• Nie Znaleziono Wyników

Jan Kochanowski i Agostino Steuco : uwagi na marginesie fraszki "O Łazarzowych księgach"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Jan Kochanowski i Agostino Steuco : uwagi na marginesie fraszki "O Łazarzowych księgach""

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Jacek Sokolski

Jan Kochanowski i Agostino Steuco :

uwagi na marginesie fraszki "O

Łazarzowych księgach"

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 94/4, 225-229

2003

(2)

PL ISSN 0031-0514

JACEK SOKOLSKI

JAN K O C H A N O W SK I I A G O STINO STEUCO

UWAGI N A M ARGINESIE FRASZKI „O ŁAZARZOW YCH K SIĘGACH”

Fraszka O Łazarzow ych księgach (II 52) jest najobszerniejszym utw orem ca­

łego zbioru. N a tle innych fraszek czarnoleskiego poety w yróżnia się przy tym pew ną rozlew nością narracji i pow tarzalnością formuł. M am y tu w praw dzie do czynienia z utworem wczesnym, wersja drukowana jednak pochodzi ju ż z lat osiem ­ dziesiątych XVI wieku, gdy autor nabrał dużej w praw y w kondensow aniu po­

etyckiej m aterii i z pew nością był w stanie zam knąć opow iedzianą w w ierszu hi­

storię w kilkunastu linijkach. Nie uczynił tego wszakże, a pow ody tej decyzji m uszą dla nas pozostać tajem nicą. Bardziej jeszcze zagadkow y okazuje się przy uw aż­

niejszej lekturze sens epigram atu, który dla jasności dalszego w yw odu przytoczę tutaj w całości:

Coć w ym yślili ci heretykowie?

(B o tak filo zo f luterana zow ie).

Łazarz on święty, kiedy znowu ożył, Napisał księgi, w które wszytko w łożył, C okolw iek w idział albo co i słyszał Na onym św iecie, gdy pod ziem ią dyszał.

A le ich nie chciał pokazać nikomu, Ani obcemu, ani sw oim w domu.

A ż gdy miał umrzeć; na ten czas tam wskazał Po filozofa i temuż ukazał

O we sw e księgi, ale zawiązane I nad to jeszcze zapieczętowane.

I rzecze k niemu: „Ja śmierć bliską czuję, A tak cię tymi księgami daruję,

Gdziem wszytko w łożył, com w idział i słyszał Na onym św iecie, gdym pod ziem ią dyszał.

A le cię proszę, byś ich nie otwierał, A ż kiedy także sam będziesz umierał.

Bo tam nic nie masz, czego żyw ym trzeba, W szytko się plecie coś około nieba.

Przeto tym czasem inszych rzeczy pytaj, A moje księgi przy skonaniu czytaj.

A przeczytaw szy oddasz je drugiemu Filozofow i także uczonemu.

I tak do końca niech się podarzają, A przed skonaniem tylko je czytają”.

Tamże przywiedzion mój filo z o f k temu,

(3)

2 2 6 JA C E K SOKOLSKI

Że przysiągł dosyć uczynić wszytkiem u.

Łazarz w tym skonał; wziął filo z o f księgi, Dawno by w nich był, by nie dla przysięgi.

Owa tak długo leżał w tym rosole, Że one księgi rozłożył po stole.

Pocznie wartować, ali papir goły:

„Ba, to - pry - pism o nie z głębokiej szkoły”.

W ięc jako czytał, tak też trzymał o tym I podał drugim filozofom potym 1.

Fraszka ta zaw iera niew ątpliw ie kpinę, problem tylko, czego ta kpina dotyczy.

Utwór, ja k ju ż to zostało pow iedziane, należy do w czesnego okresu twórczości poety, w iem y bow iem z całą pew nością, że m usiał pow stać przed 1567 rokiem 2.

Bardzo praw dopodobne, że K ochanow ski fraszkę o Łazarzu napisał w okresie swojej służby na dworze królew skim , chociaż m ógł to rów nież uczynić nieco wcześniej. N aw et jed nak bardzo precyzyjne określenie daty jej pow stania dla pod­

jętych tutaj rozw ażań nie miałoby, ja k sadzę, w iększego znaczenia. Byłoby nato­

m iast rzeczą w ażną wskazanie ew entualnego źródła opow iedzianej przez poetę historii, i to nie tylko dla samej płynącej z takiego odkrycia pozytyw istycznej roz­

koszy, lecz rów nież dlatego, że takie znalezisko m ogłoby przy okazji ułatwić nam zrozum ienie przyświecających Kochanowskiem u intencji. Początkow e wersy utwo­

ru nasuw ają bow iem przypuszczenie, iż Jan z C zarnolasu zaczerpnąć m ógł tem at z dzieła jakiegoś protestanckiego polemisty, traktując je pozornie z ironicznym dystansem jako „heretycki” wym ysł. M ogła to być także obiegow a pow iastka powtarzana w kręgach różnowierczych, z którymi autor F raszek był przecież w po­

łowie lat sześćdziesiątych silnie związany. O bracam y się tu jed n ak tylko w sferze dom ysłów trudnych do jednoznacznego zw eryfikow ania.

