• Nie Znaleziono Wyników

Magda Łucyan OSTATNI ŚWIADKOWIE WALCZĄCEJ WARSZAWY

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Magda Łucyan OSTATNI ŚWIADKOWIE WALCZĄCEJ WARSZAWY"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)

Magda Łucyan

Znak Horyzont Kraków 2019

OSTATNI ŚWIADKOWIE

WALCZĄCEJ WARSZAWY

(4)

Projekt okładki Marcin Słociński

Fotografia na pierwszej stronie okładki Zbiory Muzeum Powstania Warszawskiego Fotografia na czwartej stronie okładki Wojciech Buczyński

Opieka redakcyjna Natalia Gawron-Hońca Wybór ilustracji Natalia Gawron-Hońca Weryfikacja merytoryczna Sebastian Pawlina Adiustacja Anna Niklewicz Korekta

Katarzyna Bielewicz Joanna Kłos Łamanie Anna Ludwin Indeks Marek Hońca

Copyright © by Magda Łucyan

© Copyright for this edition by SIW Znak Sp. z o.o., 2019 ISBN 978-83-240-5737-5

Znak Horyzont www.znakhoryzont.pl

Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl

Więcej o naszych autorach i książkach: www.wydawnictwoznak.pl Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37 Dział sprzedaży: tel. (12) 61 99 569, e-mail: czytelnicy@znak.com.pl Wydanie I, Kraków 2019. Printed in EU

(5)

Spis treści

Wstęp 9

SANITARIUSZKA Z MOKOTOWA.

HANNA STADNIK Z DOMU SIKORSKA PS. „HANKA” 11 OSIEMNASTKA NA BARYKADZIE.

ANDRZEJ WICZYŃSKI PS. „ANTEK” 35 ŁĄCZNICZKA Z CZERNIAKOWA.

ELEONORA GALICA-ZAREMBINA PS. „MAJA” 61 W PIEKLE WOLI. EDMUND BARANOWSKI PS. „JUR” 91 MIŁOŚĆ I ŚMIERĆ. ANNA JAKUBOWSKA Z DOMU SWIERCZEWSKA PS. „PAULINKA” 125

ŻOŁNIERZ Z POWOŁANIA. JULIUSZ KULESZA PS. „JULEK” 155 DZIEWCZYNA Z BŁYSKAWICĄ.

WANDA TRACZYK-STAWSKA PS. „PĄCZEK” 185 URODZONY DOWÓDCA.

PUŁKOWNIK KAZIMIERZ KLIMCZAK PS. „SZRON” 219 OSTATNI GENERAŁ. GENERAŁ ZBIGNIEW

ŚCIBOR-RYLSKI PS. „MOTYL” 247 Ku pamięci 273

Podziękowania 275 Indeks nazwisk 277 Źródła ilustracji 285

(6)
(7)

Wstęp

I

ch oczy mówią wszystko. Z jednej strony widać w nich wiek, mą- drość i doświadczenie. W końcu są to oczy staruszków, którzy widzieli rzeczy w dzisiejszych czasach – na całe szczęście – trudne do wyobrażenia. Z drugiej strony jednak widać w nich iskrę mło- dości, tę samą, którą mieli siedemdziesiąt pięć lat temu, gdy żegnali swoich rodziców i wybiegali na ulicę pełni wiary w to, że wywalczą wolność. Zaraz potem zarzucili na ramiona torby sanitarne, do rąk wzięli broń i stanęli do skrajnie nierównej walki z okupantem. Byli gotowi poświęcić własne życie w imię idei. Przez sześćdziesiąt trzy dni walk widzieli i przeżywali rzeczy straszne. W ich oczach widać także pamięć o kolegach, towarzyszach broni, którzy na zawsze zo- stali w gruzach powstańczej Warszawy.

Zdecydowana większość z nich była przekonana, że Powstanie potrwa kilka dni. Na tyle mieli być przygotowani. I to była jedna z wielu informacji, która w tamtych dniach okazała się nieprawdą.

