• Nie Znaleziono Wyników

Krótka historia oświaty na Litwie i Białej Rusi; Krótka historja oświaty na Litwie i Białej Rusi - Kujawsko-Pomorska Biblioteka Cyfrowa

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Krótka historia oświaty na Litwie i Białej Rusi; Krótka historja oświaty na Litwie i Białej Rusi - Kujawsko-Pomorska Biblioteka Cyfrowa"

Copied!
29
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)

_______ _________ (W arszaw a, D łu g a Na 50 — IV piętro)

NA LITWIE I BIAŁEJ RUSI

N ie ch żywi nie tra c ą n adziei,

A przed narodem n io są ośw iaty k a g a n ie c . J. Słowacki.

W A R S Z A W A

Druk. J. św ią to ń sk i i S -k a , K o p e rn ika 34 1919

(4)

t

»

Książki, z których czerpałam wiadomości do niaiejszej pracy:

1) „ O p o w ia d a n ia o d zieja ch c h rz e ś c ija ń s tw a n a L itw ie i R u s i“. X. J. K u rczew sk i.

2) „H isto rja szkół w K o ro n ie i W . Ks. L ite w sk ie m . Ł u k a sz e w ic z .

3) „L itw a i B ia ło ru ś“. & . W a sile w sk ie g o .

4) „ S p ra w a w ło śc ia ń sk a n a L itw ie “. H. M ościckiego.

5) „Z am knięcie u n iw e r s y te tu w ile ń s k ie g o “.

t

Gdy w obecnych czasach w szystkie zdarze­

nia z całego św iata dochodzą do naszej w iado­

mości za pom ocą tysięcy i m iljonów zadrukow a­

nych świstków, gdy oglądam y biblioteki, kędy w setkach tysięcy książek czekają na nas wyniki p rac najm ędrszych ludzi, dawno zm arłych, gdy myśli i w ypadki, p o ezją i nauką utrw ala książka i gazeta, a szkoły ro zp rzestrzen iają ten dorobek oświaty w um ysły ludzkie, mimowoli, myśl sięga, do początków um ysłow ego rozw oju ludzkości.

Do tych czasów, kiedy u ogniska, w jaskini, pierw otny człow iek sk ó rą okryty, ry ł w kam ieniu niekształtny rysunek zw ierzęcia, lub runy— litery, myśl jego utrw alające.

Do tych czasów, kiedy b ard stuletni, kapłan, lub czarow nik plem ienia, śpiew ał zebranej g ro ­ m adzie hymny do nieznanego Boga, opiew ał czy­

ny boh ateró w lub w cieniach nocy odpraw iał n ie­

p o jęte gusła, a w iedzy tajem nej, ruchów gwiazd i słońca, dziwów przyrody i praw rodzinnych, uczył posłuszne mu pokolenia. W dzięczną m yślą tow arzyszym y tym nieznanym pracow nikom , tym w ybranym istotom, lśniącym w śród otaczającej dziczy pierw otnej dziwnym blaskiem , jakbv na

C S & l A

(5)

nie spadł prom ień z za świata. Oni byli myślą, zw ierzęcej jeszcze ludzkości, oni byli jej bu dzą­

cą się duszą, oni byli tym skarbcem który grom adził w rozw ijającym się um yśle człow ie­

czym z pokolenia w pokolenie, pozw alając każ­

dem u następnem u czerpać z wiedzy i dośw iadcze­

nia poprzedniego.

Byli posiadaczam i św iętego ognia i św iatło , nieśli w ciem ności, światło, coraz szersze zatacza­

jące kręgi, coraz skuteczniej zw yciężające chłód i cień nocy barbarzyństw a.

I tak z jaskiniow ego człow ieka porozum ie­

w ającego się kilkunastu dźwiękami, w yrośli z cza­

sem mędrcy, piszący dziesiątki dzieł naukowych.

W ynalazcy telegrafów , łodzi podw odnych i aero ­ planów m ają swych przodków w człowieku p ie r­

wotnym, co pierw szy ognia się nauczył używać lub kierow ać łodzią.

Poznajm yż, jak u nas rozw ijała się .oświata i cyw ilizacja.

Początki oświaty na Litwie 1386— 1570 Z rozpow szechnianiem się w iary ch rześcijań ­ skiej szerzyła się też i oświata. P raw id ła kościel­

ne, m odlitw y i hymny na różne dni świąteczne, Żyw ot C hrystusa i św iętych były opisyw ane przez pracow itych zakonników w w ielkich księgach, których kartki dla trw ałości robiono z oślej sk ó­

ry, czyli pergam inu. N ajw ięcej zajm ow ał się tem zakon św. B enedykta. Z akładał on szkoły i sze­

rzył ośw iatę. B enedyktyni w swych księgach za­

pisyw ali nietylko rzeczy św ięte, ale i różne rze-

czy naukow e i św ieckie zdarzenia; tym sposobem pow stały kroniki, są to bardzo w ażne dokum enty dla tych, co chcą pisać h isto rję jakiegoś kraju.

K sięgi takie, były ozdabiane minjaturami, t. j.

obrazkam i ślicznie m alow anem i i literam i kolo- row em i na początku rozdziałów ; w szystko to w y­

konyw ali mnisi, latami całem i przep isu jąc olbrzy­

mie księgi. Mówiono też, że trzeb a na to „bene­

dyktyńskiej cierpliw ości“. Z głoszoną E w angiełją przyszły do nas z zachodu i szkoły ch rześcijań ­ skie, najprzód do Polski, potem na Litwę.

P olska, zapraszając Litw ę do b raterskiego w spółżycia, do w spólnej obrony, przeciw w spól­

nym wrogom , Niemcom, niosła pogańskim ludom, nad W ilią i Niemnem zam ieszkałym , św iatło praw dziw ej w iary.

I z rą k polskich przyjm ow ały te ludy chrzest bez oporu lub po krótkich zatargach. Co w ięcej, z zachodnich kresów Litwy, szlą żmujdzini listy do k siążąt i duchow nych krajów chrześcijańskich, błagając o obronę p rzed niegodnem zdzierstw em i okrucieństw em K rzyżackiego zakonu. Z apew ­ niali, że ch rzest przyjm ą chętnie od polskich b is­

kupów, „gdyż p rag n ą być ochrzczeni w odą łask i,, ale nie krw ią zniszczenia“. W raz z w iarą chrze­

ścijań ską szła i oświata.

g P ierw sze szkoły na Litw ie pow stały po chrzcie k raju w 1386 r. i były, jak w szędzie, przy klasztorach; uczono tam: śpiew ów kościelnych, relig ji, czytania, pisania, trochę arytm etyki. W szy st­

kiego uczono po łacinie, gdyż długi czas uw aża­

no, że język, którym się mówi o codziennych spraw ach, nie m oże być używ any do nauk. Mia-

(6)

ło to jednę d obrą stronę: uczeni i księża mo­

gli jeździć po całej E u ropie i zaw sze się ze so­

b ą o w szystkiem rozmówić. Ale utrudniało to pojm ow anie w ykładu, bo przecie każdem u najła­

twiej się uczyć w tym języku, jakim w domu mówi. Za owych czasów nauka była w w ielkiem poszanow aniu i byle kto nie m ógł jej posiadać.

Nie każdy król umiał pisać, w oził zaw sze ze so bą pisarza, skrybą, który nosił długą ciem ną suknię, kałam arz p rzy pasie i gęsie pióro.

