• Nie Znaleziono Wyników

Robotnik Polski w Wielkiej Brytanji 1945, R. 6 nr 13

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Robotnik Polski w Wielkiej Brytanji 1945, R. 6 nr 13"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Vol. 6. No. 13 1—14 li, ca 1945 3d

P.P.S.

POLSKA JEST WIECZNA

Pierwszym naszym obowiązkiem jest rozpoznać i mówić prawdę.

Prawda dnia dzisiejszego zaś jest tak okrutna, że najsilniejszych du­

chem może obezwładnić. Nikt i nic nie zdoła jednak zmienić elementów tego rozliczenia:

Weszliśmy do tej wojny jako pań­

stwo niepodległe, rozporządzając so­

juszem, zaofiarowanym nam przez Wielką Brytanię, jak również soju­

szem polsko-francuskim oraz polsko- sowieckim paktem o nieagresji. Po­

nadto dnia 1 stycznia 1942 r. uzyska­

liśmy porękę naszych celów wojen­

nych w deklaracji Zjednoczonych Na­

rodów, podpisanej w Waszyngtonie.

Z czym wychodzimy z tej wojny?

1/ W dniu 26 kwietnia 1943 r. Ro­

sja zerwała stosunki dyplomatyczne z rządem polskim. W dniu 12 lutego 1945 r. Wielka Brytania i Stany Zjednoczone Ameryki łącznie z Ro­

sja przekreśliły prawowity rząd pol­

ski, przebywający w Londynie. Dnia 5 lipca ostatecznie odebrały mu swe uznanie.

W miejsce prawowitego rządu pol­

skiego weszło ciało uzurpatorskie.

2/ W dniu 22 czerwca 1944 r. Pol­

ski Komitet Wyzwolenia Narodowe­

go, przygotowany i utworzony w Rosji i z niej importowany, ogłosił się legalną tymczasową władzą wykonawczą. Komitet ten zo­

stał bezzwłocznie uznany przez rząd sowiecki, który w dniu 26 lipca 1944 r. zawarł z nim w Moskwie pierwsze porozumienie między-pań- stwowe. W dniu 12 lutego 1945 r.

Wielka Brytania i Stany Zjednoczo­

ne deklaracją jałtańską uznały ten komitet, przeobrażony w międzycza­

sie w “rząd tymczasowy R.P.” za podstawę do utworzenia “tymczaso­

wego rządu jedności narodowej”. W dniu 28 czerwca 1945 r. rząd taki zo­

stał zamianowany w Warszawie przez moskiewskiego komunistę p.

Bi.rpta.

3/ W dniu 11 stycznia 1944 r. uka­

zał się komunikat sowiecki, zapowia­

dający gotowość pewnych zmian w obszarze objętym t.zw. linią Ribben- trop-Mołotow i domagający się od Polski przyjęcia t.zw. linii Curzona jako przyszłej granicy polsko-so­

wieckiej, a więc odstąpienia przez Polskę Sowietom 47% polskiego ob­

szaru państwowego /wraz z Wilnem i Lwowem/. W dniu 12 lutego 1945 r.

tak właśnie trzy mocarstwa określi­

ły wschodnią granicę Polski, nie o- kreślając jednocześnie naszej grani­

cy zachodniej i północnej.

Werdykt, wydany na Polskę w Jałcie, jest bez precedensu w dzie­

jach ludzkości. Polska, pierwszy aliant tej wojny, potraktowana zo­

stała jako oskarżony i winowajca, pr^y czym Rosja, będąca w tej sprawie stroną /jeśli nie właściwym winowajcą/ zasiadała w roli sędzie­

go!Werdykt krymski wydany został bęz upoważnienia i bez udziału Po­

laków. Natomiast utworzenie “tym­

czasowego rządu jedności narodowej”

odbyło się w Moskwie z udziałem Polaków, zamianowanych w tym ce­

lu przez trzy mocarstwa.

4/ W dniu 21 czerwca 1945 r. w procesie przeciw 16 przywódcom pol­

skim, porwanym wiarołomnie przez władze sowieckie, wydany został wy­

rok skazujący na państwowe, poli­

tyczne i wojskowe kierownictwo Pol­

ski Podziemnej. Wyrok ten rozu­

mieć należy przede wszystkim jako wyraz politycznego ustosunkowania się Sowietów do Polski Podziemnej i do jej zgórą pięcioletniej pracy i walki z hitlerowską okupacją.

To jest jedna strona bilansu. Stro­

na druga opiewa:

Polska wypełniła wszystkie swo­

je zobowiązania traktatowe wo­

bec sojuszników. Polska udzieliła państwom i narodom walczącym z Osia maksymalnej pomocy w działa­

niach wojennych na lądzie, na mo­

rzu. w powietrzu i . . . pod ziemią.

Polskie siły zbrojne /oraz marynar­

ka handlowa/ brały udział w działa­

niach wojennych w obronie Wielkiej Brytanii, Francji, Belgii, Holandii, Norwegii, Grecji, Związku Sowieckie­

go. Nasze straty materialne w wy­

niku tej wojny są nie do obliczenia.

Straty w ludności równają się 28%

przedwojennej ludności Polski.

Udzielona nam pomoc naszych so­

juszników ograniczyła się głównie do zaopatrzenia w uzbrojenie i sprzęt wojenny oraz do kredytów na dzia­

łania wojenne i działalność rządową.

Powstanie warszawskie było decydu­

jącym sprawdzianem wzajemności świadczeń.

Przeprowadzenie tego rozliczenia jest nieodzowne. Po raz pierwszy od 150 lat demokracja polska prowadzi­

ła tę walkę w sojuszu nie tylko ideo­

logicznym, ale i prawno-państwowym

i militarnym z wielkimi demokracja­

mi Zachodu. Stwierdzamy solennie, że wszystkie nasze zobowiązania, za­

ciągnięte w stosunku do tych demo- kracyj, zostały wypełnione.

Popełniliśmy w okresie minionych lat wojny szereg błędów, zresztą mniejszej wagi. Jednakże wszystkie te* błędy, zesumowane i podniesione do kwadratu, jeszcze nie usprawiedli­

wiają tego wszystkiego, co nam wy­

rządzono, albo wyrządzić pozwolo­

no.Wytłumaczenie jest tylko jedno.

Zadecydował czynnik siły fizycznej, a więc ten czynnik, przeciw któremu jako regulatorowi stosunków między narodami rozpoczęto tę wojnę w w dniach wrześniowych 1939 r.

* * *

Wojna ta nie toczyła się bynaj­

mniej o Polskę, ani przez Polskę. P.

