• Nie Znaleziono Wyników

Widok Figura wroga we współczesnym dyskursie publicznym

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Widok Figura wroga we współczesnym dyskursie publicznym"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

JERZY BINIEWICZ

Figura wroga

we współczesnym dyskursie publicznym

Każda kwestia społeczna, która wiąże się z brakiem równowagi pomiędzy interesa- mi wielkich grup społecznych a dobrem ogólnospołecznym, stać się może przed- miotem sporu politycznego (Karwat 2003: 112). Truizmem w związku z tym będzie stwierdzenie, że jednym z podstawowych instrumentów kreowania pożądanego (ze względu na założone cele polityczne) obrazu świata jest język. Słowa wszak precy- zyjnie i obrazowo kształtują wizję rzeczywistości społecznej, wpływają na postawy, wybory szerokiego kręgu odbiorców.

Język polityki stabilizujący nasze wyobrażenia o świecie (Bralczyk 2003: 118), cechujący się dużym nasyceniem nazwami generalizującymi i abstrakcyjnymi oraz normatywnym charakterem terminów defi niujących kluczowe w dyskursie pojęcia, jest istotnym elementem polityki pojmowanej jako sfera konfl iktu merytoryczne- go, którego celem jest eliminacja, marginalizacja sił politycznych będących stroną w sporze.

Język polityki cechuje się silnym ładunkiem emocji, wysokim poziomem stronniczości i tendencyjności, co znajduje wytłumaczenie w oczywistym fakcie, że w dyskursie politycznym perswaduje się bardziej emocjami niż za pomocą ra- cjonalnej argumentacji. W dyskursie polityków, (Karwat 2003: 113), (…) najmniej ważny jest przekaz informacji (…) rozumianej jako wiedza, zwłaszcza nowa, o spraw- dzalnych cechach ludzi, ich dążeń, działań, o zdarzeniach realnych lub stanach rzeczy.

Przekaz polityczny zawiera przede wszystkim oceny, informacja traktowana jest in- strumentalnie, liczą się emocje, komentarze, które usiłuje się narzucić odbiorcy.

Skoro politykę bardzo często traktuje się jako umiejętność wywoływania konfl iktu i zarządzania nim, to polityk wchodząc w spór, swój subiektywny osąd świata stara się ująć w kategoriach arbitralnego, zobiektywizowanego przekazu dotyczącego re- alnych stanów rzeczy, wydarzeń, osób.

Główni aktorzy sporu usiłują udowodnić swoje niezaprzeczalne racje do repre- zentowania ogółu społeczeństwa lub (co jest bardziej realne) znacznej jego części.

Takie postawienie sprawy odrywa spór od realnych uwarunkowań, jako że we współ- czesnym świecie, gdy ścierają się sprzeczne interesy wielkich grup społecznych, wi-

(2)

zja ładu społecznego, który implikowany byłby przyjęciem jednej centralnej idei, jest zapewne niemożliwa do zrealizowania. Uformowana w ten sposób relacja pragmatyczna w dyskursie politycznym sprawia, że przedmiotem debaty staje się ustalenie winnego zaistniałej sytuacji społecznej. Wskazanie zaś winnego (określe- nie odpowiedzialności za taki, a nie inny stan rzeczy) wiąże się z koniecznością drobiazgowej analizy merytorycznej, wnikania w złożoność relacji społecznych, a na taką debatę we współczesnych mediach nie ma po prostu czasu. Ponadto takie starcie racji znużyłoby odbiorcę, który zapewne zagubiłby się w mnogości danych, zestawień, przestałby śledzić tok specjalistycznego dyskursu. Dlatego też zamiast szukać odpowiedzi na pytanie dotyczące udziału stron w stwarzaniu problemu bę- dącego przedmiotem sporu, kwestia odpowiedzialności sprowadzona jest do prob- lematyki moralnej, tym samym dyskurs przeobraża się ze sporu racji w konfl ikt wartości. Nie dziwi więc fakt, że przekaz informacji jest silnie zabarwiony emocja- mi, nasycony subiektywnymi komentarzami. Innymi słowy, argumentacja rzeczowa będąca zasadniczym komponentem strategii weryfi kacyjnej (zob. Lewiński 1999:

