• Nie Znaleziono Wyników

Informatyka Nr 2; Organ Komitetu Naukowo-Technicznego NOT ds. Informatyki - Digital Library of the Silesian University of Technology

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Informatyka Nr 2; Organ Komitetu Naukowo-Technicznego NOT ds. Informatyki - Digital Library of the Silesian University of Technology"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

informatyka 2 1 9 8 9

Nr 2

M ie s ię c z n ik Rok XX IV

L u ty 1989

O rg a n K o m ite tu

N a u k o w o -T e c h n ic z n e g o N O T ds. In fo r m a ty k i

K O L E G IU M R E D A K C Y JN E : M g r J a r o s ł a w D E M IN E T . d r in ż . W a c ł a w IS Z K O W S K I, m g r T e r e s a J A B Ł O Ń S K A ( s e k r e t a r z r e d a k c ji) , W ł a d y s ła w K LEPA C Z ( r e d a k t o r n a c z e ln y ) , d r in ż . M a r e k M A C H U R A , d r in ż . W i k to r R Z E C Z K O W S K I, m g r in ż . J a n RY ŻK O.

m g r H a n n a W Ł O D A R S K A , d r in ż. J a n u s z ZA LE W SK I ( z a s t ę p c a r e d a k t o r a n a c z e l n e g o ) .

P R Z E W O D N IC Z Ą C Y R A DY P R O G R A M O W E J:

P r o f . d r h a b .

J u l i u s z L e ch K U L IK O W S K I

M a t e r i a ł ó w n ie z a m ó w i o n y c h r e d a k c ja n ie z w r a c a

R e d a k c ja : 01 -5 1 7 W a r s z a w a , u l. M ic k i e w ic z a 18 m . 1 7 . t e l . 3 9 -1 4 - 3 4

R S W ..P R A S A -K S IĄ 2 K A -R U C H ” P R A S O W E ZA K ŁA DY G R A F IC Z N E u l. D w o r c o w a 1 3 . 8 5 - 9 5 0 B Y D G O S Z C Z Z a m . 4 6 2 6 /8 8 .

O b j. 4 .0 a r k . d r u k . N a k ła d 7 9 5 0 e g z . E -7

IS S N 0 5 4 2 - 9 9 5 1 . IN D E K S 3 6 1 2 4

C e n a e g z e m p l a r z a 3 0 0 zł P r e n u m e r a t a r o c z n a 3 6 0 0 zł

W YD AW N IC TW O

SIGMA

0 0 -9 5 0 Warszawa skrytko pocztow a 1004

ul. Biafa 4

W NUMERZE: Strona

Co należy i m ożna zrobić

Władysław M . Turski 2

O uw arunkow aniach rozw oju systemów inform atycznych i przem ysłu oprogram ow ania

Andrzej Blikle 4

Nie sam a m ikroelektronika...

Janusz Zalew ski 5

Uchwala II W alnego Zjazdu D elegatów Polskiego T ow arzystw a Inform atycznego 7 Wnioski V Krajowej Konferencji Inform atyków. Rozwój m etod i zastosowań infor­

matyki

Edward Kącki, Zbigniew Kierzkowski 9

Osobiste refleksje z V Krajowej K onferencji Inform atyków

Zdzisław Porębski 11

Kryzys polskiej inform atyki

Z ygm unt Bieńka 14

W poszukiw aniu program u rozwoju inform atyki

Janusz Zalew ski 16

Wpływ inform atyki i technologii inform acyjnej na stru k tu rę firmy

Bruno Lamborghini 17

Inform acja ’88

Jarosław Deminet, Hanna Włodarska 19

W ybrane aspekty bezpieczeństw a danych w inform atycznych system ach rachunkow ości bankowej

Kluder A l-A ssa f 21

C harakterystyka stanu rozw oju inform atyki w kolejowym transporcie w ew nątrz­

zakładowym

Andrzej Chyba 24

Sym ulatory organizacji gospodarczych na Merze 400

Roman Pietroń. Waldemar Rzońca 27

M a k ieto w a n i ewolucyjne projektowanie systemu informacyjnego do wspoma­

gania procesów decyzyjnych

Teresa Lubińska 28

TERM INOLOGIA 31

Językoznawcy o popraw ności słownictwa inform atycznego

LISTY 32

W N A JB L IŻ S Z Y C H N U M ER A C H :

• Profesor Herbert A. Simon rozważa temat z dziedziny sztucznej inteligencji, dotyczący przeszukiwania i wnioskowania w rozwiązywaniu problemów.

• Janusz Rybnik i Jerzy Solak podają cechy charakterystyczne stacji roboczych Sun-3.

• Jarosław Głębicki omawia sposób działania systemu bazy danych w sieciach lokalnych.

• Henryk Gizdoń i Adam Pawlak przedstawiają zastosowanie języka VHDL na przykładzie wybranego układu cyfrowego o dużym stopniu scalenia.

• Wiesław Nowiński opisuje rekonstruowanie obrazów w tomografii komputerowej.

• Jan Bielecki kontynuuje praktyczne wskazówki i przykłady stosowania niektórych specyficz­

nych rozwiązań języka Turbo C.

• Andrzej Sikorski naświetla historię i perspektywy rozwoju lokalnych sieci światłowodowych.

(3)

Pomimo wielu zamiarów, a nawet konkretnych zapowiedzi uruchomienia nowych czasopism naukowych, IN F O R M A T Y K A w przeddzień dwudziestej piątej rocznicy swego istnienia zajmuje nadal na krajowym rynku wydawniczym niezbyt wdzięczną pozycję specyficznego monopolisty: jedynego polskiego czasopis­

ma informatycznego o profilu naukowo-technicznym. Realizacja tego ,,m onopolu" w sposób satysfakcjonujący zarówno środowis­

ko informatyczne, ja k i zespól redakcyjny, staje się jednak zadaniem coraz trudniejszym.

Podejmując próby nowego ukształtowania profilu IN F O R M A ­ T Y K I całkowicie zrezygnowaliśmy z fu n k c ji popularyzatorskich, które przejęły wielkonakładowe m agazyny informatyczne. Istotną jakościową zmianą w kierunku podniesienia rangi i atrakcyjności naszego czasopisma było wprowadzenie, ja k o stałego składnika treści, tłumaczeń artykułów autorstwa uznanych w skali m iędzy­

narodowej autorytetów naukowych z najważniejszych obszarów specjalizacji informatycznej. Zapewnia to bieżące śledzenie postę­

pu naukowego, szczególnie istotne w sytuacji malejącego dopływu czasopism zagranicznych.

Te pozytyw ne zm iany w profilu IN F O R M A T Y K I nie mogą jednak przysłonić fa k tu , że szybko postępująca w środowisku specjalizacja zawodowa powoduje gwałtowny wzrost trudności zaspokojenia, w ramach niewielkiej i nadal ograniczonej objętości czasopisma, bardzo zróżnicowanych potrzeb informacyjnych, nawet w odniesieniu do najważniejszych kierunków specjalizacji.

Dążąc do zaspokojenia tych potrzeb, dotyczących zwłaszcza środowisk stymulujących rozwój inform atyki, popadam y jednak w sytuację, że w treści czasopisma nieustannie wzrasta udział artykułów adresowanych do bardzo wąskiego kręgu odbiorców.

A rtyku ły takie z oczywistych względów są mało przydatne, a często wręcz niezrozumiale dla przedstawicieli innych specjali­

zacji informatycznych, nie mówiąc ju ż o ich użyteczności dla podstawowej i najliczniejszej kategorii naszych Czytelników, którym i są niewątpliwie pra ktycy zastosowań.

Nic więc dziwnego, że coraz częściej docierają do nas krytyczne opinie indywidualnych Czytelników, że IN F O R M A T Y K A zawie­

ra coraz mniej informacji bezpośrednio użytecznych, a także, że redakcja ja k b y uchyla się od podejmowania i naświetlania proble­

mów nurtujących cale środowisko, a więc nie wykorzystuje znacznych możliwości oddziaływania, ja kie stwarza stosunkowo duży, w porównaniu do innych periodyków profesjonalnych, nakład naszego czasopisma. Są to zarzuty niewątpliwie uzasad­

nione, ale jednocześnie sprzeczne z przyjętym i, a nie m niej chyba ważnymi fu n kcja m i informatora i stymulatora postępu naukowe­

go na wszystkich odcinkach tak ju ż rozległego fro n tu informatyki.

Funkcje te obowiązanijesteśm y spełniać w sytuacji wspomnianego na wstępie braku innych, bardziej specjalistycznych krajowych czasopism informatycznych. Nie rezygnując jednak z tego obo­

wiązku, postanowiliśmy, iv sytuacji postępujących w kraju prze­

mian społeczno-gospodarczych, powrócić do praktykow anej przed laty tradycji zamieszczania materiałów publicystycznych, zwła­

szcza poruszających najbardziej newralgiczne sprawy środowiska informatycznego.

