• Nie Znaleziono Wyników

Polska Zachodnia : tygodnik : organ P.Z.Z., 1945.11.04 nr 14

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Polska Zachodnia : tygodnik : organ P.Z.Z., 1945.11.04 nr 14"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

mm mu i . m

"J Á fá G O U tU l,— O Y € }C U V 'p . T jf l,

R O K f POZIV/1JV, » \ f 1 4 L I S T O P A D A 1 9 * 5 R. A IR 1 *

NIE TĘDY DROGA

Oc/ za ra n ia naszej n ie p o d le g ło ś c i, to je st od b lis k o 30 l a t na naszej g r a n ic y p o ł u d n i o w o - z a c h o d n ie j j ą t r z y się o t w a r t a ra n a w sto sunkach p o ls k o -c z e s k ic h — Z aolz ie.

N ie z nasze j w in y . P r z y w ó d c y n a ro d u cze­

skiego, g d y c h o d z i o granice p a ństw a czeskiego, na ty m je d n y m n i e w i e lk i m o d c in k u w y k a z a li z d u m ie w a ją c ą nie­

u stę p liw o ś ć . S udety np. w p a ­ d ł y w ręce n ie m ie ckie bez tego opo ru , j a k i P o ls k a w y ­ k a z a ła na sw o ic h gra nicach.

Z a o lz ie , sta n o w iące bez p o ­ r ó w n a n ia m n ie js z y o b je k t — zam ieszkałe p rz e z lu d n o ś ć w z n a k o m i t e j w ię kszo ści nie czeską — w c ią ż je s t p r z e d ­ m io te m z a ż a rty c h za ku só w na jego polskość. P ro p a g a n ­ da czeska w sp ra w ie Z a o lz ia r o z w in ę ł a c a ły s w ó j a p a ra t w k r a j u i za gra nicą. P ró c z tego, n i e k t ó r z y w y b i t n i p o ­ l i t y c y czescy, rz u c a ją na szalę osobiste w p ł y w y , zn a ­ jo m o ś c i. C z ło n k o w ie rzą d u p r z e m a w ia ją w to n ie napa­

s tn ic z y m i n ie s ły c h a n ie p e ­ w n y m siebie. Czesi chcą P o ls k ę zakrzyczeć.

D l a z ła m a n ia du ch a i o d ­ p o rn o ś c i p o l s k i e j ro z p o c z ę ­ ł y się p r z e ś la d o w a n ia P o la ­ k ó w p r z y p o m o c y czechizu- j ą c y c h N ie m c ó w . W t e j

c h w i l i w ś r o d k o w e j E u r o p ie je s t to z b y te c z n y o ś ro d e k n ie p o k o ju . Rzecz z d u m ie w a ją c a , że im p e r i a li z m czeski w y ła d o w u je się nie w k ie r u n k u ziem n ie m ie c k ic h , lecz ziem s ło w ia ń s k ic h . Czesi nie mogą prze b o le ć a u t o n o m ii s ło w a c k ie j. R e a k c jo n iś c i czescy d a j ą tem u w y r a z p r z y la d a o k a z ji. W sto su n ku do n a ro d u p o l ­

skiego p o d t r z y m u j ą z a p ę d y zaborcze p ie lę g n o w a n e p i e c z o ło ­ w ic ie o d czasu A u s tr o - W ę g ie r . P e r f i d n a p o l i t y k a h a b s b u rs k ie j A u s t r i i j ą t r z e n i a s to s u n k ó w p o ls k o -c z e s k ic h , p r z e t r w a ła d w ie

w o j n y ś w ia to w e i o ż y ła w P ra d z e w nasze d n i w ca­

ł e j p e łn i. M y ś m y się z ty c h j a d ó w szczęśliw ie w y z w o l i l i . A l e d ro g a czeska nie je s t dro g ą , w io d ą c ą do t r ó j p r z y - m ie rz a s o w ie c k o -c z e s k o - p o l- skiego, p ro p a g o w a n e g o tak g o r l i w i e swego czasu przez czeską e m ig ra c ję z p r e z y ­ d e nte m Beneszem na czele P o lity k a polska, k tó ra po przyjęciu lin ii C urzona sta­

n ęła na stanowisku jed noli­

tego państw a narodowego, nie pogodzi się nigdy na po­

zostaw ienie poza jej grani­

cami w Czechach większości polskiej w Zaolziu. Jest to w a ru n e k sine qua non na­

szych w zajem nych stosun­

k ó w , W ych od ząc z tych sa­

mych założeń naszej p o lity ­ k i, stanowisko Polski w sto­

sunku do S ło w ian nie ma cech zaborczych. S praw ę S erbo-Łużyc, k tó ry c h ziem ie m ają dla nas w ażne znacze­

nie strategiczne, tra k tu je m y jako zagadnienie w e w n ę trz ­ ne narodu serbo-łużyckiego i chętnie w id zielib yśm y go w olnym i niezależnym n a ­ szym sąsiadem.

C hcielibyśm y ró w n ież, aby C z e s i' w y z b y li się m rzonek zaborczych, stanęli na gruncie poszanowania naszych p ra w etnograficznych i historycznych i wspólnie z nam i p rzy s tą p ili do budow y nowego życia słow iańskiego w E urop ie środ­

kow ej. H . B,

R ep ro d ukcja z k s ią ż k i „Z a o lz ie jest nasze” — pracy z b io ro w e j S Rusiina

(2)

Str. 2 P o l s k a Z a c h o d n i a N r 14

Polskie Zaolzie do Polskiej Macierzy!

K ie d y w 1917 ro k u s z la c h e tn y P re z y ­ d e n t S ta n ó w Z je d n o c z o n y c h A m e r y k i P ó łn o c n e j W o o d ro w W ils o n o g ło s ił s ły n n ą c z te rn a s to p u n k to w ą d e k la ra c ję , z a w ie ra ją c ą zasady n o w e go u k s z ta łto ­ w a n ia s to s u n k ó w w E u ro p ie , z n a la z ło się w ś ró d n ic h i zdanie, że o p rz y n a le ż ­ n o ści te r y to r ia ln e j d e c y d o w a ć b ędzie e tn ic z n y s k ła d lu d n o ś c i d a w n ej zie m i.

N a te j zasadzie z ło ż y ła d e le ga cja p o l­

ska w d n iu 8, 10, 1918 r. P re z y d e n to w i W ils o n o w i n a stę p u ją ce o ś w ia d c z e n ia :

„ M ię d z y P o la k a m i a C ze ch a m i n a s tą p iło p o ro z u m ie n ie , że na g ra n ic y czecho­

s ło w a c k ie j n a ro d o w o ś ć m ie s z k a ń c ó w n a le ż y o k re ś lić w e d łu g ic h ję z y k a , że p o w ia ty z w ię k s z o ś c ią czeską muszą p rz e jś ć do C z e c h o s ło w a c ji, z w ię k s z o ­ ścią zaś p o ls k ą do P o ls k i. W y k re ś le n ie g ra n ic y m ię d z y P o ls k ą a p a ń s tw e m cze­

c h o s ło w a c k im na zasadzie w ię k s z o ś c i ję z y k o w e j na Ś ląsku a u s tria c k im i p r u ­ s k im , ja k ró w n ie ż w K a rp a ta c h , n a le ż y z o s ta w ić p o ro z u m ie n iu m ię d z y P o la k a ­ m i a C z e c h o s ło w a k a m i“ . W p a ź d z ie rn i­

k u 1918 r. u tw o rz o n o R adę N a ro d o w ą d la k s ię s tw a cie s z y ń s k ie g o , s k ła d a ją c ą się z 22 -ch osób, R a d a ta na z w o ła n y m p rz e z s ie b ie w d n iu 30 p a ź d z ie rn ik a 1918 r, z e b ra n iu p ra w o m o c n ie w y b r a ­ n y c h w ó jtó w g m in p o ls k ic h , z o s ta ła p rz e z z d e c y d o w a n ą w ię k s z o ś ć uznana za ty m c z a s o w ą w ła d z ę w y k o n a w c z ą na Ś ląsku C ie s z y ń s k im , 80 w ó jtó w od ra z u z ło ż y ło ś lu b o w a n ie na jej ręce, W d w a d n i p ó ź n ie j p rz e w ró t w o js k o w y d o k o n a ­ n y p rz e z P o la k ó w g a rn iz o n u c ie s z y ń ­ sk ie g o o d d a ł w ręce P o la k ó w p e łn ię w ła d z y na Ś ląsku C ie s z y ń s k im . T u tr z e ­ ba za zn a czyć, że w p rz e w ro c ie ty m p o ­ m a g a li ró w n ie ż P o la k o m o ficerow ie czescy, z d a ją c y sobie s p ra w ę , że p o s tu ­ la ty C zech n ie p o w in n y p rz e k ro c z y ć g ra n ic e tn o g ra fic z n y c h .

