Kazimierz Wyka
Na rozpoczęcie roku
Mickiewiczowskiego
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 46/2, 361-385
K AZIM IER Z W YKA
NA ROZPOCZĘCIE ROKU MICKIEWICZOWSKIEGO* 1
24 grudnia 1798, u samego schyłku stulecia, które Polsce szla checkiej przyniosło klęskę rozbiorów, Europie — rewolucję dem okra ty czno-burżuazyjną, wpisaną w dzieje narodu francuskiego, urodził się Adam Mickiewicz. Wydała go głęboka i cicha prowincja. Blisko w niej było do białoruskiego ludu, zwarcie otaczającego rzadkie dwor ki i zaścianki polskiej szlachty. Równie blisko do tradycyjnego oby czaju tych dworków, w jakim drzemały one sennie od pokoleń.
Poeta, który dumnie nazwał siebie wieszczem narodu, który swo ją praktyką twórczą nadał słowu w i e s z c z treść nieznaną przed nim poezji polskiej, ten poeta w jakiś sposób pozostał tej cichej pro wincji zawsze wierny. Chodzi nie tylko o ludowość Mickiewicza, o Ballady i romanse czy też obraz powiatu rodzinnego w Panu Ta
deuszu.
Starzejący się Mickiewicz opowiadał o swej pierwszej miłości, Joasi z ballady To lubię, o wizycie u niej, gdy ta bezimienna dziew czyna wyszła za mąż za krewnego poety:
P arobek w brudnej koszu li kłan ia się w pas. [...] P rzychodzę; d w o je m a ły c h dziatek, a ona ubrana brudno, zżółkła, w ych u d ła, zbrzydła, le d w ie p rzyp om n iałem sobie, że to Józia. [...] P arob ek b y ł to tak że m ój k rew n y, ch od ził do szk ół i sły n ą ł z dow cipu; a le teraz n ie m ogłem s ię dopytać u n ieg o an i słow a.
Dworki drzemały — chłopiejąc szybciej w rzeczywistości, niż dzieje się to z zaściankiem Dobrzyńskich w Panu Tadeuszu.
Ten sam starzejący się Mickiewicz, podówczas bibliotekarz A r senału, kiedy przybysz z k raju wynosił przed nim poczciwość ludu polskiego, m iał zakrzyknąć: „Tak, Panie! — wierz mi, nie ma czyst szego ludu jak nasze kołtuniaste Białorusiny!“
* P oszerzon y tek st odczytu w y g ło szo n eg o na u roczystym p o sied zen iu K om i tetu O bchodu R oku M ick iew iczow sk iego 2 1 II 1955 w W arszaw ie.
Nie dziwimy się, że wspaniały obserw ator swoich współczesnych, Cyprian Norwid, takim go zapamiętał:
U brany b y ł P an A dam w fu terk o w y ta rte, szaraczk ow ym su k n em p o w le czone, k tóre, sk ąd w P aryżu m ożna b yło dostać, tej barw y, kroju, p o d ży - łości, p y ta n ie c iek a w e — b o w iem b y ła to, zd aje się, kapota, jak ą zagonow a szlach ta zim ą n osi w p row in cjach , dobrze od W arszaw y oddalonych.
Ktoś inny, dopiero podówczas poznający poetę, w którego ustach przez całe życie przetrw ała „intonacja... mocno z litew ska akcento wanego głosu“ — dodawał, że uosabiał on — „powabne wizerunki żywych lub w Panu Tadeuszu odtworzonych postaci“.
26 listopada 1855 Mickiewicz zakończył nagle życie w Konstan tynopolu. Połowa stulecia, w jakiej — po próbach wyzwoleńczych lat 1831, 1846/1848 — nad ojczyzną poety zaciągnęła się noc niewoli coraz słabiej przystępna nadziei. Nadzieja skierowała Mickiewicza nad Bosfor, nadzieja, że tocząca się w ojna krym ska może przynieść wznowienie w alki wyzwoleńczej narodu polskiego jako sprawy mię dzynarodowej.
Rodak z powiatu, którego granice zakreślił Pan Tadeusz, tylko we wspomnieniach młodości skłonny był rzewnie mówić o ludzie polskim i białoruskim.
S zlach ta fran cu sk a w re w o lu c ji w n a jw ięk szej części w y c ię ta została; dla p olsk iej B óg ła sk a w szy , b o gd yb y m asy n aszych ch łop ów p oru szyły się, to by n ie w ie lu zostało
— powiadał jeszcze przed pow staniem Szeli. I ten nowy Mickiewicz, w Konstantynopolu to samo, chociaż w odmiennym toku argum en tów, pow tarzał Michałowi Czajkowskiemu: „Wszyscy Polacy powin ni być żołnierzami, tak jak za czasów Chmielnickiego wszyscy Ru- sini powinni byli być kozakami“.
Człowiek głoszący te radykalne zdania pozostawał w ierny ziemi swojej, urodzeniu i doświadczeniu społecznemu, jak był im w ierny — wspominając je rzewnie. Była to nowa wierność, politycznego żoł nierza ludowej i narodowej sprawy, taka, jaką historia ustaliła w po- rozbiorowych dziejach narodu i we własnym losie poety. Lenarto wicz zanotował w r. 1853 taką scenę. Przybyw ają do domu poety goście z kraju. Ojciec pragnie się pochwalić najmłodszym synkiem Józiem:
— K to ty jesteś? od p ow ied z tym panom , — rzekł ojciec. — J ó zef M ick iew icz, em igran t, P olak.
Takie bowiem były tytuły jego ojca, Adama Mickiewicza, niegdyś poety, który powiadał o sobie, że wstyd po pięćdziesiątce składać sonety. W roku 1855 nie tylko łudził się ten em igrant-Polak. Nie on jeden mniemał, że wszczęta przeciwko żandarmowi Europy, Mikoła jowi I, wojenna aw antura imperialistyczna posiada znamiona wspól ne z wieszczoną przez poetę Ksiąg narodu i pielgrzymstwa polskiego powszechną wojną o wolność ludów. Podobnie przypuszczały masy ludowe narodów bałkańskich, walczących o swe wyzwolenie z nie woli tureckiej. One to zaświadczyły, że polityczny gest poety, omylny w obranym kierunku politycznej rachuby, nie był omylny i nie był fałszywy w swojej zasadniczej intencji wolnościowej.
Posiadamy relację z konstantynopolitańskiego pogrzebu poety, spi saną przez Teodora Tomasza Jeża, który, jak nikt w piśmiennictwie naszym, znał ludy półwyspu bałkańskiego, który jak nikt opiewał ich pragnienie wolności i wiekowe o nią walki. Ta właśnie relacja przy nosi wspomniane świadectwo. Piękne i wyjątkowe świadectwo in ter nacjonalnego charakteru działalności ideowej i politycznej poety, bo wśród zebranych tłumów któż mógł czytać jego dzieła?
W ydaw ało się nam , żeśm y sam i P olacy. P okazało się, żeśm y się m ylili. Poza nam i, n ib y rzeka ujęta w łożysko uliczn e, p ły n ęły tłu m y ludzi, ok ry tych turbanam i czarnym i. O kiem ich ogarnąć nie m ożna było. Czoło k o lu m n y tej nas dotykało, k oniec gubił się gdzieś w dali niedojrzanej. Ludzie szli w m ilczeniu, w sk u p ien iu ducha, znam ionującym udział w p rzejm u ją cym nas żalu i sm utku. N iesp od zian k ę tę spraw ili nam B ułgarzy. U czcili oni w nieboszczyku gen iu sz poezji słow iań sk iej... w szy stk ie narodow ości m iały sw oich w orszaku p rzed staw icieli. W idziałem Serbów , D alm atów , Czarnogórców, A lbańczyków , G reków, Włochów’, B u łgarzy zeszli się n a j liczniej .
Dlaczego na datach zgonu i urodzin poety skupiamy najpierw uwagę? Mickiewicz to twórca, którego życiorys poety i ideologa u ra stał, łamał się i znów podrywał w jednym rytm ie z jego epoką. I dla tego tak wymowną jest klam ra kontrastu między uśpionym zaścian kiem na Białorusi a milczącą demonstracją tłumów w K onstantyno polu. Mieszczą się bowiem w tym nawiasie: zarówno życiorys poety, jak życiorys jego epoki, jak życiorys klęski naszego narodu i jego walki wyzwoleńczej jako sprawy w latach Mickiewicza dotyczącej wszystkich ludów Europy.
Do zaścianka historia po raz pierwszy napraw dę w targnęła — wszak nie poruszyły go rozbiory — dopiero w roku 1812. Mickiewicz zapamiętał to na całe życie. Stąd jego uparty napoleonizm. Odpły nęły szybko wojska najazdu napoleońskiego na Rosję. Nie odpłynę-l*
ła historia. Na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej zadawniona krzyw da pańszczyźniana tajonym gniewem i buntem, głosem niezliczonych suplik chłopskich już dawno podmywała feudalizm. W rodzinnych okolicach poety, w latach jego młodości, coraz mocniej o sobie da wała znać. Dlatego nie przystanęła historia, chociaż odpłynęły pułki napoleońskie.
W półwieczu Mickiewicza dziesięciolecie przynosiło więcej aniżeli przed nim cały wiek. W życiorysie twórcy każde dziesięciolecie jest przeto zaskakująco odmienne, każde od poprzedniego dzieli próg, poza który już nie ma powrotu. Wiedział, co czyni poeta, gdy jako motto Ody do młodości położył słowa Schillera: „Und die alten For
m en stürzen ein“.