Winston Churchill oświadczył w Izbie Gmin dnia 3 września 1939 r.: “To nie jest sprawa walki o Gdańsk lub walki o Polskę”. Marszałek Stalin oświadczył w r. 1941 w wywiadzie udzielonym p. Hayry Hopkins’owi, wysłannikowi prezydenta Roose- velta: “Rosja walczy o Rosję”.

Nie oczekiwaliśmy więc w wyniku tej wojny żadnych szczególnych przywilejów ani nagród dla Polski.

Oczekiwaliśmy zwycięstwa zasad.

Stało się inaczej: zasady ustąpiły przed siłą. Pozostało, jako program najbardziej /rzekomo/ “realistycz­

nych” polityków polskich — rato­

wanie biologicznego istnienia naro­

du”.Przyszłe pokolenia rozpatrywać będą i kontrolować słuszność drogi obranej przez nas w czasie tej woj­

ny. Sądzimy, że była ona trafna i że naród nasz inaczej jak postąpił po­

stąpić nie mógł.

“Mogiły, mogiły, mogiły .. . I ciągle trzeba krwi, I ciągle trzeba siły,

Żeby wrócić do Wisły i Narwi”.

A jednak nie mogliśmy inaczej.

Nieomylny instynkt narodu wybrał drogę, jaką Polska kroczyła od dnia 1 września 1939 r. Instynkt ten był trafny.

Także i w przyszłości socjaliści i demokraci polscy nie odstąpią od za­

sad, które zawsze wyznawali. Nie zasady te bowiem zawiodły, ale za­

wiedli ludzie, którzy mieli obowią­

zek je stosować.

Nic nam nie zostało oszczędzone:

przychodzi nam do dna wypić kie­

lich goryczy.

Polska pierwsza bodaj uznała rząd de Gaulle’a. Teraz rząd ten pierw­

*

Poza tobą, żołnierzu polski, gdy samotny na haku szu­

bienicy zawiasz, — gdy lecisz w krwawy skazańca rów, z sercem zestrzelanem od kul sołdackich,gdy dogasasz po- wołnem straceniem w stepie Sybiru nie powiewa sztandar dalekiej potęgi. Poza tobą niema nic. Za tobą jest tylko dół wykopany na miarę twojego trupa. Przed tobą stoją armje.

Twoich dzieci nie nakarmi, gdy skonasz, niczyja miłość . . . Świat bliski i świat daleki nie wsłucha się w rapsod twojego skonu z zachwytem, gdyż nie jest twoja sprawa wygrana ...

Przeciwko tobie za szeregami żołdaków—jest wszystko...

Nienawiść wszystkich, komu niepotrzebna jest wspaniałość duszy, moc, nieustraszoność wytężonego ramienia, zdeptanie za cenę śmierci gronostajów tyranji — zmawia się na ciebie z wypróbowanemi doktrynami złajdaczałej filisterji, wzywa na pomoc spryt i wymowę ścierwa dziennikarskiego i mrok, zalegający niziny. W trop twoich męczeńskich kroków, które stawiasz przebiegle, jak lis, cicho, jak widmo, idzie zbrod­ niarz, naśladujący twój gest i — imię.

Twojadola — to konać za święteidee, akonać bez ostat­

niej pociechy mężnego człowieka: bez sławy .. .

. . . tylko poezja polska nie opuści cię, nie zdradzi i nie znieważy,żołnierzu! Ona jedna nie zlęknie się twoich snów i twoich czynów. Gdyby nawet sprawa twoja była przegra­ ną,—one wiary ci dochowa. Ujrzy i spamięta dnie twe i noce, mękę, wysiłek, trud i skon.

STEFAN ŻEROMSKI

Sen oszpadzie’’ /1905/

. . . Niech Bóg sprawiedliwy oceni straszliwą krzywdę, jaka Naród Polski spotyka i niech wymierzy słuszną karę jej sprawcom.

. . . Nieśmiertelny jest naród, który stać na takie po­ wszechne bohaterstwo. Bo ci, którzy umarli, już zwyciężyli, a ci, którzy żyją walczyć będą dalej, zwyciężą i dadzą po­ nowne świadectwo prawdzie że Polska żyje, gdy żyją Polacy.

Z odezwy do Narodu Polskiego

Rady Jedności Narodowej i Krajowej Rady Ministrów z dnia 3 października 1944 po upadku powstania warszawskiego.

szy na Zachodzie Europy pospieszył z uznaniem rządu Bieruta — Osóbki

— Gomółki — Mikołajczyka.

A przecież nie Francję tu winić będziemy, lecz krótkowzrocznych, małodusznych i tchórzliwych, polity­

ków francuskich. I życzyć będziemy Francji, by pełne drodzenie wielko­

ści jej ducha nastąpiło co rychlej.

Podobnie nie poizucimy myśli o potrzebie przyjaźni pomiędzy Pol­

ską a innymi wielkimi i małymi na­

rodami demokratycznymi kontynen­

tu europejskiego, pomiędzy Polską a /dokończenie na str. 2-ej/

SAD NAD

“Jedno szybkie uderzenie w Pol­

skę, wpierw przez wojska niemiec­

kie, a potem przez Armię Czerwo­

ną i ten ohydny płód Traktatu Wersalskiego przestał istnieć . . .

Wszyscy muszą sobie uświado­

mić, że nie może być mowy o od­

tworzeniu daw tego państwa pol­

skiego”.

Mowa Mołotowa z dn.

31.X.1939 r.

W dpiach 18-21 czerwca w Sali Październikowej Domu Sowietów w Moskwie odbył się pierwszy po zwy­

cięstwie nad Niemcami proces

“zbrodniarzy wojennych”. Oskarżo­

nymi byli nie Goering czy Ribben­

trop, lecz przywódcy Polski Pod­

ziemnej. “Zbrodnią” ich była — walka o niepodległość Polski. Sądzi­

ła ich Moskwa, ta sama Moskwa, któ­

ra w 1939 r. -- gdy naród polski walczył na śmierć i życie z Niemca­

mi — skwap1 'e wywiesiła na yych gmuohnch swastykę na powi­

nie arcy-zbr, n ;rza wojennego Kibbentropa, ta sama Moskwa, w której podpisany został pakt nie- miecko-sowiecki, będący sygnałem do wojny w Euro-pi?, oraz pakt Stalina z wysłannikiem Mikada Matsuoką, który był sygnałem rozpętania wojny na Pacyfiku.

Proces był jakby odwróceniem ról.

Słuchaczom mogło się wydawać że to Polska współpracowała z Niem­

cami. a nie Moskwa; że to Armia Czerwona pierwsza rozpoczęła wal­

kę z faszyzmem niemieckim, a nie naród polski; że to nie Sowiety na- padły na Polskę, ale polska Armia Krajowa mordowała żołnierzy so-

*

UCHWALA P.P.S.