Niestety, chociaż na ten temat wiele mówi się i bardzo gorąco dyskutuje, to jednak, ja k dowodzą nasze wieloletnie doświadcze­

nia redakcyjne, je st niezmiernie trudno znaleźć chętnych do wypowiedzi pisemnych. Obecnie jesteśm y przekonani, że w środo­

wisku, które w ostatnich latach zwielokrotniło swą liczebność, istnieje niewątpliwie znaczna ju ż grupa potencjalnych autorów interesującej publicystyki. A by ich zachęcić do wypowiedzi oraz

tematycznie zainspirować, postanowiliśmy poświęcić większą część objętości obecnego numeru IN F O R M A T Y K I na materiały o charakterze publicystycznym . Chociaż znaczna część tych materiałów powstała w 1987 r., a więc liczy sobie ju ż ponad rok, to jednak w swych zasadniczych tezach, a nawet w większości szczegółów, zachowały one pełną aktualność. Najistotniejsze je st jednak to, że prawie wszystkie zawarte w tych materiałach wnioski, a zwłaszcza postulaty, nie doczekały się jeszcze nawet prób realizacji. A są to tak istotne sprawy dla nadrobienia naszego, coraz szybciej narastającego zapóżnienia, ja k przyspieszone dostawy komputerów średniej i dużej m ocy obliczeniowej oraz urządzeń peryferyjnych, zasadnicza poprawa ja ko ści krajowej sieci telekomunikacyjnej, uruchomienie przem ysłowej produkcji oprogramowania, podwyższenie rangi zawodu i materialnych warunków pracy informatyków, radykalne zm iany w dziedzinie kształcenia kadr i wiele innych, bardzo precyzyjnie i jednoznacz­

nie sformułowanych, zwłaszcza w Uchwale I I Walnego Zjazdu Delegatów P TI.

W skazuje się również na pilną konieczność powołania ogólno­

krajowej instytucji, która by wreszcie stymulowała prawidłowy, zgodny z ogólnospołecznym interesem, rozwój polskiej inform aty­

ki. Instytucji dalekiej od przeżytych ju ż wzorców centralnego sterowania w system ie nakazowo-rozdzielczym, skupiającej f a ­ chowców o odpowiednio szerokim widzeniu roli i fu n k c ji informa­

ty k i w społeczeństwie ery postindustriałnej oraz wyposażonej we współczesne instrumenty ekonomicznego oddziaływania.

Trzy pierwsze z zamieszczonych artykułów (prof. W .M . Turskiego, p r o f A. Bliklego oraz dr. J. Zalew skiego) mają tytuły nadane przez redakcję i pochodzą ze stenogramu dyskusji zorgani­

zowanej 3 listopada 1987 r. przez Towarzystwo Współpracy z Klubem R zym skim p o d hasłem ,,Socjoekonomiczne uwarunko­

wania m ikroelektroniki w Polsce: w poszukiwaniu strategii rozwoju”. A rtyku ł czwarty to bardzo ważka w swej treści Uchwala I I Walnego Zjazdu Delegatów Polskiego Towarzystwa Informatycznego z czerwca 1987 r. Dwa następne artykuły dotyczą V Krajowej Konferencji Inform atyków w Poznaniu (8 -1 0 grudnia 1987 r.) i są naświetleniem tej imprezy zarówno przez organizatorów (p r o f E. Kącki, doc. Z . K ierzkow ski), ja k i je j szeregowego uczestnika ( mgr inż. Z . P orębski). M ateriał siódmy autorstwa dr. Z . B ieńki je st wypowiedzią p ra ktyka sygnalizujące­

go podstawowe źródła obecnych zagrożeń rozwoju polskiej infor­

m atyki, natomiast w ósmym dr J. Zalew ski zwięźle informuje o założeniach, a jednocześnie braku aktualnej wersji krajowego programu rozwoju inform atyki. Powyższą publicystykę zam yka tłumaczenie artykułu członka kierownictwa koncernu Olivetti (B . Lamborghini) na tem at przemian w organizacji przedsię­

biorstw w wyniku oddziaływania współczesnej technologii infor­

macyjnej.

Sądzim y, że tak duża porcja tekstów publicystycznych nie tylko sprowokuje do działania potencjalnych autorów tego rodzaju wypowiedzi, ale również wywoła napływ opinii Czytelników na temat celowości wprowadzenia oraz tematycznego ukierunkowa­

nia publicystyki. Jeśli będą to opinie pozytyw ne, to utwierdzimy się w przekonaniu o konieczności rozszerzenia treści IN F O R M A ­

T Y K I, oczywiście w sposób nie uszczuplający zakresu dotychcza­

sowej tem atyki, co wymagać będzie znacznego zintensyfikowania naszych starań o zwiększenie objętości czasopisma.

Redakcja

Inform atyka nr 2, 1989 C n .K \O l° )

1

(4)

W ŁA D YSŁA W M . TU R SKI

Co należy i można zrobić

Ryzykując, że uznają mnie państw o za swarliwego pedanta, zacznę od ustaleń terminologicznych. Anglosasi nie przyjęli neologizm u ,,informa­

tyka ", którym w większości krajów kontynentalnej E uropy określa się dziedzinę wiedzy i techniki zajm ującą się grom adzeniem , przechow ywa­

niem i rozpowszechnianiem inform acji z użyciem środków technicznych (podobnie brzm iący termin rosyjski m a znacznie węższy desygnat).

Brak tego term inu u trudnia wypowiedzi, zwłaszcza publicystyczne, na tem at wpływu zastosow ań inform atyki na różne dziedziny życia.

Ponieważ spośród wszystkich środków technicznych informatyki najbar­

dziej charakterystyczne są urządzenia elektroniczne, w anglosaskiej literaturze popularnej przyjęło się używanie w tym znaczeniu term inu ,,electronics”. Im ponujący postęp miniaturyzacji elementów i układów elektronicznych oraz towarzyszące m u zmiany jakościow e i ekonom icz­

ne wprowadziły do obiegu słowo ,.microelectronics”. M ylne jest przy tym przeświadczenie, że m ikroelektronika jest alternatyw ną form ą elektroniki, że egzystują one obok siebie, a nawet konkurują ze sobą.

Z w yjątkiem kilku bardzo specjalnych zastosow ań wymagających posługiw ania się prądam i dużej mocy nie m a dziś ju ż niezm iniaturyzo- w anych urządzeń elektronicznych. Największe naw et superkom putery buduje się z układów m ikroelektronicznych.

U kłady elektroniczne są oczywiście używane także w nieinform atycz- nych zastosow aniach, np. przy grom adzeniu, przetw arzaniu i przekazy­

w aniu sygnałów, jednakże rola tego rodzaju rozw iązań w yraźnie maleje, głównie w wyniku systemowego łączenia ich z urządzeniam i, których działanie uwzględnia treść niesioną przez sygnał.

Lektura R ap o rtu dla K lubu Rzymskiego ,M ikroelektronika i społe­

czeństwo. N a dobre czy na zle?” nie pozostaw ia cienia wątpliwości co do tego, w jakim znaczeniu zostało użyte słowo m ikroelektronika. Jest to bowiem ra p o rt o wielorakich skutkach zastosow ań urządzeń przetw a­

rzania informacji.

Sądzę, że dopóki pozostajem y na gruncie publicystyki, dopóty sprawy term inologiczne m ożna traktow ać dość liberalnie. Przeniesienie tego liberalizm u do języka fachowego i urzędow ego m a jed n ak nader groźne konsekwencje. W języku polskim pojęcie „elektronika” m a znacznie węższy sens niż ,,electronics" w publicystyce anglosaskiej.

I kiedy pow stają rządow e program y rozw oju elektroniki, tru d n o dziwić się, ,że nie trak tu ją one o tym, co ze społecznego p unktu widzenia najważniejsze - o jej zastosow aniu. Jednocześnie jed n ak w p ro p ag an ­ dzie funkcjonuje m it, że program y te mniej, czy bardziej udolnie wytyczają polską drogę do unowocześnienia przemysłu, gospodarki i niwelowania zacofania cywilizacyjnego. Nic bardziej mylnego!

W propagandzie funkcjonuje też chwytliwe hasło elektronizacji gospodarki, mające sugerować - na mocy podobieństw a do hasła elektryfikacji - że wystarczy do istniejącej gospodarki d odać elektroni­

kę, a pow stanie gospodarka zelektronizow ana, czyli tak a, ja k w krajach rozwiniętych. I to hasło jest z gruntu fałszywe. Elektryfikacja bowiem, w największym uproszczeniu, polegała na zastąpieniu jednego rodzaju napędu - innym ; nic zm ieniała funkcjonalnej struktury urządzeń technicznych (dla uproszczenia pom ijam zm iany pochodne wynikające z większej dostępności i dyspozycyjności energii). E lektronizacja n a to ­ m iast nie polega na zastąpieniu tych czy innych elem entów istniejących urządzeń technicznych innym i, lecz pełniącymi tę sam ą funkcję. Niezclc- ktronizow ane wersje urządzeń po prostu nie m ają takich elem entów funkcjonalnych; elektronizacja w istotny sposób w zbogaca funkcjonal­

ność urządzeń technicznych. W zdecydowanej większości przypadków wprow adzenie elektronicznych urządzeń przetw arzania inform acji wy­

maga więc daleko idących zm ian w przedinform atycznych rozw iąza­

niach technicznych i organizacyjnych.

