• Nie Znaleziono Wyników

Robotnik Polski w Wielkiej Brytanji 1944, R. 5 nr 23

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Robotnik Polski w Wielkiej Brytanji 1944, R. 5 nr 23"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Voł. 5. No. 28. 1 grudnia1944 3d.

ROBOTNIK POLSKI

W WIELBCIE LT BRYTANJI W WIELKIEJ BRYTANJI Pismo Sekcji Zagranicznej P.P.S.

NOWY RZĄD

c

Zę-PlS*

W dniu 24 listopada p. Stanisław Mikołajczyk, przewodniczący Rady Ministrów, złożył na ręce p. Prezy­

denta Rzeczypospolitej swą rezygna­

cję ze stanowiska, które piastował od dnia 14 lipca 1943 r. Decyzja dy- misyjna p. Mikołajczyka powzięta została bez powiadomienia o niej Ra­

dy Ministrów, co uważamy ze po­

trzebne zaznaczyć /aczkolwiek b.

premier do samoistnej swej decyzji niewątpliwie był formalnie upraw­

niony/. P. Prezydent dymisję przy­

jął i misję tworzenia rządu powie­

rzył tow. Janowi Kwapińskiemu.

Wobec niepowodźenia misji, sformo­

wanie rządu zostało w dniu 28 z.m.

powierzone tow. Tomaszowi Arci­

szewskiemu, który w dniu następnym rząd utworzył, obejmując stanowi­

sko premiera oraz kierownictwo Mi­

nisterstwa Pracy i Opieki Społecz­

nej. Tow. Jan Kwapiński zachował stanowisko . ministra Przemysłu, Handlu i Żeglugi oraz objął kierow­

nictwo Ministerstwa Skarbu. Tow.

Adam Pragi er objął stanowisko mi­

nistra Informacji i Dokumentacji.

Misję tworzenia rządu tow. Kwa­

piński, a później tow. Arciszewski przyjęli, uważając, że nie może być luki w pracy państwowej i że po dy­

misji p, Mikołajczyka Polska nie może pozostać bez rządu. P.P.S. nie domagała się dymisji p. Mikołajczy­

ka. Co więcej, w dniu 6 października P.P.S. powiadomiła b. premiera, że zrezygnowała nawet z żądań częścio­

wej rekonstrukcji rządu, której do­

magała się uprzednio. To też sta­

nowcze postanowienie ustąpienia, powzięte przez p. Mikołajczyka, było dla nas zgoła nieoczekiwane.

Obecna zmiana rządu nie może być uważana za zmianę reżimu. Zarów­

no polityczne podstawy rządu, jak i demokratyczne wytyczne jego dzia­

łalności. pozostają niezmienione. Nie będziemy też brali udziału w nagon­

ce na b. premiera, gdyby ją z której­

kolwiek strony prowadzić próbowa­

no. Mamy pełny szacunek dla jego wielkiej pracowitości, i dla jego de­

mokratycznych przekonań. Spotka­

my się z nim nieraz w przyszłości we wspólnej pracy.

■Nowy rząd — oczywiście — nie jest rządem P.P.S. Jest to rząd koalicji stronnictw. Od pierwszej chwili po kampanii wrześniowej na­

rzucała się w podziemiach okupacji niemieckiej konieczność współdziała­

nia głównych kierunków polskiej myśli politycznej, to jest ruchu so­

cjalistycznego, ruchu ludowego i ru­

chu “narodowego”. Do tych trzech głównych ugrupowań dołączyło się później Stronnictwo Pracy. Z współ­

pracy od początku wykluczony był obóz sanacyjny, jasne też jest, że nie brali w niej udziału komuniści, przyklaskujący podówczas przyjaźni niemiecko-rosyjskiej. To porozumie­

nie czterech głównych stronnictw polskich znalazło swój ostateczny i dokumentarny wyraz w akcie poro­

zumienia z dnia 15 sierpnia 1943 r.

P.P.S., udzielając swego poparcia od samego początku rządowi na obczyźnie, a później przyjmując zań

— na równi z trzema innymi stron­

nictwami — pełną odpowiedzialność, nalegała bezustannie na nadanie koalicji t.zw. “Jedności. Narodowej”

wyraźnego oblicza i na określenie jej demokratycznych celów politycznych, gospodarczych i kulturalnych. Stało się to na obczyźnie — w deklara­

cjach rządu ś.p. gen. Sikorskiego z dnia 18 grudnia 1939 r. i 24 lutego 1942 r„ zaś w kraju — w akcie po-

Oświadczenie

Stronnictwa Ludowego Otrzymaliśmy odpis następuj ą- aej uchwały Stronnictwa Ludowe­

go. określającej stosunek do Rzą­

du tow. Arciszewskiego:

“Stronnictwo Ludowe oświadcza, że legalnemu Rządowi Rzeczypospo­

litej Polskiej w jego ciężkiei walce o interesy Polski i Narodu Polskiego będzie szczerze pomagać.

Stronnictwo Ludowe, nie biorąc tymczasowo udziału w rządzie, ze swej stromy wytęży swe siły w pracy nad odbudową silnej, wolnej, niepo­

dległej i szczerze demokratycznej Polski — tego celu najwyższych pra­

gnień i nadziei wszystkich Polaków.

rozumienia stronnictw z dnia 15 sierpnia 1943 r. oraz w deklaracjach Rady Jedności Narodowej z dnia 15 marca 1944 r. i z dnia 18 sierpnia 1944 r.

Jest dla nas samo przez się zrozu­

miałe, że wszystkie to dokumenty o- bowiązują i rząd obecny, a zawarte w nich zobowiązania co do demokra­

tycznego urządzenia państwa pol­

skiego są nieodwołalne. Winny one być rozwijane i pogłębiane. Niektó­

re z nich muszą też co rychlej przy­

jąć konkretny kształt ustawowy, po porozumieniu się z kierowniczymi czynnikami Polski Podziemnej, .po­

rozumienie to zresztą już nastąpiło, jeśli chodzi o najważniejsze projekty dekretowe. Na pierwszym miejscu, co do pilności i co do ważności za­

gadnień, wymienić tu należy ordyna­

cję wyborczą do ciał ustawodawczych i prawo o reformie rolnej.

