• Nie Znaleziono Wyników

Ziemie Odzyskane na drogach awansu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Ziemie Odzyskane na drogach awansu"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

S T R O N 8 Dzisiaj: Krupp staje się aktywnym Wiadomości . 2

} 4 0 9

z okupowanych „ _

Niemiec E E HI A 7 , — z i

ILUSTROWANY TYGODNIK DLA WSZYSTKICH

ROK II P O Z N A Ń , D N I A 25 S I E R P N I A 7946 R. NR 34( 56)

Ziemie Odzyskane na drogach awansu

In te n s y w n y n u r t ży c ia w s p ó łc z e ­ snego, o g a rn ia ją c y c a łe ppołeczeń- s tw o ja k i każdego z nas w ie lk ą p ły n ą c ą fa lą w y d a rz e ń , n ie p o z w a ­ la ła tw o u św ia d o m ić sobie procesu ro z w o ju naszego życia . B ra k c z y n ­ n ik a p o ró w n a w cze g o . T rz e b a w ię c z a trz y m a ć się p o p ro s tu w ż y c iu i p ra c y , b y móc spojrzeć o b ie k ­ ty w n ie n a m in io n y okres.

W a g ę i w ie lk o ś ć naszych osiąg­

n ię ć na Z ie m ia ch O dzyska n ych ła t ­ w ie j oceniać nam, m ie szka ją cym n a d W a rtą c zy W is łą . D ystans p rz e s trz e n i i dystans czasu p o z w a la w id z ie ć Z ie m ie O dzyskane w w y ­ ra ź n y c h fazach ic h ro z w o ju .

J e s t rzeczą n ie w ą tp liw ą , że p o ­ m im o ogro m n ych tru d n o ś c i życie Z ie m O d zyska n ych z a ró w n o P ań­

s tw o P o lskie , ja k i całe społeczeń­

s tw o p c h n ę ło stanow czo na d ro g i pow ażnego i w ie lk ie g o awansu.

G d y zw a żym y, ja k ie b y ły p o ­ c z ą tk i p ra c y n a d Z ie m ia m i O d z y ­ ska n ym i, g d y zw a żym y, w ja k ic h w a ru n k a c h z b ie ra ł N a ró d i P a ń stw o P o ls k ie s iły k u m o b iliz a c ji w y s iłk u n a d odbu d o w ą Z ie m O dzyskanych, w re s z c ie g d y u w z g lę d n im y w s z y s t­

k ie jeszcze o p o ry w p o ls k im s p o łe ­ cze ń stw ie , m am y w ła ś c iw ą m ia rę w spólnego nam w s z y s tk im sukcesu.

R o zp o częło się w s z y s tk o od smu­

tnego s tw ie rd z a n ia , że Z iem ie O dzyskane są s tra s z liw ie z n i­

szczone. N a stę p n ie p rz e ż y liś m y okres zupełnego bezikołow ia: g d y b o w ie m re szta k r a ju o rg a n izo ­ w a ła się po b ły s k a w ic z n e j z w y c ię ­ s k ie j o fe n s y w ie A r m ii C ze rw o n e j i W o js k a P olskiego, na Z ie m ia c h O d ­ zys k a n y c h tr w a ły w a lk i.

D a le j, w z g lę d y b ezpieczeństw a w y m a g a ły o k u p o w a n ia w o js k a m i Z ie m Odzysikanych. U tru d n ia ­ ło to a d m in is tra c ji pracę. P o ­ te m p rz y s z e d ł o kre s szabru, p ra w ­ d z iw e nieszczęście i p rz e k le ń s tw o Z ie m O dzyskanych. R ów nocześnie ro z w in ę ła się ogrom na a k c ja re p a ­ tr ia c ji, P rzez Z ie m ie O dzyskane za czę ły p rz e w a la ć się s z e ro k im i fa ­ la m i rzesze p o w ra c a ją c y c h z N ie ­ m ie c. N ie sposób b y ło ująć ru c h y e m ig ra cyjn e i im ig ra c y jn e w k a rb y . N a d w s z y s tk im g ó ro w a ła jakaś bez- k s z ta łtn o ś ć i b ra k p o rz ą d k u .

W re s z c ie ro z p o c z ą ł się proces p o rz ą d k o w a n ia . N a d zw ycza j s k ro ­ m na a d m in is tra c ja z w ą tłą h ie ra r­

c h ią ro z w in ę ła a kcję organizacyjną.