P odobnie chodzili ubrani studenci czyli żacy, ja k ich wówczas nazywano. Byli to często ubodzy chłopcy, nie m ający grosza przy duszy, m ieszkali przy klasztorach w konw ikcie i chodzili do do­

mów zam ożnych mieszczan na obiady, które za­

b ierali do garnuszków . Szkoły nie były tak w y­

godne ja k teraz. U czniowie siedzieli na kłaczkach słomy, na podłodze, a w najlepszym razie na ła ­ wie; pan profesor chodził i opow iadał lekcję, a oni ze słów jego m usieli się uczyć na pam ięć, nicze­

go nie opuszczając.

Zapisyw ali sobie słow a nauczyciela na ta ­ bliczkach drew nianych pociągniętych w oskiem , na których ryli ostrym rylcem słowa. P isać uczyli się w ten sposób, że na podłodze rozsypyw ano piasek, a uczniowie pisali na tem litery, za w ska­

zówkami nauczyciela. W kącie, pod obrazam i świętem i, w isiała rzem ienna dyscyplina, i często byw ała w robocie.

Chłopców do nauki przyjm ow ano ze w szyst­

kich stanów , tak, że na jed n ej ławie siedzieli:

szlachcic, mieszczanin i chłop. Jeśli który był zdolniejszy, to po ukończeniu szkółki parafjalnej

szedł na księdza lub bakałarza t. j. nauczyciela, albo na pisarza przy jakim dworze.

Jeżeli chciał się dłużej uczyć, je ch ał do w yż­

szej szkoły, do akademii, do K rakowa, lub za g ra ­ nicę do Czech, do W łoch, do F rancji, a poniew aż tam w szędzie też po łacinie jak i u nas uczono, więc każdy obcy uczeń mógł od razu w ykładu słuchać.

Żacy znani byli z figlów i w esołości, każdy ich lubił i chętnie w spom agał, łatwo w ybaczając im psoty i naw et bójki. O ni, w ywdzięczali się jak mogli swym opiekunom i dobrodziejom , r e ­

cytując im na im ieniny i św ięta oracje po łacinie lub czytając Ew angielie, śpiew ając p ieśn i p o b o ż­

ne lub świeckie, okolicznościow e, układane przez księży-bakałarzy.

Proboszczow ie parafji, gdzie były szkółki, sami w ysyłali w dni św iąteczne pilniejszych ucz­

niów lub naw et, żebraków , by w odległe wioski szli i nauczali p acierza. W ten sposób szerzyła się ośw iata i w iara ch rześcijańska.

Pierw szym , kto na Litw ie zajm ow ał się ośw ia­

tą ludu, b y ł biskup w ileński A ndrzej W asiłło; na­

w racał on gorliw ie na w iarę chrześcijańską i m a­

w iał kazania po litew sku a pom agał mu w tem król Jagiełło, który tak ą był gorliw ością o g arn ię­

ty, że sam nauczał lud katechizm u i zasad w iary.

K ró lo w ajad w ig a przeznaczyła w r. 1390 osobny fundusz na kształcenie litwinów i rusinów w aka- dem ji w P radze.

W szkole kated raln ej w ileńskiej uczono więc posługi kościelnej i śpiew u, oraz zasad w iary k a­

tolickiej. P rzy zakładaniu innych kościołów ksią-

(7)

żęta, królow ie i panow ie litewscy, dając hojne nadania na ich utrzym anie, zapisyw ali też fundu­

sze i dziesięciny na szkółki, bakałarzy, kantorów t. j. nauczycieli śpiew u kościelnego. T ak, np.

książę W itold, założywszy kościół w Nowych T ro ­ kach 1409 r., nadał m ajątek B ezdzieżę na utrzym a­

nie księdza i nauczyciela szkółki. A leksander J a ­ giellończyk potw ierdza w r. 1492 nadanie swych przodków na kościół i szkołę w Żyżm orach. P a ­ w eł S ap ie h a w Boćkach, W ojciech G asztołd w D angieliszkach.

Z początku mało było kościołów na Litw ie w ięc i szkół nie mogło być wiele, ale z czasem staw ały się coraz liczniejsze i nie było kościoła, by prz'y nim nie uczono czytać, pisać, zasad w ia­

ry, oraz śpiew u kościelnego.

Za K azim ierza Jagiellończyka zostaje p o ­ w iększona szkoła k ated ralna w W ilnie, a szkoła ta m iała 3 klasy; profesoram i byli księża. Na syno­

dzie wileńskim w r. 1526 biskup Jan z książąt litew ­ skich postanaw ia z innymi księżmi, by w szkół­

kach parafjalnych byli nauczyciele swoi, by niem- ców do tego zajęcia nie przyjm ow ać, aby Ewan- gielję i katechizm czytano uczniom po polsku i po litew sku. P oniew aż książęta litew scy z ro ­ du G iedym ina zdobyli rozległe ziem ie ruskie, któ­

re już były chrześcijańskie, w ięc ośw iata ru sk a rozchodziła się też na Litw ę, a książęta sami w tem pomagali, upow ażniając np. K ated rę W ło ­ dzim ierską do zakładania szkół. D uchow ieństw o rusk ie w schodniego obrządku, umiało czytać i p i­

sać, i byw ało używ ane na pisarzy przy dworach książąt i panów, w skutek czego przez cały XIV

9 i X V -ty wiek w szystkie urzędow e dokum enty na Litwie, były pisane ruskim językiem , b ard zo p o ­ dobnym do naszego białoruskiego i mało p o d o b ­ nym do rosyjskiego. Język ten, był bowiem zro- zumialszym dla każdego i Polaka, i Litw ina. S ta ­ tut litew ski, czyli zbiory praw , był pisany tym językiem w 1580 r. P otem ja k się w szyscy p o d ­ uczyli łaciny, dokum enty pisano po łacinie. Kto z m łodzieży litew skiej lub ruskiej, chciał się w ię­

cej uczyć, je c h a ł do K rakow a: tam była p rzy A kadem ji b u rsa dia ubogich, gdzie darm o m iesz­

kać mogli.

W latach 1364 do 1432 było w całem p a ń ­ stw ie polskiem szkół 253 w yższych i niższych, a z tego w W ilnie tylko trzy. Na Litwie było ich znacznie więcej, tylko że ślad o nich zaginął.

P rócz szkoły katedralnej, głów nej, od k tó rej in­

ne, p arafjalne zależały, założył przy kościele św.

Jan a sław ny praw nik Rojzjusz sw oją szkołę‘w 1513 r. na 22 uczniów, gdzie w ykładano praw a statutu litew skiego i języ k grecki, pr^cz łaciny.

Możemy sobie w ystaw ić, że w owym czasie ośw iata na Litw ie rozw inęła się w n astęp u jący sposób. Z dolniejsi uczniow ie pośw ięcali się sta ­ nowi duchownemu, lub nauczycielskiemu; św iec­

kich uczonych było mało, chyba pisarze przy dw orach lub niektórzy w ielcy panow ie. A le np.

król Jagiełło nie um iał całe życie ani pisać, ani czytać, chociaż żona jeg o Jadw iga była bardzo uczona. Lud w iejski um iał tylko pacierze i p ie­

śni kościelne, po w iększej części po łacinie, tak ja k i w P o lsce, gdzie dopiero w XV-tym wieku nakazują biskupi kazań i naukę po polsku, a k ró ­

2

(8)

low e każą sobie książki do nabożeństw a po p o l­

sku pisać. A le w połow ie X V I-go w ieku nadcho­

dzą z N iem iec szw ajcarskich nowinki religijne czyli nauka L utra i Kalwina. Zw olennicy tych reform ato- rów ch cąc sobie zjednać ludzi, piszą dzieła w różnych językach, zakładają szkoły; niejaki K ulw a zakła­

da ta k ą szkołę reform ow aną w W ilnie, na 50 ucz­

niów; inni zakładają kalw ińskie szkoły; książę R a­

dziwiłł chce naw et ufundować A kadem ję h e re ty ­ cką, ale jej król zatw ierdzić nie chciał.

