• Nie Znaleziono Wyników

Hedonizm młodopolskiej erotyki

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Hedonizm młodopolskiej erotyki"

Copied!
27
0
0

Pełen tekst

(1)

Wojciech Gutowski

Hedonizm młodopolskiej erotyki

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 81/4, 93-118

(2)

P a m ię tn ik L ite r a c k i L X X X I , 1990, z. 4 P L I S S N 0031-0514

WOJCIECH GUTOWSKI

HEDONIZM M ŁODOPOLSKIEJ EROTYKI * Mit intensywności

„Proszę ciągle szukać now ych w rażeń. Nie bać się niczego... N ow y hedonizm — oto czego w iek nasz p o trz e b u je ” 1 — pouczał D oriana G ray a lord H en ryk W otton. Zalecenia te, z nadw yżką zrealizow ane prze.z b o h atera powieści O scara W ilde’a, n ad er tra fn ie c h a ra k te ry z u ją now ą wrażliw ość, k tó ra dom inow ała w lite ra tu rz e i sztuce na przeło­ m ie X IX i XX w ieku. Czy zresztą zupełnie now ą? Program ow y hedo­ nizm jako sposób życia i styl twórczości zapow iadał już Théophile G au ­ tie r w przedm ow ie do Pa n n y de Maupin: „rozkosz w y d aje m i się ce­ lem życia i jed y n ą n a św iecie rzeczą u ży teczną” 2.

Hedonizm przełom u w ieków nie był postaw ą jednolitą, opalizował k o ntrastow y m i odcieniam i: od upodobania w niesam ow itych, dekad en ­ ckich sztucznościach (J. K. H uysm ans, Na wspak) do atm osfery „po­ godnej lubieżności” (P. Louys, P rzygody króla Pauzola), od w y rafin o ­ w anej, groteskow o-surrealistycznej sym boliki erotycznej (A. B aerdsley,

Pod wzgórkiem ) po cyniczny am oralizm (M. A rcybaszew , Sanin), od

rozkoszy niszczących (O. W ilde, Salome, Portret Doriana Graya) do roz­ koszy w yzw alających (A. Gide, P o k a rm y ziemskie). W gronie w ielbi­ cieli zm ysłow ych rozkoszy spotykam y dekadentów (Des E sseintes —

Na wspak H uysm ansa; H u b e rt d ’E n trag u es — S y k s t y n a R. de G our-

m onta), nih ilistów (Sanin) i proroków nieskrępow anego w italizm u (Po­

k a r m y ziemskie), ale też b ib lijn ą Salom e (d ram at W ilde’a), T a n n h äu sera

(Pod wzgórkiem ) i p rzeb ran y ch w hellenistyczne k ostium y bohaterów prozy Louysa (A f r o d y tę , Pieśni Bilitis).

* Artykuł jest fragm entem przygotowywanej książki Nagie dusze i maski. O młodopolskich mitach miłości.

1 O. W i l d e , Portret Doriana Graya. Przełożyła M. F e l d m a n ó w a. War­ szaw a 1976, s. 29.

2 Th. G a u t i e r , Panna de Maupin. Przełożył T. Ż e l e ń s k i ( Boy) . War­ szaw a 1958, s. 53.

(3)

Idąc śladem rekonesansu K azim ierza W yki, p rzy w y k liśm y uważać, że m łodopolski hedonizm jest dość odległy od p e rw e rsy jn ej i w y zyw a­ jącej zm ysłow ości lite ra tu ry europejskiego fin de siècle’u. Że jest znacz­ nie prostszy, m niej w yrafinow any, za to jednoznacznie rozpaczliw y, że p rzede w szy stk im „g ra rolę n a rk o ty k u budzącego k ró tk o trw a łe zapo­ m n ie n ie ” 3. Istotnie, w y starczy porów nać p rag n ien ia bo h ateró w A rcy- baszew a lub G ide’a z m arzeniam i h ed o nisty T etm ajera, by dostrzec za­ sadnicze różnice.

Rozkosz jest celem życia. Raj jest synonim em rozkoszy absolutnej, a w szyscy tak albo inaczej marzą o raju na z ie m i4.

Ach, obraz życia, Natanaelu, jest dla m nie: pełnym soku owocem na w ar­ gach pełnych p ożąd ania5.

Jedno mam tylko pragnienie: rozkoszy, bo rozkosz tylko w iedzę ćm i i zgłuszą, energię m yśli gnie, zadumę płoszy, a nieszczęśliw a jest ważąca dusza.

(K. Przerwa-Tetm ajer, Preludia, XV) ·

Słyszym y w y raźn ie n iespójny dw ugłos: z jedn ej stro n y ra d o s n y .p o ­ s tu la t rozkoszy-praw dy, rozkoszy-w artości, z drugiej zaś propozycja h e- donizm u jak o lek arstw a, stępiającego świadom ość pow szechnego cier­ pienia. Z resztą w artość tego lek arstw a b y ła dość w ątpliw a. T e tm a je r w iedział, że

w duszy jest zawsze coś na dnie,

co wśród użycia pragnie, w śród rozkoszy żąda (Koniec w ieku XI X, P 156)

W obec tak ie j sam ow iedzy hedonistyczna te ra p ia n ab ierała w ym ow y zgoła trag iczn ej.

W yka p o d k reślając ew azyjną i n ark o ty czną fu n k cję ero ty k i hedo­ n isty czn ej akcentow ał jed en z aspektów postaw y, k tó ra nigdy nie zy­ skała a p ro b a ty m oralistów i filozofów k u ltu ry . Przeciw nie, łatw o sp rzy ­ m ierzała przeciw sobie rep re z en ta n tó w p rzeciw staw nych św iatopoglą­ dów. Ż ad en z obrońców w artości etycznych — pojm ow anych społecz­ nie czy m etafizycznie — nie lubił leniw ych eskapistów , k tó rz y n ad p ra ­ cę i obow iązki p rzek ład ają przyjem ność i piękno. S tąd słowa potępien ia

* K. W y k a , Modernizm polski. Kraków 1959, s. 47. Na początku stulecia o erotyce-narkotyku pisał P. C h m i e l o w s k i w artykule N ajn owsze p rą d y w p o ezji naszej („Przewodnik Naukowy i Literacki” 1901).

4 M. A r c y b a s z e w , Sanin. Przełożył S t . L. W arszawa 1920, s. 26. 5 A. G i d e , P okarm y ziemskie. Przełożyła M. L e ś n i e w s k a . Kraków 1981, s. 136.

®K. P r z e r w a - T e t m a j e r , Poezje. Warszawa 1980, s. 295. W szystkie cy­ taty poezji Tetm ajera z tego wydania, oznaczonego dalej skrótem P. Liczby po skrócie w skazują stronice.

(4)

kierow ane pod adresem poszukiw aczy rozkoszy 7. A uto r niniejszego stu ­ dium nie p re te n d u je do roli m oralisty. Popełniłby też znaczne uprosz­ czenie, gdyby ograniczył się do „ew azy jn ej” in te rp re ta c ji hedo nisty cz­ nej erotyki. W ykę uspraw ied liw iała p rzy ję ta przezeń m etoda rek o n ­ stru k cji uczuciowości m odernistycznej — łączył ero tyk ę z in n y m i rem e ­ diam i na ból istnienia, tak im i jak alkohol, n arko tyk i. N ato m iast sk u­ pienie uw agi n a erotyce hedonistycznej jako n a szczególnej form ie m i­ łości pozwala dostrzec swoiste reg u ły m itologizacji, w y raźn ie opozycyj­ ne wobec innej w ersji m łodopolskiego erotyzm u — m itu chuci, ekspo­ now anego zwłaszcza w twórczości S tanisław a Przybyszew skiego.

E nergia chuci przekształcała ludzki (społeczny) porządek w chaos. Związki m iłosne w yrażała sym bolika rozpadu, upadku, zatracen ia. Za­ kochani podążali drogą destruk cji, dezintegracji. Swe życie przeistaczali w bezład insty n k to w n y ch odruchów , h alucy n acyjn ych p rag nień , zm y­ słow ych fantazm atów . R elację ja —ty tw orzył ko n w u lsy jn y ry tm bole­ snych zbliżeń i rozstań, k u lm inu jący w śm ierci. C h ro n o to p e m 8 m itu chuci jest nieskończoność chaosu-orgii, gdzie zacierają się różnice m ię­ dzy niszczącym i (pożerającym i) a niszczonym i (pożeranym i).

W erotyce hedonistycznej n ato m iast chaotycznej nieskończoności p a n - kosm icznej energii został przeciw staw iony m om ent in d yw id ualn ej egzy­ stencji, którem u sens n ad aw ała m aksym alna inten sy fik acja zm ysłow ych przyjem ności. S y tu acja m iłosna rozgryw a się n a kraw ędzi życia, w cie­ n iu śm ierci. J e s t chw ilą odzyskanej tożsam ości i aktem p ro te stu w obec otaczającej — i d eterm in u jącej ją — rzeczywistości.

Nim śmierć zgonną pieśń zagędzie, Czarę życia wysącz do dna, Zanim mgła zapomnień głodna, W koło mąk nas razem wprzędzie!

[ ]

Potem wpij się mi w e wargi, Ogniem w tul się w moje ciało I z m elodią krwi zszalałą

Ruńmy w przepaść klątw i skargi!... (A. Schröder, Evoë!)9

7 W epoce Młodej Polski hedonizm był przedmiotem ataków zarówno pra­ w icy (m.in. T. Jeske-Choińskiego), jak i lew icy (L. Krzywickiego). Dla porów na­ nia warto przytoczyć w spółczesną opinię polskiego marksisty, J. S z e w c z y k a (Eros i rewolucja. K r y ty k a antropologii filozoficznej Herberta Marcuse. W arsza­ wa 1971, s. 43) : „Zgadzam się tu całkow icie z M. Schelerem, że hedonizm jako za­ sada życiowa jest oznaką dekadencji czy też wręcz degeneracji procesów ak tyw ­ ności życiow ej”.