W zakresie polityki zagranicznej, wątpliwości żywić nie wolno, że no­

wy rząd będzie wierny wszystkim zo­

bowiązaniom międzynarodowym Pol­

ski ,i że przewodzić będzie nadal naj­

wyższemu wysiłkowi, na jaki Polskę stać w walce z napastnikiem niemie­

ckim. Lecz wojna obecna nie jest tylko starciem się sił fizycznych. Jest to w istocie swej wielka walka sił postępu i wolności, z siłami reakcji, faszyzmu i t.zw. “narodowego socja­

lizmu”. Polska od pierwszego mo­

mentu tej wojny stanęła na szań­

cach walki o wolność, demokrację i nowy porządek społeczny. P.P.S. ni­

komu i w żadnych okolicznościach te­

go prawdziwego oblicza Polski za­

trzeć nie pozwoli. Stwierdzamy to z całą jasnością, dla uniknięcia ja­

kichkolwiek nieporozumień.

Instrumentem i przewodnikiem tej walki narodu polskiego jest rząd. Je­

go skład nie jest przeto obojętny ani dla Polski, ani dla jej sojuszników i przyjaciół. Osoba nowego premie­

ra. cała jego przeszłość, całe jego ży­

cie jest gwarancją, że nie dopuści on do skrzywienia tej jedynej, na­

turalnej linii polskich dążeń — linii, na której Polska i sprawa wolności w oczach świata demokratycznego były synonimami; nazwisko Toma­

sza Arciszewskiego mówi tu samo za siebie.

,,W nowym rządzie nie mą przed­

stawicieli Stronnictwa Ludowego. Z całkowitą szczerością oświadczamy, że jest to luka bolesna dla nas socja­

listów. Od pierwocin ruchu socjali­

stycznego w Polsce, podstawą na­

szych wysiłków przyszłościowych był sojusz robotników i chłopów. Sojusz ten ujawniał się w coraz to szerszym zasięgu Organizacji Wiejskiej P.P.S., a przede wszystkim w współ­

pracy P.P.S. z ruchem ludowym. Wy­

razem tego sojuszu był rząd ludowy w Lublinie w 1918 r. Ilekroć w Pol­

sce niepodległej rozchodziły się dro­

gi ruchu robotniczego i chłopskiego, tyle razy korzystały z tego siły wro­

gie demokracji. Przykłady zbyt ży­

wo tkwią w naszej pamięci, by je było trzeba tu przypominać. Żałuje­

my niezmiernie, że Stronnictwo Lu­

dowe nie uznało za możliwe przyjąć zaproszenia tow. Arciszewskiego i wejść do rządu. Wyrażamy nadzie­

ję, że stronnictwo to wkrótce rozwa­

ży na nowo sytuację, w której brak w zespole rządowym przedstawiciel­

stwa wielkiej warstwy społecz­

nej odbija się na całokształcie spra­

wy polskiej w świecie. żadne za­

dawnione waśnie, żadne uprzedzenia nie mogą tu stać na przeszkodzie.

Przeszkody, jakie istnieją, muszą być usunięte; w tym zakresie ze strony P.P.S. podjęty będzie maksy­

malny wysiłek, by to ubolewania go­

dne rozstanie się Stronnictwa Ludo­

wego z rządem było tylko krótko­

trwałym epizodem.

Wobec odmowy ludowców wzięcia udziału w rządzie, P.P.S. znalazła się w nim w wyłącznym towarzystwie Stronnictwa Pracy i Stronnictwa Narodowego. To ostatnie wchodzi do rządu oficjalnie. Nie chcemy po­

zostawić tu żadnych niedopowiedzeń.

Anglicy mówią: “War makes strange bedfellows” — “w czasie wojny sypia się w jednym łóżku z dziwnymi kompanami”. Dzieląc za­

tem łoże rządowe ze Stronnictwem Narodowym, pragniemy przypomnieć

— jeżeli trzeba to przypominać — że P.P.S. nie zamierza czynie żad­

nych, ale to żadnych ustępstw nacjo- lalizmowi, antysemityzmowi i pod­

muchom totalizmu jakiejkolwiek maści. W rządzie, czy poza rządem niech nikt od P.P.S. nie oczekuje na­

wet najmniejszych odstępstw od jej

W ROCZNICĘ NOCY LISTOPADOWEJ

stanowiska demokratycznego i od praktyki demokratycznej. Stron­

nictwo Narodowe na obczyźnie będzie musiało odciąć się od tego “dorobku”

duchowego, którego wyrazem są roczniki “Myśli Polskiej”. Najbliż­

sze dni przyniosą sprawdzian, czy jest ono do tego zdolne. Dekrety o ordynacji wyborczej i reformie rolnej, za które Stronnictwo Naro­

dowe będzie musiało przyjąć pełną odpowiedzialność, wykażą, czy te głębokie przemiany, jakie przeszedł Kraj, dotarły nareszcie do świado­

mości Stronnictwa Narodowego na obczyźnie.

Poza rządem oczywiście pozostają dawne grupy sanacyjne, które w dniu 11 listopada b.r, wystąpiły w Londynie wspólnie pod nazwą “Liga Niepodległości Polski”. Niechże im się nie wydaje, że nastąpiła dla nich jakaś “nowa epoka”. Oczyszczanie wszystkich odcinków życia polskiego z resztek ducha ery pomajowej, musi być podjęte za zdwojoną ener­

gią. Wydarzenia takie, jak głośna niedawna nominacja na pewnej pla­

cówce dyplomatycznej — nominacja, która wprawiła nas w osłupienie — nie mogą się powtórzyć. Powrotu do czasów przedwrześniowych nie ma i nigdy już nie będzie — stwierdzamy to z całą stanowczością. Okaże się, że z naszej strony słowa te nie są czekiem bez pokrycia.

Wreszcie dodajemy, że jeżeli cho­

dzi o stosunek rządu obecnego do ZuS.R.R., to przypisywanie nowemu rządowi, a zwłaszcza jego premiero­

wi i ministrom socjalistycznym, za­

mierzeń dywersyjnych jest non­

sensem. Miarodajne dla oceny dążeń rządu jest tylko to, co wyczytać moż­

na w oświadczeniach rządowych — nic więcej. Ani ten rząd nie będzie prowadził polityki “uncon- ditional surrender”, ani nie będzie też prowadził polityki rozpaczy i re­

zygnacji. Będzie prowadził politykę, która w ramach dalszej nieubłaganej walki z Trzecią Rzeszą, w zespole Zjednoczonych Narodów, zmierzać będzie do zapewnienia Polsce jej krwawo zapracowanych praw do nie­

podległego bytu. Na żadne plany krucjat anty-sowieckich w zamie­

rzeniach P.P.S. miejsca nie ma.

