Wacław SZYSZKOWSKI
ZAŁOŻENIA WSTĘPNE USTAWY KONSTYTUCYJNEJ RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
U W A G I O G Ó LN E
Projektow anie nowej konstytucji w ta k krótkim czasie po w prow adzo
nym przewrocie nasuw a wiele trudności, przede wszystkim wobec n ag ro m a
dzenia się na przestrzeni lat wielu zasadniczych problem ów ustrojowych.
Świat po II wojnie światowej przeszedł i przechodzi nadal zasadnicze prze
miany, nowe prądy ideow e i filozoficzne d o k o n u ją zamieszania we wszelkich dziedzinach życia, a m im o to tradycyjne ram y kierow ania państw em wydają się nadal odpow iednie do posługiw ania się nimi pod koniec X X w. i w p rz e dedniu wieku XXI. O g arn iają nas często wątpliwości, czy nie za wcześnie na pisanie nowej konstytucji. Je d n a k ele m e n ta rn e wymogi państw ow e każą nam zapełnić lukę po nieaktualnej już Konstytucji z 1952 r. Kraj nie może istnieć bez uregulow ania najprostszych spraw państw a i rządu. A le now a konstytucja nie może być zbytnio now atorska, nie m oże odbiegać od klasy
cznych wzorów, jak ie nam d aje teo ria i p ra k ty k a praw a konstytucyjnego, czy to w E uropie, czy na innych kontynentach.
Gdy mowa o ideologii politycznej i filozofii u strojow ej, w ydaje się, że nie należałoby przeładow yw ać now ego zasadniczego d o k u m e n tu nowymi koncepcjami, które u nas nie zostały jeszcze dostatecznie skrystalizowane.
Opatrywanie artykułów , przynoszących nam norm y praw a państw ow ego, o r
namentami ideologicznymi, uw ażałbym za chybione.
Stało się u nas m o d n e na przestrzeni ostatnich lat i miesięcy rozważanie aksjologicznych podstaw przyszłej polskiej konstytucji. Oczywiście jest rze
czą najbardziej chw alebną dogłębne w nikanie w systemy wartości, którym miałaby ona hołdow ać. Jak wiemy, podnoszone już były głosy, by niektóre idee, może najbardziej szlachetne i h u m an ita rn e , a jednocześnie p o d pew ny
mi względami now atorskie, znalazły odbicie przez powiązanie ich z n o rm ą prawną w poszczególnych artykułach. Jeżeli w itałbym bez zastrzeżeń w łą
czenie elem entów ideologicznych do „ W stę p u ” (p ream b u ły ) do konstytucji, ostrzegałbym przed w łączaniem tekstów pozapraw nych do poszczególnych artykułów o charakterze i znaczeniu no rm praw nych. P o d tym względem mieliśmy wiele przykładów raczej negatywnych Konstytucji z 1952 r., gdzie wtłaczano ideologiczne wskazania do form alnych przepisów praw a pozytyw
nego. N iektóre przykłady były żenujące.
240 Wacław S Z Y S Z K O W S K I
K onstytucja nie pow inna być dla n aro d u m anifestem ani programem przyszłości, ani drogow skazem ku celom narodow ym , ani pieśnią jutra, ani rejestracją d okonanych osiągnięć. Te hasła m ogą, a naw et powinny być umieszczone możliwie zwięźle we wstępie, natom iast same teksty norm pra
wnych powinny być wolne od ckliwej i przesiąkniętej em ocjam i frazeologii.
T akie teksty praw a pozytywnego pozbaw ione zbędnych naleciałości winny podlegać wykładni sądów, p rzed e wszystkim sądu najwyższego, który nieste
ty na przestrzeni ubiegłego czterdziestolecia niezmiernie rzadko odwoływał się do brzm ienia ustawy zasadniczej lub do jej wykładni. Bo ostatecznie, mówiąc w przenośni, konstytucja stanowi wysublimowany instrument regu
lujący działanie poszczególnych organów państwa.
Jaki ustrój m iałaby przyjąć Rzeczpospolita (jak rozum iem y, byłaby to III R zeczpospolita), wchodząca w miejsce P R L -u lat 1944-1989?
B ędziem y chyba jednom yślni, kiedy odrzucimy wszelkie systemy autory
tarne i totalistyczne. O drzucam y m onarchię i d y k tatu rę, ja k również modele socjalistyczne lub tzw. dem okracji ludow ej. W ybór m am y niewielki: ustrój parlam entarno-gabinetow y lub prezydencki oraz co najm niej parę znanych w świecie ustrojów mieszanych o znam ionach zapożyczonych z obu tych głównych modeli.
