Claudio Guillén
O przedmiocie przemiany literackiej
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 80/1, 295-324
P a m i ę t n i k L i t e r a c k i L X X X , 1989, z . 1 P L I S S N 0031-0514
CLAUDIO GUILLÉN
O PRZEDMIOCIE PRZEMIANY LITERACKIEJ I
Często ma się nadzieję, że znalezienie się bezpośrednio w obliczu zadań praktycznych mogłoby być pożyteczne dla teorii. Zagadnienia teo retyczne, jakie nastręcza organizacja historii literatury, rzadko są proste, nigdy zaś nie są tylko pozorne. Obecnie przypomina nam o nich historia litera tu ry europejskiej planowana przez Węgierską Akademię N auk we współpracy z International Comparative L iterature Association [Między narodowym Stowarzyszeniem Porównawczych Badań Literackich]. P ro jekt ten w pełni zasługuje na poparcie i współudział kom paratystów z ca łego świata; w fazie w stępnej poparcie takie może doskonale przybrać form ę dyskusji teoretycznych dotyczących podstawowych problemów h i- storiologii lite r a tu r y 1.
To, że rolę przewodnią obejm uje tu Węgierska A kademia Nauk, sta nowi okoliczność pomyślną. W ybitny w kład węgierskich naukowców, h u manistów i twórców w życie intelektualne tego stulecia jest dla w szyst kich oczywisty. C entralne położenie W ęgier w Europie, ich kontakty z najrozm aitszym i prądam i umysłowymi, nieuleganie owym szowinistycz nym czy etnocentrycznym instynktom , które tak przew ażają szalę, ilekroć czy to wschodni czy zachodni Europejczycy zastanaw iają się nad swoją przeszłością — wszystko to dobrze rokuje na przyszłość tego przedsię wzięcia.
[Claudio G u i 11 é n, hiszpańsko-am erykański kom paratysta i teoretyk litera tury, autor prac m.in. o powieści pikarejskiej i licznych studiów teoretycznych zebranych w książce L itera tu re as S y s te m (Princeton 1971). Przełożony artykuł
O n th e O bject o f L ite ra ry Change z niej w łaśnie pochodzi (s. 470—510). Do om a w ianej tu problem atyki powrócił G uillén w kolejnej pracy L ite r a ry C hange and
M u ltip le D uration („Comparative Literary S tudies” 1977, nr 2).]
1 Zasadniczy trzon tego artykułu stanow i referat w ygłoszony na trzecim zjeździe A m erican Comparative Literature Association, który odbył się w Bloom ington, w stan ie Indiana, w dniach 18—20 IV 1968. Temat dyskusji panelow ej, na którą został przygotow any, brzmiał: „Historia literatury europejskiej: podejścia i za gad nienia”. Referat ukazał się w form ie rozszerzonej w „Yearbook of Comparative and G eneral L iterature” 18 (1969), s. 19—35. Obecnie dodano część И.
296 C L A U D IO G U IL L Ê N
Najbardziej pociągające są dwa założenia ogólne projektu, przy czym pierwsze narzuca się z całą oczywistością, drugie natom iast jest nieco m niej oczywiste. Obiecuje się nam bowiem przede wszystkim historię literatu ry europejskiej, która będzie historią rzeczywiście porównawczą w tym sensie, że czytelnicy otrzym ają coś więcej niż po prostu szereg tzw. literatu r narodowych, starannie przylegających jedna do drugiej, z przydaniem uwag dotyczących wpływów, zapożyczeń i przekładów — w grę wchodzi tym razem taka kategoria czy strategia historii, która zdolna jest wytworzyć wszechstronny obraz lite ra tu ry europejskiej. Po drugie, w ydaje się że głównym instrum entem organizacji historii ponad granicam i narodowymi nie będzie pojęcie okresu literackiego. Mogłoby to zapoczątkować zbawienną reakcję na szeroko rozpowszechnioną w kom- paratystyce tendencję do zastępowania tradycyjnego ujęcia uw ydatnia jącego literatu ry narodowe, tak jak się one jawią „horyzontalnie”, czyli diachronicznie, powrotem do ujęcia synchronicznego czy raczej pseudo- synchronicznego, uwypuklającego międzynarodowe okresy, ery bądź epo ki 2. Proponowana historia literatu ry europejskiej ma się opierać na „courants littéraires”, czyli „prądach literackich”. W prawdzie kategorie te, jak wskazał Tudor Vianu w r. 1962 na konferencji budapeszteńskiej 3, bezsprzecznie w ym agają wyjaśnienia i sprecyzowania, zakładają jednak świadomość faktu, że prądy czy ruchy współistnieją obok siebie i ście rają się z sobą w obrębie jednego wycinka czasu. Pozw alają na w yraźne dostrzeganie historycznego stawania się czy, inaczej mówiąc, minionych procesów i ich zderzeń.
Dowiadujemy się również, że bez odpowiedzi pozostaje nadal pytanie nader istotne: pytanie o granice tego, co rozumie się przez literatu rę europejską. Wskazuje się przy tym, że jest to problem współrzędnych nie tyle czasowych, ile przestrzennych czy „geograficznych” 4. Czy nale żałoby włączyć wszystkie literatu ry lub w ybitne dzieła literackie napi sane w językach europejskich na całym świecie, poczynając od Manili i posuwając się na wschód aż do Władywostoku? Niektórzy spośród tych, którzy odpowiadają twierdząco na to pytanie, utrzym ują nawet, tak jak Mihaly Babits 5, że literatu rę europejską w najszerszym sensie powinno
2 Mówię tu o pojmowaniu okresów literackich jako następujących po sobie odcinków czasu. Zob. C. G u i l l é n , Second T h o u g h ts on L ite ra ry Periods. W: L i
te ra tu re as S y ste m , s. 420—469.
* Por. T. V i a n u , F orm ation et tra n sfo rm a tio n des te rm es littéraires. W:
I. S ô t é r (éd.), La L itté ra tu re com parée en Europe O rientale (Konferencja w Bu dapeszcie 26—29 X 1962), Budapest 1963, s. 59—60.
4 Por. R eport on th e P roject fo r a H isto ry of L ite r a tu re in E uropean L a n
guages z r. 1967 (powielony i rozesłany członkom International Comparative Li terature Association przed V Kongresem w Belgradzie), s. 7—10.
6Por. M. B a b i t s , A z európai irodalon tô rtén ete, 1760
—
1925. T. 1—
2. Bu dapest 1934. Znany jest mi przekład niem iecki: G eschichte der europäischen L iteratur. Zurich 1949. Babits, z pozycji artystokratycznej, utożsamia literaturę euro pejską z W e ltlite ra tu r, wyraża się natomiast pogardliwie o „die o rie n ta lisch -ex o
O P R Z E D M IO C IE P R Z E M IA N Y L IT E R A C K IE J 297
się definiować typologicznie: jej prawdziwą tożsamość tw orzyłaby pewna klasa literacka bądź zbiór klas.
Skłaniam się do stanowiska rzeczników „małej Europy”. Proponowa na dziedzina badań powinna być w yraźnie określona i ograniczona z na stępujących powodów. Definicja typologiczna może być końcowym re zultatem przeglądu, ale się z nim nie pokrywa; sam przegląd, narracja o tworzeniu się litera tu ry europejskiej, odsłania pewien ciąg zdarzeń, a nie ponadczasową klasę. Ze względu na to, że mamy do czynienia z pro cesem zmiany, podstawowym pytaniem, jakie się wyłania, jest pytanie o stosunek między narracją o zdarzeniach literackich a drogą rozwojową ludów i społeczeństw, w których one wystąpiły. Kim byli agensi takiej historii? Kto sprawił, że zdarzenia te były możliwe? Komu się zdarzyły? Takich pytań nie da się uniknąć i w ydawałoby się dziwne, gdyby badacz literatu ry m ienił się historykiem, w ykazując zarazem całkowite lekce ważenie dla t o ż s a m o ś c i przedm iotu swej historii. Nie oznacza to, bym z góry określał charakter stosunku między tym, co formaliści ro syjscy nazwali „szeregiem literackim ”, a „szeregiem historycznym ”. Acz kolwiek te dwa szeregi mogą wcale sobie nie odpowiadać czy być choćby paralelne, powinien zachodzić między przestrzenno-czasowymi granicami jednego i drugiego jakiś w yraźny związek. Należałoby zatem zdać się w samym pojm owaniu Europy na badaczy historii społecznej lub poli tycznej e.