Oskarżenia o takim właśnie posma­

ku mimo woli służyć mogą tylko goebbelsowskiej propagandzie.

Rocznica powstania listopadowego jest tradycyjną datą piel­

grzymki kolonii polskiej w Londynie na groby powstańców 1830/31 r. na cmentarzu Highgate. Spoczywają tam obok siebie trzej uczestnicy powstania, a to: Stanisław Worcell, Wojciech Darasz i Karol Stolzman. Grób ich zdobi pomnik, którego fotografie poda- jemy powyżej.

Socjalistom polskim szczególnie jest drogi grób Stanisława Worcella, założyciela pierwszej polskiej organizacji socjalistycznej

“Lud Polski”, utworzonej w r. 1835 w koszarach w Portsmouth.

Worcell zmarł dnia 3 lutego 1837 roku. Przedzgonną jego myślą były przyszłe losy Polski. Przed oddaniem ostatniego tchnie­

nia. posłał po Mazziniego, wielkiego rewolucjonistę włoskiego, i dwóch, trzech swych przyjaciół. Gasnącym głosem zażądał .Worcell, by Mazzini złożył obietnicę, że przy ogólnym poruszeniu się ludów Polska nie zostanie zapomniana. “Przysięgnij” -— wołał konający do tego, kogo powszechnie uważano za szlachetnego przywódcę re­

wolucyjnych ludów Europy. Mazzini wziął pióro, napisał kilka wier­

szy i odczytał je konającemu. Przepełniony uczuciem Worcell nie mógł wyrzec ani słowa, twarz jego się zmieniła, oczy zajaśniały raz jeszcze uczuciem szczęścia, wzrokiem i uśmiechem na ustach podziękował umierający swemu przyjacielowi — zdawało mu się, że mu łatwiej zejść ze swego posterunku. Tak umarł.

“Wszystkie czoła — pisał Bolesław Limanowski w swej książce o Worcellu —_ ze czcią chyliły, się przed jego osobą. Mazzini, Kossuth szczycili się jego przyjaźnią; Ledru-Rollin pożegnał go sło­

wami uwielbienia; a Hercen nazwał go świętym . . . Osobistość Worcella stała się gwiazdą biegunową dla socjalistów polskich, któ­

rym przeszłość demokratyczna ich ojców była drogą, którzy nie chcieli się wyrzekać stuletniej walki swego narodu o niepodległość.

Świecił on dla nich przykładem, wzorem, że można, że należy nawet słuszne dążenie narodu polskiego do życia niepodległego pogodzić, skojarzyć z również słusznymi dla całej ludzkości dążeniami socja­

listycznymi. Nazwisko jego stało się dla nich symbolem. Kiedy na początku ostatniego dziesiątka zeszłego stulecia zgromadziła się w Paryżu liczniejsza młoda emigracja socjalistyczna polska, utworzyła ona, przystąpiwszy do ogólnego Związku Emigrantów Polskich, osobną grupę imienia Stanisława Worcella. W tymże Paryżu kiedy po wstrząśnieniach rewolucyjnych w zaborze rosyjskim w 1904-1906 r. liczne rzesze robotnicze polskie przybyły na emigrację do tej sto­

licy, założono, w niej polski uniwersytet ludowy imienia Worcella ...

Dla socjalistów polskich jest Worcell jednym z pierwszych i gorli­

wym siewcą tych zasad, które uznają oni za jedynie prawdziwe i mające przyszłość przed sobą, oraz pięknym wzorem, jak miłość Ludzkości godzić należy z miłością własnego narodu”.

Deklaracja premiera

Tow. T. Arciszewskiego

Przystępujemy do naszej pracy z całym oddaniem sprawie publicznej i dołożymy wszystkich sil, by strzec w pełni żywotnych interesów Rzeczy­

pospolitej. Nie jeden z pośród nas brał udział w pracach rządowych pod przewodnictwem śp. gen. Sikor­

skiego, niezłomnego żołnierza Wal­

czącej Polski oraz zasiadał w po­

przednim rządzie p. Stanisława Miko­

łajczyka, którego i energia i uporczy­

wa wytrwałość w pracy państwowej będzie dla nas przykładem.

Pragnę stwierdzić, że Rząd, któ­

remu przewodniczę, uznaje za nie­

wzruszalną podstawę działania akt porozumienia stronnictw w Kraju z dnia 15 sierpnia 1943 r. i deklarację Rady Jedności Narodowej z marca 1944 r., określające podstawy demo­

kratycznego urządzenia Rzeczy­

pospolitej Polskiej.

Prace rządu w najpilniejszej dziś dziedzinie stosunków międzynarodo­

wych będą zmierzały po linii wyty­

cznej, nakreślonej przez śp. gen.

Sikorskiego. Rząd będzie przy tym korzystał ze wszystkich doświadczeń i wyników prac ustępującego pre­

miera Mikołajczyka. W szczegól­

ności rząd nadal nie będzie szczędził wysiłków, by doprowadzić do trwa­

łego porozumienia między Rzeczą- pospolitą Polską a jej wielkim są­

siadem wschodnim ZSRR, zgodnie z ustalonymi w Karcie Atlantyckiej zasadami współżycia międzynarodo­

wego oraz z zachowaniem najżywot­

niejszych interesów obu sąsiadują­

cych państw.

Podstawą polityki polskiej będzie nadal wierność sojuszom i układom międzynarodowym. W szczególności polityka polska nadal będzie się opierała na sojuszu z W. Brytanią, której cały świat winien jest wdzię­

czność i podziw za jej nieugięty opór przeciw agresji niemieckiej i zwy­

cięski wysiłek ku ocaleniu świata od tyranii. Utrzymamy też będzie w ca­

łej mocy i pogłębiany przez Rząd so­

jusz z Francją, której odradzanie się ku nowej wielkości i potędze witane jest przez zaprzyjaźniony Naród Pol­

ski ze wzruszeniem i radością.

Głęboka i trwała przyjaźń z wiel­

ką demokracją Stanów Zjednoczo­

nych Ameryki Północnej, której po­

tężny wkład wojenny przechylił szalę zwycięstwa, poczytujemy za jedną z głównych podstaw polskiej polityki.

Serdeczność tej przyjaźni pogłębia świadomość Narodu Polskiego, że w wysiłku wojennym Stanów Zjedno­

czonych Ameryki na wszystkich teatrach wojny oraz w pracy nad uzbrojeniem walczących demokracji biorą wybitny udział liczni Amery­

kanie polskiego pochodzenia.

