• Nie Znaleziono Wyników

Dwa numery "Kontynuacji Merkuriusza Polskiego"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dwa numery "Kontynuacji Merkuriusza Polskiego""

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

JAN SULOWSKI

Dwa numery „Kontynuacji Merkuriusza Polskiego”

W czasie ostatnich poszukiw ań w A rch iw u m W atykańskim w końcu 1965 roku natknąłem się w zbiorze doku m en tów „N unziatura di P olon ia ” w tom ie 72, fol. 65— 82v, na dw a n u m ery nieznanej w łoskiej odm iany „M erkuriusza P olsk ieg o” pt. „C ontin u ation e del M ercu rio P o la cco ” .

T om 72 nosi rów nież u g ó ry n u m er 74, a pon iżej te j c y fr y czytam y napis: „1661 Lett, di M-lr N unzio in P olon ia” . Na drukow anej nalepce u m ieszczonej u dołu w olum inu napis „N unziatura d i” został przekreślony, pozostaw ion o tylk o słow o „P o lo n ia ” i p rz y zam awianiu w y sta rczy podać: P olonia t. 72. T om ten n ależy do zbioru ogólniejszego, m ianow icie do arch iw um Sekretariatu Stanu (Segreteria di Stato).

„C ontinuatione del M ercu rio P o la cco ” jest w łoską odmianą, a nie ed y ­ cją w język u w łoskim naszej pierw szej gazety. Prasoznaw stw o zna takich odm ian sporo, ale znaleziona dotychczas nie b yła nigdzie notow ana. O czy ­ w iście należy bardzo żałow ać, że znaleziono jed yn ie dw a n u m ery tej p u b ­ likacji, a m ian ow icie V I i VII, ob ejm u ją ce okres od 14 lutego do 6 marca 1661. O bydw a n u m ery ukazały się w K ra k ow ie w K am ien icy S za b erow - skiej, a w ięc tam gdzie drukow ano „M erkuriusza” . N um er V I w yszedł

z druku 10 m arca, a num er V II 23 m arca 1661.

Oba znalezione n u m ery liczą po cztery kartki form atu „M erkuriusza” (ok. 13 X 18 cm ). P odob nie jak i pism o m acierzyste noszą one ciągłą nu­ m erację stron, ale g d y nu m er V I „M erk uriu sza” z okresu od 11 do 18 stycznia 1661 zawiera stron y 41— 48, a n r V II, k tóry ukazał się 25 stycznia tegoż roku, stron y 49— '56, to „K o n ty n u a cji” num er V I zaczyna się na stronie 53, a k o ń czy na 60, natom iast V II nosi pagin ację od 61 d o 68. W y ­ nika z tego, że w szystkie poprzednie n u m ery „M erkuriu sza” licz y ły po 8 stron, natom iast w „K o n ty n u a cji” praw d opodob n ie trzy n u m ery licz y ły dod a tk ow o p o d w ie kartki (cztery strony) i stąd w ynika różnica 12 stron.

N ie posiadając num eru pierw szego, nie m ożem y określić ściśle daty rozpoczęcia druku „K o n ty n u a cji” . B iorąc p o d uwagę, że znaleziono nu­ m ery są późniejsze o blisko m iesiąc w stosunku do analogicznych num erów pism a m acierzystego, m ożna b y przypuszczać, że podobnie rzecz się m iała i z num erem pierw szym . W każdym razie ukazał się on na pew n o w roku 1660. M iejsce druku, układ g raficzn y strony tytu łow ej i k rój czcionki w skazują, że pism o w y ch od ziło z tej sam ej drukarni. Zau w ażyć należy, że papier tego „ek sp o rto w e g o ” w ydania jest bielszy i nieco lepszy niż w „M erkuriuszu” .

Jak już zauw ażyliśm y, „K o n ty n u a cja ” nie jest w ersją w łoską „M e r­ kuriusza” , bo g d y tam ten pod aje w ieści z całej Europy, a tylk o rzadko i w y ją tk o w o z kraju, to tu m am y w yłączn ie w iadom ości z Polski i dlatego odnalezienie naw et tych dw u nu m erów „K o n ty n u a cji” przedstaw ia p e w ­ ną w artość dla historii tego okresu. O bok dziennika dyplom atyczn ego P R Z E G L Ą D H I S T O H Y C Z N Y , T O M L V I I I , 1967, z e s z . 1.