8 Termin M. B a c h t i n a (Czas i prze strzeń w powieści. Przełożył J. F a- r y n o. W zbiorze: Wokół p ro ble m ów realizmu. Warszawa 1977, s. 15), oznacza­ jący „istotne współpow iązanie relacji czasowych i przestrzennych” w dziele lite ­ rackim.

(5)

Ja odejdę... choćby w noc nicości; Lecz raz jeden niech błysną krwi łuny, Niech się nerw y wyprężą jak struny W jeden akord, w jeden spazm miłości.

(E. Leszczyński, Ja odejdę) 10 Na świat, na świat, na jasne św iatło słońca Chcę patrzeć — żyć, ostatkiem patrzeć wzroku, Nim się pogrążę w tym okropnym mroku, Gdzie n ie ma nic, początku, ani końca!... Do piersi mej, ty przytul się, dziewczyno!

(F. Mirandola, Carpe diem) u

W ty m m iejscu nie in te re su je nas, czy podobne w yn u rzen ia są w y ­ razem szczerych p rag n ień i zapisem au ten ty czn y ch dośw iadczeń, czy jed y n ie reto ry czny m popisem „na te m a t” . W ażniejsze, iż w poezji Mło­ dej Polski w y stęp u ją pow szechnie i u trw a la ją stereo ty p hedonisty czne­ go przeżycia m iłosnego: chw ila n ajin ten sy w n iejszy ch doznań zm ysło­ w ych przezw ycięża (na m om ent!) absu rd e g z y ste n c ji12.

A lex de Jonge w znakom itej książce Dostojewski i w ie k i n t e n s y w ­

ności, w której przeprow adził porów naw czą analizę twórczości a u to ra Biesów i B au d elaire’a, udow adnia, iż w d ru g iej połowie X IX w. „ in te n ­

syw ność przeżyć” staje się w artością sam oistną, sw oistym im p eraty w em egzystencji. Nie je s t jed y n ie w yrazem lękow ej ucieczki przed życiem, lecz odpow iedzią na boleśnie odczuw aną pustkę. W ypełnia próżnię po­ w sta łą po u tracie „absolutnych sensów ” , obiektyw nie w ażnych w artości. „W icher in ten sy w n y ch przeżyć zostaje przeciw staw iony świadomości, norm alności i um iarow i” . Siła zmysłowego dośw iadczenia okazuje się jed y n y m k ry te riu m w artości, a su b iek ty w na przyjem ność — życiow ym drogowskazem .

Intensywność przeżycia oddala nudę i całkow icie tłumi w szelką św iad o­ mość rzeczywistości. [...] P ełnia doznania staje się surogatem psychicznej ca­ łości 18.

Z pozoru powyższe uw agi p asu ją do m etafizyki płci Przyb yszew skie­ go. Przecież w edług Przybyszew skiego „ekstaza ero ty czn a” je st n a jd o ­

10 E. L e s z c z y ń s k i , Poezje. Kraków 1901, s. 57. 11 F. M i r a n d o l a , Liber tristium. Kraków 1901, s. 67.

12 Życie chw ilą staje się hasłem epoki — podkreślał W. F e l d m a n (W spół­ czesna literatura polska 1864—1918. T. 1. Kraków 1985, s. 226): „Chwila — to w ra­ żenie, podniecenie nerw ow e ;[...]. Chwila — to w m alarstw ie naw et nie im pre­ sjonizm, lecz pointylizm {...]. Chwila — to im presjonizm w krytyce [...]. C hw ila to dziennik, zabijający książkę [...]. Chwila — to nerwy ze sw ym i spazm am i roz­ koszy i szałami bólu”. Głód wrażeń staje się ważnym tem atem wczesnom oder-nistycznej liryki. Oto przykład wzorcowy: „Wrażeń! w rażeń mi dajcie! Niechaj dusza głodna / raz się w reszcie do w oli nasyci, napije” (J. Ż u ł a w s k i , Wrażeń! W: Poezje. T. 4. Lw ów 1908, s. 106).

18 A. de J o n g e , D ostojew ski i w ie k intensywności. Przełożył A. G r a b o w - s к i. „Literatura na S w iecie” 1983, nr 3, s. 25—26.

(6)

skonalszym środkiem odurzającym , pozw ala zapom nieć o cierp ien iu i śm ierci. Lecz m it chuci otw iera p e rsp e k ty w y kosmiczne, k tó re w iodą do chaosu. W orgii, w szaleńczym obalan iu granic „rzeczyw istości” i „norm alności” , w poszukiw aniu „zak azan ych ” rozkoszy znika zarów no intym ność uczuć, ja k i autonom ia subiektyw nego „ ja ” . Je d n o stk a je s t narzędziem , m ed ium chuci.

N atom iast e ro ty k a hedonistyczna u w y p u k lała intym ność sy tu a c ji m i­ łosnej oraz chw ilow ą co praw da, ale w y raźn ie zaznaczoną autonom ię przeżyw ającego podm iotu, su b iek ty w n em u „ ja ” n adaw ała rang ę absolu­ tu. U obecniała m it intensyw n ej chwili, przeciw staw iony w szelkim pro­ jek to m życia pojm ow anego jako ciągłość, trw an ie, czy to w sensie in ­ dy w idualno-biograficznym , m etafizyczno-duchow ym , czy — jak w m icie chuci — w p o rząd k u biokosm icznym , hilozoistycznym .

Rozproszeniu, dezintegracji, zatracen iu , ty m w szystkim tend encjo m odśrodkow ym , k tó re w m icie chuci uzasad n iały znikomość „ ja ” w obec e n erg ii libido, hedonizm przeciw staw iał „ ja ” zintegrow ane natężen iem zm ysłow ego doznania.

N ależy zauw ażyć różnicę m iędzy „ in te n sy w n ą chw ilą” hedonizm u a „m om entem ” im presjonizm u czy „m itologią m o m en taln ą” L eśm ia­ n a 14. In ten sy w n a chw ila rozkoszy w yłącza „ ja ” z ciągłości egzystencji. N atom iast w im presjonizm ie i w poezji L eśm iana dostrzegam y n ie u s ta n ­ n ą zmienność, znikliw ość stanów , św ia t zostaje uk azany (oczywiście w każdym z ty ch w ypadków inaczej) jak o niegotowe, o tw a rte conti­

n u u m .

„ J a ” hedonistyczne nie przypom ina też ekspansyw nego „ ja ” ro m a n ­ tycznego.

P rzestrzen n y m m odelem „ ja ” rom antycznego je s t „pun kt, k tó ry sta ­ je się sferą” . Ź ródłem jego dynam iki je s t miłość, k tó ra w edług słów C o n stan ta „ je st jed y n ie p u n k tem św ietlnym , zdaje się nam w szelako ogarniać czas” 13.

W chaotycznej nieskończoności chuci nie sposób w yróżnić p u n k tó w ogniskow ych, cen traln y ch . „ J a ” pożądające zostaje w chłonięte w nie- zróżnicow ane żyw ioły n a tu ry .

W m łodopolskim hedonizm ie „ ja ” zm ysłow e pojaw ia się jako bły sk ż a ru (pragnienia) pośród ciem ności. W p rzeciw ieństw ie do „ ja ” ro m a n ­ tycznego niczego nie ośw ietla. J e s t sam ą percepcją. Sw ą aktyw ność ogranicza do sycenia się doznaniam i. S ąd G eorge’a P o uleta o A n d ré G idzie doskonale c h a ra k te ry z u je ową integ rację-izo lację w absolucie chw ili:

14 Zob. A. S a n d a u e r , Filozofia Leśmiana. W: Liryka i logika. W arszawa 1971, s. 31.

15 G. P o u l e t , Rom antyzm. Przełożył P. T a r a n c z e w s k i . W: M e tam or­ f o z y czasu. Warszawa 1967, s. 438—440.

(7)

wszystko sprowadza się do chw ili żarliwości, poza którą nie m a nic, chyba tylko zdolność przeżycia innej takiej c h w iliie.

M it szczęśliwej chw ili n ie mógł być przed staw ion y p rzy pom ocy tych sam ych środków , k tó re służyły p rezen tacji m itu chuci. P e rsp e k ty w ę kos­ m iczną i n a tu ro c en try cz n ą zastąpiła sy tu a c ja in ty m n a. Z am iast ob ra­ zów ro zp ętan y ch żywiołów, sug eru jący ch agresyw ność k o b iety -n atu ry , pojaw ia się w y raźn ie zaznaczony zm ysłow o-em ocjonalny zw iązek „ ja ” i „ ty ”, celowo w yłączony z innych relacji (my—św iat, m y — społeczeń­ stwo, m y—n a tu ra ). P a tro n k ę chuci, A starte, zastąp iła A fro d y ta (Wenus), ideał zm ysłow ego piękna. B ezpośredni w y raz chaosu przeżyć ustąpił m iejsca analizie w y rafin o w an ych doświadczeń. Orgię w nieokreślonej przestrzeni zastąpiła p rzem yślnie w yreży sero w ana scena a k tu m iłosne­ go (lub g ry m iłosnej), gdzie w szystkie elem en ty (przedm ioty, ośw ietle­ nie, kolorystyka, pejzaż) m iały potęgow ać erotyczną delektację. Dyso­ nans, napięcie, k rzy k i fre n e z ja — cechy w izji m iłości-chuci — u stę ­ p u ją harm o n ii w artości estetycznych (pojm ow anych klasycystycznie lub neoklasycystycznie, w du ch u parnasistow skim ) i przyjem nościow ych.

