• Nie Znaleziono Wyników

Księdza Bohusza poglądy na rzymskie katakumby z 1791 r.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Księdza Bohusza poglądy na rzymskie katakumby z 1791 r."

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Instytut Archeologii

Księdza Bohusza poglądy na rzymskie katakumby

z 1791 r.

W 1903 r. Aleksander K raushar „z autografu i jego kopii odnalezionych w papie­ rach po byłym Towarzystwie Królewsko-Warszawskim Przyjaciół Nauk, znajdujących się w dziale rękopisów Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie” wydał „D ziennik podróży” z początku lat dziewięćdziesiątych X V III w. — jak mniemał — Stanisława Staszica1. Obecnie dzięki badaniom historyków i literaturoznawców wiadomo na pewno, że auto ­ rem tego „Dziennika” był inny oświecony przedstawiciel duchowieństwa polskiego z te ­ go samego okresu2 — Franciszek Ksawery M ichał Bohusz (1746-1820) — początkowo jezuita, a po kasacji zakonu proboszcz jezniendziński i wiłkomierski oraz prałat i biskup koadiutor wileński; przeciwnik Targowiczan i uczestnik patriotycznego spisku Jakuba Jasińskiego; wizytator szkół litewskich, naukowiec i filantrop; wreszcie kawaler O rderu św. Stanisława oraz członek Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Dwukrotnie odbył podróże zagraniczne po Europie, w latach 1777 i 1778 r. przez Śląsk, Czechy, Austrię, Niemcy, do Francji, H olandii i Anglii oraz na przełom ie 1790-1791 wybrał się do Austrii, Szwaj­ carii i W łoch — za każdym razem skrzętnie zapisując swoje niezwykle interesujące spo­ strzeżenia i opinie3. Chciałabym tutaj zacytować „katakum balne” obserwacje i przem y­ ślenia światłego polskiego księdza sprzed ponad dwustu lat, zachowując oryginalną pi­ sownię (w odczytaniu Aleksandra K r a u s h a r a) i przeplatając ten tekst wyłącznie nie­ zbędnym z punktu widzenia dzisiejszego stanu badań kom entarzem 4.

San Sebastiano, albo Catacom be, albo Via A ppia. Katakumby, czyli lochy podziem ne sw. Sebastyana, są najobszerniejsze i najmniej przez czas popsute. W niektórych miejscach dzielą się na kilka piątr, a poniew aż grunt jest suchy i piaszczysty, w wielu zatym miejscach, na utrzym anie ziemi, aby się nieo- sypywala, ścianki są pom urowane.

Rzeczywiście, od tego właśnie podziem nego cm entarza chrześcijańskiego Rzymu wywodzi się term in „katakum by”, określający wszystkie tego typu podziem ne założenia.

1 Dziennik podróży ks. Stanisława Staszica (1777-1791), t. I-II, Warszawa 1903, strona tytułowa.

2 C. L e ś n i e w s k i , Bohusz nie Staszic, PH t. VI, 1926-1927, s. 385-395; I. T u r o w s k a - B a r , Franci­ szka Ksawerego Bohusza Diariusz podróży i dwa listy do króla, „Roczniki Biblioteczne” t. V, 1961, s. 338.

3 H. M o ś c i c k i , Bohusz F. K. M ., [w:] Polski słownik biograficzny t. II, Kraków 1936, s. 229 n.; Bohusz F. К M., [w.] Bibliografia literatury polskiej „Nowy Korybut” t. IV, Oświecenie, Warszawa 1966, s. 284 n.

4 Dziennik podróży t. II, s. 227-231.

(3)

Katakumby San Sebastiano leżą bowiem na południu za miastem, w miejscu gdzie via

Appia przecina szeroką dolinę nazywaną w antyku ad, catacumbas, co jest łacińskim za­

pisem greckich słów: κατά κύμβας („przy zagłębieniu”). Katakumby św. Sebastiana są stosunkowo dobrze zachowane i były — jako jedne z tylko kilku zespołów katakum b rzymskich — cały czas dostępne, trzeba bowiem pam iętać, że w X V III w. większość in­ nych kompleksów katakum b rzymskich, znanych wcześniej ze źródeł pisanych, była z powrotem zasypana i niedostępna. Swoją wielopiętrowość, podobnie jak łatwość ob­ róbki podczas kopania, wszystkie rzymskie katakum by zawdzięczały przede wszystkim tamtejszej formacji geologicznej, czyli podłożu z tufu wulkanicznego. W tufie tym sto­ sunkowo łatwo m ożna wykuwać podziem ne korytarze i jaskinie, których ściany po zet­ knięciu się z powietrzem twardnieją i stają się dość wytrzymałe, aczkolwiek w przypadku ich uszkodzenia konieczne jest dodanie murów wzmacniających. W stolicy cesarstwa i w innych miejscach Italii (np. w zatoce Neapolitańskiej) ryto w tufie od dawna i to nie tylko w celu sepulkralnym, lecz przede wszystkim dla potrzeb budowlanych, aby wydo­ być sam tuf, zmielony na piach, niezbędny składnik cem entu rzymskiego, tzw. pucolanę (w\. pozzolana) — od Pozzuoli (starożytne Puteoli koło Neapolu), gdzie tuf ten był naj­ wyższej jakości.

Często trzeba wstępować i zstępować, a w niektórych miejscach, prawie rakiem przełazić trzeba. Te uliczki nie mają Szerzyny nad łokieć, albo półtora, wyjąwszy niektóre stancye, mające szerokości m ię­ dzy czterm a a szescią stopami, a dłużyny od szesciu stóp do ośmiu. Z abroniono jest p od klątwą, aby cokolwiek ztam tąd wynosić. Tam, w edle zdania niektórych, pierwsi chrześcijanie schadzali się na modlitwę. Z obu stron ściany — wklęsłości, czyli krypty, niektóre pełne, niektóre próżne, drugie za­ m urowane cegłą, lub zatknione małym marmurowym kam ieniem , na którym często znajduje się n a ­ pis. W tych wklęsłościach leżą całe kościotrupy, ale nie wielkie. Trzy, cztery, pospolicie jed en na drugim leży, a takie miejsca, w których dwa, albo trzy leżą trupy, zowią się bisoma, trisoma, quadriso- m a, etc. Po rozm aitych miejscach maleńkie flaszeczki, lub spodki tylko.

Wymiary tak korytarzy-galerii („uliczek”) z grobami w ścianach, tzw. loculi („wklę­ słości”), jak i kom ór grobowych, tzw. cubicula („stancye”), są chyba trochę zaniżone, choć z pewnością dużo wolnego miejsca i przejścia w katakum bach rzymskich nigdy nie było, a pierw otni ich użytkownicy udawali się tam wyłącznie, aby pogrzebać zmarłych i odwiedzić ich groby, złożyć na nich kwiaty, zapalić lampki i ewentualnie, zgodnie jesz­ cze z pogańską tradycją, wlać ofiarne płyny libacyjne do wmurowanych na brzegach gro­ bów czarek („flaszeczki” i „spodki”). Przy grobach też modlono się za zmarłych, ale na długotrwałe schadzki czy ukrywanie się pierwszych chrześcijan nie było w katakum bach rzymskich odpowiednich warunków.