(3)

92 J A N S U L 'O W S K I

dotyczą cego aktów dw oru Jana K azim ierza zn a jd u jem y tu rów nież p rz y ­ toczone in ex ten so dw a dokum enty, a m ianow icie „M em oriał W . Chana S efer K a zy A g i dla am basadora królew skiego p ow ra ca ją cego z poselstw a na K ry m z dnia 6 grudnia 1660 r.” (s. 59— 60) oraz list Supankazy A g i do Stefana C zarnieckiego z, koń ca lu tego lub początku m arca 1661 r. (s. 64— — 65).

K on tyn u acja różni się od „M erkuriu sza” rów n ież tym , że k ied y tam spotykam y oddzielne, krótkie w iadom ości z M adrytu, Paryża, K olonii, R zym u, H agi czy K rakow a, o p ty czn ie oddzielone przez podanie w tytule m iejsca pochodzenia w iadom ości, tak tu w iadom ości zostały opracow ane w jeden reportaż p od zielon y jed yn ie przez akapity. J edyn ym w y ją tk ie m są w spom niane ju ż pow yższe dw a dokum enty.

K ażda strona „K o n ty n u a cji” posiada m argines z datą roku u g ó ry (1661). Na jedenastu stronach m argines ten jest w oln y, a na pozostałych pięciu tj. na s. 57, 58, 62, 63 i 68 spotykam y w yrzu con e odpow iednie dni miesiąca, z k tórych w iadom ość pochodzi.

A u to r opracow ania w iadom ości nigdzie nie jest ujaw n ion y. Musiał to być ktoś zn ający bardzo dobrze języ k w łoski z otoczenia nuncjusza, albo sam nuncjusz. Pisze on dla czytelnika nie znającego stosunków pan u ją­ cych w naszym k raju i dlatego pod a je szczegółow e opisy geograficzn e i topograficzne. Na przykład s. 55: „Z a m ek dyneburski leży na brzegu D źw iny, która przepływ a przez ziem ie litew skie aż do odległości dziesię­ ciu m il od D yneburga, a stam tąd do Zatoki R yskiej pop rzez K urlandię oddzielając to księstw o od Żm udzi, tak jak poprzednio na gruncie litew ­ skim oddzielała z tej strony starostw o brasław skie i w itebskie o d p o ło c - kiego. Jednakże z obu stron w k orycie sw oim zbiera rozliczne strum ienie zbiegające doń, a m iędzy innym i rzekę Ł uczosę (Sciu m eccio = łotew ska Laukiessa) pon iżej D yneburga, ażeby zaś je m ocn iej przygarnąć podnosi brzegi tak w ysoko, że jed yn ie w n iektórych m iejscach w ygodn ie m ożna przejść ją w b r ó d ” .

A lb o na s. 66 opis W ilna: „M iasto W ilno jest położon e p om iędzy sze­ regiem w zgórz otaczających je nad brzegam i rzeki W ilii, która biorąc p o ­ czątek na pograniczu starostwa brasław skiego, otoczyw szy w odam i m ury tego miasta p rzepływ a dalej, b y blisko K ow n a w paść do rzeki Niemen. Zanim jednak w odam i sw ym i obda ru je obce w ody, w o k olicy miasta W ilna w cieniu w yn iosłego w zgórza odbiera daninę m n iejszej rzeczki W il- ny, która sp ływ ają c ku n iej ze stron y w sch odniej i kończąc w niej sw ój bieg, zostawia w spadku im ię pobliskiem u m iastu” .