Nieuwzględnienie faktu, że gospodarka ,,zelektronizowana" to nie prosta sum a gospodarki zastanej i w kładu elektronicznego, jest kardy­

nalnym błędem całej dotychczasowej polityki państw a polskiego w tym zakresie.

W krajach rozwiniętych elektronizacja - dla uproszczenia będę używać tego term inu w anglosaskim znaczeniu - następow ała w kilku

etapach; wyznaczały je nie tylko stadia technicznego rozw oju samej elektroniki, lecz także - a m oże przede wszystkim! - stopnie gotowości gospodarki do skutecznego wchłonięcia technicznych środków przetw a­

rzania informacji. Z reguły kolejne stopnie charakteryzow ały się wyczerpaniem możliwości dalszego w zrostu produktyw ności kapitału zaangażow anego w pewne struktury gospodarcze. K ażdy etap elektro­

nizacji zmieniał gospodarkę, stwarzał podwaliny (zarówno psychologicz­

ne, ja k i m aterialne) etapu następnego. Realizacja każdego etapu przynosiła w yraźne zwiększenie p ro d u k tu narodow ego, pow odow ała wzrost inwestycji w najbardziej kapitałochłonnych działach gospodarki, w tym - w przemyśle elektronicznym . O becnie pow stała sytuacja, w której - dzięki stworzeniu na poprzednich etapach odpowiedniej infrastruktury technicznej, organizacyjnej i kulturow ej oraz dzięki niebywałemu postępowi samej elektroniki - otw arły się możliwości nieograniczonej prawie elektronizacji masowej.

W Polsce takich możliwości nie ma.

W ymieńmy najważniejsze przyczyny takiej oceny sytuacji.

1. W obec nader przestarzałego parku maszynowego, niedow ładu tran sp o rtu i jego infrastruktury, faktycznego b rak u doraźnej sieci telekomunikacyjnej oraz powszechnego zaniedbywania wym agań ja k o ­ ściowych, elektronizacja technicznej strony istniejących stru k tu r pro d u ­ kcji m aterialnej wymaga nakładów na doprow adzenie do stanu, w k tó ­ rym urządzenia elektroniczne mogłyby sprawnie i skutecznie funkcjo­

nować, w ielokrotnie przewyższających nakłady na sam e urządzenia elektroniczne.

2. W obec stałych niedoborów na rynku zaopatrzeniow ym , bizantyjs­

kich stru k tu r zarządzania, b rak u jednolitego pieniądza, em brionalnego poziom u usług bankow ych, tudzież przeciętnie fatalnie niskiego pozio­

m u cywilizacyjnego k ad r (niesłowność, niepunktualność, brak zwyczaju odpow iadania na listy) elektroniczne systemy przetw arzania informacji typu menedżerskiego nie przynoszą realnych korzyści. Nie zmienia tej oceny istnienie dość licznych udanych rozw iązań lokalnych; prędzej czy później popadają one w funkcjonalny konflikt z otaczającym światem bałaganu niwelującym ich potencjalne znaczenie.

3. M onopolistyczna pozycja banków , tow arzyst\ ubezpieczeniowego, przewoźników m asowych, społecznej służby zdrow ia, handlu h u rto ­ wego itp. w połączeniu z deficytem zdolności usługodawczych tych instytucji nie pozw ala przekształcić stałej niewygody klientów w instru­

m ent ekonom icznego nacisku, co z kolei nie stwarza żadnej realnej zachęty do elektronizacji tych działów życia.

4. Polski przemysł elektroniczny jest niedoinwestow any i - wobec braku wyraźnych zysków z dotychczasowych eksperym entów z elektronizacją -przyzw yczajony do życia na kredyt. Jego w yroby są niekom pletne i złej jakości. Od dłuższego czasu najważniejszym wskaźnikiem dla m enedże­

rów tego przem ysłu jest w ysokość eksportu, najczęściej zaopatrzeniow e­

go. Polityka państw a, utożsam iająca elektronizację z produkcją, nie zaś z zastosow aniem urządzeń, doprow adziła do całkow itego lekceważenia interesów potencjalnych użytkow ników krajow ych, gdyż nie oni ten przemysł finansują.

Nie m a więc żadnej możliwości, by obecna gospodarka polska siłami czysto rynkowymi doprow adziła do swej elektronizacji. Czy jest to jed n ak potrzebne?

W kategoriach w ewnątrzkrajow ych - na razie nie. W kategoriach realiów m iędzynarodow ego podziału pracy sytuacja w ygląda inaczej.

Ż aden kraj nie może być podm iotem gospodarczym nie będąc zdolny do współdziałania z krajam i rozwiniętym i zgodnie z przyjętymi przez nie standardam i. D otyczy to w równej mierze w yrobów przem ysłu elektro­

maszynowego, ciężkiego itp., które, by znaleźć odbiorcę, m uszą być zelektronizowane, co do form w ymiany inform acji, rozliczeń finanso­

wych, zdolności elastycznego i szybkiego reagow ania na zam ówienia i zmieniające się w arunki ekonom iczne itd. Również w kategoriach geopolitycznych nie do utrzym ania jest pogłębiające się zacofanie

(5)

cywilizacyjne społeczeństwa. N arastająca frustracja, zwłaszcza m łodzie­

ży, doprow adzi do pełnej alienacji, a naw et u traty najaktywniejszych członków społeczeństwa. W świecie zelektronizowanej propagandy (łącznie z rozryw ką) nie m ożna liczyć na taryfę ulgową: bez rozwiniętej elektroniki oddajem y w ychowanie naszych dzieci w obce ręce.

Co więc należy i można zrobić?

Po pierwsze, poddać gruntownej rewizji politykę państwa w sprawie elektroniki. Istniejące program y m ają wiele błędów szczegółowych: są nie zbilansow ane, chaotyczne, nie uw zględniające niezbędnych działań skorelow anych z poszczególnymi zam ierzeniam i produkcyjnym i w „dziale” elektronika (np. produkcji papieru do d rukarek, plastyko­

wych obudów , dobrej jakości silniczków). Ale podstaw ow ym błędem tych program ów jest fetyszyzacja produkcji.

Pow tarzam : ze społecznego i państw ow ego p u n k tu widzenia istotne są zastosow ania elektroniki, nie zaś produkcja jej urządzeń. A rgum ent, że bez elementów nic m a urządzeń, a bez urządzeń - zastosow ań, jest demagogiczny. W społecznym koszcie zastosow ań nowoczesnej elektro­

niki koszt urządzeń elektronicznych jest bardzo niewielki, rzadko przekracza 1/4, a koszt sam ych elem entów m ikroelektroniki w prost zaniedbywalny.

Politykę państw a w dziedzinie elektroniki pow inny wytyczać nie puste i bałam utne hasła elektronizacji gospodarki, lecz zam ierzenia osiągnięcia konkretnych i jasno określonych celów użytkowych. Nie prędko uda się osiągnąć w Polsce poziom m asowej elektronizacji na m odłę krajów rozwiniętych. Jest więc konieczna selekcja celów. Pam ię­

tając o tym , że w ybranie celu A oznacza odłożenie na kilka, czy kilkanaście lat realizacji celu B, należy dążyć do tego, by przyjęty w ybór był społecznie akceptow any. Ale na rządzie spoczyw a polityczny obow iązek zaproponow ania listy celów funkcjonalnych i - po uzyska­

niu społecznej ap ro b aty - konsekw entne dążenie do osiągnięcia tych celów.

Po drugie, większość przedsięwzięć elektronizacyjnych będzie wyma­

gać finansowego wsparcia ze strony budżetu państwa. Niezbędne po tem u środki pow inny być przydzielone zam ierzonym użytkow nikom , nie zaś producentom . U żytkow nicy d okonają wyboru: czy i w jak im stopniu zamówić niezbędne urządzenia u producentów krajow ych, czy kupić je za granicą (przypom inam , koszt urządzeń elektronicznych to ćwierć lub mniej kosztów osiągnięcia celu użytkowego). Pow inno to skończyć raz na zawsze z nieadresow aną produkcją przem ysłu elektronicznego, pow inno też zapewnić w m iarę stabilny rozwój producentów zdolnych sprostać zam ów ieniom użytkowym. N aturalnym uzupełnieniem tego p o stu latu jest żądanie gwarancji zrealizow ania obietnic przyznania środków (dotychczasow e plany i pod tym względem były notorycznie nie realizowane).

Po trzecie, należy stworzyć podwaliny nieistniejącego dziś przemysłu usług elektronizacyjnych, w tym przem ysłu oprogram ow ania. W ym aga to honorow ania twórców , rewizji polityki podatkow ej, unorm ow ania wielu spraw z dziedziny ochrony praw własności itp. Bez sprawnego przem ysłu usług elektronizacyjnych (będącego najbardziej dynam icz­

nym działem gospodarki w krajach rozwiniętych) nie m a mowy o jakim kolw iek postępie elektronizacji.