Na miejscu zbiórki przekonali się, że o porządnej broni mogą zapo- mnieć, a szczęście miał ten, kto do ręki dostał granat. Innym musiała wystarczyć jedynie biało-czerwona powstańcza opaska. Niedługo później okazało się też, że obiecana pomoc – zarówno z Zachodu, jak i ze Wschodu – nie nadejdzie, a powstańcy zostaną pozostawieni sami sobie. Mimo to walczyli.

Są ludzie, którzy twierdzą, że Powstanie było błędem. Zbęd- nym zrywem, który doprowadził do całkowitego zburzenia miasta i śmierci blisko dwustu tysięcy ludzi. Powstańcy widzą to inaczej.

(8)

MAGDA łUCYAN | POWSTAŃCY

10

Choć dziś każdy z nich na swój sposób ocenia decyzję dowództwa (wielu z nich skrajnie krytycznie), to zgodnie twierdzą, że niezależ- nie od rozkazów Powstanie i tak by wybuchło. W ich opinii była to oddolna potrzeba ludności, wykończonej blisko pięcioletnią, skraj- nie okrutną niemiecką okupacją. Uważają też, że nikt, kto tego nie doświadczył, nie ma prawa oceniać ich moralnej postawy.

Celem tej książki nie jest rozwiązanie sporu o słuszność tamtych decyzji. Nie jest to nawet próba zajęcia w tym sporze stanowiska.

To oddanie głosu tym, którzy przeżyli, oraz szacunku wszystkim biorącym udział w Powstaniu. Są to historie dziewięciu osób, które 1 sierpnia 1944 roku z biało-czerwonymi opaskami na ramionach

stanęły naprzeciwko doskonale uzbrojonego niemieckiego wojska.

Jesteśmy ostatnim pokoleniem mającym możliwość słuchania naocznych świadków i uczestników tamtych tragicznych dni. My- ślę, że najważniejszym, co możemy im podarować, jest wysłuchanie ich historii, zrozumienie ich motywów i uhonorowanie poświęcenia.

Wszak stawką w tamtej grze było życie.

*

Mówi się, że są spotkania zmieniające życie, spotkania, dzięki któ- rym na wiele rzeczy patrzymy zupełnie inaczej niż wcześniej. Dla mnie takie właśnie były spotkania z powstańcami – niezwykłymi ludźmi, którzy bez uprzedzeń i z otwartym sercem wpuścili mnie, a teraz też każdego, kto trzyma w ręku tę książkę, do świata swo- ich wspomnień.

Punktem wyjścia do powstania tej książki był cykl rozmów „Po- wstańcy” emitowany na antenie TVN24. Wywiady, które prze- prowadziłam z okazji siedemdziesiątej czwartej rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, są tu obszernie cytowane.

(9)

SANITARIUSZKA Z MOKOTOWA

HANNA STADNIK Z DOMU SIKORSKA

PS. „HANKA”

(10)

Hanna Stadnik ps. „Hanka”

• Urodzona 23 lutego 1929 roku.

• Gdy wybuchło Powstanie Warszawskie, miała 15 lat.

• Była sanitariuszką. Służyła w pułku „Baszta”, batalionie

„Olza”, kompanii O-2.

• Powstanie spędziła na Mokotowie.

• Po Powstaniu wyszła z Warszawy z pozostałymi jego uczest- nikami i rannymi. Trafiła do obozów w Skierniewicach i Pruszkowie.

• Odznaczona przez Prezydenta RP Krzyżem z Mieczami Orderu Krzyża Niepodległości; przez Prezydenta Niemiec Krzyżem Zasługi na Wstędze Orderu Zasługi Republiki Federalnej Niemiec.

(11)

G

dy wchodzi do biblioteki w  Muzeum Powstania Warszaw- skiego, gdzie jesteśmy umówione, razem z nią w pomieszcze- niu pojawia się mnóstwo nowej, pozytywnej energii, która od razu wszystkim nam się udziela. Operatorzy jakby dostali przyspiesze- nia i w dosłownie kilka minut rozstawiają cały sprzęt. Ja w sekundę zapominam o stresie, jaki zazwyczaj towarzyszy mi przed wywia- dem. Hanna Stadnik jest moją pierwszą rozmówczynią w cyklu

