• Nie Znaleziono Wyników

Tygodnikiem Solidarność

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Tygodnikiem Solidarność"

Copied!
108
0
0

Pełen tekst

(1)

Rys. Krzysztof Brynecki tysol.pl

ISSN 0208-8045 indeks 379433 cena 4,90 zł (w tym 8% vat)

Długa historia w krótkim komiksie

40 lat wolNoścI Słowa

„Tygodnikiem z

Solidarność”

(2)
(3)

3

kwietnia 1981 roku ukazało się pierwsze wydanie

„Tygodnika Solidarność” – „pierwszego wolnego tygodnika od Łaby do Władywostoku”. „Tygodnik”

powstał w wyniku narodzin NSZZ „Solidarność”

w związku z realizacją 3 punktu Postulatów Sierpniowych, w którym domagano się przestrzegania zagwarantowa- nej w konstytucji PRL wolności słowa i druku. Na okładce 1 numeru pojawiło się zobowiązanie redakcji: „Po pierw- sze chcemy, aby pismo było najściślej związane z życiem polskiego społeczeństwa. Po drugie chcemy, aby mówiło prawdę (…)”. Od 40 lat kolejne pokolenia dziennikarzy związanych z „Tygodnikiem” wypełniają to zobowiązanie.

Historia „TS” jest sprzężona z historią Niezależnego Samo- rządnego Związku Zawodowego „Solidarność”. To w znacz- nej mierze historia zmagań o solidaryzm społeczny.

Na kartach „Tygodnika” przez 40 lat jego istnienia odbijały się nadzieje, plany i oczekiwania społeczeństwa, wyraża- ne za pośrednictwem czołowych postaci współczesnego życia politycznego. Od początku swego istnienia „Tygo- dnik Solidarność” pozostaje wierny ideałom Sierpnia ’80, bo z tych właśnie ideałów się zrodził. Twardo domagał się dekomunizacji i lustracji. Piętnował nieuczciwe procesy gospodarcze, sprzeciwiając się kolonizowaniu Polski przez zagraniczny kapitał. Nieustępliwość i bezkompromiso- wość głoszonych poglądów sprawiała,

że w czasach dominującego liberali- zmu w dziedzinie społeczno-gospo- darczej był często sekowany i spycha- ny na margines życia publicznego.

Pomimo tego to właśnie do redakcji

„Tygodnika” przyjechał w maju 1998 roku płk Ryszard Kukliński pod- czas swojej pierwszej wizyty w Polsce

od ucieczki za granicę, to na łamach „TS” chciał pisać i wy- powiadać się pod koniec życia jeden z najwybitniejszych polskich i europejskich poetów Zbigniew Herbert. „Tygo- dnik Solidarność” to jednak nie tylko historia. Także dziś dziennikarze związani z „Tygodnikiem” wobec zmieniają- cej się rzeczywistości przemian społeczno-gospodarczych, bezkompromisowo stojąc po stronie wartości niezmiennie towarzyszących „TS” od 40 lat, tworzą platformę do dys- kusji na temat wyzwań, przed którymi stajemy i będziemy stawać, wspierają wolność słowa, nie tylko w Polsce, budują kanały komunikacji bohaterów niepodległości z młodym pokoleniem, ale nade wszystko stoją na straży zmagań o solidaryzm społeczny. Jubileusz 40-lecia to okazja do przy- pomnienia roli pisma w tworzeniu wspólnoty ludzi Nieza- leżnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”

i jej drogi do zwycięstwa nad znienawidzoną komuną, ale także, a może nawet przede wszystkim, znaczenia „Tygo- dnika Solidarność” dla budowania sprawiedliwszej Rzeczy- pospolitej Polskiej również współcześnie. To również okazja do ukazania wartości wolności słowa, szczególnie wobec zachodzących współcześnie przemian związanych z próbą obalenia porządku opartego na wartościach chrześcijań- skich. W ciągu najbliższego roku na łamach „Tygodnika”

będziemy chcieli przybliżyć naszym czytelnikom historię pisma, także w kontekście współcze- śnie zachodzących przemian. 40 lat

„Tygodnika Solidarność” to również historia sporów, dyskusji i ścierania się poglądów, dlatego w nadchodzą- cym roku nie zabraknie też sylwetek pracowników i współpracowników czasopisma mających wkład w two- rzenie jego historii. 

„Po pierwsze chcemy, aby pismo było najściślej związane z życiem

polskiego społeczeństwa.

Po drugie chcemy, aby mówiło prawdę (…)”.

Xxxx Michał Ossowski

REDAKTOR NACZELNy

„Tygodnik Solidarność”

obchodzi 40-lecie.

Poznaj jego historię

na Tysol.pl

(4)

W TYM TYGODNIU:

FELIETONY:

POLECAMY:

07.04.2021

WyDANIE Nr

14

Płużański 15

Gac 29

TerlikOwski 39

Biniecki 63

kryszTOPa 67

TeMaT TyGOdnia

40-lecie

„Tygodnika Solidarność”

kraJ

Jak wirus bombarduje emocje.

Rozmowa z prof. E. Marciniak 54 Efektywnie działający system dezinformacji 59 zaGranica

Lekcja z kryzysu sueskiego 60

Świat po ropie 64

GOsPOdarka

Rosja i Chiny bez silników z Europy 68 Aktualna sytuacja

szpitala tymczasowego w Gdańsku 71 Wiatr powieje w nasze żagle – morska

energetyka wiatrowa szansą dla Polski 72 PGNiG – większy zysk w 2020 r. 74 kulTura

Muzyka zbliżyła nas do natury.

Rozmowa z B. i K. Kondrackimi 76 ŚwiaT wedłuG cHOdakiewicza 80 ŚwiaT wOkÓł nas

Nowe, wirtualne,

bezpieczne i... nieziemsko drogie 84 ludzie wOlnOŚci i sOlidarnOŚci

Pasje dyrektora z Argentyną w tle.

O Tadeuszu Taworskim 86

zwiĄzek

Co w związku 90

Działacze „S” zwolnieni

z Ministerstwa Rolnictwa 92

Live z Tysolem 95

Powstanie Narodowy Holding Spożywczy 96

i Vice Versa 5

kaleJdOskOP 8

karuzela z BlOGeraMi 83

PrawO 98

sPOrT 100

10

Pomnik wolności słowa

16

„Tygodnik solidarność”

na celowniku bezpieki

20

żyliśmy jak na beczce prochu.

rozmowa z M. kowalskim

24

cud zmarginalizowany.

rozmowa z k. wyszkowskim

30

Ślepe koleiny.

Przedruk wywiadu z J. Olszewskim

34

Pojedynki Pana cogito.

Fragmenty wywiadu z z. Herbertem

40

kOMiks. „Tygodnik solidarność” – pomnik wolności słowa

(5)

DO 100 zNAKóW

DO 95 zNAKóW Robert Wąsik

Agnieszka Żurek

N

iepokoi mnie sytuacja, gdy popularność zdobywa lekarz oferujący pacjentom lek, którego skuteczności i bezpieczeństwa nie potwierdziły żadne badania kliniczne. Ponadto zwolennicy amantadyny to najczęściej krytycy szczepionek, które z kolei przeszły wszystkie fazy badań klinicznych. Komu zatem bardziej ufamy? Rzetelnej wiedzy medycznej czy teoriom, od których wszyscy medycy (poza jednym) wolą trzymać się z daleka?

Dr Bodnar do tej pory nie opublikował staty- styk swoich pacjentów, o co od miesięcy prosi go środowisko medyczne. Producenci amantadyny nie badają jej w COVID-19, bo… nie widzą do tego podstaw. Sama amantadyna może zaś powodować groźne skutki uboczne – z tego powodu od dawna nie jest stosowana w leczeniu grypy.

Myślę, że w obliczu pandemii i setek zgo- nów z powodu COVID-19 szukamy poczucia bezpieczeństwa. Nadziei, że tę straszną chorobę wyleczy skuteczne lekarstwo. Dlatego postać cudownego doktora z cudownym lekiem trafiła na podatny grunt.

Czy amantadyna leczy COVID-19? Tego nie wiem. Jeśli badania kliniczne potwierdzą jej sku- teczność, z radością pogratuluję dr. Bodnarowi.

Ale na pewno mitem amantadyny leczymy swój strach. Aby czuć się bezpiecznie, jesteśmy skłonni zaprzeczyć rozsądkowi i logice.  

Nie ma

cudownego leku Współczesny

doktor Judym

D

oktor Włodzimierz Bodnar, pulmo- nolog i pediatra z Przemyśla, miał odwagę stanąć po stronie pacjentów, w poprzek interesów największych kon- cernów farmaceutycznych. Miejmy nadzie- ję, że jego ofiarność zostanie doceniona, a zaproponowany przez niego (i sprawdzo- ny na grupie ponad 3 tys. pacjentów, któ- rych przyjął osobiście) schemat leczenia COVID-19 chlorowodorkiem amantadyny znajdzie się niebawem w schematach po- stępowania z tą chorobą proponowanych przez Ministerstwo Zdrowia. Na stronie przemyskiej przychodni „Optima” kiero- wanej przez dr. Bodnara możemy przeczy- tać już kilkanaście tysięcy podziękowań, próśb o dalsze konsultacje bądź uszcze- gółowienie porad dotyczących leczenia COVID-19. Można przypuszczać, że nie- bawem każdy z nas będzie miał w swoim otoczeniu kogoś, komu pomogła amanta- dyna i to stanie się najlepszym mierni- kiem skuteczności terapii proponowanej przez dr. Bodnara. Niebagatelne znaczenie w leczeniu COVID-19 amantadyną ma rów- nież cena leku wynosząca ok. 20 zł. Jeśli porównamy ją z ceną chociażby remdesivi- ru oscylującą w granicach 10 tys. zł, wybór wydaje się oczywisty.  

i Vice Versa

(6)

„Tygodnik” w roku jubileuszu

40

-lecie „Tygodnika Solidar-

ność”, tak nierozerwalnie związanego z historią na- szego Związku, to przede wszystkim święto wolności słowa, którego „Tygodnik”

zawsze był symbolem.

