Z ezw ala się na dowolne korzystanie z kom unikatów In sty tu tu Śląskiego dla celów prasow ych bez żad nego zobowiązania finansowego
Seria III Komunikat Nr 3 4
E gzam iny j ę z y k o w e
dzieci zgłaszanych do szkół niemieckich na Śląsku
Podstawowe zasady szkolnictwa niemieckiego w czasie obowiązy
wania Konwencji Genewskiej
Przyjęcie dziecka, rozpoczynającego wiek szkolny, do pierw szej klasy szkoły powszechnej, następ u je w norm alnym trybie na podstaw ie zgłoszenia dziecka przez osobę z ustaw y odpow iedzialną za wychowanie w kierow nictw ie szkoły, w rejonie której wychowaw
ca zam ieszkuje. Na Górnym Śląsku do dnia 15 VII 1937 r., tj. w okre
sie obowiązywania przepisów w yjątkow ych o ochronie mniejszości, zaw artych w t. zw. Konwencji Genew skiej, istniały poza tymi norm al
nymi zgłoszeniam i także zgłoszenia specjalne, przew idziane w y
łącznie dla dzieci rodziców należących do mniejszości.
Szkoła niem iecka na Górnym Śląsku była w tym czasie insty tu cją specjalnego przyw ileju. Zapew niała bowiem m niejszości niem iec
kiej w dziedzinie szkolnictw a w yjątkow e upraw nienia, które nie by
ły skompensowane żadnym i dodatkow ym i obciążeniami.
R egulująca szkolnictw o m niejszościowe K onw encja Genewska z n ała jedynie zagadnienie otw ierania wzgl. zak ładania szkół nie
mieckich. W pisów względnie przeniesień dzieci do szkół już otw ar
tych i utrzym yw anych nie przew idyw ała. Dla założenia szkoły w y
m agała składania przez m niejszości corocznie wniosków i to n a jp ó źniej na 9 m iesięcy przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego, odpo-
2 K o m u n ik a t In s ty tu tu Śląskiego w K ato w icach , n r 34
w ładającym określonym w tych przepisach w arunkom (art. 106).
O pierając się zatem ściśle na tekście samej Konwencji, wnioski o z a łożenie szkół winny były być składane c o r o c z n i e , gdyż K. G.
nie m ówiła nic o utrzym yw aniu szkół już uprzednio założonych. Na takim też stanow isku stały początkowo w ładze polskie. Innego z a p a tryw ania był P rezy d en t G órnośląskiej Kom isji M ieszanej, pow ołany przepisam i Konw encji Genewskiej do rozstrzygania w ątpliw ych kw estii z dziedziny ochrony mniejszości, w edług którego należało odróżnić w n i o s k i szkolne od zw ykłych z g ł o s z e ń szkolnych.
W nioski zdaniem P rezy d en ta Komisji M ieszanej przew idyw ała i re gulow ała K onw encja Genew ska (art. 106), zgłoszeń natom iast nie regulow ała, gdyż red ak to rzy Konwencji G enewskiej chcieli, aby do raz otw artej i utrzym yw anej szkoły m niejszościowej mogły uczęszczać wszystkie dzieci, zgłoszone przez wychowawców ustnie lub pisem nie w kierow nictw ie szkoły.
Pow yższy punkt w idzenia był istotny w całej konstrukcji ro zumowania P rezy d en ta Kom isji M ieszanej na zagadnienie szkolnic
tw a mniejszościowego. Bowiem w edług niego w n i o s k i decydow ały tylko i w yłącznie o kw estii organizacyjnej, t. zn. w yjaśniały spraw ę, czy w pewnej miejscowości względnie zw iązku szkolnym należy u ru chomić szkołę niemiecką, czy też nie. W tym znaczeniu uznanie wnio
sków za w ażne m iało znaczenie wskaźnika, że w tej czy innej m iejsco
wości istn ieją warunki do założenia takiej szkoły i zapew nienia już w s z y s t k i m uczniom m niejszościowym tej miejscowości w zględnie zw iązku szkolnego nauki w języku niemieckim. Istotnym był także w tej spraw ie pogląd P rezy d en ta Komisji M ieszanej, że dla założenia szkoły m niejszościowej w ystarczyło 40 j a k i c h k o l w i e k wnio
sków, t. zn., że każdy obyw atel polski bez w zględu na to, czy dziecko jego znało język niemiecki, czy nie, oraz czy sam wnioskodaw ca po
czuw ał się do przynależności niemieckiej, czy nie — mógł swobodnie zdeklarow ać wolę posyłania dziecka do szkoły niem ieckiej. N a tych przesłankach P rezy d en t Kom isji M ieszanej opierał dalej wniosek, że do raz założonej i utrzym yw anej szkoły m niejszościow ej wycho
wawcy mieli nieograniczone praw o zgłaszać dzieci w k a ż d y m c z a s i e , t. zn. w czasie całego roku szkolnego i zgłoszenia te winny były być przez w ładze szkolne uwzględnione.