Jeśli chodzi o tę kwestię, zdecydowanie przem aw iają do mnie wnioski Oskara Haleckiego zaw arte w jego The Lim its and Divisions of Euro pean History (1950). Cywilizacja europejska, na którą złożyły się przede wszystkim elem enty germańskie, skandynaw skie i słowiańskie, rozwija się na innym obszarze i w innym wycinku czasu niż jej grecko-rzym ska poprzedniczka, której ośrodek stanowiło Morze Śródziemne. Ernst Robert C urtius w sw ej Europäische Literatur und lateinisches M ittelalter pod kreśla ciągłość szeregu literackiego, pomija natom iast głębokie przemia ny, jakie zaszły w szeregu historycznym przy przechodzeniu od jednej cywilizacji do drugiej. A przecież m am y tu do czynienia nie z przejściem od „okresu” do „okresu”, lecz z tysiąc lat trw ającym procesem przem iany kulturow ej. Proces ten zbiega się z chrystianizacją i zaczyna się na długo przed upadkiem cesarstwa rzymskiego; jak wykazali Alfons Dopsch i Chri stopher Dawson, trw a co najm niej do r. 1000 — a może naw et aż do nawrócenia Litwinów w r. 1387 lub masowych wychrzczeń Żydów i Mau
6 Inna m ożliw ość to zajm owanie się literaturam i „napisanymi w językach euro p ejskich ”. Jest to jednak raczej uchylanie się od om awianego zagadnienia niż jego rozwiązanie. N ie um niejszam bynajmniej znaczenia, jakie może mieć język jako zasada organizująca badania literackie; w gruncie rzeczy jest to zasada lepsza niż narodowość. W tym jednak wypadku nie ma w ielkiego sensu z racji w ielości języ k ów (tj. w ielości środków), która ponownie narzuca konieczność zdefiniowania przy m iotnika „europejski” oraz przestrzennych i czasowych granic samej Europy, o czym w spom inam niżej.
298 C L A U D IO G U IL L É N
rów w Hiszpanii w XVI i XVII w. Narzucenie Półwyspowi Iberyjskiem u chrześcijańskiej jedności oznacza, na dobre czy złe, ostateczne zeuropeizo wanie Hiszpanii i Portugalii, umożliwiając jednocześnie poprzez dzieła Cervantesa i innych twórców hiszpańskich w prow adzenie w krw iobieg cywilizacji europejskiej elementów sem ickowschodnich7. Z p u n k tu w i dzenia metodologii przykład Hiszpanii jest nader istotny, w skazuje bo wiem wyraźnie, że na historię składa się nie szereg następujących po sobie kolejno okresów, lecz współistnienie i zderzenia procesów i „trw a ń ”. Podczas gdy na Półwyspie Iberyjskim dokonywała się wciąż jeszcze europeizacja, odkrycie i podbój A m eryki w yznaczyły początek n a jb a r dziej twórczego ze wszystkich procesów rozpadu. Europa jako cyw iliza cja skoncentrowana na sobie i odrębna przestaje istnieć w łaśnie w tedy, gdy się rozprzestrzenia, eksportując swoje w ytw ory na całą planetę. Mam wrażenie, że uwagi te stosują się także do granic i konfiguracji europej skiej literatury, którą dałoby się odróżnić od szerszej „litera tu ry zachod niej”. Przekształcanie się Europy we wspólnotę zachodnią czy atlantycką może teraz właśnie osiąga swe decydujące stadia, mimo że tem aty i pro cedury poezji grecko-rzym skiej mogą się ponownie pojawiać w M anili czy we Władywostoku. Można by w prawdzie zauważyć, że literatu ra ja kiejś cywilizacji nie zamyka się zazwyczaj w granicach czasowych owej cywilizacji, nie kończy się w raz z nią — tak silnym i czynnikam i są w dziedzinie literatu ry ciągłość i konserwatyzm. Ostatecznie jednak do chodzi się do wniosku, że Europa nie pokryw a się z Zachodem i że jej właściwe w ym iary były mniejsze, a jej obraz bardziej drobnoziarnisty — wyznaczyły je wszak współrzędne zróżnicowania, które spraw iły, że je
7 Uznaję główną linię napawającej podziwem interpretacji Am érico C a s t r o w L a R ealidad histórica de Esparia. 3 w yd., M exico 1962. Na potw ierdzenie g ło szonych przez siebie tez — takich jak „w ielokulturowość” i głęboko sem icki cha rakter hiszpańskiej cyw ilizacji i historii — Castro zgromadził w iele dowodów i fak tów. O semickich aspektach „odkrycia” pow ieści przez C ervantesa zob. zwłaszcza L a
Palabra escrita y el „Q u ijo te ”. W: A. C a s t r o , H acia C e rva n tes. Madrid 1957, s. 267—299. Osobiście twierdzę, że choć cyw ilizacja hiszpańska ma niezaprzeczalnie charakter szczególny, bezsporny jest również jej w p ływ na historię europejską, tak że nie do utrzym ania jest jakakolw iek definicja cyw ilizacji europejskiej, a zwłaszcza europejskiej literatury, która nie uwzględnia H iszpanii lub n ie bierze pod uwagę oddziaływania dziejów islam u i hebrajczyków na Europę. Można by; tu chyba przeprowadzić analogię z niem ożnością w ytyczenia granic m iędzy sąsia dującym i z sobą językam i. Por. L. H j e l m s l e v , T h e C o n ten t F o rm o f L a n
guage as a Social Factor. W: Essais lin g u istiq u es, Copenhagen 1959, s. 93: ,,od dawna zdawano sobie sprawę z tego, że niezależnie od różnic dzielących języki mogą one zacząć upodabniać się do siebie, jeśli zachodzi m iędzy nim i kom unikacja kulturowa. Kristian Sanfeld wykazał, jak zbliżyły się do siebie języki bałkańskie o bardzo różnym pochodzeniu. (...) W ypadki tego rodzaju znane są językoznawcy jako ligi językowe: jest w ięc liga bałkańska oraz liga europejska, a w łaściw ie zachodnioeuropejska” (mowa tu o Sp rachbünde, jakie om aw iali R. Jakobson i N. Tru-
O PR Z E D M IO C IE P R Z E M IA N Y L IT E R A C K IE J 299
steśmy tak świadomi różnic m iędzy florentyńczykam i a neapolitańczy- kami, Czechami i Słowakami, K atalończykam i i Andaluzyjczykami. Ogra niczyć Europę w przestrzeni i w czasie to podkreślać jej zasadniczą teks tu rę i dostrzegać, jak bardzo różni się ona od wym iarów dzisiejszej cywilizacji zachodniej.
Są jednak również zagadnienia szersze, które w ym agają wstępnego omówienia. Nawet gdybyśmy nie m ieli już żadnych wątpliwości co do „praktycznego” zakresu naszego przedm iotu, wciąż pozostawałyby do rozstrzygnięcia kwestie dotyczące nie tylko charakteru, ale i samego celu historii literatury. Podstawowe bowiem zasady h i s t o r i i litera tu ry jako dyscypliny intelektualnej nadal — praw dę mówiąc — w ydają się niejasne. Bezspornie nie można tego samego powiedzieć o k r y t y c e literackiej. Najogólniej biorąc, w ysiłki i procedury k ry ty k i skupiają się zazwyczaj na pojedynczych przedm iotach, jakim i są dzieła sztuki. K rytyk zawsze może zaufać jedności czy „form ie” dzieła literackiego i oczeki wać, że jego własne reakcje świadczyć będą o pewnym minim um inte gralności. Cóż jednak spaja poszczególną historię literatury? Żaden hi storyk nie ogranicza się do podsuwania zwierciadła jakiejś minionej „rzeczywistości” uprzednio dlań wydzielonej i uporządkowanej; dzisiaj wiemy, że historiografia jest nieuchronnie „konstruktyw istyczna [con structive]”. W m iarę jak badacz lite ra tu ry odchodzi od pojedynczego dzieła sztuki i zbliża się do rozleglejszych obszarów historiografii, coraz bardziej narzuca się konieczność w yboru jakiejś zasady „konstrukcji”.
Nie może być żadnego celu, jeśli nie ma przedm iotu, nie może być historii, jeśli nie ma jakiegoś jądra mogącego służyć jako okazja do dostrzeżenia przemiany. Szereg pojedynczych wierszy, opowiadań i sztuk teatraln ych uporządkowany na tle dram atu historii politycznej lub spo łecznej, jak sznur korków podskakujących na oceanie, nie podsuwa nam obrazu przem iany — a tym sam ym historii — literatury. To nie predy katy, ale same przedm ioty dyskursu historyka w ym agają wstępnego usta lenia. „Niemożliwa jest żadna nauka nie m ająca swego wyraźnego przed m iotu” — pisze René W ellek w związku ze wskazaniem przez K anta w K ryty c e w ładzy sądzenia „dziedziny estetyki” 8. Główne pytanie doty czące „nauki” historii literatu ry to pytanie o natu rę jej przedmiotu.
Pojęcie Europy nie przyjdzie nam teraz z pomocą, jak wtedy, gdy om awialiśm y granice przestrzenne. Pozostaje bowiem — w obliczu tak rozległego obszaru — pytanie o faktyczny zakres zainteresowań history ka literatu ry . Co jest przedmiotem jego badań i jak przedm iot ten różni się od przedm iotu badań i n n y c h historyków? Wiemy oczywiście, że zadanie jakiegoś pytania, wskazanie zagadnienia zapoczątkowuje pewne podejście do badanej dziedziny. Może zatem otw arte pytanie, jakie w
łaś-9 R. W e l l e k , A H istory of M odern C riticism : 1750— 1łaś-950. N ew H aven 1łaś-955, t. 1, s. 230.
