• Nie Znaleziono Wyników

Działalność Marcina Giersza w świetle jego kórnickich "Tek"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Działalność Marcina Giersza w świetle jego kórnickich "Tek""

Copied!
35
0
0

Pełen tekst

(1)

Władysław Chojnacki

Działalność Marcina Giersza w

świetle jego kórnickich "Tek"

Pamiętnik Biblioteki Kórnickiej 5, 102-135

(2)

w Św i e t l e j e g o k ó r n i c k i c h „t e k“ I. WSTĘP

T em atem n in iejszego artykułu, n apisanego na życzen ie prof. B odniaka w 1950 r., będzie o m ów ien ie d ziałaln ości germ an izatorów a w szczegól­ ności M arcina G iersza w ok resie przed w iosn ą ludów . M ateriału źródło­ w eg o dotąd całk iem n ie znanego d ostarczyły rękop iśm ien ne „T ek i“ G ier­ sza 1 szczęśliw ie zachow ane w B ib liotece K órnickiej.

1 W 1900 r. syn Marcina Giersza, Otto, zaproponował B ibliotece Kórnickiej kupno kilku tek zawierających rękopisy i korespondencję ojca oraz parę roczników Gazety

Leckiej i Kalendarza Królew sko-Pruskiego, które Biblioteka nabyła za cenę 26 marek.

Podobną transakcję przeprowadził z Towarzystwem Naukowym w Toruniu, gdzie obok gazety i kalendarza trafiła również jedna teka z korespondencją na tem at ankiety nazw m iejscowych na Mazurach. „Teki Giersza“, stanow iące rękopisy B iblioteki Kór­ nickiej nr 1429—1434, składają się z sześciu w olum inów zaw ierających korespondencję Giersza z lat 1840—1848 oraz jedną teczkę z luźnym i papierami i listam i z lat 1840— 1891. Z uwagi na to, że m ateriały w nich zawarte są na razie jedynym i dostępnymi archiwaliam i, obrazującym i słynną akcję germ anizacyjną na Mazurach w latach czterdziestych X IX w., w arto om ówić bliżej ich zawartość. Rękopisy nr 1429 I (kart 209) i 1430 II (kart 151) zawierają bruliony listów Giersza do władz, pastorów i nauczycieli na Mazurach i Litw ie pruskiej oraz ich odpowiedzi, składające się prze­ w ażnie z tzw. atestów germ anizacyjnych, pisane w okresie od maja 1840 do końca sierpnia 1842. Oprócz korespondencji są tam jeszcze tabele statystyczne, dotyczące stosunków narodowościowych na terenie Mazur, L itw y pruskiej, rejencji kwidzyń­ skiej i opolskiej. Teczka III nr 1433 (kart. 149), sporządzona w sierpniu 1842, zawiera oryginały listów z 1842 r. oraz uw ierzytelnione kopie listów z lat poprzednich. W 1842 r. Giersz zatytułow ał tę tekę następująco: „Beilagen als Beläge zur untertä­ nigsten Eingabe von Se[iner] Exce[llenz] den Herrn Staatsm inister und Minister [der Geistlichen] und Unterricht A ngelegenheiten Ritter Eichhorn in Berlin über die Verbreitung des D eutschen [in nichtdeutschen] Gegenden der Provinz Pr[eussen] besonders des Regierungs-B ezirks [Gumbinnen] gesam m elt vom Rektor Gerss in Gr[oss Stürlak]“. Teczka IV nr 1431 (kart 90) zawiera bruliony listów i artykułów Giersza, odpisy listów osób obcych, notatki oraz num ery czasopism — w szystko z okresu: grudzień 1845 — styczeń 1848. Teczka V nr 1432 (kart 12) obejmująca okres od w rześnia 1841 do października 1842 zawiera atesty domagające się wprowadzenia nauki języka niem ieckiego oraz odpis obszernego listu pastora Balickiego do w y ­ dawcy Przyjaciela Ludu Łeckiego z krytyką tego pisma. Ostatnia teczka nr 1434, nie

(3)

D Z I A Ł A L N O Ś Ć M A R C IN A G IE R S Z A

Z azw yczaj patrzono na sam ą akcję w yn arad aw ian ia lud n ości m azur­ skiej ty lk o pod p olityczn ym k ątem w id zen ia i n ie u w zględ n ian o w ca le czyn n ik ów gospodarczych i społecznych, czasam i u tru d niających a n iek ied y n a w et u łatw iają cych p ow od zen ie zam ierzeń rządu pruskiego. A b y w ięc zrozum ieć sytu ację panującą w ów czas na M azurach, n ależy n ajp ierw za­ poznać się ze stosunkam i ek on om iczn ym i b ędącym i w yn ik iem reform u w łaszczen iow ych .

P o zn iesien iu poddaństw a w 1807 r. w yd an o ram ow y ed yk t o u w ła sz­ czeniu ch łopów (14 IX 1811), na którego w p row ad zenie n ie zgod zili się pru scy obszarnicy. N astąp iły w ięc d łu gotrw ałe targi rządu z junkram i, w rezu ltacie k tórych w yd an o n ow e p rzepisy w y k o n aw cze (29 V 1816 i 7 IV 1821) do ed yk tu z 1811 r., zu p ełn ie w yp aczające p ierw o tn y zam ysł rządu u w łaszczen ia w szy stk ich chłopów . W trakcie tych targów ludność n iecierp liw ie oczek iw ała na w p row ad zenie p ierw otnej u sta w y w życie, a skoro dow ied ziała się o p ierw szych zm ianach na jej niekorzyść, prze­ staw ała w y p ełn ia ć obow iązek pańszczyzny. W 1817 r. na p rzykład przeszło 350 ch łopów z 40 w si pow . ostródzkiego solidarnie odm ów iło w yp ełn ian ia posiadająca zespołowej rzymskiej num eracji Giersza, składa się z listów , prac i nota­ tek pochodzących z różnych okresów jego życia. Z poprzednimi są tem atycznie zw iązane 3 listy do Giersza, brulion jego listu, artykułu do Przyjaciela Ludu Łeckiego oraz czystopis pierwszej redakcji jego elaboratu pt.: Ueber die Verbreitung der

deutschen Sprache in nichtdeutschen Gegenden unseres Vaterlandes. Reszta papie­

rów to istna silva rerum składająca się z tekstów i nut polskich pieśni patriotycznych (3 w spółcześnie zapisane pieśni z powstania listopadowego oraz Boże coś Polskę), z korespondencji z lat 1870—1891 zaw ierającej m. in. listy Wojciecha Kętrzyńskiego, Alfonsa Parczew skiego i innych, z artykułów i tekstów pieśni religijnych, notatek z przeczytanych książek itp.

Dziwną jest rzeczą, że tak bogate m ateriały nie zostały wcześniej w yzyskane dla celów naukowych, skoro obecność ich w B ibliotece Kórnickiej nie była bynajmniej tajem nicą dla polskich naukowców. Już w 1904 r. nabywca ich, Zygmunt Celichowski, zdaw ał sam szczegółową o nich relację W ojciechowi K ętrzyńskiem u w liście z 15 II (rkps Ossolineum, 6208). N astępnie zapoznał się bliżej z zawartością tych tek S tan i­ sław K arwowski i w 1912 r. opublikował w Przeglądzie Wielkopolskim (s. 245—248) w artykule: Z papie rów rektora Gersza — 2 bruliony listów i jeden atest germ a- nizacyjny w tłum aczeniu polskim, ale bez podania m iejsca przechowania tych ręko­ pisów. A rtykuł ten jednak nie został w cale zauw ażony przez późniejszych badaczy przeszłości Mazurów. Po raz trzeci „Teki Giersza“ zostały „odkryte“ w 1945 r., kiedy dyrektor St. Bodniak i prof. К. Górski zwrócili na nie uw agę wyżej podpisanemu. Korespondencja zawarta w „Tekach“ stanow i pierwszorzędny m ateriał dokumentarny, ilustrujący polskość Mazurów przed 100 laty i perfidną akcję wynaradawiającą władz pruskich, usiłujących w ydrzeć im najw iększy skarb — m owę ojczystą. Stanowią one rodzaj uzupełnienia innego zbioru dokum entów odnoszących się do tej samej sprawy — w ydawnictw a: Die polnische Sprachfrage in Preussen, Leipzig 1845, opubli­ kowanego przez- stronę przeciwną w 1845 r., a zachowanego dziś w jedynym unikato­ w ym egzem plarzu kompletnym.

