332
sach nie spotykam y nic, ale należy uw zględnić starą, a zdaje się n ie zn a n ą m onog rafię Ellen Fries o E riku Oxenstiernie (Stockh olm 1889), rzu c ając ą wiele now ego św iatła na stronę polityczną tego okresu. Stosunek Francji do W o jn y P ółnocnej opracow ał W . Sobieski w pracy L a po litiq ue baltiq ue de M azarin... (P a ris, 1933); najw ięcej m ateriałów francuskich daje w ydana ju ż przed pierw szą w o jn ą św iatow ą 3-tomowa korespondencja de Lum bresa, w łaściw ego tw órcy pokoju oliwskiego. Z nowszych, a ciekawych m o nog rafii niemieckich należy w spom nieć pracę M . Lekusa D er G rosse K urfürst und polnischer T ron (B erlin 1929) i m o n og rafię H eina o H ovarbecku (K ró le wiec 1925).
O stosunkach polsko-rosyjskich tej doby pisał nie tylko Paw liszczew . jeszcze przed K u b a lą zajm o w ali się nim i historycy polscy: A. D arow ski (Trzydzieści· la t traktatów pokojow ych. Szkice historyczne II, Petersburg 1895) i M . G a w lik (P ro je k t unii rosyjsko-polskiej, Kw art. Hist. 1909). C zo łow ą pozycję jednak za jm u je na tym odcinku praca rosyjskiego histo ryka em igracyjnego: F. S /m u rło : R usskaja k a n d id a tu ra na po lskij prestoł, (P r a h a 1929).
C hodzi m i nie o w ytykanie niedociągnięć prof. W ., ale zg oła o co innego. Jeśli tak d ługo się na pow yższy tem at rozpisałem, to dlatego, że przyśw iecał mi pewien cel. O tó ż ,na przykładzie m ojej „po le m ik i“ w idać, ja k konieczną jest rzeczą w y m ian a prac naukow ych m iędzy historykam i rosyjskim i i pol skimi, ja k niezbędne jest w zajem ne udostępnienie sobie m ateriałów archi walnych.
D zieje stosunków polsko-rosyjskich w y m a g a ją rew izji naukow ej, a tę m o żna p o d ją ć jedynie przez operow anie m ateriałam i obustronnym i, których zestawienie da dopiero pełny obraz faktów historycznych, ich przyczyn i skutków.
W ł a d y s ła w T o m k ie w ic z
S z c z o t k a S tanisław : C hłopi obrońcam i niepodległości Polski w o- kresie Potopu. (B ib lio te ka dziejów i kultury wsi, t. II) K raków 1946, str. 342
+ 2 nlb.
K ;edy się obserw uje rozw ój dziejopisarstw a naszego w nowszej dobie, to trudno nie zauw aży ć tam w zrostu zainteresow ania rów nież dziejam i w arstw tzw. niższych, a zw łaszcza chłopów . N ajpierw zaczęto się nim i inte resować jako czynnikiem społeczno-gospodarczym , z biegiem czasu jednak zw rócono uw agę także na inne strony działalności tej w arstw y w daw nej Polsce. W szczególności zajęto się zbadaniem roli chłopów jako obrońców państw a i narodu uw zględ niając przede wszystkim ich udział w służbie w o j skowej. D o studiów tego rod zaju przybyła ostatnia w ym ieniona w yżej praca prof. St. Szczotki pośw ięcona zb a da n iu i przedstaw ieniu roli chłopów w w al kach o niepodległość Polski w czasie tzw. „p o to p u “ .
Jak się ze w stępnego rozd ziału tej pracy dow iadujem y, zainteresow ał się autor tym zagadnieniem ju ż przed laty i jeszcze przed ostatn ią w o jn ą św ia tow ą o pub liko w ał częściowo rezultaty swych b a d a ń po d tytułem : U dział
333
ch ło p ó w w walce z potopem szwedzkim *), która to je dn ak publikacja skut kiem rychłego w ybuchu w o jn y nie zn a lazła się w obrocie księgarskim . T oteż dobrze się stało, że ‘autor w ykorzystał ciężkie chwile okupacji w ojennej na uzupełnienie poprzednich b a d a ń w tym kierunku i pow iększył znacznie pier w o tn ą pracę przez rozszerzenie daw nych i dodanie now ych rozdziałów .
