• Nie Znaleziono Wyników

Legion jenerała Józefa Bema w walce o sukcesyę portugalską

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Legion jenerała Józefa Bema w walce o sukcesyę portugalską"

Copied!
33
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Legion jenerała J ózef a Bema

w walce o sukcesyę portugalską,

I

.

W alka o sukcesyę portugalską, toczona przez rodzonych braci, synów króla Jana VI, Dom P ed ra i Dom Miguela, jako p o ­ czątkową przyczynę swoją m iała rozwój w ypadków w najpiękniej­ szej kolonii portugalskiej — Brazylii.

Brazylia, kraj o olbrzymiej przestrzeni, wielkich bogactwach przyrodzonych, żyznej ziemi, słow em kolonia, posiadająca przy­ szłość gospodarczą świetną, m ogąca zaprawdę zostać perłą domu Braganza, była w istocie rzeczy, w początkach XIX stulecia, krainą nędzy i ciemnoty. Nieumiejętna, rabunkow a gospodarka rządow a, polityka ucisku, prohibicyi, narzucenia naw et wyłączności p o śre­ dnictw a handlow ego P ortugalii w obrotach wszechświatow ych, wszystko to łącznie doprow adziło do zupełnego praw ie zaniku gospodarczego tej zamorskiej prow incyi portugalskiej. Nic więc dziwnego, że w w arunkach gospodarczego upadku, w śród ludno­ ści Brazylii szerzyła się z w ielką siłą polityczna obojętność i po­ lityczna depresya; myśl zmiany nieznośnych stosunków nietylko że nie znajdow ała posłuchu w m asach szerszych, ale naw et zrzadka w głowach światlejszych brazylijczyków się rodziła.

W owe czasy rządy królew skie w Portugalii, odkąd w r. 1792 królow a Marya I popadła w obłąkanie, spraw ow ał syn jej rejent książę Jan, um ysł konserw atyw ny, o miernawej inteligencyi, cał­ kowicie opanowany przez kler i szlachtę, typow y przedstaw iciel obskurantyzm u, charakterystycznego dla w ładców pyrenejskich. O kolonię brazylijską Jan Braganza zgoła nie dbał i o niej nie pamiętał. Dopiero w r. 1808, obaw iając się najścia w ojsk napo­ leońskich, przypom niał sobie, że przecież Brazylia je st dogodnym

(3)

punktem schronienia, miejscem ucieczki przed pułkami francuskimi. O ddaw szy tedy P ortugalię pod opiekę Anglii, sam w yjechał do Brazylii, zamieszkując w Rio-da-Janeiro. Dla Brazylii był to, do pew nego stopnia, punkt zwrotn}\ Dom Jan naocznie bowiem prze­ konał się o nędznym stanie swojej najpiękniejszej bądź co bądź kolonii, chcąc więc ułatw ić rozwój gospodarczy Brazylii, otw orzył jej porty dla okrętów w szystkich państw , zaprzj^jaźnionych z Por- tugalią.

Z otw arcia portów brazylijskich skorzystała przedewszystkiem Anglia, zwłaszcza, że umowy specyalne, zaw arte pomiędzy Portu- galią a rządem angielskim *), gw arantow ały m arynarce handlowej angielskiej tyle rozm aitych przyw ilejów , iż w krótkim czasie B ra­ zylia stała się w rzeczywistości rynkiem wielko-brytańskim.

O tw arcie portów brazylijskich umożliwiło nietylko dostęp okrętów , przew ażnie angielskich, do brzegów Brazylii, ale p rzy­

czyniło się jednocześnie do zwiększenia przedsiębiorczości gospo­

darczej, zwłaszcza żywiołów napływ ow ych. Przem yśl i handel poczęły szy bko wzrastać, dobrobyt ludności, której liczba rów nież się zwiększyła, znacznie postąpił. W raz z postępem gospodarczym, w zrastać zaczęła świadomość tego, że zależność od państw a bez rozw iniętego życia społecznego, bez przyszłości politycznej i go­ spodarczej, jakiem była Portugalia, krępuje Brazylię i hamuje jej rozwój, szkodzi jej przyszłości.

Dom Jan przebyw ał ciągle jeszcze w Rio-da-Janeiro. W p raw ­ dzie po upadku N apoleona zam ierzał on, wobec zniknięcia widma niebezpieczeństw a, pow rócić do Portugalii, chętnie jednak dał po­ słuch nam owom angielskim, by nadal pozostał w Brazylii, gdzie dla rządzących bez kontroli królestw em portugalskiem jen erałó w

i dyplom atów angielskich, był mniej — nie to, że niebezpiecznym, ■—

ale, — nie miał wcale możności bezpośredniego w trącania się do gospodarki angielskiej w m etropolii. ,

Bezczynność w rządzeniu posiadłościami europejskiem i w eto­ w ał sobie książę-rejent spraw ow aniem rządów surowych i auto­ kratycznych w Brazylii. W polityce swojej podejrzliw y , a niepo- siadający przytem żadnej myśli przewodniej, gnębił on brutalnie nietylko w zrastający ruch wolnościowy, ale naw et dążenie szer­ szych kół do oświaty i zdobycia zdrowej kultury europejskiej.

N ietolerancyjne, bezwzględne rządy Dom Jan a podniecały bardziej jeszcze ogólne niezadow olenie, potęgow ały znaczniej se­

94 L E G I O N J E N E R A Ł A J Ó Z E F A BEMA.

(4)

paratystyczne dążenia brazylijczyków, znajdujących podnietę w re­ w olucyjnych akcyach kolonii hiszpańskich, a w zw ycięstwach ludności tam tejszych — nadzieję wolnego jutra. Tw orzyć się po­ częty konspiracjrjne sto w arzy szen ia1)) których celem działań było oderw anie się od Portugalii i utw orzenie państw a niepodległego i republikańskiego. Sporadyczne zamieszki i w ybuchy powstańcze rząd w praw dzie tłumił, jednak ogień niezadowolenia, który z cza­ sem miał się rozniecić w ja w n y przejaw buntu, tlił dalej w szero­ kich kołach ludności brazylijskiej.

W tym już czasie Dom Jan był nie jeno rejentem , spraw ują­ cym rządy w imieniu swej matki, lecz dzierżył, po śmierci w ro ­ ku 1816 D onny Maryi I, pełną w ładzę królewską, jako Jan VI, król Portugalii. W stosunku do swoich poddanych, zwłaszcza brazylij­ czyków, nie zmienił on w niczem swego dotychczasow ego postę­ powania. W ybuchające przejaw y niezadow olenia i dążeń separa­ tystycznych tłum ił krw awo przy pomocy swoich żołnierzy, spro­ w adzanych w coraz to większej liczbie z Europy. Zam iast przepro­ wadzeniem ważniejszych reform adm inistracyjnych i politycznych położyć kres zamieszkom, conajmniej uspokoić i zadowolnić umiar- kowańsze żywioły w Brazylii podniesieniem tego kraju do rzędu i godności królestw a, rzecz p ro sta tylko pod względem tytularnym , dążył do uszczęśliwienia tego kraju. O statecznym zaś wynikiem tej całej niemądrej i bezwzględnej polityki Jana VI było w zrasta­ jące coraz bardziej niezadow olenie z rządów portugalskich, oraz

zwiększenie się aspiracyi separatystycznych ludności Brazylii. Pow stanie w ojskowe w O porto i L izb o n ie2) znalazło swój odgłos i w Brazylii. Północne prow incye brazylijskie proklam o­ wały, na wieść o wybuchu rew olucyi w Portugalii, te same wol­ nościowe hasła, jakie rozbrzm iewały na ulicach O porto. Za przy­ kładem Brazylii północnej, w rzenie ogarnęło i pozostałą część kraju, wyrażając się otw arcie w żądaniach usam odzielnienia B ra z jd iiije j uniezależnienia od Portugalii. Jan VI, którego kortezy w zywały do natychm iastow ego pow rotu do Portugalii, rozumiał, że w tych

') W r. 1814 u tw o rzy ło się w P ern a m b u co sto w a r z y sz e n ie , sk iero w a n e p r zeciw k o rządom p ortu galsk im w B razylii. Por.: L a v isse et R am baud: H is­ toire g é n é r a le du IV -e s iè c le a n o s joui s. T. X. Paris. 1909 str. 84b.

2) R e w o lu c y a w o jsk o w a w y b u ch ła w O p orto dnia 24 sierp n ia 1820 r., szyb k o ro zszerza ją c się r ó w n ie ż w L izb o n ie. R e je n c y a p ortu galsk a z w o ła ła k o rtezy , które u ło ż y ły k o n sty tu cy ę, w z o ro w a n ą na k on stytu cyi hiszpańskiej z r. 1812. K o rtezy w e z w a ły Jana V I b y natychm iast p o w r ó c ił do P ortu galii i o b ją ł k on stytu cyjn e rząd y p ań stw em .

(5)

96 L E G I O N J E N E R A Ł A J Ó Z E F A BEMA.

w arunkach wyjazd jego z Brazylii będzie hasłem ogólnym do oder­ w ania się Brazylii od metropolii. Zam ierzał on wobec tego wysłać swego starszego syna Dom Pedra, zaś w Brazylii zwołać sejm do­ radczy — procuradores, któryby opracow ał podstaw y przyszłej konstytucyi brazylijskiej. W ybuch jednak zamieszek ulicznych w samem R io-da-janeiro skłonił ostatecznie Jana VI do opuszcze­ nia Brazylii, tem bardziej, że kortezy wciąż ponaw iały swoje w e­ zwanie do pow rotu do Portugalii.

W Brazylii pozostał starszy syn królew ski Dom P edro w cha­ rakterze rejenta, którego Jan VI upoważnił poufnie, by przystąpił do ruchu separatystycznego 0, o ile będzie to rzecz nie do uni- knienia. Skoro Brazylia miała być straconą dla Portugalii, nie chciano, by również straconą była dla dynastyi Braganzów. Poli­ tyka Dom P edra polegać miała na stopniow em ustępow aniu żąda­ niom kolonii, w stosunku zaś do Portugalii winien był on osła­ biać i przeciwdziałać działalności kortezów oraz ich wpływom.

