LUtii) MACAULAY
W I L L I A M P I T T ,
ATTERBORY.
WARSZAWA.
1 8 6 4
.
WILLIAM PITT, ATTERBURY, przez LORDA MACAULAYA.
W I L L I A M P I T T ,
r n m m .
PKZEZ
L o r d a M a c a u I a y a.
(p rzek ła d z angielskiego).
W A R S Z A W A .
1864 .
Wolno drukować, z warunkiem złożenia w Ko mitecie Cenzury, po wydrukowaniu, prawem prze pisanej liczby egzemplarzy.
Warszawa, d. 3 (15) Marca 1864 r.
Cenzor, J. B ł e s z c z y ń s k i .
w D ruka rni R ządow ej
WILLIAM PITT.
W illiam F itt. 1
WILLIAM PITT.
W illiam P itt, drugi syn W illiam a P itta , hrabiego Okatam, i lady H ester Grenyille, córki hrabiny,Tem pie, urodził się 28-go m aja 1759 r. Oflziedziczył on nazw isko, które w chwili jego urodzenia, było najznakom itsze w całym cywilizowanym świecie, które było w ym aw iane przez każdego anglika z dumą, a przez każdego nieprzyjaciela Anglji, z u- wielbieniem , połączonem z przerażeniem.
W pierw szym roku jego życia, żaden miesiąc nic obszedł się bez ilutninacij i fajerw erków , a każdy w iatr przypędzał do brzegów posłań
ca z radosnemi wiadomościami i nieprzyja- cielskieini sztandarami. W W estfalji angiel
ska piechota w ygrała św ietną bitwę, która pow strzym ała wojska L udw ikaX Y -go w bie
gu ich zdobyczy; Boscoyen odniósł zwycię
stwo nad jedną francuzką flotą przy brzegach Portugalji; H aw ke rozproszył in n ą na morzu Biskajskiem; Johnson w ziąłN iagarę; A m herst w ziął Tioonderoga; W olfe zginął godną za-
1*
zdrości śm iercią, pod m uram i K w cbeku;
C live z\yycięzył Holendrów w lloogley i u- trw alił angielskie panow anie w Bengalu; Co- ote zm usił do ucieczki Lallego pod W ande- wash i u trw alił angielskie panow anie w K ar- natyku. L ud, głośno przyklaskując zwy- cięzkim wojownikom, w szystkich ich na m o
rzu i lądzie, w Europie, A m eryce i Azji u- ważuł po prostu za narzędzie, otrzym ujące kieru nek od jednego wyższego umysłu. W iel
k i W illiam P i t t , znakom ity członek izhy gmin, według niego, zwyciężył francuzkich m arszałków w Niemczech, francuzkich admi
rałów na Oceanie A tlantyckiem i zdobył dla swego k raju jedno wielkie państw o nad lodo- watemi brzegami Ontario, i drugie podzwro
tnikow e przy ujściu Gangesu. N atura rzeczy nie pozwalała, aby podobna popularność ja k ą natenczas posiadał mogła być długotrw ała.
Jego popularność utraciła swą świetność nim dzieci jego o tyle dorosły, żeby m ogły zrozu
mieć że ojciec ich był wielkim człowiekiem.
W końcu takie przedstaw iły się okoliczno
ści, że ani jego adm inistracyjno zdolności, ani jego zdolności parlam entarne, nie mogły ko
rzystnie się wykazać. E n erg ja i stanowczość, ta k niezbędno w czasie kiedy kierow ał woj
ną, w czasie pokoju stały się niepotrzebne.
W zniosła, podniecająca u m ysły wymowa, k tó ra m u zjednała przewagę w Izbie Gmin,
pozostaw ała bez w pływu w Izbie Lordów . Ciężka choroba osłabiła jego nerw y i um ysł.
W czasie ostatnich la t życia, stał się on nie
naw istnym na dworze, a jednak nie m iał ser
decznych związków z opozycją. Chatam przedstawiał już tylko gruzy P itta , ale wzbu
dzające poszanonowanie, w spaniałe gruzy, na któro żaden człowiek z rozumem i uczu
ciem nie m ógł patrzeć bez w rażenia, jakie spraw iają szczątki P arten o n u lub Kolize- um, P od jednym względem sędziwy mąż sta
nu wysoce był szczęśliwym. Jakiek olw iek zmiany losu następow ały w jego publicznem życiu, zawsze przy domowein ognisku znaj
dował miłość i spokój. K ochał w szystkie swe dzieci i był od nicli kochany; a ze w szy
stkich dzieci, najbardziej kochał i pysznił się drugim swym synem.
Genjusz i chęć sławy tego dziecka, ukaza
ły się praw ie nienaturalnie przedwcześnie.
W siódmym roku życia,upodobanie do pow a
żnych przedmiotów, zapał do nauki, pełne rozum u i żywości uwagi nad książkam i i w y
padkam i, zadziwiały jego rodziców i nauczy
cieli. Jed n o z jego wyrzeczeń z tego czasu, pow tórzył m atce guw erner. W sierpniu 1766 r., kiedy św iat był zajęty wiadomością iż p. P itt, został hrabią Chatam , m ały W il
liam wyrzekł; „Cieszy m nie iż nie jestem najstarszym synem . P ra g n ę przemawiać
G
w Izbic G m in tak ja k ojciec.” Pozostał list w którym łady Chatam , kobieta z znakomite- m i zdolnościami, zw raca uwagę swego m ał
żonka, że młodszy dw unastoletni ich syn, po
zostaw ił daleko po za sobą, piętnastoletnie
go starszego brata. „B ystrość um ysłu W il
liam a, pisała ona, pozw ala m u znajdować w ielką rozkosz w tern, coby było niepojętem dla każdego innego dziecka w tak m łodocia
nym w ieku.” W czternastym roku życia, cliłopicc ton był praw ic człowiekiem. H ayley k tó ry go spotkał w L yrne w lecie 1773 r., był zadziwionym uniesiony, niejako przejęty poszanowaniem , słysząc z u st takiego m ło
dzieniaszka tyle dowcipnych i rozumnych rzeczy. P o eta ten, potem ubolewał, że sztyr- wność w strzym ała go od poddania planu ob
szernego literackiego dzieła, nad którem na
tenczas rozmyślał, pod sąd nadzwyczajnego chłopca. Chłopiec ten wprawdzie, sam już napisał tragedję, nieszczególną w istocie, ale nie gorszą od tragedij swego przyjaciela. Sztu
k a ta przechowuje się w C heyening i pod wielom a względam i je st niesłychanie cieka
wą. Niema w niej wcale miłości. C ałą jej osnowę stanow i polityka, a główną zawiązkę spór o rejencję. Z jednej strony jest tam wiernym sługa korony, z drugiej chciwy w ła
dzy, bez zasad, spiskowiec. W końcu król, k tó ry zniknął, zjawia się napow rót, bierze
władzę i nadgradza w iernego obrońcę jeg o praw. C zytelnik pragnący sądzić tylko z w ła
snego wewnętrznego przekonania, bez w a- cliauia uznałby tę sztukę za utw ór jak ieg o wierszoklety, stronnika P itta , z czasów ogól
nej radości, po w yzdrow ieniu Jerzego I ll - g o w 1789 r.
Do rozkoszy wszakże doznawanej przez rodziców W illiam a z szybkiego rozw ijania się jego władz um ysłowych, m ięszała sw ą gorycz obawa o jego zdrowie. R ósł on zbyt szybko; często chorow ał a zawsze był słaby;
obawiano się że niepodobna będzie w ycho
wać, tak szczupłego, tak wyniosłego a tak słabowitego młodzieńca. L ekarze przepisali m u używanie portw einu; a pow iadają że w czternastym roku życia przyzw yczaił się do brania tego przyjem nego lek ąrstw a w ta kich ilościach, iż w naszym w strzem ięźliw ym wieku, ilość ta byłaby uw ażana za więcej niż dostateczną dla każdego dojrzałego m ęż
czyzny. T aki sposób leczenia, chociaż może zabiłby dziewięćdziesięciu na stu chłopców, o ile się zdaje, dobrze przypadał do szczegól
nego usposobienia W illiam a; bo w p iętn a
stym roku życia przestał być trapiony choro
bami, a chociaż nigdy potem nie był silnym , wszelako przez m nogie lata pracy i wysileń, nocy straw ionych przy rozpraw ach, letnich pór przepędzonych w Londynie, ciągle zno-
snem cieszył się zdrowiem. Zapew ne z po
wodu delikatności budowy, nie by ł ta k w y
chow yw any ja k inni chłopcy tegoż samego stanow iska społecznego. P raw ie wszyscy znakom itsi angielscy mężowie stanu i mówcy, z któ rem i później ścierał się lub sprzymierzał, North, Fox, Shelburne, W in d h a m , Grey, W ellesley, G renville, Sheridan, Canning, po
bierali w ychow anie w publicznych szkołach.