Po czw arte, należy zadbać o wieloźródłowość zaopatrzenia rynku w urządzenia elektroniczne. W zględnie liberalna polityka państw a w dziedzinie kom puterów osobistych przyniosła zaskakująco dobre rezultaty: przy zerowych nakładach inwestycyjnych z budżetu państw a m am y w Polsce najlepszy w R W P G rynek m ikrokom puterów , stw orzo­

ny przez firmy niepaństw ow e. N a tym rynku ceny oferow anych urządzeń system atycznie maleją i m ożna na nim kupić wiele światowych nowości. Bardzo w yraźnie kon trastu je to z m ierną ofertą przem ysłu państw ow ego, który zdążył ju ż zużyć sporo budżetow ych środków inwestycyjnych, w tym dewizowych, a ciągle jeszcze nie dostarcza obiecyw anych m ikrokom puterów . Przewidywane koszty produkcji są przy tym bardzo wysokie, a elastyczność oferty - znikom a.

Po piąte, należy poddać rewizji poglądy na hierarchię rozwoju przemys­

łu elektronicznego. W edle istniejącej doktryny buduje się go w Polsce od podstaw , tj. od w ytw órni kostek. M im o że nakłady na owe podstaw y były mniejsze niż planow ano, nie były one małe. K ostek jed n ak praktycznie jeszcze nie m a, a dobrych kostek nie m a wcale. Być może pojaw ią się za rok-dw a, będą wtedy m oralnie zupełnie przestarzałe, co jest praw ie nieuchronne przy polskich cyklach inwestycyjnych i tem pie

rozw oju światowej elektroniki. Tym czasem braki kostek (i innych podstaw ow ych elem entów) ham ują możliwości produkcyjne kom pleta- cyjnych, wyższych ogniw przem ysłu elektronicznego, którego potencjał jest w znacznym stopniu niew ykorzystywany (a jego utrzym anie kosztuje).

W ydaje się, że celowe byłoby rozważenie odw rotnej hierarchii:

wstępne uruchom ienie przem ysłu kom pletacyjnego, korzystającego z każdorazow o najbardziej opłacalnych źródeł zaopatrzenia w elementy i podzespoły (w tym: z im portu). Cały potencjał tego przem ysłu byłby od razu wykorzystany. Z jego zysków pow inien pow stać przemysł w arstw bardziej postaw ow ych, ukierunkow any na zaspokojenie potrzeb warstw wyższych. W ten sposób m ożna by osiągnąć przynajm niej częściowe sam ofinansow anie inwestycyjne przem ysłu elektronicznego. A lternaty­

wa ta jest tym atrakcyjniejsza, że najbardziej podstawow e w arstwy przem ysłu elektronicznego są też najbardziej kapitałochłonne, warstwy zaś kom pletacyjne i usługowe - stosunkow o najbardziej pracochłonne (i m ają bardzo um iarkow ane w ym agania inwestycyjne). Przy niewielkiej popraw ie stosunków m iędzynarodow ych m ogłoby to stworzyć w yjąt­

kow o korzystne dla Polski układy kooperacyjne.

Po szóste, skoro elektronizacja wielu istniejących maszyn, linii produkcyjnych, fabryk i działów gospodarki jest obecnie ekonom icznie niemożliwa (głównie - ja k to w ielokrotnie podkreślałem - ze względu na koszty dostosow ania tych obiektów do w spółdziałania z elektroniką), to należy przynajmniej zadbać o to, by nowo projektowane maszyny, linie produkcyjne itd. były konstruowane, jeśli nie od razu w wersji zelektroni­

zowanej, to przynajmniej z wyraźną myślą o ich przyszłej elektronizacji.

W tym zakresie polityka atestacyjna pow inna być brutalnie bezwzględ­

na.

Po siódme, skoro celem programu elektronizacji mają być odczuwalne skutki zastosowań elektroniki, należy poddać poważnej rewizji założenie proeksportowego charakteru wielu prowadzonych i planowanych przed­

sięwzięć w tej branży.

Po ósme, przewidując choćby umiarkowany rozwój zastosowań elektro­

niki w kraju, należy intensywnie kształcić odpowiednie kadry. Braku wykształconych kad r nie da się wypełnić ani im portem , ani akcjam i szkoleniowymi. Jednocześnie to właśnie brak kad r jest najważniejszym czynnikiem ham ującym dalszą elektronizację gospodarek krajów rozw i­

niętych.

Po dziewiąte, należy opracować i wcielić w życie (używając po temu także środków nacisku ekonomicznego - np. taryf celnych i ulg podatko­

wych) polskie normy na urządzenia elektroniczne, zwłaszcza zaś - infor­

matyczne. C hodzi tu zarów no o norm y jakościow e (niedopuszczenie na rynek kiepskich wyrobów: zaw odnej elektroniki nie d a się poważnie stosować!), ja k i o standardy użytkowe (np. polskie klaw iatury i kody polskich liter).

K onferencje

L O K A L N E S IE C I K O M P U T E R O W E D L A A U T O M A T Y Z A C J I P R Z E M Y S Ł U Krajowa konferencja n a u k o w o -te c h n ic z n a , p o d auspicjam i Kom itetu N a u k o w o -T e c h n ic z n e g o NOT ds. Inform atyki i P o l­

sk ieg o Komitetu N au k o w o -T e c h n ic z n e g o NOT ds. P om iarów i A utom atyki o d b ęd zie się w d n ia c h 1 - 2 czerw ca 1 9 8 9 r.

w C zęsto ch o w ie.

Tem atyka konferencji:

- przegląd a k tu a ln e g o sta n u w tej dziedzinie, - n o w e w yniki b ad a ń i prac konstrukcyjnych, - z a sto so w a n ia i w drożenia,

- zag ad n ien ia n a u k o w e i tech n iczn e,

- inform acje o p ro w ad zo n y ch b a d a n ia c h i o p ra c o w a n ia c h b ęd ący ch w toku realizacji.

A d re s o rg a n iz a to r ó w :

B iu ro R a d y W o je w ó d z k ie j N O T , D z ia ł P o s tę p u T e c h n ic z n e g o , ul. K o p e rn ik a 1 6 /1 8

4 2 -2 0 0 C z ę s to c h o w a te le fo n : 4 3 4 -2 0 te le k s : 0 3 7 3 5 2 5

Inform atyka nr 2, 1989 3

(6)

ANDRZEJ BLIKLE

0 u w a ru n k o w a n ia c h ro zw o ju s y s te m ó w in fo rm atyczn ych 1 przem ysłu o p ro g ram o w an ia

W. M . T urski omówił w swoim wystąpieniu w arunki, jakie spełniać pow inna nasza gospodarka, aby było możliwe wspom aganie jej środka­

mi inform atyki. Ja pragnę uzupełnić tę wypowiedź rozw ażaniam i na tem at w arunków , jakie m uszą być spełnione, aby mogły pow staw ać w Polsce - niezależnie od możliwości ich w ykorzystania - potrzebne naszej gospodarce systemy informatyczne.

Jak powszechnie ju ż w iadom o, na system inform atyczny składają się zawsze dwa zespoły kom ponentów : sprzęt, tzn. kom puter z całym uzbrojeniem koniecznym do jego kom unikacji z otaczającym światem zew nętrznym i oprogramowanie, tzn. zbiór program ów realizujących pow ierzone systemowi funkcje. Tyle w iadom o powszechnie, i tu właśnie zaczynają się nieporozum ienia. W yrażają się one w postaci dwóch często form ułow anych opinii:

1. Sprzętu kom puterow ego m am y w Polsce dużo - czasam i mówi się wręcz, że dostatecznie dużo - bowiem w ostatnich latach nastąpił m asowy napływ do Polski m ikrokom puterów .

2. W systemie inform atycznym najważniejszy, najdroższy i n a jtru d ­ niejszy do zdobycia jest sprzęt. Reszta, tzn. oprogram ow anie, nie stanow i szczególnego problem u. Program y zawsze m ożna kupić (za złotówki) lub skopiować, a w najgorszym przypadku m ożna je z łatw oś­

cią napisać. Proces pisania program u nie angażuje bowiem żadnych środków technologicznych: wystarczy d o b ra głowa, papier i ołówek.

Nic błędniejszego nad takie opinie. W rzeczywistości rzecz m a się całkiem inaczej.

Nie jest prawdą, że sprzętu komputerowego mamy w Polsce pod dostatkiem.

1. To praw da, że m ikrokom puterów m amy dziś w Polsce znacznie więcej niż przed kilku laty. N iestety jednak większość zastosow ań inform atyki nie da się zrealizować za pom ocą m ikrokom puterów . Nie da się tego uczynić z podobnego pow odu, dla jakiego profesjonalnej sieci telekom unikacyjnej nie m ożna zastąpić naw et największą liczbą najlepszych kieszonkowych radiotelefonów .