In te rp re tu ją c w ten sposób przepisy K onw encji G enew skiej P re zy d e n t Kom isji M ieszanej przyznaw ał każdem u wychowawcy praw o swobodnego i dowolnego decydowania, czy chce posyłać dziec
ko do szkoły niemieckiej, czy polskiej. W tej in te rp re ta c ji posuw ał się do ostatecznych granic rozum owania. P rzyznaw ał bowiem w y
chowawcy w zakresie w yboru dla dziecka języka nauczania swobodę tak daleko idącą, że jedne dzieci mógł zgłaszać do szkoły polskiej, a inne do niem ieckiej.
K o m u n ik a t In s ty tu tu Śląskiego w K atow icach, n r 34 3
Instytucja egzaminów językowych powstaje w wyniku sporu szkolnego
W spom niane poglądy P rezy d en ta Komisji M ieszanej, narzucone w ładzom polskim, w ytw orzyły w szkolnictwie niemieckim na Śląsku ta k ą sytuację, że w roku 1926 wybuchł m iędzy w ładzam i szkolnymi z jednej strony, a m niejszością niemiecką, po której stronie stanął także P rezy d en t Kom isji M ieszanej, z drugiej — spór szkolny, będący faktycznie sporem o dzieci, a form alnie sporem o w ykładnię przepi
sów szkolnych Konw encji G enewskiej. Spór ten zakończył się ko
rzystnie dla Polski decyzją R ady Ligi N arodów z dnia 12 III 1927 r., pow ołującą do życia instytucję egzaminów językowych. Zadaniem tej instytucji było zbadać, czy dzieci zgłoszone do szkół niemieckich mówią faktycznie językiem niemieckim w takim stopniu, aby mogły bez przeszkód pobierać naukę w szkołach niemieckich. P rzeprow a
dzone w krótce potem przez eksperta szkolnego, Szw ajcara, M aurera egzam iny językowe w ykazały, że praw ie połowa dzieci nie w ładała dostatecznie językiem niemieckim (t. zw. egzam iny m aurerow skie).
N a 1685 dzieci bowiem przeegzam inowanych na zasadzie decyzji R ad y Ligi N arodów — 811 dzieci, tj. 48,2 proc. w ykazało zupełny brak znajom ości języka niemieckiego, a większa część dzieci mogła w ykazać się zaledw ie m inim alną znajom ością tego języka. W takim stanie rzeczy egzam iny językowe stały się kom prom itacją mniejszości niem ieckiej; w ykazały bowiem, z jakiego to elem entu sk ład ał się nie
miecki stan posiadania w szkolnictwie na Śląsku. S tąd też, gdy w roku 1928 przystąpiono ponownie do przeprow adzenia egzaminów języko
wych z dziećmi zgłoszonymi na rok szkolny 1927-28, R ząd niemiecki, aby nie dopuścić do nowej kom prom itacji, założył przeciw ko tem u energiczny protest, — uzasadniając go okolicznością, że Konwencja G enew ska nie przew idyw ała egzaminów językowych, a decyzja R a dy Ligi N arodów odnosiła się tylko do jednego roku i stąd nie mogła znaleźć zastosow ania w następnych latach szkolnych. P rzyjęcie egza
minów językowych jako instytucji stałej, zdaniem R ządu niem ieckie
go, zmieniałoby podstaw ow e praw a wychowawcy, zagw arantow ane w Konwencji Genew skiej, gdyż usuw ałoby na bok najw ażniejszy czyn
nik, tj. wolę wychowawcy, która jest jedyna i decydująca w świetle przepisów Konw encji Genewskiej p rzy ustalaniu kwestii, do jakiej szkoły chce on posyłać sw oje dzieci, przy czym wola ta względnie życzenie wychowawcy nie mogło być zdaniem R ządu niemieckiego w edług Konwencji Genewskiej kw estionow ane ani zmieniane.