Sądziłbym, że dla Polski w okresie końcow ym X X w. byłby właściwy ustrój parlam entarno-gabinetow y z pew nym i modyfikacjami.
Z a p u n k t wyjścia w ybrałbym K onstytucję m arcow ą z 1921 r. Przyjmuje
my w ten sposób system m onteskiuszow ski, który zresztą w praktyce nigdzie nie stawał się bezwzględny, jeśli chodzi o podział władz. Wciąż bowiem działalność trzech głównych władz zazębiała się w różnych okolicznościach ze sobą. Klasyczny, jeśli chodzi o taki stan rzeczy, jest ustrój Stanów Zjed
noczonych. Z resztą nie m am y obow iązku trzym ać się absolutnego, czyli czy
stego m odelu zaprezentow anego przez tw órcę „D u ch a Praw ” .
O dnośnie do aksjologii: byłbym oczywiście ja k najbardziej za przepro
w adzeniem szerokiej i dogłębnej dyskusji n a d aksjologicznymi podstawami konstytucji, natom iast byłbym przeciwny zamieszczaniu w jej tekście moty
wów, wyjaśniających z p u n k tu widzenia filozoficznego, socjologicznego i ekonom icznego poszczególne ustalenia jurydyczne.
K onstytucja m a być d o k u m e n te m , za którym opowiedzieć się ma znacz
na większość społeczeństwa. W iad o m o , że chyba wszyscy potencjalni auto
rzy nowej konstytucji b ęd ą zw olennikam i dem okracji, pluralizmu, wolności, rozw oju osobowości obywateli, ich praw a do szczęścia itd. Te wymogi, naz
wijmy je wyznacznikami nowej konstytucji, m ogą być cytowane niemalże nieskończenie. Z astanów m y się je d n a k , czy to jest konieczne. Żyjemy w przełom ow ym okresie, upad ły „socjalistyczne” mrzonki. Jeszcze za wcześ
nie, żebyśmy już teraz, hic et nunc, mogli sprecyzować, jaki powinien być np. nasz ustrój gospodarczy. Czy przyszedł już czas, byśmy już mogli w 1990 r. forsować m odel gospodarczy na najbliższe lata?
Założenia ustawy konstytucyjnej 241
Nie potrafimy stworzyć teraz d o k u m e n tu , który by zadowolił większość obywateli. N atom iast winniśmy narodow i zredagow anie d o k u m e n tu , który dałby szanse Rzeczypospolitej spraw ow ania rządów ku zadow oleniu w ięk
szości ludności kraju. Z am iast b ezp ło d n eg o spierania się o kształt filozofii, mającej patronow ać narodow i, wybierzmy stanow isko pragm atyczne.
W yobrażałbym sobie ustaw ienie powyżej om aw ianej m aterii w ten spo
sób, że w krótkiej, a zwięzłej p re am b u le przedstawilibyśmy główne zasady, jakimi kierowali się autorzy, a więc: d e m o k ra c ja , sprawiedliwość, wolność, równość, obronność k ra ju , d o b ro b y t obyw ateli, wreszcie pam ięć o dawnych i przyszłych pokoleniach. Byłyby to głów ne elem enty (m ożna liczbę ich p o większyć), które bym p ro p o n o w ał zaznaczyć we w stępie, po którym bezpoś
rednio następow ałyby artykuły o ch ara k te rze czysto jurydycznym.
Konstytucja nie pow inna stać się ustaw ą „p a p ie ro w ą ” , tzn. nie obow ią
zującą w wielu w ypadkach, co się ujaw nia w tedy, gdy na zakończenie arty
kułu dodaje się sak ram en taln ą form ułę o odesłaniu konstytucji do przyszłej ustawy w danej m aterii. Jest rzeczą zrozum iałą, że często tego ro d zaju m o dus procedendi jest koniecznością, p ro p o n o w ałb y m je d n a k ograniczyć liczbę podobnych przypadków do m inim um . Z pow odu opieszałości ustawodawcy lub nawet zgoła na sk u tek niechęci do d an eg o ustalenia konstytucyjnego, jest ono po prostu sabotow ane. W rezultacie pow iększa się liczba konstytu
cyjnych tekstów „księżycowych” . Jest to objaw b rak u praw orządności. Przez ileż to lat nie w prow adzano w Polsce sądów przysięgłych, m im o kategorycz
nego nakazu Konstytucji m arcow ej. W zasadzie byłoby to ideałem , kiedy przepis konstytucji obow iązyw ałby bez żadnych zastrzeżeń, autom atycznie, bez oczekiwania na w prow adczą ustaw ę. Pogw ałcenie tej zasady m iało m iej
sce pod rządem chyba wszystkich konstytucji X X wieku. W Konstytucji marcowej przyjęto zasadę bezpłatnego nauczania w szkołach państwowych i samorządowych. S tudent U niw ersytetu J a n a K azim ierza odw ołał się w 1923 r. w sprawie czesnego do Najwyższego T ry b u n a łu K onstytucyjnego i sprawę przegrał, gdyż T rybunał u zn ał, że dopóki nie w ydano ustawy wykonaw czej, zasada bezpłatnego nauczania jeszcze nie obow iązuje. P am iętam , że Kelsen, analizując tego rodzaju „casusy” (w oderw aniu o d polskiego przypadku), nazwał p o d o b n e blankietow e przepisy ustawy zasadniczej „konstytucyjnym i obietnicami” . O by u nas mniej było takich „obietnic” .
