Nowa niemiecka powieść poetycka o Górnym Śląsku.
Grodzisko — das wilde Lied von Oberschlesien.
Powieść poetycka Jerzego Langera.
W ydaw ca: V ölkischer V erlag W a lter U ttikal, W rocław 1, 1935, str. 148, cena 3.50 RM.
Jednem z najw ażniejszych założeń ideologji narodow o-socjali- stycznej w Niemczech jest m it o wyższości rasy germ ańskiej, no r
dyckiej. M it ten, lekcew ażony i niedoceniany przez zagranicę, jest niezw ykle skutecznym środkiem w ew nętrznej propagandy państw o
wej, ponieważ działa na wyobraźnię i schlebia obywatelom . Dlatego publikacje, o p eru jące tym mitem, choćby były naw et zupełnie lichemi płodam i literackiem i, mogą w każdej chwili liczyć na poparcie sfer m iarodajnych i życzliwe przyjęcie przez czytelników.
T aką w łaśnie publikacją jest ,,G rodzisko", szumnie przez autora nazw ane powieścią poetycką.
Tło i tendencje powieści.
Rzecz dzieje się w okolicy dzisiejszego W odzisław ia na polskim Górnym Śląsku w roku 1241, tuż przed bitw ą pod Lignicą. Na kasztel zw any Grodziskiem n ap ad a czam buł tataró w pod wodzą brata cha
nowego Ordu. Dzięki podstępow i obrońców, czam buł ten ginie do
szczętnie podczas przepraw y przez bagna. ^
T atarzy są jednakże tylko jak gdyby egzotyczną dekoracją, a obrona kasztelu tłem dla przedstaw ienia tego, o co autorow i chodzi.
A chodzi mu o w iele rzeczy, gdyż w szystkie praw ie ak tualne zagad
nienia polsko-niem ieckiego współżycia poruszone są w tej niewielkiej książce, m ającej ponadto uzasadnić praw a niem ieckie do Śląska, uspraw iedliw ić germ anizację tej dzielnicy, a przedew szystkiem w yka
zać, jakie to w alory k u ltu raln e i m oralne posiadali i p osiadają Niem-
2 Komunikat Instytutu Śląskiego w Katowicach nr. 7.
cy w przeciw ieństw ie do m ałow artościow ej, niew olniczej rasy sło w iańskiej. Ten ostatni i główny cel autor osiąga w sposób prosty i nie
w ybredny: przez przeciw staw ienie charakterów osób działających.
Osoby te dzielą się na dwie w yraźne grupy, niem iecką i polską. Do pierw szej n ależą oczywiście same postacie św ietlane, uosobienia męstwa, m ądrości, cnoty i piękności fizycznej, do drugiej natom iast sam e „czarne charak tery ", istoty m ałow artościow e, brzydkie, z a słu gujące jedynie na litość, jeżeli nie na zupełną zagładę.
M amy więc z jednej strony starego ry cerza G odharda, zało ży ciela i w łaściciela kasztelu, uosobienie powagi i cnót rycerskich o nie
ograniczonej, w prost książęcej w ładzy. Z drugiej strony widzimy śmiesznego ry cerza polskiego, Don Kichota, udającego się na ,,Aven- türe", gardzącego ludem polskim , a pełnego uw ielbienia dla N iem ców i ich kultury. Dalej w idzim y głównego b o h atera d ram atu gierm ka R einera, przyszłego zięcia i spadkobiercę G odharda, jak rów nież in nych gierm ków niemieckich, w szystkich m ężnych i cnotliwych, ce
niących ponad wszystko cześć rycerską, a naprzeciw ko nich jedynego gierm ka polskiego Jonasza, podstępnego tchórza i kłam cę.
B iałogłow y rep re z en tu je godnie córka k asztelan a G ieselinde („holde F ra u en "), wcielenie piękności, cnoty i poświęcenia, oraz s ta ra dw orka Bibianna, niew dzięczna złośnica i intrygantka, k tó ra jest jakoby głow ą spisku polskiego podczas obrony kasztelu.
P ozostali obrońcy dzielą się rów nież na dw a obozy rasow e.
A utor nie szczędzi czarnych barw i złośliw ej ironji, aby różnicę tę uzasadnić i owe „resztki tubylczej ludności słow iańskiej", jak mówi, odsądzić od czci i wiary, w ykazując na każdym kroku jej m ałow ar- tościowość.