Λ rów nie dobrze się stało, że w ydaw nictw o „B iblioteki dziejów i kultury w si“ pracę tę poniekąd ponow nie opublikow ało.
K ażdy, kto p ró b o w a ł p o d jąć się przedstaw ienia jakiegoś zag ad nie nia z dzie jów chłopa polskiego, wie, że opracow anie takiego tem atu nastręcza szczególniejsze trudności. Przede wszystkim daje się tu odczuć b rak o dpo
w iedniego m ateriału źródłow ego, a o ile taki naw et się znajdzie, to w y ło n ią się dalsze trudności, spow odow ane szczególniej fragm entarycznością tych w zm ianek. Jeżeli więc autor po trafi! m im o wszystko zebrać tyle danych, by tak plastycznie przedstaw ić nam udziat tej w arstw y w obronie Rzeczypospo litej w ciężkich czasach „p o to p u “ , to przypisać to należy g łów nie wielkiej jego cierpliwości, z ja k ą przerzucał nie tylko zbutw iałe karty m ateriałów archi w alnych, lecz także sięgał wszędzie tam , gdzie m o żn a byio znaleźć drobny chociażby szczegół, naśw ietlający b adan e zagadnienie, a więc do źróde ł usta wodaw czych, współczesnych dzieł literackich, zapisk ów kronikarskich, p a m iętn ików itd., a to tak krajow ych, ja k i zagranicznych. N a podstaw ie tak. szczególnie zebranego wielce różno rod n eg o m ateriału źródło w e go potrafi! a u to r nakreślić szereg szkiców, n aśw ietlających z różny ch stron i w ró ż nych m om entach ówczesne w ystąpienia zbrojne chłopów .
Po uw agach wstępnych i przedstaw ieniu ogólnego tła dziejow ego z n a j d ujem y tedy w om aw ianej pracy najpierw ustęp o chłopskiej piechocie ła now ej i dym ow ej, ja k a w r. 1655 na drodze ustaw odaw czej została do życia p o w o ła na . N astępnie szkice są poświęcone przedstaw ieniu najpie rw po w sta n ia ludow ego na Podkarpaciu, dalej obronie Częstochow y i w alko m na po g ran iczu polsko-śląskim, a także pow staniu w W ielkopolsce. W dalszych rozdziałach autor znow u w raca do P odkarpacia, by przedstaw ić późniejszy rozw ój pow stania ludow ego na tym terenie. O sobno zostały przedstaw ione też pogrom y „braci polskich“ zw anych arianam i, w którym to rozdziale autor m. in. tak słusznie z a u w a ża : „ T ra g izm ja k iś fa ta ln y tow arzyszył pogrom om a ria n polskich, ginęli pod razam i chłopów ci ze szlachty, którzy stosunkowo n ajżyczliw iej odnosili się do zag ad nie nia polepszenia bytu ludności wiej skiej, którzy jedyni znosili w swych m a jątk ac h poddaństw o i przeprow adzali uw łaszczenie“ (n r 123).
Idąc dalej za chronologicznym rozw ojem w ypadków , szkicuje następnie autor udział chłopów w kam p an ii zim ow ej Czarnieckiego. O sobno zostało om ów ione pow stanie na Litwie, w którym obok chłopów polskich znaleźli się także litewscy i żm udzcy. Szczególniej w yczerpująco autor przedstaw ił śluby lwowskie Jan a Kazim ierza, na św ie tla jąc ich genezę oraz znaczenie. P rzyw iązan ie chłopów do k ró la i Rzeczypospolitej dobrze zostało uw y da t nione w rozdziale o m aw iający m zabiegi S zw edów o pozyskanie sobie tychże c hło pó w ; tu zn a lazł autor okazję, by stwierdzić, że „jest to jeden z
334
szych m om entów w naszych dziejach, św iadczący chlubnie o w ysokim po ziomie etycznym lud u w iejskiego i w y zw alającym się w potrzebie państw a patriotyzm ie“ ' (str. 212).