P ro b le m y b e zp iecze ń stw a d o m in o ­ w a ły nad w s z y s tk im i za g adnienia­

m i Z ie m O dzyskanych. P oradzono m a n ie d o cią g n ię cia itp . D ziś te n ra j: k o m u n ik a c ja i a d m in is tra c ja ,—

sobie i z tern, o kre s m am y ju ż na ogół poza sobą. dziś m ó w i się: p ro d u k c ja . A ju tro ! A le c ią g le aw ansujące się a m b i- D a le j s p ra w y o sa d n ictw a , lu d n o ś c i A le n ie w y p rz e d z a jm y w y p a d k ó w , cje c z y n n ik a p a ń stw o w e g o i spo- a u to ch to n iczn e j, tru d n e a w ie lk ie Ju ż sama n a tu ra ży c ia będzie nam

łecznego na Z ie m ia ch O d zyska ­ nych, coraz to now sze za czę ły w i­

d zie ć p rz e d sobą zadania: p rz y ­ szedł tz w , o kre s s p ra w k o m u n ik a ­ c ji. I te s p ra w y ro zw ią za n o , W m ia ­ rę n a ra s ta n ia p ro b le m ó w i u św ia ­ d am iania sobie p o w a g i zadań, ja k ie sto ją p rz e d n am i zaczęto coraz w ię ­ cej k o n k re ty z o w a ć p ra cę i życie.

W y p ły n ę ły p o te m p ro b le m y a d m i­

n is tra c ji: że n ie o g a rn ia życia, że

s p ra w y gospodarcze, p ro b le m y

w ła sn o ści, '

W y s ta rc z y dziś choć k r ó tk o z w ie ­ dzić szereg c e n tra ln y c h o śro d k ó w ży c ia na Z ie m ia ch O dzyskanych, aby z e tk n ą ć się z je d n ym , p o ­ w szechnie a b so rb u ją cym dziś w s z y s tk ic h p ro b le m e m , m ia n o w ic ie spraw ą p ro d u k c ji. Z w a żm y ty lk o : jeszcze p rz e d w c z o ra j m ó w iło się:

b ezpieczeństw o i szaber, — w c z o -

n a jle p szym i n a jw ie rn ie js z y m p rz y ­ ja c ie le m w dalszym a w a nsow aniu p ro b le m ó w Z ie m O dzyskanych,

Rzecz n a jis to tn ie js z a w ty m a- w ansie: o g a rn ę liśm y w re szcie p rz e ­ ogrom ną b e zkszta łtn o ść, w y tw o rz o ­ n ych na Z ie m ia ch O d zyska n ych s to ­ sunków . N astępnie s k o o rd y n o w a ­ no ju ż ta k p ro b le m y poszczegól­

n ych d zie d zin ży c ia ja k i ic h prace.

Jedno sobie m u sim y je d n a k p o -

PZZ solq w oku Niemców

Zdecydowana rezolucja Pol­

skiego Związku Zachodniego, wzywająca całe społeczeństwo do wzmożenia czujności wobec wzrastającego na nowo niebezpie­

czeństwa niemieckiego (podawa­

liśmy ją na łamach „Polski Za­

chodniej“ w nr 32 dn. 11 sierpnia br.) zwróciła na siebie uwagą w Niemczech. Berliński „Der Ku­

rier“ zamieścił w nr. 146 stresz­

czenie rezolucji, podkreślając zło­

śliwie na wstępie, że Polski Zwią­

zek Zachodni (Der Polnische Westmarken-Verein) stanowił da­

wniej przeciwstawienie Ostmar- ken-Vereinu. Wobec akcji repolo- nizacji na Ziemiach Odzyskanych,

„Der Kurier“ stwierdza, że obec­

nie panuje tendencja, aby pozosta­

łą ludność autochtoniczną w Pru­

sach Wschodnich, na Pomorzu i na Śląsku w jak najszerszym za­

kresie uznać za polską na podsta­

wie jej pochodzenia. Pismo berliń­

skie przytacza również oświad­

czenie wice-premiera Gomółki, że Rząd Polski nie będzie tolerował żadnego prześladowania autoch­

tonów.

Z całego artykułu wspomnia­

nego dziennika berlińskiego wyni­

ka, że Niemcy pilnie śledzą dzia­

łalność PZZ, uważając go za in­

stytucję dla siebie niebezpieczną, która nieustannie nawołuje naród polski do czujności wobec granic zachodnich (dosłownie: „Der Westmarken-Verein ermahnt die öffentliche Meinung ununterbro­

chen zur Wachsamkeit gegenüber denjenigen, die gegen die West­

grenzen auftreten“).

Jest rzeczą jasną, że jedynie o- bawa przed ewentualnymi re­

strykcjami ze strony władz oku­

pacyjnych nakazuje Niemcom po­

wstrzymać się od dyktowanych nienawiścią komentarzy. Niemniej

jednak sam fakt opublikowania re­

zolucji PZZ w prasie niemieckiej, świadczy o tem, że Niemcy z nie­

pokojem i źle tłumioną złością obserwują Polski Związek Za­

chodni. „Milion Polaków pisze

„Der Kurier“ — którzy, odpowia­

dając podczas głosowania ludo­

wego przecząco na pytanie, doty­

czące polskich granic zachodnich stali się faktycznie sprzymie­

rzeńcami Niemców (Bundesge­

nossen der Deutschen) popełnili zdaniem Polskiego Związku Za­

chodniego zdradę wobec narodu polskiego“.

