• Nie Znaleziono Wyników

Pułapki coming outu Rafał Majka Od dłuższego czasu w przestrzeni LGBT jako najskuteczniejszą strategię zmiany społecznej lansuje się intensywnie i zawzięcie esencjalizujący coming out

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Pułapki coming outu Rafał Majka Od dłuższego czasu w przestrzeni LGBT jako najskuteczniejszą strategię zmiany społecznej lansuje się intensywnie i zawzięcie esencjalizujący coming out"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Strona4

Pułapki coming outu

Rafał Majka

Od dłuższego czasu w przestrzeni LGBT jako najskuteczniejszą strategię zmiany społecznej lansuje się intensywnie i zawzięcie esencjalizujący coming out. Aktywiści, aktywistki, organizacje LGBT oraz aktywistyczne czasopisma środowiskowe ubolewają, że ciągle za mało osób orientacji homoseksualnej – zarówno wśród celebrytek i celebrytów, jak i wsród tych zwykłych zjadaczy i zjadaczek chleba – „wychodzi z ukrycia” jako geje i lesbijki. Pada argument, że im więcej ujawnionych lesbijek i gejów, tym bardziej oswojone z innością seksualną polskie społeczeństwo, a co za tym idzie, tym większa tolerancja, akceptacja i – z czasem – szacunek. I co najważniejsze, tym bardziej sprzyjający klimat pod ustawodawstwo przyjazne społeczności LGBT. Zatem na „lepsze życie”, to wewnętrzne (życie bez kłamstwa, w zgodzie z „samą/samym sobą”), jak i to na zewnątrz, w Polsce (więcej „namacalnych”

gejów i lesbijek, większa tolerancja i otwartość), przepisuje się zbiorową terapię, jaką jest coming out.

Najpierw trochę o kondycji ruchu i społeczności LGBT:

(a) Jednocześnie za sprawą neoliberalizacji przestrzeni społeczno-kulturowej oraz sektora pracy coraz trudniej o mobilizację społeczności LGBT (jakkolwiek sobie tę społeczność wizualizują aktywistki i aktywiści, liderzy i liderki ruchu LGBT): tym, co łączy lesbijki i gejów wydają się być jedynie portale społecznościowe, „homoseksualne” romansidła, fetyszyzacja pewnego konsumpcjonistycznego stylu życia oraz morderczy kult ciała, zamiast aktywizmu i zmiany społecznej.

(b) W przestrzeni publicznej, jak i w tak zwanym „środowisku” (czy to klubów, czy portali randkowych dla gejów) dominują głosy (politycznie) homonormatywne i (wizerunkowo) asymilacyjne. Działaczki i działacze GLT wierzą, że najskuteczniejszą strategią na emancypację prawno-społeczną osób LGBT jest pokazanie sondażowemu społeczeństwu, że gejów i lesbijki nie różni właściwie nic od (uheteroseksualnionego) społeczeństwa poza tym, że zakochują się w osobie tej samej płci; oraz dostosowanie przekazu do estetycznych i etycznych regulacji systemu kulturowo-społecznego, w obrębie którego walczy się o prawa LGBT. Komponując projekty ustawy o związkach partnerskich pominięto kwestię adopcji, która – zdaniem aktywistów i aktywistek LGBT – jest w Polsce bardzo kontrowersyjna, a zawarcie jej w projektach z góry skazałoby je na odrzucenie przez Sejm.

(c) Pewne środowisko w imię lepszego świata dla gejów i lesbijek praktykuje dość nieznośną

„homoseksualizację” inności seksualnej. Do celów prawnej i społecznej emancypacji

„homoseksualizuje” się postacie z literatury i kultury polskiej, które równie dobrze można by opisać (jeśli już posługujemy się współczesnymi terminami i narzędziami) jako biseksualne albo transgenderyczne. Tę polityczną „homoseksualizację” uzasadnia się potrzebą stworzenia koherentnej „historii” gejowstwa i lesbijstwa, tak aby móc sondażowemu społeczeństwu pokazać, że geje i lesbijki istnieli generalnie od zawsze, a nie są tylko przejściowym historycznie trendem. W tym celu wygląda się daleko w przeszłość i robi „na geja” czy „na lesbijkę” różne nienormatywności płciowo-seksualne, z innych momentów historycznym i porządków kulturowo-społecznych.

