R. 18: 2009, Nr 3 (71), ISSN 1230-1493
Magdalena Radkowska-Walkowicz
Sztuczne dziecko.
Między niepokojącą obcością a swojską czułością
Stówa lduczowe: android, dziecko, obcość, zapłodnienie in vitro, Frankenstein
„Czymże jest literackie wyobrażenie Frankensteina,
czyli istoty powołanej do życiawbrew
naturze, jak nie pierwowzorem in vitro?” -pyta biskup
Tadeusz Pieronek, potwierdzając słowa JonaIhmeya: „Nigdy
nie wyzwolimy się z mituFrankensteina, nawet
gdybyśmychcieli.
Opowieśćta tkwi
jużw naszej
kulturze zbytgłęboko
”1.
Duchdoktora
Frankensteinastraszy
nasodprawie
200lat
iniewydaje się,
bychciał przestać.
W ostatnich latachprzywoływany jest szczegól
nie
w dyskusjach
odnoszących siędo biotechnologii, a zwłaszcza
reprodukcjitechnologicznie wspomaganej. Klinika niepłodności w
wyobraźnizamienia
się w fabrykędzieci,
połączonąz
supermarketem,w którym
możemy wybrać kolorwłosów
czyzdolności potomka.Nagleuroczy,niewinnybobasna
naszych oczach przeistacza sięw
cyborga...1 Jon Turney, Ślady Frankensteina, ttum. M. Wiśniewska, Warszawa 2001, s. 349.
2 Por. Zbigniew Benedyktowicz, Portrety „Obcego”. Od stereotypu do symbolu, Kraków 2000.
Do
repertuaru
cech czyniących obcegoobcym
-takich
jakinny kolor skóry, wyznanie, narodowość
czymiejsce zamieszkania - dziś dołącza
technicznepocho
dzenie. Obok takich
parstrukturyzujących
naszewyobrażenia o
obcych, jak:swój-obcy,
ludzki-zwierzęcy,
posiadającymowę-niemówiący2
,pojawiłasięopozy
cja ludzki-technologiczny. Wyraża ona
przedewszystkimnasz
strachprzed tech
nologią,
ale
i niązafascynowanie;pokazuje,
jakwspółczesnym językiem
można opowiadać stare historie.Nadal obcy budzi
lęk i podziwzarazem.
Boimy się tego,co
nieznane,niezbadane
iniewiadomo,
odjakiego bogapochodzi. Nieraz
jednak
zachwycająnasnieziemskie
możliwości iogromnasiłabohaterów
literatury science fiction czy obiecywane możliwościrzeczywistych
robotów budowanychw
światowych laboratoriachsztucznej
inteligencji.Steven
Biggszauważa:
Robot jest zawsze widziany jako zdecydowanie Inny. Jest to artefakt, który pobudza nas zarówno do identyfikacji, jak i alienacji. Jest stworzony na nasze podobieństwo, a więc jest wynikiem naszych pragnień dotyczących nas samych - co odzwierciedlone jest w naszym pragnieniu jego zaistnienia - i jako taki sam jest przedmiotem pożądania. Jest także bezdyskusyjnie Inny w najbardziej fundamentalny sposób, będąc taki, jaki jest, nieorganiczny - zimny, chtoniczny, martwy3.
3 Steven Biggs, „Rozumny znak”, „Magazyn Sztuki” nr 6-7, 1995, s. 306.
4 Zygmunt Bauman, Wieloznaczność nowoczesna. Nowoczesność wieloznaczna, tłum. J. Bau
man, Warszawa 1995.
5 O sztucznym dziecku pisałam też w swojej książce Od Golema do Terminatora. Wizerunki sztucznego człowieka w kulturze, Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne, Warszawa 2008. Pisząc ten tekst, korzystałam z jej fragmentów, zwłaszcza dotyczących robotów Cog i Kismet.
6 Więcej o filmie Al Sztuczna inteligencja zob. Magdalena Radkowska, „A.l. Sztuczna niewin
ność”, w: „Kwartalnik Filmowy” nr 41-42, 2003.
Obcy
jest
spozaukładów, spoza naszego,
rozpoznawalnego świata.Jak
dowo
dziZygmunt
Bauman4, obcyburzy nasz spokój,
gdyż wymyka się strukturom myśleniaustanowionymna opozycji.
Niejest
aniprzyjacielem,
aniwrogiem.
Jest pharmakonem, „bytemniedecydowalnym
”, który
niepoddajesiękategoriom
typu„albo/albo” czy
„ani/ani
”; któryw małych
dawkach leczy,w
większych-
zabija.Obcy jest
niebezpieczny,bo podważa
sensistnienia
opozycji,które do
czasu jego pojawienia się rządziły naszymmyśleniem. Wraz z
obcym do uporządko
wanegoświata przedostaje
sięgroźba chaosu. Boimy
się, żeotworzy
sięprzed
namiświat, którego
reguł nieznamy.