W jego życiu, bo tak było zarazem w rew olucyjnych dążeniach epoki i w życiu narodu, stare formy polityczne i społeczne, stare na dzieje i dawne błędy kruszyły się nie raz, nie dwa, nie na progu romantycznego przełomu jedynie. W roku 1831 podobnie, u wilczej jam y towiańszczyzny podobnie, w porywie Wiosny Ludów znowuż. Przełom i walka z nowych pozycji — oto co stawało wciąż przed Mickiewiczem, oto co podejmował wciąż jego bolesny, targany prze ciwieństwami, daleki od ładu ludzi letnich geniusz, oto w czym jego mądrość — naw et po najdłuższym błądzeniu — odnajdywała drogę wzwyż.
U niw ersytet Wileński, pogrobowe dzieło reform edukacyjnych polskiego Oświecenia, już budził Mickiewicza i jego przyjaciół. Ten uniw ersytet nie był obskuranckim zaułkiem. Wymagano dużo i uczo no dobrze. Wyszli z jego ław tędzy filologowie i prawnicy, znakomici orientaliści i inżynierowie, w pośrodku Sybiru opisywali nieznane dotąd języki, w Andach odkrywali rudy i chrzczone ich imieniem minerały.
Mickiewicz wyniósł też wiedzę szeroką i istotną. Starczyło jej pro fesorowi literatu ry rzymskiej w Lozannie, a kiedy bibliotekarzowi Arsenału ktoś się poskarżył, że nie może czytać Odysei w oryginale, zbyt słabo znając język, ten odburknął: ,,trzeba się poduczyć“.
Ten uczeń uniw ersytetu Śniadeckich przez całe życie zachował zainteresowanie dla pomysłów i wynalazków technicznych. Pełno ich, aż do żeglugi m iędzyplanetarnej, w poniechanej i nienapisanej
Historii przyszłości. W arto by też sprawdzić, czy sam wydumał, czy
też wyczytał i um iał powtórzyć teorię poruszania się samolotu, na dając mu zamiast śmigła — parasol.
T en ostatni, ro zw ijający się p ch n ięciem pary i oną ciągn ięty, sp raw i próż n ię w pow ietrzu , i sp ow od u je potrzeb n y ruch, a za tem poruszy balonem .
Historia epoki i narodu wyprzedzała nauki nieobskuranckiego przecież środowiska, szybciej od nich biegła ku przyszłości. Nie m i nęło pierwsze dziesięciolecie świadomej biografii ideowej poety, a już wyrósł pierwszy wielki próg, za który nie ma odwrotu. Przełom ro mantyczny. Jedno zdanie wielkiego pisarza mówi często więcej od długich wywodów. Takie zdanie młody Żeromski napisał w swoich
Dziennikach: „Słucham ciągle pieśni grabiarek przy robocie i zaczy
nam coraz bardziej rozumieć rom antyzm “.
Przełom romantyczny — k arta zupełnie nowa. Własna godność człowieka, godność jego uczuć, i to co zaw arte w zdaniu Żeromskie go, i bunt patriotyczny spoczywający u dna wielkiego rozczarowa nia — oto są główne znaki na nowej karcie. Mickiewicz z surową zgodą spojrzał na ustawiczną odtąd walkę:
L epiej m u pośród ży w io łó w
W alczyć co c h w ila z n o w y m i przygody, N iż gd yb y w y b rn ą ł i z cich ego lądu P a trzy ł na m orze, i lic z y ł sw e szkody.
Wyjazd do Rosji to następna k arta po rodzinnym powiecie i ludzie, po kręgu filomackim, po romantycznym buncie. W yjazd m iał być karą, stał się otwarciem nowych dróg, dojrzeniem nowych praw d stawianych przez historię narodu polskiego walczącego o wolność, narodu rosyjskiego walczącego z feudalnym despotyzmem carskim.
Dla poety, przynależnego do narodu walczącego o swoją wolność, zadania były oczywiste: sprawa walki narodowo-wyzwoleńczej, jej obecność w twórczości własnej. Mickiewicz po latach nazywał Kon
rada Wallenroda po prostu broszurą polityczną. K rąg przyjaciół-
Moskali, wspólnych przyjaciół wolności, nazwisko Puszkina, imiona dekabrystów, co odtąd zachowali obywatelstwa praw o w m arzeniach poety, uznanie i zrozumienie poezji Mickiewicza, dalekie od m ałost kowych sporów w pseudoklasycznych salonach warszawskich, wresz cie zrozumienie europejskich perspektyw rom antyzm u — to są pod stawowe nowe doświadczenia. Wśród nich zapominać nie należy, że elementy i fakty nowoczesnego kapitalizmu, jakie na wieś litew ską przenikały drobniutkim potoczkiem, tutaj poeta dojrzał w innym wymiarze. W Odessie „słychać, że orzechami włoskimi ulice bruko wać będą. Od konfitur zapach na milę słychać około m iasta“ — do nosił Mickiewicz Odyńcowi.
Opuszczając Rosję, Mickiewicz mniemał, że czeka go wojaż romantyczny, nic ponadto. Stylem sternowskich podróży opowiada poeta pierwsze w rażenia z wędrówki po Niemczech. Tymczasem jego poezja stała się kruszcem na powstańczą broń warszawskich konspi ratorów . On sam w Weimarze, Rzymie, Neapolu był bez kontaktów. Gorzej, był po doświadczeniu klęski dekabrystów . Nic innego nie jest w stanie wyjaśnić, dlaczego powstanie listopadowe poprzedza w do robku Mickiewicza przepowiednia tak okrutna, utw ór tak bezlito sny w patriotycznym bólu: Do m atki Polki. Historia, przew racając nową kartę, czyniła to gestem szybszym nie tylko od rozpoznania rzeczy przez otoczenie poety, jak miało to miejsce w przełomie ro mantycznym, czyniła to gestem szybszym od jego własnej świa domości.
Powstanie. Jego klęska. Em igracja polityczna zamiast rom an tycznego wojażu, em igracja z roku na rok wygaszająca nadzieje szybkiego pow rotu do kraju. Dalsza karta biografii Mickiewicza, bynajm niej nie jednolita, rozdarta po pierwszym dziesięcioleciu tu łaczki. Dalsza, coraz bardziej gorzka nauka w ynikająca ze zderzenia nadziei wolnościowych z kapitalistyczną F rancją orleańską, z całą Europą burżuazyjną.
Wymownie i mądrze pisał o tej gorzkiej wiedzy Tadeusz Żeleński:
P ierw sze to b yło n ap raw d ę zetk n ięcie się M ick iew icza z n o w o czesn y m sp o łeczeń stw em . Z nał L itw ę, zn ał R osję, p rzeb ieg ł E uropę ja k p ielgrzym w ęd row iec, g o ścin n ie w ita n y w p rzyjazn ych dom ach. To b yła Europa w id zian a z lotu ptaka. P aryż po rew o lu cji lip co w ej to b yło gorączkow e o rgan izow an ie się n o w eg o św iata, try u m f m ieszczań stw a, uk oron ow an ie p ieniądza, b itw a na p ięcio fra n k ó w k i: to ów Paryż, k tórego H om erem b y ł B alzac... W ten św ia t p ien iąd za i d robnych zab iegów w ch od zi p o eta gardzący rachubą, k a żą cy m ierzyć s iły na zam iary; w ten św ia t nauki, p rzem ysłu , organ izacji, w ch od zi ten, k tóry za w sze ze w zgard ą p atrzał na „m ędrca szk iełk o i ok o“. S ta je się p asterzem tego p lem ien ia w ych od źców .
Boy przesadził w szczegółach. Zachód dla Mickiewicza nie był pustynią, na której jego oko niczego nie dostrzegało. Poeta pogardą darzył mieszczucha. Widział jednak lud. Pow tarzał ouvrier, pisał
ouvrier, widział i czuł lud Francji. Nie pomylił się wszakże Boy
w zasadniczej proporcji tego etapu biografii Mickiewicza.
Przerw ijm y. Resztę powiedzieć musi poeta, po nim — ideolog. Żywot wielkiego tw órcy w ynika z epoki, w jakiej data jego urodzin i dzień zgonu się mieszczą. Żywot każdego podobnego tw órcy w dzia łaniu i wpływie tej epoki na rozwój postępu i przyszłość jego narodu
wymowna od jego poezji. Podejmie ona dalszy ciąg roli Mickiewicza, kiedy zamilknie poezja. Podejm ując nie zdradzi jej kierunku i po słannictwa.
Dlatego czcząc Mickiewicza nie oddzielamy — albowiem oddzielić nie możemy — poety od człowieka ideowej walki. Dlatego też bój o Mickiewicza prawdziwego, wolnego od fałszów, reakcyjnych kłamstw, wstecznych przemilczeń i przeinaczeń, jest czymś więcej od walki o właściwą interpretację czysto literackiego dorobku. Cho dzi w nim o m iernik rozwoju narodu i dojrzewających w nim sił rewolucyjnych, zarówno tych, które w epoce Mickiewicza otaczały ogniem ustawicznego sporu jego tw ardą i szorstką, jego burzliwą osobistość, jak tych, które w stuleciu dzielącym nas od śmierci poety nosiły na swoich sztandarach, nosiły w hasłach walki o spraw iedli wość klasową, w hasłach ludowego patriotyzm u — jedyne i praw dziwe dziedzictwo jego własnych słów:
W olność n ie otrzym uje się, lecz bierze s ię ją siłą... L udy obdarzone są czu ciem proroczym : ich in sty n k t n ie zaw odzi ich.