Ogólne zebranie członków P.P.S. w dniu 21.VI.45 w Lon­ dynie przesyła Tow. Kazimierzowi Pużakowi i Antoniemu Pajdakowi wyrazy serdecznej wdzięczności za ich nieustra­ szoną pracę ideową i organizacyjną wśród mas pracujących Polski w walce z okrutną okupacją niemiecką czasu tej wojny, zaśwszystkim skazanym w procesie moskiewskim równie go­

rące pozdrowienia w głębokim przekonaniu o bezzasadności oskarżeń i o nieskazitelności polskiego ruchu podziemnego w walce o wolność, niepodległość i demokrację.

Zebranie przypomina, że oskarżeni w procesie moskiew­ skim zostali aresztowani w sposób podstępny, gdy zostali oni zaproszeni jako reprezentanci ruchu podziemnego Polski do rozmów z władzami sowieckimi.

Celem procesu było zdyskredytowanie niepodległościo­

wego i demokratycznego ruchu podziemnego w Polsce, w szczególności władz polskich, stronnictw politycznych i Ar­ mii Krajowej, która przez 5 lat zgórą bohatersko zmagała się z okupantem oddając bezcenne usługi wspólnej sprawie Aljantów, a wkraczającej naziemie Rzeczypospolitej Polskiej armii sowieckiej okazała wydatną pomoc w bojach, nie szczę­

dząc ofiar życia i krwi.

Proces moskiewski został zorganizowany i przeprowa­

dzony w sposób jaskrawo sprzeczny z zasadami przyjętymi w państwach praworządnych i demokratycznych.

Równoczesność procesumoskiewskiego wyznaczonego przez władze sowieckie z konsultacjami prowadzonymi w Mo­

skwie na zaproszenie Komisji Trzech wskazuje na rzeczy­

wiste zamierzenia polityki sowieckiej w stosunku do Polski.

POLSKA PODZIEMNA

wieckich na Ukrainie, Białorusi, Litwie /jak akt oskarżenia nazywa zagrabiona połowę Państwa Polskie­

go/.

CEL PROCESU

Proces par excellence pokazowy zo­

stał zaaranżowany dla określonych celów politycznych. Wyroki świad­

czą. że najmniej chodziło tu o ukara­

nie rzekomych przestępców. O cóż więc chodziło?

Pierwszym i najważniejszym ce­

lem była likwidacja wszystkich nie­

podległościowych elementów życia polskiego: rządu i państwa polskie­

go, ruchu p-odziemnego i wszystkich autentycznych stronnictw politycz­

nych. Rząd polski nie znajdował się na ławie oskarżonych, tak jak Trocki osobiście nie zasiadał w wielkich procesach w latach 30-tych, ale ostrze aktu oskarżenia godziło w ten daleki Londyn. Ludzie, zasiadający na ła­

wie oskarżonych, byli jakby posta­

ciami symbolicznymi, przez które u- der^ałn >o w całość ^organizowane­

go życia polskiego. Połączenie pro­

cesu z rokowaniami pp. Mikołajczy­

ka i Stańczyka o wstąpienie do rzą­

du Bieruta i Osóbki /na drugo­

rzędne stanowiska/ miało na celu zu­

pełne wyczyszczenie terenu dla osta­

tecznego utworzenia rządu i państwa wasalnego, zalegalizowanego przez wielkie mocarstwa alianckie.

Drugim celem procesu było zdyskredytowanie i przekreślenie drogą oszczerczych zarzutów 5ł-let- niej krwawej walki z okupantem nie­

mieckim.

Trzecim celem było podważenie wiarogodności informacji rządu pol­

skiego o sytuacji w Kraju. Informa­

cje te o nieustającym terrorze, egze­

kucjach, deportacjach i aresztowa­

niach wywarły w święcie b. duże wrażenie. Aby ewentualne dalsze wiadomości z Polski zdj^kredytowąć, niektórzy oskarżeni musieli się przy­

znać na procesie, że nadawali fał­

szywe informacje o sytuacji w Pol­

sce.Proces pośrednio godził w Anglię, jako rzekomą protektorkę rządu pol­

skiego i ruchu podziemnego. Proces miał zmusić Anglię do cofnięcia u- znania rządowi polskiemu z powodu prowadzenia rzekomej akcji anty- sowieckiej; równocześnie fakt, że wy­

bitni przywódcy narodu polskiego i członkowie rządu polskiego, uzna­

nego przez Anglię i Amerykę, mogli być aresztowani i zasądzeni przez Moskwę bez obrony Anglii i Ame­

ryki, miał zdyskredytować w oczach narodów Europy Środkowej i Wschodniej wartość międzynarodo­

wych zobowiązań i postawę moralną mocarstw, które je złożyły. Ma to wzmocnić i tak już przeważający wpływ sowiecki w tej części Europy i zniechęcić ruchy demokratyczne i niepodległościowe do stworzenia ośrodków, opartych na wzorach za­

chodnich demokracji.

Jedną ze słabych stron /dla aran­

żerów/ procesu był fakt, że wbrew ich woli, proces wykazał przemożny wpływ polskiego ruchu podziemnego na społeczeństwo polskie. Jeżeli po klęsce powstania warszawskiego i głównych sił Armii'Krajowej, po peł­

nej okupacji sowieckiej, pod terrorem NKWD, można było utrzy­

mać tak wielki i rozgałęziony ruch, który obejmował wszystkie ziemie Rzeczypospolitej to było to możliwe chyba tylko dlatego, że przeważają­

ca część społeczeństwa stała za tym ruchem.

Dokładne omówienie procesu nie jest możliwe, .gdyż posiadamy do­

tychczas tylko jednostronne dane o jego przebiegu. Agencje i radio mo­

skiewskie nadawały szczegółowo ze­

znania świadków oskarżenia, pomija­

jąc prawie zupełnie obronę oskarżo­

nych, albo wręcz polemizując z

oświadczeniami oskarżonych. Ale i na zasadzie posiadanych fragmenta­

rycznych materiałów można i nale­

ży podkreślić następujące punkty, dotyczące aktu oskarżenia, przewo­

du sądowego i motywów wyroku :

AKT OSKARŻENIA

Fałszowanie dokumentów przez autorów procesu Akt oskarżenia — stojący na gruncie sowieckiego prawa karnego i właściwości sowieckiego sądu — roi się od fałszerstw, przeinaczeń, kłamstw i oszczerstw. Zacytujemy szereg przykładów.

