Rok I. Częstochowa, dnia 23 kwietnia 1922 r. Ko 3.
l o t k a ? ?
T Y G O D N IK H U M O R Y S T Y C Z N O -S A T Y R Y C Z N Y .
Wychodzi w niedzielę każdego tygodnia. | | — — Adres Redakcji: Częstochowa III Aleja Ni 59. — — Cena n-ru pojedynczego 50 mk.
Przed eksplozją.
/ z
• 1 jlMBHb) /
afjjl?
Gdzie Wezuwjusza kraj i Etny, — pociągnął ludów orszak świetny, aby w Genui skończyć spór.
Szli Mis Bolszewik, Swab Michałek, niosąc koszałek i opalok
i też trucizny cały wór:..
Więc gdy Lloyd George chcitł warzyć piwo, zakrzątał się Michałek żywo, —
pod kotłem wzntedł straszuy żar...
1 chociaż Lloyd Georgu mięsza pięknie, chyba od żaru kocioł pęknie
i skończy się sielanki czar!..
P L O T K A R Z 3.
DLA CIEBIE, POLSKO... K R A K O W I A K .
Dla Ciebie Polsko, i z Twojem Imieniem zawsze i wszędzie idziemy na wargach!.
Kochamy Ciebie, lecz tylko mówieniem i zamiast pracy w wieczystych zatargach, marnujem siły swoje i innych!..
1 rozpływamy się w żałosnych skargach widzimy wkoło samych tylko winnych i nic nie robiąc, załamujem ręce, — chcąc, aby wszystko zrobiło się samo!.
Dużo mówimy o nędzy i męce, że to i owo jest dla Polski plamą...
A któż dla P olski coś swego poświęci, a któż nie żąda za wszystko nagrody?!..
Kto dobro kraju ma tylko w pamięci dążąc do wszystkich szczęścia i zgody?!..
Redakcja
* * f © c I i ..
Oj, ma nasza Najjaśniejsza Rzeczpospolita pecha... i to jeszcze jakiego!.. Bo uważacie, ichmość dobrodzieje, kiedy rządził nami wykolejony nad- inżynier kolejowy, towarzysz Moraczewski, towa
rzyszyli mu w rządzeniu rozmaici wykolejeńcy...
Gdy rządził Polską przesławny klawicymbalista Paderewski, zjawili się jak, grzyby po deszczu, w rządzie wszelkie cymbały...
Gdy rządził Polską aptekarz, cierpieliśmy na chroniczny brak oleju w głowie...
Gdy rządził krajem sławny specjalista od gnoju i kłonicy, zagnojone zostało całe życie po
lityczne i społeczne, a wszelkie nasze sprawy za
łatwialiśmy po barbarzyńsku przy pomocy kłonicy.
Pod rządami genialnego profesora Ponikow- skiego) weszły do rządu kuce, które jak wiadomo mają fatalne Darowy.. brykają!.. (Poni, jak wiadomo, po angielsku jest kucem).
N o w a p a r t j a .
Do korowodu i tak już licznych u nas partji przybyła nowa partja DU.PN-ików (Demokratyczna.
Unja Państwowo-Narodowa.
Leci pies przez owies, Ogonem wywija,
Nie zna pleb.scytów — Szczęśliwa bestyja!..
Oj dana!..
Leci pies przez żyto I ogonem kiwa, Że złodziejem często Wiceprezes bywa!..
Oj dana!..
Leci pies przez rżysko I ogon podnosi...
N. P. R. z socjałem Rzeź burżujów głosi!,.
Oj dana!..
Leci pies przez pole 1 rad z siebie szczeka, Głodny inteligent Na biedę narzeka!..
Oj dana!..
Leci pies przez ugór, Ogon na dól spuszcza...
„Hej, precz z piśmiennymi" — Ryczy ciemna tłuszcza!..
Oj dana!..
Leci pies przez skiby I ogon podkręca...
Często stanowisko I głupca uświęca!..
Oj dana!..
Leci pies przez błoto I ogon zadziera
Często mędrzec wielki W głowie ma dwa zera!..
Oj dana!..
Leci pies przez krzaczki I odpocząć siada...
Kto chce — niechaj z pieskiem Siedzącym pogada!..
Oj dana!..
