• Nie Znaleziono Wyników

Tarłowie : znamienitego rodu początki i świetność : Cz. II-ga : Tarłowie Zygmuntowscy

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Tarłowie : znamienitego rodu początki i świetność : Cz. II-ga : Tarłowie Zygmuntowscy"

Copied!
39
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

TARŁOWIE.

Znamienitego rodu początki i świetność.

(Ciąg dalszy).

Poszło o sakwę biskupią, wielce u T arłó w ściśliwą, u naszego Stanisław a szczególniej *).

l) N a biskupstwie. P r e k o n iz o w a n y z z a c h o w a n ie m w szy stk ich b e n e fic y ó w

k o ścieln y ch na k o n sy sto rzu p ap iesk im 17. VIII. 1537 z ró w n o c z e sn ą translacyą c a łe g o sz e r e g u b isk u p ów : Gamrata z P r z e m y śla do P ło ck a , C h o jeń sk ieg o z P ło ck a do K ra k o w a i L ata lsk ieg o z K rakow a do G niezna p o śm ierci Krzy- c k ie g o (E x cerp ta e x 11. m ss. A rch ivi C onsist. R om ani w S crip t, rer. P olon . T. X V , 93 — 94 nry 8 3 —86). K o n sek ro w a n y d o p iero p o roku, po 1. VII. 1538. bo je s z c z e w te d y e le c tu s con firm atu sq u e (A rch . sław . X X . San g. T. V, 300 nr. 286). M ian ow an y je s z c z e p rzed 7. VII. 1537 (H o sii ep isto la e T. I 46 nr, 26), p o dw u latach u ch o d ził za kandydata na b isk u p stw o p ozn ań sk ie (ib. str. 77 nr. 55) K andydaturę je g o na b is k u p stw o k u ja w sk ie (p aźd ziern ik 1542 — sty ­ czeń 1543) o m a w ia s ię p on iżej. Z dw oru k r ó le w sk ie g o , na k tórym p r zeb y w a je s z c z e w ciągu roku 1538 (jak w y ż e j i list G ó rsk ieg o do K lem en sa Ja n icy u sza u W i e r z b o w s k i e g o : M ateryały do d ziejó w p iśm ien p o ls k ie g o T . I [W a r ­ sza w a 1900], 72), usunął się do d y e c e z y i, po od p ra w ien iu leg a c y i w ę g ie r sk ie j 1539 roku.

R ządy i sp r a w y je g o d y e c e z a ln e , s k r e ś lo n e n a p o d sta w ie ak tó w kapi­ tulnych i k o n sy sto rsk ich , sz c z e g ó ln ie j p ie r w sz y c h , p r z y w ie d z io n y c h d ość ob fi­ cie w w yjątk ach lub w streszczen iu , p r z e d sta w ia n a jlep szy d o ty ch cza s z h isto ­ r y k ó w b isk u p stw a p rz e m y sk ie g o X . p r a ła t-sch o la sty k Fr. P a w ł o w s k i ( f 1876) w sw ojej P rem islia sacra, 239—249; n ieco w ię c e j u w z g lę d n ia akty k o n sy s to r ­ sk ie a także p u b lik a cy e n o w s z e W ła d . S a r n a , p ro b o szcz n aon czas w S ze- bniach, o b ecn ie kanonik kat. przem .: B iskupi p r z e m y s c y ob. ła c. C zęść I. 1375 — 1624 [P r z e m y śl 1903, odbitka i nakład „K roniki d y e c e z y i p r z e m y sk ie j“), 130— 136 V itae e p isc o p o r u m P rem isliensium rit. lat., quae in m ss. a. 1744 conti- nentur. w y d a n e, u z u p e łn io n e i k o n ty n u o w a n e p r z e z X . Fr. X a w . Z a c h a r і a- s і e w і c z a (V ie n n a e 1844), 73—4 za m ieszcza ją d y sty c h na T a r łę w p r z e ­

(3)

Biskup Stanisław nie chciał łożyć na fundusz fabryki swojej katedry (na budowę, restauracyę i resztę potrzeb kościoła), w tej mianowicie wysokości, jakiej kapituła żądała; domagała się od niego, z pow ołaniem swoich statutów , dw u trzecich części na ogół w szyst­ kich w ydatków —sama jednę trzecią płaciła. T aka była praktyka i taki statu t m acierzy katedry przemyskiej: w kościele krakowskim (biskupa B odzanty 1356). K apituła przem yska, której redakcya no­ wych statutów była w łaśnie podtenczas w toku (o dokonaniu jej niema pozytyw nej wiadomości), miała w tej spraw ie jedyny, jak się zdaje, swój statu t w łasny, jeszcze za rządów biskupa Mikołaja Błażejowskiego (6. I. 1460) uchw alony z okazyi budow y katedry; opiewał on, iż przez cały czas, dopóki się nie skończy, przykładać się do niej mają wspólnie biskup i kapituła, każdego roku wedle potrzeby roboty, w ten mianowicie sposób, że na rok bieżący bi­ skup daje trzydzieści a kapituła dw adzieścia grzywien, później zaś wedle orzeczenia, jakie ma wydać biskup krakowski. Orzeczenia tego nie znam y i nie wiemy, czy w ogóle było jakie, ale słyszymy, iż już w tedy obie strony nie m ogły się zgodzić na stałe obciąże­ nie swego budżetu. O sporze tejże kapituły z biskupem T arłą jesteśm y pow iadom ieni skąpo i jednostronnie, bo tylko przez samą kapitułę—łub właściwiej wyciągami z jej aktów, które praw ią o sa­ mych jej skargach na biskupa. T rzeba jednak być spraw iedliw ym , bo obie strony zgrzeszyły, jedna drugiej w zaciętości przeciwko sobie ani o w łos nie ustępow ała, upór na upór, gdyż każda, jak można wnosić, była święcie prześw iadczona o słuszności swej spraw y: kapituła, trzym ająca się zwyczaju katedry krakowskiej, i biskup, który swój datek na fabrykę kościelną pragnął może

m yskiej T abula E p isco p o ru m i w ia d o m o ść z k się g i k o n sy sto rsk iej 1546 o fun- dacyach je g o k o ścieln y ch w K rośn ie.

S p ó r z kapitułą na p o d sta w ie m a tery a łu w P r e m islia sacra X. P a w ł o w ­ s k i e g o ) w K atalogu X. b-pa L ę t o w s k i e g o IV, 143 w e d le stre sz c z e n ia w V itae, ed . Z a ch a ria siew icza str. 73 a n ie 43). S tatut kapitulny z 6 I. 1460 w A n alecta ad históriám iuris can on ici in d io e c e s i P r e m islie n si ed. B. U 1 a- n o w s k i (O db. z A rch. kom . hist. T. V [K rak ów 1888], 395 nr. 4, por. str. 407 n ry 49 i 50, str. 409 nr. 55) i w P rem islia sacra (str. 123 w p rzyp . 7), statut kapit. krak. za biskupa B od zan ty 1356 w S tP P P . IV [w K rak ow ie 1875), 126 a w e d y cy i X . I. P o l k o w s k i e g o , pod firm ą X. dziekana kap. K. T elig i, Statuta capitularia e c c le sia e cath ed r. C racov. [C racoviae 1884], 13 nr. X X D e fa- brica E c c le sia e . O d ziek an ie kap. p rzem . i oficyale P a w le T a rle zo b . m oich M o­ d ern istó w K o ścio ła L w o w sk ie g o w P am iętniku liter. R . V II [1908], 424 i nastpn., gd zie pop raw ., ja k o b y d o p iero w lat d z ie się ć p o śm ie r c i b isk u p a S tan isław a zdjęto k lątw ę z n ieg o ; stało się to zaraz 1544 r.

(4)

170 T A R Ł O W I E .

przystosow ać do w spom nianego statu tu swego poprzednika. Nie

m ożna z kapitułą rzucać ochoczo kamieniem potępienia na biskupa,

ani też z biskupem złorzeczyć kapitule, lub z Toporczykam i przezywać ją w archolską. Biskupi dyecezyalni, nie wyjmując arcy­ biskupów , zaprzysięgają, jak wiadomo, statu ty swoich kapituł. Tarło nie uchylił się od przysięgi, złożył ją —rzecz charakterysty­ czna—w Brzozowie, swej rezydencyi majątkowej, nie zaś w kate­ drze; atoli św iadom ciężaru, który snać poczytyw ał za niespraw ie­ dliwy, zmienił tenor przysięgi na sw ą korzyść w tej sprawie. Kapituła w krzyk. A le czy go zaraz podniosła? czy też może do­ piero później, po latach, kiedy ju ż była w wojnie ze swym p aste­ rzem? Użyła ona wszelkich środków i sposobów praw nych, by zniewolić biskupa do kontrybucyi w edług m iary krakowskiej. T arło ani słyszeć o tem nie chciał. Zaczęło się, jak zwyczajnie bywało, od napom nieli urzędowych, jakie mu kapituła przesłała. Nie w zruszył się wcale. Poszła tedy skarga na niego do króla. I tej się mimo pisma ręki królewskiej nie uląkł. Ani przeraził go proces, jaki kapituła w ytoczyła mu z kolei u władzy przełożonej: przed arcybiskupem lwowskim, m etropolitą jego Piotrem Starze- chowskim, którego, mówiąc nawiasem , sam niedaw no, przed dw o­ ma laty, konsekrow ał w kolegiacie jarosław skiej — był bowiem S tarzechow ski wzięty na arcybiskupstw o lw ow skie kantorem prze­ myskim i proboszczem (prepozytem) w Jarosław iu. W yrok m etro­ polity rozgniew ał biskupa-sufragana. Z apadł on w K rakow ie 3. III. 1343 czasu sejmu, gdzie się sam obżałow any znajdował; opiewał zaś po myśli kapituły, która pow oływ ała swój daw ny statut, pe­ wnie ów krakow ski, recypow any przez siebie, zaczem na rok bie­ żący biskup ma złożyć 20 grzyw ien a kapituła 10, zaległości lat ubiegłych dozw ala się spłacić biskupow i w term inie do pół roku. T arło dał te dw adzieścia grzyw ien, ale nie n a mocy w yroku arcy­ biskupa, od którego odw ołał się do Rzymu; zapowiedział, że na przyszłość nie da ani grosza, statutu rzeczonego nie uznał ani jego zatw ierdzenia przez arcybiskupa. Zapłacił one dwadzieścia grzy­ wien tylko dlatego, iż się tak już poprzednio ugodził ze swą ka­ pitułą (na kapitule po Trzech K rólach w przeszłym roku 1542) i żeby się nabożeństw o nie odpraw iało w katedrze po cichu; w y­ darzył się bowiem w niej ten skandal w niedzielę 6 sierpnia tegoż roku (1542), iż szkoła nie śpiew ała na prym aryi, a i kiedyindziej także nie było muzyki i śpiewu w katedrze. K apituła temu w inna— pow iada biskup, kochający się w śpiewne i muzyce, jak słyszeli­ śmy od Krzyckiego; kapituła zaś: kiedy biskup nie płaci, to my sami nie będziem y płacili. Jak rzekła, tak zrobiła; w strzym ała