W niektórych spodkach czarniawy widać sedym ent, który jedni za krew m ęczeńską tam pogrzebioną, drudzy — za sedym ent oliwy, do palenia używanej, mają. Te flaszki bardzo są podobne do lachryma- toryów dawniejszych pogan, w których oni chowali łzy wylane na pogrzebie przyjaciół swoich, albo łzy kobiet, najętych do płakania, w podobnych okazyach. Prócz tych dużych krypt, są po bokach k a ta ­ kumb małe dziurki, nakształt jak w gołębniku, w które starodaw ni ustawiali urny swoje, to po jednej, to po dwie, to po trzy, ztąd zwane Colombariae, Olleariae i Hipogoea.

Szklane czarki, z których zachowały się przeważnie tylko dna — o charakterystycz­ nej dekoracji z wtopionych płatków złota (z malowanym lub rytym rysunkiem) — p o ­ chodzą głównie z IV w. i służyły wspomnianym płynom libacyjnym (wino, woda, miód), na oliwę przeznaczone były zwykłe gliniane i brązowe lampki (o dobrze zna­ nym kształcie), umieszczane też na brzegach grobów. Nie m a żadnych dowodów, że­

(4)

by gdziekolwiek i ktokolwiek zbierał do tych naczyń krew męczenników lub łzy bli­ skich czy płaczek, zwłaszcza że m aterialne ślady kultu męczenników w katakum ­ bach rzymskich są datowane najwcześniej również na połowę IV w., czyli już po usta­ niu wszystkich prześladowań. Słuszna jest natom iast obserwacja Bohusza o istnieniu przy katakum bach św. Sebastiana hypogeów pogańskich, obok zresztą licznych grobow­ ców naziemnych, jednych i drugich z licznymi, małymi niszami (tzw. columbaria, bo p o ­ dobne były do gołębników) z pochówkami ciałopalnymi w urnach nazywanych w anty­ ku ollae.

Te podziem ne lochy mają z sobą bardzo poplątaną komunikacyę. K am ienie zatym na srzodku pokła­ dano, dla dyrekcyi tych, którzy te miejsca odwiedzają. Ktoby chciał katakum by sw. Sebastyana wszystkie widzieć, musiałby przynajmniej schodzić mil włoskich 20. Wszystkie zas, razem z sobą wzięte, powiadają, że się rozciągają do stu mil włoskich. N iektóre naw et zam urow ane zostały dla te ­ go, że wielu w tym podziem nym labiryncie na zawsze przepadło. Najlepiej się o tem zainformować m ożna z książki, p od tytułem: „Rom a subterranea”, gdzie naw et te katakum by są odrysowane, i d ru ­ giej: „O bservazione sopra Cim eteri di Santi M artini antichi cristiani di R om a”, we dwu tom ach. R.1720.

W pierwszym przypadku mowa jest o opracowaniu A ntonia В o s i a (1575-1620)5, druga publikacja (podana z błędami, wynikłymi zapewne z transkrypcji K raushara z rę ­ kopisu obcego tytułu) dotyczy dzieła M arca-A ntonia B o l d e t t i e g o (1663-1749)6. W śród późnieszych badaczy rzymskich katakum b należałoby tu jeszcze wymienić prze­ de wszystkim: Giuseppe M a r c h i e g o (1795-1860)7, G iovanniego-Battistę d e R o s - s i e g o (1822-1894)8, Orazia M a r u c c h i e g o (1852-1931)9, Josepha W i 1 p e r t a (1857- -1944)10, zaś wśród badaczy katakum b św. Sebastiana: A ntonia de W a a l a (1836— -1917)" i Paula S t y g e r a (1889-1939)12, który po zakończeniu tamtejszych wykopalisk został profesorem Uniwersytetu Warszawskiego13. Obecnie, od końca II wojny świato­ wej, obserwujemy prawdziwy rozkwit badań zarówno analitycznych, jak syntetycznych nad rzymskimi katakumbami, badań dotyczących zarówno topografii, jak i malarstwa

5 А. В o s i o, Roma Sotteranea, Roma 1632.

6 M.-A. В o 1 d e 11 i, Osservazioni sopra i Cimiteri de’ santi Martin, ed antichi cristiani di Roma, Ro­ ma 1720.

7 Założyciel do dziś działającej Commisione di Archeologia Sacra i Muzeum Laterańskiego (dawne Mu­ seo Kircheriano, a dziś watykańskie Pio-Cristiano), autor Monumenti delle arti cristiane primitive nella metro­ poli del cristianesimo — Architettura, Roma 1844—1847.

8 Autor Roma sotteranea cristiana, Roma 1864—1877 i wydawca serii inskrypcji Inscriptiones Christianae ur­ bis Romae od 1861 r. oraz pierwszego czasopisma naukowego dotyczącego badań w katakumbach: „Bulletino di archeologia cristiana” od 1864 r. (dziś kontynuowanego przez: „Rivista di Archeologia Cristiana”).

9 Autor wielu artykułów i pośmiertnie wydanego opracowania: Le catacombe romane, Roma 1933. 10 Autor wielu artykułów i dwóch katalogów malowideł z katakumb i reliefów sarkofagowych: Le pitture delle catacombe romane, Roma 1903; I sarcofagi cristiani antichi, Roma 1929-1936.

11 A. d e W a a 1, Die Apostelgruft ad Catacumbas an der Via Appia, Suppi. „Römische Quartalschrift”, 1894.

12 P. S t y g e r, Л monumento apostolico dell’Appia, „Dissertazioni della Pontificia Accademia di Archeo­ logia”, 13,1918, s. 3-112; nadto idem,Die römischen Katakomben, Berlin 1933 [Römische Märtyrergrüfte, Ber­ lin 1935. Do kompleksu San Sebastiano cf. też: E. J a s t r z ę b o w s k a , Untersuchungen zum christlichen To­ tenmahl aufgrund der Monumente des 3. und 4. Jh. unter der Basilika des Hl. Sebastian in Rom, Frankfurt a. M. 1981; A. F e r r u a, La basilica e la catacomba di S. Sebastiano, Città del Vaticano 1990.

13 Cf. E. J a s t r z ę b o w s k ą Pawel Styger — badacz katakumb i profesor Uniwersytetu Warszawskiego, [w:] Archeologia śródziemnomorska w UJ 1897-1997, Kraków 1998, s. 137-42.

(5)

czy reliefów sarkofagowych oraz inskrypcji, i to nie tylko z katakum b chrześcijańskich14, ale również żydowskich15.

Te księgi, równie jako i powszechne Rzymian podanie, nas uczą, że te lochy przez pierwszych Chrze- scian wykopane zostały, że im służyły za schronienie i dom modlitwy w czasie prześladow ania, że się tam sami tylko chowali Chrzescianie, że tam groby są SS. Męczenników, krzyż albowiem na grobie pospolicie tam jest miany na znak, że tam leży Chrzescianin, równie jako i ten znaczek f . Gdzie zas znajdą fV (?) pewny to znak, że tam leży męczennik, poniew aż składa się z greckiego i łacińskiego alfabetu, znaczącego toż sam o co Pro Christa. Ta bowiem greckiego i łacińskiego języków mieszani­ na, była zwyczajna w pospolitych konwersacyach”.

