Marian Tatara
Zaproszenie do dyskusji
Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 5, 173-177
na o obyw atelskim pow ołaniu każdego i to o pow ołaniu nie na m iarę kraw ca.
Ale m ów iąc o przedstaw icielach pokolenia uform ow anego w latach 1968— 1970 nie zapom inajm y o starszych. Niedawno u kazała się w a r ta głębszej reflek sji książeczka A ndrzeja Kijowskiego Listopadow y
wieczór, pośw ięcona pokoleniu rom antycznem u. K ijow ski nie ograni
cza się do spojrzenia czysto historycznego. W epoce m łodzieżowych k o n testacji jakże żywo brzm ią słowa Schillerow skich Zbójców! O ile B ryll w R zeczy listopadow ej pisanej p o rokiu 1968 odsądza cd czci i w iary skarlałych potom ków byłych kom batantów , to K ijow ski, pi sząc o filom atach, pisze w ielką pochwałę młodości. Tej młodości, k tó ra m a am bicje przekształcania świata. Albowiem naw et jeśli nie zm ieni św iata, to w ydaje arcydzieła: „Skąd więc właściwie w ziął się m ate ria ł na arcydzieło? Czy tylko z w ielkiego w strząsu, jakim było pow stanie?” p y ta Kijowski. I odpowiada: „Pokolenie rom antyczne inny m iało a tu t w rękach: aktyw ną, intensyw ną m łodość” . I dla K i jow skiego rów nież rom antyzm to zamach na ustalony nieporządek św iata, to am bicja aktyw nego przekształcania historii.
Jeśli pokolenie 1968— 1970 o d k ry w a n a nowo ro m antyzm , jeśli p ró buje w łączyć dziedzictw o rom anty czn e do współczesności, to czyni tak, aby obronić się przed m echanizm am i alienującym i i urzeczow ia- jącym i jednostkę. Nie chce bowiem być przedm iotem czyichkolw iek m anipulacji, nie chce być św inką m orśką historii, obiektem dziejo w ych procesów, rzeczą biernie poddającą się anonim ow ym działa niom zew nętrznym . Przeciw nie, chce być aktyw nym podm iotem tw o rzącym w łasny św iat i w łasną przyszłość. „G ra idzie o staW kę n a j w yższą” , czytam y w p rogram ie jednego z najlepszych te a tró w s tu denckich w Polsce.
J a n P r o k o p
Zaproszenie do dyskusji
P r o b l e m y pols kie go r o m a n ty zm u . Seria pierwsza. Pra ca zbiorowa pod redaikcją Marii Żmigrodzkiej i Zofii Lewinówiny. Wrocław — Warszawa — Kraków — Gdańsk 1971 Ossolineum, ,ss. 408, 2 nlb. Instytut Ba- •dań Literackich Polskiej Akademii Nauk.
P roblem y polskiego ro m a n ty zm u są książką
m ającą w dobie p re te n sji do nieom ylności niesłychanie rzadką zale tę: prow o kuje do dysku sji poprzez w skazanie now ej, niedostrzegal nej p rze d tem p ro b lem aty k i oraz różnicuje postaw y badawcze i od m ienne, a n a w e t przeciw staw ne propozycje in terp retacy jn e. W m yśl założeń red a k c ji now a seria w ydaw nicza m a stanow ić podnietę do
w łasnych p rzem y śleń oraz przy b liży ć możliwość w m iarę sy n te ty c z nego ujęcia ro m an ty zm u , a n ie zam ykać jak iś zakończony etap ba dań, u jaw n iać nieznane dotąd okoliczności lu b w yjaśniać sporne za gadnienia. A u to ram i rozpraw są badacze, k tó ry c h w iedza i m etody
badawcze m ogą gw arantow ać w ysoki poizdom p u n k tu w y jścia do d y skusji.
N ależy p rzeto czym p ręd zej sko rzystać z zaproszenia i w ysunąć p a rę uw ag i w ątpliw ości, różnej zresztą n a tu r y i wagi, jakie n asu nęły się p rzy le k tu rz e tom u. Je d n a z nich dotyczy doboru rozpraw . Um iesz czono w nim bowiem znakom itą rozpraw ę M arty P iw ińskiej Bóg
utracon y i Bóg odnaleziony. B u n to w n icy i w y z n a w c y , k tó ra stanow i
ty p o w e podsum ow anie ściśle określonego etap u badań i z k tó rej w nioskam i należy po p ro stu się zgodzić, albow iem przedm iot zain te resow ań a u to rk i został w nikliw ie zanalizow any, a re z u lta t obserw acji w y n ik a w m aturalny sposób ,z przedstaw ionego m a te ria łu . Obok w y m ienionej ro zp raw y zn ajd u je się pobieżny przeg ląd zagadnień b a daw czych H a lin y K apełu ś R o m a n ty zm i fo lklo r. P rzegląd, k tó ry nie mógł być inny, ze w zględu n a ogrom m a te ria łu i olbrzym ie jego zróż nicow anie. A lbow iem n ie sposób n a ty c h k ilk u n a stu stronach, jak ie m iała do sw ej dyspozycji autorka, m arzyć o bardziej w nikliw ym u jęciu tem atu . P om iędzy ty m i sk rajnościam i dotyczącym i zarów no szerokości tem a ty k i, ja k i jej zagłębienia z n a jd u je się celowo d ysk u sy jn a ro zp ra w a M arii Jan io n R om a ntyczna w izja rew olucji, k tó ra sp ełn ia w szystkie w ym agania, jak ie w uw agach w stępnych w ysunęły red a k to rk i tom u.