Jednym z głównych punktów oskarżenia jest instrukcja rządu pil­

skiego Nr. 11.869 /rzekomo wydana dnia 8 grudnia 1944, a uchwalona 14 października 1944 r. przez rząd Mikołajczyka/, nakazująca wobec nieustannych represji so­

wieckich rozwiązać Armię Kra­

jową przy jedn- czesnym zacho­

waniu kadr. Akt oskarżenia twier­

dzi. że kadry te miały podjąć walkę zbrojną z Rosją, ale na poparcie tej dowolnej tezy nie podaje żadnych do­

wodów. Zamiast poprostu podać tekst instrukcji, oskarżenie komen­

tuje instrukcję. Dopiero na przewo­

dzie sądowym, gdy gen. Okulicki za­

żądał odczytania tekstu instrukcji, prokurator-zamiast spełnić to żąda­

nie odczytał jedynie ad.aytok nastę­

pujący fragment:

“Wobec sytuacji w Kraju jest rzeczą niezbędną kontynuowanie pracy konspiracyjnej. Lubelski komitet jest bezprawnym ciałem i będzie zlikwidowany razem z wojskami okupacyjnymi”.

Otóż rząd polski stwierdził kate­

gorycznie, że nie było żadnej instruk­

cji z dnia 8 grudnia 1944. Instrukcja rządowa w sprawie rozwiązania Armii Krajowej była wydana znacz­

nie wcześniej, ale w całym dokumen­

cie nie było cienia sugestii walki z Rosją. Cytowany fragment został w Moskwie sfałszoicany. W oryginale nie było ani słowa o likwidacji Lublina i wojsk okupacyjnych. /Po­

mijamy oczywisty nonsens, aby moż­

na było polecić armii podziemnej zlikwidowanie potężnej, uzbrojonej we wszelki nowoczesny sprzęt, armii czerwonej/.

W sprawie zarzutu szpiegostwa, u- prawnianego rzekomo przez polski ruch podziemny w stosunku do Czer­

wonej Armii, akt oskarżenia dopusz­

cza się jaskrawego fałszerstwa roz­

kazu Nr. 7.201/1/777 z dnia 11 li­

stopada 1944. Rozkaz ten brzmieć miał tak. według aktu oskarżenia:

“Wobec likwidacji warszawskie­

go centrum, wywiad przestał nadsyłać wyczerpujące miesięczne fotokopie raportów. Ponieważ znajomość wojskowych planów SOWIETÓW i ich możliwości na wschodzie posiada zasadnicze zna­

czenie przy przewidywaniu i przy­

gotowywaniu do przyszłych wy­

padków w Polsce musicie zapełnić tę lukę przez przesyłanie roz­

poznawczych raportów zgodnie z instrukcjami oddziału informacyj­

nego Sztabu Głównego. Następują szczegółowe instrukcje, jakiego rodzaju informacje należy zbierać o wojskowych jednostkach, tran­

sportach, fortyfikacjach, lotni­

skach, broni i amunicji, sytuacji frontowej, dane o przemyśle wojennym i t.p.”

W tej instrukcji akt oskarżenia sfałszował . . . jedno słowo, mianowi­

cie w miejsce Sowietów, w oryginale był wyraz: NIEMCÓW. Wywiad dotyczył jedynie wojsk niemiec­

kich, a nie sowieckich.

/Dokończenie na str. 3-ej/

(2)

Str. 2. ROBOTNIK POLSKI 1—14 lipca 1945

POLACY W NIEMCZECH

Rzeczywiste położenie Polaków znajdujących się w Niemczech jest na tyle trudne, że najzupełniej zbę­

dne, a nawet szkodliwe jest tak czę­

ste przejaskrawianie tego problemu w drodze generalizowania , naj­

gorszych wypadków. Za równie szkodliwe uznać należy proste prze­

rzucanie odpowiedzialności i wmy na Aliantów, względnie na poszczególne alianckie instytucje bez uwzględnie­

nia rzeczywistych, objektywnych trudności. Wreszcie wydaje się rze­

czą konieczna brać pod uwagę to. ze informacje nadchodzą z terenu z re guły z opóźnieniem; że dotyczą stanu z przed trzech, nieraz czterech tygo­

dni; że w momencie otrzymania ich i opublikowania w prasie przeważ­

nie stan rzeczy uległ już zmianie^na lepsze, chociaż jeszcze me na

dobre”. . .

Po tych wszystkich zastrzeżeniach wolno nam chyba stwierdzić, że oce­

niając sytuację z całą wyrozumia­

łością i z pełnym umiarem, nie moż­

na jednak zaprzeczyć że nie wszy­

stko stało się tak jak powinno było się stać, nawet w danych warunkach i że stan w jakim znajduje się milio­

nowa grupa wysiedleńców polskich w Niemczech napewno przez nikogo — to znaczy nietylko przez Polaków — nie może być uznany za zadowalający, by nie powiedzieć, dopuszczalny. To, że setki tysięcy Polaków i setki tysięcy jeńców i wy­

siedleńców innych narodowości znaj­

dujących się w Niemczech poza s_tre- fą brytyjską i amerykańską, znajdu­

ją się w warunkach jeszcze gorszych, nie jest *z pewnością pociechą, ani usprawiedliwieniem. Po stronie an- glo-saskiej istnieje inna koncepcja stosunku do człowieka, inne możli­

wości gospodarcze i organizacyjne, co pozwalało i — mamy nadzieję — pozwala liczyć na uregulowanie sprawy z pełnem zachowaniem zało­

żeń troski o człowieka.

Nieoczekiwane i niedocenione trudności

To, że w obecnej chwili założenia te nieraz są naruszane i że obecpy stan nikogo nie może zadowolnić, jest rezultatem zbiegu szeregu czynni­

ków. Załamanie Niemiec nastąpiło bardziej gwałtownie, aniżeli można było sądzić. Armie anglo-saskie za­

jęły teren większy, niż przypuszcza­

no. Rozkład organizacyjny, komuni­

kacyjny i gospodarczy po klęsce o- kazał się większy, niż można pyro sadzić z siły niemieckiego oporu sta­

wianego jeszcze .w ostatnich tygo­

dniach. Całość zadań organizacyj­

nych spadających na władze okupa­

cyjne 'k. zała się większa i trudniej­

sza, aniżeli wolno było przypuszczać.

Uprzytomnijmy dla plastyki takie fakty, jak to, że miliony Niemców ze strefy wschodniej przewędrowały do strefy anglo-saskiej i tak deficytowej żywnościowo; jak to, że przed zwol­

nieniem ostatniej części Holandii Niemcy uczynili z niej pustynię; jak to, że wobec totalnej mobilizacji do­

konanej w ostatnich miesiącach w Niemczech, z chwilą uwolnienia robotników przymusowych niema mężczyzn zdolnych do pracy poza jeń­

cami w obozach.