TAKI SOBIE FELJETONIK.
Srebrno błękitna noc księżycowa wysrebrzyła świat... Błękitna pomroka stała się przejrzystą, jak jasna i sina głębia Twoich oczu... I cichy czar nocy księżycowej ukołysał duszę moją... Stanęły przed jej oczyma korowody tęczowych snów i mar i zacząłem na jawie śnić baśń o szczęściu i ciszy...
Bajka... marzenia i sen... te trzy nieszczęścia naszego życia i naszego losu narodowego... Wszę
dzie i zawsze, gdzie potrzeba prawdy, siły i rzeczy
wistości,—tam... bajka, marzenie i sen budują tę czowe zamki złudy... z piasku!..
Piasek... Miałki i drobny przenika całe nasze życie... Patrz, Cudna!.. Oto całe góry piasku zasy
pały Polskę, włażą wszędzie i są wszędzie... Pia
sek włazi i psuje tryby machiny państwowej...
Piasek zasypuje kręte ścieżki naszoj polityki, za
mienia w pustynię bujną niwę naszego piśmien
nictwa, chmurą kurzu i pyłu zaciemnia słońce rzeczywistości... W mrokach zaś społeczeństwo, rozbite na dzikie hordy partyjne, szuka w błęd
nych ognikach gwiazd przewodnich!..
Nie cierpię piasku!.. A jednak widzę go oczy
ma duszy, jak złoci się na martwym bezmiarze pustyni... Wiedz bowiem, Królewienko, że chociaż wszystkie myśli moje idą gwiazdistą drogą tęskni
cy ku Tobie, tęsknię często do ciszy i samotności pustyni, gdzie bylejaki gawron nie zakłóci gawro
nim swym wrzaskiem spokoju...
Gawron!.. Miluchny symbol pospolitości i bez-
myślej ciekawości (gawronić)... Jeżeli sobie tego
życzysz, opowiem Ci, Ukochanie Ty Moje, bajkę
o gawronie...
3. P L O T K A R Z 3.
L i i i K o c h a ń s k a
znakomita odtwórczyni typów ludowych, która w naszym mieście zyskała olbrzymią
popularność.
„HOŁOTA"
(A ktualny kuplet z repertuaru znakomitej Kuplecistki L iii Kochańskiej.)
I Widzieliśta, moje złote.
P r zy drzwiach tam taką hołotę,,
Co me wpuścić tu nie chcieli, I kłócić ze mną się zaczęli...
We drzwiach zem się nasarpała Nim sie tu do was dostała, No i wlazłam se na scyne, B y zaśpiewać wam tu k s ty n ę ..
I I . B y powiedzieć wam wokoło.
Jak nam na wsi jest wesoło.
Jak m y na rosi se zyjem y 1 z miescuchów skórę dżemy , Za kartofle za chleb z plewami Masło nawpół z kartoflami, Słono płacić se kazemy, A potem się z was śmiejemy!..
' I I I . L nas na wsi, ja k należy.
Perski dywan w chliwie leży ...
Krowy u nas nie jałowe,—
Derki mają atlasowe . Ja tam na wsi zy ć se wole, Bo w lakierach chodzę w pole,
TT rękawiczkach gnój wynose!
A na łato mam kalose!..
IV . A ja k ciek jest zmęcony,
To nakrynca yram ufony, Ctery śtuki ma w chałupie, Pięknie, kiej tak g>ają w kupie, ..
A ja k sie uperfunuje 1 do miasta psywędruje, Chłopi za mną sie wścikają ..
I spokoju m i nie dają. .
P r z y s ł o w i a .
0 niektórych osobnikach pokaźnej tuszy zwykliśmy mówić:
— Ten musi dobrze kraść.I zupełnie niesłusznie, boć stare przysłowie powiada:
— Kradzione nie tuczy! Możnaby raczej po
wiedzieć, że są pokornymi gdyż: Pokorne ciele dwie matki ssie!
* * *
Z próżnego i sam Salomon nie naleje, a je dnak pan minister Michalski nawet z gołego inte
ligenta ściągnąć daninę potrafi.