Pow yższy spór znalazł epilog w orzeczeniu haskim z dnia 26 IV 1928 r. W niedługim czasie potem doszło znowu do sporu z m niejszo
ścią niem iecką na tle kwestionow ania wniosków o przydział do szkół niemieckich t. zw. dzieci m aurerow skich, tj. dzieci, które przy pierw
4 K o m u n ik a t I n s ty tu tu Śląskiego w K ato w icach , n r 34
szym egzaminie, przeprow adzonym przez ek sp erta M aurera, nie wy
k a z ały znajom ości języka niemieckiego i nie z o stały dopuszczone do szkół niemieckich. Ten nowy spór zakończyła opinia doradcza (avis consultatif) Stałego T rybunału Spraw M iędzynarodow ych z dnia
15 V 1931 r., dopuszczająca te dzieci do szkół niemieckich.
Egzaminy językowe po orzeczeniach haskich
O rzeczenie haskie było powszechnie interpretow ane jako p rz e kreślenie raz na zawsze w szelkich egzaminów językowych, jako nie
zgodnych z K onw encją G enewską. Jed n ak że ten punkt w idzenia był nieuzasadniony. Orzeczenia haskie zaham ow ały w praw dzie in ic ja ty wę zm ierzającą do pow ołania egzaminów językow ych na stałe, nie spow odow ały jednak w ykreślenia tej instytucji raz na zaw sze z p r a ktyki szkolnej przy wpisach i przeniesieniach. O parcie bowiem w pi
sów nowego rocznika oraz przeniesień dzieci ze szkół polskich do niemieckich na zasadzie jedynie i wyłącznie swobodnego i niczym nie
skrępow anego ż y c z e n i a wychowawcy, było pozostaw ieniem s p ra wy bez uregulow ania i groziło wytworzeniem się podobnej sytuacji, jaka zaistniała w roku 1926. W śród wielkiej bowiem liczby dzieci, zgłaszanych corocznie do szkół niemieckich, p rzew ażały w dalszym ciągu jednostki nie znające zupełnie języka niemieckiego. B rak z n a jo mości podstaw tego języka uw idaczniał się najb ard ziej u dzieci starszego rocznika, przenoszonych ze szkół polskich do niemieckich.
S praw a ta n a b ra ła szczególnego znaczenia w roku szkolnym 1933-34, gdy m niejszość niem iecka w ystąpiła z wnioskami o przeniesienie ze szkół polskich do niem ieckich 1283 dzieci, w śród których pow ażna liczba nie z n ała zupełnie języka niemieckiego. A by bronić u trz y m a nia właściw ego poziomu naukowego szkół niemieckich, w ładze polskie w róciły do instytucji egzaminów językowych, lecz, aby nie spotkać się z zarzutem powrócenia do egzaminów „m aurerow skich", n a d a ły im inny c h a ra k te r niż poprzednio. Egzam inam i tymi nie ustalano p r z y n a l e ż n o ś c i j ę z y k o w e j dziecka, od której uzależniony był jego przy d ział do szkoły polskiej lub niem ieckiej, lecz na z a sa dzie ich wyników rozstrzygano tylko, czy i w jakim stopniu dzieci z n a ją język niemiecki, aby następnie zadecydow ać, do k t ó r e j k l a s y s z k o ł y m n i e j s z o ś c i o w e j w inny być przydzielone.
Skutkiem tych egzaminów było więc c o f n i ę c i e dziecka o jeden lub kilka roczników wstecz. Ze zgłoszonych na rok szkolny 1933-34
— 1283 dzieci okazało się w ątpliw ych 751 dzieci, które poddano egza
minom. W w yniku egzaminu ustalono, że tylko 117 dzieci m ówiło do
statecznie językiem niemieckim, 219 dzieci w ład ało nim b a rd z o s ła bo, a 415 dzieci nie znało go zupełnie. Skutkiem egzaminów języko
wych, przeprow adzonych w tym roku, było więc cofnięcie 204 dzieci
K o m u n ik a t I n s ty tu tu Śląskiego w K atow icach, n r 34 5
o jed n ą klasę, 176 dzieci o dwie klasy, 143 dzieci o trz y klasy, 199 dzieci o cztery klasy, 19 o pięć klas, a 10 dzieci naw et o 6 klas.
A le z takim i skutkam i egzam iny językowe nie załatw iały je
szcze kwestii. Bowiem poza dziećmi przenoszonym i ze szkół polskich do niemieckich były zgłaszane całe m asy dzieci n o w e g o r o c z n i - k a, które również nie m iały dostatecznego przygotow ania językowego.
D opuszczanie tych dzieci do pierwszych klas szkół niemieckich ham o
w ało norm alny tok nauki i odbijało się ujem nie na wynikach n a uczania. Te m om enty decydowały, że w następnym roku szkolnym w ładze szkolne objęły także egzaminami językowymi dzieci nowego rocznika.