N ajw y b itn iejszy piew ca rozkoszy, K azim ierz P rz e rw a -T e tm a je r w w ierszu pod znam iennym ty tu łem Zacisza (sugerującym intym ność, spokojne odosobnienie w opozycji do zgiełku św iata i chaosu n a tu ry ) w skazał głów ne w a ria n ty tem atyczne i w yobraźniow e ujęcia m łodopol­ skiego hedonizm u:

a) hedonizm seksualnego upojenia, w yrażony obrazow ością a k tu m i­ łosnego i p ejzażu ciała

Są te zacisza [...]

[...1

gdzie roztapiają się w niem oc uśmiechy i z biódr i piersi zrywa się zasłonę.

[...1

gdzie się upaja dosytu rozkoszą,

w spom nień zachwytem, wyczerpań n ie m o c ą ,---gdzie całą słodycz w yssaw szy z kobiety,

przed śm ierci nie drży się w stającą nocą. (Zacisza, P 208—209)

b) hedonizm a rty fic ja listy c zn y 17, w k tó ry m erotyczne przeżycie ogni­ sk u je się w okół pięknego ciała przedstaw ionego w dziele sztuki lub

16 G. P o u l e t , Punkt wyjścia. Przełożyła W. B ł o ń s k a . W: jw., s. 294. Mówiąc o intensyw nej, żarliwej ch w ili należy pamiętać, iż badacze m itów w łaśnie w absolutyzacji m omentu przeżyć dostrzegają specyfikę m itycznego sensu miłości. L. K o ł a k o w s k i (Obecność mitu. Paryż 1972, s. 53) pisze np.: „spełnienie, któ­ rego oczekiw aniem jest m iłość, ma być [...] takim obcowaniem , któremu brak obecności przypomnienia i brak perspektywy; w którym dochodzi do skutku to­ talne pochłonięcie przez teraźniejszość, w yłącznie rzeczy m inionych”.

17 Porów nanie dwu w zorów człow ieczeństwa: naturalistycznego i artyficjali- stycznego, przedstaw ił B. S u c h o d o l s k i (P rze d m o w a . W: E. M o r i n, Zagu­ biony paradygm at — natura ludzka. Przełożył R. Z i m a n d. W arszawa 1977, s. 6—9).

(8)

traktow an ego jako p rzedm iot estety czn y ; w ty m w arian cie hedonizm u dużą rolę odgryw a specjalnie u kształtow any, w yidealizow any pejzaż:

gdzie plamy słońca kładą się na cieniu, jak złote wyspy na mórz ciemnej toni, gdzie czasem cicho przelatuje mewa lub słow ik z krzewów różanych zadzwoni.

(Zacisza, P 208—209)

Apoteoza chwili upojenia

W poró w n an iu z utw o ram i o tem a ty c e m iłosnej m odernizm u eu ro ­ pejskiego ero ty k i m łodopolskich hedonistów m ogły się w ydaw ać zgoła niew innym i w praw kam i. Ale n a tle konw encji poezji m iłosnej obowią­ zujących w lite ra tu rz e polskiej by ły nie m niejszą osobliwością niż m e­ tafizyka płci Przybyszew skiego. W brew trad y cjo m naszej liry k i T etm a­ je r o sten tacyjn ie ukazał chw ilę rozkoszy jako autonom iczny m ikrośw iat, nie podległy ani praw om n a tu ry , ani regułom życia społecznego, an i ocenom m oralnym .

E roty k hedonistyczny, ab so lu ty zu jący chw ilę rozkoszy, nie tylk o ko n­ trasto w ał z tra d y c ją polskiej liry k i m iłosnej i z m łodopolskim m item chuci, lecz rów nież p rzekształcał poetyckie w zorce n am iętności u trw a ­ lone w k u ltu rz e Zachodu. Topika m iłosna często w y rażała p ro b le m aty ­ kę religijną, m istyczną. Za u tw ó r arch ety p iczn y m ożna uznać Pieśń

nad pieśniami. Jej różnorodne in te rp re ta c je, począw szy od alegorycznej

w ykładni O rygenesa, w jed n y m są zgodne: zm ysłow a m iłość O blubie­ nicy i O blubieńca sym bolizuje miłość Boga do ludzkości (Izraela, Koś­ cioła), eros je st w idzialnym znakiem caritas, w yraża bezinteresow ne od­ danie, k tóre in te g ru je kochanków , n a d a je ich życiu głębszy, m oralny i relig ijn y sens 18.

M ożna przypuszczać, że T e tm a je r w dialogu Salom on i S ula m itka celowo parafrazow ał Pieśń nad pieśniami, aby w zm ocnić k o n tra st m ię­ dzy autonom ią „rozkosznej chw ili” a p ro je k tam i ciągłości życia. K ochan­ kow ie przechodzą przez w szystkie stad ia podziw u i u n iesien ia do szczy­ tow ej ekstazy, k tó rą w y raża obraz u p a d k u w ciemność.

S U L A M IT K A

Obłok zasłania me źrenice, w otchłań upadam, w głębię ciemną... S A L O M O N

W oczach mych skrzą się błyskaw ice, ziem ia zapada się pode mną...

„C hw ila to jedyna, gdy się o śm ierci nie p a m ię ta ” — dodaje Salo­ mon. Nie tylko o śm ierci, ale i o p raw ach życia m ożna w ty m m om en­ cie zapom nieć. Gdy S u lam itk a napo m y k a o dziecku, owocu szczęśliwej chwili, Salom on decyduje:

58 Zob. J. S a 1 i j, Erotyka „Pieśni nad pieśniami” w interpretacjach teolo­ gicznych. „Teksty” 1974, nr 1.

(9)

Kiedy poeta [...] łączy ekstazę mistyczną z uw ielbieniem ciała ukocha­ nej, [...] to naprawdę niesm ak wzbudza

— narzekał A ureli D ro g o szew sk i21.

Nie kieru jąc się ani zachw ytem , ani niesm akiem , sp ró bu jm y zrozu­ mieć sens tego połączenia. W zakończeniu w iersza pojaw ia się to n w ie­ loznaczności. Być może w zlot ku nieskończoności jest w yrazem b u n tu męskości przeciw kobiecym pułapkom . Może m askuje duchow e nieza- spokojenie, tak bezpośrednio, z fu rią w yrażone przez Przybyszew skiego w Pentateuchu, albo sk ry w a m izoginizm (dynam iczny w zlot przeciw sta­ w iony horyzontalnej linii kobiecego ciała, którego jed y n y m celem i p rze­ znaczeniem jest seksualne zaspokojenie). A może pointa w iersza suge­ ru je, iż seks p o trafi także rozbudzać tęskn o ty m etafizyczne.

Chcąc dokładniej zrozum ieć osobliwości Tetm ajerow skiego hedoniz- m u w arto porów nać Lubię, k ie d y kobieta... z innym i p rezen tacjam i a k tu m iłosnego w poezji M łodej Polski.

Nie spotykam y zbytniego w yrafinow ania. Najczęściej, jak w życio­ w ej potoczności, a k t m iłosny w ieńczy serię uw odzicielskich zabiegów: n a jp ie rw uśm iech, w estchnienie, uścisk dłoni, całus, „pragn ienie w szał się ro zra sta ” 22, rozbieranie, zachw yt obnażoną, g ra m iłosna przesło nięta konceptu aln ą w yliczanką dotyków, spojrzeń i pocałunków (A. Lange w Pieśni o pocałunkach jest n ajb ard ziej sk ru p u la tn y — całuje w szy st­ kim : w estchnieniem , snem , życiem i słow em ; całuje w szystko: od oczu do „śnieżnej czary łona” ; w szędzie: pośród pól, ale i na ulicy, i zaw sze: od p oran k a do głębokiej nocy 23 ; R om uald M inkiewicz w w ierszu P r z y jd ź ,

ukochana nie w dając się w szczegóły zapew nia z pośpiechem : „K ażdy

kolejno kształt nagi u tu lę ” ). W reszcie n a stę p u je kulm inacja, k tó rej in ­ tensyw ność ginie w b an aln y ch ujęciach. Siłę w yrazu osłabiały:

a) bezpośrednia ew okacja uczuć („szał, upojenie, rozkosz n ieskoń­ czona” (R. M inkiew icz));

b) dosłowność opisu stanów fizjologicznych („tętn a biją m i w sk ro ­ n i / [..,] K rew mózg zalew a, okręgi pąsowe / W zrok oślepiają w k u r­ czowej agonii” (A. S c h r ö d e r ) ) 24;

c) szablonowe ujęcia podobieństw m iędzy m iłosnym spazm em i ago­ nią, np.: „Lubieżne ciał spowicie w kurczow ej agonii” (H. Zbierzchow - ski) 25 ;

21 A. D r o g o s z e w s k i , K a z im ie rz P rze rw a -T etm a jer jako liryk. „Biblio­ teka W arszawska” 1899, t. 1, s. 340.

22 R. M i n k i e w i c z , L isty i pieśni miłosne. W ilno 1922, s. 102. 28 A. L a n g e , Poezje. Cz. 1. Kraków 1895, s. 38—39.

24 A. S c h r ö d e r , Chwila. W : Chwile. Poezje. Kolejne cytaty z tego sam ego utworu.

25 H. Z b i e r z c h o w s k i , Rozkosz. W: Impresje. Kraków 1902, s. 18. K olej­ n e cytaty z tego samego utworu.

(10)

w łonie niech twoim dziecko zginie.