Możemy zapewnić Niemców i ich sprzymierzeńców w Polsce, że nie przestaniemy piętnować zdraj­

ców i w pracy naszej, uświada­

miającej cały naród, że odwiecz­

ny wróg nasz czyha tylko na spo­

sobną chwilę do rewanżu i zem­

sty — nie ustaniemy. Walka trwa.

w ie d z ie ć w y ra ź n ie : Z ie m ie O d zy­

skane, znajdujące się n a drogach w ie lk ie g o awansu co ra z g łę b ie j

i

szerzej w ch o d zą w życie . C oraz p o w a żn ie jszych w y m a g a ją p ra c

i

w y s iłk ó w , coraz w ię k s z e j w ym a g a ­ ją p o m o c y m a te ria ln e j. J e ś li bo­

w ie m d o tych cza so w e s p ra w y Z iem O dzyskanych, to b y ły m in im a , g w a ­ ra n tu ją c e u k s z ta łto w a n ie ja k ie g o ­ k o lw ie k p o rz ą d k u

i

z a sp o ko je n ie n a jp ro stszych p o trz e b , to obecnie m am y ju ż do c z y n ie n ia z zagadnie­

n ia m i, k tó r e bezpośrednio, w isto ­ cie sw ej d o tyczą c a łe j s fe ry p e łn e j sa m odzielności i nie za le żn o ści ż y ­ c ia gospodarczego Z ie m O d zyska ­ n ych . D ziś d la ty c h zagadnień n ie sta rczą m e chanicznie tra k to w a n e zarządzenia czy ro zp o rzą d ze n ia .

Z ie m ie O dzyskane, z n a la złszy się te ra z na drogach p ra w d z iw e g o a- w ansu, będą zarazem w y m a g a ły co ­ ra z to ro z tro p n ie js z y c h poczynań.

C h o d zi o to , aby n ie p o stę p o w a ć w e d łu g sm u tn ych s k u tk ó w w c z o ­ ra jszych z ły c h dośw iadczeń, ale m yślą w y p rz e d z a ć proces in te n ­ syw nego ro z w o ju ż y c ia Z ie m O d ­ zyska n ych i a k ta m i p ra w n y m i wy-, prze d za ć n a ra sta ją ce p o trz e b y . Ł a tw o b y ło w czo ra j, wczas p ry m i­

ty w u , z m ie n ia ć k o n ce p cje jedna po d ru g ie j. D z iś k a żd a no w o ść w d zie ­ d z in ie p ra w n e j zniszczyć może w cz o ra js z y d o ro b e k .

Z ie m ie O dzyskane s ta n o w ią je ­ dną w ie lk ą całość i ze sw ej specy­

fic z n e j n a tu ry w ym a g a ją d e c y z ji o c h a ra k te rz e ogólnym , c a ło s tk o w y m . O grom ne u słu g i oddać tu może au- to p sia . W n ie ko ń czą cych się ro z ­ m ow ach, p rz e p ro w a d z a n y c h bezpo­

średnio w S zczecinie czy W ro c ła ­ w iu , . u w id a c z n ia ją się aw ansujące się p ro b le m y d n ia jutrzejszego. W y ­ ra s ta ją one o rg a n iczn ie z p o trz e b d n ia w czorajszego i n ie ty lk o d la tego Szczecin czy W ro c ła w p rz y ­ b liż y ć trz e b a W a rs z a w ie i całem u k ra jo w i, ale s to licę i k r a j p r z y b li­

żyć n a le ż y jeszcze m o cn ie j k u B a ł­

ty k o w i, O drze i N isie.

Z ie m ie O dzyskane, d z ię k i ogrom ­ nem u w y s iłk o w i N a ro d u i P a ń stw a P olskiego, odbudow ujące się w n o ­ w e j s tru k tu rz e społecznej i gospo­

darczej, zn a la złszy się' na drogach w ie lk ie g o awansu, są jednym z n a j- k a p ita ln ie js z y c h d o w o d ó w naszej ż y w o tn o ś c i i ś w ia d e c tw e m naszej p o lity c z n e j k u ltu ry . Id ź m y w ju tro Z ie m O d zyska n ych dalszym w k ła ­ dem p ra c y k u naszej i ca łe j P o ls k i pom yślności,

Edward Serwański

(2)

Str. r> P O L S K A Z A C H O D N I A Nr 34

Rejony kształcenia nauczycieli — li kursów pedagogicznych—O liceum rybackie i szkoły stolarskie

C h o d zi obecnie o to , b y m ło ­

dzież p o ś w ię c iła się szczytnem u uczęszcza W ś ró d w ie lu spraw , k tó re na

P om orzu Z a ch o d n im n a le ż a ło b y ja k n a jp rę d ze j ro zw ią za ć, p o w ażne m iejsce zajm uje zagadnienie s z k o l­

n ic tw a . O ile chcem y na P om orzu Z a ch o d n im s tw o rz y ć no w e s p o łe ­ czeństw o, k tó re b y b y ło zw iązane z te re n e m i k tó r e b y ro z u m ia ło go w ła ś n ie re jo n u g o to w e b y ło s p ra w y te j ziem i, i d la s p ra w te - tw ó rc z o i o fia rn ie p ra c o w a ć , to m u sim y s tw o rz y ć k a d ry n a u czy­

c ie ls k ie , k tó re b y ta k ie w ła ś n ie sp o łe czeń stw o w y c h o w a ły .

