• Nie Znaleziono Wyników

"Symbolizm i symbolika w poezji Młodej Polski : teoria i praktyka", Maria Podraza-Kwiatkowska, Kraków 1975 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Symbolizm i symbolika w poezji Młodej Polski : teoria i praktyka", Maria Podraza-Kwiatkowska, Kraków 1975 : [recenzja]"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Jan Zieliński

"Symbolizm i symbolika w poezji

Młodej Polski : teoria i praktyka",

Maria Podraza-Kwiatkowska,

Kraków 1975 : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 69/3, 405-410

1978

(2)

M arkiew icza)14, z których powstała modna wkrótce powieść-rzeka i saga ro­

dzinna.

Książkę M artuszewskiej zamyka om ówiony już częściowo rozdział o płaszczy­

znach kontaktu autora z czytelnikiem , ze szczególnym uwzględnieniem funkcjono­

wania „języka ezopowego”. Rozwijające się jednak dopiero badania nad „poetyką odbioru” każą oczekiwać szeregu now ych zagadnień, które w yjaśnią może istotę

„żywotności” tych tekstów, czytanych chętnie przez kilka pokoleń, a także tajem ­ nicę trw ałości norm realistycznych, które mimo „rewolucji antypow ieściow ej”

w X X stuleciu są jeszcze ciągle szanowane i często stosowane.

M artuszewska bardzo w iele nowego powiedziała o polskiej powieści re a li­

stycznej — jednym z najw ażniejszych gatunków naszej literatury. U staliła szereg istotnych prawidłowości, które rządzą tym gatunkiem , odkryła m nóstw o „chw y­

tów ” stosow anych przez pisarzy. Stworzyła w ięc bazę do dalszych rozważań, w szechstronnych i w ielokierunkow ych, i to na tem at nie tylko powieści, ale także szerokiej problem atyki estetycznej towarzyszącej jej rozwojowi oraz na tem at jej punktów stycznych z gatunkam i ościennym i i dyrektywam i prądu. Ewentualna potrzeba nowych przemyśleń, korekt czy uzupełnień, sygnalizowanych w tym om ówieniu, w ynika z ogromu zagadnień, jakie piętrzyły się przed autorką, za ­ gadnień w ażkich i niełatw ych do rozwiązania.

T adeu sz Zab&ki

M a r i a P o d r a z a - K w i a t k o w s k a , SYMBOLIZM I SYMBOLIKA W POEZJI MŁODEJ POLSKI. TEORIA I PRAKTYKA. Kraków (1975). W ydaw ­ nictwo Literackie, ss. 432.

Przewraca się ostatnią kartę tej książki z odczuciem, jakby w ielki statek w p ły ­ nął do portu przeznaczenia. Statek nazyw a się „Symbolizm”, port — Synteza.

Chwilami zdawać się mogło, że statek zatonie — tak w ielki był balast cytatów.

Ale dopłynął. Przyw iózł ładunek różnorodnych twierdzeń i obserwacji. Przem ycił także kilku pasażerów „na gapę” — postaram y się ich wytropić. W tej chwili statek spoczywa, mocno zakotwiczony w twardym gruncie nauki. A le zapowiada już następną podróż pod śm iałym hasłem: „trakto\vać poezję przede wszystkim jako wieloraki stym ulant, jako w i e l k ą m o ż l i w o ś ć " (s. 124).

Napisać syntezę Młodej Polski — to pragnienie, choć nigdzie nie wyrażone expressis verbis, zrodziło ową książkę Marii Podrazy-K w iatkow skiej. S ym b o lizm i sym bolika w poezji M łodej P olski nie jest bowiem m onografią polskiego sym bo­

lizmu — po prostu dlatego, że nie istniał taki prąd w polskiej poezji. Jest nato­

miast książką o elem entach symbolizmu w polskiej poezji przełomu w ieków , a tak ­ że o sym bolice w poezji tego okresu. Szeroko rozumiany sym bol jest tutaj na­

rzędziem badawczym , kluczem do tego, co w tej poezji nowe, odrębne, co dla niej typow e, znam ienne. Taka perspektywa pozwala odsunąć na stronę w szystkie nurty poezji w ystępujące w każdej epoce: satyrę, bajkę, w iersze dla dzieci, poezję ludową, propagandową itp. Znamienne, że badaczka nie w ym ienia takich poetów, jak Lemański, Hertz, Daniłowski. Innym i słow y — celem pracy jest synteza prądu, a nie epoki, poezji m łodopolskiej, a nie poezji Młodej Polski. Nawiasem m ówiąc wśród przyw oływ anych poetów brak w ogóle Mamerta W ikszemskiego i Bogusława Adamowicza. Zwłaszcza jeden tom tego ostatniego — Tragedia k rw i (1897) — za­

sługuje na uwagę ze względu na akcenty baudelaire’owskie.