Ale ponieważobcyprzychodzi
znikąd, niemożna odesłać
godo domu.
Obcość
jest
kategoriąpłynną, można być obcym w
jednymmiejscu
i czasie, byw innym
dyktowaćwarunki jako
swój. Może teżbyć wzmacniana lub
łago
dzona.Jednym
zesposobów na to jest
sięgnięcie pokategorię
dziecka5
.Dzieci
zdrewna, drucików
czy mikroprocesorów majądo
odegraniaw
społeczeństwie różne role.Bywają,
jakinne androidy,
lustrem,w
którymprzegląda
się nasze człowieczeństwo, metaforążycia w
świecietechnologii,
wyzwaniemrzuconym
współczesnejnauce, w końcu
niemal doskonalą figurąobcości. Z
jednej strony,jeśli
robotemjest dziecko, wydaje
namsięjakoś
bliższy,przyjemniejszy w
obyciu,w jego towarzystwie
możemyczućsiębezpiecznie; z
drugiej-
właśnieto
fakt bycia jeszcze niedojrzałym,niepełnym
czyni go istotąniepokojącą. Figura sztucznego dzieckawydaje
mi sięciekawa
przedewszystkim dlatego,
żełączy w
sobiedwa,
odmienne, mity: niewinnego dziecka i budzącegogrozę potwora.
Jednocześnie uosabiakogoś zupełnie obcego.
Zjednej stronymamy jeszcze
niew
pełni czło wieka, jakąś tajemnicę, otwartość; z drugiej
-byt sztuczny, przychodzący
donas ze światainnego,
niż mypochodzimy,
świata technologii,a
nie natury.Może
dlatego takniepokojący jest
androidDawid
z filmuStevenaSpielberga
Sztuczna inteligencja, opowieścio
sztucznymchłopcu,
któryjakPinokio marzy
o
byciuchłopcem prawdziwym, bo
tylkoto
może zapewnić mumiłość mamy6
.W
pewnym
sensieprzerażające
są też losy drewnianegopajacyka z
bajki Col lodiego.
Moja siostra, kiedy byłyśmy małe, uciekała, gdy tylkosłyszała słowa:
„Był sobie
raz...
-
Król!
- powiedząod
razumoi
mali czytelnicy.Nie, dzieci,
pomyliłyście się.
Byłsobie
raz kawałek drzewa”.
Przerażający
jest Alojzy Kukuryku -
bohater Pana Kleksa - którywyglądał
jakinni
chłopcy i „gdyby niezadziwiająca
lekkość imartwota, Alojzy niczym
właściwienieróżniłby
sięod
żywegoczłowieka”.
Stworzonaprzez Filipa
Golarzalalka
niszczyAkademię,
niszczyniewinnesnychłopców, których imiona
zaczynają sięna
literęA,
i wprowadza ichw
dojrzałość. „Tuleży ziarno nowego
świa ta
”- mówi fryzjer, wskazując na
sztucznego chłopca. „Oto prawdziwe dziecko cywilizacji komputerowejwyposażone w
system zdalnego,laserowego
sterowa
nia, numerycznie zaprogramowane.Posłuszne,
dynamiczne i co najważniejsze,bez własnego widzimisię. Zdyscyplinowana końcówka
komputera. Ten prototypto
tylkopoczątek doskonale
zorganizowanego iuporządkowanego
przedszko
la, podwórza, szkoły [...].Możemy w przyszłości zapanować
nad każdą bajką.[...] Skończąsię
żarty z fryzjerów,
rozczochraneczupryny,
nieprecyzyjne tańce.Choreografia stanie się
znów muzyczną
musztrą. [...] Jeśli prototyp się uda,wkrótce
rozpoczniemyseryjną produkcję
” -grzmi FilipGolarz,
wskazującnam jeden z ważniejszych strachów współczesnej kultury: strach przed cyborgizacją, zerojedynkowością, zamknięciem w programie.
A
taka
egzystencja dotknęła małegoJoeya.
Ontakże
budziłw
innychuczucie
niesamowitości,w
znaczeniu nadanymtemu słowu przez Freuda:
„niesamowite jestrodzajem
tego, cobudzi trwogę,cozaśsprowadza
siędo
tego, cood
zawsze znane, znajome”
7.
Ten autystycznydziesięciolatek
został opisanyw
latach50.
przezBrunona
Bettelheima.
