• Nie Znaleziono Wyników

Wędrówka, podróż, migracja : w języku i kulturze

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wędrówka, podróż, migracja : w języku i kulturze"

Copied!
464
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)
(4)
(5)
(6)

Recenzenci

Mariusz Rutkowski, Małgorzata Witaszek-Samborska

(7)

Wprowadzenie (Ewa Biłas-Pleszak, Joanna Przyklenk, Artur Rejter, Katarzyna Sujkowska-Sobisz)

Mapy i granice

Bożena Witosz: Centrum – prowincja, peryferie, marginesy. Wędrówka pojęć w świecie dyskursów, znaczeń i aksjologii

Bogdan Walczak: Migracje a dzieje języków i językowa mapa świata

Ewa Sławkowa: Wędrówki słów. Kilka zdań na temat pracy Émile’a Ben- veniste’a Le vocabulaire des institutions indo-européennes

Małgorzata Karwatowska, Adam Siwiec: O mapie jako elemencie językowej i geopoetyckiej konstrukcji dyskursu eseistycznego (na podstawie lektury Mapy Andrzeja Niewiadomskiego)

Oblicza wędrówki

Marta Wójcicka: Wędrówki (w) pamięci zbiorowej (na przykładzie motywu Kopciuszka)

Artur Rejter: Wędrówka „ręka w łapę”. Intymistyczny wymiar dyskursu posthumanizmu

Magdalena Graf: Interdyskursywność (jako wędrówka nazw, idei i pojęć) w polskiej powieści uniwersyteckiej

Urszula Sokólska: Wokół nazw osób, które z domu na wędrówkę wyruszyły – kilka uwag leksykalno-semantycznych

9

13 25 37 47

69 81

109 95

(8)

(E)migrant i (e)migracja

Małgorzata Gębka-Wolak: Trudne powroty do polszczyzny. Uwagi o przy- czynach problemów językowych dzieci z polskich rodzin reemigranc- kich

Marta Smykała: Obraz kryzysu migracyjnego i migranta w prasie niemieckiej na podstawie tygodnika „Die Zeit”

Bernadetta Ciesek: Strategie kształtowania postaw wobec uchodźcy we współczesnym polskim dyskursie katolickim

Iwona Burkacka: Słowotwórczy obraz podróży i wędrówki

Karolina Lisczyk: Najeździł się, ale czy się wyjeździł? O ekwiwalentach (?) semantycznych w grupie czasowników saturatywnych

Izabela Domaciuk-Czarny: Onimiczne realizacje motywu quest w tekstach fantasy

Wioletta Wilczek: Podróż w głąb ziemi. Wizerunek górnika dawniej i dziś

Pisanie (o) podróży

Jolanta Klimek-Grądzka: Ku pożytecznej a bogatej może w treść [rodaków] zaba- wie – wielojęzyczność w Dziesięcioletniej podróży po Wschodzie Ignacego Pietraszewskiego

Joanna Przyklenk: Podróż w poszukiwaniu tożsamości – geografia i mit we Wschodzie Andrzeja Stasiuka

Wiesław Setlak: Żywioł nomadyczny w twórczości Edwarda Stachury (z per- spektywy geopoetyki)

Ewa Ficek: Podróż (i podróżowanie) oczyma blogerów. Refleksje nie tylko lingwistyczne

Beata Duda: Budowanie wspólnoty podróży na przykładzie zjawiska car- poolingu – analiza komunikatów na stronach internetowych i forach dyskusyjnych poświęconych tematyce współdzielenia przejazdów Beata Grochala: O podróżowaniu i kibicowaniu przed telewizorem, czyli

kolarska podróż przez Europę

Rozmowa nieobecnych – podróż w dialogu

Danuta Kowalska: Czego możemy się dowiedzieć o języku mieszkańców Czarnego Lądu na podstawie Listów z Afryki Henryka Sienkiewicza?

Konceptualizacja wędrówki, podróży, migracji w języku i tekście

.

.

123 139 163

181 197 207 219

237 251 267 283

297 311

325

(9)

Magdalena Pietrzak: Językowe sposoby opisywania (przybliżania) obcej rzeczywistości w Listach z podróży do Ameryki Henryka Sienkiewicza Leonarda Mariak: Deskrypcje egzotyki krajów Wschodu w korespondencji

prywatnej Sienkiewicza

Barbara Kudra: Życie podróżą jest… – o wędrówce idei (na podstawie niezna- nych, prywatnych, oryginalnych listów Jerzego Szaniawskiego z lat 1965–1970)

Irmina Kotlarska: Wpływ sytuacji komunikacyjnej na kształt dialogu w Roz- mowach podręcznych dla podróżujących do Londynu Polaków nieumiejących zupełnie języka angielskiego (1857) Franciszka Kuszla

Wędrówka gatunków, wędrówka w gatunku

Magdalena Hawrysz: Konwencjonalne i niestandardowe elementy przewod- nika Warszawa kobiet Sylwii Chutnik – perspektywa genologiczna Ewa Szkudlarek-Śmiechowicz: Podróżowanie na małym ekranie: od telewizyj-

nego magazynu podróżniczego do reality show

Paweł Graf: Teoria i praktyka dyskursu turystycznego (na przykładzie Słowa- cji i Rzymu wpisanych w przewodniki)

Alicja Bronder: Pande(me)mia – o strategiach migracyjnych memu interneto- wego w ujęciu genologicznym

. 345

361 377 391

407 423 433 449

(10)
(11)

Nomadyczność współczesnej (i nie tylko!) kultury stanowi trudny do podważenia fakt. Ludzie wędrują przez życie, ale i przemieszczają się w roz- maitych innych formach. Podróże w sensie geograficznym, mentalnym, meta- forycznym… wyznaczają kształt naszej egzystencji, nieodmiennie związanej z różnymi formami ruchu. Złożoność tej problematyki, jej wielowątkowość oraz nieoczywistość potwierdzają autorki i autorzy niniejszej monografii, którzy za przedmiot opisu i interpretacji wybrali różne odsłony wędrówki, podróży, migracji. Nierzadko, co warto podkreślić – odsłony to oryginalne, odkrywcze i niebanalne. Takie podejście do tematu tomu należy uznać z pewnością za jego wartość.

Zaproszenie do publikacji przyjęły osoby reprezentujące różne ośrodki naukowe, ale też różne dyscypliny i metody opisu naukowego. Takie, interdy- scyplinarne i wieloaspektowe, ujęcie zaproponowanej problematyki wydaje się szczególnie cenne, bo i sytuacja we współczesnej humanistyce temu sprzyja, i temat wręcz tego wymaga.

Zgromadzone teksty pogrupowano w siedmiu blokach tematycznych. Pierw- szy (Mapy i granice) obejmuje opracowania podejmujące z różnych perspektyw badawczych kwestie mapowania świata, ale też wytyczania granic – przed- stawianych tu bardzo różnorodnie. Część druga (Oblicza wędrówki) gromadzi teksty odnoszące się do wędrówki i wędrowania zarówno w sensie dosłownym, jak i metaforycznym czy umownym. Ważne z punktu widzenia problemów współczesności jest zagadnienie (e)migracji, nad którym także pochyliły się nasze autorki. Tej tematyki dotyczy ogniwo trzecie nazwane (E)migrant i (e)mi- gracja. Tytułowe pojęcia tomu stały się przedmiotem namysłu naukowego jako konceptualizowane w systemie polszczyzny oraz jej realizacjach tekstowych – odzwierciedlają to studia pomieszczone w części czwartej (Konceptualizacja wędrówki, podróży, migracji w języku i tekście). Najobszerniej reprezentowane są opracowania poświęcone podróży jako tematowi podejmowanemu w różnych

(12)

epokach, dyskursach i obszarach komunikacji. Znalazły się one w ogniwie piątym (Pisanie (o) podróży). Przedstawianie innych kultur, lądów i języków, ale także stanów wewnętrznych autorów to zagadnienie ważne i równie często poruszane w niniejszym tomie, o czym świadczy część szósta zatytułowana Rozmowa nieobecnych – podróż w dialogu. Tom zamykają studia omawiające ważną z punktu widzenia współczesnej humanistyki wędrówkę form gene- rycznych oraz tę odbywającą się w ich obrębie (Wędrówka gatunków, wędrówka w gatunku).

Pozostajemy z nadzieją, że tak wielowątkowo i szeroko sprofilowane ujęcie problematyki wędrówki, podróży, migracji zachęci do lektury książki, ale też może do dalszych poszukiwań naukowo-badawczych oraz kolejnych publikacji.