(4)

p ow inn ości p ańszczyźnianych, p ow ołując się p rzy ty m na ed yk t z 1811 r.2 B un t ten odbił się szerokim ech em w całych Prusach W schodnich, tak że dla jego stłu m ien ia zm obilizow ano siln e oddziały w ojsk ow e, które doko­ n ały w śród ch łopów m asow ych aresztow ań. K ied y przystąpiono do reali­ zacji u w łaszczen ia, objęto reform ą tylk o duże i średn ie gospodarstw a, zam ieniając p ańszczyznę na czynsz i przyznając chłopom praw o w łasn ości ziem i pod w arun k iem w yp ła cen ia odszkodow ania obszarnikom w zględ n ie p aństw u w e w siach dom inialnych. O dszkodow ania te w y n o siły 1/3 w a r­ tości gospodarstw a dziedzicznego oraz p ołow ę w artości gospodarstw a n ie- dziedzicznego. P on iew aż chłop, zw łaszcza średniozam ożny, n ie posiadał gotów k i, w ięc p rzew ażn ie zm uszony b y ł zrzec się na rzecz pana części gruntu, zw y k le n ajlep szej, stając się przez to m ałorolnym . Ci, którzy ch cieli zachow ać sw ą ziem ię w całości, p rosili o rozłożenie n ależn ości na raty, lecz często n ie m ogąc spłacić su m y i rosnących od setek tracili w dro­ dze licy ta cji całą sw ą w łasn ość 3. N ielep iej b yło w e w siach dom inialnych, gd zie w p raw d zie ch łopi n ie m u sieli zrzekać się ziem i, ale czyn sze i koszty uw łaszczen ia b y ły tak w ysok ie, że np. w pow . ełck im w ciągu dw u dziestu lat czw arta część gospodarstw chłopskich zm ien iła w łaściciela. Tak w ięc w rezu ltacie reform u w ła szczen iow ych nastąp iła ogólna pauperyzacja ch łopów m azurskich, którzy u traciw szy w w ielu w yp ad kach całk ow icie sw ą ziem ię p o w ięk szy li szeregi bezrolnej b ied oty w iejsk iej. W pow . w ę g o ­ rzew sk im na p rzykład obszarnik L eh nd orff zw ię k sz y ł areał sw ej ziem i 0 10 000 m orgów przez w y w ła szczen ie przeszło 100 zagród chłopskich. Jask raw y p rzykład n iesp ra w ied liw o ści społecznej n otu je protokół synodu p ow iatow ego w O stródzie z 11 IX 1843 w słow ach n a stę p u ją c y c h 4: „[W e w si k ościelnej M arwałd] obdłużonej sum ą około 80 talarów na korzyść w łaściciela m ajątku ziem skiego w n ajb liższym czasie b ęd ziem y m ogli zanotow ać w ypadek, że w szy sc y chłopi-gospodarze, z których każdy po­ siada około pół w łók i ch ełm iń skiej, utracą sw oją w łasn ość w drodze lic y

tacji na rzecz w ym ien ion ego, p oniew aż w sp om n iane grunta — razem 13 w łók — na k tórych w tej ch w ili znajdują się 22 gospodarstw a, on praw do­ podobnie nabędzie — gdyż n ie n ależy się spodziew ać konkurencji inn ych kupujących — za należn ą m u k w otę długu, który odkupił sam od po­ przedniego w ierzy ciela za ogólną sum ę 300 talarów !“ W ten sposób k ształ­ tow ała się pruska droga do k apitalizm u w roln ictw ie, którą sch arak tery­ zow ał znakom icie L en in pisząc m. in.: „L atyfu n dia pozostają nienaruszone 1 stają się stop n iow o podstaw ą gospodarki k apitalistyczn ej w roln ictw ie — 2 R. S t e i n , Die Umwandlu ng der Agrarverfassung Ostpreussens durch die

Reform des neunzehnten Jahrhunderts, B. 3, Königsberg 1934, s. 40—46.

3 I. P i e t r z a k - P a w ł o w s k a , Położenie ekonomiczne Mazurów w relacji

G. Gizewiusza (z r. 1843), „Przegląd Zachodni“, 1950, nr 9—10, s. 260.

(5)

D Z I A Ł A L N O Ś Ć M A R C IN A G IE R S Z A 105

oto pruski typ kapitalizm u agrarnego; panem p ołożenia je st junkier. W ciągu całych d ziesięcio leci u trzym u je się przew aga p olityczn a junkra i zahukanie, poniżenie, nędza i ciem nota ch łopa“ 5. C iężkie b yło p ołożen ie chłopów bezrolnych, zep ch n iętych do szeregów folw arczn ych robotników . Zapędzani do pracy n a w et w n ied ziele i św ięta o trzym y w a li nierzadko jako w yn agrod zenie bony, za które m ogli w pańskiej karczm ie dostać tylk o wódkę. P ostęp o w e d u ch ow ień stw o ew an gelick ie w id ziało i p iętn ow ało ów n iesłych an y w y z y sk ze strony obszarników , a le w ład ze ad m in istracyjn e ani k ościeln e nie ch ciały m ieszać się w te spraw y. N a dom iar złego spora­ d ycznie w ystęp u ją ce k lęsk i elem en tarn e w postaci zarazy ziem niaczanej, posuchy lub n ieu stan n ych deszczów w raz z ep idem iam i g n ęb iły biedną ludność, już i tak n ie m ającą z czego żyć. K ied y w 1845 r. objeżdżał król pruski M azury w zw iązku z k lęską głodu, napotkał w pow. m rągow skim d ziesięciotysięczn y tłu m m ężczyzn, którzy ze w zn iesion ym i w górę p ię ­ ściam i krzyczeli: „C hleba!“

Obok tego n iesłych an ego ucisku ek onom icznego i społecznego przybyła w latach trzyd ziestych X IX w. n ow a form a u cisku n arodow ościow ego, polegająca na u siłow an iu zlik w id ow an ia przyrodzonego praw a ludności do posłu giw an ia się języ k iem o jczystym przez nauczanie n ow ego, obcego jej język a n iem ieck iego. M om ent całk ow itego podporządkow ania i u za leż­ n ienia p olsk ich m as chłopskich od w ład z ad m inistracyjn ych , sp oczyw ają­ cych w y łą czn ie w rękach obszarniczych, uznano za stoso w n y do rozpo­ częcia perfidnej akcji germ an izacyjn ej pod pozorem w p row ad zenia w szk o­ łach lu d ow ych n auki język a n iem ieck iego n ie ty lk o jako przedm iotu, ale głó w n ie jako podm iotu nauczania w szy stk ich p rzedm iotów . Tak w ięc u podstaw w alk i n arodow ościow ej M azurów z N iem cam i o praw o do język a ojczystego, szczególn ie ostrej w latach 1840— 1848, leżało p ołożen ie ek o­ nom iczne ludności, żyjącej jeszcze często w iście feudalnej p odległości w obec pruskich m agn atów feud alno-pań szczyźn ianych.

II. POLITYCZNY CEL AKCJI GERMANIZACYJNEJ

Idea germ anizacji w szy stk ich nie n iem ieck ich narodow ości w p ań stw ie pruskim została w p ełn i rozw inięta już w 1804 r. w k siążce w yso k ieg o radcy k onsystorza w B erlin ie Z oellnera: Ideen ü b e r N ational-E rzieh u ng, który pisał, że n ajw ażn iejszą i n ajod pow iedzialn iejszą rolę w d ziele g er­ m anizacji odgryw ać p ow inn i n au czyciele i to najlep iej n iem ieccy, a n ie polscy, litew sc y czy łu życcy, choćby n a w et w yk szta łcen i w n iem ieck ich sem inariach: „A ju ż n ie m a m ow y o tych, którzy m ów ią in n ym [tj. n ie niem ieckim — W. Ch.] język iem , aby u m ieli w sk rzesić ducha narodow ego i tk liw e przyw iązanie do n iem ieck ich w sp ółob yw ateli. W spom nienie, że

(6)

są sob ie p ierw o tn ie obcym i, będzie w racało do ich św iadom ości za każdym słow em , które w y p o w ied zą “ 6. S p rzeciw iał się on jedn ak w y tę p ie n iu język a ojczysteg o m n iejszości n arod ow ościow ych drogą gw ałtu , gd yż o b iecyw ał sob ie osiągnąć ten cel przez m ieszaną szkołę, w której dziefci p olsk ie i litew sk ie u czy ły b y się razem z niem ieckim i. Z oellner w yob rażał sobie, że ju ż w ciągu dw óch p okoleń m ożna będzie dokonać zniem czen ia sp ołe­ czeństw a, o ile się będzie prow adzić w szkołach od pow iedn ie nauczanie. Tak w ięc p olsk ie d zieci w in n y sied zieć razem z n iem ieck im i i początkow o ty lk o p rzysłu ch iw ać się nauce prow adzonej w języ k u n iem ieckim . P rzy tej okazji u czy ły b y się już po n iem iecku liczyć, rachow ać i n azyw ać przed­ m io ty szkolne. N astęp n ie zaczęły b y u czyć się czytać z p olsk iego elem en ­ tarza (w szystk ie podręczniki p o w in n y b yć dw u języczn e), po czym n astą­ piłab y nauka czytan ia n iem ieck iego i p ow tarzania tego po n iem iecku, co u sły sza ły w yp ow ied zian e w m ow ie ojczystej. N a u czyciel w in ien jednak znać dobrze oba język i, aby dzieci rozum iały w y k ła d w sw ej m o w ie ojczy­ stej. P onadto trzeba b y w yróżn iać i w ynagradzać m łod zież odznaczającą się dobrym i postęp am i w języ k u niem ieckim , n astęp n ie nalegać, aby i poza szkołą obcow ała jak n ajw ięcej z n iem ieck im i dziećm i. W ten sposób m ia­ ło b y się osiągnąć pożądany cel, żeby n a u czyciel już po dw óch latach m ógł w yk ład ać tylk o po n iem iecku, p osłu gu jąc się języ k iem obcym jed y n ie pom ocniczo 7. W yw od y Z oellnera sp otk ały się z en tu zjasty czn ym p rzyję­ ciem w sp ó łczesn ych p ed agogów n iem ieckich , którzy (m. in. S ch leierm a­ cher) z aplauzem p ow tarzali jego m yśl, że j ę z y k p o l s k i sta n ow i prze­ szkodę bardzo w ażną i głęb oko zakorzenioną, w ięc trzeba go w y tę p ić w r a z z k o r z e n i a m i 8. N ależy pam iętać, że te p lan y od nosiły się i do P olak ów m ieszkających w całym ów czesn ym p ań stw ie pruskim łączn ie z ziem iam i p rzyp ad łym i w trzecim rozbiorze.

