• Nie Znaleziono Wyników

Nauka o podmiocie gospodarstwa społecznego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nauka o podmiocie gospodarstwa społecznego"

Copied!
264
0
0

Pełen tekst

(1)

ROMAN R Y B A R SK I

NAUKA O PODMIOCIE /

GOSPODARSTWA SPOŁECZNEGO

KRAKÓW

NAKŁADEM AKADEMII UMIEJĘTNOŚCI

SKŁAD G Ł Ó W N Y W K SIĘGARNI SPÓŁK I W Y DA W N ICZEJ POLSKIEJ

1912.

(2)
(3)

NAUKA O P O D M I O C I E

GOSPODARSTWA SPOŁECZNEGO

(4)
(5)

ROMAN R Y B A R SK I

NAUKA O PODMIOCIE

GOSPODARSTWA SPOŁECZNEGO

KRAKÓW

NAKŁADEM AKADEMII UMIEJĘTNOŚCI

SKŁAD G ŁÓ W N Y W K SIĘG A RN I SPÓ ŁK I W Y DA W N ICZE] POLSKIEJ

1912.

(6)

W

I

DRUKARNIA UNIW . JAGIELL. PO D ZARZĄDEM J. FILIPO W SK IEG O W K R A K O W IE .

(7)

C ZĘ ŚĆ P IE R W S Z A .

Creneza i charakter logiczny pojęcia podmiotu gospodar­

stwa społecznego.

R O Z D Z IA Ł I.

S ta n o w isk o c z ło w ie k a w g o sp o d a rstw ie sp o łe cz n em 1).

1. P o dstaw o w e pojęcia n au k i g o sp o d arstw a spo­

łecznego nie są dziś jeszcze trw ały m fundam entem , n a któ ry m b y m ożna było budo w ać różniące się tylko w szczegółach system y. Przeciw nie, znaczna ich w ięk­

szość je st jeszcze w stan ie m gławicowym , dla dow ol­

ności au torskiej szerokie pole je st otw arte. Je d n a k z p o śró d ogółu tych zasad k ilk a m a m niej lub więcej w y raźn ą fizyognom ię, m iędzy innem i n a u k a o p o trz e ­ b ach ludzkich. Nie w eszła ona do system u naukow ego dopiero w tedy, g d y ją dokładniej sform ułow ano i g d y jej w yznaczono w nim miejsce, stanow i bow iem od sa­

m ych początków isto tn ą jego p rzesłank ę. Z chwilą, gdy za p u n k t w y jściateo ry i posłużyło F r. Q u esn ay ’owi praw o n a tu ra ln e człowieka, »łe d ro it que Phom m e a a u x cho-

J) Z a n ie je d n ą cen n ą uw agę, d o ty c zą cą fo rm y o p raco w an ia lu b m a te ry a łu źródłow ego, zużytk o w an eg o w ro zp raw ie , z a ciąg n ą­

łem zobow iązanie w zględem JW . P a n a P ro f. W ł. C z erkaw skiego, k tó re m u też n a tem m iejscu sk ła d am w y ra z y podziękow ania.

R . R y b arsk i. t

(8)

ses p ro p re s ä sa jouissance« ^ g d y A dam Sm ith stw ier­

dził, że ostatecznym celem p rod ukcy i je st k o n su m c y a 2), z tą chwilą ju ż zostało określone stanow isko n au k i o po trzeb ach ludzkich. Od tego czasu zm ienia się jej form a, postać zew nętrzna, zależnie od epoki i ind yw i­

dualności pisarskiej, ale n a ogół nie uleg a zaprzeczeniu fak t zasadniczy, że te p o trze b y stanow ią oś, około k tó ­ rej obraca się cała działalność ekonom iczna, że do nich sp ro w ad zają się w szystkie zjaw isk a gospodarcze. Nie­

zależnie od tego, ja k się w szczegółach tę kw estyę sform ułuje, czy się u w y d atn i jej znaczenie dla system u w prost w definicyi n a u k i czy też sam ym tylko cało­

kształtem wywodów, żad n a nie zachodzi w ątpliw ość że po trzeb y stano w ią p u n k t w yjścia, od k tó reg o m usi się rozpocząć k ażd a racy o n a ln a k o n stru k cy a system u ekonom ii politycznej.

Nie zajm ie n as w tej chwili an i zagadnien ie klasyfi- kacyi potrzeb ludzkich, ani cały szereg d ru g o rzęd n y ch tem atów , k tó re łączą się z tym działem nau kow ego b ad an ia. Zależy nam tylko n a dokładni ej szem sform u­

łow aniu zasadniczego znaczenia tego problem u. Ja k ą ż więc treść n au k o w ą zaw iera zdanie: człowiek g o sp o d a­

ru je dla zaspo ko jenia w łasnych p o trze b ? J e s t w niem zaw arte pojęcie go spo daro w ania, ale to pojęcie n a b ie ra właściwej treści dopiero w tedy, g d y w ypow iem y d ru g ą część pow yższego zdania, gdyż ona stw ierd za w łaści­

wość, k tó ra łączy w je d n ą całość w szystkie zjaw iska gospodarcze. In nem i słowy, n a u k a o p o trze b ach je st

*) O eu v res econom iques et p h ilo so p M q u es de F r. Q uesnay, fo n d a te u r d u System e econom ique, w yd. A u g u st O nokeu; F ra n c ­ fo rt-P a ris 1888. (W edług tego w y d an ia c y tu je m y zaw sze Q uesnaya) L e d ro it n a tu re l, s. 359.

2) A dam S m ith, A n I n q u iry in to th e N a tu re a n d C auses of e W e alth of N ations, w yd. E d w in Caim an, L o n d o n 1904. Bk I I , C h I. al. 26-ta. Bk I I , Ch. I I I . al, 4-ta.

(9)

G O S P O D A R S T W A S P O Ł E C Z N E G O 3 tym w spólnym m ianow nikiem , do k tó reg o m ożna sp ro ­ w adzić poszczególne elem enty życia gospodarczego;

pow yższe określenie roli p o trzeb je st najogólniejszem tw ierdzeniem ekonom icznem . Na tej p o dstaw ie wiemy, że do tej sam ej k a te g o ry i n ależy w ysiłek człowieka pierw otnego, k tó ry u g an ia się po lesie za zw ierzyną, ja k i o rganizm w spółczesnej fab ry k i, zatru d n iającej milionowe k a p ita ły i ty s ią c e ’ robotników ; p ra c a g ó r­

nika, k tó ry w ydobyw a w ęgiel z głębi ziemi, ja k i p ra c a profesora, k tó ry w y kład a w audj^toryum . W szystkie działy n a u k i g o sp o d arstw a społecznego łączą się n a j­

ściślej z zagadnieniem p o trzeb ludzkich; w sto su n k u do niego nie w y stęp u ją one w ch a ra k te rz e ró w n o rzę­

dnym , lecz są jej p o d p o rząd k o w an e. W nauce o p o ­ trzeb ach zn ajd u je oparcie zasadnicze te o ry a w artości i ceny. Ze w zględu n a nią p rzepro w adzić m ożna ścisłą granicę m iędzy p ro d u k cy ą jak o działalnością, k tó ra w y­

tw arza śro dk i do z a sp o k ajan ia ludzkich po trzeb, a kon sum cyą, czyli ich zaspokajaniem . W ysokość dochodu, w artość m ajątk u, w ogóle udział, k tó ry p rz y p a d a n a jed n o stk ę w rozdziale dóbr, m ożna oznaczyć tylko w sto su n k u do ilości jej p o trze b i ich rod zaju . To w szystko są fa k ty p ro ste i jasne, któ ry m n ik t nie p rz e ­ czy, n ap ro w a d z a ją one je d n ak na w nioski dla naszych wyw odów zasadnicze.

2. Jeśli się stw ierdzi, że celem ludzkiej d ziałal­

ności je st zasp o k ajan ie p otrzeb, że w tern streszcza się isto ta go sp o d arstw a społecznego, to tern sam em p rz e ­ p ro w ad zam y odróżnienie m iędzy ludźmi, k tó ry ch p o ­ trz e b y zn a jd u ją w niem zaspokojenie, a tem wszyst- kiem, co służy do ich pokrycia. P rz e p ro w a d z a się tem sam em pierw szą, n ajw ażn iejszą k lasy fikacy ę eko no ­ miczną, dzieląc gospo.darstw o społeczne n a jego cele i n a środki, k tó re służą tym celom. P rzedm iotem b a ­ d an ia dla ekonom isty nie jest, ja k np. dla chem ika,

l *

(10)

zasób w sp e c ja ln y sposób u kształto w an ej m ateryi, bez różnicy, czy sk ład a się ona n a o rganizm ludzki, czy zwierzęcy, czy wreszcie wchodzi w sk ład p rz y ro d y n ie­

organicznej. E o z p a tru ją c zjaw iska gospodarcze, nie m am y p rzed sobą tylko pew nej ilości dóbr, p rzedm io­

tów gospodarczych, ja k to czasam i błędnie definiow ano.

Z jedn ej stro n y bowiem m am y tu dobra, z d ru g iej lu ­ dzi, k tó ry m one służą, z jednej stro n y p r z e d m i o t y , z drugiej p o d m i o t y gospodarcze. T ak więc g d y b y chodziło o możliwie najo gó lniejsze sform ułow anie po ­ jęcia ekonom ii politycznej, o w skazanie terenu, k tó ry ona bada, m ożnaby powiedzieć, że je st to n a u k a o p o d ­ m iotach i przed m io tach gospodarczych. D e fin ic ja ta b y łab y b ard zo d alek ą od dokładności, ale w y rażałab y to, o co nam n a razie chodzi, ów o d ręb n y c h a ra k te r b ad an ia ekonom icznego, w skazy w ałaby , że n asza n a u k a należy do dziedziny n a u k społecznych, bo one w szy st­

kie w zasadzie o p ie ra ją się n a pojęciu podm iotu.