W s io m i m ia sto m P om orza Za­

chodniego n a le ż y dać w n o w y m ro k u sz k o ln y m ta k ą ilo ść n a u czy­

c ie li, b y żadne d zie cko p o ls k ie na te f kre so w e j zie m i nie pozo sta ło poza szkołą, D ążenie do n a u k i i o ś w ia ty w ś ró d społeczeństw a je s t ogrom ne. R odzice zdają sobie spraw ę, że d zie ci, k tó re w czasie o k u p a c ji ty le la t s tra c iły , muszą te ra z s tra ty te n a d ro b ić. N a jle p ie j s p ra w y te znają n a u czyciele , k t ó ­ rz y stale mają k ło p o ty z n a d m ia ­ re m zgłaszających swe d zie ci r o ­ d zicó w , R odzice pragną, b y k a ż d y dzie ń zo sta ł p rze z m ło d zie ż w y ­ k o rz y s ta n y , b y ju ż nie tra c ić ani c h w ili czasu, lecz c a łk o w ic ie w y ­ k o rz y s ta ć go na naukę.

N ie s te ty w ła d z e szko ln e n ie m o ­ gą zadośćuczynić dążeniom spo­

łe c z e ń s tw a i to z p o w o d u b ra k u n a u c z y c ie li. Już te ra z nie rz a d ­ k ie są w y p a d k i, że na n a u czyciela p rz y p a d a do 80 d zie ci. J a k w ta ­ k ic h w a ru n k a c h w y g lą d a nauka, k a ż d y z nas sobie zdaje spraw ę.

A m im o to nadal tysią ce dzieci są poza s zko łą i dla ty c h dzieci trz e b a będzie w n o w y m ro k u s z k o ln y m o tw o rz y ć o k o ło 400 s z k ó ł pow szechnych, nie m ó w ią c ju ż o szko ła ch średnich, z a w o d o ­ w y c h i in n ych .

C zyn n ych je s t na te re n ie w o je ­ w ó d z tw a szczecińskiego obecnie 500 s z k ó ł.. Z o s ta ły one założone w ciągu jednego ro k u . T rz e b a szczerze p rzyzn a ć, że je st to zna­

k o m ity sukces naszych w ła d z szko ln ych , D o s z k ó ł ty c h uczęsz­

cza p rz e s z ło 35 000 d zie ci. A le poza szko łą b y ło do n ie d a w n a o k o ło 10000 d zie ci, a obecnie w z w ią z k u z lic z n y m i tra n s p o rta m i re p a tria n tó w , lic z b a ta osiągnęła ju ż n ie w ą tp liw ie p rz e s z ło 15000,

W ła d z e szko ln e zdają sobie spraw ę z ogro m n ych zadań. T o też, p o n ie w a ż n a u c z y c ie li w y k w a ­

lifik o w a n y c h je st b ra k , p o s ta n o ­ w iły w y s z k o lić sobie p e w n ą ilo ść e lem entu, k tó r y b y d o pom ógł w ro z w ią z a n iu zagadnienia. W ty m celu s tw o rz o n o c z te ry re jo n y k s z ta łc e n ia n a u c z y c ie li, a m ia n o ­ w ic ie w S zczecinie, K o sz a lin ie , M y ś lib o rz u i Ś w id w in ie (p o w ia t B ia ło g ró d ). P rz y k a ż d y m re jo n ie

k s z ta łc e n ia n a u c z y c ie li is tn ie ć bę­

dzie in te rn a t, o p a rty o w ła sn e go­

s p o d a rstw o ro ln e , ta k że będzie on sa m o w ysta rcza ln y. W y c h o w a n ­ k o w ie re jo n u znajdą w n im bez­

p ła tn e pom ieszczenie, w o ln e u tr z y ­ m anie i tr o s k liw ą op ie kę. W o śro d ka ch ty c h tw o rz y się d w u ­ le tn ie gim nazja pedagogiczne. D o ta k ie g o gim nazjum p rz y jm u je się k a n d y d a ta , od k tó re g o żąda się, b y m ia ł ty lk o uko ń czo n ą szkołę powszechną. Z gim nazjum p eda­

gogicznego k a n d y d a t p rz e k a z a n y będzie do lic e u m pedagogicznego.