U k azan ie się książki Z oellnera zb iegło się z p ierw szym rozporządze­ n iem germ an izacyjn ym dla b. Prus W schodnich i odtąd tam tejsze w ład ze szk olne będą pow oli, ale z żelazną k on sek w en cją w prow adzać w ży cie ów program ek sterm in acyjn y w zględ em język a p olskiego. 27 IX 1804 ukażało się rozporządzenie nakazujące inspektorom p olsk ich i litew sk ich okolic, aby odtąd p rzyjm ow ali ty lk o takich n au czycieli, którzy b y chociaż cok olw iek rozum ieli po n iem ieck u oraz u m ieli przynajm niej pisać i czytać w tym języku. B rehm k om en tu je je n astęp u jącą uw agą: „To n ie b yło w iele, a jednak n ie b yło m ożna osiągnąć n aw et tej odrobiny, skoro na w si jeszcze

“ W. B o b k o w s k a , Pruska po lityk a szkolna na ziemiach polskich w latach

1793— 1806, Warszawa 1948, s. 107.

7 J. В r e h m, En tw icklu ng der evangelischen Volksschule in Masuren im Rahmen

der G esam tentw icklu ng der preussischen Volksschule, Bialla Ostpr. 1914, s. 399.

(7)

D Z I A Ł A L N O Ś Ć M A R C IN A G IE R S Z A 1 0 7

w s z y s t k i e szk oły z n au czycielam i b y ły p o lsk ie“ 9. P o insp ek cyjnej podróży nadprezydenta v. A u ersw ald a ukazało się zarządzenie z 31 VIII 1811, aby uczono po n iem ieck u p rzynajm niej d zieci rod ziców N iem ców oraz te d zieci polskie, które m ają ku tem u sk łon n ość lub rodzice ich sobie tego życzą. W m iesiąc później rejen cja in sp ek torów szk olnych z a p y ty ­ w ała, czy rozporządzenie poprzednie zostało podane do w iad om ości w sz y st­ kim nauczycielom i czy są oni zdolni je w yk on ać. O dpow iedzi b y ły za­ p ew n e n egatyw n e, gdyż jeszcze w kilka lat później nauka od b yw ała się na w si w y łą czn ie po polsku (np. w 1814 r. w całej parafii B iała 10). W 1837 r. p isał m. in. pastor R iem er, zw olen n ik akcji germ anizacyjnej: „Przed 20 la ty [tzn. około 1817 r. — W. Ch.] b yło w ielk ą rzadkością, gd y na w si, n aw et w p ew n y m oddaleniu od granicy p olskiej, znalazł się pośród pro­ stego ludu ktoś m ów iący po n iem iecku. N aw et w .m iastach p olsko-pruskiej ok olicy najniższa klasa m ieszkań ców n ie znała w ca le m o w y n iem ieck iej, a w kołach in telig en cji b yła ona w u życiu ty lk o o b o k p o lsk iej“ u . W tym czasie radca szk olny rejen cji gąbińskiej W egner zachęcał n a u czycieli do nauki n iem ieck ieg o obietnicą sp ecjaln ych g raty fik acji dla najbardziej g orliw ych w ty m kierunku, a p astorów sp raw u jących rów nocześn ie fu n k cje insp ek torów szk olnych przyn aglał do poparcia nauki języ k a n iem ieck iego w szkołach. N a w et B rehm stw ierd za nierealn ość ty c h zarządzeń, p oniew aż n ajw ięk sze choćby u siłow an ia pastorów n ie potrafią zatknąć na M azu­ rach sztandaru n iem czyzn y, dopóki ludność b ęd zie czysto polska, a nau ­ czy ciele ty lk o ty m ję zy k iem będą się p osłu giw ali. Z daniem jego p rzy ­ szłość i zw y cięstw o m ogli zap ew nić n iem czyźn ie ty lk o m łodzi sem in arzy­ ści w yk ształcen i w n iem ieck im d u c h u la. W ładze p ruskie p om y śla ły o czy w iście o sem inariach n au czycielsk ich m ających b yć kuźnią n iem czy ­ zny. P ierw sze z nich zw an e „K aralen e“ p ow stało koło W ystrucia w 1816 r. i liczy ło początkow o 25 chłopców w w iek u 17— 20 lat, pochodzących z Mazur i L itw y pruskiej. D ru gie sem inarium , m ające ty lk o pom ocniczy charakter, założono w 1821 r. w Zabinach. L iczyło ono ty lk o 10 u czn iów u częszczających na kurs d w u letn i. W 1825 r. p rzeniesion o je do G iżycka, a w 1829 r. do W ęgorzew a, gd zie otw arto już w sp ecjaln ym gm achu nor­ m alne sem in ariu m obliczone na w ięk szą ilość uczniów . Około 1830 r. było na M azurach 826 szkół lud ow ych, do k tórych uczęszczały p rzew ażn ie tylk o p olsk ie dzieci. Języ k n iem ieck i m ógł być przedm iotem w yk ład u (ale p rzew ażn ie nim n ie był) jed y n ie w szkołach p arafialnych, gd zie zazw yczaj angażow ano na n au czycieli k an d yd atów teo log ii u m iejących po

* J. B r e h m , jw., s. 400. 10 j w . r s. 387.

11 R i e m e r , Ueber den Unterricht in der deutschen Sprache in den Schulen der

polnischen Gegend, „Der Volksschulfreund“, B. I, 1837, s. 47.

(8)

n iem iecku. T ym czasem n a u czy ciele szkół w iejsk ich po w ięk szej części u m ieli ty lk o u czy ć po polsku i n ie m ieli czasu, sposobności czy ochoty na nauczen ie się język a niem ieckiego. Trudno im się zresztą dziw ić, skoro b y li w p rzeciw ień stw ie do rek torów szkół p arafialn ych w ynagradzani bardzo nisko. W 1821 r. na p rzykład roczne pobory tak iego w iejsk ieg o n au czyciela w y n o siły od 10 do 12 talarów ! Z ty ch p ien ięd zy m u siał kupić soli za 6 talarów , a ju ż rzadko k ied y zd ob yw ał się na kupno b u tów (kosz­ to w a ły 3 talary) i najczęściej chodził boso. W ynagrodzenie w naturaliach w y n o siło w n ajlep szym razie 600 kg żyta i 300 kg jęczm ienia rocznie, ale g d yb y ch ciał chow ać sobie św in ię, to m u siałb y p o łow ę deputatu zu żyć na jej w yk arm ien ie. W takich w arunkach ży li nauczyciele, obarczeni prze­ w ażn ie liczną rodziną, gdy w sp ółcześn ie parobek folw arczn y o trzy m yw ał obok utrzym ania p rzeciętn ie 24 talary rocznego w yn agrod zenia 1S. W ielu spośród n au czycieli trudniło się ubocznie rzem iosłem , aby zap ew nić sw ej rodzinie chociaż skrom ne u trzym anie. D od atk ow e sam ok ształcen ie się dla opanow ania język a n iem ieck iego zajm ow ałob y im dużo czasu i na razie n ie daw ało sp ecjaln ych w id ok ów polepszen ia sy tu a cji m aterialnej. W szyst­ kie w ięc w y siłk i w ład z szk olnych obu rejencji: gąbińskiej i k rólew ieck iej,

aby p rzynajm niej n au czycieli szkół w iejsk ich nauczyć po n iem iecku, n ie d aw ały na razie w ięk szych rezu ltatów . O bow iązek ten w łożono na super- in ten d en tów i pastorów , którzy chcąc się w yw ią za ć z zadania urządzali dla n au czycieli w e w łasn ym zakresie kursy dokształcające w język u n ie­ m ieckim . Jed en z takich kursów odbył się latem 1829 w O lsztyn ku dla 20 n au czycieli lu d ow ych z pow. ostródzkiego.

W reszcie w 1829 r. u jaw n iła rejen cja gąbińska w zarządzeniu z 18 listo ­ pada tegoż roku isto tn y cel, dla którego n au czyciele m u sieli się u czy ć po n iem iecku, żądając: „żeby w szkołach, gd zie d o c z a s u m u si się uczyć m łodzież po polsku lub po litew sk u , n ie brakow ało codziennych i regular­ nych ćw iczeń w czytaniu, m ow ie i pisaniu w język u n iem ieck im “ 14. W parę m iesięcy później (11 II 1830) rów nież rejencja k rólew iecka podobnie na­ kazała, aby n au czy ciele polsk ich szkół, dla których języ k n iem ieck i nie b y ł całk iem obcy, u czyli po niem iecku przynajm niej jedną god zinę tyg o d ­ niowo, a je śli to m o żliw e — po d w ie i w ięcej.