3. Na tern je d n a k nie koniec. O kreślenie, że czło­

wiek g o sp o d aru je dla zasp ok ojenia swoich po trzeb, na- n ap ro w ad za n a jeszcze inną, nie mniej w ażną kon sekw en ­ c ję. U w yd atn ia ono n a tu rę działalności gospodarczej.

Bo nie m ożna pow iedzieć: pocóż m am y w prow adzać, o ile nam chodzi o u zy sk an ie n ajogó lniejszy ch o k re­

śleń, pojęcie c e l u ludzkiej działalności gospodarczej, przecież m ożem y w ziąść ją sam ą za p u n k t w yjścia w naukow em b ad an iu . T ru d n o p o p rzesta ć n a stw ier­

dzeniu, że człowiek g o spo daru je, zam iast sp ro w adzać jego go spo darczą działalność do jego p otrzeb. Lecz b ard zo często u żyw a się słów: »działalność g o s p o d a r­

cza« bez żadnych dalszych objaśnień, b ard zo często mówi się o »podmiocie gospodarującym «, o »podmiocie działającym « jak o o czemś, co sam o p rzez się je st p r o ­ ste i zrozum iałe. A przecież nie w yczerpie się za­

k re su b ad an ia n a u k i g o sp o d arstw a społecznego, jeśli

(11)

G O S P O D A R S T W A s p o ł e c z n e g o 5 się powie, że zajm uje się ona »działalnością g o sp o d ar­

czą «.

W yrazy: działalność, działanie, nie są to term in y właściwe tylko nauce ekonomii. Są to określenia, za- czeiąm ięte z życia codziennego. Nie są one dalej czemś, coby w yłącznie odnosiło się do człowieka; m ówim y o d zia­

łalności p rzy ro d y , o d ziałaniu p rzy p ad k u . B y to p o ję ­ cie zacieśnić do pierw szego w ypadku, m usim y mówić w yraźnie o ludzkiej działalności. J a k a je d n ak je st jego treść w dziedzinie g o sp o d arstw a społecznego ? Może do jej u w y d atn ien ia p osłuży n astęp u jący przykład.

K ilku znajom ych wyszło n a p rzech ad zk ę za m iasto. Po drod ze w idzą pole, zarosłe nieużytecznym i chw as­

tami. Chcąc dać upływ swojej en erg ii fizycznej, bio­

r ą się do odczyszczenia tego pola. G dyby tego nie uczynili, niebaw em jego właściciel m usiałby n ająć w tym sam ym celu p ła tn y ch robotników , k tó ry ch p raca p o d ­ p a d ła b y pod k ateg o ry ę zw yczajnej produkcyi. A nie możem y nato m iast uzn ać za p ro dukcyę, wogóle za dzia­

łalność g o sp od arczą faktycznie w ykonanej p racy p ie r­

wszej, mimo, że zarów no ze w zględu n a re z u lta t g o ­ spodarczy, ja k i n a postać zew n ętrzn ą niczem się ona od p racy n ajem ny ch ro botn ikó w nie różni. Otóż ten p rz y k ła d dow odzi, — a pod ob ny ch m ożnaby n a g ro m a ­ dzić bez liku, — że istoty działalności gospodarczej nie m ożna u p atry w ać w jej zew nętrznej ch arak tery sty ce, nie m ożna kłaść n acisk u n a techniczną n iejak o stronę tego procesu. E ko n o m ista nie może mówić o d ziałal­

ności gospodarczej, ja k mówi np. p rz y ro d n ik o d ziała­

n iu p ra w a ciężkości, k tó ry n a pod staw ie ru ch u cząstek m atery i w y kry w a to praw o. Is to ta zjaw isk a g o sp o d a r­

czego tkw i w w sk azaniu jeg o celu, w u w y d atn ien iu jego c e l o w e g o c h a r a k t e r u . D opiero w tedy, g dy wiemy, do jak ieg o w spólnego m om entu sp ro w a d zają się zajm ujące n as działania ludzkie, gd y wiem y że tym

(12)

m om entem są p o trzeb y ludzkie, dopiero w tedy ro z u ­ miemy, czem je st działalność gospodarcza.

Jeśli więc w skazujem y cel g ospodarczej d ziałal­

ności, to tern sam em u w ydatniam y, że ona je st środkiem , że ona jest czemuś innem u p o d p o rząd k o w an ą. G dyby ludzie gospodarow ali dla zasp ok ojenia p o trze b jak ich ś wyższych istot, w tedyby podm iotam i b y ły owe wyższe istoty. T ak więc nie sam fakt, że człowiek g o sp o d aru je dla zasp ok ojen ia potrzeb, lecz fakt, że g o sp o d aru je dla zaspokojenia w ł a s n y c h p o t r z e b m a znaczenie z a ­ sadnicze. Mówiąc o sam ej działalności go spodarczej, nie określam y jeszcze roli człow ieka w gosp od arstw ie społecznem, a tylko jeg o rolę w produkcyi. C h arak te­

ry zujem y tem sam em tylko je d n ą stron ę jego stan o ­ wiska. Człowiek je st podm iotem g o sp o d arstw a społe­

cznego dlatego, że to g o spo darstw o służy do zasp o k o ­ jen ia jego po trzeb, a nie dlatego, że je st jedn ym z czyn­

ników — pow iedzm y naw et, bo to isto ty rzeczy nie zmienia, czynnikiem głów nym , — k tó re w y tw arzają środki do ich zaspokojenia. Jeg o działalność p ro d u k ­ cyjna je st fu n k cy ą jego znaczenia, k tó re m a ja k o cel g o sp od arstw a społecznego. »Jest to jed en z n ajb ard ziej pow ażnych błędów, — mówi jeden z am eryk ańskich ekonom istów, R ich ard T. E ly ^ — g d y się p a trz y n a człowieka, ja k o n a p r o d u c e n t a d óbr, ja k o n a tego,

» p r z e z k o g o « w szystkie rzeczy m ają znaczenie dla n a ­ szej nauki, kied y nieskończenie w ażniejszym faktem jest, że człowiek je sttjrm , » d l a k o g o « w szystkie rze-

n W szelkie c y ta ty p o d a ję w p rz e k ła d z ie po lsk im , zachow u­

ją c ję z y k o ry g in a łu ty lk o ta m , gdzie chodzi o k ró tk ie w y rażen ie, k tó re g o m y śli n ie zdołałoby zachow ać tłóm aczenie. R ów nież za­

chow uję p o d k re śle n ia d o ty c zą cy c h au to ró w , a je śli g d zie w p ro w a­

dzam w łasne, u w y d atn iam to o so b n y m p rzy p isk ie m .

ń R ich a rd T. E ly, O u tlin e s of E conom ics. N ew -Y ork-Lon- do n 1903, s. 42.

(13)

G O S P O D A R S T W A S P O Ł E C Z N E G O 7 czy są produkow ane«. N iedocenienie tej p ra w d y sp ro ­ w adza b ard zo ujem ne sk u tk i dla całego system u, gdyż nie je st to d ru g o rzęd n a okoliczność, o b o jętn a dla całości pojęć ekonom icznych, ale kw estya, p rz e s ą d z a ­ ją ca o zasadniczym pog ląd zie n a zjaw isk a g o sp o d ar­

cze. T ak więc nie m ożna zgodzić się z tern, co pow ie­

dział L oren z Stein, że podstaw ow em pojęciem gospo­

d a rstw a społecznego je st d z i a ł a j ą c a o s o b o w o ś ć (»Thätige Persönlichkeit«), przeciw nie, o d ra z u n ależy uw ydatnić, że to stanow isko zajm uje pojęcie o s o b o ­ w o ś c i c e l o w e j . J e s t to konsekw encya, k tó ra płynie z tego p ro steg o tw ierdzenia, że człowiek g o sp o d aru je dla zaspo ko jen ia w łasnych p o trze b ; w tern zd an iu za­

w iera się też tw ierdzen ie, że celem g o sp o d arstw a społecznego je st osoba ludzka.

4. O bydw a pow yżej zaznaczone m om enty pozo­

sta ją z sobą w ja k najściślejszym zw iązku. Je stto to sam o tw ierdzenie, u jęte z dw óch różn ych pu n k tó w wi­

dzenia. Jeśli bow iem przep i’ow adzam y odróżnienie p o d ­ m iotów i przedm iotów , to p a trz y m y n a g osp odarstw o społeczne jak o n a coś nieruchom ego, ujm ujem y je statycznie; p odobnie p o stęp u je anatom , k tó ry b a d a b u ­ dow ę organizm u, nie in teresu jąc się w tej chwili jego działaniem . Jeśli zaś zajm ujem y się stosunkiem , k tó ry zachodzi m iędzy podm iotem g o sp o d arstw a społecznego a jego przedm iotam i, m iędzy działalnością go spo darczą a jej celem, to od tw arzam y dynam ikę zjaw isk go spo­

darczych, o bserw ujem y n iejako ru ch g o sp o d arstw a spo­

łecznego; ta k samo p o stęp u je fizyolog, g d y b a d a o b ja­

wy życia organizm u. W oby dw u -wypadkach m am y do czynienia z jednem podstaw ow em pojęciem , pojęciem człowieka, jak o podm iotu g o sp o d arstw a społecznego i jem u to pośw ięcone są dalsze bad ania.

(14)

R O Z D Z IA Ł I I .

P odm iot g o sp o d a rstw a społecznego w d o ty c h cz aso w ej lite r a tu r z e .