L o rd C hatam sam odznaczył się w szkole w Eton; a rzadko kiedy znakomity uczeń z tej szkoły, zapom inał o zobowiązaniach dla niej. A le słabowitość W illiam a wym agała czujności i pieczołowitości, ja k ą można zna- leśó tylko w w łasnym domu. D la tego w y
chow yw ał się pod rodzicielską strzechą. Na
ukam i jego kierow ał duchowny, niejaki W il
son; a n auki te chociaż często przerywane chorobą, prowadzone były z nadzwyczaj nem powodzeniem. Nim skończył rok piętnasty, wiadomości jego w językach starożytnych i m atem atyce, były takie, z jakiem i mało k tó r y ośm astoletni młodzieniec staw iał się do uniw ersytetu. D la tego w końcu 1773 roku, w ysłany został do Cambrigde. T aki młody uczeń, w ym agał więcej niż zwyczajnej sta
ranności ze strony guw ernera uniw ersytec
kiego. K ieru n ek akadem ickiego życia W il
liama, powierzony został licencjatoA\i sztuk, P retym anow i, k tó ry zyskał pierw szą nagrodę
przy poprzedniorocznej dyspucie i k tó ry chociaż nie m iał uprzedzającego pozoru lub błyszczących zdolności, był nadzwyczaj p ra cowitym , gruntow ne miał wiadomości z lite
ra tu ry starożytnej i znakom itym był m ate
matykiem . W Cambridge, P rc ty m a n przez dwa przeszło lata był nieodłącznym i prawie jedynym towarzyszem swego pupila. Tu za
wiązała się między niem i ścisła, długotrw ała przyjaźń. Uczeń nim skończył dwadzieścia ośm lat, był wstanie wynieść swego nauczy
ciela na godność biskupa L incolnu i dziekana u Św. P aw ła; a nauczyciel okazał swą wdzię
czność przez napisanie życiorysu swego u- eznia, życiorysu odznaczającego się tern, iż je st najgorszem tego rozmiaru biograficznem dziełem w całym świec ie.
P itt, nim uzyskał Akademicki stopień, nie miał praw ic żadnych znajomości; codziennie regularnie uczęszczał na nabożeństwo rano i wieczór, nigdy nie objadował na mieście i nigdy nic był ani na jednym wieczorku.
W siedm nastu latach, według złego ówcze
snego zwyczaju, z praw a urodzenia, bez ża
dnego egzaminu, otrzym ał stopień m agistra sztuk. Lecz jeszcze parę lat pozostał w uni
wersytecie, z gorliwością przykładając się pod kierunkiem P rety m an a do nauk, uczę
szczając do najlepszych akadem ickich tow a
rzystw .
Zapas naukow ych wiadomości, zebrany przez P itta , w ciągu tej epoki jego życia, w i- stocie był nadzwyczajny. W praw dzie później ju ż go nic pom nożył, bo zanadto wcześnie za
ją ł się interesam i, aby mógł poświęcić choć chw ilkę czasu na czytanie książek. N ajw ię
cej rozkoszy znajdował wr dziele N ew tona, Principia. Upodobauic jego do m atem aty
ki, w istocie dochodziło do namiętności, k tó rą, w edług zdania jego nauczycieli, zatem znakom itych m atem atyków, należało raczej m iarkow ać a nie podniecać. Bystrość i szyb
kość w rozw iązyw aniu zadań, uzuaua była przez jednego ze zdolniejszych uczonych, któ ry przewodniczył w dysputach szkoluych i odbyw ał egzamina w sali Senatu, za nie
zrów naną w całym uniw ersytecie. Nie mniej gruntow ne i bogate były jego wiadomości klasyczne. P od jednym względom tyko oka
zyw ał się n iższy m . naw et od drugorzędnych i trzeciorzędnych uczniów, któ rzy pobierali wychowanie w publicznych szkołach. P od kierunkiem W ilsona, nie był przyzwyczaja- ja n y do pisauia ćwiczeń po łacinie i grecku;
i dla tego nie nabył tej łatwości wierszowa
nia, ja k ą posiadają czasem pojętni chłopcy, któ ry ch wiadomości z języ k a i lite ratu ry gre
ckiej i rzym skiej bardzo są powierzchowne.
Nie byłby nigdy w stanie napisać tak powa
bnej elegji, ja k W ellesley na pożegnanie E tc-
nu, albo takich W irgiljuszow skich heksam e- trów, w jak ich Canning opisał pielgrzym kę do M ekki. Lecz można w ątpić czy k tó ry kolw iek ze studentów w dwudziestym roku życia, posiadał głębszą i bardziej zasadniczą znajomość dwóch wielkich języków starego cywilizowanego świata. Ł atw ość z ja k ą przenikał znaczenie najzawilszych zdań p isa rzy ateńskich, w praw iała w podziw wysłużo
nych krytyków . P ostanow ił dokładnie się obeznać z całą, ja k a pozostała do naszych czasów, grecką poezją, i dopóty nie był za- dowolniouy, dopóki nie opanował K assandry L ycophrona, najciemniejszego dzieła z całej starożytnej literatury. D ziw ny ten rapsod, którego trudności um ęczyły i odstręczyły wiciu doskonałych klasyków, „czytał11, po
wiada jego nauczyciel, „z ta k ą łatw ością od razu, że gdybym nie był tego św iadkiem , są
dziłbym iż to nie jest możliwem dla um ysłu ludzkiego.”
L itera tu rą nowożytną stosunkow o mało się zajmował. Nic posiadał żadnego z now ożyt
nych języków z wyjątkiem francuzkiego; a i ten niedokładnie. K ilk u najlepszych angiel
skich pisarzy, a szczególnie S hakspearea i M iltona znał doskonało. R ozpraw a w P a n d e monium, ja k na to słusznie zasługiwała, była ulubionym jego ustępem ; a jego pi-zyjaciele z m łodych lat, jeszcze po jego śmierci przypo
m inali sobie, z ja k właściwcm cieniowaniem i z ja k m elodyjną kadencją deklam ował nie
zrów naną mowę Beliala. Od samego dzieciń
stw a starannie był wpr-awiany w sztukę wła
dania głosem, z natu ry czystym i głębokie po
siadającym tony. Ojciec jego, k tó ry powodze
nie na m ównicy zawdzięczał głównie tej sztu
ce, był najdoświadczeńszym i najlepszym w tej m ierze jego nauczycielem. W późniejszej epo
ce, dowcipnisie u B rookes’a, rozdrażnieni wi
dząc noc po nocy, ja k potężnie, brzmiąca w ym ow a P itta , czarowała całe szeregi oby
w ateli wiejskich, zarzucali mu, żo był „nau
czony przez papę jeszcze w niemowlęctwie.”
W ychow anie jego w istocie, było dobrze zastosowane do tego aby utworzyć z niego wielkiego m ówcę parlam entarnego. Często zarzucano klasycznym naukom, zajmującym ta k znaczną część młodzieńczego życia każde
go człow ieka z wyższego stanu w ychow yw a
nego w Aogljj, że przeszkadzają w nabyciu w ładania m acierzystym językiem ; często też można widzieć bardzo zdolnego młodzieńca, mogącego pisać C ycerońską łaciną w prozie i H oracjuszow ską łaciną poezje, lecz nie będą
cego w stan ie wyrazić sw ych m yśli czystą, ję drną angielszczyzną. Może jest cokolwiek praw dy w tej uwadze. Lecz klasyczne studja P itta były prowadzone w odrębny sposób, i nie tylko wzbogaciły jego zasób wyrazów an
gielskich, ale nadzwyczajnie go w praw iły w sztukę układania popraw nych zdań angiel
skich. Zw ykle odczytyw ał on jed n ą lub dwie stronice greckiego lub łacińskiego autora, u- siłował pojąć ich znaczenie, a potem cały ten ustęp czytał w p rost w w łasnym języku. T en zwyczaj rozpoczęty pod kierunk iem pierw sze
go jego nauczyciela W ilsona, zachował i przy P rotym anie. Zatem nie jest wcale dziwnem, że m łody zdatny człowiek, w ten sposób co
dziennie ćwiczony wciągu dziesięciu lat, na
był prawie niezrów naną zdolność w yrażania sw ych myśli, bez długiego rozm ysłu, w dobrze dobranych i dobrze ułożonych okresach.
Ze w szystkich szczątków starożytnej lite ratury, najszczegółowiej badał mowy. Ulubio- nem jego zajęciem było porów nyw anie prze
ciwnych mów o tym samym, przedmiocie, roz
bieranie ich , roztrząsanie ja k ie argum entu pierwszego m ówcy zostały zbite przez d ru giego, od jakich tylko się wyrkręcił ten ostatni, a jak ich wcale nie dotknął. Lecz nie tylko w książkach badał natenczas sztukę parlam en
tarnego szerm ierstwa. K iedy byw ał w domu, miewał częstą sposobność słyszenia w ażnych rozpraw w W estm iDsterze, a słuchał ich nie tylko z przyjem nością i zajęciem, lecz z tak silną uw agą, z ja k ą pilnym uczeń w szpitalu G uya baczy na każde poruszenie ręk i znako
m itego chirurga av czasie trudnej operacji.