D la ro z g ra n ic z e n ia z ie m p o ls k ic h i c z e s k ic h o d b y ła się ju ż 2 lis to p a d a te ­ goż r o k u k o n fe re n c ja m ię d z y p rz e d s ta ­ w ic ie la m i R a d y N a ro d o w e j, a „Z e m s k y m

N a ro d n im V y b o re m p ro S le z s k o “ , b ę ­ d ą c y m o d p o w ie d n ik ie m R a d y d la o b ­ szaru Ś ląska, za m ie s z k a łe g o p rz e z w ię k ­ szość czeską. N a s k u te k ty c h ro z m ó w d o szło do u s ta le n ia ty m c z a s o w e g o p o ­ d z ia łu Ś ląska C ie sz y ń s k ie g o p o m ię d z y C ze ch y a P o lskę , U m o w a ta z a w a rta w d n iu 5 lis to p a d a 1918 r. z o s ta ła za­

tw ie rd z o n a p rz e z R zą d P o ls k i o ra z N a - ro d n i V y b o r C esko S lo v e n s k i w P ra ­ dze. P o z o rn a zgoda b y ła je d n a k z w y ­ k ły m w p ro w a d z e n ie m w b łą d . W d n iu b o w ie m 23 s ty c z n ia 1919 r, z ja w iła się w C ie s z y n ie w R a d z ie N a ro d o w e j d e le ­ gacja o fic e ró w a lia n c k ic h p o d p rz e w o d ­ n ic tw e m p u łk , S p e jd a rk a (C zecha w

m u n d u rze fra n c u s k im ). P u łk . S n e jd a re k zażądał, rz e k o m o w im ie n iu rz ą d u k o a li­

c y jn e g o w P a ry ż u od d o w ó d c y g a rn iz o ­ nu p o ls k ie g o p u łk . L a tin ik a w y c o fa n ia w o js k do w s c h o d n ie j g ra n ic y Śląska.

P u łk . L a tin ik o tr z y m a ł d w ie g o d z in y czasu na w y k o n a n ie tego zadania, P u łk . L a tin ik n ie p r z y ją ł do w ia d o m o ś c i tego o ś w ia d c z e n ia i d o n ió s ł, że w o js k o p o l­

s kie b ro n ić b ę d z ie Śląska, D e c y z ja jego z o s ta ła z a a p ro b o w a n a p rz e z n a jw yższe d o w ó d z tw o w o js k p o ls k ic h , R o z p o c z ę ła się k ilk u d n io w a k a m p a n ia p o ls k o -c z e ­ ska, s k o ń czo n a b itw ą p o d S ko czo w e m , w k tó r e j C zesi p o m im o p rz e w a g i p o n ie ­ ś li d o tk liw ą k lę s k ę . S p ra w a te g o sp o ru b y ła w d n iu 31. 1. 1919 r. p rz e d m io te m o b ra d R a d y N a jw y ż s z e j, w czasie k t ó ­ ry c h re fe re n t ¡Noulens s tw ie rd z ił, że C zesi z ła m a li u m o w ę lo k a ln ą z d n ia 5 lis to p a d a 1918 r. P o ty m re fe ra c ie p r z y ­ ję to w n io s e k , w m y ś l k tó re g o

a) u s ta lo n o g ra n ic e o k u p a c ji m ilit a r ­ nej p o ls k ie j i cz e s k ie j;

b ) p o d w z g lę d e m a d m in is tra c y jn y m w in ie n b y ć p rz y w ró c o n y stan, w y ­ n ik a ją c y z u m o w y z d. 5. 11. 1918 r.

c) p o s ta n o w io n o W ysłać do C ie szyn a K o m is ję m ię d z y s o ju s z n ic z ą d la z b a d a n ia fa k ty c z n e g o s ta n u w te ­ re n ie i p rz e d s ta w ie n ia w n io s k u co do p rz y s z łe g o p o d z ia łu Ś ląska C ie ­ szyń skie g o.

P o s ta n o w ie n ia te w s k u te k o p o ru ze s tro n y C ze ch ó w m o g ły b y ć w p ro w a ­ dzone w ż y c ie d o p ie ro na p o d s ta w ie n o w e j u g o d y z d n ia 25. II , 1919 r.

S p ra w a P o ls k a na Ś ląsku C ie s z y ń s k im w s k u te k n ie ro z w a ż n e j p o lit y k i P iłs u d ­ skie g o za czyn a się je d n a k te ra z w ik ła ć . S ła b o ść P o ls k i w y k o rz y s tu ją z n a k o m ic ie C zesi, w y s u w a ją c z a m ia s t a rg u m e n tó w e tn ic z n y c h , e k o n o m ic z n e . U d a je się im z a in te re s o w a ć Ś lą skie m C ie s z y ń s k im w ie lk i k a p ita ł m ię d z y n a ro d o w y i p r z y ­ ciągnąć go k o rz y s tn y m i ko n c e s ja m i.

T rz e b a b o w ie m p a m ię ta ć , że ja k k o lw ie k P o la c y s ta n o w ili na Z a o lz iu w ię kszo ść, to fa b r y k i i p rz e d s ię b io rs tw a k ie ro w a n e b y ły p rz e z C zechó\y, w z g lę d n ie n ie m - ców , K a p it a ł m ię d z y n a ro d o w y p rz e c h y ­ la szalę na k o rz y ś ć C ze ch ó w . R ada a m b a s a d o ró w d e cyzją z d n ia 28 lip c a 1920 r, ja k o g ra n ic e m ię d z y Ś lą skie m C z e s k im a P o ls k im u s ta la rz e k ę Olzę, O d te j c h w il n u r t je j m a d z ie lić ż y w y o rg a n iz m P o la k ó w ślą s k ic h , od te j c h w i­

l i d a tu je się p o w s ta n ie n ic z h is to rią w s p ó ln e g o n ie m ającej n a z w y „Z a o lz ie " , W te n sposób, ja k s tw ie r d z ił to Ig n a c y P a d e re w s k i, z g ó rą 184 tys. n aszych r o ­ d a k ó w , s ta n o w ią c y c h na Z a o lz iu z d e c y ­ d o w a n ą w ię k s z o ś ć w s to s u n k u do C ze ­ ch ó w , d o s ta ło się p o d p a n o w a n ie C z e ­

c h o s ło w a c ji. J a k k o lw ie k R zą d P o ls k i p o d p ise m Ignacego P a d e re w s k ie g o , z ło ­ żo n ym w d n iu 31 lip c a 1920 r. z g o d z ił się fo rm a ln ie na te decyzje, n ie m n ie j je d n a k p rz e z u sta tego w ie lk ie g o n a ­ szego p a tr io t y z ło ż y ł o św ia d cze n ie , w k tó r y m m ię d z y in n y m i m o w a ; „D e c y z ja p o w z ię ta p rz e z a m b a s a d o ró w w y k o p a ła p o m ię d z y d w o m a n a ro d a m i prze p a ść, k tó r e j n ic w y p e łn ić n ie z d o ła . R zą d P o l­

s k i p o d p is a ł fo rm a ln e zo b o w ią z a n ie , k tó r e m usi b y ć w y k o n a n e . Z n ie p rz e ­ z w y c ię ż o n y m b ó le m p o ło ż y łe m m ój p o d p is p o d d o k u m e n te m , k t ó r y o d b ie ra nam ta k godną, ta k cenną i ta k d rogą część naszego n a ro d u . A t o l i z a n im to u czyn ię , chcę o św ia d c z y ć , że ja k k o lw ie k R zą d P o ls k i szczerze p ra g n ie w y k o n a ć c a łk o w ic ie i lo ja ln ie p o w z ię te p rz e z się z o b o w ią z a n ie , to n ig d y m u się n ie uda p rz e k o n a ć n a ro d u p o ls k ie g o , że s p ra ­ w ie d liw o ś c i s ta ło się zadość. Ś w ia d o ­ mość n a ro d o w a s iln ie js z a je s t i trw a ls z a n iż rz ą d y ",

-Polski lu d z a o lz ia ń s k i s w o ją z w a rtą p o s ta w ą d o w ió d ł n a jle p ie j, ile p ra w d y z a w ie ra ły s ło w a tego u c z c iw e g o d e m o ­ k ra ty .

W y d a w a ło się, że k r e w p o ls k a , k tó r a ta k o b fic ie u ż y ź n iła z ie m ie Z a o lz ia i że k lę s k a , ja k ą oba n a ro d y w s k u te k s k łó c e n ia S ło w ia ń s z c z y z n y p o n io s ły , za ­ p o c z ą tk u ją n o w y o k re s w sto s u n k a c h p o ls k o -c z e s k ic h . N ie s te ty d z ia ła ln o ś ć n ie k tó ry c h n ie p o c z y ta ln y c h c z e skich c z y n n ik ó w a d m in is tra c y jn y c h rz u c a cie ń

na nasze s to s u n k i,

S p ra w a Z a o lz ia m u si b y ć p o n o w n ie ro z p a trz o n a i w zg o d zie z C ze ch a m i za­

ła tw io n a . W y n ja g a te g o d o b ro obu n a ­ szych n a ro d ó w , w y m a g a tego p o k ó j ś w ia ta , D r W ito ld H ensel

Spraw a Ł uźyc i Z ao lzia

N a zebraniu k ó ł P. Z . Z . m. Poznania po referacie dra Hensla uchwalorro nastę­

pujące rezolucje;

„Z e b ra n i nie zapomną nigdy, iż na Śląsku Zaolziańskim ż yje 180 tys. Polaków 0 pełnej świadomości narodow ej, k tó rz y są narażeni na g w a łty i prześladowania szo­

w in is tó w czeskich. W obec tego zebrani, po ­ pierając solidarnie p o lity k ę Rządu Jedno­

ści N aro d o w e j, domagają się, aby Rząd p o d ją ł natychm iast rokow ania z rządem Czechosłowacji celem ja k najszybszego 1 pokojow ego załatw ienia spraw y zgodnie z polską racją stanu“ .

W d ru g ie j re zo lu cji m. in. czytam y,

„200 tysięczny b ra tn i słowiański naród łu ż y c k i nie chce i nie może b y ć nadal gnę­

b io n y i germ anizowany i dlatego Łużyce nie mogą wchodzić w skład państwa nie­

mieckiego. Z ebrani domagają się, aby Rząd polski popierał ich sprawę na terenie m ię­

dzynarodow ym “ .

