• Nie Znaleziono Wyników

Rocznice Samuela Bogumiła Lindego w 1997 roku

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Rocznice Samuela Bogumiła Lindego w 1997 roku"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Marian Ptaszyk

Rocznice Samuela Bogumiła Lindego

w 1997 roku

Rocznik Toruński 25, 111-119

1998

(2)

R O C Z N I K T O R U Ń S K I T O M 25 R O K 1998

Rocznice Sam uela Bogum iła Lindego

w 1997 roku

M arian P iaszyk

D n ia 8 V III 1997 r. m inęło 150 la t od śmierci Lindego. Dzisiaj niewiele znaczyłaby ta rocznica, gdyby nie jego wielkie dzieło. P rzypom niała je p rz y p a d a ją c a w połowie g ru d n ia tegoż roku 190 rocznica uk azan ia się w dru k u pierw szego tom u Słownika języka polskiego.

Sam uel Bogum ił Linde urodził się 24 IV 1771 r. ja k o ósme dziecko w rodzinie toruńskiego ślusarza. W T oruniu ukończył szkołę elem entarną i G im n azju m Akadem ickie. W 1789 r. udał się, ja k wcześniej jego b ra t, do Lipska n a s tu d ia teologiczne. Ukończył w 1792 r. W ydział Filozo­ ficzny. K ilka miesięcy wcześniej został n a tej uczelni lektorem języka pol­ skiego. L atem tego roku związał się z przybyw ającym i do Saksonii, a głównie do Lipska, polskim i p a trio ta m i em igrującym i z Rzeczypospolitej po przegranej w ojnie polsko-rosyjskiej i zwycięstwie Targowicy. Poznał wówczas J u lia n a Niemcewicza, T adeusza Kościuszkę, ale najw ażniejsza była znajom ość z H ugonem K ołłątajem , Ignacym i Stanisław em K ostką Potockim i o raz Franciszkiem K saw erym Dm ochowskim. Linde włączył się w prace w y jaśniające społeczeństw u niemieckiemu cele działań pol­ skich p a trio tó w . W ciągu p ó łto ra roku, od la ta 1792 do początku 1794 r., przełożył n a języ k niem iecki i ogłosił drukiem Pow rót posła i Fragment

Biblie targow ickiej J u lia n a Niemcewicza, Obserwacje polityczne państwa tureckiego Józefa Mikoszy i najw ażniejsze dzieło ówczesnej em igracji pol­

skiej O ustanow ieniu i upadku K o n sty tu cji 3 -m a ja 1791. Razem ponad 1100 stro n d ru k u . W szystkie przekłady drukow ał Jo h an n G o ttlo b Im m a- nueł B reitkopf. Je s t rzeczą ciekawą, że z tej sam ej drukarni n a zlecenie w arszaw skiego księgarza M ichała G rólla kilka miesięcy wcześniej wyszedł niem iecki przek ład P ow rotu posła nieznanego tłum acza. W tym sam ym czasie L inde wykonyw ał d la swych możnych przyjaciół także inne prace,

(3)

S am u e l B o g u m ił L in ­ d e ( p o r tr e t w z b io ­ r a c h K sią ż n ic y M iej­ sk iej)

za które najpraw dopodobniej otrzym yw ał w ynagrodzenie. Być może zle­ cane zad an ia sprawiły, że podróżował do Drezna. T am z etk n ął się z Fran- zem V olkm arem R einharden!, głów nym kaznodzieją dw orskim , k tó ry po ­ znawszy jego zainteresow anie językiem i lite ra tu rą polską, stw ierdził, że język ten je s t trudny, a w literatu rze nie m a niczego oryginalnego. Linde nie zapom niał tych słów. P rzypom niał je po latach w przedm ow ie do swego przekładu pracy Józefa M aksym iliana Ossolińskiego o W incentym

K adłubku.