W ybuch p ow stan ia listop ad ow ego w y w o ła ł w śród M azurów w ielk ie w rażen ie i p ow szechn ą sym p atię dla p ow stań ców zw łaszcza w śród m ło­ dzieży, która en tu zjastyczn ie p ow itała w alk ę z carskim ciem ięzcą. W m ia­ stach, np. w N idzicy, czytan o w te d y je d y n ie pism a pow stańcze, p rzew ażn ie 13 Położenie nauczycieli odm alował pastor Michał Stern z Grabowa w liście do rejencji gąbińskiej z 15 III 1821, przedrukowanym w książce H. B r a u n a , Alte u. neue Bilder aus Masuren, 1888, s. 174.

(9)

D Z I A Ł A L N O Ś Ć M A R C IN A G IE R S Z A 109

N o w ą P olskę w yd aw an ą w W arszaw ie 15. K ied y zaś ulicam i m iast m azur­ skich ciągn ął pochód in tern ow an ych pow stańców , cała ludność w y lęg a ła na u licę ob darow yw u jąc n ieszczęśliw y ch i płacząc z pow odu ich niedoli. W szystkie te ob jaw y m iło ści i serdeczności do P olak ów śled ziły bacznie w ład ze pruskie. P ow itan o w ięc z u lgą upadek p ow stan ia i zabrano się z w ięk szą niż p rzedtem en ergią do zorganizow anej akcji w yn arad aw ian ia Mazurów.

Zarządzenie rejen cji k rólew ieckiej z 8 X I 1831 w y su n ęło pod adresem opornych polsk ich n au czycieli w yraźn e ultim atum : „Jest n aszym zam ia­ rem w przyszłości n ie p rzyjm ow ać na stałe żad n ych n au czy cieli n ie zn ają­ cych na ty le język a niem ieckiego, aby m óc w nim pisać i nauczać. W ynika z tego, że w szy scy całk iem p olscy n au czyciele m uszą u s t ą p i ć ze sw y ch stan ow isk z tą chw ilą, gd y znajdą się n astęp cy znający oba ję z y k i“ ie. N a­ kazano w ięc sporządzić szczegó łow y spis n au czy cieli u m iejących w zg lęd n ie n ie u m iejących po n iem ieck u oraz szkół, gd zie się u dziela nauki ty lk o po polsku, albo po polsku i po n iem iecku. W pół roku później (22 V 1832) w yd an o zarządzenie, aby w e w szystk ich szkołach uczono język a n iem iec­ kiego co najm niej 8 godzin tygod n iow o, tak aby d zieci n auczyć po n ie ­ m iecku czytać, pisać i n azyw ać p rzedm ioty w szkole i dom u. Jednak w p rak tyce okazało się ono m ało w yk on aln e z u w ag i na p ow szech n y brak znajom ości n iem ieck iego u w ięk szości n au czycieli. Ś w iad czy o ty m n aj­ lepiej urzędow a ocena w y n ik ó w kursu dokształcającego dla 30 n au czycieli z obu rejencji, jaki od był się latem 1834 r. w P asym iu. O kazało się, że u czestn icy kursu p rzew ażn ie n ie u m ieli n iczego przeczytać ani zrozum ieć po n iem iecku, czy rozw iązać choćby n a jłatw iejszego zadania rachunko­ w ego w ty m języku. O dnosili się oni do założeń kursu bardzo n ie ­ chętnie, a szczególn ie uprzedzeni b y li n au czy ciele z p ow iatu ostródz- k iego 17.

D otych czasow e żądania w ładz szk olnych szły w kierunku nauczania dzieci p olsk ich język a n iem ieck iego jako p r z e d m i o t u , co zresztą n ie b yłob y rzeczą z gru n tu złą, g d yb y n ie traktow ano tego jako w stęp u do zu p ełnego w yru gow an ia język a p olsk iego z w y k ła d u szkolnego i zastą­ pienia go w y łą cz n ie języ k iem n iem ieckim . P rzestano się m askow ać do­ piero w „instru kcji“ z 25 VI 1834 18 stanow iącej p odw alin ę zorganizow anej akcji germ an izacyjn ej, jaką rozw inięto w n astęp n ych kilk u nastu latach. Zarządzono w niej, aby w szy stk ie d zieci bez w yjątk u , bez w zg lęd u na to, jaką m ow ą p o słu g iw a ły się w domu, p obierały odtąd regularn ie naukę

15 J. G r e g o r o v i u s , Die Ordensstadt Neidenburg in Ostpreussen, M arienwer­ der 1883, s. 217.

16 [G. G i z e w i u s z ] , jw., s. 154. 17 jw., s. 160—161.

(10)

język a niem ieckiego, a m ian ow icie w szkołach jednoklasow ych: na n iższym stopniu nauczania co najm niej 12, na średn im 8, a na w y ższy m 6 godzin tygodniow o. D zieciom , które jako tako rozum ieją po n iem iecku lub zd ołały się tego język a nauczyć w szkole, w in n o się w yk ładać w szy stk ie przed­ m ioty w język u n iem ieckim . J eśli jedn ak rodzice sp ecjaln ie sobie tego życzą, aby uczono ich d zieci czytać po polsku, to w oln o tę naukę czytania rozpocząć na średnim stopniu nauczania i to n ajw yżej 2 godziny ty g o d ­ niow o. N a n iższym stopniu nauczania m ożna co n ajw yżej u czyć sylabizo­ w ać po polsku. S zkoły, w których n a u czyciel n ie u m ie w cale m ów ić po niem iecku, n ie p odlegają z konieczności tej u staw ie, aż do czasu zastąpienia tak iego n au czyciela innym , w ystarczająco obznajm ionym z n iem ieck im język iem . W szczegó łow ych ob jaśn ieniach do tego zarządzenia zw rócono u w agę na konieczność uczenia d zieci języ k a n iem ieck ieg o ty lk o przez ćw iczen ia p am ięciow e i m yślo w e, a n ie m etodą uczenia się słów ek . D zieci p ow in n y od razu odpow iadać po n iem ieck u całym i zdaniam i, a w szkole na lek cji i w przerw ach w in n y m ów ić ty lk o po n iem iecku. W yrażano na­ dzieję, że rezu ltaty takiej nauki osiągnie się już po 2 latach, i tak ie dzieci, które po p rzyjściu do szk oły n ie rozum iały ani słow a w języ k u niem ieckim , kończąc ją będą m o gły w ładać nim z ca łk o w ity m zrozum ieniem .

Tak w ygląd ała spraw a nauczania język a n iem ieck iego i w języ k u n ie­ m ieck im w ch w ili rozpoczęcia d ziałaln ości n au czycielsk iej M arcina G iersza 19.

19 Osoba Giersza i późniejsza jego działalność jako krzew iciela literatury ludowej dla Mazurów w języku polskim wzbudzała zainteresow anie tak u Niem ców, jak i Po­ laków. Szczegółowy spis literatury dotyczącej go w obu językach został wydruko­ w any w książce: S p r a w y Mazur i Warmii w korespondencji W. Kętrzyńskiego — s. 314—315. Ciekawą jest rzeczą, że w późniejszym okresie ani Niem cy, ani Polacy (z w yjątkiem St. Karwowskiego) nie znali w cale działalności germ anizacyjnej Giersza w okresie jego pracy nauczycielskiej i om awiali tylko jego działalność w y ­ dawniczą w języku polskim.

Marcin Giersz (po niem iecku pisał się zawsze: Gerss, a po polsku czasami: Giersz) urodził się 23 X 1808 w biednej w iosce K ow alki w pow. gołdapskim jako syn tam tej­ szego pastucha Jakuba i Ludwiki z domu Trempenau. Uczęszczał początkowo do w iejskiej szkoły w Kowalkach, gdzie nauczyciel uczył dzieci religii, czytać, pisać i ra­ chować tylko p,o polsku. W 10 roku życia ukończył naukę i odtąd pomagał ojcu paść bydło należące do w szystkich gospodarzy wsi. Wkrótce potem m iejscowy pastor zain­

teresow ał się nim bliżej i postanow ił kształcić go dalej na w łasny koszt, zabierając go do Grabowa. Tam w szkole parafialnej zetknął się Marcin po raz pierwszy z nauką języka niem ieckiego i w ciągu roku zdołał się pod kierunkiem pastora i jego syna tak dalece w nim poduczyć, że w 1820 r. został um ieszczony w seminarium nauczycielskim „Karalene“, gdzie przebywał przez siedem i pół lat. Dyrektorem tego zakładu był w ów czas August Edward Preuss, uczeń Pestallozziego, który dbał o grun­ tow ne w ykształcenie uczniów w e w szystkich przedmiotach z w yjątkiem ich języków ojczystych (chociaż uczniow ie rekrutow ali się jedynie z Mazurów i pruskich Litwinów), albow iem udzielali ich nie nauczyciele, lecz starsi koledzy. Dyrektor ani nauczyciele

(11)

D Z I A Ł A L N O Ś Ć M A R C IN A G IE R S Z A 1 1 1

. 'III. UDZIAŁ MARCINA GiIERSZA W AKCJI GERMANIZACYJNEJ W 1828 r. G iersz u koń czył naukę w sem inarium i objął stan ow isko n a­ uczyciela w polskiej k lasie w M ikołajkach, gd zie początkow o p row ad ził naukę ty lk o w język u polskim . Ze sp ecjaln ym zam iłow an iem u czył d zieci polskich w ierszy oraz śp iew an ia p ieśn i p olsk ich zarów no lud ow ych, jak i układanych przez „rodzonych P olak ó w “. B yć m oże, że śp iew a ły one ró w ­ nież p atriotyczn e p ieśn i z okresu p ow stan ia listopad ow ego, jak św iad czyłb y 0 ty m zach ow an y w rękopisie B. K. nr 1434 arkusz papieru z p isan ym i w sp ółcześn ie tek stam i i n utam i pieśni: „N asz C hłopicki w ódz d zieln y 1 śm iały . . „Dal ej bracia do bułata . . .“ i „Jeszcze P olska n ie zginęła, póki w nas k rew p ły n ie . . .“ W zw iązku z p ow stan iem przebyw ało na M a­ zurach w ielu Polaków , przew ażn ie u ciek in ieró w z teren ów zajm ow an ych przez w ojsk a carskie. Z bierali się oni zazw yczaj w szkole u Giersza, k tóry tłu m aczył im z n iem ieck ich pism w iadom ości o przebiegu p ow stan ia oraz pokazyw ał na ścien n ej m apie ruchy w ojsk p ow stań czych i rosyjsk ich 20.