Z okazji tego wspaniałego jubileuszu życzę redakcji

„Tygodnika”, dziennikarzom, pracownikom i osobom współpracującym, poczucia dumy z tworzenia tego wy- jątkowego pisma. Życzę dochowania wierności prawdzie i dziennikarskiej rzetelności, tak dzisiaj potrzebnej.

„Tygodnik Solidarność” to również piękna histo- ria, wiele wspaniałych nazwisk i ważne dla najnowszej historii Polski wydarzenia, które znalazły swoje miejsce na jego stronach. Życzę dalszych dziesięcioleci służby na rzecz polskich pracowników i naszej Ojczyzny.

Przewodniczący nszz „solidarność”

Piotr duda

Screen M.Ż., 26 marca 2021 r.

(7)

W tym roku 3 kwietnia to zarówno Wielka Sobota, jak i 40-lecie „Tygodnika Solidarność”. Dlatego kolejny klip promujący album „Od Legionów

do wolnej Polski – muzyczna opowieść” zespół Sonanto dedykuje właśnie temu patronowi medialnemu.

„Tygodnik” powstał w Polsce w wyniku

porozumień sierpniowych, w trak- cie trwającego jeszcze karnawału Solidarności. Wraz z wprowadze- niem stanu wojennego decyzją władz został zamknięty, by odrodzić się po latach, wraz z wolną Polską.

Wtedy pracę redakcji w różnych okresach prowadzili zarówno Ta- deusz Mazowiecki, jak i Jarosław Kaczyński.

Do burzliwych losów „Tygodni- ka”, tak skomplikowanych jak polska historia ostatniego 40-lecia, zespół

mógł nawiązać tylko szczególnym utworem. To „Tango na głos, orkie- strę i jeszcze jeden głos” autorstwa Grzegorza Tomczaka.

Znajdą go Państwo pod poniż- szym linkiem:

www.youtube.com/c/

SonantoZespółwokalnoaktorski

Na płycie obok „Tanga…” zna- lazły się aktorskie interpretacje utworów nawiązujących do waż- nych momentów polskiej historii XX wieku. Znaczna część albumu została oczywiście poświęcona także dziejom Solidarności – w pieśniach jej najważniejszych bardów i innych znanych artystów.

Krążek stanowi kwintesencję wieloletniej działalności koncerto- wej zespołu – programy nawiązu-

Muzyczna dedykacja dla „ TS”

jące do ważnych rocznic to domena artystycznej działalności Sonanto.

Zespół prezentuje je w całej Pol- sce, jak i w środowiskach polskich za granicą.

„Zależało nam, aby w naszym pierwszym albumie – muzycznej opowieści o polskiej historii w XX w.

– uniknąć nadmiernego pato- su. By poprzez ciekawe, aktorskie interpretacje płyta dotarła także do młodszego pokolenia. Aby utwory, które powstały czasem nawet 100 lat temu, otrzymały nowe życie i po- zwoliły przypomnieć Polakom trud- ne dzieje w XX wieku” – tak kon- cepcję płyty zarysowała jej autorka, Aleksandra Matryba – wokalistka, założycielka i kierownik artystycz- ny zespołu. Na płycie zaśpiewali także inni aktorzy oraz wokaliści Sonanto: Katarzyna Andruszko, Magdalena Placek-Boryń, Dominik Bobryk, Adrian Kieroński i Dominik Rybiałek. Towarzyszyli im świetni muzycy – Piotr Iwański (kierownik zespołu muzycznego, przy fortepia- nie), Kornelia Figielska (pierwsze skrzypce), Dobromir Lesiak (drugie skrzypce), Joanna Ławcewicz-Musia- lik (altówka), Katarzyna Stasiewicz (wiolonczela), Stefan Stefaniak (gita- ry), Filip Dzierżawski (kontrabas/gi- tara basowa) oraz Maciej Wojcieszuk (perkusja). Aranżacje i transkrypcje smyczkowe przygotował aranżer zespołu – Piotr Nermer.

Z okazji jubileuszu składamy życzenia wszelkiej pomyślności Re- dakcji „Tygodnika Solidarność” oraz wszystkim, którzy tworzyli gazetę na przestrzeni minionych 40 lat.

Życzymy Państwu, by podobnie jak cztery dekady temu tytuł nadal był jednym z najbardziej opiniotwórczych mediów w Polsce, reprezentującym przede wszystkim perspektywę świata pracy, niezmiennie posiadającym znaczący wpływ na kształt debaty publicznej w Polsce.

zespół wokalno-aktorski Sonanto Znaczna część debiutanckiego albumu

zespołu została poświęcona dziejom Solidarności

(8)

„PiS

staje po stronie siewców śmierci”

– oznajmiła posłanka Lewicy Joan- na Scheuring-Wielgus, odnosząc się do decyzji o niezamykaniu kościołów na czas najważniejszych dla katolików świąt Wielkanocy. I wcale jej nie przeszkadza, że w tym samym czasie miliony Polaków chodzą do sklepów, aptek, drogerii i księgarni. Ale przecież od co najmniej roku wiadomo, że wirus jest bardzo wierzący, pełno go w kościo- łach, nawet tych pustych, a nie ma go w sklepach i drogeriach.

J

oe Biden modli się na różańcu i jest za aborcją, czynnie ***

uczestniczy w życiu swojej katolickiej wspólnoty i broni praw LGBT. „Taka osoba, która twierdzi, że jest katolikiem, a jednocześnie jawnie, zatwardziale i agresywnie promuje taką zbrodnię jak aborcja, znajduje się w stanie co najmniej apostazji” – powiedział popularny w Stanach Zjednoczonych kard. Raymond Leo Burke, były prefekt Najwyższego Trybu- nału Sygnatury Apostolskiej, o prezydencie USA. To ważne słowa w obliczu katolicyzmu liberalnego, który buduje chrze- ścijaństwo na swój obraz i podobieństwo.

E

dyta Górniak brnie dalej w tematy UFO i istot pozaz-***

iemskich. Na jej Facebooku pojawił się niepokojący wpis:

„Szkoda, że wciąż nie jesteśmy gotowi. To, że o czymś nie wiemy, nie znaczy, że to nie istnieje. Nie wiemy, więc nie

wierzymy. Zamiast zadawać pytania – przyjmujemy postawę ignoranta lub hater’a. (Niektórzy) Ujawnienie byłoby w in- teresie publicznym, jak twierdzi John Ratcliffe, ale chyba się z nim nie zgodzę. Jak zareagowałby dziś zastraszony do obłę- du Człowiek?... Szczerze? Wstydzę się pomyśleć. ~ • ~ Trudno Nam – Ludziom materialistom, uzależnionym od cierpienia, uzależnionym od posiadania, od papierosów, plotek i kredy- tów – pojąć ogrom zagadnień, od których ludzkość była przez tyle lat odsunięta. A zamiast tego zaprogramowana w pod- stawowe schematy egzystencji. Powiem to kolejny raz – Dla każdego z Nas to czas, by oduczyć się wszystkiego, czego Nas według schematów uczono, aby zresetować umysł i przygo- tować się na Prawdę i Wiedzę. To potwornie trudny, ogromny wysiłek, bo wymaga przeprogramowania nawyków myślo- wych i rozpuszczenia wyuczonych schematów. Każdy miał pasować do określonego schematu, a przecież każdy z Nas jest indywidualnością” itd. Jeszcze bardziej niepokojąca jest liczba komentarzy pod wpisem, w których ludzie przyznają jej rację.

A może jest tak, że w okresie zmęczenia pandemią ludzie po- trzebują mądrości w stylu Paulo Coelho? My, na brzegu rzeki Wisły, usiedliśmy i płakaliśmy...

R

ośnie przewaga Polski 2050 nad KO. W ostatnim son-***

dażu Kantar dla „Polityki” Polska 2050 ma 25 proc.

poparcia, a KO 17 proc. Tymczasem Borys Budka gotowy jest do natychmia- stowego przejęcia władzy w Polsce i zaprasza do tego inne ugrupowania. „Mó- wiłem o tym, że jesteśmy w stanie przeprowadzić Polskę do wyborów z rzą- dem technicznym, który zajmie się najważniejszymi sprawami. Nie ma rzeczy ważniejszej niż zdrowie i życie Polaków, a dzisiaj rząd stracił możliwość normalnego zarządza- nia państwem. Jesteśmy gotowi, by przeprowadzić Polskę do okresu wyborów wraz z rządem technicz- nym. Dzisiaj to ostatni moment, gdy jest to moż-

KALEJDOSKOP

PrzeGlĄd wydarzeń POd redakcJĄ JakuBa Pacana i MaTeusza kOsińskieGO

Fot. Leah Millis / Reuters / FORUM

Prezydent USA Joe Biden

(9)

DO 100 zNAKóW

DO 95 zNAKóW

liwe. Dzisiaj jest jednak pytanie do naszych partnerów po drugiej stronie, czy zdecydują się dołączyć do jasnej strony mocy”. Jak widać, ostatnio nikt nie dołącza, a nie- którzy nawet opuszczają tę jasną stronę mocy, by zasilić inną jasną stronę mocy przy boku Szymona Hołowni.