Podobnie, jak to zostało przyjęte przez K onstytucję m arcow ą, p ro p o n o walibyśmy po „W stępie” n astęp u jące rozdziały: „R zeczpospolita” , „W ładza ustawodawcza” , „W ładza w ykonaw cza” , „Sądow nictw o” , „O bow iązki i p ra wa obywateli” , „Postanow ienia ogó ln e” , wreszcie „Postanow ienia przejścio
we” .
W ŁA D ZA U STA W O D A W CZA
Z a podstaw ę rozważań weźmy przede wszystkim tekst rozdziału II K o n stytucji marcowej.
242 Wacław S Z Y S Z K O W S K I
W idziałbym tutaj m .in. uregulow anie dziedziny sam orządu terytorialne
go. P o m o c n ą nam będzie obecnie uchw alana przez p arlam en t ustawa o sa
m orządzie. Nie znam tego tekstu (ostatecznego), ale sądziłbym, że w kon
stytucji winien być sprecyzowany podział kom petencji przedmiotowej mię
dzy państw em a sam o rząd em , czego nie było w Konstytucji marcowej. Nale
żałoby uściślić wszystkie d an e dotyczące budżetu i jego uchwalania. Dla Najwyższej Izby K ontroli należałoby chyba zarezerw ow ać osobny rozdział.
P raw o budżetow e winno pójść w duchu Noweli sierpniowej z 1926 r. lub odpow iednich artykułów K onstytucji kwietniowej (art. 58-60).
K ontrow ersyjna w parlam encie i w społeczeństwie m oże być sprawa jed
no- czy dwuizbowości. Istnieje u nas w śród części społeczeństwa błędne p rzek o n an ie o reakcyjności u stro ju , w którym ustanow iono drugą izbę usta
wodawczą (senat). Spow odow ane to zostało m .in. historią polityczną tej izby w świecie, k tó ra w większości państw dem okratycznych zachodnich po
w stała z rady królewskiej i później m iała reprezentow ać warstwy uprzywile
jow ane. Je d n a k w tych samych państw ach na Z achodzie senat jest wybiera
ny w w yborach dem okratycznych. M ając na uwadze historię młodego pols
kiego p arlam en tary zm u , od czasu restytucji państw a polskiego w 1918 r., należałoby, jak mi się w ydaje, przychylić się d o koncepcji dwuizbowości, ja k o gw arantującej większe możliwości dla wyższej jakości ustaw. Na pewno sprzyjałaby tem u jeszcze je d n a instancja legislacyjna, z tym oczywiście, że ostatnie słowo należałoby do sejm u. Byłoby to zaakceptow anie modelu re
prezentow anego przez Nowelę sejm ow ą z kwietnia 1989 r.
W w ypadku przyjęcia zasady dwuizbowości, pow staje kwestia ordynacji wyborczej do izby senackiej. Słyszałem głosy przem aw iające za rozwiąza
niem przyjętym przez K onstytucję m arcow ą, wyznaczającą, jak wiadomo, cenzus w ieku dla wyborców i wybieranych. N ależałoby się zastanowić, czy słuszne byłoby obecnie w prow adzenie zasady rządów osób „starszych wie
k iem ” , gdy na całym świecie górują rozwiązania obniżające wiek (np. w Stanach Z jednoczonych - p o p ra w k a 26 do Konstytucji z 1971 r.) do lat osiem nastu, jeśli chodzi o praw o wybierania. L ansow ane są też projekty (w w ypadku zachow ania senatu) w ybierania senatorów z łona samorządu tery
torialnego: gospodarczego i zaw odow ego, z dopuszczeniem reprezentantów świata naukow ego, np. uniw ersytetów lub A k ad em ii N auk. W każdym ra
zie, ja k się wydaje, zgadzamy się, że klucz do wyborów sejmowych i senac
kich winien być odm ienny dla każdej izby.