Don P edro szybko nader skorzystał z ojcowskiego upow a­ żnienia. Rozumiał on, że przyszłość Brazylii napraw dę zależy od usamodzielnienia jej politycznego bytu. W idział w yraźnie, że zw ią­ zek z Portugalią hamująco, a naw et paraliżująco działa na rozkw it tego kraju, że więc zerw anie związku z Portugalią je st konieczne.

Położenie jego było jednak bardzo trudne. W szak m usiał je ­ dnocześnie, jako przyszły król portugalski, następca praw ow ity J a ­ na VI, liczyć się z interesam i Portugalii, z ambicyą metropolii. A przy- tem utw orzenie now ego samodzielnego państw a konstytucyjnego w Brazylii czj^ż nie kolidowało z poglądami Św iętego Przymierza, z którym liczyć się musiał, chociażby przez wzgląd na stosunki ro d zin ne?2). W szystko to razem postawiło Dom P edra w sytuacyi zapraw dę trudnej, bo pełnej sprzeczności, z których wiele musiał wziąć pod uwagę, uwzględnić lub uszanować.

Szuka! więc Dom Pedro jakiejś drogi pośredniej, wyjścia, któreby wszystkie te czynniki uwzględniało. Skłonnym był tedy do popierania autonomicznych dążeń brazylijskich, żądał jednak zachowania dynastycznej i djrplomatycznej łączności z Portugalią, opierał się też całkowitem u z m etropolią zerwaniu.

Kompromisowa jednak polityka Dom P edra nie znajdowała

1) Por. L a v is s e et Ram baud: H isto ire g é n é r a le IV -e s iè c le a n os jours. T . X . P aris. 1909, str. 847.

2) D om P ed ro o ż e n ił się w r. 1817 z arcy k siężn iczk ą L eo p o ld y n ą , córką F ranciszka I ce sa r z a a u stry a ck ieg o .

(6)

wcale żywszego oddźwięku w społeczeństw ie brazylijskiera. P anow ał tam zamęt i polityczna rozbieżność. Republikanie, federaliści pół­ nocni, w nienawiści swej do centralistycznej polityki i w dążeniu do uniezależnienia się od władz w Rio-da-Janeiro, w ystąpienia swoje koordynow ali z akcyą kortezów w Lizbonie, była więc to w gruncie rzeczy polityka unifikacyi i liberalizmu. Na południu monarchiści parli ku całkowitem u oderw aniu Brazylii od Portugalii, zatem polityka ich była separatystyczną i jednocześnie monarchi- styczną. Utrzymanie natom iast istniejącego stanu rzeczy, to zna­ czy dotychczasowego związku pomiędzy kolonią brazylijską a k ró ­ lestwem portugalskiem , było naczelnym postulatem portugalczyków , zamieszkałych w Brazylii.

Polityczna opinia portugalska z zaniepokojeniem śledziła roz­ wój w ypadków w kolonii brazylijskiej. Pod wpływem tego zanie­ pokojenia kortezy lizbońskie w ydały w spraw ie Brazylii szereg dekretów, znoszących rządy centralne w Rio-da-Janeiro, łączących w prost bezpośrednio z Portugalią każdą z 14 prow incyi brazylij­ skich, oraz obowiązujących księcia rejenta Dom P edra do natych­ miastowego pow rotu do Portugalii. D ekrety kortezów, godząc w najważniejsze punkty żądań brazylijskich, rozpaliły na nowo

ży w y płomień powstańczy, jednocześnie wzmacniając pozycyę Dom

Pedra na gruncie brazylijskim. W brzmieniu dekretów dopatry­ wała się bowiem polityczna opinia brazjdijska potępienia dotych­ czasowej polityki Dom Pedra, którego, jako w spółw innego w nie­ pożądanym dla interesów m etropolii rozwoju w ypadków, chciano wydalić ze stolicy Brazylii, a tem samem osłabić parcie kół brazjr- lijskich w kierunku osw obodzenia swego kraju. Zabiegi więc po­ litycznych sfer brazylijskich zogniskow ały się przedewszystkiem wokoło Dom Pedra, którego chciano zatrz\ľmac w stolicy i skłonić do niedania posłuchu żądaniom kortezów.

Był to dla Dom P edra mom ent przew idziany przez ojca jego Jana VI na wyjezdnem do Lizbony. T eraz w łaśnie bieg w ypad­ ków doszedł do tego punktu, przy którym Dom P edro mógł sko­ rzystać z instrukcja ojcowskiej, że skoro Brazylia musi być stra­ coną dla Portugalii, niechaj będzie przynajmniej uratow aną dla domu Braganzów. Skw apliw ie więc skorzystał z domagań się brazyłijczyków, by pozostać w Brazylii i żądania kortezów odrzu­ cić; wyjazdu do Lizbony odmówił, zwołał na dzień 16 lutego 1822 r. do Rio-da-Janeiro zebranie doradcze, celem ułożenia pod­ staw przyszłej konstytucyi brazylijskiej; na pierw szego swego mi­ nistra powołał przywódcę separatystów Jose Bonifacio de A ndradę, oraz zmusił wojska portugalskie do opuszczenia ziemi brazylijskiej.

(7)

98 L E G t O N J E N E R A Ł A J Ó Z E F A BEMA.

В5ГІ0 to zerwanie tyloletniej łączności kolonii brazylijskiej z m e­

tropolią portugalską, początek niepodległego bytu.

K ortezy lizbońskie w obec w ypadków brazylijskich chwyciły

się środków represyjnych. W ydały one now y szereg ostrych

w swej treści dekretów , zabraniających dowozu broni i amunicyi do Brazylii, stawiających m inistrów Dom P ed ra w stan oskarżenia, wzywających w końcu księcia rejenta, by natychm iast pow rócił do E uropy, pod grozą u traty praw do sukcesja portugalskiej l). Rząd portugalski wysłał now e oddziały wojskowe do portu brazylijskiego Bahia; sytuacya się zaostrzyła, grożąc poważnym konfliktem wo­ jennym.

Zarządzenia wojskowe rządu portugalskiego, zwłaszcza surowe dekrety kortezów lizbońskich, podnieciły bardziej jeszcze nieprze­ jednany nastrój kół separatystycznych w Brazylii. Dom Pedro, uprzednio już zdeklarow awszy się jako stronnik ruchu w yzw oleń­ czego, cofnąć się teraz nie mógł. Zaraz po pierwszym przecież dekrecie represyjnym kortezów przyjął on tytuł dożywotniego i konstytucyjnego obrońcy Brazylii, a jako taki nie mógł zupełnie poddać się woli kortezów, naw et pod grozą utraty praw a następ­ stw a tronu portugalskiego, wzywających go do porzucenia zbun­ towanej kolonii.

Nie zwracając więc zgoła uwagi na kortezy lizbońskie, które odrzuciły program autonomiczny deputow anych brazylijskich, Dom P edro zwołał w dniu 5 czerwca 1822 r. konstytuantę brazylijską, w ydał manifest, wzyw ający lud brazylijski do wywalczenia w olno­ ści przy pomocy siły zbrojnej, przjrjmując za hasło okrzyk bojow y separatystów : Independencia ou morte.

Zdecji'dowane stanow isko Dom P edra zwiększyło niepomiernie jego popularność; ludność stolicy, podniecona przygotow aniam i wojennemi i wj^raźnem zerw aniem z Portugalią, obw ołała Dom

P edra w dniu 12 października 1822 r. cesarzem Brazylii. Brazylia

była tedy dla P ortugalii straconą, pozostała jednak nadal w po­ siadaniu dynasty i Braganzów.

Zostawszy cesarzem Brazylii, Dom Pedro starał się unikać ostrych starć z daw ną m etropolią; przeciwnie, starał się ze wszech sił osłabić politykę nieprzejednania w stosunku do Portugalii, prow adzoną przez A ndradę. Jednocześnie zmierzał on do nie- draźnienia Św iętego Przymierza, zwalczał energicznie praw ie że republikańską konstytucyę, którą grupa republikańska łącznie

(8)

z A ndradą Ł) starała się mu narzucić. W ostateczności naw et do­

konał Dom Pedro w d. 12 listopada 1823 r. zamachu stanu, roz­

wiązując całkowicie konstytuantę brazylijską. Zw iązany jednak zobowiązaniami konstytucyjnem i, w krótce, bo w marcu roku na­ stępnego, ogłosił now ą konstytucyę, o partą na zasadach r. 1789,

względnie jednak liberalną. Była to wszakże konstytucya pisana,

nie posiadająca gw arancja poważnych; nic dziwnego, ze Dom P e­ dro spraw ow ał właściwie rządy dyktatorskie, dusząc wszelkie prze- jaw jr buntu, w ybuchające sporadycznie, zwłaszcza w prow incyach północnych, przjr pomoc y wojsk swoich, prow adzonych przez zna­ nego z w alk chilijskich adm irała Cochranea.

Rząd portugalski przez długi czas nie chciał uznać niepodle­ głości Brazylii i nowjrch konstytucjqnj7ch rządów Dom Pedry. O pór Portugalii podtrzym yw ało Św ięte Przymierze, które zamie­ rzało naw et interw eniow ać w Brazylii na rzecz dawnej metropólii. Na przeszkodzie jednak stała polityka angielska Canninga, który dla tych samych powodów, dla jakich, nienadługo przedtem, uznał niepodległość nowjrch republik południowo-am erykańskich, parł Portugalię do uznania now ego stanu rzeczy w Brazylii. Poważne również znaczenie miało proklam ow anie przez prezydenta Mon- roego jego panam erjrkańskiej doktryny z r. 1823, z okazyi pogło­ sek o kongresie m ocarstw europejskich w spraw ie now jrch repu­ blik południow o-am erykańskich, utw orzonych z byłych kolonii hiszpańskich 2). Bezw ątpienia do k ttyna Monroego powstrzj^my- w ala alians trójcesarski od interw eniow ania na rzecz królestw a portugalskiego. Tem bardziej, że gabinet parjrski, którego przed­ tem zbytnio nie przerażały now e republiki południow o-am erykań­ skie, tem mniej miał pow odów do czynnego w trącania się w spra-

wj7 brazylijskie, gdzie przecież zasada m onarchiczna ocaloną bj'Ia

i zdołała się utrzj^mać.