300 C L A U D IO G U IL L E N
nie zadałem, zakłada takie oto podejście: próbę uznania od początku badacza literatu ry za historyka w ś r ó d h i s t o r y k ó w .
Tezę tę potwierdzić mogłoby zanalizowanie twierdzenia przeciwnego. Zauw ażm y więc na marginesie, jakiego pytania n i e zadajemy: odwiecz nego pytania o stosunek między „literatu rą” a „historią”. Słynne rozróż nienie między nimi wprowadził A rystoteles w Poetyce (1451b):
jeden [historyk] m ówi o wydarzeniach, które m iały m iejsce w rzeczyw istości, a drugi [poeta] o takich, które mogą się wydarzyć [...]; poezja w yraża prze cież to, co ogólne, historia natomiast to, co jednostkowe 9.
A rystotelesa interesowała n atura poezji i jej różne „rodzaje” (przy czym oba te zagadnienia, natu ra poezji i podział na rodzaje, ściśle się z sobą wiążą), nic więc dziwnego, że za pożyteczne uznał podkreślanie tego, co dzieli dokonania poety od dokonań historyka. Nie zajmował się teorią czy rozmaitym i rodzajam i h i s t o r i i (chociaż w Poetyce zaczął upraw iać historię literatu ry , np. 1448b). Zajm uje się nim i natom iast współczesny teoretyk. Jego bowiem zadanie zaczyna się tam, gdzie kończy się zadanie estetyka — lub gdzie miejsce „filozofa poezji” zaj m uje filozof historii. Nie wątpimy, że istnieje jakiś autentyczny korpus poezji — np. XVI-wieczne wiersze hiszpańskie. Zakładamy, że dzieła te już się „zdarzyły” i że już odróżniono je od dokonań innych XVI-wiecz- n ych Hiszpanów, którzy przeprowadzali eksperym enty naukowe, rzeźbili posągi świętych, toczyli wojny, budowali miasta, niszczyli cywilizacje. Zagadnienie związków, jakie mogły zachodzić między w ysiłkam i tych ludzi a dziełami poetów, nie jest zagadnieniem stosunku między „litera tu rą i historią”; zależy natom iast całkowicie od zręczności współczesnego historyka i sposobów, w jakie organizuje on rozproszone dane, którym i dysponuje — wojskowe, społeczne, polityczne, czy jakiekolwiek bądź inne. Zasadniczo m am y do czynienia ze stosunkami, w jakich sama h i- s t o r i a l i t e r a t u r y pozostaje do h i s t o r i i s p o ł e c z n e j , h i s t o r i i p o l i t y c z n e j , h i s t o r i i g o s p o d a r c z e j itd.
Można by więc opowiadać się za taką teorią historii, która postulo w ałaby (jak postulował A rystoteles w Poetyce w odniesieniu do poezji) kilka „rodzajów” historii. Historia l i t e r a t u r y , bez względu na jej cel czy charakter, wykazyw ałaby pewną dozę „swoistości”. Doskonale zdaję sobie sprawę, że autonomia i swoistość to dwie bardzo różne rzeczy i ani przez chwilę nie sugeruję, by historię literatu ry rozpatryw ać w wy niosłym oderwaniu od historii społecznej czy gospodarczej bądź historii panujących wartości. W istocie historyczność zajm uje mnie tu tak dalece, że zakładam, iż literatu ra nie jest od niej wolna. Zakładam, że jałowe jest mówienie nadal z jednej strony o „literaturze” w sposób czysto estetycz ny, retoryczny i ahistoryczny, a z drugiej o „historii”, by następnie, po
9 A r y s t o t e l e s , Poetyka. Przełożył i opracował H. P o d b i e l s k i . Wrocław 1983, s. 26. BN II 209.
O PR Z E D M IO C IE P R Z E M IA N Y L IT E R A C K IE J 301
tak starannym ich rozdzieleniu, usiłować znaleźć znaczące „związki” m ię dzy nimi. Bardziej celowe jest rozważanie relacji między literatu rą i albo społeczeństwem, albo językiem z na wskroś historycznego punktu widze nia, tzn. uważając każdy z tych systemów za z istoty swej (przynajm niej częściowo) diachroniczny i podlegający zmianom. Nasze pytanie ma za tem wyznaczyć omawianej tu dyscyplinie taki cel, który uczyni z niej zarówno przedsięwzięcie „swoiste”, jak i prawdziwą dziedzinę historii. Najprawdopodobniej oznacza to, że przedm iot historii literatu ry m usi sam ulegać przemianom. H istoryk przyjm uje roboczą hipotezę, że prze m iana historyczna n i e o p ł y w a badanego przezeń przedmiotu, ale że społeczeństwo, język i literatu ra tworzą różne, składające się na proce sy n u rty — biegnące jak gdyby równocześnie i obok siebie, choć z róż nym i prędkościami czy w różnych rytm ach. Gdy chodzi o dyskurs histo ryczny, bez w ątpienia należałoby przyznać słuszność Alfredowi Northowi W hiteheadowi, że pojęcia procesu i egzystencji, bądź procesu i jednostko- wości [individuality] zakładają się nawzajem. Ja k pisze W hitehead w Modes oj Thought.
proces i jednostkowość wym agają się w zajem nie. W ich rozdzieleniu w szelkie znaczenie się ulatnia. Forma procesu (...) w yw odzi swój charakter z uw ikła nych w eń jednostek, charakter zaś tych jednostek da się zrozumieć jedynie w kategoriach procesu, w który są w ciągnięte 10.
W odniesieniu do badania literatu ry w czasie historycznym „specy fik a” i „historyczność” to dwa w arunki nierozdzielne. Ich połączenie odzwierciedla w naszej dyscyplinie splatanie się tego, co W hitehead w sw ej metafizyce nazywa „procesem” i „jednostkowością”.
Powinienem dodać, że owych „jednostek” historii literatu ry (specy ficznych przedmiotów przem iany literackiej) nie należy mylić z wydzie lonym i dziełami sztuki. Literaturoznaw cy niejednokrotnie próbowali po w iązać całe okresy historyczne, w szerokim sensie, z poszczególnymi dzie łam i literackim i. Badacze stylu posuwali się jeszcze dalej: zanalizowaw szy pewien określony styl, usiłowali następnie — na modłę np. Leo Spi- tzera — dopatrzyć się w jakimś jednym środku w erbalnym mikrokosmosu danej Geistesgeschichte. Z punktu widzenia historyka są to zabiegi nie do przyjęcia. Przypuśćm y na chwilę, że próbuje się czegoś podobnego niejako z drugiej strony. Powróćmy do owych XVI-wiecznych Hiszpanów, 0 k tórych niedawno wspomniałem, toczących wojny, podbijających cywi lizacje, budujących kościoły i miasta. Można by w ybrać jakieś jedno dzia łanie: wzniesienie np. jednego z 365 kościołów zbudowanych w Cholula 1 jej najbliższych okolicach. Jaka byłaby tu analogiczna procedura? P rze chodziłoby się do należytego wykazania odpowiedniej relacji, w jakiej to
10 A. N. W h i t e h e a d , An A ntology. Ed. F. S. C. N o r t h r o p , M. G r o s s . N ew York 1953, s. 869. Por. I. L e c l e r c , W h iteh ead’s M etaphysics. London and N ew York 1958, s. 63—80.
302 C L A U D IO G U IL L Ê N
pojedyncze zdarzenie pozostaje do całego wzorca lite ra tu ry Siglo de Ото (złotego wieku). Nie ulega wątpliwości, że żaden uczony przy zdrow ych zmysłach nie traw iłby czasu na taką hipotezę. Niepodobna stworzyć po zorów, że budowę choćby wszystkich naw et kościołów w M eksyku można omawiać poważnie, nie wpisawszy uprzednio tego przedm iotu w odpo wiednie ram y gospodarcze, polityczne czy religijne. Tam, gdzie w grę wchodzą tego typu fakty historyczne, zwykle nie wychodzi się z zało żenia, że jakieś oderwane zdarzenie jest w pełni reprezentatyw ne, sta nowiąc „em blem at” czy „symbol” całych koniunktur gospodarczych czy procesów przem iany społecznej. Niemniej podobne pojęcie, by wrócić do pojedynczego dzieła poetyckiego, w yznaje w ielu badaczy literatu ry .
