Anatol Mirowicz
Uwagi na marginesie pracy
słownikowej
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 41/2, 485-491
U W A G I N A M A E G IN E S IE P E A C Y S Ł O W N IK O W E J
T ak pow ażne przedsięw zięcie, ja k opracow anie szczegółowego słow nika epoki albo a u to ra , w ym aga bardzo sum iennego i dro b iaz gowego rozw ażenia wszelkich kw estii, k tó re m ogą mieć w pływ n a
w arto ść i p ra k ty c z n ą użyteczność dzieła. A należy je w szechstronnie rozw ażyć i p rzed y sk u to w ać zaw czasu, zanim dojdzie do o sta te cz nego redagow ania zgrom adzonego m ateriału . P ra g n ę więc ze swej stro n y dorzucić k ilk a uwag, nie pozbaw ionych, ja k m i się zdaje, pew nej ak tu aln o ści. D o ty czą one przede w szystkim słow nictw a bliższych n a m ep o k ; dla epok dalszych spraw y się nieco k o m p li k u ją i b ę d ą w ym ag ały dodatkow ego ro zpatrzenia.
J e s t rzeczą zn an ą, że n asza n a u k a g ram a ty c z n a nie przetraw iła jeszcze i nie przysw oiła sobie n iek tó ry ch tez, gdzie indziej op raco w an ych i u stalo n y ch . O baw iam się, czy to nie m oże wyw ołać pew nych niedociągnięć w p rac y n a d słow nikam i, prow adzonej przez IH L . Nie łudzę się, b y m w swoich uw agach zdołał poruszyć w szy st kie k w estie w ym ag ające om ówienia. Z ajm uję się ty m i, k tó re mi się n a razie nasunęły.
I ta k w iadom o, iż tra d y c y jn ie u n as obow iązujący podział w y razów n a części m ow y nie obejm uje całej rozm aitości istniejących w jęz y k u polskim ty p ó w leksem ów. P rzed e w szystkim m am t u na m yśli dwie kateg o rie, k tó ry c h się w n aszych g ram a ty k a c h nie w y o d ręb n ia, no i — oczywiście — w obec tego nijak nie nazyw a. E ozu- m ie się, nie o nazw y t u chodzi. Zawsze się stw orzy lepsze czy gorsze. Z apożyczam je n a razie z term inologii rosyjskiej. W rosyjskich p r a cach językoznaw czych (dla p rz y k ła d u : M ie s z c z a n i n o w , Члены
предлож ения и части речи. M oskwa — L eningrad 1945; W i n o
g r a d ó w , Р усский язык. M oskw a—L en ing rad 1947) n azyw a się je d n ą z ty c h k ateg o rii k a te g o rią sta n u , d ru g ą — w yrazam i m odalny m i albo też w trąco n y m i. St. J o d ł o w s k i w swojej jeszcze nie ogłoszonej p rac y
486 ANATOL MIROWICZ
t. L, n r 5, s. 2 1 5 —8) w yodrębnia w łaśnie k a t e g o r i ę s t a n u {wolno,
widać), w y razy zaś m odalne n azy w a s y tu a n ta m i {tylko, jeszcze)1.
B ów nież i ja zw racałem uw agę n a to , że p o siadam y w y razy stan o w czo się nie m ieszczące w zakresie tra d y c y jn y c h części m owy, że się m . in. zupełnie niesłusznie zalicza do kateg orii przysłów ków w yrazy pełniące fu nk cje zupełnie nieprzysłów kow e (zob. : О y artykułach,
ich zakresie i fu n kc ji, B i u l . P o l s k . T o w. J ę z y k o z n . Y I I I , s.
1 3 4 —48 ; O swoistej fu n k c ji pozagramatycznej partykuł, J ę z y k P o l s k i X X IX , s. 3 0 - 4 ) .
Słów p a rę poświęcę jeszcze trzeciej kw estii, k tó ra w ym aga, m oim zdaniem , specjalnej uw agi, tj. konieczności tra k to w a n ia wszelkich zestaw ień (np. czasow nikow ych : m iał powiedzieć, zw ykł chodzić,
zaczął obliczać ; przysłów kow ych : 0 daleka, bez ustanku, po niem iecku,
trzy r a z y ; zaim k ow y ch: co za itp .) jako niepodzielnej całości.