2. Przez ostatnie 20 lat wiodącym kom puterem w polskiej gospodarce była „ O d ra ” . O s ta t n io - i słu sz n ie -z a p rz e sta n o jej produkcji. Niestety, do dziś „O d ry ” nie m a czym zastąpić. Sprzęt oferowany w pierwszym obszarze płatniczym jest tak niskiej jakości, że w prost nie w olno nam myśleć o uzależnieniu od niego naszej gospodarki. D o reguły raczej niż do wyjątków należą przypadki systemowej niesprawności tego sprzętu przez 350 dni w gw arancyjnym ro k u eksploatacji.

3. W Polsce zupełnie brak jest kom puterów dużych, niezbędnych w wielu zastosowaniach w takich dziedzinach, ja k np. banki, towarzystwa ubezpieczeniowe, sterow anie siecią energetyczną, k o n tro la ruchu p o ­ wietrznego, m eteorologia, prace G łów nego U rzędu Statystycznego itp.

4. W Polsce brak jest kom puterów d o zastosow ań specjalistycznych i naukow ych, w tym do tw orzenia profesjonalnego oprogram ow ania dla krajowych zastosow ań inform atyki. Brak jest rów nież instytucjonal­

nych form dostępu do zagranicznych superkom puterów , których zapewne przez wiele jeszcze lat fizycznie do Polski sprow adzić nie będziemy mogli.

5. W Polsce b rak jest nowoczesnej sieci telekom unikacyjnej niezbęd­

nej do właściwego w ykorzystania potencjału instalow anych kom pute­

rów.

Nie jest prawdą, że zakup sprzętu stanowi główną inwestycję w procesie instalowania systemu informatycznego.

Z arów no sprzęt ja k i oprogram ow anie są niezbędnymi składnikam i systemu inform atycznego. Bez żadnego z nich nie m ożna się obyć.

bezsensowny więc byłby spór na tem at, który z tych składników jest ważniejszy. Niemniej, planując nakłady na rozwój systemów inform aty­

cznych, rozważyć należy proporcje, w jakich te nakłady powinny być podzielone pomiędzy sprzęt i oprogram ow anie. P onadto, należy realnie ocenić krajow e możliwości wytwórcze.

Przystępując do rozw ażań nad podziałem nakładów , pam iętać należy przede wszystkim, że dziś w typowym systemie inform atycznym w artość oprogram ow ania sięga średnio 80% w artości całego systemu, przy czym z roku na rok dysproporcja ta się pogłębia. D la przykładu, w program ie kosm icznym USA w artość sprzętu kom puterow ego wynosiła w roku 1980 około 2 m ld dolarów , a w artość zainstalow anego w nim op ro g ra­

m ow ania około 4 mld. W roku 1986 w artość sprzętu w zrosła do 4 mld, natom iast w artość oprogram ow ania - do 13 m ld. W ro k u 1990 w artość sprzętu osiągnie 5 mld, a oprogram ow ania - p onad 30 mld. Powie ktoś, że program kosm iczny to bardzo specjalne zastosow anie inform atyki, zastosow anie, którego z pewnością nie będziemy w Polsce rozwijać.

Zgoda. Pam iętajm y jed n ak , że w program ie kosm icznym cena użytego sprzętu jest szczególnie w ysoka, m. in. ze względu na w yjątkow o wysokie w ym agania niezawodności działania. N atom iast jeden wiersz kodu program u kosztuje zawsze mniej więcej tyle samo.

Zastanów m y się teraz, które kom ponenty systemów inform atycznych m ożna i należy wytw arzać w kraju, a które pow inniśm y raczej im portow ać. Zacznę od prostej, a m ało chyba znanej praw dy: dla większości zastosow ań sprzęt możemy kupić za granicą, natom iast oprogram ow ania za granicą kupić nie możemy. A oto argum enty:

Dla większości zastosowań sprzęt komputerowy możemy kupować za granicą w całości lub w częściach.

Światowe rezerwy sprzętu kom puterow ego (m owa tu o II obszarze płatniczym ) są bardzo duże, zarów no w zakresie gotow ych urządzeń, ja k i podzespołów. Oczywiście nie wszystko co zaw ierają te rezerwy możemy kupić, istnieją bowiem ograniczenia em bargowe. Te jednak dotyczą z reguły sprzętu o kilka klas lepszego od takiego, ja k i sami potrafilibyśm y w yprodukow ać. O znacza to, że za granicą zawsze m ożemy kupić sprzęt lepszy od krajowego. P onadto, wobec stałego spadku cen sprzętu na rynkach św iatowych (średnio dziesięciokrotny co dziesięć lat), m ożna rów nież zaryzykow ać tezę, że zakupiony za granicą jest zwykle tańszy od w yprodukow anego w kraju, i to naw et przyjm ując najbardziej w yśrubow aną czam orynkow ą cenę dolara. Nie należy zapom inać i o tym , że podjęcie produkcji sprzętu w kraju też wymaga nakładów dewizowych, i to często przekraczających kw oty rzeczywiście nam potrzebnego p ro d u k tu finalnego. Z ak u p sprzętu w krajach rozwi­

niętych zapew nia utrzym yw anie się w stałej odległości od czołówki światowej, a także daje pełną gwarancję właściwej jego jakości, podczas gdy produkując sam i będziemy coraz bardziej pozostaw ać w tyle, a jednocześnie skazywać się n a sprzęt często nieakceptow alnej jakości.

Nie dotyczy to oczywiście produkcji w sensie składania nabytych za granicą podzespołów, co m oże być i technicznie możliwe, i rentow ne.

Oprogramowania na użytek krajowy nie jesteśmy w stanie kupić za granicą.

N a fak t ten składa się kilka pow odów . Po pierwsze, dla wszystkich pow ażnych zastosow ań w ytworzyć trzeba indyw idualne oprogram ow a­

nie, a więc nie sposób posłużyć się oprogram ow aniem powielanym , takim ja k np. dBase, czy Lotus. Po drugie, nie sposób sprow adzić z zagranicy funkcjonujących tam systemów dla indyw idualnych zasto­

sowań, gdyż systemy te są nieprzenoszalne, nawet w granicach jednego kraju i jednej branży. D la przykładu, dw a różne banki brytyjskie będą miały dw a różne systemy inform atyczne.

dokończenie na s. 13

(7)

JA N U S Z ZALEW SKI

Nie sama m ikroelektronika...

Poproszony o ,.przedstawienie poglądu na aktualną sytuację mikroele­

ktroniki h> Polsce" oraz o ,.odpowiedź na pytanie, co należy w tak widzianej sytuacji robić i w ja k ie j kolejności", uważam, że punktem wyjścia do dalszej dyskusji pow inno być przywrócenie pojęciom właści­

wego znaczenia. A by działalność Tow arzystw a w zakresie sform ułow a­

nym w tytule tego przedsięwzięcia była skuteczna, a nie pozorow ana, oraz aby m iała o n a ch arak ter praktyczny, należałoby zastanow ić się głębiej nad znaczeniem pojęcia m ikroelektronika i skorygow ać znacze­

nie, w jakim jest używane.

DWA Z N A C ZE N IA P O JĘ C IA M IK R O E L E K T R O N IK A

N iew ątpliwą inspiracją i tłem dla tej dyskusji jest opublikow any kilka lat tem u za granicą, a ostatnio w przekładzie na język polski, R ap o rt dla K lubu Rzymskiego „M ikroelektronika i społeczeństwo" (red. G iinter Friedrichs i A dam Schaff).

W R aporcie używa się term inu m ikroelektronika w istocie w odniesie­

niu do wpływu kom puterów oraz technik kom puterow ych na życie i rozwój gospodarczy społeczeństw w skali lokalnej i w skali m iędzyna­

rodow ej. Chodzi więc o lokalne i globalne skutki zastosow ań technik kom puterow ych, a nie tylko samej elektroniki. M oje w ątpliwości budzi użycie term inu m ikroelektronika w tak szerokim znaczeniu. M oże to prow adzić do pow stania głębokiego nieporozum ienia. Swoje p rzekona­

nie opieram na istotnych argum entach przem aw iających za tym , aby zmienić sposób używ ania term inu m ikroelektronika w planow anym przedsięwzięciu.

Po pierwsze, nigdzie na świecie nie m a instytutów m ikroelektroniki ani wydziałów m ikroelektroniki w uniw ersytetach lub innych szkołach wyższych (ani w Polsce, ani w krajach zaaw ansow anych technologicz­

nie), są natom iast instytuty inform atyki i wydziały inform atyki.

Po drugie, nie m a czasopism m ających w tytule term in m ikroelektro­

nika, istnieje zaś - biorąc pod uwagę najbardziej rozpow szechnione języki - ogrom na liczba czasopism poświęconych zgodnie z ich tytułem

kom puterom i inform atyce.

Po trzecie, w śród stowarzyszeń zawodowych lub naukow o-technicz- nych próżno szukać stowarzyszenia m ikroelektroników , istnieje n a to ­ m iast znaczna liczba krajowych tow arzystw kom puterow ych lub infor­

m atycznych, np. British Computer Society, IE E E Computer Society (organizacja am erykańska), Gesellschaft fu r Inform atik w R F N , a nawet - Polskie Towarzystwo Inform atyczne.