Bierze się to stąd, że w erbalne dzieło sztuki długo uważano za w isto cie sw ej emblematyczne czy symboliczne, „form ę” zaś artystyczną, czyli formę ekspresji, za swego rodzaju mediację m iędzy Jednością a Wie lością. W opinii Arystotelesa, jak pam iętam y, literatu ra zazwyczaj w y ra ża to, co ogólne, historia natom iast to, co jednostkowe. Przekonanie, że poeta, tak jak wieszcz czy jasnowidz, dąży do osiągnięcia absolutu, było szczególnie rozpowszechnione wśród romantyków. Schelling tw ierdził, że jedynie symbolizm w sztuce, w odróżnieniu od m yślenia abstrakcyjnego, czyli alegorii, zdolny jest przedstawić to, co ogólne, poprzez to, co jed nostkowe. Coleridge upatryw ał w w yobraźni tego, co „sprawia, że w rze ce, lwie i w płomieniu odczuwa się zmiennego Boga” 11 itd. Interesujący z racji swej w yraźnie stru k tu raln ej term inologii jest przykład F ried ri cha Schlegla i jego dłuższych aforyzmów z „A thenäum ”. W ychwala on wrażliwość starożytnych Greków zarówno na „indyw idua”, jak i n a „system y”, i pyta, czy istnieją jakiekolwiek system y lub „rzeczyw iste jedności”, które nie byłyby historyczne:
Czyż można charakteryzować coś innego niż tylko indywidua? Czyż w tym , co z danego punktu widzenia n ie daje się zwielokrotnić, n ie ma tyleż sam o historycznej jedności co w tym, co n ie daje się dalej podzielić? Czyż w szelk ie system y nie są indywiduam i w tej sam ej m ierze co w szystk ie indyw idua są, przyjnam niej w zalążku i z tendencji, system am i? Czyż w szelka rzeczyw ista jedność nie jest historyczna? Czyż n ie ma indyw iduów zaw ierających w sob ie całe system y indywiduów? u
Dałoby się wykazać, że te w łaśnie rom antyczne idee k ry ją się u pod staw dobrze znanej zachęty B enedetta Crocego, by w poszczególnym dziele sztuki odkrywać zgęszczony, znaczący w yraz „historii”. Przyjąw szy, że dzieje powszechne odsłaniają, w kategoriach poheglowskich, postęp Ducha, nie sposób znaleźć lepszego dostępu do owej koniecznej ewolucji niż ten, jaki umożliwia sztuka. Poszczególne dzieło sztuki, pisze Croce
11 Por. W e 11 e k, op. cit., t. 2, s. 163 passim .
“ F. S c h l e g e l , C h arakteristiken und K ritik e n I (1796—1801). Hrsg. H. E i c h - n e r . München, Paderborn, Wien 1967, nr 242, s. 205.
O P R Z E D M IO C IE P R Z E M IA N Y L IT E R A C K IE J 303
w 1917 r., zawiera w sobie „tu tto Vuniverso e tu tta la storia in una form a singola [cały św iat i całość historii w pojedynczej formie]” 13. Form a ta dostępna jest tylko tego rodzaju krytyce literackiej, która nastawiona jest na to, co „jednostkowe” („critica individualizzante”), n a historię lite ra tu ry musi przeto składać się szereg monografii lub pojedynczych esejów. Myśl tę przyswoili sobie niektórzy w ybitniejsi k rytycy w e Włoszech. F ran cesco Flora tw ierdzi, że historia lite ra tu ry „wchłania” wszystkie inne tw orzyw a historii, któ re tylko sztuka zdolna jest przekształcić w „treść” u . Luigi Russo przejaskraw ia m yśl Crocego, posuwając się aż do w yrokowa nia, że historia literatu ry to zadanie dla „umysłów opóźnionych w roz w oju” 15. W związku ze studium K arla Vosslera o Boskiej kom edii Rus so pisze, że historia świata została „ucieleśniona” w wizji duchowej wielkiego poety:
Trzeba w reszcie dojść do tego, by pojm ować poezję jako fantom, m arzenie, w izję liryczną; ale fantom , m arzenie, w izję liryczną zrodzone w historii. N ie w historii rozpatrywanej w jej istnieniu obiektywnym , jako coś, co jest tam , naprzeciw poety, z czym m usi się on ułożyć, lecz w historii takiej, jaka została w nim ucieleśniona, zawarta, i którą duch jego żyw i się niespokojnie. <...) Można w ięc pow iedzieć, że artysta, tworząc sw ą poezję, stwarza zarazem całą historię św iata, z której ta poezja się zrodziła. A zatem badanie owej historii św iata zawartej w nim i zeń w łaściw ie zrodzonej jest równoznaczne z w y jaśnianiem narodzin sam ej p o e z ji1#.
Jaw nie błędne koło tego często spotykanego rozumowania trudno tu omawiać, jego obalenie w ymagałoby bowiem szczegółowego omówienia związanych z nim założeń. W moim założeniu np. jest kilka „rodzajów ” historii, Russo natom iast przyjm uje, że jest tylko jedna. Jednakże, naw et gdyby odłożyć na bok takie kwestie, pozostałaby trudność polegająca na tym, że historycy nie mogą się obywać bez czasu. W ytwór czy szczytowy w ykw it historii, których Russo u patruje w wydzielonym utworze poe tyckim , nie może się w żaden sposób pokrywać z procesem, następ stw em zdarzeń, n arracją sam ej historii. H istoryk układa ciąg „tego, co jednostkow e”, b y posłużyć się term inem Arystotelesowskim, diachronicz- nie — jakikolw iek byłby zakres tych poszczególnych elementów. Postulo w any przez Russa k ry ty k idealny może zajmować się genezą u tw oru poetyckiego (tak jak w poetyce W altera Binni), wszelako uwaga jego skupia się głównie na sposobach, w jakie n arracja zdarzeń „zwiera się” w bezczasowość. J e st on, krótko mówiąc, historykiem tylko pozornie.
19 В. С г о с e, La R iform a della storia artistica e letteraria, W: N uovi saggi d i e stetica . Wyd. 4, Bari 1958, s. 177.
14 Por. F. F l o r a , S toria letteraria. W: Occastoni e aperture. „Letterature M oderne” 11 (1961), s. 434.
18 Por. L. R u s s o , Il Croce e la storia della letteratu ra. W: La critica le tte- raria contem poranea. Firenze 1967, s. 157.
304 C L A U D IO G U IL L Ê N
Nie można w prawdzie zaprzeczyć, że określenie „duchowej jedności” poszczególnych okresów czy epok historycznych, takich jak średniow ie cze i odrodzenie, okazało się płodne. Jednakże odrodzenie to nie „tu tta la storia in una forma singola”. W tym sensie, jako pewien elem ent „jed nostkow y” historii, daje się porównać do pojęcia literatu ry narodow ej. Croce dowodził nader przekonująco, że pojęcie jedności literatu ry narodo w ej — jak np. wtedy, gdy pew ni krytycy mówią o „geniuszu”, „charakte rze” czy „sensie” literatu ry włoskiej — nie stanow i prawomocnej k ate gorii k ry ty c z n e j17. Myśl tę podjął Luigi Russo w długim eseju zatytuło w anym R ito m i ed esaurimento di vecchie ideologie romantiche 18. Croce starał się wykazać, że sztuka w yraża zarówno to, co jednostkowe, jak i to, co ogólnie ludzkie, lecz nie ów położony w połowie drogi zajazd zwany narodem: „essendo I’arte in quanto arte sem pre individuale e sem pre universale, e percio sempre sopranazionale” 19. Oznacza to, że lite ra tu ry narodowe nie są ani tym, co jednostkowe, ani tym, co powszechne. To samo odnosi się do pojedynczego utw oru poetyckiego, niezależnie od tego, jaką cząstkę historii może on symbolizować.
W skazywaliśmy już, że diachroniczne badanie literatu ry zakłada dwa w arunki: „historyczność” i „specyficzność”. Trzecim w arunkiem byłaby zatem „stru k tu ra” albo „system ” bądź też „integracja”. Do tych term i nów, dobrze znanych językoznawcom i przedstawicielom nauk społecz nych, w krótce powrócę. Zasadniczo historyk literatu ry nie może zado walać się atomistycznym podejściem do literatu ry (może natom iast k ry tyk). Historia wymaga interpretacji, in terpretacja zaś opiera się na za sadach konstruktyw istycznych, toteż proste wyliczenie — ułożenie po szczególnych przedmiotów w szereg — nie wystarcza. W ydaje się to oczywiste także wtedy, gdy przedm iotem analizy jest literatu ra euro pejska; jednakże, naw et gdyby chodziło o przedsięwzięcie m niej am bit ne, historia literatu ry zawsze zakładałaby raczej występowanie rozleg łych procesów i układów niż jedynie cząstkowych bądź oderwanych zda rzeń. W praktyce to właśnie osiągnęli lepsi historycy literatury. W teorii wiele jeszcze pozostaje do zrobienia i obecnie sądzi się powszechnie, że najbardziej użyteczne analogie czerpać można z językoznawstwa oraz z nauk społecznych — szczególnie z tych ostatnich.
Louis Hjelmslev w eseju zatytułow anym A n Introduction to Lin guistics (1937) omawiał różnice między szerokim ujęciem systemów ję zykowych a regionalnym badaniem zmiany językowej: to ostatnie nazwał „idiodiachronią” w przeciwieństwie do „pandiachronii” 20. Historycy lite—
17 Por. B. C r o c e , S torie n azionalistiche e m odernistiche délia letteratu ra. W: N uovi saggi d i estetica, s. 181 n.