D ru ga spraw a, to pro śb a czyteln ik a do redakcji, aby ty tu ły w w ięk szym sto p n iu in fo rm o w ały o zaw artości rozp raw . M etaforyczny ty tu ł M a rty P iw iń sk iej jesft zrozum iały dopiero po p rzeczy taniu roz praw y . Nie w skazuje jed n a k czy teln ik ow i zakresu poruszonej p ro b le m aty k i; zostaje on zdany n a dom ysł lu b w erto w an ie całości.
Innego ro d zaju kłopot m a czytelnik z rozpraw ą K ry sty n y K rzem ie niow ej O now ą cyw ilizację, gdyż su g eru je, że tem atem rozw ażań będzie spó r o tzw. now ą cyw ilizację. Przypuszczenie m ylące, ponie waż a u to rk a o m aw ia działalność trzech publicystów : M aurycego M ochnackiego, J a n a L u d w ik a Żukow skiego i Jó z efa ta B olesław a O strow skiego i to p rzed 1831 r. Nie zorientow any czytelnik nie wie, czy o „now ą cy w ilizację” w alczyli ty lko ci trzej dziennikarze (bo nim i wówczas byli), czy w te j sp ra w ie i inni też 'zabierali głos oraz dlaczego w skazana p ro b le m aty k a interesow ała w yłącznie w ym ienio nych. A n asu w ające się m u p y tan ie, jak n a om aw iane w ypow iedzi
zareagow ali przed staw iciele obozu klasycznego lu b konserw atyści, pozostaje bez odpowiedzi.
In n y m elem entem m ogącym zm ylić czytelnika je s t sam te rm in „cy w ilizacja” u ży ty w znaczeniu, jakie posiada w języ ku fran cuskim , skąd zresztą został zaczeipnięty, tj. jako określen ie całokształtu
problem atyki k u ltu ra ln e j i m aterialnej, podczas gdy w język u po l skim istnieje trad y cja w yraźnego przeciw staw ienia cyw ilizacji i k u l tury. T erm in „cyw ilizacja” łączy się z poziom em techniki, u rb an iza cji, z m ate ria ln y m podłożem k u ltu ry , z jej instytucjam i, a nie z kom pleksem sp raw n a tu ry ideowej, choć poziom cyw ilizacyjny je w a ru n kuje. W prow adzenie daw nej term inologii w tek st odauto rski może skom plikow ać rozum ienie wywodów.
W brew pozorom nie są to drobnostki, gdyż łączą się z w idzeniem podłoża kultu ro w eg o i cywilizacyjnego polskiego rom antyzm u. Tym bardziej, że stosow anie p rzy jętej term inologii jest m ylące. Na s. 49— 50 cyw ilizacja to w izja rozw oju społeczeństw a i k u ltu ry , proces spo łeczny, a n astępnie n a s. 75, p rzy om aw ianiu M yśli o literaturze pol
skiej M ochnackiego, rozwój cyw ilizacyjny to sp raw a świadomości
narodow ej i ro li lite ra tu ry w życiu narodu, a więc pojęć raczej odleg łych od rozum ienia term inu. W yjaśnienie sensu term inologii w y d aje się konieczne ze w zględu n a wagę i różnorodność poruszonej p ro b le m atyki. Zwłaszcza, że n a tej sam ej Stronie a u to rk a pisze o m ożliw o ści nadrobienia polskich zapóźnień, co już autom atycznie kojarzy się czytelnikow i z pow szechnie p rzy jęty m rozum ieniem term in u cyw i lizacja!
