Mieczysław Lubański
"Cosmic Understanding, Philosophy
and Science of the Universe", M. K.
Munitz, Princeton 1986 : [recenzja]
Studia Philosophiae Christianae 24/2, 165-169
M. K. M unitz, Cosm ic U nderstanding, P hilosophy and Science of th e
U niverse, P rin c e to n U niv ersity Press, P rin c eto n 1986.
K ażdy m yślący człowiek je st św iadom tego, że stanow i m aleń k ą cząstkę ogrom nego w szechśw iata. N a te j ogólnej w iedzy jednakże nie po p rzestaje, n ie w y sta rc za m u ona. Z astan a w ia się, jakie m iejsce z a j m u je w św iecie i chce je m ożliw ie p recyzyjnie określić. In try g u je go rów n ież pytanie, czy te n w idzialny kosm os w yczerpuje całą rzeczyw i stość; in n y m i słowy, czy je st on ty m w szystkim , co istn ieje, czy też nie. Te zagad n ien ia m ożna uznać za podstaw ow e i niejako odw ieczne z a ra zem. W m ia rę in te le k tu aln eg o rozw oju człow ieka p y ta n ia te w ysuw ały się coraz b ard z iej na p la n pierw szy. R ecenzow ana k siążk a p rag n ie służyć czytelnikow i pom ocą w uzy sk an iu uzasadnionych odpow iedzi na w ym ie nione pytan ia. D latego też przybliża m u od stro n y ściśle n au k o w ej zro zum ienie kosm osu, co zdaje się być dla rea liza cji w spom nianego zad a n ia nieodzow nym w arunkiem .
K siążka sk ła d a się z 7 rozdziałów . Ich ty tu ły : 1. W p o szu k iw a n iu
zro zu m ien ia św iata, 2. K osm ologia u zarania m y śli zachodniej, 3. W szech
św iat, 4. P oczątek i koniec w szechśw iata, 5. H o ryzo n ty kosm iczne, 6. B ezgraniczność, 7. Istn ie n ie lu d zkie, ukazu ją, w pew nym p rz y n a j m n ie j stopniu, k olejne etap y rozum ow ania A utora. L e k tu ra książki u ja w n i n a ile został zrealizow any ceł przyśw iecający opracow aniu. Nie trz e b a dodaw ać, że jest on fra p u jąc y .
Rozdział pierw szy m a c h a ra k te r w stępny. U kazuje p ro b lem aty k ę ca łej pracy. W yjaśnienia rozpoczyna od stro n y językow ej. In fo rm u je, że te rm in „św iat” (pom ijając znaczenie m etaforyczne, jak np. św iat sztuki, św iat in te resu itp.) m a w astronom ii co n ajm n ie j cztery znaczenia. Może bow iem oznaczać Ziemię, dow olną plan etę u k ła d u słonecznego, dow olną gw iazdę lub g alak ty k ę, św ia t jako całość, czyli w szechśw iat. W kosm ologii te rm in św iat oznacza św iat jako całość. Ze w zględów stylisty czn y ch zam iast te rm in e m w szechśw iat posługujem y się rów nież słow em św iat. W yrazy: w szechśw iat, kosm os, u n iw ersu m są używ ane zam iennie. Z adaniem kosm ologii je st zrozum ienie globalnej s tru k tu ry św iata, w k tó ry m żyjem y. N astęp u je to przez sk o n stru o w an ie m odelu kosm osu. S taw ia się zw ykle cztery n astęp u jące p y ta n ia: (1) Czy w szechśw iat m iał początek, czy też istn ia ł zaw sze? (2) Czy w szechśw iat je st p rze strzen n ie skończony, czy też nieskończony? (3) Z ja k ich pod staw o w y ch m a teria łó w i głów nych elem entów jest on zbudow any? (4) Czy istn ieje cel bądź p la n w szechśw iata, k tó ry by tłum aczył zarów no jego istnienie, ja k i różne jego w łaściw ości stru k tu ra ln e ? P odejście nau k o w e ogranicza się do pierw szych trzech pytań, a w ięc do asp ek tu tem poralnego, spacjalnego i kom pozycjonalnego w szechśw iata. K osm