„Powstańcy”. Spotykamy się z samego rana. Później byłoby to nie- możliwe, bo reszta dnia pani Hanny, zresztą jak co dzień, jest po brzegi wypełniona aktywnościami. Nie jestem tym zaskoczona, to nie nasze pierwsze spotkanie. Wcześniej kilka razy rozmawia- łam z nią, przygotowując materiały do Faktów TVN. Znalezienie

„okienka” w jej napiętym harmonogramie nigdy nie było proste. Jak sama mówi – ma tyle obowiązków, by jak najdłużej być aktywną i samodzielną. Do dziś działa w Światowym Związku Żołnierzy Armii Krajowej, gdzie jest wiceprezesem do spraw socjalnych. Jej głównym zajęciem jest organizowanie pomocy potrzebującym ko- legom, wysyła im zapomogi na święta i Nowy Rok. Stale odbiera telefony i dwa razy w tygodniu jeździ do biura. A nie jest to takie oczywiste, bo warszawskie mieszkanie pani Hanny znajduje się na trzecim piętrze, bez windy! Wdrapanie się do niej na górę ze sprzę- tem telewizyjnym wywołało u nas sporą zadyszkę… Oczywiście ku wielkiej uciesze naszej rozmówczyni. Widzicie? A ja mam tak codziennie od kilkudziesięciu lat.

(12)

MAGDA łUCYAN | POWSTAŃCY

14

Pani Hanna ma 90 lat, a mimo to jej codzienny grafik jest wypełniony po brzegi aktywnościami. Hanna Stadnik podczas spotkania z autorką.

(13)

Hanna Stadnik ps. „Hanka” 15

Hanna Stadnik ma 90 lat, jednak trudno w to uwierzyć. Jest uśmiechnięta, pełna energii, pomocna i chętna do rozmowy. Jesz- cze zanim włączyliśmy kamery, zaczyna mnie uczyć, jak kobieta powinna siedzieć i układać nogi, by to ładnie wyglądało. Absolut- nie nie noga na nogę!

Przez całą rozmowę zwraca się do mnie bardzo troskliwie.

Mówi moje dziecko, co wzbudza czułość i zdecydowanie zmniej- sza dystans. Na tym właśnie mi zależy, by mówiła do mnie jak do swojej wnuczki, by jak dziecku opowiadała o tamtych dniach, a najtrudniejsze chwile przywoływała w najprostszych słowach.

W rozmowie wraca do wszystkiego, co przeżyła, choć wie, że gdy będzie sama w domu, te wspomnienia nie dadzą jej spokoju.

Już podczas rozmowy kilkakrotnie pojawiają się łzy. Jedne to łzy wzruszenia – gdy wspomina wywieszone na ulicach powstań- czej Warszawy polskie flagi. Dziś dla nas to dość oczywisty wi- dok. Wtedy, po pięciu latach niewoli, taki nie był. Drugie to łzy smutku. Na wspomnienie koszmarnych obrazów i śmierci bliskich osób… Śmierci, której była naocznym świadkiem. Wraca do tych tragicznych chwil, bo jak mówi, to mój obowiązek. Obowiązek, by dać świadectwo.

„Z tyłu się trzymajcie, dziewczynki!”

Hanna pochodzi z typowego mieszczańskiego domu. Wszyscy jej bliscy urodzili się w Warszawie. Jej ojciec Aleksander Sikorski utrzy- mywał całą rodzinę. Prowadził wypożyczalnię samochodów ciężaro- wych. Mama, Marianna Sikorska (z domu Michnowska), jak wiele kobiet w okresie międzywojennym zajmowała się domem. Dzieci było troje – Hanna, starsza od niej o cztery lata Danuta i młodszy o dwa lata Zbigniew.

(14)

MAGDA łUCYAN | POWSTAŃCY

16

Gdy nastała wojna, Hanna, wtedy jeszcze Sikorska, chodziła do trzeciej klasy szkoły powszechnej. Gdy wybuchło Powstanie, była w drugiej klasie gimnazjum na tajnych kompletach i miała piętnaście lat. Tylko piętnaście! Nawet jak na powstańca – a wiadomo, że były wśród nich też dzieci – to bardzo niewiele. Dlatego pierwsza rzecz, jaka przychodzi mi do głowy, gdy zaczynamy rozmowę, to pytanie:

jaka była reakcja rodziców? Co myśli matka, która pozwala swo- jemu dziecku iść walczyć? W tym wypadku matka, która wypusz- cza z domu dwie córki, bo starsza siostra Hanny także uczestniczyła w Powstaniu. Brata, liczącego wówczas trzynaście lat, rodzice zdą- żyli wywieźć do rodziny poza Warszawę – do Skarżyska-Kamiennej, w ostatnich dniach lipca. Nie widział więc wychodzących z domu

sióstr i im nie zazdrościł.