18 Por. R u s s o , La Critica le tte ra ria contem poranea, s. 376—391. 19 C r o c e , N uovi saggi di estetica, s. 271.
O PR Z E D M IO C IE P R Z E M IA N Y L IT E R A C K IE J 305
ratu ry europejskiej zajm ują się właśnie przedm iotam i „pandiachronicz- nym i”, takim i jak ruchy i prądy literackie. Zarazem jednak w yjątkow a „złożoność” ich zadania sprawia, że współzależności między tymi różnym i prądam i czy procesami z jednej strony oraz między historią lite ra tu ry a tym, co nazywam innym i „rodzajam i” historii z drugiej, wciąż n astrę czają problemy. Są to, o ile wiem, problem y dające się porównać z tymi, wobec których zmuszeni są stawać antropolodzy. Granice języka — a więc to, czym język n i e jest — są znacznie wyraźniejsze niż zarysy „ku ltu ry ” w naukach społecznych. Język stanowi zatem dla nas lepszy model strukturalny, mimo że w yrzekam y się tym samym rozważań dotyczących relacji międzysystemowych, czyli zagadnień, jakie się nasu w ają przy różnicowaniu rozmaitych poziomów czy elementów złożonych kultur.
Czterdzieści lat tem u Edward Sapir uważał to za zaletę:
Lingw istyka zdaje się mieć szczególną wartość dla badań postaciow ych — pisał w związku z psychologią postaci — dzięki tem u, że m odelowanie języka jest w znacznej mierze sprawą w ew nętrzną, nie podlegającą istotnemu oddzia ływ aniu rozlicznych schem atów niejęzykow ego typu*1.
Obecnie jednak to właśnie krzyżowanie się „rozlicznych schematów” przyciąga naszą uwagę. K ultura obejm uje wiele poziomów czy porząd ków (praktyki m aterialne, wartości grupowe, religie, ltd.) w przybliżeniu odpowiadających rozm aitym rodzajom historii. Różnica między bada niem koców tkanych przez Indian Navaho a badaniem organizacji spo łecznej tego plemienia jako pewnej całości jest bezsprzecznie czymś wię cej niż tylko różnicą zakresu. Jednym z głównych zadań teorii antropo logicznej w ciągu ostatnich 30 lat było wypracowanie kategorii umożli wiających całościową czy „holistyczną” interpretację kultur. „Na spo łeczeństwa” — podsumował niedawno P ierre van den Berghe — „należy patrzeć holistycznie jako na systemy powiązanych z sobą części” 22 Do opisania tej przystawalności do siebie różnych elementów społeczeństwa używa się szeregu kategorii, np. „w artości” lub „gram atyk w artości”. Clyde K luckhohn i Dorothea Leighton w swym studium The Navaho (1947) wyróżnili dziewięć „podstawowych przekonań” czy „przesłanek” ; wcześniej R uth Benedict badała „postaw y” i „wzory psychologiczne” ; A.-R. Radcliffe-Brown, w odniesieniu do mieszkańców Wysp A ndam ań- skich — „system sposobów odczuwania”; R alph Linton — „powszechni- ki’\ „wyróżniki” i „alternatyw y” kulturow e; M orris O pler — „tem aty”; John Gillin — „cele”*> J. A. Barnes, w związku ze społeczeństwami zło
a E. S a p i r , S ta tu s lin g w isty k i ja k o n a u ki. W: K u ltu ra , ję z y k , osobow ość —
w y b ra n e eseje. Przełożyli B. S t a n o s z , R. Z i m a n d . Słow em w stępnym opa trzyła A. W i e r z b i c k a . Warszawa 1978, s. 92.
“ P. v a n d e n B e r g h e , D ialectic and F unctionalism : T o w a rd a T heo retica l
S y n th e sis. „American Sociological R eview ” 23 (1963), s. 696. 20 — P a m i ę t n i k L i t e r a c k i 1989, z . 1
306 C L A U D IO G U IL L É N
żonymi — „sieci” 23. Те rozmaite kategorie odpowiadają oczywiście różnym kryteriom i różnie rozkładają akcenty. Zanim przejdę do omówienia po trzeby rozróżniania między „modelami dominacji” a „modelami in ter akcji” w odniesieniu do strukturalnych badań historii, powinienem po wtórzyć, że historia lite ratu ry będąca napraw dę „rodzajem ” czy „gatun kiem ” historii im plikuje jakiś struk tu raln y przedm iot badań. Wybór za sadniczy to w ybór między chronologicznym czy szeregowym wyliczeniem opartym na zasadach konstrukcji, jakich dostarczają inne gatunki h i storii, a opisem systemowym zakładającym, że badacz literatu ry zdolny jest przyczynić się do poznania historii. Rzecznikiem tego drugiego sta nowiska był Louis Hjelmslev, gdy stw ierdzał z naciskiem:
W szelki opis naukow y zakłada, że przedmiot opisu pojm owany jest jak o pewna struktura (a w ięc a n a l i z o w a n y metodą strukturalną pozwalającą rozpoznać relacje m iędzy konstytuującym i go częściami) bądź też jako część składowa pew nej struktury (a w ięc s y n t e t y z o w a n y z innym i przedmio tami, z którymi wchodzi w relacje um ożliwiające ustanow ienie i rozpoznanie przedmiotu szerszego, którego dany przedmiot, na równi z ow ym i innym i przed miotami, jest częścią)
W dziedzinie lite ratu ry ujęcie historyczne (z konieczności wszech stronne i konstruktyw istyczne) wymaga — jak tw ierdzę — systemowego przedm iotu badań: przedm iotu, k tó ry mówiąc słowami Hjelmsleva, nie jest po prostu syntetyzow any z innym i przedmiotami, lecz sam może być rozpatryw any strukturalnie.
II
Używałem słów „stru k tu ra” i „system ”, powinienem więc teraz w y jaśnić, co rozumiem przez te term iny. Niewątpliwie oba odnoszą się do takich zbiorów jednostek, w których wzajemne powiązania między owy mi jednostkam i są znaczące. Poza tym zakres każdego z tych term inów jest zmienny i powinien pozostać elastyczny. W kontekście tego eseju, tj. w kontekście zagadnienia historii literatury, wskazane są, w moim przekonaniu, następujące rozróżnienia.
H istoryk literatu ry interesuje się stru k turam i i system am i jako z d a r z e n i a m i h i s t o r y c z n y m i . Są oczywiście językoznawcy i antro
** Рог. М. E. O p l e r , S o m e R e c e n tly D eveloped C oncepts R elating to C ul
tu re . „Southwestern Journal of Anthropology” 4 (1948), s. 107—122. — R. L. C a r n e i r o , T h e C u ltu re Process. W: G. E. D a l e , R. L. C a r n e i r o (ed.), E ssays
in th e Science o f C ulture. I n H onor o f L eslie A . W h ite . N ew York 1960, s. 145— 161. — S. N. E i s e n s t a d t , A nthropological S tu d ie s of C o m p le x Societies. „Cur rent Anthropology” 2 (1961), s. 201—222. (Można by dodać „ognisko kultury” M. J. Herskovitsa).
84 L. H j e l m s l e v , P our u n e sé m a n tiq u e stru ctu ra le (1957). W: Essais lin
guistiq u es, s. 101. Punktem w yjścia H jelm sleva jest w tym kontekście m yśl Ru dolfa C a r n a p a z Der logische A u fb a u der W elt (1928; por. s. 32).
O PR Z E D M IO C IE P R Z E M IA N Y L IT E R A C K IE J 307
polodzy, którzy będą je interpretow ać — nieco pogardliwie — jako je dynie „stru k tu ry powierzchniowe” lub jednorazowe „m anifestacje”; m ają oni równe praw o do takiego poglądu, jak do konstruow ania potencjal nych modeli, z których za pomocą odpowiednich reguł transform acyjnych da się wyprowadzić rzeczywiste zjawiska. Jednakże h i s t o r y k , także całkiem prawomocnie, zajm uje się tym i systemami, które się rzeczywiście „zdarzyły” , tym i strukturam i, które faktycznie wiązały rozmaite wza jemnie oddziałujące na siebie części jakiejś historycznej konfiguracji, tym i antagonizmami, przew rotam i czy w alkam i o ustanowienie porządku, w które bezpośrednio uw ikłane były istoty ludzkie. Tradycyjnie uważano, by raz jeszcze powrócić do Arystotelesa, że historia porządkuje „dane jednostkow e” (lub zespoły takich danych), poezja natom iast wyraża uni- w ersalia. Obecnie czołowi antropolodzy dodają: historia zajm uje się „zda rzeniam i przypadkow ym i”, antropologia zaś uniwersaliam i. Zgodnie z każ dym z tych stanowisk system y i stru k tu ry l i t e r a c k i e są niew ątpli w ie tym, co jednostkowe i przypadkowe. Przypuśćmy, że kształt pew nego ciągu następujących po sobie zdarzeń w ydaje się przypadkow y lub niem al pozbawiony sensu: obowiązkiem historyka jest wówczas w yka zać raczej rozum ienie przypadkowości niż tęsknotę za sensem. (Nie ozna cza to, by jakiś system rzeczywiście w ystępujący w roku X nie mieścił w sobie składników „potencjalnych”, które mogą się rozwinąć w później szych latach. Teoria gatunków opublikowana np. w r. 1795 była jednym z w ydarzeń tego roku i zarazem potencjalną ram ą dla twórczości. Histo ry cy odnotują sposoby, w jakie teoria ta stopniowo ustępow ała miejsca praktycznym dokonaniom, mimo — lub właśnie dlatego — że był to rozwój przypadkowy).