M ło d z ie ż , k tó r a posiada już 2 k la ­ sy gim nazjum , p rz e c h o d z i od razu do lic e u m pedagogicznego. T u też p rz y jm u je się m ło d zie ż p o sia d a ją ­ cą tz w . m ałą m a tu rę . Po d w u le ­ tn im s tu d iu m w lic e u m pedagogicz­

n ym uczeń o trz y m u je d y p lo m na­

u c z y c ie la s z k o ły pow szechnej.

D la a b s o lw e n tó w g im n a zjó w lu b lic e ó w o g ó ln o kszta łcą cych u ru c h o ­ m ione zostaną 3 i 6-m iesięczne k u rs y przyspieszone.

D nia 14 sie rpn ia o d była się w sali P ia sto w skiej S tarostw a w G orzow ie n /W . uroczystość w ręczenia a k tó w o b yw a te lstw a polskiego, lu dn ości au­

toch to niczn ej p o w ia tu gorzow skiego.

W sali p ię k n ie ud ekorow anej ,,R o­

dłem " — godłem Z w ią zku P olaków w N iem czech — w zastępstwie nieobec­

nego starosty w ice-starosta ob. Ras- mus zagaił uroczystość w obecności p rz e d s ta w ic ie li w ładz i urzędów oraz w ó jtó w w s z y s tk ic h gm in i z w e ry fik o ­ w a n y c h P olaków -autochtonów . Po za­

g a je n iu obecni od śpiew a li hym n n a ro ­ dow y. N astępnie prezes Polskiego Z w ią z k u Zachodniego w G orzow ie m gr Edm und G ru d ziń ski w y g ło s ił re­

fe ra t h is to ry c z n y o Z ie m i L u b u s k ie j i w alce na ty c h ziem iach lu dności p o l­

s k ie j z zalewem germ ańskim , oraz r o li Z w ią z k u P olaków w Niem czech. W końca swego przem ów ienia m gr G ru­

d z iń s k i p o in fo rm o w a ł zebranych au­

to c h to n ó w o re je s tra c ji ty c h au to­

chtonów , k tó rz y z n a jd u ją się w obo­

zach je ń c ó w celem u m o ż liw ie n ia im p o w ro tu na Z iem ię Lubuską.

N astępnie prze dstaw icie l In sp e kto ­ ra tu Szkolnego pro f. Szajder o m ó w ił sprawę kształcenia dzieci autochtonów w szkole p o ls k ie j ja k o na jw a żniejszy problem usunięcia śladów w ie lo w ie k o ­ w e j ge rm an izacji lu d n o ści au tochto­

nicznej.

Z k o le i k ie ro w n ik In fo rm a c ji i Pro­

pagandy ob. Drzazga z w ró c ił się do au tochtonów , aby c i zapom nieli o p rzykro ściach , na ja k ie b y li narażeni

za w o d o w i n a u czycielskie m u . I tu je st duża ro la ro d z ic ó w .

R odzice p o w in n i zachęcać m ło ­ dzież do w s tę p o w a n ia w szeregi n a u c z y c ie ls k ie , W Polsce c e n tra l­

nej na p e w n o zn a la zła b y się duża ilo ść m ło d z ie ż y , k tó r a b y się p o - Z ś w ię c iła z a w o d o w i n a u c z y c ie ls k ie ­ mu. W y b ra n ie tego zaw odu ma i tę d obrą stronę, że syn czy c ó rk a zostają w y c h o w a n i i w y k s z ta łc e n i za darm o i to w ła ś n ie te ra z, gdy k o s z ty n a u k i są ta k w y s o k ie , a d o ­ ch o d y ro d z ic ó w n is k ie .

N ie za le żn ie od w y ż e j w y m ie n io ­ nych z a k ła d ó w k s z ta łc e n ia na­

u c z y c ie li, u ru c h o m io n o już na P o­

m orzu Z achodnim 11 k u rs ó w p e ­ dagogicznych. K u rs y te m ają za sp o ko ić n a jp iln ie js z e p o trz e b y te re n u .

O m a w ia ją c s p ra w y s z k o ln ic tw a na P om orzu Z a ch o d n im trz e b a też w sp o m n ie ć o p ra ca ch w ś ró d do ­ ro s ły c h . D la d o ro s ły c h u ru c h o m io -

dotychczas, a k tó re b y ły uzasadnione straszliw ą m a rty ro lo g ią narodu p o l­

skiego w okresie o k u p a c ji h itle ro w -

JHiltfHat

o d (fo lo fid w * W ę g i e r

Od ob. Pawła Kowalińskiego otrzy­

maliśmy z miejscowości Nogradveróce na Węgrzech poniższe pismo:

Do P. T.

Redakcji „Polski Zachodniej“.