W 1831 r. zostały zn iesion e w e w szy stk ich p raw ie m iasteczk ach m azur­ skich tak zw ane p olsk ie k lasy, do których uczęszczały d zieci rodziców n ie u m iejących po n iem iecku . W zw iązku z tym zaprow adzono dla ty ch d zieci naukę w szy stk ich p rzedm iotów w język u n iem ieckim .

G ierszow i n ie sp raw ił ten n o w y sposób nauczania żadnych trudności, gdyż w czasie p obytu w sem inarium poznał dobrze języ k n iem ieck i i pa­ m iętał z w łasn ego dośw iadczenia, że nauczyć się go m ożna ty lk o w ted y, o ile b ęd zie się znało zn aczen ie słó w w obydw u językach. D zięk i stoso­ w an iu tej m etod y nauczania osiągnął G iersz w ciągu n iesp ełn a roku tak znaczne p ostępy, że w 1832 r. w e zw a ł go do sieb ie na k on feren cję prezes rejen cji w G ąbinie 21. R ozm ow a ta d otyczyła za p ew n e m etod y nauczania język a n iem ieck iego d zieci n ie znających tego języka, d zięk i której G iersz stał się ju ż sła w n y w kołach propagujących akcję germ anizacyjną. W m arcu 1835 r. G iersz otrzym ał aw ans, gd yż z pom ocnika rektora (tak nazyw an o w zaborze p ruskim k ierow n ika szk oły m iejskiej i p arafialnej) został sam rektorem w S zestn ie. Poprzednik jego słabo w id oczn ie u m iał po n iem iecku, gd yż u czn iow ie w ch w ili przyb ycia G iersza p raw ie w ca le nie znający tych języków n ie m ogli sprawdzić, czy w yznaczeni przez nich uczniow ie nadają się do takiej funkcji. Giersz skarżył się, że jego „nauczyciel“ języka polskiego umiał znacznie mniej od sw oich słuchaczy, w ięc skoro ów w 1823 r. ukończył sem i­ narium, następcą jego został piętnastoletni Marcin, który z w ielkim zapałem zabrał się do studiowania polskich podręczników, aby móc jak najlepiej opanować m owę ojczystą. A poniew aż „ćw iczył się w języku polskim bez m iłosierdzia“, narażał się nieraz z tego powodu na drwiny sw ych kolegów.

20 S p ra w y Mazur . . s. 158.

21 Brulion listu Giersza do pastora Kraski w Kłusach z 23 VII 1842, BK, rkps 1430, k. 148.

(12)

tego język a n ie znali. W ciągu dw óch i pół lat n o w y rektor zdołał tak d alece poduczyć d zieci p olsk ie język a niem ieckiego, że podobno w szy stk ie m ó w iły tym języ k iem i rozum iały go oraz m ogły u czyć się relig ii po n ie­ m iecku, zostały w ięc w ty m język u p rzygotow an e do kom unii. T akie p rzy­ najm niej św iad ectw o w y sta w ił G ierszow i w 1840 r. następca oraz m iej­ sco w y proboszcz Andrzej G aw lik 22. W reszcie w październiku 1837 został G iersz p rzen iesion y na stan ow isk o rektora w szk ole parafialnej w S ter- ław k ach W ielkich, gd zie na 60 ty lk o j e d n o dziecko m ó w iło po n ie ­ m iecku 23. W ieś ta liczy ła w ów czas 396 m ieszkań ców , w śród k tórych poza pastorem i n au czycielem ty lk o 16 osób u m iało jako tako po n ie m ie c k u 24. P arafia S terła w k i W ielk ie składała się z 6 w si zam ieszk ałych przez ch ło­ p ów w oln y ch (tzw. chełm ińskich) oraz z jed n ego m ałego folw arku m ają­ cego za led w ie 36 m ieszkań ców . Pod w z g lę d e m ję zy k o w y m cała parafia w yglą d ała jedn olicie, skoro w 1835 r. na 1003 P ola k ów b yło 49 N iem ców (m ieszkających p rzew ażn ie w folw arku), a w 4 szkołach b yło 245 polskich i 17 n iem ieck ich d z ie c i25. N iek tóre w sie, jak np. S terła w k i M ałe (462 m ieszkańców ), n ie m ia ły u sieb ie ani jed n eg o N iem ca 26. Taki b y ł stosu nek ję zy k o w y P olak ów do N iem ców , gd y M arcin G iersz rozpoczął na teren ie tej parafii sw ą działalność germ anizacyjną.

O w ocem tej k ilk u n astoletn iej d ziałaln ości b y ł n adm iern y w zrost lu d ­ ności n iem ieck iej, a g w a łto w n y spadek lud n ości p olsk iej, w id oczn y w póź­ n iejszych statystyk ach n iem ieckich , które zaliczały do N iem ców w sz y st­ k ich u m iejących jako tako po n iem iecku . Już w 3 lata po p rzyb yciu G iersza (1840) n aliczono w całej tam tejszej parafii 1159 P o la k ó w i 358 N iem ców , p rzy czym tak n agły od 1835 r. p rzyrost N iem có w uzyskano przez zalicze­ n ie do n ich 248 d zieci szk olnych trochę u m iejących już po n iem ieck a 27, n iem n iej trzeba stw ierd zić, że w p óźn iejszym okresie proces germ an iza- c y jn y p osunął się tu o w ie le dalej niż w in n ych p arafiach p ow iatu g iży c­ kiego.

W arto zastanow ić się nad tym , jak ie p rzesłan k i spraw iały, że tam oraz w p ow iecie w ęgorzew sk im ludność p rzew ażn ie u le g ła germ anizacji, a w pozostałej części kraju trzym ała się uparcie ojczystej m ow y, ob y­ czajów i zachow ała sw ą polską narodow ość. Otóż w w y n ik u sprzeczności

22 BK, rkps 1433, k. 43—44.

23 Brulion m emoriału Giersza pt. Ueber die Verbreitung der deutschen Sprache

in nichtdeutschen Gegenden unseres Vaterlandes, BK, rkps 1434, s. 22.

24 M. G e r s s , Ueber den Fortschritt der deutschen Sprache in Masuren, „Königs­ berger Hartungsche Zeitung“, 1847, nr 50, s. 235.

25 BK, rkps 1429, k. 56—57.

26 H. M e y e r , Topographisch-statistische Uebersicht des Regierungs-Bezirks

Gumbinnen, Insterburg 1839, s. 97.

(13)

D Z lA L A L N O S C M A R C IN A G IE R S Z A 1 1 3

istn iejących w ło n ie ustroju k ap italistyczn ego w y p ły n ę ły d w ie koncepcje tw orzen ia się reform sp ołeczn ych na Mazurach. Jed n i w id zieli je w za­ chow aniu język a i rodzim ej kultury, dążąc św iad om ie do w sp óln oty k u ltu ­ ralnej z P olską — a b yli w śród nich biedni chłopi, robotnicy rolni, nauczy­ ciele i p ostęp ow i pastorzy ze sw y m przyw ódcą G ustaw em G izew iu szem na czele — drudzy zaś, obałam uceni obietnicam i p rzed staw icieli sfer rzą­ dzących, w id zieli dobro ludu m azurskiego ty lk o w połączeniu się z n ie­ m iecką burżuazją, a w dalszej k on sek w en cji z n iem ieckim narodem burżuazyjnym . Do tych ostatnich n ależeli bogaci chłopi, m ieszczanie, drobna część n au czycieli u m iejących po niem iecku (m. in. Giersz) i znaczna część d uch ow ień stw a ew an gelick iego, będąca awangardą burżuazji, która św iad om ie n ad u żyw ała religii dla celó w czysto p olitycznych.