Pozostaje nam tedy kontentow ać się tym, co mamy, a m am y tekst K ochanow ­ skiego, dość przew rotnie skonstruowany, niejako „piętrow y”, apokryf, relacjonu­

jący okoliczności pow stania innego rzekom ego apokryfu. Janusz Pelc w kom en­

tarzu do om awianej tu fraszki pisał, że jej tytuł stanowi naw iązanie „do średnio­

wiecznej legendy o tym, jak Łazarz z Betanii, według Ew angelii w skrzeszony przez C hrystusa, m iał opisać to, co w idział po śm ierci, a przed w skrzeszeniem ”3. Le­

genda taka rzeczyw iście w w iekach średnich cieszyła się pew ną popularnością pośw iadczoną m.in. przez Wizję Łazarza ( Visio Lazari), która na przełom ie śred­

niow iecza i renesansu trafiła naw et do popularnych alm anachów, poczynając od paryskiego Le K alendrier des Bergiers z 1493 roku4. A le legenda ta zapew ne nie była K ochanow skiem u bezpośrednio znana (zresztą Wizja Łazarza opow iada tyl­

ko o karaniu grzeszników, w tekście Kochanow skiego zaś „w szytko się plecie coś

1 J. K o c h a n o w s k i, Fraszki. Oprać. J. P e 1 c. Wyd. 3. W rocław 1998, s. 7 9 -8 1 . BN I 163.

2 Fragment fraszki K ochanow skiego przytoczył, jak w iadom o, P. S t a t o r i u s - S t o j e ń - s k i w swojej P olon icae gram m atices institutio, wydanej wpraw dzie w Krakowie w r. 1568, lecz powstałej nieco w cześniej, gdyż przedmowa jest datowana: 1 VII 1567. Zob. M. K o r o l k o , C o- chanoviana II. M a teriały do d ziejów tw órczości Jana K ochanow skiego z lat 1 5 5 1 -1 6 2 5 . Wrocław

1986, s. 56.

3 J. P e 1 c, komentarz w: K o c h a n o w s k i, op. cit., s. 79.

4 Pisałem o tym szerzej w książce Staropolskie zaśw iaty. O bra z piekła, czyśćca i nieba w re­

n esan sow ej i barokow ej literaturze p o lsk iej w obec tradycji średn iow ieczn ej (w yd. 2. W rocław 1994, s. 161-1 8 1 ).

(4)

około nieba”). Łatwiej przyjąć tu chyba wpływ C hrystiady w ielkiego poety nowo- łacińskiego M arca G irolam a Vidy, którego Kochanowski cenił w ysoko (jak w ia­

dom o, inny jeg o poem at sparafrazow ał nawet w swoich Szachach). O w skrzesze­

niu Łazarza opow iada Vida w pierw szej księdze C hrystiady, a pew ne pow inow ac­

twa z fraszką K ochanow skiego najm ocniej w ystępują w m om encie, gdy Łazarz pow staje z grobu:

Nec mora, cłam antis ter voce vocatus am ici Erigitur, loquiturque, et coeli vescitu r auris.

O bstupuere omnes. N ec sa t vidisse loquentem, A ut audisse sem el, dum cuncta ex ordine n arrat

Conventu in medio, quae fun ere passu s in ipso est5.