62–69, Oskiera 2006: 66–68) jest w przekazie medialnym bardzo często zastępo- wana argumentacją aksjologiczną (realizującą strategię aksjologiczno-emotywną) nakierowaną na system wartości odbiorcy, przeciwnika w sporze, odwołującą się do stereotypu (fałszywej generalizacji stwarzającej pozory prawdziwości), uprosz- czeń poznawczych, jak np. argumentacja niemerytoryczna wykorzystująca oczeki- wania odbiorcy, wywołująca emocje, zazwyczaj negatywne, odwołująca się do uczuć i emocji (Oskiera 2006: 66–68).

Spór o obraz rzeczywistości społecznej wytworzony w toku politycznej debaty – pozwalającej uchwycić skomplikowany układ zależności między opisami, anali- zami, komentarzami (Kita 2004: 174) – jest kwestią kluczową w walce politycznej.

Jej celem jest bowiem narzucenie przeciwnikowi politycznemu języka debaty, tym samym przesądzenie o defi nicji kluczowych (dla wizji rzeczywistości społecznej) pojęć. Dyskurs publiczny jest w swej istocie sporem o to, kto będzie – jako gospo- darz języka – kategoryzował (nazywał, defi niował i wartościował, zob. Wasilewski 2006: 456) obiekty rzeczywistości społecznej. Narzucenie stronie przeciwnej swojej perspektywy poznawczej, swojego świata wartości prowadzi do zanegowania po- trzeby negocjowania znaczeń faktów. Podmiot przesądzający o semantycznej wy- kładni dyskursu tworzy taki obraz rzeczywistości pozajęzykowej, w której wróg po- lityczny jest zawsze bytem zmarginalizowanym, zdeprecjonowanym.

Współczesny dyskurs publiczny, podczas którego strony usiłują narzucić swoją wizję świata, nie może się obyć bez niezwykle ważnego uczestnika: dziennikarza.

W systemie demokratycznym w procesie komunikowania się polityków z uczest- nikami życia publicznego kluczową rolę odgrywają media. Komunikowanie poli- tyczne pojmowane jako system tworzony przez trzy konstytutywne komponenty (instytucje polityczne uwikłane w zależności układu komunikacyjnego, instytucje medialne, publiczność świadomą debaty politycznej) jest wyznacznikiem współ-

(3)

czesnych systemów demokratycznych, co pozwala mówić o mediatyzacji życia poli- tycznego (Dobek-Ostrowska 2004: 48–49).

Politycy muszą zaakceptować fakt, że mogą mówić to, co chcą, w sposób nieskrę- powany, niemoderowany przez osoby trzecie, niepoddany krytyce, jedynie w swoich reklamach wyborczych lub w tych mediach, które są od nich całkowicie zależne. Jeśli jednak polityk chce się skomunikować z szerokim kręgiem odbiorców za pomocą wiarygodnych mediów o zasięgu ogólnopolskim, musi się zgodzić na ich dyktat, for- mę kontaktu: To, co my słyszymy lub czytamy fi nalnie, i co uznajemy za język polity- ków, jest wyborem ich wypowiedzi dokonanym przez media (Kochan 2003: 131).

Politycy, zwracając się za pośrednictwem mediów do szerokiego kręgu odbiorców, mają świadomość tego, że znaczną jego część cechuje bezradność poznawcza – nie- zdolność do wniknięcia w sens wypowiedzi metaforycznej, określenia różnic między przekazem dosłownym a świadomie przesadzonym, poznania się na żarcie czy od- czytania aluzji. Język mediów – bardzo emocjonalny, pełen skrótów, uproszczeń po- znawczych – staje się podstawowym instrumentem opisania i poznania współcze- snego świata. To, co jest rejestrowane, jest w potocznym odbiorze realne, ma taką postać, jaka wyłania się z językowego ujęcia. Powiedzenie więc o kimś, że jest zdrajcą, człowiekiem małym, durniem, nie rodzi zatem u znacznej części odbiorców refl ek- sji, że owe określenia mogą być fi gurami umownymi, sygnałami ekspresji, znakami przesadnie wyrażonych ocen, nie prowadzi do konkluzji, że konieczne jest poddanie wprost wyrażonych sądów merytorycznej, krytycznej analizie. Epitety zdrajca czy du- reń są odbierane przez wielu odbiorców jako bezdyskusyjne fakty.