Ewa Biłas-Pleszak Joanna Przyklenk

Artur Rejter Katarzyna Sujkowska-Sobisz

(13)
(14)
(15)

Wydział Filologiczny

Uniwersytet Śląski w Katowicach

Centrum – prowincja, peryferie, marginesy Wędrówka pojęć w świecie dyskursów, znaczeń i aksjologii

Tytułowe pojęcia pojawiają się w dyskursie współczesnej humanistyki w przestrzeni kultury ponowoczesnej, w tym, w języku współczesnej huma- nistyki, na tyle często, że nie sposób ich nie zauważyć. Interesująca wydaje się jednak nie tyle mnogość ich wystąpień, ile rozmaitość kontekstów, w jakich występują, nadających im odmienną rangę, odcienie semantyczne, akcenty waloryzacyjne. Jeśli powiązać je z innymi doniosłymi kategoriami naszej współ- czesności, by wymienić choćby: tożsamość, inność, multikulturalizm, glokalizację, pluralizm, postkolonializm, a z drugiej strony: globalizację, wykluczenie, dominację, etnocentryzm itp., trudno nie dostrzec gęstej sieci relacji między członami tego pojęciowego wielokąta. Wpisując wymienione w tytule kategorie w tę tyleż rozległą, co złożoną mentalną figurę, chciałabym zwrócić uwagę na niektóre ich aspekty (semantyczne i waloryzacyjne), jakie odsłoni przyjęta w toku rozważań strategia wędrówki pomiędzy różnymi dyskursami i tekstami współczesnej kultury.

Typem odniesień, który, jak sądzę, w istotnym stopniu decyduje o konceptu- alizacji kategorii: prowincji, marginesu czy peryferii jest usytuowanie ich w relacji do pojęcia centrum. Tej relacji chciałabym przypisać rolę porządkującą moje spostrzeżenia.

Wymienione pojęcia trafiły do dyskursu współczesnej humanistyki – jej re- fleksji teoretyczno -metodologicznej – na fali fermentu intelektualnego, zwanego już z pewnej perspektywy czasowej przełomem poststrukturalistycznym, jaki zawładnął środowiskiem intelektualistów w drugiej połowie ubiegłego wieku.

Przypomnę tu jedynie – ważne dla dalszych spostrzeżeń – wystąpienie przeciw nawykom naukowego myślenia głównie w kategoriach binarnych opozycji, a co za tym idzie – przeciw konstruowaniu w języku teoretycznym dychotomicznych

(16)

matryc, w których pozytywnie nacechowany jest jeden (najczęściej pierwszy) człon. Wiązało się z tym nadkruszenie wzorotwórczej pozycji zhierarchizo- wanych modeli klasyfikacyjnych, które – w myśl logiki Arystotelesowskiej – spychały na margines, a raczej wykluczały wszystko, co, nie spełniając ściśle określonych kryteriów, mogło zakłócić ustalony z góry porządek. I właśnie to, co dotąd sytuowane poza (standardem naukowości, literackości, systemowości, obyczajowości itp.), zaczęło przykuwać uwagę twórców i badaczy. Niech repre- zentantem tych dążeń na gruncie filozofii będzie Derridiańskie hasło: „decen- tracji struktury” (Derrida 1992: 155), a w obrębie lingwistyki wprowadzona do języka teoretyczno -metodologicznego przez semantykę kognitywną radialna struktura kategorii prototypowej, która sytuuje należące do niej elementy na linii centrum – peryferie, nie wyłączając z obszaru kategorii elementów pogra- nicznych (Kleiber 2003; Libura 2000). Terminy te wykorzystam w próbie zob- razowania procesów zachodzących w wybranych wycinkach naszej kulturowej rzeczywistości. Zjawiska, którym przypisuje się pozycję centralną bądź pery- feryjną, naznaczone są zawsze w jakimś stopniu perspektywicznością punktu widzenia, stąd różnice w profilach tych pojęć kreowanych przez różne dyskursy dzisiejszej kultury. Posłużmy się choćby przykładem ich konceptualizacji, które zostały wypracowane w ramach semantyki prototypowej. Centralne jest to, co intersubiektywnie uznane za typowe, najczęściej kojarzone, oddziałujące na pozostałe elementy, wykazujące potencjał stabilizacji znaczenia, zaś peryfe- ryjne to, co mniej wyraźne, niestałe, hybrydyczne, przejawiające tendencje do kategorialnej transgresywności, do bycia pomiędzy. To rozumienie, pozbawione w języku teoretycznym lingwistyki jawnego nacechowania aksjologicznego (oceny wartościujące mogą pojawić się dopiero w określonych kontekstach dzięki ujawnianym w procesie interpretacji konotacjom; dodajmy, waloryzacja może być pozytywna bądź negatywna), odbiega od znaczenia notowanego w słownikach, różnice dotyczą zarówno zakresu użycia, jak i treści1. W komu-

1 Por. definicje: centrum – 1. środkowa część czegoś; 2. miejsce, w którym coś się koncentruje; 3. stronnictwa lub partie polityczne pośrednie między lewicą a prawicą.

(https://sjp.pwn.pl/słowniki/centrum.html [dostęp: 17.10.2016]); peryferie – 1. tereny miej- skie położone daleko od centrum; krańce miasta, suburbium; 2. zewnętrzna, oddalona od centrum część czegoś; obrzeże, kraniec; 3. przenośnie: coś mało ważnego, drugopla- nowego; błahostka; 4. w informatyce: urządzenia niewchodzące w skład jednostki cen- tralnej komputera, bezpośrednio przez nią sterowane, np. skaner, drukarka; urządzenia peryferyjne, peryferiale. (http://sjp.pl/peryferie [dostęp: 17.10.2016]); margines – 1. odstęp między polem tekstu a brzegiem arkusza papieru; 2. coś drugorzędnego, mniej ważnego;

3. zapas, zakładka na nieprzewidziane okoliczności; 4. margines społeczny – ogół osób wykluczonych z życia społecznego. (https://sjp.pl/margines [dostęp: 17.10.2016]); prowincja – 1. część kraju oddalona od stolicy i większych miast; 2. lekceważąco: obszary opóźnio- ne w rozwoju cywilizacyjnym i kulturalnym, mieszkańcy takich obszarów; 3. jednostka administracyjna w wielu państwach; część składowa federacji; 4. obszar kilku diecezji

(17)

nikacji społecznej – zarówno w przestrzeni publicznej, jak i prywatnej – nazwy te opatruje się na ogół odcieniem aksjologicznym, który podlega daleko idącym fluktuacjom – z pozycją centrum utożsamiane jest to, co ważne, wartościowe, godne propagowania bądź, przeciwnie, lęgnie się w nim to, co złe, szkodliwe, co powinno być przez wartościowe marginesy radykalnie zmienione. Rozbudo- wana i labilna waloryzacja pojęcia centrum wynika stąd, że: „[…] nie musi to być wyraźne centrum geograficzne. Jest to raczej centrum wartości, przekonań, elit, autorytetu, ciągłości, tradycji, ideologii – a więc przede wszystkim centrum kultury” (Babiński 1997: 55; por. też Shils 1975).

W refleksji teoretycznej przyjmuje się na ogół trzy typy relacji na linii cen- trum – peryferie (Duszak 2012: 10):

– oddziaływanie centrum na peryferie;

– oddziaływanie peryferii na centrum;

– oddziaływanie symetryczne.

Oczywiście, przedstawione typy relacji to teoretyczne idealizacje, ich ak- tualizowanie w praktykach komunikacyjnych nigdy nie przebiega w sposób

„czysty” i bezkonfliktowy2. Posłużmy się przykładem.

Ilustracją relacji pierwszego typu mogą być wielokrotnie już opisywane procesy globalizacji i efekty, jakie dominacja języka angielskiego wywołuje zarówno w systemie innych języków etnicznych (zapożyczenia leksykalne i składniowe, neologizmy), jak i w sferze komunikacji (zjawisko bilingwizmu czy bikulturalizmu). Jednak, jak dowodzą tego potoczne obserwacje życia społeczno -politycznego, doniesienia medialne, a także dokładniejsze badania spod znaku krytycznej analizy dyskursu, w kulturach, których języki skazane są na peryferyjność (w odczuciu ich nosicieli są więc mniej ważne i mniej war- tościowe, co zbiorowość odbiera jako niesprawiedliwe, krzywdzące), rodzą się postawy stanowiące przeciwwagę dla tak ustanowionej nierównorzędności.

Ich konsekwencje mogą mieć wydźwięk pozytywny. Wskazać tu można na te działania, które za Robertsonem (1995: 24) określamy mianem glokalizacji, kładące nacisk na strategie dostosowania kultury dominującej (materialnej i symbolicznej) do warunków gospodarczych, społeczno -politycznych, a także do wartości wyznawanych przez wspólnoty lokalne. Ale to „przeciąganie liny”

między centrum a peryferiami rodzi też zjawiska niekorzystne w przestrzeni peryferii (np. nadmierny puryzm językowy) czy wręcz groźne (mitologizowanie

podległych metropolicie lub kilka klasztorów podległych prowincjałowi; 5. w starożyt- nym Rzymie: terytorium podbite przez Rzymian, rządzone przez prokonsula lub pro- pretora. (https://sjp.pl/prowincja [dostęp: 17.10.2016]).

2 Do wymienionych w tytule kategorii nie włączyłam pogranicza, gdyż ono, oznacza- jąc 1. obszar w pobliżu granicy dzielącej pewne przestrzenie; 2. okres, stan lub obszar, w którym graniczą ze sobą dwie kultury, epoki itp. (https://sjp.pwn.pl/sjp/;2503270 [dostęp:

18.10.2017]), nie obrosło tak wieloma znaczeniami i ocenami, jak wybrane do rozważań.