Słowa te mówił Mickiewicz 1 m aja 1848 roku.
2
Ten życiorys niełatwy, bo tyleż razy otw ierany z nowej karty, życiorys w istocie swojej typowy i przewodni, bo sygnalizujący każdy z głównych zwrotów na drodze narodu i narastania sił rewo lucyjnych epoki, był życiorysem poety. Do czasu wydania Pana
Tadeusza — przede wszystkim poety.
Poezja Mickiewicza otworzyła romantyzm w Polsce i doprowa dziła go do szczytów narodowej służby i realistycznej praw dy — służby wobec cierpień narodu, praw dy wobec jego codziennego bytu. Wielkość tej poezji odczuwali w pełni współcześni. Mickiewicz nie był twórcą zapoznanym i oglądanym w niewłaściwej skali. Tym ostrzej zapalały się spory a naw et gwałtowne napaści wokół wszyst kiego, co stworzył jako poeta.
Miarę swoją widział również Mickiewicz i nie ukryw ał jej w fał szywej pokorze. Dwudziestoletni młodzieniec potrafił napisać o sobie do Czeczota:
N ie skarżę się na przyrodzenie, iż m ię bardzo upośledziło, k o n ten t jestem z jeg o darów , k tóre m oże b y w in n ych ok oliczn ościach n ie n a jśw ietn iej, a le dosyć św ie tn ie ukazać się m ogły.
Od daw na już milczący pisarz, wysłuchawszy Nocy strzelców
w Anatolii K arola Brzozowskiego, potrafił w arknąć ostrzegawczo:
„Wkraczasz na mój teren. Wiesz, że to niebezpieczne; ale wykręciłeś się form ą.“
Jakie w artości trw ałe mieszczą się w dorobku Mickiewicza i czym jest ten dorobek dla narodu polskiego będącego na drodze do socja lizmu? Czym pozostał w sto lat od śm ierci poety?
Poezja Mickiewicza je st w spaniałym świadectwem kilku zasad niczych prawd, które stanow ią gw arancję postępowości wielkich twórców oraz fundam ent ich trw ałych związków z życiem narodu. W twórczości Mickiewicza ucieleśniły się bowiem wszystkie pod stawowe i postępowe idee przeżywanej przez niego epoki w alk naro dowo-wyzwoleńczych. Dokonało się to w kształcie artystycznym i języku dostępnym każdemu Polakowi. W twórczości tej ucieleśniły się podstawowe przeżycia człowieka nie tylko jego czasów: w iara w siły młodości, uniesienie miłosne i gorycz odrzuconego serca, przy wiązanie patriotyczne do ziemi rodzinnej i zaduma dojrzałego wieku nad m ijającym życiem, dziecinne ukochanie baśni i gorycz myślo wych doświadczeń — praw dy powszechne i przeżycia, z których buduje się w nętrze nowoczesnego człowieka. Dokonało się to w spo sobie, jaki najdalej poprowadził rom antyzm polski w kierunku rea lizmu i zrozumiałości mowy poetyckiej jako wzoru i kanonu przeżyć. Suma tych w szystkich składników, suma wierności temu, co w epoce było dem okratyczne i postępowe, artystycznej prawości i prostoty zdolnej dotrzeć do serca każdego czytelnika dzieł poety, złożyła się na tę w yjątkow ą całość, której na imię — dorobek tw ór czy Mickiewicza. O jakich zasadniczych ideach i zdobyczach ówcze snej epoki — ideach i zdobyczach z niem niej szą mocą zdolnych akty wizować naszą współczesność — mówi ten dorobek?
Mickiewicz-poeta to w ierny towarzysz i sojusznik ludu polskiego. W poezji jego doszedł do głosu opór mas ludowych przeciwko feudal nem u uciskowi, pańszczyźnie i krzywdzie. Doszedł do głosu tak, jak potrafił go oddać poeta czujnie w słuchany w ludowość jako wyraz tego oporu. Dzięki Mickiewiczowi w Balladach i romansach, w Dzia
dach wileńskich gw ałtownym n u rtem w dzierają się do literatu ry
rom antycznej: w yobraźnia ludowa, ludowe widzenie świata, ludowe w ątki i język.
Ludowość ta nie oznaczała jedynie zainteresow ania folklorem. Żyją w niej i prześw iecają praw dy powszechne, zagadnienia moralne, ludowy obraz mieści w sobie problem y ogólne. I tylko taka ludo
wość ostaje się w pamięci narodu. I tylko ona w yjaśnia nieoczeki wane w pierwszej chwili a przecież m ądre wyznanie, składane przez poetę Aleksandrowi Chodźce:
W R o m a n t y c z n o ś c i je s t ju ż ziarno p rzyszłej poezji: „czucie i w ia r a “. S zu k ałem , w id zia łem coś, ja k tam d ziew eczka, i w d alszych p oezjach n ig d y s ię zb yt n ie zb iłem z tej drogi, bo W a l le n r o d i P a n T a d e u s z są n ib y zb o czeniam i.
Ludowy obraz świata w Balladach i romansach, ludowy porządek moralno-społeczny i pierwszy bezpośredni protest przeciwko „złym panom “ w Dziadach wileńskich — to pierwsze ogniwo łańcucha. Miejsce tego ogniwa w doświadczeniach rodzinnego powiatu. O stat nie ogniwo to — późniejsza o ćwierć wieku — T r y b u n a L u d ó w , jej dojrzały rew olucyjny demokratyzm, który bez ludowości po myśleć się nie daje. Jego miejsce w naukach i goryczach em igranta i Polaka spoglądającego na wspólną rewolucyjną sprawę ludów w ca łej Europie. Bo przy wszelkich w ahaniach i zahamowaniach rady kalizm Mickiewicza tak się zmieniał, rozrastał i upolityczniał, jak zm ieniały się rew olucyjne dążenia mas kształtujące jego epokę.
M ickiewicz-poeta — to żarliwy i niezłomny herold w alki naro dowo-wyzwoleńczej. Kolejne jej etapy on pierwszy pośród rom an tyków wypowiadał w dziełach budzących sumienie patriotyczne tych najlepszych w jego klasie społecznej, którzy nakaz walki naro dowo-wyzwoleńczej powzięli jako najwyższą dyrektyw ę czasu.
Grażyna — Konrad Wallenrod — Dziady drezdeńskie. Wezwanie
do patriotycznej w alki pod maską historycznej opowieści w Grażynie. A przy niepokoju na widok potęgi caratu i klęski rosyjskich rew o lucjonistów pod podobną maską ponowne wezwanie w Konradzie
Wallenrodzie. Potem — w Dziadach drezdeńskich — pełny, reali
styczny i rom antyczny zarazem obraz narodu w tej walce, obraz patriotycznej młodzieży, tchórzliwej w arstw y rządzącej, niepospoli tego i arcyrom antycznego poety-przywódcy narodu.
Patriotyczny nakaz poezji Mickiewicza splótł się z historią walki wyzwoleńczej narodu polskiego w nierozłączną całość. Kiedy młodzi koledzy Stefana Żeromskiego, w jeden obchód łącząc rocznicę zgonu poety z rocznicą powstania listopadowego, późną nocą udają się pod łazienkowski pomnik Sobieskiego, recytując Redutę Ordona i Im pro
wizację, czynią w istocie to samo, co Łukasiński w Nocy listopadowej
Wyspiańskiego, kiedy uwożony z k raju szepce w uniesieniu słowa
Ody do młodości. Na nich wszystkich pada cień belwederczyków,
Mickiewicz-poeta to artystyczny i ideowy odtwórca i wyraziciel przem ian dokonujących się we współczesnym m u narodzie polskim. N aród ten już od poł. XVIII w. przekształcał się na nowoczesny na ród o charakterze burżuazyjnym . W w arunkach polskich oznaczało to, że o wiele później od narodów, które przeszły konsekwentną rew olucję dem okratyczno-burżuazyjną, zrzucał on z siebie skorupę szlachetczyzny, feudalnego zastoju, sarmackiego obyczaju.
O tej przede wszystkim roli poety mówi Pan Tadeusz. Dlatego jednym skrzydłem zanurzony został w niedawną przeszłość szla checką. Ta przeszłość to zarazem młode lata poety, ostatnie lata litewskiego powiatu, nim historia pozostawiła go za sobą.
S cen a d zieje się w L itw ie, około roku 1812, k ied y jeszcze ż y ły d aw n e po d an ia i w id a ć b y ło jeszcze ostatk i d aw n ego w ie js k ie g o życia
— donosił poeta Niemcewiczowi. Drugim skrzydłem poem at wybie ga w nową moralność obyw atelsko-patriotyczną, w świat w alki naro dowo-wyzwoleńczej, w nakaz uwolnienia chłopa z pańszczyzny.
Świat szlachecki żegna Mickiewicz z pełną świadomością jako św iat mijający, św iat schodzący z widowni dziejów. O statni woźny trybunału, ostatni klucznik, ostatni ,,co tak poloneza wodzi“, ostatni, ostatni... Żegna go wśród pełni humoru, wśród psychologicznej praw dy wszystkich sylw etek i typów ludzkich, jakim i tak obficie zaludnił obręb poematu. Jednocześnie wskazuje piękno ojczystego kraju, jego swoistą i niezastąpioną krasę, urodę ziemi rodzinnej — tę samą i niezmienną, chociaż m ijają pokolenia.