Mama bardzo się martwiła, mocno to wszystko przeżywała. O je- denastej przyszedł do nas do domu mały chłopiec, jeszcze młodszy od nas – ode mnie i mojej siostry. Poinformował nas, że godzina „W” to godzina siedemnasta. No i my w zasadzie od razu złapałyśmy torby sanitarne i zebrałyśmy się do wyjścia! I to był moment, gdy musiałyśmy pożegnać się z rodzicami. Wtedy właśnie mama pokazała swoje emo- cje… Uściskała nas mocno i poprosiła: „Z tyłu się trzymajcie, dziew- czynki. Nie chodźcie do przodu! Proszę was!”. Odpowiadam: „Mama, przecież my mamy rannych zbierać! Musimy iść do przodu…”. „Ale pilnujcie się!”. Obiecałam jej, że wszystko będzie dobrze. Ucałowały- śmy ją i poszłyśmy. Nie było innego wyjścia.

Dla Hanny to, że idzie do punktu zbiórki, że będzie brała udział w Powstaniu, było zupełnie oczywiste. Jak mówi, nie było się nad czym zastanawiać! Piętnastoletnia dziewczynka myśli „tak trzeba”

Kiedy rozpoczęła się wojna, Hanna była jeszcze dzieckiem.

Na zdjęciu dziewczynka wieku 12 lat, 1941 rok.

(15)

Hanna Stadnik ps. „Hanka” 17

(16)

MAGDA łUCYAN | POWSTAŃCY

18

i wychodzi z domu, choć wie, że może do niego nie wrócić. Wtedy to się zupełnie nie bałam. Nie było lęku, bo już byłyśmy trochę za- hartowane dzięki wcześniejszym działaniom w konspiracji. A teraz?

Byłyśmy nastawione, że tak trzeba. Po prostu tak trzeba! Jest chwila potrzeby, idziemy – i wtedy żeśmy się zupełnie nie bały. My byliśmy pokoleniem wychowanym w pierwszym dwudziestoleciu, które po stu dwudziestu trzech latach niewoli odzyskało niepodległość. Polska za- częła istnieć. Nasi rodzice i dziadkowie żyli pod zaborami. Byli znie- woleni. Nasi nauczyciele i księża też. I oni wszyscy nauczyli nas kochać Polskę. Nauczyli nas, że wolność nie jest dana raz na zawsze. Dzięki ich doświadczeniom wiedzieliśmy, że aby mieć wolność, trzeba coś ro- bić, że trzeba bardzo kochać ten kraj. Naród był tak nastawiony, że trzeba dawać coś z siebie. Dzieci wysłuchiwały rozmów rodziców, któ- rzy cieszyli się z odzyskanej wolności. Po prostu wychowywaliśmy się z takimi ideałami. Codziennie nam towarzyszyły.

Nie Hania, a „Pętelka”

Początek wojny pani Hanna do dziś ma przed oczami. Była dzie- ckiem, miała dziesięć lat. Wiosną 1939 roku miała Pierwszą Ko- munię Świętą. Jej ojca już na początku września wzięli do woj- ska. Mama została z dziećmi. Było ciężko. Częste bombardowania, trudna sytuacja materialna i coraz mniej jedzenia. Niedaleko naszego domu była piekarnia. Pamiętam, jak staliśmy w kolejce po chleb. Samo- loty schodziły na tyle nisko, że widziałyśmy twarze pilotów… I strzelali do nas. Strzelali do ludzi stojących w kolejce po chleb!

Poza przerażeniem w wielu ludziach narastała złość i chęć walki.

Tworzyły się struktury państwa podziemnego. Hanna dołączyła do konspiracji rok przed wybuchem Powstania. Miała wtedy czterna- ście lat.