D rugim spornym , kapitalnym zagadnieniem byłaby sprawa ordynacji wy
borczej do sejmu. Walczyć ze sobą b ęd ą dwa poglądy: wybory większościo
we czy proporcjonalne. Na pew no ordynacja wyborcza proporcjonalna była
by sprawiedliwsza, a jednocześnie korzystniejsza dla mniejszych partii i grup politycznych stających do wyborów. A le wybory proporcjonalne mają tę wielką w adę, że dopuszczają do parlam entu większą liczbę, może nawet do kilkudziesięciu, drobnych partii lub partyjek, co doprow adza do trudności
Założenia ustawy konstytucyjnej 243
przy tworzeniu koniecznej w tej sytuacji koalicji rządow ej. Trw ałość rządów może znajdow ać się w niebezpieczeństw ie. Mieliśmy w tym względzie d o świadczenia w okresie II Rzeczypospolitej. Pewnym p anaceum byłoby w p ro wadzenie w edług wzorów R F N uzyskania przez mniejsze p artie m inim um 5% głosów, bez uzyskania których p artia nie m oże skorzystać z d o b ro d ziej
stwa podziału m an d ató w na swoją rzecz . T e n przepis oraz d o d atk o w o inne zmniejszają szanse ugrupow ań mniej licznych. Stworzenie koalicji rządowej
staje się łatwiejsze. Niem alże idealna zasada proporcjonalności w Izraelu doprowadza w tym kraju do trudnych sytuacji politycznych. Przy indyw idua
lizmie Polaków, w ielopartyjność plus p roporcjonalność wyborcza może o k a zać się dla kraju klęską.
Mówi się o zakładaniu większych partii, wówczas sform ow anie rządu nie nastręcza żadnych trudności. W łaśnie wybory większościowe sprzyjają tw o
rzeniu wielkich partii. Nie m oże być w tym w ypadku mowy o pogwałceniu praw mniejszości politycznych, poniew aż te wielkie partie m ogą grupować nieraz ludzi o różnych przekonaniach. W w ypadku głosow ania n a osoby, a nie na partie, unika się d y k tatu k o m itetó w partyjnych, k tó re przy klasycz
nych wyborach proporcjonalnych, m ają głos decydujący. W R F N stw orzono system mieszany: system p ro p o rcjo n aln y u zupełnia się w yboram i na „oso
by” . W arto byłoby zastanowić się nad takim rozwiązaniem.
Powstaje pytanie, czy głów ne zasady praw a wyborczego winny być w konstytucji utrw alone. K onstytucja m arcow a wyliczała wszystkie pięć przy
miotników (art. 11: głosowanie pow szechne, ta jn e , bezpośrednie, rów ne i stosunkowe). K onstytucja kw ietniow a nie umieszcza w art. 32 wymogu wy
borów stosunkowych przy w yborach do sejm u. Jeśli chodzi o wybory do senatu, to w art. 47, K onstytucja kwietniowa o d esłała ustalenie praw a wy
bierania i wybieralności do ordynacji w yborczej, k tó ra jak w iadom o, ograni
czyła poważnie praw o wybierania.
Na zakończenie om aw iania kwestii wyborczych do p arla m en tu chciałbym podkreślić konieczność przyjęcia w nowej konstytucji takiego system u, który by zapewniał uniknięcie przekazania faktycznych rządów k raju w ręce wielo- partyjnego i rozbitego p arlam en tu . Nie pow tarzajm y błęd ó w Konstytucji marcowej, której liberalne wobec p arlam en tu przepisy doprow adziły do sła
bości władzy wykonawczej i ro zk ład u życia politycznego.
W Ł A D Z A W YKONAW CZA
W rozdziale poświęconym władzy w ykonaw czej, konstytucja winna u sta
lić upraw nienia i obowiązki p rezy d en ta i rządu. Przepisy odnośnie do tej materii m ają przeważnie ch a ra k te r rutynow y i nie powinny budzić zastrze
żeń, z tym że oczywiście należy d o k ład n ie ustalić zakres władzy prezydenta oraz sposób jego w ybierania (przez Z g ro m ad zen ie N aro d o w e czy przez refe
rendum ). W ydaje się, że prezydent winien posiadać praw o d ek reto w a n ia , z
244 Wacław S Z Y S Z K O W S K I
tym , że d ek rety uzyskują dla swej ważności zatw ierdzenie parlam entu. Wzo
rem tutaj m oże być Nowela sierpniowa z 1926 r. Należy również wspomnieć 0 pełnom ocnictw ach dla rząd u , jeżeli przem aw iałby za tym interes państwa.