Politycy zdają sobie sprawę z oczywistego faktu, że poszukiwanie uzasadnień zmniejsza skuteczność przekazu perswazyjnego, dostarczają więc odbiorcy nie tyle argumentów, ile przejrzystego zestawu ocen. Tym samym wpisują się ze swoją stra- tegią komunikacyjną w obowiązujący w mediach paradygmat dyskursu, który spór traktuje jako zdarzenia medialne, atrakcyjne widowisko kultury masowej.

Uwarunkowania pragmatyczne upublicznionego dzięki mediom dyskursu poli- tycznego implikują zaistnienie w nim określonych sposobów pozwalających wykre- ować subiektywny obraz świata. W tym celu sięga się po określone środki:

a) tendencyjne używanie słów, wyrażeń i zwrotów (zob. inwektywy, obelgi, ety- kietyzowanie), dzięki którym możliwe jest wartościowanie, formułowanie skrajnych ocen;

b) narzucanie własnego punktu widzenia dzięki wypowiadaniu sądów w imie- niu zbiorowości (w formie „my” inkluzywnego) czy kwalifi katorów, np. każdy, nikt, ponoć, jakby, tak jakby;

c) ukryte sposoby nakłaniania odbiorców do przyjęcia pewnym postaw (mani- pulacja treścią presupozycji, implikatury);

d) sięgnięcie po tropy i fi gury retoryczne w celu osłabienia treści nieakceptowa- nych, wyakcentowanie własnych sukcesów przy jednoczesnym wskazaniu na poraż- ki przeciwnika politycznego.

(4)

Centralnym schematem dyskursu politycznego jest wyraziste zarysowanie przez strony sporu opozycji: my – oni. Nadawca dążąc do pognębienia wroga politycz- nego, czyli osoby, partii, ugrupowania politycznego, podmiotu życia publicznego utrudniającego czy wręcz uniemożliwiającego realizacje projektów politycznych, zakreśla obraz wspólnoty aksjologicznej, z którą identyfi kuje się odbiorca (Wasi- lewski 2006: 158–160).

Świat wroga, czyli „oni” (a więc nie „my”), to wszyscy ci, którzy znajdują się poza naszym terytorium, którzy w warstwie aksjologicznej negują wartości głoszo- ne przez nas, np. w prasie narodowej, chrześcijańskiej „oni” to: szara sieć, kosmo- polici, liberałowie, ateiści, homoseksualiści, agenci, lewica, Unia Europejska, TVN, układ, wykształciuchy, łże – elity. „My” zaś to Polska suwerenna, polska racja stanu, polityka oczyszczania państwa.

Nadawca włączając adresata swoich wypowiedzi do kategorii onych, defi niuje go jako kogoś gorszego, odmawia mu prawa do dyskursu. Dyskredytacja jest za- zwyczaj elementem manipulacji, albowiem jej celem jest przedstawienie przeciw- nika w niekorzystnym świetle. Instrumentalne traktowanie zarówno wartości jak i antywartości jest manipulacją odbiorcy, albowiem rodzi w nim określone emocje, nastroje, jest źródłem uprzedzeń, postaw, zachowań: Dezawuowanie i obrzydzanie wizerunku przeciwnika i jego wypowiedzi, zachowań i czynów uniemożliwią odbior- com bezstronne zapoznanie się z ideami, poglądami w ich oryginalnej, nieskażonej postaci, (…) (Karwat 2001: 121–124).