Tutaj należało by przypomnieć, że najstarsze chrześcijańskie katakum by Rzymu (Św. Kaliksta) pochodzą z początku III w.16, podobne, ale znacznie skromniejsze, po d­ ziemne hypogea rodzinne pogańskie powstały już w końcu I w., jednak głównie stały się popularne w II i III w.17, rozkwit zaś chrześcijańskich katakum b rzymskich i tamtejszego kultu męczenników — jak już wspomniano — miał miejsce dopiero w IV w., szczególnie od czasu pontyfikatu Damazego (366-384)18. Znaki krzyża czy crux monogramata lub inny popularny m onogram Chrystusa, tzw. Chrismon, czyli zespolone greckie litery: X (chi) i P (rho), zapewne również i w tym przypadku omyłkowo transkrybowane (fV ), wskazują jednak — jak się dziś uważa — w Rzymie na pochówek chrześcijański, ale niekoniecznie na grób męczennika. Obecność Chrismonu, ale też wyłącznie w rzym­ skich katakum bach, uchodzi zresztą za kryterium chronologiczne dla datowania danego miejsca na czasy konstantyńskie i późniejsze19. W greckich papirusach w Egipcie rzym­ skim Chrismon spotykany jest natom iast również jako skrót oznaczający centuriona (έκ α τοντά ρχη ς), czas (χρόνος), lub lekarstwo (χρώ )20, bardzo słuszna jest jednak je ­ szcze inna obserwacja Bohusza o typowym mieszaniu się greki i łaciny, zwłaszcza we wcześniejszych (z III w.) inskrypcjach nagrobnych21.

14 Cf. przede wszystkim: P. T e s t i n i, L e catacombe e gli antichi cimiteri cristiani in Roma, Bologna 1966; Ph. P e r g o l a ,L e catacombe romane, Roma 1997; V. F io cc h i N i c o l a i , F. B i s c o n t i , D. M a z z o l e n i , Le catacombe cristiane di Roma, Roma 1998; cf. poza tym obecnie najbardziej wyczerpujące niemieckie opra­ cowania: malowideł z różnych katakumb (cztery Repertoria der Malereien) i reliefów sarkofagów (dwa Reperto­ ria der christlich-antiken Sarkophage).

15 C. V i s m a r a, I cimiteri ebraici di Roma, [w:] Società romana e impero tardoantico. Roma:politica, eco- nomia, paesagio urbano t. II, Roma 1986, s. 351-503.

16 U . M . F a s o l a , P . T e s t i n i , / cimiteri cristiani, [w:] Atti del I X Congresso Intemazionale di Archeologia Cristiana, Roma 21-27.09.1975, Città del Vaticano 1978, t. I, s. 103-187; H. B r a n d e n b u r g , Überlegungen zur Ursprung und Entstehung der Katakomben Roms, [w:] Vivarium. Festschrift Th. Klauser zum 90. Geburtstag, Münster 1984, s. 11-49; V. F i o c c h i N i c o l a i , Le catacombe cristiane: origini e sviluppo, [w:] Aurea Roma, dalla città pagana alla città cristiana, Roma 2000, s. 301-308.

17 L. R e e к m a n s, Spätrömische Hypogea, [w:] Studien zur spätantiken und byzantinischen Kunst F. W. Deichmann gewidmet, Bonn 1986, t. II, s. 11-37; Ph. P e r g o l a , op. cit., s. 51-56.

18 L. R e e к m a n s, Les cryptes des martyrs romains. Etat de la recherche, [w:] A tti del I X Congresso, s. 275-302; Ph. P e r g o 1 a, op. cit., s. 95 -101.

19 D. M a z z о 1 e n i, Origine e cronologia dei monogrammi riflessi nelle iscrizioni dei Musei Vaticani, [w:] Le iscrizioni dei cristiani in Vaticano, Città del Vaticano 1997, s. 173-179.

20 A. Ł u k a s z e w i c z , A Travesty o f Signa Christi Reconsideret, [w:] Nubia et Oriens Christianus. Festsch­ rift fü r C. Detlef G. Müller zum 60. Geburtstag, Tübingen 1987, s. 30.

(6)

Ja o tym wszystkim inaczej rozum iem , a bezstronne te i nieuprzedzone uwagi moje, bez uporu p rze­ łożę, poddając je p od decyzyę oswieceńszych, gotów moje odm ienić zdanie, gdy mi kto fałsz jego i błąd mój pokaże. Ja rozum iem , że te lochy, „nie Chrzescianie wykopali”, że te lochy „nie były ani dom em modlitwy, ani schronieniem od prześladow ania, ani grobem samych tylko Chrzescian”, że na ostatek krzyż na grobowcu, „nie jest niezbitym dowodem, że w nim ciało Chrzescianina spoczywa”.

W cudzysłowiu zaznaczono zapewne w dzienniku cytaty z innych publikacji, któ­ rych tytułów bez dokładniejszych referencji dziś już nie odtworzymy. M ożna tylko przy­ puszczać, że podobne poglądy o niechrześcijańskiej genezie katakumb rzymskich mogli głosić w XVIII w.: Jean M abillon we Francji (1632-1707), w Rzymie zaś Ludovico A nto ­ nio M uratori (1672-1750)22. Już wówczas poglądy takie stanowiły swoistą rewolucję n a­ ukową i były (szczególnie później, w XIX w.) ostro zwalczane przez teologów i history­ ków Kościoła z kręgów katolickich, dzisiaj natom iast uznaje się je ponownie za słuszne, jako że większość z kompleksów katakum balnych w Rzymie powstała pierw otnie bądź z połączenia hypogeów pogańskich, bądź na skutek wtórnego wykorzystania podziem ­ nych założeń służących zupełnie innym celom, ale o tym będzie jeszcze mowa niżej.

Nie przeczę ja, aby w tych podziem nych kryptach nie było wielu pogrzebionych Chrzescian, ale nie idzie ztąd, aby też same lochy były przez Chrzescian wykopane, i służyły im za schronienie w czasie prześladow ania. Bo nic nie mówiąc o dysproporcyi, między m aleńką liczbą chrzescian, a obszerno- scią niezm ierną tych lochów, jak to m ożna było wywieźć tyle milionów wozów piasku i ziemi z tych lochów, a to tak sekretnie, aby się to do pogan nie doniosło? N awet gdybym i na to pozwolił, że Chrzescianie, potrosze i cząsteczkami, ten piasek wywożąc dla mieszkańców Rzymu, na ich domowe potrzeby, przezwani stąd zostali Arenarii, nie m ożna zaprzeczyć, że wielka liczba ubogich pogan ta k ­ że przedaw ała piasek. Jakże oni nie mieli wiedzieć, zkąd jego tak wiele Chrzescianie dostają? Chrze- scianom, w liczbie niewielkiej, do czego służyć miały lochy, kilka dłużyny m ające? A kiedy w liczbie i sile przewyższali pogan, wtenczas niepotrzebow ali sekretnych schronień, ani grobów! Dajmy to je d ­ nak, że 50 albo 100 tys. Chrzescian, w czasie prześladow ania, schroniło się do tych lochów, ja się py­ tam , jak się tam oni opatrzyć mogli w żywność, albo się ukryć od zdradzieckich szpiegów, albo się chronić od zaraźliwych chorób, wsrzód cuchnących trupów, wilgoci i deszczu, wskrós ziemi, z góry ni- czem nie pokrytej przesiękającego? Nigdzie przytem nie widać sposobnego miejsca na skład prowizyi.