R

eprezentanci Polski mimo presji medialnej ze strony ***

lewicy nie klęknęli na murawie przed meczem z re- prezentacją Anglii. Na stadionach w Anglii piłkarze w ramach akcji „Black Lives Matter” klękają na murawie przed pierwszym gwizdkiem, co ma symbolizować rodzaj przeprosin za kolonializm. Sprawa budziła bardzo duże emocje w sieci. Większość internautów nie miała wątpli- wości, że reprezentanci zachowali się, jak trzeba. Tymcza- sem okazuje się, że są osoby piastujące wysokie stanowiska publiczne, dla których zdrowy rozsądek zachowany przez polskich piłkarzy jest powodem do krytyki... „No i nie klęknęli. Przecież to nie o nich chodzi, tylko o szacunek dla innych. Odrobina empatii, panowie. A tak ani wyniku, ani charakteru. Ech, wracam do mojej robótki” – napisała na Twitterze posłanka Koalicji Obywatelskiej Klaudia Ja- chira, która, o dziwo, też nie klęka przed każdym publicz- nym zabraniem głosu.

M

ieszkańcy stolicy – uwaga, szykują się pod-***

wyżki. Prezydent Warszawy Rafał Trzaskow- ski opublikował obszerny wpis na Facebooku, w którym skomentował dramatyczne podwyżki za wy- wóz śmieci, jakie dotkną od 1 kwietnia mieszkańców Warszawy. Zdaniem włodarza stolicy, podwyżki są efek- tem... polityki rządu.

Opłata za śmieci będzie powiązana z zużyciem wody, co najbardziej uderzy w większe gospodarstwa. Choć

miasto przekonuje, że to „najbardziej sprawiedliwe z roz- wiązań”, to po zmianie zasady naliczania opłat pięcio- osobowa rodzina może zapłacić nawet 250 zł miesięcznie, choć wcześniej płaciła 65 zł.

Trzaskowski w swojej wiadomości zwrócił się do pre- miera i wicepremierów. „Skąd więc podwyżka? Odpo- wiedź jest bardzo prosta. To efekt Waszych działań. Tak, Waszych. Właśnie dostaliście rachunek, który sami sobie wystawiliście. Już wyjaśniam. Obowiązujące przepisy, ustawa, którą przez ostatnie lata tyle razy poprawiali- ście, zabrania nam – samorządom – pokrywania części kosztów utrzymania systemu wywozu odpadów. Pewnie tego nie wiecie, ale Warszawa płaci za ten system ponad 1,2 mld złotych. Tylko 743 mln złotych pokrywali dotąd warszawiacy, wnosząc opłaty za wywóz śmieci. Pozosta- łe 457 mln złotych miasto dopłacało z budżetu. […] Ceny za wywóz śmieci wzrastają w całej Polsce, w tym Warsza- wie. Naszymi rękami podwyższacie kolejne opłaty miesz- kańcom” – mogliśmy przeczytać na Facebooku.

Prezydentowi Warszawy mocno odpowiedział Seba- stian Kaleta, wiceminister sprawiedliwości. – Bezczel- ność Rafała Trzaskowskiego poraża. Nie dość, że złamał większość danych obietnic, to zrzuca winę za swoje i po- przedniczki niekompetencje na aktualny rząd. Przepis, na który się skarży, pochodzi z 2011 roku. Warszawiacy zapłacą wielkie rachunki, bo miasto nie inwestowało w instalacje. Od dłuższego czasu alarmuję, że warsza- wiacy zapłacą wielkie rachunki za śmieci, ponieważ takie są skutki braku inwestycji (spalarnia) i wymogów unijnej dyrektywy z 2008 roku. Kampanie wyborcze 2019 i 2020 wstrzymały podwyżki. Zostały wprowadzone od razu po nich, tak jak mówiłem – podsumował polityk Solidarnej Polski. 

MichAlSki NA DOBRY POcZĄTEk

(10)

Mateusz kosiński

Nie bez przyczyny „Tygodnik Solidarność” był nazywany pierwszym wolnym pismem od Łaby po Władywostok.

Pomnik

wolności

słowa

Temat Tygodnia

„W

ięc w końcu jest. Oto masz Czytelniku

w ręku pierwszy numer »Tygodnika Solidarność«. Pierwszy numer pierwszego ogólnopolskiego pisma naszego związ- ku. Przyszło nam długo na nie czekać.

Do ostatniej chwili nie wiedzieliśmy, czy uda nam się wydać je w ustalonym ter- minie […]. Pismo nasze podlega cenzurze. Ukazuje się ono na podstawie Porozumień Gdańskich i zostało utworzone zgodnie z zawartymi w nich ustaleniami. Tygodnik będzie zatem podlegał ograniczeniom, to praw- da, za to nikt nie będzie mógł niczego nam narzucić. Czasami nasze milczenie będzie równie wymowne jak zredukowane strony. Czego jesz- cze chcemy? Chcemy dobrze służyć naszemu związkowi, walczyć o jego zasady, program, idee. Chcemy uczestniczyć w tworzeniu lepszych

(11)

DO 100 zNAKóW

DO 95 zNAKóW

Mężczyźni w warsztacie samochodowym czytają pierwszy

numer „Tygodnika Solidarność”

t. Chris Niedenthal / FORUM

(12)

warunków życia dla całego naszego społeczeństwa, życia godniejszego, sprawiedliwszego i swobodniejszego, ani- żeli było dotąd. […] Chcemy więc służyć zasadom i ideom Solidarności, która wyrasta z wielkich, demokratycznych tradycji narodu polskiego, z jego umiłowania prawdy i sprawiedliwości […]” – czytamy w odezwie „Do Czytelni- ków”, podpisanej przez „Redakcję” w pierwszym numerze

„TS”, który nosi datę wydawniczą 3 kwietnia 1981 r.

Instytucja zaufania społecznego

Tym samym w ograniczonej formie spełnił się trzeci punkt 21 postulatów Międzyzakładowego

Komitetu Strajkowego, który wzywał władzę do przestrzegania „zagwarantowanej w Kon- stytucji PRL wolności słowa, druku, publi- kacji, a tym samym nie represjonowania niezależnych wydawnictw oraz udostępnie- nia środków masowego przekazu dla przed- stawicieli wszystkich wyznań”. Przez Polskę toczył się walec solidarnościowej rewolucji, a „Tygodnik Solidarność” był jej istotnym elementem. Polacy, naród, który walczył o wolność, w tym wolność słowa przez cały

XIX i większą część XX wieku, pragnęli niezależnej od ko- munistycznego okupanta prasy. Półmilionowy nakład popularnego „Tysola”, bo na taki zgodziła się władza, rozprowadzany po komisjach zakładowych, ale dostępny również w wolnej sprzedaży, znikał w mgnieniu oka.

„«Tygodnik Solidarność« stawał się dla wielu czytel- ników jedną z instytucji zmieniającej się Polski. Świad- czył o tym napływ tysięcy listów od zwykłych ludzi i w najróżniejszych sprawach. Nadsyłali swoje refleksje,

wspomnienia, nieraz utwory literackie oraz prośby o po- rady życiowe w sprawach prawnych. Przyjmowano w redakcji zasadę, by na każdy list odpowiedzieć, co wyma- gało tytanicznej pracy działu listów, ale też innych działów.

Ogromna korespondencja od czytelników i jej różno- rodność świadczyła o tym, jak bardzo «Tygodnik» był im potrzebny jako instytucja zaufania, adresat refleksji i świadectw (nie przeznaczo- nych nawet do druku), czy za- wierzenia swych wspomnień bądź pamiątek” – zaznacza w artykule „Tygodnik So- lidarność 1981” na łamach „Biuletynu IPN” nr 7-8/2005 prof. Andrzej Friszke.

Wokół „Tygodnika Solidarność” zachodziły procesy podobne do tych, jakie zachodziły w samej Solidarności.

Nie był to w końcu związek jednolity – działali w nim ludzie związani z przedsierpniową opozycją, nawróceni byli członkowie PZPR, ideologiczni konserwatyści, nie- podległościowi socjaliści, liberałowie. Wierzący i niewie- rzący. Różnorodność ludzi, których zjednoczył wspólny cel – zmiana otaczającej rzeczywistości – stanowiła prawdziwą siłę związku. Etap formowania redakcji „Ty-

godnika” nie był więc prosty – wokół tytułu toczyła się prawdziwa walka o wpływy. Ostatecznie pracami redakcji pokierował Tadeusz Mazowiecki, jeden z liderów Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie, redaktor naczelny katolickiego czasopisma „Więź”. Zostało to odebrane jako powstrzymanie zapędów do kierowania „Tygodnikiem”

środowiska KOR-u. „Jako redaktor naczelny miesięcz- nika «Więź» Mazowiecki dbał, by każdy numer miał logiczną konstrukcję i przesłanie. Proporcje tekstów, ich

„TyGODNiK SOLiDARNOŚć”

JEST OGóLNOPOLSKiM DOBREM, PRAWDziWyM POMNiKiEM WOLNOŚCi SłOWA. TO POTęŻNy ORęŻ.