Zaskoczenie czytelnika je s t w pełn i uzasadnione, gdyż może on ocze kiwać w yjaśnienia pow iązań publicystyki rom antycznej z rozw inię tym i now oczesnym n a owe czasy podłożem — w łaśnie cyw ilizacyj nym . A lbow iem sta le w ym yka się świadomości, nie tylko historyków lite ra tu ry , zapoznaw any faklt, że pod względem zasobów m a te ria l
nych okres K ró lestw a K ongresowego to niespotykane od czasów r e nesansu n a sy ce n ie ' k r a ju in sty tucjam i k u ltu ra ln y m i i szkolnictw em w szystkich stopni, i to n a poziom ie nie ustęp u jący m poziom owi n a j bardziej rozw iniętych p ań stw Europy. W ysoki poziom ad m in istracji państw ow ej, rozw ój tech n ik i i przem ysłu, ożyw iona działalność go spodarcza — to w szystko nie mogło pozostać bez w pływ u n a kształ tow anie się świadom ości m łodego pokolenia rom antyków .
Typow o d yskusyjna ro zp raw a M arii Janion R om antyczna w izja r e
w olucji zaw iera w iele m ate ria łu wym agającego głębszego opraco
wania, poniew aż w niek tó ry ch w ypadkach ogranicza się do sugero wania prob lem aty k i. Celowe zestaw ienie i tra k to w a n ie n a jednej płaszczyźnie poglądów i w izji artystyczn ych rew o lu cji K rasińskiego, M ickiewicza, Słow ackiego i D em bowskiego n a pew no daje dużo m a teriału do przem yśleń. R ew olucja w epoce ro m an tyzm u to problem polityczny, społeczny, m oralny, filozoficzny, relig ijn y i estetyczny. O m aw iani auto rzy re p re z e n tu ją różny sposób podejścia do tego za gadnienia, odm ienne racje, uw arunkow ania, sta n y uczuciowe. Zde rzenie ty ch postaw jest 'interesujące, ale budzi obaw y, czy zostanie odczytane zgodnie z inten cją autorki, poniew aż istnieje uzasadnione podejrzenie, że w ielu czytelników nie dostrzeże różnicy w m ateriale, na jak im dokonano operacji. Można się spodziewać, że w izję a rty
styczną p o tra k tu ją oni i u zn ają za rzecz tożsam ą ze św iatopoglądem lu b p rzejaw em k o n k re tn e j działalności politycznej.
Odnosi się w rażenie, że sto su nek K rasińskiego d o rew olucji m im o niezliczonych opracow ań w ym aga dodatkow ych jeszcze w yjaśnień. Nie ulega w ątpliw ości, że był negaty w ny , ale w ydaje się, że źródła w rogości n ie są dotychczas dostatecznie ujaw nione. A u to r P salm ów
przyszłości n a pew no nie był b ezk ry tyczn ym w ielbicielem a ry s to k ra
c ji i szlachty, ale też n ie w idział w m ieszczaństw ie i w ludzie tych dodatnich cech, k tó re morailnie u p raw n iały b y niżsize w arstw y społe czeństw a do -zajęcia m iejsca klasy dotąd u p rzy w ilejo w an ej. Czy p e sym istyczny k ry ty cy zm p o e ty w y n ik ał z francuskiego oświeconego konserw atyzm u? Czy w jak ie jś m ierze — z rodzim ych dążeń r e fo r m ato rskich i obserw acji społeczeństw a polskiego? To zagadnienie chy b a czeka jeszcze n a dalsze g ru n tow ne studia. T ak sam o dokład niejszych u sta le ń zdaje się w ym agać spraw a obrazu rew olucji w N ie-
B o skiej kom edii. Teza K ubackiego o apokaliptycznym c h arak terze
rew olu cji m a bow iem n ie byle ja k i a rg u m en t w biblijnej stylizacji obrazow ania i w yw odzącej się z tego źródła rytm iczności prozy. Dla m łodego K rasińskiego rew o lu c ja m ogła stać się dziełem szatana, gdyż ludzkość w y rzek ła się Boga i zagubiła poczucie m oralne. Satanizm rew olucja jest więc zjaw iskiem w tó rn y m i n ie m usi w ykluczać in nych spostrzeżeń auftorki. Pog ląd y K rasińskiego, choć cechow ała je ciągłość, ulegały jed n a k p ew n y m przem ianom : kim ś innym, jest auitor N ie-B oskiej, a kim ś innym P rzedśw itu.
B ardziej sp o rn y m p roblem em jest w yprow adzanie rew olucjonizm u Słowackiego z gnozy. A le tu rodzi się p y tanie: z jakiej gnozy? H elle nistycznej, ju daistycznej, chrześcijańskiej? K ażda z n ich była od m ienna, m im o że m iały w spólny pu n k t: neg ację m aterii. S ystem Słow ackiego je s t sp iry tu alisty czn y , a nie idealistyczny i z tego po w odu rola m a te rii w rozw oju św iata, w k rea c ji św iata ponadzm ysło- wego je s t znaczna. B ierze ona czynny udział w p rzem ian ach ducha. D latego w rogie n astaw ien ie do ,,zaleniw ienia d u ch a” je st w yrazem nienaw iści nie ty le do m aterii, ile do z a tra ty energii, inercji, bez m yślności — nie dopuszczającym i do dalszej p rzem ian y tejże m a terii w ew olucji św iata i ducha, do postępu.