Sprowadzenie Jezuitów— rozwój oświaty, 1570—1673.

P o stęp y herezji p rzestra sza ją biskupów w i­

leńskich i jeden z nich, Protasewicz, sprow adza do W iln a za]con Jezuitów znany z um iejętności w alki z inow iercam i. U m ieją oni naw racać, zjed­

nyw ać sobie lud kazaniam i, w ygłaszanem i we w szystkich językach, nabożeństw am i okazałem i z muzyką, śpiew em i procesjam i, oraz zakłada­

niem szkół.

Z araz też w W iln ie zakładają w 1570 r. gim na­

zjum, czyli jak w ówczas mówiono kollegium ; rek ­ torem został Jezu ita W arszew icki, historyk, i po­

dzielił je system em w szystkich szkół jezuickich na 5 klas: niższe — infima, gram atica, syntaksis, wyższe: p o e t k a i retoryka.

Kto chciał w stąpić do tej wyższej szkoły, m usiał ukończyć parafjalną, um ieć czytać i pisać.

Mógł w stępow ać każdy: Jezuici nie ro b ili żad­

nej różnicy; syn chłopa, siedział obok szlach­

cica, czy mieszczanina. A le przyznać trzeb a, że najw ięcej uczyli się mieszczanie, którym do han­

dlu była nauka pisania i rachunków potrzebna; sy­

now ie szlacheccy nie mieli ochoty do szkoły, m ówiąc „ry cersk a to rzecz szablą m achać, a nie gęsiem p ió rem “, v,bo już w owym czasie pisano atram entem na papierze, gęsiem piórem zatem pe- row anem , a uczono się z drukow anych książek, które się od roku 1465 ukazały w Polsce i na Litwie, gdzie już w r. 1522 drukow ano nabożne książki słow iańskie. A le ciągle jeszcze uczono po łacinie, chociaż pisali już Rej i K ochanow ski p iękne rzeczy po polsku, że uczniowie, pisząc ła­

cińskie tłum aczenia, pisali i po polsku słów ka i w ypracow ania, i tak się' nie chcący w łasnego uczyli języka.

L ekcji było 4 godziny zrana, dwie po p o łud­

nia, każda klasa m iała tylko jednego nauczyciela do w szystkiego. S tarsi uczniow ie byli opiekuna­

mi, korepetytoram i m łodszych, utrzym ywali p o rzą­

dek w klasie dyżurni; biedni chłopcy uczyli się darm o, a za to sprzątali w klasach, palili w p ie­

cach, od czego ich z łaciń sk a kalefaktoram i zw a­

no. N ow ow stępującego ucznia nazyw ano beau, i spraw iono mu otrzęsiny, co zresztą zabronione zostało jako szkodliw e dla zdrowia.

D zień 8-go m aja, św. S tanisław a je s t dniem św ięta szkolnego i w ielką uroczystością, tak sa­

mo na zakończenie roku szkolnego. U czniow ie p rzeb ierali się w tedy za różne bogi i boginie p o ­ gańskie, to za cnoty, sław ę, relig ję i t. p. i re c y ­ tow ali bardzo długie oracje łacińskie, albo po­

dziękow ania dobrodziejom szkoły.

Pow oli Jezu ici m ają coraz w ięcej szkół w swoich rękach, K atedralna pustoszeje, Św. Jań-

(9)

ska przechodzi w ich w ładania, a że w ciąż um ie­

jętn ie w alczą z inow iercam i i w czasie okro p n e­

go moru i głodu r. 1571 i 1587 ratu ją ludność z na­

rażeniem w łasnego życia, zy skują coraz w ięcej życzliwych. Sław ny na cały kraj, kaznodzieja ich zakonu, P io tr S k a rg a -n a u c z a w kated raln ej k a ­ plicy św. K azim ierza, zakłada kasę pożyczkow ą i lom bard dla ubogich, różne bractw a i kasy za­

pom óg. W ysy ła księży z nauką po w siach, u rzą­

dza p ro cesje i dysputy religijne. W pływ zako­

nu Jezuitów w zrasta; jak do niedaw na p ó ł Litw y było już heretycką, tak teraz w racają w szyscy na łono kościoła katolickiego i g arną się do szkół, nie- tylko jezuickich, ale i przy klasztorach F ran cisz­

kanów, D om inikanów i B ernardynów . S taraniem Jazuitów w ychodzą książki relig ijn e po polsku, sław ne tłum aczenie P ism a Ś w iętego przez k się­

dza W ujka, i w iele innych. Inow iercy, chcąc sw o­

je zasady rozpow szechnić, drukow ali dużo k sią­

żek po polsku i starali się, żeby je wszyscy czy­

tali; więc Jezuici drukow ali katolickie dzieła też po polsku, by tam tym przeszkodzić. W niższych szkołach zaczęto obok łaciny uczyć i po polsku.

W klasztorach żeńskich P anien B rygitek, Dom i- nikanek, B ernardynek, F ran ciszk an ek i C ystersek uczono też czytać, pisać, tro ch ę rachow ać, ro b ó t i śpiew ów ; łaciny kobiet nie uczono, chyba ko­

ścielnych śpiew ów , bo uważano, że kobieta nie p o trzeb u je dużo nauki.

Z darzyło się, że jedna m łoda dziewczyna, z miłości do nauki, w p rzeb ran iu chłopca chodzi­

ła do A kadem ji krakow skiej. G dy się po d stęp w ydał, za k arę osadzono ją w klasztorze do koń­

ca życia.

W idząc Jezuici, że m ają ogólną ufność, za­

czynają się starać o pozw olenie założenia Naj­

w yższej szkoły, Akadem ii takiej jak w K rakow ie.

I w roku 1578, 7-go lip ca król S tefan B atory za­

tw ierdza im przyw ilej na tę szkołę, a w ro k p óź­

niej papież G rzegorz X III p rzysyła sw oją bullą czyli pozwolenie.

A k ad em ja ta je st duchow ną, uczą w niej ty l­

ko księża, ale w ykładają tak zwane nauki w yzw o­

lone, t. j. obce języki i histo rię. Z ro k u na rok rozszerzano zakres nauk, uczono później polityki, m atem atyki, fizyki, poezji, wymowy, geografji, francuskiego, niem ieckiego i w łoskiego. Ks. Piotr Skarga je st pierw szym rektorem , czyli d y rek to ­ rem , tej A kadem ji. T e ra z więc są w państw ie polskiem dwie w yższe uczelnie i każda ja k sło ń ­ ce prom ienieje, ośw iatę ro zsy ła w koło siebie.

D la ubogiej m łodzieży, chcącej się kształ­

cić, założył biskup P rotasew icz konwikt, czyli bursę, tam, gdzie i dziś n aprzeciw kościoła św.

M ichała. Inni księża poszli za jego przykładem i też zakładali ochrony, dla ubogich studentów.

D bały o ośw iatę król Stefan B atory, założył K olegium Jezu ick ie w Połocku, a potem w R y­

dze i D orpacie, by tam szerzyć w śród praw o ­ sław nych i łutrów w yznanie katolickie.

Na Żm ujdź w ysyła biskup żm udzki Giedrojć księży, um iejących po litew sku i po żmudżku, i ci zakładają szkoły w Krożach, w Żagorach, S zado- wie, Johaniszkielach, C ytow ianach, Retowie, Ju r- borgu, Janiszkach, S zkudach, O km ianach.