Fot. T. Gutry

Redaktor naczelny „Tygodnika Solidarność”

Jerzy kłosiński i lech kaczyński czytający tygodnik

(13)

DO 100 zNAKóW

DO 95 zNAKóW

tytuły, akcenty w tekstach programowych, użyte słowa – wszystko to miało swoje znaczenie i tworzyło element przesłania do czytelnika, a gdy było trzeba do politycz- nego partnera. Z tymi doświadczeniami Mazowiecki

przychodził do tygodnika, który miał kształtować milio- ny czytelników, ale też być czytany przez przeciwników

«Solidarności» w kraju i za granicą. Sposób redagowa- nia pisma i artykuły polityczne miały zwiększać szansę

«Solidarności» na przetrwanie i Polski na stopniowe poszerzanie granic wolności. By to osiągać, tygodnik po- winien być odważny, ale i roztropny, uderzać we wrogów

«Solidarności», ale też nie prowokować tych, którzy byli niezdecydowani. Za granicą – wschodnią granicą – miał starać się budować przekonanie, że to, co dzieje się w Pol- sce, jest sprawą Polaków, nie zagraża globalnemu porząd- kowi, spokojnie i konsekwentnie oswajać Kreml z polską odmiennością” – ocenia Andrzej Friszke.

Świat nie dowierzał

Wydarzenia karnawału Solidarności, którego elementem było powstanie „Tygodnika Solidarność”, przykuwały uwagę całego świata. Na łamach książki „Tygodnik Soli- darność – 35 lat. Odkłamujemy historię najnowszą” wspo- minał to Kornel Morawiecki: „W 1981 roku «Tygodnik Solidarność» był pismem dającym powiew prawdziwej wolności w komunistycznym systemie. Pełnił olbrzymią rolę przy relacjonowaniu pierwszego zjazdu «Solidarno- ści». Uwrażliwiał ludzi na głębokie problemy społeczne.

Dzięki niemu zdołaliśmy przetrwać ten najgorszy czas w najnowszej historii Polski, wprowadzenie stanu wojen- nego. (…) W 1980 r. «Solidarność» była fenomenem w ca- łym obozie zniewolonym. Niemcy, Ukraińcy czy Rosjanie uczyli się polskiego, by słuchać naszych wiadomości.

Świat zachodni również z zainteresowaniem i niedowie- rzaniem przyjął naszą propozycję ustrojową”.

Prace redakcji „Tygodnika Solidarność” nie mogły nie zostać zauważone przez komunistycznych oponen-

tów. Jak zaznacza Andrzej Friszke,

„W analizie pierwszych dziesięciu numerów sporządzonej w KC PZPR pisano, że «Tygodnik Solidarność»

chce wyprzedzać inne tytuły praso- we w oświetlaniu zjawisk i faktów.

Publikacje pisma «dążą do przed- stawienia 36 lat Polski Ludowej jako pasma ciągłego kryzysu i wielu drobnych nieszczęść, przerywanego wielkimi dramatami cyklicznie po- wtarzających się wybuchów nieza- dowolenia społecznego» (…). Liczne publikacje zmierzają «do tworzenia mitów – bohaterskich, patriotycz- nych i obywatelskich – wokół zorga- nizowanych – zwłaszcza po czerwcu 1976 r. – grup przeciwników socjali- zmu. Szczególnie podnosi się zasługi oraz ideowość człon- ków KSS KOR i WZZ (…), pełno apologetycznych pochwał dla nielegalnej działalności wydawniczej». Pismo uprawia popularyzowanie «prawicowych ideologii oraz działaczy politycznych zapisanych w dziejach Polski z końca XIX i pierwszej połowy XX wieku». Pisząc o «Solidarności»,

«Tygodnik» dąży do upowszechnienia przekonania, że Związek «jest kontynuacją wszystkich patriotycznych, niepodległościowych i demokratycznych tradycji polskie- go narodu, powiązanych z tradycją śródziem- nomorskiej kultury, rzymskiego prawa i etyki chrześci- jańskiej».

Przez sam fakt powsta- nia Związek

«wprowadził w życie kraju głęboko humanistyczne treści» oraz «jest główną siłą, która chce i może trwale wyprowadzić [kraj] z kryzysu i tym motywowany usiłuje przełamać indolencję władzy, która nie pomija żadnej okazji, by łamać podpisaną przez siebie umowę społeczną». NSZZ «Solidarność» nie

„«TyGODNiK» DąŻy DO uPOWSzECHNiENiA

PRzEKONANiA, ŻE zWiązEK

«JEST KONTyNuACJą

WSzySTKiCH PATRiOTyCzNyCH, NiEPODLEGłOŚCiOWyCH

i DEMOKRATyCzNyCH TRADyCJi POLSKiEGO NARODu»”

– z RAPORTu KC PzPR.

Nazwałam «Solidarność»

niewygodnym świadkiem transformacji i jednocześnie bardzo ważnym

instrumentem zmiany społecznej.

BARBARA FEDYSZAk-RADZiEJOwSkA

(14)

może dać się zepchnąć do roli zwykłego związku zawodo- wego, ale chce istnieć jako ruch społeczny, «który naj- pierw musi stworzyć, a później utrzymać możliwości, żeby siły społeczne mogły kontrolować władzę» wszystkich szczebli i rodzajów, tzn. władzę polityczną, administrację terenową i gospodarczą»”.

Analiza ta zgadzała się z poglądami wielu dzienni- karzy „Tygodnika”, ale czy z dzisiejszej perspektywy nie możemy stwierdzić, że były to poglądy słuszne?

Pokonać cenzurę

„Tygodnik Solidarność” przełamywał komunistyczny monopol na prasę. Wywoływało to reakcje ze strony cenzury, która zaczęła być regulowana przez wynegocjo- waną między władzą a Solidarnością ustawę. Gdy z łamów

„TS” został zdjęty list chwalący wydawnictwa niezależne i krytykujący państwową cenzurę, redakcja odwołała się do Naczelnego Sądu Administracyjnego... i po raz pierwszy w historii PRL z cen-

zurą wygrała proces sądowy. „Tygodnik”

pokazywał, że zamie- rza korzystać z oby- watelskich praw, które pojawiły się w okresie między sierpniem 1980 a grudniem 1981 r.

Polacy, którzy w czasie „karnawału Solidarności” poczuli zew wolności, nie mo- gli jej stracić już nigdy.

W nocy z 12 na 13

grudnia wraz z licznymi działaczami Solidarności inter- nowano również redaktorów „TS”: Tadeusza Mazowieckie- go, Waldemara Kuczyńskiego, Krzysztofa Wyszkowskiego, Jana Dworaka i Małgorzatę Łukasiewicz. W następnych dniach internowano jeszcze Wojciecha Brojera, Macieja Cisłę i Wandę Falkowską. Służba Bezpieczeństwa popeł- niła jednak potężny błąd – przez kilka dni nie zajęła ani nie zapieczętowała lokalu, w którym mieściła się redakcja

„TS”. Już w poniedziałek, 14 grudnia, pozostali na wolno- ści pracownicy redakcji wywieźli z niej bezcenny w tych czasach kserograf i maszyny do pisania. Rozpoczął się kolejny, podziemny etap walki o wolność, również z uży- ciem potężnego oręża, jakim jest słowo. Próżnię, którą wytworzyło zniknięcie „Tygodnika Solidarność”, usiłowa- ły zapełnić podziemne „Tygodnik Wojenny” i „Tygodnik Mazowsze”. Co ciekawe, ten pierwszy powielano na ura- towanym z redakcji „TS” kserografie. Również pozostali

na wolności dziennikarze zasilili redakcje obu pism.

„Tygodnik Solidarność” powrócił 2 czerwca 1989 r., tuż przed częściowo wolnymi wyborami kontraktowymi, w których Polacy wyrazili wolę odrzucenia idei komu- nizmu. Pismo miało tego samego redaktora naczelnego, ten sam nakład i szatę graficzną. Sytuacja w kraju jed- nak zmieniła się, a w obozie opozycji antykomunistycz- nej wkrótce dojdzie do podziałów. Tadeusz Mazowiecki zostanie pierwszym niekomunistycznym premierem.

Polska zmieni się w oczach, zmieni się również „Tygodnik Solidarność”, którego redaktorem naczelnym zostanie Jarosław Kaczyński, w przyszłości jeden z najważniejszych polityków dwóch pierwszych dekad XXI wieku. Jednak upadek komunizmu okraszony będzie wielkimi kosztami społecznymi. Jak na łamach „Odkłamujemy historię” za- znacza Barbara Fedyszak-Radziejowska, socjolog, etno- graf, doradca prezydenta RP Andrzeja Dudy, w przeszłości współpracownica „TS” – „w dyskusji zorganizowanej przez

Instytut Pamięci Na- rodowej na temat «So- lidarności» nazwałam związek niewygodnym świadkiem trans- formacji i jednocze- śnie bardzo ważnym instrumentem zmiany społecznej. «Tygodnik Solidarność» od 1981 r.

towarzyszył wszyst- kim ważniejszym wydarzeniom, w od- chodzeniu od systemu totalitarnego, niesu- werennego sprawo- wania władzy oraz ograniczania praw i wolności obywa- telskich”. „Tygodnik Solidarność” w kolejnych latach III RP okaże się świadkiem niewygodnym, zwalczanym z całą siłą przez swoich przeciwników.

Jednak jak wspominał na łamach „Odkłamujemy hi- storię” Waldemar Łysiak, „Polacy są tu wyjątkowi – nigdy nie mieli duszy niewolnika, co w dużym stopniu zawdzię- czamy genetyce. Załóż Polakowi więzy – on je zrzuci”.

Dziś powinniśmy być dumni z tego, że to polskie pismo jako pierwsze przełamało komunistyczną dominację.

Nie powinniśmy zapominać, że „Tygodnik Solidarność”

jest ogólnopolskim dobrem, prawdziwym pomnikiem wolności słowa. To potężny oręż, szczególnie w czasach, gdy wolność słowa wciąż jest zagrożona – czy to przez tyranów, jak Aleksander Łukaszenko, czy despotyczne, niekontrolowane koncerny tworzące media społeczno- ściowe. Obyśmy z tego oręża potrafili skorzystać. 