Chłopcuwydawało się, że jest maszyną, działał tak, jakby
byłpołączony
kablami iz zewnątrz pochodziło źródło zasilania jego
ciała,które
dladziecka
było jedyniemniej lub bardziej
sprawniedziałającym organi
zmem mechanicznym. Joey był
iprawdziwym dzieckiem,
irobotem - takie
też wrażenie sprawiałna
lekarzach i innych pacjentach, którzy bezwiednieomijali kable istniejące jedynie w głowie
chłopca, łączącegozgniazdkiemelektrycznym.
Ludzie widzący
Joeya podkreślali
swój niepokój:„Wówczas zdawaliśmy
sobie sprawęz
tego, żenasze ciała mogą
funkcjonowaćbez
duszy”.Czy to
właśnie powodowałoowo
poczucie niesamowitości?„Joey był chłopcem,
którego okra dziono z
jegoczłowieczeństwa
”-
piszeBettelheim
8.
Byłteż
metaforączłowiekażyjącego w epoce maszyn, która jest
równieżwynikiem działań
człowieka-
rodzice Joeya mieliwychowywać go na
małą maszynę:bez
miłości,bez
zaangażowania emocjonalnego, za to zbardzo dokładnym
planem,kiedy karmić,
kiedyspać,
7 Zygmunt Freud, Niesamowite, w: Pisma psychologiczne, t. 3, Warszawa 1997, s. 236.
8 Bruno Bettelheim, „Joey: A »Mechanical Boy«”, w: The Uncanny: Experiments in Cyborg Culture, red. Bruce Grenville, Vancouver 2001, s. 117.
kiedy wydalać. Joey spostrzegł,
że
maszynysą
lepsze od ludzi - nie psują się i mają więcej siły. Jakpisze
Bettelheim: dlachłopca zbyt bolesne było
bycieczłowiekiem.
Przedświatem
ibólemuciekłw
mechaniczność. Zamieniłwrażliweludzkie
ciałona metalowy
pancerz.Niepokój
budzą też
geminoidy(androidysobowtóry prawdziwego człowieka)
stworzone przeznarcystycznego
inżyniera Hiroshiego Ishiguręw laboratorium na
uniwersyteciew Osace,
przedstawionegom.in. w filmach
dokumentalnych MechanicalLove9 i Astroboy w krainie robotów10. ZanimJapończyk przystąpił do budowania swojego bliźniaka
izanim zaprosiłdotestowania
ludzkiejreakcji
nahumanoidy swoją
kilkuletnią córkę, zbudował jejreplikę. Sam
przyznaje,że jest to twór
dziwny, niepokojący,budzący
strach:„Odczuwamy
wstręt,patrząc na coś,
co jedynieprzypomina człowieka
”.
Pięciolatka, kiedyzobaczyła
swoje go bliźniaczego androida, zaczęła
płakać. Nie umiałapowiedzieć, dlaczego.
Jejojciec
próbujeto zrozumieć: „Jeśli zobaczysz
swoją kopię - umrzesz”- śmieje
sięwnieco
diaboliczny sposób.Inne
dzieci podobniereagowały
namałą
gemi- noidkę, swoje doświadczenie oceniałyjako niesamowite
i przerażające.9 Mechanical Love, reż. Phie Ambo, Dania 2007.
10 Astroboy w krainie robotów, reż. Marc Caro, Francja 2008.
11 Slavoj Żiźek, „Żadnego seksu! Tb jest posthumanizm!”, „Przegląd Filozoficzno-Literacki”
nr 1 (22), 2009, s. 45.
Obcowanie z
czymśidentycznym jak
człowiek,alewłaśnie
czymś,budzi
emocje skrajnez
różnychprzyczyn.Jedną jest
obcość,w etnograficznym sensie tego
słowa:ktoś
jest
inny,ale
jednocześnie do nas podobny.Żeby być obcym,
nie możnabyć całkiem innym,
spozarozpoznawalnych,
wspólnychkategorii.
Obcyjakoś nas dotyczy, jest nami,
ale inaczej.Przypomina o
tym, żenasza tożsamość
mogłabybyć całkiem
inna, że nie jesteśmyoczywiści. Kiedypatrzymy
narobota mającego twarz człowieka, mającegoskórę
miękką i ciepłąw dotyku,
robota dziwnie się do nasuśmiechającego,mechanicznym głosem udającego,
żemożewejść z
namiw prawdziwy dialog,
doznajemy przykrego uczucia.Bierze się
ono także stąd, żetam,
gdzie spodziewamy sięmartwoty,
pustki,bezpieczeństwa
nieożywionej materii, pojawia siępozór
życia. I tenpozór bierzemy za dobra
monetę, już zatą twarzą-nietwarzą robota
dostrzegamy jakąś jaźń. „Zachowujemy się tak,jak
gdyby (wco
wierzymy) zaekranem
tkwiła prawdziwa Jaźń,jakieś
zwierzę,reagujące na
naszesygnały, chociaż
dobrzewiemy,
że»tam«
nie manikogo
¡niczego oprócz
cyfrowychobwodów
”11. Niepokoi
nas nie tyleto,
żeandroid
jesttak
nam bliski, ileto,
żebyć
może my także jesteśmy tylko maszynami.A
kiedy takim androidemjest
dziecko-
dziecko, którego nie posądzilibyśmyo fałsz, które w
naszej kulturzezawsze mówi prawdę
-podejrzliwość co do
ludzkiej proweniencji iistoty wzrasta.