Słusznem jest tw ierdzenie w ydaw cy w ulotce propagandow ej, że „G rodzisko" nie zaw iera żadnych m omentów antagonizm u polsko- niemieckiego. N ie może ich zaw ierać, gdyż Polaków , zdaniem autora, na Śląsku wogóle nie było. B yła tylko jakaś p o d ająca się za Polaków ludność słow iańska, zasługująca jedynie na o statn ią pogardę i w dzi- wacznem zaślepieniu nieuznająca dobrodziejstw , jakie jej daw ała z rąk kolonistów niem ieckich zupełna germ anizacja. Że przy okazji ośm ieszone zostało gruntow nie w osobie D ubiesław a rycerstw o p o l
skie, trudno się autorow i dziwić, gdyż w myśl swego założenia w yż
szości rasy niem ieckiej, nie mógł on uznać rycerza polskiego za rów norzędnego.
Poza problem em wyższości ra sy następną ten d en cją ,,G rodzi
ska" jest w ykazanie praw niemieckich do Śląska W tym celu p o słu
guje się autor dość nudnem i przem ówieniami, zaw ierającem i znane tw ierdzenia, a w ygłaszanem i w różnych okazjach przez rycerza God- harda. Na uwagę zasługuje fakt, że rycerz ów był również bardzo zdolnym , jak na swe czasy, archeologiem, kiedy podczas budowy k a sztelu potrafił zakwalifikować odkryte znaleziska jako należące do ku ltu ry germ ańskiej.
Trudno się dziwić, że wobec tak różnorodnych i ważnych zadań książki, autor nie mógł poświęcić należytej uwagi jej budowie, w sku
tek czego fabuła powieści jest niesłychanie zagm atw ana i do końca nie wiadomo, na czem akcja polega. Stworzone przez autora sytuacje są niejasne, a rozw iązanie ich nierealne i nielogiczne.
Szczegóły osnowy dzieła.
W spom niałem już, że napad tataró w to tylko tło, na którem roz
gryw a się podw ójny d ram at osobisty i narodow y. B ohaterem pierw szego jest gierm ek Reiner, który zam iast ostróg rycerskich i ręki Gi- selindy zn ajd u je sam obójczą śmierć (?) z ręki wodza tatarów , drugie
go zaś dw orka Bibiana, która w swej nienawiści rasow ej usiłuje pokrzyżow ać plany Niemców i w ydrzeć im w ten sposób zasłużoną palm ę zwycięstwa. P odstęp Bibiany, narzucony z jej polecenia przez Jo n asza giermkowi Reinerowi, ocala w praw dzie kasztel, ale naraża R einera na śmieszność i u tra tę okazji do zdobycia ostróg. Reiner nie może przeżyć takiej hańby, aby gród był ocalony nie przez Niemców lecz Polaków, więc rzuca się w pełnym rynsztunku na bezbronnego zdałoby się wodza tatarów , który sam jeden pozostał po klęsce, i ginie z jego ręki.
O dpow iedzialność za śmierć R einera spada na Bibianę, której grozi sąd wojenny i śmierć. Lecz broni jej p a rtja polska (chłopstwo okoliczne) i zakonnik Pankracy, Polak w prawdzie, ale uznający do
brodziejstw a kolonizacji niemieckiej i dlatego typ dodatni. Zakonnik ten uprosił trzydniow ą zwłokę i zam knął się na ten czas w wieży ze
„zbrodniarką", aby ją przekonać. Do czego, nie wiadomo. Tym cza
sem um ysły ostygają. N astaje dzień sądu. Rycerz G odhard zasiada w m ajestacie jak udzielny książę, aby wydać wyrok, który ma być pow zięty przez całą załogę niem iecką jednogłośnie, jak każe praw o germ ańskie. N apięcie dram atyczne wzmaga się.
Komunikat Instytutu Śląskiego w Katowicach nr. 7.
Poniew aż oskarżyciele form alni ustępują, a Bibiana okazuje się skruszoną, chociaż niezupełnie jeszcze ,,na wróconą", ponieważ zw ła
szcza wychodzi na jaw, że jej ślepa nienawiść i niew dzięczność wobec Niemców, którzy ją wychowali od dziecka, jest tylko skutkiem b rz y doty w łasnej i daw nej zaw iedzionej miłości do jednego z giermków niemieckich, więc sąd d a ru je jej winę i na resztę dni życia w ysyła ją do klasztoru niemieckiego św. Jadw igi, gdzie ma nastąpić zupełne n a wrócenie pod wpływem pobożnych sióstr.
Rycerz D ubiesław zakochuje się w G isełindzie, która stra c iła narzeczonego, i żebrze o jej względy, poczem opasany jej szarfą w y
rusza na ,,A ventiire" pod Lignicę. Polscy obrońcy grodu otrzym ują od swego księcia w nagrodę za udział w obronie praw o do noszenia szk arłatn y ch kam izelek i w ra c a ją do domów zadow oleni. Dziecinnej ich radości nie m ącą ironiczne uwagi knechtów niemieckich. Niemcy p ozostają nadal na straży k u ltu ry europejskiej. Tak się kończy akcja.