(18)

własnego języka jako spoiwa narodowego uaktywnia w interakcjach społecz- nych pierwiastki ksenofobiczne i rasistowskie).

Inny przykład. Na zorganizowanym niedawno Kongresie Kultury Polskiej3 jeden z paneli dyskusyjnych poświęcono problematyce centrum – peryferie.

Mówiąc o zjawisku metropolizacji, Marek Krajewski (2016) zwracał uwagę na wynikający z dominacji centrum proces „zasysania” kapitału ekonomicznego, społecznego i kulturowego przez duże ośrodki, które dzięki temu intensywnie się rozwijają. Efektem owego „zasysania” jest „pustynnienie” tych obszarów, na które centralne skupiska promieniują. Niesymetryczność relacji powoduje, że w dyskurs tożsamościowy peryferii wpisane jest poczucie niekompletności, zapóźnienia, drugorzędności, zapomnienia, pozostawienia samemu sobie (por.

też Duć -Fajfer 2005: 227). Pozycja podrzędna (zdominowanego) aktywizuje bądź chęć zwrócenia na siebie uwagi dominującego jakąś oryginalną, własną wartoś- cią (może nią być np. tradycjonalizm), bądź chęć rozwoju, ale tak ukierunkowa- nego, by umożliwił on stopniowe zbliżanie się, upodobnianie się do centrum.

Pierwsza strategia przekształca prowincję w rodzaj egzotarium bądź skansenu, etnograficznej ciekawostki, miejsca, w którym lokuje się wielkomiejskie fantazje o ciszy, spokoju, życiu bez pośpiechu, w zgodzie z naturą, a więc wszystko to, czego pozbawione jest wielkomiejskie centrum. Ten rodzaj spojrzenia na prowin- cję widoczny jest w wielu tekstach kultury popularnej, by wskazać tylko cie- szące się dużą oglądalnością widzów filmy i seriale telewizyjne: Ranczo, Szpilki na Giewoncie, Dom nad rozlewiskiem czy U Pana Boga za piecem. Przedstawione tu sposoby oddziaływania centrum na peryferie stanowią przykład aktualizacji reguł dyskursu kolonizacyjnego, za cenne dla peryferii uznaje się bowiem to, co stanowi atrakcję dla centrum, a nie to, co osobne, swoiste dla lokalności.

Nie miejsce tu na kontynuowanie wątków ilustrujących różne odmiany podporządkowania tego, co sytuowane na marginesach, obrzeżach, temu, co zlokalizowane w środku. Niech dalszym rozważaniom przyświeca konkluzja, iż relacja wpływu centrum nad peryferiami ma różne oblicza, a procesy urucha- miane przez dominację jednej strony nie przebiegają bezkonfliktowo, najczęściej wywołują modyfikacje w strukturze obu kategorii. Pamiętać wypada również, że pozycje centrum i peryferii nie są wyznaczone raz na zawsze. Nawet wtedy, gdy ich stabilność jest wspierana instytucjonalnie, to już sama świadomość istnienia tych polaryzujących kategorii, jak i wiązanych z nimi wartości ma charakter relatywny, zmienia się wraz z przeobrażeniami, określmy je ogólnie, uwarunkowań kulturowych.

Wydaje się, że najbardziej znaczący dla naszych czasów, a zarazem naj- bardziej złożony i dynamiczny, jest drugi typ wzajemnych odniesień i na nim teraz chciałabym skupić uwagę. W tym typie relacji centrum postrzega się jako

3 Kongres odbywał się w Warszawie w Pałacu Kultury i Nauki w dniach 7–9 paź- dziernika 2016 r.

(19)

bardziej zastygłe, ruchome są marginesy4. Ich labilność może mieć charakter dwukierunkowy: do - i odcentryczny. Niezależnie od ustawienia wektora istotne są tu tendencje emancypacyjne peryferii, ustanawiające różne oblicza relacji do centrum. Sięgnijmy najpierw po przykłady z rejonów dyskursu artystycznego, by wskazać manifestacje oddalania się od centrum.

Obraz peryferyjności, prowincjonalności krajów Europy Środkowo -Wscho- dniej w prozie Andrzeja Stasiuka wpisać można w model relacji odcentrystycz- nych, przy czym kategoria peryferyjności, prowincjonalności jest tu tyleż geogra- ficzna, historyczno -polityczna, co kulturowo -cywilizacyjna, gdyż „geografia nie jest tak ważna, jak wyobraźnia” (Stasiuk 2000: 77). Pisze Ewa Sławkowa: „Nie szuka [narrator – B.W.] za wszelką cenę kulturowego paradygmatu wspólnego dla mieszkańców całej Europy, a przeciwnie. Cały czas akcentuje swoistość i odrębność […]” (2012: 68).

Eksponowana w tekstach pisarza5 inność, różnica w stosunku do centrum, które reprezentują kraje „starej” Europy, ma niejednoznaczne barwy. Autor artystycznie przetwarza stereotypowe obrazy, cechy i wartości przypisywane naszej części kontynentu: zacofanie cywilizacyjne, ubóstwo, niestabilność (po- lityczna, gospodarcza, aksjologiczna), bałagan, brzydotę, rozpad, potęgując siłę ich negatywnego wydźwięku dzięki odpowiedniej stylistyce (więcej w: Sław- kowa 2012). Wyróżnikiem stylistycznym Stasiukowych obrazów peryferii są elementy pejzażu: brzydka architektura blokowisk, wiejskie opłotki, składziki, budki, przybudówki, cywilizacyjny śmietnik – opuszczone tereny przemysłowe, wysypiska odpadów (por. Witosz 2015: 32):

Płaską przestrzeń wypełniał pordzewiały metal, pokruszony beton i po- rzucony plastik. Hałdy śmieci tliły się sennie i smrodliwie. Słońce świeciło na zrudziałe konstrukcje, na potrzaskane ściany hal, na wypatroszone ma- gazyny, na zamarłe dźwigi, na korozję stali i erozję murów. Słupy trakcji, silosy, żurawie i kominy rzucały długie czarne cienie. I tak było jak okiem sięgnąć: plątanina drutów w niebie i pajęczyna kolejowych szyn na ziemi.

Stasiuk 2004: 83 Na przedmieściach Fier po obu stronach drogi ciągnęły się wrakowi- ska złożone głównie z mercedesów i audi w różnych stadiach rozkładu.

Auta miały po dziesięć, po piętnaście, po dwadzieścia lat, i były ich setki

4 Nawiązuję tu do tytułu książki P. Czaplińskiego Ruchome marginesy, w której au- tor opisał różne literackie manifestacje sposobów wchodzenia marginesów do centrum w prozie polskiej dziewiątej dekady XX w. Zob.: Czapliński 2002.

5 Mam na uwadze następujące utwory pisarza: Moja Europa. Dwa eseje o Europie zwa- nej Środkową, napisane wspólnie z A. Andruchowyczem, (2001); Jadąc do Babadag (2005), Fado (2006), Dojczland (2007), choć nie wszystkie teksty są w artykule bezpośrednio cy- towane.

(20)

w mniejszych i większych stadach. W pobliżu Durrës setki zmieniły się w tysiące: w upale, na gołej ziemi, wśród spalonej trawy, niektóre już ob- łupione, odarte z blach, nagie, z całą pornografią obnażonych podłużnic, podwozi, wałów napędowych, bębnów hamulcowych, rdzewiejących resz- tek, inne, jeszcze okryte połaciami matowiejących od upału karoserii, stoją- ce heroicznie na łysych, parciejących gumach.

Stasiuk 2004: 115–116

Głos z peryferii Europy Środkowo -Wschodniej zwrócony ku centrum cywi- lizacji zachodnioeuropejskiej jest często głosem sprzeciwu wobec hegemonii zachodniej kultury, głosem oskarżycielskim, emocjonalnym, w którym przebija się dążenie do uznania kulturowo -cywilizacyjnej autonomii, do prawa zako- rzenienia w swojskości, w bycie odrębnym i własnym (Duć -Fajfer 2005: 205).

W mentalnej mapie tworzonej przez Stasiukowego narratora serce Europy bije gdzie indziej. W tej artystycznej wizji, jak zauważa Sławkowa, „miejsca cen- tralne, paradoksalnie, zajmują kulturowo -cywilizacyjne peryferia” (2012: 75).