Obraz świata budowany za pomocą silnie wartościujących nazw pozwala na dy- chotomiczny podział na wartości i antywartości. Wykreowany w ten sposób ob- raz rzeczywistości świata jest jednomianowy, bezalternatywny – pojęcia oderwane od swego naturalnego podłoża przekształcają się semantycznie w nowym kontekście, stają się narzędziem konfrontacji, etykietyzują (Kochan 1994: 85–91), np. homosek- sualiści to potencjalni pedofi le, homoseksualiści to ludzie chorzy, homoseksualiści to wstrętni pederaści, Trybunał Konstytucyjny jest skorumpowany, niesamodzielny, zależny od układu czy wręcz jest częścią układu.

Strony konfl iktu posługują się językiem konfrontacji rodzącym emocje. War- tościowanie świata wiąże się z wprowadzeniem do dyskursu politycznego wyra- zów, wyrażeń, które mają na celu lekceważenie, znieważenie przeciwnika. Sięga się w związku z tym po wyrazy języka ogólnego, które rodzą silne emocje, np. cham, wróg, głupi, chory. Wprowadza się do dyskursu derywaty lub tropy konotujące war- tości deprecjonujące wroga politycznego, np. wykształciuch, gosiewszczyzna, ka- czyzm, lumpenliberałowie, eurobolszewia, szara sieć. Jednocześnie w dyskursie po- litycznym występują wyrazy, które w języku ogólnym są neutralne (zob. układ) lub rodzą pozytywne skojarzenia. Wprowadzenie ich w nowy kontekst komunikacyjny sprawia, że stają się one znakiem określonym postaw, ocen. Od czasów ostatnich wyborów słyszymy zatem wypowiedzi polityków na temat Polski solidarnej albo Polski liberalnej. Warto przyjrzeć się zatem bliżej konotacjom rodzonym przez te dwa wyrażenia. W języku ogólnym słowa solidarny i liberalny mają pozytywny wy-

(5)

dźwięk, bowiem solidarny oznacza „poczuwającego się do współodpowiedzialności, współdziałania, zgodnego z kimś poglądach, postępowaniu, współodpowiedzialne- go, jednomyślnego”. Liberalny zaś to ‘zgodny z zasadami liberalizmu, tolerancyjny, niestosujący przymusu, wolnościowy, nierygorystyczny’. W języku polityków słowa te, w zależności od opcji politycznej, mają wydźwięk zdecydowanie pozytywny lub negatywny, czego dobitnym przykładem jest spór o Polskę solidarną i Polskę libe- ralną, zarysowany wyraziście podczas kampanii prezydenckiej w 2005 roku. Moż- na nawet rzec, że wyznacza on zasadniczą linię podziału w dyskursie politycznym.

Fakt, że Tusk musiał tłumaczyć się z liberalizmu, defi niować owo pojęcie po to, aby wykazać, że liberał jest kimś, kto ma na uwadze dobro szarego obywatela, jest oczy- wistym potwierdzeniem dominacji PIS-u, który sięgając po słowo solidarny przywo- łał wartości jednoznacznie pozytywnie kojarzące się przeciętnemu Polakowi. Partia braci Kaczyńskich narzuciła swoją sferę wartości przeciwnikowi politycznemu, zde- fi niowała na swoich warunkach rzeczywistość społeczną, tym samym spolaryzo- wała opinię publiczną (zob. Paralelizm jako instrument amplifi kacji w wypowiedzi L. Kaczyńskiego, Korolko 1990: 122):

„Polska solidarna to takie państwo, które jest odwrócone niejako przodem do obywatela, które dba o rozwój gospodarczy także przez energiczną politykę go- spodarczą, które walczy efektywnie z bezrobociem, które broni obywatela przed przestępcami i które w końcu daje jak najwięcej swobody w tych działaniach, które nie szkodzą innym.” (wypowiedź L. Kaczyńskiego podczas kampanii prezydenckiej, Radio Zet, 21.10.05);

„Polacy dzisiaj szukają pracy w krajach, które kiedyś zdecydowały się – jak to na- zywa Lech Kaczyński – na eksperyment liberalny. Dla mnie to nie jest eksperyment.