(17)

Hanna Stadnik ps. „Hanka” 19

Przeczuwałam, że coś się dzieje, że moja siostra Danka gdzieś działa.

Byłyśmy bardzo zżyte i to po prostu było niemożliwe, żebyśmy nie dzia- łały razem. Musiałam się dowiedzieć, o co chodzi. Tak długo ją męczy- łam, aż mi w końcu powiedziała o swojej konspiracyjnej działalności.

Siostra nawiązała kontakt z Armią Krajową i tak, rok przed wybuchem Powstania, także ja wstąpiłam do konspiracji. Pamiętam moment swojej przysięgi. To była bardzo ważna chwila. Podnosiła na duchu, a jedno- cześnie wzbudzała poczucie ogromnego obowiązku i odpowiedzialności.

Pamiętam dokładnie, gdzie składałam przysięgę – to było na Krakowskim Przedmieściu 12. W mieszkaniu siostry mojej koleżanki. To była wielka uroczystość. Przysięgę odbierał porucznik „Felek” 1. Wtedy widziałam go po raz pierwszy. Później w Powstaniu był naszym dowódcą. Niestety zginął już pierwszego dnia walk. Przy odbieraniu przysięgi „Felkowi”

asystował Genek Ajewski „Kotwa” 2. Cały patrol sanitarny składał wtedy przysięgę. Było nas pięć dziewczyn. Moja siostra była szósta, patrolowa.

Pamiętam, że przysięgałam wierność Polsce i to, że w momencie zagro- żenia nie będę dla niej żałować swojej krwi. To był moment, w którym poczułam się prawdziwym żołnierzem, którym jestem do dziś! Później przechodziłam szkolenie w Lesie Kabackim. Dojazd tam to była spora wyprawa i skomplikowana logistyka. Byliśmy umówieni przy ulicy Pu- ławskiej, przy aptece, która stoi do dziś. Wtedy to było już za miastem.

Do miejsca zbiórki każdy przyjeżdżał oddzielnie, by nie wzbudzać po- dejrzeń. Potem już wszyscy razem szliśmy na piechotę do lasu. Po szkole- niu musiałam umieć złożyć i rozłożyć broń. Była nauka rzutu granatem i czołgania się. Był też oczywiście kurs sanitarny. Uczyłyśmy się, jak opa-

1 Porucznik rezerwy artylerii Feliks Dąbrowski ps. „Felek”, „Bohusz” – dowódca I Zgrupowania / I Batalionu Szturmowego „Zygmunt”. Kompania O-2 „Wit- hal”. Zginął 1 sierpnia 1944 roku.

2 Plutonowy podchorąży Eugeniusz Ajewski ps. „Kotwa” – walczył w pułku Ko- mendy Głównej AK „Baszta”, batalionie „Olza”, kompanii O-2 „Withal”. Na początku Powstania był zastępcą dowódcy, następnie został dowódcą kompanii.

(18)

MAGDA łUCYAN | POWSTAŃCY

20

trywać rannych, specjalnych splotów, by właściwie opatrzyć rękę, nogę lub głowę. Miałyśmy też praktyki w szpitalu i ambulatorium, by później, w akcji, widok krwi nie wywołał w nas szoku. Żeby podczas Powstania nie być całkiem zielonym! Później, już po szkoleniu, w konspiracji, ra- zem z siostrą przenosiłyśmy różne informacje, biuletyny, a nawet broń.

Wtedy musiałyśmy już powiedzieć rodzicom o naszej działalności. I o pla- nowanym Powstaniu też… Jakoś musieli się z tym pogodzić. Wydaje mi się, że rodzice też działali w konspiracji, ale wtedy nie rozmawiało się o tym w domu. To była absolutna tajemnica!

Jej powstańczy pseudonim to „Hanka”, ale koledzy w konspira- cji nazywali Hannę Stadnik „Pętelką”. Dlaczego? Była mała, drobna i zawsze miała zaplecione dwa warkocze. Przezwisko „Pętelka” utrzy- mało się przez całe Powstanie. Nawet gdy nie było już warkoczy!