Oto był pewnego razu gawron, ptak zwykły i pospolity, amator śmietników i gnojowisk (prze
praszam!)... Był najzwyklejszym chamem wśród ptasiej gawiedzi i nie odznaczał się zaletami, ale sam o sobie dobre miał mniemanie!. Wprawdzie mówiono,., gawron... zamiast powiedzieć głupiec, gawroni—zamiast patrzy bezmyślnie... lecz gawron myślał i wierzył, że jest wielkim i mądrym... no...
i dowcipnym... Brał się też na dowcip... Gawronom wronom i krukom opowiadał nudne historje, ukra
dzione ze starych kalendarzy, wrzaskiem zastępu
jąc brak rozumu... 0 ile zaś usłyszał jakiegoś ptaka, któremu Sam Bóg dał mocjśpiewania, wpadał w fu- rję i skrzekiem gawronim starał się pieśń zagłu
szyć... I wiele, wiele rzeczy czynił gawron, mio
tany szałem zazdrości... A jaki był jego koniec?..
Nie wiem!.. Może pękł ze złości.., Może żyje dotąd i skrzeczy... Bo cóż w tern dziwnego?.. Gawron!..
Śmiejesz się ze mnie, że mówię o gawronie?..
Wybacz mi, Cudna!.. Mówię po raz ostatni!..
Jesteś Moją Beatryczą, więc zaprowadź mię w świat inny... w świat piękna, gdzie.. uskrzy
dlony gawron nie doleci...
Latać... Zleciały się gawrony, kruki, wróble i kanarki na ucztę genueńską, a sęp sowiecki, wykarmiony padliną (przepraszam), zgnilizną i tru pim zaduchem, chce cały zatruć świat... Przygry
wa muzyczka pod batutą wirtuoza Lloyda George‘a, a słynny oszust i żongler Michałek Szwabiątko przygotował nową sztuczkę kuglarską... Może na nią polecimy?.. A jakże... Nawet do piekła!.. Fiir Kaiser und Kónig!..
Ach, żyć... a nie śnić i nie marzyć... w tym
raju w Mitteleuropie!.
4. ?« 3.
stworzenie odpowiedniej komisji z mandatami dla trzech — conaj- mniej — prezesów, kiiku wicepreze
sów z kilkunastu kierownikami po
szczególnych wydziałów, paru tuzi
nami maszynistek, biuralistek i biu-
ralistów, woźnych etc. etc. Organi
zując się dalej, dojdziemy do takiej doskonałości, że każde kichnięcie, czy kiwnięcie palcem w bucie, po
przedzone będzie tuzinem wyczerpu
jących okólników. Portuś.
W czasach komisjo-i partjo manji różnych wydziałów,oddziałów i prze
działów nie cd rzeczy będzio przy
puszczać,-"że w krótkim czasie dla usunięcia z miejsca publicznego nieczystości koniecznością będzie
P o l i c z e k . (autentyczne).
Do redakcji jednego z pism humorystycznych wpaoa zdenerwowany współpracownik z podbitą twarzą i wymierzywszy redaktorowi policzek, sia
da spokojnie do pracy.
— Jak pan śmiał! — krzyczy wściekły re
daktor.
— Oddałem policzek, którym mnie przez pomyłkę obdarzono. To za ten wierszyk pana re
daktora w poprzednim numerze. J a przecież wier
szy nie piszęl —wyjaśnia współpracownik.
— To ja za swoje pieniądze zęby na szwank narażtó będę? Za co ja panu płacę?
Z tymi słowy zwraca otrzymany policzek w spółpracownikowi i już spokojny zapala papierosa.
Tranzakcja załatwiona.
O g ł o s z e n i a .
Poradnik przyzwoitego zachowania się w towa rzystwie z praktycznymi ćwiczeniami zginania kar
ku, kolan, gimnastyką ust i rąk oraz nauką bla- g( wania — wydanie popularne z licznymi rysun kam i dla ptslów sejmowych.
Krew naszą dawno leją kąty... (wydawnictwo
„Inteligencji Pracującej").
Wlazł kotek na płotek i mruga... piosnka
o wielkim Witosie.
.V? 3. P L O T K A R Z 5.
Echa drugiego U nas w Częstochowie Są takie zwyczaje, Że jeden drugiemu Spokoju nie daje.
Wydali „Plotkarza",—
A bardzo wymowny!
Leczichkonceptczasem Trochę n ie .. stosowny.