') A ndrada, p ie r w sz y m in ister D om P ed ra, z a m ie r z y ł p rzep row ad zić p raw o, w yd alające w szy stk ich p o r tu g a lczy k ó w , za m ieszk u jących je s z c z e B ra zy ­ lię. D om P e d r o k a teg o ry czn ie tem u się sp rzeciw ił; u d zielił A n d rad zie d ym isyi i p o w o ła ł n o w y c h m in istró w z g ru p y um iarkow anej. A ndrada w o b e c te g o p o łą c z y ł się z o p o zy cy ą republikańską.

2) M onroe, na w ia d o m o ść o ew en tu a ln ej in terw en cy i m o ca rstw eu ro p ej­ skich z k o ń cem 1823 r., m ającej u reg u lo w a ć stosunki, w y tw o r z o n e p rzez re- w o lu c y e w koloniach a m eryk ań sk ich H iszp an ii, o św ia d czy ł, ż e A m ery k a nie m oże b yć ju ż uw ażaną za objekt k o lo n iza cy i, oraz, ż e o ile in te r w e n c y a m o ­ carstw sp r z y m ierzo n y ch w y rzą d zi k r z y w d ę n o w y m p ań stw om , w ó w c z a s S tan y Z jed n o czo n e n ie będą m o g ły p o zo sta ć w id zem p ostron n ym , b e z w zg lęd u na form ę, w jakiej in te r w e n c y a taka się p r z e ja w i. Por. L a v iss e et R am baud; H isto ire g én éra le du IV -e siè c le a n o s jo u rs. T. X . Paris. 1909. str. 842.

(9)

100 L E G I O N J E N E R A Ł A J Ó Z E F A BEMA.

Kiedy nadzieje wm ieszania się państw europejskich, zw ła­ szcza Św iętego Przymierza, do zatargu portugalsko-brazylijskiego całkowicie zawiodły, rząd lizboński ujrzał się zmuszonym do uzna­ nia now ego w Brazylii stanu rzeczy, tembardziej, że ku temu ener­ gicznie parł Canning, stojąc}/ na cżele rządu protektorki P ortugalii— W ielkiej Brytanii.

S tan ął tedy pom iędzy królestw em portugalskiem a cesarstw em brazylijskiem w d. 29 sierpnia 1825 r. pakt, na mocy którego P o r­ tugalia uznała całkow itą niezależność dawnej swej kolonii. Król Jan VI odstępow ał praw a swoje do Brazylii swem u starszem u s y ­

now i Dom Pedrze, jako cesarzowi brazylijskiemu.

Jan VI tem jeno mógł się pocieszyć, że jego poufna instruk- cya, dana synowi ńa wyjezdnem z Rio-da-Janeiro w r. 1821, dała się wogóle przeprowadzić.

Była wprawdzie Brazylia całkowicie stracona dla korony p o r­ tugalskiej, nie stracili jej atoli Braganzowie.

O stateczne zamknięcie zatargu portugalsko-brazylijskiego skom­ plikowało jednak kw estyę portugalskiej sukcesyi. Zrzekał się w praw ­ dzie Jan VI praw do Brazylii na rzecz syna swego, cesarza Dom P edra I, jednak Dom Pedro zgoła nie zrzekał się swych pretensyi do sukcesyi portugalskiej, nie w yrzekł się zupełnie i wyraźnie p ra­ wa następstw a tronu. A jednak, w pewnych kołach portugalskich, zwłaszcza w śród otoczenia fanatycznej, mściwej królowej dewotki C arlotty, siostry króla hiszpańskiego F erdynanda VII, a żony Jana VI, panow ało mniemanie, u większości dw oraków praw dopodobnie nie­ szczere, że skoro Dom Pedro przyjął cesarski tron brazylijski, skoro stanął na czele ruchu separatystycznego w dawnej kolonii, tem samem zrezygnował widocznie z sukcesyi portugalskiej. Za p ra­ wowitego teraz następcę tronu koła te uw ażały młodszego syna Jana VI — Dom Miguela, w ychow ańca i ulubieńca zarazem królo­ wej Carlotty.

Dom Miguel, młodzieniec gw ałtow nego charakteru, brutalny, krwiożerczy naw et, ja k to okazało zachowanie się jego w czasie zamieszek rew olucyjnych w r. 1820, nie cieszył się w szerszych kołach ludności sym patyą. Nie był on również dzieckiem iubia- nem przez ojca—króla Jana VI. Dla obu tych przyczyn w^ysłany był, wolą ojcowską, z Portugalii do W iednia, rzekomo dla dalszego kształcenia się, gdzie baczną opiekę, a jednocześnie i nadzór roz­ toczył nad nim M etternich — dusza Św iętego Przymierza.

Nadzieje zwolennikow Dom Miguela i królowej C arlotty nie­ pokoiły kierownicze koła polityczne Portugalii. O baw iano się nietylko komplikacyi politycznych z tego powodu, ale, co najw aż­

(10)

niejsza, przyszłe gw ałtow ne rządy Dom Miguela napełniały grozą kierow ników polityki portugalskiej, zarów no zewnętrznej jak i w e­ wnętrznej. Przytem żyw iono nadzieję, że objęcie tronu portugal­ skiego przez cesarza brazylijskiego bardziej zbliży daw ną m etro­ polię do kolonii i odw rotnie, ew entualnie nastąpić by mogła p er­ sonalna unia obu tych państw .

S tarał się więc rząd portugalski, by praw a dziedziczenia Dom P ed ra objęte były gw arancyą angielską. Rząd jednak wielko-bry- tański, w przew idyw aniu krw aw ych komplikacja, nie chciał się podjąć obowiązków, bezpośrednio nie w ypływ ający ch z daw niej­ szych um ów i traktatów , a te przecież dotyczyły wy łącznie praw ie stosunków i spraw zew nętrznych.

W krótce po podpisaniu um ow y portugalsko-brazylijskiej, bo

10 m arca 1826 r. król Ja n VI, po kilkudniowej chorobie umarł;

rządy objęła na razie rejencya, na czele której stanęła córka zm ar­ łego króla, infantka Izabela Mary a, zdecj^dowana przeciwniczka stronnictw a matczynego. K rólow a w dow a w Lizbonie, ukochany syn jej, Dom Miguel w W iedniu, zajmowali stanow isko wyczekujące. Na skutek przedłożeri M etternicha x) pisał Dom Miguel z W iednia, że poddaje się ostatniej woli ojcowskiej, oraz że będzie oczekiwał decyzyi Dom Pedra, praw ow itego w ładcy Portugalii.

Na wiadomość jednak o śmierci Jan aV I, senatorzy i posłowie brazylijscy, zebrani w Rio-da-Janeiro, w przew idyw aniu personalnej unii portugalsko-brazylijskiej, oświadczyli, iż czasowe naw et połą­ czenie korony brazylijskiej i portugalskiej je st zupełnie niemożli- wem. Była to dla Dom Pedrjr pow ażna przestroga, z którą również pow ażnie liczyć się musiał, tem bardziej, że pozj^cya jeg o w B ra­ zylii niezupełnie dotąd była ugruntow aną. W obec więc tąk w y­ raźnego postaw ienia kwestyi przez deputow anjrch brazylijskich, zdecydował się Dom Pedro zachow ać dla siebie koronę brazylijską, tron zaś w dawnej m etropolii odstąpić swej siedmioletniej w ów ­ czas córce, D onnie Maryi da G loria. Chcąc zaś uspokoić i opa­ now ać niezadow olonego Dom Miguela, zapowiedział Dom Pedro, że córkę swoją, królow ą portugalską, w yda za swego brata, zaraz po dojściu D onny Maryi da G loria do pełnoletności.

Orędzie Dom Pedra, zaw iadam iające o zrzeczeniu się przez niego tronu portugalskiego na rzecz s\vej córeczki, ukazało się 3 maja 1826 roku. Na kilka dni przedtem 2), Dom Pedro, jeszcze

‘) P or. S tern . G esch ich te E u rop as s e it den V erträ g en v o n 1815 bis zum F rankfurter F ried en v o n 1871. T. III. Stu ttgart 1901.

(11)

jako korzystający z pełni swych praw m onarcha portugalski, nadal swemu królestw u k o n sty tu cją, opartą, wzorem konstytucyi brazy­ lijskiej, na karcie francuskiej z r. 1789. Nadając z łaski królewskiej konstytucyjne formy rządu, zmierzał Dom P edro ku skrępow aniu stronnictw a królowej matki i Dom Miguela, ku utrudnieniu im akcyi intryganckiej, a wrogiej jego polityce. Jednocześnie piekł on przy tym konstytucyjnym ogniu i drugą pieczeń: nadając kon­ stytucyę, uprzedzał ew entualny w ybuch pow stańczy grup liberal­ nych i republikańskich, niezadow olonych z dotychczasow ych sy- stem atów rządzenia.

S praw ę rejencyi, na razie, ze względu na Dom Miguela, naj­ ważniejszą, określała konsiytucya (art. 92) w ten sposób, iż rejen- cyę spraw ow ał najbliższy pełnoletni krew ny królowej. Dom Miguel tedy byłby więc tym faktycznym kierownikiem rządów portugal­ skich, gdyby nie siedm naście miesięcy, brakujących mu do łat dw udziestu pięciu — w ieku pełnoletniego. Do czasu zatem dojścia do pełnoletności, w zastępstw ie Dom Miguela, rządy rejencyjne spraw ow ała dalej siostra jego i Dom P ed ra infantka Izabela Marya.