W spraw ach m iędzynarodow ych należy ograniczyć władzę prezydenta, jeśli chodzi o wypowiedzenie w ojny i zawarcie p o koju. W tym sensie, że akty te m ogą być prom ulgow ane tylko za uprzednią zgodą sejm u (vide art.
50 K onstytucji m arcow ej). Z a czynności urzędow e prezydent nie jest odpo
wiedzialny ani p arlam en tarn ie, ani cywilnie (art. 51 Konstytucji marcowej).
Przy podpisyw aniu przez prezy d en ta aktów urzędow ych obowiązuje kontra
sygnata przedstawiciela rządu. N atom iast w w y p ad k u pogw ałcenia konstytu
cji lub przestępstw a k arn eg o , prezydent może być pociągnięty do odpowie
dzialności przez sejm (anglosaskie im p each m en t), kwalifikowaną większoś
cią (2 3 ). Właściwym sądem jest T ry b u n ał Stanu.
Jed n y m z najbardziej spornych p roblem ów praw a konstytucyjnego mię
dzynarodow ego jest sprawa mocy obow iązującej w ew nątrz kraju, zawartego tra k ta tu m iędzynarodow ego. Tutaj należałoby wybrać sposób zalecony przez K onstytucję m arcow ą z pew nym i k o rek tam i K onstytucji kwietniowej.
Prezydent zatw ierdza (ratyfikuje) zaw arte um ow y m iędzynarodow e, z tym, że przy kategoriach spraw o największej wadze (jak obciążenie państwa pod względem finansowym, sprawy granic państw a, zaw ieranie sojuszów, wresz
cie wszelkie praw a i obowiązki obywateli R zeczypospolitej) wymagana jest zgoda, czyli zatw ierdzenie sejm u.
N ależałoby też wprowadzić klauzulę, znaną konstytucji amerykańskiej (art. V I par. 2), a również konstytucjom innych krajó w , o obowiązywaniu na teren ie k ra ju um ów m iędzynarodow ych, zatw ierdzonych przez sejm 1 ogłoszonych w D zienniku U staw . T eg o rodzaju klauzula jest konieczna ze względu n a nasze stosunki m iędzynarodow e oraz zasadę bezpieczeństwa i praw orządności.
SĄDOWNICTWO
N ajw ażniejsza jest w tym rozdziale spraw a zabezpieczenia niezależności sądow nictw a. Służyć tej sprawie będzie nieusuwalność sędziów, mianowanie sędziów przez p rezy d en ta, np. z listy trzech k andydatów proponowanych przez zgrom adzenie sędziów lub K rajo w ą R ad ę Sądownictwa (art. 60 w zno
welizowanej form ie K onstytucji z 1952 r.).
M ożna będzie wziąć za po d staw ę do regulow ania spraw sądownictwa rozdział IV K onstytucji m arcow ej, je d n a k z całym szeregiem poprawek.
Poniew aż pozostaniem y p raw d o p o d o b n ie przy systemie ławniczym, upa
da przepis art. 76 o sędziach p o k o ju „z reguły wybieranych przez ludność” - przepis ten Konstytucji m arcowej nie był zrealizowany. Nie aktualny staje się art. 81 K onstytucji m arcow ej (podobnie ja k art. 64 K onstytucji kwietnio
w ej) o zakazie badania ważności aktów ustawodawczych należycie ogłoszo
nych przez sądy), a to ze względu na istnienie T ry b u n a łu Konstytucyjnego.
Założenia ustawy konstytucyjnej 245
A rt. 83 Konstytucji m arcowej przewidywał pow ołanie sądów przysię
głych dla zbrodni zagrożonych cięższymi karam i i dla przestępstw politycz
nych. W II Rzeczypospolitej przez wiele lat działały sądy przysięgłych tylko na terenie byłego zab o ru austriackiego, je d n a k nigdy nie obowiązywały na terenie całego państwa. W reszcie w latach trzydziestych zostały w ogóle ska
sowane nową ustawą o organizacji sądownictwa. Przeciwko instytucji sądów przysięgłych wypowiadali się w Polsce m iędzyw ojennej również wybitni p ra wnicy o przekonaniach liberalnych. B yłbym osobiście zwolennikiem tych są
dów, wątpię je d n a k , czy u d a się przekonać ustaw odaw ców , m oże dlatego, że nie było u nas takiej tradycji w społeczeństwie.