Te Hanna ścięła po kilku dniach walk, broniąc się przed insektami.

„Hej, chłopcy, bagnet na broń!”

Doskonale pamiętam godzinę „W”. Obie z siostrą – już po pożegna- niu z rodzicami – wychodzimy z bramy i tuż za nami mają iść trzej chłopcy. Mamy na ramieniu torby sanitarne, ale żadnych charakte- rystycznych znaków, by nas nie było można rozpoznać jako powstań- ców. Idziemy i nagle ci chłopcy zaczynają nucić: „Hej, chłopcy, bag- net na broń!”. Wtedy my im też odpowiadamy: „Hej, chłopcy, bagnet na broń!”. I tak doszliśmy do ulicy Marszałkowskiej. Oni pojechali na Żoliborz, a my na Mokotów. Nigdy więcej ich nie widziałam, ale to było niezwykle wzruszające.

„Pętelka” wracająca z ćwiczeń w Lesie Kabackim.

Zdjęcie wykonano dwa miesiące przed wybuchem Powstania.

(19)

Hanna Stadnik ps. „Hanka” 21

(20)

MAGDA łUCYAN | POWSTAŃCY

22

Rodzina Sikorskich mieszkała wtedy przy ulicy Pańskiej w War- szawie. Punkt zbiórki był przy Rakowieckiej. Hanna i Danuta świet- nie znały drogę. Przez cały kwiecień, maj, czerwiec i lipiec miały za zadanie opracowywać trasę z domu do swoich przyszłych placówek.

Po tych przygotowaniach wiedziały wszystko – ile kroków potrzeba, by dotrzeć na miejsce i ile dokładnie zajmuje to czasu. Dobrze znały rozkład ulic i wszystkie możliwe skróty. Znalazły też wtedy miesz- kanie przy ulicy Fałata 2, w którym później założyły punkt sani- tarny. Udostępniła je matka polskiego oficera, który wtedy był już w oflagu 3. W trakcie Powstania sama ukrywała się w piwnicy tego budynku.

Pamiętam, że 1 sierpnia miałam na sobie tylko podkolanówki, granatową spódniczkę i jakąś cienką niebieską bluzeczkę. I to wszystko przez dwa miesiące nie było prane! Nie wiem, jak to możliwe! Przez lata, już po Powstaniu, zastanawialiśmy się z koleżankami i kolegami z oddziału, jak to było, że w jednym ubraniu wytrwaliśmy tyle czasu.

W jednej bieliźnie! Nawet dłużej niż dwa miesiące, bo po Powstaniu byłam przecież w obozie. Później chłopcy zdobyli jakieś wojskowe stroje i porządne buty, ale my byłyśmy zbyt drobne, za małe, by były na nas dobre. Nie mogłyśmy ich nosić. Na szczęście przez całe Powstanie była przepiękna pogoda.

Wspomnienia pani Hanny dotyczące początku Powstania i to- warzyszących jej wtedy emocji są podobne do relacji wielu powstań- ców, z którymi rozmawiałam. Po pierwsze, mimo zaawansowanego wieku i ona, i inni pamiętają wszystko w najdrobniejszych szczegó- łach. Moment wyjścia z domu, pogodę, ulice, którymi docierali na miejsce zbiórki. Po drugie – ta chwila kojarzy im się z niezwykłą

3 Oflag (Offizierslager für kriegsgefangene Offiziere) – niemiecki obóz jeniecki, w którym przetrzymywano oficerów wziętych do niewoli w czasie działań wojen- nych lub okupacyjnych.

(21)

Hanna Stadnik ps. „Hanka” 23

ekscytacją. W pełnej piersi było czuć, że chcemy znowu odzyskać wol- ność! Żebyśmy znów mogli żyć w wolnym kraju! Pierwszego dnia była wielka euforia. Nie wiem, skąd to się wzięło, ale w domach od razu było widać biało-czerwone flagi. My od razu dostałyśmy biało-czerwone opaski. Widać było tę Polskę, którą żeśmy kochali i którą znaliśmy ze swoich dziecięcych lat. Zobaczyć po tylu latach niewoli biało-czerwoną flagę to była ogromna radość i ogromne wzruszenie. Do dziś, jak wi- dać, wzbudza to we mnie spore emocje…