o logie o p arte n a m itach, religii oraz sp e k u lac jac h m etafizycznych ro z p a tr u ją rów nież p roblem czw arty. Za początek kosm ologii w dzisiejszym tego słow a znaczeniu należy p rzy ją ć ro k 1917. W ówczas u jrz a ły św iatło dzienne pionierskie b ad a n ia kosm ologiczne E in ste in a w sp a rte na jego ogólnej teo rii w zględności. L a ta dw udzieste przyniosły doniosłe b ad a n ia o b serw acy jn e E. H u b b le’a u k az u ją c „królestw o m gław ic” . O lbrzym ie te leskopy optyczne, a zw łaszcza radioteleksopy, pozw oliły sięgać na ogrom ne odległości bilionów la t św ietlnych W szechśw iat ukazał się n am jako tw ó r w n ie u sta n n ej ekspansji. M ożna bow iem przyjąć, że m odel kosm osu ek spandującego zw yciężył w w alce z m odelem sta n u sta cjo narnego. We w szechśw iecie zachodzi w ięc ciąg procesów nuklearn y ch ,
atom ow ych, m olek u larn y ch , galaktycznych, gw iezdnych, p la n eta rn y c h , biologicznych i w o dniesieniu do ludzi kultu ro w y ch . K o p ern ik pozostał w św iecie P tolem euszow skim . Z am ienił jedynie rolę Ziem i i Słońca. M ożna pow iedzieć, że jego rew o lu cja m ia ła c h a ra k te r tyczący się p rz e strzeni. D opiero w X V II w ik u dokonano połączenia dw u św iatów A ry sto telesa: św ia ta ziem skiego i św ia ta niebieskiego. U znano, że jed n a i ta sam a siła działa n a Ziem i, ja k i w sferze pozaziem skiej. K osm ologia sta ro ż y tn a m ia ła trz y źródła. B yły nim i: kosm ogonia b ib lijn a (rozum iana dosłow nie), fizyka A ry sto telesa oraz astro n o m ia Ptolom eusza. W skazuje się n a potrzebę rozw ażenia znaczenia ta k ich term inów , jak „początek w sze ch św ia ta”, „początek czasu”, „koniec w sze ch św ia ta”. T akże sam te rm in „w szechśw iat” rów nież nie jest sam przez się jasn y i je d n o znaczny. Zauw aża, że kosm ologow ie w dużym sto p n iu są zgodni w od n iesieniu do danych obserw acyjnych, obliczeń m atem aty czn y ch oraz teo rii fizy k aln y ch w y k o rzy sty w an y ch przy k o n stru o w a n iu m odelu kosm ologicznego Je d n ak ż e w dziedzinie in te rp re ta c ji w spom nianej zgod ności już nie ma. P o d aje się trz y m otyw y p rze m aw ia jąc e za stu d io w a niem kosm ologii: 1° zrozum ienie tego w szystkiego, co fizycznie istnieje, 2° poznanie naszego u sy tu o w a n ia w e w szechśw iecie, 3° dobre zrozu m ienie ta k ic h pojęć, ja k „rzeczyw istość”, „b y t”, „istn ie n ie”. M otyw trzeci za w iera w sobie typow o filozoficzny aspekt. R ozw ażania kosm ologiczne za k ła d a ją bow iem , w y ra źn ie bądź milcząco, pew ną ontologię. P o jaw ia się tu w ięc sty k kosm ologii z filozofią, co jest n ie w ą tp liw ie bardzo in te re sujące. A utor jako je d en z celów przyśw iecających jego rozw ażaniom sta w ia sobie ukazan ie b rak ó w w stw ie rd z en iu orzekającym , że te n opi sy w an y i rozum iany w ścisłych pojęciach n aukow ych w szechśw iat jest o stateczn ą i je d y n ą rzeczyw istością. Toteż w yróżnia „w y m iary ” istnienia. M ów iąc nieco dokład n iej b ad a trzy n ie jak o poziomy, m ianow icie: „św iat jako istn ie ją c y ”, „istnienie lu d z k ie” oraz „Istnienie B ezgraniczne” (s. 4, 6, 8—9, 11—13, 18—19). Tym ostatnim tem atom są pośw ięcone rozdziały szósty i siódm y.
