In stytu t Ś lą s k i
S e r i a V K o m u n i k a t Nr 13 S e r i a V
C z e s k i e i p o l s k i e p r a w a do K ł o d z k a
U pa de k Niemiec oraz wysunięty i realizowany przez Polskę i Zwią
ze k Radziecki plan w yrzucenia niemczyzny poza Odrę i Nysę ożywił w pewnych kołach czeskiego społeczeństw a nadzieje, że przy tej sposob
ności będzie można dla Czechosłowacji uzyskać część Śląska, przede w szystkim Raciborskie, Głubczyckie i Kłodzkie. Rozwinięto oczywiście stosow ną propagandę, najsilniejszą może w spraw ie Kłodzka. Poza licznymi drobnymi artykułam i w dziennikach i tygodnikach poświęcono Kłodzku w 1945 r. książeczkę pt. „Kladsko! sm utek i nadeje ceske zeme fvzpomina V. Davidek, nakł. Spolecnosti pratel Kladska, s. 33j. P r z e ważnie informuje ona o przeszłości Kłodzka, nadto przynosi trochę szczegółów z dzisiejszego stanu demograficznego. M apka umieszczona na początku pokazuje, że blisko z K łodzka do Pragi i Berlina, a napis pod nią głosi: ,,Czesi nie napadali z Kłodzka nigdy, na Czechów napadano z K łodzka zawsze!“ Pierwsi by tem u mogli zaprzeczyć Polacy, bo w y s tarczy przejrzeć zbiór dokum entów dotyczących Kłodzka (wydaliVolkmer i Hohaus), aby się przekonać, że niestety B ram a Kłodzka raz po razu służyła Czechom do niszczących najazdów na Śląsk (np. szczyci się czeski kronika rz pod r. 1093, że najazdy czeskie nie zostawiły z le\vej strony Odry aż po Głogów żadnego m ieszkańca i tylko jeden gród, Niemcza, zdołał silę obronić). Ale są to w 'końcu stare dzieje i naw et dziwne, że się wysuwa względy strategiczne, jak gdyby Czesi zgóry byli z d e c y dowani żyć z nami na stopie wojennej. Naszym zdaniem, silna i przyjazna P olska lepiej zabezpieczy Czechy niż posiadanie Kłodzka.
Na w iększą m iarę zakrojona jest książka zbiorowa ,,Nase K ladsko“, w y d a n a również przez Związek przyjaciół Kłodzka w lutym 1946. P rz e d m ow a min. Nejedlego nadaje jej do pewnego stopnia c h a ra k te r oficjalny.
J e d e n a s tu autorów od różnych stron opisuje związki Kłodzka z Czechami.
A kcentuje się przede wszystkim związki historyczno - kulturalne i e t niczne. T rz eba się w nich choć p okrótc e zorientow ać i wagę ocenić.
T rudno temu zaprzeczyć, że Kłodzko tylko przejściowo i tylko w dawnych czasach bywało związane politycznie z Polską, podczas gdy częścią sk ła d o w ą korony czeskiej było przez kilka wieków, aż do Marii Teresy (jak wiadomo, słowa ,,ziemie korony czeskiej" mają dla Czechów ten sam smak co dla pewnych Polaków ,,Polska od morza do morza"). Z drugiej
jednak strony stało się nią dopiero po zawziętych w a lka ch z Polską, a w d o datku trz e b a te w ypadki ro zp a try w a ć na tle ciągłych wysiłków Polski, aby bronić niezależności od cesarstw a, podczas gdy Czesi stale z nim współdziałali. Niejeden sukces czeski był. owocem tej współpracy, podobnie jak niepowodzenia polskie skutkiem zbrojnego oporu. Aż do pokoju kłodzkiego w r. 1137, kiedy uregulowano wzajemne stosunki g r a niczne, Polska nazbyt często pa d a ła ofiarą niekorzystnej sytuacji strate- . gicznej. Gdy mianowicie Czesi posiadali obie bramy, K łodzką i M orawską, mogli to przez jedną, to przez drugą lub obie naraz wysyłać na Śląsk niszczące zagony. O brona w tej sytuacji była bardzo utrudniona.
W spom niany pokój był dla Polski raczej niekorzystny, bo pozostawiał w rę k a c h czeskich Kłodzko i południow ą część ziemi Gołężyców ( aż po rżlekę Pszczynę, niem, Zinna), ale Krzyw ousty utrzym ał przynajmniej Otmuchów, przeryw ając Czechom groźną dla siebie komunikację między obu bramami. Wtej chwili jesteśmy świadkami czeskich starań, aby do posiadanej Bramy Morawskiej dołączyć Kłodzką, a na d to zdobyć Prudnik, Nysę i O tm uchów w celu przyw rócenia owej niemiłej dla Polski komunikacji. Czasy się powtarzają. Dzisiejsza Polska oczywiście nie może do takiej sytuacji dopuścić.