Można by do Pana Tadeusza odnieść wspaniałe słowa, jakim i jego tw órca określił wielkość artystyczną i narodowy charakter realizmu Puszkina jako autora Eugeniusza Oniegina:
T em at i osoby n a leżą do ży cia rzeczyw istego... do... życia d om ow ego. A le p o eta p osiad ł ta jem n icę u szla ch etn ien ia w szy stk ieg o , w y id ea lizo w a n ia , bez pop ad an ia w p rzesad ę w czy m k o lw iek . W zw y cza jn y ch zd arzen iach życia p r y w a tn eg o u m ia ł odkryć m o ty w y tra g iczn e albo scen y w y ższej kom edii.
M ickiewicz-poeta to w ielki tw órca realistyczny. Był nim, aczkol wiek działał w epoce rom antycznej. Był realistą na w ieloraki sposób. Przede wszystkim przez to, jak pojm ował i urzeczywistniał praktykę twórczą swojego pokolenia. Dziady drezdeńskie traktow ał jako reali styczny reportaż poetycki i tylko wedle stopnia autentyczności na kazywał je oceniać. Powiadał, że nie w ierzy w kraje, których nie ma na żadnej mapie i takich krajów nie masz w jego poezji, nawet
kiedy romantyczny zryw unosi je ponad prawdę zwyczajnego odbi cia faktów.
G dzie n ie m a w yraźn ej, dobrze od pisarza zrozum ianej m yśli, gd zie n ie m a prostego i m ocnego uczucia, tam m im o słów , figur nic n ik t n ie znajdzie
— po dyktatorsku oświadczał przyjaciołom. Uczył lakonizmu, zwięz łości, zwartości, wagi każdego słowa, każdej sylaby. Powiadał:
W poezji, ja k w w o jn ie podług B onapartego, n a jw ięk szą sztuką p o znać, gdzie są n a jw a żn iejsze stanow iska.
Robił to nie tylko w listowym wyznaniu. Całym dorobkiem swoim po dyktatorsku oświadczał tak romantyzmowi jako przyszłej tradycji nowoczesnej poezji polskiej, pod którą każdym swym liry kiem zakładał podwalinę.
Ale naw et w epickim poemacie Mickiewicza kw iaty wiosny i póź nego lata kw itną o jednej porze jak w baśni. W ciągu jednej zimy młodziutka dziewczyna nabiera mądrości dojrzałej kobiety. Wypadki historyczne i wojny wszczynają się nie według swoich rzeczywi stych dat, lecz według potrzeb narracyjnych poematu. Stopa poety wszczynającego improwizację opiera się o ziemię, jakiej nie ma na geograficznych mapach, o ziemię najbardziej buntowniczej poezji. A jednak wszystko to jest prawdą, wszystko spełnia w arunki słów poety, który nie w ierzył w fikcyjne k raje wyobraźni.
Spraw iła to mowa poetycka Mickiewicza. Spraw ił język do kształtu każdej sprawy, opisu i przeżycia przym ierny w sposób, któ rego tajem nicę posiadł on jak nikt przed nim i nikt po nim w piś miennictwie polskim. „Mickiewicz stworzył w języku polskim jak gdyby uniw ersalny język poetycki“ (Julian Przyboś). Czy nazywał w tym języku przeżycia najbardziej osobiste, czy malował krajobraz ojczysty, czy opowiadał o ludziach ze spokojem i godnością epika, czy z komediową zaiste w erwą oddawał przeżycia i słowa postaci, czy piórem publicysty walczył z wrogiem ideowym — zawsze czynił to w słowie oczywistym, dostępnym, nadającym wzór i norm ę rze czom i sprawom ogarniętym przez to słowo.
Kiedy mowa o prostocie i oczywistości Mickiewicza, należy do kładnie określić, o co chodzi. Nie o to mianowicie, ażeby zakres w yobraźni Mickiewicza jako poety, ażeby pokłady wzruszeń i uczuć, jakie zdolny był dostrzec, były proste i oczywiste, pozbawione kom plikacji i zasadzek. Te zasadzki i niespodzianki czyhają co krok. Duma sąsiaduje z pokorą. M aterialne widzenie rzeczy z ich roz chwianiem i niepokojem. Nowatorstwo przeżyć i doznań dotyczą
cych duszy ludzkiej zdumiewa, w poezji polskiej jest bez przygoto wania, bez poprzedników. Dopiero w wieku dojrzałym dochodzi się zazwyczaj do lepszego zrozum ienia twórczych tajem nic Mickiewicza, a to zrozumienie nigdy nie ośmiela. Wobec żadnego z wielkich tw ór ców nie można być na stopniu poufałości, naw et obcując z nim stale i w sposób najbardziej intym ny. Z poetów polskich wobec Mickie wicza szczególnie. Słowa o mateczniku, który tylko z brzegu bywa nawiedzany, dają się odnieść również do jego dorobku.
Prostota i oczywistość są jedynie w sposobie artystycznym , miesz czą się w słowie, do którego Mickiewicz okazuje się zdolny naw et nad tajem niczym i niespodziankam i swej duszy. Badania naukowe nad językiem Mickiewicza jeszcze nie udzieliły odpowiedzi, dla czego tak było. Badania te, skoro zostaną przeprowadzone, potw ier dzą tylko zapewne, niczego nie powiedzą ponad to, co od pokoleń intuicyjnie na tem at Mickiewiczowskiego słowa wie naród, czego w zetknięciu z tym słowem doznają wciąż poeci. Dlatego za poetą (Słonimski) pow tórzyć wypada:
Z m ilio n a lite r m a rtw y ch , z k sią żek rozm aitych , S łó w , co p rzez w a r g i szm erem p ły n ą jed n ostajn ym , N a g le p rzy je g o sło w a ch , z pozoru zw y cza jn y ch , C zem u m e serce sta je ja k zegar rozbity?
Był lirykiem . Rom antycy liryce osobistej w jej wszelkich k rę gach nadali podobnie szerokie praw a co do indywidualności w al czącej z przesądem feudalnym i nowym, kapitalistycznym niedo strzeganiem człowieka. Mickiewicz liryce nadał praw a jeszcze roz leglej sze. Potężnym tchnieniem osobistym i lirycznym przepoił swoje ukochane dzieło Dziady, gniewnym drżeniem nasycał każde zdanie publicystycznego w ystąpienia. Jak struga, co płynąc w Panu Tade
uszu, drży i św ietli się od urocznego blasku księżyca, tak n u rt n a rra
cji w tym poemacie zm ienny jest uczuciowo, liryczny i wzruszeniam i prześwietlony. N iecierpliwy i osobisty Mickiewicz był wciąż, letnim i dowcipnym nie potrafił być nigdy. Gniewne pom ruki marszczą jego każde zdanie, szczególnie kiedy walczy.
Oprócz tych praw przydał Mickiewicz liryce polskiej jej praw a właściwe. Nauczył przyszłe pokolenia przeżywać i odczuwać zwro tam i i słowami, które wydobył z powszechnej mowy narodu, jakim nadał kształt ostatecznego w zoru — a taką jest funkcja wielkiej liryki. W tej m ierze liryka jego pełna jest praw dy, która rozdziera zasłonę słów i zdań, uczucie staw ia nagie i nieledw ie dotykalne. Romantycy lubowali się w poetyzowaniu swych przeżyć, w tym,
ażeby poprzez niezwykłe otoczenie nadać im wyższą rzekomo rangę. Jesienna pora, zmierzch wczesnego wieczoru, pierwsze gwiazdy i młody księżyc, szelest w iatru po zeschłym listowiu towarzyszą ko chankom z Godziny myśli, z Kordiana.
Nie zna tego Adam Mickiewicz, naw et w Dziadach wileńskich, gdzie rozstanie z ukochaną ma walor bezpośredniego zapisu realnej sytuacji. Sytuacja podobna u Mickiewicza to W idzenie się w gaju, a w ram ach jednego sonetu dialog miłosny, czuły i ironiczny, zwy kły i lakoniczny, dialog nieledwie fredrowski. Bo praw dziw y Mickie- w icz-liryk to ten, który strofę miłosnego wyznania, jak rom antyczna gwiazda płonąca nad Lalką Prusa, takim opatrzy łańcuchem prze powiedni dla niewiernej kochanki:
N a każdym m iejscu i o każdej dobie, G dziem z tobą płak ał, gdziem się z tobą b aw ił, W szędzie i zaw sze będę ja przy tobie, Bom w szęd zie cząstk ę mej duszy zostaw ił. Czy zadum ana w sam otnej kom orze Do arfy zb liżysz n ieu m y śln ą rękę, Przypom nisz sobie: w ła śn ie o tej porze Ś p iew a ła m jem u tę sam ę p iosenkę.
Czy grając w szachy, gdy p ierw szy m i ściegi Ś m ierteln a złow i króla tw eg o m atnia, P o m y ślisz sobie: tak sta ły szeregi, G dy się sk oń czyła nasza gra ostatnia. Czy to na balu w ch w ila ch odpoczynku S ięd ziesz, nim m uzyk tańce zap ow iedział, O baczysz próżne m iejsce przy kom inku, P om yślisz sobie: on tam ze m ną siedział.