[ ]

Li tylko to, co nie istnieje,

o luba, nie podlega złemu. [P 186—187]

T en k ró tk i u tw ó r o tw iera rozległe m ożliwości in te rp re ta c y jn e . Po­ w ierzchow na le k tu ra przyw ołuje k o n tek st oczyw isty — m y śl Schopen­ h a u e ra : lepiej nie istnieć, nie m nożyć bytów , aby w te n sposób nie po­ w iększać cierpienia. N atom iast m aksim um niezw ykłości m ógłby w ydo­ być in te rp re ta to r, odpow iadając n a p y tan ie : czy ow a m iłość zm ysłow o­ ści nie im plikuje jak iejś osobliwej, p e rw e rsy jn ej teologii? P o m ijam y obydw ie sk rajn e możliwości. W ybieram y trzecią in te rp re ta c ję , w y ra ź ­ nie p rzylegającą do tek stu : n a tu ra ln a płodność życia niszczy zm ysłow y tra n s. Praca, p ro k reacja i śm ierć p rze ry w a ją pasm o rozkoszy. N ależy w ięc za w szelką cenę zaprzeczyć praw om życia, zam knąć się w pięknej chw ili, odseparow ać od biologii i p rzem ijania.

U padek kochanków w otchłań nie ilu stru je etycznej w in y, nie m a też nic wspólnego z działaniem pożerającej n a tu ry . Przeciw nie, oznacza odkrycie in ty m n ej i m om entalnej, n ierelig ijn ej „ tra n sc e n d e n c ji” 19. T u w łaśnie, w czystej (autonom icznej) em ocjonalności kochankow ie m ów ią „ n ie ” praw om n a tu ry i n egliżują się z alegorycznych m asek, k tó re (w Pieśni nad pieśniami) czyniły ze zw iązku erotycznego znak h iero g a- m ii i boskiego przym ierza. P rzeciw staw iając „nagą ch w ilę” w italn e m u trw a n iu i duchow ej miłości, T e tm a je r odw racał id ealistyczną h iera rc h ię w artości. To, co zm ysłowe i przyjem nościow e, staw iał po n ad to, co d u ­ chow e i w italn e 20.

W znanym liry k u Lubię, k ie d y kobieta... o d n a jd u je m y bardziej skom plikow aną w ersję apoteozy rozkosznej chwili, rów nież polem iczną wobec tra d y c y jn y c h sy n te z ero tyk i i m istyki. K ochanek, d e le k tu ją c się bogatą gam ą odruchów p a rtn e rk i podczas m iłosnego spełnien ia, w fin ale u tw o ru w ybiega m yślą k u nieokreślonej tran scen d en cji — „w n iesko ń ­ czone p rzestrzen ie nieziem skiego św ia ta ” .

O dbiorca o gustach k o n serw aty w n y ch przyzw yczajo ny b ył do łącze­ nia m iłosnej nam iętności i m istyki, ale nie akceptow ał łączenia hedo- nizm u z topiką m istyczną.

u A oto uwaga w spółczesnego filozofa katolickiego J. D u r a n d e a u x (W ie c z­ ność w ży ciu codziennym. Przełożyła L. R u t o w s k a . W arszawa 1968, s. 208): „N iew ątpliw ie jest to [tj. akt miłosny] jedyny moment, kiedy człow iek w sposób całkow ity i pełny dosięga absolutu poprzez doświadczenie doczesne”.

20 Utwór Tetmajera jest n iew ątpliw ie jedną z bardziej oryginalnych spośród m łodopolskich interpretacji Pieśni nad pieśniami. W epoce Młodej P olski poja­ w iły się również utwory w yraźnie wtórne, które poza tytułem i form alnym u kła­ dem dialogu nie m iały nic w spólnego z biblijnym pierwowzorem (np. K. K o s i ń ­ s k i , Pieśń nad pieśniami. Kraków 1912).

(11)

d) ogólnikowe sakralizacje (,,w z w arty ch p iersiach dyszy / Ciał po­ plątan y ch żądzą św ięta ta je m n ic a ” (Zbierzchow ski) ).

W finale m iłosnego m isteriu m błogość, znużenie i przesy t w ta p ia ją się w cień śm ierci („w yczerpanie, błoga chw ila ciszy, / Sen długi w szy st­

kich zmysłów, uczucie p rz e sy tu ” (Zbierzchow ski) ; „bezkresna cisza... / [...] A w piersiach coś rw ie się... pęka i ... ko n a” (S chröder)).

W iersze eksponujące a k t sek su aln y p rzełam y w ały tabu, czyniły seks tem a te m rów nie godnym lite ra tu ry w y sokoartystycznej (liryki!), ja k b y ­ ły nim dotąd w yidealizow ana nam iętność lu b sen ty m e n ta ln a czułostko- wość. Lecz śmiałość w zakresie tem aty k i nie znajdow ała p o tw ierd zenia w planie w yrażania. C hw ilę m ak sy m aln ej intensyw ności przedstaw iano najczęściej jako konsekw encję stereotypow ych zachow ań eroty czn ych — od flirtu do „sprzęgu m iłosnego”. Sch em at ten pozw alał pow iedzieć „w szystko” za cenę daleko idących uproszczeń. W pospiesznym w ylicza­ n iu „konspektow o” zarysow anych sytuacji, w stopniow aniu pożądania w edług zasady przyczynow o-skutkow ego n astęp stw a ginęła autonom ia k u lm in acyjn ej chwili, zw łaszcza gdy podm iot liry czny drobiazgow o re ­ lacjonow ał fizjologiczne przeżycia i in sty n k to w n e odruchy.

O dm iennie w liry k u T e tm ajera. D ostrzegam y tu połączenie in ty m n ej bezpośredniości i d ystansu, specyficzną „bezpośrednią pośredniość” . K o­ chanek je st zarazem uczestnikiem i obserw atorem , a przede w szystkim koneserem , znaw cą rozkoszy, „m istrzem u ży w a n ia ” . W yznanie: „lu b ię” (kilkakrotnie pow tórzone) nie in fo rm u je o ak tu a ln y m p rzeżyw aniu, lecz podkreśla przem ożną p otrzebę zm ysłowej delektacji, w k tó rej odczucie rozkoszy łączy się ze spraw nością reżysera a k tu m iłosnego i z dociekli­ wością o bserw atora rozsm akow anego w sek retn y ch szczegółach sto su n ­ ku. Ów uczestn ik-o bserw ato r nie re je s tru je bezpośrednio odczuw anych w rażeń, lecz rek o n stru u je „w zorcow y” m om ent rozkoszy. W poetyckim stu d iu m „pięknej chw ili” (można tu m ówić o „akcie poety ckim ” , p o ­ dobnie jak m ów im y o „akcie m alarsk im ” ) tw orzy rzeczyw istość in te g ra l­ ną, niezależną od konw enansów flirtu i rom ansow ych konw encji, obo­ ję tn ą wobec p raw n a tu ry , skupioną wokół w artości estetyczn ych u k o n ­ sty tu o w an y ch przez m iłosne przeżycie.

Integralność i absolutyzację „rozkosznej chw ili” w zm acnia stro fa o statn ia, o k tó rej w ieloznaczności już wspom inano. M oderniści z u p o ­ dobaniem opisyw ali obniżenie n a stro ju po stosunku. O bjaw y znużenia i niezaspokojenia m iały potw ierdzać pogląd o zw odniczym c h a ra k te rz e miłości.

Znikło, rozbiegło, rozprysło się!

[...] a Ty tu przy m nie [...], a oczy moje patrzą na Cię jak na coś obcego, dalekiego, tysiące mil ode m nie odległego, [...] czego chcesz ode mnie? Niczego Ci dać nie mogę — co w iąże nas razem? — n ie w iem nawet, co mam z Tobą począć! 26

26 S. P r z y b y s z e w s k i , Requiem aeternam. W : W y b ó r pism. Opracował R. T a b o r s k i . Wrocław 1966, s. 58.

(12)

N iekiedy k o n tra st m iędzy rozkosznym napięciem ,,przed” a znuże­ niem „po” m a potw ierdzać antynom ię: miłość zm ysłowa — miłość id eal­ na. Po spełnieniu, gdy „żądza gaśnie, zadum a w staje cicha, sm ętna...”

Białe członki tw e w św ietle księżycowym miękną; zapominam, żem rozkosz czerpał z nich zwierzęcą, m yślę tylko, jak białą jesteś i jak piękną...

I żal mi, że oboje nie jesteśm y czyści...

że n ie możesz tak przy m nie z ufnością dziecięcą spać śród lilii na łożu z jaśm inowych liści...

(J. Żuławski, Spisz ju ż) 27

W kontekście całego u tw o ru pow yższe w yznanie nie p rzek onu je o wyższości m iłości duchow ej n ad „zw ierzęcą” . Raczej przypom ina o sła­ bości i bezradności m ężczyzny, k tó ry bez oporów ulega instynktom , do­ piero e x post fizyczne zm ęczenie i psychiczny ka tzen jam m er w yw o łują falę sk ru p u łó w i p rag n ien ie czystości.