Por.:

Posługuję się cyrklem jak dawni geografowie, odkrywcy i wodzowie sta- rych kampanii: mierzę nim odległość. Jednak jego zasadnicza, to znaczy geometryczna funkcja nasuwa się sama. Wbijam więc igłę w miejscu, gdzie teraz jestem, i wszystko wskazuje na to, że pozostanę. Drugie ramię usta- wiam tam, gdzie się urodziłem i spędziłem większą część życia. To jest w końcu podstawowa wielkość, gdy próbujemy pogodzić własną biografię z przestrzenią. Między moim Wołowcem a Warszawą jest w linii prostej cir- ca trzysta kilometrów. Oczywiście, nie mogę oprzeć się pokusie i wykreś- lam wokół Wołowca trzystukilometrowy krąg, żeby określić swoją środ- kową Europę. Linia biegnie mniej więcej przez Brześć, Równe, Czerniow- ce, Kluż -Napoka, Arad, Szeged, Budapeszt, Żylinę, Katowice, Częstochowę i kończy się tam, gdzie zaczyna, czyli w Warszawie. Wewnątrz jest kawałek Białorusi, całkiem sporo Ukrainy, przyzwoite i porównywalne przestrzenie Rumunii i Węgier, prawie cała Słowacja i skrawek Czech. No i jakaś jedna trzecia Ojczyzny. Nie ma Niemiec, nie ma Rosji – co przyjmuję z pewnym zdziwieniem, ale też z atawistyczną ulgą.

Stasiuk 2000: 77–78

To odwrócenie układu umożliwia silnie eksponowana perspektywa antro- pocentryczna – centrum stanowi to, co jest najbliżej mnie, z czym jestem zwią- zany – centrum to „moja Europa”.

Pozostając na terytorium literatury i na układ centrum – peryferie nakładając asymetryczną relację większość – mniejszość, możemy przejść do dyskursu mniej- szości etnicznych uobecnianego w tekstach artystycznych (por. też Kunce 2005;

Weretiuk 2010). Tu także – jednakże w znacząco odmienny sposób – uwyraźnia

(21)

się podległość kultury mniejszości i zależność procesu konstruowania samo- świadomości od większościowego centrum. Szczególnie boleśnie manifestowane są odczucia zmian w obrębie rodzimej kultury, które zachodzą w sytuacji pod- porządkowania. Dał temu wyraz poeta, reprezentant mniejszości ukraińskiej w Polsce, Ostap Łapski:

Usiłowano wychować mnie na Bonie, na Kościuszce, na Traugutcie, na Boboli,

………..

A Bona mnie nie znała,

a Kościuszko odrzucił, a Traugutt zawisł nie za mnie, a Bobola ze mnie siebie czynił,

……….

Łapski 1996; cyt. za: Duć -Fajfer 2005: 230

Autentyzm (jedna z kategorii dyskursu postkolonialnego) jako wyraz oporu przeciw narzucanym przez większość zabiegom asymilacji to ważna strategia emancypacyjnego dyskursu mniejszościowego.

Relacje odśrodkowe, umożliwiające pełną podmiotowość rozwoju kulturo- wego peryferii, w zaprezentowanych przykładach zaczerpniętych z dyskursu literackiego, ukazują różne oblicza interferencji, jednakże, co istotne, nie burzą wyznaczonych pozycji marginesów i centrum, dokonując w ich strukturze jedynie modyfikacji. Jeśli zachodzą one w warstwie emocjonalnej i aksjologicznej obu pojęć, mogą prowadzić – w niektórych przestrzeniach kultury – do zamiany ich miejsc (jak w prozie Stasiuka) czy pogłębiać dystans między obu biegunami (jak w poezji Łapskiego).

Gdy ruch peryferii jest dośrodkowy, to dochodzi do wyraźniejszej dekon- strukcji centrum. Scenariusze przebudowy mogą być różne, najistotniejsze jest to, że impulsy do takich ruchów płyną od peryferii. Na trzy z nich zwrócę uwagę.

Pierwszy polegałby na przesuwaniu granic w celu poszerzenia terytorium środka. Ilustracją niech będzie proces zachodzący w obrębie dyskursu teoretycz- noliterackiego, a dokładniej, inicjowane dziś dyskusje wokół kategorii literac- kości, zmierzające do uelastycznienia jej kryteriów, tak by umożliwić wstęp do głównego nurtu literatury formom pisarstwa niefikcjonalnego (por. Grochowski 2005). Drugi scenariusz przewidywałby zburzenie silnego, monolitycznego

(22)

środka i utworzenie na jakimś znacznym obszarze niewielkiej liczby mniejszych skupisk, czyli przekształcenie centrum w przestrzeń dwu - czy wielocentrową.

Przykładem może być przestrzeń metodologiczna współczesnej lingwistyki, w której centralne miejsce, zdaniem niektórych jej przedstawicieli, zajmują dziś dwa paradygmaty: „kognitywizm z jego centralnym problemem językowej kon- ceptualizacji rzeczywistości, a więc językowego obrazu czy językowego oglądu świata – i komunikacjonizm z centralnym problemem wypowiedzi (czyli tekstu) i reguł dyskursu” (Bartmiński 2005: 42).

Marsz peryferii w stronę centrum ma też inne, radykalne oblicze, prowadząc do zasadniczej przebudowy środka. Znowu za przykład posłuży nam naj- nowsza literatura i jej reprezentacje procesów społecznych, które uruchomiły zmiany polityczno -gospodarcze w Polsce po roku 1989. Margines społeczny nie tylko przekracza granice centrum, ale lokuje się w samym jego środku, spychając zamieszkującą je społeczność na obrzeża. Elity – na fali rodzącej się gospodarki kapitalistycznej – ustąpić muszą miejsca nowej klasie gospodarczej, którą two- rzą, jak w powieści Stasiuka Dziewięć: „mafiosi i czeladnicy mafii, ochroniarze i kierowcy bossów, hurtownicy towaru […], »opiekunowie« restauracji pobie- rający opłatę za bezpieczeństwo, złodzieje samochodów…” (Czapliński 2002:

129), czy dealerzy narkotyków, jak w Ślepnąc od świateł Jakuba Żulczyka. Warto odnotować, że ta substytucja nie narusza linii demarkacyjnej centrum, które jest, jak powiada narrator ostatniej z wymienionych powieści, „małym, wydzielo- nym sektorem dla zwycięzców” (Żulczyk 2014: 338). Zwycięzcy zachowują dominującą pozycję środka, inaczej wypełniając jego przestrzeń – wprowadzają własną, niepowiązaną z pozostałymi częściami przestrzeni (w tym przypadku Warszawy) organizację, „z własnym obiegiem informacji i finansów, z własnymi regułami awansu i degradacji” (Czapliński 2002: 133). Narrator Ślepnąc od świa- teł, po opisie pomieszczenia, udającego biuro, utrzymanego w „zdegradowanej”

estetyce, powie:

Polska jest sterowana właśnie z takich pomieszczeń. To tu pracuje jej silnik.

To w takich pomieszczeniach polskie pieniądze przelewają się z jednych naczyń do drugich, z kont na inne konta, z wiadra do innych wiader […].

Żulczyk 2014: 342

To obrazy, które szczególnie upodobała sobie literatura. W przestrzeni pub- licznej, zwłaszcza w dyskursie politycznym, odnajdujemy kolejne manifestacje ruchu peryferii ku środkowi. Jeśli we wcześniej przytoczonych artystycznych obrazach margines wtargnął i opanował, zawładnął centrum, to w dyskursie obecnej partii władzy gra toczy się – w sferze konfrontacji ideologicznej – o jego unieważnienie. Najczęściej stosowaną strategią jest retoryka zanegowania wzo- rotwórczej roli elit symbolicznych III RP. Zadanie to realizuje głównie leksyka.

Nominacje: establishment, pseudoelity, salon, grupa kolesi, komuniści i złodzieje, tzw.

(23)

opiniotwórczy inteligenci, resortowe dzieci6, by poprzestać na kilku przykładach, niosą wprost lub konotacyjnie silny ładunek negatywnych emocji i ocen. Tak określanym elitom dyskurs obecnej władzy przeciwstawia miliony zwykłych Polek i Polaków, zabieganych wokół swoich spraw, tradycyjne rodziny, prawdziwych patriotów, lud, suwerena – słowem, prowincję (geograficzną, społeczną, ekono- miczną, kulturową) marginalizowaną wcześniej przez przedstawicieli społecz- nej socjety. Rzecz jasna, że prowincja, a więc Polska patriotyczna, nie może się asymilować z Polską ludzi drugiego sortu, dla której trzeba znaleźć nowe miejsce w przestrzeni społecznej. Mamy zatem odwrócony układ sił – ideowa dominacja tego, co wcześniej sytuowane na peryferiach, pozbawia skompromitowane elity społecznego mandatu do zajmowania przez nie sankcjonowanej przez tradycję nadrzędnej, wzorotwórczej pozycji. Co zatem z centrum? Czy prowincja może w ogóle istnieć bez centrum? Ponieważ trudno przewidzieć konsekwencje, jakie mogłaby pociągnąć za sobą tak radykalna zmiana reprezentacji sił społecznych, jak również takie rozszerzenie centrum, by pomieściło miliony zwykłych Polek i Polaków, trzeba na nowo je skonceptualizować i zaludnić (proces wymiany elit), a w dalszej kolejności zbudować relacje z nowym (elitarnym?) marginesem.