Dalej powołują się Czesi na p raw o etniczne. T en p u n k t przedstaw ia się dla nich znacznie mniej korzystnie, w b re w pozorom. To, że dziś w Kłodzkiem Czechów nic zastaliśmy, jest rzeczą dobrze wiadom ą wszystkim, n a w e t Czechom. P rzed ta m tą wojną badacz czeski, J. Kubin, zadał sobie' tru d obliczenia ludności mówiącej po czesku, robili to też inni. Rezultaty różniły się od siebie w drobiazgach, ale faktem jest, że liczba ludności mówiącej po czesku nie p rze k ra c z a ła 5 500. Co więcej, uświadomienie narodow e było po prostu żadne. Oto co pisze wspomniany Kubin:
,,W sumie można powiedzieć, że tutejszy (tj. kłodzki) Czech pruski nie żywi już tęsknoty zwać się Czechem, odczuwać ogólnoludzką rozkosz ze świadomości, że należy nie tylko z mowy ale i z serca do rodu, w k tórym tkw ią korzenie całej narodowej indywidualności." (Roz
p ra w y Czeskiej A kadem ii r. 1914, s. VIII),
Przyznaje on, że germanizacji nie było, ponieważ uznawano czes- czyznę za kuriozum. Ludności język niemiecki nie drażnił, przeciwnie, wstydzono się języka czeskiego, zwłaszcza hotelarze; szczycono się wyższością cywilizacyjną w porównaniu z Czechami. Czeskość w egetow ała jeszcze dzięki stałem u dopływowi ludności z okolic N achodu za p ra c ą (służba h otelow a i sanatoryjna). J a s n e jest, że po upływie 30 lat język czeski musiał stopnieć do zera; inna rzecz, że się do niego przyznaw ał każdy, co umiał choćby p arę zdań, byle uniknąć wysiedlenia. Stanowczo więc nie m ożna mółwić, abyśmy zajęli czeskie terotorium językowe.
Przyjm owano do tąd jako rzecz dość oczywistą, że pierw otnie całe Kłodzkie było osiedlone przez Czechów. W ystępow ał przeciw temu
prof. Semkowicz (Historia Śląska t. I.). jego stanowisko można poprzeć nowymi argumentami. Aż do XIII w. zaludnienie kotliny kłodzkiej było rzadkie, co wobec górzystego terenu i ciągłych wojen nie może dziwić.
Tylko trzecia część nazw jest słow iańska i może być odniesiona do czasów przed kolonizacją niemiecką. W iększa ich część skupia się koło samego Kłodzka, po w tóre w rejonie Kudowy (Czeski kątek), drobna część z rz a d k a rozsiana w dolinach rzek. Z tego wszystkiego tylko znowu m ała część ma ta k ą formę, że możemy je przydzielić do polskiego lub czeskiego zespołu ^etnicznego. W ymowne jest, że czeskie nazwy skupione są w Czeskim kątku; wiadomo, że należał on pierwotnie do Czech, a do
piero za czasów husyckich został w łączony do ziemi kłodzkiej. Pozatem są 2— 3 nazwy o czeskim wyglądzie w pobliżu Kłodzka (Holohlavy, Pode- tin, niem. Hollenau, Poditau), ale zapew ne jest to efekt czeskich Wysiłków kolonizacyjnych w czasach husyckich; wątpliw e jednak, czy koloniści byli Czechami, czeskość tych osad ograniczała się praw dopodobnie do nazw nadanych przez czeską kancelarię (Simak, Ceski cas, hist. t. 25 s. 56).
W okolicy Kłodzka jest z drugiej strony kilka nazw, k tó re pod po
kryw ą niemiecką kryją wyraźnie polskie cechy. Są to wsie S c h w e n z czyli Ś w i ę c k o , W i l t s c h czyli W i l c z a , D r o s c h k a u czyli D r o ż k ó w; pierwsze dwie są od Kłodzka n a północny zachód, trzecia na południowy wschód. Ponadto praw dopodobnie daw na niemiecka forma G 1 o t z świadczy o tym, że Niemcom tamtejszym znana była polska forma K ł o d z k o obok urzędowej czeskiej. W reszcie nazw a rzeki Ś c i n a w a nie znana w Czechach a pow tarzająca się na Śląsku, dowodzi, że z tego to Śląska szedł ruch ludności w owe okolice. Tych kilka polskich nazw m a w tym terenie ta k dawno oderw anym od polskości w ielką siłę dowodową, większą niż czeskie, podtrzym yw ane i czynnikami poli
tycznymi i bliskością Czech. Na ich podstaw ie mamy p raw o twierdzić, że okolica Kłodzka była kresem polskiego osadnictwa, ta k jak okolica Kudowy kresem czeskiego.
