• Nie Znaleziono Wyników

Codzienny Kurjer Lubelski. 1914 nr 159 (264)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Codzienny Kurjer Lubelski. 1914 nr 159 (264)"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

C e n a 4 g ro sz e . Lublin, Czwartek 16 Lipca 1914 r. N? 159 (264).

C O D Z I E N N Y

C EN A P R E N U M E R A T Y : W L u b lin ie ro c z n ie 5 rb . 20 k o p .

k w a rta ln ie 1 „ 30 , m ie s ię c z n ie — „ <5 , Z p r z e s y łk ą p o c zto w ą :

ro c z n ie 6 rb . — k o p . k w a rta ln ie 1 „ 50 , Z a g ra n ic ą 8 rb . ro c z n ie .

JZaaiana a d re s u p o c z t. 20 k o p .

REDAKCJA i ADMINISTRACJA: Krakowskie-Przedmieście 60.

Skrzynka pocztowa W 62.

TELEFON Redakcji i Adrnistr. 2-82, Drukarni 2-72.

Administracja otwarta od godz. 9-ei do 2-ej popoł. i od 5-ej do 6-ej wiecz. W niedziele tylko od 10-ej do 12-ej.

Redaktor lub jego zastępca przyjmuje od godz. 11-ej do 12-ej i od 4-ej do 5-ej wieczorem.

C EN A O G Ł O S Z E Ń : J e d n o s z p a lto w y w ie rs z p e tite m lu b j e ­

go m ie jsce n a 1-ej s tr o n ie 25 k o p ., n a 3-ej s tr o n ie — 15 k o p ., na 4-ej s tr o n ie 10 k o p .

D ro b n e o g ło s z e n ia p o 2 k o p . od w y ­ ra z u .

R e d a k c ja za tre ś ć o g ło sze ń n ie o d p o ­ w ia d a.

EBffi GEBETHNERA I WOLFFA

W L U B L I N I E

została przeniesiona została przeniesiona

do gmachu Hotelu Europejskiego.

W pogoni

za gwiazdami.

Obrzydła nam życiowa proza.

Przyziemnych cierni obmierzł chwast...

Ogarnia dziwna nas psychoza:

Szukamy jeno wszędzie gwiazd!...

Jeden je znaleźć chce w operze W pośród ołtarzy piękna sług, Inny teleskop w dłonie bierze I szuka w niebie gwiezdnych dróg.

O ludziel Wszak w postępu dobie Nonsensem stał się każdy cud!...

Szustowa koniak kupcie sobie, Będziecie gwiazdek mieli w bród!

Pogadanka ekonomiczna.

-Jedna kategorja utrudnień i przesz­

kód, na którą rozwój kooperatyzmu naty­

ka, źródło swe kryje w rozpowszechnio­

nych przesądach ekonomicznych, w niz- kim poziomie poznania u ogółu nauk spo­

łecznych i braku krytycznego analizowa­

nia codziennych zjawisk socjologicznych.

Jedeu z najbardziej rozpowszechnio­

nych przesądów znajdzie swój wyraz w argumencie, który ma pozory słuszności i humanitarności— argument „ii każdy żyć musi" — bywa on przytaczany zarówno na usprawiedliwienie zbytku, jak również n. p. faktu nadmiaru pośredników han­

dlowych w obecnym ustroju.

Błędność wnioskowań w materji zja­

wisk społecznych pochodzi zazwyczaj stąd, jak trafnie określił znany ekonomista szkoły liberalnej, Ferdynand Bastiat, w powiedzeniu, które pozostało słynnym i przetrwało do naszych czasów t. j. z gó­

rą pół wieku: że bierze się pod uwagę to, co się widzi, a nie uwzględnia się tego, czego się nie widzi.

Illustruje on to na szeregu przykła­

dów w zbiorku krótkich dowcipnych szki­

ców, który nosi tytuł: „Co się widzi, cze­

go się nie widzi".

W zbiorku tym wybitne miejsce zaj­

muje praca p. t. „Stłuczona Szyba" ma­

jąca na celu wyświetlić rzekomo dobro­

czynne skutki aktów trwonienia bogactwa społecznego dla przemysłu.

Praca ta nie straciła dziś jeszcze swej aktualności, przytaczamy ją przeto w ca­

łości:

STŁUCZONA SZYBA.

Czy byliście kiedykolwiek świadkami złości poczciwego mieszczanina, Jacka Dobrodzieja, gdy swawolnemu jego syno­

wi zdarzyło się stłuc szybę? Jeżeli ucze­

stniczyliście w tym widowisku to niewąt­

pliwie spostrzegliście, iż wszyscy obecni, niechajby ich było nawet trzydziestu — jakby zmówili się, by koić zmartwienie nieszczęsnego właściciela jedyną pociechą:

„Każde nieszczęście ma swoją dobrą stro­

nę". Takie zdarzenia dają żyć przemysło­

wi. Każdy musi żyć. Co poczęli by szkla­

rze, jeśliby nie tłuczono szyb."

Otóż w tych kondolencyjnych formu­

łach kryje się cała teorja, którą dobrze złapać „in flagranti*1, w tym niezmiernie prostym wypadku, gdyż ona rządzi także większością naszych instytucji ekonomicz­

nych.