X a wszelki w yp ad ek w spom nę o czw artej spraw ie — t r a k to w an iu przysłów ków o postaci fo rm y przypadkow ej rzeczow nika
{pędem, bokiem, m ilczkiem , kłusa itp.) jako przysłów ków .
Omówię w szystkie w ym ienione p u n k ty po kolei i p o sta ra m się pokazać, że form alistyczno-m echaniczne tra k to w a n ie w yrazów w y p acza obraz słow nictw a epoki czy a u to ra .
I. K a te g o ria sta n u . Pozw olę sobie posłużyć się c y ta te m ze w spom nianej p rac y W i n o g r a d o w a Р усский язык, s. 401—2 :
,,P o d kategorię sta n u p o d p a d a ją nieodm ienne w y razy im ienne i przysłów kow e, k tó re p o sia d a ją form y czasu (dla czasów p rz e szłego i przyszłego — an alityczn e, urobio ne za pom ocą odpow iednich form łączn ik a być)2, i są używ ane ty lk o w fu n k cji orzeczenia. E ozum ie się, że wiele w yrazów (szczególnie ty p u bezosobow ego, przysłów kowego), podciąg an ych pod kateg o rię sta n u , m oże się poza czasow n ikiem być łączyć rów nież z in n y m i n a jb a rd zie j oderw anym i czasow n ik am i p o siłkow ym i...3
1 P artyku ły obejmuje kategoriam i w aloryzantów {nie, czy) i afektantów
{no, że). Por. tegoż autora O przysłówkach, partykułach i im pokrewnych czę ściach mowy, J ę z y k P o l s k i X X I X , s. 97 — 106, oraz moje Uwagi w sprawie badań nad składnią języka poetyckiego w P a m i ę t n i k u L i t e r a c k i m , X L I,
1950, z. 1.
2 Chodzi tu o język rosyjski; w języku polskim form y analityczne są m oż liwe również w czasie teraźniejszym , np.: z ł e j e s t kłamać, m i ł o m i j e s t
spotkać pana itd.
3 W tym miejscu opuściłem przykłady rosyjskie, nie dające się przenieść do języka polskiego. Zastępuję je innym i: żał mu się zrobiło, bywa przykro.
„W te n sposób w yrazy należące do kategorii sta n u różnią się od przym iotników i rzeczowników b rakiem form przypadków i obec nością form czasu, od przysłów ków — form am i czasu i brakiem zdolności jakościowego czy okolicznościowego określania czasow n ik a i p rzy m io tn ik a.
„ N a tu ra ln ie i znaczenie przedm iotu, właściwości lub sto su nk u jakościowo-okolicznościowego je st k ategorii sta n u zupełnie obce. W y razy należące do k ateg orii sta n u w y rażają sta n «nieczynnościo- wy», k tó ry m ożna pom yśleć bezosobowo {przykro, wstyd) albo p rz y pisyw ać tej lub innej osobie jako podm iotow i doznającem u tego s ta n u {jestem rad, powinieneś itp .) ” .
W sform ułow aniu M ieszczaninowa kategoria sta n u różni się pod względem znaczeniow ym od czasow nika b rakiem pojęcia (czy w yobrażenia) „procesualności” .
Sądzę, że przytoczenie powyższego c y ta tu uw alnia m nie od dal szych w yjaśnień i że mogę przejść do k o n k retn y ch przykładów .
Będzie tu chodziło o w yrazy tak ie ja k np. : szkoda, żal, wstyd,
trzeba {potrzeba), m,ożna, nie wolno itp . w tak ich zw rotach, ja k : szkoda czasu, żal m i go, wstyd zapominać o..., trzeba zdążyć, można się zgodzić, nie wolno czekać itp . W e w szystkich tak ich w ypadkach
om aw iane w yrazy spełniają fun kcję orzeczenia. Mogą p rzy nich w ystępow ać czasow niki posiłkowe w skazujące na czas : żal m i go
b y ło , trzeba b ę d z ie zdążyć itd . Dlaczego nie m ożna ich zaliczać do
przysłów ków , w yjaśnia W inogradów w wyżej przytoczony sposób. Zalicza 011 do kateg o rii sta n u również w yrazy o form alnej p o staci czysto przysłów kow ej, 11р. : dobrze, źle, przyjem nie, milo, p rzy
kro, duszno, ciężko, lekko, k tó re w ted y nie są przysłów kam i, gdy
w y stę p u ją w zdaniach, np. : dobrze m i tutaj, źle jest kłamać, p rzy
jem nie odpocząć po dużym w ysiłku, miło m i pana poznać, przykro mieć do czynienia z człowiekiem upartym , w tym pokoju duszno, ciężko żyć na świecie, lekko m i na duszy itp .