Lech Kaczyński przeciwstawia Polskę liberalną Polsce solidarnej. A ja twierdzę, że naszą szansą na sukces jest synteza wolności i solidarności, a nie przeciwstawie- nie jej” (D. Tusk, kampania prezydencka, TVP1, 07.10.05).

Obaj kandydaci zdawali sobie sprawę z oczywistego faktu, że pozytywne sko- jarzenia wiązane z leksemem solidarność są niepodważalne. Do idei solidarności odwołuje się Tusk, łącząc ją z wolnością, liberalizmem. Z kolei J. Kaczyński odrzuca liberalizm (jako negację idei solidarności), albowiem według niego jest to program adresowany do ludzi bogatych, nieuwzględniający potrzeb najuboższych, niepotra- fi ących odnaleźć się we współczesnym świecie.

Bardzo często w dyskursie politycznym bronią, która ma pognębić przeciwnika politycznego, jest ironia. Ów trop jest łatwo dostępnym i skutecznym środkiem per- swazji. Uznając tekst za ironiczny, zakładamy konieczność pojawienia się wartościo- wania, które jest pragmatyczną funkcją ironii. Treść jawna, jaką zawiera wypowiedź o charakterze ironicznym, jest pozytywna, ale odsyła do treści ukrytej – negatyw- nej: Ironia pojawia się wtedy, gdy następuje odwrócenie hierarchii poziomów seman- tycznych i/lub pragmatycznych w tekście: wówczas na plan pierwszy wysuwa się sens pochodny (ukryty, ciągle stwarzany na nowo), a umniejszony zostaje sens dosłowny (pierwotny, jawny) (Habrajska 1994: 57).

(6)

Wysunięcie na plan pierwszy sensu ukrytego, przy jednoczesnym umniejsze- niu sensu podstawowego, odbywa się na różne sposoby (Habrajska 1994: 57–68), np. stosunkowo prostym sposobem osiągnięcia efektu ironicznego jest stosowanie modalizatorów, które sygnalizują drugą warstwę semantyczną, np. tak zwany:

Dobre samopoczucie może mieć w tzw. IV Rzeczpospolitej jedynie grupa dopusz- czonych (www.sld – mazowsze.pl);

I taka jest właśnie polityka decydentów tak z zadęciem zwanej Rzeczpospolitej, (…) (L. Stomma, Stres i odtrutka, „Polityka”, 26.05.2007).

Skutecznym sposobem zwalczania przeciwnika politycznego jest zabieg typowy dla ironii: pochwała jako przygana, np. Władza (…) skierowała sprawę do sejmu.

Ten oczywiście (kompetencje i bezstronność naszych posłów znane są nawet przed- szkolakom) rzecz uchwalił. (L. Stomma, Stres i odtrutka, „Polityka”, 26.05.2007).

Środkiem pozwalającym ukazać wykluczające się perspektywy oglądu świata jest pytanie retoryczne (Habrajska 1994: 61), np.: Jak to możliwe, by Roman Gier- tych, przedstawiciel narodu w rządzie RP, proponował polskiemu patriocie medal imienia komisji, w której zasiadali masoni i jakobini! (Jarosław Kurski komentujący fakt przyznania ks. Henrykowi Jankowskiemu Medalu KEN, „Gazeta Wyborcza”, 29.30.2007).

W przekazie politycznym istotnym instrumentem oddziaływania perswazyjnego są presupozycje, jako że treści założone prze nadawcę przyswajane są przez odbior- ców w sposób nie w pełni świadomy (Puzynina 1984: 73), np. w wypowiedzi posła Jacka Kurskiego o współpracy M. Suboticia z WSI („Teraz My”, 03.10.2006):

Brak dowodu to poważna przesłanka, że taki dowód istnieje...

bez jakiejkolwiek argumentacji założona jest presupozycja, że polski wymiar spra- wiedliwości należy do jakiegoś układu, który z wiadomego powodu nie podejmuje działań oczyszczenia państwa.