Na biegunie przeciwstawnym romantycznemu poetyzowaniu jest ta konkretna, zwykła życiowa dosłowność lirycznych gróźb. Harfa, szachy, spoczynek wśród balu i dalej romans czytany, którego intryga szczęśliwiej się zakończy aniżeli w życiu poety. W tym lakonicznym łańcuchu przepowiedni mieści się przecież bogactwo praw dy co dziennej i wiernej psychologicznie, że nie liryk to prawdziwie, lecz rom antyczna powieść w zalążku.
Nie inaczej z językiem:
stałe, n iem a l sch em atyczn e, n iem al h ieratyczn e p ow tarzan ie form u ł w y - rocznych — ciężar słó w p rostych, nieco patyn ą klasyczn ą .p rzytłu m ion ych , które n ie dają się w yprzeć, n ie dają się zastąp ić i w racają bez e fek tó w , bez p oetyzow an ia, m ocno, tw ardo, uparcie, a przy tym sm utno, b oleśn ie, b ezn ad ziejn ie — sk ład a się na m oc m ęki i na im ponującą p ow agę [K leiner].
Był tym wszystkim Mickiewicz-poeta. Podobnie jak kult Mickie wicza w narodzie naszym nie oddziela artysty od człowieka ideowej walki, lecz ujm uje ich razem i całościowo, tak też i działanie jego po ezji w tradycji literackiej było całościowe. Liryk i epik, dram aturg i publicysta przem aw iali jednym głosem wielkiej i niepodzielnej in dywidualności Adama Mickiewicza. Jednocześnie, a nie dla każdej spraw y oddzielnie, uczył on patriotyzm u, w iary w lud i postęp, słów praw dy poetyckiej, słów opisu i przeżycia jako najwyższej reali stycznej miary.
Budziły polskość, uczyły praw przyszłości i postępu nie tylko wielkie dzieła Mickiewicza. Każdy utw ór zachowany w pamięci dziecka, utrw alony w niej jako wzór mowy polskiej, jako świetne świadectwo hum oru i praw dziw ie ludowej prostoty działał podobnie.
Pani Twardowska, Św iteź, Powrót ta ty — utw ory najbardziej po
pularne, najdostępniejsze — niemniej są w tym względzie doniosłe od paragrafów Składu zasad, od Ody do młodości.
Dokument literacki przem awia nieraz wymowniej od wszelkich badań. Ilekroć W okulski ma nazwać słowem swoje uczucia i rozterkę serca, czyni to cytatem z liryk Mickiewicza. ,,Na każdym miejscu i o każdej dobie“. Znał je młodzieńcem, nim zaczął kochać. Nie tylko literacka postać tak postępuje. Młody Żeromski w dziennikach czyni podobnie — swe przeżycie najbardziej intym ne ujaw nia słowem Mic kiewicza. Nad nieszczęśliwą miłością młodzieńca krążą trzy n aj prostsze słowa poety — „przed sm utnym ju tre m “.
Kto tak obcował z Mickiewiczem jak w młodości Żeromski, ten potrafił uogólnić to, co w oddziaływaniu poezji Mickiewicza było powszechne i takim pozostało w naszych dniach:
K ied y się czyta M ick iew icza — w sta je się, id zie w kąt i szlocha. T y sią ce g łó w p o ch y la ły się, p o ch y la ją się i p och ylać będą nad k artk am i zap isan ym i przez tam tego tu łacza i ty sią c p ięści się ściśn ie kurczow o, i ty sią c serc b ije n ien a w iścią .
3
Historia okresu walk narodowo-wyzwoleńczych, wzrost sił rewo lucyjnych w tej epoce, twórcza odrębność i dorobek poety złożyły się na jego ideologię. Tym donioślejszą w wypadku Mickiewicza, że dłu żej — od pow stania listopadowego do w ojny krym skiej — był świa domym swoich zadań ideologiem aniżeli przedtem pisarzem -artystą. Zagadnienie ideologii wielkiego pisarza bywa nieraz traktow ane w sposób uproszczony. Sprowadzone zostaje do jego bezpośrednich
wypowiedzi ideologicznych, do ich pokrewieństwa bądź różnic wobec systemów ideowo-politycznych, wyrażających w danej epoce jej obiektywne siły klasowe.
Wszystko to jest wielkiej doniosłości i nowatorska wiedza o Mic kiewiczu nigdy nie pominie jego stosunku do program u Towarzystwa Demokratycznego, ujrzy go na tle socjalizmu utopijnego i pośród rewolucyjnych demokratów. Ale w ystąpienia i dzieła wielkiego tw órcy noszą na sobie także piętno odmiennego i swoistego auto rytetu. Tego, który w ynika z praw dy o życiu epoki oglądanej nie tylko poprzez pryzm at politycznego nakazu. A utorytet osobistej m ą drości, własnej wiedzy artysty o świecie, mądrości i wiedzy prze mawiających w prost z jego dzieł artystycznych, torujących sobie drogę do poglądów o charakterze zintelektualizowanym, to także ideologia twórcy. Niemniej godna uwagi od właściwych form, w ja kich ideologia polityczna i społeczna zwykła się wyrażać.
Przy postaci Mickiewicza, który błądził często, ale m ądrym być nie przestaw ał — chyba tylko w najgorszych latach towiańszezyz- ny — spraw a ta posiada specjalną doniosłość. Kiedy zamilkł poeta, współcześni pielgrzymowali do niego przede wszystkim po mądrość i znieść nie mogli, i gniewem wypłacali twórcy, kiedy ta zawodziła.
Weźmy przykłady. Mickiewicz przez wszystkie lata em igracji był dem okratą, ale z ironicznej odległości spozierał na działaczy Towa rzystw a Demokratycznego, na ich zabiegi, program y i mowy. Trudno, takim był. W jego intencji mowy Buchmana w Panu Tadeuszu m iały być parodią mów przy rue Taranne. Działacze dem okratyczni nie pozostawali Mickiewiczowi dłużni.
I gdzie przeto umieścić np. słowa z listu do Mazziniego, kiedy naw et w wirze wspólnej walki Mickiewicz ostrzega:
T ow arzystw o D em okratyczne P o lsk ie b ędzie m ogło w a m posłać k ilk u p o lity k ó w i k ilk u zd oln ych oficerów , ale n ie m oże ono sform ow ać arm ii.
Czy umieścić po stronie krótkowzroczności politycznej i ograniczeń ideowych poety, skoro twierdzi jednocześnie, że dwie kompanie jego legionu sform ują pożądaną przez Włochów armię?
Tylko do pewnej granicy. Ostrzeżenie Mickiewicza leży bowiem także na koncie jego praktycznej i gorzkiej, niekiedy przyciasnej i przyziemnej, ale jakże autentycznej i własnej mądrości. Mądrości, nie płaskiego rozsądku, tego Mickiewicz nie znał, ten odrzucał nie cierpliwie. Taka mądrość kazała mu wygłosić o Auguście Cieszkow skim sąd, którego szerszą transm isją zdają się być słowa skierow ane do Mazziniego:
J e st to n ib y c z ło w ie k ja k ten, k tó r y b y w czasie naszej o statn iej w o jn y p rzy szed ł do w o jsk a i p o w ied zia ł: w y s ię b ijcie, a ja n ap iszę p roklam ację, a le taką, że i D yb icza n ią zab iję i c a łe w o jsk o pokonam .
Określając ideologię Mickiewicza, o tej ważkiej poprawce należy pam iętać wciąż. Przekonania polityczno-społeczne poety dojrzewały w nim skokami. Przed rokiem 1830 przem aw iały tylko słowem i obra zem poetyckim, uogólnieniem patriotycznym haseł szlacheckiego rewolucjonizm u widocznym w jego dziełach. Po klęsce pow stania Mickiewicz-ideolog zrazu się zmaga z artystą, by znów w jednym nieoczekiwanym skoku w latach po ukończeniu Pana Tadeusza wziąć nad nim górę. Mickiewicz bynajm niej nie zam ierzał milczeć po na pisaniu tego poem atu. Snuł w w yobraźni dalszy jego ciąg m ający się rozegrać w r. 1831, pragnął powrócić do Dziadów. A jednak zamilkł, głos wyłączny oddając tw órcy przekonań.
Wielka publicystyka poetycka obecna jest już w trzeciej części
Dziadów. Nie tylko realizm tej niesam owitej próby i odwagi, że ży
w ych i niedawno zm arłych z im ienia wprowadza do dram atu, nie tylko wizja o najwyższej potędze rom antycznego wzlotu — ale i pró ba spojrzenia w przyszłość przez ideologa i publicystę, próba w y tyczana obrazami i alegoriam i poety. Widzenie Księdza Piotra, próba w yjaśnienia w yjątkow ej roli polskiego ruchu wyzwoleńczego dla ludów Europy, próba historiozofii wolności w dziejach wszystkich narodów. Wszystko to mieści się w ram ach rewolucyjno-szlacheckiej w alki narodowo-wyzwoleńczej przeciwko uciskowi i zaborcy, nadaje tej walce akcent najbardziej podniosły i patriotyczny. Mickiewicz- ideolog rozpoczyna z pozycji, które były wspólne najlepszym w jego pokoleniu. H istorycznie i obiektyw nie nie mogło być inaczej.