K łopoty w y n ik ające z o dejścia od trad y cy jn eg o rozum ienia folkloru jako k u ltu r y chłopskiej u jaw n iły się w ro zpraw ie H eleny K apełuś
R o m a n ty zm i fo lklo r, gdzie w obręb folkloru zostały w prow adzone
anonim ow e w iersze o B arb arze R adżiw iłłów nie z połow y XVI w. oraz pieśni śpiew ane ponoć p rzez ry b a łta Ziębę. Dzięki daw n y m i now szym badaniom wiadomo, że zatarg o n iefo rtu n n ą żonę Z ygm unta A ug usta był w y k o rzy sty w an y przez H absburgów , in try g u jący ch p rze ciw królow ej Bonie. W d odatku w iem y, ja k kreow ano wdowę po Gasiz/tiołdzie n a m ęczennicę i ja k z ty m p lo tk am i k o n trasto w ała zde cydow anie n iep ochleb n a dla m łodej królow ej opinia m as szlachec kich. K ojarząc te fak ty , łatw o m ożna w ysnuć w niosek, dlaczego
a u to rzy ow ych pieśni w oleli pozostać anonim owi, mimo h a b sb u r- sko-radziw iłłow skiej w spółpracy. W obec in try g dw orskich i agitacji w śród szlach ty polska pieśń ludow a pozostała obojętna. Nie widać w niej bowiem śladów zainteresow ania losam i Radziw iłłów ny. P rz y lek tu rze stu d iu m M arii Żm igrodzkiej H istoria i rom a ntyczn a
epika nasu w a się pytanie, czy nie w arto by rozszerzyć je o zagad
nienia zw iązane z prozą epicką, gdyż w jej obrębie dokonyw ały się ważne przeo brażen ia w tra k to w a n iu m ate ria łu historycznego jako tw orzyw a literackiego. W ystarczą tu dw ie propozycje: powieść w al- tersco tto w ska i gawęda. Przecież one rów nież w płynęły na w ierszo w ane g atu n k i epickie (B eniow ski, Pan Tadeusz), n a świadom ość hi storyczną i historiozoficzną rom antyków .
P ro blem y polskiego ro m a n ty zm u są niew ątp liw ie książką in te resu
jącą. Jak o rozpoczynająca now y cyk l w ydaw niczy m a ona tru d ń e do u n iknięcia m ankam enty, związane z krystalizow aniem się k on cepcji edytorskiej. Now a seria jest bardzo potrzebn a. Czy jed n a k nie należałoby ponow nie przem yśleć zasady doboru m ateriałów , czy po szczególnych tom ów nie u k ładać z m yślą o jed ny m — w ielostronnie u jęty m — zagiadnieniu? Czy linne to m y nie m ogłyby stanow ić zw ia du badaw czego w now ą, dopiero zarysow ującą się problem atykę, a jeszcze inne — poświęcić próbom sy n tety cznych ujęć? To py tan ia, które, jak sądzę, w arto by jeszcze ra z przem yśleć. Nowa im preza w ydaw nicza je s t rzeczą zbyt cenną, by narazić ją n a rea ln e — bo pow szechnie w ystęp u jące — niebezpieczeństw o zbiorów przypad k o wo sąsiadujących prac, ityle m ających w spólnego ze sobą, że d o ty czą podobnej prob lem atyk i.
M aria n T ata ra
Antynomie romantyzmu i romantyzm
antynomii
Maria Janion: R o m a n t y z m . S tu dia o ideach i stylu . tWarszawa 1969 PIW, ss. 361.
Ju ż w p o d ty tu le swej p racy (studia o ideach i stylu) M aria Janion zarysow uje p ian badania, k tó re m a wskazać k ieru n k i m yśli i uczuciowości ro m antycznej. P roblem aty ka rozp raw będzie d w u k ieru nko w a, zw rócona k u h isto rii idei i h istorii form a r tystycznych, k u św iatopoglądow i i stylo w i epoki. Oba te asp ek ty bę dą w zajem nie kom plem entarne. D latego też badaczka zakłada, że pow inna uchw ycić „odpow iedniość” , „izom orfizm ” m iędzy dw o m a porządkam i, co w ro zrachu n ku w inno doprow adzić do ostatecz nego o k reślenia ro m anty zm u jako p rą d u (przy założeniu określonej koncepcji w zajem n y ch związków m iędzy nim i w obrębie jednego u tw o ru bądź w obrębie p rądu). Tak więc w szystkie zasady działania 12