W związku z tym wszystkim, do rozwiązywania problemu cudzoziem­

ców deportowanych na teren Nie­

miec władze anglo-saskie przystąpi­

ły w warunkach znacznie trudniej­

szych od tych, jakie były w prawie przewidywać. Równocześnie problem sam w sobie okazał się trudniejszy niżeli przypuszczano, mimo że co do wielu elementów istniała, zdawałoby się, pełna świadomość. N.p. stan zdrowia • internowanych w obozach koncentracyjnych przeszedł wszelkie najgorsze oczekiwania. Zdawano so­

bie sprawę ze skali i potwornych me­

tod akcji eksterminacyjnej niemie­

ckiej. Wiedziano więc w konsekwen­

cji, że niestety olbrzymia ilość ludzi wyginęła w obozach koncentracyj­

nych. Wiedziano, że ludzie w tych obozach poddawani są potwornym torturom moralnym i fizycznym. Nie doceniano jednak mimo wszystko ani tych tortur, ani też skali i metod te­

go, co powracający z obozów koncen­

tracyjnych nazywają “zorganizowa­

ną śmiercią naturalną”. W kon­

sekwencji, nie doceniono niecierpią- cych zwłoki potrzeb tych obozów, wy­

nikających z fizycznego i moralnego wyniszczenia internowanych. Pewne złudzenia są nieuchronnie związane z formami i poziomem kultury, w której się żyje . . . Trudno też się dziwić, iż nie przewidziano tego, że już po klęsce, na 2 -— 3 dni przed ostateczną kapitulacją, na godzinę przed odejściem SS z obozów mogą jeszcze 'mieć miejsce sabotaże takie, jak świadome zniszczenie urządzeń kanalizacyjnych i wodociągowych w obozie w Mauthausen. Czy jakiekol­

wiek przewidywania mogły przygo­

tować do sytuacji takich, jak wy­

buch bomb czasowych w jednym z o- bozów w Badenii, wybuch następują­

cy w miesiąc po opuszczeniu tego o- bozu przez Niemców?

Trzeci czynnik, który zakłócił pra­

widłowość podejścia do problemu wy­

siedlonych na terenie , Niemiec, to przecenienie możliwości szybkiej ewakuacji wysiedlonych. Faktem jest, że opóźnienie ewakuacji na te­

ren Francji nie nastąpiło z przyczyn zależnych od wojsk okupacyjnych, że

zdolność wysyłki i przewozu jeńców' i deportowanych francuskich okazała się większa aniżeli zdolność ich od­

bioru we Francji. Faktem jest, że w ciągu miesiąca od spotkania się armii anglo-saskich z armią czerwo­

ną repatriacja Rosjan ograniczyła się do skali znikomej; odnośne poro­

zumienie było przedmiotem długich i jak słychać trudnych negocjacji. Bu­

dując w swoim czasie program dzia­

łania w zakresie wysiedlonych do Niemiec, maximum uwagi i wysiłku skoncentrowano na szybkości re­

patriacji. Szybkość ta okazała się znacznie mniejsza niż sądzono na­

wet w stosunku do Francuzów i Ro­

sjan, nie mówiąc już o innych gru­

pach narodowych, a przed wszystkim o Polakach. Skutkiem tego, szereg rozwiązań i koncepcji trafnych i ży­

ciowych w wypadku szybkiej ewakuacji okazał się uciążliwy i nie­

wystarczający przy ewakuacji po­

wolnej.

Zanim ustały wyżej wymienione przyczyny, zanim zdołano zmodyfiko­

wać plany i metody w dostosowaniu do rzeczywistości, pojawił się nowy

"hamulec, nowa trudność. Trudnością tą jest brak jednolitej polityki oku­

pacyjnej w stosunku do Niemców, wahania i obawy przed zdecydowa­

nymi posunięciami w warunkach nieuzgodnienia szeregu podstawo­

wych problemów. Wahania te w nie­

jednakowym stopniu odbijają się na terenie poszczególnych armii okupa­

cyjnych, ale bodajże tylko strefa francuska nie wykazuje żadnych po­

ważniejszych odchyleń od zasady pierwszeństwa potrzeb i interesów wysiedlonych przed potrzebami i in­

teresami ludności niemieckiej.

Dlaczego izolacja ? Wymieńmy przykładowo rezultaty poszczególnych czynników, które za­

kłóciły prawidłowe rozwiązanie sprawy wysiedlonych. Koncepcja szybkiej repatriacji skłaniała do możliwie najintensywniejszego sku­

piania wysiedlonych w obozach, do ścisłego ujęcia ich w rękę, tak by móc planować transport, uniknąć zbędnych przebiegów, mieć podstawy dla pełnej obliczalności. Gdyby obo­

zy rozładowywano w ciągu kilku ty­

godni po ich utworzeniu, co miałoby miejsce przy stopniowym zajmowa­

niu Niemiec i braku trudności ewakuacyjnych, paro-tygodnio\Vy po-

byt w obozie nawet w gorszych wa­

runkach, nawet przy izolacji, byłby zrozumiały, wytłomaczalny, nie wy­

wołałby zniecierpliwień zaintereso­

wanych. W rzeczywistości jednak, nietylko w stosunku do Polaków zgro­

madzono wysiedlonych w obozach za wcześnie, wskutek czego byli oni w nich za długo. A kilka miesięcy w złych warunkach i w izolacji, to już jest coś, z czym trudno się pogodzić nietylko zainteresowanym! Problem izolacji w niektórych obozach przy­

brał charakter niesłychanie rygory­

styczny. Są obozy, w których wy­

siedleni przy obecnej liczbie przepu­

stek na miasto mogą liczyć na prze­

pustkę co 1/2 roku. Jakiż jest mo­

tyw? Bodaj że poważnym motywem jest obawa przed samowolą wysiedlo­

nych w stosunku do Niemców i — nie bój my się słowa — przed rabunkiem.