Wreszcie trzeci typ relacji – symetrycznego oddziaływania centrum – pe- ryferii. Zakłada on wzajemne, w miarę zrównoważone, przenikanie między tymi, z natury rzeczy przecież nierównorzędnymi członami. Z jednej strony ciekawość poznawcza płynąca od centrum do peryferii (od większości w stronę mniejszości), otwarcie się na Innego nawiązuje nić dialogu, zastępującego relację dominacji. Z drugiej – mniejszość pragnie przejąć pewne wartości kulturowe większości. Model ten pojawia się w dyskursach tzw. równościowych, opo- wiadających się po stronie tolerancji i akceptacji, dodajmy, raczej jako postulat, zadanie do osiągnięcia (np. dyskursy mniejszości seksualnych domagające się równych praw, równego dostępu do zdobyczy cywilizacyjno -ustrojowych, rów- nego udziału w ich podziale i w kształtowaniu przestrzeni symbolicznej, przy zachowaniu własnych reguł obyczajowych).

Pora na konkluzję. Relacje między peryferiami a centrum są różnorodne i ce- chuje je różne natężenie, a ich aktualizacje w poszczególnych odmianach dys- kursów i tekstach wymykają się ramom narzuconym przez typologie. Dopóki istnieją centra i peryferie (a raczej istnieć bez siebie nie mogą), to relacje między nimi – wpisane w określony kontekst kulturowy – zawsze będą negocjowane.

Istotne, by związek między nimi przynosił korzyści obu członom tej relacji.

6 Nominacje te mają charakter obiegowy, stąd nie lokalizuję ich źródeł.

(24)

Źródła

Stasiuk A., 2000: Dziennik okrętowy. W: Andruchowycz J., Stasiuk A.: Moja Europa. Dwa eseje o Europie zwanej Środkową. Wołowiec.

Stasiuk A., 2004: Jadąc do Babadag. Wołowiec.

Żulczyk J., 2014: Ślepnąc od świateł. Warszawa.

Literatura

Babiński G., 1997: Pogranicze polsko -ukraińskie: etniczność, zróżnicowanie religijne, tożsamość.

Kraków.

Bartmiński J., 2005: Pytania o przedmiot językoznawstwa: pojęcia językowego obrazu świata i tekstu. W perspektywie polonistyki integralnej. W: Czermińska M. [et al.], red.: Poloni- styka w przebudowie. T. 1. Kraków.

Czapliński P., 2002: Ruchome marginesy. Szkice o literaturze lat 90. Kraków.

Derrida J., 1992: Struktura, znak i gra w dyskursie nauk humanistycznych. Przekł. W. Kalaga.

W: Markiewicz H., oprac.: Współczesna teoria badań literackich za granicą. Antologia.

T. 4, cz. 2: Literatura jako produkcja i ideologia, poststrukturalizm, badania intertekstualne, problemy syntezy historycznoliterackiej. Kraków.

Duć -Fajfer H., 2005: Literatura i kultura mniejszości etnicznych – spojrzenie od peryferii ku centrum. W: Czermińska M. [et al.], red.: Polonistyka w przebudowie. T. 1. Kraków.

Duszak A., 2012: Centra, hybrydy i zmiana społeczno -dyskursywna. „Oblicza Komunikacji”, nr 5.

Grochowski G., 2005: Pytania o niefikcjonalną prozę dyskursywną. W: Czermińska M. [et al.], red.: Polonistyka w przebudowie. T. 1. Kraków.

Kleiber G., 2003: Semantyka prototypu. Przekł. B. Ligara. Kraków.

Krajewski M., 2016: Peryferia widzą siebie przez okulary skonstruowane przez Centrum. www.

krytykapolityczna.pl/kultura/peryferie -widza -siebie -przez -okulary -skonstruowane- przez -centrum -rozmowa [dostęp: 18.10.].

Kunce A., 2005: Myślenie lokalne / myślenie w mniejszości. W: Krajewski M., red.: Literatury słowiańskie po roku 1989. Nowe zjawiska, tendencje, perspektywy. T. 4: Mniejszości. War- szawa.

Libura A., 2000: Wyobraźnia w języku : leksykalne korelaty schematów wyobrażeniowych CEN- TRUM – PERYFERIE i SIŁY. Wrocław.

Łapski O., 1996: Usiłowano. W: Nazaruk B., oprac.: Polscy poeci ukraińscy. Materiał do użytku wewnętrznego uczestników programu „Mniejszości na co dzień”. Kraków.

Robertson R., 1995: Glocalization: Time – Space and Homogeneity – Heterogeneity. In: Feat- herstone M., Scott Lash M., Robertson R., eds.: Global Modernities. London.

Shils E., 1975: Center and Periphery. Study in Macrosociology. Chicago.

Sławkowa E., 2012: Tekst literacki w kręgu językoznawstwa. Katowice.

(25)

Weretiuk O., 2010: Betwixt and between: literatura mniejszości – literatura większości. W:

Bukowiec P., Siwor D., red.: Etniczność, tożsamość, literatura. Zbiór studiów. Kraków.

Witosz B., 2015: Artefakty i różne style doświadczania w kulturze konsumpcji. „Stylistyka”, XXIV: Różnorodność językowa a styl.

Bożena Witosz

Provinces, Peripheries, Margins

A Journey of Concepts in the World of Discourses, Meanings and Axiology

Summary

The author ruminates on conceptualization of the titular concepts in different spheres of the public space in contemporary Poland: in academic discourse (linguistic and literary), as well as artistic, political and minority discourses (of ethnic and sexual minorities). The organizing rule in this debate is the center -periphery relationship, while the point of reference consists in a scheme of three types of influence: a) the influence of the center over the peripheries; b) the influence of the peripheries over the center;

c) a symmetrical mutual influence. In her interpretation of source texts, the author focuses on outlining the consequences that come with the relationship of domination (represented by the first scheme), the emancipatory tendencies of the peripheries and attempts at pluralistic integration resulting from the third scheme. The author concludes with the statement that both those relationships as well as the meanings of the concepts of center, province, periphery or margin are always inscribed into a particular cultural context and negotiated within those bounds.

Bożena Witosz

Province, périphéries, marges –

migration de notions dans le monde de discours, de significations et d’axiologie

Résumé

L’auteure analyse la conceptualisation des notions incluses dans le titre dans diffé- rents champs de l’espace public de la Pologne contemporaine : dans le discours scienti- fique (linguistique et littéraire), artistique, politique et dans le discours concernant les minorités (ethniques et sexuelles). C’est la relation « centre – périphéries » qui organise ses réflexions. Mais ce qui y fait fonction de point de repère, c’est le schéma de trois types de références : a) influence du centre sur les périphéries ; b) influence des périphé-

(26)

ries sur le centre ; c) influence symétrique. En interprétant les textes sources, l’auteure se concentre dans ses réflexions sur la description des conséquences qu’entraîne la relation de la domination (projetée par le premier élément), les aspirations émancipatrices des périphéries et les tentatives d’une intégration pluraliste résultant du troisième type de relation. Dans la conclusion, elle constate qu’aussi bien les relations que les significations des notions – du centre, de la province, des périphéries et de la marge – sont toujours inscrites dans le contexte culturel déterminé et négocié à son intérieur.

(27)

Wydział Humanistyczny

Akademia im. Jakuba z Paradyża w Gorzowie Wielkopolskim

Migracje a dzieje języków i językowa mapa świata*

Wędrówki i migracje to nieodzowny czynnik językowego rozwoju ludzkości.

Jak wiadomo, decydują o tym rozwoju dwa podstawowe parametry: czas i prze- strzeń. Współuczestniczą one w dwu przeciwstawnych procesach rządzących rozwojem języka: dyferencjacji (różnicowaniu) i unifikacji (ujednolicaniu). Dyfe- rencjacja – trzeba to silnie podkreślić – jest prostą i nieodłączną konsekwencją ewolucji języka. Zmiany językowe, które z tych czy innych względów (o czym jeszcze niżej) nie obejmują całego obszaru, na którym język jest używany, powo- dują narastające w czasie terytorialne (przestrzenne) zróżnicowanie tego języka.

Stammbaumtheorie („teoria drzewa genealogicznego”) Augusta Schleichera (1863, 1865) uzupełnienie, a właściwie podstawę i wyjaśnienie, zyskała dopiero w Wellentheorie („teorii falowej”) Johannnesa Schmidta (1872). Pogłębiające się różnicowanie prowadzi do rozpadu jednolitego zrazu języka na dialekty, które w określonych warunkach (o problemach „język czy dialekt” zob. Weinsberg 1983; Majewicz 1989, 1999 i Walczak 2006, 2007) mogą się przekształcić w od- rębne języki etniczne (narodowe) (Paul 1880; Meillet 1948; Walczak 1995b).

Według ogólnego schematu rozwoju językowego autorstwa Tadeusza Milewskiego: „W dziejach każdej rodziny lingwistycznej [powinno być oczywiście: językowej, bo lingwistyczny jako przymiotnik od lingwistyka to

‘językoznawczy’, a nie ‘językowy’ – B.W.] wyróżnić można trzy zasadnicze okresy. Pierwszy obejmuje względnie jednolity rozwój prajęzyka na obszarze będącym jego prakolebką. W ciągu drugiego okresu obszar prajęzyka szybko się powiększa wskutek ekspansji terytorialnej, a równocześnie zaczyna się różnico- wać dialektalnie. W okresie trzecim pryska jedność wspólnoty komunikatywnej prajęzyka i poszczególne dialekty, istniejące już w drugim okresie, przekształ-

* Pierwszą, krótszą wersję niniejszego studium stanowi szkic: Walczak 2010a.