Z sąsiednią i bratnią Rzecząpospo- litą Czechosłowacką będziemy się starali umocnić stosunki ścisłej współpracy politycznej, gospodarczej i kulturalnej.

Ze wszystkimi Narodami Zjedno­

czonymi, walczącymi na obu półku­

lach z napastnikiem niemieckim i Ja­

pońskim, wiąże nas braterstwo broni w tej wojnie, które — wierzymy — przerodzi się w dniach pokoju w trwałą przyjaźń. To też będziemy dążyli, by Polska brała pełny udział w pracach nąd organizacją świata powojennego, opartego na wolności, prawie i sprawiedliwości oraz za­

pewniającego wszystkim narodom bezpieczeństwo od napaści i wszyst­

kim ludziom wolność od niedostatku.

Przypominamy przy tym, że w ro­

ku 1939 Polska uratowała wolność Europy, a może » świata całego, przyjmując wyzwanie niemieckie i

ściągając na siebie potężną armię niemiecką i dając przez to naszym aliantom zachodnim oraz naszemu wschodniemu sąsiadowi niemal rok bezcennego czasu dla przygotowania obrony.

Dążeniem i wysiłkiem Rządu bę­

dzie dalszy rozrost Polskich Sił Zbrojnych, których zwycięstwa na lądzie, w powietrzu i na morzu roz­

sławiły po całym świecie imię Pol­

ski. Krzyże nagrobne lotników, po­

ległych w obronie wysp brytyjskich i w niezliczonych walkach nad kon­

tynentem, mogiły żołnierzy polskich w Narwiku. Tobruku, Monte Cassi­

no, Ancońie, Falaise, Chambois, Arn­

hem i tylu innych miejscach, wsła­

wionych bojami polskimi, walki i bez­

imienna śmierć w morzu marynarzy floty wojennej i handlowej — oto wkład Narodu Polskiego do wojny na wszystkich jej frontach w szero­

kim świecie. Do tych Sił Zbrojnych Polski Walczącej pośpieszyli Polacy z Kraju, z wygnania oraz ze wszyst­

kich stron świata, gdzie żyją i pra­

cują Polacy. A w Polsce naród od pierwszego dnią wojny stanął zbroj­

ny i trwa w oporze przeciw najsroż- szemu okupantowi. Walki Armii Krajowej we wszystkich dzielnicach Polski, niezapomniany opór Warsza- my w roku 1939, powstanie w ghecie warszawskim — najbardziej podów­

czas umęczonej dzielnicy w umęczo­

nym, mieście i wreszcie bezprzykła­

dne powstanie stolicy w roku 1944, okupione jej istnieniem — oto wkład Narodu Polskiego w walce z Niem­

cami w Polsce.

Zbliżający się koniec wojny sta­

wia Rządowi, jako pilne zadanie, pra­

ce nad zagadnieniem ustroju we­

wnętrznego. Wszystkie te prace bę- (dokończenie na str. 3-ej)

(2)

Str. 2 ROBOTNIK POLSKI 1 grudnia ¡944 ZYGMUNT NAGÓRSKI (senior)

Organizowanie Pokoju

Od najdawniejszych czasów każ­ da wojna wywoływała dążenie do zabezpieczenia na przyszłośćpoko­

ju. Im wojna była dłuższa, bar­ dziej krwawa i niszczycielska, tym większa zgroza opanowywała do­ świadczone nią narody, tym go­

rętsze było pragnienie zapobieże­

nia nowym wojnom, tym większy wysiłekmyślicieli, prawników, po­

lityków, byznaleźćjakieś skutecz­

neitrwałe lekarstwo nato ludzkie szaleństwo, prowadzące do zorga­ nizowanych wzajemnychmordów i obracania w gruzy owoców ciężkiej pracy pokoleń. . . Niemiejsce tu­

taj na przypominanie w najwięk­ szym nawet skrócie historii usiło­

wań wkierunku usunięcia wojen i utrwalenia pokoju . . . Wystarczy samo stwierdzenie faktu, że od wielu wieków narody krwawo i nieuleczalnie ze sobą walczą i od wielu 'wieków najlepsze u- mysły świata pracują nad- spo­ sobami takiego zorganizowania współżycia narodów, by mogły żyć w pokoju i twórczej współ­ pracy. Nie dały te wysiłki pożądanych owoców. Nie zmieniły natury ludzkiej, nie potrafiły usu­ nąć istotnych przyczyn starć zbroj­

nych. Marzenia poetów, kazania kapłanów i proroków, nauki ko­ ściołów, wspaniałe nieraz plany fi­ lozofów, pozornie praktyczne po­ mysły królów i wodzów, ministrów i innych polityków, wskazujące drogi, które miały prowadzić do pokoju wiecznego” lub tylko

“trwałego”, “sprawiedliwego łamały się o tajemnąfalę sił, nur­ tującychczłowieka,szarpiących je­ go wielkie skupienia — narody i państwa — i rzucających ludzkość w coraz to nowe katastrofy samo­ zniszczenia.

Ale człowiek czynił wielkie po­ stępy. Stawał się panem natury.

Zaprzęgał do swych potrzeb jejpo­

tężne siły. Wykradał jej tajemni­

ce, brałje w posiadaniei kuł dzię­

ki nim nowe narzędzia pracy, bu­

dowałlepsze warunki życia. Dzię­ ki wynalazkom sięgał po rzeczy, któredla jego przodków byłyrów­

nie niemożliwe, jak dla nas sięga­

nie ręką po gwiazdy na niebie.

Jednocześnie jednak udoskonalał narzędzia mordui środki zniszcze­ nia. Od zatrutej strzały, wypusz­ czanej z łuku, doszedł do bomby stratosferycznej, spadającej jak piorun z jasnego n-ieba na dale­

kie odległości. Od ukropu czy smo­ ły wylewanych na głowy wroga, przeszedł do setek tysięcy bomb zapalających, rzucanych z maszyn latających na nieprzyjacielskie miasta. Szarżękawalerii, ograni­ czoną w swym zasięgu przez wy­ trzymałość konia i człowieka, za­ stąpił przez najazd szybkomkną- cych, ogniem zionących, wszech- miażdżących smoków żelaznych.