Jedna chwila zwątpienia
wystarczy,żeby
niemóc
dalejspokojnie trwać w przy
jemnych,
bezpiecznych
strukturachzbudowanych przez
nasząpsychikę
i kulturę.Tak też
byłow przypadku Kartezjusza
-razspojrzałprzez
oknoi pomyślał:
aco,jeśli
ludzie zaoknem
to tylko automaty?Jak wiadomo - pisze Adam Lipszyc - ojciec filozofii poszukiwał wiedzy pewnej i postanowi!
podważyć wszystko, czego dotychczas się nauczy!, by odbudować gmach poznania za pomocą samego tylko rozumu. Ale rozum, który wycofa! się do swego wnętrza i jest pewien tylko włas
nego myślenia, traci nagle panowanie nad tym, co się dzieje na zewnątrz. Stąd u Kartezjusza pojawiają się niesamowite obrazy, od których ciarki przechodzą po plecach, jak choćby ów sławny fragment, w którym zastanawia się on, czy ludzie za oknem nie są tylko automatami w płaszczach i czapkach. Ustawienie poprzeczki pewności, jakiej wymagamy od naszej wiedzy, na tak wysokim poziomie [...], i postulat, by wyjść od najpewniejszej podstawy własnego rozumu, wtrąca nas w otchłań niepewności, z której być może nigdy nie będziemy się w stanie wydostać.
Niczego nie możemy być już pewni, nawet tego, że nasi najbliżsi nie są androidami12.
12 Adam Lipszyc, „Roy, Alojzy i inne chłopaki”, „Kwartalnik Filmowy” nr 31-32, 2000, s. 116.
13 Julien Offray de la Mettrie, Człowiek-maszyna, tłum. S. Rudniański, Warszawa 1955, s. 74.
14 Agnieszka Fedorczyk, „Złota cząsteczka: DNA”, „Newsweek” („Nauka”) nr 2, 2003, s. 1.
15 Joseph Levine, David Suzuki, Tajemnica życia. Czy bać się inżynierii genetycznej?, tłum.
G. Gasparska i B. Skarżyńska, Warszawa 1996, s. 7.
16 David Le Breton, „Genetic Fundamentalism or the Cult of the Gene”, „Body & Society”, vol. 10, nr 4, 2004, s. 1-20.
Julien
Offray dela Mettrie
niemusiał
znaćprac
inżynierówz
laboratoriów sztucznej inteligencji,aby
postawićsprawę radykalniej
niż Kartezjusz: „Ciałojest
tylko zegarem,świeży
zaśsok
odżywczy -zegarmistrzem
”13.
Przewidział, amożebył
jednymz konstruktorów takiego
poglądu, żekiedyś
ludzie uwierząw
mechaniczność swych ciał, zwątpiąw
naddatekduszy. Nie mógł jednak
wie
dzieć, żestanie
się to m.in. za sprawąodkrycia
malutkiej(fizycznie, bo
symbo
licznie iznaczeniotwórczo - wielkiej)
jednostkinaszego człowieczeństwa:
genu.W dodatku „Nauka” do „Newsweeka”
przeczytamy: „cała informacja o świecie
zapisana jest
w tejmaleńkiej cząsteczce, którą
znaleźć możnaw niemal
każdejkomórce
żywychorganizmów: roślin,zwierząt
ioczywiścieczłowieka”14.
Podobna, ajednocześniecałkiem
innatowizja
niżtazwiersza
WilliamaBlake’
a:„Zobaczyć światw ziarenku
piasku,/Niebiosa w jednym kwiecie z
lasu..