P o drugie, jest takie rozróżnienie między „stru k tu rą” a „system em”, które chciałoby się utrzym ać jako użyteczne. Zgodnie z tą koncepcją „ stru k tu ry ” oznaczają przede wszystkim wzajem ne relacje (znaczące współzależności) między elem entam i składowymi, „system ” zaś oznacza albo układ spajany przez owe relacje, albo też większą konfigurację obej m ującą układy następujące jeden po drugim w czasie historycznym. Sy stem jest zatem kategorią szerszą, stru k tu ra — ściślejszą. W naukach społecznych A.-R. Radcliffe-Brown pojmował stru k tu ry jako „zespół fak tycznie istniejących relacji, w danym momencie czasu, łączących pewne istoty ludzkie” 25. System zawsze zawiera w sobie stru k tu rę, ale nie od w rotnie, jak wskazuje Lein Geschiere w odniesieniu do języka. P oje dyncze zdanie, będące reakcją na określoną sytuację, nie pokryw a się
“ M. F o r t e s , T im e and Social S tru ctu re: A n A sh a n ti Case S tu d y . W zbiorze: M. F o r t e s (ed.), Social S tru c tu re . S tu d ie s presented to A .-R . R a d c liffe -B ro w n . N ew York 1963, s. 54. Definicję system u ze stanowiska socjologa zob. w C a r n e i r o ,
op. cit., s. 146: „system możemy zdefiniować jako zbiór strukturalnie i funkcjo n a ln ie powiązanych ze sobą elem entów połączonych w działajacą całość”.
308 C L A U D IO G U IL L É N
z szerszym systemem czy podsystemem; w zdaniu „Je l’ai vue hier [widziałem ją wczoraj]” hier należy do podsystemu hier—aujourd’hui— dem ain [wczoraj—dziś— jutro], pozostałe zaś w yrazy — do innych pod systemów należących do większego systemu językowego. Geschiere w ysu wa analogię z regulowaniem ruchu ulicznego za pomocą czerwonych, żółtych i zielonych świateł: jako pewien system układ ten ma uwzględ niać określone potrzeby i przypadkowe okoliczności, konkretne natom iast relacje między owymi różnym i światłam i w danym momencie tw orzą stru k tu rę 26.
Należy powtórzyć, że w kontekście historii literatu ry system jest zna czący tylko wtedy, gdy wiadomo, iż przetrw ał przez pewien czas i umo żliwił poszczególne zdarzenia. „Poezja—proza—poem at prozą” to podsy stem, określona zaś relacja między tym i trzem a członami to stru k tu ra. Podsystem ten działał we F rancji przez kilka dziesięcioleci po Aloysiusie B ertrandzie i Baudelairze; oznaczał przejście od stru k tu ry binarnej opar tej na „modelu sprzeczności” (poezja w opozycji do prozy) do bardziej złożonej triady, która w rozwoju poetyki często bywa świadectwem stru k tu ry („modelu pogodzenia”) pokrew nej bardziej „historii” niż „naturze”. W dziedzinie retoryki pojęcie „trzech stylów ” jest pewną stru k tu rą w obrębie trwałego system u retorycznego. W historii literatu ry nowo żytnej powieść stanowi od XVI w. ważny podsystem, przeciwstawienie natom iast „symbolizm—n aturalizm ” — jedną z jego głównych stru k tu r począwszy od końca XIX w. W ram ach podsystemu literatu ry hiszpańskiej (którego rozpiętość w czasie omówię później) przeciw stawienie „popular ny—w yrafinow any” uważano tradycyjnie za pewną stru k tu rę, tak więc Góngora był protagonistą słynnej biegunowej opozycji w poezji XVI- -wiecznej, neoklasycystyczna zaś forma Numancii Cervantesa stanowiła przeciwieństwo coraz bardziej popularnego wzorca Lopego de Vega. S tru k tu ry systemu, jaki tw orzył romantyzm, w ielokrotnie analizowano. W takich w ypadkach tym, co interesuje historyka, jest fakt, że owe stru k tu ry i systemy, których przykładem są relacje zachodzące między takim C ervantesem a takim Lopem de Vega, rzeczywiście trw ały lub utrzym y w ały się przez w iele lat.
Konieczne w ydaje się dalsze rozróżnienie między systemami i stru k turam i z jednej strony a w ew nętrznym i relacjam i f o r m a l n y m i zna m ionującym i w erbalne dzieło sztuki (aczkolwiek jest to kwestia trudna, którą zaciemnia jeszcze chaos terminologiczny). Niewątpliwie pojedyncze dzieło sztuki, wielki utw ór poetycki, jest niezwykle spójną siecią w zajem nych relacji, wykraczających daleko poza stru k tu ry języka potocznego i może lub naw et powinien być uw ażany za szczególny rodzaj systemu. Tę właściwość artefak tu poetyckiego, często utożsam ianą z pojęciem
* Por. L. G e s c h i e r e , F onction des stru ctu re s de la phrase française. W:
S. D r e s d e n , L. G e s c h i e r e , B. B r a y , La N otion de stru ctu re . The Hague
O PR Z E D M IO C IE P R Z E M IA N Y L IT E R A C K IE J 309
stru ktu ry , choć nie w przyjętym ostatnio sensie, literaturoznaw stw o w y różniało od samego początku. A rystoteles w Poetyce wskazywał na jed ność dzieła poetyckiego i wzajemne powiązanie elementów w fabule dram atycznej. Jego „strukturalna analiza fabuły tragicznej” została nie tak dawno dokładnie zinterpretow ana przez G eralda F. Else: „rozpo znanie” (anagnorisis) w tragedii oznacza nie tylko to, że bohater tragiczny osiąga wyższy poziom poznania, ale także że sam dram at odsłania ko nieczność i działanie swej stru k tu ry w ew n ę trzn ej27. Wgląd ten poszedł potem na długo w zapomnienie i — jak wskazuje René W ellek w H i story o f Modern Criticism — napraw dę odzyskano go dopiero w XVIII wieku. Jedność dzieła sztuki pojawia się ponownie w „organicznej m eta forze” Herdera, Goethego, rom antyków niemieckich, później Coleridge’a i Victora Hugo, jak również w pojęciu, że dzieło sztuki reprezentuje po łączenie napięć i równowagi:
T. S. Eliot, a za nim I. A. Richards, stale cytują kluczowy ustęp z B io -
graphia L itera ria C oleridge’a opisujący wyobraźnię jako stan rów nowagi m ię dzy przeciw staw nym i bądź niezgodnym i w ła ściw ościam ie .
Wellek dowodzi, że myśl tę zawdzięczał Coleridge przede w szyst kim Schellingowi. To właśnie z Schellinga i Fichtego Adam M üller w Die Lehre vom Gegensatz (1804) wyprowadził ideę, że literatu ra jest m iej scem godzenia przeciwieństw. W naszych czasach napięcia i grę przeci w ieństw leżące u podłoża użycia paradoksu, ironii i dowcipu podkreślali John Crowe Ransom, Allan Tate oraz C leanth Brooks.
Chciałbym jedynie zaznaczyć, że nie należy dopuszczać do zderzenia się lub dwuznacznego stapiania tego pojmowania stru k tu ry, do jakiego doszły ostatnio nauki społeczne, z tradycyjnym dostrzeganiem form alnych właściwości dzieła sztuki. Jest dla mnie oczywiste, że historia, w ty m także historia literatury, n i e jest miejscem godzenia przeciwieństw. S tru k tu raln a opozycja między dwoma pisarzami i dwiema szkołami może w istocie pozostać płodnym, mimo iż nie rozstrzygniętym , konfliktem . H istoria lite ratu ry może ujawnić dialektyczne wzajemne oddziaływanie przeciwieństw w sensie Heglowskim, ale nie ową ponadczasową harm onię, jaką „godzenie przeciwieństw” oznacza w estetyce. Od h i s t o r i i ro m ansu pasterskiego (i jego wzajemnych relacji z różnymi odm ianam i fikcji satyrycznej czy realistycznej) nie oczekuje się zjednoczenia prze ciwieństw — wszak nie jest ona t y m s a m y m co romans pasterski. Spodziewamy się natomiast, że pozwoli nam lepiej ujrzeć sprzeczności doświadczenia historycznego.