G iersz pochodząc z biednej rodziny pragnął szczerze p olepszenia doli ludu m azurskiego. W idział tysiące ludzi głodu jących na w si z pow odu nieurodzaju zbóż czy nieudania się ziem niak ów oraz tysiące osób em ig ru ­ jących za pracą do Polski. R ów nocześnie spostrzegał dobrobyt w śród N iem ­ ców stan ow iących nieliczną klasę posiadającą na Mazurach, ale dzierżących w sw y ch rękach urzędy, m ajątki, zakłady przem ysłow e i w iększość w ar­ sztatów rzem ieśln iczych. W ydaw ało mu się w ięc, że sam a znajom ość język a niem ieckiego, język a „panów “, w ysta rczy dla k ultu raln ego i go ­ spodarczego p odn iesien ia ludności. N ie w ied ział w id oczn ie o tym , że w ów czesn ym p ań stw ie pruskim w ie le b yło czysto niem ieckich okolic, gdzie m ieszkań cy żyli w skrajnej nędzy i podobnie ratow ali się od śm ierci głodow ej ucieczką za granicę. T ym czasem różne czynn iki sk ład ały się na stałe p ogłęb ian ie się nędzy M azurów, nie znanej w takim n asileniu przed okresem reform gospodarczych. N ajw ażn iejszą przyczyną było om ów ione w yżej u w łaszczen ie chłopów przeprow adzone w in teresie junkrów pru­ skich, d zięki którem u parę ty sięc y gospodarstw chłopskich uległo lik w i­ dacji, a k ilk an aście ty sięc y ludzi p ow ięk szyło już i tak liczn e szeregi robot­ n ików rolnych, którzy stracili pracę u ch łopów z ch w ilą zn iesien ia pań ­ szczyzny. N iedorozw ój p rzem ysłow y w iejsk ich m iasteczek na M azurach nie p ozw alał z k olei na w ch łon ięcie tych zbędnych na w si rąk do pracy. W takich okolicznościach nie m ogła Mazurom pom óc sam a znajom ość języka niem ieckiego, skoro nie m ieli m ożności otrzym ania jak iejk o lw iek pracy na teren ie p aństw a pruskiego. W praw dzie w dalekiej N adrenii i W estfalii zaczynała się w ów czas tw orzyć baza kapitalistyczn a państw a pruskiego, ale na razie zadow alał się tam tejszy przem ysł nadm iarem ro­ b otników z n ajb liższych prow incji. Tworząca się baza kapitalistyczn a była zarazem ostatnim ogn iw em w k ształtow an iu się n iem ieck iego narodu bur- żuazyjnego w zachodnich i środkow ych prow incjach p aństw a pruskiego, co n iew ą tp liw ie stało się przyczyną nacisku germ an izacyjn ego rządu na teren ie w szystk ich w sch od nich prow incji państw a. A kcję germ anizacyjną

(14)

w szk oln ictw ie m azurskim poprzedziła już tego rodzaju akcja na Śląsku D oln ym i O polskim oraz na Pom orzu, a rów nocześn ie od byw ała się, w p raw d zie o słabszym nacisku, podobna akcja w W ielkopolsce. A zatem M azury n ie w yróżn iały się w c a le pod ty m w zględ em od inn ych ziem p ol­

skich zaboru pruskiego.

G łów nym organizatorem akcji germ anizacyjnej na teren ie Mazur i L itw y pruskiej b ył ek s-p astor w ojsk ow y, radca szk olny rejen cji gąb iń ­ skiej, K arol A u gu st R ättig (ur. 1794 w K rólew cu), który w 1832 r. objął sw e stan ow isko po radcy D ieckm annie, p rzeniesion ym na rów norzędne stan ow isko do rejen cji k rólew ieck iej. B y ł on p rzedtem pastorem w K łaj­ pedzie, gdzie m iał m ożność zapoznać się ze stosunkam i narodow ościow ym i panu jącym i na L itw ie pruskiej. W ów czas znajom ość język a niem ieckiego, zw łaszcza na w si, b y ła tam w ielk ą rzadkością. Z ostaw szy radcą szk olnym R ättig k on tyn u ow ał w oparciu o w ład ze przełożone akcję germ anizow ania szkół lu d ow ych na M azurach i L itw ie pruskiej w yk azu jąc na ty m odcinku n ieb yw ałą ak tyw n ość i gorliw ość. W czasie ciągłych podróży in sp ek cy j­ nych organizow ał p ow iato w e zw iązki n au czy cieli pod k ierow n ictw em gor­ liw y ch k rzew icieli niem czyzn y, an gażow ał do tej akcji w ielu pastorów , sp raw u jących obow iązki p ow iatow y ch i parafialn ych insp ek torów szkol­ nych, w reszcie w p ły w a ł drogą zach ęty czy zastraszen iem na p oszczegól­ n ych n auczycieli, aby całą u w agę p o św ięcali u czeniu d zieci ty lk o w n ie­ m ieckim języku. N au czycieli w ca le nie u m iejących tego język a lub zn ających go n ied ostateczn ie zw aln iał b ezw zględ n ie z zajm ow an ych sta ­ n ow isk bez jak iego k olw iek zaopatrzenia em erytaln ego. N ajgorliw szych pom ocników znalazł sob ie w śród obszarników , pastorów i n auczycieli w p ow iecie w ęgorzew skim .

W p o w iecie tym obszarnicy N iem cy w y w ła szc zy li dużą ilość chłopów i sk up iali w sw y ch rękach olbrzym ią ilość ziem i, na której starali się osadzać sw y ch rodaków p rzyb yłych z p ółn ocy kraju. M iejscow y su perin ­ ten d en t i w ład ze ad m inistracyjn e zm uszali ludność, n a u czycieli i p asto­ rów do w yru gow an ia język a polskiego, a obszarnicy stoso w ali w tym celu w stosunku do u zależn ion ych od sieb ie ch łopów p rzym us pozaekono­ m iczny. P ew n ą ilustracją tam tejszych stosu nk ów jest n astęp u jące pism o okólne su perinten denta w ęgorzew skiego, S am u ela N eum anna, z 4 XI 1841 r. do p o d ległych pastorów, rozesłane w zw iązku z ankietą G ie r sz a 28: „P. T. upraszam u niżenie o łask aw e w y p ełn ie n ie załączonego w yk azu i o u przejm e przesłan ie m i tegoż. S zczególn ie proszę o łaskaw e udow od­ n ien ie o czyw istego faktu, że germ anizacja ludu p olskiego je st napraw dę m o żliw a “.

N eum ann w y z y sk iw a ł sp ecjaln ie w celach germ anizatorskich sw e sta-38 BK, rkps 1429, k. 188.

(15)

D Z I A Ł A L N O Ś Ć M A R C I N A G I E R S Z A 1 1 5

n ow isko su perinten denta w obec p od ległych pastorów i n auczycieli. Miał on g orliw ych pom ocników w osobach n iektórych n a u czycieli szkół para­ fialnych, a zw łaszcza w śród pastorów: M acieja Czygana (1770— 1846) w Budrach, Gotharda M otulli (1794— 1842) w R adziejach, A ndrzeja P au - lin iego (1790— 1869) w K utach oraz K rzysztofa Rostocka (1765— 1843) w Baniach. N eum ann p rzyjm ow ał do kom unii dzieci p olsk ie — m im o pro­ testó w rodziców — po n iem iecku i żądał kategoryczn ie od pastorów u d zie­ lania nauki p rzygotow aw czej do kom unii ty lk o w ty m język u a od n auczy­ cieli — nauczania po n iem iecku w szystk ich przedm iotów , n ie w yłączając religii.

W p ow iecie oleck im su perinten dent E rnest A u gu st S tern (1786— 1869) b ył w p raw d zie zw olen n ik iem germ anizacji, ale sp rzeciw iał się stosow an iu gw ałto w n y ch środków, a zw łaszcza narzucaniu dzieciom nauki religii w język u n iem ieckim . Jednak w śród p odległych mu pastorów b y li dzia­ łacze bardzo aktyw ni, jak Jan S k ierlo (1800— 1862) z M ieruniszek, który p rzygoto w yw ał do kom unii w język u n iem ieckim także d zieci polskie, Fryderyk B alln u s (1807— 1872) w Cichach, zw o len n ik całk ow itego w y r u ­ gow an ia m ow y polskiej z Mazur, i F ryd eryk Joh sw ich (1789— 1875) w Ś w iętajn ie.

W p ow iecie giżyck im „żarliw ym protektorem n iem czyzn y “, stosu jącym m etod y N eum anna, b y ł su perinten dent G otlieb Skupch (1799— 1848), któ­ rem u pom agali g o rliw ie pastorzy: E rnest L inek (1809— 1853) w W ielkich Sterław kach i W incen ty B alicki w R ynie, eks-proboszcz k atolicki w L isiej Górze w M ałopolsce. B alicki m. in. p rzyczyn ił się do upadku czasopism a P r z y ja c ie l L u du Ł ę c k i przez n apisanie do w yd a w cy denuncjacji ośw iad ­ czającej, że pism o to opóźnia znacznie proces germ an izacyjn y M azurów. Rów nież w p ow iecie m rągow skim zw olen n ik iem germ anizacji b ył super­ inten dent Jan S ch ellon g (1802— 1878) m ający za pom ocników pastorów: A ndrzeja P aw lik a (1769— 1845) z S zestna i Edw arda S ch licka (1803— 1863) z Z orkw it. W reszcie dość liczna grupa zw olen n ik ó w germ anizacji znajdo­ w ała się w p o w iecie ełckim , lecz dopóki ży ł stary superinten dent F ryd eryk K rieger, obrońca m ow y ojczystej M azurów, działalność ich b yła m ocno skrępow ana. D opiero po śm ierci tegoż (1845) następca jego S am u el Jab ło­ n ow ski (1811— 1866) zaczął działać w in teresie n iem czyzn y w raz z pa­ storami: A lb ertem Pianką (1789— 1859) z Juch, F ryd eryk iem M aletiusem (1798— 1871) z P isa n icy i H enrykiem Skrodzkim (1797— 1849) ze Stradun.