Przypuśćmy, iż dla naprawienia szko­

dy potrzeba wydać 6 fr. Jeżeli twierdzi­

cie, iż wypadek ten wspomógł 6 franka­

mi przemysł szklarski, w mierze tych franków sześciu przemysł ten poparł — zgodzę się z tym. Rozumowanie jest słu­

sznym. Szklarz przyjdzie, zrobi swoją ro­

botę, weźmie 6 fr. zatrze sobie ręce i błogosławić będzie z całej duszy swawol­

ne dziecko. Uto to, co się widzi.

Lecz, jeśli drogą dedukcji, jak się to czyni zbyt często, dojedziemy do wnios­

ku, że pożytecznie jest tłuc szyby, że po­

woduje to obrót pieniędzy, że wypływa z tego zachęta dla przemysłu wogóle, je ­ stem zmuszony zawołać „Stój!“ „Wasza teorja zatrzymuje się na tym, co się wi­

dzi — a nie bierze pod uwagę tego, cze­

go się nie widzi.11

Nie widzi się tego, iż ponieważ mie­

szczanin nasz wydał sześć fr. na rzecz

jedną, nie będzie mógł wydać ich na rzecz drugą. Nie widzi się tego, iż, jeśli by nie potrzebował sprawić szyby, może zastąpiłby swoje znoszone obuwie, lub nową książką wzbogabił swój księgozbiór.

Słowem, uczyniłby z tych sześciu fran­

ków użytek, którego teraz już uczynić nie może.

Zróbrayż obrachunek przemysłu wo­

góle: Szyba stłuczona. Przemysł szklarski poparty kwotą sześciu franków. Oto, co się widzi.

Gdyby szyba nie została stłuczoną, przemysł szeweki (lnb jakikolwiek inny) byłby zasilony sześcioma frankami oto to, czego się nie widzi.

Jeżeli weźniemy pod uwagę, to, cze­

go się nie widzi jako czynnik ujemny, a obok tego, co się widzi, jako czynnik do­

datni, zrozumiemy, iż dla przemysłu wo­

góle i dla całokształtu pracy narodowej jest obojętnym, czy się szyby tłuką, czy też nie tłuką.

Zróbmyż teraz obrachunek Jacka Do­

brodzieja.

W pierwszej hypotozie, tej że szyba jest stłuczoną wydaje sześć franków i ma on równo tyło zadowolnień, ile ich miał przed stłuczeniem szyby.

W drugim przypuszczeniu w tym, iż nieszczęście się nie zdarzyło—wydałby te 6 fr. na obuwie i cieszyłby się równo­

cześnie posiadaniem całych butów i szyby.

Otóż ponieważ Jacek Dobrodziej sta ­ nowi cząstkę społeczeństwa wynika stąd, iż ono wzięte jako całość po dokonaniu bilansu wszystkich prac i zadowolnień — straciło wartość stłuczonej szyby. Stąd, uogólniając, dochodzimy do tej niespodzie­

wanej konkluzji: społeczeństwo traci w ar­

tość przedmiotów bezpożytecznie zniszczo­

nych, i do aforyzmu, który przerazi zwo­

lenników protekcjonizmu: „Łamać, tłuc, marnować nie jest zachęceniem wytwór­

czości narodowej, lub krócej: „Niszczenie nie jest dobrodziejstwem."

M. Orsetti.

(2)

2. C O D ó 1 E N N Y K u R J Ek L ^ BeLSKI.

Na widowni politycznej. _y J 1 austrjackiego następcy tronu.

X • 1 * 1 1

159.

W Albanji.

Coraz widoczniej odbywa się pod okiem obu opiekunów Albanji, to je st Austro-Wę- gier i Włoch, likwidacja rządów ks. Wihelma, który na wszystkie strony kołacze o pomoc, ale wszędzie znajduje zamknięte drzwi. W pią­

tek zaprosił książę do swojego pałacu przed­

stawicieli jmocarstw europejskich i prosił ich, ażeby wystarali się dla niego o pieniądze i wojsko, bez których nie można stłumić pow­

stania i wogóle rządzić Albanją. Książe posta­

wił teraz te żądania, które powinny były tworzyć kardynalne warunki objęcia przez niego rządów w Albanji.

Te żądania księcia mogą mieć tylko teo­

retyczną wartość, gdyż Europa już oświadczy­

ła dawno, że Albanja ma się troszczyć sama o siebie. Na Włoohy nie może książę liczyć, zaś Austro-Węgry mają ręce skrępowane względa­

mi na Włochy. Czy Tukhan pasza, który od­

jeżdża dwory europejskie, zdoła wreszcie wskó­

rać coś u Europy, wkrótce się pokaże, chodzi tylko o to, czy książę Wihelm ma dosyć cza­

su, ażeby czekać na wynik akcji swojego mi­

nistra wędrownego.

Tymczasem z placu boju przyszła nowa wieść hiobowa: padła Korica, którą do spółki zajęli Grecy, zwani Epirotami, tudzież powstań­

cy albańscy. Należy podnieść, że w Korycy znajduje się regularne wojsko greckie. Takie skutki ma traktat pokojowy, zawarty pomiędzy Albanją, a powstańcami, tudzież solenne oś­

wiadczenie Grecji, że Epir pozostawia Albanji.

Jak donoszą ostatnie telegramy, wczoraj odbyło się w Durazzo wielkie zgromadzenie notablów albańskich, pod ^przewodnictwem księcia. Po bezskutecznym apelu piątkowym do Europy, książę zwrócił się do notablów al­

bańskich, idąc dobrowolnie z deszczu pod ryn nę. Notable czekają na przywileje i pieniądze od księcia, który im nic dać nie może. Prenk Bib-Doda, Izmael, Kiemal, Issa Boljetinac —to są ludzie, żyjący oddawna zdradą, z któremi nie mógł sobie dać rady nawet taki lis szczwa- ny, jak były sułtan, Abdul Hamid.