Podobnych dysonansów i sprzeczności nie dostrzegam y w liry k u L u ­

bie, k ie d y kobieta... W hedonistycznej chw ili-absolucie poeta scala

e ta p szczytow ania, dynam iczną fazę przeżyć, z fazą statyczną, pełn ą uspokojenia i w yczerpania. M iłośnik-obserw ator u jm u je w jedn ym nie­ podzielnym dośw iadczeniu p ersp ek ty w ę horyzontalną, w yznaczoną przez linię ciała znużonej kobiety, i w e rty k a ln ą linię lotu m yśli, p rzeb ijającą się ku nieskończoności. Ów w zlot ściśle pow iązany z seksualną rozko­ szą m ożna uznać za swego ro dzaju kodę m iłosnej sonaty i granicę in ­ tensyw nej chwili. Pogląd ten potw ierdza składnia o statniej strofy. K lu ­ czowe dla całego w iersza słowo „lu b ię” odnosi się nie tylko do przeżyć zm ysłow ych, ale i do tęsk n o ty m etafizycznej, pojm ow anej jako sw oisty „ p ro d u k t” rozkoszy. W całym u tw orze została konsekw entnie zachow a­ na d om in an ta hedonistyczna. Przekroczenie gran icy m iędzy g rą zm ysłów a igraniem z nieskończonością (co tak oburzało Drogoszewskiego) też zo­

stało przedstaw ione z p e rsp e k ty w y konesera-zm ysłow ca.

N aśladow cy T etm ajerow skiej poetyki m iłości już tylko pow ielali fo r­ m aln y schem at zakończenia (stan w y czerp an ia plus gest w erty k aln y ). Tak np. Zbierzchow ski zam iast finalnego akordu, potw ierdzającego to­ talność hedonistycznej percepcji św iata, w prow adził rokokow y ozdobnik, niw eczący spójność chw ili upojenia.

A potem wyczerpanie, błoga chw ila ciszy,

[ 1

Drobną rączką spłoniony Amor skrywa lica I puszcza złotą strzałę w bezkresy błękitu.

(Zbierzchowski, Rozkosz)

P ow raca b an aln a opozycja rozkosz—w styd, raczej obca k o n sekw en t­ n y m hedonistom .

H edonistyczną w izję św iata u w iary g o d n iała spójność poetyckiej kon­ s tru k c ji p ięk n ej chw ili-absolutu.

(13)

J a k ju ż zauważono, m it rozkosznej chw ili tw o rzy ły dw ie w spółza­ leżne zm ienne: intensyw ność i m om entalność, p rzy czym in ten sy w n ość m iała być ty m silniejsza, im k ró tszy m om ent. W św iecie zdezintegro­ w anym , pozbaw ionym porząd k u jący ch idei, nie było nic trw ałego. P o ­ szukiw acz trw ały ch rozkoszy przegryw ał, padał ofiarą sam ooszustw a. P raw d ziw y m zdobyw cą m iłosnego szczęścia nie mógł być p a rtn e r sta łe ­ go związku, poniew aż uczestniczył w nieodw ołalnym procesie obum ie­ ra n ia piękna.

Odtąd patrzyłem i w idziałem co dnia, Jak czas zniszczeniem całował jej lica, Jak piękno gasło niby w m gle pochodnia, A każdy dzień był jak nędzy granica.

N apraw dę zw ycięża ten, k to u m ie ra w m om encie rozkoszy:

Tyś zgonu piękna nie w idział, szczęśliwy,

[...1 [...1

Boś uniósł w oczach zam kniętych na zaw sze Jej nieprzem ienne, nieśm iertelne piękno.

(L. Staff, Zdobycz) 28

Nowa w ersja toposu vanitas v a n ita tu m służy polem ice z tra d y c y j­ n y m i w zoram i pełni życia. Sensu egzystencji nie w yznacza całość ży­ ciowej drogi, h arm o n ijn ie zbudow anej z p rzeb y w an y ch kolejno etapów , lecz siła subiektyw nego m om entu.

W lesie jej w łosów błądzę nieprzytomny I niepam iętny, że w szystko przemija.

(Staff, Zdobycz) 28

M łodopolscy hedoniści, podobnie jak Gide, a później P roust, u w a ­ żali, że „nie czas je s t n am d any, ale chw ila” 30. Nie zam ierzali jed n a k (jak P roust) przekształcać chw ili w trw anie. Ocalenie przed ab su rd em p rzem ijan ia odnajdy w ali w u m iejętności delektacji n a jin te n sy w n ie jsz ą chw ilą rozkoszy, niew ażne n aw et, czy u trw alo n ą w pam ięci.

Nie pytaj, czym nas jutro nieznane ugości... Kto m ówił ci, że chw ila jest mniej niż sto lat?

[ 1

Padnij w ramiona moje m iłością om dlałą I pij mądrość rozkoszy, m yślam i bezwiedna. Kto przeżyć jedną chw ilę um ie duszą całą, Temu oddaje całą wieczność chw ila jedna.

(L. Staff, Radość i sm u te k szczęścia i chw ili) 11

28 L. S t a f f , Poezje zebrane. T. 1. Warszawa 1967, s. 858—860 (z tomu W cie­ niu miecza).

28 Ibidem, s. 857.

80 P o u l e t , op. cit., s. 308.

(14)

N iekiedy m otyw carpe diem łączono z gestem m itycznych b u n to w ­ ników, sztu rm u jących niebo i strąconych z niebiosów — P ro m eteusza i Lucyfera. O to ja k b o h a te r sonetu Żuław skiego pociesza uw iedzioną, dziew czynę :

Płakać — cieszmy się raczej! Myśmy niebu skradli rozkosz jego najwyższą, myśmy w jednej chw ili w iek i szczęścia tak błogo, choć szybko przeżyli! Cierpim? — wszakże anieli z niebios niegdyś spadli za to, że się w ażyli piąć do szczęścia szczytu;

my tam byli! — w ięc żyjm y wspom nieniem zachwytu! (J. Żuławski, Ty mnie winisz) 82

H edonistyczny erotyzm różnił się od in n y ch terap eu ty czn o -ew azy j- nych środków z dekadenckiego re p e rtu a ru . Alkohol, opium, tęsk n o ta za śm iercią-w ybaw icielką, w estch nien ia do n irw an y to rem edia odurzające i kojące, osłabiające p ercepcję zm ysłową. N atom iast erotyki hedonistycz­ ne stw arzały iluzję spotęgow anej siły sensualnego odczuwania. Je d n a k słabością większej części ty ch w ypow iedzi b y ła n a trę tn a deklaratyw ność. Monologi k ieru jące persw azję bezpośrednio do p a rtn e rk i — pośrednio* rów nież odbiorcy n arzu cały ogólną w iedzę o p rzeżyw aniu rozkoszy.

Podaj mi usta!... Chcę dziś w yssać z ciebie Wszystko, co miłość twoja dać m i może...

(Z. Dębicki, Podaj m i usta) 88 A ty, w blaskach mi rozkwieć pąsowe sw e usta — Niechaj życie nam młode przeszumi w noc jedną.

(J. Pietrzycki, Puchar) 84

Ten szczególny „form ulizm ” hedonistycznych erotyków pow odow ał niekiedy przedziw ne niespodzianki. P ojaw iał się np. d ydaktyzm à re­

bours, bezw zględny n akaz nieustannego używ ania i bycia m łodym .

Pij w ino, kochaj, pieść na śmierć, dziewczyno I znów pij wino!

[... ]

Hej! wiedz, że smutek jest u nas zakazem:

[... ]

Bo myśmy młodzi i chcemy być młodzi.

(B. Butrym owicz, Szalona młodość) 85

Zam iast m om entu intensyw ności B utrym ow icz przedstaw ił p ro jek t, życia — w iecznej młodości, skąd bez tro sk w ieku dojrzałego, w pro st z ram ion kochanki przechodzi się w nicość śm ierci.

C harak tery sty czn y dla poezji tej epoki n a d m ia r d ek laracji i em ocjo­ nalnych stereotypów szczególnie raził w liryce, k tó ra m iała p rzed

sta-82 Ż u ł a w s k i , Poezje, t. 1, s. 36.

88 Z. D ę b i c k i , Ekstaza. Lw ów 1898, s. 122.

84 J. P i e t r z y c k i , R efleksy światła. Lwów 1905, s. 19. 85 B. B u t r y m o w i c z , Poezje. Kraków 1897, s. 107—108.

(15)

w iać niepo w tarzalny m om ent wzmożonej egzystencji. M oderniści p rag ­ nęli schronić się przed ty ra n ią n a tu ry -c h u c i w w yizolow anej chw ili p ięknych przeżyć. Ale najbezpieczniej czuli się za p a raw an em słów uzna­ nych za sam oczynnie działające w eh ik u ły doznań i uczuć. Z am iast tra n s ­ pozycji seksu pojm ow anego jako przeżycie zm ysłow ej tran scend en cji („skok” poza praw a n a tu ry i reg u ły społeczne) proponow ali serię słów - -kluczy: „rozkosz” , „szał” , „u p o jen ie”, „żądza”, „dreszcze” , k tó re m iały w prost, bezpośrednio dem onstrow ać siłę przeżycia. W istocie w yrażały one jedy n ie prześw iadczenie o u n iw ersalnej praw dzie p ostaw y hedoni­ stycznej, nie potw ierdzone przekazem chw ili wzm ożonej wrażliwości.

W omówionej g ru p ie u tw o ró w T etm ajero w sk i e ro ty k Lubię, kiedy

kobieta... stanow i w yjątek . Ale bohaterow ie utw orów T e tm a je ra p rze ­

kroczyli granicę, k tó rej większość hedonistów nie zauw ażyła, granicę m ięd zy sensualnym u pojen iem a estety zu jącą delektacją.