(d) Przeprowadzony na początku 2009 r. sondaż pokazał, że przytłaczająca większość ankietowanych (internetowo) lesbijek i gejów, generalnie społeczności LGBT, głosuje na neoliberalną (gospodarczo) i konserwatywną (obyczajowo) Platformę Obywatelską. Kiedy rok temu na scenie politycznej pojawiła się lewicująco (neo)liberalna formacja Janusza Palikota, bardzo liberalna w sferze obyczajowej, dużo osób LGBT oddało na nią swój głos w wyborach, mając nadzieję, że Ruch Palikota wprowadzi i (ideowo) podtrzyma w dyskursie

(2)

Strona4

publicznym, jak i w praktyce politycznej, kwestie związane z życiem nieheteroseksualnych i nienormatywnych płciowo osób. Zagospodarowanie przez de facto prokapitalistyczny Ruch Palikota feminizmu i kwestii LGBT może jednak doprowadzić do ulokowania (w wyobraźni społecznej) myśli i ruchów feministycznych i LGBT na pozycji burżuazyjnych ideologii potrzebujących do realizacji własnych interesów kapitalistycznego status quo, niezainteresowanych zmianą neoliberalnego porządku, a jedynie liberalną korektą jego niefeministycznych i homofobicznych mechanizmów. Zatem gdy feministki i feminiści, jak również działacze i działaczki organizacji LGBT zostaną skonstruowane i skonstruowani politycznie jako agenci i agentki kapitalizmu, najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest to, że w przestrzeni publicznej i społecznej dojdzie do antagonizacji feminizmu i ruchu LGBT względem ruchów radykalnie lewicowych, anarchistycznych czy innych, antykapitalistycznych, definiujących się poprzez tradycje socjalistyczne.

(e) Większość organizacji czy ruchów LGBT, jak przystało na czasy kapitalistycznego neoliberalizmu, „specjalizuje się” tylko w jednej „działce” – w mniejszościach seksualnych.

Nie ma czegoś takiego, jak polityka intersekcjonalna: krytykuje się homofobię i brak rozwiązań prawnych dla mniejszości seksualnych, patrząc przez soczewkę

„(homo)seksualną”. Nie ma kompleksowej krytyki systemu, w jakim żyjemy (systemu, który jest nie tylko heteronormatywny, ale i kapitalistyczny, patriarchalny, rasistowski, androcentryczny oraz ameryko- i eurocentryczny) oraz jego instytucji (instytucji małżeństwa, instytucji monogamii, instytucji orientacji seksualnej, instytucji płci czy instytucji rasy).

Organizacje czy ugrupowania angażują się w sprawy dotyczące „orientacji (homo)seksualnej”, ale nie zabierają już głosu w kwestiach związanych z prawami kobiet czy prawami pracowniczymi, z rasą, z ubóstwem, z klasą oraz pochodzeniem społecznym itp.

(f) Wiele aktywistek czy aktywistów LGBT i Q odżegnuje się całkowicie od polityki czy systemu polityczno-parlamentarnego, na który jesteśmy skazane_i i to w jego obrębie na dzień dzisiejszy musimy wywalczyć jak najszerszy pakiet praw dla społeczności LGBT.

(g) Są osoby, które nie chciałyby łączyć kwestii LGBT z żadnym z działających w ramach systemu projektów politycznych, których celem jest dojście do władzy: ani z lewicą, ani z prawicą, ani z (neo)liberałami, ani z (neo)konserwatystami. Takie LGBT w próżni. LGBT jako taki niepartyjno-niepolityczny pakiet, który obojętnie jaka opcja inkorporuje do swojego programu i uprawomocni, zalegalizuje: i będzie już dobrze, bo będą prawa i swobody obywatelskie.

(h) Niektórym się wydaje, że sytuacja mniejszości seksualnych i odmieńców się jakoś sama z siebie poprawi – w końcu jesteśmy w UE, więc to wszystko musi ewoluować w tym kierunku: w kierunku otwartości i zmiany społecznej. I w związku z tym, niektóre sumienia są odciążane pójściem raz czy dwa razy w roku w marszu albo w paradzie, czy też organizacją i/lub uczestnictwem w jakimś wydarzeniu LGBT. I do tego się sprowadza cały aktywizm takich osób.

Wracamy teraz do terapii, czyli coming outu:

W dominującej w zachodnich demokracjach (neo)liberalnych narracji politycznego gejowstwa i lesbijstwa coming out, czyli „wyjście z szafy”, jest oznaką „dojrzałości” – dorośnięcia do siebie, znalezienia swego prawdziwego ja, wejścia w kontakt ze swoimi emocjami i pragnieniami. Instytucja coming outu jest podstawą i warunkiem tożsamości gejowskiej i lesbijskiej: żeby móc nazywać się „pełnoprawnym” gejem czy „pełnoprawną”

lesbijką – żeby czyjeś życie liczyło się politycznie jako „gejowskie” czy „;lesbijskie”, należy dokonać coming outu. Jest on imperatywem etycznym każdego geja i każdej lesbijki. Nie ma

„geja” czy „lesbijki” (jako tożsamości) bez coming outu. Ujawnienie się przed samym sobą oraz przed najbliższymi, przyjaciółmi czy znajomymi, pełne czy niepełne, nagłe czy