Przebieg zgromadzenia był operetkowy.

Issa Boljetinac zapewniał księcia o wierności Albańczyków, ale nie omieszkał dodać, że w razie gdyby książę musiał opuścić Albanję, ;to żaden inny książę nie powinien przyjąć tronu albańskiego, gdyż Albańczycy nie są dziećmi i chcą sami stanowić o losach narodu. Naosta- tek urządzili notable manifestację na część księcia. Wtórem do tej manifestacji jest po­

chód Epirotów ku Durazzo.

W kołach politycznych austrjackich spra­

wiło pewną niespodziankę, nalegająca i sta­

nowczo forma, w jakiej cesarz wyraził życze­

nia, by arcyksiążę zajął się swem politycznym wykształceniem.

Cesarz rozporządził, aby zapoznanie arcy- księcia ze sprawami państwa, zostało ukończo ne najpóźniej do końca roku bieżącego.

„Prag. Tgbl.“ otrzymuje "w tej kwestji taką informację z Wiednia. Cesarz wyraził ży­

czenie, aby arc. Karol Franciszek Józef zapoz nał się gruntownie ze sprawami państwa i z oddzielnemi gałęziami administracji. W tym celu mają być wyznaczeni do boku arcyksięcia dwaj wysocy urzędnicy, którzy będą pełnili przy następcy tronu funkcje nauczycieli i nie- tylko teoretycznie, ale i praktycznie zazna­

jamiali go ze wszystkiemi gałęziami zarządu państwowego, z polityką wewnętrzną i zewnę­

trzną. Co do osób dotąd jeszcze nie zdecydo­

wano, jakie być mają, do jakich należeć poli­

tycznych obozów i prądów. Dążeniem kół oficjalnych niemieckich jest, aby wyk­

ształcenie odbywało się ' na gruncie cał kiem neutralnym. Mówią o wiernych konsty­

tucji, należących do klasy wielkich posiadaczy ziemskich dostojniknch państwowych.

Nie byłby to w każdym razie zupełnie neutralny i bezpartyjny wybór.

Informacje i pogłoski.

Działalność psów. Podług danych urzędo­

wych od początku r. b. liczba kradzieży wiej­

skich na prowincji, zmniejszyła się przeszło o 50 procent. Powodem tego, pomoc psów poli­

cyjnych straży powiatowej, dzięki którym zna­

czna ilość kradzieży nie uchodzi bezkarnie, tymbardziej, że wśród włościan złożyło się u- porczywe mniemanie, że pies złodzieja zawsze znajdzie, i podejrzaai przyznają się sami pod groźbą przyprowadzenia psa.

Oprócz tego psie wskazania podczas po­

szukiwań winnych, są przez sąsiadów przyjmo­

wane bezwzględnie i osoby, na które wskaże pies, choćby omyłkowo, tracą dobre imię w o- pinji publicznej, czego wielu obawia się jak ognia.

A choćbyście wrośli w ziemi Siłami wszystkiemi,

Choćby wszystkich dżdżów obłoki Poszły wam na soki,

— Nie wzniesiecie w górę czoła, Gdy wiosna zawoła,

Nie wydacie duchem kwiatu.

Ni sobie, ni światu — Bez miłości, bez zapału, Bez czci ideału!

A choćbyście przeszli morza, Błękitne przestworza,

Choćby góry całej ziemi Z skarbami wszystkiemi,

— Powrócicie jak żebracy, Z waszych dróg i pracy, Załamiecie próżne ręce W strasznej głodu męce —

Bez miłości, bez zapału, Bez czci ideału!

I choćbyście wyszli w pole Z piorunem na czole,

Choćby z stali były męże, A z gromów oręże,

— Pójdą w jeństwo wasze roty Popod cudze płoty,

Wasze boje będą klęską, Wasza śmierć niemęską —

Bez miłości, bez zapału, Bez czci ideału!

I choćby wam trąby grały Nowych dni hejnały,

Choćby cały świat z mogiły Wstawał pełen siły,

— Wy się z trupich waszych pleśni Nie dźwigniecie w pieśni,

1 w zmartwychwstań wielkiej dobie Zostaniecie w grobie —

Bez miłości, bez zapału, Bez czci ideału!

Al. Konopnicka.

70 EDGAR ALLAN POE.

PRZYGODY

ARTURA GORDONA PYMA.

XIII. Nakoniec.

24-ty lipca. — Zrana 2 4 -go lipca u- czuliśmy się dziwnie pokrzepieni i wzmoc­

nieni na siłach, przytym nabraliśmy od­

wagi, mimo naszego niebezpiecznego po­

łożenia, niewiadomości gdzie jesteśmy, i prawdopodobnego oddalenia od lądu. Za­

pasy żywności wystarczyć nam mogły naj­

wyżej na dwa tygodnie, i to przy najwię­

kszej oszczędności. Brakowało nam wo­

dy, a kołysani przez fale morskie, na nę­

dznej potrzaskanej łupinie, zdani byliśmy zupełnie na łaskę wiatrów.

Porównawszy jednak nasze położenie obecne z rozpaczliwemi wypadkami nie­

dalekiej przeszłości, mogliśmy się prawie uważać za hojnie uposażonych od losu.

Prawdą to jest, że tak szczęście, jak nie­

szczęście jest rzeczą raczej względną.