(3)

Nie chcemy być żywym muzeum!

,,T ra c d y rb i S e rb s tw o -z a w o s ta c !“ *) T a k i n a p is w id n ia ł na sp a lo n y m p rz e z w s p ó łc z e s n y c h n ie m ie c k ic h G e ro n ó w

„S e rb s k im D o m je “ w B u d z is z y n ie . K ie d y gm ach ten, sie d z ib a o rg a n iz a c ji łu ż y c k ic h i o g n isko p ra c y n a ro d o w e j w ro k u 1904-ty m z o s ta ł w y b u d o w a n y , na p is te n b y ł h asłem Ł u ż y c z a n ,

D o c h o w a liś m y w ie rn o ś c i te j d e w iz ie w s z y s c y : lu d i in te lig e n c ja , c h ło p i r o ­ b o tn ik , B ro n iliś m y sw ych w a rto ś c i d u ­ ch o w y c h , p o z n a w a liś m y d o ro b e k k u lt u ­ ra ln y , tr w a liś m y na p o s te ru n k u . I dziś ha sło to ma ró w n ie ż ra cją b y tu , n a le ż y je t y lk o u z u p e łn ić : „w u s w o b o d z ić s o !"

tzn , w y z w o lić się spod ja rz m a n ie m ie c ­ k ie g o !

P rz e d p o p rz e d n ią w o jn ą ś w ia to w ą p ra c a n a ro d o w a na z ie m i łu ż y c k ie j p o ­

le g a ła p rz e w a ż n ie na za b e z p ie c z a n iu d o k u m e n tó w s e rb s k ic h , na k u lty w o w a ­ n iu i o c h ro n ie z w y c z a jó w , s tro jó w , z b ie ­ ra n iu p o d a ń , w ie rz e ń i p ie ś n i, na p ra c y n a d s z tu k ą lu d o w ą , poezją, m u z y k ą i ta ń ce m , na p ie lę g n o w a n iu ję z y k a o j­

czyste g o i w y d a w a n iu czasopism i k s ią ­ żek.

Z k o ń c e m w o jn y 1914— 18 w y ło n iło się n o w e z a d a n ie : Ł u ż y c e w y s tą p iły na fo ru m p o lity c z n y m , je d n a k ż e z m in im a l­

n y m p o w o d z e n ie m , g dyż ś w ia t n ie w ie le w ie d z ia ł o Ł u ż y c a c h i lu d z ie łu ż y c k im , ż y ją c y m w ła s n y m ż y c ie m n a ro d o w y m . W ty m czasie n a ró d łu ż y c k i n ie ty lk o z a in te re s o w a ł się z a g a d n ie n ia m i p o li­

ty c z n y m i, a le ró w n ie ż za c z ą ł m o d e rn i­

z o w a ć sw e ż y c ie w e w s z y s tk ic h jego p rz e ja w a c h . D z ię k i te m u ś w ia t w ie d z i­

siaj w ię c e j o Ł u ż y c a c h , a n iż e li 25 la t te m u , w ie je d n a k w c ią ż jeszcze za m a ło .

M y Ł u ż y c z a n ie n ie ch ce m y b y ć ż y w y m m uzeum , g d yż nasza ro la w obecnej rz e c z y w is to ś c i p o lity c z n e j n ie je s t b y ­ n a jm n ie j m a ła ! N a le ż y p a m ię ta ć , że je ­ ste śm y z a c h o d n im b a s tio n e m s ło w ia ń ­ szczyzny.

Je d n ą z naszych n a jw ię k s z y c h b o lą ­ cz e k c h w ili b ie ż ą c e j je s t b ra k lu d z i.

W ie lu Ł u ż y c z a n z g in ę ło w obozach, w ie lu do d n ia d zisiejszego je s t jeszcze w n ie w o li a n g ło -a m e ry k a ń s k ie j. C i S e r­

b o w ie i Ł u ż y c z a n ie w in n i ja k n a js p ie s z ­ n ie j w ró c ić do k ra ju , g dyż n ie w o ln o tr a k to w a ć ic h n a ró w n i z n ie m c a m i!

Je s te ś m y b ie d n i! P rz e p a d ł „S e rb s k i D o m " z b o g a ty m i z b io ra m i b ib lio te c z ­

n y m i i p ię k n y m m uzeum . N ie w ie le d ó b r k u ltu r a ln y c h z d o ła liś m y u ra to w a ć z p o ż o g i w o je n n e j.

J e s te ś m y b ie d n i, bo z n iszcze n ia są og ro m n e, a p ie n ię d z y m a ło , za to o bcy n ie ż y c z liw y nam k a p ita ł ju ż p o d n o s i g ło w ę .

B ije m y na a la rm ! Z ro b iliś m y co się d a ło , P rz e trw a liś m y , P rz e ż y liś m y p rz e ­

szło ty s ią c la t n ie w o li. In n e p o b ra ty m ­ cze n a ro d y s ło w ia ń s k ie n a zachodzie, na p ó łn o c n y m z a ch o d zie i n a w e t na w sc h ó d od nas, na d z is ie js z y m Ś ląsku D o ln y m w d łu g o trw a ły c h w a lk a c h za­

g in ę ły , u le g a ją c p rz e m o c y . O b sza r s ło ­ w ia ń s z c z y z n y k u r c z y ł się s to p n io w o , a w m ia rę n is z c z e n ia „ W e n d ó w " w te ­ re n y s ło w ia ń s k ie p o s u w a ły się h o rd y g e rm a ń s k ic h m a rg ra b ió w , a za n im i rz e ­ m ie ś ln ic y , c h ło p i, k u p c y i z a k o n n ic y . U tra c iliś m y o p a rc ie o in n e n a ro d y s ło ­ w ia ń s k ie , ale m im o to n ie z g in ę liś m y ! J a k d a w n ie j ta k i dziś w y k a z u je m y s ta łą o d p o rn o ść, s ta ły p ę d do ż y c ia n a ­ ro d o w e g o i z p ra w a do nie g o n ie re ­ zy g n u je m y !

J e ste śm y w p ra w d z ie b ie d n i m a te ria l­

n ie , le cz za to b o g a ci w s iły d u ch o w e , w h a rt i w d o ś w ia d c z e n ie n a b y te w w ie ­ lo w ie k o w y c h zm aganiach z n ie m czyzn ą . N ie je s te ś m y sam i. W Polsce, w C ze ­ c h o s ło w a c ji, w Z w ią z k u R a d z ie c k im i w J u g o s ła w ii z n a le ź liś m y d a le k o p o ­ s u n ię te z ro z u m ie n ie i po m o c.

N a p is a ł k ie d y ś O s s e n d o w s k i: „ T r z e ­ ba serce rz u c ić d a le k o w p rz ó d i w ie l­

k im i k ro k a m i d ą żyć za n im ".

S ercem s ło w ia ń s z c z y z n y są Ł u ż y c e , sercem rz u c o n y m d a le k o na zachód.

Id ź c ie w ię c za n im s ło w ia n ie na zachód, b y w y rw a ć je z g e rm a ń s k ic h ła p , b y w re s z c ie m o g ło b ić w o ln y m s ło w ia ń ­ s k im ry tm e m . S tw ó rz c ie k o ło n ie g o k o rd o n s iln ie js z y od s ta li i b e to n u , k o r ­ d o n w a s z y c h s e r c ! A n to n i /N aw ka

*) T rw a ć musi naród serbski i ostać się!

P r o g r a m „ T y g o d n i a " P Z Z w P o z n a n i u

od 4 do 11 listapada 1945 r.

P on iedziałek, dnia 5 bm. —

godz. 18-ta: Z e b ra n ie o rg a n iz a c y jn e A k a d e m ic k ie g o K o ła P o ls k ie g o Zw , Z a ch o d n ie g o .

W to re k , dnia 6 bm. —

godz. 2 0 -ta : A u d y c ja Ł u ż y c k a w ro z ­ g ło ś n i p o z n a ń s k ie j P o ls k ie g o R adia.

Środa, dnia 7 bm. —

godz, 18-ta: O d c z y t p ro f. P o lla k a w s a li B ib lio t e k i M ie js k ie j p rz y ul, 'Św . M a rc in a 35, p t. „Z ie m ie Z a c h o d n ie w p o ls k ie j k u ltu r z e “ .

P ią te k , dnia 9 bm, —

godz. 18-ta: O d c z y t p ro f, d ra J, K o - s trz e w s k ie g o , w s a li B ib lio t e k i M ie j­

s k ie j p rz y u l. Św. M a rc in a 35, p t.

„ S ło w ia n ie i G e rm a n ie w p ra d z ie ja c h Z ie m Z a c h o d n ic h ".

N ie d zie la , dnia 11 bm. —

godz, 11-ta : A k a d e m ia Ł u ż y c k a w a u li U n iw e rs y te tu P o zn a ń skie g o , W p r o ­ g ra m ie p ie ś n i łu ż y c k ie w w y k o n a n iu ob. R o y a i c h ó ru „ H a rm o n ia " p o d d y r, p ro f, B ro n ie w s k ie g o , u tw o r y s k rz y p ­ co w e łu ż y c z a n in a K ra w c a w w y k o ­ n a n iu ob. K a u lfu s ó w n y , p rz e m ó w ie n ie p rz e d s ta w ic ie li w ła d z , o ra z re fe ra t p re ze sa T o w . P rz y ja c ió ł Ł u ż y c red.