(3)

Strona4

stopniowe, wiązane jest z zaakceptowaniem przez jednostkę swojej orientacji, jawi się ono jako rytualny moment rozdzielający dwa okresy: autohomofobiczny okres „poszukiwania siebie”, negowania swojej „prawdziwej natury” oraz odważne i dumne, „dojrzałe”, życie w zgodzie z własną „naturą”. Jerzy Piątek w artykule publicystycznym pt. „Szafa trzyma się mocno” na portalu Homiki.pl pisze, że coming out jest „krokiem w kierunku siebie, ku dojrzałości” i dodaje (już w komentarzu pod swoim tekstem), że „dzięki coming-outom ludzie są «bardziej» obywatelami, stają się obywatelsko dojrzalsi, no i mają szansę budować siebie bez zażenowania i jawnie”. Autor sugeruje tym samym, że odpowiedzialnymi obywatelami i obywatelkami, działającymi na rzecz społeczności LG, są te osoby inwestujące emocjonalnie i seksualnie w przedstawicieli i przedstawicielki swojej płci, które funkcjonują w szablonie

„geja” czy „lesbijki”, czyli te, które dokonały coming outu. Obywatelką czy obywatelem mającym prawo do postulowania zmian i żądania praw stajemy się zatem po „wyjściu z szafy”. Obywatelem-gejem czy obywatelką-lesbijką staniemy się wówczas, kiedy wejdziemy w (odpowiednio przykrojony do oczekiwań systemu) szablon „geja” czy „lesbijki” – tylko wtedy bowiem mamy szansę stać się podmiotami, które mogą próbować porozumiewać i dogadywać się z innymi aktorami politycznymi, forsować swoje żądania i egzekwować prawa. W tej liberalnej narracji brak coming outów to brak podstawy do uzyskania praw – to dalsza niewidoczność, życie w strachu przed przemocą społeczną i instytucjonalną.

Warunkiem pełnej emancypacji gejowstwa i lesbijstwa (akceptacji społecznej i zaniku homofobii) jest zatem jak najwięcej „wyjść z ukrycia”.

Biorąc pod uwagę nakreślone przeze mnie w poprzedniej części kwestie od (a) do (h), warto zadać sobie jednak krytycznie następujące pytanie: kto sobie może pozwolić na coming out?

Czy nie jest tak, że na coming out w systemie, w jakim żyjemy, mogą sobie pozwolić osoby

„uprzywilejowane” (finansowo, pod względem statusu społecznego i sławy)? I czy nie jest to trochę niefair, takie natrętne naciskanie na osoby o nienormatywnej orientacji, aby zrobiły coming out, podczas gdy nic z tym opresyjnym systemem nie robimy – a czasem się nim nawet konsumpcjonistycznie onanizujemy?

Wydaje się, że w obecnym neoliberalnym porządku tożsamość gejowska czy lesbijska, jak i samo życie jako gej albo lesbijka, jest projektem, który da się zrealizować wyłącznie w przestrzeni wyższej klasy średniej albo klasy wyższej. Donald Morton, marksistowski teoretyk queer, z którym w kilku kwestiach się nie zgadzam, jednak dosyć celnie zauważył, że w historycznej teraźniejszości relacje jednopłciowe – to „gejowskie” czy „lesbijskie życie”, zainaugurowane coming outem nie jest narracją dostępną wszystkim, ale jawi się jako

„alternatywny styl życia”, na który nie mogą sobie pozwolić osoby, które nie mają kapitału kulturowego czy finansowego. Dominujący, mainstreamowy model gejowstwa i lesbijstwa, mocno klasowy, spleciony jest z kapitalizmem: wielkomiejskość, mobilność, kluby i dyskoteki, turystyka, brak presji na posiadanie dzieci, inwestowanie w siebie i swoje przyjemności, artystyczne koneserstwo, elitystyczny styl i markowy gust, itp. Nie są to oczywiście „cechy”, które powstały obok kapitalizmu, konstytutywne dla „tożsamościowej natury” gejów i lesbijek, ale w dużej mierze zostały one wytworzone i są stymulowane przez kapitalistyczny konsumeryzm, który dostrzegł w wielkomiejskich gejach i lesbijkach dysponujących przez swój wysoki status materialny znacznym potencjałem konsumpcjonistycznym „smaczny kąsek”: pieniądze, które heteroseksualna kobieta i jej partner wydadzą na swoje dzieci, gej czy para gejów może wydać na (turystyczne bądź clubbingowe) przyjemności, sztukę czy markowy ubiór.