14 H. M a r k i e w i c z , „Lalka" B olesław a Prusa. Warszawa 1967, s. 5-r-9.

(3)

Prawdziwą przygodą intelektualną jest pierwszy rozdział części teoretycznej, w którym przed oczyma czytelnika powstaje definicja symbolu. Oto końcowy rezultat: „Symbol jest to indyw idualny, niekonwencjonalny, pozbawiony funkcji pedagogicznej, a także funkcji ornam entacyjnej, wieloznaczny i nieprecyzyjny, na sugerowaniu określonych wzruszeń oparty odpowiednik takich jakości, które nie będąc jakościam i jasno skrystalizowanym i, nie posiadają adekwatnych okre­

śleń w system ie językow ym . Sym bol taki, poszerzony na szereg obrazów i analogii, niekiedy na cały utwór, w skutek kom pletnego zlania się w arstw y znaku i zna­

czenia może stać się bytem autonomicznym nie podlegającym tłumaczeniu na język dyskursyw ny” (s. 54). Jest to bardzo kunsztowny rodzaj definicji „autotematycz- n ej”, bez trudu w m iejsce słowa „sym bol” podstawić można: „niniejsza definicja sym bolu”. Zarazem przez swą w ieloaspektow ość i szerokość definicja Podrazy- -K w iatkow skiej spraw dza się zarówno jako sum aryczny opis pojęcia symbolu, które funkcjonuje w epoce, jak i w roli nowoczesnej konstrukcji m yślow ej, ex post owo pojęcie rekonstruującej.

Zastrzeżenie budzi tylko jeden, nie najw ażniejszy zresztą, elem ent definicji, a m ianowicie twierdzenie, jakoby sym bol pozbawiony był funkcji ornam enta­

cyjnej. W odpowiednim ogniw ie budowanej przed czytelnikiem definicji znajduje się tylko teza: „Nie było w symbolu m iejsca [...] na ornamentacyjną funkcję po­

rów nania” (s. 36). Tezy tej nie popiera żaden cytat z pism m odernistów, argument jest czysto negatyw ny: skoro sym bol różni się zasadniczo od porównania, a po­

równanie jest często tylko ornamentem, sym bol nie może spełniać funkcji orna­

m entacyjnej. Tym czasem duża część m łodopolskich „pawi” i „łabędzi” pełni w ła ­ śnie funkcję ornam entu — są to znaki skierow ane nie na siebie, tylko na to, co zależnie od w łasnego gustu nazwać można manierą, modą albo językiem epoki.

Nieco dalej autorka sama m ów i o „inwazji sym boli”.

Innym „pasażerem na gapę” jest krytyka twierdzenia W iesława Juszczaka, że w m alarstw ie „symbolizm pojm owany jako kierunek artystyczny z przełomu X IX i X X w ieku tym się od innych »symbolizmów« różni, iż nie operuje sym ­ bolam i” (cyt. na s. 136). Zdaniu temu, wyrw anem u z kontekstu, zarzucić można jedynie kategoryczny ton. Maria Podraza-K w iatkow ska w idzi tu błąd m etodolo­

giczny: „Taki sym bolizm jest typow ym przykładem naszej konstrukcji myślowej przeniesionej na fakty z przeszłości: sw oisty »Wunschtraum«” (s. 136). Tymczasem koncepcja „symbolizmu bez sym boli” jest równie stara jak sam kierunek. W w ie ­ lokrotnie przez Podrazę-K wiatkow ską przyw oływanej ankiecie Ju les’a Hureta na tem at sym bolizm u w ypow iadali się także przedstaw iciele poprzedniej generacji.

Głos jednego z nich, współautora W ieczorów m edańskich, powieściopisarza i k ry­

tyka teatralnego H enry Céarda, zawiera postulaty bardzo radykalne artystycznie.