W szkołach tych, w ykładano obok łaciny, religję po litew sku. W iadom em jest, że już w r. 1533

(10)

były książki drukow ane w tym języku. Później ks. Dauksza napisał K atechizm i E w angielję po litew sku, księża napisali gram atykę, słow nik i w ie­

le innych. O jciec Jachnowicz, obchodząc chaty, nauczał lud w jego rodow itej mowie i p isał dla niego m odlitewniki, h isto rję m ęki P ań skiej, p ie ­ śni pobożne i t. p. Słowem , księża Jezuici ro zu ­ mieli to doskonale, że ośw iata może się szerzyć tylko w tej mowie, jako dziecko czy dorosły m ó­

wi zw yczajnie w domu, czy z otoczeniem , a nie w obcym , trudnym do poznania.

W w iejskich w ięc parafjalnych szkołach, uczono, stosow nie do po trzeb y po polsku, po źmudzku, po litew sku i łotew sku, czytać, pisać, trochę rachunków , dużo nabożeństw a, (m in istran - tury) po łacinie, pieśni nabożnych i katechizm u.

U czniow ie, przychodzili o 7-ej rano i uczyli się 4—5 godzin, były dwa oddziały, niby klasy. S tarsi księża w izytowali te szkoły, by spraw dzić p o stę ­ py uczniów i um iejętność nauczycieli.

Jezuici, nie u stając w gorliw ości, zak ład ają coraz to now e szkoły: w G rodnie, O rszy, N ie­

św ieżu, w Kownie, M ińsku, N ow ogródku, Pińsku, S łucku, W itebsku, Żodziszkach, Bobrujsku, D ro ­ hiczynie, Iłłukszcie, M ścisławiu, M ohylowie, Sło- nim ie i Sm oleńsku. O gółem m ają na Litw ie i B ia­

łej R usi do 84 kollegjów czyli w yższych szkół, a w nich do 1000 uczniów. W ogóle gorliw ości J e ­ zuitów zaw dzięczać należy w ielki rozw ój oświaty narodow ej na Litwie.

Za panow ania Zygm unta III W azy i syna je ­ go W ładysław a IV między r. 1587 a 1648 były w c a - łem państw ie polskiem trzy A kadem ie: w K rak o ­

wie, w W iln ie i w Zam ościu; szkół w yższych j e ­ zuickich 36, a świeckich 17, zaś z protestanckiem i było do 68 szkół wyższych, w których śię kształ­

ciło koło 20,000 m łodzieży; w tedy państw o p o l­

skie liczyło tylko 16 m iljonów ludności, w ięc moż­

na pow iedzieć, że ośw iata stała bardzo dobrze.

Ile było szkół niższych, tego nikt dokładnie o b li­

czyć nie może, bo o nich nikt nie pisał, ale p onie­

waż w iadom em jest, że parafjalna szkółka m usia­

ła być przy każdym kościele we wsi parafjalnej, a takich wsi było 600, a też w m iastach i m ia­

steczkach, których w tedy było 900, więc musiało b y c z 1500 szkółek, a w nich koło 30,006 uczniów;

ale pew nie drugie tyle i w ięcej uczyło się p ry ­ w atnie od pobożnych m atron na dw orach, w klasz­

torach żeńskich i t. p.—tak, że obliczają na 80,000 uczącej się m łodzieży.

K ról W ładysław IV za bytności swej w W il­

nie 1639 r., zw iedza pilnie szkoły, przyjm ow any u ro ­ czyście przez Jezuitów zatw ierdza ich przyw ileje.

A le widząc, że w sposobie ich nauczania są w a­

dy, że z w ielkiej gorliw ości w w ierze, uczą fana­

tyzmu religijnego, to znaczy nie szanow ania cu­

dzego w yznania, a studenci szkół jezuickich n a­

p ad ają na protestantów i żydów, b iją ich, palą i burzą domy modlitwy, że zbór i szkołę kalw iń­

ską w W ilnie zniszczyli, sprow adza m ądry i s p ra ­ w iedliw y król, księży Pijarów , którzy się w tym czasie dali poznać w Polsce, jak o dobrzy nauczy­

ciele.

Jezuici, nie chcąc się dać w yprzedzić, zaczy­

nają uczyć u siebie m edycyny i praw a.

A le oto n astają dla nauki i dla całego kraju

(11)

straszne czasy! W cia.gu nieszczęsnego panow a­

nia Jan a K azim ierza W azy (r. 1648— 1668) w ojny szw edzkie, m oskiew skie i ru skie niszczą. P olsk ę i Litw ę do szczętu; okropne m orow e pow ietrze, zaraza, od której ty siące u m ierają i tru p y nie g rzeb an e leżą, -bo niem a ich kto chować, głód i nędza w yludnia m iasta, m iasteczka i w sie na Litwi e.

W o jsk a m oskiew skie pod w odzą Z ołotareń- ki zdobyw ają W ilno, 17 dni palą, m ordują, m ęczą księży i zakonnice. 25,000 osób zginęło w tedy;

kto uszedł m ordu, w ym iera z m oru i głodu, p ożar niszczy całe praw ie m iasto. S ześć lat rządzi w nieszczęsnem W iln ie M oskwa, w szystko leży.

w gruzach, szkół niema, Jezuici i inne zakony ra ­ tu ją dogoryw ającą z głodu i chorób ludność.

W reszcie w 1661 r. hetm an litew ski Michał P ac od­

b ie ra W ilno od ro sjan , a w odza ich, okrutnika kniazia M yszeckiego, ścinają na rynku, ja k zb ro d ­ niarza. Z araz też p ow stają szkofy i kiedy w kil­

ka la t później król Jan K azim ierz z żoną M arją Ludw iką odw iedza W ilno, uczniow ie A kadem ji jezuickiej w ypraw iają na cześć p ary królew skiej w idowiska.

D ary napływ ają dla zakonu. U trzym uje on bi- b łjotekę, uczy praw a politycznego, ma sw oją d ru ­ k a rn ię , gdzie drukuje książki szkolne, naukow e

i praw nicze, np. „S tatu t litew ski“.

A le na w si ośw iata zam iera. M iasteczka tru d ­ no się odbudow ują po pożarach w ojennych, han­

del upada, panow ie coraz srożej chłopów g n ębią poddaństw em ; nic nie pom agają głosy zacnych i św iatłych ludzi, dom agających się spraw iedliw o­

ści dla ludu i lepszych praw . O p ętan a chciw o­

ścią szlachta nie chce tego zrozum ieć i nie d o ­ puszcza dzieci poddanych do szkół, mimo nap o ­ m nień plebanów .

W W ilnie zaś nauki też źle idą. Jezuici, pew ni swej potęgi, nie chcą w prow adzić nic no­

wego, chociaż trochę geografji i h isto rji uczą, głów nie zap raw iają m łodzież do dysput re li­

gijnych, mów sejm ow ych czy pogrzebow ych po polsku, ale upstrzonych makaronizmami czyli ła- cińskiem i słowami. P iszą ciągle panegieryki czyl- pochw ały dla b ogatych m agnatów , m łodzież uczfe głupiego dla panów pochlebstw a.

W alki przytem z protestantam i coraz b a r­

dziej g orszą i o b urzają w szystkich. Jezuici za­

m iast pow strzym ać swych uczni, p o d b u rzają ich do tego. P o w stają w W ilnie nieustanne bójki, krw aw e walki z uczniami innych szkół zakonnych lub inow iercam i, a gdy tłum zdziczały pali o sta­

tecznie i burzy zbór kalw iński, rab u jąc i niszcząc w szystko, ogół oskarża Jezuitów o zły w pływ na m łodzież i przy p isu je im winę jej rozpasania.

G orzej jeszcze dzieje się za panow ania n ie­

m ieckich królów Sasów , których sobie Polacy i Litw ini na swe nieszczęście w ybrali na p an u ­ jących.

