• Nie Znaleziono Wyników

Kształt i oblicze piękna w sztuce książki Zygfryda Gardzielewskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kształt i oblicze piękna w sztuce książki Zygfryda Gardzielewskiego"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Tadeusz Zakrzewski

Kształt i oblicze piękna w sztuce

książki Zygfryda Gardzielewskiego

Rocznik Toruński 29, 9-17

(2)

R O C Z N I K T O R U Ń S K I T O M 29

R O K 2002

K ształt i oblicze piękna

w sztuce książki Zygfryda Gardzielewskiego

Tadeusz Zakrzew ski

O d p aru tysiącleci sym bol, znak, lite ra i pism o są nośnikam i in­ form acji, któ re zwolna, lecz nieprzerw anie k sz tałtu ją nie tylko rozum i wiedzę człowieka, ale także jego in sty n k t ku rozróżnianiu dobrego od złego, ja k również jego estety czn ą wrażliwość. K siążka, jak o nieom al o sta tn i, lecz ciągle najw ażniejszy w yraz tych potrzeb , w rażeń i odczuć, m a szczególnie b o g a tą historię, w której zmysł estetyczny jej tw órców, p o trze b a i radość tw orzenia jej p iękna tow arzyszą od pierw szych, jak że w swej form ie różnorodnych początków . Nim w roku 1455 m incerz i d ru ­ karz Ja n G u ten b erg z M oguncji zastosow ał lu źn ą czcionkę do dru k u swej słynnej 42-w ierszow ej Biblii, d a ją c tym po czątek nowoczesnem u d ru k ar­ stw u, wiele pokoleń bezim iennych kopistów , ilum inatorów i ksylografów zastanaw iało się nad k ształtem każdej litery, przeżyw ając wzniosłe chwile w tw orzeniu p iękna stary ch rękopisów i kodeksów. Rzecz dziw na, ale wy­ nalazek d ru k u wcale nie zm niejszył długiego szeregu tych a rty stó w , k tórzy piękno książki p ra g n ą tw orzyć od nowa, by n ad ać jej w alor prawdziwego arcydzieła. W drukarstw ie polskim o statniego półw iecza ta k ą niepoślednią rolę odgryw ała tw órczość Zygfryda G ardzielewskiego.

O d sam ego p o czątku kształtow ał ją podziw dla dokonań wielu po­ koleń m istrzów czarnej sztuki i szacunek dla drukarskiego zaw odu, który był p o d sta w ą jego dośw iadczenia i tale n tu . Szukając w trad y cjac h euro­ pejskiego d ru k a rstw a o p arcia d la swych poszukiw ań o statecznego p iękna czcionki, w iersza, kolum ny i strony, w raz z tym w szystkim , co może de­ cydow ać o w alorach estetycznych całej książki, Zygfryd G ardzielew ski nie zaw ahał się naw et przed podjęciem tru d u własnej i gruntow nej analizy k sz tałtu i c h ara k te ru litery d la p o trzeb współczesnego drukarskiego pi­ sm a. W latach pięćdziesiątych, a więc w tedy, kiedy żaden a r ty s ta nie m iał jeszcze do dyspozycji ko m p u tera, k tó ry by n a jego polecenie usłużnie

(3)

Zygfryd Gardzielewski (1914-2001)

zmienia! poszczególne i w y brane elem enty każdej czcionki lub całego al­ fab etu , przy technicznej pom ocy Józefa G ruszki, zaprojektow ał pierw sze pow ojenne polskie pism o. J a k to ju ż daw no zauw ażył i podkreślił R om an Tomaszew ski, nasz nieodżałow any przyjaciel i wielki znaw ca tej dziedziny drukarstw a, m a ono bardzo oryginalny d u k t i rytm ikę, nosząc w sobie ch arak tery sty czn y nastrój daw nej arc h ite k tu ry T orunia. N azw a „an ty k w a to ru ń sk a” , ja k ą tem u krojow i pism a nadał jej tw órca, nie jest więc przy­ padkow a. Pism o to przez sta ra n n e wyważenie św iateł i cieni w literze zapew nia szczególnie estetyczny skład, zw łaszcza tam , gdzie p o trzeb n e je s t w yróżnienie litery, w ty tu łach , drukach akcydensow ych i bibliofilskich. Począw szy od lat sześćdziesiątych pism o to znalazło szerokie zastosow anie w polskich d ru k arn iach , wszędzie tam , gdzie p o trze b a w yjątkow o estetycz­ nych rozw iązań w ielokrotnie d a je mu pierw szeństw o przed innym i, nieraz bardzo dobrym i w zoram i.