P o w id z k ie g o ,

W s tę p na w s z y s tk ie im p re z y : d o b ro ­ w o ln e d a tk i. D o c h ó d z „T y g o d n ia “ p rz e ­ znacza się na u ru c h o m ie n ie ś w ie tlic i b ib lio te k w ę d ro w n y c h na Z ie m i L u ­ b u s k ie j. Poza n a c z e ln y m za d a n ie m „ T y ­ d z ie ń “ m a na c e lu p o b u d z e n ie naszej c z u jn o ś c i w s p ra w a c h n ie m ie c k ic h .

Pmtowi I m OfflraeiiiMi

OGŁASZA REJESTRACJE

umów ubezpieczenia na życie (polis)

pieczeń na

Rejestracja obejmuje umowy ubezpieczenia [polisy] zawarte w Dziale Ubez- i życie P. K. O., oraz umowy b. Towarzystwa Ubezp. „Feniks",

przejęte przez Pocztową Kasę Oszczędności w 1938 r.

Rejestracji p o dlega ją :

Um owy ubezpieczenia na życie (polisy) ważne w dniu 1-go września 1939 r. od których op ła co n o składki d o teg o dnia oraz zam ieniono n? bezskładkow e,

N iew ypłacone (częściowo lub w całości) świadczenia z umów ubezpieczenia na życie, płatne przed dniem 1-ym września 1939 r.«

(dożycia, w yp ad ki śmierci, renty itp.).

Rejestracje przeprowadzają i udzielają informacyj O ddziały P. K. O. w Byd­

goszczy, Gdyni (Gdańsku), Katowicach, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Poznaniu, Szczecinie, Warszawie i Wrocławiu.

Pisemne zgłoszenia umów ubezpieczenia [polis] do rejestracji należy kierować do Działu Ubezpieczeń na życie P. K. O . Centrala w Krakowie.

PO CZTOW A KASA OSZCZĘDNOŚCI 2.

(4)

Str. 4 P o l s k a Z a c h o d n i a N r 14

SWARY W R OD Z I N I E

S to s u n k i k u ltu ra ln e m ię d z y P o ls k ą a C z e c h o s ło w a c ją o ż y w ia ją się co ra z b a rd z ie j. P isa rze p o ls c y , p rz y b y w a ją c y do P ra g i, w ita n i są s e rd e czn ie p rze z społeczność p is a rs k ą czeską: o s ta tn io d o z n a li te g o p o e c i A r t u r M a r ia S w i- n a rs k i i J e rz y Z a g ó rs k i z K ra k o w a . T e ­ a tr y c ze skie z w r ó c iły się do d ra m a to p i- s a rz y p o ls k ic h o p rz e d ło ż e n ie im n o ­ w y c h s z tu k , k tó r e p ra g n ę ły b y w łą c z y ć do sw ego re p e rtu a ru . W s z e lk ie g ło sy z P ra g i p o d k re ś la ją za p a ł, z ja k im C zesi g arną się do k o n ta k tó w z n a m i, W K r a ­ k o w ie , w P o z n a n iu , w W a rs z a w ie o d ­ b y w a ją się p ie rw s z e m ecze te n is is tó w , p iłk a r z y i p ię ś c ia rz y , re p re z e n tu ją c y c h

F o to -A le jn ik — Poznań

Ratusz we Frysztacie na Zaolziu o b y d w a z a p rz y ja ź n io n e p a ń s tw a s ło ­ w ia ń s k ie , Z n a n a p o w s z e c h n ie je s t w z ru ­ szająca o p ie k a , ja k ie j na c z e s k im t e r y ­ to r iu m d o z n a w a li i jeszcze d o zn a ją p o l­

scy re p a tria n c i z o b o z ó w k o n c e n tr a c y j­

n y c h i z s y łk i n ie m ie c k ie j, D a ło b y się w ię c e j jeszcze n a g ro m a d z ić p rz y k ła d ó w i d o w o d ó w n a jle p ie j p o ję te g o d o brego są sie d ztw a.

A le ró w n o c z e ś n ie z n a jd z ie m y w p ra ­ sie cze s k ie j n o ta tk i i a r t y k u ły u s z c z y ­ p liw e a n a w e t w rę c z n a p a s tliw e w s to ­ s u n k u do P o ls k i. B y w a , że w sposób z ło ­ ś liw y u s iłu je się w y b r y k a m i b a n d g ra ­ s u ją cych na p o g ra n ic z u o b c ią ż y ć h ip o te ­ k ę d o b re g o im ie n ia o k u p a c y jn e j P o ls k i p o d z ie m n e j. D z ia ła c z y p o ls k ic h o sia ­ d ły c h od p o k o le ń na Z a o lz iu w sposób n ie c n y i d e n u n c ja to rs k i n a z y w a się ,,B e c k o w y m i i h itle r o w s k im i o k u p a n ta ­ m i" — ja k to c y tu je J a n W ik to r . A p o ­ ło ż e n ie o ś w ie tla ja s k ra w o w y p o w ie d ź P re z y d e n ta K , R . N . ob. B ie ru ta p o d adresem in te rw ie w u ją c e g o go d z ie n n i­

k a rz a a n g ie ls k ie g o : że m ia n o w ic ie P o l­

ską ze w s z y s tk im i s ą sia d am i ż y je w

p rz y ja ź n i, je d y n ie z C z e c h o s ło w a c ją s to s u n k i te są w obecnej c h w ili zam ą­

cone.

D o tego w s z y s tk ie g o d o c h o d z i syg n a ­ liz o w a n e o s ta tn io w z m o ż e n ie w p ra sie c z e skie j — i n ie t y lk o w p ra sie — p r o ­ p a g a n d y p o d h a słe m : c a ły Śląsk dla Czech. G ro te s k o w e to ha sło c h yb a p ó ł­

g łó w e k t y lk o w z ią ć m oże na se rio . Je st to p o p ro s tu p o c ią g n ię c ie ta k ty c z n e , r o ­ dzaj z a s ło n y d ym n e j, poza k tó r ą chce się w s p o k o ju u p ie c p ie c z e ń z a o lz ia ń - ską. S p ra w a s z y ta g ru b y m i n ić m i.

W id z ia łe m n ie d a w n o w P radze p o ­ chód m a n ife s ta c y jn y , z o rg a n iz o w a n y

„s p o n ta n ic z n ie " d la p o p a rc ia te z o k o ­ n ie czn ości p rz y łą c z e n ia do Czech nie ty lk o Ł u ż y c ale i w s z e lk ic h p o ła c i p o l­

skie g o ju ż — dziś i po ~Wsze czasy — Śląska. N ie s io n o tra n s p a re n ty z o d p o ­ w ie d n im i n a p is a m i i m a p a m i. S z li w p o ­ c h o d zie tra m w a ja rz e i k o le ja rz e , ce ch y i rz e m io s ła , h a rc e rz e i m ło d z ie ż s z k o l­

na. S z li w d o s k o n a ły m p o rz ą d k u , c z w ó r­

k a m i, w o d d z ia ła c h p rz e d z ie lo n y c h je ­ den od d ru g ie g o lic z n y m i o rk ie s tra m i.

S z ły dele ga cje lu d n o ś c i w ie js k ie j w lu ­ d o w y c h s tro ja c h i o d d z ia ł cechu m a ­ s a rzy i rz e ź n ik ó w z p ię k n ie w y b ły s z ­ c z o n y m i s ie k ie ra m i. S ło w e m d e m o n s tra ­ cja, ja k ą — w ia d o m o , E u ro p a b o w ie m p o d ty m w z g lę d e m p o s ia d a p e w n e sm utne d o ś w ia d c z e n ia — o d p o w ie d n i u rz ą d p ro p a g a n d o w y z o rg a n iz o w a ć m o ­ że w k a ż d y m o k re ś lo n y m te rm in ie i w in te re s ie ja k ie g o k o lw ie k hasła.

K o m u się o d d a je p rz y s łu g ę w y p u s z ­ cza n ie m o w y c h z a g a lo p o w a n y c h haseł?

N a szym z d a n ie m rze cz je s t jasna: k o r z y ­ s ta ją z te g o n ie m c y .

N a Z a o lz iu , w N o w y m B o g u m in ie , m ie js c o w a „N a ro d n i S tra ż " p rz e p ro w a ­ d z iła re w iz ję w dom ach P o la k ó w , z a b ie ­ ra ją c n ie k tó ry m ra d ia , p ie n ią d z e itp ,

W cz e s k im C ie s z y n ie o d b y ło się ze ­ b ra n ie p ro fe s o ró w , k tó r z y w y r a z ili sw ój e n tu z ja z m d la d e c y z ji p rz e s ie d le n ia P o ­ la k ó w z R e p u b lik i p rz y z a rę c z e n iu im p e łn e g o o d s z k o d o w a n ia . In n y p u n k t u c h w a lo n e j na ty m z e b ra n iu re z o lu c ji s tw ie rd z a : n a u c z y c ie ls tw o cz e s k ie u w a ­ ża, że o b e cn ie s z k o ły p o ls k ie na Z a o lz iu nie s ta n o w ią p e łn e j g w a ra n c ji n a u c z a ­ n ia w o b y w a te ls k im duchu n a ro d o w y m . P o ls k ie b u d y n k i s z k o ln e z a jm u ją w ła d z e czeskie. D z iś P o la c y m ają na Z a o lz iu 5 p rz e d s z k o li, a w ro k u 38 m ie li ic h 70.