O bcy krajow i, siedzieli w swej S aksonji, a u nas m agnaci robili, co chcieli. Na Litw ie w ojny domowe szlachty z książętam i S ap ieh am i, potem w ojna szw edzka z K arolem XII, a ro sy j­

ska z P io trem W ielkim znów doprow adzają kraj do ruiny, a W ilno w stos gruzów zam ieniają i tak w yludniają, że p raw ie przestało być mia-

3

(12)

stem. W ym iera bow iem z głodu i zarazy m oro­

w ej do 50,000 ludności w samem m ieście. Sam ych Jezuitów 22 um arło, ratując konających. S tosy leżały niej-grzebane na ulicach, żywi jed li psy, koty, szczury, podobno naw et zm arłych, cały kraj był zniszczony w ojskam i swojem i i obcem i, któ­

re się biły o to, czy S as, czy P o lak L eszczyński, ma panow ać? W reszcie pożar okropny dokony­

w a klęski w r . 1715 i w ydaje się, że W ilno p rz e ­ staje istnieć. A le pow oli usp ak aja się wszystko i znów się odradza. W o jn y się skończyły, A ka- dem ja, k tó ra trw ała cały czas, choć nędznie uczy, jed n ak znów zb iera uczniów. A le w tym cza­

sie spotyka Jezuitów podw ójna klęska. O kropny pożar niszczy całe praw ie świeżo odbudow ane m iasto i w ielkie' posiadłości zakonu, konwikt, se- m inarjum , kołlegjum , kościoły Św. Ignacego, Św.

Jana i inne. P rzytem biskup K. B rzostow ski sp ro ­ w adza księży P ija ró w d o W ilna d lazak ład ania szkół.

Mieli już oni szkoły w G ieraszonach, Szczu­

czynie, Póniew ieżu. Na ogół sposób uczenia P i­

jarów lepiej się podoba. U czą oni w ięcej obcych języków , ale i w ięcej w łasnego, są mniej fanaty­

cy, m ają w ięcej nowych książek, uczą od n ajm łod­

szych lat, Jezuici tylko starszych przyjm ują.

W szyscy się do P ija ró w garną, a Ant. S ap ieh a w 1722 r. darow uje im na kołlegjum w spaniały swój pałac na W ileńsk iej ulicy, gdzie potem był Instytut szlachecki.

Jezuitom to się nie podoba, zaczynają g o r­

szące w alki z P ijaram i, skarżą na nich do p a p ie ­ ża, w ypow iadają procesy i przeszk ad zają jak m o­

gą, by P ijarzy zbyt w ielu szkół nie otw ierali.

O św iata jed n ak pow oli się podnosi, bo oto wiemy, że w r. 1740 było znów szkół w państw ie polskiem : 3 akadem je, 10 kollegiów akadem ickich, 67 jezuickich, 27 p ijarsk ich , 5 pro testan ck ich czyli ogólnie 112 i mniej w ięcej 22,400 uczniów.

W niższych uczyło się ze 60,000 dzieci. A le na Litw ie z pow odu w ojen ośw iata w iejska bardzo upadła.

W reszcie nadchodzą lepsze czasy dla nauki, gdy ksiądz P ija r K onarski w prow adza reform ę w w ychow aniu, naznacza i z rozkazu króla, kom i­

sarzy, spraw dzających stan szkół. A kadem ja w W il­

nie się popraw ia, ma trzy fakultety: teologiczny, praw o kanoniczne i filozofję. Uczą też obcych języków i polskiego więcej.

W y k ład ają w W iln ie uczeni mężowie, jako to: P oczobut, astronom i N aruszew icz historyk.

Z agórski praw a uczy po polsku, a Sm igłecki p i­

sze dzieło o lichw ie, gdzie się ujm uje za dolą poddanych.

Jak się je d n ak m łodzież zachowyw ała nie- obyczajnie w owym czasie, czytam y w pam iętni­

kach Kitowicza za króla S asa A ugusta III pisanych.

„Niechaj tam b y ł kto chciał jak iej godności:

urzędnik, szlachcic, oficer, żołnierz, który studen­

ta chcący lub niechcący zaczepił, słow em zelżył lub popchnął, albo uderzył, jeśli się zaw czasu z m iasta nie w yniósł lub gdzie w ciasny kąt nie skrył, już on się od surow ej szkolnej egzekucji nie w ybiegał, bo chociażby się chciał bronić, to jak że było na tę gaw iedź szkolną, na drobne dzie­

ci używ ać słusznej broni, gdy tym czasem , to cza- m ajstw o kijam i, kam ieniam i błotem , szturm ując

(13)

do w inow ajcy, a oraz z tyłu i z przodu jak w ła­

śnie pszczoły rozdrażnione, garnąc się mu naci­

skiem do głowy, do rąk, do nóg, zgoła do całego ciała i odzienia, zm ordow anego i razam i zm ęczo­

nego, pochw ytow ali i co tchu do szkół w lekli, a tam czyniąc sobie spraw iedliw ość batogam i, nadto jeszcze, do najniższych p rzeprosin, przez upadanie do nóg swoim opraw com i siepaczom przym uszając.

W ykupyw ali się ucztą z miodu, sucharków , jabłek, gruszek i t. p. dziecinnych łakotek, po którym traktam encie, odbytym przy oświadczeniu jaknajw yższego szacunku dla studenckiej godno­

ści, byw ał winow ajca uw olniony i bezpieczny, ale się dobrze napocił, nim z tej prasy w yszedł“.

Zniesienie Zakonu Jezuitów. Szkoła główna. 1779—1803.

W idzim y więc, że w ychow anie Jezuitów b a r­

dzo się popsuło. Bili oni uczniów w szkole za drobne przew inienia, nam awiali, ich do biczow a­

nia się na chw ałę Bożą, pilnow ali postów , spo­

w iedzi i odm aw iania w ielkiej liczby pacierzy, ale w stosunku do bliźnich nie umieli uczyć ani m i­

łości bliźniego, ani rozsądku, bo z ich szkol wy­

chodziły głupie zarozum iałe pyszałki, którym się zdaw ało, że cały św iat ich szlacheckich szabel i przyw ilejów słuchać musi.

Coraz w iększa ciem nota i zabobony ogarnia­

ły społeczeństw o. Aż w roku 1770 papież K le­

m ens XIV zniósł zakon Jezuitów . Musieli w szyst­

kie szkoły zam khąć i stać się świeckim i księżm i.

Część tylko pod opieką cesarzow ej K atarzyny,

ufundow ała w P ołocku A kadem ję, k tó ra mało co zdziałała i trw ała tylko kilka lat, bo się rząd ro ­ syjski spostrzegł, że Jezuici n aw racają na katoli­

cyzm i szkodzą praw osław iu, więc A kadem ię zam k­

nął. W 1779 r. została w W ilnie otw orzona na nowo A kadem ja, św iecka już teraz, pod nazw ą S zkoły głównej, od której m ają w szystkie, na ca­

łej Litw ie, zakłady naukow e zależeć.

P ododobnie, jak i S zkoła Głów na, tak i całe szkolnictw o je st pod o p ieką w arszaw skiej rządow ej kom isji edukacyjnej. Na Litw ie prezesem tej ko­

misji je st biskup M assalski, który ponow ił zale­

cenie poprzedniego b isk u p a B rzostow skiego, by utrzym ywać zdolnych bakałarzy po w siach przy kościołach dla nauk początkow ych i by p ro b o sz­

cze spisali w szystkie szkoły parafjalne. O kazało się, że każdy praw ie kościół ma sw oją szkółkę, gdzie chodzą w spólnie szlacheckie, m ieszczańskie i chłopskie dzieci. Np. w Poniem uniu było Ib szlachty, 10 m ieszczan, 16 włościan. Do szkółek chodziły też i dziewczynki. Uczniow ie przy ch o ­ dzili o 9-ej rano i pozostaw ali do 4-ej, m ając g o ­ dzinę przerw y na obiad. U czono czytać, pisać, rachow ać, śpiew ów nabożnych, relig ji po polsku i służby bożej po łacinie, dla unitów po rusińsku.