Walkęuzbrojonychrycerzy, świad­

czących sobie wzajemny szacunek a oszczędzających ludność nie­ uzbrojoną, przekształcił na wojnę totalną, nie znającą granicy po­ między frontem a dalekimi tyłami, ani różnicy pomiędzy wojskiem a ludnością cywilną. Wojny lokalne stawały się wojnami europejskimi, wojna w Europie przeistoczyła się we wszechświatowy pożar wojen­ ny.I znowu człowiek wszelkiej na­ rodowości woła: dosyć tego! Musi ludzkość zapobiec dalszym woj­

nom,gdyżobecniestały się one ka­

tastrofami, których powtórzenia nie przetrzyma żadna cywilizacja;

cały dorobek wieków runie bezpo­

wrotnie w nędzy, kalectwie ludz­ kim, ruinach i zgliszczach miast i warsztatów pracy.

Od Karty Atlantyckiej do Polityki Siły

Od dawna już w ciągu tej wojny pracują jednostki, organizacje pry­

watne i rządy nad “planami” przy­

szłego pokoju.

Pierwszym ważnym oświadczeniem urzędowym była t.zw. Karta Atlan­

tycka, ogłoszona 14 sierpnia 1941 r.

przez Premiera Brytyjskiego i Pre­

zydenta Stanów Zjednoczonych, przyjęta 24 września tegoż roku przez Rządy Narodów Zjednoczonych /w tej liczbie i Rosję/ oraz Komitet Narodowy Francuski.

To polityczne wyznanie wiary, u- jęte w osiem powszechnie znanych tez, stało się jak gdyby sztandarem ideowym, około którego miały się krystalizować bliżej, bardziej kon­

kretnie sformułowane “cele wojen­

ne” oraz “cele pokojowe” Narodów Zjednoczonych.

Od proklamowania zasad Karty

Tow. Jan Szczyrek i tow. złożyli w Radzie Narodowej, w dniu 7 listo­

pada interpelację do Pana Ministra Spraw Zagranicznych w sprawie mianowania pana Tytusa Komar­

nickiego, byłego Delegata w Lidze Narodów, Posłem przy Rządzie Ho­

lenderskim.

Pan Tytus Komarnicki był dele­

gatem rządu polskiego przy Lidze Narodów do czasu wojny i wsławił się w tej międzynarodowej organiza­

cji występami prohitlerowskimi, pro- faszystowskimi, antydemokratyczny­

mi i paraliżującymi wszelkie poczy­

nania Ligi Narodów w kierunku u- mocnienia współpracy międzynaro­

dowej.

Występy p. Komarnickiego prze­

ciwko demokratycznemu rządowi hi­

czeństwa” oraz “czynić zalecenia /recommendations/ co do tych zasad i spraw”. Jednakże sprawy, w któ­

rych konieczne jest działanie, muszą być przekazane Radzie Bezpieczeń­

stwa. Ponadto Zgromadzenie “nie powinno z własnej inicjatywy czynić zaleceń w takich sprawach dotyczą­

cych utrzymania pokoju i bezpie­

czeństwa, które są rozpoznawane przez Radę Bezpieczeństwa”. Innymi słowy sprawa, którą Rada rozpozna- je. nie może być przedmiotem zaleceń Zgromadzenia, a jeśli nawet jest przez nie dyskutowaną to Rada Bez­

pieczeństwa może ją wziąć pod swoje obrady i w ten sposób uniemożliwić Zgromadzeniu dalsze jej traktowa­

nie.

Przyjmowanie nowych członków, ich wydalanie lub zawieszanie w wy­

konywaniu praw należy wprawdzie do Zgromadzenia, ale tylko na wnio­

sek Rady Bezpieczeństwa. Przywró­

cenie praw zawieszonych zależy wy­

łącznie od Rady Bezpieczeństwa.

Ogólne Zgromadzenie decyduje je­

dynie w sprawach następujących:

zatwierdza budżet i dokonywa podzia­

łu wydatków pomiędzy członków; wy­

biera nie-stałych członków Rady Bez­

pieczeństwa oraz członków Rady Go­

spodarczej i Społecznej.

Otrzymuje ono i “rozważa” roczne i specjalne sprawozdania Rady Bez­

pieczeństwa oraz innych organów — ale nie jest przewidziane, łby miało prawo je przyjąć lub odrzucić.

Liberum Veto Mocarstw w Radzie Bezpieczeństwa W przeciwstawieniu do doradczego charakteru Ogólnego Zgromadzenia jest Rada Bezpieczeństwa organem, który decyduje i działa. Składać się ma z jedenastu członków: pięciu sta­

łych /Stany Zjednoczone, W. Bryta­

nia, Rosja, Chiny i Francja/ oraz sześciu wybieralnych na okres 2 lat, przy czym co roku trzech ustępuje.

Członkowie Organizacji mają prze­

lać na Radę Bezpieczeństwa “główną /primary/ odpowiedzialność za u- trzymanie międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa” oraz wyrazić zgo­

dę, by Rada w wykonywaniu swych obowiązków pod taką odpowiedzial­

nością działała z ich ramienia. Po­

nadto mają członkowie Organizacji zobowiążać się do akceptowania i wy­

konywania decyzji Rady Bezpieczeń­

stwa zgodnie z postanowieniami sta­

tutu Organizacji.

Natomiast Rada winna wykony­

wać swe obowiązki zgodnie z celami i zasadami Organizacji, które — jak wyżej podkreślone — zostały sformu­

łowane w sposób bardzo formalny i dotknięte są istotnymi brakami.

Rada Bezpieczeństwa decyduje wy­

łącznie i ostatecznie we wszystkich sprawach, dotyczących utrzymania pokoju i bezpieczeństwa, a w szcze­

gólności określa, czy i kiedy pokój jest zagrożony, na czym polega agre­

sja /napaść/ i kto jest napastnikiem, jako też rozstrzyga, jakie środki ma­

ja być zastosowane celem utrzyma­

nia lub przywrócenia pokoju i bez­

pieczeństwa. W szczególności Rada decyduje o zastosowaniu potrzebnych środków dyplomatycznych, gospodar­

czych lub innych nie-militarnych, a gdyby uznała, że one nie wystarcza­

ją, ma prawo podjąć akcję wojskową i użyć w tym celu sił powietrznych, morskich czy lądowych. Członkowie Organizacji mają się zobowiązać do dostarczania Radzie Bezpieczeństwa

na jej wezwanie— potrzebnych sił zbrojnych w sposób przewidziany w układach specjalnych, które okre­

ślą liczbę i. rodzaj sił zbrojnych, oraz inne ułatwienia i pomoc, jakich na­

leży udzielić. Układy te wymagać będą w każdym przypadku zatwier­

dzenia przez Radę Bezpieczeństwa.