Poza ty m k ateg o ria sta n u obejm uje form y czasownikowe, oso bowe lub bezokoliczniki: należy, wypada, godzi się, przystoi, widać,
słychać, tylko patrzeć, nie stać i inne podobne w zw ro tach : należy uważać', w ypada uprzedzić', widać morze', słychać szum fal', tylko p a trzeć, ja k nadejdzie ; nie stać m nie na to.
W reszcie do k ateg o rii sta n u w y p ad a zaliczyć form acje im iesło wowe w ro d z a ju : kazano, proszono, polecono, uchwalono, wiadomo itp . N ależy t u niew ątpliw ie również wTyraz pow inien (wraz ze w szyst ki mi jego form am i), powinno się oraz w yrazy o form ie p rzy m io tn ik a
488 ANATOL MIROWICZ
niezłożonego : rad, gotów. P o r. rad jestem powitać, jestem gotów (go-
tówem) to zrobić.
P r z e j d ź m y do p rak ty c zn y c h konsekw encji, jak ie s tą d w y n ik ają d la p rac y słow nikow ej. W k a ż d y m razie by ło b y niesłuszne przyjęcie ja k o haseł do należy — należeć, do wypada — w ypadać, godzi się —
godzić się. H asłem pow inien t u b y ć w yraz w form ie w y stę p u
jącej w tekście, ta k sam o ja k p rz y w yrazach ty p u kazano, pro
szono itd .
Jeżeli będzie chodziło o określenie k ateg o rii g ram aty czn ej, nie m o żn a w ty c h w y p ad k ach określać w yrazów szlcoda, żal, wstyd i p o d obnych jak o rzeczow ników , dobrze, źle, przyjem nie i in nych tego ty p u jak o przysłów ków .
T akie form alistyczne p o tra k to w a n ie m ate ria łu słownikowego m iało b y te n sk u tek , że o trzy m alib y śm y obraz zniekształcony. W y raz przecież stanow i d ialek ty czn ą jedność form y i znaczenia. U z y skalib yśm y też zupełnie fałszyw e w yniki, gd yb yśm y n a podstaw ie słow nika, o partego n a czysto fo rm alisty cznym podejściu do m a te ria łu, chcieli dokonać tak ie j czy innej s ta ty s ty k i słow nictwa.
W spraw ie term in u n a określenie tej k ateg o rii nie chcę pierw szy zab ierać głosu.
I I. W y razy m odalne.
„S to su n k i g ram aty czn e m ogą być dw ojakiego ro d zaju : albo obiektyw no-składniow e stosu nk i m iędzy w yrazam i w ko m binacji słów, w zdan iu , albo sto su nk i całej w ypow iedzi lub zd an ia do rze czyw istości, zw ane su b iekty w no -o biek tyw ny m i lub m odalnym i. W obrębie stosunków m o dalny ch zw ykle się ro z p a tru je tw ierdzenie, przeczenie, wszelkiego ro d za ju try b y , różno rak ie subiekty w ne o d cienie znaczeń, jak ie p rz y b ie ra ją fo rm y czasowe itp .
„ S to su n k i m odalne w y raża się nie ty lk o fo rm am i g ram aty czn y m i czasow nika lub sp ecjalnym i w skaźnikam i form alnym i. M ożna je w y rażać rów nież za p om ocą swoistego « w trącająceg o » użycia za rów no form różnych części m ow y, ja k i całych grup sy n tak ty cz- ny ch albo n a w e t zdań. Ale... d la w y rażan ia k atego rii m odalności składniow ej istn ieje ta k ż e osobna lek sykalno-sem an tyczn a k lasa w yrazów ...