(Co więcej, Zachód, transportując wytworzony w specyficznych warunkach w Stanach Zjednoczonych model gejowstwa i lesbijstwa do innych kultur i porządków geopolitycznych, dopuszcza się imperializmu kulturowego: często dochodzi bowiem do zmarginalizowania

(4)

Strona4

bądź wymazania rdzennych dla określonej kultury czy specyficznych dla danego momentu historycznego emocjonalno-seksualnych praktyk i narracji między osobami tej samej płci.) Jak ma „wyjść z ukrycia” gej, który mieszka na wsi i ma dziewięcioro rodzeństwa? Jak ma

„się ujawnić” lesbijka, która jest równocześnie Romką? Jak ma dokonać coming outu lesbijka, która ze względu na wiek (ponad 40/50 lat), nie może znaleźć pracy, tkwi w związku małżeńskim z uwagi na dzieci, a jej mąż jest jedynym żywicielem rodziny? Jak „opowiedzieć o sobie”, gdy wiesz, że jak to dojdzie kanałami do szefa czy szefowej, to możesz już nie mieć umowy o dzieło czy umowy zlecenie na następny miesiąc? I tak dalej, i tym podobne.

Kto ma zatem „wychodzić z ukrycia”, a raczej, kto może sobie pozwolić na coming out? Z pewnością mogą sobie na to pozwolić osoby niezależne, z dużego miasta, z klasy średniej albo wyższej, osoby mające środki finansowe na to, aby obracać się w środowisku i bawić na dyskotekach, mające dostęp do nowych technologii i Internetu. Bardziej beneficjenci systemu (jakkolwiek paradoksalne na pierwszy rzut oka może się wydawać używanie wyrazu

„beneficjenci” w odniesieniu do przedstawicieli mniejszości seksualnych: choć zanim gej dokona coming outu, funkcjonuje społecznie i kulturowo w szablonie „heteroseksualnego, białego mężczyzny-Polaka”); osoby bezkrytycznie grające w grę, którą narzuca system;

osoby, które nie są podwójnie czy potrójnie wykluczone; czy też osoby, które ze względu na status społeczny, zasobność finansową lub też „kontakty” w wielkomiejskim świecie nie muszą się zbytnio martwić o swój byt po takim „wyjściu z ukrycia”.

A co z resztą, która nie może sobie w obecnym systemie pozwolić na kliknięcie w taką amerykańską opcję „ponownych narodzin”, wyprodukowaną w duchu indywidualizmu i filozofii purytańskiej, przykrojonej pod białego geja z klasy (wyższej) średniej lub wyższej?

I taka refleksja: nie wolno od nikogo wymagać bohaterstwa, ale sądzę, że właśnie osoby, które pomimo braku uprzywilejowania „wychodzą z ukrycia”, wykazują się największą odwagą i mają być może większy wpływ na „przeciętnych ludzi” niż coming outy gwiazd.

Wniosek: gruntowna przebudowa systemu, a nie tylko zainstalowanie w nim prawodawstwa LGBT („Q” nie, bo queer takiemu systemowi dziękuje) i rozbrojenie homofobii. Jeśli nie jesteśmy zainteresowane_i kompleksową walką z systemem, jeśli nie tworzymy przyjaźniejszych warunków do coming outu, to takie zmuszanie ludzi do „wychodzenia z ukrycia” i – jakby nie patrzeć – szantażowanie ich, że jak się nie „ujawnią”, to nie da się zbudować „lepszego świata” dla LGBT, świadczą po prostu o braku wyobraźni i empatii społecznej.

Obecna wersja tekstu jest wersją uaktualnioną przez autora; oryginalnie ukazała się w maju 2010 r. na blogu Hodowla Idei (www.hodowlaidei.blogspot.com) współprowadzonym przez autora.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Powinno się z reguły stosować to kryterium przy rozpatrywaniu spraw małżeńskich, w których bezpośrednią przyczyną sprawczą jest nieprawidło- wo

Córka jaśnie pana oraz Uroda Szaloma Asza w kontekście. realizmu

Je considère le coming out comme un type de langue transfrontalier (je ne veux pas dire par cela : universel, parce que la non-hétéronormativité est fortement liée à la

Bo kiedyś chodziło się na seks do kibla, a teraz w klu- bach właściciele wymyślili, że będzie bezpieczniej i atrakcyjniej, je- śli stworzy się przestrzeń, w której jest ciemno

[r]

Po przeprowadzeniu analizy wykorzystania środków PROW w latach 2004– 2006 oraz 2007–2013 w aspekcie liczby złożonych wniosków oraz zrealizowanych płatności w działaniu

Konkluzje tego typu argumentów odwołujących się do fi zyki i wykorzysty- wanych przez wielu fi zyków i fi lozofów w celu pokazania, że czas nie posiada właściwych tylko sobie

Dzięki temu możemy śmiało sądzić, że już u zarania dziejów Lublin był kolebką wielu kultur, wyróżniających się wówczas chociażby różnorodnymi obrzędami pogrzebowy-