Srodze krytykuje, Pracę biuralistek,
numeru „P lotkarza".
Choć lepiej pracują, Jak niejeden chłystek.
By więc skonstatować Pożytek z ich pracy, Radzę kilka przyjęć, Chociażby bez płacy.
Ręczę, „ Plotkarz" będzie Dobrze prosperował, A i pan redaktor Będzie mniej pracował.
Biuralistka Jotes.
Odpowiedź redaktora.
Naprawdę, Pani, choć znużony, jestem do pracy wszelkiej skory!,.
Cóż, jestem wolny, nie mam żony, wolne mam noce i wieczory, więc zaprowadzę nocną zmianę!..
Wierzę, że panie — pracy wzory, (tembardziej te zredukowane) gardzicie słusznie też chłystkami...
Jam jest redaktor, więc nie chłystek, gdy popracuję trochę z wami, — potem oblany będę w sz y ste k ,--- o ile panie coś są warte!..
Będziemy w pracy iść w zawody i boje staczać wciąż zażarte, — które nie będą psuły zgody...
Owszem — popłyną słodkie chwile wspólnych wysiłków, wspólnych trudów:
ia zrobię tyle... panie tyle!..
I dokonawszy pracy cudów, będziemy jej owoców czekać...
lecz proszę później nie narzekać!..
Redaktor.
W e i i .
W czasie debaty nad sprawą Wileńską, gdy, znużony Naczelnik Państwa zdrzemnął się, zjawił się mu we śnie biskup Warmiński, Ignacy Krasicki, który mu oddeklamował swoją bajkę p. t. „Przy
jaciele"... Bajka ta, jak wiadomo, kończy się sło
wami: wśród serdecznych przyjaciół psy zająca z j a d ł y ! . . ________
P o b o ^ n o ń ó
Jest faktem, że pobyt w Częstochowie uspa- sabia do modlitwy... Bo nawet „Plotkarz" modli się codziennie: „Od zazdrości mydlarskiej, głupoty kołtuńskiej i chamstwa miejscowego wybaw nas, Panie!.,
W Kancelarji Loyda Georga.
Odłóżcie panowie wszystkie sprawy, gdyż mamy pilną i trudną sprawę.
— Jaką..?
— Musimy dziś jeszcze sprawdzić, czy Wilno leży w Azji czy w Europie?!
P o d o b n o .
Podobno Naczelnik Państwa wyraził życzenie, aby w godzinę śmierci po obu stronach jego łoża położono mu fotografję Strońskiego i Zamorskiego?
— Dlaczego?
— Bo chce — jak się wyraził — umierać jak Chrystus między dwoma łotrami.
J a k s i c t o r o b i ? w
— Czy wieszdobrodz eju paskarczyku,jak trzeba robić, aby za sprzedany, dajmy na to za 15 mil- jonów dom zapłacić Rządowi podatek tylko od 5 milionów? Nie wiesz? Więc Cię nauczę.
— Umawia się z kupcem przy kieliszku sprawę, naciąga pasek na ostatnią dziurkę, potem macza się pióro w atramencie i na czystym pa
pierze kakgrafuje się umowę. W roztargnieniu pomija się jedynkę (a może tylko przez skromność) i dom sprzedany za 5 milionów. Potem z tą umo
wą idzie się do rejenta, zwierza mu się z tajemnicy i potwierdza się akt następnie całą sprawę utrwala się likierem lub wódką (chroni przed zepsuciem) i wszystko W porządku. Możesz się teraz śmiać na cate gardło, żeś tak „n a k i w a ł" R z ą d , bo z a p ł a c i s z tylko od miljonów pięciu.
A poczciwy nasz Rządek rad będzie i z tego i w sedno sprawy nie wniknie. Poczciwy, zaiste poczciwy! Ani się domyśl1, żeś mu takiego figla splatał.
I będziesz tak mógł, paskarczyku kochany, sam czyniąc, pouczyć drugich, zastosujesz tę miłą zasadę do innych spraw — więc i do spadków, słowem będziesz okpiwał długo... długo... zanim się Rząd spostrzeże i ściśnie za gardziołko, t. z.
przyśle ci przed sprzedażą komisję rzeczoznawczą, która kamieniczkę opuka, oceni jej wartość i po
wie ci:
— Domek wart 15 miljonów, ty go chcesz (użyją może „pan") sprzedać za 5 miljonów? Ano zgoda—wolnoć Tomku w swoim dornku. Sprzedaj za 5 miljonów, ale co do podatku, to go zapłacisz od 15 miljonów. Wtedy paseczek pęknie.
fortuś
* * #
KTO TO?