PRóŻNię, KTóRą

WyTWORzyłO zNiKNięCiE

„TyGODNiKA SOLiDARNOŚć”, uSiłOWAły zAPEłNić

PODziEMNE „TyGODNiK

WOJENNy” i „TyGODNiK

MAzOWSzE”.

(15)

Tadeusz Płużański

Już trzy miliony Żydów A

merykański „New yorker” napisał: „Aby oczyścić na-

ród z morderstw trzech milionów Żydów, polski rząd posunie się nawet do ścigania uczonych za zniesła- wienie”. Chodzi o wyrok skazujący prof. Jana Grabowskiego i Barbarę Engelking za pomówienie Polaka o wydawanie Żydów Niemcom, podczas gdy ów Polak Żydom pomagał.

Tymczasem „New yorker” pisał dalej, że reżim Kaczyń- skiego prześladuje wspomnianych badaczy, tak jak reżim Putina ściga Aleksieja Nawalnego. Do inspiracji tekstu przyznał się… prof. Grabowski. I choć potem tekst trochę zmieniono – brzydki zapach pozostał.

Ale to nic nowego. Chociaż cyfry wzrosły. W książ- ce „Dalej jest noc”, sygnowanej przez Centrum Badań nad Zagładą Żydów, Grabowski i Engelking stawiają tezę, że w czasie II wojny światowej „dwóch spośród każdych trzech Żydów poszukujących ratunku zginęło – najczę- ściej za sprawą swoich sąsiadów, chrześcijan”. Sugerowali, że Polacy współuczestniczyli w Holokauście 200 tys. Żydów.

Teraz mamy zatem 2 mln 800 tys. ofiar Polaków więcej.

Tuż przed skazaniem dwójki autorów głos zabrał w „Gazecie Wyborczej” – zapewne przewidując wyrok – Wojciech Czuchnowski: „Gdy nie udało się przemilczeć książek badaczy Zagłady w Polsce, postanowiono zrobić z nich kłamców i fałszerzy. Do akcji ruszył cały aparat pań- stwa PiS i wspierane przez niego organizacje. Poligonem doświadczalnym ma być proces o książkę «Dalej jest noc»”.

W „GW” wypowiadał się prof. Grabowski, przywołu- jąc klisze antysemityzmu: „Chwilami przypomina mi się

nagonka władz PRL na naukowców w 1968 roku. Te same metody, ta sama retoryka. Chodzi o to, żeby nas zdyskre- dytować i zastraszyć”.

I jeszcze jeden cytat z „Wyborczej”: „«Dalej jest noc»

to książka naukowa, bardzo dobrze udokumentowana.

I może właśnie dlatego wywołuje taką histerię wśród nacjonalistów. Ktoś śmie uprawiać naukę, kiedy władza wzywa badaczy do uprawiania polityki historycznej”.

A jak naprawdę rzecz się ma z naukowcami? Na apel Reduty Dobrego Imienia 134 polskich naukowców napi- sało m.in.: „Grabowski nie przestrzega podstawowych zasad rzetelności badacza”, „buduje konstrukcje pro- pagandowe”, „eliminuje kluczowe fakty”, „nie ma nic wspólnego z nauką”, „sprzeniewierza się powołaniu naukowca”.

Książka „Dalej jest noc” ma być sztandarowym dzie- łem „nowej polskiej szkoły historii Holokaustu”. Nowa szkoła – zapewne tak. Ale polska? Przecież Polaków przedstawia w złym świetle. Analizując historię getta w Bochni, historyk dr Piotr Gontarczyk odkrył, że bru- talna działalność żydowskiej policji została przypisana…

policji polskiej. „Jeżeli to nie jest grube naukowe oszu- stwo, to co nim jest?-” – pyta historyk.

„Dalej jest noc” to efekt wieloletniego projektu badawczego. Szkoda, że państwo za czasów PO/PSL dało na to fundusze, a późniejszy resort nauki ministra Gowi- na nie wycofał ogromnego grantu. Nie wiedziano, czym pachnie „nowa polska szkoła historii Holokaustu”? 

(16)

40. urodziny „Tygodnika solidarność” to święto wszystkich, którzy na przestrzeni lat

uczestniczyli w wydawaniu kolejnych numerów pisma.

By uhonorować osoby, bez których „Ts” by nie istniał, prezentujemy listę wszystkich stałych pracowników redakcji.

lista nie zawiera nazwisk współpracowników, których trudno byłoby dziś policzyć.

zdajemy sobie sprawę, że w mroku mijających lat niektóre personalia mogły zostać pominięte – dlatego jeśli posiadają Państwo informacje o tym, że któregoś ze stałych pracowników pominęliśmy, prosimy o kontakt pod adresem

redakcja

@

tygodniksolidarnosc

.

com

za kilka miesięcy przedstawimy erratę, a uzupełniona

lista zyska wielką wartość historyczną.

w

szystkimnaliściedziękujemy

!

• abramowska anna •

adamiecki wojciech • adamski stefan • alot stanisław • ambroziak Jacek • arkuszewski wojciech

• Banaszkiewicz ewa

• Barancewicz iwona •

Barasińska stanisława • Barcz edward • Bartkowska-

-Oryszyn zyta • Bartoszek adrianna • Bazdyga Małgorzata • Berezowski andrzej • Białobrzeska-Halak Magdalena • Biedrzycka Joanna

• Bochwic Teresa • Bogucka

Hanna • Bohuszewicz Jan • Boni Michał • Borkowski Tomasz • Boruciak Bartosz • Borzęcka aldona • Bossowska-

-szeremeta Barbara • Brodacka

Tadeusz Płużański

„Tygodnik Solidarność” był rozpracowywany przez komunistyczną bezpiekę nie mniej intensywnie niż cała Solidarność.

„Tygodnik Solidarność”

na celowniku bezpieki

C

hoć pierwszy numer tego wyjąt- kowego w „demoludach” pisma ukazał się (w wywalczonym na- kładzie 500 tys. egzemplarzy) 3 kwiet- nia 1981 r., redakcją „opiekowało się” – formalnie już od połowy marca 1981 r.

– czterech funkcjonariuszy Departa- mentu III MSW. W inwigilacji pomogła ulokowana dokoła – także wewnątrz tytułu – agentura, choć okazała się mało skuteczna.

Wśród ogromnego dorobku sierp- nia 1980 r. wyrwanego przez Polaków komunistom w wieńczących strajki porozumieniach były również zapisy dotyczące ograniczenia działalno- ści cenzury i dostępu powstających związków zawodowych do oficjalnych środków przekazu. Nie trzeba było jednak długo czekać, aby przekonać się, że tych – po-

dobnie zresztą jak i pozosta- łych punktów umów społecz- nych – komuna przestrzegać nie zamierza. Dla- czego? Bo wiel- kie zwycięstwo Solidarności

godziło w podstawy uzurpatorskiej, a zatem nielegalnej, przywiezionej na sowieckich czołgach władzy zdraj- ców spod znaku sierpa i młota. W ge- nezę państwa rodzimych bolszewików, zbudowanego i utrwalonego dzięki

zbrodniom, grabieżom i kłamstwom, co wyrazili słowami jednego z ich pro- minentnych morderców, towarzysza Władysława „Wiesława” Gomułki: „Wła- dzy raz zdobytej nie oddamy nigdy”.

23 grudnia 1980 r. Biuro Polityczne KC PZPR, po trwających tygodniami negocjacjach, „wobec stałego nacisku Solidarności”, zgodziło się wreszcie na powstanie tygodnika, który miał być „pismem związkowym o profilu społeczno-zawodowym” i podlegać

„ogólnie obowiązującym zasadom kon- troli i cenzury”.

Mazowiecki i… Wyszkowski Tak powstał „Tygodnik Solidarność”

– wydawany przez Krajową Komisję Porozumiewawczą NSZZ „Solidarność”, jedyny w owym czasie tytuł za żelazną

kurtyną niezależny od rządzonych z Mo- skwy komunistów.

Po ponownych długo- trwałych dyskusjach redaktorem naczelnym został – po doświadcze- niach

m.in. w stowarzyszeniu

„PAX”, miesięczniku

„Więź” i Sejmie PRL, znany z ugodowości wobec komuni- stów i niechęci do niepodległościowców (m.in. ordynariusza kieleckiego Czesła- wa Kaczmarka i Żołnierzy Wyklętych) – Tadeusz Mazowiecki. Zastępcami:

Waldemar Kuczyński, Bohdan Cywiński

W inwigilacji

pomogła ulokowana dokoła – także

wewnątrz tytułu – agentura, choć okazała się mało skuteczna.

Bez PracOwnikÓw nie ByłOBy

„TyGOdnik a sOlidarnOŚć”

(17)

DO 100 zNAKóW

DO 95 zNAKóW

i Kazimierz Dziewanowski (niebawem opuścił pismo), a sekretarzem redakcji znany z kolei z nonkonformistycznych poglądów, współzałożyciel Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża Krzysztof Wyszkowski.

Ale być może inne cechy Mazo- wieckiego: upór i nieufność okazały się dla pisma zbawienne. Być może podczas następnych trudnych miesięcy dzia- łalności środowisko „Tysola” uległoby głębszemu rozpracowaniu przez Służbę Bezpieczeństwa, gdyby szefem został Andrzej Micewski. Po 1989 r. okazało się bowiem, że ten katolicki publicy- sta był wieloletnim, od połowy lat 70., współpracownikiem SB o pseudonimie

„Michalski” i „Historyk”. Ale szczęśliwie, mimo przekonywań bezpieki, ambitny Micewski tym razem zrezygnował.