0 sym bolistach Céard powiada: „Nastawiają się oni na oddanie h a r m o n i c z ­ n e g o t o n u [„les notes harm oniques”], nieskończenie drobnych drgnień bytów 1 okoliczności. Postanow ili rozłożyć wrażenie, tak jak im presjoniści w swych obra­

zach usiłują rozłożyć św iatło” k Céard dostrzega w sym bolizm ie zjawisko syne- stezji, rolę nastroju, teorię punktu widzenia, ideał syntezy sztuk, obywa się nato­

m iast bez pojęcia symbolu.

Zastrzeżenia budzi twierdzenie, jakoby Stanisław Lack usiłował „wprowadzić zasadę pomijania praw logiki — także — do języka krytyki literackiej [...]” (s. 82, przypis 81). Przytoczona na poparcie tego sądu deklaracja Lacka mówi o pom ija­

niu pośrednich ogniw m yślenia, a nie praw logiki. Krytyk ten nie pokazuje prze­

biegu m yślenia, tylko jego rezultaty. N ie ma to nic w spólnego z brakiem logiki,

■ choć może takie w rażenie spraw iać (i od 80 lat sprawia). Podobne zjawisko w y ­ stępuje zdaniem Lacka u W yspiańskiego. Warto tu przytoczyć fragm ent opubliko-

1 J. H u r e t , Enquête sur l’évolu tion littéraire. Paris 1891, s. 202.

(4)

w anego przez redaktorkę „Nowego S łow a” listu Lacka, w którym sceniczne n ie­

powodzenie W yzw olen ia tłum aczy on specyfiką czasu w dramatach W yspiańskiego i związaną z tym kondensacją m yśli: „U W yspiańskiego (w W yzw olen iu np.) jed ­ ność czasu się narzuca. To w szystko jest jedna chwila — chw ila na naszej ziemi jest bardzo krótka. W idzowi zdaje się, że m iędzy jedną repliką a drugą upłynął czas strasznie długi, albowiem w replice jest nie tylko m ówienie, ale i m yślenie, i wszystko, co do tego należy. Tak że słuchacz, istotnie słuchający, po dwóch r e ­ plikach p r z e ż y ł tyle, że już nadążyć nie może. Więc n i e w ydaje mu się, że czas długi, lecz istotnie czas długi jest. [...] Akt drugi, bo o tym ciągle m ówię, trwa całe lata, nieprawdaż. Każdy dialog z każdą m aską kończy się pewnym pozytyw ­ nym rezultatem , do którego po długich rozprawach się dochodzi” 2. I u W yspiań­

skiego, i u Lacka cały proces rozum owania przebiega w ukryciu: czytelnik (widz) otrzymuje tylko wnioski.

Pow yższe uwagi krytyczne dotyczą tylko kilku spraw m arginalnych, w żad­

nym wypadku nie podważają ani m etody, ani podstawowych tez autorki. Pozo­

staje w ięc dokonać przeglądu treści książki. D efinicję symbolu już znamy. Autorka w yróżnia też inne elem enty teorii sym bolizm u. Pisze o czterech postulatach: auto­

nomii sztuki, autonomii języka poetyckiego, autonomii słowa i autonomii artysty- -kreatora. Wyróżnia dwie najczęstsze u sym bolistów zasady budowania obrazu poetyckiego: analogię i asocjację. Podkreśla świadom e sięganie do zasobów pod­

świadom ości, w ykorzystyw anie snów i halucynacji. Podkreśla wreszcie powszechne stosowanie sugestii, w jej dwóch odmianach: aluzyjnej, przez przem ilczenia i n ie­

dom ówienia odwołującej się do aktyw ności intelektualnej czytelnika, oraz hipno­

tycznej, przez w ielosłow ie narzucającej biernemu czytelnikowi wrażenie danego tonu czy nastroju.

N ajobszerniejsza jest środkowa część książki, zatytułow ana P oetyckie realizacje.