Po czw arte wreszcie, i to jest może najważniejsze, pow stałe w o sta t­

nich latach główne program y badaw cze w dziedzinie rozw oju technolo­

gii informacyjnej wyróżniają, lecz też zdecydowanie odróżniają mikroele­

ktronikę od techniki komputerowej.

N ajw iększy europejski p rogram badaw czy w tej dziedzinie, E S P R IT , którego sponsorem je st K om isja EW G , nosi nazwę European Strategie Programme fo r Research and Development in Information Technologies, a więc dotyczy w swej rozciągłości technologii inform acyjnych, a nie m ikroelektroniki. M ikroelektronika stanow i natom iast jeden z pięciu głównych obszarów badaw czych, finansow anych w ram ach tego p ro g ­ ram u. Są to, w kolejności wymienionej w oryginalnym dokum encie ( w celu uniknięcia nieporozum ień zachow uję brzmienie angielskie):

- advanced microelectronics, - software technology,

- advanced information processing, - office systems,

- computer integrated manufacturing.

T ak więc w sposób oczywisty widać, że m ikroelektronika nie jest w iodąca w śród technik kom puterow ych czy technologii inform acyj­

nych, choć nik t nie zaprzeczy, że zajm uje w śród nich poczesne miejsce, odpow iadające jej znaczeniu w rozw oju technologicznym .

Inny ważny program , brytyjski projekt Alveya, nosi nazwę A Prog­

ramme fo r Advanced Information Technology, a więc znowu w tytule dotyczy technologii inform acyjnej, a nie m ikroelektroniki. W śród czterech głów nych dziedzin, które uznano za decydujące dla rozw oju tej technologii, znajdują się:

- software engineering - man-machine systems,

- intelligent knowledge-based systems, - V L S I developments,

a więc m ikroelektroniki nie wym ieniono naw et z nazwy, choć zakresem odpow iada jej ostatni z wymienionych kierunków.

A m erykańska inicjatywa wojskowej agencji D A R P A (ang. Defense Advanced Research Projects Agency) znana ja k o Strategie Computing, pow stała ja k o największa odpow iedź U SA na jap o ń sk i projekt k o m pu­

terów piątej generacji, obejm uje trzy główne kierunki badawcze:

- artificial intelligence, - computer science, - microelectronics.

Badania w poszczególnych kierunkach dotyczą:

1) nowych technologii program ow ania, w celu zapew nienia elastyczne­

go i inteligentnego zachow ania się maszyn,

2) nowych rów noległych arch itek tu r kom puterow ych, w celu zwiększe­

nia szybkości obliczeń,

3) nowych m ateriałów i procesów wytwórczych, w celu stworzenia znacznie szybszych m ikroukładów .

Ponow nie więc, m ikroelektronika w ystępuje ja k o sam odzielna dyscypli­

na, ale obejm ująca wyraźnie tylko część kierunków badawczych.

P odobne przykłady m ożna by m nożyć, ale sądzę że dostarczone dow ody są w ystarczająco ewidentne, aby uwierzyć, że mikroelektronika jest i powinna być częścią istotną - ale tylko częścią - ogólniejszego programu rozwoju technologii informacyjnej (lub technik komputero­

wych).

E L E K T R O N IZ A C JA C ZY K O M P U T E R Y Z A C JA

Jak w takim razie należy rozum ieć treść R ap o rtu dla K lubu Rzymskiego? Czy jest w nim m ow a o m ikroelektronice? Biorąc udział ja k o kon su ltan t w redagow aniu polskiego przekładu R ap o rtu po kilkakrotnym przestudiow aniu poznałem go na tyle dokładnie, abym mógł zaryzykow ać w iarygodne stwierdzenie, że nie m a w nim mowy o m ikroelektronice - poza jednym rozdziałem (drugim ), w którym występuje w znaczeniu technologii elektronow ej. W e wszystkich pozos­

tałych rozdziałach mówi się o skutkach kom puteryzacji i zastosow a­

niach technik kom puterow ych.

Szersze znaczenie tego term inu może mieć rację bytu w języku angielskim, ale nie w języku polskim , gdzie zm ienia się kontekst jego użycia. Oczywiście, tru d n o było uwzględnić to w tłum aczeniu, więc we w szystkich w ypadkach pozostaw iono term in m ikroelektronika ja k o odpow iednik angielskiego microelectronics. Należy jed n ak mieć św iado­

mość, o czym traktuje ten R ap o rt. T o nie o rozwój m ikroelektroniki i jej wpływ na społeczeństwo chodzi w rzeczywistości, lecz o coś znacznie szerszego, czego m ikroelektronika jest tylko częścią.

Jeżeli w obiegu społecznym utrzym am y term in m ikroelektronika w szerszym znaczeniu, to przeciętnem u Polakow i tru d n o będzie uwie­

rzyć, że to coś innego poza m ikroelektroniką lub elektroniką decyduje o postępie technologicznym . G rozi to nam tym bardziej, że w języku polskim funkcjonuje hasło „elektronizacji g ospodarki” , a naw et cały program elektronizacji gospodarki kraju. T o hasło utrzym uje się od wielu lat głównie dlatego, że utw orzyło je bardzo wpływowe lobby przemysłowe, lecz m oim zdaniem należy o no do grupy haseł, które m ogą zginąć w raz z odejściem ich tw órców . Pozostawienie tego hasła w św iadom ości społecznej prow adzi do przekonania, że chodzi o nasy­

cenie gospodarki tranzystoram i, diodam i lub układam i scalonymi, a co

Inform atyka nr 2, 1989 5

(8)

najwyżej telewizoram i lub m agnetowidam i, gdy w rzeczywistości chodzi o coś zupełnie innego lub znacznie istotniejszego - o wprow adzenie do gospodarki kom puterów w raz z zaw artą w nich inteligencją w postaci oprogram ow ania, a więc o skom puteryzow anie gospodarki, a wręcz jej zinform atyzow anie. Dalsze wm awianie społeczeństwu, że chodzi tylko o elektronizację, jest w znacznym stopniu w prow adzaniem go w błąd, jest dezinform owaniem!

T o, co wyżej pow iedziano, nie oznacza, że naw ołuję do zanegow ania roli m ikroelektroniki, proponuję tylko przywrócić jej właściwe p ro p o r­

cje. N a str. 65 polskiego wydania R ap o rtu pod an o węższe rozum ienie m ikroelektroniki, przy którym należałoby m oim zdaniem pozostać:

„M ikroelektronika stanowi część elektroniki, tj. nauki stosowanej, zajmu­

ją c e j się ...”

Jednym z ciekawszych przedsięwzięć zainicjow anych w Stanach Z jednoczonych w odpowiedzi na wyzwanie rzucone św iatu przez Japończyków było utw orzenie korporacji M C C , o pełnej nazwie Microelectronics and Computer Technology Corporation. W tej naz­

wie także zdecydow anie odróżniono m ikroelektronikę (ang. microelect­

ronics) od techniki kom puterow ej ( ang. computer technology). P ocząt­

kowe decyzje dotyczyły podjęcia prac nad czterem a następującym i projektam i:

- packaging o f integrated circuits, - software technology,

- computer-aided design and computer aided-manufacturing,

- advanced computer design (w którym w yróżniono cztery kierunki badaw cze - artificial intelligence and knowledge-based system s, database management,, human interface, parallel processing).

T akie rozróżnienie znów dobitnie świadczy o roli, ja k ą odgrywa m ikroelektronika w rozw oju technologicznym. Term inem tym pow inno się nazyw ać tylko dziedzinę obejm ującą projektow anie, badanie i wy­

tw arzanie m ikroukładów elektronicznych.

Tezą mej wypowiedzi jest więc stwierdzenie, że tematem rozważań powinien być nie rozwój samej mikroelektroniki, lecz rozwój komputery­

zacji lub informatyzacji w Polsce. Treść końcow ego dokum entu przygo­

tow anego przez organizatorów dyskusji pow inna dotyczyć obecnego stanu o raz rozw oju kom puteryzacji lub inform atyzacji.

DWIE W AŻNE SPRAWY

Niejasność co do p u n k tu wyjścia tej dyskusji w znacznym stopniu ogranicza m oją możliwość zabrania głosu na tem at diagnozy obecnej sytuacji i ew entualnych rem ediów mających na celu jej uzdrowienie.

Chciałbym jed n ak wyrazić opinię w dw óch ważnych kw estiach, które są w dużym stopniu niezależne od przyjętego p u n k tu wyjścia, a dotyczą roli oprogram ow ania oraz wymiany inform acji zawodowych.

Rola oprogramowania

W Polsce, ja k d o tąd , panuje trw ałe ignorow anie i niezrozumienie roli, ja k ą w dojrzałych zastosow aniach kom puterow ych odgryw a op ro g ra­

m ow anie, podczas gdy w krajach przodujących technologicznie ju ż daw no tę rolę uznano.