Pierwszy numer wyrwanego tota- litaryzmowi pisma zespół „TS” przygo- towywał w cieniu bydgoskiego marca, kiedy czerwoni faszyści – w Bydgosz- czy właśnie – do-

konali prowokacji na polskim NSZZ

„Solidarność”, do- tkliwie bijąc trzech działaczy, z naj- bardziej znanym Janem Rulewskim.

Pierwszy numer

udało się wydać, podobnie jak 36 kolej- nych – do 13 grudnia 1981 r.

Kryptonimy „Walet”,

„Prasa”, „Cesarz”

I tak polscy kontrrewolucjoniści budo- wali wyspę wolności, a komunistyczni

Fot. Grzegorz Roginski / Reporter / East News

Tadeusza

Mazowieckiego rozpracowywano w ramach sprawy o kryptonimie

„Boss”.

Pierwszy redaktor naczelny

„Tygodnika Solidarność” Tadeusz Mazowiecki z pierwszym numerem

pisma w redakcji tygodnika, warszawa, 3 kwietnia 1981 r.

rewolucjoniści starali się ją utopić w czerwonym morzu. Rozpracowanie

„TS” w latach 1981-1984 odbywało się w ramach sprawy obiektowej kryp- tonim „Walet”, prowadzonej przez Wydział IV Departamentu III MSW.

Grupie przewodził Paweł Bańkowski, funkcjonariusz inwigilujący wcze- śniej Niezależną Oficynę Wydawniczą

„NOWA”. Czterej wspomniani na wstę- pie esbecy to Rafał Bańkowski, Stefan Kardaszewski, Ro- bert Grzelak i Artur Woroniecki.

Najważniejsze cele rozpracowania zostały ujęte w pię- ciu punktach:

„1) rozpoznawanie i przeciwdziała- nie próbom wykorzystania tygodnika do działalności antypaństwowej przez grupy antysocjalistyczne i inne wrogie elementy,

2) demaskowanie i neutralizacja osób usiłujących wykorzystać dzia-

(18)

Maria • Brodacki krystian • Brojer wojciech • Bryll ernest

• Bryłowski Jan • Brzeska

anna • Brzezińska-skrok anna • Bujalski Paweł • Burek krystyna • Burzyńska Grażyna

• Buszko Barbara • Bystrzycki

aleksander • chlebowski cezary

• chodowska Maria • chojnacka

wiesława • chruścicki donat • chudkiewicz Maciej • cisło Hanna • cisło Maciej • cywiński Bohdan • czabański krzysztof

• czajczyńska Joanna •

czajkowska zuzanna • czech Monika • dariusz Józef

• darski wojciech Marek •

dąbrowski Jacek • dłużewska Maria • dolecka (liksza) Joanna • dołowska alicja

• domagalska-kędzierska

stanisława • domagała Jerzy

• dubińska (konior) ewelina

• duda wojciech • duriasz

Józef • durzyńska Maria • duszenko wojciech • dworak Jan • dygas Jerzy • dymarski lech • dymus Grażyna •

dzierzbicka alicja • dziewulska agnieszka • eberhard Grzegorz

• Fabjańczuk zbigniew •

Falczyński Przemysław • Falkowska-szymańska wanda

• Friszke andrzej • Gacki Piotr

• Gadziński Marcin • Galińska-

Górzny iwona • Gałązka Mieczysław • Gargas anita • GelBerG andrzeJ

• Gębska

Marianna • Giełżyński wojciech • Gładziuk- -Okopień nina • Głogowski Paweł • Godlewska regina • Gogacz Jan • Golon Małgorzata

• Gosiewska lidia • Gościniak

Bożena • Gottesman krzysztof

• Grabowska anna • Grochola-

-urban wiesława • Grodzki stefan • Grzywaczewski dariusz • Gutowski adam • Gutry Tomasz • Hajnicz artur •

łalność związkową tygodnika do akcji i publikacji antypaństwowych,

3) podjęcie aktywnych działań operacyjnych, politycznych i admi- nistracyjnych oraz prawnych w celu wyeliminowania wpływów grup anty- socjalistycznych, jak również innych wrogich elementów na tygodnik,

4) ujawnianie i przeciwdziałanie faktom naruszania przepisów o ochro- nie tajemnicy państwowej,

5) rozpoznawanie i dokumento- wanie prób penetracji tygodnika przez wrogie ośrodki zagraniczne”.

Ale to nie jedyna forma inwigi- lacji działalności tygodnika. Prowa- dzono np. dwie sprawy operacyjnego rozpracowania:

„Prasa” – dotycząca „przemycania treści antysocjalistycznych”,

„Cesarz” – związana z nadsyła- niem materiałów

dla tygodnika z Republiki Fede- ralnej Niemiec.

Podsłuchy, kontrola, obserwacja Wobec tak wiel- kiego ośrodka wrogiej kontrre- wolucji, jakim stał

się dla komunistów „Ty- godnik Solidarność”, trudno się dziwić, że ich resortowe

ramię – bezpieka – inwigilowało tytuł i ludzi na wszyst- kie możliwe sposo- by. Esbecy prześwie- tlali działalność pisma i osoby pismo tworzące.

Szczegółowo sprawdzany był po kątem treści każdy numer gazety i każdy autor. W siedzibie redakcji założono podsłuch (telefoniczny, telegraficzny i pokojowy), kontrolo- wano korespondencję, obserwowano budynek, śledzono ludzi.

Dodatkowemu rozpracowaniu podlegali członkowie kierownictwa redakcji jako osoby związane z opo- zycją (ten stan trwał także po zawie- szeniu pisma w stanie wojennym, a następnie jego likwidacji w paź- dzierniku 1982 r. – razem z likwidacją NSZZ „S”). Bezpieka zbierała informa- cje m.in. na poczet przyszłego proce- su Solidarności, w którym oskarżenie członków „TS” miało odegrać ważną rolę. Do takiego zbiorowego sądu nad niepokornymi Polakami nigdy nie doszło.

Bieżącym celem były próby wpływania na skład redakcji przez kompromitowanie osób z punktu widzenia komunistów najbardziej niebezpiecznych. I tak np. kolportowa- no nieprawdziwe informacje o współ- pracy z SB jednego z dziennikarzy –

Piotra Rachtana.

Z kolei naczel- nego Tadeusza Mazowieckiego rozpracowywano w ramach sprawy o kryptonimie

„Boss”.

Do najczęst- szych zarzutów wobec tygodnika i publikowanych w nim treści należały: atakowanie partii, władz czy konkretnych resor- tów (szczególnie spraw wewnętrznych i sprawiedliwości). Nieformalni, ukryci cenzorzy z SB oceniali, że „Tygodnik”

jest mniej pismem związkowym, a bardziej politycznym – bo przewa- żają w nim materiały antypaństwowe, kontrrewolucyjne.

Nie tylko TW „Nowak”

Tworzenie wokół „Tygodnika” sieci agenturalnej szło jednak jak po gru- dzie. Większość TW nie zdołała prze- niknąć nawet do szeroko rozumianego środowiska gazety. W początkowym okresie najważniejszym źródłem in- formacji był luźno związany z redakcją

w siedzibie redakcji założono podsłuch (telefoniczny,

telegraficzny i pokojowy), kontrolowano

korespondencję,

obserwowano budynek,

śledzono ludzi.

(19)

DO 100 zNAKóW

DO 95 zNAKóW

i krajowy Zjazd Delegatów NSZZ "Solidarność"

w hali Olivii. Na zdjęciu: Małgorzata Niezabitowska, krzysztof wyszkowski, dziennikarze „Tygodnika

Solidarność”, Gdańsk, wrzesień 1981 r.

„Bambus”. Niedługo przed wprowa- dzeniem stanu wojennego zwerbowa- ny został „Zygmunt” – były redaktor techniczny „TS” Jan Bohuszewicz, któ- ry zresztą wkrótce stał się dla bezpieki bezużyteczny, bo zerwał współpracę.

I bodaj najbardziej znany agent

„Nowak” – Małgorzata Niezabitowska, pozyskana już po 13 grudnia 1981 r., metodą szantażu, późniejsza rzecz- niczka rządu Tadeusza Mazowieckiego.

I choć sama Niezabitowska nigdy nie przyznała się do współpracy, twier- dząc, że jej akta zostały sfałszowane, historycy Instytutu Pamięci Narodo- wej nie mieli wątpliwości, że jej teczka nie została spreparowana.

Byli także TW „Kieł”, „Szum”,

„Libra” czy „Matrat” (głównie zresztą współpracownicy redakcji i osoby spo- za dziennikarskiej braci), a Krzysztof Wyszkowski wytropił jeszcze „Simle- ra”. Biorąc pod uwagę, że cały zespół liczył ok. 80 pracowników i współ- pracowników, współczynnik agen- tury był przecież niewielki. Ponadto

działalność tych wszystkich realnych i potencjalnych donosicieli przynosiła słabe efekty, zarówno dlatego że mieli ograniczone możliwości kapowania konkretnych osób, a ponadto (również wobec wspomnianej niemożności) wyznaczano im inne zadania związane z rozpracowywaniem szerzej pojętego kręgu Solidarności.

W czerwcu 1982 r. funkcjonariusze SB podsumowali agenturę wokół „TS”:

„(…) rozmieszczenie źródeł informacji w obiekcie nie gwarantuje nam w chwili obecnej pełnego rozpoznania środowi- ska”. I tak – mimo różnych starań i prób komuny – pozostało do końca PRL.