Sztab wojskowy złożony z Szefów

¡Sztabów stałych członków Rady Bez­

pieczeństwa, miałby opracowywać plany użycia sił zbrojnych oraz być fachowym organem doradczym Ra­

dy.

Rada Bezpieczeństwa miałaby więc ustalać politykę w zakresie u- trzymania pokoju i bezpieczeństwa oraz zapewniać posłuch i wykonanie dla swych decyzji za pomocą — w razie ostatecznym —- użycia sił zbroj­

nych, postawionych do jej dyspozy­

cji.

Nie rozstrzygnięto dotąd, jak ma się odbywać głosowanie w łonie Rady Bezpieczeństwa. Trudność powstała stąd., żę według zdania delegacji ro­

syjskiej każda decyzja winna być powzięta jednomyślną uchwałą człon­

ków stałych; innymi słowy — sprze­

ciw jednego z Wielkich Mocarstw u- niemożliwiłby zastosowanie sankcji przeciwko państwu-napastnikowi.

Stanowisko to — gdyby było przyjęte

prowadziłoby do tego, że żadne z Wielkich Mocarstw, winne narusze­

nia pokoju lub aktu napaści, nie mo­

głoby być przedmiotem sankcji dy­

plomatycznych, gospodarczych ani wojskowych bez jego zgody. Jasne, że taka zgoda nie byłaby nigdy do uzyskania w żadnym konkretnym przypadku. O ile przeto wszystkie inne państwa podlegałyby decyzjom i akcji, zarządzanej przez Radę Bez­

pieczeństwa, o tyle pięć Wielkich Atlantyckiej upłynęły zgórą trzy la­

ta .. . Wojna trwa. Wielkie i mniej­

sze armie narodowe we wspólnym krwawym wysiłku rażą wroga, kraje okupowane płacą niewiarygodnie wielki haracz ofiary. Jednocześnie Wielkie Mocarstwa w osobach swych urzędowych przedstawicieli prowa­

dzą rozmowy polityczne, podczas których zapadają mniej lub więcej znane decyzje, dotyczące nie tylko państw na nich reprezentowanych, ale także i pozostałych państw z pośród Narodów Zjednoczonych i na­

rodów całkowicie lub tylko czasowo nieprzyjacielskich. Teheran*i Kair, Moskwa, Quebec i znowu Moskwa.

Podniosłe hasła Karty Atlantyckiej zaczynają stopniowo tracić kolor w cieniu “realistycznych” posunięć po­

litycznych. Szlachetne zasady w ro­

dzaju uroczystego wyrzeczenia się nabytków terytorialnych przybiera­

ją — w języku praktycznej polityki

—- formę “uzasadnionych” aneksji zarówno na wrogach, jak i na przy­

jaciołach, tłumaczonych czy to “wy­

maganiami bezpieczeństwa” /oczy­

wiście państw wielkich/, czy to względami etnograficznymi, które mają decydujące znaczenie, gdy grają na rzecz Mocarstwa, nie mają żadnego, gdy przemawiają na korzyść “małego narodu” /Państwa Bałtyckie/.

Od ideałów Karty Atlantyckiej z roku 1941 ujechaliśmy pod koniec 1944 roku olbrzymi kawał drogi w kierunku “realnej polityki” wielkich Mocarstw czyli polityki siły /Power Politics/.

Narody Zjednoczone “szanują pra­

wo wszystkich narodów do obrania takiej formy rządu, pod jaką żyć pragną” i “życzą sobie przywrócenia praw zwierzchniczych i niezawisłych rządów /self-government/ tym, któ­

rzy zostali ich pozbawieni”. Tak mó­

wi Karta Atlantycka. W praktyce o urządzeniu Europy mają decydować wielkie Mocarstwa, reprezento­

wane w Europejskiej Komisji Do­

radczej, w której zainteresowane na­

rody kontynentu europejskiego z wy­

jątkiem świeżo doproszonej Francji, nic nie maja do powiedzenia. A kraje wyzwalane z pod okupacji niemiec­

kiej z wyjątkiem tych, które mają szczęście opierać się o brzegi Atlan­

tyku i Morza Północnego — mają tak wybierać swoje rządy, by się podo­

bały przede wszystkim Wielkim Mo­

carstwom. a niekoniecznie ich ludom.

Sprawy terytorialne, które nie miały ulegać zmianom bez swobodnie wyra­

żonej woli zainteresowanych naro­

dów, mają być załatwione natych­

miast i bez zwłoki, nie tylko bez py­

tania o tę wolę, lecz nieraz wbrew niedwuznacznie danemu jej wyrazo­

wi.

Aparat Bezpieczeństwa z Dumbarton Oaks Wśród takich zmagań pomiędzy deklarowanymi zasadami a potężny­

mi interesami, popieranymi odpowie­

dnią wagą siły militarnej, pojawił się pierwszy “próbny” projekt przyszłej Organizacji Międzynarodowej. Jest on owocem “rozmów”, jakie prowa­

dzili między sobą przedstawiciele Sta­

nów Zjednoczonych, Wielkiej Bryta­

nii , Rosji i Chin w miejscowości Dumbarton'Oaks w ¡Stanach Zjedno­

czonych w czasie pomiędzy 24-ym sierpnia a 7-ym października 1944 ro­

ku. Ogłoszony urzędowo został pod­

dany tym samym pod dyskuję pu­

bliczną. Stanowi on dokument wiel­

kiej wagi i znacznej objętości. Jako sformułowanie tego, na co cztery Wielkie Mocarstwa zdołały się na razie zgodzić — choć jeszcze ich rzą­

dy oficjalnie wobec projeku stano­

wiska nie zajęły — projekt stanowi pierwszy przedsmak “urządzenia świata” przez tych, którzy w chwili obecnej czują się jego głównymi go­

spodarzami, poczuwają się do wyłącz­

nej niemal odpowiedzialności za jego losy i wierzą, że ich przewaga mili­

tarna i gospodarcza daje im szcze­

gólne prawa do decydującego wpły­

wu na kształtowanie przyszłości?