Nie miejsce tu taj przypominać, jak przebiegały kolejne prze m iany poglądów społeczno-politycznych Mickiewicza w pierw szym dziesięcioleciu em igracyjnym , w czym artyk u ły P i e l g r z y m a P o l s k i e g o i w ersety Ksiąg narodu i pielgrzym stw a polskiego różnią się, w czym są zgodne z w ykluw ającym i się i krystalizującym i program am i dem okratycznych kierunków na em igracji. Miejsce Mic- kiewicza-ideologa jest w zespole tych kierunków . Miejsce to wszakże nie daje się utożsam ić z którym kolw iek spośród nich. Nie w tym sensie, ażeby poeta jasnością politycznego m yślenia przewyższał twórców Towarzystwa Dem okratycznego czy też przew ażał nad ideo logami Gromad Ludu Polskiego klasowym zdecydowaniem w użyciu rew olucyjnych środków walki.
Tylko jednym górował: sztuką tak lapidarnego sformułowania w słowie poetyckim wspólnej praw dy politycznej kierunków demo kratycznych, na jaką nikogo oprócz niego nie było stać. Jest czymś dopraw dy paradoksalnym, że ten m istrz słowa lapidarnego może przekreślić, uznać za w ariant niegodny druku — na rzecz ujęcia znacznie słabszego — taki oto kapitalny sześciowiersz:
W iele je s t w ro g ó w w P o lsce, w ięcej tra w na łąkach,
W tw ard ej skórze w róg siedzi, tw ard szy je s t groch w strąkach, M ocne p iersi w roga, m ocn iejsza dębina.
K ośćców , m ło ck ó w i d rw a li w ięcej n iż M oskali. K osiec b y ł w R acław icach , m łocn ik w B elw ed erze, Teraz, drw alu, czas tob ie m y śleć o siekierze.
(Z d a n ia i u w a g i)
W poglądach Mickiewicza działa zawsze poprawka, jaka w ynika z jego swoistego autorytetu twórcy, który najgłębiej był powiązany z m asą ludową narodu i um iał jako arty sta czytać jej praw dy, tw ór cy, który w poczuciu tych związków apodyktycznie nie znosi sprze ciwu. Działa popraw ka aktywnego entuzjazmu, czynnej gotowości do w alki o sprawę ludu. Mickiewicz łamie się i popada w mistycyzm, kiedy przestaje dostrzegać konkretne, polityczne, społecznie dające się określić pole dla tej gotowości. Póki je dostrzega — jest sobą.
Jest człowiekiem, który nie znał zwłoki w spraw ach ważkich i głównych, a główne dlań było wszystko, co napotkał; błahostek, zwłaszcza ideowych, organicznie niezdolny był dostrzec. Pozostaje człowiekiem, który siebie jako ideologa chyba podówczas najlepiej określił, kiedy pisał, ganiąc ludzi rozsądnych, broniąc ludzi sza lonych —
rozsądek, czy li w zg lą d na ok oliczn ości zm ien n e życia cod zien n ego, n ie je st try b u n a łem na sąd zen ie spraw , d otyczących się w ie k ó w i p okoleń, — roz są d ek p o jed y ń czy je s t często w sp rzeczności z rozum em n arod ow ym , z ro zu m em rodu lu d zk iego.
Mickiewicz w pierwszym dziesięcioleciu emigracyjnym, zachowu jąc z lat poprzednich pełnię żarliwego patriotyzm u oraz poczucie misji związanej ze spraw ą ludu, dochodzi do nowych idei dem okra tycznych. Wiemy historycznie, czemu obiektyw nie służyć m usiał i służył w tym czasie każdy w ariant poglądów rzeczywiście demo kratycznych. Przyspieszeniu i przygotowaniu rew olucji dem okraty cz- no-burżuazyjnej, która niwecząc w naszym k raju feudalizm i pań szczyznę — sprzęgnięta z w alką o wolność ludów europejskich ugię tych pod jarzmo Świętego Przymierza, depraw ow anych handlarską
i cyniczną obojętnością zachodnio-europejskich liberałów — miała narodowi nadać w ygląd nowoczesny.
Ale wiemy to dopiero z historii. Tego uczy m aterializm histo ryczny. Wiedzieli to i praw a przyszłego rozwoju, obiektyw ne praw a w alki klasowej jeszcze za życia poety form ułowali klasycy m arksi zmu. Nie wiedział tego jeszcze Mickiewicz i praw d nieobecnych w jego pism ach ideologicznych n ik t nie będzie w nie przemocą w tła czał. Dlatego mówiąc o Mickiewiczu jako demokracie, należy tem u słowu przyw rócić jego sens najbardziej pierw otny. D em okratą był ten w owej epoce, kto był za w ładztwem ludów, kto przeciw staw iał się rządom i panującym , kto w ludzie przeczuwał główną siłę historii, kto wolności własnego narodu nie był w stanie oddzielić od wyzwo lenia mas ludowych chłopstwa pańszczyźnianego. Takim dem okratą był Mickiewicz.
Ten w ielki dem okrata i rew olucjonista był zarazem wielkim poetą. Nosił w swoim doświadczeniu ideowym takie form y związków z ludowością, z praw dą życia mas ludowych, jakie dostępne byw ają tylko najw iększym artystom . Nie w rozsądku, lecz w sercu niecier pliwym nosił mądrość podobnego doświadczenia. Ponad głowami form ujących się kierunków em igracyjnych pragnął dosięgnąć braci żołnierskiej jako autor Ksiąg narodu i pielgrzym stw a. Ponad liniam i gotowych już stronic przem aw iał jako profesor Collège de France o literatu rach słowiańskich. Atakow ała go reakcja, atakowali emi gracyjni demokraci.
Dlaczego tak postępował? Przecież nie było w nim w yolbrzymio nych pojęć o rom antycznej, do nikogo niepodobnej indywidualności własnej. Jeżeli bronił tw ardo swoich przekonań, to dlatego, po nieważ uw ażał się za nosiciela przekonań ogółu. Jest rzeczą zrozu miałą, że atakow ała Mickiewicza reakcja em igracyjna, obóz Czarto ryskiego, zm artw ychw stańcy, że przerażenie budził u Zygm unta Krasińskiego. W jednym z listów do Delfiny Potockiej zanotował K rasiński rozmowę, która dobitniej od długich wywodów świadczy, dlaczego ataki prow adzone na Mickiewicza-ideologa z tej strony — były praw idłow e. Rozmowa dotyczyła George Sand:
— W ielk i d u ch — p o w ia d a on [M ick iew icz] — a le n ie u m ie tak żyć, ja k pisze.
— O, tak — o d p o w ia d a m — w sz ę d z ie w p ism a ch id ea ł m iło ści staw ia, a sam a ro zp u stn icą ob rzyd liw ą.
— T o n ie to — o d p ow iad a — m n ie n ic do tego; a le w sz ę d z ie g ło si, że się z o u v riera m i trzeba łą czy ć , a czem u ż córki za rob otn ik a n ie w y d a ła ?
A taki em igracyjnej demokracji na poetę, niejednokrotnie o ileż celniejsze i gwałtowniejsze, nie tylko nosiły charakter serdecznej waśni w rodzinie. Byłoby klajstrow aniem wielkich, pryncypialnych sporów nadawać im wygląd kłótliwej sprzeczki, po której strony skłócone wychodzą w zgodzie jak dwaj wynajęci adwokaci nieswoich spraw.
M ickiewicz-demokrata powoływał się na tych samych świadków, co najbardziej radykalne odłamy emigracji. Powoływał się, ale nie koniecznie dochodził do identycznych wniosków. Dlatego spory z nim i o niego musiały być zasadnicze. To nie żaden z założycieli Gro mad Ludu Polskiego, ale on, już w r. 1833, napisał słowa:
A je ś li szuka n a u czy ciela i k siążek , n iech w eźm ie na u w a g ę Krwawą lek cję, d em on strow an ą w F ischau, w K ronstadt, n iech rozbierze kurs p o lity k i, k tó ry w y k ła d a ją bracia n a si przy taczk ach w tw ierd zach pruskich. T ym ty lk o p rofesorom p rzy zn a jem y p raw o rozp raw iać o d ziałan iu tera źn iejszy m braci n a szy ch w P o lsce, — oni sądem p rzy sięg ły m w o jen n y m zaw yrok u ją o ich zasługach.
Nie chcemy przez ten cytat powiedzieć, że Mickiewicz był świa domym prekursorem idei Ludu Polskiego. Chodzi o to, że spory, o jakich mowa, to nie była tylko waśń serdeczna, lecz spraw a p ry n cypialna. Mickiewicz-poeta, M ickiewicz-artysta z genialną intuicją naw iązywał kontakt z ludową masą narodu, jej tęsknotam i i na pół świadomymi dążeniami. Nawiązywał także i wówczas, kiedy przestał tworzyć jako artysta. To był wspólny świadek jego sumienia i n aj bardziej radykalnych ideologii epoki. Kiedy jego zeznania trzeba było formułować, inaczej to czynili polityczni tw órcy program ów m ających aktywizować rew olucyjną świadomość mas, inaczej poeta, na którego rozeznaniu sytuacji ciążyło wszystko, co b y ła prawdą, ograniczoną nieraz, przyziem ną i zacofaną, ale w jego pamięci i w y obraźni obecną mocniej od doktryn i ogólnych nakazów.
Bywa tragicznym przyw ilejem wielkich twórców, że z podobną siłą naw iązują oni kontakt z ograniczeniami, z przeżytkam i w do robku mas, że dostrzec nie umieją, którędy przebiega granica. Mic kiewicz walczył z Kościołem oficjalnym, ale nie dopuszczał, ażeby przyszłemu żołnierzowi powstańczemu odebrać w iarę. Dlatego każ dym swoim w ystąpieniem będąc w obozie em igracyjnej demokracji, nie zawsze był dem okratycznym politykiem. I nie tą m iarą mierzyć go wypada. Był czymś nieskończenie więcej: przez siłę swojej praw dy artystycznej, przez jej działanie zakrojone na długie pokolenia — był sprzymierzeńcem i sojusznikiem o tej potędze, że było o kogo w al
czyć, że należało tw ardo walczyć, kiedy błąkało się i zasępiało jego wielkie serce.