(5)

wszelkie ze swej strony w ypłaty. „Śpiewać darmo, boli g ard ło “— powiedzieli żacy z kantorem , i nie przyszli do katedry ku w iel­ kiemu oburzeniu kapituły, kłócącej się z biskupem. Kiedy cisza zalegała w kościele, na kapitule konfratrzy ostremi gryźli się sło­ wami. Biskup T arło miał w niej niewielu sobie oddanych, może naw et tylko jednego obrońcę i poplecznika: swego w łasnego sy­ nowca, dziekana Paw ia, który po Piotrze Starzechow skim był wi- karyuszem jego in spiritualibus i oficyalem jeneralnym . Jakób Lwowczyk, skryba konsystorski za oficyalatu tegoż, zapisu'ąc w swych aktach koniec urzędu swego pana ze śmiercią biskupa Stanisław a, czułym żegna go słowem jako prałata wielce łaska­ wego: Vale Paule Tarło, praelate humanisme. Dziekan Paw eł, jak wszyscy Tarłow ie, był nim rzeczywiście, ale sam nie mógł tego powiedzieć o swoich w kapitule konfratrach, ani też ci nawzajem serca dlań życzliwego nie mieli; nie szczędzono sobie przymówek: kapituła urażona za słowa obraźliwe, w tw arz sobie rzucone, ska­ zała go na karę jednej grzyw ny i dwu kamieni wosku (w tymże roku 1543). T ak w ytrw ali i nieustępliw i byli wszyscy Tarłowie, a kapituły potężne i gniewne. Kiedy biskup zaapelow ał do Rzy­ mu, kapituła zw róciła się bliżej a skuteczniej do trybunału p ry ­ masow skiego w G nieźnie. A rcybiskup G am rat potw ierdził w yrok lwowski Starzechow skiego, a nadto z milą chęcią obostrzył go wedle rygoru p raw a na opornych karami kościelnemi (wydał go w K rakow ie 10. IX. 1544): a więc najpierw interdyktem , zakazem wejścia do kościoła i słuchania w nim nabożeństw a; następnie, po sześciu dniach, gdyby nie posłuchał, suspensą, zawieszeniem w słu­ żbie bożej i przyjm ow aniu sakram entów ; wreszcie, po dalszych dniach sześciu w razie kontumacyi, rzuceniem klątwy, którą w y­ konaw cy tegoż w yroku mają ogłosić ludowi uroczyście w śród su­ my w niedziele i święta. K rew zaw rzała w wyniostym Tarle. T ego było mu ju ż za wiele, ale kapitule nie dosyć. Kiedy się przed nią nie ukorzył, upokorzyć go zadekretow ała, zetrzeć w proch jego dumę i przyw ieść do upam iętania.

W tej walce kapituły z biskupem piekł sw ą pieczeń członek jej i naonczas archidyakon przemyski, X. Stanisław Orzechowski, całej w ojny głów ny instygator i p Æ ew ô d ca*). On mu po

Krzy-*) Zatarg z Orzechowskim na p o d sta w ie m a te r y a łó w u X. P a w ł o w ­ s k i e g o (1. c. str. 241, 244 i 24b w p rzy p isa ch ) i m onografii J. M. O s s o l i ń ­ s k i e g o w W ia d o m o ścia ch h istor. — kryt. (T . III Cz. I [ w K rak ow ie 1822], 9— 11, g d z ie w p rzy p isa ch str. 12 nr. 8 m ieści s ię św ia d e c tw o G ó r sk ie g o o bi­ sk u p ie T a rle w p rzek ła d zie autora i; z p rzed sta w ień obu rzecz zszyta u X, D-ra

(6)

172 T A R Ł O W I E .

ckim najwięcej zatruł życie, przez cały praw ie czas biskupstw a. I ten zatarg biskupa T arły z O rzechow skim w y ró sł z kw estyi pie­ niężnej. Tarło, ja k wiemy, miał plebanię w Pobiedniku w ziemi

J. B u k o w s k i e g o (D z ie je refo rm a cy i w P o ls c e T. II [w K ra k o w ie 1886] 81—4). F ik cy jn y m je s t u O sso liń sk ieg o sy n o d p rzem y sk i, odpr. ja k o b y 1. IX 1524 w raz z e sw ą u ch w ałą o b u d o w ie katedry. O richomana D ra J. K o r z e ­ n i o w s k i e g o (T. I i je d y n y , w B ib lio te c e p isa r z ó w p o lsk ic h A kad. U m iej, w K rak ow ie 1891) b e z p o śr e d n io do n a sz e g o tem atu p rzy n o szą zd an ie sa m eg o ż O rz e c h o w sk ie g o z ок. г. 1Ь47: „V exab ar a T a rlo n e ep isc o p o n on ob ullum m eum sc e lu s, se d quod ec c le sia m P r e m islie n se m , illo in vito, stare voleb am , quod p ie v iv e r e , quod verbum D ei d o c e r e p le b e m cu p ieb a m “ (str. 100; w auto­ biografii r z e c z o sw o ic h św ię c e n ia c h i o r z e c z e n ie o a rcy b isk u p ie S ta rze- ch ow sk im , str. 597) i o nadaniu s o b ie p leb a n ii p o b ied n ick iej p rzez K m itę za p o w r o te m z za g ra n icy do kraju (str, 103).

K ie d y , w którym roku Orzechowski z Wioch w rócił do Polski? O zn a czen ie

ś c is łe tej daty w a ż y , m em zdaniem , nie m ało w o b e c zatargu kap itu ły z bisk u p em T arłą, ro lę w nim O rze ch o w sk iem u p rzy zn a ję p r z e c ie ż j e s z c z e zn a czn iejszą an iżeli O ssoliń sk i z Kubalą; P a w ło w sk i te g o z w ią zk u nie w id zi. C h ro n o lo g ię p o d a j e — jak w ia d o m o — sam O rze ch o w sk i, m ia n o w ic ie rok 1543, który p o w ta ­ rza s ię га nim do tej g o d z in y le d w ie n ie sakram entalnie: „in patriam r ed ii—p o ­ w iada w au tob iografii—m ultis gratiis R o m a n is et ex p e c ta tio n ib u s onustus a. Chr. M D XLIII, m e o autem X X X “ [r o d z ił s ię w r. 1513]. R ok życia m o ż e s o b ie m ieć p ra w d ziw y , ale rok P ański je s t z e łg a n y lub p rzep om n ian y; które z d w ojga p r a w d o p o d o b n ie jsz e , w to tutaj n ie w c h o d zę. Już w y d a n ie j e g o turcyki w Kra­ k o w ie 2. I. 1543 u U n g lera zw raca się p r z e c iw k o tem u ro k o w i, sw o ją d rogą g łę b o k o w ra żo n em u w je g o p am ięć. Fakt drugi: p o b y t je g o w K rak ow ie je - sien ią w p aźd ziern ik u —listo p a d zie 1542, p o św ia d cza S ta n isła w Górski w liście p on iżej w sk azan ym ; je s t n a ten cza s w p e łn i a k cy i a n tytarlow ej z p o d u szcze- nia K m ity. M ógł ted y w ró cić z R zym u do o jczy zn y w le c ie o w e g o r. A le i to nie. Na c a ły rok p rzed tem , 7. V II i 8. VIII. 1541 je s t w kraju, w P rzem y ślu i w K ra k o w ie, w e d le ich aktów k o n systorsk ich ; w y d o b y ł je D r J. K o r z e ­ n i o w s k i (O autorach ży w o tu P io tra K m ity i op isu w o jn y k o k o szej. R o z ­ biór k ry ty czn y . O db. z P am iętnika w y d z ia łó w filo lo g , i histor.-filozof. Akad. U m iej, w K ra k o w ie 1887 Т. V I, 17), X . za ś S a r n a p r z y ło ż y ł je s z c z e z ty ch że ak tów p rzem y sk ich o b e c n o ść je g o tam że 10. VII. 1542 (1. c. str. 132— 3, a nadto 24. IX. 1537!). Na u p a rteg o m ożn ab y p o ło ż y ć w yjazd j e g o do R zym u pod je s ie ń 1541, a p o w r ó t na lato n a stęp n e, tem w ię c e j, iż 8. III. 1541 d ostał w raz

7. Janem C zerm ińskim , p ralatem -kantorem p rzem y sk im , kondem nat.ę biskupią

za w ie lo ść b e n e fic y ó w (P a w ło w sk i 1. c. str. 244 p rzyp . 2). P o s z e d łb y się b ro ­ nić do R zym u . A le O rze ch o w sk i n ie b y ł p raw n ik iem . On już w te d y —w m arcu 1541—w r ó c ił b y ł z K uryi rzy m sk iej, i to, jak sły sz e liśm y , n ie z p ró żn em i stam ­ tąd rękam i ch o ć z pustą k ieszen ią . W id z im y g o tam w R z y m ie ok rą g ło p rzed rokiem : 13. III 1540; z K r o m ero w eg o listu o nim sły sz y m y , iż gotu je się już do p ow rotu , z K rom erem m iał w rócić: „in P o lo n ia m , quo iam hinc p erta esu s huius urbis h u iu sq u e v ita e o tio sa e —K rom er to p is z e —una cum S tan islao O re- ch o v io e v o la r e g e s t io “ (J. K o r z e n i o w s k i , M artini C rom eri ad R om ulum A m âsaeum ep istu la e 1537— 1550. Odb. z lw o w s k ie g o E o s T. IV [1897], 64 nr. И).