W dalszych szkicach przedstaw iono udział chłopów w próbach w yzw o lenia K rakow a i W a rsza w y oraz w w alkach z Rakoczym . Nie jest natom iast ja s n ą spraw ą, dlaczego tu w dalszym c iąg u w raca autor ponow nie do spra wy piechoty łanow ej, o której, ja k w idzieliśm y, była ju ż m ow a w y żej; w zględy ew entualne na chronologię w y padk ów nie w pełni u z a s a d n ia ją taki krok. O statni szkic pośw ięcony został „rotm istrzow i M ichałkow i“ , postaci znanej ju ż z „ P o to p u “ Sienkiewicza. T u autor opie rając się o m ateriały źródłow e w odm iennym przedstaw i! świetle losy tego jedynego chłopa, dow ódcy od działu pow stańczego w okresie w alk ze Szwedam i.
W uw agach końcowych zastanaw ia się autor nad przyczynam i, które s k ła niały chłopów do udziału w tych w alkach oraz przedstaw ia, jakie to m iało skutki, zazn aczając ogólnie, że „nie zdobył się... ani król Jan K azim ierz, ani sejm ujące stany Rzeczypospolitej na odpow iednie w ynagrodzenie chłopów za ich tłum ny udział w w alkach ze S zw edam i“ (str. 297). Interesujące są rów nież spostrzeżenia auto ra dotyczące tradycji, ja ka o tych w ydarzeniach w śród ludu się przechow ała.
Jak tedy w idzim y, po trafił autor na podstaw ie tego skąpego i bardzo fragm entarycznego m ateriału źródłow ego, jaki stał do' jego dyspozycji, dać stosunkow o pełny obraz udziału chłopów polskich w w alkach obronnych Rzeczypospolitej w jednym z najtrudniejszych okresów jej d z ie jó w 2). Było to możl.iwe tylko dla kogoś, kto, ja k w łaśnie autor, podchodził d o zagadnienia nie tylko z „szkiełkiem m ędrca“ , lecz kto był także „serdeczniie“ w tym zainteresowany, by chociaż wielkim nakładem pracy uchylić nieco zasłony, która zakryła przed nam i tę zam ierzchłą przeszłość. T o uczuciowe także zainteresow anie autora dla spraw y w idać zw łaszcza w ustępach tr a k tu ją cych o ojczystej (dla a u to ra ) Żywiecczyźnie, które też zostały szczególniej w yczerpująco skreślone.
W o jc ie c h H e jn o s z
W e g n e r J a n : Łow icz w latach „p o to p u “ , ł.ow icz 1947, str. 187. O statn ia książk a dra W eg nera, kustosza muzeum nieboraw skiego, przy po m ina nam napraw dę czasy przedw ojenne. Ł a d n y papier, piękny druk, dobre reprodukcje, staranny plan Ł ow icza na końcu książki, skrupulatnie cytowane źró d ła , wreszcie sam tem at tak daleki od wszelkiej aktualności, wszystko to zdaje się nas przenosić w te czasy, kiedy takie książk i ukazyw ały się częściej. Jestem też przekonany, że niejeden historyk, czytając tytuł, nawet przerzuciwszy pobieżnie książkę, gotów by zgłosić zastrzeżenie, czy należało w y daw ać tę książkę. W gruncie rzeczy bowiem ani Łow icz nie był i nie jest m iastem o takim znaczeniu, ja k K raków , W a rsza w a, P o zn a ń lub
2) N iektóre z tych m ateriałów należało m oże bardziej krytycznie po tra kto w ać; w ykaz szkód na str. 102— 3 był zapewne daleki od ścisłej praw dy, gdy ż w iadom o, że spraw y tego rod zaju były robione z reguły z d u żą przesadą. P od o bnie cyfra Szw edów , którzy m ieli zato n ąć w Sanie (str. 133), w y daje się m ało praw d op od o bn ą.