Kiedy zaczynamywierzyć,
żewszystkie tajemnice ludzkościmieszczą
się „wtej
maleńkiejcząstecz
ce
”, to
i te tajemnicerobią
siędziwnie
przyziemne: „DNAjest
wszechpotężny, kieruje bowiem historiążyciana
Ziemijużod
trzech i pół miliarda lat.Dotyka
też najgłębiej
ukrytych tajemnic: determinuje prawdopodobieństwozapadnięcia przezciebie
na chorobęnowotworową,
ilośćcholesterolu we krwi twego
ojcaoraz kolor
oczu twojej córki”-
pisząJoseph Levine i DavidSuzuki15. Człowiek
sprowadzonydo
fizyczności, możliwejdo zbadania
iopisania językiem
genetyki,do zorganizowanej sumy
informacji,byużyćsformułowaniaDavidaLe Bretona16
, staje się corazbliższy
androidowi. Jak pisze Slavoj Ziźek:Nadchodzące „rozkodowanie” ciała ludzkiego, perspektywa odczytania indywidualnego genomu każdego z nas, konfrontuje nas w drastyczny sposób z fundamentalnym pytaniem „czym jeste
śmy”? Czy jestem kodem, który można zapisać na jednej płycie kompaktowej? Czy jesteśmy
„nikim i niczym”, iluzją samoświadomości, której jedyną realnością jest sieć złożonych interakcji neuronowych i innych połączeń?17.
17 Slavoj Żiźek, dz. cyt., s. 45.
18 Czy androidy mogą śnić. Rozmowa Claudii Dreyfuss z Annę Foerst, <http://www.cyberforum.
pVt_androidy.html> (strona w sieci już nie istnieje).
19 Na Uniwersytecie w Osace powstaje jeden z najbardziej zaawansowanych technologicznie robotów, CB2, który ma przypominać dwulatka z wyglądu, a także umiejętności i zachowania:
„Sterujące nim oprogramowanie ma za zadanie interpretować bodźce zewnętrzne i uczenie się właściwych na nie reakcji. Sygnały z otoczenia, takie jak głaskanie czy uderzenie, ale również uśmiech, grymas złości czy ton mowy, są zapisywane w pamięci CB2 i przypisywane do określonych emocji: strachu, zadowolenia, szczęścia czy lęku. Oprogramowanie androida potrafi uczyć się tych bodźców, właściwie je klasyfikować i odpowiadać na nie wyrazem twarzy, w którą wbudowane są Dla
Hiroshiego
Ishiguryjesteśmy przede
wszystkimciałem odbieranymprzez
innych. Inżynier buduje geminoidy, bymogły zastępować człowieka w relacjach
międzyludzkich. Niechodzi tu o sztuczną inteligencję
czyo
doskonałąrobocią
pomocdomową,
lecz ozbudowanie
takiegotworu,
którybędzie
miałw
sobie sonzei-kai, czyliwięcej
niżpozórżycia:obecność.
Obecnośćrozpoznawalną jedy
niew relacji osobistej, kiedy na pierwszy plan
wysuwasięciało,z jego ruchami,
gestami, fakturą igłosem.
Takirobot
nie marozwiązywać zagadek ludzkości, w niewyobrażalnym tempie
liczyć czyprzeprowadzać skomplikowanych opera
cji
medycznych,
ma poprostu być. Według Ishigury w
jego rodziniegeminoid
możeodegrać swoją
podstawową rolę-
sobowtóra, zastępnika.Przecież
kon takty
inżynieraz
żonąsą tak ubogie,
żewystarczy mechanicznyerzac. Jestwięc
jego bliźniaknietylko
spełnieniemnarcystycznego marzenia
ludzkiegokreatora,
aletakże swego rodzaju
krytyką stosunkówmiędzyludzkich.
Poco
wchodzić wudawane
relacje?Na tym
polumoże
zastąpić nas sobowtór,podczas
kiedy my nadalbędziemy
moglirozwijaćnasze
egoistyczneego.
Skupiającsięna zewnętrz- ności
robota,Ishigura opowiada
się zadefinicją człowieczeństwa podkreślającą relacyjność i
performatywność. Jesteśmyludźmi
tylkow
obliczuinnego, wtedy, kiedy drugi
uznajenaszą
obecność.Człowieczeństwo
nie jestnam
dane, lecz zadane. Czy można jewięc
zadać także tworowi powstałemuw
nowoczesnymlaboratorium?
„Cog został zaprojektowany
tak,aby przypominał
ludzkiedziecko. Matułów,
dwie
rączki,główkę, uszy i
oczy.Mały
tenrobot
uczysięposługiwać kończynami
i poznawać światdookoła,
tak jakrobi to niemowlę
”18.
Tofragment rozmowy
z doktor
AnnęFoerst, teolożką,
biskupemprotestanckim,zatrudnioną w
Labora
torium Sztucznej
Inteligencjiw Massachusetts
Instituteof Technology.Specjaliści
z
MITbudują robota, który jak
prawdziwe dziecko mauczyć
się świataprzez
smak, dotyk,wzrok19
. Mabyć
corazmądrzejszy
icoraz bardziej ludzki. Słusznie
zauważa Foerst, że
„inteligencja
nie możebyć rozpatrywana w
oderwaniu od ciała”.