Otwiera ją om ówienie wstępnej fazy Młodej Polski, autorka używ a tu terminu

„poezja przełom u antypozytyw istycznego” (s. 129). N astępnie analizuje sym bole szczególnie często w ystępujące w poezji młodopolskiej (np. śmierć, jednorożec, ślepiec, sobowtór, sfinks, łabędź, Chochoł). Chcąc zaprezentować dwa ważne dla epoki zestroje sym boliczne wprowadza autorka robocze pojęcie sym bolu-klucza, przez co rozumie „Taki składnik św iata poetyckiego, którego funkcja sym boli- styczna ujawniona zostaje przez badacza poprzez stw ierdzenie znaczącej częstości jego w ystępowania [...]” (s. 204). Te dwa dokładnie om ówione zestroje to symbol genezyjski oraz sym bol architektoniczny, z którym wiąże się m otyw schodzenia w głąb i m otyw sztucznej natury. Pierw szy sym bol wyraża przede w szystkim zło­

żoną problem atykę kreacji artystycznej. Drugi sym bol dotyczy penetracji pod­

św iadom ości (można tu wtrącić, że najbardziej konsekw entne rozw inięcie figury:

dom = człowiek, dom = psychika, dał Carl Spitteler w e wspom nianej przez autorkę w innym kontekście powieści Imago).

K olejne rozdziały poświęcone są ekw iw alentyzacji sym bolistycznej (myślenie obrazami), próbom przełamania konw encji językow ych, sugestii oraz przemianom, jakim w praktyce twórczej sym bolistów uległy: opis i narracja. Omawiając zagad­

nienie transpozycji m uzyki na słowo autorka wspom ina o przekładach dzieł p la ­ stycznych na w iersze i podaje przykład z Tetmajera. Istnieje cały obszerny tom wierszy, z których każdy ma być odpow iednikiem konkretnego obrazu jednego z najpopularniejszych malarzy epoki: Zofii Gordziałkowskiej Böcklin w poezji (Warszawa 1911). Warto może porównać w iersze Gordziałkowskiej ze „streszcze­

niam i prozą” obrazków Böcklina w eseju Tetm ajera o szwajcarskim malarzu.

2 Cyt. za: M. T u r z y ma , „ W yzw olen ie’’. D ram at Stanisław a W yspiań skiego w y sta w io n y na scenie T eatru M iejskiego w K ra k o w ie dnia 28 lutego 1903. „Nowe Słow o” 1903, nr 6, s. 138.

(5)

Ostatnią część książki stanow ią trzy studia z M łodopolskich harm onii i d y s o ­ nansów (1969): S ym b o lik a k reacji a rty sty c zn e j, Salom e i Androgyne. M izoginizm a em ancypacja, Bóg, ofiara, clown czy p sy ch o p a ta? O roli a rty sty na przełom ie X IX i X X wieku.

Jedno z najw ażniejszych kryteriów oceny prac syntetyzujących to stopień po­

wiązania ogólnych tez ze szczegółow ym m ateriałem . W książce Podrazy-K w iatkow - skiej związek ten jest n iezw yk le silny i zarazem bardzo płynny. Pozostając przy początkowej m etaforze m ożna powiedzieć, że nasz statek z równą łatw ością za­

nurza się w głąb m ateriału po znam ienny szczegół, jak i w ypływ a na szerokie morze w iedzy o europejskiej literaturze i sztuce przełomu wieków . Ze swobodą charakterystyczną raczej dla pisarza niż dla badacza autorka od interpretacji w iersza czy analizy znaczenia poszczególnych form gram atycznych bądź zwrotów przechodzi do analogicznych zjawisk w prozie Przybyszew skiego, m alarstw ie im pre­

sjonistów czy filozofii Macha.

Płynności przejść od treści szczegółowych do twierdzeń ogólnych odpowiada

‘ dialektyczny zw iązek części z całością. W toku w yw odu autorka powraca wciąż do om ówionych w części 1 teoretycznych aspektów symbolu. Każdy z rozdziałów części 2 (zatytułow anej P o etyck ie realizacje) zawiera w ten sposób cały wachlarz tych aspektów, a ten, któremu rozdział jest poświęcony, w iąże się ściśle z pozo­

stałym i.

Maria Podraza-K w iatkow ska skonstruowała najbardziej wyczerpującą w p ol­

skiej nauce o literaturze definicję symbolu. N ależy się tej badaczce także tytuł inicjatorki szeroko zakrojonych badań nad sym boliką Młodej Polski. Ale o ciężarze gatunkow ym książki głów nie decyduje obszerny rozdział E k w iw alen tyzacja sy m - bolistyczna, c z y li m yślen ie za pom ocą obrazów . Tu dopiero definicja symbolu znajduje pełne zastosowanie, tu tkwi w spólny m ianownik „indywidualnych, n ie ­ konw encjonalnych” sym boli. Tym wspólnym m ianow nikiem jest pojęcie ekw i- w alentyzacji, zbliżone do Eliotowskiego „zwornika przedm iotow ego” („th e o b je c t­