(28)

cają się w odrębne języki, które z czasem wytwarzają swoje formy literackie”

(1968: 127). W owym przytoczeniu zwraca uwagę podkreślenie roli „ekspansji terytorialnej” (a więc wędrówek i migracji) w procesie dyferencjacji języ- kowej.

Pierwotnie głównym czynnikiem hamującym i ograniczającym szerzenie się zmian językowych, a więc powodującym geograficzne (przestrzenne) zróżnico- wanie języka, było ukształtowanie terenu (przeszkody naturalne, na przykład bagna, puszcze czy wysokie góry). W miarę rozwoju cywilizacyjnego ludzkości znaczenie tego czynnika malało (chociaż do dziś obszary górskie wykazują bez porównania większe zróżnicowanie językowe niż rozległe równiny, zob.

Majewicz 1999), rosło natomiast znaczenie przeszkód (czy barier) o charakterze kulturowym: granic politycznych i administracyjnych. One też odgrywają dzisiaj relatywnie największą rolę. Z wielu nasuwających się tu przykładów (jak choćby oddalanie się, zwłaszcza fonetyczne i leksykalne, angielszczyzny brytyjskiej i angielszczyzny amerykańskiej, co niektórych lingwistów skłania już do mówienia o języku amerykańskim, a na studiach anglistycznych powo- duje konieczność wyboru nauczanego wariantu angielszczyzny) przytoczymy jeden: wystarczyło czterdziestu lat (co z perspektywy ewolucji językowej nie jest okresem długim) rozwoju języka niemieckiego w dwu odrębnych państwach niemieckich przedzielonych żelazną kurtyną, by między językiem niemieckim w RFN a językiem niemieckim w NRD narosły różnice (m.in. powodowane innym superstratem językowym, angielskim i rosyjskim), które skłaniały już niektórych germanistów do mówienia (choć, jak się okazało, przedwcześnie) o dwu odrębnych językach niemieckich (Höppner 1963; Gernetz 1967; Tomi- czek 1971).

Cofnijmy się jednak do historycznego, choć trudnego i kontrowersyjnego, przykładu rozpadu prasłowiańskiej wspólnoty językowej. Jak wiadomo, wśród uczonych nie ma zgody ani co do lokalizacji pierwotnego obszaru za- siedlonego przez Słowian (Prasłowian), czyli tzw. praojczyzny lub prakolebki słowiańskiej, ani co do szczegółowych szlaków ich migracji, rozpoczętych na szerszą skalę w VI w. n.e. (dotyczy to przede wszystkim migracji w kierunku południowym, na Półwysep Bałkański). Choć dziś już zdecydowana większość badaczy przyjmuje wschodnią lokalizację praojczyzny słowiańskiej (z grubsza w dorzeczu średniego Dniepru i Desny), nie brak także przeciwników tej hipotezy, jak np. Witold Mańczak, za pomocą zaproponowanej przez siebie metody porównywania słownictwa w paralelnych tekstach (o metodzie zob.

Walczak 1995a) dowodzący zasadności tzw. teorii autochtonistycznej (czy neo- autochtonistycznej), sytuującej praojczyznę Słowian w dorzeczu Odry i Wisły, na gruncie polskim najpełniej i najwyraziściej sformułowanej przez Tadeusza Lehra -Spławińskiego (1946, 1951). Mańczak, który praojczyznę Słowian sy- tuował w dorzeczu Wisły i Odry już we wczesnych latach osiemdziesiątych (Mańczak 1981), do śmierci nie zmienił swojego poglądu w tej sprawie (zob.

(29)

Mańczak 2000), domagając się, moim zdaniem zasadnie, od zwolenników teorii o późnym (dopiero w V w.) zasiedleniu przez Słowian dorzecza Wisły i Odry, odpowiedzi na dwa istotne pytania: jak wyjaśnić na obszarze pustki osadniczej prastare, odwieczne, staroeuropejskie nazwy wodne albo, jeśli zamiast pustki osadniczej przyjmie się osadnictwo germańskie, dlaczego polskie warianty nazw staroeuropejskich nie wykazują śladów (a nie wykazują) germańskiej przesuwki spółgłoskowej (Mańczak 2007). Za zachodnią praojczyzną Słowian (między Bałtykiem a górami środkowoeuropejskimi: Sudetami i Karpatami Zachodnimi) opowiada się też Jerzy Nalepa (2007, 2009). Podobnie, choć dziś już zdecydowana większość badaczy aprobuje pogląd, że migracja Słowian na Półwysep Bałkański nastąpiła zarówno ze wschodniej (przełęczami od Dukielskiej po Tatarską), jak i z zachodniej (przez obszar dzisiejszej Słowacji i Bramę Morawską) Słowiańszczyzny (Moszyński 1984) (hipoteza o wyłącznie wschodniosłowiańskim pochodzeniu Słowian południowych, której hołdował jeszcze Tadeusz Lehr -Spławiński, w świetle wyników nowszych badań jest już od dawna nie do utrzymania), kwestią sporną pozostaje udział obu fal migra- cyjnych, zachodniej i wschodniej, w etnogenezie Słowian południowych (nie brak np. traktowanych zwykle jako kontrowersyjne, opinii o zdecydowanej przewadze, niemal wyłączności fali zachodniej (Nalepa 2007, 2009), czy o jej całkowitej wyłączności (Mańczak 2004).

Jednak niezależnie od tego, czy się przyjmuje dziś hipotezę o wschodniej (w dorzeczu średniego, ewentualnie też górnego Dniepru i Desny) lokalizacji praojczyzny słowiańskiej, czy też rzadziej akceptowaną hipotezę o jej lokalizacji zachodniej (w dorzeczu Odry i Wisły), nie ulega raczej już wątpliwości, że najpóźniej w V w. n.e. Słowianie zamieszkiwali już oba te obszary (zwolennicy hipotezy wschodniej przyjmują najwcześniejszą falę migracyjną na zachód, w dorzecze Wisły i Odry, a zwolennicy hipotezy zachodniej – najwcześniejszą falę migracyjną na wschód, w dorzecze średniego, ewentualnie też górnego Dniepru i Desny). Mówi się nawet nieraz o tzw. rozszerzonej praojczyźnie sło- wiańskiej, obejmującej obszar od dorzecza Odry na zachodzie po dorzecze śred- niego Dniepru i Desny na wschodzie. Takiemu usytuowaniu przestrzennemu języka prasłowiańskiego odpowiadają najstarsze dające się w tym względzie stwierdzić różnice dialektalne, np. mieszkańcy wschodniej części rozszerzonej praojczyzny słowiańskiej przeprowadzili uproszczenie grup spółgłoskowych tl, dl → l, jednak ta zmiana językowa zatrzymała się gdzieś na bagnach Polesia (Walczak 1995b) i nie objęła zachodniej części rozszerzonej praojczyzny (stąd dziś w języku polskim mówi się modlić się, mydło, radło itp., a w języku rosyjskim – moliťsja, mylo, ralo itp.). Z upływem czasu różnic między zachodnią a wschod- nią częścią rozszerzonej praojczyzny słowiańskiej przybywało i każdy slawista bez trudu zilustruje to stwierdzenie stosownymi przykładami. Tutaj zakoń- czymy przykładem pewnych różnic w zakresie zmiany fonetycznej znanej jako druga palatalizacja spółgłosek tylnojęzykowych, czyli zmiany długotrwałej,

(30)

sięgającej już epoki rozpadu prasłowiańskiej wspólnoty językowej (skutkiem niejednolitego na powiększającym się obszarze słowiańskim przebiegu drugiej palatalizacji jest na przykład to, że w języku polskim w pewnych pozycjach za- chowały się pierwotne spółgłoski tylnojęzykowe k, g (kwiat, gwiazda), natomiast w języku rosyjskim uległy one palatalizacji i przejściu w c, (з →) z (cvet, zvezda)).

Powszechnie się przyjmuje, że ostatnim procesem, który objął bez żadnych róż- nic całą ówczesną prasłowiańszczyznę, była pierwsza palatalizacja spółgłosek tylnojęzykowych (jej skutki są widoczne w tym samym zakresie we wszystkich językach słowiańskich). Trzeba zresztą za Leszkiem Moszyńskim stwierdzić, że mimo dostrzegalnych różnic dialektalnych język prasłowiański był do V w. n.e.

w stosunkowo wysokim stopniu jednolity (Moszyński 1984).

Dopiero wielka ekspansja terytorialna Słowian, zapoczątkowana w VI w., zasadniczo zmieniła sytuację w tym względzie. W ciągu trzech wieków, od VI do VIII, Słowianie na zachodzie dotarli aż za Łabę i we wschodnie Alpy, na wschodzie – w dorzecze Oki i górnej Wołgi, wreszcie na południu zasiedlili (oczywiście nawarstwiając się na ludność zastaną) cały Półwysep Bałkański, aż do południowych krańców Peloponezu (jedynie na północy terytorialnej ekspansji Słowian stanął na przeszkodzie Bałtyk) (Vasmer 1941; Skok 1950;

Kranzmayer 1956–1958; Shevelov 1964; Stieber 1979; Moszyński 1984).