P rz y jednej z takich sposobności, P itt, m ło
dzieniec którego zdolności znane były tylko jego rodzinie i m ałem u kółku uniw ersytec
kich przyjaciół, przedstawiony był na sto
pniach tronu, w izbie lordów, Foxow i, starsze
m u od niego o lat jedenaście, już znakom ite
m u rozprawiaczowi i jednem u z najlepszych mówców angielskich. F o x potem często opo
w iadał, że w m iarę postępowania rozpraw, P i t t często zw racał się do niego,mówiąc: „Ale bezwątpienia, panie Fox, to moźnaby w tak i sposób zbić;” lub: „Tak, ale sam wskazuje drogę do odparcia w ten sposób.” F o x zapo
m niał ja k ie były krytyczne uwagi, ale ude
rzony by ł przedwczesną dojrzałością chłopca, k tó ry przez cały ciąg posiedzenia tylko o tein m yślał, w jaki sposób na mowy, z obu stron, m oźnaby odpowiedzieć
Je d n a z bytności młodzieńca w izbie lor
dów pozostała sm utną i pam iętną erą w jego życiu. Jeszcze nie m iał skończonych lat dzie
w iętnastu, kiedy 7-go kw ietnia 1778 r. tow a
rzyszył ojcu do W estm instcru. Spodziewano się ważnych rozpraw. Nadeszła właśnie wia
domość, źe F ran c ja uznała niepodległość S ta nów Zjednoczonych. K siążę Richmond m iał bronić zdania, iż w szelka m yśl podbicia tych Stanów powinna być zaniechana. Chatam za
wsze utrzym y wał, że opór osad względom me- tropolji by ł uzasadniony. Lecz, zupełnie błę
dnie m niem ał, iż od chwili uznania icli niepo
dległości, w ielkość Auglji będzie na schyłku.
Chociaż upadający pod Giężarem wieku i cho
roby, postanowił, pomimo zaklinań rodziny udać się na swe stanowisko. S yn doprowadził go do krzesła. Podniecenie i w ysilenie zgub
nie w płynęły na tego starca, W czasie kiedy w łaśnie przem aw iał do lordów, padł w ty ł w konw ulsiacb. W k ilk a potem tygodni, zwłoki jego z posępną uroczystością powieziono zo
stały do Opactwa. U lubione dziecko, im iennik zm arłego m ęża stanu, postępow ał na czele ża
łobnego orszaku za trum ną, k tó rą złożono w miejscu, gdzie i sam m iał później spocząć.
Jego starszy brat, który po śmierci ojca o- dziedziczył ty tu ł hrabiego Chatarn, m iał do
stateczne środki, ale zaledwie tylko dostate
czne, do podtrzym ania godjiości para. In n i członkowie rodziny bardzo szczupły mieli do
chód. W illiam nie m iał więcoj nad trzy sta funtów szterlingów rocznie. Koniecznie m u
siał poświęcić się jakiem u zawodowi. N apo
czął naw et swój kapitał. Na wiosnę 1780 r.
doszedł do pełnoletności. Opuścił natenczas Cambridge, wszedł na linję obrończą, n ajął m ieszkanie w dzielnicy L incoln’s J n n i zajął się zaraz spraw am i. W jesieni tegoż ro k u na
stąpiły ogólne wybory; w ystąpił jako kandy
d at uniw ersytetu, lecz zupełnie mu się nie po
wiodło. Powiadają, żc poważni doktorowie,
którzy natenczas w szkarłatnych togach za
siadali na ław ach G olgoty, uznali za wysoką zarozumiałość w tym młodzieńcu, ubieganie się. o tak ie znaczne dostojeństwo. Jednakże n a żądanie przyjaciela jego rodziny, księcia R utland, został w ysłany do parlam entu przez sir Jam esa L o b th er z m iasteczka A ppleby.
Niebezpieczeństwa grożące krajow i były natenczas ta k wielkie, że mogły zmięszać na
w et najw ytrw alszy um ysł. Bezskutecznie w ysyłano arm je po armjach przeciw zbunto
w anym osadnikom północnej Am eryki. W re
gularnych bitw'ach uzyskiw ały przewagę w y
ćwiczone wojska m etropolji. Ale takiej wralki nie rozstrzygają regularne bitwy. Uzbrojony lud, m ający głód i Ocean A tlantycki za sprzy
mierzeńców, nie mógł być pokonany. Tym czasem dom Burbonów poniżony stanowczo przed kilkom a laty przez genjusz Ohatama, skorzystał z tej sposobności do odwretu. F ra n cja i Hiszparija połączyły się przeciw Anglji, a niedaw no przystała do nich i Holandja. P a- nowanie na morzu Sródziem uem chwilowo było utracone. A ngielska flaga zaledwie zdo
łała się utrzym ać w B rytańskim kanale. Mo
carstw a północne zachowywały neutralność, lecz ich neutralność groźny przybierała po
zór. N a W schodzie, H yder-A li, wkroczył do K a rn aty k u , zniósł m ałą arm ję Baillicgo i ro
zniósł postrach aż pod m ury twierdzy Saint-
George. Niezadowolnienie w Irlandji zagra
żało wojną domową. W A uglji powaga w ła
dzy zeszła do najniższego punktu. K ról był rów nie niepopularny jak i izba gmin. W y m a
gania reform y parlam entarnej były praw ie ta k głośne i gw ałtow ne jak w 1830 r. P rz e rażające swą siłą stowarzyszenia, mające na czele, nie zw yczajnych demagogów, ale ludzi wysokiego znaczenia, z charakterem bez ska
zy i wielkiemi zdolnościami, żądały popraw y system u reprezentacyjnego. Pospólstwo, o- śm ielone bezsilnością i brakiem stanowczości rządu, zerwało wszelkie więzy przymusu, o- blegało izby prawodawcze, potrącało parów, ścigało po ulicach biskupów, napastow ało m ieszkania ambasadorów, rozbijało więzienia, paliło i burzyło domy. L ondyn jakiś czas przedstawiał pozór m iasta wziętego sztu r
mem; tak, że okazało się koniecznem rozło
żyć wojsko obozem w park u Saint-Jam es.
Pom im o niebezpieczeństw i trudności ze
w nętrznych i wewnętrznych, Jerzy I I I, z dziw ną stałością obstawał przy postano
wieniu poskrom ienia zbuntowanych A m e
rykanów siłą oręża; m inistrow ie byli po
słuszni jego woli. Niektórzy z nich prawdopo
dobnie skłonili się ku tomu jedynie przez samolubną chciwość; lecz ich naczelnika, lor
da North, męża nieposzlakowanego honoru, łagodnego charakteru,obejścia jednającego mi-
W illiam 2
łość, żywego dowcipu i wysokich zdolności do prowadzenia tak interesów jak i roz
praw , nie można oskarżać o tak brudne po
budki. Pozostaw ał on na swem stanowisku, z którego oddawna pragnął i k ilkakrotnie u- siłował się oddalić, jedynie z powodu braku siły opierania się błaganiom i w yrzutom k ró la, zmuszającego do milczenia wszelkie argu
mentu, nam iętuem pytaniem, czy człowiek porządny i rozumny, może mieć serce do opuszczenia dobrego monarchy, w chwili naj
większego niebezpieczeństwa.
Opozycja składała się z dwóch stronnictw niegdyś sobie nieprzyjaznych, a które bardzo powoli, i ja k się później okazało, bardzo nie
dokładnie się pojednały, ale w tym wypadku zdawały się działać wspólnie z całą serde
cznością. Zuacnicjsze z tych stronnictw sta
now iła cała liczna arystokracja wigów. Prze- wódcą jego był K arol m argrabia Rockingham, mąż rozumny i cnotliwy, a pod względem bo
gactwa i w pływ u parlam entarnego ustępują
cy zaledwie k ilk u angielskim magnatom, lecz z powodu nieśmiałości nie mogący brać wybi
tnego udziału w rozprawach. W Izbic gm in na czele stronników Rockingham a stał Fox, którego m arnotraw ne przyzwyczajenia i roz
trw oniony m ajątek, stanow iły przedm iot ga
węd całego m iasta, lecz którego nakazujący genjusz i pełne słodyczy, szlachetności i ser
deczności usposobienia, w ym uszały uwielbie
nie naw et tych, co najbardziej ubolewali nad błędam i pry watnego jego życia. B urkę, wyż
szy od F o s a rozległością pojęcia i nauki i świe
tnością wyobraźni, lecz mniej hojnie obdarzo
ny tą loiką i tą wymową co przekonyw a wiel
kie zgromadzenia, zgodził się być pom ocni
kiem młodego przewódcy, którego m ógłby być ojcem.