W ie lu n a u c z y c ie lo m p o ls k im o d m ó w io ­ no p ra w a n a u cza n ia , ża d e n n ie o trz y m a ł jeszcze p e n s ji,

W Ł a z a c h , P o ls k ą S p ó łd z ie ln ię S po­

ż y w c ó w , k tó r a p r z y s tą p iła do „S p o łe m "

o b ję ła s p ó łd z ie ln ia cze ska „B u d o u - c n o s t".

U lo tk a w ję z y k u cze skim , p o d p isa n a p rz e z „ P r a te li T e s in s k a " („P rz y ja c ie le Z ie m i C ie s z y ń s k ie j") g ło s i:

„P o ra z trz e c i w d zie ja c h R e p u b lik i sięgają P o la c y po Śląsk C ie s z y ń s k i".

I d a le j:

„ N o w y rz ą d p o ls k i, ta k samo ja k p rz e d o k u p a c ją n ie m ie c k ą p o ls c y fa s z y ­ ści, dom aga się r e w iz ji g ra n ic na Ś ląsku C ie s z y ń s k im .

C zesi, p o d trz y m u jc ie rz ą d w jego n ie ­ u s tę p liw y m s ta n o w is k u w s p ra w ie g ra ­ n ic ! N ie d opuśćcie, a b yśm y z n o w u z o ­ s ta li o k ra d z e n i z z ie m i ta k b o g a te j i z lu d u w ie rn e g o R e p u b lic e !"

C z y s z tu c z k a m i ty m i C zesi w s p ra w ie Z a o lz ia osiągną sw ó j z a m ia r? O d p o ­ w ie d ź ka żd e g o P o la k a na to p y ta n ie m oże b y ć t y lk o jedna. K o n tro w e rs ja C ze ch ó w a lb o P o la k ó w na Z a o lz iu to ró w n ie ż k o n tro w e rs ja b a ro n ó w w ę g lo ­ w y c h a lb o ro b o tn ik a p o ls k ie g o , k a p i­

ta łu m ię d z y n a ro d o w e g o a lb o d e m o k ra ­ c ji. S am i C zesi p rz y z n a ją e tn ic z n ie p o l­

s k i c h a ra k te r k w e s tio n o w a n y c h ziem , ale ró w n o c z e ś n ie w y s u w a ją a rg u m e n t k o n ie c z n o ś c i p o s ia d a n ia w ę g la z a o lz ia ń - skie g o , p o trz e b n e g o ic h p rz e m y s ło w i, to je s t z a in w e s to w a n e m u w n im k a p ita ło ­ w i. M a r tw y k a m ie ń w g łę b i z ie m i de­

c y d o w a ć m a o o jc z y ź n ie ż y w y c h serc, b iją c y c h na je j p o w ie rz c h n i. J e ż e li zaś id z ie o s p ra w ę w ę g la , p o w o ła ć się m o ­ że m y na s ło w a p rz e d s ta w ic ie la R z e c z y ­ p o s p o lite j w P radze, ob. W ie r b ło w s k ie - go, w y p o w ie d z ia n e w ro z m o w ie : P o ls k a g o to w a je s t p ó jść na n a jd a le j idące u s tę p s tw a , o ile c h o d z i o u ła tw ie n ie p rz y w y d o b y w a n iu i tra n s p o rc ie do Czech p o trz e b n e g o c z e skie m u p rz e m y s ło w i w ę g la , w łą c z n ie do o d d a n ia te j d z ie d z i­

n y p o d s a m o d z ie ln y c z e s k i zarząd ale su w e re n n o ść w ła d z y p o ls k ie j nad ty m te re n e m m usi b y ć w p e łn i p r z y ­ w ró c o n a .

P u n k t 3 te z a m e ry k a ń s k ie j p o lit y k i za g ra n ic z n e j, o g ło szo n ych o s ta tn io p rze z p re z y d e n ta 1 ru m a n a w d n iu b io ty a m e ry k a ń s k ie j, s tw ie rd z a , że „n ig d y rz ą d S ta n ó w Z je d n o c z o n y c h n ie u zna z m ia n te r y to ria ln y c h , p rz e p ro w a d z o ­ n y c h w b re w w o li lu d n o ś c i". P rz y w o ła j­

m y k u p a m ię c i | to o ś w ia d c z e n ie , g d y d o jd z ie do ro z s trz y g n ię c ia s p ra w y Z a ­ o lz ia . T ym cza se m zaś, p o n a d g ło w a m i p o lity k ó w , o b y w a te le C z e c h o s ło w a c ji i P o ls k i s z u k a ją i z n a jd u ją d ro g i k u p o ­ ro z u m ie n iu i p rz y ja ź n i, k tó r e j h is to ­ ry c z n ą , p o lity c z n ą i w rę c z b io lo g ic z n ą k o n ie c z n o ś ć czu ją ja k n a jb a rd z ie j ż y w o w o lb rz y m ie j w ię k s z o ś c i o b y d w a b ra U nie, s ło w ia ń s k ie n a ro d y ,

A n to n i K aw czyń ski

(5)

P O M Ó Ż M Y Z G N I E Ś Ć O K O W Y N I E W O L I

Po nieszczęsnej daremnej w ypraw ie de­

legacji Serbołużyczan do W ersalu i bez­

skutecznym pukaniu do drzw i Kongresu Pokojowego w 1919 r., nastała dalsza nie­

wola dla szczepu połabskich Łużyczan. N ie poddali się jednak rozpaczy, nie opuścili rąk, lecz wzm ogli pracę społeczną, zabrali się do ratowania i w ychowania swej m ło ­ dzieży w nadziei, że sprawiedliwość dzie­

jo w a w y ra tu je ich spod jarzm a krzyżac­

kiego. Posiadali przecież własny Dom N a ­ rodow y z b ib lio te k ą i salę ze sceną w Bu- dziszynie, tow arzystw a śpiewacze i gimna­

styczne, pielęgnujące tra d y c je narodowe.

S tanow ili oazę słowiańską w odmętach morza germańskiego.

Rządy libert-Scheidem anna posiały tam w atahy H orsinga, k tó ry c h m etody postę­

powania znamy z czasów powstań śląskich.

dach narodow ych w Budziszynie. M ło d ą jeszcze organizację sokolą zaopatrzyliśm y w niezbędne p rzyrzą d y gimnastyczne, ja k poręcze, drążek, konia, materace itp. M ło ­ dzież ich ćw iczyła na przyrządach ku p io ­ nych za grosze w ychodźctw a polskiego. Na Z lo t Sokoła Polskiego w 1924 r. p rzyb yła do Berlina delegacja Serbołużyczan w swych m alowniczych s tro ja ch narodow ych z d ru­

hami N aw ką i N ow akiem na czele.

Z w iązek Sokołów S erbołużyckich nale­

żał do W szechslowiańskiego Z w ią zku So­

kolstw a i delegację jego w id z im y w Po­

znaniu na Z lo cie podczas Powszechnej W ysta w y K ra jo w e j. Zadzierzgnięte w ęzły braterstw a słowiańskiego rozszerzano na dalsze dziedziny i p rz e trw a ły one do czasu dojścia do w ładzy H itle ra . Błyskaw icznie zabrano im D om N arodow y, zniszczono

Gospodarcze problemy osadnictwa

P o z y ty w n e w y n ik i a k c ji o sadniczej na z ie m ia c h za ch o d n ic h w y ła n ia ją n o w e i c o ra z w y ra ź n ie js z e p ro b le m y g o sp o ­ d a rcze , C z y n n ik i p a ń s tw o w e i p o li­

ty c z n e na z ie m ia c h za ch o d n ic h s p e łn iły sw o je z a d a n ia c a łk o w ic ie w n a jtru d n ie j­

szych w a ru n k a c h , z o rg a n iz o w a ły i za ­ p ro w a d z iły a d m in is tra c ję , p la n o w e ro z ­ m ie szcze n ie i b e z p ie c z e ń s tw o lu d n o ś c i.

P o w s ta ją c e ta m ob e cn ie z a c z y n y n o ­ w y c h s ił e k o n o m ic z n y c h o c z e k u ją te ra z w s p ó łd z ia ła n ia za p le cza k ra ju . — P rze d b a n k o w o ś c ią , p rz e m y s łe m , h a n d le m i s p ó łd z ie lc z o ś c ią o tw ie ra ją się n o w e za­

d a n ia i n o w e m o ż liw o ś c i, od k tó r y c h za­

le ż y p rz y s z ła ró w n o w a g a gosp o d a rcza c a łe g o k ra ju ,

N a le ż y te z o rg a n iz o w a n ie a k c ji p o m o ­ c y ż n iw n e j na za ch o d zie staje się n a j­

a k tu a ln ie js z y m i n ie z m ie rn ie w a ż n y m zad a n ie m .

Z a d a n ia z e sp o le n ia gospodarczego z ie m z a c h o d n ic h z M a c ie rz ą n ie mogą b y ć je d n a k re a liz o w a n e p rz y p a d k o w o lu b w y n ik a ć z in ic ja ty w y i p o m y s ło w ó - ści je d n o s te k , le cz muszą m ie ć c h a ra k te r ś w ia d o m ie z o rg a n iz o w a n e j i p la n o w e j d z ia ła ln o ś c i.

A k c ja p o m o c y ż n iw n e j za p le cza k ra ju je s t w p e łn y m to k u i ro z w ija się p o ­ m y ś ln ie .