Podpierał w latach ciężkich ruiny gmach...
O wdzięczność całkiem był spokojny, lecz jakiż krach?!..
Za jego dobroć i trud znojny chcą wziąć mu dach...
Ci, którym w latach ciężkich wojny podpierał gmach!..
________
Z Kalejdoskopu Myśli.
Najwięcej rozumu trzeba, kiedy z głupcem sprawa.
* * *
„Jak bida to żyda, a po bidzie za drzwi żydzie"
— tymi żydami są nasi inwalidzi wojenni.
Czcicielom Moskwy.
Pachoły Moskwy, idźcie precz, pod krwawy nahaj giąć swój kark... wolnym zostawcie groźny miecz, i pieśń, co leci z wolnych warg!..
Możecie kochać i czcić kuut, wolno wam w sercu wszystko czuć, lecz wara polski mamić lud, wara na wolną Polskę pluć!..
Polska nie pójdzie z wami wstecz,—w hańbę, niewolę, w noc i mrok!,.
Polska ku słońcu wznosi wzrok... a wy... do
Moskwy!., prędzej!., precz!..
6. P L O T K A R Z Ni 3.
Egipskie przepowiednie.
B A R A N (od 22 marca do 21 kwietnia).
Pod tym znakiem rodzą się wybitni polscy politycy do spraw zagranicznych i wewnętrznych. Politycy do spraw zagranicznych odznaczają się potulnośeią i pozwalają strzyc z siebie wełnę (nie swoją—-tylko państwową). Politycy od spraw wewnętrznych są niemniej potulni i noszą rogi, prze
znaczone wyłącznie do bodzenia swych rodaków. Oba zaś gatunki odznaczają się owczym pędem,
* *
B Y K (od 22 kwietnia do 21 maja).
Pod tym znakiem urodzili się nasi posłowie sejmowi odznaczający się grubą skórą, oraz pokaźnym, a cleżkostraw- nym żołądkiem (zjadają wiele marek i przeżuwają ciągle jedne i te same sprawy). Wpływ „Byka" pozwala im prze
prowadzać na terenie sejmowym walki na rogi i kopyta — pokonani jednak pozwalają się kornie-wlesć na pasku. Po
słowie z pod znaku „Byka“ odznaczają się przywiązaniem do „żłobu" — skąd będzie kram przy nowych wyporach bo rozjuszeni suwereni będą się starali silą kopyt i rogów powtórnie dostać się do żłobu, w którym tak wiele znale
źli treściwej paszy.
sfc *
Coś, czego jeszcze nie było!
A T L A N T Y D A
ze St. Napiórkowskim w roli głównej.
Sensacyjny dramat, nieschodzący obecnie z reper
tuaru kino-teatrów warszawskich.
Obraz nagrodzony złotym medalem w Paryżu.
K R O N I K A .
— Składka.
Wśród kolejarzy częstochowskich powstał projekt urządzenia składki w celu pokrycia strat, na jakie narażony został maszynista Rajterski, którego niesprawiedliwy Rząd zmusił do zapłace
nia wysokiej akcyzy <-d szmuglowanej z Prus, na parowozie P. K. P„ manufaktury i perfum.
Czyni się również starania o cofnięcie rozpo
rządzenia, skazującego p. Rajterskiego na banicję zdała od pasa granicznego.
A jednak kolejarze są solidarni!
— W niedzielę
dnia 23 kwietnia r. b., przy sprzyjającej a u rze wiosennej, na tle malowniczych pejzaży par
ku powystawowego, w godzinach popołudniowych między 5—7, staraniem redakcji „Plotkarza" urzą
dzony będzie wielki konkurs piękności dla nadobnych ezęstochowianek.
W konkursie weźmie udział:
13 sędziów 20 fotografów, 50 wywiadowców i 30 łączników.
Odznaczona na Konkursie piękność otrzyma cenną nagrodę.