iv e correlative"). Przyw ołuję tu pojęcie zwornika przedm iotowego, aby wesprzeć dokonane przez autorkę rozróżnienie pomiędzy ekw iw alentyzacją sym bolistyczną a Peiperowską teorią ekw iw alentu. Przypom nijm y tu cytowaną w książce w in ­ nym aspekcie definicję sform ułowaną przez Eliota: „Jedynym sposobem, w jaki można w yrazić uczucie poprzez dzieło sztuki, jest znalezienie »the o b je ctive cor­

relative«, innym i słow y, takiego zespołu przedm iotów, takiej sytuacji czy łańcucha wydarzeń, który będzie stanow ił form ułę dla tej k o n k r e t n e j emocji; ma to być form uła tego rodzaju, że gdy zostaną nam dane fakty zewnętrzne, które muszą się sprzęgnąć w doznaniu zm ysłow ym — dana emocja zostaje natychm iast odtw o­

rzona” s. Eliot, podobnie jak sym boliści, pragnie odtworzyć doznanie, Peiper — przekształca je i pseudonim uje. „Przenosząc pojęcia w dzielnice, do których one m etrykalnie nie należą, m etafora przekształca rzeczyw istość doznań i przetwarza ją na nową rzeczyw istość poetycką” — czytam y w słynnym artykule M eta­

fora te ra źn ie js zo śc i4. Trudno o w yraźniejsze przeciwstawienie.

Najprostszą form ą ekw iw alentyzacji jest przekład m uzyki na słowo. Szerzej na ten tem at pisała Podraza-K w iatkow ska w książce W acław R olicz-L ieder (1966).

W twórczości tego poety jest kilka am bitnych prób przekładu samej struktury utworu m uzycznego. Stadium pośrednie — i w m odernizm ie najczęstsze — stano­

w ią utw ory literackie, które w yw ołany m uzyką obraz przekazują z zachowaniem rytm u i barw y dźw iękow ej (inspiracją mogą służyć zam iast m uzyki inne zjawiska akustyczne, np. deszcz albo dzwony). Rozwiązaniem najbanalniejszym jest opis

* Th. S. E l i o t , S zkice k rytyczn e. Wybrała, przełożyła i w stępem opatrzyła M. N i e m o j o w s k a . W arszawa 1972, s. 7.

4 T. P e i p e r , M etafora teraźn iejszości. „Zwrotnica” 1922, nr 3 (z listo ­ pada).

(6)

uczuć i w izji wzbudzonych przez m uzykę. Sform ułowanie „przekład muzyki na słow o” m oże być nieco mylące: pierwszym członem równania jest bowiem w każ­

dym z powyższych przypadków określony stan uczuciowy czy nastrój — bądź sam odzielny, jak u Rolicza-Liedera czy Marii Grossek-Koryckiej (w tom ie O rzeł oślepły), bądź sprowokowany utw orem m uzycznym rzeczyw istym lub w yim agino­

wanym.

Bardzo rozpowszechnioną w okresie modernizmu formą ekw iw alentyzacji jest tzw. pejzaż w ew nętrzny. W poezji polskiej cechą charakterystyczną takich pejzaży jest napięcie m iędzy nieodzownie pesym istycznym stanem duszy a dostrzeganiem w naturze jej wartości pozytywnej. Podraza-K w iatkow ska szczegółowo analizuje to skom plikowane zagadnienie i przeprowadza ciekawe porównanie stosunku do natury w Polsce i w e Francji: „Kult w si i chłopa, a co za tym idzie, pozytywna ocena natury stanow i w pewnym sensie pen dan t do m ieszczańskiego kultu lokaty kapitału, który zapewne w płynął na rozpow szechnienie się w ^iteraturze francu­

skiej »sztucznych natur« w ykonanych z biżuterii” (s. 254).