Ciężko też wierzyć, aby małe, tam i sam rozrzucone pokoiki w tych katakum bach służyć miały za dom modlitwy. Bo prócz tego, że wniscia do nich są za wązkie, prawie niepodobna znaleźć miejsca na pomieszczenie kilkuset ludzi. Prócz tego, dałoby to pretekst nieprzyjaciołom im ienia Chrzesciań- skiego, szkalowania i spotwarzania ich, gdyby się dowiedzieli, że tyle tysięcy obojej płci, czas znaczny przepędza w tak ciemnych zakątkach.

Aż dziw bierze, jak słuszne i zgodne z aktualnym stanem wiedzy są te zdroworoz­ sądkowe poglądy księdza Bohusza, które wyraził ponad 200 lat temu, podczas gdy obec­ nie nadal w opinii publicznej popularny jest romantyczny m it o pierwszych chrześcija­ nach ukrywających się w katakum bach przed swoimi rzymskimi prześladowcami — mit rozpowszechniony raptem tylko 100 lat tem u i to głównie za pośrednictwem Sienkiewi­ czowskiego „Q uo vadis”. Jak już wspomniano, największy rozrost chrześcijańskich kata­ kumb Rzymu, wyłącznie w celach sepulkralnych, nastąpił już po wygaśnięciu wszelkich prześladowań. Z aś co do niemożności ukrywania się tam wiernych Kościoła Chrystuso­ wego w III i na początku IV w. podczas ówczesnych prześladowań Decjusza (250), W a­ leriana (257-258) i Dioklecjana (293, 303-304, 306), to — obok podanych przez B ohu­ sza powodów o braku ku tem u warunków — m ożna dołączyć jeszcze jedną bardzo waż­ ną przyczynę. Otóż wstęp na cm entarz gminy chrześcijańskiej, którym były wtedy od

22 B. K lausen,_D «i27. und 18. Jh., [w:] Spiegel einer Wissenschaft, Bonn 1991, s. 17; F. W. D e i c h m a n n , Archeologia chrześcijańska, Warszawa 1994, s. 25.

(7)

m om entu założenia wyłącznie katakum by św. Kałiksta23, był podczas prześladowań za­ kazany pod karą śmierci. A jak zaś efektywnie zakaz ten egzekwowano, świadczy najle­ piej śmierć m ęczeńska za W aleriana w 258 r., właśnie w takich okolicznościach i w tych katakumbach, biskupa Sykstusa II oraz jego czterech diakonów24. Co do niechrześcijań­ skiej genezy katakum b — słusznie przecież postulowanej przez Bohusza — to, na po d­ stawie dzisiejszego stanu badań, należało by tylko jeszcze dodać, że poza wspomnianym przez niego wykorzystaniem tzw. arenariów, czyli porzuconych podziemnych kopalni tu- fu (pozzolany), większość rzymskich kompleksów podziemnych cm entarzy chrześcijań­ skich powstawała z połączenia się razem małych oddzielnych, ale sąsiadujących ze sobą hypogeów rodzinnych lub kolegialnych, w których chowano chrześcian i pogan razem, albo z wypełniania grobami podziemnych kanałów irygacyjnych i cystern na wodę, p ier­ wotnie wykutych w tufie dla naw adniania ziemi uprawnej wokół m iasta25.

Ż e te krypty nie były grobem samych tylko chrześcian, pokazuje się to z wielkiej liczby lachrymato- riów, znalezionych tam , a pospolicie przez pogany kładzionych tuż przy trupie. Naczynia te napełnio­ ne były łzami krewnych, przyjaciół i najętych płaczek, zwanych Praeficae, jak się to, prócz wiadomości z historyi, widzieć daje z napisów grobowych, osobliwie: Tumulum lacrymis plenum dare, ponere cum lacrimis, cum lachrymis et oleo balsamo tedam condere, (?) i tym podobnych.

Niestety, znów nie wiadomo, z jakich inskrypcji lub źródeł pisanych autor „D zien­ nika” zaczerpnął powyższe cytaty. Co do flaszeczek, to — jak już wspomniano — dziś już nie sądzi się, że służyły one na łzy płaczek, lecz na płyny libacyjne ofiarowywane zmarłym przez ich bliskich odwiedzających groby, co stanowiło bespośrednią kontynu­ ację takiej samej formy wcześniejszego, pogańskiego kultu zmarłych26.

Przeciwnie, Chrzescianie poglądali na śmierć przyjaciół i krewnych swoich, jako na wesołe przejście do szczęsliwej wieczności. A poniew aż Sw. Paweł, w pierwszym liście swym do Tessalończyków, w rozd. 4 wiersz 14, zakazuje im, aby śmierci Chrześcian nie opłakowali, nawzajem, pogan, niema- jących szczęsliwej pewności przyszłego zmartwychwstania, nie m ożna przeto rozum ieć, aby chrze­ scianie miłość ku zmarłym swoją okazywali sposobem pogańskim, przez płacz zbyteczny i najmowanie płaczek.

Wiele inskrypcji nagrobnych chrześcijańskich z IV w. rzeczywiście oddaje atm osfe­ rę pogody, radości, braterstw a i wzajemnego wybaczenia, co miało towarzyszyć spotka­ niom rodzinnym czy grupom wiernych chrześcijan, zebranym z okazji pogrzebu bądź rocznicy śmierci zmarłego27. Zarazem jednak w inskrypcjach tych, zwłaszcza na gro­ bach dzieci, nie brak też wyrazów nieutulonego żalu zrozpaczonych rodziców po u tra­ cie dziecka, czemu z pewnością towarzyszyły łzy; ale ani poganie, ani chrześcijanie łez tych na grobach nie zbierali. Przede wszystkim jednak, choć sprzeciwiano się pew­ nym aspektom tradycji pogańskiej — np. najważniejszy dzień w kulcie zmarłych p o ­ gan, dies natalis, oznaczał dla chrześcijan dzień śmierci, tzn. czas narodzin do wieczności

23 H. B r a n d e n b u r g , op. cit., s. 31 n. 24 E. J a s t r z ę b o w s k a , Untersuchungen, s. 79. 25 H. B r a n d e n b u r g , op. cit., s. 1 l^t-9.

26 P.-А . F é v r i e r , Le culte des morts dans les communautés chrétiennes durant le IIIe siècle, [w:] Atti del I X Congresso, t. I, s. 261-263; F. В i s с о n t i, La decorazione delle catacombe romane, [w:] V. F i о с с h i N i c o l a i , F. B i s c o n t i , D. M a z z o l e n i , op. cit., s. 81.

27 Cf. przede wszystkim: P.-А. F é v r i e r , ^ propos du repas funéraire. Culte et sociabilité. „In Christo Deo pax et concordia sit convivio nostro”, „Cahiers Archéologiques” t. XXVI, 1977, s. 29-45.

(8)

— to chrześcijanie nadal byli dość wierni większości dawnych form pogańskiego kul­ tu zmarłych28.