WyniK konkursu ogłoszony zostanie w na
stępnym numerze „Plotkarza".
W razie niepogody konkurs odłożony zosta
nie do następnej niedzieli.
* * *
Piastowej gromadzie.
Na nutę: „Na huśtawce".
Pocichu, potrosze sprzedajcie, • za złoto, za władzę, za chleb... na żądzach motłochu wciąż grajcie i z Sejmu uczyńcie wasz sklep...
I prawo i słuszność sprzedajcie, bo władzę ma w Polsce dziś czart... rabujcie więc i wywła
szczajcie,—Szeli z was każdy jest wart!..
I miary i granic nie znajcie,—wszak „Polskę"
trza „nową" wam wznieść,‘na grobie zaś „nowej"
śpiewajcie: o cześć wam, o chamy, o cześć!..
* * *
O dpow iedzi Redakcji.
P. Od. Jak Pan widzi wydaliśmy drugi i trze
ci n-ra „Plotkarza".,.
P. Żar. Pragniemy i będziemy się starali prowadzić pismo po europejsku... Za życzenia dzię
kujemy serdecznie.
P. Jan Nożyce się odezwały... My pragniemy
— proszę Pani — pracować... Wymyślania i za
czepki pozostawiamy dla kogo innego...
P. S. w Warszawie. Zgadzamy się i prosimy o prace.
P. N. w Piotr. Z — „Zgadnij, kto cię bije?"
— bo my nie domyślamy się o kogo chodzi. Pro
simy o ustne informacje.
Do przyszłych numerów „Plotkarza" do
dawać będziemy, jako bezpłatny dodatek cie
kawy romans nowoczesny p. t. „Zwierciadło
miłości". REDAKCJA.
N; 3 P L O T K A R Z Częstochowa miastem europejskiem.
Na posiedzeniu Rady Miejskiej, gdy debato
wano nad budżetem, jjeden z radnych, nazwisko którego jest nam nieznane, postawił wniosek, aby wstawić do budżetu sumę na urządzenie sieci tramwajowej i na przeprowadzenie kanalizacji w mieście, który jednogłośnie został przyjęty.
Nareszcie będziemy mieszkali w Europie.
(Przyp. Red.) Żałujemy niezmiernie, że nie wiemy nazwiska wnioskodawcy i nie będziemy mogli wyrazić mu podziękowania, gdyby ojcowie miasta przystąpili dz z-ealiznwania jego wniosku.
* * *
Bojkot czy dobroczynność?
Czy cuda dzieją się na święcie?
Okazuje się, że tak. Bo posłuchajcie: Był bal w sali „Harmonja", — huczny, wesoły bal — i jak się to często zdarza, było na balu różnych osobników moc, — byli więc i kontrolerzy tea
tralni. Kontroler na balu jest koniecznym. Taki kontroler od ściągania podatku od sprzedanych biletów na rzecz miasta. I słusznie, bo kasa miej
ska jest pusta.
Wyobraźcie więc sobie, — pomimo iż na sali tłoczno było — kontroler wykazał sprze
danych biletów az 60 sztuk.
Mało?
— Trudno się mówi. Kontroler wie co czyni
— to iego polityka.
Zapewnie, chciał, wykazaniem małej ilości biletów wywołać sztuczny bojkot balu, lub też tylko dobroczynność jego nie pozwala mu wyka
zać dużej ilości sprzedanych biletów.
0 bezwzględnie Magistr.it na tym balu dużo zarób ł ..
% ■* *.
Dozorca Marcinek.
Juk to ci się tera czasy zmieniają. Dawniej to ci byle chłystek z biura, lub inna lafirynda, wielkich burżujów udawali i za dychę flegmą ci w gębę pluli i od stróżów wymyślali. A tera cał
kiem inaczej na świecie: lokatornik, choćby i sześć pokojów mający, kłania ci się nisko i peda:
— Jak się pan dozorca domu ma?
Jak się ma, tak się ma.'.. Nie pański interes!
Jakem stróżem był, toin się wam kłaniać musiał, aby parę kopijansów do kieszeni złapać.