Nie m ożna zapom nieć o pow ołaniu T ry b u n a łu K om petencyjnego dla rozstrzygania sporów między w ładzam i adm inistracyjnym i a sądami.
Należałoby jeszcze w spom nieć w konstytucji o Najwyższym T rybunale Administracyjnym, szacownej instytucji okresu m iędzyw ojennego. N ależa
łoby odpow iednio przekształcić istniejący w P R L Najwyższy Sąd A d m in i
stracyjny, poszerzając jego k o m p eten c je poprzez ograniczenie dziedzin wy
łączonych obecnie z jurysdykcji tego sądu.
Gdy m ow a o sądownictwie, należałoby poruszyć jeszcze je d n ą bolesną dla wymiaru sprawiedliwości spraw ę, a mianowicie sprawę dwu- czy trzyin- stancyjności sądów powszechnych. Polska L u d o w a zniosła odwieczną insty
tucję apelacji, w prow adzając dw uinstancyjność, obarczając jednocześnie sąd najwyższy obowiązkam i b ad an ia nie tylko p roblem ów praw nych w sprawie, ale również m erytorycznej strony procesu. Ja k w iadom o, w okresie m iędzy
wojennym mieliśmy p o d o b n ie ja k w większości krajów cywilizowanych trzy instancje sądowe, a mianowicie dla poważniejszych spraw cywilnych i k a r
nych - Sąd O kręgow y, Sąd A pelacyjny i Sąd Najwyższy ja k o trzecią instan
cję typu kasacyjnego. U stalenia Sądu A pelacyjnego, ja k o ostatniej instancji merytorycznej (sądu factu, sądu m eriti), były wiążące. S trona odw ołująca się do sądu najwyższego m ogła pow ołać się w skardze kasacyjnej tylko na
uchybienia typu praw nego przy rozpatryw aniu lub orzekaniu.
Polska L udow a zniosła trzecią instancję na pew no nie ze względów osz
czędnościowych, ale dlatego głów nie, by łatwiej wpływać na treść wyroków sądowych. Oczywiście przy dwuinstancyjności łatwiej było wpływać różnymi drogami per fas et nefas na sędziów i ich wyrokow anie.
Postulowałbym ja k najkategoryczniej przywrócenie apelacji oraz kasacji, tzn. sądu najwyższego ja k o sądu najwyższego. D laczego poruszam tę sprawę w dyskusji o przyszłej konstytucji? P ro p o n o w ałb y m utrw alenie tej pozycji w konstytucji. Z m odyfikow ałbym nieco treść art. 84 Konstytucji m arcow ej, w tym sensie, by artykuł odnośny w nowej konstytucji brzm iał: „U stanaw ia się sąd najwyższy jak o kasacyjny do spraw sądowych cywilnych i k arn y ch ” . Specjalnie nalegałbym , by zapis ten był utrw alony w konstytucji, nie czeka
jąc na now ą ustawę o organizacji sądownictwa. B ow iem m oże się zdarzyć, że ze względów oszczędnościowych czy innych, spraw a trzeciej instancji
246 Wacław S Z Y S Z K O W S K I
m oże być zagubiona w dyskusji. Kategoryczny zapis konstytucyjny uniemo
żliwiłby petryfikację obecnego stanu wym iaru sprawiedliwości w tak niewła
ściwych form ach, uwłaczających pow adze sprawiedliwości.
Przy w prow adzeniu trzyinstancyjności zbędne byłoby utrzymywanie re
wizji nadzw yczajnej, instytucji urągającej elem entarnym zasadom sprawie
dliwości (por. głosy prof. Stanisława W altosia w „Gazecie Prawniczej” 16 I 1990, nr 2, oraz sędziny Zofii W asilkowskiej, „G azeta Prawnicza” 1 II 1990, nr 3).
P ozostaw ałaby jeszcze do rozważenia techniczna kwestia, gdzie, w jakim rozdziale winny być ulokow ane zapisy o T rybunale Konstytucyjnym, Trybu
nale Stanu, Najwyższym T rybunale A dm inistracyjnym , wreszcie Trybunale K om petencyjnym . K onstytucja z 1952 r. (w znowelizowanej form ie), Trybu
nał K onstytucyjny, T ry b u n ał Stanu, Najwyższą Izbę K ontroli oraz Rzeczni
ka Praw Obywatelskich wrzuciła do jed n eg o w orka do rozdziału 4). Mam wątpliwości co do trafności tego układu.