P odob n ych opisów spotykam y w ięcej, np. opis M oh ylew a na s. 67. O bok tego zn ajdu jem y tam dość' szeroki opis husarii i k on n icy zw anej kozacką na s. 54 n.: „Jak k olw iek ten rodzaj kon n icy zw ie się kozacką, nie p rzyna leży wszakże do korpusu w o jsk Zaporoża, ani tym · bardziej nie składa się głów n ie z R usinów , jak tamte, lecz ze szlachty polskiej i litew ­ skiej dow od zon ej przez ry ce rzy ty ch że narodow ości. Z w ą się kozackim i dla odróżnienia od husarzy, bo też ich u zbrojen ie jak i taktyka są odm ienne. K ie d y tam ci są u zbrojen i w lance i szable, p rz y siodle m ają przytroczon e pistolety i długą szpadę, którą posłu gu ją się zam iast la n cy w starciu z szykam i nieprzyjaciela, na k tórego ten rodzaj k on n icy potężnie uderza, a następnie uniem ożliw ia m u w trakcie bitw y u form ow an ie się pow tórne, tak ci poza łukiem i szablą oraz pistoletam i w olstrach nie m ają nic, a służą do osłony p iech oty przed natarciem n ieprzyjaciela. Pierw sza jest dawna i zrodziła się w ra z z rycerstw em polskim , k tórego [55] także i osto­ ję siły stanowi. Druga jest bardziej now oczesna i zrodziła się w raz z w o j­

(4)

skiem Zaporoża, składającym się zgodnie ze sw oim pierw otn ym założe­ niem i w łaściw ą przydatnością z piech oty p otrzeb u ją cej tego rodzaju osłon y dla przeciw staw ienia się Tatarom oraz W ołoch om , k tórych siły w yłączn ie składają się z k on n icy ; do pokonania ich [kozaków] nie m ożna posłu żyć się husarią w zw artym szyku ” .

Poza tym i epizodyczn ym i opisam i autor pisze de publicis R zeczy p o­ spolitej. M ateriał zaw arty w obu num erach można b y podzielić na dw ie grup: a) opis opera cji (w ojennych C zarnieckiego i Sapiehy na w sch od ­ nich i p ółn ocn ych rubieżach kraju, oraz b) dziennik d y p lom a ty czn y d w o ­ ru Jana Kazim ierza. P oda m y w krótkim streszczeniu przebieg tych akcji. W edłu g rela cji hetm an Czarniecki w y p ełn ia ją c rozkazy królew skie do­ tarł ze starostwa p ołock ieg o poprzez L itw ę nad brzegi P rypeci, następnie za w róciw szy w le w o przepraw ił się przez D niepr, aby w zależności od ru ch ów n ieprzyja ciela sprecyzow ać sw oje plany. Przypuszczał, że na p o ­ m oc zbuntow anym K ozakom będą n adch odziły posiłki, k tórym on będzie m usiał przeciąć drogę i dlatego stale choć p ow oli zbliżał się ku granicom z R osją. Tym czasem na skutek ostatnich niepow odzeń M oskale stracili ducha i nie daw ali żadnego znaku ja k o b y ch cieli iść na pom oc b u n tow n i­ kom , przeciw n ie k r y li się pilnie, tak że trudno naw et b y ło złapać języka

(VI, s. 53).

W ten sposób C zarniecki pod szedł z w ojskiem pod Czernihów i tam ze sw oim i dow ódcam i odb yw a ł naradę, czy w arto dobyw ać tw ierdzy, k ie­ d y Supainkazy Aga, dow ódca w ojsk ordy, przysłał mu list z prośbą o p o ­ łączenie sił (VII, s. 64 n.). C zarniecki w ed le rela cji drogę spod P ołocka do L ubecza długości około 120 m il (ponad 1000 km) p rzebył bardzo spiesz­ n ym m arszem w ciągu trzech tygodni. Na skutek tego pośpiechu b y ł zm u­ szony pozostaw ić piechotę i artylerię w tyle. D latego też p ro p o zy cja S u - pankazy A g i w ydała m u ' się pom yślna. Zaniechał oblężenia Czernihow a, dnia 18 stycznia pod erw a ł cały ob óz zn a jd u ją cy się k oło L ubecza i już 20 stycznia połą czył się z w ojskam i marszałka koron nego Jerzego L u b o­ m irskiego i z ordą w okolicach N iży cy (s. 66).