Ale tera zasie! Chodzę sobie calusi Boży dzień, mietią się podpierając, no i czasem wedle przedwojennego zwyczaju „na stronę" też zaglą
dam, niby do tych „dwuch kółek". Robię to tyl
ko z przyzwyczajenia, a nie z obowiązku, bo do
zorca swój honor zna i byle jakiej roboty się nie chyci. Jak mi się znudzi to idę do kamienicznicy na konserwacyję—wedle tych niby świadczeniów, jakie likatorzy płacić muszą.
To ci tera czasy! Nawet kamienicznik ma respekt przed stróżem... ptfu!—przed dozorcą chcia- łem powiedzieć. Jak ci do niej przyjdę to ci mnie zara za stołem sadza i grzecznie zagaduje:
— Cóż tam,' kochany dozorca Marcinek, po
wie mi nowego?
A ja ci dalej narzekać i wywodzić na te ciężkie czasy — i tak, ni z siego ni z owego do podwyżki przechodzę.
Kannenicznica w łeb się czochra i na bidę narzeka.
To ja tedy prosto z mostu:
— Będzie podwyżka czy nie, bo jak nie — to śtrejk i basta!
To ci ona zara nos na kwitę spuszcza i za
gaduje mnie:
— A jak tam, Marcinku-dozorco, pompa?
Więc ja, jako się już na tej kamieniczni- kowskiej polityce rozumiejący, odpowiadani:
Ano... pompa, jeśli się jeszcze nie popsuła, to wodę ciągnie.
To mója kamienicznica gębę do mojego ucha przykłada i peda:
— A możeby tak ona na jaki tydzień ciąg
nąć wodę przestała.
— Pertig! — powiadam — zrobione! Już nie ciągnie!.. A podwyżka jest?..
— Jest! — powiada.
Zara ci tedy idę na podwórze i robię krzyk, że studnia popsuta. Likatory, zwłaszcza te gór
ne, łatają jak wściekłe.
— A na długo zepsuta?
— Ho! ho!.. Jeszcze dłużej, jak na długo — gaaam mu do słuchu.
Ta moja kamieniczniczka, to ci poletyczna be- stja, zara ci nisze takie świadczenie na miękina papirku i Lkatory płacą na reperację motora i pompy. Oszukaństwa żadnego w tym nima, bo przecie nie tera, to potem pompa pojłsuć się mo
gła. Światła w sieniach i bramie wieczorem nie świecimy — bo szkoda. A że tam kiedy jaki lika- tor zęoy w ciemności sobie nadwyręży, to mała szkoda, niech i dentysta zarobi, bo żyć musi.
A czasy są ciężkie.
Za to dobytku likatorskiego pilnuję, jak swe
go i bramę już przed dziewiątą na mur zamykam.
A że tam komu raz w tygodniu bieliznę ze s try chu ściągną, to przecie świętym Antonim nie jestem , żebym o każdym złodzieju wiedział i bie
liznę odszukiwał. Od tego są postronkowi. A zre
sztą kijem tego, co ni.e pilnuje swego.
Zresztą, co tu dużo gadać, jak złodziej po dziesiątej wieczór przyjdzie, to wiadomo, że go nie wpuszczę choćby i sto marek dawkł, ale jak wlizie przed 10-tą, to co ja na to poradzę?
Za to Jikatorników to piłuję, aż raiło.
Już od wpół do 10-tej mało mi szyb nie po
wybijają w oknie (dzwonek przez oszczędność skasowany). Pukają, pukają — a ja nic. Po djabla się spieszyć? Pali się albo co? Leżę więc sobie i tylko od czasu do czasu zawołam:
— Zara! zara!
Potem, nie spiesząc się, wyłażę. Likatory kontente, że się do betów’ dobiorą, sypią mi ma
rek w łapę.
Zbiorę za noc parę tysiączków. Ale co to wszystko znaczy na dzisiejsze ciężkie czasy?
Człowiek się napracuje, jak siary osieł.
Djabli z lakimi czasami! Poiduś
* * *
P n C T l l k f I I P jednego lub dwu pokoi um eblow anych i U o Z .U r \U J lt Cena stosownie do umowy. Wiadomość w Redukcji „Pluł kurza".
Czytajcie
„ P L O T K A R Z f l “ .
P L O T K A R Z
T e a t r *
P A R Y S K I
II Aleja Nr. 19
Program od piątku 21 do wtorku 25 kwietnia r. b.
w łą czn ie . 3JĆ
„Dla młodz eży dozwolone!