U czono też w tych szkołach ogrodnictw a, hod o ­ wli pszczół, bydła, tkactw a, rolnictw a, zachęcając rodziców do w ysyłania dzieci do szkół w ypraw iano uczniów z czytaniem Ew angielji i ze śpiew am i w dni św iąteczne do w iosek. N iektórzy nauczy­

ciele wysyłali dzieci z pochodem . Np. w pow ie­

cie brzeskim , ze szkółki chlew ińszczańskiej szli uczniow ie do w iosek z czerw oną chorągw ią, na

(14)

której było złociste słońce i napis: „Rozpędzam ciem ności“. P rzytem bili w bębenki, grali na p isz­

czałce, dzwonili w dzwonki i śpiew ali różne p io ­ senki, np.: „Pow iedzcie cni gospodarze! D ał ci wam Bóg dziatki w darze? N iech się z nami po ­ znają.; Po co przyszli spytają? W ynijdźcie d ziat­

ki prosim y, W iedzcie, że w as nie w zgardzim y, Choć biednych obdartych, nieśm iałych; choć ciem ­ nych i małych! I my wam podobni byli, gdyśm y do szkół nie chodzili. D ziś lepiej w yglądam y, w ięcej rozum u mamy. W iem y, co było p rzed la ­ ty, G dzie król jaki, kraje, światy, N apisać, zra- chow ać, przeczytać, Pom ów ić zaśpiew ać, p o ­ witać.*

Na odgłos bębna, piszczałki i śpiew ów , ca­

ła w ieś się zbiegała, starsi i dzieci słuchali i p a ­ trzyli, a uczniow ie rozdaw ali kartk i na złoconym papierze tym, co chcieli iść do szkoły. Z achęco­

na tym sposobem dziatw a, biegła na naukę, naw et jeśli rodzice, albo dziedzic, nie był tem u życzliwy.

N astępca biskupa M assalskiego, biskup K os­

sakow ski, w ielce się zajm ow ał ośw iatą ludu, p isał i w łasnym kosztem w ydaw ał książeczki ludow e, p o lecał proboszczom zakładać szkoły. F ran ciszk a­

nie holszańscy dom agają się by ośw iecenie dzie­

ci chłopskich um ieścić w rzędzie praw narodo ­ wych, a na sprzeciw iających się panów naznaczyć karę, jako na gw ałcicieli praw ludu. Nie wszyscy jed n ak byli nieludzcy panow ie. Owszem, w ie­

my o T yszkiew iczach w W ołożynie, P ociejach, T w ardow skich, P laterach, K arpiu, Brzostow skim , C zartoryskim i w ielu innych, którzy zakładali i utrzym yw ali szkoły dla w łościan. D rukuje się sporo książek dla ludu.

Gdy uniw ersy tet w ileński został w r. 1831 skasow any, szkółki p arafjalne zostaw ały pod d o ­ zorem proboszczów i pozostałych jeszcze zakon­

ników; dodano tylko naukę czytania i pisania po rosyjsku. P o roku 63-im kazano zakładać szkół­

ki ludow e p rzy k an celarjach w łościańskich t. zw.

sielsko-chaziajskie i cały w ykład prow adził po ro ­ syjsku praw osław ny nauczyciel, rosjanin. R eli- gję po polsku do 1867 ro k u wolno było w ykła­

dać, potem i tego zabroniono, p roboszcz mógł tylko ukradkiem , w kościele katechizm u uczyć.

A le w róćm y do w cześniejszych czasów.

P rzy otw arciu Szkoły G łów nej obecnym je st książę A dam Czartoryski, przyszły dobrodziej i opiekun szkół na Litw ie. S tary astronom ksiądz P oczobutt, ex-Jezuita, je s t rektorem , rządzi d ziel­

nie i pracow icie, starając się w yplenić w szystkie złe zw yczaje daw niejszych szkół. A i pierw szy ro zb ió r państw a polskiego w r. 1772 w strząsnął um ysłam i i kazał m yśleć o popraw ie życia.

Z ak ład ają się pod opieką Szkoły G łów nej liczne szkoły w m iastach i wsiach. Nowe ro zb io ­ ry, pow stanie K ościuszkow skie, rządy ro sy jsk ie, znów grożą zniszczeniem, zaczynającego się odro­

dzenia.

D zielny i zacny Poczobutt, w raz z Janem Śniadeckim , jednym z profesorów nowej szkoły, staraniam i u rządu rosyjskiego, ocalają fundusze szkolne, należące do K om isji E dukacyjnej, która była p rzejęła na cele ośw iatow e olbrzym i m ają­

tek po Jezuitach.

Cała Litw a należy do Rosji, ale na razie Szkoła Główna rozw ija się pom yślnie. S ą na niej

(15)

trzy fakultety: m oralny, fizyczny i lekarski. W y ­ kładają. sławni z uczoności ludzie; dwaj Śniadeccy Jan i Jęd rzej, lek arz i chem ik, Jun d ziłł b otanik zakłada ogród dla hodow ania ciekaw ych roślin, H iero nim Słrojnowski zostaje rek torem i w roku 1803 przyjm uje w raz ze staruszkiem Poczobutem cesarza R osji i króla polskiego, A leksan dra I, który z synami zw iedza szkołę i n adaje jej n o ­ we p raw a i dużą zapom ogę z funduszów po je ­ zuickich.

Uniwersytet— rozkwit oświaty 1803—1820.

N astępują n ajpięk niejsze czasy dla ośw iaty na Litw ie. W ileńska szkoła odtąd się nazyw a Uniwersytetem, a kuratorjum w ileńskie obejm ow ać ma gub. W ileńską, Mińską, M ohylowską, P o d o l­

ską, K ijow ską. K uratorem , czyli najwyższym dy­

rektorem , zostaje zacny, szlachetny i rozum ny książę A dam C zartoryski.

O d 1803 do 1820 n astęp u je najw iększy ro z ­ wój szkolnictw a na L itw ie i B iałej Rusi. Można śm iało pow iedzieć, że całe pokolenia sto lat ży­

ły pokarm em duchowym, rozsianym w tedy żywem i drukow anem słowem.

U niw ersytet p osiad a liczne gm achy w W il­

nie, sw oją drukarnię, księgarnię Zaw adzkiego, bursy, konw ikty, semin; r ja ; gab in ety zoologiczny, archeologiczny, muzeum anatom iczne, o bserw ato- rjum astronom iczne, la b o ra to rja , kliniki, 18 sal w ykładow ych dla studentów do słuchania p ro ­ fesorów , sale teologiczne dla kleryków w m urach po-A ugustjańskich, instytut w eterynaryjny, tam,

gdzie dziś cerkiew spaska, domy dla profesorów^

szkołę nauczycieli ludow ych, szpitale. Słow em ogrom ny m ajątek.

Na trzech fakultetach: teologicznym , filozo­

ficznym, nauk wyzwolonych i praw a (k anoniczne­

go i cyw ilnego) w y kładają znani z uczoności p ro ­ fesorow ie: Ś niadeccy, Jundziłł, historyk L elew el, doktorzy: F ran k i B riotet, m atem atyk N arw ojsz, filolog G roddek i w ielu innych.