Z początkiem dnia zajęliśmy się znów wydobywaniem zapasów ze spiżarni, a gdy ulewny .deszcz padać zaczął, oddaliśmy się

z zapałem zbieraniu słodkiej wody do prze­

ścieradła, jakeśmy to już poprzednio czy­

nili. Rozciągnęliśmy owo prześcieradło na jednej z drabinek sznurowych przedniego masztu; woda zbierała się w środkowym zagłębieniu, a ztamtąd kropla po kropli sączyła się do dzbanka. Zebraliśmy w ten sposób prawie pełny dzbanek, gdy nagle gwałtowny podmuch wiatru zmusił nas do puszczenia zdobyczy, a okręt nasz zatoczył się tak silnie, żeśmy się nie mogli na no­

gach utrzymać. Postąpiliśmy szybko na przód pomostu, a tam uchwyciwszy się za windę, oczekiwaliśmy dalszych wypadków z dziwnym spokojem, iak na tak niezwy­

kłe okoliczności. O południu wiatr stał się znacznie chłodniejszy, był to już wi­

cher, przy którym należałoby ściągać ża­

gle, w nocy zmienił się w huragan podo­

bny do huku wystrzałów, przytym morze strasznie wzburzone, piętrzyło zbałwanione fale. My jednak nauczeni doświadczeniem, takeśmy się doskonale przysznurowa1: li­

nami, że noc przeszła nam wcale nieźle, mimo, że nas co chwila zalewała woda i że łada moment mogła nas którakolwiek fala do morza spłókać. Na szczęście cie­

pło było i ta przymusowa kąpiel nie była przykrą.

25-go lipca. — Zrana burza uspoko­

iła się znacznie, morze opadło, dął tylko wiatr posuwający statek o jakie 10 mil morskich na godzinę. Woda ustąpiła z na­

szego pokładu, i było na nim prawie su­

cho, z wielkim jednak smutkiem spostrze­

gliśmy, że dwie beczułki z oliwkami i szyn­

ką zmyte zostały z pomostu przez fale morskie, mimo żeśmy je tak starannie przymocowali.

Postanowiliśmy nie zabijać mimo to żółwia, i poprzestać na śniadaniu, złożo­

nym i kilku oliwek i trochy wina roz­

cieńczonego wodą. Mięszanina ta wybor­

nie nas orzeźwiła, nie doprowadzając do przykrego stanu upicia się, jakiemu po­

przednio ulegliśmy wypiwszy za dużo porto.

W ciągu dnia wypłynęło na powierz­

chnię pomostu przez otwór kilka przedmio­

tów obecnie nam nieużytecznych, i spły­

nęło spokojnie w morze.

Gorszym było przechylanie się usta­

wiczne na bok nieszczęsnego kadłuba o- krętowego, który nam służył za schronie­

nie; doszło w końcu do tego, żeśmy nie mogli utrzymać się na nogach, i musie- liśmy nieustannie chwytać za liny. Me­

lancholijnie nam przeszedł ów dzień, mo­

że naiprzykrzejszy ze wszystkich.

D. c, n.

(3)

N° 159. C O D Z I E N N Y K U R J E R L U B E L S KI. s.

W B E S K I D Y .

Posłowie Jan Zamojski i Ludwik Dobija zamieścili w „Ilustrowanej Gazecie Polskiej"

odezwę w odpowiedzi na gwałty Niemców do­

konane na Polakach w Bielsku. Odezwa ta, podana przez „Ilustrowaną Gazetę Polską", między innemi głosami zawiera:

„Przejęci słusznym uczuciem odwetu mie szkańcy górskich gmin powiatu bielskiego i żywieckiego wypowiedzieli swoje mieszkania letnikom niemieckim z Śląska _ austriackiego, oraz z Moraw i Czech. Piękny jten i z nasze­

go stanowiska narodowego niezwykle pocie­

szający objaw ma jednak jedną ujemną stronę:

oto ci górale bialscy i żywieccy, którzy odda- wna mają domy duże, schludne, przysposobione na goszczenie letników, którzy w swoim ogra­

niczonym budżecie na dochód od letników li­

czą, poniosą w tym roku znaczny uszczerbek, jeżeli te domy będą stać pustką przez całe

lato. _

Dlatego podpisani posłowie tych okolic zwracają się do polskiej inteligiencji, która szuka wypoczynku na lato, z gorącą prośbą, :żeby swoje wywczasy w tych właśnie stronach zechciała przepędzić. Skoro wielu Polaków tak czy siak przeznacza pewne kwoty na wydatki w miejscach klimatycznych, niech je tego ro ku wyda w bielskim i żywieckim powiecie.

Powetują w ten sposób stratę, jaką nasi górale przez swój patrjótyzm ponoszą; poznają prześliczny zakątek naszej ziemi ojczystej; zo­

baczą zbliska napór giermański, o którego sile i planowości dziewięć dziesiątych polskiego na­

rodu nie ma należytego wyobrażenia, a przez swoją obecność pokrzepią serca naszych zac nych górali do dalszej walki o istnienie pol­

skości na galicyjsko-śląskim pograniczu.