W kręgu mitu Pigmaliona

Pośród zachw ytów i głosów oburzenia jeden Irzykow ski najw cześ­ niej zauw ażył, iż w ero tykach T etm ajera

nie ma w cale [...] pulsującej, szczerej zm ysłowości. [...] to będzie grecko-posągo- w o-sienkiew iczow ska zm ysłowość [...], a chodzić będzie w niej tylko o kreśle­ nie tego, co jemu się zdaje succus rei, tj. namiętność. Tymczasem w zm ysło­ w ości szczerość nie obejdzie się bez brutalności, bez nazw*®.

Irzykow ski ganiąc T e tm a je ra m im o woli dotknął w ażnej kw estii dla zrozum ienia m łodopolskiego hedonizm u, m ianow icie w skazał dw a od­ m ienne style erotyki: „szczery, bezpośredni” i „grecko-posągow o-sien- kiew iczow ski” , estetyzujący. J e d n a k a u to r Paluby, powieści tak podej­ rzliw ej wobec em ocjonalnych stereotypów , nie dostrzegł tym razem , iż tzw. „szczera zm ysłowość” w poezji m odernistów polegała najczęściej na im itow aniu życiow ych banałów , n a epatow aniu odbiorcy sw oistym „stylem zm ysłow ym ” . N atom iast dość pogardliw ie p o trak to w an y przez Irzykow skiego drugi sty l zmysłowości w y rażał ch arak te ry sty c z n e dla w rażliw ości dekadenckiej odw artościow anie rzeczyw istości i w strę t do n a tu ry . Zmysłowość „grecko-posągow a” izolowała (i chroniła) Erosa w sferze sztuczności (artificiel) i w y rafin ow an ej „mózgowości” (cérébra-

l it é ) 37.

89 Sąd K. Irzykowskiego z 1897 roku. Cyt. za: K. W y k a , Młoda Polska. T. 1. Kraków 1977, s. 277—278. O estetyzującym erotyzm ie Tetmajera zob. też uwagi J. K r z y ż a n o w s k i e g o (wstęp W: K. P r z e r w a - T e t m a j e r , Poezje w y ­

brane. Wrocław 1968, s. X X XV III—X XXIX . BN I 123). W spomina on także o zw iąz­ kach poety z parnasizmem (ib id e m , s. X LIX —L).

87 Jak pisze M. P o d r a z a - K w i a t k o w s k a (S ym bolizm i sy mbolika w po­ e z j i Młodej Polski. Teoria i praktyka. Kraków 1975, s. 344—345) : „Ideał artificiel, sztucznej natury” jest przede w szystkim „sym bolem buntu przeciw prawu

(16)

prze-H edonizm arty fic ja listy c zn y zastępow ał intensyw ność seksu analizą w rażeń w yw ołanych przez jakości estetyczne, prom ieniu jące z p rzed ­ m iotu pożądania. D ynam ikę m iłosnego a k tu zastąpiła ko n tem p lacja cia- ła-posągu, ciała — dzieła sztuki, um ieszczonego niekied y w sztucznym a rk a d y jsk im pejzażu. M om ent upojenia, dionizyjskiego szaleństw a za­ m ieniał się w apolliński spokój zachw ytu w yw ołanego uprzedm iotow io­ n ą cielesnością.

Na arty fic ja listy c zn ą ero ty k ę Młodej Polski znaczący w pływ w y w a rł parnasizm . Théodore de B anville i Leconte de Lisie naw iązyw ali do a n ­ tycznego ideału piękna, w k tó ry m zgodnie z tra d y c ją W inckelm annow - ską dostrzegali przede w szystkim „szlachetną prostotę i spokojną w iel­ kość” 38.

Leconte de Lisie w Poèmes antiques n am iętnej C yprydzie przeciw ­ staw iał W enus z Milo, „sym bol p orządku i harm onii u n iw e rsa ln e j” 39. Posąg bogini jest rów nież dowodem doskonałości k u n sztu arty sty . Rzeź­ biarz, p e try fik u jąc ciało w niezm iennej form ie, w yzw ala je od n a m ię t­ ności i przem ijania, w yjaw ia w kształcie posągu w ieczną ideę rad o sn e­ go spokoju.

W siłę, w geniusz obleczon najśw iętszy marmurze, O bogini zwycięska, urodą wspaniała,

Błyskawicy, Harmonii dorównasz naturze;

[ · 1

Nigdy szloch w twojej piersi kamiennej n ie gościł Ni płacz ludzki nie przyćmił blasku twej urody.

[...1

Spraw, niechaj złotym rytm em m yśl moja w ypływa, Jako do kształtnej formy kruszec w yciekł b o sk i40.

U tw ó r de Lisle’a, zaw ierający apologię piękna zaklętego w m a rm u ­ rze (,,poème de m a r b r e ”) 41, m ożna uznać za wzór tej odm iany m łodo­ polskiej poezji erotycznego hedonizm u, w której dom inow ał „kom pleks P igm aliona” . Z „kom pleksem P ig m alio n a” w iążem y tak ą sy tu ację

poe-m ijania, sypoe-mbolepoe-m opozycji wobec Natury, w której nie w szystko jest godne po­ chw ały, z której podstawowym prawem: śm iercią, nie można się pogodzić. Jest sygnałem oznaczającym zatrzym anie się czasu”. W edług M. P r a z a (Z m y s ł y , śm ierć i diabeł w literaturze romantycznej. Przełożył K. Ż a b o k l i c k i . War­ szaw a 1974, s. 288) dekadencki artyficjalizm jest formą „sadystycznego zn iew ole­ nia natury”. Zob. też J. P i e r r o t , L ’Imaginaire décadent (1880—1900). Paris 1977.

33 J. J. W i n с k e 1 m a n n, Myśli o n aśla downictw ie greckich dzieł w m a la r­ s t w i e i w rzeźbie. Przełożyła O. D o b i j a n k a - W i t c z a k o w a . W: Filozofia

niemieckiego Oświecenia. W arszawa 1973, s. 495.

ss P. M a r t i n o , Parnasse et Sym bolism e (1850—1900). Paris 1925, s. 52. 43 L. d e L i s i e , Wenus z Milo. W: Poezje. Wybrał i opracował J. S t r a s ­ b u r g e r. Warszawa 1980, s. 96—97 (tłum. К. К n o t he ) .

(17)

tycką, gdzie głów nym ośrodkiem estetyczno-erotycznych w zruszeń je st kobiecy p o rtre t (akt) lub posąg.

Poeci Młodej Polski odkryli erogenność dzieł sztuki. N ajprostszym sposobem ożyw iającym erotyczne treści obrazu b y ła ekfraza, poetycki opis dzieła m alarskiego. W podobnych opisach nie ty le szło o p rzek ład w alorów obrazu n a język poezji, ile raczej o w zbudzenie przekonania, iż arcydzieło je st najdoskonalszym p rzekaźnikiem erotycznego dośw iad­ czenia, źródłem delectatio amorosa.

Uw agę konesera skupiały w artości estety czn e podziw ianego dzieła i one w łaśnie pozw alały naw iązać in ty m n y i k o n tem p lacy jn y k o n tak t z pięknem kobiecego ciała. W w ierszu T e tm a je ra Danae Tycjana obser­ w a to r obrazu id en ty fik u je się z p ersp e k ty w ą w idzenia nie p rzed staw io ­ nej przez a rty stę postaci pożądliwego Zeusa.

N agie jej ciało w idzi i błękitu

jej w ielkich cudnych źrenic blask przymglony, senny, wśród boskiej rozkoszy zachwytu.

(Danae Tycjana, P 386)

E kfraza stała się okazją do przed staw ien ia „w iecznej” chwili zm y­ słow ej przyjem ności.

O bserw ator Ledy, posągu M ichała A nioła, p rz y jm u je p u n k t w idzenia zn am ienny dla m łodopolskiego Pigm aliona. J e st m arzycielem , k tó ry b ie r­ nie poddaje się erogennej atm osferze em an u jącej z obrazu.

Nagości owej prom iennego czaru

w żadnym się słow ie w ypow iedzieć n ie da; m yśli się mroczą od zm ysłów pożaru i od rozkoszy, jaką czuje Leda.

(Leda, P 204)

O bserw ator im aginacyjnie uczestniczy w rozkosznej chw ili uw iecz­ nionej przez renesansow ego m istrza. N ie ożyw ia postaci jak w p ierw o t­ n ej w ersji m itu Pigm aliona, lecz naw iązując in ty m n ą więź z przedm io­ tem podziw u zostaje „w ch ło n ięty ” przez rzeczyw istość obrazu. W yobraź­ nia erotyczna pobudzona w yglądem dzieła zam yka m arzyciela w św ię­ cie zm ysłowości całkow icie izolow anym od rzeczyw istości pozaartysty cz­ nej. A ktyw ność m arzyciela ogranicza się do p asy w n ej kontem placji do­ skonałego piękna, nie usiłu je zaw ładnąć podziw ianym przedm iotem , nie wzbogaca go ani nie przekształca. Jak ież bowiem a try b u ty piękna moż­ na dodać do k ształtu doskonałego?

R om antycy i m łodopolscy w yznaw cy „religii m iłości” kreow ali obraz ukochanej, n ato m iast h edonista-P igm alion ulegle poddaw ał się aurze em anującej z obrazu, posągu, ry su n k u . Spotkanie ze zm ysłow ym ideałem kobiecości przedstaw ionym w dziele sztuk i w yw oływ ało emocje siln iej­ sze niż k o n ta k t z żyw ą kochanką, pobudzało m arzen ia i sugerow ało ich spełnienie (nie zakłócone kap rysam i ciała) w p ercep cji jakości estety cz­ nych.

(18)

I co się komu kiedy marzyć śmiało w snach najgorętszych o kobiecym pięknie: tu ma w cielon e ręką mistrza śmiałą.