A by nie spotkać się z zarzutem powrócenia do egzaminów
„m aurerow skich", w ładze szkolne nie negowały, że wychowawcy m a
ją upraw nienia składania wniosków, które, jeśli odpow iadają w a
runkom , m uszą być uwzględnione, jednakże stanęły na stanowisku, że dopóki dziecko nie zna w w ystarczającym stopniu języka niem iec
kiego, ujem ny wynik egzaminu z a w i e s z a m o c p r a w n ą d e k la ra c ji wychowawcy.
W roku 1934-35 poddano takiej kontroli językowej 1255 dzieci.
O kazało się, że z tej liczby nie w łada zupełnie językiem niemieckim 920 dzieci, znało ten język bardzo słabo 111 dzieci, a faktycznie n a daw ało się do szkół niemieckich t y l k o 224 dzieci.
Tak początkowo pom yślane i zastosow ane egzam iny językowe nie utrzym ały się. W wyniku porozum ienia w ładz polskich z p rz e d staw icielam i m niejszości niemieckiej doszło do przyjęcia na dalsze la ta obowiązywania Konw encji Genewskiej egzaminów językowych, sugerow anych w czasie sporu szkolnego w roku 1926 przez P re zy d enta Komisji M ieszanej, a które polegały na badaniu u dzieci zn a
jomości języka niemieckiego przez Kom isje Parytetyczne, składające się z jednego eksperta-pedagoga, mianowanego przez w ładze szkol
ne i drugiego, delegow anego przez reprezen tację m niejszości niem iec
kiej, przy czym w razie braku porozum ienia co do oceny znajomości języka niemieckiego u dziecka m iał rozstrzygać superekspert, m iano
w any przez P rezy d en ta Komisji M ieszanej. Egzamin p rzesądzał sp ra wę szkoły dziecka tylko co do takich wychowawców, którzy nie sprze
ciwili się decyzji. J e ś li mimo ujem nego wyniku egzaminu wychowawca obstaw ał przy praw ie posyłania dziecka do szkoły niem ieckiej, w ładze szkolne m iały uw zględnić to żądanie. Egzam iny w takiej koncepcji u trzym ały się już do wygaśnięcia Konw encji G enew skej. Jak ie były wyniki tych egzaminów, w szczególności jak się przedstaw iał stopień znajom ości języka niemieckiego u dzieci, zgłaszanych do szkół nie
mieckich na p rzestrzeni la t szkolnych 1933-34— 1937-38, w yjaśnia nam następująca tabelka:
6 K o m u n ik a t I n s ty tu tu Śląskiego w K ato w icach , n r 34
Z gło szo n o do szk ó ł Poddano U stalon o w w yniku egzam inu Lata n iem ieck ich d zieci egzam i
nom ję z y znało język
nie znało zupełnie 1 roczn. st. roczn. razem kow ym niem. dzieci dzieci języka niem.
dzieci
1933/34 — 1283 1283 751 117 219 415
1934/35 1503 3020 4523 1255 224 111 920
1935/36 1414 1099 2513 504 223 70 192
1936/37 1566 1044 2610 1277 499 91 597
1937/38 1433 650 2083 1267 731 — 536
Pow yższe zestaw ienie statystyczne obejm uje wyniki egzaminów językowych przeprow adzonych w latach od 1934-35 — 1936-37 przez Kom isje Parytetyczne, a w roku 1933-34 i 1937-38 przez w ładze szkolne. J e śli chodzi o wyniki egzaminów językow ych z roku 1934-35, to należy je jeszcze uzupełnić wynikami egzam inów p rzeprow adzo
nych we w łasnym zakresie przez Niemiecki Zw iązek Szkolny, k tóry egzaminom p o d d ał dzieci, zgłoszone do szkół pryw atnych i usunął z b raku znajom ości podstaw języka niem ieckiego 713 dzieci. Liczba zatem zdyskw alifikow anych językowo dzieci w ynosiła w roku 1934-35 1633 dzieci.
Jakie dzieci były zgłaszane do szkół niemieckich?