Od samej Białej i Bielska zaczynają się gminy, czyściutkie, wytworne, przysposobione na przyjęcie letników od bardzo dawna. Po stronie śląskiej Kamienica (Kaniitz), Mikuszo- wice (Nikelsdorf); Olszówka (Ohlisch), Bystra i dalej przez góry aż do Wisły—po galicyjskiej stronie Straconka, Mikuszowice, Wilkowice, Bystra, Godzieszki, Szczyrk, Łodygowice i t. d, aż do Żywca. Wszystkie stacje przy obu lin .jach kolejowych z Żywca na Węgierską Górkę,

Rajczę, Milówkę, Sól do Zwardonia jąkoteż, na Sporysz, Paweł, Hucisko, Jeleśnie do jSuchej i Makowa prowadzących, mają mnóstwo domów o czystych, widnych pokojach, domów stawia­

nych na stoku wysokich gór a więc o czystym powietrzu i przepięknych widokach.

Przełęcz Soły od Żywca do Kęt nie ma w zachodnich Karpatach równego co do piękno­

ści krajobrazów widoku, chyba jedne Pieniny i stąd słusznie dolina nadsolańska w Bystrej, Tresnej, Czernichowie, Międzybrodziach i Po­

rąbce uchodzi w sferach turystów niemieckich za jeden z nieocenionych cudów przyrody.

Ze względu na bliskość kolei oraz wię kszych miast, będących także letniskami, wszelka wygoda przez łatwość komunikacji je s t zapewniona".

a W P ) ... PARflRtfA

Udany świetnie lot sokołów czeskich w Berlinie stanął, naturalnie, Niemcom ko­

ścią w gardle. Mszczą się zań teraz jak tylko mogą. Prasa niemiecka piorunuje przeciwko

„polityce sokolskiej", uderza na trwogę, że so­

kolstwo jest zdradą państwa.

Między innemi zarzutami, stawianemi so­

kołom czeskim, jedna z gazet wiedeńskich po­

dniosła, że „między sokołami, ubranemi w czerwone koszule i maszerującemi przez Ber­

no, byli—parobcy od koni.

Na zarzut ten odpowiadają „Narodni Po- litika".

„Nie wstydzimy się tego, że z nami idą robotnicy, wyrobnicy, parobcy. Przeciwnie, Sokolstwo, które oznacza zbratanie wszystkich Czechów, jest dumne z tego, że zadanie swo­

je tak dobrze wypełnia i że lgną ku niemu lu­

dzie, stojący na niższych szczeblach społeczeń­

stwa; ludzie, którzy potrafią po ciężkiej cało dziennej pracy szukać odświeżenia, nie przy kieliszku gorzałki, lecz na boisku i w czytel­

niach sokolskich. Nie są oni hańbą sokolską, lecz jego chlubą.

I parobek jest człowiekiem, w którym Sokolstwo widzi brata swego i przyjaciela, któ­

rego moralnie i umysłowo podnosi i podtrzy muje. Sokolstwo nie ocenia ludzi według ty tu ­ łu, ;majątku, lub stanowiska społecznego; So­

kolstwo jest zrzeczeniem demokratycznym i braterskim, parobek więc je st takim samym bratem, jak każdy inny. Tylko parobcy tacy, jak bursze niemieccy, nie mogliby znaleźć miej­

sca w Sokole, gdyż niema w nich ani cząste­

czki obyczajności i ludzkości, głównych wa­

runków członkostwa w zrzeszeniach czeskich.

Jak wysoko stoi taki parobek sokolski, maszerujący w koszuli sokolskiej po ulicach Berna, ramię w ramię z czeskim urzędnikiem, kupcem, adwokatem, nauczycielem, parobek, manifestujący swą wierność dla wzniosłej idei równości i braterstwa — jak wysoko stoi ten wyśmiewany parobek nad parobkiem z nie­

mieckich technik, uniwersytetów i akademji handlowych, który swą wyższość kulturalną i społeczną stwierdza — kijem i pieśnią.

Z prasy rosyjskiej.

Alarmy wojenne.

Wydawano od roku przez Suworinów w Petersburgu „Wieczernieje Wremia"

znowu zamieściło alarmujący artykuł o no­

wej umowie między Austrją a Niemcami na wypadek wojny z Rosją i Francją.

„Podobno — pisze organ petersburski — przedstawiciele najwyższych władz wojskowych w Wiedniu i Berlinie są bardzo zaniepokojeni z powodu ogólnej sytuacji w Europie, a zwła­

szcza z powodu tych specjalnych zarządzeń wo­

jennych. jakie poczyniły w ostatnich czasach Rosja i Francja.

W Berlinie nadzwyczaj niezadowoleni są z tego, że wciąż nieustannie pracuje Francja nad rozwojem swojej potęgi wojennej, nad prze­

prowadzeniem prawa o trzyletniej służbie woj­

skowej i zwiększeniu liczebności i zdatności do boju innych wojsk. Francja zamierza przewo­

zić do Europy swoje wojska kolonjalne. Po­

nadto w Berlinie panuje rozdrażnienie z tego powodu, że Francja zamknęła swój rynek pie­

niężny dla mocarstw trój przy mierżą.

Jednocześnie Francja dała około 7 miljar- dów franków Rosji, która podobno jawnie zbroi się przeciwKo dwum głównym mocarstwem trój przymierza.

Najbardziej jednak obawiają się w Berli­

nie zaprowadzenia w Rosji monopolu rządowe­

go w zakresie handlu zbożem. Jeśli istotnie wprowadzony będzie monopol zbożowy i cały wywóz zboża rosyjskiego zagranicę znajdzie się w rękach rządu rosyjskiego, to najbardziej ży­

ciowe gospodarcze interesy Niemiec znajdą się w jaknaj większym niebezpieczeństwie. Jeśli Rosja decydować będzie o wywozie swojego zboża do Niemiec i pozwalać będzie na to we dług swego uznania, to — w razie zakazu wy­

wożenia zboża—Niemcy pozostaną bez zboża i nie tylko nie będą w stanie prowadzić wojny, ale nawet będzie im groził głód.