D z ia ła ln o ś ć s p ó łd z ie lc z a i b a n k o w a m u si w fo rm ie kas oszczędności d o trz e ć do w s z y s tk ic h m ia s t i w s i za ch o d n ich . O b r ó t p ie n ię ż n y , ta k często p o ró w n y ­ w a n y do k rą ż e n ia k r w i w o rg a n iz m ie ,

p rz y c z y n i się w w ie lk im s to p n iu do o ż y ­ w ie n ia ż y c ia g o spodarczego, k tó r e n ie ­ s te ty h a m o w a n e je s t w n ie k tó ry c h o k o ­ lic a c h na z a ch o d zie p rz e z d w u w a lu to - w ość a n a w e t p o tr ó jn y syste m p ie n ię ż ­ n y : o b o k z ło te g o i ru b la , s p o ty k a się ró w n ie ż m a r k i a lia n c k ie .

Z a g a d n ie n ie to cze ka na ro z s trz y g n ię ­ cie, g d y ż b ra k w y ra ź n y c h d y re k ty w s tw a rz a d e zo rg a n iz a c ję w ś ró d p io n ie ró w p o ls k ie g o p rz e m y s łu i h a n d lu .

T a k w a ż n y d la ż y c ia g ospodarczego o b ró t b e z g o tó w k o w y z n a la z łb y na z ie ­ m ia c h z a c h o d n ic h n a d z w y c z a j p o d a tn y g ru n t ro z w o ju , s tw a rz a ją c ró w n o c z e ś n ie p o d s ta w y do d ro b n e g o k re d y tu rz e ­ m ie ś ln ic z e g o i k u p ie c k ie g o .

W d z ię c z n e p o le d z ia ła ln o ś c i z n a jd ą k o m u n a ln e b a n k i oszczędności m ie js k ie i p o w ia to w e o ra z o d d z ia ły B a n k u S p ó ł­

d z ie lc z e g o „S p o łe m ".

O s a d n ic tw o w m ie ście i Wsi p o w in n o b y ć za s ilo n e w n ie d a le k ie j p rz y s z ło ś c i k r e d y ta m i d łu g o te rm in o w y m i. Jeszcze p rz e d je s ie n ią n a le ż a ło b y u ru c h o m ić fu n d u sze k r e d y tó w u lg o w y c h lu b z a p o ­ m óg b u d o w la n y c h na re m o n ty .

W sąsiadującej Polsce i Czechosłowacji b iły dzw ony wolności, a Serbołużyczanie, przyw dziaw szy żałobę narodową, ze zdw o­

joną energią w zięli się do pracy nad od­

rodzeniem swego narodu. N aw iązali łącz­

ność z narodami Polski i Czechosłowacji, a delegat ich d r Sleca stale urzędował w Z w ią zku M niejszości w Berlinie. Czesi dali m łodej in te lig e n c ji łu ż y c k ie j możność ukończenia stu d ió w w Pradze.

Polscy działacze nawiązali serdeczną nić p rzyja źn i z Serbołużyczanami. Przebywa­

łem wówczas w B erlinie. Okręg V Sokoła Polskiego w B erlinie zadzierżgnąl w ięzy serdecznych stosunków w 1922 r. U czestni­

czyliśm y w ich uroczystościach i obcho-

J e d n y m z m o to ró w p o b u d z a ją c y c h ż y ­ cie gosp o d a rcze na z a ch o d zie je s t s p ó ł­

d zie lczo ść. N ie je d n o k ro tn ie z a ło ż e n ie p la c ó w k i s p ó łd z ie lc z e j d e c y d u je w s z e c h ­ s tro n n ie o ro z w o ju , z a lu d n ie n iu i o d b u ­ d o w ie m ia s t i m ia s te c z e k na za ch o d zie . P rz e d h a n d le m , p rz e m y s łe m , s p ó łd z ie l­

czością i b a n k o w o ś c ią s to ją o g ro m n e za ­ dania, k tó r e sw o ją d y n a m ik ą p rz y c z y n ią się do w z m o c n ie n ia ż y c ia e k o n o m ic z n e ­ go i naszego s ta n u p o s ia d a n ia na z ie ­ m ia c h z a c h o d n ic h .

b ib lio te kę rodzim ą, zabroniono śpiewu na­

rodowego i upraw iania własnej gim nastyki, skazując Serbołużyczan na ostateczną' za­

gładę. M im o takich szykan, przyw ódcy nie z w ą tp ili i nie zaniechali służby narodowej, schronili się ty lk o do podziem i, by dziś głośno wołać o spraw iedliw ość dziejową dla swego narodu. N ie w olno nam więc pozostawić p obratym ców naszych na łasce losu. Sami przeżyw aliśm y z b y t w iele w okresie niew oli, zanadto srogich prześla­

dowań dośw iadczyliśm y od niemców', by czekać i patrzeć bezczynnie na dalszą mękę i powolną zagładę b ra tn ich Serbołużyczan,- tuż za naszą zachodnią granicą nad Nisą.

Janb.

S p ra w y o s a d n ic tw a s ta ją się c z o ło ­ w y m z a g a d n ie n ie m c h w ili b ie ż ą c e j. Z ie ­ m ie za ch o d n ie n a le ż y p la n o w o w łą c z y ć w o rb itę ż y c ia g o sp odarczego k r a ju i w s z y s tk o co ż y w o tn e i tw ó rc z e , w in n o sta n ą ć do te j w s p ó łp ra c y . — O d w y n ik u a k c ji ż n iw n e j, ja k ró w n ie ż od sposobu ro z w ią z a n ia p ro b le m ó w g o s p o d a rc z y c h naszego o s a d n ic tw a z a le ż y p rz y s z ło ś ć , d o b ro b y t i p o m y ś ln y ro z w ó j n ie t y lk o z ie m z a c h o d n ic h , le cz i c a łe j R z e c z y ­

p o s p o lite j. B łaszczyk

(6)

Str. 6 P o l s k a Z a c h o d n i a N r 14

J l i a s o r o a a f i i c j a o s i e d l e ń c z a

i d n i o i e i D Ó d d i u i e f i i e l e c f i i m (K o r. w ł.) W sali U rzędu W o je w ó d z k ie ­ go w Kielcach odbyła się p rz y udziale przedstaw icieli władz konferencja delega­

tó w Obwodowych Polskiego Z w ią zku Z a ­ chodniego. K onferencję zagaił wiceprezes P Z Z ob. mec. A n to n i K raw czyk, k tó ry w zastępstwie prezesa P Z Z ob. w icew oje­

w ody Urbanowicza przew odniczył obra­

dom. Następnie sekretarz P Z Z ob. K o zło w ­ ski odczytał obszerny referat p c.: „C ele i zadania" P Z Z w dobie obecnej''. Po refe­

racie w yw iązała się dyskusja, w k tó re j w yjaśniono kom petencje PUR-u i P Z Z w sprawach przesiedleńczych. Między^ in n y­

mi om ów iono również akcję w yjazdu ro j­

ników , któ rą ma przeprowadzać Zw iązek Samopomocy C hłopskiej z udziałem PUR i P Z Z w ten sposób, że n a jp ie rw na wska­

zane tereny pojedzie ekspedycja rolnicza dla zbadania i przygotow ania miejsca osie­

dleńcom, a następnie w drużynach osad­

niczych wyśle się ochotników z poszczegó’- nych gmin.

Po złożeniu sprawozdań z działalności poszczególnych obw odów P Z Z zatw ier­

dzono ro zd zie ln ik, orzekający, ilu lu d zi z poszczególnych pow iatów ma wyjechać na Zachód. R ozdzielnik przedstawia się na­

stępująco:

Powiat i miasto Kielce mają wysłać 2 ty ­ siące ludzi, po w ia t i miasto Radom — 3 tysiące ludzi, pow iat i miasto Często­

chowa — 3 tysiące ludzi, p o w ia t Jędrzejów 1 tysiąc ludzi, p o w ia t W łoszczowa — 1500 ludzi, po w ia t Busko i O patów po 1 tysiącu ludzi, p o w ia t Sandomierz 1500 ludzi, po­

w ia ty : Kozienice, łlż a i Pińczów po tysiąc ludzi. Ogółem z w ojew ództw a kieleckiego do dnia 15 września w yjechało conaj- m niej 15 tysięcy lu d zi na D o ln y Śląsk. W tej liczbie prócz ro ln ik ó w wymagani są fa­

chowcy rzemiosła, technicy, m ajstrow ie, ro b o tn icy, wolne zawody i urzędnicy.

Śladami Chrobrego

Łużyce to dla nas ciągle jakaś „te rra ignota“ . To, co się u nas o Łużycach m ów i i pisze i co się dla nich czyni, jest w porów naniu z działalnością Czechow nie­

proporcjonalnie mato. Czesi w yzyskują to um iejętnie, chcąc za jednym tchem w chło­

nąć Łużyce, nasze Zaolzie i cały nasz Śląsk prapolski. N ie w ielu u nas uświadom iło sobie doniosłość fa k tu historycznego, że wolność Łużycom zaniósł żołnierz polski, k tó ry w krw aw ych bojach poszedł szla­

kiem Chrobrego i przez Budziszyn d o ta rł nad Łabę. Czyż wślad za tym cały naród polski nie pow inien skierować swego w zro­

ku na Łużyce, któ re n ib y przedmurze sło­

wiańskie chronią nasze odzyskane ziemie zachodnie?!