Ż e krzyż na grobowcu nie jest niewątpliwym znakiem leżącego tam chrzescianina, pokazuje się to w supplem encie Antiquitates exploratae, przez M onfaucon w tom ie II i III, że także znajdow ano krzy­ że, na etruskich i egipskich grobach, pewnie wyższej daty od m ęki Zbawiciela naszego. Stara litera grecka T, dawniej znak uw olnienia kryminalisty, m a podobieństw o do krzyża, kiedy część jej perpen- dykularna przejdzie troszeczkę przez linją poprzeczną. Kirchner, w książce prodromus captus d o ­ wiódł, że krzyż, u Egipcyan, Persów i Indyan, był hieroglifem, cztery żywioły wyrażającym. Z kościelnej historyi Ruffina, w księdze 11 rozd. X X X I Sozomena Suidy (?) pokazuje się, że Egipcyanie przez krzyż wyrażali wieczne życie, i że się takowe charaktery znajdowały w kościele Serapisa. W iadom o jest, że na niektórych m onum entach egipskich znajdują trzy krzyże, jed en przy drugim. Śmiechu byłby ten wart, kto by ztąd wnosił, że to reprezentuje Krzyż Chrystusa Pana, i dwa krzyże — dwu ło­ trów. licinus, w księdze de Vita oelitus comparanda, w księdze III rozd. 18 powiada, że A rabowie te ­ go charakteru używają na wyrażenie wpływu gwiazd nad nami. M łotek, boska Thora, tak często w starożytnościach północnych wspominany, tak bardzo podobny jest do krzyża, że jedno za drugie wziąć można. Jakób Istm enius R eeshielen wydał osobny trak tat o figurze krzyża na runickich m onu­ m entach. D obrze i bez przesądu te katakum by uważywszy, zdaje się, że te podziem ne lochy były to naprzód dawne one Puticuli, o których w spomina Horacy, Varro i Festus Pompejus, gdzie „były grze- bione ciała niewolników, i tych, których niewystarczał m ajątek na ekspens spalenia ciał na pogrzebo­ wym stosie”. Kopalnie Puzzolany, piasku bardzo użytecznego do robienia mocnego do m arm urów wapna, której puzzolany, bardzo obszerne po całych W łoszech, a osobliwie za Rzymem, są warstwy, mogło dać okazyą do tego sposobu grzebienia umarłych. W późniejszym czasie, osoby dystyngwo- wańsze tam się grzesć poczęły, ponieważ Rzymianie, nim się w iara Chrzesciańska rozszerzyła, już często grzebili trupy w ziemię, jako widać na wielu grobowcowych napisach, jeszcze teraz będących z literam i D. M. Fata D om us aeterna Imperatoris i innem i. Wyraźnie na niektórych w podłuż wyryte te słowa piis manibus, słowa, na które z obrzydzeniem poglądał chrzescianin.

O ile informacje, których dostarcza nam ksiądz Bohusz na tem at istnienia przed­ chrześcijańskich znaków krzyżopodobnych, są bardzo interesujące i godne najwyższego uznania, o tyle nazwiska autorów i tytuły publikacji, na które się tym razem powołuje, zawierają rozm aite nieścisłości w zapisie. Być może wynikło to zarówno z faktu, iż by­ ły odnotowane skrótowo w formie notatek z podróży, jak i że zostały błędnie przepisa­ ne przez K raushara z rękopisu. Niemniej większość z cytowanych publikacji m ożna jesz­ cze poprawnie zidentyfikować. Dzieło B ernarda de „M ontfaucona” — nie M onfau­ con — (1655-1741) było w rzeczywistości trochę inaczej zatytułowane, ale zawierało w swoich pięciu tom ach bardzo liczne drzeworyty zarówno z pogańskimi, jak i chrześci­ jańskimi zabytkami architektury i plastyki, stanowiło zatem w X V II w. prawdziwą kopal­ nię wiedzy o wyglądzie i dekoracji tych zabytków29. Athanasius Kircher — nie „Kir­ chner” — (1601-1680), niemiecki jezuita, wielki erudyta, przyrodnik oraz znawca nauk ścisłych i kilku języków orientalnych, nadto założyciel słynnego Museum Kircherianum w Rzymie, był autorem wielu prac z rozmaitych dziedzin naukowych, które uprawiał, w tym też zacytowanej księgi, ale pod trochę innym tytułem 30. Rufin — nie „Ruffin” — z Akwilei (345-410/411), pisarz wczesnochrześcijański i tłumacz ówczesnej greckiej lite­ ratury chrześcijańskiej na łacinę, w tym „Historii Kościoła” Euzebiusza, do której dodał

28 E. J a s t r z ę b o w s k a , Untersuchungen, s. 180 n.

29 B. d e M o n t f a u c o n t , L ’antiquité expliquée et représentée en figures, Paris 1719 lub 1722-1724 oraz idem, Supplément au livre de l’antiquité expliquée et représentée en figures, Paris 1724 lub 1757.

(9)

dwie księgi, m.in. ze wspomnianym przez Bohusza tekstem 31 o hieroglificznym znaku podobnym do krzyża w świątyni Serapisa w Aleksandrii, tłumaczonym przez pogan i chrześcijan na odm ienne sposoby. O tym samym, nawet obszerniej przy okazji rozbiór­ ki przez chrześcijan tej świątyni, pisał nie tylko wspomniany przez Bohusza H erm ias So- zom en z B ethelea (około 400-450)32, lecz jeszcze inny grecki historyk Kościoła z V w. — Sokrates Scholastyk33. N atom iast bez dokładniejszych referencji trudno jest znaleźć tę informację w wymienionej przez Bohusza (acz w błędnym zapewne odczytaniu Krau- shara jako tekstu Sozomena) swoistej anonimowej encyklopedii bizantyjskiej z X w. „Suda (Suida)”34. Podane przez autora „D ziennika” podróży dzieło „De vita oelitus” Έ- cinusa, czyli Jerzego z Tyczyna (około 1510-1591) nie jest też odnotow ane w dwudzie­ stowiecznych opracowaniach spuścizny literackiej (głównie epistolarnej) tego polskiego uczonego i dyplomaty w Watykanie z czasów panow ania Stefana B atorego35. W swoich poszukiwaniach obecności krzyża w przedchrześcijańskich kulturach Bohusz sięgał na­ wet do ikonografii skandynawskiej. Stąd znalazł się w jego tekście M łot boga Thora — nie „boska T ho ra” — mowa tu bowiem o atrybucie jednego z głównych bogów północ- nogerm ańskich, boga Thora syna Odyna, władcy burzy i piorunów. Atrybut ten, w swo­ jej formie raczej podobny do dzisiejszego kilofu, mógłby według Bohusza na niektórych przedstawieniach przypominać krzyż. Powołał się on przy tym na nieznane dziś dzieło Jakoba Isthm ena Reenhielm a — nie „R eeshielena” — oficera i antykwarysty szwedz­ kiego (1644-1691)36. Co do wspomnianych przez Bohusza autorów starożytnych, cytatu wyjaśniającego znaczenie term inu łacińskiego puticuli, odnoszącego się do grobów wy­ kopanych w ziemi, to jest on kombinacją informacji podanych przez W arrona (116— -2 7 r. p.n.e.)37 i Festusa (II w. n.e.)38, przy czym ci dwaj encyklopedyści starożytni nic nie mówią o tym, czy chowani w ten sposób zmarli byli niewolnikam, czy wolnymi, ale ubo­ gimi, obywatelami rzymskimi. Wymieniony natom iast przy tej okazji, zarówno przez W arrona, jak i Festusa, cm entarz publiczny na Eskwilinie wskazuje jednak wyraźnie na co najmniej skrom ne możliwości m aterialne jego użytkowników. Natom iast Horacy, wspomniany w tym samym kontekście, używa tylko słowa puteus, i to w sensie studni39. Mimo to należy bardzo wyraźnie podkreślić słuszność wywodów Bohusza co do oczywi­ stej obecności znaków podobnych do krzyża w innych, niechrześcijańskich kulturach 31 Rufini Aquileiensis Presbyteri in suam et Eusebi Caesariensis Latinam ab eo factam Historiam ad Chro- mantium episcopum Aquileiae, II, 29, Patrologiae cursus completus. Series latina, ed. J.-P. M i g n e, t. XXI, Parisiis 1867, s. 538.