Skoro jednak nie boimy się tego sło­

wa, to nie bójmy się też spojrzeć prawdzie w oczy. Nie popierając, nie tolerując nawet rabunku, nie mo­

żemy się pogodzić z myślą, że miało­

by to być momentem wystarczają­

cym dla ograniczenia swobody wszy­

stkich wysiedlonych. Administracja okupacyjna rozwinęła się już na tyle, iż może prowadzić walkę z samowolą normalnymi środkami wykrywania i karania sprawców. Zresztą, o ile w pierwszym momencie napewno olbrzymie masy wysiedlonych skłon­

ne były do tego rodzaju samowoli, podobnie jak skłonne w tym kierun­

ku są n.p. walczące oddziały wszy­

stkich wojsk /w mniejszym lub większym stopniu w zależności od stopnia kultury i hamulców moral­

nych/, to dziś tego rodzaju tendencje wystąpić już mogą tylko sporadycz­

nie. Te obozy i te tereny, które sto­

sują większy liberalizm w zakresie swobody wysiedlonych umieszczo­

nych w obozach, bynajmniej nie ma­

ją zbyt złych doświadczeń. To też trudno się oprzeć 'Wrażeniu, że jeśli nie wszędzie nastąpiła dostateczna liberalizacja regime’u, to tkwi w tym albo sztywność kompetentnych władz, albo też błędna zupełnie koncepcja polityki okupacyjnej w stosunku do Niemców. Podobne wrażenie nasu­

wa się w niektórych wypadkach nie­

pełnego zaspakajania tych potrzeb skupień obozowych, które mogłyby być zaspokojone na drodze rekwizy­

cji w terenie. Braki w wyposażeniu obozów położonych w sąsiedztwie

wielkich ośrodków miejskich, ośrod­

ków w których nietrudno byłoby zna­

leźć aparat radiowy, kilkaset koców czy sienników, są albo wyrazem bar­

dzo jaskrawej niesprawności, albo . . . zbyt daleko posuniętej koncepcji

“okupacji poprawnej”.

To nie jest sprawa prowizorjum

Syntetyczna charakterystyka wa­

runków w jakich znajdują się wy­

siedleni Polacy w Niemczech jest niezmiernie trudna ze względu na niejednolitość stosunków wewnątrz poszczególnych okupacji /francu­

skiej, amerykańskiej i brytyjskiej/

i na różnice pomiędzy tymi okupacja­

mi. Jeśli na jednej z okupacji nale­

żałoby najbardziej akcentować za daleko idące ograniczenia swobody, to na innej znów pod tym względem stosunki będą zadowalające, ale o- późnienia organizacyjne /n.p. kwe­

stia podziału wysiedlonych na odrę­

bne narodowościowo obozy/ tam właśnie będą największe. W pew­

nych wypadkach nasunie się zarzut niedostatecznej śmiałości w wyko­

rzystywaniu uprawnień rekwizycyj- nych, w innych brak będzie lekarza, lekarstw. Raz pomieszczenia będą zbyt szczupłe, ale będzie w nich pa­

nował porządek i względna przynaj­

mniej czystość, kiedyindziej hrąki organizacyjne doprowadza do zanied­

bania znakomitych w zasadzie pry­

watnych mieszkań, przydzielonych wysiedlonym. Generalnie, trudno byłoby znaleźć /jak się zdaje z nad­

chodzących informacji/ obozy czy ośrodki bez braków, ale też wszędzie stwierdzić można poprawę ze stanem z przed kilku tygodni. To też sprawa lokalnych braków w poszczególnych obozach nie wydaje się sprawą naj­

istotniejszą. Tymbardziej zwłaszcza, że rozpoczęta przed kilku tygodnia­

mi masowa ewakuacja Rosjan i za­

kończenie ewakuacji Francuzów, Belgów i Holendrów, a więc dwóch najliczebniejszych grup narodowych wśród wysiedlonych /łącznie około 3 milionów/ zwęża zadanie władz oku­

pacyjnych, pozwalając łatwiej za­

spokoić podstawowe potrzeby żywie­

nia, mieszkania i t.d.

Istotną rzeczą staje się natomiast wyciągnięcie konsekwencji z faktu, że pewne grupy wysiedlonych, a w tym rzędzie przede wszystkim mniej

POLSKA JEST WIECZNA

ludami Brytyjskiej Wspólnoty Naro­

dów, jak również pomiędzy Polską a wieiką demokracją Ameryki oraz między Polską a narodami Związku Sowieckiego.

* * *

Moskiewskie konsultacje nad utwo­

rzeniem “tymczasowego rządu jedno­

ści narodowej” toczyły się jedno­

cześnie z procesem przeciw 16 przy­

wódcom Polski Podziemnej. Ona to zasiadała na ławie oskarżonych, ale oprócz niej oskarżona była Wielka Brytania oraz rząd polski w Londy­

nie. Nie: “rząd Arciszewskiego” — ale rząd polski jako organizm praw­

ny i polityczny. Rząd Sikorskiego, rząd Mikołajczyka i rząd Arciszew­

skiego.

Stosunek Związku Sowieckiego wo­

bec Polski znalazł objaśnienie w sło­

wach sowieckiego komisarza Molo­

towa do ambasadora polskiego w Moskwie w dniu 8 wrześnią 1939 r., gdy p. Mołotow odmówił Polsce do­

staw surowców oraz materiałów wo­

jennych a także tranzytu kolejowe­

go dla tych materiałów. Mołotow oświadczył, że sytuacja zmieniła się radykalnie od chwili wejścia Wiel­

kiej Brytanii i Francji do wojny:

“Polska jest obecnie jednoznaczna z Anglią, o ile chodzi o nas” /t.j. o Związek Sowiecki/.

Nikt tych słów nie przytoczył gło­

śno w czasie moskiewskiego proce­

su, ale unosiły się one gęstą chmurą nad salą procesową. Za dotrzymanie traktatu, za włożenie w nasz sojusz wojenny najlepszych sił polskich — wydano wyrok, jako karę za prze­

szłość i ostrzeżenie na przyszłość.

Milczenie Wielkiej Brytanii, która 16 zachęciła do wejścia na tor reali­

zacji uchwały jałtańskiej, a potem nie udzieliła im pomocy i nie stanęła w obronie oskarżonych — miało być niemym, ale wymownym dowodem, iż sprawa polska stałą się wewnę­

trzną sprawą imperium rosyjskiego za zgodą W. Brytanii i Ameryki.

Równie wymowne miało być — i było — milczenie pp. Mikołajczyka i Stańczyka, których kolegów rządo­

wych posadzono na ławie oskarżo­

nych. Najpełniejsza lojalność oskar­

żonych wobec b. rządu Mikołajczyka nie znalazła że strony byłych człon­

ków tego rządu wzajemności i po­

kwitowania.

Swój kielich goryczy musiałą Pol­

ska Podziemna wychylić do samego

dna. * * *

Komunikat TASSa z dnia 23 z.m.

twierdzi, że konferujący z sobą Po­

lacy byli przekonani, iż “poczucie godności narodowej, i suwerenności państwa polskiego wymaga, by spra­

wy polskie rozstrzygane były przez samych Polaków”.