Hetm an w ielki litew ski Sapieha u daje się p o d W iln o gdzie w szystko jest gotow e do oblężenia garnizonu m oskiew skiego. Nad D źw iną zaś p o ­ zostaw ia kw aterę głów ną, która ma czuw ać nad poruszeniam i n iep rzy ­ jaciela i w p orę przeszkadzać chęci niesienia p o m o cy oblężon ym w W il­ nie. O ddziały te posuw ają się pod D yn ebu rg (Dźwińsk) i skutecznym atakiem zadają n iep rzy ja cielow i pow ażne straty (s. 56 n.). M im o to na w ieść, że generał Chow ański idzie na odsiecz oblężon ym w W iln ie po drugiej stronie D źw in y, w y c o fu ją się. T ym czasem Sapieha atakiem a rty­ lerii rozpoczął oblężenie miasta i p oczy n ił dość pow ażne w y ło m y w m u­ rách. N iestety w m om encie ataku część oficerów stchórzyła, za co stosow ­ nie do w in y zostali ukarani śm iercią albo też w drugim natarciu posta­ w ien i w najbardziej n iebezpieczn ych punktach (s. 66 n.). N iepow odzenie pod W ilnem zostało w części pow etow a n e przejściem M oh ylew a na stro­ nę Polski. M ieszkańcy tego miasta korzystając z tego, że część załogi zamku w yszła po żyw n ość i w ieści w okolicę, rozszarpyw ali żyw cem re­ sztę żołn ierzy i oddali m iasto k ró lo w i polskiem u (s. 67).

D rugim tem atem jest akcja dyplom atyczn a na dw orze Jana K azim ie­ rza w pierw szym kw artale roku 1661. D w ór k rólew ski w yrusza z Czę­ stoch ow y d o K ielc dnia 7 lutego. W m ieście tym Jan K azim ierz zam ie­ rzał odpraw ić sejm z o b a w y przed niebezpieczeństw em zarazy w stolicy. Zaraza bow iem , jaka przeszła nad W arszaw ą w r. 1'6[24, żyła dotąd w p a ­

(5)

94 J A N S U L O W S K I

m ięci ludzkiej. D o K ielc dw ór k rólew ski dotarł 12 lutego, a 14 zja w ił się tam am basador polski w y sła n y kilka m iesięcy tem u do chana celem zdo­ bycia jeg o p o m o cy p rzeciw k o carow i i K ozakom . Chan w m em oriale z 6 grudnia 1660 w skazuje, jak bardzo b y ł u legły w o li k róla i że natychm iast w ysła ł sw oje w ojska przeciw k o w rogom R zeczpospolitej (s. 59 n.).

Spraw ozdanie posła królew skiego p rzy ję to na dw orze z w ielkim za­ dow olen iem (s. 61). „K o n ty n u a cja ” podaje, k ied y i ja cy przedstaw iciele

obcych państw p rzy b yw a li na dw ór. I tak 16 lutego p rz y b y li m inistrow ie i am basador brandenburski (s. 62), dalej sekretarz króla francuskiego

(s. 58) i am basador francuski (s. 58), a w reszcie cesarski (s. 62).

W tym czasie obaw a pojaw ien ia się zarazy w stolicy zm niejszyła się tak bardzo, że k ról 22 lutego postanow ił tam się przenieść w raz z całym dw orem . Zalecił rów nież sw oim m inistrom , aby w Gdańsku u łożyli się z przedstaw icielam i elektora w spraw ie spokojn ego kursow ania poczty, którą w zajem n ie p rzejm ow a n o na sw oim terytorium .

D nia 27 lutego d w ór p rz y b y ł d o W arszaw y, ale celem spędzenia k ar­ naw ału udał się do N ieporętu. Tam n adeszły listy od generała C h ow ań - skiego do am basadora F ran cji, n ib y w celu przyspieszenia m edia cji króla F ra n cji m iędzy carem a Janem K azim ierzem , w gruncie rzeczy ce le m uśpienia czu jn ości d y p lo m a cji polskiej.