Celem przyszłej “Organizacji Na­

rodów Zjednoczonych” ma być: “u- trzymanie międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa”, “rozwój przyjaz­

nych stosunków pomiędzy narodami”

oraz “współpraca międzynarodowa w rozwiązywaniu gospodarczych, spo­

łecznych i innych humanitarnych za­

gadnień międzynarodowych”. Cele te, a przede wszystkim cel pierwszy i naczelny — utrzymanie pokoju i bezpieczeństwa — mają być osiągane za pomocą zbiorowo podejmowanych kroków, zapobiegających zagrożeniu pokoju oraz tłumiących akty agresji.

Wszyscy członkowie Organizacji ma­

ją w stosunkach międzynarodowych powstrzymywać się od grożenia siłą lub od używania siły w sposób nie­

zgodny z celami organizacji.

Utrzymanie pokoju i bezpieczeń­

stwa to niewątpliwie wielkie i naczel­

ne zadanie każdej organizacji, która by miała zastąpić Ligę Narodów.

Wiemy jednak dobrze, że pokój nie jest celem ostatecznym, a jedynie wa­

runkiem nieodzownym dla osiągnię­

cia innych celów istotnych: wolności narodów i wolności jednostki, dobro­

bytu narodów i dobrobytu jednostki.

Niema pokoju za wszelką cenę. Naj­

lepszym tego dowodem wojna obec­

na: mogły narody europejskie za­

znać “pokoju” pod panowaniem nie­

mieckim, gdyby przyjęły narzucone jarzmo. Wołały jednak ciężko, długo i krwawo walczyć, by zachować rzecz droższa nad pokój i spokój : wolność.

Dlatego uderzać musi, że w ogło­

szonym projekcie nie znajdujemy ani słowa o tym, jakim celom stałym ma służyć pokój w razie jego utrwa­

lenia. Jest to tym bardziej rażące, że dawno już sformułowano mini­

mum w tej dziedzinie wymagań. Tak więc jest niesporne, że wtedy tylko będą pewne szanse ną utrzymanie pokoju, jeśli państwa i narody zobo- wiążą się do przestrzegania zasad prawa międzynarodowego i do do­

trzymywania w dobrej wierze swych zobowiązań międzynarodowych, wy­

nikających z umów i traktatów. — Projekt o tym podstawowym czyn­

niku współżycia i współpracy mię­

dzynarodowej wcale nie wspomina.

Nakazuje jedynie członkom organiza­

cji wykonywanie zobowiązań, wyni­

kaj ących z jej statutu oraz rozwiązy­

wanie swych sporów za pomocą środ­

ków pokojowych w taki sposób, by nie narażać na niebezpieczeństwo międzynarodowego pokoju.

Nie powołano się również na Kar­

tę Atlantycką ani na żadną z posz­

czególnych zasad, które ona głosi i które Narody Zjednoczone przyjęły jako wspólną podstawę swej polity­

ki. Tak n.p. nie wspomniano o tezie, która zapewnia wszystkim narodom

“bezpieczne zamieszkiwanie we­

wnątrz ich własnych granic”, jako też “wszystkim ludziom wszystkich krajów życie wolne od lęku i nie­

dostatku”. ¡Pominięto gwarancję, że nie będzie zmian terytorialnych, któ­

re by “nie odpowiadały swobodnie wyrażonej woli zainteresowanych lu­

dów”. Pominięto zagwarantowanie terytorialnej nietykalności i polit- tycznej niezawisłości poszczególnych państw, jak to czynił art. 10 Paktu Ligi Narodów.

Projekt jest więc pozbawiony wszelkiego podłoża ideologicznego w znaczeniu najbardziej nawet skrom­

nym i praktycznym. Zajmuje się tylko i wyłącznie stroną techniczną i organizacyjną “machiny”, która jjia utrzymać pokój, a nie troszczy się wcale o cele, jakim pokój ma służyć.

Jakkolwiek projekt wysuwa tezę, że

“Organizacja jest oparta o zasadę zwierzchniczej równości /sovereign equality/ wszystkich pókój miłują­

cych narodów”, jednakowoż tak dzie­

li kompetencje pomiędzy różne orga­

na i tak te organa dobiera, że owa

“równość” staje się czysto papiero­

wą, w praktyce zaś pewna grupa państw ma o. wszystkim decydować.

“Organizacja” ma działać za po­

mocą: a/ Ogólnego Zgromadzenia, b/ Rady Bezpieczeństwa, c/ Między­

narodowego Trybunału Sprawiedli­

wości i d/ Sekretariatu.

Ogólne Zgromadzenie bez prawa głosu

Ogólne Zgromadzenie, w którym u- czestniczą wszystkie państwa z pra­

wem każde do jednego głosu, nie ma prawa do żadnych decyzji. Jest orga­

nem doradczym i opiniodawczym.

Może ‘‘rozważać ogólne zasady współdziałania w celu utrzymania pokoju i bezpieczeństwa”; może

“dyskutować wszelkie sprawy doty­

czące utrzymania pokoju i bezpie-

SPRAWA T. KOMARNICKIEGO

szpańskiemu w czasie wojny domo­

wej, sławny występ za uznaniem za­

boru Abisynii, wreszcie ustawicz­

ne popieranie posunięć politycz­

nych hitlerowskich Niemiec i faszy­

stowskich Włoch zmierzało do rozsa­

dzenia Ligi Narodów, co kompro­

mitował imię Polski na forum insty­

tucji, reprezentującej niemal wszy­

stkie narody świata.

Interpelanci wobec tego zapytują Pana Ministra Spraw Zagranicz­

nych, czy Pan Minister jest gotów cofnąć tę nominację i naprawić błąd, dopóki nie został jeszcze przez wro­

gów Polski wyzyskany do skompro­

mitowania czystości ideałów, o które naród polski walczy od początku tej wojny.

Mocarstw nie byłyby niczem skrępo­

wane i mogłyby — bez obawy nara­ żenia się na przeciwdziałanie ze stro­

ny Organizacji Międzynarodowej —•

uprawiać politykę siły, a nawet prze­

mocy i agresji.

Wielkie Mocarstwa Przyczyną Wielkich Wojen

Nowa Organizacja powinna u- sunąć błędy i niedomagania Ligi Na­

rodów. Wiemy dobrze, że w okresie działania Ligi Narodów największe trudności stwarzały Wielkie Mocar­

stwa i że właśnie z ich zachowaniem się Liga nie mogła sobie poradzić.