Ja k ważne dla pogłębienia znajom ości języka polskiego przez

(4)

dego były k o n tak ty z Polakam i, św iadczy fak t, że we wrześniu 1793 r. warszaw ski agent Ignacego Potockiego J a n Dembowski przesiał dla Lin­ dego k o m p le tn ą Gram atykę Onufrego Kopczyńskiego. W m arcu tego roku przesyłka od tego ag en ta nie zaw ierała wszystkich części dzieła pol­ skiego g ram aty k a. Po latach o tych spraw ach tak pisał: „N ieraz Ignacy i S tanisław H rabiow ie P otoccy raczyli próby m oje polskie w łasną ręką popraw iać, w p o trzeb n e do tego dzieła, nie szczędząc kosztów, m nie opa­ tryw ać, a ta k nie tylko z językiem , lecz i z lite ra tu rą m nie obeznaw ać” . Pom agali też inni Polacy. W spółpracę tę nazywał „K ursem polskim ” i „n ajw y ższą szkolą” .

W io sn ą 1794 r. po w ybuchu pow stania przeniósł się za sw ymi mece­ nasam i do W arszawy, a po klęsce, dzięki poleceniu Ignacego Potockiego, został bibliotekarzem i sekretarzem Józefa M aksym iliana Ossolińskiego w W iedniu. Może ju ż w Lipsku, a później w pow stańczej W arszawie, krystalizow ało się jego postanow ienie opracow ania polskiego słownika na­ rodowego. W W iedniu dzięki Ossolińskiem u zamysł ten bardzo szybko zaczął się urzeczyw istniać. Linde m iał do swej dyspozycji gwałtow nie pow iększający się księgozbiór Ossolińskiego - do czego sam się walnie p rzyczyniał - i inne biblioteki wiedeńskie, a także pom oc i m ateriały od innych Polaków , A d am a K azim ierza C zartoryskiego, T adeusza Czac­ kiego i innych. Zachowane fragm enty rękopisu Słownika (około 20% całego dzieła) św iadczą, że pom oc ta nie była aż tak znaczna, aby w pływ ała n a ostateczny k sz tałt dzieła.

P o d koniec 1796 lub n a p o czątk u 1797 r. W ilhelm Bogum ił K orn zaproponow ał Lindem u w ydanie słownika. N a przełomie m arca i kw iet­ n ia 1797 r. w lipskim czasopiśm ie „A llgem einer L ite ra risc h e r Anzei­ ge” i jen a jsk im „A llgem eine L ite ratu r-Z e itu n g ” ukazał się pierwszy pro­ sp ek t Słow nika polskiego wyrazów zadawnionych i teraz używanych z

wykładem stów na niem ieckie. K orn w swoim dopisku do arty k u łu Lin­

dego inform ow ał, że będzie to słownik polsko-niem iecki i niem iecko- polski, którego pierw szy to m m iał się ukazać jeszcze tego roku n a św iętego M ichała. W listopadzie Linde napisał drugi artykuł, w którym uspraw iedliw iał się, że nie dotrzym ał term inu ukończenia dzieła. Ogłosił go we w spom nianym czasopiśm ie jen a jsk im w m aju 1798 r. W obu arty k u łac h -p ro sp e k tac h przedstaw ił bardzo szczegółowo bazę źródłow ą swego dzieła, stw ierd zając, że tylko część wymienionych dziel już w ykorzystał. Były też takie, o których pisał: „Postylli R eja d o tąd nie

(5)

m ogłem zdobyć” . 23 IV 1798 r. Ossoliński zwrócił się do T adeusza Czac­ kiego, znanego wówczas zbieracza książek, twórcy biblioteki w Porycku, z p ro śb ą o pom oc w nabyciu tego dzieła. Postyllę „choć trochę nadgniłą, przecie całą” zdobył Linde latem 1799 r. w Sandom ierzu. Czynił z niej wypisy w 1801 r. W tedy ju ż praw dopodobnie Ossoliński posiadał dw a w y d an ia krakowskie dzieła R eja z la t 1566 i 1571, a poszukiw ał w ydania w ileńskiego z 1594 r.