W świetle powyższego wywodu nie ulega wątpliwości, że migracje, czy to w formie pokojowej penetracji osiedleńczo ‑gospodarczej, czy w formie podboju, zawsze wydatnie przyśpieszają proces różnicowania się języka. Jeśli część jego użytkowników opanuje nowe ziemie, oddalone od obszaru pierwot- nego zasiedlenia, coraz mniej zmian językowych zrodzonych w praojczyźnie dociera do przedsiębiorczych kolonistów czy bezwzględnych zaborców. Z kolei na ich mowę oddziałuje język ludności podporządkowanej lub podbitej – pier- wotnych mieszkańców tych ziem (substrat językowy), co przyśpiesza narastanie różnic językowych między ich mową a mową praojczyzny. Jak już stwierdzi- liśmy wyżej, język różnicuje się w ten sposób na dialekty, a od dialektu do osobnego języka już tylko krok (Weinsberg 1983; Majewicz 1989, 1999; Walczak 2006, 2007). Wystarczy, by różnic narosło więcej, by z czasem nałożyły się na nie granice państwowe, by wewnątrz nich wytworzyła się świadomość odręb- ności narodowej – i oto dialekt staje się odrębnym językiem narodowym (Wal- czak 1995b).

Te wszystkie procesy uruchomiły wielkie migracje Słowian zapoczątkowane w VI w. Na ogromnym obszarze, rozciągającym się od Załabia i wschodnich Alp po średnią Wołgę i południowy kraniec Peloponezu, w dodatku obszarze – co też nie bez znaczenia – zwłaszcza miejscami bardzo zróżnicowanym pod względem fizjograficznym i pod względem substratu (lub, jak w Grecji, super- stratu) językowego, utrzymanie jedności językowej było absolutnie niemożliwe.

Toteż język prasłowiański wszedł, w myśl zreferowanej na wstępie koncepcji Tadeusza Milewskiego, w fazę rozpadu, która doprowadziła do wykształcenia

(31)

się zrazu dialektów (ten etap rozwoju prasłowiańszczyzny obrazuje Słownik prasłowiański (Sławski, red. 1974–2001), z założenia rejestrujący leksykę najpóź- niejszej fazy prasłowiańskiej, leksykę już silnie zdialektyzowaną, o czym zob.

Walczak 2010b), a potem języków słowiańskich, które znamy z dzisiejszej mapy językowej Europy.

Nie oznacza to, oczywiście, że ówczesna konfiguracja dialektów czy, póź- niej, języków słowiańskich utrzymała się bez zmian do dzisiaj. Rzecz w tym, iż migracje Słowian w wiekach VI–VIII wpisują się w szerszy kontekst zjawiska tzw. wędrówki ludów; tutaj warto zauważyć, że choć bardzo kontrowersyjna (m.in. Hunów uważa się nie, jak się powszechnie przyjmuje, za lud turecki, lecz za Słowian) teoria etnogenetyczna Andrzeja Bańkowskiego (2000: XXV–XXXIX) też podkreśla podstawową rolę w procesach etnogenetycznych wędrówek i migracji) i kontekst późniejszych procesów historycznych. Już w czasach hi- storycznych Słowianie na zachodzie ustępowali ekspansji germańskiej, która po upływie kilku wieków doprowadziła do takiej sytuacji, że granicę germańsko- -słowiańską na zachodzie wyznaczyła (oczywiście z grubsza) zachodnia granica Rzeczypospolitej Obojga Narodów (Walczak 2011). Żywioł słowiański dłużej utrzymał się tylko za Łabą, gdzie dopiero w XVIII w. definitywnie wymarł dialekt czy język Drzewian Połabskich, a do naszych dni przetrwały dwa języki łużyckie: dolnołużycki, wymierający, prawie już wymarły (w okolicach Cottbus, czyli, po słowiańsku, Chociebuża) i górnołużycki, też zagrożony wymarciem, ale liczący jeszcze przynajmniej kilkanaście tysięcy użytkowników (w okolicach Bautzen, czyli słowiańskiego Budziszyna) (Lewaszkiewicz 2007).

Nie przetrwał też żywioł słowiański w Grecji, gdzie zresztą Słowianie nigdy nie opanowali miast, a na skutek zarówno samorzutnych procesów asymilacyj- nych, jak i celowej akcji rehellenizacji przeprowadzonej przez cesarzy bizantyj- skich, ostatecznie się zhellenizowali, pozostawiając po sobie tylko liczne nazwy miejscowe. Nie utrzymali się Słowianie także na obszarze dzisiejszej Rumunii, gdzie ostatecznie, po kilku wiekach rywalizacji, górę wzięła dawna zromani- zowana ludność pochodzenia dackiego. Wreszcie w końcu IX w. zaczęło się wypieranie Słowian z Panonii przez osiadłe tam plemiona nieindoeuropejskich Węgrów – przybyszów z północnego i środkowego Uralu, praojczyzny ludów i języków uralskich. Na marginesie dodamy, że większą część kilkuwiekowej wędrówki z uralskiej praojczyzny Węgrzy odbyli w bliskim kontakcie z ludami tureckimi, na skutek czego ulegli dość daleko posuniętej turcyzacji, także języ- kowej (ich język wchłonął wiele turcyzmów) – toteż kiedy po wiekach na tronie polskim zasiadł rodowity Węgier, Stefan Batory, i wylansował używany przez siebie strój jako polski strój narodowy, jego elementy nazywamy do dziś wyra- zami etymologicznie tureckimi, jak delija, kołpak, kontusz itd.). Etnogeneza ludów uralskich w całej rozciągłości potwierdza rolę w tym względzie wędrówek i migracji. Plemiona uralskie w wyniku wielowiekowych migracji rozproszyły się po rozległych obszarach wschodniej Europy i zachodniej Syberii. Na grupę

(32)

fińską składają się Finowie, Estończycy i zamieszkujący Rosję europejską użyt- kownicy innych języków bałtofińskich (oprócz karelskiego już dziś wymarłych lub wymierających, jeszcze do niedawna używanych na obszarze między Pe- tersburgiem a jeziorem Ładoga), języków permskich (z najważniejszymi z nich – udmurckim i komi) i języków wołżańskich (z maryjskim i mordwińskim, li- czącym jeszcze dziś około miliona użytkowników). Natomiast języki ugryjskie, do których należy węgierski, są dziś maksymalnie od siebie oddalone: najbliżsi językowi pobratymcy Węgrów, Mansowie (w liczbie ok. 4 000) i Chantowie (w liczbie ok. 14 000), zamieszkują dziś zachodniosyberyjską tajgę nad rzeką Ob.

Węgrzy, przez kilka wieków koczując – wespół z plemionami tureckojęzycznymi (na skutek czego, jak już stwierdziliśmy wyżej, ich język obfituje w pożyczki leksykalne tureckie) – na stepach nadkaspijskich, nadczarnomorskich i wreszcie naddunajskich, zmadziaryzowali słowiańskich mieszkańców Panonii i, wespół z Rumunami na wschodzie, a klinem migracji bawarskiej (na obszarze dzisiejszej Austrii) na zachodzie, stworzyli niesłowiański pas, oddzielający terytorialnie Słowian północnych, zachodnich i wschodnich, od południowych (Hajdú 1971;

Maciejewski 1999: 204–215).

Ubytki (na zachodzie i południu, zresztą w pewnym sensie zrekompenso- wane postępami na wschodzie, o czym jeszcze będzie mowa) słowiańskiego stanu posiadania z VIII–IX w. nie są niczym szczególnym. Celtowie, w ostatnich wiekach starej ery najważniejszy i najliczniejszy etnos europejski, zasiedlający ogromny obszar od zachodniej Azji (Anatolia) po Galię i Półwysep Iberyjski, dziś są reprezentowani przez cztery języki, wszystkie zagrożone wymarciem:

walijski, szkocki, irlandzki i bretoński (pod koniec XVIII w. wymarł kornicki (kornwalijski), a w połowie XX stulecia – mański, czyli manx). Germanie, wypie- rający Słowian z dorzecza Łaby i zachodniej części dorzecza Odry, jedyny trwały i owocny językowo ruch migracyjny skierowali na obszar dzisiejszych Niemiec, Holandii i Wysp Brytyjskich. Po Gotach, którzy po wielu wiekach migracji w odłamie zachodnim (Wizygoci) stworzyli państwo na Półwyspie Iberyjskim (przetrwało do najazdu arabskiego w 711 r.), a w odłamie wschodnim (Ostrogoci) po epizodzie państwowości italskiej przetrwali na Krymie do XVI w., pozostał przynajmniej język, zaświadczony już w drugiej połowie IV w. w przekładzie Pisma Świętego autorstwa ariańskiego biskupa Wulfili. Po innych ludach wschod- niogermańskich, jak Wandalowie (w V w. stworzyli państwo w północnej Afryce, zajęte przez bizantyjskiego wodza Belizariusza w latach trzydziestych VI w.), Gepidzi czy Longobardowie, pozostały w zasadzie tylko skąpe przekazy historyków i nazwy miejscowe (Maciejewski 1999: 129–132, 139–140).