M ickiewicz-demokrata w promieniach* Wiosny Ludów został re w olucyjnym dem okratą. To była najwyższa form a ideologii, dostępna pokoleniu o jego biografii ideowej, pokoleniu, w jakim w polskich w arunkach naw et najbardziej radykalne form y świadomości mogły być wykształcone tylko na walce klasowej chłopstwa, a jeszcze nie na walce klasowej proletariatu z burżuazją i socjalizmie naukowym jako obiektyw nym jego uogólnieniu, jako nauce o rzeczywistych praw ach historii w jej każdej epoce, praw ach walki klas.
Rewolucyjny dem okratyzm Mickiewicza zaw ierał w sobie wszyst kie zasadnicze dążności tego stanow iska ideowego. Było w nim absolutne przeświadczenie o ludzie jako sile dziejowej i rew olucyj nym czynniku społecznym, ludzie samodzielnym i obywającym się bez sojuszów ze szlachetczyzną. Lud oznaczał chłopa i robotnika. Wychodząc z polskich w arunków — robotnika Mickiewicz nazywał chłopem miejskim, b ratem chłopów. Była dalej świadomość, że tylko poprzez rew olucyjne środki, a nie reform y lud ujm ie władzę. Było przekonanie, że władza ludu musi się przeciwstawić i złamać wszyst kie istniejące hierarchie — od kapitału po kler i religię. Zjawiło się wreszcie słowo socjalizm, w takim brzm ieniu ideowym, jakie Mic- kiewicz-ideolog mógł m u nadać, oczywista, że nie socjalizm nauko wy: „Poczucie socjalistyczne jest popędem ducha ku lepszemu by towi, nie indyw idualnem u, lecz wspólnemu i solidarnem u“.
Rew olucyjny dem okratyzm Mickiewicza, podobnie jak każda form uła jego ideologii, zaw iera w sobie i to, co było jej słabością, i to, co przydaw ało mocy, spotykanej tylko pod jego piórem. Jako ideolog cofał się on często przed konsekw encją na rzecz doświad czenia. Była w tym wielkość i była słabość jego praktycznej mądrości. Słabość, kiedy cofał się na rzecz doświadczenia już minionego i nie aktualnego. Wielkość, kiedy nowe doświadczenie historii potrafił natychm iast dostrzec.
Jako rew olucyjny dem okrata cofnął się przed konsekwencją, sko ro nie rezygnow ał z minionego doświadczenia idei napoleońskiej. Kiedy mniemał, że Napoleon III to coś z g runtu odmiennego aniżeli Ludw ik Filip. Spór z H ercenem o te spraw y to był znów spór p ry n cypialny.
Jednocześnie zaś w ystąpienia Mickiewicza, rew olucyjnego demo kraty, podobnie jak w ielka część jego w ystąpień z okresu Wiosny Ludów, m ają niepospolitą siłę agitacyjną. Nowe doświadczenie, na
tychm iast przejmowane przez ideologa, nadaje im tę siłę. A rtykuły poety w T r y b u n i e L u d ó w stale dotyczą spraw aktualnych, dalekie są od teoretyzowania. W takim klimacie mądrość polityczna Mickiewicza czuła się najlepiej — nie ujaw niały się w nim jej gra nice.
Mając określić, czym jest socjalizm — Mickiewicz wypowiada się raczej od strony m oralnej, politycznie daje ogólniki. Ilekroć jednak myśl jego schodzi do oglądanego aktualnie konkretu i związanego z nim nowego doświadczenia, argum entacja staje się przenikliwa, bystra i cięta. Ani zdania ująć, ani słowa dodać do tej analizy prze chw ytyw ania przez klasy panujące zdobyczy narzuconych im przez proletariat, do analizy wszelakiego oportunizmu, reformizmu, zdrady własnych interesów klasy robotniczej, jaką na przykład daje poeta w artykule Osiedla robotnicze. Konieczny jest dłuższy cytat:
P róbują b u d ow ać w P aryżu osied la robotnicze. Są to za k ła d y ca łk iem n o w eg o d la F ran cji rodzaju [...]. P on iew aż n ic się n ie da zrobić b ez k a p ita łó w , zn aleźli s ię podobno bogacze, k tórzy zaw iązu ją sp ó łk ę w celu zb u d ow an ia tych o sied li d la robotników . [...]
A le otóż d ostarczyciele fu n d u szó w i b u d ow n iczow ie, p ozorn ie p od d a ją c się id e i so cja listy czn ej, u m aw iają s ię jed n a k p om ięd zy sobą, ażeb y s ię n ią p osłu żyć w w id o k a ch in teresu ch w ili. J e st to stara ta k ty k a w y z y sk i w a czy , żeb y z id ei d oskonałej sam ej w so b ie p rzyjm ow ać ty lk o to, co im osob iście dogadza. [...] W edług tego, co gad ają reak cjon iści, ich b y to n a le żało u w ażać za w y n a la zcó w tych o sied li. Socjalizm , p rzeciw n ie, m a być n ieu b ła g a n y m w ro g iem dobrobytu robotnika.
[...] Z ty m i u w a g a m i zw racam y się do rob otn ik ów , p rzy szły ch m ie sz k a ń có w ty ch osied li. N iech b ędą przekonani, że to duch re w o lu c y jn y i so c ja listy czn y , że to duch Lipca i L utego z m u sił k a p ita listó w do u zn a n ia k o n ieczn o ści zajęcia się n areszcie dobrobytem proletariu sza. P om oc, którą k a p ita liści ofiaru ją k la sie robotniczej, n a leży u w ażać za u stęp stw o w y d a rte eg o izm o w i przez postęp h um anitarny, a n ie za d zieło m iło ści ch rześci ja ń sk iej.
J e s t te d y w in te r e sie robotnika ży w ić w sobie i szerzyć n a .z e w n ą tr z tego ducha, k tóry stw o rzy ł te osiedla; im bardziej sp o tężn ieje te n duch, ty m w ięcej zn ajd zie się środ k ów do za p ew n ien ia dobrobytu tym , k tórzy są jego p rzed sta w iciela m i. G dyby się robotnicy d ali p rzek u p ić in te r e so w n y m i u stęp stw a m i m a teria listó w , k tórzy ich biorą pod sw o ją opiekę, g d y b y za d o w a la ją c się n iezn aczn ą popraw ą sw eg o p ołożen ia od łączyli s ię od p o w szech n ej sp raw y p roletariatu, w tak im razie b y lib y podobni do o w y ch o p ozycjon istów , co sta w szy się p łatn ym i u rzęd n ik am i alb o m in istra m i w y rzek ają się uczuć i przekonań, które im zd ob yły te sa m e posad y, z jak ich teraz okazują taką pychę.
Przez długie dziesiątki lat usiłowano przemilczeć, zakłamać, prze inaczyć Mickiewicza-ideologa, żarliwego i ludowego patriotę, demo k ratę i rew olucyjnego dem okratę. W solidarystycznym, zacierającym praw dę jego idei, nim bie trzech wieszczów usiłowano roztopić jego radykalizm , drogę od ludowości rom antycznej do politycznej walki. Usiłowano zaprzeczyć, że jeden i ten sam człowiek, jedna i ta sama indyw idualność arty sty i ideologa przebyła drogę, której istotę już Edw ard Dembowski ujm ował w zdanie:
T en to b o w iem d u ch tw ó rczy p o jm u je p otrzeb ę i d ążen ie czasu, w y p ow iad a je z u n ie s ie n ie m i p rzez to w strząsa narod em całym , stw arza n ow ą litera tu r ę i n o w em u ży ciu P o lsk i d aje początek .
Długiej liście kłam stw o Mickiewiczu-ideologu przeciwstawić można niem niej ciągłą listę praw dy i dociekania, kim był on n a praw dę w swoich związkach z ludem i postępem. Do tej drugiej listy naw iązujem y dzisiaj. W idnieją na niej nazwiska bojowników po stępu, pisarzy polskich najbardziej powiązanych z ludem, nazwiska rewolucjonistów: Dembowski, Worcell, Słowacki, Bronisław Biało- błocki, Prus, Żeromski, Konopnicka, Róża Luksem burg. W idnieją słowa Gogola o wielkiej em igracji: „Po upadku tyle mocy! Cios, k tó ry m iał zniszczyć, podniósł i ożywił. Co za ludzie, co za literatura, co za nadzieje! To rzecz nigdy niesłychana“. W idnieją słowa Gor kiego: „Szewczenko, Puszkin, Mickiewicz — to ludzie wcielający ducha narodu z najw iększą jaskrawością, siłą i pełnią“.