Uczeni ci d rukują sw oje książki w u n iw er­

syteckiej drukarni, m łodzież p ró b u je też sił sw o­

ich, wychodzi w iele książek i pism, w teatrze g rają sztuki patryjotyczne polskie. A pod w p ły ­ wem polskiej ośw iaty budzi się też zam iłowanie litw inów do ich w łasnej mowy. K sięża: S ta n ie ­ wicz, S trazdelis, szlachcic P oszk a i chłop W aliu- nas piszą po litew sku lub po żm udzku pieśni i rozpraw y. S tudenci u n iw ersy tetu zajm ują się tem, co lud w ich okolicach śpiew a i opow iada, uczą się p io snek b iałoruskich lub litew skich i śp ie­

w ają je na swoich zebraniach, a sami, biorąc udział w zabaw ach w iejskich, uczą lud polskich piosenek. S ta je się jak b y p rzejrzeli ludzie, jakby im św iatło nauki zdjęło opaskę z oczu. W idzą błędy i przyw ary, które do upadku i niew oli p ań ­ stwo polskie przyw iodło i w pism ach śmiało kaf- cą pych ę bogatych panów , ich obo jętn o ść na s p ra ­ wę ludu, napom inają o ośw iecanie w łościan, do­

wodząc, że z ciem noty w szystko zło płynie.

M łodzież uniw ersytecka zajm uje się oświatą rzem ieślników , ucząc ich na w ieczornych w ykła­

dach, piszą ro zpraw y o ośw iacie pow szechnej, w iersze ludow e i piosenki.

(16)

Życie w W ilnie budzi się jak nigdy przedtem . Z astępy dzielnej m łodzieży śpieszą ze w szyst­

kich stron kraju, by uczyć się, jak pracow ać dla d obra rodaków i ojczyzny. S tudenci żyją w p rzy ­ jaźni ze sobą i z profesoram i, uczą się z zapałem , m iędzy bogatym i i uboższym i kolegam i panuje szlachetna rów ność i pom oc wzajem na, pro w ad ze­

nie się ich je st pod każdym w zględem p rzy k ład ­ ne, tak ja k b y chcieli poświadczyć, że w upadłej w niew olę ojczyźnie, budzi się lepsza dusza.

Niema ani śladu p o dobieństw a z aw antur­

nikami z zeszłego wieku, co to żydowi nie dali p rzejść spokojnie, w ybijali kam ieniam i okna zbo­

rów kalw ińskich i krzyczeli, że Bóg stw orzył chama, by szlachcie służył. T eraz m łodzież ta myśli nietylko o w łasnem w ykształceniu, ale i o ogólnej oświacie, o losie ludu. Coraz w ięcej obyw ateli znosi u sieb ie pańszczyznę, na zjazdach szlacheckich w 1815 r. przez cześć dla w odza T a ­ deusza K ościuszki, który w łaśnie był um arł, p o ­ stanaw iają wszyscy, zam iast pańszczyzny oczyn- szow anie chłopów, ale rząd rosyjski nie chce na to pozw olić, bo w całej R osji pańszczyzna była - bardzo ciężka, w ięc rosjanie się bali, że jak na Litwie chłop będzie wolny, to się i w R osji zbuntuje.

W 8-miu g uberniach podległych okręgow i w ileńskiem u w r. 1817 pow staje 70 szkół, odpo­

w iadających dzisiejszym gim nazjom , ogółem je st w nich uczniów 12,372, nauczycieli 349. W 270 parafjalnych szkółkach 5,592 uczniów, co dowodzi, że trudno było dzieciom chłopskim dostać się do szkoły; ale szybko idzie ku lepszem u: prócz p ro ­

%

boszczów i klasztorów , zakładają szkółki obyw a­

tele i nakazują dzieci poddanych kształcić. Już w ro k później szkół parafjalnych je st 375 i 7,274 ucz­

niów. W iele tych szkół je s t w ręk ach zakonów P ijaró w lub Bazyljanów , ale w szystkie muszą uczyć w edług program u okręgu naukow ego w i­

leńskiego i są odw iedzane przez w izytatorów . L iczba uczących się tak w zrasta, że w ynosi w r.

1820 już 24,174 uczniów w 430 szkołach, co stanow i 7s uczniów całego państw a rosyjskiego.

A le oto, przychodzi rok 1812, ro k w ielkiej w ojny m iędzy cesarzem francuzów N apoleonem , który obiecyw ał polakom , że' im w olną ojczyznę pom oże odzyskać, byle mu polacy i litw ini dali dużo żołnierzy, a cesarzem A leksandrem , który podobne ro b ił obietnice.

Na ogół w ięcej w ierzono w Litw ie i K oro­

nie obietnicom N apoleona, bo już b y ł kaw ałek P olski ogłosił jak o w olne K sięstw o W arszaw skie.

M yśleli wszyscy, że i Litw a b ędzie wolna. Poszli w ięc znów razem z N apoleonem . P rzez W ilno p rzechodzą w ojska do Rosji, potem po rozbiciu arm ji N apoleona pod M oskwą, w racają n ied o b it­

ki, szerząc choroby, rab u ją c i niszcząc Litw ę k on­

trybucjam i w ycieńczoną. Za niem i n astęp u ją k o ­ zacy, mszczący się za udział m ieszkańców Litwy w arm ji N apoleona. U niw ersytet ledw ie trochę m a studentów , z 500 na 160 spada ich liczba;

dzielny rek to r Jan Ś niadecki umie zachow ać swą godność polaka i obyw atela i obronić uniw ersy­

teck ie zbiory tak p rzed rabunkam i w ojsk ro sy j­

skich i francuskich, jak i w obec zmian politycz­

nych. Wilno radośnie i uroczyście witało N apo­

(17)

leona, a potem m usiało znów poddać się Rosji.

S tary, 80-cio letni Śniadecki obydwu cesarzy dobrze usp asab ia dla uniw ersytetu.

Po w ojnie rozkw ita uniw ersytet n ajpiękniej.

K urator książę A dam C zartoryski je st duchem , ożyw iającym pracę wszystkich: pam ięta i myśli o najdrobniejszych szczegółach, życie j m ienie pośw ięca ukochanem u uniw ersytetow i. O b jeżd ża m iasta i m iasteczka, zw iedzając wyższe zakłady naukow e, dba o to, by szkoły były dobrze budo­

w ane, pisze program nauk dla panien, przypom ina wciąż, by jak najw ięcej zakładać szkół ludowych, przy nich bibljoteki i prenum erow ać pisma; w y­

syłać tam na nauczycieli wychowawców szkół uniw ersyteckich. N akazuje, by we wsiach zapi­

sanych w darze w szechnicy w ileńskiej, n atych­

m iast znieść pańszczyznę, zachęca obyw ateli do w ysyłania zdolniejszych w łościan do szkoły, p il­

niejszych studentów wysyła własnym kosztem za granicę na naukę, lub dla leczenia zdrowia. W szy st­

ko, co się tyczy ośw iaty i uniw ersytetu otacza, n aj­

g o rętszą miłością. Z astęp cą jego, jako rektor, je s t Jan Ś niadecki, żelaznego ch arak teru starzec, co całe życie nieugięcie walczy o to, by uniw ersytet ochronić od wrogów, co nań czyhają. Nie lęka się on ani pochlebstw i po gróżek N apoleona, ani później niezadow olenia A leksandra i intryg m o­

skali; zaw sze praw y i odważny, a ukochany przez uczniów, um iera w bardzo sędziw ym wieku.

O św iata szerzy się coraz lepiej w śród ludu, obyw atelstw o rozum ieć zaczyna sw oje względem poddanych obow iązki, zakłada szkoły, np. w miń- szczyźnie hr. Pociej kształci 100 chłopców w swoim

S tolinie. S kutki oświaty polskiej od b ijają się i na języku literackim : w tym w łaśnie czasie Dowkont i Wołonczewski piszą pierw sze literack ie książki dla ludu. S tudenci idą do w iosek i niosą tam św iatło nauki.