M łodzież polska w ykazała pierwsza in i­

cjatyw ę w sprawie Łużyc. W w ielkopolskim K rotoszynie, w k tó ry m obecnie stacjonuje brygada- 1,1. Ł u ż y c k ie j D y w iz ji A rty le rii, k tó re j pierwszej udało się uw olnić Ł u ż y ­ czan spod tysią cle tn iej ty ra n ii germańskiej, gdzie utw orzono pierwsze po w ojn ie w Pol­

sce K ółka P rzyja ció ł Łużyc,, już w czasie okupacji niem ieckiej zro d ził się P olski Ruch O b ro n y Łużyc („P ro łu ż “ ), k tó ry 12 września br. zorganizował się w Pozna­

niu w A ka d e m icki Zw iązek P rz y ja c ió ł Łu­

życ w celu o brony praw narodu łużyckiego do wolnego życia — pod hasłem „N a d Łużycam i polska straż!“ O bok m łodzieży oraz grona św ia tłych jednostek z bardzo zasłużonym prezesem przedwojennego T o ­ w arzystw a P rz y ja c ió ł Serbo-Łużyczan w Poznaniu, red. P ow idzkim oraz znakom i­

ty m znawcą zagadnień zachodnio-slowiań- -skich, prof. drem W idajew iczem na czele, zajm uje się sprawą Łużyc oddawna Polski Z w iązek Zachodni, nadając swej a k c ji ramy ogólnopolskie.

Co będzie z Łużycam i? Na to pytanie odzywają się różne głosy. W szyscy jednak się zgadzają, że Łużyce należy bezwarun-

D^nickie adamaszki, macmuiy i kceuf

Słupsk, w październiku.

Śliczne, czyściutkie miasto Słupsk, le­

zące m niej w ięcej w połow ie drogi m iędzy G d yn ią a Koszalinem, bardzo niewiele ucierpiało od działań w ojennych. Jest tam jeszcze miejsce na 4000 Polaków, na k tó ­ rych czekają i praca i wolne porządne m ie­

szkania. K upiectw o polskie w1 Słupsku już się zorganizowało i od razu zajęło obyw a­

telską, aktyw ną postawę: postanow iło ufundow ać szkuner dla ośrodka M orskiego w U s tk u i p o d jęło się dopomagać finansowo w kształceniu przyszłych pracow ników morza. R ok szkolny — pierw szy! rozpo­

czął się. D o gim nazjum uczęszcza 250 ucz­

niów, a liczba ta będzie wzrastała w miarę dalszego zasiedlania. Powstał O b yw a te lski K o m ite t O siedleńczy, k tó ry współpracuje w a k c ji regulowania osiedleń. N ie brak też ro b o ty z przeciw działaniem zbrodniczej działalności „nieznanych sprawców“ (nie­

w ą tp liw ie z V ko lu m n y), k tó rz y w śród osad­

n ik ó w starają się szerzyć defetyzm , usiłując zniechęcić re p a tria ntó w i koniecznie tw o-.

rzyć upragnioną „p u stkę “ . W o k o lic y Słup­

ska są jeszcze wolne posady dla ro ln ikó w , są rów nież dom eny państwowe o wspania­

łych pałacach (120 pokoi, 80 p o ko i!) sto­

jących przeważnie pustką w czasie, gdy głód m ieszkaniow y gnębi ludność miast i gdy sanatoria dla ozdrow ieńców ze szpi­

ta li i obozów ko n centracyjnych, ja k ró w ­

nież dziecince i sierocińce nie m ają sto­

sownych pomieszczeń w miastach. N ie ­ zm iernie ciekawym jest przepysznie urzą­

dzony pałac w D ębnicy pod Słupskiem (H ebzon —- D am m itz), k tó ry należał do niemców, krew nych przebogatych Bayerów (pigułka Bayera). M a ją te k rozparcelowany b y ł ju ż daw niej, pozostał ty lk o 20 ha ośro­

dek i 500-morgowy św ietnie zagospodaro­

w any las. Z pałacu w yw ieziono po zakoń­

czeniu działań w ojennych 7 wagonów mebli, pozostałe jednak ściany, lustra, palm iam ie i boazerie świadczą o wspaniałościach, w śród k tó ry c h ż y li sobie beztrosko na naśzej ziem i przedstawiciele „H e rre n v o lk u “ . W pa­

łacu D ę b n ickim znajduje się przepiękna sala (10X15 m) cała w y b ita z ło ty m ada­

maszkiem, u ję ty m w palisandrowe ram y;

wspaniałe lustra, w yłaniające się z tego złotogłow ia, inkrustow ane są a rty s ty c z ­ nie kw iatam i, wśród k tó ry c h wm ontow ane są żarów ki, dające feeryczne oświetlenie.

Z su fitu malowanego pastelami, rozsiewa olśniewające blaski b ry ła k ryszta łu o śred­

n icy 1 metra. D ookoła sali — palisandrowe boazerie, ram y okien —■ z, m arm uru, po­

sadzka zdobna w kosztowne inkrustacje.

K ryszta ło w e d rzw i prowadzą wśród sześ­

ciu m arm urow ych kolum n do przepięknego' zimowego ogrodu, zakończonego kopułą, b y swobodnie rozrastać się m ogły palmy.

Ściany wyłożone są tam różnobarw nym marmurem, wśród którego przeważają bar­

— do Budziszyna!

kowo oderwać od Niem iec i jako autono­

miczną całość a dm inistracyjną przyłączyć do jednego z państw słowiańskich. Ewen­

tualne przyłączenie Łużyc do Polski, z ra­

mienia k tó re j rezydow ał by tam Delegat R zeczypospolitej w Łużycach, b y ło by uza­

sadnione. Łużyce to przecież k ra j nam bliski, którego ję z y k jest bardzo podobny do naszego, którego hym n narodow y

„H iszcze Serbstwo niezhubjene!“ z naszego hym nu powstał, k tó ry swe s iły do w alki czerpał z h is to rii pisanej polską ręką. Prze­

sunięcie naszej granicy zaledwie o k ilk a ­ dziesiąt k ilo m e tró w na zachód, przedłużyło b y naszą granice z Czechosłowacją, ode­

pchnęło by dalej od nas ciągle groźną niem ­ czyznę, nie dopuszczając do zwiększenia się liczb y poddanych niem ieckich przez w chłonięcie całego narodu łu życkie g o ; Pol­

ska, jako najpotężniejsze państwo, zacho­

d n ie j Słowiańszczyzny ma prawo i obow ią­

zek objąć czujną straż i roztoczyć tro s k li­

wą opiekę nad na jb ard zie j przez dzieje p o krzyw d zo n ym i Łużycam i.

D ru g i G runw ald, ja k i w ty m roku prze­

żyw aliśm y, zdaje się być podobnym do pierwszego. N ie jest bow iem zwycięstwem w pełni wyzyskanym ’, nie zabezpiecza nam i Stowiańszczyźnie naprawdę swobodnego b y tu narodowego i nie usuwa groźby nie­

bezpieczeństwa niemieckiego. Powinien po­

w tó rz y ć się jeszcze Budziszyn z czasów Chrobrego.

Dlatego hasłem naszych poczynań niech będzie: Zam ieńm y drugi G runw ald na drugi Budziszyn!

Odzewem zaś: N ad Łużycam i polska straż!

A lo jz y St. M a tyn ia k

„ P O L S K A Z A C H O D N I A “ Konto PKO. V — 4228.

w y: różowa i zielona. Sala jadalna w y b ita adamaszkiem szkarłatnym , posiada boaze­

rie i kasetony dębowe. P o kó j’ m yśliw ski ma jedną ścianę malowaną w rodzajow e sceny m yśliw skie, trz y pozostałe o bite szmaragdowym adamaszkiem. Z jednego z dalszych saloników prowadzą schodki do p iw n icy, gdzie znajduje się stylow o urzą­

dzona w iniarnia, k tó re j ściany zdobią ba- chusowe m alow idła. O czyw iście ani je d n ej onrszałej b u telczyny nie pozostawiono i za­

pewne niewiele tych tru n k ó w w yw ieziono w siedmiu wagonach meblowych. Pałac jest urządzony luksusowo także pod wzglę­

dem gospodarczyrri. Posiada sztuczną chłod­

nię, magle elektryczne, osobny bu d yn e k dla pralni mechanicznej, własną e le ktro w ­ nię, pompę elektryczną itp . B u d yn ki go­

spodarcze, oranżerie, długa wspaniała cie­

plarnia, gdzie d o jrze w a ją hiszpańskie w in o ­ grona, urządzone znakomicie i ocalone od zniszczeń w ojennych po w iększej’ części.

Pałac nie przyn ió sł swym przepychem szczęścia niemcom, k tó rz y tam m ieszkali.

W je d n ym z p o ko i na 3 piętrze, ściana k rw ią zbryzgana świadczy o ponurej sce­

nie, k tó ra się tam rozegrała przed w krocze­

niem do D ębnicy arm ii radzieckiej. T ro je ludzi, 2 mężczyzn i kobieta, usiłow ało po­

pełnić sam obójstwo. Żołnierze odra to w a li ich, a co się z n im i dalej stało — nie w ia­

domo. T a k ic h pałaców jest na ziemiach zachodnich i w Prusach Księżęcych dużo.

Trzeba rozważnie rozplanować program ich ja k najużyteczniejszego w ykorzystania.

Z o fia Z elska-M rozow icka

(7)

P r z e g l f f r f p r a s y

W nr. 3-cim „Z ie m i L u b u s k ie j“ z dnia 20. X , br. czytam y:

„ W Gorzowie w b. p rz y k ry sposób razi fa k t nadmiernie uprzejmego odno­

szenia się do niemców w sklepach spo­

żyw czych i piekarniach i obsługiwanie tejże k lie n te li w ję zyku niemieckim.