Wskazane więc w ydaje się zachowanie term inów „stru k tu ra” i „sy stem ” dla zewnętrznych relacji zachodzących między dziełami sztuki,
27 Por. G. F. E l s e , A risto tle ’s Poetics: T h e A rg u m e n t. Cambridge, Mass., 1957, s. 34Θ n.
310 C L A U D IO G U IL L Ê N
szkołami, stylam i itd., w yrazu „form a” zaś dla w ew nętrznych zasad jed ności działających w poszczególnym dziele sztuki jako rezu ltat starań określonego autora, twórcy, „poety” ; innym i słowy, stosowanie tych pierw szych w historii literatu ry , tego drugiego zaś — w krytyce literac kiej. Doskonale zdaję sobie sprawę, że te dwa porządki ściśle się z sobą wiążą; jednakże n atu ra owego związku to zupełnie inne zagadnienie.
Nie w dając się wszakże w dalsze szczegóły, możemy stwierdzić, że przeprowadzone tu rozróżnienia pozwalają nam w ejrzeć nieco głębiej w szczególny charakter naszego przedmiotu. Widzieliśmy, że s y s t e m y i s t r u k t u r y historii lite ra tu ry dopuszczają w pew nych w ypadkach (gdy poszczególne elem enty są dziełami sztuki) części składowe będące f o r m a m i . To osobliwe połączenie różnych rodzajów relacji oznacza z kolei dwie rzeczy: po pierwsze, że procesy historii literatu ry obejm ują zarówno przypadkowość, jak i konieczność („stru k tu ry ”, które mogły b yły być inne, były przypadkowe, „form y” artystyczne natom iast u jaw n iają w przew ażającej mierze konieczność); po drugie zaś, że w szczegól n y sposób łączą one w jedno rozumienie przeszłości z teraźniejszością do znania estetycznego (stąd też oryginalność i specyfika historii literatu ry jako gatunku historii).
Do pierwszego z tych punktów, dotyczącego sposobu, w jaki przypad kowe stru k tu ry historyczne (takie, jak je zdefiniowano w tym eseju) obejm ują i dopuszczają konieczne form y poetyckie, nikogo w kręgach badaczy literatu ry nie trzeba przekonywać. Obecnie najlepiej może for mułować go w ram ach proponowanych przez Romana Jakobsona w Poe tyce w świetle językoznawstw a: „Funkcja poetycka — to projekcja za sady ekw iw alencji z osi w yboru na oś kom binacji” 29. Gdzie indziej stw ier dziłem za Jakobsonem, że utw ór poetycki to projekcja właściwości syste m u (z których jedną jest ekwiwalencja) z osi w yboru na oś kombinacji. W obecnym kontekście mógłbym więc dodać: projekcja ta to również proces czy dążność ożywiające różnorodne składniki i m o m e n t y tem - poralnej osi kombinacji i prowadzące do ich jedynego w swoim rodzaju powiązania, tak iż każdy z nich z osobna staje się nie do zastąpienia i w pełni uzasadniony. Energia ożywiająca poetycką funkcję języka po rządkuje linearne następstw o zdarzeń w erbalnych w czasie w taki spo sób, by nadać owym zdarzeniom (événem ents) wartość „konieczności”. Jeśli natom iast chodzi o drugi z wymienionych przeze mnie punktów, do tyczący rozumienia przeszłości w powiązaniu z teraźniejszym doznaniem estetycznym , to wymaga on kilku dodatkowych słów wyjaśnienia.
We W stępie do W ykładów z filozofii dziejów Hegel wprowadził roz różnienie między tym, co nazwał „dziejopisarstwem pierw otnym ”, które
89 R. J a k o b s o n , P o etyka w św ie tle ję zy k o zn a w stw a . Przełożyła K. P o m o r - k a. W: W spółczesna teoria badań litera ckich za granicą. A ntologia. Opracował H. M a r k i e w i c z . Wyd. 2 przejrzane i zmienione. K raków 1976, t. 2, s. 34.
O PR Z E D M IO C IE P R Z E M IA N Y L IT E R A C K IE J 311
można znaleźć w dziełach Tukidydesa i innych pisarzy trak tu jący ch o w y darzeniach, o których mieli wiadomości z pierwszej ręki czy których „duchem” sami byli ożywieni, a „dziejopisarstwem refleksyjnym ” (lub „filozoficznym”), w którym przyjm uje się dystans zarówno czasowy, jak i aksjologiczny, a od pisarza wymaga się konstrukcji opartych na w yobraź ni i do niej się odwołujących. Wiemy wszyscy, że do historii literatu ry , m alarstw a czy muzyki rozróżnienie to odnosi się tylko częściowo. Wszelka k rytyka sztuki to, by posłużyć się w yrażeniem często używ anym we Włoszech w stosunku do sztuk wizualnych, critica in presenza. Bene detto Croce próbował zaprzeczyć tej osobliwości historii literatu ry : obec ność znajdującego się przed nam i dzieła sztuki, sądził on, jest tylko fi zyczna, status owego dzieła jako zdarzenia psychicznego natom iast nie różni się od statusu innych materiałów historycznych 30. Trzeba m u przy znać słuszność o tyle, że nie jest to różnica bezwzględna; niew ątpliw ie „obecność” dzieła Eurypidesa czy Dantego bądź T intoretta musi być owo cem znacznego wysiłku i przygotowania ze strony czytelnika lub widza. Niemniej rozróżnienie między tym, co wkroczyło jedynie w życie in nych, a tym, czego m y sami byliśm y w stanie do pewnego stopnia do świadczyć, jest nader istotne.
W poglądach tych Croce jest jednak odosobniony; norm alnie uważa się — przeciwnie — że obecność przedm iotu artystycznego stanow i prze szkodę w postrzeganiu jego historyczności. Historia literatu ry to — mó wiąc słowami Rolanda B arthes’a — wysiłek paradoksalny, ponieważ wiersz czy dram at są „zarazem znakiem jakiejś historii i oporem wobec nie j” 31. Zagadnienie to można w istocie sformułować przez zaprzeczenie: dzieło literackie nie jest dostatecznie efemeryczne; trw a lub przynajm niej form a jego ma w zamierzeniu przetrwać; skoro zaś trw a (należy oczy wiście w yraźnie określić, w jaki sposób), nie stanowi właściwego przed m iotu przem iany historycznej. Przywodzi to na myśl napaw ające p rzy gnębieniem zdanie Auguste’a Comte’a, który główny w arunek postępu społecznego upatryw ał w śmiertelności człowieka — przem ijaniu po koleń: „w zasadzie nie ma co taić, że nasz postęp społeczny opiera się w istocie na śmierci” 32. Nie ulega wątpliwości, że coś wręcz przeciwnego należałoby orzec o s ł o w i e poetyckim i uznać za zasadniczy w a ru n ek nie tylko „instytucjonalnych” aspektów literatury, ale również sposobu istnienia i charakteru systemów literackich.
*° Рог. B. C r o c e , Alcune m assim e critiche e il loro vero in ten dim en to (1919). W: N uovi saggi di estetica, s. 219—221.
11 R. B a r t h e s , H istoria czy literatura? Przełożyła W. B ł o ń s k a . „Pam ięt nik L iteracki” 1969, z. 4, s. 254.
■ A . C o m t e , Cours de philosophie positive. Paris 1830—1842, t. 4, s. 635; cyt. w ed łu g J. M a r i a s , El M étodo histôrico de las generaciones. Wyd. 3, Madrid 1961, s. 34.
312 C L A U D IO G U IL L É N
Aczkolwiek ów sposób istnienia zawiera w sobie w pewnym stopniu ciągłość, to jednak pozostaje, w ujęciu historycznym, sposobem istnienia w czasie. (W jednym z dość staromodnych, a mimo to szeroko czytanym traktacie retorycznym z końca XIX w. A.-E. Chaignet odrzucił historię literatury, podobnie jak w niewiele lat później Benedetto Croce, lecz z innego powodu:
n ie rozumiem historii literatury. Przedmiotem historii jest to, co przem ija, to, co się zm ienia, to, co martwe, a zatem to, co śm iertelne. (...) Literatura, tak jak sztuki piękne, nie potrzebuje tego magicznego wskrzeszania przeszłości, nie jest martwa; w pięknie, które stanow i jej istotę, jest nieśm iertelna **.