Mniejszy dział opozycji stanowili daw ni stronnicy Ohatama. Na czele ich stał W illiam , hrabia Slielburne, odznaczający się zarazem jako mąż stanu i jak o miłośnik n auk i lite ra
tury. B o tego stronnictw a należeli L o rd Carn- den, dawniej w ielki kanclerz, którego nieska
zitelność, zdolności i znajomość konstytucji zjednały mu powszechne uszanowanie; B arre, wym owny i zgryźliw y deklam ator; B unning, który długo pierwsze zajmował miejsce po
między angielskicm i prawnikam i. P itt w yra
źnie skłonił się do tego stronnictw a.
B n ia 20 lutego 1781 roku, pierw szy raz przem awiał, za planem B urkego w przedm io
cie ekonomicznej reformy. F o x jednocześnie zażądał głosu, ale potem odstąpił. W zniosłe a przytem ożywione zachowanie się młodego członka parlam entu, zupełne panowanie nad sobą, bystrość w odpowiedziach poprze
dzającym mówcom, srebrne tony jego głosu, doskonała budowa zdań wypowiedzianych
2*
bez przygotow ania, zadziwiły i wzbudziły uwielbienie w słuchaczach. Burko, roz
czulony do łez, zawołał: „M e jest to gałązka starego pnia, ale sam pień.” “P itt będzie je dnym z pierw szych rnężów w parlam eucie”
rzekł jeden z członków opozycji. „Już nim j e s t ” odrzekł F o x , w którego charakterze nic było zawiści.
C iekaw ym je st faktem, któ ry pamiętali ludzie niedawno jeszcze żyjący, że w krotce po tych rozpraw ach imię P itta zostało wznie
sione przez F o x a u B rookcs’a.
W ciągu tych posiedzeń, dw ukrotnie je szcze P it t przem aw iał w Izbie i przez oby
dwa te w ystąpienie utrzym ał sławę, ja k ą so
bie zjednał przy pierwszem ukazaniu się.
W locie, po odroczeniu P arlam en tu , znów wrócił do swego zajęcia obrończego a w kilku w ystąpieniach ta k się popisał, że B uller od
dal m u głośne pochw ały z law y sędziowskiej, a D unning ze stro ny ciała obrończego.
D nia 27 listopada na nowo zgromadził się parlam ent. Zaledwie na czterdzieści óśm go
dzin przed nadejściem wiadomości o podda
niu się Cornwallisa wraz z całą armją, a w sk u tek tego trzeba było przerobić mowę tro n o wą, W szyscy w calem królestwie, z w yją
tkiem tylko samego K róla podzielali teraz przekonanie, iż byłoby szaleństwem m y
śleć o podbiciu Stanów Zjednoczonych. W cza
sie rozpraw nad adresem, P itt przem aw iał z w iększą jeszcze energją i św ietnością, niż kiedykolw iek poprzednio. G orąco p rzykla
skiw ali m u jego stronnicy; lecz uważano, że n ik t w Izbic uie oddawał m u ta k głośnych pochwał jak H en ry k Dundas, L o rd A dw okat (Szkocki, k tó ry przem awiał z szeregów mi- nisterjalnych. T en zdolny ale zm ienny poli
tyk, jaw nie przewidywał upadek gabinetu z który m trzym ał, i m yślał o wlasnem ocale
niu. Od tej nocy datują jego zw iązki z P it- tem, związki które następnie tak stały się ścisłemi, ż e je dopiero śmierć rozerwała.
W dwa tygodnie potem P itt przem aw iał w komitecie zapomóg o w ydatkach na armję.
Na ławach m inisterstw a S karbu zaczynały się okazywać oznaki nieporozumień. L ord George Germ aine, Sekretarz Stanu, m ający powierzono sobie wyłączne kierow anie dzia
łaniam i wojenuemi w A m eryce, odzywał się w sposob nic łatwo dający się pogodzić z oś
wiadczeniami pierwszego Lorda S karbu. P it t w ystaw ił tę niezgodność z w ielką m ocą i zręcznością. L ord George i L o rd N ortli za
częli szeptać pomiędzy sobą, a W elborn e E l- lis, m yśliw y na posady, który w yjednyw ał sobie nowe pensje praw ie co k w a rtał od cza
su H enryka P elham , nachylił się pomiędzy niem i dwoma, aby dorzucić swoje słówko. Ta
kie przerywania, czasem zbijają z tropu naj-
dóświadczcńszych mówców. P it t zamilkł, a patrząc na tę grupę, rz ek ł z godną uwielbie
nia. bystrością: „Muszę poczekać dopóki Ne
stor niepogodzi sporu pomiędzy Agamemno- nem a A cliiłlesem .’’
P o kilku porażkach, lub zwycięztwach tru dno dających się odróżnić od porażek, m ini
strowie ustąpili. Król, z oporem i jaw ną nie
chęcią przystał na przyjęcie łlochingham a za pierwszego m inistra. P o x i Shelburne zo
stali S ekretarzam i Stanu. L ord Ja n Oayen- dish, jeden z najpierw szych i najszanowniej
szych ludzi, został' m ianow any kanclerzem szachownicy. T hurlow którego zdolności i siła charakteru uczyniły dyktatorem Izby Lordów, pozostał nadal wielkim kanclerzem.
P itto w i, za pośrednictwem Shelburnea ofia
rowano W ice-S karbuictw o Irlandzkie, jedną z najlepszych i najlepiej płatnych posad z a leżących od korony; lecz młody mąż stanu, postanow ił nie przyjm ować żadnej posady, którab y mu nie daw ała praw a zasiadania w ga
binecie; w kilka dni potem , oświadczył o tern postanow ieniu przed Izbą gmin. Trzeba pa
miętać, żo ówczesny gabinet był mniejszem i bardziej wyborowem ciałem niż obecnie.W pó
źniejszych czasach gabinety nieraz składały się z szesnastu członków. Za czasów naszych dziadów, gabinet z dziesięciu lub jedenastu członków był uważany za zbyt liczny. Zw y
kle stanowiło go siedrn osób. N aw et B urkę który przyjął korzystną posadę p łatnika, nic należał do składu gabinetu. D la tego wielu uważało oświadczenie P itta za nieskrom ne. Sam 0 1 1 m artw ił się. że go zro
bił.W yrazy wyrzeczone pryw atnie, w ysunęły mu się w zapale mowy; lecz ja k tylko je wy
mówił, dałby był zaraz nie wiedzieć co,aby je cofnąć. W szelako nie zrobiły m u szkody w opinji publicznej. Mówiono że drugi synW il- liama P itta oddziedziczył po ojcu jego ducha, rów nie jak i jego genjusz. S yn tak ja k i oj
ciec może mieli za wiele dumy; ale nic b ru dnego, samolubnego, nie można było w niob upatrzyć. Można było nazwać zarozumiałością ze strony młodego prawnika, posiadającego zaledwie trzysta funtów st. rocznego docho
du, odmowę pensji wynoszącej blisko pięć tysięcy funtów sterliugów rocznie, jedynie z powodu, iż nic chciał zobowiązać się do przem awiania i głosowania za projektam i w układzie których nie m iałby udziału; lecz z pew nością taka zarozumiałość graniczyła z cnotą.
P it t w ogóle dawał poparcie gabinetowi B ockingham a, ale tymczasem nie opuszczał żadnej sposobności zbliżenia się do stro n n i
ctwa U ltra-W igów , które pow stało w skutku prześladowania W ilk esa i wyborów w Mid- dlescx, a które w skutku niepom yślnego obro
tu wojny i zwycięztwa zasad republikańskich w Ameryce, zyskało groźną siłę tak pod względem liczby jak i zdolności. P opierał w niosek za skróceniem czasu trw a n ia parla
m entu. P odał wniosek w ybrania kom itetu do zbadania systemu reprezentacyjnego, a w mowie rozwijającej teu wniosek, oświad
czył się stanowczo przeciw m ałym m iaste
czkom, będącym pry w atn ą własnością, waro
wniam i zepsucia, którem u przypisyw ał wszy
stkie klęski kraju, i które, ja k to wyraził w jednem z tych ścisłych a brzm iących zdań ja k ie m iał na zawołanie, wzrosło z wzrostem Anglji, wzmocniło się z jej wzmocnieniem lecz nie zmniejszyło się zjej zmniejszeniem, ani nie upadło z jej upadkiem . W tej sprawie popierał go Fox. W niosek upadł większością ty lk o dwudziestu głosów na trzystu członków parlam entu. Zwolennicy reform y aż do 1831 roku, ani jednego już razu tak korzystnego nie mieli głosowania.