Inicjatyw a w ydania Słownika przez K orna nie została zrealizow ana. M inęło jeszcze dziesięć bardzo pracow itych lat, zanim dzieło zaczęło uka­ zywać się w druku. G dy w grudniu 1803 r. Linde przenosił się do W arszawy, m ial ju ż opracow any Słownik do hasła „W ieża” i zebrane m ate riały do całego dzieła. W W arszawie n a zlecenie w ładz pruskich sta n ą ł n a czele tworzonego Liceum W arszawskiego. P odjął się nowych zad ań i obowiązków, ale pracy nad Słownikiem, nie przerw ał. W łu ty m i m arcu 1804 r. ogłosił prospekty (polski i niemiecki) Słownika języka pol­

skiego. Z apoczątkow ał tym sta ra n ia o druk tego dzieła. O bliczał, że n a

koszty dru k u słownika w czterech tom ach in octavo m ajo ri p o trze b a będzie około 10 000 talarów . Takiej sum y nie posiadał. O biecali pew ne kw oty i dali je A dam K azim ierz C zartoryski (4000 talarów ), Józef M aksym ilian O ssoliński, Stanisław Zamoyski. Przyłożyli też swój d atek car A leksan­ der I i król pruski Fryderyk W ilhelm III. Było tego jed n ak stanow czo za m ało, d latego w prospektach Linde przedstaw ił w arunki p ren u m e raty n a sw oje dzieło. C ena, k tó rą zaproponow ał, była ja k n a w arunki polskie b ar­ dzo wysoka, 10 dukatów za egzemplarz n a zw ykłym papierze i 12 dukatów za egzem plarz drukow any n a welinie.

O kazało się, że aby rozpocząć druk trzeb a było nie tylko dokończyć rękopis. N iedostatki drukarń warszawskich sprawiły, że d la Słownika Linde m usiał zakupić u B reitkopfa w Lipsku czcionki, a w B erlinie p a ­ pier, którego b odaj pierw sza p a rtia tran sp o rto w an a d rogą w odną zam arzła pod T oruniem w grudniu 1804 r. Aby druk mógł odbyw ać się bez prze­ szkód i system atycznie, Linde, korzystając z pośrednictw a B reitkopfa, sprow adził do W arszawy również zecerów. P onad dw a la ta trw ały przy­ gotow ania, zanim w m aju 1806 r. w drukarni warszaw skich pijarów był gotów pierwszy arkusz pierwszego tom u Słownika. W listopadzie tegoż roku do W arszawy d o ta rła w ojna. A rm ia francuska w pogoni za P ru ­ sakam i zajęła m iasto. Zaczęły się rekwizycje, kw aterunki i inne ciężary wojenne. O d tą d towarzyszyły one Lindem u i jego dziełu do końca, do

(6)

zakończenia dru k u w lu ty m 1815 r. T ran sp o rty papieru opóźniały się lub naw et nie dochodziły. Zecerzy i inni pracownicy drukarni opuszczali pracę lub byli zatru d n ia n i w artam i albo przy budowie okopów. D la uspraw ­ nien ia p racy L inde wypożyczył niezbędny sp rzęt z D rukarni Pijarskiej i urządził w sw ym m ieszkaniu drukarnię, której głównym zadaniem byl druk

Słownika. D ziałała o n a od w rześnia 1807 do m a ja 1813 r.

W yniszczenie K sięstw a W arszawskiego w ojnam i odbiło się n a w arun­ kach finansow ych Lindego. Jego i jego dzieło uratow ała pożyczka znacz­ nej sum y udzielona przez przyjaciela J a n a Stefazjusza. Pom ógł też Ja n Śniadecki i zaradność Lindego.