1. W iadom o nam , że pojęcie po dm iotu g o sp o d ar­

stw a społecznego je st jednem z p od staw ow ych o k re­

śleń teo ry i ekonomii. Nie n ależy je d n a k przypuszczać, by zajęcie się niem było p ro p o rcy o n aln e do jego w aż­

ności, Nie je st to przedm iot, z którym by ludzie zajm u ­ jący się b ad an iam i ekonom icznem i byli oswojeni; w słow ­ nikach um iejętności społecznych nie znajdzie się u s tę ­ p u zatytułow anego: podm iot g o sp o d arstw a społeczne­

go, nie m a to zagadn ienie p ra w a obyw atelstw a w podręcznikach n au k i ekonomii. A nie je st to rzecz dziwna, przeciw nie, ta k i je st zw yczajny bieg b a d a n ia naukow ego, w k tó ry m n a sform ułow anie zasadniczych pojęć przychodzi kolej dość późno.

Nie n ależy je d n a k z faktu, że m ało się zajm ow ano literackiem opracow aniem b ad an e g o przez n as pojęcia, wnosić, że ono w ogóle je st obce nauce g o sp o d arstw a społecznego. Istn ie je w niej ono, ale istnieje w postaci ru d y m en tarn ej, ja k o coś, co się w y daje autorom ta k proste, że bez zatrzy m an ia się p rzy niem przechodzą do innych przedm iotów ; w y ciąg ają konsekw encye, nie w skazując n a przesłankę. N atom iast niem a niem al zu ­ pełnie sy stem aty ki om aw ianego pojęcia, niem a tego, co się n azy w a » literatu rą przedm iotu«. K w estya ta jeszcze nig d y nie by ła system atycznie opracow ana.

Zw róciła je d n a k uw agę kilk u autorów . Z p o śró d tych, z k tó ry ch p o g ląd am i zap oznać się w arto, należy w yróżnić dwie gru py . J e d n i mniej lu b więcej w yraźnie u zn ają p o t r z e b ę nauk ow ego opraco w ania pojęcia podm iotu, zd ają sobie sp raw ę z tego, że ekonom ista pow inien dłużej się zatrzym ać p rzy tym punkcie. D ru ­ dzy zaś w prost, w swoich system ach lu b m onogra-

(15)

G O S P O D A R S T W A S P O Ł E C Z N E G O 9 liach o p ie ra ją się n a o wem pojęciu, form ułując je mniej lub więcej dokładnie.

2. Z p o śró d pierw szej g ru p y zacząć należy, choć­

by ze w zględów chronologicznych, od w ydanych w r.

1827. »Elem ents d ’ideologie« p rzez D e stu t’a de Tracy, k tó ry ch jed en tom pośw ięcony został ekonom ii p oli­

tycznej. Oto in teresu jąc y n a s ustęp: »Pojęcie p o t r z e b i ś r o d k ó w , p r a w i o b o w i ą z k ó w , przy p u szcza p o ­ jęcie w ł a s n o ś c i ; a pojęcie b o g a c t w a i b r a k u , s p r a w i e d l i w o ś c i i n i e s p r a w i e d l i w o ś c i , k tó re od tam teg o pochodzą, nie może istnieć bez p o jęcia w ł a ­ s n o ś c i . N ależy przeto rozpocząć od w yjaśn ienia tego ostatniego; m ożna to zrobić przez zb ad an ie genezy, a więc to pojęcie w ł a s n o ś c i m ożna oprzeć tylko n a pojęciu o s o b o w o ś c i ; bo g d y b y je d n o stk a nie m iała św iadom ości sw ojego o dręb n eg o i sam odzielnego istnie­

nia, nie m ogłaby niczego posiadać, nie m ogłaby niczego mieć, co je st jej w ł a s n e . N a le ż y więc p rzedew szyst- kiem zbadać i oznaczyć pojęcie o s o b o w o ś c i . . . G dy­

byśm y nie mieli w yraźnej św iadom ości naszeg o ja i w konsekw encyi pojęć o s o b o w o ś c i i w ł a s n o ś c i , nie m ielibyśm y p o t r z e b . . . ; a jeśli nie m ielibyśm y potrzeb, nie m ielibyśm y pojęć bo gactw a i b r a k u « . .. 1).

R ozw ażania D estu t’a de T rący m ają raczej c h a ra k te r filozoficzny, aniżeli ściśle ekonom iczny. N ależało je d n ak je przytoczyć, gdyż u w y d a tn ia ją one ten mom ent, n a k tó ry m opiera się pojęcie podm iotu i przedm iotu, m ia­

nowicie przeciw staw ienie sobie p o trze b i środków ich zaspokojenia, a pow tóre fakt, że te pojęcia są w spólne n au k o m społecznym . F achow ym ekonom istom m ogły

^ L e C om te D e stu t De T rą cy , E le m en ts d ’ideologie, IV - e et V-e P a rtie s, T ra ite de la v o lo n te et de ses effets; B ru x elles 1827, s. 4, s. 13. P o r. w ydane o sobno: T ra ite d ’eeonom ie p o litique, P a ris 1823, s. i i n ast.

(16)

one dostarczyć g ru n tu do sk ry stalizo w an ia tych pojęć w ich dziedzinie, posłużyć za p o d staw ę do sy stem a­

tycznej n au k i o podm iocie g o sp o d arstw a społecznego.

B ardziej k on k retn ie p rzed staw ia rzecz O tto E ffertz, zapo zn an y w M em czech a u zn an y w F ran cy i ekono­

m ista, n a k tó reg o system »ponofizyokratyczny« m ożna się zap atry w ać b ard zo rozm aicie, k tó rem u je d n a k nie m ożna odmówić by strości kry ty czn ej i um iejętności sta ­ w iania zagadn ień teoretycznych. »W lite ra tu rz e — mówi on w swem dziele »A rbeit u n d B o d e n « x) — p an u je co do pojęć czynnika, osoby i rzeczy wielkie zam iesza­

n ie ... Szczególnie źle m a się rzecz z te o ry ą osób. Nie istnieje ona zupełnie. O peru je się często słowem, nie określa je d n a k pojęcia. W s z y s t k i e s y s t e m y r o z ­ p o c z y n a j ą o d p o j ę c i a r z e c z y g o s p o d a r c z y c h . J a k g d y b y m o ż n a b y ł o u c h w y c i ć p o j ę c i e r z e ­ c z y b e z p o j ę c i a o s o b y . P i e r w s z e p o j ę c i e z a ­ w i s ł e j e s t o d d r u g i e g o . T a m g d z i e p o w i n n a b y ć t e o r y a o s ó b , w l i t e r a t u r z e j e s t w i e l k a l u k a 2). Z a w zór tu taj pow inni służyć juryści. Oni ro z ­ poczy nają od teoryi osób i przech od zą potem do te o ry i rzeczy«.

W reszcie z polskich autorów W łodzim ierz Czer- kaw ski zajm u jąc się specyalnie te o ry ą czystego docho­

du z ziemi, n a jednej z pierw szych k a r t stw ierdza, że n a u k a ekonom ii politycznej »musi się nieraz n a w stępie (zająć) oznaczeniem dw óch głów nych punktów , k tó re przychodzą we w szystkich n au k ac h społecznych, o zna­

czeniem podm iotu i p rzed m io tu ekonom icznego. Pod-

*) O tto E ffertz, A rb e it u n d B oden. G ru n d lin ie n e in e r P ono- p h y sio k ra tie . B and I. A llg e m ein er Theil, Z w eite A uflage. B erlin 1890, s. 65. P o r. analogiczne u s tę p y u tegoż a u to ra » A ntagonism es econom iques«, P a ris 1906. (B ibliotheque in te rn a tio n a le d ’econom ie politique).

s) P o d k re śle n ie n ie pochodzi od cytow anego a u to ra .

(17)

G O S P O D A R S T W A S PO ŁE C ZN K G O 11

m iotem je st d la niej istota, której p o trze b y m ają być zaspokojone, przedm iotem śro d k i służące do tego za­

spokojenia« 1).

Z p o śró d pow yżej w ym ienionych autorów n a n a j­

b aczn iejszą uw agę zasłu gu je ostatni, gdyż nie ty lko użył on słowa: podm iot ekonom iczny, lecz i sam o p o ­ jęcie p odm iotu w y raźnie i ściśle określił, stw ierd zając p rz y tern, że je st ono podstaw ow e dla w szystkich n a u k

społecznych.

3. W ażniejsze dla n as znaczenie w zasad zie mieć pow inni ci pisarze, k tó rzy po zytyw nie w swoich system ach op arli się n a pojęciu podm iotu. Są oni je ­ d n a k rów nie nieliczni, ja k i poprzedni. Dość często co- p ra w d a m ożna spotkać ów w yraz: podm iot g o sp o d a r­

czy, ale albo ten w yraz je st u ży ty bez żadnych o k reś­

leń i w yjaśnień, alboteż nie oznacza tego, co m y p ra- gniem y tym term inem oznaczyć. W ogóle tym w yrazem sw obodnie po słu g u je się niem iecki języ k ekonom iczny.

Chcąc w ypow iedzieć jego treść w ję zy k u angielskim lu b francuskim , należałob y uciec się do opisy wań. A z po ­ śró d niem ieckich autorów kilk u tylko dłużej się p rzy tern pojęciu zatrzym ało, nie m ożna j’ed n ak rezu ltatu , p rzez nich osiągniętego u zn ać za dostateczny.