(7)

proszow skiej dyecezyi krakowskiej; lecz iż w niej rezydow ać nie m ógł a utracić jej nie chciał, odstąpił ją komu innemu (Danielowi, kanonikowi w arszaw skiem u), pod w arunkiem rocznej z niej dla siebie pensyi 50 złp. S tało się to za przyzwoleniem oczywiście Stolicy apostolskiej. Po Danielu, mniejsza o to czy po śmierci czy też po jego rezygnacyi, w szedł na nią z łaski Piotra Kmity O rze­ chowski (15. XI. 1540). Przybyły z W łoch natenczas, odpustam i papieskiem i obciążony, sam potrzebow ał wiele grosza i nie my­ ślał się nim dzielić z biskupem , mimo obowiązującego go k ontra­ ktu D aniela. P opadł te d y w proces ze swym pasterzem , który mu i Żuraw icę w swojej dyecezyi odjął, a w net, jak i innych kanoni­ ków, obłożył go klątw ą na synodzie koło tego czasu w Przem y­ ślu odpraw ionym (1541—3) za niestaw ienie się na nim i n iepra­ w ną wielość posiadanych beneficyów duszpasterskich. Medice cura

te ipsum miał podobno O rzechow ski zawołać, i pow tarza się to

jako by za nim pod adresem T arły, iż tenże czujny pasterz i re­ form ator kapituły sam potrzebow ał reformy, oczyszczał i w yzu­ w ał kanoników z kum ulacyi beneficyów, a sam nią ciężko grze­ szył. O strze zarzutu należy nieco przytępić. T arło był prawnikiem i praw nie sobie postąpił; dzierżył beneficya na biskupstw ie (nie on sam jeden) i nie dawTał ich sobie wydrzeć, albowiem miał je za dyspensą rzymską, przy prekonizacyi daną i dobrze wszystkim w ia d o m ąl). Rzecz inna, że skutku rygorem praw a nie osiągnął.

W ię c k ied y ż w r ó c ił? Przedostatniego grudnia 1540 je s t w w e n e c k ie m , u granicy

A lp za pow rotem do kraju; n ie sarn le c z z p o m n ien io n y m C zerm ińskim razem

idą z R zym u, o b a r c z e n i łaskam i je g o , n io są z sob ą w ie lk ie od p u sty p a p iesk ie bulli P a w ła III z 30. X I. 1Ь39 dla za p ro w a d zić s ię m a ją ceg o w P r z e m y ślu bra­ ctw a rzym sk o-d om in ik ań sk iego; d o p iero 5. IV . Ib43 b isk u p T a rło dał w id ym at tej bulli (d ru k ow an a on a w d yp lo m a ta ry u szu kapituły p rzem y sk iej 1880 r. w A G Z. T . VIII); ź ró d ło o „dom inus C zerm y en sk i et O r z e c h o w sk i“, w racają­ cych do P o lsk i, w sk a ż e s ię w E n cy k lo p ed y i p o lsk iej A kad. U m iej, p rzy P ola­ kach w u n iw e r sy te ta c h zagran icznych.

P e w n ą trudność m o g ło b y sp raw iać n ad an ie p leb a n ii p o b ied n ick iej O r z e ­ ch ow sk iem u : „red eu n ti data fuit ab ill o [p r z e z K m itę] P o b e d n ic e n sis p leb a n ia “ św ia d e c tw e m je g o w ła sn em (O rich ovian a str. 103 na d o le w ra z z przyp, w y ­ d aw cy z ak tów oficyalatu k rakow .), dostał ją za p r e z e n tą K m ity lb. X I. 1Ь40; nie w y p ły w a stąd, iż m u siał być w te d y w kraju; tru d n ość w t e m , ż e P obiedniki; b y ły nadaniem N orb ertan ek z w ierzy n ieck ich tak za cz a só w D łu g o sza w e d le je g o L ib. B enef., jak i je s z c z e p o w iek u , za w iz y ty R adzi w iłło w sk ie j. Co tu robi Kmita? W każdym razie z a c z ę ło się od tych P ob ied n ik , które T a rło trzy ­ m ał p rzed tem . K onkluzya: za ró w n o do itinerárium O r z e c h o w sk ie g o jak i do sp o ru je g o i k ap itu ły z biskupem T arłą, p rzejrzen ie sy stem a ty czn e k sią g obu k o n sy s to r z y , p r z e m y s k ie g o i k ra k o w sk ieg o , je s t je s z c z e p o trzeb n e.

(8)

rze-174 T A R Ł O W I E .

A i nieznajomość praw a szkodę wyrządza. Nie kto inny tylko sam Orzechowski n atrząsa się z niej u poczciwego arcybiskupa Sta- rzechow skiego, który, acz mąż święty, śpiew ał ja k go nakręcono: toć Starzechow ski O rzechow skiego, na nalegania jego ojca a swego przyjaciela, w yśw ięcił nieprawnie, bo bez w iedzy i w brew woli w łasnego jego ordynaryusza w Przem yślu, biskupa T arły. S tąd now y casus belli między Okszą a Toporem . Ani wątpić, że i w y­ rok krakow ski tegoż m etropolity przeciw ko sufraganow i jego w Przem yślu w ypadłby inaczej, gdyby O rzechow ski, w tym że w ła­ śnie roku w yśw ięcony, nie był splątał swej spraw y z aw anturą kapitulną. Jeszcze może przed sw ą ordynacyą, a może już jako ksiądz w yśw ięcony, O rzechow ski jaw i się w Krakowie (pod je ­ sień 1542), nasadzony przez dobijających się u króla o tłuste bi­ skupstw o na K ujaw ach po śmierci Łukasza Górki, przeciwko T arle, który był kandydatem na nie najgodniejszym i sw ą służbą publiczną najbardziej zasłużonym , ale, iż do stronnictw a Gamrat- Bona nie należał, stolicy kujawskiej nie dostał.

Biskup S tanisław Tarło godzien jest wiecznej chwały, iż n ie­ naw istnym był onej klice, nie uległ pokusie i w przyjaźń się jej nie wkupił, nie szukał u niej tak łatw ego sobie poparcia. Ś w ię­ tym nie był, czul i działał jako dziecko swego wieku i los jego podzielił; błądził i on, atoli szanow ał osobistą swą godność i swego stanu dostojność, szlachetność ry cerską swego domu zachował i nieskażoną w śród intryg dworskich, ja k i bracia jego, utrzymał. Przyjaciółm i mu byli wszyscy najlepsi w Kościele, u dw oru i w kraju: biskupi M aciejowski i Hozyusz, który go „sw oim “ na­ zywał; i kanonik Górski, o dobre imię jego żarliw y i na dworze królew skim widzieć go znowu pragnący, oraz hetm an T arnow ski, pow inow aty mu kasztelan krakow ski. P o przeciwnej stronie ści­ gał go niegdyś zawiścią swą Krzycki zjadliwy; w szechpotężny Kmita, w ojew oda krakowski, przy każdym w akansie wyższego biskupstw a utrącał go u Bony, a nie z niechęci przeciwko niemu oso­ bistej szkodził mu na każdym kroku i za swego uważał go w roga, lecz jedynie z śm iertelnej ku T arnow skiem u nienawiści, żeby tylko nie dopuścić przew agi jego w pływ u i jeg o przyjaciół.

Zuchw ały i sprośny pupil Kmity, wyszły ze szkoły i swy- woli włoskiej, przew rotnego serca i języka O rzechow ski spraw ił

ch o w sk i-T a rło jak o ty p o w y niby przykład w ie lo ś c i D bil^ficvów (por. D r Karl V ö l k e r , D e r P ro testa n tism u s in P o le n auf G rund der ein h e im isc h e n G e­ sch ich tssch reib u n g [L eip zig , H inrichs 1910], Ъ p r z y p . 1).

(9)

się w ybornie. Mając osobiste rachunki ze swym pasterzem, pocią­ gnął najbliższych w kapitule przem yskiej kolegów za sobą, — ró ­ wnież ja k i on w procesie i pod cenzurami ofiary biskupa, odsą­ dzone przez niego od parafii królew skich i rezj’denc}'! przy katedrze. Dwóch takich było trabantów Orzechowskiego: b rat jego cioteczny Jan D rojew ski (Drohojowski), człowiek ci dobry {bonus

ąuidem vir) ale myślący o swojej przyszłości, więc dawniej w Krzy-

ckiego a teraz w G am rata zapatrzony, i starszy od niego dostoj­ nością kościelną, chociaż głupi co się zowie, pralat-kantor Jan Czer­ miński, — tam ten pleban drohobycki, ten sanocki z przydatkiem Swieciechow ic w dyecezyi krakow skiej, obaj też kanonicy k rakow ­ scy, Czermiński nieco później ale jeszcze z łaski G am rata. K rzy­ czał z nimi i za nich wielki „w ym ów ca“ O rzechow ski na biskupa T arłę przed kapitułą krakow ską, przed królem i całym senatem, że to tyran duchow ieństw a i swoich poddanych, że biednych ple­ banów uciska, dręczy i łupi, nie dopuszcza im apelacyi do praw o­ witej w ładzy wyższej, do trybunału arcybiskupa gnieźnieńskiego (Gamrata): taki zaś brudny skąpiec z niego a chciwy i łakomy, sam przelicza drzewo naładow ane w wozach na swym dworze gdzie rezyduje, i tyle a tyle że się ma sprzedać, woźnicom swoim wymierza. W ysłuchał tego Król Jegom ość cierpliwie, lecz nie dał poznać po sobie co o tem myśli; nic nie powiedział. A był obe­ cny przypadkiem przy tej skardze stary X. Jan Naropiński, kustosz krakow ski, sam będący w rozterce z Gamratem; więc rzecze do króla: „Najjaśniejszy Panie, sędzio spraw iedliwy, racz w ysłuchać drugą stro n ę“. Król do tej prośby zdał się przychylać, bo jak m ó­ wią, w łasce ma T arłę i waży go sobie wielce. Bo też z w szyst­ kich, ubiegających się o stolicę kujawską, X. biskup przemyski w y­ rasta nauką i wymową, przytem jest starym i rzetelnie zasłużo­ nym sługą, szczególniej poselstw am i dobrze przez się sprawionemi. Trzy odbył legacye k ró lew sk ie1). Dwie na W ęgry: w maju 1528

