Oprac. Barbara Sykulska
TEMAT: Czy Jan Kochanowski zasługuje na miano poeta doctus?
Uczniu po dzisiejszej lekcji:
przypomnisz sobie biografię Kochanowskiego,
przypomnisz sobie definicję fraszki,
zapoznasz się z piosenką Jacka Kaczmarskiego,
znajdziesz związek piosenki z biografią Kochanowskiego,
znajdziesz związek wybranych fraszek Kochanowskiego z biografią autora.
Jesteś gotowy? Zaczynamy 😊
1. Zapoznaj się z prezentacją. Wykonaj zadania w niej zawarte – krok po kroku.
https://view.genial.ly/5eb339bbd4d59a0d61ff7600/interactive-image-kochanowski
a) W tabeli kolorem zaznacz te fragmenty utworu Jacka Kaczmarskiego, które korespondują z biografią/światopoglądem Jana Kochanowskiego.
Jacek Kaczmarski Jan Kochanowski
Tak nas Panie obdarzasz, wżdy nam zawsze mało – Za nic mamy – co mamy, więcej by się chciało.
A przecież ni nam życia, ni geniuszu starcza By skorzystać z bogactwa jeno duszy skarbca.
Za to ciało gnębimy, jakby wieczne było:
Biografia/ światopogląd Kochanowskiego
Krwią wojenny trud płaci, potem zrasza miłość;
Aż i w końcu niezdatne do snu ni kielicha;
Trzeszczy, cieknie i tęchnie, wzdyma się i wzdycha. Nie zachwycą już nas wtedy szczodre dary boże, Bośmy kochać to przywykli, z czego czerpać możem.
Późno mądrość przychodzi Czego pragnąć się godzi. Ale próżno żałować
Czego nie szło zachować.
Przypomina pergamin czy cielęca skóra
Że i drzewiej wiedziano – co dziś skrobią pióra.
Krom grosiwa i jadła, i chybkiej obłapki Zawżdy człeka kusiły te same zagadki.
Po swojemu się każdy ze Stwórcą pasował, A co siebie nadręczył, innym krwi popsował, Własnym myślom nie ufał, życie sobie
zbrzydził,
Bał się swojego strachu i wstydu się wstydził, Lubo jako my się cieszył – czym? – nie miał pojęcia
I umierał taki mądry, jak był w czas poczęcia.
Żak profesorom krzywy Martwych nie słucha żywy, Nie wyciągają wnuki
Z życia dziadów nauki.
Kto cnotami znudzony, nieufny nadziei, Swoich kroków niepewny – do dworu się klei.
Tam wśród podobnych sobie może się wyszumieć,
A przy tym w nic nie wierzyć, niczego nie umieć: Prałat karci opojów – sam jeszcze czerwony,
Złodziej potrząsa kluczem do skarbca Korony, Kanclerz wspiera sojusze na ościennym żołdzie,
A mędrcy przed głupotą łby schylają w
hołdzie. Wiem – bo byłem sekretarzem u króla.
Do czasu, Gdy wolałem się pokłonić władzy Czarnolasu.
Dwór ma swoje zalety:
Po komnatach – kobiety, W radach szlachta zasiada – Jeno nie ma z kim gadać.
Kto i bawić się umiał i nie bał się myśleć, Temu starość niestraszna pod lipowym liściem.
Miło dumać wśród brzęku pszczół nad bytowaniem – Czy się zboża wykłoszą, a czy kuśka stanie!
Czy w powszechnej niezgodzie kraj się znów pogrąży,
Czy się księgę ostatnią w druku ujrzeć zdąży, Która gwiazda na niebie moja – ta co spada, Czy ta nad widnokręgiem, co jutrzenką włada?
Tylu bliskich i dalekich dzień po dniu odchodzi,
A ja żyję w lat bogactwie, co mi schyłek słodzi…
Im mniej cię co dzień, miodzie – Tym mi smakujesz słodziej:
I słońcem i księżycem, Rozkoszą nienasyceń, Szczodrością moich dni – Dziękuję ci.
Jacek Kaczmarski 2.10.1992
b) Światopogląd i biografia artysty – cd.
(Rozmowa na temat innych niż te podane, znanych Uczniom, fraszek.) Fraszki Kochanowskiego:
O ŻYWOCIE LUDZKIM
Fraszki to wszytko, cokolwiek myślemy, Fraszki to wszytko, cokolwiek czyniemy;
Nie masz na świecie żadnej pewnej rzeczy, Próżno tu człowiek ma co mieć na pieczy.
Zacność, uroda, moc, pieniądze, sława, Wszystko to minie jako polna trawa;
Naśmiawszy się nam i naszym porządkom, Wemkną nas w mieszek, jako czynią łątkom.
DO GÓR I LASÓW
Wysokie góry i odziane lasy!
Jako rad na was patrzę, a swe czasy Młodsze wspominam, które tu zostały, Kiedy na statek człowiek mało dbały.
Gdziem potym nie był? Czegom nie skosztował?
Jażem przez morze głębokie żeglował, Jażem Francuzy, ja Niemce, ja Włochy, Jażem nawiedził Sybilline lochy.
Dziś żak spokojny, jutro przypasany Do miecza rycerz; dziś miedzy dworzany W pańskim pałacu, jutro zasię cichy Ksiądz w kapitule, tylko że nie z mnichy W szarej kapicy a z dwojakim płatem;
I to czemu nic, jeśliże opatem?
Taki był Proteus, mieniąc się to w smoka, To w deszcz, to w ogień, to w barwę obłoka.
Dalej co będzie? Śrebrne w głowie nici, A ja z tym trzymam, kto co w czas uchwyci.
NA LIPĘ
Gościu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie!
Nie dojdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie, Choć się nawysszej wzbije, a proste promienie Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane cienie.
Tu zawżdy chłodne wiatry z pola zawiewają, Tu słowicy, tu szpacy wdzięcznie narzekają.
Z mego wonnego kwiatu pracowite pszczoły Biorą miód, który potym szlachci pańskie stoły.
A ja swym cichym szeptem sprawić umiem snadnie,
Że człowiekowi łacno słodki sen przypadnie.
Jabłek wprawdzie nie rodzę, lecz mię pan tak kładzie Jako szczep napłodniejszy w hesperyskim sadzie.
NA DOM W CZARNOLESIE
Panie, to moja praca, a zdarzenie Twoje;
Raczyż błogosławieństwo dać do końca swoje!
Inszy niechaj pałace marmurowe mają I szczerym złotogłowem ściany obijają,
Ja, Panie, niechaj mieszkam w tym gniaździe ojczystym, A Ty mię zdrowiem opatrz i sumnieniem czystym, Pożywieniem ućciwym, ludzką życzliwością, Obyczajmi znośnymi, nieprzykrą starością.
c) PODSUMOWANIE: odpowiedz na pytanie z tematu lekcji.