S tro n ą ak ty w n ą, nadaw cą w rażeń i w zruszeń jest dzieło odsłania­ jące istotę „czystego”, nagiego” piękna, rozkoszny azyl, w k tó ry m rzą­ dzą reg u ły sztu k i klasycznej.

Skoro ciała kobiet zaklęte w posągach i uw iecznione na p łó tn ach po­ zw alały hedonistom um knąć przed o krucieństw am i n a tu ry i zam ienić u lo tn ą chw ilę seksualnego upojenia na trw ały , ocalony z p u łap ek czasu stan eroty czn ej fascynacji, czyż zatem m łodopolscy Pigm alioni p rag n ęli ożywić swe G alatee? Nie! W poezji M łodej Polski sp otykam y częściej in w ersję m itu: A nty-P igm alion nie pragnie ożywić sztucznego piękna, lecz dąży do p e try fik a c ji żyw ej kobiety w k sz ta łt posągu.

Teorię m iłosnej p e try fik a c ji m oderniści mogli odnaleźć u T héophile’a G au tiera, ulubionego pisarza parnasistów .

Patrzałem na m iłość w św ietle starożytności coś niby na bryłę m niej lub w ięcej doskonałej rzeźby. ([...] piersi dobrze osadzone i o dobrym zarysie, linia bioder spływ a dość krągło, ramiona pulchne i dobre w typie. Z tej kobiety byłby niezły model, warto by z niej odlać to i owo. Kochajmy ją.

Zawsze byłem taki. Mam dla kobiet spojrzenie rzeźbiarza, nie k och an k a42.

Je d y n y m m an k am en tem posągu jest znieruchom ienie (ta ,,im pred i-

bilité”, k tó rą z kolei wysoko cenił de Lisie), zmusza bow iem patrzącego

do p rze ry w a n ia ko n tem p lacji i zm iany p u n k tu w idzenia w celu o d k ry ­ cia w szystkich w alorów podziw ianej postaci.

Kobieta ma nad posągiem tę niezaprzeczoną przewagę, że obraca się sama w stronę, w którą sobie życzysz, gdy statuę trzeba obchodzić dokoła i dobie­ rać punkt w idzenia — co jest nużące 48.

W podtekście erotycznej p e try fik a c ji łatw o dostrzec lęk przed n a tu ­ rą, obaw ę przed niespodziankam i życia.

Rozumiem doskonale posąg, nie rozumiem człowieka; gdzie zaczyna się życie, staję i cofam się bezradny, przerażony, jakbym ujrzał głow ę M edu zy44.

W podobną m otyw ację, choć w yrażoną nieco oględniej, uzbroił sw e- go Pigm aliona Adam A snyk. W praw dzie jego b o h a te r p ró bu je ożyw ić G alateę, lecz w końcu o d kry w a w artość petry fik acji: posąg jest znakiem wieczności, nieprzem ijalności piękna, pełni w ażną fu n k cję m oralną i w y ­ chowawczą, odwodzi od „żądzy” , k ieru je k u „pięknościom d uch a” 45.

42 G a u t i e r , Panna de Maupin, s. 222. 48 Ibidem, s. 231.

44 Ibidem, s. 275.

45 Zasadnicza różnica m iędzy Gautierem a A snykiem czy Langem polega na tym, że autor Panny de Maupin w ielb i w posągach piękno pogańskie („Chrystus nie zjaw ił się dla mnie; jestem poganinem jak Fidiasz i A lcybiades” (s. 221), na­ tom iast według Asnyka i Langego petryfikacja uobecnia ideał etyczny i m eta­ fizyczny.

(19)

Ty będziesz niebios jasnym objawieniem , Przed którym dzikie plemiona uklękną, Czcząc w tobie boskie, nieśm iertelne piękno. Piękność w ystąpi jako nowa siła,

Co ponad żądzę zmysłową, namiętną, Serca pokoleń będzie podnosiła.

(A. Asnyk, Pigmalion) 46

Nieco później A ntoni L ange podobnie (ale już bez akcentów m o ra ­ lizatorskich) p ro jek to w ał „posągow y”, „ m a rm u ro w y ” k sz ta łt wieczności.

Do spokoju m y dążym. Spokój jest w marmurach. W marmury się przemienić, w granit przelać ducha! Zamknąć się w nieśm iertelnych liniach i konturach!

(A. Lange, Rozmyślania, LIV) 47

A m łody K asprow icz ta k opiew ał powab dziew czyny w yzw olonej od niepokoju p rag n ień i przy p ły w ó w nam iętności:

I oto leży w yrzeźbiona w głazie, Na wpół odziana, na w spół odsłonięta, Nęcąca w dziękiem dziewiczych obnażeń; Jej twarz nam iętnej n ie podlega skazie I pierś nadm iarem pragnienia n ie wzdęta.

(J. Kasprowicz, Chwila zadumy) 48

Jeśli pojaw ia się w y raźn e pragn ien ie ożyw ienia posągu, to p rzy b ie­ ra form ę reto ry czn ej apo stro fy (np.: „O zejdź z m arm u ró w tw ego po­ stu m en tu , / A frodis b iała!” ), k tó ra jest tylko ozdobnikiem w ypow iedzi w y rażającej fascynację pięk n em posągów w kom ponow anych w idyllicz­ n y ogród (Ogród lesbijski, P 360).

G dy m arzenia n ad ają posągowi pozór cielesności („Nie wiem , jaki czar ta jn y ożywił głaz chłodny. / Posąg m iłością dla m nie żył w to złote rano...” (L. Staff, S k a r b y ) 49), to ów cud tylko potw ierdza intu icję este­ ty, że k o n ta k t z pięknym p rzedm iotem przynosi w ięcej szczęścia niż spot­ k anie z żywą osobą.

Ja św iętem marzeń pustki napełniłem wnętrze... A raz szukając próżno w yśnionej, jedynej, Posąg dziewczyny-m ujrzał na cokołu piętrze Stojący w lesie... Usta wśród tęsknot godziny W biel stóp jej wpiłem ... Były gorące... gorętsze

Niż stopy kochającej i żywej dziewczyny... (Staff, Skarby)

48 A. A s n y k , Poezje, W arszawa 1974, s. 527.

47 A. L a n g e , Rozmyślania i inne wiersze. Wybrał i w stępem poprzedził J. P o r a d e c k i . Warszawa 1979, s. 106.

48 J. K a s p r o w i c z , P ism a zebrane. U tw o r y literackie. T. 1. Opracował A. L o t h . Kraków 1973, s. 111.

(20)

M arzenie i sztuka okazują się w artościow sze niż rea ln a więź m iędzy dw ojgiem osób.

A rty fic ja lista inaczej p a trz y ł na kobietę niż łowca p ro sty c h p rzy ­ jemności czy cnotliw y m ałżonek. W żyw ej postaci dostrzegał albo od­ bicie p raw zo ru piękna, albo piękno k o n k u ru ją c e z najdoskonalszym i dzie­ łam i a n ty k u i renesansu. Fascynow ały go zawsze w artości estetyczne, nie n atu ralisty czne. W miłości nie szukał an i jedności istot (m it andro­

g y n e ), ani fizycznego spełnienia. Nie k o jarz y ł też zmysłowego p iękn a

G alatei (jak niedaw no jeszcze A snyk) z „w ieczystą ducha pięknością” , z doskonałością etyczną. Dla m łodopolskiego hedonisty miłość zam ykała się w e w rażeniach w yw ołanych pociągającym widokiem . M ógłby pow ie­ dzieć: m iłość jest spojrzeniem . S pojrzeniem p e try fik u jący m , k tó re po­ dziw iając „żyw y id eał”, dąży — poprzez p ro je k c ję na żywioł kobiecości klasycznej form y — do opanow ania owego żyw iołu.

Tak p a trz y ł na Eunice P etroniusz, arcy w zó r d ek ad enta w sty lu „rzym - sko -v erlain e’ow skim ” 50.

Patrz sam: czy Praksyteles, czy Miron, czy Skopas lub Lizyp stworzyli: kiedy cudniejsze linie? Czy na Paros lub w Pentelikonie istn ieje podobny marmur, ciepły, różowy i rozkochany? 61

A oto spojrzenie m odernisty:

A każdy ruch jej tak d ziw nie jest m iękki, I takiej gracji biją z niego czary,

Jakby spod twórczej Praksytela ręki Gejzer arcydzieł buchał na św iat szary.

(W. Wolski, Ronda pu rpurow e i egipsko-złote) 52

Zgodnie z poglądam i W ilde’a (nie sz tu k a naślad u je życie, lecz życie sztukę) m łodopolski A nty -P ig m alion nie szu k ał w dziełach tra n sfo rm ac ji życia, lecz w żyw ych ciałach dostrzegał k o n k rety z ac ję estetycznego idea­ łu. Oto skojarzenia, w yw ołane w idokiem dziew cząt g rający ch w piłkę:

Zda się, że marmurowych dryjad lud w esoły Ożył nagle, rzuciwszy kam ienne cokoły, I w skrzesił na chw il kilka cudowny sen grecki.

(L. Staff, Gra w piłkę) 5S

Z „pigm aliońskim ” porów naniem doskonale harm on izu je p o rtre t

v o y e u r ’ a.

A lubieżny, zbudzony z snu sylen zdradziecki Oklaskuje je skryty w poplątane bluszcze, Gdzie fontanna, spadając, jak oklaski pluszcze...