Pejzaże w ew nętrzne są ekw iw alentam i naddanymi, w ym yślonym i. Są przy tym statyczne. Zm ienność wrażeń i uczuć starają się oddać utw ory oparte na zasadzie asocjacji, w olnych skojarzeń. Na terenie prozy teoretykiem i konse­

kw entnym praktykiem tej m etody był Stan isław Przybyszewski. W poezji roz­

m aite były konsekw encje stosow ania asocjacji. Przykład podany przez autorkę jako najbardziej typow y nie jest m oże najszczęśliw szy. A nioł Pański Stanisława Koraba Brzozow skiego jest bowiem wierszem o niezw ykle kunsztownej budowie:

wers ostatni jest powtórzeniem pierwszego, a w szystkie pozostałe powtarzają się w regularnym odstępie — co trzy lub cztery linijki (z w yjątkiem w . 4 i 18, z których żaden w takim układzie nie m ógł m ieć partnera). Taka geom etryczna budowa w yklucza m ożliwość spontanicznego ciągu skojarzeń (nie przesądzając o genezie poszczególnych obrazów, które m ogły pojawiać się w w yniku procesu asocjacji).

Skrajnie nielogiczne ciągi obrazów w ystępują w utworach opartych na m echa­

nizm ie snu. W izja senna to drugi obok m uzyki sposób bezpośredniego oddania

„l’éta t d ’âm e”. Oba te sposoby mają sw oje przedłużenie w poezji późniejszej: wizja senna u surrealistów , muzyka w postulacie „słów na w olności” futurysty Mari- nettiego.

Interesującym i złożonym zagadnieniem są m łodopolskie przygody porów na­

nia. Teoretycznie była to forma pogardzana, podobnie jak alegoria; w ich m iejsce proponowano m etaforę i symbol. W praktyce jednak poeci Młodej Polski p osłu­

gują się tym tropem n ie rzadziej niż ich poprzednicy i następcy — potwierdzają ten fakt dokonane przez autorkę obliczenia statystyczne. Czasem w ystępują k la ­ syczne porównania — pojawiają się zapewne prawem inercji, jako jedna z n aj­

prostszych form poetyckich. Obok tego dokonuje się znamienna ewolucja w k ie­

runku zastąpienia porównania bądź przez identyfikację, bądź przez m etaforę.

Najbardziej kategoryczną formą ekw iw alentyzacji jest identyfikacja. Różnicę, która dzieli ją od porównania, wyprowadza Podraza-K wiatkowska z zestawienia słów pełniących funkcję łączników — „jak” i „jest” : „Ostrożne'»jak« poety, który liczy się ze stosunkami zachodzącymi w otaczającej rzeczywistości i nie chce tych stosunków burzyć, zastąpione zostaje sam owolnym »jest« poety świadomego sw ojej m agiczno-kreacyjnej w ładzy” (s. 281). Ta druga postawa ma sw oje zaplecze filozoficzne, sięgające „przewrotu kopernikańskiego” Kanta — zagadnienia te om a­

wia autorka w studium S ym bolika k reacji a rty sty czn ej. Jedną z konsekw encji tej postaw y jest autonomizacja świata poetyckiego i jej konkretny wyraz: zagubie­

nie desygnatu. Analizowany dla przykładu w iersz M icińskiego Madonno Dolorosa stanow i w artość samodzielną· — można ją interpretować, ale nie można znaleźć dla niej desygnatu.

(7)

M etafora to trop najbliższy sym bolowi — indywidualna, niekonwencjonalna, realizuje zasadę correspondance, pozostawia swobodę interpretacji. A le i w tym wypadku praktyka przeczy teorii. Rozbudowane, śm iałe sploty m etaforyczne sto­

sow ali z upodobaniem tylko poeci bezpośrednio związani z liryką francuską (Ro- licz-Lieder, W incenty Korab Brzozowski). Zagęszczenie m etafor było dla nich drogą do stworzenia odrębnego, niecodziennego języka poetyckiego.

I w reszcie ostatni, choć nie najm niej w ażny, rodzaj ekw iw alentyzacji: po­

przez połączenia synestezyjne. W ystępują tu dwie odmiany: po pierwsze proste zestaw ienie doznań dwóch zm ysłów albo epitetu z zakresu doznań zm ysłowych z pojęciem abstrakcyjnym , po drugie zaś rozbudowane zestawienia w ielu rozm ai­

tych doznań zm ysłowych, oparte na zasadzie powszechnego powinow actw a. Za­

sada ta miała sw oich teoretyków (we Francji Ch. Henry, V. Segalen), m iała też entuzjastów wśród pisarzy (w P olsce zwłaszcza Przybyszew ski i bracia Brzo­

zowscy).