W szyscy w yżej w y m ien ien i pastorzy sta n ow ili jakby aw angardę n ie ­ m ieckiej burżuazji i działali w in teresie germ anizacji na teren ie kościoła,

jako w y k ład o w cy religii w szkołach parąfialnych bądź jako insp ek torzy szkolni nadzorujący pracę nauczycieli. W praw dzie w ład ze konsystorza ew an gelick iego w K rólew cu n ie op ow ied ziały się jeszcze w ted y w yraźn ie po stronie zw olen n ik ów germ anizacji, n iem niej u w ażały one za swój

(16)

głów n y cel w ych ow an ie Pru sak ów m ów iących po polsku. W tym duchu działało w ielu pastorów , choć oficjaln ie w y stęp o w a li przeciw ko uczeniu religii w szkołach po niem iecku.

W reszcie duże u słu gi w form ie przym usu bądź nacisku na opornych oddaw ał aparat ad m inistracyjn y oraz obszarnicy, w y z ysk u jący sw o je sta ­ n ow isko w obec u zależn ion ych ch łopów i robotników rolnych. Dużą rolę odegrali na tym polu L eh nd orffow ie w p o w iecie w ęgorzew skim . Pod po­ zorem zbliżenia się do ludu człon k ow ie tej rodziny, n iegd y ś polskiej, p rzysw ajali mu n iem ieck ie n azw iska w m iejsce rodzim ych polskich, u czyli m łodzież n iem ieckich pieśni w m iejsce polskich i obrzydzali jej ojczystą m ow ę.

Z asadniczym celem , który rząd chciał zrealizow ać przez p ow szechn e szkolnictw o, m iała być gruntow na znajom ość język a n iem ieck iego w śród n ajszerszych w arstw sp ołeczeństw a. M iała ona u ła tw ić asym ilację żyw io łu p olskiego przez N iem ców . T ym czasem gru n tow n e w y u czen ie polskich d zieci obcego język a n ie b yło rzeczą łatw ą z uw agi na brak odpo­ w iedniej m etod y nauczania i brak odpow iednio przeszkolonych kadr n auczycielskich. Zarządzenia w ładz szk olnych szły po lin ii stop n iow ego zw iększania godzin nauczania język a niem ieckiego aż do całk ow itego w yrugow an ia nauki język a polsk iego (1834). Przy tym zakaz p osłu g iw a­ nia się w szkole języ k iem ojczystym oraz zupełna nieznajom ość tegoż język a w śród n ow ego personelu n auczycielsk iego, rekrutow anego prze­ w ażn ie spośród rod ow itych N iem ców , p rzyczyn iły się do w y n ik ó w w ręcz od w rotn ych od zam ierzonych. D zieci przew ażn ie opuszczały szkołę ze znajom ością p ew n ego zasobu słó w n iem ieckich , których zu p ełnie n ie ro­ zum iały, przy czym trudno m ów ić o jakim takim przerobieniu program u, skoro w y k ła d y od b yw ały się w n iezrozum iałym dla u czniów język u n ie ­ m ieckim .

D o n ajzaciętszych przeciw n ik ów uczenia d zieci po n iem iecku zaliczy li germ anizatorzy bezrolną ludność w iejską. T en jej zdrow y i naturalny opór p rzeciw k o w yd arciu dzieciom m ow y ojczystej starano się jednak w y ­ tłu m aczyć tylk o w zględam i ekonom icznym i. Trudno b yło b ow iem takim rodzicom kupić dla d zieci n iem ieck ie podręczniki szkolne, gd y brak im było zw y k le n a w et paru groszy na kupno soli do ziem niaków . To tłu m a­ czen ie je st jednak m ało p rzekonyw ające, gd yż rów nocześn ie p roletariat w iejsk i obałam ucano obietnicam i, że sam a ty lk o znajom ość język a n ie ­ m ieckiego zapew ni m u dobrobyt i w y ższy poziom k ulturalny. W idać w ięć z jego oporu, że tw ardo stał na straży język a i ob yczajów odziedziczo­ n ych po przodkach p rzyb y łych z Polski, a skoro nie p om agały zbiorow e i p ojed yń cze p rotesty, stosow ał bojkot zn iem czających szkół pod p retek ­ stem , że d zieci b y ły potrzebne do p asienia bydła. P rzy takim stan ow isku biedoty w iejsk iej uderzająca jest zdrada k las posiadających: obszarników

(17)

D Z I A Ł A L N O Ś Ć M A R C I N A G I E R S Z A 1 1 7

i w ięk szych gospodarzy, którzy w idząc słabe w y n ik i w uczeniu język a n iem ieckiego sw oich d zieci w m iejscow ych szkołach p osyłali je sp ecjaln ie do szkół w czysto n iem ieck ich okolicach.

T ym czasem M arcin G iersz w yp racow ał sobie w łasn ą m etodę nauczania język a n iem ieckiego, diam etraln ie różną od m etod narzucanych przez w ładze. G łów ną cechą jego m etod y b yło u w zględ n ien ie język a pol­ skiego przy nauczaniu w bardzo szerokim zakresie. G iersz kładł g łó w n y nacisk na w yu czen ie język a n iem ieck iego jako przedm iotu, tak aby b yl on dla d zieci ca łk ow icie zrozum iały. W ty m celu ograniczył on na po­ czątku nauki liczbę przedm iotów w yk ład u tylk o do religii, czytania, k a li­ grafii, ćw iczen ia w m ow ie i śp iew ie, pom ijając tak ie przedm ioty, jak h i­ storia, przyroda, geom etria i inne. D zięk i tem u m ógł p ośw ięcić na ten cel w ięcej czasu, niż to nakazyw ało zarządzenie z 25 VII 1834. Na M azurach b yły w ów czas p rzew ażn ie szkoły jed n ok lasow e z trzem a oddziałam i. G iersz połączył na razie d zieci z tych oddziałów razem. Na początku nauki zw ra ­ cał się do d zieci w yłączn ie po polsku, a każdy w yraz niem iecki tłu m aczył

na języ k polski, aby dziecko dokładnie rozum iało jego znaczenie i m ogło nauczyć się go na pam ięć. P o nauczeniu d zieci p ew n ego zasobu słów ek zw racał się do nich po polsku i kazał u łożyć n iem ieck ie zdanie ze znanych im już w yrazów . Tego rodzaju ćw iczen ia przerabiane w ielok rotn ie z każ­ dym dzieckiem od byw ał w ciągu całego p ierw szego roku nauczania. W m iarę poznaw ania przez d zieci coraz w ięk szego zasobu słó w n iem ieck ich ograniczał G iersz stop n iow o ich p osłu giw an ie się język iem polskim . W dru­ gim półroczu po rozpoczęciu nauki zabraniał im w ięc m ów ić po polsku m iędzy sobą w szkole, w trzecim półroczu — także na u licy, a w czw ar­ tym — nie w oln o b yło im m ów ić po polsku z tym i ludźm i, którzy u m ieli po niem iecku. D zięk i tem u dzieci m łodsze i starsze o sw ajały się coraz w ięcej z język iem niem ieckim i w y w ie ra ły w p ły w na otoczenie zachę­ cając je do nauki tego języka. K ied y dzieci n a u czyły się dobrze czytać, jedno czytało tek st niem iecki, a drugie streszczało go w język u polskim , trzecie zaś w n iem ieckim . Przy nauczaniu religii, stanow iącej w ów czas fu n dam en talny przedm iot szkolnego w yk ształcen ia, G iersz u czy ł d zieci na pam ięć w język u polskim wyrazów' i nazw w y stęp u ją cy ch w biblii, a na­ stęp n ie w m iarę p ostęp ów dzieci w n iem ieckim w p latał w naukę różne opow iadania w ty m że języku, opatrując je streszczeniam i po polsku. Jeszcze w średnim oddziale nauczania p osłu g iw a ł się przy w y k ład zie h i­ storii biblijnej także język iem polskim . Z ch w ilą gd y się przekonał, że d zieci w szystk o rozum iały, co się do nich m ów iło po niem iecku, zaczął prow adzić w ty m język u norm alną naukę.