Podstaw ow a różnica polega jednak na tym, że u Vidy Łazarz bynajm niej nie ukryw a przed otoczeniem treści swoich objawień, lecz w ręcz przeciw nie, szeroko je rozgłasza. Dalej następuje jeszcze 9 heksam etrów zaw ierających zw ięzły opis zaświatowej rzeczyw istości. E w angelie nic nie m ów ią o tej opow ieści Łazarza, w poem acie Vidy m am y więc najwyraźniej do czynienia z apokryficznym w trę­

tem uatrakcyjniającym narrację. Tego wszystkiego nie m a we fraszce K ochanow ­ skiego, bo być nie może. Polski poeta nie szukał bow iem bynajm niej w sparcia dla jakichś sw oich eschatologicznych przekonań. Tem atem w iersza je st sam o z j a ­

w i s k o a p o k r y f i c z n o ś c i , chociaż słowo „ a p o k ry f’ w ogóle przecież w tek­

ście nie pada. W latach sześćdziesiątych wieku XVI były to kw estie budzące w ie­

le kontrow ersji i zw iązanych z nimi emocji wśród teologów i religijnych polem i­

stów. P ro blem a p o k r y f i c z n o ś c i stał się szc zeg ó ln ie w ażny od czasu w ystąpienia Lutra, który, ja k wiadom o, część ksiąg w chodzących dotąd w skład oficjalnie zatw ierdzonego przez Kościół kanonu Pism a Św iętego uznał za apokry­

ficzne w łaśnie, a zatem nie m ogące stanowić podstaw y do form ułow ania dogm a­

tów wiary. K w estia kanonu biblijnego budziła też wiele emocji wśród uczestników soboru trydenckiego. Kochanowski z całą pew nością wiedział o tych kontrower­

sjach. W znanym mu bez wątpienia łacińsko-polskim słowniku Jana Mączyńskie- go, do którego pierwszego wydania z roku 1564 dodane zostały przecież wśród sła­

wiących autora i jego dzieło wierszy różnych poetów także trzy epigram aty Jana z Czarnolasu, m ożna było znaleźć objaśnienie: „apocryphus, -a, -um, Latine abs- conditus - zakryty, tajem ny” , a następnie nieco obszerniejsze dodatkow e uściśle­

nia, w iernie oddające punkt w idzenia protestantów:

W ten sposób nazywane były apokryfami nie te [księgi], które nie m iały autora, lecz te, których nie godziło się publicznie używać. Tak w Biblii niektóre księgi zw ane są apokryficz­

nymi nie dlatego, że nie wolno ich używać, czytać i wykładać, lecz że nie mają powagi równej pozostałym księgom w dow odzeniu i potwierdzaniu dogm atów kościelnych. A lbow iem i u Ży­

dów księgi te się nie pojawiają, lecz tylko u Greków6.

5 Cyt. z: M. G. V i d a, The Christiad. A Latin-English Edition. Ed. and transl. G. C. D r a k e and C. A. F o rb e s. Carbondale, Illinois, 1979, s. 14. W tekście nieznacznie zm odyfikowałem p isow ­ nię. A oto przekład: „N iezw łocznie, trzykrotnie wezwany głosem przyjaciela, / Powstał, przemówił i odetchnął powietrzem nieba. / W szyscy osłupieli. N ie wystarczyło raz ujrzeć m ów iącego / Lub usły­

szeć, gdy zebranym w okół opowiadał po kolei / O tym wszystkim, czego dośw iadczył pochowany”.

6 Cyt. z reprintu pierwodruku: I. M ą c z y ń s k i, Lexicon Latino-Polonicum . Nunc iterum ed.

R. O l e s c h . K olm 1973, s. 24.

(5)

Czy K ochanow ski podzielał ten pogląd, trudno pow iedzieć, chociaż je st to dość praw dopodobne. Interesująca nas tutaj fraszka nie traktuje jedn ak o rewizji istniejącego kanonu Pism a Świętego i o tow arzyszącym podobnym próbom spo­

rach m iędzy katolikam i a protestantam i. Poeta opow iada tutaj pew ną historyjkę i w ten sposób zabiera głos w innym sporze zaprzątającym um ysły europejskich intelektualistów w jego czasach. Aby zrozum ieć, o jak i spór chodzi, należy uw aż­

nie przyjrzeć się wprow adzonym przez poetę w początkow ych w ersach utworu postaciom głów nych antagonistów:

Coć w ym yślili ci heretykowie?

(Boć tak f i l o z o f l u t e r a n a zow ie).