Niemcy są zdania, że dla nich zboże ro­

syjskie jest kwestją życia; gotowe są one bro­

nić swego prawa, a raczej swego popytu na zboże rosyjskie — z bronią w ręku. Zaprowa­

dzenie monopolu zbożowego przez Rosję Niem­

cy uważać będą za casus belli.

Wielki niepokój wywołuje w Wiedniu i Berlinie zamierzona mobilizacja próbna armji rosyjskiej, jak zagranicą nazywają ćwiczenia rezerwistów podczas nadchodzącej jesieni w rozmaitych miejscowościach państwa rosyj­

skiego.

Niektórzy strategicy w Wiedniu i Berlinie argumentują tak: jeśli już naprawdę starcie między Rosją i Francją z jednej strony, a Nie­

mcami i Austrją z drugiej — jest nieuniknio­

ne, to czyż nie będzie rzeczą rozsądniejszą nie czekać na tę chwilę, kiedy Rosja i Francja sa­

me napadną na Niemcy i Austrję w chwili dla siebie najodpowiedniejszej. Czyż nie lepiej te­

raz zaraz napaść na dwa sprzymierzone pań­

stwa i rozbić je, kiedy zarówno Rosja, jak i Francja, nie są jeszcze do wojny przygoto­

wane?

Niewiadomo z całą pewnością, jak zapa­

truje się sam cesarz Wilhelm na poglądy stra ­ tegiczne swych wojowniczych gienerałów. Po­

dobno — jest on stanowczym przeciwnikiem wojny i przypuszcza, że najlepszą polityką jest ciągłe straszenie wojną, ale nie sama wojna".

Powyższe wystąpienie poczytnego or­

ganu petersburskiego uważamy z wielu względów za zasługujące na baczną uwagę.

Z całej Polski.

„Nowiny Ciechocińskie", które przez 2 lata ubiegłe wychodziły jako stały dodatek do

„Dziennika Kujawskiego", w roku bieżącym zostały zasadniczo przekształcone na samo­

dzielne tygodniowe pismo zdrojowe i wycho­

dzą pod redakcją Wiktora Ambroziewicza przy współpracownictwie ciechocińskich balneolo­

gów. Dotąd ukazały się 4 numery, które za­

wierają obok zwykłych, aktualnych działów i gruntowniejsze rozprawki: dr. I. Dembickiego

„Powietrze w blizkości tężni ciechocińskiej", dr. P. Olszewskiego „Ciechocinek współczesny i w przeszłości", dr. K. Szokalskiego „O ką­

pielach powietrzno-słonecznych", dr. K. Ciąg- ińskiego „Rola elektryczności w lecznictwie kąpielowym".

Jako dodatek, prowadzony jest przy „No­

winach Ciechocińskich" dział krajoznawczy pod nazwą „Nasze wycieczki", zapoznający czy­

telnika ciechocińskiego z najbliższym terenem,

„Nowiny Ciechocińskie" są ilustrowano i, jako czasopismo wybitnie zdrojowe, typem swym odpowiadają takimże czasopismom, wy­

chodzącym za kordonem austrjackim.

Zebranie właścicieli domów handlowo rolniczych.

W’ ubiegłą sobotę w lokalu T-wa Rozwoju Przemysłu Rzemiosł i Handlu przy ul. Koper­

nika 14 m. 1 w Warszawie odbyło się zebra­

nie właścicieli domów handlowo rolniczych na którym omawiano potrzebę zawiązania stowa­

rzyszenia w celu wspólnego zakupu. Po zaga­

jeniu zebrania przez p. d-ra Konrada Ilskiego, oraz po wygłoszeniu przez p. Popławskiego re­

feratu o korzyści wspólnego kupowania towa­

rów, zebranie uchwaliło utworzenie przy Tow.

„Rozwój" sekcji właścicieli domów handlowo- rolniczych, oraz wybrało komisję składającą się z trzech osób: p. Bolesława Popławskiego z Nowo Mińska, p. Czesława Nawrockiego z Lubartowa i p. Józefa Cudnego z Wyszkowa.

Komisji polecono w ciągu dwucn tygod­

ni opracowanie statutu Stów. Właścicieli do­

mów handlowo rolniczych, którzy nie byli na zebraniu, lecz pragnęliby przyłącyć się do or­

ganizacji, uprasza się o nadesłanie szczegóło­

wego wykazu rocznego zapotrzebowania towa rów. Wszelkich informacji tyczących się pO' wyższej organizacji, udziela Biuro T wa „Roz­

wój" ul. Kopernika Nb 14 m. 1.

W sprawie „obieżysasów". Rząd pruski wy­

dał rozporządzenie, ażeby publiczne biura o- brony prawnej zajmowały się więcej, niż do­

tąd, polskiemi robotnikami sezonowemi, za­

czynają oni bowiem korzystać z 'międzynaro­

dowych biur porady prawnej o „wątpliwym - zdaniem ministra charakterze politycznym".

Na budowę szkół. Galicyjski Wydział Kra­

jowy udzielił kilku zapomóg na budowę szkół miejskich.

Otrzymały zasiłki: Kraków 187,000 k., Kołomyja 250,000 k., Stryj 250,000 k., Wieli­

czka 150,000 k., Nowy Sącz 150,000 k., Tarnów 100,000 k., Sokal 21,000 k., Rymanów 20,000 k. i Chodorów 40,000 k.