Lecz komunikat przemilcza, że

“polscy przywódcy demokratyczni”,

(Dok. ze bir. 1-ej.)

którzy ustalili międy sobą skład

“tymczasowego rz du jedności naro­

dowej”, byli zamianowani przez trzy mocarstwa. Z woli tych mocarstw i z ich decyzji powstał T.R.J.N. One wzięły ną siebie pełnię odpowiedzial­

ności za następstwa uchwał jałtań­

skich i za ich wykonanie.

Komunikat przemilcza, że auten­

tyczni przedstawiciele Polski Pod­

ziemnej, uprawnieni do rokowań, w tym samym czasie przebywali w mo­

skiewskim więzieniu.

Komunikat przemilczą że w skład T.R.J.N. weszli autentyczni przedstawiciele tylko dwóch stron­

nictw, t.j. komunistów /PPR/

oraz — iak wynika z artyku­

łu prof. Kota w “Jutrze Polski”

— Stronnictwa Ludowego. PPS w rządzie tym nie posiada swych pełnomocnych przedstawicieli. Jest to rząd kadłubowy, w którym na 21 miejsc — 16 miejsc oddanych zostało temu, co potocznie nosi nazwę Lu­

blina.

Rząd ten władzę swą wyprowadza od t-zw. Krajowej Rady Narodowej, której rzekoma suwerenność jest u- zurpacją i na której czele jako “pre­

zydent” stoi komunista i sowiecki o- bywatel.

Po zlikwidowaniu połowy Polski ną rzecz Sowietów i po narzuceniu drugiej połowie rządu wasalnego i kierowanego przez komunistów — cały wysiłek grupy “lubelskiej” i jej możnych protektorów pójdzie w kie­

runku zlikwidowania emigracji.

Nigdy jeszcze w swych dziejach nie miałą Polska tak wielkiej emi­

gracji. Część jej jest emigracją wo­

jenną, dobrowolną — są to żołnierze, marynarze, lotnicy, którzy poszli na obczyznę, by bić sie za Polskę wte­

dy, kiedy jeszcze Sowiety wiązały się z Hitlerem paktem przyjaźni.

Część inna emigracji zagnana zo­

staną przemocą hitlerowskiego wro­

ga do obozów jeńców, obozów kon­

centracyjnych i obozów pracy przy­

musowej. Zwycięskie wojska alian­

ckie wyswobodziły te setki tysięcy dopiero niedawno.

Obowiązkiem naszym jest mówić prawdę. Prawdę o tym, co dzieje się w ojczyźnie i/apel radiowy p. Miko­

łajczyka do tych, co ukrywają się w lasach — by wyszli z lasów, rzuca niewielki snop światła na tę polską rzeczywistość w Kraju/ i o tym — co czeka nas na obczyźnie .. .

Przedsmak gorzkiego chlebą emi­

granta otrzymał żołnierz nasz, gdy prasa angielska czynić poczęła obli­

czenia, ile to podatnik angielski za­

oszczędzi na likwidacji emigracyjne­

go rządu naszego. Brak było tylko tego, by rachunki poprzybijano na polskich krzyżach grobowych w Newark, Narwiku, Belforcie, Tobru- ku, Falaise i na Monte Cassino.

Żaciśnij zęby, żołnierzu, który bi­

łeś się na wszystkich frontach tej

wojny. Nie tobie okrywać lica ru­

mieńcem wstydu.

Żaciśnij zęby i przygotuj się do tego, że jeszcze niejeden ostry ka­

mień porani ci bose, zmęczone mogi.

Twoich kolegów z Armii Krajowej, bohaterów bezimiennej walki nie tyl­

ko Niemcy nazwali bandytami. Lecz ich chwała karmić będzie przyszłe pokolenia polskie.

* * *

Położenie, w jakim znalazła się dziś sprawa polska, nie mą analogii w naszej przeszłości. Wszystkie po­

równania zawodzą.

Tempo wydarzeń w naszych cza­

sach jest szybkie, bardzo szybkie.

Obecny stan rzeczy nie będzie wiecz­

notrwały.

Nie liczymy na nowe konflągracje wojenne — Polska straszliwie po­

trzebuje pokoju.

Nie liczymy dziś na zbrojne rewo­

lucje, powstania. Nie stać nas na nie.

Świat odmówił nąm nawet prawa do obrony koniecznej, którą Wielka Fe- wolucja Francuska zaliczyła do pod­

stawowych praw człowieka i obywa­

tela.

Wierzymy natomiast, że naturalne prawo każdego człowieka i każdego narodu do życia swym własnym ży­

ciem, do wolności, do swobody — mi­

mo wszystko i wbrew wszystkiemu

— znajdzie należny sobie wyraz.

Nie na fali nacjonalizmów, nie w rydwanie reakcji międzynarodowej sprawa polska dojdzie ną nowo do głosu.

Tylko świat prawdziwej, niefałszo- wanej demokracji ludowej i socjali­

stycznej uszanuje nasze prawa.

W nowym okresie naszych dziejów pozostaniemy więc wierni sprawie demokracji politycznej, gospodarczej i społecznej. Z nią zespalać będzie­

my sprawę Polski, a nie z takimi czy innymi imperialistycznymi interesa­

mi.W czasie tej wojny mickiewiczow­

ski pielgrzym zamienił kostur wę­

drowca na karabin. Z nim w ręku podążał z ziemi obcej do Polski.

Przed każdym z osobna staje dziś zapytanie: powracać do Kraju, czy pozostać na obczyźnie?

Nie wybiłą jeszcze godzina powro­

tu naszego do Kraju. Lecz karabin zamienić nam dziś trzeba na pług, na obrabiarkę, ną książkę. Praca nasza i wiedza nasza potrzebne będą spra­

wie polskiej.

Sprawa polska nie zginie, nie u- padnie, bo Polska jest nieśmiertelna.

Gdy przeminie złą chwila dziejowa, Polska powróci do swoich praw nie- pozbywalnych do niepodległości.

Przed nami mrok. Przyszłość naj­

bliższa rysuje się niepewnie i mgli­

sto.Ale gdy mrok ustąpi, gdy rozejdą się mgły, wędrowcy strudzeni ujrzą przed sobą Polskę. Będzie lepsza i piękniejsza, niż była kiedykolwiek.

więcej milionowa grupa polska nie będą repatriowane w okresie takim, jaki był podstawą koncepcji organi­

zacyjnych Aliantów. Jeżeli nawet przeceniamy liczbę Polaków mówiąc o 1 milionie /płk. Paravicini z SHAEF mówił o 600 tysiącach za­

rejestrowanych,, nie obejmując ani jeńców, ani części Austrii okupowa­

nej przez wojska Alexandra, ani tych oczywiście, którzy nie zgłosili się do­

tychczas do rejestracji/ i jeżeli na­

wet pominiemy na chwilę zasadniczy problem polityczny repatriacji Pola­

ków, to w każdym razie kilkaset ty­

sięcy Polaków przez długi okr^s nie będzie mogło i nie będzie chciwo być repatriowanymi. Pozostawienie tej grupy w warunkach pomyślanych jako prowizorium do czasu szybkiej repatriacji, jest nie do pomyślenia.