„ W y ra z y m odalne w żyw ym procesie m ow y nie łączą się z ty m i lub in n y m i członam i zd a n ia i nie stan o w ią określenia albo rozw i nięcia w yrazów jakiejkolw iek jed n ej lub k ilk u k ateg o rii g ra m a ty c z n ych. O n e s t o j ą p o z a z w i ą z k i e m z j a k i m i k o l w i e k o k r e ś l o
-n y m i c z ę ś c i a m i m o w y [rozstrzele-nie m oje А.М .]. W y ra ż a ją mo- dalność [trybow ość — uw aga m oja A.M.] w ypow iedzenia jako całości albo jego poszczególnych kom ponentów ” ( W i n o g r a d ó w , о. c., s. 725).
Ten c y ta t ch y b a w y starcza, wobec czego m ożem y przejść do przykładów . Pomyślę, m o ż e , o tym . Było to, z d a je się , przed tygod
niem . P rz y czysto form alistycznym tra k to w a n iu m ateriału p rz y j
m iem y za hasła móc i zdawać się, po d względem g ram atyczn ym okreś lim y może i zdaje się jak o verb. 3. sg. praes. Ale byłoby to niesłuszne :
może, zdaje się spełniają tu ta k ą sam ą funkcję, ja k np. w yrazy mo-
d alne podobno i bezwzględnie w zdaniach : W Krakowie, podobno,
spadł śnieg. To był, bezwzględnie, błąd’, może, zdaje się w przy toczo
nych przy k ład ach nie zostały u ży te jak o form y osobowe czasow nika. A ni sam a form a, niezależnie od znaczenia, ani samo znaczenie, niezależnie od form y, nie k o n s ty tu u ją w yrazu jak o jedności, tzn. całości. Czyż słownik nie pow inien tak ic h rzeczy w ykazać ? Toteż w pow yższych w yp ad k ach za hasła należy uw ażać może, zdaje się — ta k ja k w y stę p u ją one w tekście. K ategorię g ram aty czn ą m ożna określić jedyn ie jak o modale. Z resztą m ożna poszukać jakiegoś może lepszego term in u. Ale w każd y m razie trz e b a uwzględnić w słowniku tę o d rębn ą k ategorię leksykalną. Ш е m a najm niejszej w ątpliw ości co do tego, że g ra m a ty k a nasza w niedługim czasie będzie ją m usiała wprow adzić. A słownik nie pow inien pozostać za nią w tyle.
P ew n ą odm iankę wyrazów m odalnych (afe k ta n ty Jodłow skiego) stanow i też tzw . dativus ethicus. I w ty m w yp adk u również nie jest żad ny m w yjściem um ieszczanie jak o h asła form y m ianow nika ty do użytego w tekście ci, się do sobie.
I I I . Z ty m się po niekąd wiąże kw estia czasowników posiłkowych, za pom ocą k tó ry c h u rab ia się opisowe form acje czasownikowe o ce chach try b u , tak ic h ja k np. : m i a ł wyjechać, z w y k ł mawiać, c h c ia ł
zrobić, z a m i e r z a oddać, m o g ę wykonać itp . (Por. : W i n o g r a d ó w , о. c., s. 604). Chodzi o to, że form acje tak ie stanow ią jedność znacze
niow ą i w pew nym sensie form alną. Toteż ze stanow iska g ram a ty c z nego należy je tra k to w a ć w słow niku łącznie jako jed n ą pozycję, je d n ą niepodzielną form ację opisową. M iędzy nim i zachodzi zw ią zek n a tu ry m orfologicznej, nie zaś składniow ej. Kie są to też żad n ą m iarą zespoły frazeologiczne. M ożna je określić ogólnie jako opi sową form ację m odalną — formatio modalis periphrastica. Z czasem m ożna by opracow ać k lasyfikację znaczeniow ą ty c h „ try b ó w ” .
490 ANATOL MIROWICZ
Jeżeli się nie uw zględni takiego w łaśnie u życia w spom nianych cza sowników, obraz słow nictw a będzie zdeform ow any.
Z estaw ienia przysłów kow e stan o w ią rów nież niepodzielną całość, jeżeli się ich nie będzie tra k to w a ło jako form y dla form y, lecz uw zglę d n i się ich budow ę sem antyczn ą. W n iek tó ry ch w ypad k ach tru d n o się upew nić, ja k się p rzed staw ia spraw a dla epok odleglejszych, ale d la okresu nowszego je s t ona zupełnie jasn a. M e m ożna uw ażać za dw ie jed n o stk i słownikowe np . przysłów ków od razu = n a ty c h m ia st, trzy razy — trz y k ro tn ie , z daleka, po niem iecku, bez przerwy = n ieu stan n ie, bez ruchu = nieruchom o, w pośpiechu = pośpiesznie,
spodełba. B y łb y to p u n k t w idzenia h istory czn y czy też etym ologiczny.