Rozdział d rugi za jm u je się początkam i m yśli kosm ologicznej. P o d aje tro ch ę h isto rii z czasów p rzedsokratycznych. O m aw ia koncepcje kosm o logiczne A n ak sy m an d ra, H e ra k lita i P arm en id esa. P ierw szem u z nich p rzy p isu je o d k ry w a n ie kosm osu, dzięki w pro w ad zen iu p ojęcia zasady oznaczającej bezgraniczną n atu rę , bezkres, z k tó re j p o w sta je w szystko, co istnieje. D rugiego z nich zwie orędow nikiem logosu z ra c ji u zn a w a n ia przez niego rozum ności św iata. H e ra k lit uw ażał, że skoro człow iekiem rządzi rozum , podobnie i w szechśw iatem rządzi rozum , czyli logos. Trzeciego z w ym ienionych m yślicieli zwie filozofem bytu. Je st to zrozu m iałe, poniew aż P arm en id es podał te o rię jedności i niezm ienności b y tu (s. 20—46 ).Rozdział te n z a w iera rów nież te k sty A n ak sy m an d ra, S ym pli cju sza — d o ksografa starożytności — o teorii A n ak sy m an d ra, H e ra k lita i P arm en id esa, odnoszące się do te o rii kosm ologicznych przez nich gło szonych. D zięki tem u czytelnik zostaje n iejako b ard z iej w pleciony w tk a n k ę historii. T rz eb a to uznać za cenny fra g m en t om aw ian ej p u blikacji.
D alsze trzy rozdziały (trzeci, czw arty i piąty) m ogą zostać nazw ane w ykładem w spółczesnej kosm ologii. N owe podejście do zagadnień kosm o logicznych stało się m ożliw e w la tac h sześćdziesiątych obecnego stulecia. U zyskano w ów czas bow iem now e dane em piryczne oraz now e n a rz ę dzia teoretyczne. W ym ienić tu należy odkrycie p rom ieniow ania m ikro falow ego oraz w y p ra co w a n ie różnych teorii cząstek elem en tarn y ch .
P o d k re śla się ro zw iązan ia zachodzące m iędzy w spom nianą te o rią a ro z w ażaniam i kosm ologicznym i. Z w raca się uw agę n a fa k t w y k ra cz an ia poza dane em piryczne, o bserw acyjne podczas k o n stru o w an ia m odelu w szchśw iat. U zyskuje się go przez odw ołanie się do te o rii fizykalnej. K osm ologia za jm u je się w szechśw iatem jako całością. S tąd pow staje cały szereg trudności. C ały kosm os nie jest n am przecież dany w do św iadczeniu. M ożemy poznaw ać jedynie pew ne jego fra g m e n ty i to nie w szystkie. D alekie obiekty kosm iczne są zarazem odległe od nas cza sowo. Innym i słow y odległe p rze strzen n ie ciała niebieskie poznajem y nie ta k im i ja k im i są obecnie, lecz jakim i były kiedyś, niekiedy bardzo dawmo. T en f a k t m a oczyw iście ta k że tę „d o b rą” stro n ę, że pozw ala n a m uzyskiw ać w iedzę o h isto rii w szechśw iata. Dalszy p roblem to sp ra w a istn ie n ia jednego, czy też w ielu w szechśw iatów . W iększość m odeli kos m ologicznych opow iada się za jednym w szechśw iatem , jednakże p ojaw ia się tu ta j konieczność rozróżnienia m iędzy św iatem obserw ow alnym i św iatem inteligibilnym . W reszcie sygnalizuje się kw estie językow