Najw cześniej zajął się tem zagadnieniem Dr. A rnold L indw urm , w w ydanych w r. 1866 »G rundzüge d er Staats- u n d P rivatw irtsch aftslehre« . Pojęciom podm iotu i p rzedm iotu p rzy p isu je on znaczenie zasadnicze; są one »pierwszem niezbędnem założeniem każdego go ­ spodarow ania«. »Nie m ożna sobie w ogóle w yobrazić go­

sp o d arstw a bez obyd w u tych czynników , m ianow icie bez tego, kto g o sp o d aru je, i bez tego, co je st p rz e d ­ m iotem g o spo darstw a. Rów nież je d n a k nie m ożna so-

*) W łodzim ierz C zerkaw ski, T e o ry a cz y ste g o d o ch o d u z zie­

m i. W K rakow ie 1897 s. 4

(18)

bie go pom yśleć bez działalności, k tó ra podm iot i p rz e d ­ m iot staw ia w w zajem ny stosunek. P rzez to samo w skazaną je st d ro g a b ad an ia: m a ono, ab y uzyskać zrozum ienie pojęcia g o spo darstw a, określić znam iona podm iotu gospodarczego, p rzed m io tu gospodarczego i tej działalności, k tó ra je łączy we w zajem ny sto su ­ nek«. Jasn em b y było pojęcie podm iotu, gd yb yśm y w ie­

dzieli, co A. L ind w u rm rozum ie p rzez słowo »w irtschaf­

ten«. M e m ożna pojęcia działalności gospodarczej tr a k ­ tow ać jak o zupełnie prostego, nie w ym agającego o b ja­

śnień. W zam ian za to ów a u to r p odaje dalsze cechy podm iotu. »Dalsza c h a ra k te ry s ty k a p odm iotu go spo­

darczego m usi tkw ić w tern, co je st p o d staw ą d ziałal­

ności gospodarczej. T e m j e s t wo l a « . P ra w d ą jest, że

»działalność lu d zk a w ogóle bez woli nie je st możliwą«, ale nie m ożna powiedzieć, by ta p ra w d a w yjaśniała p o ję ­ cie podm iotu gospodarczego. L indw urm kładzie n a ­ cisk n a ow ą wolę, n a jej ró żn e objaw y. W tem ro zu ­ m ieniu słowo »podm iot gospodarczy« nie m a u niego celowego znaczenia, a d o p ro w ad za go do o dróżnienia różnych form, w k tó ry ch się p rzejaw ia w g o sp o d a r­

stw ie w ola lu dzka. P odm iotam i gospodarczym i sta ją się różne jej uk ształto w ania. »Pojęcie człowieka, osoby, nie p o k ry w a się koniecznie z pojęciem po dm iotu go­

spodarczego. Z arów no je d n a osoba m oże objąć w sobie w iększą liczbę podm iotów gospodarczych, ja k i jeden podm iot gosp od arczy może rep rezen to w ać w iększą liczbę osób. Jeśli się więc ludzi sklasy fiku je w edle ich gospodarczej działalności, to n ależy k ażd ą osobę tam umieścić, gdzie ona należy wedle sw ojej właściwości jak o podm iot gospodarczy«.

I t a k stan urzędniczy je st częścią p raw n o -g o sp o d a r­

czego podm iotu, p ań stw a; urzęd nicy w p ry w atn em życiu m ogą być obok tego sam odzielnym i podm iotam i g o ­ spodarczym i. P o do bn e odró żn ien ia m ożnaby przep ro -

(19)

G O S P O D A R S T W A S P O Ł E C Z N E G O 13 wadzić i w p ry w atn em go spodarstw ie; ta k np. ro b o tn ik fab ry czn y je st częścią podm iotu go spodarczego — go­

sp o d arstw a fabrycznego, gdyż p o d p o rząd k o w ał sw oją wolę woli f a b r y k a n ta 1).

Zajęliśm y się obszerniej p o glądam i L in d w u n n a z tego pow odu, gdyż są one typow ym i dla dotychczaso­

w ego trak to w a n ia k w estyi podm iotu w ekonom ii poli­

tycznej. Nie darm o on w tern śam em dziele zajął się stosunkiem tej n au k i do n a u k i p raw a; w ziął z niej p o ­ jęcie podm iotu, i zgodnie z praw niczem i odróżnieniam i p rzep ro w ad ził i ekonom iczne. J e s t rzeczą p ro stą, że tak ie pojęcie już choćby dla tego nie może być ową zasadniczą k a te g o ry ą ekonom iczną, za k tó rą je chce słusznie uw ażać L indw urm , gdyż b ra k m u potrzebn ej jasności. P rzez to, że się zw róci u w ag ę n a rozm aite u k ształto w an ia ludzkiej woli i te form y nazw ie p o d - ' m iotam i, przez to jeszcze nie u zy sk a się pojęcia p o d ­ miotu, sk up iająceg o ogół zjaw isk gospodarczych. W tym sam ym k ie ru n k u naogół idą m yśli późniejszych au to ­ rów.

W w y danych w r. 1876 »G rundzüge eines System s d er N ational-oekonom ik« H erm an n Bischof w ten spo­

sób fo rm ułuje zajm ujące n as zagadnienie: »Przedm io­

tem b a d a n ia n au k i g o sp o d arstw a społecznego je st z o r­

g an izo w an a w pań stw o społeczność ludzka, k tó rej p o ­ trze b y w y m agają zaspo ko jen ia ja k o podm iot; — dalej ogół d ó b r zew nętrznych jak o przedm iot, w k tó ry m p rz e d sta w ia ją się środ ki zaspok ojenia tam tych p o ­ trzeb; — w końcu p lan o w a działalność zbiorow a, dzięki k tó rej d o b ra zew nętrzne sta ją się zdolne do zaspoko-

4) D r. A rn o ld L in d w u rm , G ru n d z ü g e d e r S taa ts- u n d P r i ­ v a tw irts c h a fts le h re n e b s t ein er D a rle g u n g d e re n V e rh ä ltn isse z u r J u r is p r u d e n z u n d a n d e re n v e rw a n d te n W issen sch a fte n . B ra u n ­ schw eig 1866, s. 14, s. 15, s. 94—96.

(20)

je n ia potrzeb, jak o proces w ytw orzenia, w ym iany i o b ro tu d ó b r... T ak ja k człowiek w ogóle je st pu nk tem w yjścia i celem gospodai’stw a (W irtschaft), ta k z o rg a ­ nizow ana w p ań stw o społeczność lu d zk a pu n k tem w yj­

ścia i celem społecznego g o spo darstw a. N aród (das Yolk,

»Im Sinne des S taatsvolkes«) w ystępuje więc ja k o jaod- m iot społecznego gospodai’stw a i stanow i pierw szy przedm iot b a d a ń n au k i g o sp o d arstw a społecznego. B a­

danie gospodarcze p ojm uje n aró d jak o istotę g o sp o­

darczą, to zn. o tyle tylko, o ile on je st w yrazem (do­

słow nie »der T räger«) celu gospodarczego, g o sp o d ar­

czego uzdolnienia i re z u lta tu « 1). Na pojęciach Bischofa nie m ożna się oprzeć n ietylko poniew aż a u to r ten za ­ cieśnia zak res b a d a n ia n au ko w eg o do tego, co nazy w a

»eine staatlich o rg a n isirte M enschengem einschaft«; nie je st to jego pom ysł i spo tk am y się z nim później je ­ szcze; ale nie m ożna przypuścić, b y oparcie się n a odróżnieniu podm iotu, jak o »nosicielu«, m ów iąc dosło­

wnie, celu gospodarczego, u zdolnienia i re z u lta tu wy­

kazyw ało, w czem tkw i isto ta podm iotu. Raczej n a tej p o dstaw ie m ożem y wiedzieć, co je st p o d staw ą badan ia, słowo »Subject« oznacza raczej to, co rozum iem y przez angielskie »subject« lu b fran cu sk ie »sujet«. D la pojęcia podm iotu g o sp o d arstw a społecznego, w tern znaczeniu ja k ie n ad aliśm y m u n a wstępie, p ra c a B i­

schofa nie p rzy n o si p ozy ty w n y ch rezultatów .

N iedaw no u k a z a ła się »Theorie d e r rein en u n d politischen Oekonomie« F r. O ppenheim era, w któ rej znaleść m ożna n astęp u jące z d an ie: »Chcemy analog i­

cznie do używ anego term inu, »osoby praw nicze« o z n a ­ czyć elem entarne o rg a n y g o sp o d arstw a społecznego jak o »osoby ekonom iczne«. (A nalogia zresztą, ja k

*) H e rm a n n B ischof, G ru n d z ü g e eines S y ste m s d e r N atio ­ n alö k o n o m ik o d e r V o lk sw irtsc h aftsle h re , G raz 1876, s. 34, s. 83.

(21)

G O S P O D A R S T W A S P O Ł E C Z N E G O 15 łatw o uchwycić, niezupełnie dokładna, gdyż pojęcie osób praw niczych je st przeciw staw ieniem do osób fi­

zycznych, a tu ta »osoba ekonom iczna« obejm uje o b y ­ dw a w ypadki). »Rozum iem y przez to k a ż d ą g o sp o d a­

ru ją c ą jed no stk ę i k ażd y g o sp o d aru jący zw iązek osób ‘j«.

Ale w szystkie swoje odróżnienia op iera ów a u to r n a pojęciu »czystej ekonomii«, k tó ra m a przedstaw ić za­

sad y system u bez wielkiej w łasności gruntow ej, ową p ro p ag o w an ą przez niego »F reibürgerschaft«, p rz e ­ ciw staw ione »ekonomii politycznej«, k tó ra obejm uje w szystkie istniejące dotychczas u stro je gospodarcze, choć m iędzy nimi, ja k sam p rzy zn a je, b y ły i takie, k tó re zbliżyły się do czystej ekonom ii. O tóż, sz tu ­ czność i n iejasność tego odróżnienia w ycisnęła piętno n a całym system ie, m iędzy innem i i n a po jęciu .o w y ch

»osób ekonom icznych«, zab arw iła su bjektyw n ie całość wywodów , tak, że nie m ożna z niej w ydobyć objekty- w nego m a tery ału nau kow ego dla zajm ujących n as dociekań.