T ry b u n ał Konstytucyjny oraz T rybunał K om petencyjny umieściłbym w dziale sądownictwa, T rybunał Stanu w rozdziale o władzy wykonawczej, tam też Najwyższy T ry b u n ał A dm inistracyjny. N atom iast N IK najchętniej w yodrębniłbym w osobny rozdział. Umieszczenie N IK -u w rozdziale o wła
dzy ustawodawczej (tak ja k to jest w Konstytucji m arcow ej) nie miałoby uzasadnienia, poniew aż N IK pow ołany jest do kontroli m .in. nie tylko do organów administracji państw ow ej, ale i spółdzielni oraz organizacji społe
cznych.
W nowej konstytucji należałoby się wystrzegać zamieszczania niektórych idei wyrażanych w Konstytucji z 1952 r. Z art. 56 winny być wyeliminowane zapisy o kolegiach do spraw wykroczeń, ja k również frazeologia art. 58.
U p a d a ją też art. 64-66, dotyczące P ro k u ra tu ry , podporządkow anej obecnie ministrowi sprawiedliwości.
PRA W A CZŁOW IEKA (PRAW A OBYWATELSKIE)
Z a podstaw ę do redagow ania w nowej konstytucji działu o prawach czło
wieka m oże służyć rozdział V K onstytucji m arcowej („Powszechne obowiąz
ki i praw a obyw atelskie” ). Rozdział te n był opracow any przez wybitnych praw ników polskich z pierwszych lat niepodległości. Pam iętam y, że Konsty
tucja kwietniowa utrzym ała w mocy wiele artykułów Konstytucji marcowej z tej dziedziny. Oczywiście, praw ie siedemdziesięcioletni okres, jaki nas
dzieli od ogłoszenia tej K onstytucji, spraw ia, że wiele przepisów z 1921 r.
należałoby zm odyfikować, usunąć lub d o d ać elem enty, nabrzmiewające od tam tych czasów do dnia dzisiejszego. N a przykład art. 87 o zakazie podwój
nego obywatelstwa, w ydaje się być w ostatnich latach ze względów politycz
nych godny naruszenia. M ożna też mieć zastrzeżenia co do niektórych arty
kułów posiadających raczej em ocjonalny wydźwięk, choć zabarwionych pa
Założenia ustawy konstytucyjnej 247
triotyzmem i d o b rą wolą. Osobiście w olałbym , żeby tego rodzaju deklam a- torskiej frazeologii było w konstytucji ja k najm niej. K onstytucja jest przede wszystkim aktem pozytywnego praw odaw stw a. W inien chyba ulec z a p o m nieniu art. 114 nadający w yznaniu rzym skokatolickiem u naczelne stanowis
ko wśród rów noupraw nionych wyznań. W obec powszechności ekum enizm u artykuł ten chyba jest nieaktualny.
Zgodnie z ten d en cjam i, jak ie zapanow ały w ciągu ostatnich d e k a d w zachodniej E u ro p ie, znosi się karę śmierci. Je d n a k należy mieć na uw adze, że przy ew entualnym re fe re n d u m w niosek o zniesienie kary śmierci może upaść. Nie w iadom o też, czy w niosek ten przeszedłby w parlam encie. P ow a
żna część społeczeństwa jest za utrzym aniem kary głów nej. O baw iam się, że wielu posłów i senatorów m oże pójść za opinią społeczną żądającą utrzy
mania kary. D o głosów przeciw ko zniesieniu m ogą przyłączyć się elem enty ekstremistyczne, które w w ypadku referen d u m nad konstytucją, m ogą usiło
wać utrącić konstytucję z innych pow odów (np. K PN ). W tych w arunkach może należałoby rozważyć w ariant ustalający, że kara śmierci m oże być sto
sowana jedynie w nadzwyczajnych okolicznościach.
Konieczne byłoby włączenie do konstytucji klauzuli o zakazie w ydaw a
nia ustaw z mocą wsteczną. W idziałbym treść następującą: „ Z a k a z u je się stanowienia i stosow ania praw z mocy w stecznej” . Przepis ten nadaw ałby się może do rozdziału o władzy ustawodawczej. A poniew aż intencją jego jest zabezpieczenie praw obyw atela p rzed naruszaniem p o rz ąd k u praw nego za pomocą praw działających wstecz, p ro p o n o w ałb y m zamieszczenie go w rozdziale praw człowieka (praw obywatelskich).