') A ct. T om ic. T. X [1899], 139 — 142 nr. 129; str. 2 5 0 — 1 nr. 267, str. 254—9 nr. 271 i str. 271: p ie r w sz a le g a c y a w ę g ie r sk a w m aju — c zerw cu 1528. D ru ga z p oczątk iem 1539 w ty ch że A ct. T om ., por. np. Cod. Czart. 276, str. 15— 17; Cod. Czart. 277, 345—7 (A ct. T om . T. X IX ): list bpa T a r ły z B rzo zo w a 13. X I. 1540 do B o n y w sp r a w ie w ę g ie r s k ie j. T ę to g ło śn ą je g o le g a c y ę z a ­ z n a c z y ł B i e l s k i w sw ej k ro n ice pod 1539 (ed, T u r o w s k ie g o 1856, str. 1080). Epitalam ion W randta, druk U n g lera —n ie W ie to r a —w B ibliografii W i e r z b o w ­ s k i e g o (T. II, 71 nr. 1165). L e g a c y a w ied eń sk a 1535 w Ja g iello n k a ch p o l­ skich P r z e z d z i e c k i e g o (T . I [1868], 102), w m aju 1543 p rzyp row ad za E lżb ietę do K rakow a (H o sii ep ist T. I, 138 nr. 134).

(10)

176 T A R Ł O W J Κ.

za podkanclerstw a Tomickiego do króla Janusza Zapolyi, którem u później, po latach dziesięciu, siedząc już na biskupstw ie wraz z Piotrem Opalińskim, kasztelanem ' gnieźnieńskim i marszałkiem dworu Zygm unta A ugusta, odwiózł z kosztow ną w ypraw ą poślu­ bioną mu pierw szą córkę króla Zygm unta Starego, Izabellę; hu­ manista obcy, ale z kół krakowskich, Michał W randt, Dalmata, przy­ pisał mu w tedy swój panegiryk godowy, dat. w Budzie 12. III. 1539; kiedy zaś wrócił, wróżyli mu niektórzy biskupstw o poznań­ skie; dostał je S ebastyan Branicki w latach onych dużego pomoru i częstych translacyj biskupów; posłow ał w reszcie i do W iednia od młodszego króla do narzeczonej jego, Elżbiety Rakuszanki (1535). „Pragnąłbym — pisze bezimienny, niew ątpliw ie Stanisław' Górski, w swej relacyi o zabiegach o to biskupstw o włocławskie — żeby biskup T arło pow rócił do dw oru. G dyby tu był, nie robionoby takich napaści, i salw ow ałby swój honor i lepszą mógłby mieć nadzieję popraw y swego losu; skoro jednak chowa się tam w swej dyecezyi, zda się nie dbać o siebie, o swą przyszłość i swój ho­ nor; niczem nie będzie się mógł wymówić, gdy go wezmą za człowieka pysznego, iż wzgardził swymi panam i i z niechęci do nich uchyla od się posług Rzeczypospolitej. Sfabrykow ano to fałszywe oskarżenie, aby go zniesław ić i odpędzić od stolicy kujawskiej; nieraz przecież widziano ich (oskarżycieli) u Kmity. A chociaż X. podkanclerzy i biskup płocki, Sam uel Macie­ jow ski wraz z panem kasztelanem krakow skim w ytężają się, orędując za T arłą, królow a (Bona) stanow czo się sprzeciwia i ła­ tw o zrozumieć, kogo popiera; ja tak sądzę, że arcybiskup G am rat zwycięży za swym Mikołajem Dzierzgowskim, biskupem kamie­ nieckim, a to dlatego, że grzeszną upraw ia miłość z jego bratow ą" Ł) (t. j. G am rat z Dzierzgowską). T ak też się stało. T arło posłuchał głosu przyjaciela. P rzybył na sejm i stanął u dworu, mimo że spraw a jego prom ocyi została już przesądzona z początkiem roku

') L ist b ezim ien n y — n ie w ą tp liw ie S ta n isła w a G ó rsk ieg o , jak w y d a w ca p r z y p u sz c z a —o in trygach d w orsk ich , t. j. w ła ś c iw ie o dobijaniu się na b iskup­ stw o kujaw skie po śm ierci Ł ukasza Górki (zazn aczon ej tutaj 14. X . 1542, w e ­ dle D a m a lew icza już 3 paźdz ) i o o sk a rżen iu n a sz e g o T a r ły ( W i e r z b o w s k i , M ateryały do d z ie jó w p iśm ien n ictw a p o lsk ieg o T. I, 83— 4 nr. 122); tu o O r z e ­ ch ow sk im : „ex sch o la ac licen tia italica ac lingua m a lig n a “, p o ch w a ła zaś i o b ro ­ n a—biskupa T arły. Por. z tem , co p isz e H o zy u sz D a n ty szk o w i w tym c za sie 9. X I. 1542 (H o sii e p ist. T . I, 130 — 1 nr. 12 1); od p o w ia d a to d osk on ale relacyi G órskiego. K and yd a tu ra biskupa przemyskiego T a rły na stolicę kujaw ską b yła już p ogrzeb an a 31. I. 1543 (tam że, str. 135 nr. 129).

(11)

następnego (1543); w maju przyw iózł Zygmuntowi A ugustow i pierwszą jego żonę austryacką. Orzechowski tryum fował i, upojony zwycięstwem na samym progu swej działalności publicystycznej, rozzuchwalił się. Bo że w ykołatał i w yrok G am ratowy, pieczętu­ jący klątw ą spraw ę T arłow ą z kapitułą, samo się rozumie. Aktem jego w niej ostatnim , jaki zapisują księgi konsystorskie, to rozw a­ lenie gw ałtem krużganku kościoła katedralnego mimo zakazu bi­ skupa; O rzechow skiem u uszło to płazem, bo go kapituła zastąpiła. Poszła ona jeszcze dalej, ostateczne swemu pasterzow i gotując cięcie. Jako strażniczka dóbr kościelnych, wysadziła z pośród sie­ bie kom isyę na ich lustracyę w całym majątku dóbr stołowych, poczynając od pałacu biskupiego przy katedrze w Przemyślu; spu­ stoszone i zniszczone być one miały a poddani uciśnieni przez spraw ców (rządców) i urzędników biskupich; wszyscy z całej dye­ cezyi, którzykohviek czuli się pokrzyw dzeni, więc poddani, miesz­ czanie, kmiecie i reszta mieszkańców biskupstw a, mieli złożyć sw ą żałobę przy tej rewizyi urzędowej w obec notaryusza publicznego. I te żale na tyraństw o biskupa T arły i jego ludzi jużeśm y sły­ szeli w K rakow ie z ust O rzechowskiego.

Biskup przem yski, Stanisław T arło, nie przyjął w yroku pry­ masa; od rewizyi kapitulnej śmierć go uchroniła. Umarł w K ro­ śnie, gdzie pod koniec rezydow ał w swej kuryi, należącej do klu­ cza brzozow skiego, w niedzielę popołudniu (o godzinie 22) naza­ jutrz po św. Łucyi d. 14 grudnia 1544. I tam też we farze, zdała od stolicy, spoczywa tuż obok wielkiego ołtarza po stronie ew an­ gelii pod płytą m arm urow ą, zdobną w yrytym herbem T o p ó r z in­ sygniami biskupiemi, pastorałem i infułą. W około biegnie napis, opiewający w rozwiązaniu: Jacet hic Reverendissimus in Cristo

pater dominus Stanislaus Tarło P rem isliensis, divinarum humana- rumque rerum peritia in signis, q u i obiit A . D. 1544 die 14 Decem- bris. P o rtre t jego wisiał niegdy w zakrystyi tamtejszej; niema go

tam dzisiaj, jakoby już od czasów biskupa Sierakow skiego (1742— 1759), gdzieś zginął. Biblioteka Paw likow skich we Lwowie, w nie­ ocenionym swym zbiorze obrazów i sztychów, obok wizerunków innych T arłów , niestety późniejszych, posiada litografię zaginio­ nego tego portretu: „Stanislaw Tarło Biskup Przemyski podług por­ tretu znalezionego w kościele farnem Krośniejskiem, gdzie i grobowiec tegoż Biskupa znajduje się“; przechow yw ałby się tedy tam jeszcze, lub może już indziej, w pierwszej połow ie wièku XIX-go, za czasów J. G.· Paw likow skiego. Zda się być rzeczywiście współczesny: pełna postać biskupa w stroju pontyfikalnym w postaw ie klęczą­ cej, na modlitwie. D opisany jest przytem czterowiersz łaciński,

(12)

178 T A R Ł O W I E .

znany już Paprockiem u, jak i epitaf powyższy, tylko te wiersze u niego „na tym grobie p isan e“ nie mają daty ani też tekstu (prze­ kładu) polskiego:

Sustulit Stanislaum mundo ine- [xorabile fatum, Qui decus pontificum honor- [que patriae fuit. Hic jacet in terris, v irtute nulli [secundus, Victus a m orte corporis, trium- [phat anima vita. A nno D om ini M D X LV III ap p en sa.

Zniósł S tanisław a ze św iata los [nieprzebłagany Chw ała biskupów, który i oj- [czyzny miany, W tej leży ziemi, cnotą wyró- [wna każdemu, Zw yciężony od śmierci ku [życiu dusznemu. R oku p a ń sk ieg o 1548, d. 5 w rześn ia.