D alej należy w ym ienić auto ra, k tó ry n a w iększą od dw u p o przedn io w ym ienionych zasłu g u je uw agę.

J e s t to G ustaw Gross, w k tó reg o p ra c y : »W irtschafts­

form en un d W irtschaftsprincipien« w stępny rozd ział pośw ięcony je st kw estyi gospodarczego podm iotu. »Każ­

da działalność gospo darcza ma n a celu zaspokojenie po trzeb y , to zn. zadośćuczynienie brakow i, k tó reg o d a n a osoba m a św iadom ość T a osoba, w zględnie te osoby, u k tó ry ch św iadom ość pew nego b ra k u wystę- p u je i k tó ry to b ra k m a u sun ąć działalność g o sp o d ar­

cza, stano w ią podm iot g o sp o d a rc z y ... P o d m i o t e m g o s p o d a r c z y m j e s t t y l k o t a f i z y c z n a o s o b a l u b z b i o r o w o ś ć o s ó b f i z y c z n y c h , k t ó r y c h p o -

i) F ra n z O p p en h eim er, T h eo rie d e r re in e n u n d p o litisc h en Ö konom ie, B erlin 1910, s. 141, s. 83 i n ast.

(22)

t . r z e b z a s p o k o j e n i e j e s t c e l e m o s t a t e c z n y m g o s p o d a r s t w a i k t ó r y c h w o l a r ó w n o c z e ś n i e d l a k i e r o w n i c t w a g o s p o d a r s t w a j e s t r o z ­ s t r z y g a j ą c ą « 1). N iestety je d n a k nie m ożem y się posunąć w raz z autorem ta k daleko, ja k b y się to w y­

daw ało możliwem n a pierw szy rz u t oka. Nie tylko d la­

tego, że G ustaw G ross o wem pojęciem pod m iotu g o sp o­

darczego zajm uje się niewiele, lecz przedew szystkiem z tej przyczyny, że w dalszych jego w yw odach n a p ierw ­ szy p la n w ysunęła się d ru ga, n ieisto tn a część definicyi, ów m om ent woli kierow niczej, jego ukształtow anie. S ta ra się on dla każdej f o r m y zew nętrznej działalności g o ­ spodarczej sform ułow ać osobne pojęcie po dm iotu c e l o ­ w e g o . To doprow ad za go do trud no ści bez w yjścia, do pojęcia g o sp o d arstw a bez podm iotu (subjectlose W irtschaft), gdy zasta n aw ia się n a d in sty tu cy ą funda- cyi i zakładów . T ą o statn ią k w esty ą zajm iem y się w właściwem miejscu.

P rz e d k ilk u la ty u k aza ł się w zorow any n a Adolfie W agn erze system ekonom ii politycznej, k tó reg o autor, H einrich Pesch, stw ierdza, że » c z ł o w i e k j e s t p u n k ­ t e m ś r o d k o w y m i w ł a d c ą ś w i a t a m a t e r y a l n e - go« i »nigdy nie je st sam ym przedm iotem lub n a rz ę ­ dziem, lecz z a w s z e i w s z ę d z i e p o d m i o t e m i c e ­ l e m g o s p o d a r s t w a « . . . »T opojm ow anie antropocen- tryczno-teleologiczne — mówi dalej w ym ieniony a u to r — oznacza n asze stanow isko w w szystkich problem ach n au k i ekonom ii politycznej i w w szystkich k w estyach p rak ty czn ej po lity ki sp ołeczn ej« 2).

') G u staw G ro ss. W irtsc h a fts fo rm e n u n d W irtsc h a fts p rin c i- pien. E in B e itra g z u r L e h re v o n d e r O rg a n isa tio n d e r V o lk sw irt­

schaft. L eipzig 1888, s. 17, s. 22 i n ast.

2) H e in ric h P esc h , L e h rb u c h d e r N ationalökonom ie. E r s te r B and, G ru n d leg u n g , 1905 F re ib u rg , s tr. 17.

(23)

G O S P O D A R S T W A SPOŁKOZN15GO 17 H einrich Pesch w podręczniku, w k tó ry m z n a tu ry rzeczy m usi mówić o b ard zo wielu kw estyach, nie mógł tego sw ojego stano w iska ani gruntow niej uzasadnić, ani szerzej rozw inąć, w każd ym razie p o zo stając w ier­

ny m danej z g ó ry zapow iedzi, p rzep ro w ad ził je k o n ­ sekw entnie, i w jego p racy nie znajdziem y też m o­

m entów , niezgodnych z pojęciem człow ieka jak o p o d ­ miotu.

Jed en z włoskich, dziś już zapom nianych ekono­

m istów, w w ydanej w r. 1874 p racy p. t.: »Econom ia dei popoli e degli stati« zam ieścił w ażny dla n as ro z ­ dział p. t. »Człowiek podm iotem p ra w a ekonom icznego«.

S tw ierdza on, że człowiek nie b ierze u d ziału w p rod uk - cyi jak o p ro sty jej czynnik i że nietylko je st czynni­

kiem p ro duk cyi lecz tak że podm iotem wszelkiej funkcyi ekonom icznej. »Należy przeto odnieść w szystkie zjaw i­

ska gospodarcze do człowieka, ja k o do ich pierw szej p rz y ­ czyny i ja k o najw y ższeg o celu. Nie dobra, nie prod uk t, bogactw o, lecz człowiek zn ajd u je się w centrum ekono­

mii ja k o p u n k t w yjścia i cel ostatni« ^ .P rzed m io tem zaś jest, w edług cytow anego au to ra, cały św iat zew nętrzny.

W yw ody P ed ele L am pertico o d znaczają się ja ­ snością, co nie o w szystkich przyto czo ny ch po przednio niem ieckich au to rach m ożna pow iedzieć. Ale treść ich je st b a rd z o ogólna, gdyż w łoski a u to r nie zajął się specyalnie zagadnieniem podm iotu lub przedm iotu eko­

nom icznego, a tylko m im ochodem je poruszył.

4. R ezu ltat więc p rz e g lą d u lite ra tu ry b ard zo skąpy.

To co zdołaliśm y przytoczyć, nie zostało w ydobyte z p ra c specyalnie naszem u przedm iotow i pośw ięconych, lecz przew ażn ie zn ajd u je się w trak tata ch , z k tó ry c h głów nym tem atem pozo staje b ard zo często w p rz y ­

ą F ed ele L am p ertic o , E co n o m ia dei p opoli e deg li sta ti. In - tro d u zio n e. M ilano 1874, s tr. 126 i str. 187

R . R ybarski.

(24)

padkow ej łączności. W obec takiego stan u rzeczy je st b ard zo możliwem, że pow yżej przy toczony szereg rno- żn ab y jeszcze p o m n o ż y ć1), ale w każd ym razie nie zm ieniłoby się ogólne w yobrażenie, k tó re n a po dstaw ie zebranego tu taj m atery ału m ożna sobie w yrobić o stan o ­ w isku zagadn ien ia podm iotu w lite ra tu rz e ekonom icznej.

P o zo staje jeszcze do om ów ienia k w esty a term in o­

logiczna. U przy to czo ny ch wyżej autorów m am y ró żn e określenia: osobowość, osoba, podm iot. D w a ostatnie zostały zaczerpnięte z do gm atyki p ra w a p ry w atn eg o . P raw o — oczywiście m am y tu n a m yśli przedew szy st- kiem polski języ k p raw n iczy — u żyw a w yrażenia

»osoba« w znaczeniu bardziej specyalnem , g d y mówi o osobach fizycznych i praw niczych. N atom iast słowo

»podmiot« m a treść ogólniejszą, mówi się o podm iocie p raw i obow iązków , o podm iotach i przedm iotach p ra w ­ nych. A nalogicznie m ożem y go u żyw ać w nauce eko­

nomii politycznej. Z resztą poczucie językow e zdaje się nie zostaw iać w tym w zględzie żadnej wątpliwości.

W y starczy porów nać: podm iot go spo darczy (wzgl. go­

sp o d arstw a społecznego) i osoba gospodarcza. D rugo- rzędnem nie je st rów nież py tan ie, czy m am y mówić o podm iocie g o sp o d arstw a społecznego czy o podm io­

cie gospodarczym . N. zd. pierw szem u w y rażeniu n a ­ leży dać przew agę. Słowo »podm iot gospodarczy« k o ­ ja rz y się silniej z w yobrażeniem k o n k retn ej form y go­

spodarczej, tego lub innego go spod arstw a. N atom iast mówiąc o człowieku, jak o podm iocie »g ospodarstw a spo­

łecznego«, lepiej u w y d atn iam y ogólny c h a ra k te r celo­

wy tegoż g ospodarstw a.

') O p o lsk im a rty k u le B ukow ieckiego p. t. »N aród ja k o p o d ­ m iot g o sp o d a rstw a społecznego« ob. niżej, w ro zd ziale o » P odm io­

ta ch zbiorow ych«.

(25)

G O S P O D A R S T W A S PO Ł E C Z N E G O 19

R O Z D Z IA Ł I I I .

G o sp o d arstw o społeczne ja k o p o d sta w a p o ję c ia podm iotu.

1. O becnie w yp ad a n am w skazać, że określenie,

»podm iot g o sp o d arstw a społecznego« m a w yższość n a d innem i sform ułow aniam i niety lk o te rm in o lo g ic z n ą ; za jego w yborem p rzem aw iają w ażniejsze, bo rzeczo­

we m om enty. W y raż ając m yśl n aszą o drazu, pow iem y, że p rzy ję te pojęcie podm iotu k o ja rz y się b ezw aru n k o ­ wo z pojęciem g o sp o d arstw a społecznego. P od m io t nasz nie je st podm iotem g o sp o d aro w an ia wogóle, lecz p o d ­ m iotem g o sp o d arstw a społecznego.