Solidarność zespołowa

Już pod koniec rozpracowania „Tygo- dnika” – w maju 1984 r. – bezpieka na- mówiła do współpracy członka zespołu

redakcyjnego, bodaj do dziś nierozpo- znaną TW „Marię”. Jednak bardziej niż działalność agenturalna pracę dzienni- karzy musiała krępować wszechobecna i głęboka cenzura. We wspomnieniach dziennikarzy „Tygodnika Solidarność”

bardzo często pojawia się także silne poczucie międzyludzkiej, zespoło- wej solidarności, która powodowa- ła, że funkcjonariuszom i agentom komunistycznym bardzo trudno było przeniknąć do tego grona przyjaciół.

Pamiętajmy również, że wprowa- dzony przez towarzysza Jaruzelskiego stan wojenny mocno zmienił charakter i sposoby inwigilacji „Tygodnika” z pro- stego powodu: kilku członków redakcji zostało internowanych, w tym Tadeusz Mazowiecki i Krzysztof Wyszkowski, inni podpisali tzw. lojalki, a sam tygo- dnik został zawieszony. 

Fot. Tadeusz Zagozdziński / FORUM

(20)

– Pana pierwszy tekst w nowo po-

wstałym tygodni- ku…

– Nie ukazał się, a ściślej mówiąc, ukazał się na od- bitce numeru prób- nego. Była to kró- ciutka notka z wiecu naszego przywódcy w jednej z fabryk na warszawskiej Woli. By- łem Wałęsą oczarowany. Ta energia, te tłumy, misterium wspólnoty. A jak wróciłem do domu i odsłuchałem

nagranie... Czarna rozpacz, bełkot!

– Jak Pan trafił do „Tygodnika”?

– Trochę szczę- ścia, współpraca z przedsierpniową opozycją i kilka niezłych tekstów w CV. Od trzeciego roku studiów byłem dzien- nikarzem „Tygodnika Studenckiego Politechnik”. Tak, tak, tego pisma, w które kioskarka z „Misia” Barei pakowała mięso.

– To kiedy Pan w końcu debiutował?

– W numerze 6. wywiadem z Mar- kiem Nowakowskim, jednym z wielu twórców objętych w PRL zakazem druku. Później przypo- mniałem czytelnikom o istnieniu takich pisarzy, jak Kazimierz Orłoś i Jacek Bocheński, a zwieńczeniem mojego podszczypywania cenzury był wywiad ze współtwórcą Nieza- leżnej Oficyny Wydawniczej NOWA, Grzegorzem Bogutą. Wywiad jak wywiad, najważniejsza była lista ponad stu opublikowanych przez NOWĄ książek; cenzorzy nieźle się musieli wkurzać, jak ją czytali.

Same perły z ich czarnej listy – jak nie tytuł, o którym nie wolno było głośno mówić, to autor, który miał nie istnieć.

– Pamięta Pan pierwszy numer?

– Oczywiście. Datowany na 3 kwietnia 1981 roku, choć numer wcześniejszy, tzw. zerowy, miał datę 5 kwietnia. Cena 7 zł.

Nakład gigantyczny – 500 tysięcy egzemplarzy. Szesnaście kolumn, czyli stron, jak się potocznie mówi.

Papier kiepski, co nie wynikało z jakiejś szczególnej złośliwości rządzących, taka była szara rze- czywistość. Łamanie tradycyjne, nieodbiegające od stosowanego w innych tygodnikach. Z jednym

Heba Bogusław • Hniedziewicz

Przemysław • Hollender Magdalena • Holzer ryszard

• ilczuk dorota • imiełowski

andrzej • isakiewicz elżbieta

• Jachmann Joanna • Jagiełło

cezary • Jagiełło krystyna • Jakubiak aleksandra • Jakubik andrzej • Jałowiczor Jakub • Janicki Marek • Jankowiak Janusz • Jankowski adam • Januszewski radosław • Jarosz agnieszka • Jarota andrzej • Jastrzębski robert •

Jaśkiewicz katarzyna •

Jaworska aleksandra • Jaworski Marek • Jeziorek Maciej • Jędrej iwona anna • kaczmarek anna • kaczmarek ewa

• kaczyński andrzej

kaczyński JarOsław

kaliciak (Jackowska) anna • kalinowski witold • kapla Jan • kapuścińska-czerska wanda • karczewski andrzej

• karpińska ewa • karpińska

katarzyna • karpiński Tomasz

• katrynicz agnieszka •

kawalec Barbara • kędzierska Marlena • kęplicz aleksander • kijowski andrzej T. • klimczak Małgorzata • klukowska katarzyna • klukowski lubomir • kluzik Joanna

• kłopotowski krzysztof

kłOsiński Jerzy • kłossowska anna • koczot stanisław

• koczyk aleksandra •

kolińska anna • kołowacik krzysztof • komorowska Barbara • konarski krzysztof Tadeusz • konieczny agnieszka

• kopczyński Tadeusz • koral

Jolanta • kordys Joanna • korulski Marek • kosierb agnieszka • kosiński Mateusz

• kotlińska walentyna •

kowalczyk Jacek • kowalczyk

– Wydarzenia bydgoskie, zapowiedź strajku generalnego, jakiś człowiek, który w proteście przeciw NSZZ

„Solidarność” podpalił się gdzieś na Podkarpaciu, ruskie tanki, atmosfera przedpowstańcza – wspomina Mirosław kowalski, dziennikarz „Tygodnika Solidarność”

od 1981 roku, wydawca, w rozmowie z cezarym krysztopą.

Żyliśmy jak na

beczce prochu

(21)

DO 100 zNAKóW

DO 95 zNAKóW

wyjątkiem – u na- szej konkurencji ostatnia kolum-

na to była skrząca się dowcipa- mi działka felietonistów, ulotna i zdobna kąśliwymi rysunkami, i od niej czytelnik zwykle rozpo- czynał lekturę. Tygodnik zapro- ponował zaś zmianę rewolucyjną:

listy od czytelników. Wstrząsające, prawdziwe, często bardzo ostre w swej wymowie.

Na czołówce wstępniak redak- tora naczelnego. Jak to u Mazowiec- kiego: bardzo wyważone ple-ple o niczym. Obok krótkie „Od redak- cji”. Też ostrożne, ale z informa-

cją, że podlegamy cenzurze, i o tym, iż „czasami nasze milczenie będzie równie wymowne, jak zadrukowane strony”. I dalej:

kalendarium, tekst o wydarzeniach bydgoskich opatrzony rysunkiem Mleczki: Facet mówi do kolesia z siekierą wbitą w tył głowy: „Za- łożę się, że masz mi coś ciekawego do powiedzenia”. Na całej kolumno- wej płachcie protokół Porozumienia Rzeszowskiego. E, taka tam danina dla rolników, jak w znanym skeczu.

Kto by to czytał. Dalej – Waldemar Kuczyński o chmurach, które ciem- nieją nad gospodarką. I kolejni spece

od ekonomii: Beksiak, Bójko. Bardzo dobre pióra: Dziewanowski, Falkow- ska, Jan Strzelecki, Teresa Kuczyń- ska i Bohdan Cywiński. Same ważne tematy, śmiertelna powaga. Nie tak sobie swój wymarzony „Tygodnik”

wyobrażałem, wolałbym go widzieć bardziej zadziornym, przebojowym…

– Nie przesadza Pan? Inne były czasy, inne realia, a „Tygodnik”

miał być pismem związkowym, a nie polityczno-kulturalnym.

– Owszem, ja jednak wtedy inaczej na to patrzyłem. Bo przecież działo się i działo. Żyliśmy jak na beczce prochu. Wydarzenia bydgoskie, za- powiedź strajku generalnego, jakiś człowiek, który w proteście prze- ciw NSZZ „Solidarność” podpalił się gdzieś na Podkarpaciu, ruskie tanki, atmosfera przedpowstań- cza... Trwa karnawał Solidarno- ści, rok nadziei i euforii. Chce się żyć, współtworzyć historię. Rok ów wspominam jako najpiękniejszy w moim życiu. Pisałem, co chcia- łem, nikt mnie nie zmuszał do uprawiania publicystyki. Chyba mnie doceniano, bo mnie właśnie, osobie dość nieprzewidywalnej, powierzono zrobienie wywiadu z ówczesnym zastępcą Wałęsy, Sta- nisławem Wądołowskim. Wszyst- kiego razem opublikowałem w „TS”

kilkanaście dużych tekstów.

– Atmosfera w redakcji, jak ją Pan wspomina?