Te same czynniki, które przy kilko- tygodniowym pobycie są drobnymi usterkami stają się przy pobycie kil- komiesięcznym zasadniczymi wada­

mi. Dotyczy to zarówno przeciążenia pomieszczeń, lokowania w jednej sali kilku czy nawet kilkunastu obcych sobie rodzin, braków w żywieniu, jak braków odzieżowych i wszelkich in­

nych, ale przede wszystkim naj- jaskrawiej i najwyraźniej różnica pomiędzy okresem krótkim a długim występuje w odniesieniu do trzech problemów, dziś wysuwających się na czoło.

Trzy zagadnienia Pierwsze, to zagadnienie grup spe­

cjalnych o mniejszej odporności na ciężkie i niezbyt higieniczne warun­

ki, a mianowicie dzieci, kobiet cię­

żarnych i karmiących, chorych, i t.d.

Dla tych grup okres, w którym moż­

na byłoby przymykać oczy na braki i niedomagania już minął. Potrzeby dożywiania tych grup specjalnych, stworzenia dla nich właściwych wa­

runków sanitarnych, odłączenia od silniejszej masy, wreszcie uzupełnie­

nia braków odzieżowych są już po­

trzebami nagłymi. Zważywszy na to, że wszystkie wymienione kategorie stanowią zaledwie po kilka procent ogółu i że łącznie ze wszystkimi in­

ternowanymi z obozów karnych gru­

pa jednostek, wymagająca szczegól­

nej opieki, nie przekracza 20% ogó­

łu wysiedlonych Polaków — zadania o których mowa choć trudne nie wy­

dają się niewykonalne.

Drugim nagłym problemem staje się kwestia zwiększenia swobody tam, gdzie jest ona nadmiernie ograniczo­

na. Te momenty, które w oczach sa­

mych zainteresowanych do pewnego stopnia motywowały wspomniane ograniczenia, nikną z dnia na dzień, w miarę postępów organizacyjnych okupacji. Te momenty, które dla pewnej liczby łagodziły sprawę, a mianowicie odpoczynek w obozie po okresie ciężkiej pracy, również tracą na znaczeniu. Jeżeli najbliższe ty­

godnie, czy raczej dni nie przyniosą tu zmiany będzie to błędem, którego milionowa rzesza nigdy nie zrozumie, by nie powiedzieć: nigdy nie wyba­

czy.

Trzeci problem, to problem pracy.

Nie wszyscy zdolni do pracy, a znaj­

dujący się w tej chwili w obozach już się do niej spieszą, ale tego rodzaju jednostki stanowią poważny procent.

Natomiast oceniając objektywnje trzeba mieć świadomość, że opóźnie­

nie otwarcia możliwości pracy i roz­

ładowania obozów grozi ujemnymi procesami psychicznymi, tak typo­

wymi dla skupień obozowych. Jeśli zorganizowana zostanie praca, oczy­

wiście przy zabezpieczeniu praw i pozycji pracujących, liczba chętnych do pracy będzie rosła; jeśli nastąpi w tej dziedzinie opóźnienie liczba ta będzie spadać; do dewastacji psychi­

cznej z czasów okupacyjnych dołączy się nowa fala dewastacji, spowodo­

wanej przez błędne rozwiązanie pro­

blemu.

Potrzebna pomoc szybka w najwyższym wymiarze W stosunku do wszystkich tych problemów można przynajmniej mieć nadzieję lepszego niż dotychczas roz­

wiązania. O jednym natomiast bar­

dzo bolesnym odcinku, trzeba powie­

dzieć, że stały się tam błędy nieną- prawialne . . . Obozy karne, obozy koncentracyjne wymagały i z przy­

czyn materialnych i moralnych nie­

zwłocznej wydatnej pomocy. Lepiej byłoby gdyby do Dachau, Buchen- waldu i t.d. przed samolotami z par­

lamentarzystami brytyjskimi przy­

były samoloty z lekarstwami, leka­

rzami i dożywkami. Lepiej byłoby też, gdyby pasiaste pyjamy więzien­

ne zostały zastąpione ubraniami cy­

wilnymi czy battle-dressami. To wszystko albo się nie stało, albo sta­

ło się w stosunku do nagłości pro­

blemu zbyt późno. Mimo fali współ­

czucia, mimo ludzkiej reakcji jedno­

stek. oficerów i żołnierzy, którzy bez­

pośrednio zetknęli się z obozami, na­

dzieja na udzielenie pomocy w tem­

pie j’ako tako współmiernym do tra­

gedii obozów koncentracyjnych nie­

stety się nie spełniła! Tym, którzy ponieśli najcięższe ofiary, należałoby dziś choć w części zrekompensować to bolesne spóźnienie przez udzielenie im pomocy o najwyższym wymiarze.

K.

Cytaty

Powiązane dokumenty

manifestować nie dającą się zaprzeczyć prawdę, że proletariat jest podstawą społeczeństwa ludzkiego, że tylko on potrafi przebudować świat na zasadach braterstwa

ność, jest tylko jedno słowo na 0- kreślenie tego co się stało: ci, co przywódców polskich kazali zwabić na konferencję, a oddali ich w ręce strażników więziennych

wione tylko, gdy będzie już można uzyskać bezpośredni wgląd w stan Niemiec i narodu niemieckiego, Niemcy muszą być rządzone przez Narody Zjednoczone.

Polska została najechana przez Niemcy i przez Rosję i nie ma co u- krywać, faktu, źe Polacy obawiają się zarówno Niemców, jak i Rosjan. To nie

Wszystkie te decyzje, cały ten “ krymski werdykt ” , powstał w warunkach, w których naród polski nie może się wypowiedzieć swobodnie, legalny rząd polski nie : stał

nych Narodów nie uzna nigdy gwałtu popełnionego na Polsce i wzywamy wszystkich Socjalistów Polskich wiernie stojących przy ideologii PPS i godnych tego by stać nadal pod

sją. l)o tej pory Ameryka nie daje żadnych gwarancji: wszystko, co jest ona gotowa ofiarować, to dobre rady, lecz obawiamy się bardzo że rady te nie zostaną przyjęte do­..

ru, ani ochoty zająć się tą sprawą, przemysł węglowy zaczął się staczać coraz szybciej w przepaść katastrofy.. Gdyby nie zapoczątkowane przez Niemcy przygotowania do wojny