T o znaczy, iż zawieszono ten p o rtret nad grobow cem w je ­ sieni pomienionego roku przez egzekutorów testam entu; do zakry- styi dostał się może istotnie za rządów W acław a Sierakow skiego, jeśli nie później, w czasach austryackich. H erb jego T opór w yra­

żony jest w m edalionie na przyw ileju papieskim z odpustam i dla bractw a rzymsko-dominikańskiego Bożego Ciała, zaprow adzonego za jego zezwoleniem w Przem yślu (5. IV. 1543); chowa go kapi­ tuła przemyska między swemi dokumentami, przywiózł go z Rzy­ mu dla Przem yśla O rzechowski. D ystychy wreszcie biskupów przemyskich pod ich herbam i i pewnie portretam i z w ieku XVI/XVII opiewają T arłę naszego:

T arlonis rerum Prem islia tota periti M iratur studium , bustaque Crosna t u i *■).

*) Biskupa T arły śm ierć z ak tó w k o n sy sto rsk ich i epitafium n a g ro b ­ n eg o u X. P a w ł o w s k i e g o (P rem isla sacra str. -249). Nagrobek·. P a p r o ­ c k i (w H erb ach str. 96) m iał z łą in form acyę — co m u się rzadko zd arza — że „epitaphium d o w o d n ie w T a r n o w ie w k la szto rze“; p r z y w o d z i j e w ra z z napi­ sem cztero w ierszu ła c iń sk ie g o „na tym g r o b ie “. N i e s i e c k i p o p ra w ił P a ­ p ro ck ieg o a le p r z e z p ó ł tylko: „nadgrobek j e g o sta ro św ieck im k u n sztem w y ­ rob ion y, w id zieć po dziś d zień z in sk ry p cy ą w k o śc ie le K rosiń sk im OO. F ran ­ ciszk an ów , na boku p rzy w ielk im ołtarzu, g d zie E w a n g e lią czytają, lu b oć P a ­ procki pow iada, że w T a r n o w ie w k la szto rze po śm ierci le ż y “ (K orona P o lsk a ed. lw o w sk ie j 1743 T. IV, 307). N ie w iem , skąd F. M. S ( o b i e s z c z a ń s k i ) d o sk o n a łą ma w iad om ość: „p och ow an y w K rośnie i g d z ie dotąd w k o śc ie le far- nym znajduje się je g o n a g ro b ek a w izeru n ek z a w ie sz o n y w z a k ry sty i“ (E ncykl. O rgelbr. T. X X IV [1867, 968] ale tylk o ta w ia d o m o ść i p ierw sza o roku u ro­

(13)

Umarł pod klątwą, rzuconą na siebie przez G am rata jako prymasa, w sporze z kapitułą i Orzechowskim. Jestto fakt pewny: śmierć jego pod cenzurą kościelną, którą, zdjętą nad umarłym a dodać trzeba, po satysfakcyi danej przez jeg o spadkobierców jak nakazywało prawo, zapisała księga m iejscowego bractw a XX. kapłanów z pow iatu krośnieńskiego i sanockiego. „Niech odpo­ czywa w świętym pokoju“—dodaje ona z wdzięcznem w spom nie­ niem o fundacyi jego kolegium XX. m ansyonarzy przy farze k ro ­ śnieńskiej. Legow ał na nią testam entem 1300 złp., za którą ku­ piono zaraz czynsz roczny 65 złp. na w yderkaf u A ndrzeja S ta ­ dnickiego, kasztelana sanockiego, zapisany na połow ie wszystkich dóbr jego żmigrodzkich, do których zdaw iendaw na należała także połow a miasteczka Osieka; jeszcze za życia stw orzył tę fundacyę; podstaw ą jej było beneficyum kościoła w Targow iskach sąsiednich pod Iwoniczem, patronatu królew skiego, inkorporow ane natenczas tymże m ansyonarzom przywilejem króla Z ygm unta S tarego (9. VI. 1543). O bok księży „m ensonarzy“, spraw ujących kolegialnie obo­ wiązki duszpasterskie u fary, biskup T arło zostaw ił w kościele tym, umiłowanym przez siebie, inne jeszcze dzieło zbożne, w du­ chu czasu dla potrzeb dusznych m ieszczaństw a polskiego a z p a­ mięcią o św iętych swych przodkach, stryju B ernardynie Janie i babce Annie. Ufundował mianowicie dwie tam altarye: jednę przy szóstej kolumnie kościoła: nieistniejący już dzisiaj ołtarz św. K atarzyny, oraz śś. F abiana i Sebastyana, nie zaznaczony za wizyty biskupa Sierakow skiego czyjej on był fundacyi z r. 1546; drugą w kaplicy, zwaną polską, św. A nny, w tymże roku 20 marca ery­ gow aną kanonicznie 1).

dzenia je s t cen n a, zo b . w y żej str. 44. W r e sz c ie p rzytacza napis g r o b o w y X. S a r n a (O p is p ow iatu k ro śn ień sk ieg o p od w z g lę d e m geo g ra ficzn o -h isto - ryczn ym [P r z e m y śl 1898], 263, gd zie rok 1554 w k się d z e bractw a k a p ła ń sk ieg o p o p ra w io n y słu szn ie na 1544; toż w B iskupach p rzem . str 136). Z rep rod u k cyą się n ie spotkałem . Portret w zm ian k ow an y, ż e b y ł ale g d z ie ś z g in ą ł (X. S a r n a , O pis p ow iatu krośn., str. 280). L itografia j e g o z ep itafiam i łaciń sk iem i p ol- sk iem w zb iorach P a w l i k o w s k i c h w e L w o w ie (T eka 18-ta N ry 10264—6; u P ap rock iego: H is i anim ae vita). IIerb w m e d a lio n ie p rzy o w e j bulli z odpu­ stam i P a w ła III z r. 1539 dla b ractw a B o ż e g o C iała w P rzem y ślu (A G Z. T. V III [1880], 218 nr. C XX II). D y sty ch z V ita e E p p or.

*) Fundacyę kościelne biskupa T a r ły u p o w y ż sz y c h XX. h isto ry k ó w p r z e ­ m ysk ich , a u X. S arn y ce n n e w sk a zó w k i w O p isie pow . krośn. (str. 274 na d ole, 275—6 i 288—9). Z apis czy n szu na Ż m ig ro d zie A n d rzeja S ta d n ick ieg o 21. I. 1545 w A Z Przem. (T . X IV, 768—771: Stadnicki cum M en sion ariis et con - sulibus K rosn en sib u s. M ylnie tutaj w o jsk i, P a w e ł T a rło , ch orążym zw a n y , e g z e ­

(14)

Swem u Kościołowi przemyskiemu nic nie zapisał. Za życia o nim pam iętał, zabezpieczywszy mu jako leżącemu w zetknięciu z schizmatykami (quod in schismaticorum contagione s it constituta) wszystkie praw a i przywileje, posiadłości i dochody, między in- nemi „biskupszczyznę“, t.j. dziesięcinę, należącą dawniej do stołu biskupiego, a teraz odstąpioną przez siebie kapitule, tudzież me- szne, wikaryuszom katedralnym i kościołom parafialnym uiszczać się mające, daw nym zwyczajem, w ziarnie z pól zarów no K atoli­ ków jak i R usinów , na ich polach osiadłych; wielki ten przywilej katedry przem yskiej w arow ał dokum ent królew ski z 18. III. 1540. W łasce u króla zostając do ostatka, otrzym ał od niego odstąpione sobie praw o patronatu (prezenty) do p rałatu r i kanonij w swym kościele katedralnym —ku niewątpliw em u oburzeniu całej kapituły. Przyw ilej ten do zatw ierdzenia w konsystorzu lwowskim, za ofi- cyalatu oddanego Tarłóm mistrza Ja n a z Tucholi, przedłożył był z ramienia biskupa Stanisław a, krótko przed jego śmiercią, a już po cenzurze G am ratow ej, mistrz Andrzej Lubelczyk z Bochni, ka­ nonik i kaznodzieja lwowski (18. X. 1544). T en to mistrz w swej turcyce lwowskiej, właśnie w owych dniach wydanej — przypisał ją hetmanowi T arnow skiem u—w ustępie o chorążych duchowych (rozumiej: biskupach polskich) w ypraw y na T u rk a (rozumiej: du­ sznej); chwałę naszego pasterza, chętnego do boju, opiewa więcej dla dostojności rodu Toporczyków i imienia jego boskiego S tan i­ sław a „lecz przodkiem mu ze wszystkiego, jak sądzę, potrzeba zgody bratniej w tej wojnie więcej aniżeli domowej, którą w sparty, łatwo odeprze natarcie tureckie i możnie zabierze się do walki tak ostrej, złożywszy wzajemne te swya ry “ !). Tylko kanonik, i to przed do­ konaniem reformy trydenckiej, mógł się tak sw obodnie i publicznie

180 T A R f . O W I E .

kutor testam entu w raz z arcyb isk u p em S ta r z e c h o w sk im i J ero n im em Sth an o, rajcą krośn ień sk im ).

*) V erum п ес ilium avidum hujus certam in is p raeterire n o b is licebit, qui e x v etu sta T arlonum fam ilia... A st prim ům om nium illi op u s e s s e c e n se o in h o c plusquam civ ili p ra elio con cord ia fraterna, qua suffultus facile T u rcieos insultus ex cip iet, p u gn am q u e tam arocem , ab iecta hac m utua v elita - tion e, stren u e c a p e s s e t ( Bellum theologicum w ed. 1597 ną str. 78; p o r. w y żej str. 59 p rzyp . 2). W k on systorzu lw o w sk im L u b elczy k staje z p ro śb ą o z a ­ tw ierd zen ie p rzy w ileju k r ó le w sk ie g o dla b isk u p a S ta n isła w a T a rły 18. X. 1544

{A kt. konsyst. lwów. T. I f. 720 i v.). T u ch olczyk za tw ierd ził go „auctoritate or-

dinaria“, atoli ten oru ani n a w e t daty teg o ż skryba k o n sy sto rsk i n ie p rzy w ió d ł. T o je s t w zm ianka ostatn ia o żyjącym ; list je g o z B r z o z o w a do B o n y z 8. X. 1544 w Cod. Petrop. K ilo w sk ie g o w sk a za ło się p o w y ż e j, str. 64 w p rzy p .