Telegramy z dworców kolejowych. Telegramy prywatne, podawane z dworców kolejowych warszawskich są przekazywane za pomocą te ­ legrafu na centralną stację rządową przy ul.

Kotzebue. Wobec znacznej liczby telegramów i powolnego ich przekazywania za pomocą apa­

ratów Morsa, depesze z dworców kolejowych często się spóźniają. Dla usunięcia tej ważnej niedogodności poruszono projekt urządzenia podziemnej poczty pneumatycznej od central­

nej stacji telegraficznej do wszystkich dwor­

ców kolejowych, do przysyłania telegramów pocztą na stację centralną.

Pożar lasu. W lesie rządowym pod Trus- kolaskiem, w gub. piotrkowskiej wynikł pożar, który ogarnął odrazu znaczną część lasu. Przy­

była straż ogniowa ugasiła ogień, przyczyna kilku strażaków uległo ciężkiemu poparzeniu.

(4)

4. C O U Z I E N’N Y R U R J E R LU B E L S K I . JSii 159.

Z naszych stron. Rozmaitości. O ku lista D r- Jan S kib iń ski

Zmiana gubernatora. Rozeszły się pogłoski, że dotychczasowy gubernator chełmski Woł- żyn ma ustąpić ze swego stanowiska, przeno­

sząc się na wyższe stanowisko do Petersburga;

miejsce jego ma zająć wiacki wice-gubernator Kaszkarew.

Z kroniki żałobnej. We wtorek odebrał so­

bie życie wystrzałem z rewolweru znany w Lublinie kilkoletni nauczyciel śpiewu, niegdyś śpiewak operowy i dyrektor tutejszego Tow.

Muzycznego — Gustaw Jerzyna-Czarnicki.

Ofiara. Pani Konstantowa Herowa złoży­

ła 300 rb. na budowę domu na kolonje letnie dla dzieci.

Z akcyzy. Urząd akcyzny dla gubernji lu­

belskiej, przyjąwszy do wiadomości uchwałę zebrania gminy Stary Zamość, postanawiającej zamknąć wszystkie istniejące obecnie na tery- torjum gminy prywatne szynkarnie, uznał tę uchwałę za godziną poparcia ze swej strony.

Pomiary kolejowe. Przybyła do Chełma grupa inżynierów i studentów praktykantów, przysłana przez ministerjum komunikacji celem uskutecznienia badań nad terenem, gdzie ma być przeprowadzona linja kolejowa z Chełma do granicy austrjackiej. Inżynierowie i ich po­

mocnicy rozdzielili się na dwie części. Jedna prowadzi badania w Chełmie przez Krasnys­

taw i Zamość, druga przez Hrubieszów i To­

maszów.

Wypadek przy pracy. Dnia 11 lipca w ma­

jątku Łysołaje zdarzył się straszsy wypadek.

Przy gorzelni robotnicy wyjmowali z wagoni­

ków kufy, przywiezione ze stacji, niedawno o- próżnione ze spirytusu. Jeden z nich, chcąc widocznie zobaczyć, czy nie pozostało z trochę spirytusu,przytknął zapaloną zapałkę do otworu, w tej chwili nastąpił straszny wybuch; kufę rozerwało a jeden z pracujących Stanisław Persona — lat 19 liczący, został odrzucony na kilka sążni i otrzymał tak ciężkie rany, że w trzy godziny życie zakończył. A. L.

Ostatnie wiadomości.

Samolot Edisona.

Znakomity wynalazca Edison wypowie­

dział na kongresie elektrycznym w Filadefji zdanie, że wzorem dla budowy maszyn do la­

tania powinien służyć lot bąka, nie zaś, jak dotąd, lot ptaka, na którym wzorowali się br.

W right przy budowie swych maszyn.

— Potrzebny jest taki aparat, — mówi Edison, — który może dać 200 drgnięć na se­

kundę podobnie do bąka. Zbudujemy maszynę, wzorowaną na locie bąka, aby dopiero świat miał prawo orzec, że posiada nareszcie maszy­

nę lotniczą, cięższą od powietrza.

Mówiąc o swych pracach Edison doniósł, że zajęty jest obecnie rozstrzygnięciem kwestji wydobywania energji elektrycznej z węgla ka­

miennego, przyczym pewien jest pomyślnych wyników swych badań.

Prócz tego pracuje obecnie nad ulepsze­

niem ruchomych obrazów, zapewniając przy- tym, że zadowoli się wtedy, gdy proletarjat będzie mógł słuchać opery za 2 lub 3 pensy (9 i 11 i pół kop.).

Renta do końca św iata.

Pisma niemieckie donoszą o staraniach rządu belgijskiego, w celu odebrania rodzinie Wellingtonów renty w sumie 200,000 fr. rocz nie, przeznaczonej przez księcia holenderskiego w r. 1815 z radości za to, źe Wellington po­

bił Napoleona. Renta ta płacona ma być po wszystkie czasy a skarb belgijski wypłacił już dotychczas 20 milj. fr. Przy tej sposobności nie od rzeczy będzie przypomnieć, że ten sam Napoleon, który był pobity przez Wellingtona, przeznaczył podobną rentę wieczną rodzinie Niegolewskich za to, że pułkownik Niegolew­

ski zdobył słynny wąwóz pod Somo-Sierra.