Znając dobrze gw ałtow ny, niedotrzym ujący przyrzeczeń, cha­ rakter Dom Miguela, nie dowierzając, by ten w ychow anek królowej Carlotty, nadzieja wszystkich grup w stecznych w Portugalii, rze­ telnie, szczerze spraw ow ał rządy państw a konstytucyjnego, obw a­ row ał się jeszcze Dom P edro w ten sposób, że w yraźnie zaznaczył, iż zrzeczenie się przez niego tronu portugalskiego uw ażać będzie za nieważne, o ile w szystkie urzędy państw ow e i publiczne w kró­ lestwie portugalskiem nie zaprzysięgną nadanej konstytucyi, lub 0 ile ślub Dom Miguela z córką jego M aryą da G loria nie odbę­ dzie się jeszcze na gruncie brazylijskim, przed wysłaniem jej do Europy. W ten sposób chciał Dom Pedro zmusić brata swego do uznania w ładzy królew skiej swej córki, oraz zniewolić go do szanow ania konstytucyi i rządzenia zgodnie z jej chociażby brzmieniem.

K onstytucya portugalska wj^wołała żywy niepokój w dyplo­ matycznych kołach europejskich. Nie było zgoła przecież tajem ­ nicą, że nadanie Portugalii przez Dom P edra konstytucja uważać będzie najbliższy tegoż państw a sąsiad — Hiszpania, га wyzwanie przeciw sobie wymierzone. Była więc k arta konstytucyjna p o rtu ­ galska objektem poważnych pow ikłań na p ółw jTspie pyrenejskim. Niepokoiła ona pozatem rządy europejskie ze względu, iż spodzie­ wano się nowych zabiegów reakcyjnych M etternicha, że oczekiwano in terwencyi Św iętego Przjanierza, że z górjr słusznie przypuszczano 1 spodziewano się now ych tajnych, krętackich inspiracyi tego

(12)

li tyka austryackiego i na dworze madryckim i w W iedniu, gdzie do­ tąd przebyw ała najważniejsza figura w tej całej grze — Dom Miguel.

Zaniepokojenie było pow szechne. N aw et Canning twierdził, że orędzie konstytucyjne Dom Pedra przeraziło go *). W gruncie bowiem rzeczy, w brew ogólnym przypuszczeniom, rząd angielski nie był zapraw dę świadom konstytucyjnych zam iarów Dom Pedra, pomimo, że najbliższjon tegoż pow iernikiem politycznym był dy­ plom ata angielski Charles S tu art, jeden z najbliższych w spółpra­

cowników i inspiratorów Dom P ed ra w t polityce brazylijskiej.

Cóż tedy mówić o M etternichu. D la m inistra w iedeńskiego konstytucyjne orędzie Dom P ed ra było objawem szaleństwa, utw o­ rzeniem źródła ciągłej anarchii. Tej ew entualnej anarchii należało przecież zdaniem jego przeciwdziałać, przyczjaię zniszczyć w za­ rodku. W tym sensie w ystosow ał on zaraz, bo 4 lipca 1826 r., okólnik do gabinetów państw sprzym ierzonych, oraz do Francyi. Przypom inając mocarstwom wzajemne zobow iązania i same zjazdy w O paw ie i Lublanie, zw racał M etternich w piśmie swojem uwagę m ocarstw na „rujnujące porządek społeczny“ postępow anie Dom Pedra, oraz na niebezpieczeństw o odzew ów rew olucyjnych w H isz­ panii, Francyi i W łoszech.

O baw y i napom nienia w iedeńskiego m inistra najlepsze przy­ jęcie i największą gotowość do w spółdziałania znalazły na polity- cznym gruncie pruskim. Gorzej znacznie dla zam iarów M eternicha ułożyły się stosunki w R osja. W praw dzie celowość i mądrość konstytucjrjnego postępow ania Dom P ed ra były przez dw ór p eters­ burski mocno kw estyonow ane, — pomimo to jednak, ze względu na dobre w tedy stosunki angielsko-rosjrjskie, zwłaszcza w spraw ie G recyi, gabinet petersburski nie chciał w yciągnąć praktycznych konsekw encyi z noty M etternicha i pow ierzjd Anglii, w myśl trak ­ tatów jej z rządem portugalskim , utrzjonanie porządku i pokoju na pograniczu hiszpańskiem.

Innych zobowiązań Canning bj^łby nie przyjął. W stosunku bowiem do Portugalii trzj^mał się zasady nie mieszania się do we­ w nętrznych stosunków tego państwa; na akcyę, zmierzającą do zmuszenia Dom Pedra, by nadaną k o n sty tu c ja cofnął, nigdjrby się nie zgodził. Dążył tylko Canning do łagodzenia tarć w ew nętrz­ nych, do ham owania zapędów antykonstytucjrjnej grupy królowej

C arlotty i zwolenników Dom Miguela. W tym sensie otrzymał

in stru k c ja ów czesnj' poseł angielski w Portugalii W illiam A ’C ou rt

') S te r n . G esch ich te E u rop as seit den V erträ g en v o n 1815 b is zum Frankfurter F r ie d e n v o n 1871. T. III. Stu ttgart 1901.

(13)

Zabiegi M etternicha skończyły się całkowitem niepowodzeniem; Francya po długich w ahaniach nietylko nie podzielała obaw metter- nichowskich, ale zupełnie otw arcie stanęła po stronie Canninga.

W tym czasie, kiedy gabinety europejskie obiegała nota Met­ ternicha, kied\r w poszczególnych stolicach naradzano się nad sytuacyą, przez postępow anie Dom P edra wytworzoną, konstytu­ cyjna karta wraz z manifestem przywieziona z Rio-da-Janeiro przez Charles S tuarta, w prow adzoną była w życie przez rejentkę D onnę

Izabelę Marjrę. 31 lipca 1826 r., z \o ż y \ N S z y sama przysięgę na n a­

daną konstytucyę, przyjęła ją od wszystkich wyższych urzędników państw ow ych. W przeprow adzeniu woli swego starszego brata, w sparta radą i pomocą Charles Stuarta, okazała się niezłomną. Nie dała ona zupełnie posłuchu posłom m ocarstw, wchodzących w skład Św iętego Przymierza, którzy, wiedząc już o nocie Met­ ternicha, a nie posiadając jeszcze w yraźnych instrukcyi, żądali w strzym ania przeprow adzania edyktu konstytucyjnego.

Była jednak rejentka, jak rzekliśmy, niezłomną. U tw orzyła ona liberalne ministeryum , pow ierzając kierow nictw o polityki państw o­ wej w ybitnemu liberałowi —· lekarzowi swemu, A brantesow i.

W szyscy w tym czasie przeciw nicy konstytucyi łączyli się. w o­ kół imienia Dom Miguela. Znano go przecież, jako w ychow anka fa­ natycznej matki, pam iętano z gw ałtow nych, ziejących nienaw iścią do ruchu ludowego, postępków w czasie rewolucyi r. 1820. W końcu wiedziano, że we W iedniu pozostaje stale pod w pływ em M etter­ nicha. Słowem, wszystkie antykonstytucjrjne żywioły w Portugalii nie w ątpiły ani chwilę, że je st on zdec\rdowanym, nam iętnym prze­ ciwnikiem, nadanej przez starszego brata konstytucyi. Żywioły te liczyły na pomoc wojska; rozw inęły one w tym celu agitacyę, celem skaptow ania sobie grup wojskowych; w śród żołnierzy kur­ sow ały odezwy, rzekomo przez Dom Miguela podpisane, wz\rwające ich do obalenia nienaw istnej konstytucyi. T u i owdzie w ybuchały rokosze niektórych oddziałów wojskowych; zawsze jeszcze dotąd tłumione, pociągafy za sobą mnóstw o ofiar. Przyw ódcy rokoszan uciekali zazwjfczaj do Hiszpanii, gdzie znajdowali nietylko gościnny przytułek, ale częstokroć i pomoc, umożliwiającą im dalsze zasila­ nie bronią i amunicyą, a naw et i ludźmi ruchów wichrzycielskicli, zwłaszcza w pogranicznych prow incyach portugalskich.

Na w ielokrotnie ponaw iane żądania rządu portugalskiego, do­ magającego się rozbrojenia rokoszan, szukających czasowego schro­ nienia w granicach królestw a hiszpańskiego, rząd F erdynanda VII odpow iada! odmownie. W zwalczaniu konstytucyi portugalskiej, która w rzeczywistości była przecież podnietą dla liberałów hisz­

(14)

pańskich i która bardziej podsyciła niezadow olenie w tych kolach panujące, Ferdynand VII i rząd jego bjdi nieugięci. Nie dosyć, że gabinet machycki odmówił uznania rejencyi infantki Izabeli Ma­ ryi, ale· naw et posunął się do tego, że za podpisem królew skim w ydal odezwę, bezpośrednio przeciwko konstytucyi portugalskiej wymierzoną. Sj^tuacya między obu państw am i staw ała się coraz bardziej naprężoną; w ojna staw ała się nieuniknioną. Jeżeli zaś do niej nie doszło, to dzięki tylko przestrogom angielskim i poparciu posla angielskiego w Madrycie, Lamba, przez posła francuskiego M oustiera, który chociaż nieszczerze i dwuznacznie Ł), jednak na zew nątrz energiczną akcyę swego angielskiego k o le g i,'w myśl otrzym anych z P aryża instrukcyi, popierał.

Dom Miguel, nadal przebyw ając w W iedniu, pod okiem Met- ternicha, zajmował wciąż stanow isko wyczekujące. Dalsze jego kroki zależały bez w ątpienia od wyników akcyi m etternichow skiej, od stanow iska zajętego w tej spraw ie przez gabinety europejskie. Nie bez znaczenia dla niego i jego dalszego postępow ania był również rozwój zatargu hiszpańsko-portugalskiego i ostateczne wy­ jaśnienie stanow iska H iszpanii w spraw ie konstytucja portugalskiej.