Jednym z przejawów bardziej realistycznego trak to w an ia o p ro g ra­

m ow ania jest uznanie go za tow ar. W w ypadku większych przedsięw­

zięć, w ytwórców obow iązuje przestrzeganie całego cyklu produkcyjne­

go oprogram ow ania, podzielonego tak , ja k przy w ytw arzaniu innych tow arów , na następujące przykładow e fazy:

- specyfikowanie w ym agań (założeń technicznych), - projektow anie (ogólne i szczegółowe),

- kodow anie (w Polsce zwane ciągle jeszcze program ow aniem ) oraz im plem entow anie (czyli realizowanie),

- integrow anie ze sprzętem i testowanie, - instalowanie.

O prócz tego, w pełnym okresie istnienia p ro d u k tu program ow ego wyróżnia się:

- eksploatację,

- pielęgnowanie (zwane w innych dziedzinach konserw ow aniem lub

utrzym aniem ) i m odyfikow anie, - wycofanie z użycia.

K ażda faza trwa przez określony czas i kończy się w ydaniem określone­

go dokum entu zaw ierającego jej w ynik, co m a istotny wpływ na jakość pow stałego w yrobu. N ie znam jeszcze żadnego p ro d u k tu program ow e­

go w Polsce, kóry pow stałby przy zachow aniu tych reguł. Jest to tym bardziej przykre, że za granicą weszły one ju ż do słowników term inolo­

gicznych.

O gwałtownej potrzebie pow ażnego podejścia do spraw rozwoju technologii program ow ania, co wynika z ogrom nej roli, ja k ą ono odgrywa w zastosow aniach, świadczą jeszcze inne fakty. Podczas wizyty w japońskiej firmie T oshiba zapoznałem się z F ab ry k ą O program ow a­

nia (nazwa angielska - Software Factory), w której zatrudnia się 2300 program istów . Zajm ują się oni wszystkimi wymienionymi wyżej fazami procesu produkcyjnego oprogram ow ania (nie tylko kodowaniem!).

Miesięczna produkcja tej fabryki wynosi 7,2 min linii program ów (w jednostkach rów now ażnych językow i asem blera). C ałkow ita pow ie­

rzchnia trzech budynków przeznaczonych na fabrykę (dwa, w k tó ­ rych w ytwarza się p ro d u k t, i trzeci w którym go się testuje) wynosi ok. 17 tys. m 2 (testow anie największych systemów trw a nawet do 12 miesięcy). T ak znaczna produkcja jest możliwa tylko przy pełnej autom atyzacji. D o tego celu służą, nie doceniane, a niekiedy nie znane w Polsce, narzędzia program istyczne. Zintegrow ane, spójne zbiory narzędzi tw orzą środow iska program ow e. T aki zbiór narzędzi jest dostępny każdem u program iście na 750 stanow iskach roboczych, tw orząc wraz ze sprzętem na każdym z tych stanowisk, tzw. w arsztat program isty.

Istotę narzędzi program istycznych zrozum iano ju ż daw no na szczeb­

lach decyzyjnych w krajach przodujących technologicznie. N a przykład, brytyjskie M inisterstw o H andlu i Przemysłu (D TI) pow ołało do życia p rogram STARTS (ang. Software Tools fo r Application to R eal Time Systems) z budżetem porów nyw alnym ze w spom nianym wcześniej program em Alveya. Jak twierdzi się w oficjalnych dokum entach, podstaw ow ym celem program u STA R TS i jem u podobnych, jest zwiększenie konkurencyjności całego brytyjskiego przem ysłu (nie tylko komputerow ego!). Głów nym kierunkiem prow adzącym do tego celu jest prom ocja stosow ania narzędzi program istycznych. W ram ach tego program u zidentyfikow ano i oceniono dotychczas przydatność kilku­

dziesięciu narzędzi dostępnych handlow o, publikując w ielostronicową dokum entację dotyczącą ich użycia w każdej fazie całego okresu istnienia oprogram ow ania, a także w zarządzaniu wytw arzaniem o p ro ­ gram ow ania. A by zachęcić przemysł do stosow ania narzędzi, pow ołano do życia tzw. Softw are Tools Demonstration Centre o budżecie 1 min funtów, gdzie odbyw ają się bezpłatne szkolenia wszystkich zaintereso­

wanych ich użyciem.

Od dwóch lat miesięcznik IN F O R M A T Y K A publikuje autoryzow a­

ne tłum aczenia w ybitnych inform atyków z krajów przodujących tech­

nologicznie. W ostatnich num erach, m. in. prof. M ary Shaw z pow oła­

nego przez am erykański D epartam ent O brony Software Engineering Institute stwierdza, że ,, Obecnie, oprogramowanie je s t głównym czynni­

kiem decydującym o powodzeniu zastosowań systemów zaawansowanych technologicznie, a kluczowym zagadnieniem je s t niezawodność oprogra­

m owania” (IN F O R M A T Y K A , n r 7, 1987). W edług tej samej autorki, stosunek kosztów oprogram ow ania do kosztów sprzętu dla głównych przedsięwzięć realizow anych w przestrzeni kosm icznej (finansow anych przez D epartam ent O brony) zwiększy się na przestrzeni lat 1980- -1990 sześciokrotnie (z 1:1 do 6:1), a wielkość program ów tylko w jednej klasie zastosow ań (dla załogowych lotów kosm icznych) w 1990 roku przekroczy kilkakrotnie potencjał wykonawczy wszystkich obecnie zatrudnionych w USA program istów . Jak twierdzi prof. G erh ard G oos z zachodnioniem ieckiego Gesellschaft fü r Inform atik und Datenverar­

beitung (IN F O R M A T Y K A , n r 9, 1987), ekstrapolacja krzywej dotych­

czasowego wykładniczego w zrostu zapotrzebow ania na oprogram ow a­

nie prow adziłaby do w niosku, że ok. 2000 roku wszyscy A m erykanie i praw dopodobnie wszyscy Niemcy musieliby zostać program ista­

mi,aby zaspokoić popyt na produkcję oprogram ow ania.

Przy takich tendencjach światowych, wydaje się bezdyskusyjne, że warto pomyśleć o poważniejszym zajęciu się dziedziną profesjonalnej produkcji oprogramowania, włącznie z możliwością powołania odrębnej jednostki organizacyjnej, np. o randze C entrum lub Instytutu.

dokończenie na s. 13

(9)

U ch w a ła II W aln eg o Zjazdu D e le g a tó w Polskiego T o w a rz y s tw a In fo rm a ty c zn e g o

Uczestnicy II W alnego Zjazdu Delegatów PTI - po zapoznaniu się z referatem ustępującego Z arządu G łów nego Polskiego Tow arzystw a Inform atycznego i po wysłuchaniu głosów w dyskusji - zajęli następują­

ce stanow isko w sprawie rozw oju inform atyki w Polsce.

N adal brak całościowej, spójnej polityki w ładz centralnych w odnie­

sieniu do inform atyki. N ad al utrzym uje się szkodliwy podział kom pe­

tencji: za badania odpow iadają inne resorty niż za produkcję sprzętu, za szkolenie i kształcenie jeszcze ktoś inny, a za zastosow ania - na szczeblu centralnym praktycznie nikt nie odpow iada. Przemysł środków infor­

m atyki, trapiony wieloma trudnościam i (brak oprzyrządow ania p ro ­ dukcji, brak elem entów, a zwłaszcza elem entów odpow iedniej jakości, brak urządzeń peryferyjnych nowej generacji - stacji dysków elastycz­

nych małej średnicy, dysków typu winchester, m onitorów dobrej rozdzielczości itp.) nie prow adzi żadnej polityki rynkow ej. E ksport niektórych urządzeń sięga praw ie 100% produkcji. Jest on opłacalny co najwyżej w kategoriach w ąskoekonom icznych, a zaangażow any weń potencjał wytwórczy nie wpływa w żadnym stopniu na popraw ę wyposażenia inform atycznego w Polsce.

Jednym z przykładów braku polityki państw a w odniesieniu do zastosow ań inform atyki jest nieokazywanie żadnej realnej troski o obe­

cnych użytkow ników kom puterów O dra. Linia wygasa, kom putery - ciągle jeszcze rozbudow ywane! - są używane od kilkunastu lat. Wielu użytkow ników zainw estow ało ogrom nie dużo w systemy oparte na O drach. Ten m ajątek ulegnie zniszczeniu, jeśli się nie podejm ie k o n k ret­

nych działań um ożliwiających obecnym użytkow nikom tego typu m aszyn gładkie przejście na inne maszyny.