e. Je st rzeczą dobrze znaną, iż język pełni w iele fu n k c ji zw iązanych z życiem ludzi, ich różnym i sy tu acjam i, m yśleniem itd. Język to pew ien sposób rep rez en ta cji, k tó ry m oże być p o rów nany z k o n stru o w an iem m apy ja kiegoś te re n u . Nie m ożna ta k że zapom inać, że czym in n y m są zdania gram atyczne, czym innym zdania fa k tu a ln e (s. 48, 49, 54, 56—58, 63—65, 69—81). Z kolei czytelnik spotyka k ró tk ie rozw ażania geom etryczno-to- pologiczne p rzy d a tn e w ro zw ija n iu zagadnień kosm ologicznych. P rz y po m in a m u A utor zw iązek zachodzący m iędzy p rze strzen ią i m aterią. W edług te o rii w zględności p rze strzeń działa na m a te rię m ów iąc jej ja k m a się poruszać, zaś m a te ria działa n a p rze strzeń ukazu jąc jej ja k m a się zakrzyw ić. To sfo rm u ło w an ie czerpie ze zn a n ej pozycji: C. W. M isner, K. S. T horne, J. A. W heeler, G ravitation, San F rancisco 1973, 5. D y sk u tu je m odel w szch św iata ew oluującego i zw iązane z nim zagadnienia. R eferu je praw o H u b b le’a, problem jednorodności p rze strzen i. R ozw aża zasadę kosm ologiczną i zasadę K opernika. O m aw ia m odele zaproponow ane przez F rie d m a n n a. W zw iązku z nim i in fo rm u je o pojęciu gęstości k ry ty cz n ej m a te rii i jej obecnym oszacow aniu. A n a lizu je zagadnienie początkow ej osobliwości kosm ologicznej, ja k też pro b lem końca w szechśw iata. Z apoznaje czyteln ik a z m odelem in fla c y j nym kosm osu zaproponow anym w ro k u 1981 przez A. G utha, k tó ry póź niej został przez innych b ad aczy rozw inięty i w zbogacony (s. 83—89, 94—96, 105— 113, 125—127). W iele m iejsca pośw ięca problem om zw iąza nym z horyzontam i kosm icznym i. W iadom o, że w szechśw iat obserw o w any, tzn. dostępny naszym obserw acjom jest skończony. Nie p o tra fim y sięgać w nieskończoność. S tąd też odróżnia się horyzont cząstek, horyzont zdarzeń, a także horyzont fotonow y i g raw ita cy jn y . W szystko to je st ko n sek w en cją skończonej p rędkości św iatła. Jesteśm y n iejak o zam knięci w sferze fotonow ej (s. 150—180). Oto w teleg raficzn y m s k ró cie isto tn e zagad n ien ia stanow iące treść rozdziałów trzeciego, cz w ar tego i piątego. Rzecz jasn a, że czytelnik znajdzie w nich daleko w ięcej k o n k re tn y c h inform acji, aniżeli tu podano. Z asygnalizow aliśm y jedynie zespoły problem ów om aw ianych w w ym ienionych rozdziałach. N ależy zaznaczyć, że A u to r doprow adza swe ro zw ażan ia do sta n u b a d a ń z ro k u 1985. R ecenzow ana k siążk a je st w ięc w prow adzeniem do p ro b le m aty k i kosm ologicznej uw zględniającym a k tu a ln y sta n w iedzy w tym zakresie.
ró w n a n iu do c h a ra k te ru rozdziałów w cześniejszych. Mogą one być u znane za specyficzne fra g m e n ty om aw ianej pracy. P rz y jrz y jm y się nieco bliżej ich treści.