Skorohumanoidalne roboty
budowanew
MITmają być
porównywalnedo
człowieka,należy dać
immożliwość
doświadczaniaświata zewnętrznego
i natej podstawie budowania swojej
robociej tożsamości.„Wszystko,
cowiem
o świecie- pisał
Merleau-Ponty- nawet
dziękinauce, wiem,
poczynając od własnego widzenia czy też doświadczenia,bez którego symbole naukowe
nie miałybyżad nego
sensu. Całygmachnauki zbudowany jest na
świecieprzeżytym”20.
Daleko oczywiściekonstrukqi Coga do ciała ludzkiego
zjego możliwościami percepcji, choć
wykorzystujeon rozmaite
sensory, m.in.: „2mikrofony
jakouszy,
3-osiowyczujnik
bezwładnościowydo
realizacjifunkcji
przedsionkowejoraz
matrycęczuj
ników dotykowych”21. Czujące
ciałoma zbliżać Cogado człowieka. Wyposażono go nawet w skórę wrażliwą na
dotyk22.
„Cogporusza
się idoświadcza
otoczeniaw
sposób,w jaki mógłby
toczynić
ktośuczący
się chodzićna dwóch
nogach- mówi Foerst. Doświadcza
problemówz
utrzymaniem równowagi, zeswoją wagą,
zgrawitacją
i tymwszystkim, co
my mu robimy, tak że maon
cielesne odczuciazbliżone
donaszych”
23.sterowniki odpowiadające za mimikę. Im więcej danych zostaje zebranych i skatalogowanych, tym trafniej robot na nie reaguje. Uczy się również chodzić - jego sztuczna inteligencja interpretuje dane o otoczeniu i dostosowuje ergonomię poruszania do panujących warunków. Jako cel na najbliższe dwa lata prof. Asada stawia sobie dalszą edukację CB2, której wynikiem ma być umiejętność porozumiewania się z otoczeniem za pośrednictwem mowy na poziomie dwuletniego dziecka”, Michał Miś, Robo sapiens, <http://wyborcza.p1/l,75476,6569136,Robo_sapiens.html>.
20 Maurice Merleau-Ponty, „Fenomenologia percepcji”, w: Filozofia egzystencjalna, tłum. K. Po
mian, red. L. Kołakowski, K. Pomian, Warszawa 1965, s. 33.
21 Peter Menzel, Faith D’Aluisio, Robo Sapiens, tłum. K. Tbhoń, Warszawa 2002, s. 58.
22 Por. Marek Jan Kasperski, Sztuczna inteligencja, Gliwice 2003, s. 192.
23 Czy androidy..., wyd. cyt.
24 Peter Menzel, Faith D’Aluisio, dz. cyt., s. 58.
25 Tamże.
Naukowcy
z
MITzrywają z
dominującymw
świecienauk
technicznychpoj
mowaniem człowieka
jako mózguz
cielesnym naddatkiem. Rodney Brooks, konstruktor Coga ikierownik Laboratorium Sztucznej Inteligencji, jak
pisząMenzel
i D’Aluisio, „rozsierdził tradycjonalistów twierdzeniem,że kluczem do
rozszyfrowania ludzkiejinteligencji jest zbudowanie maszyny,
którapodobnie
jak człowiekdoświadczałaby
świata od dzieciństwa, a niemaszyny o mózgu od
początku wypełnionym gotowymi doświadczeniami”24.
Brooksprzyznaje, że
oistocieczłowiekanieświadczyjedynie
jegodoskonały mózg.
Askorojego roboty mają przypominać człowieka
czywięcej:mają być jak
człowiek -decentralizuje ije. Inaczej
niżw
tradycyjnych robotach, gdziejeden
układ sterujący wydajerozkazy, u
maszyn Brooksazastosowano podsystemy,
tak że mózg centralnyniejest używany do każdego ruchu
robota25.Cog,
podobnie jakinne
wytwory pracynaukowców
zlaboratoriów
sztucz
nej inteligencji, nie jestjedynie techniczną
nowinką,narzędziem
naukowego,technologicznego podboju
świata. Sądzę,
żemożemy
ipowinniśmy
rozpatrywać prawdziwerobotytakże
jakoelementyantropologiczne, parafrazując słowa Levi-
Straussa:służące do
myślenia, a nie jedynie dojedzenia.
Zdają sobie ztego
sprawętakże inżynierowie.
RodneyBrooks jest ambitny:
Cog jest narzędziem do badania tego, co konstytuuje człowieka. Za pomocą Coga staramy się skonstruować człowieka. Nie chodzi nam o zbudowanie robota funkcjonalnego [...] [Cog] Należy do nauki, której źródłem jest ciekawość poznawcza, a to nie całkiem to samo, co tradycyjna nauka, będąca czymś nieprzeniknionym. [...] Interesuje mnie natura życia26.