K ończąc d ru k Słownika mógł Linde z satysfakcją porów nać się z Jo- h an n em Im m anuelem G o ttlo b em Breitkopfem , któ ry posiadał „gisernią i d ru k a rn ią j a k n ajdokładniej urządzoną, m ając wszystko pod ręką, co tu z dalekich stro n sprow adzić trze b a było, obfitując w ludzi w sztuce d ru ­ karskiej najbieglejszych d ru g ą [właściwie pierwszą] edycją niemieckiego [słownika] A delunga 12 la t, bo od r. 1774 do 1786 drukował, a to w cza­ sach spokojnych, żadnej m u przeszkody nie czyniących” . Słow nik Lindego, obszerniejszy i trudniejszy d la drukarzy, został w ydrukow any w ciągu 8 lat i 10 miesięcy.

Id e a słow nika narodow ego języka nowożytnego narodziła się we W łoszech w połowie XV I w. - po w stała wówczas we Florencji A ccadem ia d ella C rusca. P raco w ała o n a nad oczyszczaniem języka włoskiego. W yni­ kiem tych p ra c byl słownik opublikow any w Wenecji w 1612 r. pt. Voca-

bolario degli A ccadem ici della Crusca. W następnych w ydaniach słownik

bardzo się rozrósł. P ow stała w 1635 r. A kadem ia F rancuska wydaw ała po wielekroć w latach 1694-1935 swój słownik języka francuskiego w dwóch tom ach. W latach 1726-1739 K rólewska A kadem ia N auk w M a­ drycie w y d ala słownik języka hiszpańskiego. Słownik języka rosyjskiego opracow ała i w ydała w sześciu obszernych tom ach Rosyjska A kadem ia N auk w la ta c h 1789-1794. Został on wznowiony ju ż w latach 1806-1822. Słownik języ k a angielskiego opracow any przez Sam uela Jo h n so n a ukazał się w 1755 r. J o h a n n Ihre w 1769 r. w ydal swój słownik języka szwedz­ kiego. N ajp o p u larn iejszy w naszym k ra ju był słownik języka niemieckiego Jo h a n n a C h risto p h a A delunga, którego pięć tom ów ukazało się w Lipsku w lata ch 1774-1786.

W R zeczypospolitej w dobie Ośw iecenia ugruntow ało się przekonanie o p o trzeb ie polskiego słow nika narodow ego. Może gdyby nie było Targowicy

(7)

i w szystkich po niej następujących w ypadków, o statn ie la ta swego życia O nufry Kopczyński poświęciłby pracy nad tym dziełem. G dy rozeszła się wieść, że Linde pracuje nad słownikiem języka polskiego, organizujące się Tow arzystw o Przyjaciół N auk w W arszawie podjęło dyskusję, j a ­ kie to dzieło być pow inno. Zgodzono się, że słownik pow inien daw ać rozstrzygnięcia o popraw ności wyrazu, sposobach jego użycia i. pisania. Linde w W iedniu, z dala od tych dyskusji, pracował nad dziełem, w któ ry m s ta ra ł się zgrom adzić ja k najwięcej polskich słów w pełni udokum entow a­ nych w źródłach tak co do znaczenia, ja k też sposobu użycia.

Nowe idee językoznaw stw a europejskiego, ja k b a d a n ia porów naw cze i h isto ria języka w ykorzystująca b a d an ia etym ologiczne znalazły miejsce w Słow niku Lindego. Jak o naukow y wstęp zamieści! w pierw szym tom ie sw ą rozpraw ę p t. Prawidła etymologii przystosowane do języka polskiego. Była to pierw sza w piśm iennictw ie polskim tak obszerna publikacja n a ten te­ m a t. Idea b ad ań porównawczych spraw iła, że w Słowniku znalazły się przy każdym haśle odpow iedniki niemal wszystkich języków słow iańskich - b ra­ kuje tylko bułgarskiego. Słowniki tych języków były bardzo niedoskonałe i s tą d pretensje do Lindego zgłaszane przez ówczesnych slaw istów .