Powyższy przegląd form sym bolistycznej ekw iw alentyzacji zachowuje porządek linearny, w jakim om ówiła je w sw ej książce Podraza-K w iatkow ska. Ponadto dokonała autorka szeregu przekrojów poprzecznych, których w yniki nakładają się na siebie w zajem nie. Najkrócej m ówiąc — poszczególne użycia form różnią się śm iałością i sięgają od zastosowań tradycyjnych po takie, „w których kon­

strukcja dw uw arstw ow a, oparta na znaku i jego desygnacie, przechodzi w kon­

strukcję jednowarstw ową, scalającą znak i desygnat w poetycką syntezę” (s. 249).

„Poetycka synteza”. To określenie odnieść można śm iało do całej książki Pod- razy-K w iatkow skiej. N ie sucha akademicka rozprawa, ale rzecz pełna poezji, żywa i zarazem ważna — oto S y m b o lizm i sy m bolika w poezji Młodej Polski. Jej m iejsce obok Modernizmu polskiego Kazim ierza Wyki, N eorom antyzm u polskiego Juliana K rzyżanowskiego i Powieśc i młodopolskiej Michała Głowińskiego.

Jan Zieliński

CZASOPISMA STUDENCKIE W POLSCE (1971— 1976). Pod redakcją A n d r z e ­ j a K. W a ś к i e w i с z a. (Kom itet redakcyjny: L o t h a r H e r b s t , J e r z y L e - s z i n - K o p e r s k i (red. odpow iedzialny), M a c i e j M i ś k o w i e c , A n d r z e j P y ć , A n n a S o b e c k a , A n d r z e j K. W a ś k i e w i c z (red. m erytoryczny».

Konsultanci: A n d r z e j D o r o ba, A d a m K a c z m a r e k . Indeksy zestawiła A n n a S o b e c k a . Warszawa 1977. Wydawca: Zarząd Główny Socjalistycznego Związku Studentów Polskich, ss. 340.

Kiedy w r. 1975 ukazała się pod redakcją Andrzeja K. W aśkiewicza bardzo starannie przygotowana monografia środowiskowych studenckich inicjatyw w y ­ dawniczych, zatytułow ana Czasopisma studenckie w Polsce (1945—1970), dla w szyst­

kich badaczy interesujących się tym n iezw ykle ciekaw ym w ycinkiem współczesnej kultury było oczyw iste, że to cenne opracowanie, obejmujące powojenną historię powstania i rozwoju czasopiśm iennictwa akadem ickiego, nie może pozostać przed­

sięw zięciem jednorazowym . Konieczńość kontynuowania szeroko zakrojonych b a­

dań, zaledwie zapoczątkowanych przez pierwszy tom Czasopism studenckich, m oc­

no podkreślili recenzenci tej k sią ż k i1. P rzyjęto’ ją zresztą nader p rzych yln ie2.

1 Zob. S. S t e r n a - W a c h o w i a k , Monografie czasopism studenckich. „Twór­

czość” 1976, nr 8, s. 120. — A. Z a w a d a , rec.: Czasopisma studenckie w Polsce (1945—1970). „Pam iętnik Literacki” 1977, z. 1, s. 325—326.

2 W najobszerniejszym om ówieniu pierw szego tomu Czasopism studenckich Z a w a d a (op. cit.) zwrócił przede w szystkim uwagę na trudności, jakie napoty-

Cytaty

Powiązane dokumenty

Substancje płynące w wodach Neru powodowały również pogarszanie się właściwości gleby. Mimo stosowania wysokich dawek ścieków, które w założeniach

Na piśmiennictwo geograficzne składają się słowniki, popularne prace z zakresu geografii Polski i świata, podręczniki szkolne autorów polskich i tłumaczone z języków obcych,

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 9/1/4,

Osada kultury przeworskiej z późnego okresu lateńskiego, wczesnego i późnego okresu wpływów czymś kich, kultury hityckiej z epoki fcrązu i okresu halsztacki ego

Wyniki analiz, przesyłane przez Instytut Nafty i Gazu do PGNiG SA w kolejnym miesiącu w stosunku do okresu, w którym próbki były pobierane i badane, zawierające takie informacje

North Sea Area, 1.S.P., VOL. Method of Designing Optimum Seakeeping Null Form, Annals of the Chinese Soc. Optimiza- tion of Hull Form for Seakeeping and Resistance, MARIN Workshop

The stability analysis is evaluated by substituting the pore water pressure into the equation of the factor of safety for the infinite slope failure model.. Rainfall

Our exact solution reveals diversified behaviors in intercon- nected networks, encompassing the case where the slightest coupling between network components results in a