(4)

Zygfryd Gardzielew ski urodzi! się w T oruniu i tu spędził całe życie pod wielkim urokiem trad y cji k u lturalnych tego pięknego m iasta. J a k to nie­ raz podkreślał, w latach m łodości cieszył się życzliwością Z ygm unta Mo- carskiego, pierw szego d y re k to ra K siążnicy M iejskiej, tw órcy toruńskiego bibliofilstw a i wielkiego znawcy toruńskiego drukarstw a. Jem u też, być m oże, zawdzięczał decyzję zw iązania się z drukarstw em n a całe życie, w k tó ry m m iało być ono nie tylko jego zaw odem , lecz tak że polem d ziałania w sztuce.

S ztuka ta to działalność wielow ątkowa i w ielostronna. Dzieło Zyg­ fry d a Gardzielew skiego je s t w znacznym sto p n iu zdeterm inow ane ciągłym poszukiw aniem estetycznie optym alnego układu kom pozycyjnego. Naw et n ajm niejszy detal: czcionka, litera, inicjał czy ozdobnik odgryw ał w tym poszukiw aniu doniosłą rolę, ja k ą przypisyw ał a r ty s ta rów nież grafice oraz ilu stracji, ta k własnej ja k i obcej. W w yborze d e ta lu , znaku plastycznego i jego estetycznej w artości był on praw dziw ym m istrzem . Swego czasu A ndré M alraux, wielki pisarz i tw órca nowoczesnej estetyki, w swym dziele zatytułow anym M uzeum wyobraźni, zwrócił uwagę n a niezwykłe w artości estetyczne fragm entu, któ re w poszczególnych realizacjach nieraz p rz e ra s ta ją w yrazem i znaczeniem arty sty czn y m ich całość, w ym agając jed n a k całkowitej z n ią separacji. W sztuce Z ygfryda Gardzielew skiego ram ę, a właściwie granicę wyim aginow anego ekranu estetycznego czuje się we w szystkich rozm iarach, począw szy od zupełnie drobnego przeryw ­ nika, przez ekslibris, p ro sto k ąt ilustracji, całej strony, różnorodność for­ m atu książki, plak atu , a naw et wystawowej planszy. W ystaw iennictw o bowiem było w ażną częścią tej jego pasji kom ponow ania, dobrze z n an ą w kręgu jego wpływów artystycznych, gdzie od d aw n a cieszyło się ono wiel­ kim i zasłużonym uznaniem . N iezw ykła um iejętność Z ygfryda G ardzie­ lewskiego w zakresie w ydobyw ania w artości poznaw czych, plastycznych i estetycznych z ilustracji do dzieła literackiego ujaw niła się szczególnie w jego pięknym w yborze fragm entów rycin E lviro Andriollego do Starej

B a śni Józefa Ignacego Kraszew skiego. J a k bardzo był w ym agający wobec

w artości technicznych i kom pozycyjnych grafiki jak o ilustracji książkowej, a zw łaszcza zastępującego j ą inicjału, poznać m ożna o glądając jego własne p race graficzne ilu stru jące prace literackie różnych autorów . Są to reali­ zacje dużej klasy, ta k w zakresie kom pozycji, ja k i techniki cięcia.