Z wielkim zachwytem i uzna­

niem czytamy, przygodnemi dro­

gami docierające do nas dosyć rzadko, Wasze pismo „Polska Za­

chodnia“, które stoi na wysokim poziomie, co niewątpliwie przypi­

sać należy jego siłom fachowym Redakcji.

Prosimy bardzo, żeby kilka na­

wet starych numerów przysłać na wyżej podany adres dla tutejszej Polonii.

Z góry dziękujemy za przysył- kę, życząc wszystkiego najle­

pszego.

Pozostajemy w imieniu tutej­

szej Polonii

(—) Kowalińskl.

Prośbę naszych rodaków, spragnio­

nych dobrego drukowanego słowa pol­

skiego, spełniamy z milą satysfakcją, że „Polska Zachodnia“ jest należycie doceniana nawet na obczyźnie. Każde słowo uznania jest dla nas bodźcem do dalszego ulepszania pisma, które winno się znaleźć w ręku każdego Polaka.

n ych z o sta ło 133 k u rs y , na k tó re 2500 u czn ió w . C z y n ­ n ych je st 14 s z k ó ł średnich z 850 u czn ia m i, 8 s z k ó ł pow szechnych z 330 u czn ia m i i 11 k u rs ó w re p o - lo n iz a c y jn y c h .

Na ogrom ne tru d n o ś c i n a p o ty k a s z k o ln ic tw o zaw odow e. Z n o w y m ro k ie m s z k o ln y m p rz e w id u je się m im o .to o tw a rc ie lic e u m ry b a c ­ kie g o . S z k o ła ma p o w s ta ć w K o ­ ło b rz e g u lu b w S zczecinie. W Ś w inoujściu p ro je k tu je się o tw a r­

cie s z k o ły lu b k u rs ó w dla d o ro ­ słych, zm ie rza ją cych p o ś w ię c ić się ry b o łó w s tw u m orskiem u. W p la n ie je s t ró w n ie ż u tw o rz e n ie d w óch s z k ó ł s to la rs k ic h w S zczecinie i B e rlin k u , I tu n a jw ię k s z ą tru d n o ­ ścią je st znale zie n ie fachow ego e le m e n tu n a u czycielskie g o , k tó r y b y s z k o ły te p o p ro w a d z ił.

P rze d w ła d z a m i s z k o ln y m i P o­

m o rza Z achodniego stają w ię c w ie lk ie zadania. D o tych cza so w e osiągnięcia p o zw a la ją ufać, że za­

m ie rze n ia zostaną w y k o n a n e . C zesław P is k o rs k i.

s k ie j i n a w o ły w a ł w szy s tk ic h autoch­

to n ó w do w s tą p ie n ia w szeregi P. Z.

Ż., k tó r y weźm ie ic h w opiekę.

T rz e j m aturzyści w y g ło s ili re c y ta c je aktualne: w iersz J. Jaczew skiej „ H i­

storia o W o jc ie c h u K ę trz y ń s k im ", pięć pra w d Polaków , stan ow iących k a te ­ chizm Z w ią zku P olaków w Niem czech, w iersz Z w ią zku P olaków w Niem czech na rocznicę niepodległości.

W im ie n iu P o w ia to w e j Rady N a ro- do w e j podniosłe przem ów ienie, w ita ­ jące w naszych szeregach P olaków — autochton ów w y g ło s ił przew odniczący P. R. N . ob. E dw ard P ila rski, po czym w ice-starosta ob. Rasmus w rę c z y ł a k ­ t y nadania o b y w a te ls tw a po lskiego o ko ło stu autochtonom . Na zakończe­

nie w szyscy zebrani od śpiew ali

„R o tę ".

W n ie d łu g im czasie podobna u ro ­ czystość odbędzie się w Zarządzie M ia s ta G orzow a dla autochtonów , z w e ry fik o w a n y c h przez k o m is ję z te ­ renu m iasta Gorzowa.

Zasłużony działacz kaszubski

Tomasz Rogala, p o w ró c ił do sw e j ro ­ dzinn ej K ościerzyn y. Zbrodniarze n ie ­ m ieccy zam o rdo w ali m u syna, jego zaś w y rz u c ili do tzw. G ubernatorstw a.

Rogala znany je s t z czasów p o d p isy­

w a nia T ra k ta tu W ersalskieg o w r.1919 gd y w raz z A n to n im A braham em uda­

l i się do Paryża i tam r o b ili starania, aby K aszubi zna le źli się w granicach Polski. Z abieg i ic h z ałatw io ne zostały

pom yślnie. . ..

a k tó w o b y w a te ls tw a p o ls k ie g o a u to c h to n o m z p o w . g o rz o w s k ie g o

Straty wśród działaczy polskich

na Pomorzu Wschodnim

Jeszcze na dług o przed w o jn ą N ie m ­ c y u s iło w a li działa czy p o ls k ic h zup eł­

nie w y e lim in o w a ć z życia. C h w ytan o się różn ych sposobów, do s k ry to b ó j­

czych- m ord erstw łącznie. S pecjalne b o jó w k i n ie m ie ckie ro z b ija ły zebrania polskie. Urządzane po gro m y k o ń c z y ły się zawsze k rw a w o i w ięzie niem dla...