Zakreślony przez Lindego we wstępie do pierwszego tom u pro­ g ram badaw czy je s t bardzo obszerny i wielokierunkowy. P u n k te m w yjścia m iał być jego Słownik. W ydaje się, że najw artościow sze byłyby u zupełnienia m ateriałam i przez niego pom iniętym i oraz zbioram i dia- lektyzm ów . D rugim kierunkiem byłoby przygotow anie słow nika po ­ prawnościowego. W zorów i podpow iedzi ja k wykonać te prace d ostarczały liczne i różnorodne słowniki niemieckie, francuskie, włoskie itp ., których Linde znal sporo.

Słownik języka polskiego to dzieło ogrom ne. Linde poświęci! m u po­ nad 20 lat bardzo żmudnej i bardzo sum iennej pracy. D okonał wypisów z około 800 dziel. D ruk pochłonął ponad 17 000 talarów . Aby zebrać m ateria ły do Słownika, m usiał Linde dokonać w yboru źródeł według kry­ teriów , któ re p odał w prospektach z 1797 r. B iblioteka Ossolińskiego w 1795 r. była dla niego za m ała, liczyła 2000-2500 dziel. W spólnie ze swym pracodaw cą sta rał się o jej powiększenie. O dw iedzali dwory, klasztory, kościoły w G alicji, zb ierając wartościowe książki. G dy L inde opuszczał W iedeń, biblioteka ta liczyła ju ż około 30 000 dzieł.

W chwili ogłoszenia w 1804 r. prenum eraty Słownika Linde rozpoczął sprzedaż swego dzieła. Pom agali mu w tym różni ludzie. N ajbardziej

(8)

zasłużyli się jego przyjaciele J a n Śniadecki, który sprzedał w W ilnie około 90 egzem plarzy, i Jerzy Sam uel B andtkie w Krakowie - około 130 eg­ zem plarzy. Sprzedaż postępow ała wolno i gdy we wrześniu 1847 r., po jego śm ierci, dokonano spisu jego rzeczy, okazało się, że do sprzedania pozostało jeszcze 9 egzem plarzy Słownika.

Dzieło Lindego je s t bardzo m ocno osadzone w trad y cji europejskiego slow nikarstw a i w dążeniach naszego n aro d u do zachow ania języka jak o niezwykle ważnej i niezbywalnej w artości. Idea zachow ania dla przyszłych pokoleń zabytków naszej kultu ry , w ty m tak że języka, zrodzona w cza­ sach stanisław ow skich, zo stała w zm ocniona d ra m atem upadku pań stw a i p o w staniem realnej groźby w ynarodow ienia Polaków. Dzieło Lindego n a swój sposób zabezpieczało słowo polskie przed zatraceniem .

Słow nik Lindego od chwili u kazania się stal się dziełem nieodzownym

d la polskich pisarzy i uczonych. O d 190 lat jes t ciągle dziełem żywym, co w słow nikarstw ie europejskim nie je s t zjawiskiem typow ym .

W ydaw szy Słownik, Linde był ju ż członkiem najw yższych władz ośw iatow ych K sięstw a W arszawskiego, a następnie K rólestw a Polskiego, i rek to rem Liceum W arszawskiego, którego dośw iadczenia upow szechniano jak o wartościow e wzory d la szkól. Mial u zn an ą pozycję uczonego. Był członkiem T ow arzystw a Przyjaciół N auk oraz zagranicznych akadem ii i tow arzystw naukow ych. Podejm ow ał prace naukowe, m ające znaczenie d la czasów, w których pow stały i razem z nimi przeszły do historii pol­ skiej n au k i, ja k np. obszerny arty k u ł O literaturze rosyjskiej ogłoszony w „P a m ię tn ik u W arszaw skim ” w latach 1815-1816 czy p raca O S ta tu ­

cie litew skim (W arszaw a 1816) nazyw ana też pierw szą polską m onografią

bibliograficzną jednej książki. W 1821 r. z dru k arn i N a tan a G liicksberga wyszła książka p t. Vincent Kadłubek, niemiecki przekład pracy Józefa M a­ ksy m ilian a Ossolińskiego o polskim kronikarzu średniowiecznym . Linde, tłu m acząc ją , postanow ił dopełnić przekładem wartościowych prac pol­ skich n a te m a t naszej historiografii średniowiecznej. W tom ie znalazły się m .in. rozpraw y Jo ach im a Lelewela. We wstępie Linde zapow iadał kon­ tynuow anie przekładów , w ykorzystując dorobek pisarski Józefa M aksym i­ lia n a O ssolińskiego, aby niem ieccy uczeni nie mogli w fałszywym św ietle przed staw iać histo rii Polski i jej nauki. Dalszych tom ów nie przygotow ał.