Nowy gabinet posiadał w ielkie zdolności i był popularniejszy od w szystkich gabinetów jak ie rządziły krajem od początku panow a
nia Jerzego III, lecz był nienawidzony przez K róla, słabo i wahająco popierany przez p a r
lament, a rozdzierany wew nętrznem i spora
mi. P raw ic wszyscy jego członkowie nie lu
bili kanclerza, ani m u nie ufali. D w aj Se- k re ta rz e S ta n u nie okazyw ali względem sie
bie przyjaznych uczuć. G ranica poiniędzy- ioh wydziałami nie była ściśle nakreślona, zkąd pow staw ały zawiścic, wkraczania, sk a r
gi. Tylko Rockiugham um iał utrzym ać pe
w ną zgodę w łonie gabinetu, a nim upłynęło trzy miesiące od jego utw orzenia, R ockiug
ham umarł.
N atychm iast powstało wielkie zainięszauie.
Stronnicy zmarłego męża stanu uznali za swego przewódcę księcia P ortlan d . K ról na czele wydziału Skarbu, postaw ił Slielburnea;
F o s, lord J a n (Jayendisch i B urkę bezzwło
cznie złożyli swe urzędu, a now y pierwszy m inister m iał utworzyć gabinet z bardzo wa
dliwych m aterjałów . P osiadał on znakom ite zdolności parlam entarne, lecz nie m ógł być tam gdzie takowe były' najpotrzebniejsze i trzeba było koniecznie wynaleźć jednego z członków Izby Gmin, który potrafił by sta
wić czoło wielkim mówcom opozycyjnym;
sam tylko P itt m iał w ym aganą odwagę i wy
mowę. Ofiarowano mu wysoki urząd K a n clerza Szachownicy, i przyjął takow y. Z ale
dwie natenczas skończył dwadzieścia trzy lat wieku.
Bezzwłocznie parlam ent został odroczony.
W” czasie ferij, układy względem pokoju, roz
poczęte za R ockingham a, doprowadzone zo
stały dopomy ślnego końca. A uglja uznała nie
podległość zbuntowanych swych osad i ustą-
pila swym europejskim nieprzyjaciołom kilka punktów na morzu Sródziem uem i w odno
dze M eksykańskiej. W szelako uzyskane przez nią w arunki były tak korzystne i zaszczy
tne; ja k tylko można się było spodziewać w obec niepom yślnych wypadków, lub jak ie prawdopodobnie mogłaby uzyskać gdyby da
lej prowadziła w alkę przeciw przeważnym si
lom. W szystkie jej żywotne części, wszy
stkie prawdziwo źródła potęgi pozostały nie
tknięte. Zachow ała nawet godność, ho ustą
piła domowi Burbonów tylko część tego co n a nim zdobyła w poprzednich wojnach.
U trzym ała w całości posiadłości Indyjskie, a pomimo najm ocniejszych usiłowań dwóch w ielkich m ocarstw , daga angielska powde- wała na skale G ibraltaru. Nie ulega w ątpli
wości, żo gdyby Uox był pozostał w gabine
cie, ani na chwilę byłby się nie wąchał za
wrzeć pokój na takich warunkach. Na nio- szczęścio ten w ielki i najgodniejszy mąż, w tern przesileniu skłoniony został przez swe namiejętności do popełnienia błędu, w sk u tk u którego jego genjusz i cuoty, przez długi przeciąg czasu pozostały prawie zupełnie bezużyteczne dla kraju.
W idział on, żo Izba gm in dzieliła się na trzy stronnictw a, jego własno, lorda N orth i Shelburnea; żo żadne z tych trzech stronnictw nie było dosyć silne, aby samo mogło się
ostać; że zatem, jeżeli dwa z nich nie połączą się z sobą, będzie bardzo slaby gabinet, a jeszcze prawdopodobniej, będą następow ały kolejno jeden po drugim słabe gabinety i to w oliwili, kiedy silny rząd był konieczny dla pomyślności i utrzym ania godności narodu.
D la tego koalicja była konieczną i słuszną.
Do utw orzenia wszelkiej koalicji stały pe
w ne zawady. Ale ze w szystkich możliwych koalicij najm niej trudności spotkałaby bezwąt- pieuia, koalicjapom iędzyShelburnein a D osem . Stronnicy jednego i drugiego powszechnie by ją pochwalili. Mogła być urzeczyw istniona bez poświęcenia z żadnej strony zasad poli
tycznych. Na nieszczęście, świeże spory po
zostawiły w um yśle F o s a niechęć i nieufność względem Shelburnea, P itt usiłował pośre
dniczyć i uzyskał upoważnienie do o harow a
nia F u so w i miejsca w gabinecie. „Ozy lord Shclburne” zapytał F o s „pozostanie pier
wszym m inistrem ?” P itt odpowiedział w spo
sób twierdzący. „Nie podobna abym przyjął pod nim służbę,” rzekł F o s. „Zatem układy są skończone,” powiedział P itt, „bo nie mogę go zdradzić.” T ak rozłączyli się dwaj mężowie stanu i odtąd aui razu już nie spotkali się z sobą w jednym pokoju.
Ponieważ F o s i jego przyjaciele nie chcieli się układać z Shelburnem , nie pozostawało im nic więcej nad układy z lordem Nortli.
Zgubna koalicja, która zachowała na zawsze nazwę „Koalicji" doszła do skutku. Jeszcze nie upłynęło trzech kw artałów , od chwili ja k P o £ i B urkę zagrażali lordowi N orth oskar
żeniem o zdradę stanu, i codziennie opisywali go jak o najsamowolniejszego, najbardziej ze
psutego, najniezdolniejszcgo z m inistrów . Te
raz łączyli się z nim w celu w yrugow ania z gabinetu męża stanu, z którym , można po
wiedzieć, nigdj' nie różnili się wT zdaniu co do żadnej ważniejszej kw estji. Nie mieli na
w et dosyć roztropności i cierpliwości, aby po
czekać na jaką sposobność,przy której mogliby, bez okazania niedęrzeczności, połączyć się z da
wnym i nieprzyjaciółmi, w opozycji przeciw gabinetowi. Ażeby nic nie brakow ało do skandalu, wielcy mówcy, którzy przez siedm la t piorunow ali przeciw wojnie, postanowili połączyć się z jej sprawcami, uchwalając wo
tum nagany z powodu pokoju.
P arlam e n t zebrał się przed Bożem N aro
dzeniem 1782 r. Lecz dopiero w styczniu 1783 r. zostały nodpisane przedw stępne umowy.
W dniu 27 lutego wzięte one zostały pod rozwagę Izby gmin. Od k ilku dni krążyły
2>ogłoski że F o x i N orth utw orzyli koalicję, a rozpraw y jaw nie okazały, że pogłoski to nie były bezzasadne. P itt był cierpiący; za
brał głos dopiero wtedy, kiedy jego w łasne i słuchaczów siły były wyczerpane; dla tego
zupełnie m u się nie powiodło. W łaśni jego wiel- bicielie, przyznawali Ze mowa jego była słaba a zuchwała.Tak dalece się zapomniał, że radził Sberidanowi, aby ograniczył się na zabawianiu słuchaczy teatralnych. Niegodny ten sarkazm dał możność Sberidanowi odpowiedzenia z wielkiem zadowoleniem: „P o tern co dziś widziałem i słyszałem , czuję wielką ochotę ośmielić się na współzawodniczenie z tak zna
kom itym arty stą ja k B en Johnson i w ysta
wić na scenie nowego Rozdąsanego Chłopca.”
P rz y głosowaniu, adres proponowany przez stronników gabinetu, odrzucony został wię
kszością szesnastu głosów.
Ale P itt nie był takiego rodzaju człowie
kiem, żeby miał stracić odwagę pojednem nie
powodzeniu, lub dać się pobić choćby przez najdowcipniejszą odpowiedź. K iedy w k ilk a dni potem, opozycja zaproponow ała uchw ałę bezpośrednio naganiającą trak taty , przem a
wiał z taką wymową, energją i godnością, że sław a jego i popularność wzniosły się wyżej niż kiedykolwiek. Do koalicji F o x a i Nor- th a odezwał się w słowach, które w yw ołały najhuczniejsze oklaski jego stronników . „ Je żeli” m ówił on, „to złowróżbne i nienaturalne małżeństwo nie zostało jeszcze dokonane, znam słuszną i praw ną przeszkodę; w imieniu dobra publicznego aresztuję zapowiedzie.”
M inistrowie znów nie uzyskali większości
głosów i w sk u tk u .togo Shelburne podał się do dym isji. P odanie jego zostało przyjęte;
ale K ró l długo i uporczywie walczył nim przyjął w arunki dyktow ane przez F oxa, któ
rego nienawidził, tak z powodu sposobu jego życia, ja k i z powodu dzielności i potęgi um y
słu. Najwyższy urząd w wydziale skarbu kilkakrotnie ofiarowano Pittow i; lecz propo
zycję tę, jakkolw iek bardzo nęcącą, stanowczo odrzucił. Młodzieniec ten, którego sąd o rze
czach rów nie przedwcześnie się rozwinął, jak i wymowa, widział że czas jego nadchodził, ale jeszcze nie nadszedł, i pozostał głuchym na wszelkie naprzykrzenia i w yrzuty ze stro ny Króla, k tó ry z goryczą uskarżając się na brak serca P itta , usiłował wszelkiemi sposo
bami ująć Northa. P rzez kilka tygodni kraj pozostawał bez rządu. K ról ustąpił dopiero wtedy, kiedy wszystkie usiłowania i wybiegi niepowiodły się, a Izba G m in zaczęła być groźną. K siążę P o rtlan d m ianowany został pierw szym lordem skarbu. Thurlow otrzy
m ał uwolnienie. F o x i N orth zostali S ek re
tarzam i Stanu, z władzą na pozór jednakową;
lecz F o x był rzeczyw istym pierwszym m ini
strem.