N ależałoby więc zastanow ić się bliżej n ad tem, co oznacza »gospodarstw o społeczne«, ale tu istnieje trudność, ta k częsta w b a d a n ia c h teoretyczno-ekono- micznych. Pojęcie g o sp o d arstw a społecznego niem a ok reślonej, stałej treści naukow ej, n a k tó rą m ożnaby się w krótko ści pow ołać i pójść dalej d ro g ą zam ierzo­

nych b ad ań . P o n iek ą d każdy, k to chce się niem p o słu ­ giwać, musi je o pracow ać sam oistnie. A tym czasem ta k ie opracow anie je st ju ż tem atem dostatecznie o b szer­

nym , k tó ry je st w stanie p rzysłonić inne dociekania.

J e d y n y ra tu n e k w tem, że nie p o trze b u jem y rozw ijać w całości system atycznej n a u k i o g o sp o d arstw ie spo- łecznem , w ystarczy d o tk nąć jej o tyle, o ile będzie tego w ym agał bieg naszych rozw ażań. Na razie w olno nam ograniczyć się do p o ru szen ia tej kw estyi w n ajo g ó l­

niejszej form ie; w dalszym zaś ciągu, o ile ona znów w ypłynie, dotkniem y tej jej stron y, k tó ra się będzie w iązała z ro zp atry w an e m w d anej chwili zagadnieniem .

Jeśli chcemy załatw ić się k ró tk o z n a u k ą o g o ­ sp o d arstw ie społecznem , to nie m ożem y w sposób w y­

czerp u jący określić jego istoty. Is to tn a jego n a tu ra je st n a jb a rd z ie j sp orną, i lepiej nie po ru szać w ątpli-

2*

(26)

wych punktów , aniżeli oświetlić je w sposób p o w ierz­

chow ny i dowolny. D la naszych celów w ystarczy, jeśli się p o ru szy zew nętrzn y niejak o c h a ra k te r tego gosp o­

darstw a, jego sto sun ek do pojęcia podm iotu.

2. W najog ólniejszej postaci g o sp o d arstw o spo­

łeczne je stto u k ła d szeregu podm iotów . Można roz­

maicie określać istotę tego układu, np. oprzeć się n a pojęciu w artości w ym iennej, lub też w ydobyć inne mo­

m enty. Ale to już je st g ru n t sporny. S tw ierdźm y tylko, że pojęcie podm iotu może zjaw ić się jed y n ie n a tle ta k lu b inaczej sch arak tery zo w an eg o układu, że je st w y­

razem sto su n k u zachodzącego m iędzy ludźmi. Jeśli p o d ­ k reślam y ten p u nk t, że człowiek g o sp o d aru je dla za ­ spo kojenia w łasnych potrzeb, to nie tyle chodzi o p rz e ­ ciw staw ienie go otaczającej go przy rodzie, lecz o stw ier­

dzenie, że mimo różnorodności stosunków , zachodzą­

cych m iędzy ludźm i, w szyscy oni g o sp o d a ru ją dla w ł a s n y c h potrzeb, że w szyscy są celem w tych w za­

jem nych stosunkach, a nie środ kam i do in nych celów;

tern sam em więc stw ierdzam y, że istotą g o sp o d arstw a społecznego nie je st p o d po rząd ko w anie części jedny ch drugim , a ich rów noupraw nienie. T ak więc teraz m ożem y dać pełniejsze określenie g o sp o d arstw a społecznego, k tó ­ re, rzecz ja sn a, będzie jeszcze b a rd z o dalekie od d o kła­

dn ości: jestto u k ła d stosunków g o sp o d aru jący ch je ­ dnostek, o p a rty n a ich w zajem nej koordynacyi.

P ierw sze p ytanie, k tó re się tu taj n asu w a je st to, czy gosp odarstw o społeczne nie je st czemś, czemu je ­ dnostki ludzkie są. p o d p o rządk ow an e, w k tó ry m to w y­

p a d k u niesłusznem b y łob y pojm ow anie go ja k o u k ła d u w zajem nych stosunków ludzkich. Tę kw estyę ro z p a ­ trzym y niebaw em , w rozd ziale o »podm iotach zbioro­

wych«. T utaj należy u w y d atn ić jeszcze granice pojęcia g o sp o d arstw a społecznego, gd yż w ten sposób eo ipso zakreśli się granice dla pojęcia podm iotu. N ajlepiej

(27)

G O S P O D A K S T W A S P O Ł E C Z N E G O 21 pow iedzieć to w sposób negaty w ny, p rzez stw ierdzenie, że b a d a n ia n asze nie ob ejm u ją ta k zw. g o sp o d arstw a od­

osobnionego,! że nie przep ro w ad zam y u g ru p o w an ia zja­

w isk ekonom icznych z p u n k tu w idzenia p ry w atn eg o g osp od arstw a.

W yłączenie zjaw isk, zachodzących w g ospo darstw ie odosobnionem , nie może się odbyć przez to, że stw ier­

dzimy, że obcem je st im pojęcie podm iotu, a pozatem są one zjaw iskam i, k tó ry ch uogólnieniem zajm uje się te o ry a ekonom ii. B yłoby to sprzecznem z naszem s ta ­ now iskiem , k tó re pojęciu podm iotu p rz y z n a je c h a ra k te r zasadniczy, w p ro w ad zając je n ie jak o do isto ty zjaw i­

ska gospodarczego. G ospodarstw em odosobnionem nie zajm ujem y się dla tego, że nie w y stęp u ją w nim jeszcze zjaw iska gospodai’cze w właściwem tego w y razu znacze­

niu, że jestto g ru n t, p o d atn y może do m etodologicznych dociekań, ale obcy uogólnieniom teoretyczno-ekonom i- c zn y m 1). T akie tw ierdzenie, bez bliższego u zasad nien ia, m oże razić swoim ap o d y k ty czn y m charakterem . Co p ra w d a za tern stanow iskiem przem aw ia większość k ierunków ekonom icznych, p rzem aw iają i przez nikogo nieo drzu can e n azw y naszej n au k i (»nauka g o sp o­

d a rstw a s p o ł e c z n e g o « , » n a u k a ekonom ii p o l i t y ­ c z n e j « ) . Ale są i b a d a n ia w innym k ie ru n k u idące, k tó ry ch nie m ożna lekcew ażyć. Ale ta k o n tro w ersy a należy do najo gó ln iejszych p rzesła n ek teoryi, k tó re do pew nego stop nia m uszą mieć dow olny ch arak ter, gdyż w nich w y raża się zasadnicze stano w isko naukow e.

Można w ym agać od auto ra, by swój p ogląd w y raźn ie w ypow iedział, ale tru d n o staw iać m u żądanie, by p u n k t za p un ktem szczegółow o p rz y ję te p rzez siebie, ogólne

R ozw ijam to w p ra c y p. t. »Pojęcie b o gactw a ek onom iczne­

go«, k tó r a u k aże się w w arsza w sk im »Ekonom iście« (Nr. IY, R. 1912), w ro zd ziale p. t. »G ospodarstw o odoso b n io n e a w a rto ść w ym ienna«.

(28)

założenia uzasadniał, g d y go w d anej chwili zajm uje tem at specyalny. Z resztą piszący te słow a je st w o tyle szczęśliwem położeniu, że s ta ra ł się n a w spom nianem m iejscu swoje stanow isko w kw estyi go sp o d arstw a odosobnionego w sposób szczegółow y uzasadnić.

3. D ru g a konsekw encya, p łynąca z oparcia się na pojęciu g o sp o d arstw a społecznego, zaznaczona pow yżej, to nieuw zględnienie stan ow iska p ry w atn eg o g o sp o d a r­

stw a. W obydw u w yp adkach inaczej w yp ad ało b y u jąć zjaw iska gospodarcze. Gdy m ow a o g o sp o d arstw ie społecznem, to m am y n a m yśli pew ną praw idłow ość stosunków , k tó ra u ja w n ia się w w zajem nem w spół­

życiu ludzi. W tedy chodzi nam o ogólne zasad y u stro ­ ju społeczno-gospodarczego, o w ydobycie objaw ów ty ­ pow ych, k tó re m iędzy innem i c h a ra k te ry z u ją stan o w i­

sko człow ieka w owem gospodarstw ie. K rótko mówiąc, chodzi nam o zjaw iska społeczne, nie zaś o uw zglę­

dnienie ind yw idu alny ch objaw ów . D aleko szerzej za­

ry sow aliby śm y n asze zasadnie, g d y b y chodziło o n a ­ u k ę o g o sp o d arstw ie wogóle, a więc i objęcie zjaw isk g o sp o d arstw a p ry w atn eg o . To o statn ie bow iem m oże w ytw orzyć stosunki, n ieznan e społecznem u g o sp o d a r­

stw u. Ale w tedy zd aje się, że z n a u k ą o podm iocie b y ło b y krucho. Bo m ożna ze stan o w isk a ogólno-spo- łecznego w ykazać, że, ze w zględu n a p o d staw y u s tro ­ ju, n a cało kształt stosunków gospodarczych, człowiek je s t w nim celem, a nie środkiem dla innych celów.

Ale w tym że sam ym u s tro ju m ogą w y stąpić objaw y w p ry w atn y ch gosp od arstw ach, z tern stanow iskiem sprzeczne. K toś może innego człow ieka trak to w a ć fa k ­ tycznie jak o środek, ja k o n arzęd zie dla swoich ce­

lów i z tego p u n k tu w idzenia n a niego patrzeć. Otóż m y rezy g n u jem y z tego, żeby te o ry a ekonom ii m iała uw zględniać te w szystkie in d y w idualno-gospodarcze k ą ­ ty w idzenia, i znów p o d kreślam y, że je st o n a n a p ra ­

(29)

G O S P O D A R S T W A S PO Ł E C Z N E G O 23 wdę n a u k ą g o sp o d arstw a społecznego. K onsekw entnie też m ówim y o człowieku, nie jak o o podm iocie gospo­

d a rstw a wogóle, łecz g o sp o d arstw a społecznego.