Od XIII w. tonęła cała kotlina w morzu niemieckim; rozpłynęły się w nim owe dawne polskie osady i nowsze czeskie (z tej niepewnej kolo
nizacji w czasach husyckich), trw ał tylko Czeski ką te k , aż i on uległ na naszych oczach. Koniec końców, nikt nie może powiedzieć, abyśmy zajęli czeski etniczny teren. Nie byłoby to zgodne ani ze stanem przed kolo
nizacją niemiecką, ani ze stanem współczesnym.
Podnosi się jeszcze argument geograficzny, mianowicie nienaturalne w ypuklenie granicy. Co do tego jest faktem, że praw ie cała kotlina należy do dorzecza Odry i racjonalna gospodarka w odna na Odrze w y maga utrzym ania w naszych ręk a c h tego wielkiego zbiornika opadów, którym jest kotlina kłodzka; sama zapora otm uchow ska jeszcze nie w y
starcza. Kotlina oddzielona jest od Czech górami z pewnością nie mniej
szymi niż od Śląska. Nienaturalność wpuklenia byłaby z resztą mniejsza,
gdyby nie to, że w granicach Czech pozostaje okolica Jaw ornika, dziś zniemczona całkowicie, ale jeszcze za czasów Marii T e resy polska (por.
zdarzenie wspomniane przez Głownię w recenzji książki Pericha w S tra ż nicy Zach., m arzec 1946). Po tamtej wojnie Czesi proponowali Niemcom wym ianę J a w o rn ik a za małe skraw ki Kłodzkiego (o całości nie myśleli).
V/ końcu i ta k a w ym iana nie jest konieczna, bo jeżeli istniały wgłębienia kłodzkie i jawornickie przez 200 lat, to mogą istnieć i nadal.
J a k widzimy z tego szkicowego przeglądu czeskich p ra w do Kłodzka, to największy ciężar miałby argum ent historyczny. Jasne, że trudno się opie
rać na czymś ta k kruchym. Polska m a poza argum entam i dawnego osied
lenia ludnością polską jedynie dziś w ażny argument: na ziemi, gdzie może p rze d w iekam i były nieliczne osady czeskie, gdzie na małym skrawku przed dwudziestu laty mieszkało kilka tysięcy zniemczonych Czechów, tam teraz m ieszka ponad 160 tysięcy Polaków. Ci Polacy w imię w y rów nania sąsiedzkich stosunków z Rosją R adziecką opuścili swoje domy, do których byli z pewnością nie mniej przywiązani niż prascy członkowie Związku przyjaciół Kłodzka do Czeskiego kątka. Byłoby oburzającą krzyw dą, gdyby dla m ocarstw ow ych ambicji czeskich musieli po raz drugi ruszyć na w ędrów kę. Ich krzyw da ległaby fatalną zap o rą na drodze do przyjaźni polsko-czeskiej. R ząd czeski, któ ry ta k umie — i słusznie to robi — podkreślać p o trz e b ę w spółpracy słowiańskich narodów, ma teraz sposobność w y k a z a n ia swej dobrej woli. Byłaby to przecież dziwna w spółpraca, gdyby sp ra w a Kłodzka, co do której Polska i Związek R a dziecki od daw na mają zgodne zdanie i zgodnie pracują na forum m iędzy
narodow ym (już w czasie, kiedy rząd czeski nie w ierzył w możliwość w yrzucenia Niemców za Nysę), miała się stać obiektem p rze targów m ię d z ynarodow ych n a życzenie Czechosłowacji1).
J. G ł o w n i a . Katowice, w czerw cu 1946 r.
1) P ism a donosiły, że rząd czeski nie zaw iadam iając n aw et P o lsk i p rz e d s ta w ił k o n fe re n c ji c z te re c h m in istró w ią d a n it p o p ra w ie n ia granicy czesko - n i e m i e c k i e j , p od czym ro zu m iał w cielen ie do C zech K ło d zk a i p asa Śląska po północnej stro n ie S udetów !
U w a g a : Z ezw ala się n a p rz e d ru k lub dow olne w y k o rz y sta n ie K om unikatów dla celó w p raso w y ch z p o d an iem źródła.
D ru k a rn ia U rzędu Inform acji i P ro p a g a n d y K atow ice. N r 435 — R 24 017