32 Hermias Sozomen, Historia Kościoła, VII, 15, Warszawa 1989, s. 483. 33 Sokrates Scholastyk, Historia Kościoła, V, 17, Warszawa 1986, s. 417 n.

34 Cf. E. P e r e 11 o, Suida, [w:] Dizionariopatristico e di anitichità cristiane, Casale Monteferrato 1983, II, 3332 n.; obecnie dostępne wydanie Sudy A. A d 1 e r a z 1928-1938, wznowione w Stuttgarcie w 1967-1971.

35 Por. S. E s t r e i c h e r , Bibliografia polska, cz. III, t. 20, Kraków 1936, s. 447 n.; L. H a j d u к i e w i с z, Jerzy z Tyczyna, [w:] Polski słownik biograficzny t. XI, Wroclaw 1965, s. 188-190; J. A x e r , Polski dyplomata na papieskim dworze, wybór listów Jerzego z Tyczyna do Marcina Kromera (1554-1585), Warszawa 1982.

36 Autor Notae in Oddi monachi Historiam regis Olai Trygvae filii, z 1683 r., wcześniej wydanej po szwedz­ ku sagi króla Olofa Tryggwasona, cf. А В ö 11 j a, Reenhielm, Jacob (Isthmen), [w:] Svenskt biografiskt handlexi­ kon, II, 1906, s. 323 n.

37 Varro, De lingua Latina, 5, 25, ed. C. O. M u e 11 e r u s, Lipsiae 1833, s. 11.

38 Sexti Pompei Festi de verborum significatione quae supersunt cum Pauli Epitome, ed. C. Ο. M u e 11 e - rus, Lipsiae 1839, s. 217.

(10)

oraz co do genezy katakum b z kopalń pucolany — wykorzystywanej jednakże — j ak już wspom niano — do wyrobu rzymskiego cem entu lub — jak chcą niektórzy — rzymskiego betonu, ale nie wapna, bo było ono wraz tufem i wodą tylko jednym ze składników owe­ go cementu. M ożna by tylko jeszcze sprostować inną, częściowo słuszną, uwagę o p o ­ chówkach szkieletowych, czyli o ziemnych grobach przeznaczonych wyłącznie dla nie­ wolników i ubogich, których nie było stać na ciałopalenie. Rzeczywiście istniały w Rzy­ mie masowe cm entarze ubogich, chowanych bez ciałopalenia (jak wspomniany cm en­ tarz publiczny na Eskwilinie), ale pochówki szkieletowe stosowano też jeszcze za repu ­ bliki w niektórych starych i zamożnych rzymskich rodach (Korneliuszy-Scypionów), bo taka była tam tradycja rodzinna. W cesarstwie zaś czyniły to coraz częściej różne gru­ py etniczne, wyznaniowe i społeczne. W połowie II w. n. e. doszło wręcz do równowagi pochówków ciałopalnych i szkieletowych, a potem ten drugi rytuał pogrzebowy na­ wet przeważył40. Setki zachowanych, wspaniale rzeźbionych sarkofagów marmurowych z II w. — jest nawet kilkanaście przykładów takich sarkofagów jeszcze z I w. n. e. — świadczą najlepiej, że grzebano wtedy zarówno bogatych Rzymian (w pięknych m auzo­ leach i dekorowanych hypogeach), jak i ubogich obywateli (w prostych grobach ziem ­ nych na masowych cm entarzach). Innowacją chrześcijan w tych zwyczajach pogrzebo­ wych było co innego, a mianowicie wprowadzenie w tym zakresie działalności charyta­ tywnej. Oznaczało to, że ubodzy wierni byli chowani na koszt gminy, a nie na koszt b o ­ gatego przywódcy rodu w jego grobowcu rodzinnym, czy też na własny koszt, uiszcza­ ny w kasie specjalnego stowarzyszenia pogrzebowego {collegium funeraticium). Sto­ warzyszenie takie w II w. zaczęły masowo powstawać i rozwijać się, jako że stanowiły najbardziej opłacalne rozwiązanie problem ów związanych z rosnącymi kosztami p o ­ chówku i opieki nad grobem.

M abillon, przeciw czci Ewodyi (?), jako nieprawdziwej świętej, pisząc, powiada, że charakter D. M. na jej grobie znakiem jest, że była poganka, i że flaszka z czerwonym likworem, nie była to flaszeczka ze krwią męczeńską, ale u rn ą lacrymalis, albo Lacrymatorium.

Franciszek Ksawery Bohusz słusznie opowiada się po stronie krytyki, wyrażonej przez — wspomnianego już wcześniej — Jeana M abillona41, błędnej, ale wówczas popu ­ larnej „promęczeńskiej” interpretacji inskrypcji z grobu pewnej Rzymianki Ewodii. N a­ tom iast umieszczona przy tym grobie czarka szklana — jak już powiedziano — mogła raczej zawierać resztki wina, a nie łzy (a na pewno nie krew męczeńską). M ożna tu je ­ szcze dodać, że M abillon z Reims (1632-1707) był benedyktynem i należał do najwięk­ szych przedstawicieli ówczesnego oświeconego duchowieństwa Europy. Żyjąc ascetycz­ nie i bardzo pracowicie, jak na benedyktyna przystało, pozostawił po sobie ogrom ną i bardzo interesującą spuściznę piśmienniczą, w tym też swoje nasłynniejsze dzieło o dy­ plomacji42. Jednakże zastosowanie w inskrypcji Ewodii, tak jak i w innych napisach z ka­ takum b chrześcijańskich, tradycyjnego pogańskiego nagrobnego nagłówku — D., czyli 40 Por. J. T o y n b e e, Death and Burial in the Roman World, London 1971; G. K o c h , H. S i c h t e r m a n n , Römische Sarkophage, München 1982, s. 61f.

41 Cytat zapewne pochodzi z któregoś z wydań J. M a b i l l o n a , Eusebii Romani ad Theophilum Gallum Epistola de cultu sanctorum ignotorum, Paris 1705 lub De cultu sanctorum ignotorum editio secunda cui accessit epistola Stephanotium numquam antea typis edita, [w:] Praefationes in Acta sanctorum, Tridenti 1724 albo też [w:] Ouvrages posthumes, Paris 1724,1.1, s. 213-281.