CZARNY TULIPAN
Dramat historyczny w 6 ciu wielkich aktach pg, powieści Al. Dumasa (ojca).
Rzecz dzieje się w Niderlandach podczas rewolucji w końcu XVII wieku
W następnym programie wyświetlany będzie wielki dramat egzotyczny SAN-HÓ-WEI.
Wiosna czarowna, cudny czas, bJask słońca spływa złoty, cały św ia t—niby tęczy pas—
wnet wdzieje kwiatów sploty...
Lecz serce gniecio smutku głaz, wzruk pełny je st tęsknoty, obracani oczy swe raz wraz na cudne coyercoty...
Obracani oczy tam, gdzie sklep ma kupiec Częstochowski. . lecz gorzki je s t poety chleb pieniężne wieczne troski...
Kupiłbym wszystko, co on ma te sukna, korty, płótna lecz kieszeń pusta... ach, do cna ma dola jest okrutna!..
Majtańszy skład towarów łokciowych
M. Częstochowski
w Częstochowie, ll-ga Aleja Nr. 25,
(obok Kościuszki).
Wyroby wełniane i bławatne. Płótna wszelkich ga- tnnków. etaminy, batysty, jedwabie satyny, chustki,
napy prześcieradła, obrusy ręczniki i t. p.
••aoee >•••• ••••ei «•»••••••• »•••«•••
Restauracja „Catee-Expres”
Częstochowa, ul. Kościuszki
Pierwszorzędnie urządzona. Wybór różny h wódek. Szybka obsługa. Kuchnia wzorowa
pou kierunkiem właścicieli.
CENY PRZYSTĘPNE
Czemu on wzdycha, czemu onn dziś obiad sinaeznyjest w Expresie
| wzdycha li | Klicha
czemu
sąbladzi i cierpią niezmiernie i więc zapach nęci i pociąga zdała,.
Chyba im serce z miłości usycha. A oni cierpią dziś męki Tantala luli duszę bólu uwieńczyły ciernie? i muszą przyznać, choć się rumienią Nie!., to tragedja straszia chociaż 'że trudno obiad zjeść z pustą
[cicha: i [kieszenią!..
Jan Dźwlgalski
M A G A Z Y N O B U W I A lig a Aleja Ns 28
Poleca Szanownej k lije n te li w ykw intne obuwie podług najnowszych fasonów, po cenach zniżonych.
Zakład nEchaniczna-Hydrauliczny A
J A N A 2 0 C H 0 W S K 1 E G 0
ll-ga A L E J A Nb 38.
S P E C JA L N O Ś Ć : Budowa pump, urządzeń nowycn instalacji wodociągowo-kanalizacyj
nych i ogrzewań centralnych oraz wszelkie
—■ re p a ra c je . —
FIRMA EGZYSTUJE 00 1888 ROKU.
i ' 1 1 1 11 i n i i i 11 n i 11
USPÓŁOZIELCZY ZflHŁBD STOLARSKI
ul. Krakowska Nb 15.
Wykonuje wszelkie roboty budowlane I meblowe.
POSIADA na SKŁADZIE: krzesła dębowe, łóżka bu
kowe. Poleca zamówienia na garnitury debowe.
1 1 1 1 1 1 1 1 I I 1 1 1 1 1 1 1 l ' l T
T 7 L N I 3 A Z A E ,
ulica Piłsudskiego As 5.
POLECA: wyroby galanteryjne, męskie i damskie, rękawiczki, papeterją i naczynia emaljowane.
Dawniej w „Wersalu,, markiz markizie kłaniał się nisko, tańcząc menueta...
Markiza ciastka dziś w „Wersalu“ gryzie i czarną pijąc, wielbi ją poeta...
W „Wersalu1* polskim, jak ongiś we Francji, rendez vous daje dziś sobie societa
i tern wersalskiej wdziękiem elegancji, jak dawniej mężczyzn czaruje kobieta!..
C u k ie rn ia „ W E R S A L "
Częstochowa, II Aleja L. 28.
Poleca Sanownej Klijenteli znane ze swej dobroci wyroby
= = = = = = = = = = = = = = cukiernicze. =================
Z poważaniem Stefan Sitarz,
f