Rozdział szósty rozw aża p roblem tran sc en d e n cji. W iele uw ag jest pośw ięconych koncepcji Spinozy, a w ięc tezie o rzek ającej jedność Boga i n atu ry , czy też przy ro d y : Bóg czyli n a tu ra , Bóg czyli p rzyroda, Bóg czyli su b stan cja. P o d aje się różne te rm in y odonszące się do b y tu tr a n s cendentnego w sto su n k u do w szechśw iata. Oto n ie k tó re z nich: Ten B ezgraniczny — T en T ra n sc en d en tn y — Bóg — N ieskończony — J e den — C ałkow icie Inny. Rozdział za w iera w iele ro zw ażań na te m a t zn a czenia te rm in u „istn ieć”. Są one in sp iro w an e filozofią analityczną. A nalizuje zw iązki zachodzące m iędzy znaczeniem te rm in ó w istnieć oraz być rzeczyw istym . Z astan a w ia się co znaczy zw rot „w szechśw iat jako istn ie ją c y ”. Na tym tle b ad a znaczenie te rm in u „Istn ien ie B ezgraniczne”. D la pełności in fo rm acji dodajm y, że porusza sp raw ę tzw. dow odu onto- logicznego. Jego zdaniem nie je st to żaden dowód, żaden argum ent. R ozw ażania prow adzone w ty m rozdziale są dość szczegółowe. Np. od w ołuje się do F iz y k i A ry sto telesa, na podstaw ie k tó re j m ożna w yróż nić osiem znaczeń z w ro tu „być” w „czym ś”. P rzy p o m n ijm y : w p ie rw szym znaczeniu część jest „w ” całości, w drugim znaczeniu całość jest „w ” częściach, w trzecim znaczeniu g a tu n ek jest „w ” rodzaju, w cz w ar ty m znaczeniu ro d zaj je st „w ” g atu n k u , w p iąty m znaczeniu fo rm a jest „w ” m a terii, w szóstym znaczeniu sp raw y są „w ” zasięgu czyn n ik a działającego, w siódm ym znaczeniu istn ien ie rzeczy k o n c e n tru je się „w ” jej celu, w ósm ym , najw łaściw szym , znaczeniu rzecz jest „w ” m iejscu (A rystoteles, F izyka, tł. K. L eśniak, W arszaw a 1968, 102). W ym ienia także za H. A. W olsonem trz y zasady tra d y c y jn e j filozofii teistycznej. Oto one: 1. W iara w nieskończoną potęgę i dobroć Boga. 2. D o k try n a o niepoznaw alności i niem ożności zrozum ienia isto ty Boga. 3. O b jaw ienie je st śro d k iem w y jaw ie n ia ludziom pew nych p ra w d (s. 183, 189—190, 193, 197—206, 211—213, 233—235).
O sta tn i rozdział p rac y pośw ięcony jest zagadnieniu: człow iek i w szechśw iat. In n y m i słow y chodzi o zasadę an tro p iczn ą i w nioski z niej płynące. Za B. C a rte re m odróżnia dw ie w ersje w spom nianej za sady, m ianow icie sła b ą zasadę an tro p iczn ą oraz m ocną zasadę a n tro piczną. T a o sta tn ia orzeka, że w szechśw iat m usi być ta k i, aby mógł w nim pojaw ić się o b se rw ato r (na pew nym stopniu rozw oju kosm osu). C zytelnik przy jm ie z za in tereso w an iem in fo rm ację, że w sp o m n ian a za sa d a an tro p iczn ą stanow i in sp ira cję do sp a ra fra z o w a n ia znanej zasady K artezjusza. P a ra fra z a ta m a postać n a stę p u ją c ą : cogito ergo m u n d u s
talis est. J. D. B a rro w zaproponow ał inne sform ułow anie m ocnej zasady
an tro p iczn ej: W szechśw iat m usi zaw ierać życie. R ów now ażna jej postać orzeka, że stałe p rzyrody i p ra w a n a tu ry m uszą być ta k ie, aby mogło istnieć życie (s. 253). W dalszych częściach tego rozdziału z a w arte są ro zw ażania nad poszukiw aniem sensu życia ludzkiego. A u to r posługuje się tu ta j te k ste m S. W einberga (The F irst T h ree M inutes, N ew Y ork 1977, 154—155), w k tó ry m te n o sta tn i w y raża prześw iadczenie, iż życie nasze zostało zap ro g ram o w an e już na początku, a nadto, że w ysiłek w k ład a n y w poznanie i zrozum ienie w szechśw iata jako całości stanow i jed n ą z niew ielu rzeczy, k tó re n a d a ją naszem u życiu w ielki w y m iar (s. 270). W skazuje ta k że na pow iązania zachodzące m iędzy ty m zagad nieniem a spojrzeniem teistycznym , w zględnie relig ijn y m , a n a w e t e ste tycznym (s. 272—273). P rzy końcu sw ych rozw ażań po w raca do Istn ie
-n ia Bezgra-nicz-nego. Zaz-nacza, że Ist-n ie -n ie B ezgra-nicz-ne -nie jest a-ni przedm iotem , ani zdarzeniem , an i żadnym k o n k retn y m istniejącym . W y ra ż a przekonanie, że Istn ie n ie B ezgraniczne oraz poznaw alny przez nas w szechśw iat stan o w ią dw a w y m iary rzeczyw istości. P rz e strz e g a przed utożsam ieniem B ezgranicznego Istn ie n ia z teistycznym B ogiem (s. 274—■ 275).