W oczach Hanny Stadnik pojawiają się łzy. Wzruszenie udziela się także mnie, bo dostrzegam w oczach siedzącej przede mną ko- biety tamtą piętnastoletnią dziewczynę, pełną nadziei i wiary w to, że uda jej się wywalczyć wolność. Dziś niektóre rzeczy są dla nas oczywiste – jak na przykład to, że w każdej chwili możemy wywie- sić w oknie biało-czerwoną flagę. Wtedy samo posiadanie w domu białego i czerwonego materiału mogło skończyć się fatalnie. Gro- ziła za to co najmniej wywózka do obozu, a w najgorszym wypadku nawet śmierć.

Uzbrojone w torby sanitarne

Hanna w Powstaniu była sanitariuszką. Nie ma na ten temat do- kładnych danych, ale szacuje się, że w walkach brało udział po- nad trzy tysiące młodych dziewcząt. Absolutna większość z nich to właśnie sanitariuszki. Ratowały życie i zdrowie walczących kolegów i ludności cywilnej. Przebywały głównie w szpitalach i punktach sa- nitarnych, ale część z nich brała też udział w patrolach. Ktoś musiał przecież zbierać rannych, którym nie udało się dotrzeć do punktu opatrunkowego. Zadanie było bardzo trudne, bo sanitariuszki

„uzbrojone” były jedynie w torby sanitarne. Zamiast broni miały bandaże. Ale dla Niemców to nie miało znaczenia. Przed ostrzałem

(22)

MAGDA łUCYAN | POWSTAŃCY

24

nie chroniły dziewcząt nawet białe chusteczki z czerwonym krzyżem, które nosiły na głowach. Tak zginęła jedna z koleżanek Hanny – Ja- dwiga Cyrańska ps. „Wisia” 4. Na oczach towarzyszek dostała serię z karabinu maszynowego w brzuch. Pod ostrzałem doczołgały się do niej „Hanka” i „Danka”. Chciały ją opatrzyć, ale gdy podeszły bliżej, zobaczyły, że jest już za późno. „Wisia” chwyciła dłoń Hanny, mocno ją ścisnęła, powiedziała: Jesteście ze mną!, po czym zmarła.

Doskonale pamiętam ten krótki moment i silny uścisk jej dłoni…

To, że później już martwą ją stamtąd wyciągałyśmy. Ale nic poza tym nie pamiętam. Działałam jakby w amoku. Byłam oszołomiona tym, co się dzieje. Do dziś wywołuje to we mnie emocje… Nie pytaj mnie o to dalej, moje dziecko.

Służby sanitariuszek nie ułatwiało to, że wyposażenie medyczne było bardzo ubogie. Brakowało leków, opatrunków, bandaży i przede wszystkim wody. Operacje były przeprowadzane bez środków znie-

czulających.

Codziennie było po kilku nowych rannych. Walki trwały cały czas, od rana do nocy. Jak kogoś udało nam się odnieść do szpitala, to po- jawiali się kolejni. Całą wodę, jaką miałyśmy, oddawałyśmy im. By mieli czego się napić, by obmyć im rany, zmienić opatrunek. To było bardzo czynne życie, przez te niecałe dwa miesiące. Przez pierwsze dwa tygodnie było spokojniej, ale potem robiło się coraz gorzej. Zaczynali- śmy rozumieć, że to jest przegrana sprawa. Ogromnym przeżyciem dla mnie było pojawienie się pierwszego rannego. Nagle wszędzie mnóstwo krwi! Został postrzelony, ale na szczęście okazało się, że pocisk prze- szedł na wylot i niewiele uszkodził. Wystarczył opatrunek uciskowy i chłopak pobiegł dalej walczyć. To był pierwszy moment, w którym pojawił się strach.

4 Jadwiga Cyrańska ps. „Wisia” – łączniczka, sanitariuszka. Poległa na ulicy Ligo- ckiej na Mokotowie 11 sierpnia 1944 roku. Należała do pułku „Baszta”.