W spom niany podstęp Bibiany polegał na zgrom adzeniu w iel
kiej ilości klaczy nad bagniskiem. O giery tatarskie, ciągnące z drugiej strony, rzuciły się na widok ich w raz z jeźdźcam i w pław przez ba- gnisko, w którem w ten sposób cały czam buł ta ta rsk i znalazł n ie
sław ny koniec. Ten, zdaw ałoby się oryginalny pom ysł, nie pochodzi bynajm niej z fan tazji autora, lecz został zaczerpnięty z szeroko z n a nych podań ludowych.
N iew yjaśnionych i conajm niej dziwnych rzeczy jest w tej po
wieści poetyckiej stosunkowo sporo. Dlaczego np. Bibianie p rzy p a d ł zaszczyt reprezentow ania ludności polskiej i inspirow ania rew olucji pałacow ej, kiedy od dzieciństw a była ona w ychow ywaną w poszano
w aniu rasy germ ańskiej, rasy panów i powinna b y ła być chyba już daw no ,,naw róconą"? Dlaczego Bibiana zasłu ży ła na śmierć, jeżeli podstęp jej ocalił gród? P rzecież R einer nie m usiał zginąć, a ostrogi mógł zdobyć w innej potrzebie! Kto n ad ał zw ykłem u koloniście nie
m ieckiemu, jeżeli rycerzowi, to bądźcobądź rycerzow i prostem u, p r a wo miecza, k tó re przysługiw ało podówczas w yłącznie księciu? J a kim cudem oblężony przez tata ró w (!) gród mógł się kom unikować z okolicznem i osiedlam i i rekw irow ać w nich konie? J a k się te osiedla o stały przed ta ta ra m i? Podobne w ątpliwości m ożnaby mnożyć bez
końca. * i*
Co do tatarów , to autor, opisując ich i ich sposób wojowania, w ykazuje ro z b ra ja ją c ą ignorancję. N azyw a ich m oskalam i (Mosko-
viten), a bratu chana każe samemu jeździć na zw iady terenow e i uśm ierzać bunty własnego wojska z powodu przedłużającego się oblę
żenia. Tylko bat trzym a w ryzach hordę ta ta rs k ą ! Jednem słowem czysta poezja.
Pozycja dzieła w urabianiu stosunków polsko-niemieckich.
A utorow i nie zależało najw idoczniej na dokładnem zaznajom ie
niu się z przedm iotem , ani też na logicznej konstrukcji powieści.
D la niego jest rzeczą obojętną, czy ta ta ra nazwie moskalem, a zagrodę polską kibitką (Kiebitke), bo czytelnik się na tern nie pozna, a zam ie
rzony efekt zostanie i tak osiągnięty. A gdyby naw et ktoś miał jakie wątpliwości, to autor napisał przecież nie tra k ta t naukowy, lecz dzieło poetyckie, m ające urabiać masy, zw łaszcza młodzież, więc może dać folgę swej poetyckiej fantazji! N apuszony styl, proza r y t miczna, przechodząca często w biały wiersz, a n aślad u jąca celowo choć nieudolnie język średniowiecza, w ynagrodzić m ają czytelniko
wi wszelkie braki w konstrukcji utw oru i wiadomościach autora.
„G rodzisko" napisane zostało najw idoczniej dla bezkrytycznej m łodzieży, gdyż w dorosłym czytelniku, nawet o przeciętnym pozio
mie umysłowym, musi ono budzić niesm ak z powodu zbytniej p rze sa dy autora w nienawiści do rasy słow iańskiej. Bezwzględne i brutalne naigraw anie się z ludności polskiej, z jakiem spotykam y się w książ
ce na każdym kroku, nie mieści się już w ram ach przyzw oitości i — p om ijając wszelkie inne braki — dyskw alifikuje dzieło i autora.
A jednak — p rasa niemiecka donosi, że w łaśnie „G rodzisko"
jest jedną z dwu najbardziej poczytnych książek w krajow ej bibljo- tece sam orządow ej w Raciborzu!
O ile om awiany utw ór Langera mamy p rzyjąć jako program ow ą opinję oświeconych sfer społeczeństw a niemieckiego na tem at sąsiedz
kich stosunków z Polską, to należałoby nadmienić, że na w spółpracy takiej, jak ją autor pojm uje i w książce swej przedstaw ia, społeczeń
stw u polskiemu zależeć nie może.