G dy w K sięstw ie W arszaw skim podejm ow ano prace związane z o rg an izacją nowych szkól wyższych, ja k W ydział Lekarski czy Szkoła P raw a i A d m in istracji, zawsze uczestniczy! w nich Linde. Swą ra d ą i

(9)

dośw iadczeniem slużyl też, gdy organizował się U niw ersytet W arszaw ski ustanow iony w 1816 r. Od 1818 r. kierował B iblioteką Pu b liczn ą przy Uniw ersytecie W arszawskim . M iała ona łączyć z ad an ia biblioteki uniw er­ syteckiej i narodow ej. Głębokie zm iany polityczne, które dokonały się po 1820 r. w K rólestw ie Polskim , sprawiły, że in sty tu cja ta nie zdołała w pełni rozw inąć swej działalności. Przez władze była wówczas p o strzeg an a ja k o biblioteka uniw ersytecka.

Pow stanie listopadow e dla 60-letniego Lindego było k atastro fą. Uległy likw idacji Liceum W arszawskie i B iblioteka Publiczna, które tw orzył od p o d staw i którym i przez la ta kierował. T rzeba dzisiaj uznać za niezwykle o k ru tn e wobec niego polecenie władz carskich, aby osobiście kierow ał p a­ kow aniem zbiorów Biblioteki Publicznej i innych bibliotek w arszaw skich i w ysyłał je do P etersburga. N adal uczestniczył we władzach ośw iatow ych i zanim przeszedł n a em eryturę zorganizował G im nazjum W ojew ódzkie w W arszawie.

N a koniec należy dodać, że Linde wiele la t uczestniczył we w ładzach swego w yznania.

Związki Lindego z T oruniem były bardzo żywe. Za pośrednictw em m a tk i (A nny B arb ary z Lagenhahnów , 1732-1813) przekazyw ał swoje dzieła toru ń sk im bibliotekom radzieckiej i gim nazjalnej. W 1814 r. zrzekł się należnej m u części spadku po rodzicach n a rzecz swego b r a ta J a n a W ilhelm a, p a sto ra w G dańsku. W T oruniu też o nim p am ię tan o . W 1844 r. Sim on Jacob Hepner zwrócił się do R ady Miejskiej z w nioskiem o wyróżnienie Lindego honorow ym obyw atelstw em T orunia. P rzy p o m n iał w nim pom oc, jakiej udzielił tw órca Słownika języka polskiego delega­ cji m ia sta w tru d n y m 1813 r., zjednując dla niej przychylność A d am a Jerzego C zartoryskiego, a dzięki niemu - dostęp do carskiej kw atery. Linde, dziękując za zaszczytne wyróżnienie, przekazał m iastu m edal, spe­ cjalny dyplom i odciski zabytkowej pieczęci U niw ersytetu Lipskiego, które o trzy m ał od tej uczelni i władz K rólestw a Polskiego w 1842 r. z okazji 50 rocznicy ukończenia studiów . W 1871 r. z okazji setnej rocznicy jego urodzin red ak cja „G azety T oruńskiej” zorganizow ała piękną uroczystość p atrio ty czn ą. W m iejscu, w któ ry m sta l jego rodzinny dom przy zbiegu ulic Królowej Jadw igi i Małych G arb ar, w 1959 r. w m urow ano tablicę pam iątkow ą, a w 1976 r. odsłonięto jego pom nik przed K siążnicą M iejską przy ulicy Słowackiego. W 1997 r. po raz drugi przyznano n agrody lite­ rackie im. Lindego ustanow ione przez władze T o ru n ia i G etyngi.