D ru g ą niezw ykłą cechę sztuki Z ygfryda G ardzielew skiego d ostrzega się podczas przeglądu wielkiej liczby książek, których okładki, obwoluty, stro n y tytułow e i całe układy typograficzne projektow ał n a zlecenia licz­ nych, nieraz bardzo w ym agających wydawców. J e s t to um iejętność w y­

(5)

boru z treści tytułow ych, któ re w najw iększym skrócie m a ją prezentow ać przeznaczone do d ruku dzieło, wyrazów w ym agających w yodrębnienia lub specjalnego podkreślenia. O d właściwego d okonania tego zabiegu zależy często pow odzenie i skuteczność publikacji, a co najm niej w ydaw niczy jej sens i uroda. P iszący te słowa niejednokrotnie był św iadkiem p racy Zyg­ fry d a Gardzielew skiego nad m ak ietą książki lub kom pozycją d ru k arsk ą strony, podziw iając, ja k w jej trakcie zm ieniały się nie tylko sto p n ie i k roje czcionki, lecz naw et ich rozstawy, co powodowało, że poszczególne w yrazy lub wiersze, o b o jętn e w m aszynopisie i w treści zdania, nabierały stopniow o niezwykłego ch arak teru odśw iętności, uroczystości, sk u p ien ia i powagi bądź też św iatła i lekkości. Zapytyw any o czasy i szczegóły swojej edukacji w tej dziedzinie, a rty s ta powoływał się zazw yczaj n a upływ lat dośw iadczenia i pracy przy drukarskiej kaszcie lub n a litograficznym ka­ m ieniu. N iekiedy jed n a k w spom inał z wdzięcznością i uznaniem starszych kolegów, w śród których spędzał swoje m łode la ta , a p ośród nich najczęściej A lek san d ra Syskę, a rty s tę litografa. Ju ż w roku 1921 sprow adził go z W ar­ szaw y do T o ru n ia Felicjan Szczęsny Kow arski i z atru d n ił w założonym przez siebie Zakładzie G raficznym „S ztuka” . P óźniej A leksander Sysko kierow ał pracow nią litograficzną Pom orskiej D rukarni Rolniczej, w której Zygfryd G ardzielew ski staw iał pierw sze kroki w zawodzie. S k u p iała ona a rty stó w toruńskiej K o n fratern i, a w śród nich braci B ru n o n a i Feliksa G ęstwickich, E d w a rd a K arnieja, Ignacego M azurka i innych.

W ielka znajom ość kom pozycyjnych w artości lite ry i technik litern i­ czych, a także dośw iadczenie i um iejętność ich stosow ania, w yw odzące się niew ątpliw ie z tale n tu , znalazły potw ierdzenie naw et w realizacjach, któ re nie w chodzą w dziedzinę drukarstw a, lecz innych gałęzi sztuki. M ożem y je spraw dzić w projektow anych przez niego i w ybitych w M ennicy Państw ow ej m edalach, a także w zaprojektow anym przez niego układzie literniczym m arm urow ej tablicy pam iątkow ej ku czci Z ygm unta M ocar- skiego w hallu toruńskiej K siążnicy M iejskiej.

Nie tra k tu ją c pow ażnie różnych haseł i tendencji pseudonow oczesnego drukarstw a, prześcigającego się złym sm akiem w doborze p ism a d ru k ar­ skiego i koloru drukarskiej farby, ja k i k sz tałtu kolumny, Zygfryd G ar­ dzielewski w ciągu wielu la t swej pracy, ta k w toru ń sk ich Z akładach Graficznych, ja k później w utw orzonej przez siebie Oficynie D ru k ar­ skiej K siążnicy M iejskiej, budow ał k ształt artystycznych książek i druków wyłącznie w oparciu o klasyczną czerń, rzadko zdobioną szlach etn ą czerw ienią w ybranych tytułow ych fragm entów . Z u podobaniem dobierał dla nich g a tu n k i papierów , um iejętnie operując g ra d ac ją ich bieli i fak­

(6)

tu ry oraz kolorystyką. Niezwykłe efekty tych zabiegów cieszą oko znawcy szczególnie w obw olutach i okładkach, p a rtiac h p rz e d - i pozateksto- wych, zam ykających części literackie lub inform acyjne i w ygryw ających technologiczną ich u rodę tak w harm onii, ja k i w k o n trastach .