Dzieci, któ re poddaw ano egzaminom językowym, pochodziły albo z rodzin rdzennie polskich, które w skutek w arunków gospodar
czych i społecznych zm uszone były ukryć swą przynależność n a ro d o wą dla zapew nienia sobie środków do życia, albo z rodzin renegatów tj. jednostek narodow o i państw ow o zdem oralizow anych, k tó re po prostu h andlow ały duszam i swoich dzieci. D la niem ieckiej ra c ji stanu na Śląsku obie kategorie osób m iały jedynie znaczenie instrum entu do w ytw arzania i utrzym yw ania zarzew ia nieustannych tarć i niepo
kojów, celem pozorow ania rzekom ego ucisku ludności niem ieckiej i stw arzania p rete k stu do ingerencji państw obcych w spraw y polskie.
Przew ażny procent skarg ze Śląska, jakim i zajm ow ały się czynniki m iędzynarodow e, pochodził z tego źródła.
D la polskiej racji sta n u p osiadała znaczenie jedynie pierw sza kategoria wnioskodawców, tj. t. zw. Niemców z konieczności, którzy zgłaszali dzieci do szkół niem ieckich w brew swemu sum ieniu n a ro dowem u tylko pod naporem w arunków społeczno-gospodarczych. W y
dobyć te dzieci ze szkół niem ieckich było istotną tro sk ą społeczeństw a polskiego. D ruga kategoria osób nie przed staw iała większego znacze
nia dla interesów Państw a Polskiego, bo m iała p rze d e w szystkim na celu interesy m aterialne. D la tych osób k ażda szkoła była dobra, w której m ając dzieci, było im najw ygodniej żyć. Dzieci były p rz e d
K o m u n ik a t In s ty tu tu Śląskiego w K atow icach, n r 34 7
m iotem targu. N ierzadkie były wypadki, że wychowawca po prostu stw ierdzał: dajcie mi buty, płaszcz, albo gotówkę, a zapiszę dziecko do szkoły polskiej. Polski nauczyciel, pragnący obiektywnie w ytłu
m aczyć takiem u człowiekowi, że czyni dziecku krzyw dę, bywał nie
jednokrotnie oskarżany o dokonywanie nielegalnego nacisku i cią
gniony przed G órnośląską Komisję M ieszaną jako obwiniony.
C harakterystyczne są odpowiedzi dzieci egzaminowanych.
Św iadczą one o zupełnym braku znajom ości podstaw języka niem iec
kiego. Byw ało np., że egzam inator zap y tu je w języku niemieckim ucznia: Von wem h at die M utter M ilch? a dziecko odpow iada: Ziege.
Die M utter hat die Ziege w y d o j a ł a. Inne odpowiedzi. Uczeń ze Świętochłowic zapytany po niemiecku: W as ist ein Fisch, odpow iada:
eine ryba, drugi na p ytanie egzam inatora po niem iecku: W as ist das?
(przy czym egzam inator w skazuje spodnie) odpow iada: g a l o t y . J e d n a z uczennic na pytanie po niem iecku: W as m achen wir an der T afel? odpow iedziała na piśmie: W ah m ahy a te ław y sraby; druga, k tó re j polecono opisać jarm ark w Lipinach, napisała: Chabgysyjn tałby, aje, zwibyl, zitrony, byrny, plałm , gurken, zimioki. Jeszcze inny uczeń na pytanie: W ie ist dein Zunam e? rozpoczął bez nam ysłu:
V ater unser... czyli pierw sze słowa pacierza, wreszcie inny na p y ta nie, jak nazyw a się po niemiecku znaczek pocztowy, odpow iedział:
die znaczkes. I tak można by podaw ać bez końca p rzy k ład y różnych fantastycznych odpowiedzi dzieci zgłaszanych w czasie obowiązywań K onw encji Genewskiej do szkół niemieckich. P rzy k ład y te rzucają ja skraw e św iatło na stopień znajom ości języka niemieckiego i przygo
tow ania dzieci do szkoły niemieckiej. Mówią one wyraźnie, jaki to
„niem iecki" elem ent uczniowski posiadali Niemcy w swoich szkołach na Śląsku. Obecnie, gdy m am y już stan bez uprzyw ilejow anego u sta w odaw stw a szkolnego m niejszości, gdy wpisy dzieci do szkół nie
m ieckich odbyw ają się na tych samych zasadach, co wpisy do szkół polskich, takie w ypadki braku znajom ości podstaw języka niem iec
kiego u dzieci w szkołach niemieckich nie są już spotykane.
Katowice, w październiku 1938.
Dr E ustachy N oszczyński
D r u k a r n i a „ D z i e d z i c t w a ” w C ie s z y n ie
V *• * »
- .
. . .
i •
. . . . / . . - - . - . .. . .
* ’ '
. / i
... . - V . . , . . . ,
.
. .
: - I , .. . : - ., H. ?
. . . . : ' .
.