W czasie karnaw ału kurier z R zym u p rzy w iózł n u n cju szow i w ieść 0 usiłow aniach papieża, aby stw orzyć ligę antyturecką. N uncjusz 3 m ar­ ca u daje się na dw ór królew ski d o W arszaw y (s. 63).

Ostatnim w ydarzeniem n a tu ry p o lityczn ej w spom nianym pod datą 6 m arca jest sprawa posła hetm ana Zaporoża. B ył on przysła n y um yślnie, b y donieść, że am basador m oskiew ski nam aw iał hetm ana do n ow eg o bu n ­ tu. Na audien cji 6 m arca k ró l pokazał posłow i w ięźnia, o k tórego następ­ n ie poseł pop rosił pryw atn ie m inistrów , a by w y m ien ić go na zakładników kozackich trzym anych przez cara. K ról zgodził się puścić jeńca w oln o, ale całą sprawę oddał radzie, gdzie dyskutow ano nad poselstw em m o­ skiew skim p rz y ję ty m jeszcze w C zęstochow ie. Rada stała na stanow i­ sku, że całej tej spraw y nie n a leży odkładać do sejm u, k tóry w k rótce m iał się zacząć (s. 68).

Na tym k oń czy się rela cja dotycząca spraw m ają cych m iejsce w P o l­ sce w pierw szych trzech m iesiącach roku 1661, zawarta w num erze V I 1 V II „K o n ty n u a cji M erkuriusza P olsk iego” . O bok w spom n ian ych tu p o ­ bieżnie spraw, h istoryk m oże zna-leźć w iele szczegółów d otyczących te­ go krótkiego, ale nie dokładnie znanego epizodu rządów Jana K azim ierza. R ela cja nie jest gotow ą historią. N ie p od a je nam ona ani zakulisow ych rozg ry w ek partii polityczn ych , w których C zarniecki odgryw ał pow ażną rolę, ani przyczyn , ani też następstw w spom nianych w ypadków . I choć nie ma podstaw do tego, b y w ątp ić o p ra w d om ów n ości autora, przekaz jeg o z n atu ry rzeczy jest fragm en taryczn y, a pisany przez człow ieka nie znającego na w y lo t stanu p o lityczn eg o k raju posiada w artość ograniczoną. W iększe znaczenie m ogą m ieć znalezione n u m ery dla historii dziejów „M erkuriu sza” i dlatego fotok opia „K o n ty n u a cji” zostanie przekazana B ibliotece N arodow ej, gdzie zn ajdu je się rów nież i sam „M erk uriu sz” .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przyjaciel to ktoś, z kim lubimy przebywać, opowiadać o wszystkim, możemy mu zaufać, zawsze na niego liczyć.. Pan Jezus jest naszym

Mimo że być może wydaje się to niektórym czy- telnikom nudne i dziwne, że wciąż o tym piszę – podjęto uchwały, które są jednocześnie zwykłe dla członków rady, ale

Czy różnica między Czkawką a pozostałymi Wikingami przyniosła społeczności Wikingów

5.) W polskiej polityce wschodniej uwzględnianie interesu polskiej ludności wysiedlonej po wojnie z Kresów Wschodnich II RP (tzw. Polaków – Zabużan, Polaków – Kresowian) i

O to ich bynajmniej nie posądzam, każdy bowiem, kto się o niego otarł, widział doskonale, z kim ma do czynienia, ale byli oni już tak zasymilowani przez żydowski wpływ, tak

O to ich bynajmniej nie posądzam, każdy bowiem, kto się o niego otarł, widział doskonale, z kim ma do czynienia, ale byli oni już tak zasymilowani przez żydowski wpływ, tak

Jednoczeœnie jako cz³onek WE/UE Wielka Brytania nie tylko nie wyzby³a siê globalnych ambicji, traktuj¹c integracjê eu- ropejsk¹ jedynie jako czêœæ polityki zagranicznej pañstwa,

Ale wszystko to, co pani Moszczeńska powiedziała w swojej książce, dla udowodnienia tego, że żydzi ściśle biorąc są zacofańcami i wrogami postępu, że się do niego