26 Tamże, s. 61, 64.
27 Thmże, s. 64.
28 Czy androidy..., wyd. cyt.
29 Peter Menzel, Faith D’Aluisio, dz. cyt., s. 68.
Brian Scassellati,
pracujący
wrazz Brooksem
nad Cogiem, przyznał:prawdziwym powodem było pragnienie nauczenia się czegoś o funkcjonowaniu Homo sapiens.
Innymi słowy, każdy drobny krok na drodze budowy tego owadziogłowego robota o tułowiu zapaśnika oznaczał dodatkową porcję wiedzy na temat tego, co to znaczy być człowiekiem27.
IWórców
Coga interesuje także, jak
ludzie reagująnazachowanie
robota,na
jegotwarz,
na ruchygłową itp.,
ijak robot
reaguje naludzi. Thkie interakcje mają Coga
uczyć byciaw świecie. W tym
celuzbudowano w
Laboratorium Sztucznej Inteligencjitakże inne
sztuczne dziecko:Kismet,
której reakcjemają być
podobnedo
reakcjidzieci.
Jejtwórczynią
jest CynthiaBreazeal.
Kismet to właściwie ona - uczy się wchodzić w interakcję z ludźmi poprzez mowę ciała i mimikę.
Celem tego projektu jest analiza interakcji między ludźmi i robotami, a także między samymi ludźmi [...]. Sposób, w jaki kontaktujemy się z Kismet, jest taki sam, jak przy kontakcie z mały
mi dziećmi. Wierzymy, że tylko traktując maszyny, tak jakby miały zdolności rozumienia ludzi, możemy pożądane przez nas cechy u nich wypracować. Jeśli chcesz mieć istotę inteligentną, musisz stworzyć takie sprzężenie. Zatem staramy się reagować na objawy uczuć Kismet. Kiedy się nudzi, staramy się ją zabawić. Kiedy się boi, wycofujemy się28.
Kismet, żeby być bardziej podobna do
człowieka,wyposażonazostaław potrze
byipopędy,
które
zaspakajanesądzięki
kontaktom społecznym; między innymi chcebawićsięzabawkami -
najlepiej kolorowymi-
którychszukadokoła siebie.Jeśli dostanie taką
zabawkę od człowieka,jest
szczęśliwa (tzn. uśmiechasię), jeśli
jej sięją zabierze, na twarzy
robotapojawi
sięsmutek- zmarszczone brwi,
ustaw
podkówkę, oczyiuszy skierowane nieznacznie w
dół.Kiedy jest zaspoko
jona,
widać„wyraz optymistycznego zaciekawienia”
29.
Jestto
swegorodzaju gra
outrzymanie
popędóww równowadze,
biorąw
niej udziałinni ludzie,
potrzebni Kismet do szczęścia.iym sposobem robot jak
dziecko uczy się najprostszych zachowań -mówi
Breazael,sama
stawiająca sięw roli
rodzicalub opiekuna.
Kismet ma różowe uszy, duże,
okrągłe, niebieskie oczy, wyraziste brwi
ibar
dzo charakterystyczne, gumowe, czerwone usta.Wszystko
poto,
by umożliwić jejkontakt z
ludźmi; iodwrotnie,
by ludziemogli w pewien sposób rozmawiać z
Kismet.Dzięki
temuprocesuczenia
się androidamaprzypominaćproces
ucze
niasiędziecka. Potrafi on
„się nazmianę dąsać, marszczyć brwi, okazywać złość
ina
wieleinnych jeszcze sposobów dawać
oznaki ludzkichemocji”
30.Człowiek jest istotą społeczną, człowiekiem
staje sięw
relacji zinnym, w
relacji, byprzy
wołać
teorię
EmanuelaLevinasa, twarzą w
twarz. Twarz nas wzywa i wyzywa, nie pozwalana obojętność.
Chcąc zatemstworzyć
doskonale humanoidalnego robota,zdają
się mówićtwórcy Kismet,
niewystarczy doskonałysztuczny
mózg iniewyobrażalna
moc obliczeniowa.Należy
spowodować,żerobot
będziezauwa
żanyprzez innych ludzi,
będzie traktowanypoważnie, a to
możliwejest
jedynie, kiedy ma się twarz.30 Thmże, s. 66.