Niepowodzenie akcyi M etternicha, zmuszenie H iszpanii przez Anglię do w iększego um iarkow ania w stosunkach politycznjrch ze swjrni portugalskim sąsiadem , zniewoliło Dom M iguela do uzna­ nia, na razie, istniejącego w ojczjrźnie stanu rzeczy. 4-go więc października 1826 roku złożjd on w ręce posła portugalskiego w W iedniu przj^sięgę na konstytucyę przez Dom P ed ra nadaną; mimo to, w liście pisanym do starszego brata, protestow ał przeciwko naruszeniu praw jego do rejencyi, ew entualnie do całej sukcesyi portugalskiej. Nie zwlekał już jednak, jak dotąd, w staraniach, celem poślubienia swej bratanki, królowej Portugalii D onny Maryi da Gloria. Swiadczjrło to do pew nego stopnia, że Dom Miguel godzić się począł ze stanow iskiem rejenta-m ałżonka. Tem bardziej mógł się z m yślą tą pojednać, że M etternich niedwuznacznie daw ał do zrozumienia, że w chwili odpowiedniej on, Dom Miguel, będzie mógł przysięgę swoją złam ać2). M etternich miał na myśli dojście

1) Hr. V illèle, ó w c z e s n y k ie r o w n ik polityk i fran cu sk iej, tw ierd zi w sw y ch pam iętnikach, że M oustier w isto cie r z e c z y m ocn o b y ł n iez a d o w o lo n y z e sta ­ n o w isk a g a b in etu p a r y sk ie g o w sp r a w ie p o rtu g a lsk iej. J e g o b o w ie m , M ou­ stiera, c e le m b yło d o p ro w a d zić do teg o , b y F ran cya w in te r e sie H iszp a n ii p ro w a d ziła w z g lę d e m A n g lii i P ortu galii p o lity k ę b e z w z g lę d n o śc i i siły . P or. V illè le . M ém oires et co rresp o n d a n ce. T. V. Paris, 1890. str. 23b.

(15)

106 L E G I O N J E N E R A Ł A J Ó Z E F A BEM A .

Dom Miguela do pełnoletności (25 lat), objęcie rejencyi, po uprze- dniem w ykonaniu w arunków , jakiem i się Dom P edro obw arował, by z pomocą tej władzj/ obalić znienaw idzoną konstytucyę.

Tym czasem antykonstytucyjny ruch w Portugalii wzmagał się. Ludność królestw a portugalskiego, politycznie niekulturalna i n ie­ w ykształcona, nie rozumiejąca zgoła konstytucyi, nie zdolna była przeciwdziałać w swej szarej m asie tym grupom, które posiadały swoją stanow ą organizacyę, a które nadaną krajowi konstytucyę zwalczały. Grupami temi były przedew szystkiem szlachta i kler portugalski. Energia, z którą początkowo rejentka infantka Iza­ bela Marya spraw ow ała rządy — osłabła. W pogranicznych, pół­ nocnych prow incyach portugalskich, w ybuchały raz po raz rokosze wojskowe i zamieszki, w yw oływ ane przez zw olenników Dom Mi­ guela, zdecydowanych reakcyonistów , w rodzaju chociażby m ar­ grabiego de Chavez, hrabiego dJA m arante, znanego z czasów kontrew olucyjnych r. 1823. R ozruchy byty w prawdzie tłumione, przyw ódcy uciekali jednak do Hiszpanii, która obecnie popierała ruch antykonstytucyjny portugalski potajemnie, i tam doprow adzi­ wszy swoje oddziały do porządku, odpocząwszy, dalej prowadzili walkę z wojskami rządowemi. Najścia pow stańcze m iguelistów po­ naw iały się coraz częściej, przybierając coraz to szersze rozmiary r). T u i owdzie proklam owano Dom Miguela jako nieogranicznego władcę portugalskiego. Rządy rejencjn trzym ały się jeszcze, dzięki dorywczej tylko pomocy angielskiej.

W tak ciężkich w arunkach zdecydow ały się kortezy lizboń­ skie zwrócić się do dawnej opiekunki Portugalii — W ielkiej Bry­ tanii z prośbą o pomoc. Pod sam więc koniec 1826 roku poseł portugalski w Londynie książę de Souza-H olstein-Palm ella, jeden z najzaufańszych pow ierników Dom Pedra, najw ybitniejszy przy- tem polityk portugalski, w ręczył Canningowi prośbę o pomoc i interw encyę. Canning, pew ny poparcia F rancja, która przez odwołanie z Madrj?tu M oustiera dala tem samem dow ód dobrej

b rech en , an d em ihm d ie freie A u sü b u n g s e in e r R ech te v e r w e h r t w e r d e “. P or. Stern: G esch ich te E uropas se it den V e rträ g en v o n 1815 bis zum Frankfurter F ried en von 1871. T. III. S tu ttgart. 1901. str. 105.

l ) Z k oncem listopada 1826 r. od d ziały liczn iejsze m ig u e listó w naszły zn ó w P ortu galię od stron y g ra n icy h iszp ań sk iej. O d d ział C h aveza w ta rg n ą ł do p r o w in cy i T raz o s M ontes, od d ział b ry g a d y era M agessi d ziałał p rzeciw k o sto licy p ań stw a, L izb on ie. S ytu a cy a b y ła b ardzo pow ażną; infantka Izab ela M arya, rejentka, p r z y g o to w y w a ła so b ie n a w e t na w sz e lk i w y p a d e k sch ro n ie­ nie na o k r ę c ie w o jen n y m an gielsk im , sto ją cy m w p o rcie lizb oń sk im .

(16)

woli i chęci ostatecznego uregulow ania spraw pyrenejskich, św ia­ dom istotnego niebezpieczeństw a, grożącego pokojowi, zdecydo­ w any był, prośbę przyjąwszy, działać bez zwłoki. Żądając, w gru­ dniu tegoż 1826 roku, od izby gmin upow ażnienia dla rozwinięcia działań, celem ochrony dawnej aliantki — Portugalii, przed krokami nieprzjrjacielskiemi, grożącemi jej zzewnątrz, podkreślał Canning obowiązek, ciążący na Anglii, śpieszenia Portugalii z pomocą, bez względu na osobistość n a p a stn ik a .!) Zdaniem kierow nika polityki angielskiej, spraw a była tem poważniejszą, że spór pomiędzy dwoma rządami pyrenejskim i mógł z łatw ością przeistoczyć się w walkę o zasady i to na całjon obszarze europejskim 2).

Niebezpieczeństwo, grożące pokojowi europejskiem u, rozumiał dobrze i Villèle. Przez posła francuskiego przy dworze hiszpań­ skim w yw arł on na F erd y n an d a VII i rząd jego presyę, zmuszając ich do rozbrojenia uciekinierów -rokoszan portugalskich, oraz do w ydalenia z granic H iszpanii ich przyw ódców . Skoro w ten spo­ sób rząd hiszpański zorjentow ał się co do nastroju rządu francu­ skiego, skoro F erdynand VII zaw iedziony został co do pomocy F rancja w zatargu z Portugalią, zmienił on odrazu front swego dotychczasow ego stosunku do sąsiada. G abinet madrycki uznał rejencyę Izabeli Mar ja; F erdjm and VII polecił swemu posłowi liz­ bońskiemu, którego poprzednio, w czasie zaostrzenia się zatargu, bj/ł odw ołał ze stolicy portugalskiej, powrócić nad brzegi Tagu.

Położenie Dom P edra naogół się popraw iło. Zdolny wódz jego wojsk lir. Villaflor zdołał w tym czasie nietylko uchronić sto­ licę od najścia oddziału m iguelistow skiego, a zarazem kontre wolu- cyjnego Magessiego, wj^pchnąwszy go zupełnie z granic Portugalii, ale rów nież rozbił całkowicie w ojska antyrządow e Chaveza, zmu­ szając tego ostatniego do szukania schronienia na terjrtoiyum hisz- pańskiem.

Dom Miguel przebyw ał tymczasem bez przerw y w W iedniu, w y­ czekując ostatecznej decyzyi Dom P edra co do w arunku, dotyczącego

‘) Por. S tern . G esch ich te E uropas etc. T . III.

2) P om oc a n g ielsk a w y ra ziła się n iety lk o zab iegam i d y p lo m a ty czn em i Canning'a celem sk łon ien ia Francyi do w y w a rcia p r e sy i na rząd hiszpański w kierunku n iep o p iera n ia ruchu rok oszan p ortu galsk ich . R ząd a n g ielsk i sam p r e s y ę taką w y w ie r a ł ró w n ie ż b e z p o śr e d n io w M adrycie. P o za tem do P ortu ­ galii w y sła n y b ył od d ział w o jsk a n gielsk ich pod d o w ó d ztw em je n e r a ła C lin­ ton a, który, pom im o rozbicia n ieco p ó źn iej o d d zia łó w p o w sta ń czy ch , p o zo sta ł nadal w gran icach P o rtu g a lii, g łó w n ie cele m o b se r w a c y i z e śr o d k o w a n e g o w p ro w in cy i Estrem adura od działu w o jsk h iszpańskich.