Z w ycza j ten w prowadzają przede w szy­

stk im kupcy z poznańskiego, k tó rz y przeważnie dobrze w ładają językiem niem ieckim .“

Jakże nieodległe są te czasy, kie d y w każdym sklepie niem ieckim czytaliśm y:

„ H ie r w ird nur deutsch gesprochen.“ „F ü r Polen verboten.“ I oto dziś, ja k za czasów oku p a cji, łam ią sobie Polacy ję z y k i, żeby niemców obsłużyć w ich ro d o w ity m ję z y ­ ku. A oni nam za to : „N ie dopuścimy, a b y polskie świnie ża rły nasz chleb...“

K ie d y wreszcie nauczymy się żyć rzeczy­

wistością?

Ä oto drugi ta ki kw iatek: W „D zie n n iku Z a c h o d n im “ N r 249 z dnia 23. X . br. znaj­

d u je m y :

„W szystkie pociągi osobowe, jakie w poniedziałek p rz y b y ły do W rocław ia, zostały opróżnione z podróżnych i skie­

rowane na granicę niemiecką, skąd p rz y ­ wiozą 50 tysięcy jeńców niem ieckich do pracy w kopalniach śląskich.

Jak w iadom o na jeńców czeka prze­

m ysł w ęglow y Śląska z niecierpliwością.

Sprawa je st pilna. T y lk o , że w ojna skończyła się już pól roku temu i można b y tego rodzaju tra n sp o rty organizować w sposób b a rd zie j planow y i nie narażać p rz y ty m podróżnych na ciężkie k ło ­ p o ty i k o s z ty .-W e W ro cła w iu na dw o r­

cu w skutek tego czeka k ilk a tysięcy lu d zi jadących do Poznania, Szczecina, Źeganiec i innych miejscowości. Ludzie z w y k u p io n y m i bile ta m i siedzieć tu m u­

szą nie w iadom o ja k długo.“

Polskim pasażerom, k tó rz y jadą na Z a­

chód w ważnych interesach, każe się w y ­ siąść z pociągu, żeby móc przyw ieźć nie­

m ieckich jeńców. A m y tymczasem dosko­

nale pam iętam y, ja k obchodzono się z na­

szym i jeńcami.

, Pędzono ich po prostu jak’ bydło, a w najlepszym w ypadku, ja k słusznie kończy

„D z ie n n ik Z a ch o d n i“ : „P o la kó w w yw o ził o ku p a n t wagonami bydlęcym i.“

Piękna to je st zasada chrzęścijaiiska:

„Jeśli cię ktoś uderzy w tw arz, nastaw mu drugi policzek.“ N ie m cy jednak na pewno w ysnuwają z naszego postępowania fa ł­

szywe w nioski, uważając je za dowód na­

szej słabości.

W ku rtu a zję można się bawić ty lk o z ludźm i k u ltu ra ln y m i. N ie m cy zaś swoim postępowaniem podczas ostatniej w o jn y same w y k re ś liły się z lis ty ku ltu ra ln y c h narodów. W szelkie gesty grzecznościowe wobec katów Europy ubliżają naszej god­

ności.

W k i l k u w i e r s z a c h

A ngielscy spółdzielcy z ło ż y li wieniec na grobie Nieznanego Żołnierza w W arsza­

wie, p rzy czym prezes Perkins w k ró tk ic h słowach oddal hołd bohaterskiemu żołnie­

rzow i polskiemu.

D o P olski p o w ró c iły łodzie podwodne

„R y ś “ , „Sęp“ i „ Ż b ik “ oraz statek szkolny

„D a r Pomorza“ .

Z W arszaw y w yjechało dotąd na Zachód ponad 50 tysięcy osób, osiedlając się szcze­

gólnie na terenach O lsztyna, Elbląga, K o ­ szalina, Starogardu i w Sopocie.

N ajw iększa Pierwsza Państwowa F abry­

ka W agonów we W ro c ła w iu pracuje już na trz y zmiany. Z a tru d n ia ona oko ło 1000 ro b o tn ikó w . F abryka ta jest zdolna zatru­

dnić do 15 tys. ro b o tn ik ó w 1.

60 k o b ie t za tru d n io n ych jest w Polsce w sądow nictw ie na stanowiskach sędziów, p ro ku ra to ró w i assesorów.

Przeszło 19 kg złota znaleziono u volks- deutscha K arola W akarego w T o ru n iu . N ie ­ tru d n o się dom yślić w ja k i sposób d o ro b ił się on tego m ajątku.

W |dniu 28 października br. obchodziła Czechosłowacja swe święto narodowe.

Z Polski zostały wysłane depesze m. in.

od Premiera O sóbki-M oraw skiego i M in i­

sterstwa Spraw Zagranicznych.

W edług ostatnich obliczeń s tra ty nie­

m ieckie-poniesione podczas w o jn y w yno­

szą ponad 7 m ilio n ó w zabitych i 400 tys.

rannych.

Jeden z głów nych w spółw inow ajców obecnej w o jn y , R obert Ley, p o p e łn ił samo­

bójstw o. W związku z tym zaostrzono wa­

ru n ki w w ięzieniu w N orym berdze.

Sposób transportowania zw łok przez współwięźniów do spalenia

Garść wiadomości z Sulęcina

O tw arcie gim nazjum ogólno-kształcącego.

D z ię k i staraniom w ładz szkolnych i m ie j­

scowego społeczeństwa o tw a rto w starym piastow skim Sulęcinie gim nazjum ogólno­

kształcące, skupiające w swych murach m ło ­ dzież z całego pow iatu. M im o w ie lk ic h trudności związanych z niedostatkiem sił nauczycielskich oraz brakiem podręczni­

kó w i pom ocy szkolnych zdołano urucho­

m ić w szystkie cztery klasy gim nazjum . D użo pracy w organizacji pierwszej i je ­ dynej na razie szkoły średniej na terenie po w ia tu sulęcińskiego w ło ż y ł m iejscow y proboszcz oraz inspektor szkolny. D y re k to ­ rem gim nazjum mianowano doświadczonego

pedagoga, repatrianta z W ileńszczyzny, mgr Suleckiego. W ubiegłym tygodniu o d b yło się uroczyste otw arcie nowego roku szkol­

nego w gim nazjum sulęcińskim, poprzedzo­

ne mszą św. odpraw ioną w m iejscow ym kościele parafialnym . W pierw szych dniach nauki m łodzież p iln ie zabrała się do pracy, aby w m ożliw ie szybkim czasie usunąć braki w swoim w ykształceniu, w ywołane sku tka m i w o jn y .

O to z b r o d n i o n i e m i e c k i e /

Stosy pomordowanych o fia r ludzkich przed spaleniem w kre m ato rium

D ziałalność k o m ite tu obywatelskiego.

Doceniając znaczenie p o lskie j szkoły na terenie ziem nowbodzyskanyeh i rozum ie­

jąc trudności, z ja k im i wypada borykać się naszemu szkolnictw u, k o m ite t obyw atelski miasta Sulęcina zorganizował festyn ludow y, w k tó ry m w zię ły udział liczne rzesze sulę- szczan. W obszernej sali „D o m u K u ltu ry P o lskie j“ , zapełnionej publicznością po brzegi, o d b y ły się popisy śpiewacze i ta­

neczne m łodzieży szkolnej miejscowego gim nazjum i szkoły powszechnej. M im o k ró tk ie g o czasu, przeznaczonego na p rz y ­ gotowanie się do w ystępów m łodzieży, po­

pisy w yp a d ły dobrze. Szczególnie dobrze b y ły w ykonane num ery śpiew^acze.-Nauczy­

ciel śpiewu, Reichel, w ło ż y ł naprawdę dużo pracy ¡i energii, aby m łodzież przygotow ać do popisu. Również dobrze w yp a d ły po­

pisy taneczne d z ia tw y szkolnej. M a li w y ­ konaw cy dziarskiego mazura zebrali wiele zasłużonych oklasków zgromadzonej pu­

bliczności. C a łk o w ity dochód przeznaczono na cele szkolnictw a w powiecie sulęcińskim.

P rzykła d godny naśladowania dla in n ych p o w ia tów ziem nowbodzyskanyeh.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Umowy zawarte przez upadły zakład ubezpieczeń wygasają, jeśli kurator nie zawarł umowy o przeniesienie portfela – z umów obowiązkowych oraz umów ubezpieczenia na życie

Za jednego z  wirtuozów słowa wśród rodzimych filmowców z  pewnością należy uznać Juliusza Machulskiego, autora dzieł – wypada chyba w tym miejscu posłużyć się

Ogółem podczas badań uzyskano około 30 tysięcy fragmentów naczyń 1 kafli, stłuczki szklanej, przedmiotów żelaznych, kilkadziesiąt fragmentów fajek z białaj gliny,

W Kościele koptyjskim bardzo wcześnie rozwinął się kult Świętej Rodziny, czego wyrazem jest Legenda o Józefie Cieśli. Nie zachował się wprawdzie grecki oryginał tego

miast zagadnienie warsztatu, w którym powstała, nie było do tej pory przedmiotem badań. Być może krucyfiks wraz z rzeźbami Matki Bożej i św. Narodzenia Najświętszej Marii Panny

Na uznanie zasługuje fakt, iż A. Adamczyk, pomimo deklarowa- nego w tytule książki zainteresowania przede wszystkim polityczną biografią czołowego piłsudczyka,

Silnie zasolone wody gruntowe i powierzchniowe wpływają na akumulację w glebach łatwo rozpuszczalnych soli oraz na wy sycenie sodem kompleksu sorpcyjnego gleb [Pracz

Es wurde nämlich bewiesen, daß die Reflexion der spezifischen Besonderheiten, in denen sich die Gebiete der Sprache, des Denkens und der realen Wirklichkeit voneinander