(10)

N o ta b ib lio g ra fic z n a

M. P ta s z y k , Bibliografia p ra c S a m u e la B og u m iła Lindego, T o ru ń 1990, te n ż e , K a le n d a rz ży c ia i tw ó rc zo śc i S a m u e la B ogum iła Lindego, W rocław 1992. O b s z e rn ą b ib lio g rafię p iś m ie n n ic tw a o L indem p o d a je Bibliografia lite r a tu ry p o l­ s k ie j „N ow y K o r b u t” , t . 5, 6, cz. 1 -2 : O św iecen ie, o p ra ć . E . A lek san d ro w sk a z zesp o łe m , W a rsz a w a 1 9 67-1972, o ra z S ło w n ik p is a rz y polskiego O św iecenia, p o d re d . T . K ostk iew iczo w ej i’ Z. G olińskiego, t. 3, W arszaw a 1996, s. 4 0 6 - 407. Z n a jn o w sz y c h p ra c o L in d em g o dzi się o d n o to w ać: S. S alm onow icz, C a su s L in d e g o . Z T o r u n ia do p a n te o n u p o lskiej k u ltu r y narodow ej, w: tegoż, S zkic e to r u ń s k ie z X V I I - X V I I I w ieku, T o ru ń 1992, s. 159-188; G . R essel, D ie R o lle d e r W o r tfo r sc h u n g in d e r K o n ze p tio n des „Słow nik ję z y k a p o l­ s k ie g o ” v o n M . S . B . L in d e , w: M ię d zy O św iecen iem a R o m an ty zm em : k u l­ tu ra p o lska około 1 8 0 0 ro ku , red . J. Z. L ich ań sk i, W arszaw a 1997, s. 3 9 5 - 408; B. S c h u ltz e , E in S o n d e rfa ll im p o ln is c h -d e u tsc h e n K u ltu r tra n s fe r: zw ei fr ü h e (1 7 9 2 ) Ü b ersetzu n g en von N ie m c e w ic z P o w ró t posła (1790), ta m ż e , s. 7 3 - 85; B . M a tu s z c z y k , W sp ra w ie k o n cep cji „Słow nika ję z y k a po lskieg o ” S a m u e la B o g u m iła L in d eg o , J ę z y k P o lsk i 78, 1998, z. 1 -2 , s. 9 8-103.

Cytaty

Powiązane dokumenty

[A.:] odeb. Zasmuca mię to, iż widzę, że moje kuse listy JWWPana Dobrodzieja zarażają, już ostatnie Jego szanowne pismo nie jak zwykle w 4 ce , lecz w 8 ce

Onimiczny obraz świata w tłumaczeniu poprzez język trzeci na przykładzie antroponimów 

Przeprowadzona pięcioetapowa analiza wycinka zasobu Słownika Lindego, wycinka ciekawego i osobliwego, pokazuje wieloaspektową próbę opisu badanej materii słownikowej:

• wystąpienia siły wyższej uniemożliwiające wykonywanie przedmiotu umowy. b) Zamawiający dopuszcza dokonanie zmiany terminów realizacji zamówienia, jeżeli

Potwierdzając moje wrażenia, zgadza się, że teraz właśnie jest narzędziem eksperymentu, wręcz dlatego tylko może jeszcze pisać, takie znajdując

Wykonawca zobowiązany jest dołączyć do faktury niebudzący wątpliwości dowód, (w szczególności oświadczenie Podwykonawcy lub bankowe potwierdzenie realizacji

a) Całość przedmiotu umowy, wykonanych prac oraz zastosowanych materiałów, surowców i wyrobów. Okres udzielonej gwarancji na przedmiotem zamówienia wynosi 36 miesięcy.

Największy ruch kolejowy na wschodniej granicy UE, gdzie następuje zmiana szerokości torów, odbywa się przez przejście graniczne w Terespolu, co związane jest z przebiegiem