Skupienie zainteresow ania opinii publicznej i w ładz na problem atyce m ikrokom puterów przesłoniło fak t zupełnego zaniedbania problem ów kom puterów dużych. Nie może być rozsądnych rozwiązań inform atycz­

nych w zarządzaniu, bankow ości, handlu, przemyśle i energetyce bez dużych kom puterów . Nie m a mowy o prow adzeniu liczących się badań naukow ych ani p rac projektow ych wyłącznie z użyciem kom puterów klasy IBM P C /X T lub naw et A T. Tymczasem, ja k słusznie podkreślili w swej uchw ale nasi koledzy z O ddziału M ałopolskiego, pod względem dużych kom puterów Polska staje się inform atyczną pustynią. P ro d u k ­ cja k om putera R34 nie popraw i tu sytuacji ani pod względem ilościo­

wym, ani jakościow ym . Jest potrzebna duża liczba m aszyn o szybkości m ilionów operacji na sekundę. Brakuje również sprzętu klasy VAX niezbędnego do prow adzenia prac o charakterze inżynierskim i do dydaktyki w uczelniach wyższych.

O prócz braków sprzętu kom puterow ego zastosow anie inform atyki od strony sprzętowej u tru d n ia fatalna jak o ść urządzeń produkcji krajowej i im portow anych z krajów I obszaru płatniczego. Znane są przykłady systemowej niespraw ności przez 350 dni w roku. Żadne poważne zastosow ania inform atyki nie są możliwe przy tak lichym sprzęcie.

Słabą stronę inform atyki w Polsce stanow i rów nież oprogram ow anie.

Brak właściwych m echanizm ów praw no-ekonom icznych pow oduje znikom e zainteresow anie produkcją oprogram ow ania profesjonalnej jakości. N agm inne posługiw anie się oprogram ow aniem pochodzącym ze źródeł nielegalnych i półlegalnych, oprócz potencjalnego zagrożenia (ekonom icznego i politycznego), jest absolutnie zgubne d la zarodków krajowego przem ysłu oprogram ow ania. Przypom inam y, że koszt wy­

tw orzenia oprogram ow ania dla liczących się zastosow ań wyraźnie przekracza koszt potrzebnego dla nich sprzętu. W brew popularnym przekonaniom tylko nieznaczny procent oprogram ow ania używanego w zastosow aniach profesjonalnych stanow ią program y powielone.

W iększość oprogram ow ania należy tw orzyć dla każdego zastosow ania praw ie od podstaw . Służy tem u bardzo kosztow ne instrum entarium inżynierii oprogram ow ania: narzędzia sprzętowe i program istyczne, a także uzbrojenie metodyczne - w Polsce niedostępne, nieznane i lekceważone.

Wiele ważnych zastosow ań inform atyki jest nie do pom yślenia bez ścisłego pow iązania technik inform atycznych z łącznościowymi. T ym ­

czasem spraw a sieci od wielu lat pozostaje w Polsce w m artw ym punkcie, m im o wielu ruchów pozornych.

Rozwój polskiej inform atyki zależy w ogrom nej mierze od stosunku państw a do problem u tw orzenia kadry zawodowej, co pow inno w yra­

żać się we właściwej polityce względem b ad ań naukow ych, edukacji i wydawnictw fachowych. We wszystkich tych obszarach zaniedbania m inionych lat są nie mniejsze niż w innych działach inform atyki.

Chroniczny brak właściwej klasy sprzętu uniem ożliwia prow adzenie p rac wdrożeniowych. O granicza to zarów no tw orzenie narzędzi infor­

m atycznych na potrzeby krajow e, ja k i eksport polskiego know how.

O statnio notuje się niewielką popraw ę, gdyż niektóre polskie instytuty naukow e zostały w yposażone w m ikrokom putery klasy IBM P C /X T lub AT. Powszechny entuzjazm w obec tej nowej sytuacji utrudnia jed n ak zauw ażenie faktu, że narzędziem dla większości b ad ań i wielu zastosow ań w inform atyce nie m ogą być m ikrokom putery 16-bitowe.

W łaściwy rozwój polskiej inform atyki wym aga zakupu, przynajmniej dla w iodących ośrodków , m ikrokom puterów 32-bitowych, kom pute­

rów średniej wielkości, a także zapew nienia dostępu - bo o zakupie nie m ożemy jeszcze m arzyć - do superkom puterów . A spośród spraw całkiem elem entarnych: niech naszym naukow com nie brakuje rów nież pieniędzy na zakup książek i czasopism.

W brew często rozpow szechnianym opiniom , k adra napraw dę facho­

wych inform atyków w Polsce (w stosunku do potrzeb dzisiejszych i przyszłych) jest niezwykle szczupła. M im o to nadal utrzym uje się konieczność ograniczania n ab o ru studentów na kierunek „inform aty­

k a ” , spow odow ana brakiem kadry, sprzętu i lokalu. E dukacja inform a­

tyczna na kierunkach nieinform atycznych jest nadal zbyt często sm ut­

nym nieporozum ieniem , polegającym na uczeniu studentów elem entów program ow ania w F ortranie, C obolu lub Basicu, i to najczęściej na sucho, tzn. bez dostępu d o kom putera, lub - co gorzej - z pseudodostę- pem, bo przy pom ocy kom puterow ych zabawek w rodzaju ZX Spect­

rum i C om m odore 64. A przecież nie trzeba przypom inać, że przyszłe losy polskiej inform atyki zależą od tego, ja k kształcimy dzisiaj.

Przyjęcie przez M inisterstw o O światy i W ychow ania rozsądnych zasad edukacji inform atycznej w szkołach nie zaow ocow ało rzeczywis­

tymi pociągnięciam i dla stw orzenia w arunków właściwej realizacji tych zasad. Opóźnienie produkcji kom putera szkolnego - to także ham ow a­

nie niezbędnych prac towarzyszących (podręczniki, kształcenie i szkole­

nie nauczycieli, produkcja odpow iedniego oprogram ow ania). Ta sytua­

cja w żadnym stopniu nie odpow iada publicznie w ygłaszanym zapow ie­

dziom i oświadczeniom , w tym zaaprobow anym uchw ałą X Zjazdu PZ PR . Czujem y się zobow iązani przestrzec przed groźnym i skutkam i kontynuow ania zaniedbań na tym polu.

Nie lepiej wygląda sytuacja, jeżeli chodzi o dostępną w języku polskim literaturę zaw odow ą. N a rynku księgarskim brak jest wielu niezbędnych pozycji. W ydaw nictwa borykają się z brakiem właściwie wszystkiego - począwszy od papieru i bazy poligraficznej, a skończywszy n a braku autorów zniechęcanych niskimi staw kam i oraz niezwykle długim cyk­

lem wydawniczym. Jednocześnie w księgarniach pojaw ia się coraz więcej inform atycznych „brukow ców ” w postaci szkodliwych broszur produkow anych w wielkich nakładach przez firmy z wydawniczego m arginesu. Szansa popularyzow ania wiedzy inform atycznej w czasopis­

mach nie została w ykorzystana. Przeciwnie, zw raca uwagę niski poziom m erytoryczny poświęconych inform atyce „popularnych” artykułów , publikow anych w wielu periodykach. W tej sytuacji jest konieczna pom oc państw a w drodze sponsorow ania wiedzy o inform atyce w społe­

czeństwie. Pow inno to dotyczyć nie tylko twórczości au to ró w polskich, lecz także przekładów z języków obcych.

Szukając dróg wyjścia z obecnej bardzo trudnej sytuacji inform atyki w kraju, należy pow tórzyć naszą tezę o bezwzględnej konieczności uświadom ienia sobie (i wyciągnięcia konkretnych wniosków z tej świadomości!) zasady, że dla kraju ważne są przede w szystkim zastoso­

w ania inform atyki. Polityka państw a w tej m aterii musi opierać się na przyjętym m odelu i planie zastosow ań inform atyki. Taki plan, uwzględ­

7 Inform atyka nr 2, 1989

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przy korzystaniu'z sieci Transnet zaobserwowano bardzo wysoki stopień wykorzystania czasu procesora składnicy plików (od 50 do 65%). Oznacza to, że nadzór karty

C-Sliell (nazwa oznaczająca podobieństwo składni do języka C) i Bourne Shell (od nazwiska autora). Obie mogą być używane jako interakcyjne interpretery poleceń

W sieciach tych stosuje się najróżniejsze metody dostępu do łącza, ale najczęściej jest realizowany dostęp rywalizacyjny CSMA/CD oraz dostęp z przekazywaniem

Sytuacja, w której funkcji stanu specyfikacji nie można wyrazić w zależności od funkcji stanu realizacji, jest nietypowa. Podobnie jak dobry program nie oblicza

Od tej ch w ili inform acja może być w yp ro ­ wadzana z rejestru szeregowo, niezależnie od pracy pamięci w trybie równoległego dostępu (z dużą częstotliwością rzędu 25

conej prenumeraty na drugie półrocze br.. Na pierw szym , najniższym poziomie, pow inny się znajdow ać procedury bezpośrednio d ziałające na zbiorze danych,

czenia zaw artości pól danych n a podstaw ie innych pól.. m em ory variables).. funkcjonow aniu sieci UM M LAN-2.. czyli każdy alg o ry tm rozw iązyw ania tego drugiego

Budowa bloku param etrów wymagątKgo do lądowania i < wenlualnego wyko- naiiia program u dla funkcji 4B11 (AL II).. W yrównanie