80 Zob. R. Z i m a n d, „D ekadentyzm ” w arszaw ski. Warszawa 1964, s. 56: „De­ kadent i dekadentyzm rozumiane w w ersji rzym sko-verlaine’owskiej (jam jest ce­ sarstwo... itd.) oznaczać by m iały arystokratyczną (w sensie arystokratyzmu du­ cha, a nie pochodzenia), więdnącą kulturę przesytu, bezw olny estetyzm ”.

51 H. S i e n k i e w i c z , Quo vadis. W arszawa 1982, s. 226. 82 W. W o l s k i , Mare tenebrarum. W arszawa 1912, s. 62. 83 S t a f f , Poezje zebrane, t. 1, s. 747 (z tomu U śm iechy godzin).

(21)

Podobne w ypadki voyeu ry zm u (zob. też u W. W olskiego: „Pieszczę w zrokiem , jak boa przyczajony, sen n y / [...] Spoza czarnej opony chłonę w żądzy szale / W schodnią, w onną, złocistą baśń tw ojego ciała” ) 54 u zna­ w ane przez klasyfikatorów dew iacji za w yraz tłum ionego, niezaspoko­ jonego seksualizm u m ożna też in te rp re to w a ć jako p rag n ien ie d y sta n su w obec „zw yczajnych” przeżyć zm ysłow ych, jako postaw ę „obcego” , „w i­ dza”, k tó ry dlatego odczuw a rozkosz obserw ując intym ność innych, po­ niew aż nie m usi uczestniczyć w biofizycznych asp ektach miłości.

M łodopolski h edonista najczęściej przesłaniał dw uznaczności voyeu­ ry zm u m aską sakralnego podziw u, p rzy b ierał pozę poganina uległego bogini miłości.

Temu, co rzeźbił W enus Pięknotyłą, tw oje się ciało przed w iek am i śniło, a nigdy przez liść blady róży białej półton karminu nie prześw iecał piękniej ni się czarowniej kiedy uśm iechały

dwa śnieżne wzgórki słońcu... Patrz — i klęknij. (Kallipigos, P 389)

W idok obnażonej dziew czyny nie p row okuje do seksualnego zbliże­ nia, lecz przybliża k o n ta k t z daim onionem a rty stó w H ellady, z arche­ ty p em piękna. W łaściw ie źródłem zm ysłow ej pełni przeżyć nie jest pięk­ ne ciało, lecz Ciało-Piękno, estety czn y a b s o lu t55. T etm ajerow sk i koneser p iękn ych ciał jakby s y tu u je się poza k u ltu rą judeo-chrześcijańską. Do­ św iadcza pogańskiego m istycyzm u (apollińskiego, nie dionizyjskiego jak b o h aterzy Przybyszew skiego), spływ a n ań łaska W enus 56, odczuw a zm y- słow o-duchow ą harm onię, jak

54 W o l s k i , Mare tenebrarum, s. 57,

55 O popularności estetyzującego i „petryfikującego” spojrzenia świadczy m.in. w ypow iedź autora albumu śm iałych, jak na ow e czasy, aktów kobiecych W. K ł o ­ s o w s k i e g o (Kobieta i je j wdzięki. Warszawa 1905, s. 18) : „podczas patrzenia z zachwytem na piękną kobietę n ie pow inniśm y odczuwać ani na ch w ilę płcio­ w ego podrażnienia. Nie ma bowiem w takim wypadku najm niejszej różnicy m ię­ dzy pięknością kobiety a pięknością przecudnego utworu sztuki, jak np. rzeźby lub obrazu [...], patrzenie na piękną kobietę ma w sobie z obserwacji czegoś w iecz­ nego”.

58 O „religii” W enus traktowało dziełko P. P i o b b a (Moralność rozkoszy. Wenus, magiczna bogini ciała. Przekład z włoskiego. W arszawa 1910), w którym autor z w ielką pieczołow itością starał się zrekonstruować istniejącą rzekomo ongiś obrzędowość i etykę hedonizmu. Wenus Tetmajera bliższa jest „Afrodycie n ie­ biańskiej” niż „Afrodycie w szetecznej” (ale identyfikację z tą pierwszą uniem ożli­ w ia programowy estetyzm, dominujący w obrazie Tetm ajerowskiej Wenus). P la­ tońskie rozróżnienie dwu postaci bogini m iłości odgrywało ważną rolę w pismach W. S o ł o w i o w a (S m ysł liubwi, 1892) i J. N. B i e r d i a j e w a (N owoje rieli- gioznoje soznanije i obszczestw iennost’, 1907). Zob. też szkic M. Ł o p u s z a ń s k i e j Typ kobie ty współcze sn ej w n ajnow szej pow ieści naszej („Pogląd na Ś w iat” 1902, .nr 3).

(22)

[...] ci rzeźbiarze, co Wenus promienną niegdyś w paryjskim marmurze kowali, chodzili cisi, senni m iędzy ludem — oni w idzieli cud i żyli cudem...

(Ekstaza, P 392)

Nie p ró b u je zaw ładnąć p a rtn e rk ą , ani też nie usiłuje, jak b o h a te r erotyków idealistycznych, „uściskiem sp o jrzeń ” sięgnąć „głębin jej d u ­ szy”. W nagim ciele dostrzega grę czystych form , przeżyw a sy n estezyj- ną jedność w rażeń m uzycznych, plastycznych i erotycznych, o d k ry w a h arm o n ijn y ra j — pow iedzm y paradoksalnie, „zm ysłow ej idealności”.

N ie widzę, słucham cię oczyma, biała! Nagości twojej lin ie i kolory

w hymn mi się łączą jeden różnowzory, w muzykę kształtu, w pieśń twojego ciała... Melodią jesteś i harmonią cała!

(Ekstaza, P 392) 57

U tożsam ić fizyczne w alory kob iety z w artościam i estetycznym i, w k on­ krecie ciała dostrzec odbicie p raw zo ru piękna, doznać podw ójnego olśnie­ nia: ujrzeć żyw ą boginię i uposągow ione ciało, w yłączone na m om ent spod p raw n a tu ry dzięki estety zu jącem u sp ojrzeniu — oto p raca w yo­ b raźn i a rty fic ja listó w A nty-Pigm alionów . Spojrzenie p e try fik u jąc e cie­ lesny k o n k ret zarazem ożyw iało ideał Piękna. Dość naiw nie więc b rzm ia ­ ło p y tan ie sug eru jące a lte rn a ty w ę : posąg czy żywa dziew czyna?

I cóż jest lepiej śród życiowych fal? Patrzeć na posąg nieruchom o w ieczny Czy ścigać uśm iech dziewczyny serdecznej, Co mija szybko i odchodzi w dal? —

(A. Lange, Posąg i dziewczyna) 58

W Ekstazie, w Kallipigos i w in n y ch „antypigm aliońskich” ero ty k ach T e tm a je ra na powyższe p y tan ie odpow iadają obrazy zbudow ane zgodnie z zasadą m etafo ry czn ej id en ty fik a c ji ciała i rzeźby: posąg ciała, ciało posągu, żyw y (tańczący) posąg, ciało-m elodia itp. Ciało będące odbiciem m itycznego w zoru zyskuje szczególną w artość i autonom ię. Nie jest przedm iotem sek sualnych p rag n ie ń ani znakiem odsyłającym gdzie in ­ dziej, poza w y odrębniony o b raz zm ysłow ej harm onii. F u n k c jo n u je jako

erotyczn o-estetyczn y absolut, w arto ść sam a w sobie, bez ko n tek stu ety cz­ nego, bez pow iązań z n aturą.

57 W enus Tetmajera (przykład apollińskiej religii „postaci”, która jest „kon­ tem placją czystych form ”, „obserwacją postaci”) jest przeciwieństw em Astaroth Przybyszewskiego (przykład dionizyjskiej religii „popędu”). O wspom nianych w y ­ żej typach religii zob. G. v a n d e r L e e u w , Fenomenologia religii. Przełożył J. P r o k o p i u k . Warszawa 1978, s. 654—656.

58 A. L a n g e , Pocałunki. W arszawa 1926, s. 25. 8 — P a m ię t n ik L it e r a c k i 1990, z. 4

Cytaty

Powiązane dokumenty

EKWIPUNEK A BIWAK • Karty ekwipunku, które odwo- łują się do określonego miejsca na szlaku, nadal się aktywują (jeśli mają zastosowanie), gdy gracz, zatrzymując się w tym

Numer telefonu osoby dzwoniącej jest widoczny na wyświetlaczu. Bez wpisu do sieciowej książki telefonicznej i bez usługi Smart Call Block Jeżeli numer osoby dzwoniącej jest zapisany

Wypełnienie formularza zamówienia jest jednoznaczne z zawarciem przez Kupującego umowy sprzedaży i akceptacją regulaminu sklepu.. Podane na stronie ceny są cenami w

z Prezesem Urzędu Ochrony Danych Osobowych (zwanym dalej PUODO). Dane osobowe Kontrahentów przetwarzane są przez Administratora w celu realizacji umów łączących

Śniadania dla 12 uczestników projektu – przez 232 dni roboczych. b) Zamawiający zastrzega sobie prawo do zmiany terminu końcowego realizacji zamówienia, a co za tym

Jeśli wyrazili Państwo zgodę na zapoznanie się z treściami dotyczącym napojów alkoholowych poprzez akceptację w profilu, przechowujemy Państwa dane osobowe przez okres 6 lat

Proszę pamiętać, że wpisy pojawiają się automatycznie na stronie, natomiast strony statyczne nie pojawią się dopóki nie zostaną dodane do menu lub nie zostaną umieszczone

Dźwięk pukania sygnalizuje inne połączenie przychodzące podczas trwania rozmowy. Wskazy- wany jest numer lub imię osoby dzwoniącej, jeżeli włączona jest identyfikacja