4. D la u zasad n ien ia naszeg o stanow iska, k tó re tra k tu je zjaw isk a gospodarcze jak o ro d zaj zjaw isk spo­

łecznych, a gospo darstw o społeczne jak o jed n ę z form organ izacy i społecznej, nie p rzy taczam y szereg u au to ­ rytetó w naukow ych, który, g d y b y m iał być dokładny, m usiałby być b ard zo długi. Ale w y jątek n ależy zrobić dla p racy S tanisław a G rabskiego, nie ty lk o dlatego, że to je st p olska praca, lecz i z przyczyny, że z a z n a ­ czone stanow isko, z okazyi om aw iania pro blem u w ar­

tości, p rzep ro w ad za b ard zo w yraźnie. S tanow isko w spo­

m nianeg o a u to ra uw idacznia sam ty tu ł pracy: »Istota w artości j ako zj aw iska społeczno-gospodarczego«. P rz e d ­ tem, nim p rz y stę p u je ów au to r do określenia w artości, d aje pojęcie zjaw isk a społecznego, p rzez k tó re rozum ie

»istniejące w św iadom ości naszej objektyw no-celow e form y w zajem nych naszy ch stosunków «. O dpow iednio do tego zak reślone je st »pojęcie społeczno-gospodarcze w artości dóbr, jak o pojęcie właściwości ich, czyniącej z nich śro d k i zasp ok ojenia pow szechnych (k u ltu ra l­

nych) p o trze b n aszy ch d ro g ą gospodarczych naszy ch zab ieg ó w « 1). Oczywiście w tej chwili nie chodzi nam 0 sam o pojęcie w artości, o którem i sam a definicya nie może z n a tu ry rzeczy dać należyteg o w yobrażenia, 1 k tó re w niejednym w zględzie d o starcza m a tery ału do u w ag polem icznych, lecz o sam m etodologiczny p u n k t w yjścia auto ra, o pojm ow anie tego zasadniczego zjaw isk a gospodarczego jak o zjaw iska społecznego, ja k o pew nej norm y, w ytw orzonej przez w zajem ne sto ­ sun ki ludzkie. D alszy bieg w ywodów uw idoczni, że

J) S tan isław G ra b sk i, I s to ta w arto śc i ja k o zjaw isk a społeczno- g o sp o d arczeg o . W K rakow ie 1904. S tr. 18 i s tr . 35.

(30)

m iędzy tym pu nk tem w idzenia, a stanow iskiem opie- rająeem pojęcie podm iotu n a pojęciu g o sp o d arstw a spo­

łecznego zachodzi p ew na analogia.

R O Z D Z IA Ł IV.

Czy ty lk o człow iek j e s t podm iotem g o s p o d a rs tw a społecznego?

1. P y tan ie, sform ułow ane w nagłów ku, m a treść b a r ­ dzo szeroką. W znaczeniu najo gó lniejszem może ono dotyczyć przypuszczenia, że zjaw isk a g osp od arcze nie o g ran iczają się ty lko do objaw ów życia ludzkiego, że obejm ują i św iat zwierzęcy; tem sam em więc i kon- stru k cy a podm iotu g o sp o d arstw a społecznego m usia­

ła b y uledz pew nem u zm odyfikow aniu. T ak sform uło­

w ane zagadn ienie nie zajm ie n as długo. Oo p raw d a, mówi się czasem za p rzy k ład em Alfr. E s p in a s ’a o »społe­

czeństw ach zw ierzęcych«1), m ożnaby więc zap y tać się, czy nie istnieje i zw ierzęce g o sp od arstw o społeczne, ale n a tym tylko ok reśleniu nie m ożna niczego b u d o ­ wać, gdyż w yraz »społeczeństwo« nie m a jeszcze u s ta ­ lonej nauk ow o treści. N auka ekonom ii politycznej nie zajęła się do tąd gosp odarstw em zw ierząt, stw ierd za to m iędzy innem i, z pew nego ro d z a ju w yrzutem p o d jej adresem , 0. B ü c h e r2). Nie m ożna je d n a k powiedzieć, b y to p y tan ie wogóle dla ekonom istów nie istniało, b y tern zagadnieniem n ik t się nie zajm ow ał, gdyż cały szereg autorów p o d aje u zasadnienie, dlaczego to za­

m yk a zak res swoich b a d a ń do objaw ów życia lu d z­

A lfred E sp in a s, L es soeietes anim ales, etu d e de p sy c h o ­ logie com paree. P a r is 1877.

2) C arl Bücher, Die E n ts te h u n g d e r V o lk sw irtsch aft. V o r­

tr ä g e u n d V ersuche. V ierte A uflage, T ü b in g e n 1904, u w agi w stęp n e.

(31)

G O S P O D A R S T W A S P O Ł E C Z N E G O 25 kiego. I ta kw esty a dopiero nie je st dla n aszy ch w y­

w odów obojętną.

2. T ak więc zakreśleniem różnicy pom iędzy św iatem zew nętrznym a ludzkim zajm ow ali się, co- p ra w d a tylko mimochodem, różni ekonom iści, k ażd y z nich w ydobyw ał mom ent, zdaniem jego w yłącznie ch a ra k te ry z u ją c y ludzkie gospodarstw o. Te n a jro z ­ m aitsze poglądy, k tó ry ch dokładn e streszczenie za da- lekoby n as zawiodło, m ożna podzielić n a dw ie g rupy:

jed n i au to rzy k ła d ą nacisk n a różnice psychiczne, a d ru ­ dzy n a społeczne. Do pierw szych n ależy np. K. Marx, ktoi’y tę kw estyę sform ułow ał b a rd z o w yraźnie: » P rząd ­ k a w ykonyw a działanie, do tkackich podobne, a pszczoła zaw styd za b udo w ą swoich w oskow ych kom órek nie­

je d n eg o człow ieka-budow niczego. To je d n ak przede- w szystkiem w y różn ia n ajg o rszeg o budow niczego od najlepszej pszczoły, że on kom órkę w ybudow ał n a j­

pierw w swojej głowie, zanim ją w w osku w ycisnął.

Na końcu p ro cesu roboczego w ychodzi rezu ltat, k tó ­ ry n a jego p o czątk u by ł w w yo brażeniu ro bo tnik a, cho­

ciaż tylko w postaci idealnej. O prócz n apięcia o rg a ­ nów, k tó re p racu ją, je st tu celowa wola, k tó ra się u zew n ętrzn ia w form ie u w agi i działa przez cały bieg p r a c y 1)«. P od ob ne m yśli p rzew ijają się p rzez wiele dzieł starszych i now szych; streszczają się one w tern, że zw ierzęta nie m ają tych właściwości um ysłow ych, k tó re są p o trzeb n e do gosp odarow an ia. »Zdolność g ro ­ m adzenia kapitałów — mówi J. B. Say — p rz e ra s ta inteligencyę zw ierząt. J e s t to przyw ilej człowieka. K aż­

d y k a p ita ł je st narzędziem produkcyi. To co pszczoły i m rów ki grom adzą, to są zapasy, a nie n a r z ę d z ia 2)«.

») K arl M arx, D as K apital, K ritik d e r p o litisc h en O ekonom ie.

E r s te r B and. D ritte A uflage, H a m b u rg 1883. s. 156.

2) J . B. fc!ay, C ours com plet d ’econom ie p o litiq u e et p ra tiq u e , tro is ie m e ed itio n B ru x elles 1837, s. 78.

(32)

T ak i L. W alras kładzie nacisk n a to, że człowiek je st w yposażony rozum em i wolnością, je st zdolny do inicyatyw y i postępu, m a m ożność w yb oru m iędzy do­

brem i złem, g d y zw ierzęta k ie ru ją się tylko in sty n ­ ktem i).

D ru g a g ru p a poglądów opiera się n a tem tw ie r­

dzeniu, że tylko u ludzi istnieje życie społeczne, orga- nizacya społeczna w właściwem tego w y razu znaczeniu.

T utaj należy przytoczyć ów sław ny p rz y k ła d A dam a Sm itha »Nikt nie w idział n ig d y p sa ro b iąceg o św iad o­

m ą w ym ianę jednej kości n a d ru g ą z d ru g im psem«.

Jeg o zdaniem tylko ludziom je st w rodzoną skłonność i zdolność do w ym iany, w ogóle do umowy. »It is com­

m on to all men, and to be fou n d in no o th e r race of anim als, which seem know n e ith e r this n o r an y o th er species of c o n tra c t2).

W szystkie pow yższe p o g lą d y m ogą być n a jz u p e ł­

niej praw dziw e. M ożnaby n aw et pom nożyć listę różnic, k tó re p rzed z iela ją św iat zew nętrzn y od ludzkiego. Ale m ają one je d n ą słabą stro n ę: nie są one, jak o takie, decydujące dla ekonom isty. Różnice psychiczne m ają znaczenie dla psychologa i m ogą posłużyć za p o d s ta ­ wę do jego k la sy fik a c y i; różnice przy ro d n icze — dla p rzy ro d n ik a , społeczne — dla socyologa. E ko n o m ista wi­

n ien um ieć w skazać n a różnice p a r excellence ekon o­

miczne. J e s t to n iezbędnym w aru nk iem sam odzielności nauk ow ej naszej nauki. Jeśli pow iem y: zajm ujem y się gosp od arstw em społecznem ludzi dlatego, że tylko czło­

wiek m a w olną wolę, w tedy u zależniam y zasadniczo n aszą n au k ę od celów i k ateg o ry i n a u k i innej. U zale­

żnienie to może być czysto form alne, może nie mieć

*) L eon W a lras, E le m e n ts d ’econom ie p o litiq u e p u re , 1889, s. 30.