P olaków . To też do czasu w y b u c h u d ru g ie j w o jn y ś w ia to w e j w ie lu zasłu­

żonych P olakó w zginęło w ta je m n ic z y sposób z rą k ba rba rzyńców niem ie c­

kich .

Z c h w ilą w y b u c h u d ru g ie j w o jn y gestapo do kon ało na tych m ia st are­

sztow ań w s z y s tk ic h działaczy p o ls k ic h i część spośród n ic h w ym ordow ano.

I ta k z g in ę li:

1) ks. W a c ła w O siński, prezes Z w ią ­ zku P olakó w w b. Prusach W schod nich i prezes Rady N adzorczej B anku Lu­

dowego w O ls z ty n ie ;

2) S ew eryn Pieniężny, re d a k to r l w yd a w ca „G a ze ty O ls z ty ń s k ie j" zo­

stał rozstrzelan y w dniu 24. II. 1940 r.

y<r obozie k o n c e n tra c y jn y m H ohe n­

brach pod K rólew ce m ;

3) Ryszard Knosała, k ie ro w n ik szko­

ły p o ls k ie j w O lsztynie, zg in ą ł w obo­

zie w Dachau;

4) Jan Maza, na uczyciel s z k o ły p o l­

s k ie j w Szafałdzie, rozstrzelan y w d n iu 24. II. 1940 w obozie w H ch en bruch ;

5) Leon W ło d a rc z y k , k ie ro w n ik

„R o ln ik a " w O lsztynie , rozstrzelan y w obozie H ohenbruch;

6) Jan L u b o m irs k i ze S tanislew a pow. Reszel, k ie ro w n ik polskie go ży­

cia m łodzieżow ego w O lsztynie , zgir ną ł w obozie k o n c e ritra c y jn y m w O ro- nie n b u rg u ;

7) A lo jz y S krzypski z Szafalda, la t 23, w s p ó łp ra c o w n ik Banku Ludow ego w O lsztynie , z g in ą ł zam ordow any w obozie w O ranien burg u,

8) K o n s ta n ty P ieniężny, syn reda­

k to ra „G a ze ty O ls z ty ń s k ie j', zm arł na skute k n a b y te j g ru ź lic y w w ię z ie n iu nie m ie ckim ;

9) Franciszek W e ro w s k i, w s p ó łp ra ­ c o w n ik Banku Ludowego w O lsztynie , zg in ą ł ś c ię ty toporem w r. 1942 za rzekom e szpiegostwo na korzyść P olski;

10) A lfo n s Ż uraw ski, student p o li­

te c h n ik i w K ró le w c u , zg in ą ł ś cię ty to ­ porem w r. 1943 za rzekom e szpiego­

stw o na korzyść Państwa P olskiego;

11) B olesław Cfśiński, r o ln ik ze Sztu­

mu, prezes Z w ią zku P olaków na zie­

m i M a lb o rs k ie j, zg in ą ł zam ordow any w r. 1940 w S tu tth o fie ;

12) A lb in Patser, ro ln ik z p o w ia tu sztum skiego, działacz p o ls k i, zg in ą ł w obozie k o n c e n tra c y jn y m w S ztuthofie;

13) Jan Fiszer, k ie ro w n ik B anku L u ­ dowego w K w id z y n iu , z g in ą ł zam ordo­

w a n y w obozie w S ztuthofie;

14) R e inhold Barcz ze Szczytna, re ­ d a k to r „G łosu E w a ng elijne go ", zm arł zam ęczony w w ięzie niu.

Lista ta je s t nieko m ple tn a, gdyż tru d n o u s ta lić w obecnej c h w ili do­

k ła dn ą ilo ś ć p o m o r d o w a n y c h d z i a ł a c z y p o lskich . Jest rzeczą pewną, że s tra ty sięgają znacznie w y ż ­ szych c y fr R ów nież w ie lu w y b itn y c h dzia ła czy zginę ło na fro n ta c h (w cie­

le n i przym usow o do a rm ii n ie m ie c k ie j, w k tó re j zmuszeni b y li w a lc z y ć pod n ie n a w is tn y m sztandarem).

Spora ga rstka z n a jd u je się jeszcze poza g ra n ic a m i Państwa i is tn ie je na­

dzieja, że w ró cą i obejm ą stare p la ­ ców ki. O g ó ln ie biorąc, s tra ty po n ie ­ sione przez lu d p o ls k i na Pomorzu W sch o d n im są bardzo w y s o k ie i są dalszym łańcuchem m orderstw , d o k o ­ n a nych przez h itle ro w c ó w na P ola­

kach.