D o katalogu praw obywatelskich (praw człowieka) pragnąłbym dorzucić jeszcze je d n o praw o, k tó re od wieków d rzem ało w egzystencji ludzi, m iało swoje korzenie w starej filozofii, ale zostało zinstytucjonalizow ane dopiero w ciągu ostatniego półwiecza. Polska ratyfikow ała 3 m arca 1977 r. Pakty Praw Człowieka, uchw alone przez Z g ro m ad zen ie O gólne N arodów Z je d n o czonych 16 grudnia 1966 r. W art. 17 par. 1 P ak tu Praw Obywatelskich i Politycznych wyraźnie zakazano sam owolnej i bezpraw nej ingerencji w życie prywatne (osobiste) człowieka („N o one shall be subjeckted to arbitrary or unlawful interference with his privacy” ). Oczywiście wiemy d o b rze, że nie
które elem enty prywatności zostały już dość daw no u ję te w ram y praw ne, choćby tajem nica k orespondencji i wiele innych dziedzin życia. D o p ie ro w Paktach uchwalonych pod egidą N aro d ó w Z jednoczonych instytucja ta zo
stała ja k gdyby um iędzynarodow iona i zalegalizowana. D o m ag ałb y m się za
mieszczenia tego praw a w naszej konstytucji.
Z a przyjęciem tego tekstu w konstytucji przem aw iałaby lawinowa i nie mająca granic akcja kom puteryzacyjna, zm ierzająca wszelkimi możliwymi środkami do odebrania obywatelowi jego praw do intymności, do utrw alenia w „pamięci” maszyny wszelkich najbardziej pryw atnych szczegółów jego ży
cia. Są to rzeczy na ogół znane, natom iast n iedoskonałe usiłow ania przeciw
248 Wacław S Z Y S Z K O W S K I
działania i ochrony prywatności (intymności) obywatela nie przynoszą, jak dotychczas, pożądanych ani wystarczających skutków.
Treść wywodów niniejszego opracow ania nie przew iduje specjalnego rozdziału poświęconego ustrojow i gospodarczem u. Z godnie z wyrażonymi już wyżej poglądam i, nie uw ażałbym obecnej epoki za dojrzałą do tworze
nia u nas nowej kodyfikacji praw a gospodarczego. B yłbym za podejściem pragm atycznym . U w ażałbym je d n a k , że pew ne dziedziny, jak np. sprawy własności w ogóle lub własności ziemi, zasady ustroju rolnego - może jesz
cze inne - wym agałyby konstytucyjnego uregulow ania w ustawie konstytu
cyjnej. Poniew aż dziedziny te związane są z praw am i obywatelskimi, zamie
ściłbym je w rozdziale o praw ach człow ieka, co zresztą jest logiczne i przed
m iotow o uzasadnione. Przypom nijm y, że w K onstytucji marcowej sprawa własności indywidualnej czy zbiorowej oraz sprawy o b ro tu ziemią były właś
nie uregulow ane w rozdziale V („Pow szechne obowiązki i prawa obywa
telskie”). N aśladow anie K onstytucji z 1952 r. (rozdział 2, „Ustrój społecz
no-gospodarczy” , art. 11-19), usiłującej w prow adzić w tym rozdziale hasła nowego ła d u , nie byłoby obecnie na czasie.
*
Staraliśmy się w ypunktow ać najw ażniejsze, a jednocześnie kontrowersyj
ne założenia przyszłej konstytucji. Nie mogliśmy o b jąć całości. Rozumiemy niedoskonałość tych rozw ażań, ale jesteśm y d opiero na początku prac kon
stytucyjnych. N iek tó re z powyższych ustaleń b ę d ą m usiały ulec poprawkom lub pow ażnem u przew artościow aniu. M oże się okazać, że tylko nieliczne idee Konstytucji m arcow ej, na kanwie której roboczo prowadziliśmy nasze rozw ażania, w ytrzym ują p ró b ę czasu.
Wiele tem ató w zostało nietkniętych. A le na usprawiedliwienie wyjaśnił
bym , że kwestie om inięte nie pow inny nastręczać trudności przy ich redago
waniu. Najw iększa praca czeka przy finalizowaniu tych wielkich, a jakże spornych zagadnień. Kwestie nie p o ru szo n e są w zasadzie proste, rutynowe, mieszczą się we wszystkich konstytucjach świata. A m erykanie zwą je t e c h - n i c a 1 i t i e s (w liczbie p o je d y n c z e j: technicality), obejm ujące problemy o ch arak terze technicznym , punkty techniczne lub szczegóły, o które nikt nie będzie walczył do u p a d łe g o , bo przeważnie nie m ają w sobie ładunku spor
nego. Oczywiście i tutaj m oże, a n aw et musi zachodzić różnica poglądów, k tó rą w yrównać będzie łatw o. N atom iast z ja k największą troską podejść musimy do p roblem ów najwyższego rzędu. I to nie będzie łatwe.