l\varz Kismet, choć daleko
jejdo twarzy człowieka, może zmniejszyć
dystansmiędzy
nami a maszynami. Pozwalaosłabić strach
spowodowany tą ogromną, ontologicznąróżnicą
międzyludźmi
arobotami. Kto bałby
sięniewinnego stworzenia z
wielkimioczami
i śmiesznymi uszami,o
którymmówi się,
żejest
dzieckiem? Budowanie robotów dzieci jest więcteż
sposobemna oswojenie
społeczeństwaz maszynami,na
zapobieżeniebuntowi jakichś nowych
luddystów.Dobrze obrazuje to
scenaz filmu
Sztuczna inteligencja. Kiedy androidDawid, nieróżniący
sięw zasadzie
wyglądemod innych
małychchłopców,zostaje
porzu cony
przez matkęw lesie
i krzyczy: mamo, nie! mamo!, widz nie mawyboru,
staje postronie
sztucznegodziecka, współczuje mu
ichce,
bytenpoczuł
miłość macierzyńską.Figura
dzieckaprzezwycięża mechaniczność chłopca.
Możnanawetpowiedzieć,
że jego dziecięctwo,jego
niewinny wyraz twarzy są pewnym skan dalem. Czy
niepowinien być
bezimiennympotworem
jak twórdoktora
Fran
kensteina? Albo budzącym strachsilnym terminatorem? Niechby był chociaż
zamkniętymw gestach
automatem...Ale nie,
jest
normalnym dzieckiem. Podobnie jakdzieci urodzone wskutek
zapłodnienia
in vitro. Jakpisze
JonTUmey: narodziny
Louis Brown, pierwszegotzw.
dziecka zprobówki,
były takbardzo
szokującewłaśnie
dlatego,że okazała
sięona
normalną,zdrową iładną
dziewczynką.Opowieść
oFrankensteinie,która
jest też
opowieściąo
naszymstosunkudo
techniki,a
byćmoże na
niegow dużym
stopniu
wpłynęła,jest
bardzotradycyjna.
Przekroczeniegranicy między naturą
atechnologią, wejście
technikiw sferę reprodukcji, dotąd objętej
tabu itajemnicą,
budzi
lęki,tworzy potwory.
Możedlatego
dziecipowstałe w
wyniku połączenia gametw
laboratorium, aniew
małżeńskiejsypialni,dziśprzez niektórychoskarżanesą
o życiekosztem „braciszków
isiostrzyczek
”.
Ponosząkarę
zagrzech
swoich rodziców, takjakdziecko doktora
F.W ten sposób próbuje
się nadać imcechy
potworów. Wbrew
oczekiwaniom tych, dlaktórych
ten sposóbzapłodnienia jest
rodzajem zakazanej,bo
bluźnierczej kreacji, potworami jednak nie są.Czy
tak samobędziew przypadku potomków
Astroboya31,
małychandroidów tworzonych już nie tylkow wyobraźni?
I czyjeśliuda
sięje
zaprojektować tak, bymiały coś na
kształtbiografii
isystemu
psychicznego powstającegow
procesiedorastania,
stanąsię
nam bliższe, czyprzeciwnie: będąstraszyć jeszczebardziej
niżichrobocirodzice?
Conajmniej jeszczeprzez kilka
latna to pytanie mogą nam
przekonującoodpowiadać
jedynietwórcy
sciencefiction.
31 Astroboy to amerykańskie i europejskie imię Tetsuwana Atoma, bohatera mangi narysowanej w 1951 przez Tezuka Osamu i wkrótce przeniesionej na ekran. Charakteryzuje się nadludzką silą i szlachetnym sercem, co sprawia, że ratuje świat przed zagładą. Dla Japończyków postać niezmiernie istotna.
Artificial Child: The Gap between Troubling Uneasiness and Tenderness Bred by Familiarity
Keywords: android, child, otherness, in vitro fertilization, Frankenstein
The
figure of androidor cyborg has often
been brought topublic
attention inrecent years
not onlyin
popular culture andresearch
conducted byengineers of artificial intelligence,
butalso
bysociology,
anthropologyand
philosophy, the fields thatfindin this character
a metaphor ofthe humancondition. The figure
ofan artificial child
iseven more eloquent, arouses some
delicate and somehostile feelings,
byeliciting
awide range
ofemotional attitudes and
responses.Essentially,
an artificial child activates twomyths,
ofinfantile innocence and of ascary
monster.On
one hand,an artificial
childseems to be
one ofus, ahuman
character
deservingtrust and
requiringcare; on
the other, itis an unpredictable
alien, a newcomerfromaworld of
recondite technology, something thatfrighten
usbecauseit does not belong
to nature.NotonlyPinocchiois deeply bewildering
withhis obvious
dependenceonhumansconjoined witharebelliouscharacter.
We are evenmore
disorientated by theprinciple
character in StevenSpielberg
’s Al,
an MIT Cog,
orinfants created in
vitro whoare absolutelyindistinguishable from
othersmilingbabies.
The fear ofcoming across a Frankenstein never todies.
Fot. Magdalena Radkowska-Walkowicz