Silnym instrumentem oddziaływania perswazyjnego są implikatury aksjo- logiczne, które są sądami bardziej ukrytymi (w porównaniu z presupozycjami), lecz właśnie dlatego są tak chętnie stosowane w polemice politycznej. Wykładnię implikatury ująć można następująco: Aby implikatura (...) mogła się wyłonić z wy- starczającą koniecznością (...), powinny być spełnione, jak się wydaje , przynajmniej trzy warunki:

a) warunek „złej woli” mówiącego,

b) warunek określenia przedmiotu wartościowania, c) warunek drożności asocjacyjnej (Awdiejew 1994: 53).

Kiedy więc odbiorca wnika w sens wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego („Rzecz- pospolita”, 08.03.2007):

„Otóż układ w Polsce jest, i to jeszcze bardziej konkretny, niż sądziłem. Ale w cza- sie konfl iktu politycznego, z jakim mamy do czynienia w sytuacji destabilizacji, zniszczyć ten układ jest niesłychanie trudno. Jednym dowodem na takich sprawach są świadkowie, a świadkowie albo boją się zeznawać, albo jeśli są zagrożeni uważają, że władza jest zbyt słaba, więc jakoś się wykręcą”,

(7)

to nabiera pewności, że premier RP sugeruje, iż brak dowodów jest oczywistym po- twierdzeniem istnienia układu, który niszczy państwo, a fakt ów rodzi przekonanie, że ci, którzy bronią owego układu, czyli de facto III Rzeczpospolitej, sami są częścią układu.

Nasze rozważania dotyczące współczesnych strategii zwalczania wroga politycz- nego prowadzą do kilku wniosków.

Po pierwsze, obserwuje się znaczną brutalizację języka dyskursu, słowa cham, dureń, kretyn nikogo już nie dziwią, są częścią – chciałoby się rzec – neutralnego wręcz rejestru leksykalnego.

Po drugie, partiom rządzącej koalicji uczestniczącym w sporze politycznym udało się w płaszczyźnie językowej spolaryzować obraz rzeczywistości społecznej.

Głosiciele potrzeby zasadniczej rewizji dotychczasowych zasad funkcjonowania państwa, oczyszczenia go z wszelkich patologii, utrzymują, że przyczyną wszelkiego zła jest układ (mafi jnie powiązane siły, które będąc benefi cjentem zaszłych w Polsce przeobrażeń, bronią swego stanu posiadania). Odwołują się oni do przekonania, że każda wielka zmiana prowadzi do przeobrażeń, w efekcie których jedni niezasłu- żenie czerpią korzyści z zaistniałego układu społecznego, gospodarczego, inni zaś są przegrani, odtrąceni (nie ze swej winy) przez nową rzeczywistość. Istotne jest to, że krytycy III Rzeczpospolitej umieli znaleźć język, który trafi ł do ludzi o podob- nych przekonaniach, poczuciu krzywdy, zagrożonych przez nową rzeczywistość.

Obrońcy tezy przeciwnej bronią zaś racji następującej: w życiu społecznym mamy do czynienia z patologiami, które żadną miarą nie mogą być jednak uznane za układ.

Nie ma w związku z tym potrzeby przekreślania dotychczasowego dorobku, deza- wuowania go, głoszenia konieczności budowania od podstaw nowej rzeczywistości.

Ów spór wyznaczony jest w warstwie leksykalnej przez niewielki zestaw wyrazów, wyrażeń, np.: III Rzeczpospolita, IV Rzeczpospolita, układ, oczyszczanie, lustracja, agentura, liberalizm, solidarny, solidarność, lustracja, homoseksualizm.

Po trzecie, fi gura wroga politycznego we współczesnym dyskursie publicznym jest naturalną konsekwencją ostrego sporu dotyczącego wykładni rzeczywistości społecznej. Ważna jest nie rzeczywistość, ale to, jak jest ona defi niowana w deba- cie. Im bardziej demagogiczny, oskarżycielski, demaskatorski, ale przede wszystkim insynuacyjny ton wypowiedzi (Głowiński 2006), tym lepiej dla uczestników debaty usiłujących zarządzać obrazem rzeczywistości społecznej, dążących do narzucenia stronie przeciwnej języka dyskursu, który nie służy opisywaniu i objaśnianiu faktu, bowiem jest narzędziem fałszowania faktów i intencji.