2) A dam S m ith, An I n q u ir y ... B ook I, C hap I I , al. 2.

(33)

G O S P O D A R S T W A S P O Ł E C Z N E G O 27 żadnych konsekw encyi isto tn ych dla system u, niem niej je d n a k je st faktem , n ieb ard zo o dp ow iadającym su ro ­ wym w ym aganiom naukow ym . Jeśli bowiem n a nieoko- nom icznej, czyto psychicznej czy jak iejkolw iek innej pod staw ie op arliśm y oznaczenie te re n u b ad an ia, to n a ­ leżałoby zgodzić się n a to, b y te sam e k ry te ry a b yły dopuszczalne przez cały bieg rozum ow ania naukow ego, by n a nie było m iejsce i w innych działach nauki;

m ówiąc n. p. o potrzebach, m ielibyśm y ich klasy fik acy ę n a p odstaw ie psychicznej, fizyologicznej i t. d. Do ja ­ kiego zam ięszania tak i stan prow adzi, to n a p rz y k ła ­ dach w y kazał W łodzim ierz O zerkaw ski w »Teoryi czy­

stego dochodu z z ie m i1)«.

3. Niemniej nie je st tra fn e rozum ow anie tych a u to ­ rów, k tó rz y zd ają się u w ażać ten fakt, że ekonom ia polityczna zajm u je się w yłącznie łudzkiem g o sp o d ar­

stwem i od g ran icza je od życia św iata zwierzęcego, za coś apry o ry czn eg o i dow olnego. T aki c h a ra k te r n o ­ si rozum ow anie O. E ffertza, k tó ry zajm ując się przy- toczonem zdaniem K M arxa m ów i: »To znaczy, po przep ro w ad ze n iu pew nych m odyfikacyi, że dlatego ty l­

ko człowiek je st osobą a nie je st nią zwierzę, p onie­

waż tylko człowiek m a rozum . To w szystko je st fan- ta z y ą ... C z ł o w i e k j e s t o s o b ą , p o n i e w a ż c h c e ­ m y b a d a ć l u d z k i e g o s p o d a r s t w o . G dybyśm y pod jęli się b a d a n ia g o sp o d arstw a pszczół, osobam i b y ­ ły b y pszczoły, g d y b yśm y stud yo w ali g osp od arstw o wołów, woły b y ły b y osobam i. Nie b y lib y niem i ludzie w obydw u w y p a d k a c h 2)«. Tego ro d z a ju arg u m e n tacy a b y łab y uspraw iedliw ioną, g d y b y te o ry a ekonom ii b y ła n a u k ą form alną, a nie n a u k ą o rzeczyw istości, g d y b y

’) W ł. O zerkaw ski, 1. c. s. 8 i R ozdział I I : S tan o w isk o ziem i w p ro d u k cy i.

2) O tto E ffe rtz , A rb e it u n d Boden, s. 47.

(34)

m ożna było jm zyjm ować dow olne założenia i n a nich budow ać system naukow y. G eom etrya może b y ćeu k li- desow ą lub nieeuklidesow ą, ale ekonom ia p olityczna m usi oprzeć się n a stw ierd zen iu stosunków faktycznych, i tym stosunkom dać w yraz w swoich uogólnieniach.

Teoryi ekonom ii zależy nietylko n a w ew nętrznej logice system u, lecz i n a praw dziw ości zasadniczych założeń.

T ak więc sam fakt, że c h c e m y b a d a ć ludzkie go­

spodarstw o, niczego jeszcze nie dowodzi.

4. Żeby całą tę k w e sty ę ro zstrzy gn ąć, m usim y odra- zu sięgnąć do podstaw ow ych tw ierdzeń i pojęć eko­

nomicznych. Bo niezupełnie właściwem w ogóle je st postaw ienie p y ta n ia : czem się różni św iat lu dzki od św iata zew nętrzn ego ? S form ułow ane ta k ogólnie, nie dop row ad zi ono n ig d y do dostatecznego rezu ltatu . I nie je st p raw d ziw ą konsekw encya, że ekonom ia »nie zajm uje się« zw ierzętam i; owszem, zajm uje się niem i n aw et b ard zo żywo, z tą tylko różnicą, że nie mieści ich w tej samej k a te g o ry i co ludzi. Otóż to d a nam w yjaśnienie pojęcia podm iotów i przedm iotów w g os­

p o d arstw ie społecznem. W iemy, że całe to g o sp o d a r­

stw o je st pew nego ro d z a ju celowym ich układem . Czem są zw ierzęta dla ek o n om isty ? Są tylko p r z e d ­ m i o t a m i gospodarczym i. A nie dla tych lub innych swoich właściwości, ale dlatego, że ich sto su n ek do łu ­ dzi je st tego ro d zaju , że służą one w yłącznie do zas­

po ko jen ia ich p otrzeb, są przedm iotem w ich m ajątku.

P rzy jm ijm y fikcyjne założenie, że owe różnice, któ re dzielą św iat zw ierzęcy od ludzkiego nie istn ieją faktycznie. P rzyjm ijm y, że zw ierzęta m ają w olną wolę, albo że ludzie jej nie m ają, że w ym iana kości m iędzy psam i je st b ard zo w ysoko rozw inięta. Czy w tym w y­

p ad k u ekonom ia po lityczna zm ieni sw oje stanow isko?

Czy zajm ie się św iatem zw ierzęcym n a rów ni ja k św ia­

tem ludzkim ? N iew ątpliw ie nie, o ile sto su nek ekonom i­

(35)

G O S P O D A R S T W A SPO ŁK C ZN K G O 29

czny ty ch dw óch św iatów po zo stanie tak i sam ja k i p rz e d ­ tem, o ile zw ierzęta b ęd ą n a d a l przedm iotam i go spo­

darczym i dla ludzi. P o d tym w arunkiem w szystko, co się dzieje w świecie zwierzęcym , je st niejako w ew nętrzną jego spraw ą. M ogą pszczoły rozw ijać swoje g o sp o d a r­

stw o jeszcze doskonalej, m ożem y w m row iskach, w dom- kach bobrów , w ykryć o bjaw y jeszcze silniej p rzy p o m i­

nające ludzkie g o s p o d a rs tw o — ten fa k t dla ekonom i­

sty nie m a znaczenia, gdyż zaw sze albo są to dla n ie­

go p rzed m io ty gospodarcze, ja k ule pszczelne, lu b też rzeczy, k tórem i on się zupełnie nie zajm uje, gdyż nie w chodzą one w skład g o sp o d arstw a społecznego, ja k m row isko lub o sad a bobrów w lesie pierw otnym , nie- zaw łaszczonym p rzez człowieka.

P o dkreślić więc trze b a w yraźnie, że decydującym m om entem je st fak ty czn y u k ład gospodarczy, a nie te lub inne m om enty psychiczne i społeczne. O opraw da nie zaw sze człowiek p an u je n a d zwierzęciem, nie zaw ­ sze w ałka z niem kończy się zwycięstwem. Ale o sta­

teczny re z u lta t je st ja sn y — w alka k tó rą ludzkość sto­

czyła z św iatem zw ierzęcym zakończyła się w ten spo­

sób, że zw ierzęta stały się jednym z środków zaspo­

kojen ia p o trzeb ludzkich. B yw a i tak, że obecnie czło­

w iek zostanie pok on any ; z d a rz a ją się w ypadki, że go­

ry l a fry k ań sk i p o ry w a człow ieka i więzi go w swojem gnieździe. Ale p od obne zd arzen ia m ogą posłużyć K ip­

lingow i do osnucia egzotycznych opowieści, nie zaś za po dstaw ę do k o n stru k cy i ekonom icznych. M e m am y po w odu przyjm ow ać, żeby p o rw an e dziecko dla g o ry la było czemś w ro d zaju niew olnika, b y służyło do za ­ sp ok ojenia jego potrzeb. Je stto dziw ne zjaw isko p rz y ­ rodnicze, sto su n ek czysto fizyczny, nic więcej. D la g o ­ sp o d arstw a ludzkiego tego ro d z a ju w y p ad k i m a ją to samo znaczenie, ja k wylew wody, k tó ry niszczy m a ją ­ tek i topi ludzi, ja k spożycie g rz y b a jadow itego, k tó re

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jakie jest prawdopodobieństwo, że na żadnej kostce nie wypadła szóstka, jeśli na każdej kostce wypadła inna liczba oczek.. Z losowo wybranej urny wzięto

Dlatego warto jest nauczyć się kontroli stresu, ponieważ człowiek cierpiący na chroniczny stres staje się szybko osobą znużoną, zmęczoną, bez chęci do

Przyjęto następującą hipotezę główną: przypuszczalnie Tour de France jest atrakcyjnym wydarzeniem sportowym wpływającym bardzo pozytywnie również w Polsce na

Źródło: Raport rynku partnerstwa publiczno-prywatnego w obszarze sportu, rekreacji i turystyki w Polsce, Kancelaria Doradztwa Gospodarczego Cieślak & Kordasiewicz,

W świetle dotychczasowych rozważań rolę społeczną przewodnika turystycznego, a tym samym zachowania organizacyjne ukierunkowane na realizację tego typu zadań

Montaż wewnętrznej i zewnętrznej instalacji gazowej dla zasilania urządzeń gazowych.. w budynku

Niech f (n, k) oznacza ilość tych k-elementowych podzbiorów zbioru liczb naturalnych od 1 do n, które nie zawierają dwóch kolejnych liczb

Wraz z przedłużeniem pomarańczowej linii do por- tu lotniczego Dallas-Fort Worth, co nastąpiło w dniu 18 sierpnia 2014 roku, DART stało się największym operatorem lekkiej