(15)

wyrażać o biskupie, kanonik nie w archoł ani z tępą głową. Utem- perow ać przecież nieco należy to zdanie m istrza Lubelczyka.

Biskup T arło nieprzejednanym nie był. Ze Starzechow skim i np. wcale się nie gniewał, owszem najprzyjaźniejsze z nimi zacho­ wał stosunki; tak z proboszczem przemyskim, Janem , który miał przecież dwie fary, lubaczow ską w dyecezyi chełmskiej i krośnień­ ską, jak i z samym X. arcybiskupem lwowskim. Mimo incydentu w spraw ie O rzechowskiego, przekazał mu testam entem srebrną swoją kurw aturę czyli laskę pasterską (pastorał), którą znów tenże na cześć Boga i chwałę Maryi P anny a za spokój duszy ś. p. bi­ skupa S tanisław a Tarły, darow ał po wieczne czasy swemu kościo­ łowi w ręce kapituły, zaraz w r. 1547, na sesyi jej jeneralnej w i e ­ cie (nazajutrz po św. Trójcy, 6 czerwca). Nie dość na tem. Lwów nad Przem yśl biskup T arło ze w szystkiem przeniósł swą wolą ostatnią. A rcybiskupa lwowskiego, P iotra Starzechow skiego, u sta­ nowił głów nym swego testam entu egzekutorem , obok swego brata Paw ła, z sędziego natenczas wojskiego ziemi lwowskiej, z którym razem uczył się, ja k wiemy, w szkole Jagiellońskiej. Księgi aktów konsystorza lw ow skiego dają o tym testam encie wiadomość, n ie­ stety osnow y jego nie przywodzą. Częściowo ją zastępuje przede- wszystkiem p ro test dwu innych braci rodzonych, Jana i Gabryela, z roszczeniami do m ajątku ruchom ego po zmarłym, do jakiego przyszedł w służbie królewskiej i na urzędach w Kościele; liczyli go w pierwszej na blisko 12000 dukatów w ęgierskich w złocie, na dru­ gich do 13000 złp., rów nego się w nich domagając udziału ty tu ­ łem wszelkich p raw obowiązujących, lecz szczególniej kosztów, w yłożonych na w ykształcenie jego z m ajątku ojcowskiego, tudzież własnych świadczonych mu usług i dobrodziejstw . Przyw iodło się już powyżej ten akt w brzmieniu dosłow nem dla dokum entalnych w nim wiadomości genealogicznych i biograficznych. W idocznie nie dosyć, jak sami pragnęli, nieboszczyk o nich pam iętał i na lega­ tach nie chcieli poprzestać; starszem u swemu bratu, obdarzonem u pewnie najwięcej, zazdrościli, i by czego nie ukrył przed nimi, pil­ nie go strzegli, żądali zdania sobie spraw y z rozdaw nictw a w szyst­ kich zapisów i wogóle z w ykonania całego testam entu. Już w pierw ­ szej zaraz chwili wystąpili z protestem w samych dobrach bi­ skupich, w Brzozowie i Radymnie, ponowili go we Lw ow ie przed urzędem konsystorskim wobec mistrza Jan a z Tucholi, jako ofi- cyała generalnego i komisarza, w ydelegow anego ku temu przez arcybiskupa (31. III. 1545). Umyślnie obaj bracia zjechali na to do Lw ow a i przyjęli zatwierdzenie urzędow e testam entu, dopełnione jeszcze przed dwoma miesiącami w tymże konsystorzu na prośbę

(16)

182 T A R Ł O W I E .

P aw ła T arły (30-go stycznia ow. r.). D owiadujem y się przy tej sposobności, iż św iadczył temu aktowi między innymi pleban z Ra­ dymna, S tanisław „Lenczki“, lecz, co ważniejsza, że testam ent pisał notaryusz publiczny mocą apostolską, O lbracht Mąkalski, a więc ta sama „osoba autentyczna i praw na", której biskup T arło nadał plebanię w Żuraw icy, odjętą O rzechow skiem u (1543). Jeszcze coś więcej. W raz z obu Tarłam i, rycerzami dw oru królewskiego, ukazuje się we Lw ow ie archidyakon przemyski X. Stanisław O rze­ chowski. W ym ow ną je st jego tutaj obecność w konsystorzu lw o­ wskim przy spraw ie testam entow ej swego „dręczyciela“, jak na­ zwał ś. p. biskupa T arłę, iż, nieuznając jego święceń, nie puścił go do swego kościoła a i ludowi głosić mu słowa bożego nie do­ zwolił, t. j. pozbaw ił go duszpasterstw a. W ystępuje on teraz (17-go m arca ow. r.) przy akcie ugody stron obydwu, wspólnie z Tarłam i, dziekanem Paw łem z Przem yśla i Janem, krajczym koronnym, kiedy X. pleban fary brzozowskiej, O lbracht M anastyrski, umarza swój proces, jaki w iódł z nieboszczykiem przed sądem prym asa G am ­ rata, i zrzeka się wszelkich pretensyj wobec egzekutorów te sta­ mentu, którym i byli: arcybiskup Starzechow ski, wojski Paw eł T arło i w spom niany tutaj trzeci, Jeronim Stano, mieszczanin kro­ śnieński (z krakow skich niew ątpliw ie Stanów). Obok O rzecho­ wskiego, staje niniejszem z kapituły przem yskiej, prócz dziekana T arły i kanonika Jerzego, w Sam borze plebana, co z W ęgier po­ chodził a zw ał się Sz\;m onowieńskim i był szlachcicem, jeszcze kanonik-kaznodzieja, O lbracht z Pilzna, doktor dekretów , Czuj z na­ zwiska po ojcu, ale zwyczajnie X. D oktorem Pylzno wołany, da­ w ny bakałarz i w ikary katedry lwOwskiej, później kanonik, już od lat kilku zabiegający o kanonię we Lwowie, naszego biskupa T arły audytor i w yręka na sądach (1540 i 1544), lecz i on o wielość beneficyów podobnoś naganiony był przez niego.

Bracia pogodzili się po roku, rozbierając między siebie klej­ noty i szaty w raz z licznym i bogatym sprzętem zmarłego, przy­ wiezione w pudłach i skrzyniach z K rosna i Brzozowa do Lwowa, gdzie zostały złożone za wrolą arcybiskupa w kamienicy Paw ła Tarły, wojskiego. Zwieźli je urzędnicy i słudzy nieboszczyka bi­ skupa, obecni przy podziale między braćmi (przed 26. XI. 1546), ja k spraw ca dóbr biskupstw a przem yskiego, Jan Kasprów, pleban wsi biskupiej Blizne w Brzozowskiem i Maciej z Dynowa, biskupi ż ak = k lec h a (clertca), w hierarchii duchownej idący po księżach = kapelanach. I oni dostali wyznaczone sobie legaty, przyznane przez braci. Krzywem jednak okiem patrzył na nie biskup po T arle przem yski, Jan Dziaduski, niepokojący szczególniej dawnego

(17)

sprawcę dóbr swoich stołow ych, X. plebana z Bliznego; pow ie­ dział mu: albo mi daj szatę po nieboszczyku z adam aszku czerwo­ nego, albo zapłać mi za nią 60 zip. (12. VII. 1549). Przyszło też później do nieporozum ienia i między obu lwowskimi egzekutorami testam entu, bo miłość braterską przew ażyła żądza zachowania w rodzie m ajątku po bracie, jaki pozostał w dużej gotówce i w ru ­ chomościach kosztownych. Pan P aw eł wojski nie dopełnił osta­ tniej woli swego brata, legatów nie rozdał, rzeczy wszystkie za­ chow ał u siebie. „Niech je ma na swem sum ieniu“—żalił się trw o ­ żliwie X. arcybiskup Starzechow ski i zaniósł na niego żałobę praw ną przed króla i biskupa Dziaduskiego; dekretem pasterza przem yskiego został zwolniony z obowiązków egzekutora testa­ mentu. D opiero zdaje się po śmierci pana Paw ła, a nie wcześniej, arcybiskup lw ow ski dostał w podarunku od jego braci i spadko­ bierców, Jana i G abryela, krzyż napierśny (pektorał) ze złotym łańcuchem po biskupie Stanisław ie; zapisał go testam entem K o­ ściołowi przem yskiem u (11. IX. 1 554) 1). I to była jedyna pamiątka w skarbcu tegoż katedralnym po biskupie Tarle; m etropolita za­ cny mu ją przekazał, nie pasterz własny. Tenacissimus f u i t — nie tai o nim praw dom ów ny X. Górski; skaza to była, słusznem tegoż zdaniem, raczej rodow a aniżeli własna. Czytał o niej u G órskiego wt rękopism ach swej biblioteki Józef Maksymilian hrabia z Ten- czyna O ssoliński, atoli, jako praw y Toporczyk, w charakterystyce biskupa T arły, oczyszczającej pam ięć jego, zbył ją milczeniem.

>) Testament. W ia d o m o ść o nim w p ierw szej o b ecn ie k sięd ze aktów kon-

sy sto rza lw o w sk ie g o : D ecretu m co n firm a cio n is testam en ti R m i dni Stanislai T arło, e p is c o p i P ra em isl 4. I. 1545 (f. 724 i v.; p isa n y m anu le g a lis p e r so n e discreti A lb erti M ąkalski sacra apost. au ctoritate’ publici notarii, por. u O sso ­ liń sk ieg o „n iejak iego M ąk olsk iego“ 1543). C essio iuri. liti et causae pro parte R m i olim dni S ta n isla i T harlo ep p i P rem islien . p er dnum A lb ertů m M anastir- ski facta 17. III. 1545 (f 726 i v .). P r o te sta c io n e s in causa testam entaria olim R m i dom ini S tan islai T h arlo, e p is c o p i P rem islien sis 31. III. 1545 (jak w y żej str. 46—48). R eco g n icio dni Joan n is Caspari, p leb an i in B lizn e et M athie de D y ­ n ó w pro p arte R m i dom ini a rch iep isco p i L e o p o lie n sis ex eq u u to ris 26. XI. 1546 (f. 742). In g ro ssa cio instrum enti d on acion is b accu li p astoralis alias curvature ec c le sie m etro p o lita n e L e o p o lie n si 7. V I. 1547 (f. 744v — 745v). R e co g n icio Joannis T h a rlo , p o cilla to ris R. Mtis et quittacio d. exeq u u toru m d e 44 m arcis argenti et tribus lothi re c e p tis 2 1. VI. 1549 (f. 759; zob . zaraz niżej p rzy tym że Janie p o d cza szy m ). O b ligacio dom ini Joannis, plebani in B lizne, pro v e ste ru- bea 12. V íl. 1549 (f. 759). W r e sz c ie , na sam ym początku k się g i d rugiej ty ch że aktów , testa m en t arcyb isk u p a S ta r z e c h o w sk ie g o z 1 1. IX. 1554 (f. 3,3vo-4).