N ie różnią się one przecież od ta k ic h w yrazów ja k w przódy, na oklep,
bez u sta n ku , ty m czasem n ik t nie będzie tw ierdził, że np. „ u s ta n k u ”
to dopełniacz rzeczow nika „ u s ta n e k ” . P isanie łączne czy rozłączne o niczym tu ta j nie św iadczy, je s t to po p ro stu kw estia um ow y. W iem y, że np. p rzy im k i ponad, popod, zza, spod, spoza, sponad,
pośród, spośród, wpośród, spomiędzy itp . są złożone, jed n a k nie b ę
dziem y ich przecież rozdzielali n a części składow e.
J a k o całość w y p a d a rów nież tra k to w a ć sw oisty nieodm ienny zaim ek p y ta jn y co za, gdyż nie m am y t u do czynienia z połączeniem sy n ta k ty c zn y m . Co za w idok ! = J a k i w idok ! Co za p ięk n y w idok ! = J a k i p ięk ny w idok !
IV . P ew ne w ątpliw ości b ud zi kw estia tra k to w a n ia przysłów ków o p o staci form y przyp ad kow ej rzeczow nika. Spraw a jest p ro stsza w ty c h w y p adk ach , g d y m am y do czynienia z fo rm ą odosobnioną, j a k : chyłkiem , m ilczkiem , cichaczem, p ozo stały ch zaś form pełnej o d m iany b rak . Albo też, gdy m iędzy form ą sp ełniającą rolę p rz y słów ka a m ianow nikiem tru d n o się d o patrzeć bezpośredniego zw iązku, np. żywcem, dęba. T akie w y p ad k i m ożna ch y b a uw ażać za jasne.
N a to m ia st m ożhw e są w ah ania, k iedy form a przy p ad k o w a s ta now i elem ent żywego p a ra d y g m a tu i zachow uje podstaw ow e z n a czenie danego rzeczow nika, ja k to w idzim y w przysłów kach : w ie
czorem, latem, pędem, bokiem, tyłem , tłum em (szli), czasem, czasami, gwałtem, kłusa itp . Je że li się p rzy jm ie, że w szystkie w ym ienione
w y p ad k i należy tra k to w a ć jednolicie, to nie m a w y b o ru : w szy st k ie trz e b a uw ażać za przysłów ki. Z tego b y w ynikało, że w y stą p ią one jak o h asła w nie zm ienionej po staci. G dy by śm y przyjęli za hasło, ta m gdzie to się da, form ę m ianow nika, ty m sam y m pew na liczba przysłów ków w y m kn ęłaby się ze słow nika, ginąc m iędzy
rzeczow-nikam i. Z daję sobie dobrze spraw ę z tego, że m ogą się zdarzy ć w y p a d k i sporne, lecz w m oim pojęciu n aw et pew na nieznaczna ilość ew en tu aln y ch b łędnych in te rp re ta c ji zdeform uje obraz słow nictw a w m niejszym sto p n iu aniżeli — łatw iejsze oczywiście — form a- listyczne podciąganie w szystkich ty c h jednostek po d kategorię rzeczow nika.
Z resztą w ta k i sposób pozostaw i się jeszcze k o rzy stającem u ze słow nika m ożność sp rostow ania błędu, będzie mógł orzec, że w j a kim ś w y p a d k u X d a n ą form ację trz e b a uw ażać za form ę p rz y p a d kow ą rzeczow nika, a nie za przysłów ek. M ożna ostatecznie g ru n tow nie się zastanow ić n ad w ątpliw ym i fa k ta m i podczas redagow a nia słow nika. N a to m ia st przysłów ków u topionych w k ategorii rze czowników n ik t n a podstaw ie słown ik a nie wyłowi.
Pozw oliłem sobie poruszyć powyższe kw estie w ychodząc z tego założenia, że w ta k ważnej spraw ie, ja k opracow anie słowników, lepsza jest ew entualnie n aw et przesad n a sk ru pu latno ść aniżeli j a kiekolwiek niedopatrzenie.