– Jej właśnie mi brakowało. Z pozo- ru było fajnie. Ludzi dużo – osiem- dziesiątka na etatach plus chmara współpracowników, a miejsca na ła- mach mało. W przydzielonym nam jednopiętrowym baraczku przy Polach Mokotowskich kwitło co prawda jakieś życie, ale nie było to pełne pasji życie znane mi z innych re- dakcji, gdzie odbywały się kolegia, omawiano wydrukowane artykuły, przyznawano nagrody za najlepszy

Mirosław kowalski

Fot. Wikimedia Commons

(22)

Marek • kowalik anna • kowalski Marek • kowalski Mirosław • koziestański Marcin • kozłowska izabela • kółkiewicz anna • krawczyk Marek • krawczyk-

-łaskarzewska anna • kriese Jacek • kropiwnicki aleksander

• królak stanisław •

krupińska Janina • krupka Teresa • krysztopa cezary

• krzak Monika Maria

• krzemiński Maciej •

krzyworzeka-kulesza anna • kuczyńska Teresa • kuczyński Marian waldemar • kulesza Mieczysław • kułakowski ryszard • kunicki roman • kurski Jacek • kurtz Tomasz • kusio dorota • kwiatek

wojciech Piotr • kwiatkowska- -Pikosz katarzyna •

kwiatkowski Jacek • kwieciński Jacek • lempert-ciećwierz Magdalena • lenarcik ewa • lenarcik Piotr • leonczak-szulc Małgorzata • lewandowska anna • lewicka-koniak Małgorzata • lichocka Joanna

• lis andrzej • luciejewska

zofia •luft Bogumił • łabiński sylwester • ławiński Paweł

• łęga artur • łokietek

Joanna urszula • łopiński Maciej • łoskot-cywińska Maria • łubieński Tomasz

• łukasiewicz Małgorzata •

łupanow Tomasz • Macieja dorota • Majchrowski Jacek • Majkowska elżbieta

• Majorkiewicz Grażyna •

(wosińska) • Majorkiewicz igor • Malicka elżbieta • Manowiecki Mieczysław

• Masny Marcin •

Matuszewska ewa

• Maziarski Jacek •

MazOwiecki Tadeusz • Mazur-

-cieślik ewa • Mądrach Tadeusz •Michalska anna

tekst, planowano następne. Kłócono się, a potem jednano przy kielichu.

A w „Tysolu” – nic. Przynosiłem tekst, trochę się poszwendałem, by znaleźć kogoś do poga-

dania, ale mało kogo znałem, zresztą niewie- lu dziennika- rzy w redakcji bywało. Miałem swoje biurko, ale co mi po nim – nie było maszy- ny do pisania.

Raz kiedyś, tylko

raz, wszyscy lokatorzy pokoju zebrali się razem. Mój szef, Krzysztof Kłopo- towski, i ja reprezentowaliśmy dział kultury, Teresa Kuczyńska – dział ekonomiczny, a Wiesława Grochola – dział społeczny. Krzysztof z właści- wym sobie sarkazmem zaintonował:

„No, jak choć raz jesteśmy razem, to wypadałoby obalić flaszkę”. Nic z tej flaszki nie wyszło, bo wokół – Dzikie Pola Mokotowskie i ogólna nędza.

Paradoks: jako zespół zintegrowaliśmy się dopiero w stanie wojennym.

– Nie było ze- brań,

dyskusji?

– Może ze dwa.

Pierwsze – zało- życielskie. Mazo- wiecki odczytał nam list od ów- czesnego prezesa Stowarzyszenia

Dzienni- karzy

Polskich, Stefana Bratkowskiego;

widziałem, jak mu rosła gula, gdy „Bratek”

pytał, z iloma dziennikarzami jest Tadeusz na ty, bo wszak od tego za-

leży jakość pisma i atmosfera w nim panująca.

Przez te osiem miesięcy pierw- szego „Tysola” rozmawiałem

z Tadeuszem Mazowieckim tylko raz. Poszło o jedno zdanie z mojego repor- tażu o „Dniach bez prasy”, czyli o dwudniowym strajku druka- rzy i kolpor- terów prasy codziennej.

W przeddzień strajku wpadam do firmy i pytam: „Kto relacjonuje strajk?”. Zdziwione miny: „Chy- ba nikt, a to coś ważnego?”. Łapię Janka Dworaka, szefa działu związ- kowego. „A idź, jak chcesz” – macha Janek ręką. Ja w szoku – taka ważna dla środowiska dziennikarskiego sprawa! A tu nie ma zorganizowanej sieci reporterów, którzy by relacjo- nowali protesty w poszczególnych drukarniach, poszczególnych mia- stach! No więc polazłem do Domu

Słowa Polskiego, największej wtedy dru- karni w Pol- sce, dziś dożywającej swych dni jako dom handlowy z mydłem i powidłem.

Nie spałem na styropianie, tylko na rozpada- jącym się fotelu, ale w atmosferę strajku się wczułem. Towarzysze sztuki drukarskiej obwozili mnie po innych warszawskich drukar- niach, udostępnili telefon, zaprosili na negocjacje z przedstawicielami władzy. Prasa – mimo strajku – niestety się ukazywała. Z „Żołnie-

Byłem Wałęsą

oczarowany. Ta energia, te tłumy, misterium wspólnoty. A jak wróciłem do domu i odsłuchałem nagranie... czarna rozpacz, bełkot!

Tygodnik

zaproponował zmianę rewolucyjną: listy od czytelników.

Wstrząsające,

prawdziwe, często

bardzo ostre w swej

wymowie.

(23)

DO 100 zNAKóW

DO 95 zNAKóW

rzem Wolności” i „Trybuną Ludu”

na czele. Drukowana na maszynach należących do wojska bądź przez nielicznych łamistrajków. Wygląda- ło to komicznie,

gdy na stronie tytułowej była jedna gazeta, a na odwrocie inna, rzekomo konkurencyjna.

Solidarność na- woływała do ich niekupowania, ale wiedzia- łem, że to nie

ma sensu. I napisałem, że nawet za okupacji ludzie kupowali hitle- rowskie gadzinówki, dla ogłoszeń drobnych choćby. Jakoś przypad- kiem Mazowiecki mnie złapał na korytarzu i rzekł: „Panie Mirku, pan przesadził. Nie można po- równywać «Nowego Kuriera War- szawskiego» do «Trybuny Ludu»”.

I rzeczone zdanie wykreślił.

– Numer 37, ostatni przed wkro- czeniem czołgów. Z Pana repor- tażem o strajku szkolnym w Lu- blinie.

– Numer świetny, redagowany jakby w przeczuciu, co ma nastąpić. A mój tekst – nierówny, choć dobrze oddaje panujące w redakcji nastroje. Wra- cam z Lublina potwornie umęczony, z marszu opisuję, co widziałem, ale mam poczucie, że literacko moja relacja nie jest taka, jaka mogłaby być, można by ją napisać z większym biglem. Jest późny wieczór, numer zaraz idzie do druku, łapię więc obecnego akurat w redakcji starszego kolegę: „Ernest, pomóż. Tu trzeba co nieco skrócić, coś podrasować, jakieś śródtytuły może”. A Erni: „Radź sobie sam”.

– Słowa poniekąd prorocze.

– Trzynastego grudnia wsiadam do tramwaju, który wiezie mnie pod

Pałac Kultury, gdzie w Sali Teatru Dramatycznego odbywa się Kongres Kultury. Widzę w okolicach mostu Poniatowskiego żołnierzy, jakieś

bariery. Strasz- na zima, rzecz normalna, tak sobie myślę. Pod teatrem tłum jajogłowych.

„Mirek, ciebie nie aresztowa- li? Co z ludźmi z «Tygodnika»?”.

I tak się dowie- działem o sta- nie wojennym. Potem wędrowałem od kościoła do kościoła, podpisywałem jakieś listy, by wieczorem dotrzeć do już spacyfikowanej siedziby Regio- nu Mazowsze i macierzystej redakcji.

Portier nie był zbyt rozmowny, powie- dział tylko, że „oni” już byli.

W stanie wojennym spotyka- liśmy się w mieszkaniach prywat-

nych i w baraku na ul. Batorego, przy kasie, jako że pensje przestano nam wypłacać dopiero po oficjalnej likwidacji Związku. A było co wy- płacać, bo „Tysol” świetnie finanso- wo prosperował i po grudniowym zamachu czerwony pająk nieźle się upasł na naszej krwawicy.

O wznowieniu „Tygodnika Solidarność” w podziemiu nie mogło być mowy – zbyt dobrze nas rozpracowano jako zespół; każdy więc poszedł inną drogą. Ja publi- kowałem w miesięcznikach emigra- cyjnych, wspierałem buntownicze- go jarocińskiego rocka na łamach

„Jazz Forum” i polską fantastykę w „Iskrach”. Ale przede wszystkim koordynowałem prace redakcyjne w Niezależnej Oficynie Wydaw- niczej NOWA. Po okrągłym stole zostałem wybrany na jej redaktora naczelnego i był to jeden z powo- dów, dla których do reaktywowane- go „Tysola” nie wróciłem. 

wASiUkiEwicZ RYSUJĘ, cO MYŚlĘ

Pod teatrem tłum jajogłowych. „Mirek, ciebie nie aresztowali?

Co z ludźmi

z «Tygodnika?»”.

I tak się dowiedziałem

o stanie wojennym.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Społeczność międzynarodowa dąży do coraz pełniejszej ochrony praw i wolności człowieka, uchwalając traktaty, których przedmiotem są coraz bardziej szczegółowe

Poza wskazanymi opracowaniami analizie poddano również materiały udostępnione przez Biuro Promocji Miasta Zamość dotyczące ruchu turystycznego w Zamościu oraz dokumentację biura

Cyrkumskrypcja umożliwia oddanie w logice dedukcyjnej rozumowania niemotonicznego: jeśli z cyrkumskrypcji zdania ψ wynika logicznie zdanie φ, to nie musi być tak, że z

TC304 Engineering Practice of Risk Assessment & Management TC205 Safety and Serviceability in Geotechnical Design TC212 Deep Foundations.. TC302 Forensic

W zakresie wykonywania wniosków sądów lub innych organów państw obcych o udzielenie pomocy prawnej utrzymano w znowelizowanym Kodeksie postępowa- nia cywilnego zasadę, że

Podstawowe wymagania odnoœnie Systemu Zarz¹dzania Nieruchomoœciami Policji (SZaNP), zdefiniowane zgodnie z metodyk¹ projektowania systemów informatycznych (Su- bieta,

Wyjaśnijmy wynikającą z powyższego sprzeczność: nie sformułował norm i reguł listu poetyckiego, tego gatunku, który Carlancas nazywa, generalizując, „list