(18)

184 T A R Ł 0 W I K .

III.

Dni św ięte i radosne co zwykłem obchodzić, A uguście, ojca tw ego niegdyś lub tw e własne, Dziś, gdy godność królew ską B arbara tw a wzięła, Jużem ci służyć nie mocen, wiekiem obciążon.

W ięcej nic nie zdziałam. Św iat, Auguście, opuszczam: Do niebian idę tw ego w esela zwiastunem.

Tak T arło um ierający przem awia do króla w epitafium żało­ bnym u nadw ornego poety-jurysty, P iotra Royzyusza: Tarło mo-

rtens ad regem *), do Z ygm unta A ugusta, w śród uroczystości ko­

ronacyjnych B arbary R adziw iłłów ny (9. XII. 1550). I któryż to Tarło? S ługa w ierny Jagiellonów , dw orzanin obu Zygm untów, zwłaszcza S tarego, całą duszą do swych panów przyw iązany, co im swe życie oddał całe, ju ż od lat pacholęcych. A le może pane- girysta praw dę upiększa? Już z kronik i herbarzy można byłoby go się domyślać, utrafić jego osobę i spraw y jego poniekąd okre­ ślić. Niniejszem przydają się o nim wiadomości, z ksiąg ręk o p i­ śmiennych w ydobyte, które czułe żegnanie się T arły z królem Zygm untem A ugustem nakazują -włożyć w usta Jana, krajczego koronnego, co po swym bracie starszym , Stanisław ie, biskupie przemyskim, zszedł do grobu okrągło w lat sześć, praw ie naw et i co do dnia. W tydzień po koronacyi królow ej Barbary, na tym

') K o y z y u s z dw u k rotn ić w sp o m in a teg o T a r łę sam em n azw isk iem , b ez im ienia. Raz o so b n o tem epitafium n a g ro b n em w s z e ś c io w ie r s z u ła c iń ­ skim z p o w y ż sz y m napisem : Q ui fe sto s la eto sq u e d ies, A u g u ste, soleb am | S iv e p atris quondam seu c e le b r a r e tu os | . . . D ru gi raz w H istoria fu n e b ris in obitu

d ivi Sigism undi: T arlo bon u s, b ello et m agn is v ir stren u u s ausis, | D ex tra

e n sem v e r s o in terram m u c r o n e fereb a t (P etři R o y zii M aurei Carmina. Ed. Dr B ron. K r u c z k i e w i c z [C racoviae, Sum pt. A cad. L itter. 1900] P. II. 150 nr. 48; I; 106—7 w. 215—216, oba razy n ieu trafion y w ob jaśn ien iu , bo ani to „Sta­ n isła w sto ln ik j k ró l.“, T arlo m o rien s, ani ó w ry cerz, na p o g r z e b ie króla Z y ­ gm unta S ta r e g o m iecz n iosący, ja k o b y P a w e ł T a rło , p ó ź n ie jsz y arcybiskup lw o w sk i, w ó w c z a s kanonik k ra k o w sk i. P rzesu n ą łem też p rzecin ek po bonus, w e d y cy i je s t p o Tarlo: T arło d obry, m iło śc iw y pan. C h arakterystykę R o y zy u - szo w ą d ość p rzy p o m in a B. P a p r o c k i w H erb a ch (str. 9 na dole); rJ. T. z S., krajczy króla Z ygm unta, k tó r e g o w sp o m in a ją h isto ry e z w ielk iej d ziel­ n ości na z je ź d z ie w W ie d n iu w r. 1515. P otem w in n y ch p otrzeb ach i sp ra­ w ach k rólów , p a n ó w sw y c h , zn aczn ym się z a w sz e pok azyw ał" . P rzed tem , t. j. w G n ieźd zie cn o ty (z r. 1578 str. 17) n a zw a ł g o „m ężem sła w n y m “ i rok śm ierci trafnie m u p o ło ż y ł 1550, ale p o m y lił się w o zn a czen iu rod zica, ja k o b y A ndrzeja. D atę i ojca w H erb a ch p om in ął.

(19)

samym Zamku krakow skim , w kościele katedralnym na W aw elu, odbył się pogrzeb Jan a T arły z Sczekarzowic, podczaszego K ró­ lestw a i starosty pilźnieńskiego; kondukt z ciałem w yszedł z domu jego pod Zamkiem, pochow ano go przed kaplicą K róla Jego Mości.

Najpierw szy to był rycerz w Polsce, krajczy ukochany Z y­ gm unta I, co w turniejach królew skich potykał się mężnie i nie­ zwyciężony bił jako piorun i gonił, więc brał zawsze nagrody; odznaczył się szczególniej na obu w eselach swego pana: z B arbarą Zapolya (1512) a potem z Boną (1518). Zapisali to współcześni: w turnieju czasu uroczystości koronacyjnych królowej Bony, d ru ­ giego dnia, goniąc kopią, dobrze w yw ażył z konia pełnego w zbroi księcia Kazimirza, m argrabiego bradenburgskiego, i podobno go na ziemię zwalił; i w innych spraw ach m iał się znacznym zawsze pokazować. Na poczet uznanej jego siły i męstwa, oraz tych tryum ­ fów w spom inają jeszcze o popisach Jan a T arły h. T o p ó r w goni­ twach na zjeździe w iedeńskim w obliczu m onarchów (1515), gdzie mu w szyscy za wielką dzielność dank przyznali. Pew nie że baw ił na tym kongresie jagiellońsko-habsburgskim ze swym panem, k ró ­ lem Zygm untem i uczestniczył w gonitw ach tam weselnych; zazna­ cza to Bielski i temu nie przeczyć, lecz reszta je st już amplifika- cyą chw alców —heraldyków . ^

Zycie swe w służbie królew skiej całe straw ił. W idać go już na dworze A leksandra, w ostatnim roku jego panow ania: je st w tedy łożniczym K. J. M., Krajczym Zygm unta I koronnym lub stołu królewskiego: Incisor R e g n i i Słrucłor mensae nostrae re- giae—naprzem ian są w użyciu obie te nazwy jego urzędu, staro ­ polska i hum anistyczna, teraz się zjawiająca — lat z górą dw a­ dzieścia (1523— 1545/7), po Szydłow ieckich, Piotrze Zborowskim (1518) i Jaroszu Łaskim (1521). Na podczaszostwo posunął się po Tom aszu Sobockim, kanclerzu państw a (f w lutym 1547); po T arle objęli je Ligęzow ie z Bobrku, zwłaszcza potem Zygm unt, staro sta następnie lwowski (1555); Ligęza je st już podczaszym jeszcze za życia Ja n a T arły, po jego z tego urzędu rezygnacyi

1) S to p n io w a n ie idzie z czasem , por. N i e s i e c k і IX , 17 i P a p r o c k i 1. с. М. B i e l s k i e g o w sp o m in k i o Janie T a rle w K ronice P o lsk iej od. 1597 str. ЬЗ1 (1515), 540 (1518) і 587 (na g ró b króla Z ygm u n ta 1548), ed. K. J. T u ­ ro w sk ie g o T . II [S a n o k 1856], 984. 1002 i 1195. W r e s z c ie sp ó łcześn i: J. L. D e c y u s z D e S ig ism u n d i r eg is tem p o rib u s liber, ed. W . C zerm ak [K rak ów 1901], 58 (u r o c z y sto śc i k o ro n a cy jn e B arb ary 1512) i B. W a p o w s k i w S c r ip t rer Pol. II [K rak ów 1874], 155 (też k ró lo w ej B o n y 1518).

(20)

186 T A R Ł O W IE .

(po lutym a przed 14. X. 1550).') Czuł zbliżający się koniec. Za swym panem rychło też podążył. O ddając mu ostatnią posługę, sam po raz ostani w ystąpił publicznie. Na pogrzebie króla Zy­ gm unta I w K rakow ie (na św. Jakób 1548) „przed marami, na k tó ­ rych ciało było królew skie, jechał Jan T arło w zupełnym kiry­ sie — który Maksymilian cesarz królow i dał, gdy byli społem w W iedniu—mając w ręku miecz goły, takoż chłopiec z drzew em “ (drzewcem). Miecz niósł zw rócony ku ziemi—dopow iada Royzyusz, ja k i chorąży nadw orny, na czele wszystkich chorążych ziemskich jadący: „wszyscy jechali na koniach, każdy z swojej ziemi chorą­

gw ią w kirysiech w żałobie, mając na chorągw iach herby rozmaite ziemskie, a nadw orny wprzód z orłem koronnym ; ten siedział na białym koniu a miecz goły niósł, obróciw szy go ku sobie“. Za nimi—w edług tej samej kroniki polskiej M arcina Bielskiego—tuż przed ciałem nasz Tarło. W śród mszy, po podniesieniu, „kiedy pacierz śpiew ano, Jan T arło we zbroi i giermek, który drzewo niósł, do kościoła wjechali, obtykaw szy hełm i zbroję św ieczkam i“. Niemo- cen był już służyć Zygmuntowi A ugustow i przy koronacyi B ar­ bary Radziwiłłówny, jak ojcu niegdy dw ukrotnie i jem u samemu przy pierw szych ślubach z Elżbietą A ustryacką. U stóp swego pana spoczął snem wiecznym, i po śmierci jak za życia z nim nierozłączny: u w ejścia kaplicy Zygm untow skiej na Zamku w kate­ drze krakowskiej. K apituła, pani kościoła, nie kładła veto prze­ ciwko chowaniu przy grobach królów ich dw orzan, znam ienitych rodem i zasługą. Leżeli tu ju ż Kmitowie, mający chorągw ie n a ­ grobne ja k i Sieklucki, wyżej w spom niany. I T arła pogrześć u sie­ bie chętnie zezwoliła (13. XII. 1550), z tym tylko warunkiem,