(23)

Hanna Stadnik ps. „Hanka” 25

W drugim dniu Powstania trafił do nas ranny Niemiec. Dylemat – co mamy robić?! Przecież to nasz wróg! Mimo to zdecydowałyśmy, że się nim zajmiemy, bo jak nie pomóc, skoro potrzebował pomocy? Na kursach nas uczyli, że ranny to ranny. Każdemu trzeba pomóc. Wzię- łyśmy go do punktu sanitarnego i opatrzyłyśmy. Był w takim stanie, że nie mógł chodzić. Musiał u nas zostać. Nie rozumiałyśmy, co mówił, ale go karmiłyśmy. Dwa dni później nagle do mieszkania, w którym byliśmy, wpadła brygada dowodzona przez Bronisława Kaminskiego 5. To byli Rosjanie o mongolskich twarzach. Już wcześniej słyszeliśmy o ich

okrucieństwie. Gwałcili i mordowali w przerażający sposób. Chcieli nas wszystkich rozstrzelać i on nas uratował! Wezwał swojego dowódcę, oficera niemieckiego, który ich przegonił. To była forma transakcji, przy- sługi. My się nim zaopiekowałyśmy, więc on nie pozwolił nas zabić i puścił nas wolno. Paradoksalnie to właśnie dzięki Niemcowi prze- żyłyśmy ten atak! Później się dowiedziałyśmy, że tej nocy oddział Ka- minskiego wymordował w okolicy mnóstwo ludzi.

W pierwszych dniach walk jedzenia nie brakowało. Osoby zwią- zane z konspiracją jeszcze przed wybuchem Powstania gromadziły żywność. Na początku działały też prywatne sklepy, które miały całkiem dobre zaopatrzenie. Jednak po dwóch tygodniach sytua- cja zaczęła się pogarszać. Bywało, że jedzenia nie było w ogóle. Zda- rzało się też, że do gara pełnego zupy po ostrzale wpadał gruz. Wtedy wszystko było do wyrzucenia.

Czy panował głód? Jadło się to, co było, najczęściej niestety kaszę i płatki owsiane z robakami. Przez lata nie mogłam przez to patrzeć na krupnik. Na szczęście czasem udawało nam się zdobyć coś dobrego. Pa- miętam nawet, że raz robiłam kluski kładzione, bo ktoś zdobył mąkę…

I tu od razu przypominam sobie kolejny straszny moment. Chrześniak

5 Bronisław Kaminski – dowódca brygady (Waffen-SS Brigadeführer) Rosyjskiej Wy- zwoleńczej Armii Ludowej (RONA), zbrodniarz wojenny zwany „katem Ochoty”.

(24)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zapoznajemy się ze słownictwem dotyczącym problemów zdrowotnych (str. 38 – 49).Jeśli ktoś ma jakąkolwiek stronę nieuzupełnioną, proszę o jej

W kolekcji albumów fotograficznych Działu Ikonografii znajdu- ją się cztery poświęcone wyłącznie tematyce patriotycznej i historycznej tego okresu oraz parę innych, w

Stan zmian środowiskowych wywołanych wysoką dynamiką procesów gospo­ darczych stanowi wystarczającą podstawę do tego, aby podejmować działania zmierzające nie tylko do

Nauczyciel pyta uczniów, czy słyszeli o pomniku Małego Powstańca oraz czy wiedzą, co to była Harcerska Poczta Polowa. W krótkim wprowadzeniu opowiada, iż nawet małe

Żeby dowiedzieć się więcej na temat tego, co dzieje się w konkretnej grupie, możesz przeprowadzić ćwiczenie – poproś uczniów, żeby wyobrazili sobie hipotetyczną

Uczestnicy wymiany w 2016 r.: Rosamaría Casademont (Hiszpania), Amalia Franco (Hiszpania), Eva Garcia Suarez (Hiszpania), Jose Manuel Gasalla (Hiszpania), Mónica Hernandez

Dziś jest jedynie zagad- nieniem podejmowanym głównie przez lewicę oraz częściowo przez centrum, ale w miarę, jak będzie stawać się coraz bardziej realnym zagrożeniem dla

2 szulfady chłodnicze oraz drzwi w dolnej części urządzenia front chłodniczy z podświetlaną przestrzenią ekspozycji urządzenie zasilane ekologicznym czynnikiem chlodniczym