(17)

108 L E G I O N J E N E R A Ł A J Ó Z E F A BEMA.

zaślubin córki, oraz dobiegając lat dw udziestu pięciu, by jako pełno­ letni módz objąć rejencyę portugalską. Dom Pedro nie mógł się j e ­ dnak długo zdecydować, jak ostatecznie załatwić kw estyę zaślubin małoletniej córeczki z Dom Miguelem. Mógł bowiem ślub odbyć się dopiero po kilku latach, ze w zględu na m ałoletność Maryi da Gloria. Komplikowało to niepom iernie, zdawałobjr się formalnie załatwioną, spraw ę sukcesyi. A tymczasem ze wszech stron domagać się po­ częto zakończenia tej niejasnej spraw y, wikłającej i tak zamącone w ew nętrzne stosunki portugalskie. Do głosów ciał praw odaw czych portugalskich przyłączyły się i głosy m ocarstw, zwłaszcza Anglii, przez swoje stosunki z P ortugalią jaknajbardziej zainteresow anej w unorm ow aniu politycznego życia królestw a portugalskiego. P o ­ pierała Anglię i A ustrya; cesarz Franciszek, dziadek m łodocia­ nej królowej, osobiście zainteresow any był w ostatecznej decyzyi Dom Pedra, zaś m inister jego M etternich dążył ku temu, by jak- najprędzej stw orzyć Dom Miguelowi w arunki, ow ą odpowiednią chwilę, dla złamania przysięgi konstytucj/jnej. Dla M etternioha opanow anie rządów portugalskich przez Dom M iguela było równo- znacznem ze zniszczeniem konstytucyjnych podstaw życia polity­ cznego Portugalii. To w ystarczyło, by rząd wiedeński w tym wy­ padku popierał gabinet brj^tyjski. Był to tedy rzadki w ypadek skoordynow ania kroków dyplom atycznych M etternicha i Canninga.

Na przyśpieszenie decyzyi Dom P edra w płynęły wiadom ości, otrzym yw ane z Liżbony. Zły stan zdrow ia rejentki Izabeli Maryi, która kilkakrotnie pragnęła złożyć rządy, był najważniejszym po­ wodem ostatecznej uchw ały oddania rejencyi Dom Miguelowi, bez w ypełnienia przez tegoż w arunku, dotyczącego zaślubin małoletniej królowej. Zwłaszcza decydujący w ptyw w yw arł w tym w ypadku Palm ella, poseł londyński Dom Pedra, który w skazyw ał na potrzebę oddania rządów w silne, sprężyste, aczkolwiek bezstronne, w sto­ sunku do politycznych grup istniejących w kraju, ręce.

W obec takich w skazań zaufanego doradcy, nie nastaw ał już Dom P edro na przyjazd brata do Rio-da-Janeiro i wzięcie tam ślubu z m ałoletnią królową, jeno, żądając szybkiego wyjazdu Dom Miguela z W iednia i pow rotu do Lizbony, podpisał dnia 3 lipca 1827 r. dekret, mianujący brata swego, Dom Miguela Braganzę, rejentem królestw a portugalskiego.

Zanim jednak Dom Miguel opuścił tyloletnią siedzibę w iedeń­ ską, przyrzekł na specyalnej konferencja, wobec posła angielskiego i portugalskiego, oraz sam ego M etternicha, że rządy będzie sp ra­ w ow ał w edle brzmienia konstytucyi i szanow ał ją szczerze, że

(18)

ubiegłych, oraz że stać będzie na straży spokoju i porządku publi­ cznego, nie pozwalając zakłócać go walkami poszczególnych odła­ mów i grup politycznych.

Złożywszy tego rodzaju przyrzeczenia, których, jak i samej przysięgi konstytucyjnej, zgoła później nie dotrzym ał, wyjechał Dom Miguel z W iednia, kierując się na P aryż i Londjm do Lizbony.

Nowy rejent Portugalii, narzeczony królowej Donny Maryi da Gloria, 22 lutego 1828 roku w stąpił na ziemię portugalską. „O dpow iednia chw ila“, k tó rą przew idział i której w yczekiwał M etternich — spełniła się.

Na wiadomość o przyjeździe do Lizbony Dom Miguela wszy­ stkie żywioły antykonstytucyjne na nowo się poruszyły. W wielu miejscowościach szlachta i kler, naw et zamożniejsze mieszczaństwo, łącznie domagali się obw ołania Dom Miguela nieograniczonym monarchą portugalskim. Coraz bardziej ucierało się pow szechne mniemanie, że dni konstytucyi są policzone. W skazyw ano, między innemi, i na to, że Dom Miguel, zaprzysięgając konstytuoyę w obec­ ności członków kortezów, w edle w ersyi kursującej w śród zaufanych jego, rzekomo wcale nie w ypowiedział słów przysięgi. D ekrety, które przed objęciem przez Dom Miguela rejencyi zostały podpi­ sane, a które wobec całej ludności portugalskiej miały ograniczyć władzę now ego rejenta, zgoła nie zostały ogłoszone. Faktycznie więc Dom Miguel w swych rządach niczem nie był ograniczony.

P artya królowej w dow y C arlotty odżyła. Dom Miguel stał się powolnem narzędziem w ręku swej matki !). Stronnic}? poli­ tyczni tej mściwej hiszpanki objęli wyłączny praw ie zarząd nad pałacem królewskim, w którym rejent zamieszkał, zdobywając w ten sposób znaczny na Dom Miguela wpływ i ujmując w swe ręce istotny kierunek polityki portugalskiej. Razem z królow ą w dow ą zmierzali oni do przygotow ania zamachu stanu, do zawieszenia kon­ stytucyi, do odbudow ania rządów autokratycznych i bezwzględnych. Przeprow adził więc Dom Miguel przedew szystkiem zmiany w osobistym zarządzie wojskowym, usuwając nagle gubernatora wojennego Lizbony i wyższych oficerów, wiernych konstytucyjnym rządom. Był to krok pierw szy w kierunku przew rotu. W nie­ spełna zaś miesiąc po swojem w stąpieniu na ziemię portugalską, bo 13 m arca 1828 roku, now y rejent, zniewolony przez swoich antykonstytucyjnych stronników , rozwiązał ze w zględu na „dobro publiczne“ izbę poselską. W praw dzie rozw iązanie izby posłów ze

ł) B o m b e lle s do M etternicha d. 5/III 1828: „D om M iguel w ie W ach s in der Hand se in e r Mutter s e i.“ P or. S tern . G esch ich te E uropas etc. T . III, str. 284.

(19)

110 L E G I O N J E N E R A Ł A J Ó Z E F A BEMA.

względu na dobro publiczne było przew idziane przez art. 74 kon- stytucyi, jednak z góry można było przewidzieć, że pojmowanie przez Dom Miguela „dobra publicznego“ dobru tem u zaszkodzi i zrodzi now ą przyczynę w ew nętrznych zamieszek i walk. Tem bardziej, że w brew całkowitem u brzmieniu tegoż art. 74, uznano za niemożliwe natychm iastow e rozpisanie w yborów do ciała p ar­ lam entarnego. Na to jaw ne naruszenie konstytucyi nie odezw ał się niestety głos protestu, naw et nikt z kół parlam entarnych nie wskazał na złamanie przez rejenta przysięgi konstytucyjnej.

A ntykonstytucyjne postępow anie Dom Miguela ośmieliło w szy­

stkich w rogów system u rządow ego Dom P e d ra i liberalnej polityki

doradców infantki Izabeli Maryi. Rozpoczęty się now e zaburzenia i zamieszki; prześladowanie liberałów przypom inało czasy kontr- rew olucyi r. 1823. Zw olenników rządów konstytucyjnych prześla­ dowano jako w rogów św iętego kościoła i praw ow itego monarchy, Dom Miguela. Od poważniejszych starć pow strzym yw ała jeszcze obie strony, to je st m iguelistów i pedrystów , obecność wojsk an­ gielskich *). Skoro tylko siła zbrojna angielska byłaby wycofaną z granic portugalskich, niezawodnie rozgorzałaby krw aw a walka pomiędzy obu stronnictw am i, któraby znów zamącić mogła w zglę­ dny na półw yspie pyrenejskim pokój, a naw et rozniecić wielki pożar walk o idee, jak mawiał Canninng, i na całym kontynencie europejskim.

Niebezpieczeństwo dobrze rozumiał Lamb, poseł angielski obecnie przy dworze lizbońskim, znany ze swej energicznej akcyi w M adrycie w okresie zaostrzenia się zatargu hiszpańsko-portu- galskiego. D om agał się on nietylko pozostaw ienia wojsk angiel­ skich, ale żądał naw et znacznego wzmocnienia załogi angielskiej. Przedstaw ień Lam ba w Londynie słuchano jednak niechętnie. Nie stał już bowiem C anning na czele angielskiej polityki 2). Zastąpił go W ellington, którego stosunek do spraw portugalskich znacznie się różnił od stosunku poprzednika. Zdaniem W ellingtona liczby wojsk angielskich nietylko nie należało powiększać, ale przeciwnie należało je całkowicie z Portugalii wycofać. Do stosunków w e­ w nętrznych w edle W ellingtona Anglia mieszać się zgoła nie p o ­ winna, conaj wyżej mogła dawać rządow i portugalskiem u dobre rady i przyjacielskie wskazówki.

W b rew tedy persw azyom Lamba, pomimo w skazyw ania na

') W ojsk a a n g ielsk ie p r z e z cały czas p ob ytu w P ortu galii p o z o sta w a ły p od d o w ó d ztw em jen . C lintona.

(20)

grożące niebezpieczeństw o, W ellington z początkiem kw ietnia 1828 roku w ojska angielskie z P ortugalii zupełnie wycofał.

W ycofanie wojsk angielskich z granic państw a portugalskiego niepom iernie ośmieliło w szystkich w rogów Dom P edra i jego kon­ stytucyjnego dzieła. N iektóre rady miejskie otw arcie żądały znie­ sienia konstytucyi; w Lizbonie urządzono w ielką m anifestacyę na rzecz Dom Miguela. Zam ęt się zw iększał z dnia na dzień; z dnia na dzień potężniał rów nież ruch m iguelistowski w kraju. K rólow a wdowa dom agała się niezwłocznego obwołania Dom Miguela kró­ lem, nie godząc się zupełnie na proponow ane przez tegoż zwołanie przedstawicieli trzech stanów: kleru, szlachty i mieszczaństwa, tak zwanych kortezów z Lam ego 1), któreby zastąpiły kortezy, zwoły­ wane na podstaw ie brzmienia odpow iednich artykułów konstytucja Dom Pedra.