N asuw a się pytanie, ja k a je st w łaściw a treść pracy, zw łaszcza o sta t nich jej dw u rozdziałów ? J a k biegnie całość rozum ow ania? Ja k ie uzy sk u je się w nioski. R ecenzent podał fra g m e n ty jedynie odpow iedzi na w ym ienione pytan ia. J e s t zdania, że le k tu ra , i tylk o ona, pozwoli o trzy m ać całkow icie uzasadnioną odpow iedź n a w szystkie n asu w a ją ce się tu ta j zagadnienia. I do niej gorąco zachęca każdego zainteresow anego filozoficznym i zag adnieniam i w yrosłym i z kosm ologii przyrodniczej.
Ja k m ożna by k ró tk o sc h arak te ry z o w ać recenzow aną książkę? A w ięc n a jp ie rw , czy p rze k azu je ona tylk o w iedzę kosm ologiczną, czy też czy niąc to, na tym tle p row adzi rozw ażania filozoficzne, czy też je st innego ro d za ju opracow aniem ? W spom niano już, że od stro n y ściśle n au k o w ej p rac a jest doprow adzona do ro k u 1985 w łącznie. A u to r je d nakże n ie tyle w y k ład a kosm ologię przyrodniczą, ile raczej in fo rm u je 0 u zyskanych osiągnięciach badaw czych i na tym m a te ria le p rze p ro w a dza analizy filozoficzne. Inczej m ów iąc, k siążk a za k ła d a znajom ość k os mologii w spółczesnej i w o parciu o nią prow adzi analizy znaczeń te r m inów w niej w y stę p u jąc y ch oraz rozw aża płynące stą d im p lik ac je filo zoficzne. M ożna w ięc pow iedzieć, że m am y tu do czynienia z filozofią w nauce. Ta cecha zdaje się być isto tn y m rysem om aw ianej książki. Dodać do tego należy a sp ek t historyczny. A u to r zgrabnie w łącza do sw ych rozw ażań nie tylk o jońskich filozofów przyrody i Spinozę, ale rów nież innych m yślicieli, k tórzy nie zostali uw idocznieni w podanej w yżej p rezentacji. A w ięc p ra c a jest d w uaspektow a: histo ry czn a i filo zoficzna. Dwa te asp ek ty są m ocno ze sobą pow iązane, w zajem nie się u z u p e łn ia ją i w y jaśn iają. P o dkreślm y jeszcze raz, że każde ro zu m o w a nie A u to ra w sp ie ra się n a a k tu a ln y m stan ie kosm ologii przyrodniczej. A u to r nie fa n ta z ju je . Rzeczową bazą są dla niego w yniki kosm ologii w spółczesnej.
K siążka je st dobrze n apisana. L e k tu ra jej w ym aga p rzygotow ania m atem atyczno-fizykalnego, ja k rów nież odpow iedniej k u ltu ry filozo ficznej. A u to r dysponuje olbrzym ią w iedzą kosm ologiczną, h istoryczną 1 filozoficzną. Z w ielką łatw ością porusza się w w ym ienionych dzie dzinach. A spekt filozoficzny zdaje się być głów nym aspektem om aw ia n ej pracy.
W szechśw iat jest niew ątp liw ie in te resu ją cy . I to pod w ielom a w zglę dam i. K siążki b y w ają ciekaw e i nieciekaw e. R ecenzow ana p rac a jest ciek aw ą i m ą d rą k siążką o n iesłychanie in te resu ją cy m przedm iocie.
C zytelnikow i należy życzyć, aby nie m usiał zbyt długo czekać na polski p rzek ład te j książki.