D osyć czasu ubiegło nim te układy zostały ukończone, i do końca posiedzeń nic ważne
go nie zaszło. P i t t przeszedłszy teraz do o- pozycji, po raz drugi wniósł pod rozwagę Izby,
kwestję reformy parlam entarnej. P ro jek to wał od razu dołączenie do Izby stu członków z hrabstw i k ilku z okręgów stolicy, i uchw a
lenie, że każde miasteczko, którego kom itet wyborczy doniósłby iż większość wyborców je s t przekupiona, straciłoby prawo w ysyła
nia deputowanych. W niosek ten został od
rzucony 293 głosami przeciw 149.
P o odroczeniu P arlam entu, P itt po raz pierw szy i ostatni zwiedził ląd stały. Towa
rzyszył mu w tej podróży jeden z uajbliższyh jego przyjaciół, młodzieniec równego z nim wieku, W illiam W ilberforce, k tó ry już od
znaczy ł się w Parlam encie zniew alającą na
turalną wymową i jednym z najsłodszych, najmilszych dla ucha głosów, a k tó ry z po
wodu wylanego serca, uprzejmego obejścia i świetnego dowcipu, był najm ilszym tow a
rzyszem. W e F ra n c ji była natenczas w mo
dzie anglomanja; w P aryżu, syn wielkiego Chutama był dosłownie rozryw any przez lite
ratów i kobiety wyższego świata, i mimowoli w ciągany w polityczne rozpraw y. P rzecho
wało się dotąd jedno znakomite zdanie w y
rzeczone przez niego w ciągu tej wycieczki.
Jeden z francuzkich dworzan, w yraził pewne zadziwienie z powodu ogromnego w pływ u wywieranego na lud angielski przez Foxa, człowieka zapalonego do zabaw i zrujnowa
nego przez grę w kości i wyścigi. „Nie by
łeś pan nigdy,” rzekł P itt, „w kole jego czar- noksięzkiej laski.”
W listopadzie 1783 r., znów zebrał się p ar
lam ent. G abinet miał nieprzepartą siłę w Iz bie Gm in, i nie mniej zdawał się być silnym w Izbie Lordów ; lecz w istocie ze wszech stron groziły m u niebezpieczeństwa. K ról z niecierpliw ością wyglądał chwili, kiedy m ógłby wyswobodzić się z pod jarzma, tak silnie go uciskającego, iż na prawdę myślał o oddaleniu się do Hanoweru; jednakże może nie tak gorąco p ragnął 0 1 1 zmiany, jak cały naród. F o x i N orth popełnili zgubny błąd.
P o w in n i byli wiedzieć że koalicje pomiędzy stronnictw am i, które poprzednio długo były sobie nieprzyjazne, mogą mieć powodzenie, tylko w razie, kiedy niższe szeregi obu stro n nictw gorąco p ragną tej koalicji. Jeżeli prze- wódcy łączą się z sobą przed ukazaniem się pom iędzy ich stronnikam i usposobienia do połączenia, prawdopodobnie w obu obozach powstanie bunt i obiedwie zbuntowane armje zaw rą zawieszenie broni, w celu odemszcze- nia się na tycli, przez których, według ich zdania, zostały zdradzone. Toż samo miało miejsce w 1793 r. N a początku tego pam ię
tnego roku, N orth był uznany za głowę staro- torysow skiego stronnictw a, które jakkolw iek chwilowo osłabione nieszczęśliwym wypad
kiem wojny am erykańskiej, było wszakże je-
szcze znaczną potęgą w kraju. D uchow ień
stwo, uniw ersytety i cala m asa w iejskich o- bywateli, których hasłem b y ło : „Kościół i K ró l”, oddawna poglądali nań z poszanowa
niem i ufnością. F o s , z drugiej strony był bożyszczem wigów i protestanckich dyssente- rów. Koalicja odstręczyła od razu najgorliw szych torysów od N ortha i najgorliw szych wigów od Foxa. U niw ersytet O ksfordski, który jaw nie pochw alił prawowierność N ortha wybierając go na swego Kanclerza, rów nie ja k i C ity londyńskie od dw udziestu dwóch la t będące w wojnie ze dworem, jednakow o by
ły zniechęcone. Sąuirow ie i proboszcze, k tó rzy odziedziczyli zasady K aw alerów z prze
szłego wieku, nie mogli darować daw nem u swemu przywódcy, że połączył się z nieprzy- chylnem i poddanym i, wr celu w yw ierania przym usu na Króla. Członkowie tow arzy
stwa bilu praw (B ill of R ights) i stow arzy
szenia reformy, do najwyższego stopnia byli rozjątrzeni tern, że ulubiony ich mówca, głó
wnego obrońcę ucisku i przekupstw a nazy
wał teraz swym dostojnym przyjacielem.
Dwie wielkie masy odrazu pozostały bez głów i zwróciły oczy na P itta , a kiedy jedno stron
nictwo widziało w nim jedynego człowieka mogącego wyswobodzić K róla, drugie upa
tryw ało w nim jedynego człowieka mogące
go oczyścić P arlam ent. P opierali go z jednej
W illia m P itt. 3
strony A rcybiskup Mai-kham, obrońca zasad feudalnych i Jen k in so n naczelnik zastępu przyjaciół K róla, z drugiej strony Jcbb i P riestley , Saw brigde i C artw rigbt, Jac k W ilk e s i H orne Tooke. Na ławach w szak
że Izby (jriinn, szeregi m inisterialnej w ięk
szości były nietknięte; i uważane byto za niepodobieństw o, aby jakikolw iek mąż stanu ośmielił się staw ić czoło vtakiej wię
kszości. Żaden z monarchów z dynastji H anow erskiej, w żadnej okoliczności, nie o- śm ielił się odwołać od ciała reprezentacyjne
go do ciała wyborczego. D la tego m inistro
wie, pomimo gniew nych spojrzeń i szepta
nych w yrażeń niechęci, jakiem i wszelkie ich propozycje były spotykane w gabinecie k ró lewskim , pomimo co dzień jaw niejszych od
głosów nagany, wznoszących się ze w szyst
kich zakątków państw a, uważali się za zupeł
nie zabezpieczonych.
T akie m ieli zaufanie w swej sile, że zaraz po zebraniu P arlam en tu , wnieśli szczególnie śm iały i oryginalny projekt dotyczący zarzą
du angielskiego w In d jac h wschodnich. Za
projektow ali, aby cała władza, dotąd sprawo
w ana w tych posiadłościach przez W scho
dnio-Indyjską K om panję, powierzona była delegowanym, w ybranym przez parlam ent, k tó ry ch K ró l nie miałby prawa odwołać. Pre- zydującym w tym zarządzie miał być hrabia
Fitzw illiam , jeden z najbliższych osobistych przyjaciół Foxa, a jednym z członków naj
starszy syn Northa.
Skoro tylko zarys tego planu doszedł do wiadomości publicznej, cała nienaw iść w y
wołana przez koalicję, w ybuchnęła z zadzi
wiającą gwałtownością. Bezwątpienia, wa- żniejszem od każdego innego powinno było być pytanie, czy projektow ana zm iana b y ła
by korzystna lub szkodliwa dla trzydziestu miljonów ludzi zostających pod władzą Kom - panji. Lecz trzeba przyznać że pytanie to wcale nic było roztrząsane. Burkę, który, nie wchodząc w słuszność lub niesłuszność w y
prowadzonych przez niego wniosków, miał tę przynajmniej zasługę, że zapatryw ał się n a przedm iot z właściwego stanow iska, na- próżno przypom inał parlam entow i tę ogro
m ną ludność, której codzienne pożywienie mogło zależeć od uchw ały angielskich Izb.
Mówił z większą niż kiedykolw iek siłą m y
śli i wyrażeń o spustoszeniu llokilk u n d u , o złupieniu Benaresu, o niegodziwym zarzą
dzie, k tó ry dozwolił zawalić się wodociągom w K arn aty k u ; lecz zaledwie go słuchano.