Zapobieżono szybko'i łatwo konflik­

towi bułgarsko-greckiemu. «Nie u- miano, czy nie chciano przeciwstawić się napaści Japonii na Chiny. Włoch na Abisynię i Albanię, Niemiec na Austrię i Czechosłowację. W Mona­

chium poparto czynnie zaborczą po­

litykę Niemiec. Rosja — a nie żadne małe państwo — została jednomyśl­

nie z Ligi usunięta za akt agresji wobec Finlandii. Protokół Genewski, który był poważną próbą stworzenia środków zapobiegających wojnie, u- padł wskutek sprzeciwu W. Bryta­

nii /1924/.

Wojna pomiędzy dwoma mniejszy­

mi państwami nie grozi pokojowi powszechnemu. Wojna, wywołana przez jedno z Wielkich Mocarstw, prowadzi nieuniknienie do wojny światowej. Stąd prosty wniosek, że żadna organizacja nie zabezpieczy po­

koju i bezpieczeństwa, jeśli wszystkie Wielkie Mocarstwa nie poddadzą się jej decyzjom i jej egzekutywie na równi z innymi. Nie można bowiem stwarzać takiej sytuacji, w której Wielkie Mocarstwa miałyby nadzoro­

wać świat cały, sprawować w nim władzę policyjną, same zaś stałyby niemal ponad prawem i nie podlega­

łyby ani orzeczeniom ani przymuso­

wemu ich wykonaniu ze strony Orga­

nizacji Międzynarodowej.

Takiemu nie dającemu się uspra­

wiedliwić uprzywilejowaniu Wielkich Mocarstw przeciwstawia się nie­

zmiernie słaby wpływ pozostałych państw na sprawy pokoju i bezpie­

czeństwa, Wszystkie uczestniczą W Ogólnym Zgromadzeniu, ale ono nie decyduje tylko “dyskutuje”, “rozwa­

ża”, “zaleca” — o ile i temu Rada Bezpieczeństwa się nie sprzeciwi.

Reprezentacja olbrzymiej większości państw, w Radzie Bezpieczeństwa w postaci sześciu miejsc z wyboru nie może im zapewnić rzeczywistego wpływu na bieg spraw i na decyzje:

kadencja trwa tylko dwa lata, co ro­

ku ustępuje trzech członków z wy­

boru. W ciągu tak krótkiego okresu żaden z członków wybranych nie zdo­

ła tak umocnić swego stanowiska, by mieć wpływ istotny. Ale co najważ­

niejsza to fakt, że przy solidarnym działaniu Wielkich Mocarstw wy­

starczy zdobycie tylko jednego głosu wśród członków nie-stałych, by mieć większość. Gdyby zaś przeszło żąda­

nie jednomyślności Wielkich Mo­

carstw. veto któregokolwiek z człon­

ków stałych wystarczy, by cały me­

chanizm zatrzymać i uczynić bezuży­

tecznym.

W takim układzie organizacyjnym, przy takim podziale kompetencji po­

między Zgromadzenie i Radę" oraz wobec przewagi faktycznej Wielkich Mocarstw nieskrępowanych w swym działaniu — państwa, nie ma­

jące miejsc stałych w Radzie, musia- łyby i prawnie i faktycznie stać się jedynie przedmiotem polityki Wiel­

kich Mocarstw. Dostałyby się pod ich polityczną i prawną kuratelę, nie mając zagwarantowanej ani całości swych granic, ani politycznej nie­

podległości, ani nawet stosowania przepisów i zasad prawa w stosun­

kach międzynarodowych.

Parody Europy Tęsknią do Pokoju i Wolności Narody Europy tęsknią do pokoju.

Rozumieją nieodzowną konieczność odrodzenia Ligi Narodów, pod tą sa­

mą lub inną nazwą, Ligi doskonal­

szej, sprawniejszej, zaopatrzonej w siłę wykonawczą. Ale mają prawo domagać się. by nowa Organizacja przywróciła im wolność polityczną na narodowych terytoriach. Mają pra­

wo domagać się należytego wpływu na sprawy i decyzje przyszłej Ligi.

Ten wpływ osiągną wtedy tylko, gdy Ogólne Zgromadzenie będzie orga­

nem decydującym w sprawach za­

sadniczych, dotyczących pokoju i bezpieczeństwa, zaś Rada jedynie organem wykonawczym, odpowie­

dzialnym wobec Zgromadzenia.

Słusznie się podkreśla, że żadna Organizacja Międzynarodowa nie spełni swego zadania, jeśli nie stanie za nią mocna, świadoma opinia całe­

go świata i poszczególnych narodów.

Ta opinia i jej poparcie dadzą się zdobyć, jeśli nowa Organizacja oprze swój ustrój na zasadach szczerze de­

mokratycznych. a wspólne swe siły zbrojne odda nie na usługi Wielkich Mocarstw, ich polityki i ich sztabów, lecz w służbę prawa międzynarodo­

wego, sprawiedliwości rzetelnej, wol­

ności prawdziwej wszystkich ludów oraz praw człowieka i obywatela.

Cytaty

Powiązane dokumenty

ru, ani ochoty zająć się tą sprawą, przemysł węglowy zaczął się staczać coraz szybciej w przepaść katastrofy.. Gdyby nie zapoczątkowane przez Niemcy przygotowania do wojny

Tu zastanowię się przez chwilę musimy, czym jest w istocie fakt, który nazwalibyśmy wychowawczym działaniem literatury, wypełnienie bowiem roli społecznej i wychowaw­.

Jeśli do tego dodamy, że — jak łatwo zrozumieć ruchy faszystowskie organizowane przez Vichy nie tylko nie stały się hamul­. cem dla komunizmu, lecz odwrotnie, drogą do

“A z żydami rząd polski obchodził się tylko trochę lepiej niż się z nimi obecnie obchodzi Hitler".. Nieprawdziwość tego twierdzenia bije

miec przez utworzenie związków regjonalnych wewnątrz przyszłej Rady Europejskiej, może się stać fundamentem porządku

styczną w Poznańskiem, następnie po więzieniu w cytadeli warszawskiej przez władze rosyjskie, wydostał się zagranicę i stamtąd właśnie w roku 1890 powrócił jako

— poprostu -— prawdziwa wolność istnieć może tylko w społeczeństwie, to jest, w stowarzyszaniu się, w współpracy, gdyż tylko w ten sposób jednostka może być

Ohyda politycznego łajdactwa to jedyne określenie tych wystąpień przeciwko Polsce walczącej. Zdrada Polski to jedyna kwalifikacja konunistycznych planów ujawnio- wych w