Żołądkowa chorym X

gliwości (katar żołądka i kiszek, obstrukcja, za­

wroty głowy, gazy, zgaga i t. p.) wskażę sku­

teczny środek domowy. Zapytania listowne z dołączeniem marki na odpowiedź prosimy nadsyłać do Biura Korespondencyjnego w Łodzi

przeprow adził się na ul. Kapucyńską N2 4.

Przyjmuje od 9 — 11 rano i od 4 — 6 popoł.

Sklep Artystyczny

Józefa Rakowskiego

gmach Hotelu Europejskiego.

. : i - --- :

jedyny w Lublinie hurt, skład

obić papierowych

warszawskiego Tow. Akcyjn.

„J. Franaszek".

Zarobek dobrt)

PRZYNOSI WYRÓB MYDEŁ domowym sposobem

bez maszyn i kosztów.

Wyucza fabryka mydeł, p. Piszczac, gub.

Chełmska.

K s ię g a rn ia W . C h o lew iń ski

w Lublinie, ul. Początkowska N2 1.

KSIĄŻKI SZKOLNE NOWEi UŻYWANE.

Nuty. — Pocztówki. — Papeterja w wielkim wyborze.

WYDAWNICTWA E. WENDE i S-ka:

„Życie Polskie", „Świat Kobiecy", „Książka"

V.

DEMONSTRACJE PRECIWN1EMIECKIE W GALICJI.

Kraków. Po odbyciu wczoraj wiecu w sprawie znanych zajść niemiecko-polskich w Bielsku i po powzięciu odpowiedniej uchwały potępiającej prowokację niemców, wiecownicy ruszyli w pochodzie, pragnąc dostać się na ry nek. Tu jednak stanął na drodze silny oddział policji. Po kilkakrotnych utarczkach demon­

stranci przedarli się przez kordon, odśpiewali na rynku kilka pieśni narodowych, a następ­

nie rozeszli się. Na dzisiaj zapowiedziane są nowe demonstracje przeciwniemieckie.

„HOME-RULE" I ULSTER.

Londyn. Izba lordów przyjęła poprawkę do bilu dodatkowego o ,horne-rulu“, odracza­

jącą wejście w życie „home-rulu" do czasu przedstawienia przez specjalną komisję spra­

wozdania, dotyczącego stosunku konstytucyj­

nego Irlandji do innych części królestwa. Wo­

bec tego lord Morley oświadczył, imieniem rzą­

du, że właściwiej byłoby zupełnie odrzucić ca­

ły bil, bo wynik byłby ten sam.

L O K A U T .

Sollingen. Ogólne zgromadzenie radyzwiąz ków fabrykantów postanowiło ogłosić lo­

kaut powszechny, o ile rokowania z robotni­

kami nie doprowadzą do celu. Lokaut ten po­

zbawiłby pracy 20,000 robotników.

WALKA Z PIJAŃSTWEM.

Wilno. W guberni wileńskiej zamknięto, na mocy uchwał gromad włościańskich, 52 szynki prywatne i 11 sklepów monopolowych.

NA KAŻDEJ GLEBIE

lekkiej, średniej czy też ciężkiej, nawożenie potasem jest konieczne, gdyż po­

tas, tak samo jak azot i fosfor, jest niezbędnym pokarmem roślin.

Nawożenie potasem

nie tylko #

powiększa urodzaje

lecz i

polepsza jakość plonu.

Z nawozów potasowych

kainit (I2 4— I5°L tlenku potasowego) nadaje się na gleby lżejsze, 40°l, sól potasowa (40 — 42°|„ tlenku potasowego)

na gleby cięższe.

Zamawiać należy wprost w Towarzystwach lub w Kółkach i Spółkach Rolniczych w Akc Tow- LUDWIK SPIESS i SYN w Warszawie, jak rów­

nież we wszystkich handlach nawozami sztucznerai.

REDAKCJA ZA DZIAŁ OGŁOSZEŃ NIE ODPOWIADA.

Redaktor i wydawca Dr. Mieczysław Biernacki. Drukarnia i Lit. J Pietrzykowskiego w Lublinie.

Cytaty

Powiązane dokumenty

nym znaczeniu. Przywódca opozycji jednak, który unaiał ją tak zorganizować i utrzymać w posłuszeństwie dla woli swojej, potrafi ją i nadal utrzymać w

ków na minutę, to człowiek, przyglądający się temu pochodowi, przy końcu roku widziałby tylką jedną szóstą część pochodu, ostatnie w pochodzie ^dziecko

łeczeństwa powierzyć ludziom, którzyby wiedzieli nie tylko o tym, co się dzieje w Warszawie, ale co się też dzieje na ca­.. łym obszarze ziem

Zamożniejsi mogą powoli przyłączać się do stowarzyszenia w miarę tego, jak podnosi się skala życiowa głównej masy członków. było w stowarzysze­.. niach

Kiedy zaś z żoną się pobrałem, ' .Co parła wciąż do boju.. Wtedy mym było ideałem Korzystać ze spokojul Kiedy w kiesce marno

wład i bierne poddawanie się rujnującym go siłom — jest przeciwne, — niechaj, nie skąpi sil swoich dla Tow., niech się zjednoczy we wspólnych

Zwyczajno ogólne zebranie członków Lubelskiego Oddziału Towarzystwa Higjenicznego odbędzie się jutro o godzinie 5 ej po południu w lokalu własnym (gmach

Uznając taki stan rzeczy za nienormalny i niepożądany, narada uznała za konieczne zwrócić się do ministra handlu i przemysłu z memorjałem i prosić go o