S tro n y walczące, trzeba przyznać na ich h a ń bę, nie chciały słuchać nic, coby oddalało uw a
gę od Anglji. P o za obrębem parlam entu, zaciętość przeciw gabinetowi, była praw ie po
wszechna. M iasta i wsie połączyły się w jo-
3*
dno. K orporacje w ykrzykiw ały przeciw po
gwałceniu przywilejów najpotężniejszej kor
poracji. Torysow ie i demokraci jednozgodnie uznawali projektow any zarząd za przeciw- konstytucyjny. M iał się ou składać z ludzi m ianow anych przez P oxa. N astępstw em te go bilu było nadanie, nie Koronie, ale osobi
ście jem u, ogromnej władzy, praw a rozrządza
nia posadam i, równego praw u m inistrów S k arb u i M arynarki, i zapewnienie mu rozpo
rządzania wyboram i najmniej w pięćdziesię
ciu miasteczkach. W iedział on, mówiono, że rów nie nienaw idzony je st przez K róla i lud;
i w ym yślił plan, k tó ry uczyni go zupełnie niezależnym tak od jednego ja k i od drugie
go. Je d n i przezywali go Krom welem a dru
dzy Carlo-Chanem. W ilberforce, celujący w szczęśliwych w yrażeniach, z niesłychaną goryczą opisywał ten plan, jako prawdziwe dziecko koalicji, nacechowane rysam i obojga rodziców, przekupstw em z jednej strony, gwałtem z drugiej. Pom im o wszelkiej opo
zycji jednakże, bil został przyjęty przez zna
czną większość i bezzwłocznie przesłany do Izby Lordów. rL w ielkiem zadziwieniem, przy drugiem odczytaniu go w Izbie W yższej, opozycja zaprojektowała odroczenie, które zo
stało przyjęte ośmdziesięcioma siedmioma głosam i przeciw siedmdziesięciu dziewięciu.
W k ró tc e poznano przyczynę takiego dziwne
go obrotu rzeczy. K rew ny P itta, hrabia Tempie, był pow oływ any do królew skiego gabinetu i został upoważniony do udzielenia wiadomości, iż Jego K rólew ska Mość będzie uważał za nieprzyjaciela, każdego, ktoby gło
sował za bilem. S pełnił on to niegodne zle
cenie a zaraz pew na liczba szambelanów, bi
skupów pragnących wyniesienia, szkockich parów życzących sobie być powtórnie wy
branym i, pospieszyła z odwrotem. Następnie, Lordow ie odrzucili bil. F o x i N orth bezwło- cznic zostali wezwani do odesłania pieczęci do pałacu za pośrednictweip podsekretarzy Stanu, a P itt został mianowany pierwszym lordem S karbu i K anclerzem Szachownicy.
Pow szechnie mniemano że bezzwłocznie Iz ba zostanie rozwiązaną. Lecz P it t z w ielką roztropnością postanowił dać czas opinji pu
blicznej do wzmocnienia się. P od tym wzglę
dem różnił się w zdaniu, z swym krew nym hrabią Tempie, w sk u tk u czego ten ostatni, w czterdzieści ośm godzin po otrzym aniu no
m inacji na Sekretarza Stanu, usunął się od tych obowiązków i tym sposobem uw olnił gabinet od ciążącej na jogo osobie niepopu- larności; bo wszyscy ludzie z rozumem i ho
norem, jakkolw iek gw ałtow nie byli przeciwni bilowi Indyjskiem u, potępiali sposób, w jak i bil ten został odrzuczony. C ała wina, nad k tó rą naw et najlepsi przyjaciele nowego ga
binetu m usieli ubolewać, spadała ua hrabiego Tempie. S ław a pierwszego m inistra pozo
stała nieskażoną. M ógł on z cała, praw dą oświadczyć, iż jeżeli m iały miejsce jak ie przc- ciw -konstytucyjne intrygi, nie brał w nieb żadnego udziału.
Jednakże był 0 1 1 otoczony trudnościam i i niebezpieczeństwami. W Izbie Lordów w praw dzie m iał za sobą większość i żaden z mów
ców opozycyjnych nie mógł stawić czoła T hurlow ’owi, m ianow anem u znów K ancle
rzem, lub C am denow i, popierającemu z całą serdecznością syna starego swego przyjaciela.
Lecz w Izbie G m in żaden z m inistrów kole
gów P itta , nie był znakom itym mówcą. Naj
więcej mu pom agał Dundas, który chociaż nie posiadał wymowy, odznaczał się rozsąd
kiem, znajomością rzeczy, przytomnością u- m ysłu i śmiałością. Na ławach opozycji za
siadała potężua większość, kierow ana przez Foxu, popierana przez B urkego, N ortka i Skeridana. Serce młodego m inistra, ja k k o l
wiek pełno dzielności, zam ierało wewnętrznie.
Nie zmrużył ani na chwilę oka, w ciągu no
cy po dymisiji hrabiego Tempie. Lecz jak ie
kolw iek b y ły w ew nętrzne jego wzruszenia, ani jego mowa, ani zachowanie się nie zdra
dzały tego; owszem, okazywał niezwalczoną stałość i pełne dumy zaufanie w własnych siłach. W a lk a jego z izbą trw ała od 17-go
G rudnia 1783 r., do 8-go M arca 1784 r. Opo
zycja otrzym ała zwycięstwo przy szesnastu głosowaniach. Ciągle i nicustępnie żądano od K ró la aby oddalił swycli doradców. Lecz J e rz y I I I gotów był raczej odjechać do N ie
miec jak ustąpić. P itt ani na chwilę się nie zawacbał. Głos narodu staw ał się coraz sil
niejszym, naw et gwałtownym , na jego korzyść.
Ze w szystkich stron królestw a, codziennie, nadchodziły adresy zapew niające go o popar
ciu publiczności. Doręczono mu p aten t na honorowe obywatelstwo londyńskiego C ity w złotej skrzyneczce. Z całą uroczystością udał się na miejsce dla przyjęcia tej oznaki szacunku. W sali kupców korzennych wy
dano dla niego wspaniałą- ucztę, a kupcy na Strandzie i P le et S treet uillum inow ali domy na jego cześć. Takie rzeczy m usiały w y
wrzeć w pływ i w obrębie parlam entu. Szere
gi większości zaczęły się chwiać; nieznaczna liczba wprost przeszła do nieprzyjacielskiego obozu; niektórzy członkowie usunęli się, a wielu oświadczyło się za kapitulacją, dopóki było jeszcze można kapitulow ać z honoram i wojskowemi. Rozpoczęto u k ład y w zamia
rze utworzenia gabinetu na rozległej podsta
wie, lecz układy te zaraz po ich otw arciu zo
stały zerwane. O pozycja, za przedw stępny w arunek ugody staw iała żądanie aby P itt zrzekł się wydziału Skarbu; a P itt stanowczo
nie chciał się zgodzić n a to żądanie. W naj
większym zapale walki, zawakowalo p isar
stwo archiwów pargaminów, dożywotnia sy
nek u ra przynosząca trzy tysiące funtów szterlingów rocznego dochodu, i nic w ym aga
jąca złożenia m andatu deputowanego. M ia
nowanie na tę posadę należało do K anclerza Szachownicy; nik t nic w ątpił że P itt siebie samego na nią zamianuje; i u ik t nie mógł by go za to potępić; bo synekury takie były zawsze bronione jedynie na zasadzie, że dawały możność ludziom znakom itych zdolności a nie m ającym m ajątku, poświęcić się wyłącznic, n a usługi państwa. P itt pomimo zachęcań ze strony przyjaciół, udzielił tę posadę stare
m u stronnikow i ojca, pułkownikowi B arre, człowiekowi odznaczającemu się zdolnościami i wymową, lecz ubogiemu i pozbawionemu wzroku. W skutku tego pensja jak ą nadał gabinet R ockingham a pułkownikowi Barre, przestała obciążać skarb. Nigdy nie był speł
niony szczęśliwszy akt polityczny. Traktaty, wojny, w ypraw y, taryfy celne, budżety, za
wsze mogą być przedm iotem sporów. P o li
ty k a pochwalona przez połowę narodu, może być potępiona przez drugą połowę. Lecz ka
żdy zrozumie pieniężną bezinteresowność.
Człowieka, posiadającego zaledwie trzysta fun
tów sterlingów rocznego dochodu, niesłycha
nie podwyższa okazanie, że trzy tysiące fu n
tów sterlingów, uważa za śmiecie, w poró
w naniu z interesem k ra ju i szacunkiem p u bliczności. P i t t nie pozostał bez nagrody.
Żaden m inister nie był tak zacięcie ja k on spotwarzany; lecz kiedy było wiadomo ż e je st przeciążony długam i, kiedy miljouy przecho
dziły przez jogo ręce, kiedy najbogatsi m a
gnaci królestw a starali się o jego laski dla u- zyskania ty tu łu m argrabiego lub orderu pod
wiązki, naw et najzaciętsi jego nieprzyjaciele nie śmieli go oskarżać, aby do niego przyl
gnął ja k i niepraw y zysk.