Przy odsłonięciu w r. 1950 zburzonego przez faszystów pomnika Mickiewicza o tym, wolnym od przeinaczeń, jednolitym zarówno w obrazie artystycznym , jak w ideowej wypowiedzi Mickiewiczu mówił Bolesław Bierut:
W ielk i ro m a n ty zm r e w o lu c y jn y M ick iew icza w y b u ch a ł p ro testem p rze c iw k o z a śn ied zia łem u i sa m o lu b n em u o p o rtu n izm o w i ó w czesn y ch u p rzy w ile jo w a n y c h w a r stw sp o łeczn y ch . P o eta w id z ia ł c e l życia w w a lc e o w o l n o ść i n ie p o d le g ło ść sw o je g o narodu. P ra g n ą ł w tej w a lc e w zb u d zać u czu cia b ezgran iczn ego p o św ię c e n ia i od d an ia sp ra w ie, w o lę b o h a terstw a i n ie z ło m n eg o hartu, p rzen ik n ięteg o n a jw y ż sz y m u sp o łeczn ien iem , które spaja w jed n o ca łe ż y c ie C zło w iek a z id eą n arod ow ą i sp ołeczn ą. D ążen ia te szu k ają często u jścia w sy m b o lic e m isty czn ej, p od ob n ie ja k to się działo n iera z ze sp o łeczn y m i tęsk n o ta m i u cisk a n y c h m as lu d o w y ch . P o eta się g a ł do źró d eł i m o ty w ó w lu d o w y ch , rew o lu cjo n izu ją c is tn ie ją c e fo rm y tw órczości p o etyck iej i litera ck iej. T w órczość A d am a M ick iew icza o w ia n a je s t do g łę b i lu d o w o ścią i tym bardziej b lisk a sta je się d zisiaj m asom lu d ow ym .
4
Po raz drugi w Polsce Ludowej obchodzimy rocznicę mickiewi czowską. W roku 1948 była to stupięćdziesiąta rocznica urodzin poety. W roku obecnym setna rocznica jego śmierci. W całkiem innej skali, w zgoła odmiennych okolicznościach, na innym etapie budownictwa socjalizmu w naszym kraju, a co za tym idzie — na innym etapie zrozumienia walki o postęp i sprawę ludu w przeszłości, obchodzić będziemy Rok Mickiewiczowski, decyzją Rady Państw a i Rady Mi nistrów ogłoszony na rok 1955.
Wszelkie form y kultu dla wielkich twórców to nie tylko ocena ich dorobku, to zarazem wyraz życia społeczeństwa w chwili, kiedy ów akt hołdu się dokonywa. Mickiewicz widziany na progu drugiego dziesięciolecia Polski Ludowej, to nie tylko jakiś wieszcz — ten sam od w ieku i niezmienny, ale Mickiewicz naszego czasu, Mickiewicz naszej chwili.
W jakim sensie? Rok Mickiewiczowski, przypadając na przejściu od pierwszego do drugiego dziesięciolecia Polski Ludowej, pozwala ocenić, co zrobiliśmy w pierwszym, jakie zadania przypadają na następnych la t dziesięć. Z dumą możemy patrzeć na osiągnięcia. Z niezachwianą pewnością — że zostaną wykonane — na zadania.
W ciągu pierwszego dziesięciolecia dla rozpowszechnienia dzieł poety zrobiono więcej aniżeli we wszystkich poprzedzających latach obecnego stulecia. Nie inaczej w innych dziedzinach. Nie znamy d ru giego przykładu tylu w ydań w ciągu zaledwie pięciu lat i takich nakładów powieści biograficznej, jak dla pięknej i uczącej miłości poety książki Jastru n a M ickiewicz. Poczynając od Sporu o M ickie
wicza Żółkiewskiego położono fundam enty pod now atorską wiedzę
o poecie. W Roku Mickiewiczowskim zebrać możemy wysiłki wielu lat, doprowadzając do końca Wydanie Narodowe, w ydając na jego podstawie przepracowane i dopełnione W ydanie Jubileuszowe dzieł poety, kładąc tym sposobem podwaliny pod pełne, krytyczne, nauko we wydanie dzieł wszystkich Mickiewicza. Słownik poezji i prozy Mickiewicza, m onum entalny i obejm ujący pełną dokum entację tekstów, bibliografia mickiewiczowska zakrojona na kilka tomów — oto dalszy plon naukowy, jaki zbierać poczniemy w Roku Mickiewi czowskim. Przypom nijm y rękopis Pana Tadeusza, rękopis pierw ot nej redakcji Grażyny — wydane w podobiznach fototypicznych — by raz jeszcze powtórzyć, że na zdobycze naukowe pierwszego dzie sięciolecia możemy patrzeć z dumą.
Zadania są jeszcze rozleglejsze i bardziej zobowiązujące. Rok Mickiewiczowski w inien w najszersze masy zanieść praw dziw e zro zum ienie dzieł i życia poety, miłość dla jego wielkiej postaci, pamięć o tym, czemu Mickiewicz zawdzięcza swoją wielkość, Mickiewicz, poeta ludu, praw dy i postępu. Zadania te, ażeby właściwie zostały wypełnione, muszą być przygotow ane przez naukę nowatorską, opie rającą swoje badania na zasadach m aterializm u historycznego. Stąd Rok Mickiewiczowski przyniesie skupienie badań w naukach spo łecznych — historii, historii literatu ry polskiej, językoznawstwie, historii sztuki, wszelkich gałęziach filologii — skupienie na epoce w alk narodowo-wyzwoleńczych i na osobie Mickiewicza.
Epokę, której rew olucyjnym i ludowym siłom zawdzięczał Mic kiewicz swoje wzloty, zbadać muszą w szechstronnie historycy. Sku pienie innych gałęzi nauk społecznych tłum aczy postać Mickiewicza. Tłumaczy wielostronność, głębia, erudycja i mądrość twórcy, który rów nie samodzielnie jak wśród rym ów czuł się za biurkiem redak tora, na katedrze profesorskiej, z piórem k ry ty k a w ręku, na try bunie przywódcy i mówcy porywającego za sobą tłum y.
O Mickiewiczu, dziedzicu najlepszych tradycji Oświecenia, m a do powiedzenia historyk filozofii. O znakom itym filologu, w ykła dowcy w Lozannie, filolog klasyczny. O znawcy wszystkich lite ra tu r słowiańskich — slawista. O publicyście w ypow iadającym się prze ważnie po francusku — rom anista. O reform atorze mowy poetyc kiej — językoznawca. Zaszczytnym zadaniem wszystkich tych, i nie tylko tych, dyscyplin będzie ukazać społeczeństwu wielkość Mic kiewicza i jego w szechstronną mądrość.
Rok Mickiewiczowski obchodzić będziemy w zespole rocznic, jakie na r. 1955 zaleciła uczcić Światowa Rada Pokoju. Także poświęcona poecie m iędzynarodowa księga, której w ydanie uchw aliła UNESCO, poszerzać będzie m iędzynarodow y aspekt obecnej rocznicy. Wraz z całym obozem pokoju, ogarniającym na wszystkich kontynentach siły m iłujące pokój i sprawiedliwość, siły zdolne podjąć szczytne tradycje k u ltu ry i dorobku w szystkich narodów, czcić będziemy pam ięć Mickiewicza. Nie z pozycji ubogiego krewnego, który u bu r- żuazyjnych klas i władców dobija się uznania dla swego najw ięk szego narodowego poety, lecz z pozycji narodu, który wszedłszy na drogę socjalizmu, który znalazłszy się w czołówce torującej światu pokój, sprawiedliwość i internacjonalne braterstw o pracujących, teraz dopiero napraw dę godzien jest dziedziczyć, zrozumieć i w nową praw dę swego czasu oblec hasła i idee wielkiego poety.
Bo od praw d własnego narodu do praw d obowiązujących całą ludzkość prowadziła droga Adama Mickiewicza. Ten najbardziej na rodowy i ludowy poeta, z doświadczeniami swego k raju stopiony w jedność, w przyw iązaniu do rodzinnego pow iatu jeden i ten sam przez całe życie, jest zarazem twórcą internacjonalnym , zarówno dla tego, że zrozumiał wspólne praw a rewolucyjnej walki ludów w jego epoce, jak dzięki temu, że mocą swej wielkiej sztuki poza granicam i ku ltury i języka swojego narodu uczynił powszechnie dostępnym obraz jego codziennego życia, humanistyczne i wspólne człowiekowi praw dy patriotyzm u, wolności, miłości, wyobraźni.
Twórczość Mickiewicza jest pełna wielkiej i żarliwej ideowości, pełna zarazem trw ałego działania na coraz to nowe pokolenia narodu, ożywiona realistyczną mocą słowa i sztuki poetyckiej, ożywiona jednocześnie postępową mocą idei. Skupia się w niej wszystko, dzięki czemu literatu ra epok minionych kształtuje narody na ich drodze postępu. Zjawisko Mickiewicza, narodowe w tej postaci, w jakiej przeżywa je i doznaje Polak, jest jednocześnie zjawiskiem między narodowym w tej postaci, w jakiej mówi o rew olucyjnej sile każdego ludu — ludu polskiego w jego dziełach i ideach.
Ja k och am c a ły naród! — o b jąłem w ram iona W szy stk ie p rzeszłe i p rzyszłe je g o p ok olen ia, P rzy cisn ą łem tu do łona,
Jak p rzy ja ciel, koch an ek , m ałżon ek , ja k ojciec.
P o ło żen ie E uropy je s t tak ie, że odtąd sta je się n iep o d o b ień stw em , b y ja k iś lud k roczył od osob n ion y p o drodze p ostępu, pod grozą, że się sa m zgubi, narażając ty m sp osob em sp raw ę w sp óln ą.
P rzed twórcą, którego geniusz w ciągu żywota bolesnej w alki zatoczył łuk, jaki w jedność łączy te słowa, przed Adamem Mickie wiczem, pragniem y pochylić czoła w setną rocznicę jego zgonu.