W czerw cu 1840 r. w izy to w a ł szkołę Giersza radca konsystorza su per­ inten dent F ryderyk U nverdorben z Gąbina, który zapoznaws*zy się z osiąg­ nięciam i inn ych szkół oraz w yn ikam i m etod y nauczania zastosow anej

(18)

przez G iersza uznał tę ostatnią za najbardziej w skazaną, jako dającą rękojm ię zu p ełnego zn iem czen ia d zieci -9. W zw iązku z tą w izytacją rejencja gąbińska w yraziła G ierszow i uznanie :i0 za dotych czasow e w yn ik i nauczania oraz zap yty w ała go, w jak i sposób osiągnął zgodę rodziców na nauczanie religii po n iem iecku i na resp ek tow an ie zakazu prow adzenia rozm ów polskich przez dzieci rów nież poza szkołą. Chciano b ow iem w y ­ korzystać jego dośw iadczen ie i w inn ych m iejscow ościach, gd yż akcja ger- m anizacyjna d zieci szk olnych spotkała się z p ow szechn ym sprzeciw em rodziców , którzy gorąco p rotestow ali przeciw ko skasow aniu zw łaszcza nauki czytan ia i pisania w języ k u ojczystym , u czeniu d zieci relig ii po niem iecku oraz zaliczaniu ich dzieci do N iem ców . Pastorzy i n au czyciele będący zw olenn ikam i germ anizacji p ilnow ali, aby d zieci u częszczały tylk o na n iem ieckie nabożeństw a, a z ch w ilą ukończenia nauki szkolnej od by­ w ali egzam in oraz całą uroczystość kom unijną tylk o w język u niem ieckim . W B oćw in ce na przykład w ęgo rzew sk i su perinten dent N eum ann, zaciekły germ anizator, n ie chciał przyjm ow ać do kom unii po polsku m iejscow ych d zieci szkolnych, chociaż n iektóre z nich n ie u m iały w cale po niem iecku. Rodziców, żalących się u niego w n astęp u jących słow ach: „P ozw ólcie uczyć nasze d zieci po polsku! N ie k rw aw cie nam serca! W ydaje nam się, jakby nasze dzieci p rzy jęły inną w iarę; k ied y [po polsku — W. Ch.] m o­ dlim y się i śp iew am y w domu, d zieci nasze n ie m ogą brać w tym udziału, rosną jak bydlątka. Z litu jcie się!“ 31 — odpraw ił gn iew n ie, m ów iąc zim no i twardo: „U czcie się n iem ieck ieg o “. W arto w ięc zastanow ić się, w jak> sposób G iersz p ozyskał sobie rodziców dla zgerm anizow ania ich dzieci.

Otóż G iersz odróżniał się przede w szystk im od całej ów czesnej rzeszy germ anizatorów tym , że nie p ałał n ien aw iścią do język a p olskiego, w ręcz przeciw n ie — kochał go bardzo i szanow ał. W ygląda to na paradoks, n ie ­ m niej jego „T eki“ stw ierd zają to ponad w szelk ą w ątp liw ość. Polska, w i ­ dziana przez niego w ubogich nadgranicznych w siach, była dla n iego uosobieniem zacofania i w yd ało mu się, że je st skazana na zagładę, n ato­ m iast N iem cy m ieszkający w bogatym K rólew cu i dzierżący siln ie w ładzę stali się dla n iego uosobien iem postępu i dobrobytu kraju, a w ięc po­ w szechna znajom ość język a n iem ieck iego b yła w jego zrozum ieniu n ie ­ odzow nym w arun k iem do p odniesienia dobrobytu i stanu k ultu raln ego ludu m azurskiego. Zdaw ał sobie spraw ę, że w ów czas M azurzy staną się N iem cam i, gdy utracą sw ój języ k m acierzysty i dlatego pragnął ocalić pew ne relik ty tej polskości w p rzygotow yw an ym słow n ik u język a „m a­ zu rsk iego“, sp isie n azw m iejscow ych i zb ieran ych tekstach p ieśni lu d o ­ w ych. P ragn ien iem jeg o było, aby lud m azurski, nauczyw szy się w

szko-s“ Kopia listu Unverdorbene do Giersza z 18 X 1840. BK. rkps 1433. nr 42. 1,1 Pism o rejencji gąbińskiej z 12 -V ili 1840. BK, rkps 1429, k. 3.

(19)

D Z I A Ł A L N O Ś Ć M A R C I N A G I E R S Z A 1 1 9

łach język a niem ieckiego, sam zrozum iał sw ój in teres w tym , żeby uznać się za N iem ców . B y ł jednak p rzeciw n y w szelk iem u p rzym usow i i n aci­ skow i ze strony w ładz. Zabraniając p osłu giw an ia się języ k iem polskim przez d zieci w p ew n ych okolicznościach, n ig d y nie odw odził d zieci od chodzenia na p olskie nabożeństw a, a n aw et sam je na nie prow adził, pozw alając im w tym czasie m ów ić po polsku. W okresie ad w en tu sam starannie p rzygotow ał d zieci do w zięcia udziału w czysto polskim nabo­ żeń stw ie ew an gelick im , tzw . Jutrzni na G ody, odpraw ianej w noc w ig i­ lijną, gd zie d zieci m u siały nauczyć się na pam ięć w ielu p ieśni w język u polskim . G iersz znał dobrze język polski i lu b ił gaw ędzić z m iejscow ą ludnością, u dzielał różnych' porad, układał ok oliczn ościow e w iersze i p ieśni po polsku, zdobyw ając sobie w ten sposób pow ażanie i zaufanie n iek tó­ rych rodziców . N iew ą tp liw ie p ozw alał im p rzysłu ch iw ać się lek cjom i śled zić p ostęp y d zieci w nauce język a n iem ieckiego. Trudno w ięc d ziw ić się n iektórym ob ałam uconym rodzicom , że w id zieli w nauce język a n ie ­ m ieckiego sam e dobre strony i n ie spostrzegali żadnego n ieb ezp ieczeń stw a dla sw ej m ow y ojczystej 32.

G iersz upojony rezu ltatam i sw ej m etod y zapragnął w prow adzić ją rów nież i w in n ych szkołach na teren ie Mazur. N aw iązał w ięc bliższy kontakt z pastoram i i nauczycielam i, zw olenn ikam i germ anizacji, oraz brał czyn n y udział w pracach p o w iatow ego zw iązku n a u czycieli w G iżycku. N a jed n ym z zebrań (3 VIII 1840) w y g ło sił w tym celu pierw szą część sw eg o referatu pt. U e ber die V e r b re itu n g d e r deu tsch en S prach e

82 Najlepszym tego dowodem było napisane przez Giersza oświadczenie na piśm ie m ieszkańców parafii Sterław ki W ielkie za utrzym aniem nauki w języku niem ieckim a nie polskim, opatrzone pieczęciam i urzędów gm innych oraz podpisami w ójtów i niektórych m ieszkańców poszczególnych wsi, w którym m. in. pisano: „Największa część naszych dziatków, uczo się letkem sposobem czytania po polsku od nas. Nam samym nie tylko żal jest, że my po niem iecku n ie byłyśm y uczeni, ale też i nie chcemy, żeby nasze dziatky w szkołach po polsku uczeni były. gdyż dziatky po niem ieczku doskonalej uczone będą, nawet i wszystko, czego się po niem ieczku uczą, doskonale rozumieją i m owę polsko oprocz tego nigdy nie zabaczą“ (rkps 1433 nr 2).

Bliższa analiza podpisów pod tym niesłychanie sprytnym oświadczeniem w yka­ zuje, że tych zdeklarowanych zw olenników całkow itego wyrugowania ze szkoły języka polskiego było w parafii trochę więcej niż V.i chłopów, przy czym za nie u m ie­ jących pisać podpisywał się wójt. W Sterławkach W ielkich na 61 gospodarzy pod­ pisało 18, w Sterław kach Małych na 56 podpisało 24, w Marcinowie na 33 podpisało 11. w Grzybowie podpisali się w szyscy gospodarze w liczbie 5. Natom iast w K ronowie nie tylko w szyscy (18) odm ówili w ręcz podpisu, ale nawet nie przyłożono pieczęci gminnej. Fakt ten w ym ow nie ilustruje niechęć społeczeństwa mazurskiego do narzu­ conego mu z góry języka niem ieckiego. W innych okolicach (z w yjątkiem powiatu węgorzewskiego) nie mógł Giersz zdobyć podobnych oświadczeń podpisanych przez gospodarzy i m usiał się tylko zadowolić atestam i pojedyńczych osób (pastorów, nauczycieli, urzędników), zw olenników germanizacji.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Survey ratings of the facilities, building, property management and CRE services; number of complaints; call frequency; cost per m2 help desk; location (proximity to

На нашу думку, позитивним результат такої діяльності на першому рівні популяризації інформаційної етики та інформаційної безпеки можна вважати тоді,

Jeśli chodzi o zakres występowania upodobnień do szeregu palatalnego ze względu na pozycję morfologiczną omawianych sekwencji, to w grupach z pierwszym frykatywem

The papers presented here reflect our experience and broad research interests, in particular in the areas of spatial planning, real estate markets

Na jej temat Rousseau pisze: Ale gdyby nawet […] wspomniana różnica między człowiekiem a zwierzęciem mogła być jeszcze przedmiotem niejakiej dyskusji, to dzieli ich jeszcze

W bada­ nych organizacjach zaobserwowałam następujące zachowania sprzyjające zarządzaniu wiedzą: nastawienie na wspólną realizację celów, dzielenie się wiedzą,

W opracowaniu dokonano analizy specyficznych cech organizacji publicznych, scharakteryzowano różne modele zarządzania, odniesiono się do właściwości kultury organizacyjnej,

W przypadku rocznego wskaźnika ceny do wartości księgowej na prze- strzeni lat 2009–2014 zarówno mediana wskaźnika C/WK dla wyników kra- jowych spółek notowanych na GPW