42 J. M a b i 11 ο n, De re diplomatica, Paris 1681; na temat Mabillona cf. przede wszystkim: H. L e с 1 e r с q, Mabillon, [w:l Dictionnaire dArchéologie chrétienne et de Liturgie, t. X /l, Paris 1931, s. 427-724.

(11)

Dis, tzn. bogom i M., czyli Manibus, tzn. m anom (przodkom), czasem nawet z doda­

tkiem S., czyli Sacrum, tzn. świętym — nie jest już obecnie uznawane za niezaprzeczalne kryterium „pogańskości” danego pochówku, bo znane są przypadki zastosowania tego skrótu w tej samej inskrypcji, obok ewidentnie chrześcijańskich formuł nagrobnych43.

Czytając księgę „Le antiche lucerne sepulcrale figurate raccolte dalle cave sotterranee. G rotte di Roma, disegnate, et intagliate nelle loro form e da Pietro Santi Bartoli conservatore di Pietro Belbo- ri” (?), każdy obaczy między wielą urnam i z katakum b wyjętymi, z których oczywiście 40 jest pogań­ skich, te, które są przez Chrzescian, pogański zwyczaj naśladujących, położone, na których, zam iast pogańskiego bożyszcza, położona albo cyfra Chrystusa Pana, albo gołąbek, znak prostoty, miłości i niewinności, albo Chrystus w postaci pasterza, owieczkę na swoich ram ionach dźwigającego, albo gołąbek wylatujący z arki Noego, albo Jonasz z brzucha wierorybiego wyrzucony i tym p odobne”.

Tym razem dzieło Pietra Santiego Bartoliego (1635-1700), rzymskiego badacza ar­ chitektury antycznej i jej konserwatora, ale przede wszystkim znanego rysownika i grafi­ ka, równego niem al Piranesiemu, z którym zresztą Bartoli czasem współpracował, zosta­ ło podane zaledwie z dwoma błędam i i z nieznacznym skrótem oryginalnego tytułu44. Dodajmy tutaj tylko, że dzisiaj — zwłaszcza w związku z osiągnięciami badawczymi szkoły bońskiej działającej pod hasłem: Antike und, Christentum, której to szkoły naj­ większymi przedstawicielami w ubiegłym już stuleciu byli F ranz-Josef Dólger i Theodor Klauser — nie uznaje się już wizerunków gołębia, ryby czy pasterza niosącego owcę na ramionach, tzw. D obrego Pasterza, jako motywów ewidentnie chrześcijańskich w ikono­ grafii nagrobnej Rzymian45. Nie dotyczy to rzecz jasna przedstawień Noego czy Jonasza, które, będąc scenami biblijnymi, mogły się pojawić oczywiście na grobach wyłącznie chrześcijańskich, jako że Żydzi w stolicy cesarstwa, w przeciwieństwie do ówczesnych Żydów z Palestyny i Syrii, nie stosowali figuralnych przedstawień biblijnych w dekoracji swoich synagog i cmentarzy. N atom iast uwaga o zrozumiałym historycznie sąsiedztwie urn pogańskich obok grobów chrześcijańskich w ram ach jednego hypogeum rodzinnego jest dzisiaj jak najbardziej słuszna.

Słowem, początek katakum b przypisuję potrzebie, któ rą architekci i m alarze mieli — puzzolany, i któ rą do dzis dnia wybierają Rzymianie. Lochy, z tej okazyi porobione, posłużyły za miejsce gro­ bów, gdzie, tak chrzescianie jak i poganie, bez dystynkcyi grzebili się. N iem a przeto najmniejszej pewności, a przynajmniej rozsądna i sprawiedliwa wątpliwość jest, „czy te ciała, które z tych krypt d o ­ byte, za ciała Sw. M ęczenników z autentycznym kardynała zaświadczeniem wydają się, są w rzeczy samej takie”? Czy są przynajmniej chrzesciańskie? a gdyby i pewnym było, że to chrzesciańskie ciało, czy równie pewnym, że to ciało jest święte? Ż e nie jest ciałem złego chrzescianina? Jak się po upły- nionych tylu wiekach przeświadczyć, bez widocznego cudu, że te kości, które na ołtarzu spoczywają, w ostatku nie są pogańskie?

Przytoczony cytat jest bez referencji, nie można zatem dziś już dojść, skąd pocho­ dzi. Wyraża jednak dość popularną wtedy i potem w X IX w. opinię o przetrw aniu w ka­

43 H. N o r d b e r g, Eléments païens dans les tituli chrétiens de Rome, [w:] Sylloge inscriptionum chństianarum veterum Muzei Vaticani, wyd. H. Z i 11 i а с u s, t. II: Commentarii, Helsinki 1963, s. 211-222; D. M a z z o l e n i , La produzione epigrafica, s. 150 i 180.

44 Le antiche lucerne sepolcrali figurate raccolte dalle cave sotterranee, e grotte di Roma. Nelle quali si con- tengono moite erudite memorie. Disegnate ed intaliate nelle loro forme da P. Santi Bartoli... con l’osservationi di Gio. Pietro Bellori, Roma 1691; wyd. II — 1704, wyd. III — 1729. Na temat artysty cf. A. P e t r u с с i, Bartoti Pietro Santi, [w:] Dizionario biografico degli Italiani, VI, Roma 1964, s. 586-588.

45 Cf. przede wszystkim: Studia z początków ikonografii chrześcijańskiej, pod red. E. J a s t r z ę b o w s k i e j , Warszawa 1998, ze szczegółową wcześniejszą bibliografią.

(12)

takum bach rzymskich relikwii męczenników. Obecnie wiadomo już, że — od m om entu pierwszego przeniesienia przez papieża Teodora (642-649) relikwi świętych Primusa i Felicianusa z katakum b na via N om entana46, leżących poza m uram i miasta, do m iej­ skiego kościoła San Stefano Rotondo — niem al wszystkie relikwie męczenników pocho­ wanych w katakum bach, łącznie ze szczątkami biskupów Rzymu z III i początku IV w. z tzw. Krypty Papieskiej i z innych miejsc w katakum bach św. Kaliksta, zostały w taki właśnie sposób „zabezpieczone” przed złodziejami i innymi poszukiwaczami tak skar­ bów, jak i cudownych szczątków. D o dziś odkryto w katakum bach rzymskich tylko jeden grób św. Aleksandra, nietknięty in situ swojego pierwotnego położenia, tzn. w katakum ­ bach Jordanów na via Salaria41.

Kto mnie, to piszącego, przeczyta, niech nie posądza, abym od czci SS. Relikwiów, tym pracowitym rzeczy wyluszczeniem, odwodził. Miłość prawdy była mi do tego powodem, a praw da nikogo nie zgorszy, i zawsze do pow iedzenia jest dobra. Wreszcie, co mi do tego, że żadnej nie mam pewności, czy kości właściwie należą do tego Świętego, którem u się przypisują? Cześć moja nie jest m ateryalna, ale się ściąga do duszy tego świętego, którego uczcić pragnę. Jego w tych obcych zwłokach szanuję i pośrednictw a szukam. Tak właśnie, jak między tysiącznemi obrazam i M atki Boskiej, któż mi zarę­ czy, że ten a ten obraz jest jej prawdziwym portretem , to jest, jej postawę za życia i kształtu p o d o ­ bieństwo, doskonale wyrażającym? Owszem, jak często wiemy i znamy żywe, a może nie zawsze cnotliwe, kobiety, z których się kopie obrazów M atki Boskiej malują, a przecież uszanowanie, które tem u obrazowi, jako M atkę Boską wyrażającemu, wyrządzam, jest chwalebne, bo się czyni przez wzgląd nie na tę, „którą wyraża, ale na tę, którą miał m alarz wyrazić”. Cześć m oja może nie będzie oświecona, filozoficzna, ale będzie prosta, pokorna, a serca prostego i pokornego ten nie odrzuci, który się czasem zakrywa przed świata m ędrcami. Abscondisti a sapientibus et revelasti parvulis48. P or­ tret królewski u panów świata na najpoważniejszym pokoju miejscu jest zawieszony, a chociaż często z imaginacyi m alarza malowany, nie przestaje zwać się królewskim, a afront publiczny jem u uczynio­ ny, byłby miany za obrazę sam ego Króla, którego reprezentuje.