K ochanow ski pozornie podpisuje się tutaj pod dobitnie przez owego „filozo­

fa” w yrażoną negatyw ną oceną nauki Lutra. Dziw ne je st jed n ak to, że za herety­

ków uznaje luteranów właśnie filozof, a nie katolik, papieżnik czy teolog. W szystko to są trzysylabow e słowa, które łatwo m ogły zostać wpisane w m iejscu zajm ow a­

nym przez „filozofa” . Nie względy wersyfikacyjne były zatem pow odem takiej de­

cyzji K ochanow skiego, który zresztą znakom icie panow ał nad słow em i w ierszem i zawsze potrafił powiedzieć dokładnie to, co chciał powiedzieć. Zauw ażm y zresztą, że i dalej rew elacje Łazarza zostały przekazane innem u filozofow i, ten zaś je „po­

dał drugim filozofom potym ” . Gdyby przyjąć, że „ filo z o f’ w tekście oznacza po prostu katolika, to cały wiersz m usiałby zostać uznany za bardzo ostry, choć nie­

co zakam uflow any atak na naukę K ościoła jako na gigantyczne oszustw o odw ołu­

jące się do tradycji, za którą stoi tylko ów „papir goły” , chroniony pieczęciam i przed niew tajem niczonym i. Nie sądzę, aby K ochanow ski posunął się aż tak dale­

ko, a w takim razie problem , kim był występujący we fraszce filozof, nadal p ozo ­ staje otwarty.

Aby ostatecznie ów problem rozstrzygnąć, należy zw rócić uw agę na pew ne specyficzne zjaw isko w myśli renesansowej, którego źródeł szukać trzeba w dzie­

łach florenckich neoplatoników: M arsilia Ficina i G iovanniego Pico della M iran- doli. Starając się uzgodnić naukę Platona z chrześcijańską filozofią utrzym yw ali oni, że Platon był pośrednio uczniem M ojżesza, dzięki całej grupie kolejno po sobie następujących wielkich nauczycieli m ądrości, owych „prisci theologi” , do których należeli O rfeusz, Zoroaster, Pitagoras i inni. Ta refleksja rozw ijana była później w w ieku XVI przez wielu reprezentantów platonizujacego nurtu m yśli hum anistycznej, takich jak Symphorien C ham pier we Francji czy Francesco G ior­

gio w Italii, by w reszcie przybrać form ę rozbudow anego i spójnego system u filo­

zoficznego w dziełach A gostina Steuca z Gubbio ( 1497—1548)7, papieskiego bi­

bliotekarza, tytularnego biskupa K isam os, w ielkiego erudyty i budzącego p o ­ w szechny podziw poligloty (oprócz biegłej znajom ości łaciny, greki i hebrajskiego w ładał rów nież, w jakim ś przynajm niej stopniu, aram ejskim , syryjskim , arabskim i etiopskim ). Jego najsłynniejszym dziełem był obszerny traktat D e p e re n n ip h ilo - sophia ( 1540), w którym całą sw oją gigantyczną w iedzę w ykorzystał dla w ykaza-

2 2 8 JA C EK SOKOLSKI

7 O autorze tym pisali m.in. T. F r e u d e n b e r g e r (A ugustinus Steuchus aus Gubbio, A ugu­

stinerchorherr und p ä p stlich e r Bibliothekar (1 4 9 7 -1 5 4 8 ) und sein literarisch es Lebenswerk. Münster 1935) oraz Ch. B. S c h m i t t (P errenial Philosophy: From A gostino Steuco to Leibniz. „Journal o f the History o f Ideas” 27 (1966)).

(6)

nia, iż w szystkie w ielkie religie i system y filozoficzne dają się ze sobą uzgodnić, gdyż w kw estiach zasadniczych odw ołują się do pew nej odwiecznej filozofii za­

szczepionej przez Stw órcę jeszcze w um yśle Adam a, później podlegającej róż­

nym deform acjom i ogólnej degeneracji wraz z sam ym rodzajem ludzkim , wciąż je d n a k odradzającej się za spraw ą pism w ielkich w tajem niczonych w rodzaju M ojżesza, Zoroastra, O rfeusza czy H erm esa Trism egistosa. Istnieje tedy jedna religia, będąca rów nocześnie uniw ersalną filozofią, i tylko ludzka ułom ność spra­

w iła, że nie jest ona pow szechnie akceptowana. U w ażna lektura Biblii, Corpus H erm eticum i dzieł przypisyw anych Orfeuszow i, które zresztą w renesansie po­

w szechnie uchodziły za autentyczne, choć dzisiaj w iem y bez w ątpienia, że były apokryfam i, pozw ala, zdaniem Steuca, odpow iednio przygotow anem u czytelni­

kowi dołączyć do tego łańcucha adeptów prastarej wiedzy.