A le niedługo już sądzonem było zacnej mło­

dzieży i czcigodnym profesorom , używać w sp o ­ koju darów wiedzy. W raz z rozw ojem życia um y­

słow ego, budzą się w m łodzieży uczucia g orącej m iłości do ojczyzny, i żalu, że w olną być p rz e ­ stała.

O koło 1820 stary gmach Ś -to Jański m ieścił w swych m urach, grono niezwykłych uczniów. Na ław ach uniw ersytetu, w śród białych ścian słucha­

ją wykładó,w profesorów , marzą, rozm aw iają i p ra ­ cują młodzi przyjaciele: Adam Mickiewicz, uznany za najw iększego, natchnionego poetę, Jan Czeczot gorąco zajęty sp raw ą ludu, Tomasz Zan n ajcn o ­ tliw szy w śród nich i najb ard ziej uczony, Kułakow­

ski, Trejent, Piasecki, Odyniec, Chodźko, ksiądz Lwowics, Małecki, i sporo innych zacnych i szla­

chetnych młodzieńców.

Z b ierają się na narady, piszą w iersze i ro z­

praw y naukow e, kształcą się w dziejach ojczy­

stych, m yślą o uw łaszczeniu włościan, o oświacie ludu. T y siące pięknych zam ieniają myśli i p rzy ­ sięg ają je w czyn zam ienić. U rządzają m ajów ki w śliczne okolice W ilna, na K arolinki i do Z a­

krętu, a tam, p ijąc m leko i zajadając chleb z m io­

dem, śpiew ają wesoło: „Pijm y zdrow ie M ickiewi­

cza, on nam złotych chwil użycza, koi troski, z łaski boskiej, jego lutni dźwięk! Gdy poczci­

(18)

wość w szystkim znana, któż poczciwszy je s t od Z ana, w ięc panow ie jego zdrow ie, w iw at Tom asz Zan!“

A w ieszcz A dam p isał o młodości: „M łodo­

ści! T y nad poziom y w ylatuj, a okiem słońca, ludzkości całej ogrom y przenikaj z końca do koń­

ca... Tam sięgaj, gdzie w zrok nie sięga, łam, czego rozum nie złamie, młodości! orla twych lotów p o tęg a—a jako piorun twe ram ie!“ Od upodo­

bań swoich nazyw ają się Promieniści lub Filareci czyli m iłujący cnotę. I takimi są oni istotnie.

A le rząd ro sy jsk i podejrzliw ie patrzy na m łodzież ożyw ioną g o rącą m iłością W olności i O jczyzny. Nikczemni urzędnicy, jako to: senator Nowosilcow, Bajkow, P elikan, Botwinko, czyhają na to, by studentów przedstaw ić jako nieb ez­

piecznych spiskow ców , skom prom itow ać ich i ks.

C zartoryskiego w oczach cesarza, a u niw ersy tet jako gniazdo polskiej oświaty obalić.

P o d 'p o z o re m politycznych spisków, aresztu­

ją Mickiewicza, Zana, Czeczotta, F rejen ta, księdza Lwowicza i innych Filaretów , o sadzają ich w klasz­

torze Bazyljanów , który zam ieniają na w ięzienie.

W gim nazjach, w K rożach, w Świsłoczy i K iej- danach aresztu ją kilkunastoletnich chłopców i ka­

tu ją ich bijąc pałkam i, a potem pozostałych przy życiu w ysyłają na S y b ir lub w sołdaty, pod po­

zorem , że oni sp rzy sięgali się przeciw rządow i.

U potw ornego Nowosilcowa płaczą w p rz e d ­ pokoju m atki i sio stry niew innych ofiar, a on wy­

p raw ia b ale i hula ze sw oją ro zp ustn ą kom panją, przeklin an y od w szystkich. F ilaretom każą w yje­

chać za granicę lub do R osji. M ickiewicz żegna

w tedy na zawsze kraj ojczysty, ukochaną Litwę, o której w lat kilkadziesiąt pisał, tęskniąc na wy­

gnaniu: „Litwo, O jczyzno moja! T y jesteś jak zdrowie! Ile Cię trze b a cenić, ten tylko się do­

wie, kto cię s tra c ił“. A straszne prześladow anie ów czesne opisał w przepięknym poem acie Dziady, gdzie w ięzienie kolegów, ich męki, niegodziw ość N ow osilcow a i całe tow arzystw o ów czesne w ileń­

skie przedstawił!

Pow oli w szystko idzie ku gorszem u na L i­

tw ie i w uniw ersytecie. C zartoryski m usiał u stą­

pić, a na jego m iejsce został m ianow any w stręt­

ny, okrutny i rozpustny senator Nowosilcow.

D uch m łodzieży je st jak b y zatruty, odkąd ode­

brano jej najszlachetniejszych kolegów. N ajlepsi profesorow ie wydaleni, starsi w ym arli, nowi na­

znaczani prow adzą gorszące życie i popychają m łodzież do hulanek, karciarstw a i zbytków, byle im nie dać m yśleć pow ażniej i nie buntow ać się!

Język ro syjski w prow adzają w zarządzie, szkoły na prow incji zam ykają, niszczą książki p atryjo- tyczne połnBcne g u b ern ie odryw ają od w ileńskie­

go kuratorjum i niszczą je, p rześlad u jąc język polski, w yznanie katolickie i unitów.

Gdy w 1831 roku kilkuset studentów ucieka z W iln a do pow stania, rek to r P elikan, szp ieg u ją­

cy ich, jak w yżeł ze sfory Nowosilcowa, każe aresztow ać i śledzić w szystką m łodzież, i w resz­

cie na w ieść o zbliżającym się oddziale G iełgu­

da, ucieka z miasta.

P o upadku pow stania i uw ięzieniu w W ilnie zacnych obyw ateli, w yw iezieniu ich i konfiskacie m ajątków , rząd zam yka w 1832 r. uniw ersytet i zostaw ia tylko Akademią medyczną i duchowną.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Podobnie jak Nor- my De gravioribus delictis z 2001 roku, tak samo aktualnie obowiązu- jące Normy De delictis reservatis uznają za przestępstwo naruszenie szóstego przykazania

kiego. 1831 w Sieliszczach został «odkryty» przez Syrokomlę, który zeń zrobił literata. Wykształcenia szkolnego, zdaje się nie odebrał wcale. 1866 do Warszawy był przez

Z drugiej strony cząstki pyłu likopodium wydają się być kształtem podobne do kuli, a mimo to wyniki ana- lizy cyfrowej wychodzą zawyżone w stosunku do analizy sitowej.

Oprogramowanie pozwala obecnie na realizację wszystkich podstawowych funkcji (udostępnianie czyli wyszukiwanie wg metadanych, przeszukiwanie tekstów

wany), Trutnowo i Ninikowo należały w r. który miał za żonę Elżbietę Mortęską, siostrę rodzoną błogosław ionej Magdaleny Mortęskiej, ksieni klasztoru Panien

Kamedułów; statua Matki Boskiej, trzymającej Dziecię Jezus, które zwycięża dżumę i śmierć, postawiona w roku 1679 z wdzięczności za ocalenie mnichów przed

Starosielskiej z literaturą polską nastąpiły właśnie dzięki ciotce, która w swoim czasie, głównie z potrzeb finansowych, zajmowała się prze- kładem literatury polskiej

Тому символом Бшокобилки е собака Пундик (одвпний символ бенкету, родового столу) - швидкий, хитрий i розумний. Асощативний зв’язок з трапчною