Dom Miguelowi udało się jednak przełamać opór swej matki w spraw ie zwołania reprezentantów stanów portugalskich do sto­ licy, celem ułożenia now ych podstaw praw krajowych. Dnia 3-go maja 1828 r. ogłoszony został przez Dom Miguela edykt, zwołującjr reprezentantów stanów portugalskich do Lizbonjr. Było to osta­ teczne zerw anie z konstytucyą Dom Pedra, którą przecież dw ukro­ tnie zaprzysiągł. Nadzieje tedjf M etternicha spełniły się zupełnie. i Zniesienie faktyczne konstytucja portugalskiej, nadanej kró­ lestw u z własnej woli przez Dom Pedra, w ywołało w sferach dy- plomatycznjrch, za wyjątkiem M etternicha, wielkie zaniepokojenie. Posłow ie państw europejskich przy dworze lizbońskim zerwali z Don Miguelem stosunki urzędow e. W ielu posłów portugalskich przjř dworach europejskich, (przedew szystkiem książę Palmella w Londjmie), zaprotestow ało przeciw ko złamaniu przez rejenta- uzurpatora konstytucyi królestwa.

W samej Portugalii głośnym protestem przeciwko przew ro­ towi, dokonanem u przez Dom Miguela, odezwało się O porto, rewo- lucjfjny ośrodek królestw a portugalskiego. Przeciwko Dom Migue­ lowi pow stał tutaj korpus oficerski, poparty przez żołnierzy i wol- nom jrślne mieszczaństwo. Ruch rewolucj^jny począł się szerzyć; opanow yw ał on stopniow o wszystkie praw ie prow incye, zwłaszcza na południu, gdzie w Coirabrze kilkuset miejscowych studentów utw orzyło rewolucyjnjr oddział ochotniczy. Na czele ruchu po­ wstańczego stanęła junta, utw orzona w O porto pod dowództwem

*) L am ego, m iasto w p r o w in c y i B eira, b y ło w r. 1144 m iejscem obrad k o rtezó w , składających się z p r zed sta w icieli sta n ó w p ortu galsk ich . K o rtezy z L a ­ m eg o p o tw ie r d z iły e le k c y ę króla A lfon sa I-go i z r e d a g o w a ły k on stytu cyę pań­ stwa. P or. S c h a e fe r . G esch ich te v o n P ortugal. H am b u rg 1852. В. I. str. 24 i nast.

(21)

jenerała da Costy. Do Portugalii coraz liczniej przybyw ać poczęli emigranci polityczni, stronnicy Dom Pedra, głów nie z Anglii, sta ­ jąc w szeregach, walczących o utrzym anie konstytucja.

Dom Miguel po krótkiem w ahaniu zdecydował się siłą zgnieść ruch pow stańczy stronników Dom P edra i k o n stytucjonalistów . W ierne mu wojsko i m arjrnarka w ojenna szeregiem wojennych operacyi uśm ierzyły zbuntow ane prow incye, oprócz O porta, które, jako głów ny obóz w ojskowy pedrystów , wśród których znajdowali się jenerałow ie Saldanho, Villaflor i przybyły z Londynu książę Palmella, dotąd jeszcze opierało się atakom wojsk Dom Miguela.

Pokonaw szy zbuntow ane prowincye, Dom Miguel przjrstąpił do przeprow adzania w dalszjon ciągu swego program u politycznego. Środkiem , którym operow ał, byty kortezy stanow e, owe pow tórzone „Kortezy z Lam ego“, które stać się miały narzędziem powolnem w jego ręku. Kortezjr te otw orzył Don Miguel dnia 23 czerwca 1828 roku, jeszcze jako rejent, rządzący w imieniu swej narzeczonej i bratanki, a już w trzy dni później proklam ow any został jako praw y następca ojca swego, Jana VI, jako król Portugalii, Dom Miguel I. Jednocześnie kortezy stanow e niweczyły wszystkie de­ krety Dom Pedra; a więc i konstjrtucya portugalska została uznana za nieważną i nieistniejącą.

Przyjęcie przez Dom Miguela tytułu królew skiego doprow a­ dziło do zerw ania stosunków dyplomatjrcznych z poselstw am i m o­ carstw w Lizbonie. Oprócz bowiem nuncjusza papieskiego i posła hiszpańskiego, w szjrscy inni przy dworze lizbońskim akredytow ani dyplomaci wyjechali ze stolicy portugalskiej, siedziby uzurpatora. Dom Miguela stan ten zgoła obaw ą nie napełniał. W tym bowiem mniej więcej czasie ostatni punkt oparcia żywiołów konstytucyj­ nych — O porto, w skutek w ew nętrznej słabości i w ahania zw olen­ ników Dom Pedra, zajęte zostało przez wojska Dom Miguela. W szyscy wyżsi oficerowie Dom Pedra, a rów nież Palm ella, w yje­ chali do Anglii; wojska konstj^tucyjne zostały rozwiązane, część zaś schroniła się do Hiszpanii, która skwapliwie pośpieszyła ucie­ kinierów rozbroić. W tych warunkach Dom Miguel był istotnym panem położenia, faktycznym królem Portugalii, bez względu na to, czy posłowie obcych państw utrzym ują z nim stosunki, czy też nie. W tych w arunkach nie krępow ał się now y król niczem, by ogniem i mieczem, gw ałtem i bezprawiem wzmocnić i ugruntow ać swoje panow anie. Rozpoczął się okres prześladow ań, które w pa­ nującej atmosferze podejrzeń, denuncjracyi, załatw iania porachun­ ków osobistych, doszły do najwyższego stopnia bezwzględności, do okrucieństw a niemal.

(22)

Cała Portugalia opanowana została przez Dom Miguela, łań­ cuchem praw wyjątkowych i stanów skrępowana. Jedna tylko niewielka wyspa azorska Terceira nie uznała władzy królewskiej Dom Miguela, nie poddała się uchwałom kortezów stanowych, zwołanjfch przez tegoż. Pozostała ona, ten niewielki szmat ziemi portugalskiej, wierną konstytucyi, nadanej Portugalii przez Dom Pedra, oraz córce jego, królowej Donnie Maryi da Gloria,

Siłą tedy warunków Terceira stała się podstawą działań stron­ nictwa ko listy tucyjnego w Portugalii, podstawą na razie jedyną Dom P edra w walce z bratem — przywłaszczyć! elem.

O złamaniu przez Dom Miguela przysięgi, dwukrotnie w W ie­ dniu i Lizbonie wykonanej, Dom Pedro dowiedział się dosyć p ó ­ źno. Zdrady ze strony brata się nie spodziewał; przypuszczał, że oddanie w jego ręce rejencyi, że późniejszy ożenek z prawowitą teraz królową Donną Maryą da Gloria, całkowicie zadość uczyni ainbicyom Dom Miguela, z czasem wygładzi wszelkie nierówności jego gwałtownego charakteru, doprowadzi do zupełnej zgody p o ­ między braćmi; teściem i zięciem. Spraw y jednak sukcesyi nie uważał obecnie jeszcze za całkowicie załatwioną. Wiedział, że wchodzą tutaj w grę oprócz ambicyi i pretensyi braterskich, in­ trygi również wewnętrzne i zewnętrzne. Znał bowiem Dom P e ­ dro dobrze matkę swą, zajadłą i mściwą hiszpankę, miał możność poznania w czasie zatargu brazylijsko-portugalskiego bogactwa intryganckich środków metternichowskich, a później już w po­ czątkowym okresie zatargu o sukcesyę widział nienawiść Hiszpanii do nadanej Portugalii konstytucji, oraz do niego, twórcy tejże.

T o też, wysyłając w czerwcu 1828 roku córkę swą do E u ­ ropy na dwór dziadka, cesarza austryackiego Franciszka I, by w otoczeniu wiedeńskiem przygotowywała się do roli królowej, przewidując możność kompłikacyi w Portugalii, polecił Dom Pedro na wypadek ważnych w królestwie portugalskiem wypadków zmienić cel podróży, w zależności od sytuacyi. Tajna instrukcya Dom Pedra, jak wykazaty wjrpadki, zaszłe w Lizbonie, istotnie była potrzebną.

O proklamowaniu przez k o rte z jr stanowe Dom Miguela kró­

lem portugalskim, oraz o zniesieniu nadanej przez Dom P edra kon­ stytucyi, dowiedział się opiekun i towarzysz podróży małoletniej królowej, margrabia de Barbacena, tuż u samej granicy portugal­ skiej, bo w pobliskim Gibraltarze. W myśl tedy poufnej instrukcyi swego monarchy, Barbacena zmienił kierunek drogi, przybijając z końcem września do lądu angielskiego. Bjda to dla rządu an­ gielskiego, na czele którego stał wówczas Wellington, za nic nie­ chcący się mieszać do spraw portugalskich, bardzo niemiła

(23)

I l i L E G I O N J E N E R A Ł A J Ó Z E F A BEMA.

spodzianka, co więcej przyczyna niepokojów i kłopotów. W stą ­ pienie albowiem młodej królowej na ziemię angielską było dla licznej tutaj grupy politycznych em igrantów portugalskich, zw olen­ ników Dom P e d ra i konstytucyi, hasłem do działań, zabiegów i przy­ gotow ań do w ypraw y na ratunek zagrożonej konstytucyi i na p o ­ moc wiernym poddanym D onny Maryi da Gloria. Zwłaszcza przy­ bycie Barbacenjr i)( obrotnego i w ytraw nego polityka i dyplom aty, dodało zwolennikom Dom P edra otuchy i zachęciło ich do in ten ­ sywnej pracy organizacyjnej.

Celem tych w szystkich zabiegów i przygotow ań była na razie w yspa Terceira, jedyny, jak rzekliśmy, grunt dła sił Dom P ed ra w granicach posiadłości portugalskiej.