Nakonioc uporczywa walka została zakoń
czona. O statnia nagana, z nadzwyczajną zręcznością wniesiona przez B urkego, została uchw alona 8-go Marca, większością tylko je dnego głosu, przy obecności w szystkich członków Izby. G dyby jeszcze raz nastąpiło głosowanie, koalicja bezwątpienia pozostała
by w mniejszości. Lecz zapomogi zostały u- chwalone, równie jak i B ilo budżecie, i P a rla m ent został rozwiązany.
W całym kraju, ciała wyborcze, z w ielkim zapałem stanęły po stronic nowego gabinetu.
S tu sześćdziesięciu członków koalicji straciło krzesła w Izbie Gmin. Nazwisko pierw sze
go L o rd a S karbu wyszło n a czole z urn y w Uniw ersytecie w Cambridge. M łody jego przyjaciel W ilberforce, został obrany Ryce
rzem obszernego hrabstw a Y orku, pomimo
całego w pływ u F itz W illiam ów , Cayencli- słiów, D undasów i Sayilów. Pośród tego trjum fu, P itt ukończył dwudziesty piąty rok życia. Teraz był najznakom itszym człowie
kiem jakiego posiadała Anglja w ciągu k ilk u pokoleń. Stanowczo panow ał po nad całym gabinetem; zarazem był ulubieńcem M onarchy, P arlam en tu i narodu. Ani jego ojciec, ani W alpole, ani M alborough, nigdy nie byli tak potężnymi. Doszliśmy teraz do punktu, od którego szczegółowe opowiadanie życia P itta byłoby tylko powtórzeniem dziejów Anglji, a raczej dziejów całego cywilizowanego świata;
ograniczym y się wszelako tylko na ich szkicu zw racając głównie uwagę na wypadki dające, możność czytelnikowi, obeznanemu z ogólnym biegiem dziejów, utworzenia sobie właściwe
go pojęcia o charakterze człowieka, od które
go ta k wiele zależało.
P rag n ą c wyrobić sobie zdrowe zdanie o za
letach i wadach P itta, nie należy zapominać, że męża tego należy oceniać podług osobnej m iary. Nie można go bezwarunkow o poró
w nyw ać z takim i m ężam i ja k N im enes i Sully, Bichelieu i O xenstiern, J a n de W itt i i W a rre n Hastings. Środki przy pomocy których ci politycy rządzili wielkiemi pań stwam i, zupełnie różniły się od środków ja kich m usiał używać P itt. P ew ne zdolności, ja k ic h oni nie mieli sposobności nigdy oka
zać, rozwinięte w nim były do najwyższego stopnia. P od względem zaś innych zdolno
ści, którym oni głównie zawdzięczali sławę, b y ł znacznie od nich niższym. I tak, zała- twiali oni w szystkie spraw y w swych gabi
netach, lub biurach, gdzie zasiadało kilku po
ufnych doradców. P itt urodził się w w ieku i kraju, gdzie rząd parlam entarny stanowczo był utrw alony; od dzieciństwa, cale jego w y
chowanie skierow ane było wyłącznie ku te mu, aby go uzdolnić do udziału w rządzie parlam entarnym , a od pierwszej chwili doj
ścia do dojrzałości, wszystkie władze potę
żnego jego um ysłu, prawie bezustannie p ra
cowały w dziedzinie rządu parlam entarnego.
W skutku tego stał się największym, jaki kiedykolwiek istniał, m istrzem w sztuce tego rządu, większym niż M ontague łub W alpole, większym niż jego ojciec C hatam lub jego współzawodnik Fok, większym niż najzna
kom itsi jego następcy ja k C anning i Peel.
R ząd parlam entarny, ja k każdy utw ór lu dzki, m a zalety i wady. Zbytecznem byłoby rozszerzać się nad jego zaletami. Ilisto rja A nglji od sto siedmdziesięciu lat, to je s t od czasu kiedy Izba G m in stała się najpotężniej- szem ciałem w państwie, jej niezm ierna i cią
gle wzrastająca pomyślność, jej swoboda, spo- kojność, postęp w sztukach i naukach, prze
w aga morska, cuda k re d y tu publicznego, jej
rozległe posiadłości w Am eryce, Afryce, A u- stralji i Azji dostatecznie dowodzą wyborno- ści takich instytucij. Lecz instytucje te jak
kolw iek wyborne, nie są wszakże doskonałe.
R ząd parlam entarny zasadza się głównie i praw ie wyłącznie na mowach. W takim rz ą
dzie wym owa je st najszacowniejszym darem dla męża stanu; a zdolność ta może istnieć w najwyższym stopniu, bez zdrowego sądu, bez stałości, bez w ytraw ności w poznawaniu c h a rak teru ludzi i potrzeb czasu, bez znajomo
ści zasad praw a i ekonomji politycznej, i bez znajomości dyplomacji i sztuki wojennej. Co więcej, może się zdarzyć, że umysłowe zalety, nadające szczególny uro k mowom mężów stanu, będą niezgodne z przymiotami uzdol- niającomi do dania sobie rady w nagłych o- kolicznościach, z bystrością i stałością. T ak się rzecz m iała z K arolem Townshend, ró
w nie ja k i z W indkam em . Rozkoszą było słuchać ty ch doskonałych mówców. Lecz w razie niebezpiecznego przesilenia, okazali
by się jako rządcy, daleko niższym i od Oli- yera Cromwell, któ ry m ówił bez ładu i W il- chelm a Milczącego, który nigdy nie przem a
wiał. K iedy rząd parlam entarny je st u trw a
lony, tak i K arol Tow nshend lub W indham , w iększy będzie w yw ierał w pływ od w ielkie
go p ro tek to ra A nglji, lub założyciela rzeczy- pospolitej B ataw skiej. W takim rządzie,
zdolności parlam entarne chociaż zupełnie ró żne od zdolności wym aganych od dobrego u- rzędnika władzy wykonawczej łub sądowej, będą stanowiły głów ną kwalifikację dla otrzy- m auia urzędu w adm inistracji lub sądowni
ctwie. Z księgi dostojników, m oźnaby ułożyć ciekawą liczbę kanclerzy, nieznających zupeł
nie zasad sprawiedliwości, pierw szych lordów admiralicji, nieznających zasad żeglugi, m ini
strów osad, nie będących w stanie wymienić nazw osad angielskich, lordów skarbu, nie u- m iejących odróżnić długu ukonsolidowanego od bieżącego, i sekretarzy zarządu indyjskie
go, nie wiedzących czy M aratow ic są M aho
m etanam i lub H indusam i. Na tej zasadzie, niektórzy ludzie, niezdolni widzieć więcej nad jedną stronę kwestji, uznali rząd p arla
m entarny za stanowczo zły, i utrzym yw ali, że zarząd kraju znacznie byłby lepszy, gdyby władza sprawowana obecnie przez liczne zgromadzenie, oddana została jednej osobie.
W szelako każdy człowiek rozsądny przyzna, że ja k w jednym systemie, ta k i w drugim , ludzie są ludźmi i mogą popełniać błędy.
P itt był w calem znaczeniu m ężem z rz ą
du parlam entarnego, arcy wzorem całej klasy, pieszczochem, dzieckiem, i do tego zepsutem dzieckiem Izby G m in. W zględem Izby G m in uczuwał dziedziczną, synow ską miłość. W cią
gu całego młodzieńczego wieku, ciągle m iał
n a m yśli Izbę Gmin, rów nież ja k i jego n a u czyciele. Kiedy recytow ał bajki na kola
nach ojca, kiedy czytał Tucydcdesa i Cycero
na po angielska, kiedy rozbierał znakomite mowy ateńskie o poselstwie i koronie, ciągle kształcił się do walki w Izbie Gmin. Z na
kom itym członkiem Izby G m in był już w dwudziestym pierw szym roku życia. Z dol
ności jakie okazał w Izbie G m in uczyniły go w dw udziestym piątym roku najpotężniej
szym człowiekiem w Anglji. B yłoby bardzo szczęśliwem dla niego samego i dla kraju, gdyby takie wyniesienie się, było opóźnione.
Ośm lub dziesięć lat, podczas których m iałby swobodny czas i sposobność do czytania ksią
żek i rozm ysłu, do podróży za granicę, do stosunków tow arzyskich i swobodnej wym ia
ny m yśli z znaczną liczbą, towarzyszy, byłyby zapełniły to, czego, bez żadnej jego winy bra
kowało potężnem u jego umysłowi. Posiadał w szelkie wiadomości, jakie można się było spodziewać, to jest, wszelkie wiadomości ja kie można nabyć w uniw ersytecie w Cam
bridge i jakie m ożna nabyć będąc pierwszym L ordem S karbu i K anclerzem Szachownicy.
A le zasób jego wiadomości wyniesiony z uni
w ersytetu, jakkolw iek zadziwiający na m ło
dzieńca, znacznie był niższy od zasobów po
siadanych przez Foxa, a niczom w porów na
niu z ogromem, wspaniałością i różnorodno