bada->) Jana T arły służba dworska·. C ubicularius 10. III. 15)06 (W i e r z b o w . s к i Matric. R. P. sum m . III [V a rso v ia e MCMV1II], 180 nr. 2786). K rajczym k oron n ym lub sto łu k r ó le w s k ie g o —n a zw a i z n a c z e n ie te g o u rzęd u czyt. w C zęści I, 78—p o ja w ia s ię n a jp ie r w 9. III. 1Ь23 i to w raz z Jan em z T a rn o w a , k asztelan em b ieckim i starostą p ilzn ień sk im (A cta T om ician a VI, 261 nr CCXXII) i 5. V II o w . r. (P raw a i p rzy w . m . K rakow a ed. P i e k o s i ń s k i I [w K rak ow ie 188b], 2 7 )—raz tylko w lek cyi w ie lc e n ie p e w n e j „incisor m en sae n o s t r a e ', 1531 w H erb a ch P a p r o c k i e g o (str. 639), p o d o b n ie i je s z c z e g o ­ rzej, bo S ta n isła w —zam iast Jan T arło d e S czek . in c iso r m en sa e 29. VI. 1531, u S . O k o l s k i e g o w O rbis P olon i T . III [C ra co v ia e 1645], 69 cytow . p rzez N ie s ie c k ie g o —p o raz ostatni 22 X. 1545 (P r a w . i p r z y w . m. K rakow a 1. с. 1, 520). P o d c z a sz y m p r z e z trzy lata: ju ż 23. V I 1547 (P ra w . i p r z y w . I. c. str. 533 nr. 452) i je s z c z e w lutym 1550 (W i e r z b o w s k i U ch ań scian a jak niżej 'Г. V , 654). N a stęp cy je g o L ig ę z o w ie z B ob rk u , jak n iżej, przy G abryelu T arle

(21)

czom sztuki i epigrafiki naszej nieobojętnym , żeby egzekutorow ie woli jego ostatniej, G abryel i Paweł, bracia nieboszczyka, oraz sy­ nowie jego, Jan i Mikołaj, stosow nie do zachowyw anego zwyczaju, uczcili pamięć zmarłego, dla przekazania jej potomnym, w yobraże­ niem klejnotu lub stawieniem p o m n ik a1).

Oszczędni T arłow ie nie wznieśli w tedy godnego katedry na­ grobku Zygm untow skiem u herosowi. W ątpliw em jest, jak posły­ szymy niżej, czy kiedykolwiek stanął na tem miejscu. Nie zareje­ strow ali go przecież, bo go nie widzieli, Paprocki z X. Starow ol- skim, po X. Stanisław ie Górskim pierw si nasi epitafiów nagrob­ nych z tablic i chorągwi zbieracze. T ylko m istrz Jagielloński, G rzegorz Czuj Sam borczyk, zostaw ił nam w swym zbiorku eklog, elegij i epigram m atów napis grobow y: M agnifico Domino Jo a n n i

T ar loni Capitaneo Pilsnensi etc.

S arm ata Ja n u s in hoc m onum ento T arło quiescit, Ille Scecaceviae gloria m agna domus.

N eptis ei dilecta viro T arnovia coniux N atos et natas pignora bina dedit. Pura Sigism undo libavit počula Regi;

E m eruit vicos, oppida, castra, sola. In fulvam cum fratre suo progressus arenam,

Sic ilłum contra, fulminis instar, iit: U t validis utrinque trabales viribus hastae

S trid ula concussae frusta crepando darent. Nec tamen alter equo turbatus decidit acri:

Q uam vis acer ei vi titibaret equus. Hoc cernens altas submisit G raecia cristas:

A iaces etiam terra Polona p a r it2)!

') Acta actorum Capituli Cracov. T. IV f. 399: K apituła na p o sie d z e n iu w s o ­

b o tę 13. X II. ІЬЬО z e z w a la na p o ch o w a n ie Jana T h arlo d e S c z e k a r z o v ic e , staro­ sty p ilz n ie ń sk ie g o , na p r o śb ę „ g en erosoru m G ab rielis et Nicolai fratrum ac J oannis et N icolai filiorum ip siu s T arlonum tanquam e x e c u to r u m “, i to „ p en es v e l an te lim en sacelli r e g ii“, z o b o w ią zk iem „ut p ro m ore et co n su etu d in e r e ­ c ep ta m em oriam m ortui praefati p e r clen od iu m v e l m on im en tu m aliquod in E cclesia hac r elin q u a n t atque p osteritati tradant“.

M ikołaj, w z m ia n k o w a n y tutaj jak o brat r o d z o n y zm a r łe g o Jana i G ab ryela, to P a w e ł, w ojsk i lw o w sk i (o którym p on iżej w za k o ń czen iu tej c z ę śc i

T a rłó w )

!) W e d y c y i zb io ro w ej V igilantii G regorii S am b oritan i u M. S ie b e n e y - chera w K rak ow ie z r. 1566. 8“ k. Oij (trzecia od k o ń ca ). Zaraz p o te m n a­ stęp u je e p ita f n a g ro b n y brata je g o G abryela.

(22)

D okum entalna ta poezya o Jan u szu sarmackim, przeznaczona na tablicę nagrobną, je st historykom pożądana, zwłaszcza dla wiadomości nieznanej skądinąd, iż ten Ajaks polski czworo spło­ dził dzieci, dw u synów i dwie córy. Nie wiedzieć pewnie, czy zaw isła nad jeg o grobem , jak rów nież i ona druga, którą poeta sam borsko - krakowski uczcił w spółcześnie b ra ta naszego Jana, kasztelana radom skiego, G abryela. Obie pow stały z okazyi śmierci tegoż Gabryela, który i siebie, ochm istrza dw oru królowej K ata­ rzyny, trzeciej żony Zygm unta A ugusta, zlecił pochow ać przy bra­ cie. T ak bowiem rozporządzeniem swej woli ostatniej (w Radomiu 30. III. 1565), na kilka dni przed śmiercią, przykazuje: N a wysta­

wienie grobu bratu memu i mnie przed kaplicą K róla Jeg o M ości na Z am ku w Krakowie, także wiele jako będzie potrzeba. A wszakże nic nazbyt, g d yż też miejsce nie je s t po temu 2). Niechże teraz przy­

najmniej mistrz Czuj z Sam bora weźmie tem w spom nieniem za­ płatę za swe pienia grobowe; za życia nie wziął jej od Tarłów , ani naw et u X. arcybiskupa lwowskiego P aw ła nic nie zyskał, chociaż się mu bardzo przymilał. A le epitaf jego papierow y oka­ zał się trwalszym nad pomnik, z kamienia ciosany, T arłów Zygmun- tow skich.”

Zmysł praktyczny, wszystkim Tarłom w łaściw y, okazał i ry ­ cerz Janusz przy swoim z T arnow ską ożenku. Poszedł też na ję ­ zyki złośliwych, których nigdy nie brak u dw oru, jako patrzał więcej na m ajątek, aniżeli na urodę w ybranej swojej dziewicy: posażna kasztelanka sandecka szpetną przecież nie była. Do H isz­ panii zaniosła się ta now ina z K rakow a w drugiej połow ie 1527 r., z dokładem tej nadto wiadom ości, iż Jan Tarło, krajczy królewski, nic jeszcze nie wziął za swą żoną, córką kasztelana sandeckiego, zmarłego niedawno, na wiosnę tegoż roku, Jan a Tarnow skiego, przydom ku Ciężki; procesuje się dopiero o posag. W relacyach sw o­ ich poufnych o żeniaczkach dw orzan królew skich donosił o tem D antyszkowi, baw iącem u w Burgos na dworze habsburgskim w po­ selstw ie polskiem, jeden z tych dworzan, sekretarz królewski, Jan Zambocki, co pierw szy u nas nosił na sposób turecki wąs później „polski“; ale zgolił go potem na rzecz brody niemieckiej,

188 T A R Ł O W IE .

>) Testament p olski Gabryela T a rły , d o n io s ły i o b sz e r n y , k ład zie się ca ły

na końcu w Dodatku; o m aw ia się g o zaś i p rzy w o d zi w str e sz c z e n iu p on iżej, p r z y G abryelu.

Cytaty

Powiązane dokumenty

The next season at Kadero is planned for the winter of 1991 and its major goal will be further testing of the Neolithic cemetery and flotation of the settlement midden. It is

Ich nierówna objętość (np. rozdział II – 70 stron, a rozdział III – 20 stron) wynika ze specyfiki omawianych kwestii, co jednak nie zaburza struk- tury całej pracy,

1 lipca 2011 r. mija dziesiąta rocznica powołania do życia Katedry Politologii na Wydziale Socjologiczno-Historycznym Uniwersytetu R zeszowskiego, a właściwie w Wyższej Szkole

W praktyce sądowej, gdy oskarżony w procesie ideologicznym przyznaje się do popełnienia czynu, a nie przyznaje się do winy, sąd staje na

Все это помогает студентам-ностранцам осознать, понять такие характеристики текста, как целостность и композиционная завершен- ность,

 Jeżeli na rozprawę odroczoną lub przerwaną nie stawił się współoskarżony, którego obecność jest obowiązkowa, sąd może prowadzić rozprawę w zakresie

§ 3 Kodeksu karnego skarbowego sąd odwoławczy może orzec na niekorzyść oskarżonego, i to niezależnie od granic zaskarżenia i podniesionych zarzutów, także wówczas,

jest tylko jakby znakiem, tego, że Chrystus to Syn Boży, nie zaś przyczyną jego Bóstwa. Natomiast