W tym m iejscu w spom nieć w a rto o dobieraniu przez Z ygfryda G ar­ dzielewskiego z wielką lubością oryginalnych, często w ydłużonych for­ m atów książek i druków w ychodzących spod jego ręki. P ro p o rcjam i swych w ym iarów nieraz sięg ają one krańców estetycznej równow agi i m oże dla­ tego są ta k piękne. J e s t w tych doborach poziom ów i pionów coś z poszu­ kiw ań, jak ie niegdyś charakteryzow ały p ięknodruki lejdejskie Elzevierów. Je st też coś, co każe d o p atry w ać się w nich p ró b łączenia form i treści z różnych czasów, zw łaszcza w układach kolum n budow anych często n a zasadzie sym etrii osiowej, zawsze bardzo dekoracyjnej.

N a szczególną uwagę w dziedzinie łączenia stary ch form i nowych treści zasługują zw łaszcza projektow ane przez Z ygfryda G ardzielew skiego sygnety drukarskie i sym bole plastyczne takich insty tu cji k u lturalnych ja k M uzeum Okręgowe w T oruniu, B ydgoskie Tow arzystw o Naukowe, T oruńskie Tow arzystw o K ultury, Tow arzystw o M iłośników T o ru n ia czy Oficyna D rukarska K siążnicy M iejskiej. Zwłaszcza sygnet tej ostatn iej, zaw ierający w sobie sym bolikę dru k arstw a, T o ru n ia i płynącej u jego stóp W isły zachw yca połączeniem archaicznej treści z now oczesną form ą.

W iele uwagi w y p ad a poświęcić projektow anym przez niego plakatom . Choć nie należą one do dziedzin sztuki książki, stanow ią je d n a k w ażną gałąź nowoczesnego d ru k arstw a oraz jego techniki kolorowego offsetu. S ztuka plak atu Z ygfryda G ardzielew skiego u d o kum entow ana jes t licz­ nym i jego realizacjam i, począw szy od najw cześniejszej z 1945 r. K iedy w roku 1973, pam iętnym w T oruniu 500-leciem urodzin M ikołaja K o­ pernika, wielka t a rocznica wyzwoliła niezw ykłą ilość w ażnych im prez naukow ych i kultu raln y ch , tow arzyszyło im m nóstw o druków i w ydaw ­ nictw artystycznych n a różnym poziom ie, w śród których w ybijały się sw ą w artością plasty czn ą opracow ania Z ygfryda Gardzielew skiego. Zrealizo­ wany zo stał wówczas zam ysł pokazania tej jego tw órczości n a odrębnej w ystaw ie. K om entując j ą w okolicznościowym w ydaw nictw ie określiłem jej eksponaty, w śród których najw iększą uwagę zw racał duży zespół ko- pernikańskich plakatów , jak o n a jtrafn iej w yczuw ające sw ymi ujęciam i powagę i znaczenie wielkiej rocznicy, ta k w zakresie pom ysłu oraz kom ­ pozycji, ja k również zastosow anych rozw iązań graficznych. O p in ia ta jest oczywiście nad al ak tu a ln a.

(7)