To ekum eniczne nastaw ienie, zgodne zresztą z synkretystycznym i tendencja­

mi bardzo pow szechnym i w myśli hum anistycznej, skłonnej do harm onizow ania ze so b ą różnych tradycji, budzi niew ątpliw ie naszą sym patię. M iało ono jednak swoje ograniczenia. Steuco próbow ał szukać zbieżności m iędzy chrześcijaństwem , islam em , judaizm em i m yślą religijną Greków oraz Rzym ian, z drugiej strony je d ­ nak zaciekle zw alczał nauki w spółczesnych mu reform atorów religijnych, zw łasz­

cza Lutra, z którym rozpraw ił się w pisem ku Pro religione adversus Lutheranos z roku 15308, uznając naukę niem ieckiego reform atora za jak ieś zaprzeczenie re- ligii w ogóle. N ietrudno dom yślić się, jak tego typu poglądy m ogły zostać przyję­

te w środow iskach protestanckich. I dlatego uważam , że przedm iotem kpin K o­

chanow skiego we fraszce O Łazarzow ych księgach była w łaśnie „philosophia p eren n is” Steuca. Jej głosiciele są oszustam i odw ołującym i się do jak iejś tajemnej (a zatem „apokryficznej” w pierw otnym znaczeniu tego term inu) wiedzy, mimo że zd a ją sobie sprawę, iż „to pism a nie z głębokiej szkoły” . D zieła Steuca dobrze znano w K rakow ie w okresie dworskiej służby K ochanow skiego9. Steuco był je d ­ nak postacią kontrow ersyjną nie tylko dla protestanckich przyjaciół poety. W końcu inne dzieło uczonego biskupa, jego Cosmopoeia, zostało naw et później oficjalnie przez K ościół potępione10. Nie to jest wszakże najistotniejsze. Zadziw ia intuicja K ochanow skiego, która kazała mu doktrynę odw ołującą się do uchodzących w j e ­ go czasach za szacowne autentyki apokryficznych w istocie pism orfickich, pita- gorejskich, chaldejskich w yroczni, ksiąg sybillińskich i Corpus H erm eticum ze­

staw ić z rzekom ym apokryfem Łazarza. W m om encie gdy w iersz pow staw ał, po­

m ysł ten m ógł być tylko o d pow ied zią na skierow any p rzez S teuca przeciw protestantom atak, natom iast przedrukowując fraszkę pod koniec życia poeta, choć nie był ju ż tak zaangażow any w spory religijne toczące się w okół, nie zm ienił jednak, ja k widać, swego stosunku do samej koncepcji „wieczystej filozofii” stw o­

rzonej przez papieskiego bibliotekarza.

8 Zob. S c h m i t t , op. cit., s. 516.

9 Książki Steuca znajdowały się m.in. w księgozbiorze Zygmunta Augusta. Zob. A. K a- w e c k a - G r y c z o w a , B iblioteka ostatniego Jagiellona. P om nik kultury ren esan sow ej. Wrocław 1988, nr 502, 503, 580, 855, 856. Pochodzący z tej biblioteki egzem plarz bazylejskiego wydania D e p ere n n ip h ilo so p h ia z r. 1542 (w cytowanym katalogu: nr 580) znajduje się dziś w Miejskiej B ib lio­

tece Publicznej w Łodzi.

10 Zob. S c h m i t t , op. cit., s. 525.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dla realizacji Umowy Zespół zobowiązuje się do dołożenia wszelkich starań by zapewnić Przyjmującemu zamówienie pełny i nieodpłatny dostęp do środków i aparatury

Student definiuje wszystkie wymagane ogólne zasady prawa unijnego dotyczące stosowania prawa UE przez organy administracji publicznej, ale nie potrafi ocenić.. konsekwencji

P2 Cele i zakres prowadzonej działalności, zasady funkcjonowania, tryb pracy, metody i formy pracy poszczególnych wydziałów czy też wyodrębnionych komórek

Zachęcam Was również do zapoznania się z poradami dr Lisy Damour, która ukazuje, w jaki sposób, każdy z nas, może zadbać o swoje dobre samopoczucie w tym trudnym czasie....

ZASADA OGÓLNA załatwienie sprawy wymagającej przeprowadzenia postępowania dowodowego powinno nastąpić bez zbędnej zwłoki, jednak nie później niż w ciągu miesiąca, a

N arzęd zia tego typu powinny wspomagać tw orzen ie programów dydaktycznych w sposób półautom atyczny... Wymaga to od pedagoga dobrego przygotow ania

W 2013 roku gmina Wołomin miała obszar 62 km², co stanowi blisko 6,5% powierzchni powiatu oraz była najgęściej zaludnioną gminą.. miejsko-wiejską – na jeden kilometr

W takim przypadku dwaj GM mogą albo dzielić się rolą moderatora, wymieniać ją w każdym punkcie dyskusji, albo mieć oddzielne zadania (np. W ten sposób powstały postacie,