Powyższy przegląd prowadzi do wniosku, że związki wędrówek i migracji z rozwojem językowym ludzkości wymagają jeszcze ciągle intensywnych badań.

Nie ulega wątpliwości, że wymiar przestrzenny jest najważniejszym (obok czasu) parametrem zarówno procesu dyferencjacji, jak i procesu unifikacji językowej (temu ostatniemu nie poświęciłem dotąd dostatecznej uwagi, odkładając to do

(33)

osobnego studium). Nauka nie potrafi jednak jeszcze w każdym wypadku udzie- lić przekonującej odpowiedzi na pytanie, dlaczego dany etnos (szczep, plemię, lud, naród) tworzy w wypadku migracji trwałą społeczność, a inny się asymiluje z ludnością zastaną (podporządkowaną czy podbitą). Wiadomo, że ważnym czyn- nikiem jest liczebność fal migracyjnych (stąd relatywnie łatwo się asymilowali Goci, migrujący prawdopodobnie w niezbyt licznych drużynach wojowników).

Zapewne nieobojętny jest też poziom kultury (dlatego zhellenizowali się, mimo swej liczebności, Słowianie w Grecji, a zromanizowali Wizygoci w Hiszpanii czy Frankowie w Galii, choć pozostawili krajowi jego do dziś aktualną nazwę itd.), tu jednak pojawiają się niemałe trudności w związku z obiektywnymi kryteriami jego oceny. W sumie sprawa wymaga dalszych, intensywnych i interdyscyplinar- nych, badań. Nie ulega wątpliwości, że bardzo wiele różnych czynników szczegó- łowych przyczyniło się do ostatecznego ukształtowania językowej mapy Europy (mutatis mutandis i świata) po okresie wędrówki ludów (mapa ta była aktualna do XV w.). Prymarnym i podstawowym czynnikiem były jednak migracje, które, z jednej strony, jak w wypadku Węgrów, usytuowały w określonej przestrzeni nowy tam język, przede wszystkim jednak, jak w wypadku Germanów czy Słowian, doprowadziły do powstania nowych dialektów i języków.

Wspomniałem już, iż późnośredniowieczną mapę językową Europy ukon- stytuowała z jednej strony wędrówka ludów, a z drugiej – bardzo wiele różnych czynników szczegółowych. Zauważyłem też, iż była ona aktualna do wieku XV.

Z punktu widzenia ewolucji językowej ludzkości było to stulecie przełomowe – jako początek wielkich odkryć geograficznych. A nie ulega wątpliwości, że wielkie odkrycia geograficzne i postępująca w ślad za nimi ekspansja kolonialna (też przecież jakiś typ migracji) ukształtowały współczesną mapę językową świata. W przeciwieństwie do dawnych migracji, kierujących się odwiecznymi szlakami lądowymi i wychodzących głównie z Azji, te nowsze wyszły z Europy i drogą wodną rozprzestrzeniły się po całym świecie. Już w początkach XVI w.

rozpoczęły się podboje hiszpańskie i portugalskie, które doprowadziły do po- wstania Ameryki Łacińskiej (recte: Romańskiej, z portugalskojęzyczną Brazylią i hiszpańskojęzyczną resztą oraz dziś już coraz mniej licznymi, po części wymar- łymi, wymierającymi lub tracącymi użytkowników autochtonicznymi językami indiańskimi, z których tylko kilka, jak guarani w Paragwaju, keczua i ajmara w Andach czy aztek w Meksyku, trzyma się jeszcze całkiem nieźle) (Maciejewski 1999: 349–352). Francuski zdobył nowe obszary w Kanadzie (Quebec), na Anty- lach (Haiti) i w Afryce północnej oraz równikowej. Z niderlandzkiego rozwinął się afrikaans w południowej Afryce. Wreszcie angielski opanował większą część Ameryki Północnej, Australię, Nową Zelandię i południowy kraniec Afryki,

„[…] nie licząc mnóstwa mniejszych obszarów rozrzuconych po całym świecie”

(Milewski 1976: 186). Jedynie rosyjski szerzył się dalej na wschód drogą lądową, nawarstwiając się na autochtoniczne języki wschodniej części Rosji europejskiej (uralskie i ałtajskie), a potem Syberii oraz Dalekiego Wschodu (Milewski 1948;

(34)

Moseley, Asher 1994; Maciejewski 1999: 154). Migracjom zawdzięczają też swoje pochodzenie i powstanie pidżyny, czyli mieszane języki komunikacji wyłącznie ponadetnicznej, które jednak w sprzyjających warunkach mogą się „etnizować”

(tzn. wiązać z określonym etnosem jako tzw. języki kreolskie) (Wurm [et al.] 1978;

Maciejewski 1999: 46–48). Jedne i drugie dopełniają językowej mapy świata.

Jest jeszcze jedna kwestia, wpisująca się w problematykę niniejszego szkicu – stanowią ją migracje mniej (najczęściej) lub bardziej (rzadziej) licznych grup, odłamów większych populacji, których wynikiem są napływowe mniejszości etniczno -językowe, takie jak w dawnej Polsce i Wielkim Księstwie Litewskim, a potem (od 1569 r.) już w połączonej Rzeczypospolitej Obojga Narodów Niemcy (napływowi, a nie autochtoniczni, jak np. w Inflantach), Żydzi, Tatarzy, Karaimi, Cyganie, Ormianie, Czesi, Szkoci, Wołosi, Turcy, Grecy itd. Na ten temat sporo pisałem, zarówno sam, jak i (w kontekście glottodydaktycznym) z dr Agnieszką Mielczarek, i stąd uznałem za dopuszczalne pominięcie w tym miejscu tej kwestii, ale moje i nasze najważniejsze w tym kontekście prace wciąż jeszcze czekają na druk, dlatego przywołam tutaj starszy szkic Józefa Reczka (1989) i takie prace jak: Walczak, Mielczarek 2012; Walczak 2012/2013, 2013, 2015).

Trzeba jednak mieć świadomość, że języki mniejszości etnicznych uzupełniają, a przede wszystkim uszczegóławiają językową mapę świata.

Literatura

Bańkowski A., 2000: Etymologiczny słownik języka polskiego. T. 1. Warszawa.

Gernetz H.J., 1967: Zum Problem der Differenzierung der deutschen Sprache in beiden deut- schen Staaten. „Weimarer Beiträge”, z. 4.

Hajdú P., 1971: Narody i języki uralskie. Przeł. J. Jastrzębska -Helder. Warszawa.

Höppner J., 1963: Über die deutsche Sprache und die beiden deutschen Staaten. „Weimaarer Beiträge”, z. 3.

Kranzmayer E., 1956–1958: Ortsnamenbuch von Kärnten. Bd. 1–2. Klagenfurt.

Lehr -Spławiński T., 1946: Początki Słowian. Kraków.

Lehr -Spławiński T., 1951: Język polski: pochodzenie, powstanie, rozwój. Warszawa.

Lewaszkiewicz T., 2007: Łużyce dawniej i dziś. „Łużyckie Zeszyty Naukowe”, nr 3.

Maciejewski W., 1999: Świat języków. Poznań.

Majewicz A.F., 1989: Języki świata i ich klasyfikowanie. Warszawa.

Majewicz A.F., 1999: Języki wymierające i zagrożone – stan i perspektywy. W: Maciejewski W.:

Świat języków. Poznań.

Mańczak W., 1981: Praojczyzna Słowian. Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk–Łódź.

Mańczak W., 2000: Praojczyzna Słowian. „Język Polski”, z. 5.

Mańczak W., 2004: Przedhistoryczne migracje Słowian i pochodzenie języka staro -cerkiewno- -słowiańskiego. Kraków.

Cytaty

Powiązane dokumenty

DE GANG VAN DE BEREKENING... HET ZETTEN

Kwestia nomenklatury, odwołującej się na przy- kład do staropolskich korzeni (Józef Rostafiński), odgradzającej się wyraźnie od naleciałości niemieckich, stała się

Żegnający się goście podkreślali swoje zadowolenie z w y ­ sokiego poziomu naukowego sesji i sprawnej organizacji, można więc żywić przekonanie, że sesja

W językach nowożytnych miano to nie jest częste, podobnie jak żeńska forma tego imienia Bogusława (od 1265 r.), od której wywodzą się zdrobnienia Bogu- sza, Boguszka i Boguchna..

(Dwie dusze się spotkały po długiej rozłące, Wielka się tajemnica Miłości zaczyna .. ) Wiatr ku sobie nachyla narcyzy kwitnące I opył zwiewny niesie z kielicha na

Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego Gdańsk

W rezultacie na trzeci blok tematyczny Chrześcijaństwo na pograniczach kulturowych składają się cztery artykuły poświęcone kontaktom chrześcijaństwa z różnymi odmiennymi

Publikacja sfi nansowana z działalności statutowej Wydziału Filologicznego oraz Instytutu Filologii Polskiej..