czyste otw arcie nowego gm achu Książnicy M iejskiej im. M. K opernika połączone z obchodam i 50-lecia tej wspaniałej biblioteki. W życiu Zyg­ fry d a G ardziełew skiego fakt ten zyskał znaczenie przełomowe. O d wielu lat m arzył on o założeniu w T oruniu małej dru k arn i pracującej n a stary ch m aszynach i tradycyjnym i m etodam i, gdzie d ru k a rz -a rty s ta , niezw iązany bezw zględnością ekonomicznych w ym agań i planów , m ógłby oddaw ać się tylko poszukiw aniu piękna w sztuce książki. D otychczasow e jego sta ra n ia 0 założenie takiej drukarni w dawnej siedzibie toruńskiej loży m asońskiej, dziś należącej do nowej diecezji toruńskiej Kościoła katolickiego, nie rokowały nadziei n a sukces. D opiero nowy gm ach K siążnicy i poparcie tej idei przez d y re k to ra Alojzego Tujakowskiego pozwoliły n a jej realizację. K o rzy stając z życzliwej pom ocy licznych przyjaciół w zakładach poligra­ ficznych całej Polski, Zygfryd Gardzielew ski szybko skom pletow ał od p o ­ wiedni p ark m aszynow y o raz niezbędne urządzenia. O bjął też kierow nic­ two nowej drukarni, której rozruch n astąp ił ostateczn ie w połowie 1975 r. N adano jej nazw ę Oficyna D rukarska K siążnicy M iejskiej im. M. K oper­ nika w T oruniu. W spom niany już jej sygnet drukarski p ro jek tu Zyg­ fryda G ardziełew skiego firmował w szystkie jej d ruki i publikacje różnych zleceniodaw ców. D rukow ano tu zwłaszcza w szystkie w ydaw nictw a To­ w arzystw a Bibliofilów im. J. Lelewela w T oruniu. W ielką różnorodność techniczną obok wysokiego poziom u artystycznego przez w szystkie la ta pow ojennego okresu zapew niała im w łaśnie sztuka Z ygfryda G ardzielew - skiego.

Sum ując nasze rozw ażania o tej sztuce, spróbujm y znaleźć odpow iedź n a tylko jedno, lecz zasadnicze pytanie. Co mianowicie było powodem , że tak wiele znanych ze swych sukcesów edytorskich osób i in sty tu cji prosiło go o graficzne opracow anie przygotow yw anych w ydaw nictw , zw łaszcza po­ zycji specjalnego znaczenia, którym urody m iała d odać wyjątkow o piękna 1 szlach etn a form a? O tóż nie m a w ątpliw ości, że każdy z tych wydawców, dobrze znających zasadzki i niebezpieczeństw a współczesnego edytorstw a, m iał bezgraniczne zaufanie do kreacyjnych możliwości i dokonań Zygfryda Gardziełewskiego.

Było to zaufanie do jego artystycznej intuicji, k tó rą m ożna nazw ać różnie: w rodzonym sm akiem , talentem albo naw et d arem Bożym, a k tó ra w jego pracy stanow iła tylko niewidzialny, lecz przecież najpew niejszy drogowskaz pośród wielu niepew nych, krętych i m ylnych dróg nowoczesnej sztuki.

(8)
(9)
(10)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jeśli chodzi zaś o sam styl symbolistów, nie różnił się on nazbyt od sposobów wykorzystywanych przez przedstawiciele innych szkół. Symboliści byli po prostu bardziej otwarci

EUWT NOVUM sprzyja wyraźnej intensyfikacji prac nad rozbudową funk- cji turystycznej, w szczególności rozbudową klastra turystycznego na po- graniczu polsko-czeskim; głownym

Składa się z sześciu rozdziałów, które omawiają kolejno: zagadnienie atmosfery; zagadnienie hydrosfery; zagadnienie litosfery; zagadnienie kosmosfery;

Na podstawie kombinacji form poszczególnych elementów fibul krzyżowatych oraz współwystępowania zapinek z inny- mi przedmiotami M.-J. 62) utworzyła trzy gru- py cech mających

Celem przeprowadzonych badañ by³a ocena czêstoœci wystêpowania zaburzeñ autonomicznych u chorych na chorobê Parkinsona przy pomocy wybranych metod oraz analiza zale¿noœci

Ale mo¿liwy jest wybór inny: wzajemne uznanie podmiotowoœci, wzajemne uznanie przez ja i nie-ja, ¿e s¹ one wobec siebie nawzajem wartoœciami równorzêd- nymi, a zarazem czymœ

In the wake of micro-ramp, primary and secondary high surface heat flux regions are observed in the wake flow, corresponding to the high-speed regions produced by the

• A dynamic analysis of the XD-115 wind turbine generator is conducted, establishing structural excitation sources and how they interact with the resonance frequencies (Chapter 5 )..