Barbacena rozumiał dobrze, że zwlekać w działaniu nie mo­ żna. Już w niespełna trzy tygodnie po przyjeździe do Londynu, zawiadomił on pryw atnie W ellingtona o organizowanej wyprawie na Terceirę, prosząc rów nież pryw atnie o pomoc angielskiego okrętu w ojennego. Nie poprzestaw szy n a odmownej odpowiedzi, otrzymanej odrazu od W ellingtona, w krótce ponow ił Barbacena sw ą prośbę zupełnie oficyałnie, powołując się na długoletnią prz\r- jaźń angielsko-portugalską. Jak zresztą było do przewidzenia, i tym razem oficyałnie odm ów ił W ellington prośbie Barbaceny, zasłania­ jąc się ciągłe tem, że korona angielska w spraw ie portugalskiej pozostaje zupełnie neutralną. Obawiając się zaś, iż, pomimo od­ mowy pomocy, w ypraw a pedrystów dojdzie do skutku, zażądał W ellington od Palmelłi usunięcia em igrantów portugalskich z obw o­ du portu Plymouth, gdzie się głównie usadow ili zwolennicy Dom Pedra, oraz dom agał się oddzielenia żołnierzy portugalskich, tam przebywających, od oficerów-em igrantów, by utrudnić w ten spo­ sób organizacyę w yprawy.

U trudnił też w istocie W ellington organizacyę w ypraw y na

Terceirę, lecz nie był w stanie całkowicie jej przeszkodzić. 6 sty­

cznia 1829 r. z p ortu plym outhckiego w ypłynęły cztery żaglowce handlowe, mające na pokładzie przeszło sześciuset uzbrojonych ludzi pod dow ództw em jenerała Saldanhy, byłego podkom endnego W ellingtona z czasów kampanii hiszpańskiej. M aleńka ta flotylla handlowa, w gruncie zaś rzeczy wojenna wyprawa, zorganizowana przez Barbacenę, skierow ała się ku wyspom azorskim.

F eh sb erto C aldeira Brant m argrab ia de B arbacena b y ł jed n y m z naj­ w y b itn iejszy ch d y p lom atów b razylijsk ich . B arbacena k iero w a ł n eg o cy a cy a m i, które d o p ro w a d ziły do uznania n ie p o d le g ło ś c i B razylii, oraz sep a ra cy i koron b razylijskiej i portugalskiej p rzez sam ą P o r tu g a lię i m o ca rstw a eu ro p ejsk ie.

(24)

W ellington, nie będąc w stanie przeszkodzić w ypraw ie na Terceirę, zdecydow ał się jed n ak nie dopuścić do w ylądow ania oddziału S ałdanhy na tę w yspę. W tym sensie w ydał on zlecenia kursującym w pobliżu w ysp azorskich dw u w ojennym fregatom angielskim .1) W ystarczyło rzeczywiście kilka kul arm atnich, da­ nych z pokładów okrętów angielskich, by zmusić S aldanhę do po­ w rotu, już jednak nie do Plym outh, jeno do Francyi, do Brestu, dokąd z chwilą represyi angielskich przeniosło się wielu politycz- njrch w ychodźców portugalskich.

Kule angielskie uratow ały w praw dzie „neutralność angielską“ w spraw ie bratobójczych walk portugalskich, jednak w yw ołały żywe

oburzenie w liberalnych kołach europejskich. W ellington stał się

przedm iotem napaści nietylko wolnomyślnych grup na kontynencie euroropejskim ; rów nież w A nglii opozycya parlam entarna, pod kie­ runkiem, między innemi, i Palm erstona, napadła na cały gabinet wellingtonow ski. „N eutralność“ atoli króla angielskiego tym razem była ocaloną; byt jednak gabinetu torysow skiego pow ażnie został podkopany.

Na T erceirę tymczasem dostaw ali się czy to pojedynczo, czy też nieco większemi grupkami zw olennicy Dom Pedra, Czujność angielska nie przeszkodziła rów nież w ylądow aniu większego od­ działu pedrystów pod dow ództw em bitnego hrabiego Villaflora. Stanąw szy na czele w ojsk w iernych konstytucyi i córce Dom P e ­ dra — królowej Portugalii, V illaflor rozbił przebyw ające na Ter- ceirze wojska Dom Miguela. T eraz dopiero, oczyszczona zupełnie z wojsk uzurpatora, stała się T erceira podstaw ą nietylko w ojen­ nych działań zw olenników Dom P edra, ale rów nież podstaw ą ich politycznych akcyi. Dom Pedro, poleciw szy Barbacenie odwieść córkę sw ą z pow rotem do Rio-da-Janeiro, sam, jako naturalny opiekun swego dziecka, stanął na czele akcyi przeciw ko w iaro­ łom nemu bratu — przyw łaszczycielowi. Na czele zaś rządu tym ­ czasowego postaw ił swego zaufanego pow iernika, dotychczaso­ wego posła w Londynie, księcia Palm ellę.

Położenie naogół spraw y Dom P ed ra było wówczas bardzo niepomyślne. W ew nątrz, w Portugalii ton rządom nadaw ała par- tya królowej Carlotty, dla której system bezwzględnych rządów Dom Miguela zgoła nie w ystarczał jeszcze. D la partyi tej zamało było, że Dom Miguel terrorem białym i czerwonym gnębił stron­ ników Dom P edra i rządów konstytucyjnych. K rólow a w dowa i jej grupa dw orska za złe m iała ukochanem u do niedaw na synowi, że

(25)

nie stosuje bezwzględnych środków wobec tych naw et, którzy kwe- styonow ali celowość takich terrorystycznych m etod rządzenia i wskazywali na konieczność znaczniejszych zmian w tym kierunku. Na tle tym rozgorzała w alka, pomiędzy synem a matką, która z czasem zechciała uchwycić w swe ręce i faktyczne rządy, w cha­

rakterze rejentki. Dochodziło więc między synem a m atką do

scen burzliwych; lada chwila groziło całkowite rozbicie w szere­ gach ultrakonserw atyw nej partyi portugalskiej, z pow odu niezgody pomiędzy królem — uzurpatorem a królow ą — w dow ą. D opiero śmierć C arlotty, z początkiem 1830 roku kres niesnaskom tym po­ łożyła, możliwość rozłamu usunęła.

Mimo niezgody w ew nątrz partyi ultrakonserw atyw nej, mimo kłopotów finansowych, w jakie popadł Dom Miguel, położenie je ­ dnak Dom P ed ra było zapraw dę naów czas bardzo niepom yślne. W śró d m ocarstw europejskich ujawniać się przecież poczęła zu­ pełnie wyraźnie tendencya ku uznaniu stanu rzeczy, w ytw orzo­ nego przez zamach stanu Dom Miguela. D la Dom P edra był to objaw zgoła niepożądany; w razie uznania bowiem Dom Miguela za króla praw ow itego Portugalii, cala spraw a sukcesyi byłaby dla Dom P edra i jego małotniej córki praw ie że zupełnie przegraną. Dalsza w alka o odzyskanie dla D onny Marjn da G loria korony portugalskiej, niepom iernie byłaby utrudnioną, a może naw et zgoła niemożliwą, bez żadnych szans ostatecznego zwycięstwa.

Pierw szy z uznaniem Dom Miguela królem Portugalii, pośpie­ szył, jak zresztą było do przewidzenia, gabinet madrycki. Była to dla spraw y Dom P ed ra decyzya bardzo niebezpieczna. Palmella odrazu zrozumiał niebezpieczeństw o i obawiając się, że za przjr- kładem Hiszpanii pójdą i inne państw a, przedewszystkiem gabi­ net wiedeński, w ystosow ał pod koniec 1829 roku pismo okólne do gabinetów europejskich, przestrzegając przed niebezpieczeń­ stw em takiego z ich strony postępow ania. Liczył Palłm ella głów ­ nie, że swem pismem ostrzegawczem w płynie na rządy francuski i angielski, o które mu n ajb ard ziej. chodziło, gdyż w spraw ie sta­ now iska państw europejskich, stanow isko obu tych rządów decy­ dowało całkowicie. Tymczasem zarów no w Paryżu ja k i w L ondy­ nie w ahano się raczej na stronę Dom Miguela, aniżeli przeciwko niemu — na rzecz cesarza brazylijskiego i jego małoletniej córki.

W e Francyi ówczesne m inisteryum księcia de Polignaca było niebardzo przychylnie usposobione dla spraw y Dom Pedra. P rze­ bywających w granicach Francyi stronników tegoż, zaledwie że tolerow ano, chcąc ich conajprędzej się pozbyć. G abinet paryski chętnie dawał posłuch tajnem u mężowi zaufania Dom Miguela,

Cytaty

Powiązane dokumenty

W szczególności istotne są tutaj uwagi autorki dotyczące postulatu etyki niezależnej głoszonego w ramach szkoły Iwow- sko-warszawskiej, a znanego przede wszystkim w wersji

W Zgorzelcu dowiedział się Stur od Leopolda Haupta o zbio­ rach łużyckich pieśni ludowych, głównie Jana Arnośta Smolerja, odwiedził na Górnych Łużycach wybitnych

Idea społeczno-gospodarcza Polski stać się musi dzisiaj taką siłą atrakcyjną dla narodów, zwłaszcza dla narodów Europy Środkowej i Wschodniej, jak w okresie Polski

tucji rodziny,9/możność dziedziczenia po rodzicach, 10/ukończonie niższej szkoły ogólne-kształcącej i średniej zav/odov^ej, 1 l/i^noż 1 iwionic ukończenia stu-

Faktem jednak jest, że w mowie potocznej przede wszystkim funkcjonują samodzielnie jako formy wiesz, wie pan/pani, wiecie państwo, co uwarunkowane jest ogólnie codzien­ ną

Nanowire growth and device fabrication, fabrication details of the long-channel devices in Figure 2 , measurement setup, details of ensemble averaging, extraction of contact

mentów czy przedmiotów stanowiących tajemnicę państwową lub wojskową. Ustawodawca polski ujął pojęcie szpiegostwa bardzo szeroko. 7 MKK obejmuje zarówno szpiegostwo

Zdaniem Khatuna Mshvidobadze (ibid.), dostawcy usług internetowych są zobligowani do szkolenia funkcjonariuszy FSB i FSO do użytkowania sprzętu nadzorującego ruch w