A lfr e d Jesionowski.
W yd aw n ictw a Instytutu Ś lą sk ieg o .
S E R J A : Ś L Ą S K , Z I E M I A I LUDZIE.
T o m . V . A n iela K o zło w s k a , S z a ta ro ślin n a w o je w ó d ztw a śląskiego. Z 29 rycinam i.
K ato w ice 1936. S tro n 53. C en a 1.20 zł.
U k a z a ł się p ią ty skolei tom tej g e o g raficzn o -k u ltu raln ej m o n o g rafji w o je w ó d z tw a śląskiego, pośw ięcony om ów ieniu flo ry . A u to rk a c h a ra k te ry z u je w nim ko lejn o trzy regjony flo ry styczne w o jew ó d ztw a, Beskidy, P ogórze i Śląsk G ó rn y , d ając w z ak o ń c ze n iu p o g ląd n a po ch o d zen ie i dzisiejsze u k ształto w an ie się sz a ty roślinnej. K siążeczk a o zd o b io n a jest pięknem i ilustracjam i fo to g raficzn em i ty p o w y c h zespołów flo ry sty czn y ch i ciekaw szych roślin Śląska.
S E R J A : P O L S K I Ś L Ą S K .
J ó z e f K o strzew ski, P rzed h isto ry czn e z w iąz k i Śląska z resztą ziem polskich. Z 8 m apam i i 8 ry cin am i w tekście. K ato w ice 1936, str. 38. C en a 1.80 zł.
Ja n u sz S ta szew ski, W ojsko polskie n a Śląsku w dobie napoleońskiej. Z m ap k ą. K a to w i
ce 1936, str. 3J. C en a zł 1.50.
J ó z e f Reiss, Ślązak J ó z e f Elsner, nau czy ciel C h o p in a. Z p o rtre te m i 2 rycinam i. K a to wice 1936. S tr. 58. C ena zł 2,— .
P o ja w iają się tek sty trzech d alszych o d c zy tó w z serji „P o lsk i Śląsk“ , w y g ło szo nych w K ato w icach w okresie zim o w y m 1935-36.
P ro feso r K o strzew sk i daje w sw ym odczycie d o w o d y ścisłego z w iązk u Śląska z pozostałem ! ziem iam i polskiem i, jak i istn iał ju ż od środkow ej epoki kam iennej, kiedy to Śląsk i M ało p o lsk a stan o w iły z u p ełn ą jedność e tn o g ra fic z n ą.
W o dczycie Staszew skiego z n ajd u jem y p rzy p o m n ien ie p o b y tu Legji D ąb row skiego we W ro cław iu , N isie i G łogow ie i ich w a lk z w ojskam i pruskiem i. D o w iad u jem y sie ró w n ież o stacjo n o w an iu polskiej k a w alc rji w G łogow ie p rz ez cały p raw ie czas istnie
n ia K sięstw a W arszaw sk ieg o o ra z o p rzem arszu w ojsk K sięstw a p rz e z Śląsk p o klęsce pod Lipskiem .
Reiss kreśli w sw ym o dczycie życio ry s J ó z e fa E lsnera, Ś lą za k a z G ro tk o w a , k tó ry d z ia ła ł p o c zą tk o w o w e L w ow ie jak o d y ry g e n t te a tru , a później zo stał ściągnięty p rzez W . B ogusław skiego n a k a p elm istrza o p e ry w W arszaw ie. J a k o p ro feso r teo rji m uzycznej n a u niw ersytecie w arszaw skim , k ształcił m. in. F ry d e ry k a C h o p in a, oceniając jego ta le n t E lsner jest au to rem szeregu w arto ścio w y ch k om pozycyj o p o d ło żu p atrjo ty cz n em .
W y k a z literatury bieżącej o Śląsku, Nr. 4, październik-grudzień 1935. Cena 80 groszy.
O pu ścił d ru k c z w a rty zeszy t w y k a zu lite ra tu ry , z aw ie ra ją c y bieżącą b ib ljo g rafję śląską z a o sta tn i k w a rta ł roku 1935. W ten sposób zyskujem y ju ż k o m p letn y p rzeg ląd d ru k ó w d o ty cz ąc y c h Śląska za cały rok 1935. D alsze zeszy ty u k a zy w a ć się b ęd ą reg u lar nie co k w a rta ł.
Katowice, w m arcu 1936.
U w a g a : Z ezw ala się na d ow oln e k orzystanie z kom u n ik atów In stytutu Ślą
skiego dla celów prasow ych.
D ru k a rn ia „ D zie d zic tw a “ w C ieszynie.