Bibliografi a

Awdiejew A. (1994): Wartościowanie wymuszone a szacunek dla odbiorcy w dyskursie politycznym, [w:]

J. Anusiewicz, B. Siciński (red.), „Język a kultura” 11, Wrocław.

Bralczyk J. (2003): O języku polskiej polityki lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, Warszawa.

(8)

Dobek-Ostrowska B. (2004): Media masowe i aktorzy polityczni w świetle studiów nad komunikowa- niem, Wrocław.

Habrajska G. (1994): Wykorzystanie ironii do walki politycznej, [w:] J. Anusiewicz, B. Siciński (red.),

„Język a kultura” 11, Wrocław.

Głowiński M. (2006): Pisomowa czyli o wolnoamerykance językowej, „Polityka” nr 50.

Kochan M. (1994): „Przyklejanie etykietek”, czyli o negatywnym określaniu przeciwnika, [w:] J. Anusie- wicz, B. Siciński (red.), „Język a kultura” 11, Wrocław.

Karwat M. (2001): Sztuka manipulacji politycznej, Toruń.

Karwat M. (2003): Perswazja w tekstach politycznych – spojrzenie politologa, [w:] K. Mosiołek-Kłosiń- ska, T. Zgółka (red.), Język perswazji publicznej, Poznań.

Kita M. (2004): Medialna moda na dialog, [w:] J. Bartmiński, U. Majer-Baranowska (red.): Bariery i pomosty w komunikacji językowej Polaków, Lublin.

Kochan M. (1994): „Przyklejanie etykietek”, czyli o negatywnym określaniu przeciwnika, [w:] J. Anusie- wicz, B. Siciński (red.), „Język a kultura” 11, Wrocław.

Korolko M. (1990): Sztuka retoryki, Warszawa.

Mosiołek-Kłosińska K., Zgółka T. (red.) (2003): Język perswazji publicznej, Poznań.

Lewiński P. (2008): Retoryka reklamy, Wrocław.

Oskiera A. (2006): Strategie konwersacyjne w dialogu radiowym, Łask.

Puzynina, J. (1984): O dyskursie oceniającymi i dyrektywnym w tekstach prasy codziennej, „Poradnik Językowy” nr 2.

Wasilewski J. (2006): Retoryka dominacji, Warszawa.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Based on the insights generated from the research through the designed platforms, we infer that facilitated documentation of prototypes and prototyping activities can serve as

pleban fary brzozowskiej, O lbracht M anastyrski, umarza swój proces, jaki w iódł z nieboszczykiem przed sądem prym asa G am ­ rata, i zrzeka się wszelkich

Tak więc przy danej strukturze, zachowanie systemu jest całkowicie przewidywalne a jego przyszły stan jest zależny od warunków inicjalnych.. Jest to więc

To bardzo tru d n e pytania, bo z jednej strony każdy widzi, jak bardzo są potrzebne środki finansowe, o które toczy się gra, i jak wiele od nich zależy, z drugiej zaś

Rozum nowożytny, który Habermas w swym Dyskursie określa jako instrumentalny bądź celowy, jest według Hobbesa po prostu kalkulacją, kalkuluje bowiem użycie określo- nych

Współczesne społeczeństwo, analizując jego elementy składowe można nazwać medialnym. Obywatele tak rozumianego społeczeństwa mają szeroki, zagwarantowany,

Ogólne zdolności poznawcze (general mental ability, GMA) są przez wielu uznawane za najlepszy i uniwersalny predyktor efektywności zawodowej (job performance) (Smith, 1994;

CEL NAUKOWY: Celem tego artykułu jest opis i wyjaśnienie różnych możliwości rozumienia i in- terpretacji pojęcia „racjonalność procesu wychowania”, a także przyjrzenie