Nie obracam y się w sferze „nieśmiertelności”, lecz w dziedzinie zróż nicowanych i licznych procesów, staw ania się, trw ania w czasie. Gdzie indziej próbowałem określić system y literackie jako system y „trw ań ” lub „wiązki trw ań ”; system y i stru k tu ry to trw ania obejmujące poszcze gólne wycinki czasu historycznego, utrzym ujące się, rozw ijające się lub zmieniające z dziesięciolecia na dziesięciolecie. To samo odnosi się do takich składników jak zbiorowe style czy tem aty. Pojedyncza „form a” czy dzieło sztuki jest także pewnym trw aniem , ale jedynym, które może przetrw ać aż do dzisiaj, nie przestając być bezpośrednio dostępne subiek tywności czytelnika — czyli zachowując cechy, które właśnie opisaliśmy. Zdaję sobie sprawę, że wszystko to jest zaledwie zaczątkiem form uło w ania interesującego nas zagadnienia. Czy historia literatu ry stanowi jakiś uprzyw ilejow any obszar doświadczenia, w którym teraźniejszość przecina się z historycznością? Czy osiąga to nie tylko dzięki estetycznem u postrzeganiu poszczególnych form, ale również dzięki owemu „stru k tu ralnem u przedmiotowi opisu”, którego, jak widzieliśmy, domagał się H jelm slev jako celu każdego prawdziwego w ysiłku poznania? Hjelmslev wspomniał także, za Rudolfem Carnapem, że „twierdzenie naukowe musi być zawsze twierdzeniem o relacjach nie w ym agającym znajomości czy opisu tego, między czym relacje owe zachodzą” 34 (w ten sposób języko znawstwo staje się „m etajęzykiem pierwszego stopnia”). Można by po wiedzieć, że historia literatu ry wysuwa tw ierdzenia o relacjach w ym a gające pew nej bezpośredniej znajomości tego, co pozostaje z sobą w tych relacjach, ale w taki sposób, że w ym iar historyczny tw ierdzenia tkwi w samych relacjach właśnie. By wskazać prosty przykład: jeśli czytam sonet Quevedo (z niezbędnym historycznym czy filologicznym przygoto waniem, lecz z nastawieniem jedynie instrum entalnym bądź propedeu- tycznym), przebyw am w sferze estetycznej teraźniejszości; to samo dzieje się wtedy, gdy czytam sonet Góngory; jednakże mogące stąd wynikać rozumienie zależności, jaka zachodzi i zachodziła między nimi, tj. rozu mienie s t r u k t u r y , jest w pewnym ograniczonym, lecz znamiennym,
88 A.-E. C h a i g n e t , L a R h éto riq u e et son histoire. Paris 1888, s. X.
M L. H j e l m s l e v , S tru c tu ra l A n a ly sis o f L anguage. W: Essais linguistiques, s. 32.
O P R Z E D M IO C IE P R Z E M IA N Y L IT E R A C K IE J 313
stopniu d o ś w i a d c z e n i e m h i s t o r y c z n y m . To raczej relacje stru k tu raln e niż poszczególne zdarzenia pozwalają literaturoznaw cy-hi- storykow i wpisać wiersz z powrotem w przeszłość, nie powodując jedno cześnie rozwiania się w oddali artystycznej istoty utw oru.
Powinienem dodać, że słowa „system ” używano już w kontekście teorii lite ratu ry wielokrotnie. Cytowałem wcześniej jeden z kilku afo ryzmów, w których Friedrich Schlegel, podobnie jak inni romantycy, porównywał System e z Individuen. Polski uczony, W ładysław Folkierski, w ystępując na drugim Międzynarodowym Kongresie H istorii L iteratu ry (1935), podkreślał potrzebę umieszczania dzieła literackiego w ram ach pewnego „système de coordonnées [systemu współrzędnych]” 35. Samo słowo jest jednak w ystarczająco potoczne; precyzyjniejsze jego zastoso w anie do historii literatu ry odnajdujem y w Teorii literatury René Welle- ka i A ustina W arrena (1949):
Tym czasem literaturę należy raczej pojm ować jako pew ien system dzieł, który w m iarę przybywania nowych pozycji nieustannie zm ienia swoje w e w nętrzne związki i rozwija się jako zmienna całość w.
Model Saussurowski, na którym opiera się także moja własna kon cepcja (od czasu eseju Literatura como sistema, napisanego w języku hiszpańskim w r. 1956) 37, jeszcze przed Wellekiem odnieśli do zagadnień historii litera tu ry rosyjscy formaliści. Pierw szy napraw dę doniosły przy kład przeprow adzania takiej świadomej analogii między językoznawstwem stru k tu raln y m a teorią historii lite ratu ry znaleźć można w krótkim a rty kule Romana Jakobsona i Ju rija Tynianowa, opublikowanym w piśmie „Nowyj Lef” w r. 1928 38. Dopiero niedawno miałem okazję przeczytać dłuższy esej samego Tynianowa O ewolucji literackiej (1928), w którym m yśl ta zostaje w pełni rozwinięta, choć niezbyt szczęśliwie nacisk pada tam na trzy sprawy: pojęcie lite ratu ry narodowej, ścisłą antytetyczność synchronii i diachronii oraz historię litera tu ry ujm owaną jako historia szeregów literackich 39. Obecnie w stępując w ślady dawniejszych mistrzów
85 W. F o l k i e r s k i , R enaissance et R o m a n tism e ou les sables m o u va n ts dans
l ’h istoire littéraire. „Bulletin of th e International Committee of Historical S cien ces” 9 (1937), s. 332.
*· R. W e l l e k , A. W a r r e n , T eoria litera tu ry. Przełożył I. S i e r a d z k i . Prze kład pod redakcją i z posłowiem M. Ż u r o w s k i e g o . Wyd. 3, Warszawa 1976, s. 349—350.
17 Zob. mój esej L itera tu ra com o sistem a. „Filologia Romanza” 4 (1957), s. 22—27. 88 R. J a k o b s o n , J. T y n i a n o w , P ro b lem y badania lite ra tu ry i ję zy k a . Przełożył A. B r o s z . W: Teoria badań litera c kic h za granicą. A ntologia. Wybór, rozprawa w stępna, komentarze S. S k w a r c z y ń s k i e j . Kraków 1986, t. 2, cz. 3, s. 210—212.
88 J. T y n i a n o w , O ew o lu cji litera c kie j. Przełożyła W. L i p i e c . W: T eoria
badań litera c kic h za granicą, t. 2, cz. 3, s. 149—162. [Inny przekład: A. P o m o r s k i e g o w: J. T y n i a n o w , F a kt literacki. Wyboru dokonała E. K o r p a ł a - - K i r s z a k . Warszawa 1978, s. 43—65. — Przypis tłum.]
314 C L A U D IO G U IL L É N
formalizmu, z problemami, jakie nastręcza w ykorzystyw anie tego modelu językoznawczego w dziedzinie literatury, zmaga się w sposób dość w y rafinow any Tzvetan Todorov 40.
Również w ostatnich latach Vittorio Santoli, w arty k u le poświęconym Cesare De Lollis, wspominając o pojęciu instytucji, tak drogim włoskim badaczom języka i literatury, najw yżej ceni takiego krytyka,
który bada kulturę literacką danego czasu i m iejsca jako system ek sp resji artykułujący się w składających się na tę kulturę „instytucjach”, z ich prze ciwieństw am i i napięciam i, w zlotam i i u pad kam i41.
Niedawno zaś w pracy opublikowanej w języku angielskim Santoli pisał o systemach literackich tak oto:
w osądzie historycznym (...) znaczenie w szystkiego określa ustalenie m iejsca i roli dzieła (lub w ielu dzieł jakiegoś autora) w system ie kultury językow o-lite- rackiej i artystycznej, do której ono należy. (...) Rozróżnienia m iędzy gatun kami literackim i sięgają starożytnej poetyki i stylistyki, których schem aty nie pokrywają się z nowoczesnym pojęciem system u literackiego, będącego w praw dzie system em synchronicznym, nadal jednak historycznym , a nie abstrakcyj nie morfologicznym, dynamicznym, a nie statyczn ym 4*.
Trudno byłoby mi się nie zgodzić w pełni z Santolim. III
Podsum ujm y teraz dotychczasowe rozważania. Ogólnie rzecz biorąc, zaobserwowaliśmy trzy zasadnicze właściwości historii literatury. W uję ciu idealnym przedm iot historii literatu ry jest: 1) „specyficzny”; 2) „hi storyczny” (w sensie wewnętrznym ) 3) „system owy”. Jednakże teoria
i praktyka historii literatu ry to oczywiście dwie bardzo różne rzeczy. „Model”, który zacząłem tu nakreślać, różni się znacznie od niektórych głównych procedur, jakie stosowano w przeszłości. Przedstaw ię więc kilka uwag na tem at czterech z owych upraw ianych dotąd typów historii literatury.
Procedura najbardziej pospolita polega na przedstaw ianiu kolejno krytycznych rozpraw ek poświęconych poszczególnym autorom — czyli na szeregu stosunkowo krótkich monografii krytycznych spajanych z so bą albo samą tylko chronologią, albo też chronologią w połączeniu ze sporadycznym i odniesieniami do historii społecznej, politycznej lub inte lektualnej. Jako historia jest to ens ab alio: szuka zasady spójności poza sam ym i dziełami poetyckimi, jak również poza stylami, gatunkam i, te
40 Por. T. T o d o r o v , L ’H éritage m éthodologique d u fo rm a lism e. „L’Hom me” 5 (1965), s. 64—83.
41 V. S a n t o l i , De L ollis e la stilistica letteraria. W: F ra G erm ania e Italia. Firenze 1962, s. 269.
42 V. S a n t o l i , L ite ra ry H istory and L ite r a ry C riticism in T w e n tie th -C e n -