Nic dodać, nic ująć słuszności tej opinii m ądrego księdza Bohusza, nie tylko trzeź­ wo podchodzącego do problem u wiary w moc działania świętych męczenników i M atki Boskiej za pośrednictwem ich materialnych szczątków czy wizerunków, ale zasadniczo i racjonalnie wątpiącego w możliwość jakiegokolwiek określania grobów w katakum ­ bach rzymskich jako świętych, chrześcijańskich czy pogańskich. Aż dziw, że doszedł on do tego wniosku zwiedzając katakum by i czytając ówczesne opracowania starożytnych zabytków w tym samym czasie, kiedy Francesco Scipione M affei (1675-1756) w dedyka­ cji swojego dzieła dla papieża Benedykta XIV tak wyraził ogólnie wówczas panującą za­ sadę badawczą włoskich uczonych: „Zadziwia, w jakim stopniu zabytki i to, co zachowa­ ło się nam z wcześniejszych czasów z dzieł w m arm urze, w brązie, w kości słoniowej, gli­ nie i szkle, potwierdza i wzmacnia wbrew dawnym i nowym przeciwnikom dogmaty ka­ tolickie i nienaruszoną naukę Kościoła”49. Jeszcze 100 lat później, a tylko 150 lat temu, inny wielki Ojciec archeologii chrześcijańskiej w Rzymie, wspomniany już G iovanni- -B attista de Rossi, tak określał rację bytu tej właśnie dyscypliny naukowej: „archeologia

46 A. A m o r e, I martiri di Roma, Roma 1975, s. 86-88.

47 U. B. F a s o 1 a, Le recenti scoperte nelle catacombe sotto Villa Savoia. II „Coemeterium Iordanorum ad S. Alexandrum”, [w:] Actas del VIII Congresso Intemacional de Arqueologia Cristiana, Barcelona 5-11.10.1969, Città del Vaticano 1972,1.1, s. 273-97.

48 „Że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom” — cytat z Ewangelii według św. Mateusza (11, 20) lub według św. Marka (10, 21); wg Biblii Tysiąclecia, Poznań 1982, s. 1136, 1195.

(13)

chrześcijańska rozkwitająca w naszym wieku jest, być może, antidotum danym nam przez Opatrzność Bożą przeciw wielu i licznym błędom i przygotowuje nowe triumfy prawdzie i wierze”50. A przecież dla księdza Bohusza również „miłość prawdy” była n a­ czelną motywacją jego ciekawości badawczej i działania naukowego. Dziś możemy być dumni, że po 200 latach właśnie prawda tego skromnego, ale bardzo wykształconego i o szerokich, otwartych horyzontach duchownego „turysty” z Polski jest znowu aktualna.

(14)

DISSERTATIONS

Adam Krawiec — Eudo de Stella — a Twelfth-century Breton Heretic and His Supporters

The article considers the person and activity of a heretical preacher and leader of a religious group (1145-1148). The author claims that Eudo, a native of Brittany, originated from petty knights and received incomplete monastic education. The focal point of Eudo's doctrine was the recognition of his person as the embodiment of God. There are no bases for linking it with other heresies of the period, and it remains unknown whether it was associated with local Breton beliefs. The fact that Eudo surrended to the Church authorities and was treated relatively leniently could be, the author of the article suggests, the result of an arrangement of sorts between the heretic and the Catholic clergy.

Elżbieta Jastrzębowska — Rev. Bohusz's Views about the Roman Catacombs in 1791

The author discussed the observations made by Rev. Franciszek Ksawery Bohusz, a prominent representative of the Enlightenment in Poland, during his tour of the Roman catacombs. An analysis of the bibliographic references contained in Rev. Bohusz's account indicates his extensive knowledge. Emphasis is placed on the fact that many of the Polish priest's common sense observations about, i. a. the pagan origin of the catacombs and the fact that they could not have served as a shelter for persecuted Christians, have been confirmed by modern scientific research.

Jerzy Gaul — Józef Piłsudski and the Leopold Order

The article deals with the efforts made by the Austrian military authorities in 1914-1916, aimed at attaining the strongest possible association between Józef Piłsudski and Austro-Hungary by means of orders, military promotion, and promises of landed estates in the occupied Kingdom of Poland. The author underlined the failure of these operations, which were based on the assumption that the satisfaction of Piłsudski's private ambition would guarantee his loyalty. The ineffectiveness of the assorted undertakings was caused by the fundamental divergence between the political goals pursued by Piłsudski, striving towards the reconstruction of the Polish state, and the Austrian authorities, unwilling to tie their hands as regards the Polish question.

MISCELLANEA

Monika Tomkiewicz — Unknown Information in Plans of Toruń from the Collection of Johann Jakob Haselau

M. Tomkiewicz discussed plans gathered in an atlas from the second half of the eighteenth century, the work of a Toruń collector of cartography. Attention is drawn to preserved information concerning the spatial

Cytaty

Powiązane dokumenty

W erhun zajmuje się nie tylko roztaczaniem opieki duchowej nad wiernymi, ale stara się także o utrzymanie dobrych kontaktów z rzymskokatolickim kościo­ łem w

W gruncie rzeczy dekrety tymczasowe w systemie aktów normatywnych Białorusi mają nadrzędny charakter nad ustawami. 101 obecnie obowiązującego tekstu Konstytucji,

Porównanie ich do pociech świad- czonych przez matkę, podkreśla cały ogrom miłości Bożej do swego narodu, choć w specjalny sposób dotyczy ona Jerozolimy.. Odpowiedzią na

We will discuss lessons learned from the wind farm indus- try, current knowledge gaps in collision risk assessment for kite technology, and potential monitoring strategies

Two groups of L1 Polish learners of English as a foreign language received two different forms of teaching: enriched input (the enriched group) and enriched input plus

Należy jednak uwzględnić fakt, że zjawisko ekspansji korporacji transnarodowych z krajów wschodzących jest bardzo dynamiczne i w niedługim czasie można spodziewać

Nowa technologia infiltracji (impregnacji) porowatych struktur układów tribologicznych z cząstkami smarów stałych. i powłok otrzymywanych technologią metalurgii proszków

Mszał rzymski z 1493 r., wydany w Wenecji, nie wspomina już o ucałowaniu Ewangeliarza po spowiedzi powszechnej, natomiast po przeczytaniu Ewangelii przez diakona kapłan jej nie