Antoni Kwiatkowski.

(Rzeczyca, rniaóte iedattem

Rzeczyca leży zapomniana i zagubiona na bezkresnych szla­

kach Pomorza Zachodniego. Aby się do niej dostać, trzeba długo jechać gładkimi jak stół szosami, dwuszeregiem zielonych dębów, trzeba.minąć głębokie lasy i płach­

ty szumiących pól. W nagłym za­

kręcie ukazuje oczom swoje piękno i swoją pustkę — Rzeczyca

—- miasto bocianów.

Może mało jest takich zagubio­

nych i w takim stopniu zniszczo­

nych miasteczek na Ziemiach Od­

zyskanych. Wojna obeszła się z Rzeczycą specjalnie bezlitośnie.

W całym, rozległym miasteczku, gdzie niegdyś kipiało życie, na palcach można zliczyć te domy, które jako tako ocalały. Obszerny rynek z szeregiem starych kamie­

niczek dumnie dźwiga swoją wie­

żę ratuszową, pokiereszowaną przez kule armatnie.

Echo niesie odgłos czyichś kro­

ków: to patrol milicji. Pełnią oni straż na tych pustkach, wypełnia­

jąc najniewdzięczniejszą może służbę. W całym mieście, które przed wojną liczyło około dwu­

dziestu tysięcy mieszkańców, dzi­

siaj gnieździ się zaledwie parę ro­

dzin polskich, cudem jakimś we­

getując w spalonych i kompletnie zniszczonych domach.

Z zamyślenia budzi mnie kle­

kot bociani. Wysoko, na samym szczycie wieży ratusza, na pobli­

skiej wieży kościoła, na szczerba­

tych dachach domów ogromne ko­

ła bocianich gniazd. Nagle spo­

strzegam, że jest tu ich mnóstwo:

krążą w powietrzu, siadają na mit­

rach, stoją na zamarłych ulicz­

kach. Na ziemi — zdziczałe koty.

To najliczniejsi i najwierniejsi mieszkańcy Rzeczycy.

W jedynej restauracji wdaję się w rozmowę z tutejszym repatrian­

tem. Dla tego człowieka nasze przybycie jest prawdziwym p-ze- życiem. Kto dzisiaj odwiedza Rzeczycę? Do stacji jest kilka­

dziesiąt kilometrów, na szosach w tej stronie ruch minimalny. Oko­

lica tak ucierpiała od działań wo­

jennych, że lat trzfeba, aby ją choć w drobnej części zaludnić i za­

gospodarować. Na szczęście to wyjątek: i dlatego tym dziwniej­

szym się wydaje, że tutaj żyją lu­

dzie, którzy jak te biało-czarne bociany uw ili gniazda w ruinach i dzielnie pełnią straż.

Jeszcze parę miesięcy temu niebezpiecznie było w Rzeczycy.

Z przybyciem jednak posterunku m ilicji życie odrazu się ustabili­

zowało. Riedyś przeszła tędy wielka fala szabru. To byl drugi

żywioł, po ogniu 1 śmierci, który dotknął Rzećzycę. Teraz ucichły szosy od turkotu kół, a lasy od wystrzałów. Powoli, jedna za dru­

gą zjeżdżają rodziny repatrian­

tów. Zostają jednak tylko najbar­

dziej uparci i najmocniejsi. Ale właśnie takich ludzi potrzebuje Rzeczyca. Wcźorajsza pustka za­

pełnia się z dnia na dzień nawo­

ływaniem pastuchów, krzykiem dzieci, wesołem dzwonieniem ko­

wala.

Zegar ratuszowy stoi: wska­

zówki na godzinie 3-ciej. To go­

dzina śmierci Rzeczycy. Godzina newego życia jest cicha i nieuch­

wytna, ale w ybiła już dawno. Ży­

cie jest tutaj mocniejsze od mar­

tw o ty: trzepotem skrzydeł zwia­

stują je bociany — pierwsi osad­

nicy.

W arkot motoru głuszy słowa pożegnania. Wielkie ptaki zrywają się z dachów i wież i krążą nad nami: przerwaliśmy ich sen? Nie,

bo tu niema czasu na spanie: pra­

ca Rzeczycy jest cicha, nieznana, ale stokroć mocniejsza od papie­

rowych słów. Może najlepiej ro­

zumiem tych ludzi, którzy w ma­

łej grupce żegnają nas bielą chu­

stek: to są pionierzy z prawdzi­

wego zdarzenia.

Popatrz za siebie. I zanim cię nie ogarną lasy, poraź ostatni po­

zdrów Rzeczycę, miasto, którego nikt nie zna i nie doceni. Miasto, które czeka na silne ręce i silne charaktery.

A jeżeli kogoś nie odstraszają trudności, jeśli kto w sobie czuje siłę wytrwania, nie boi się pierw­

szych zawodów, niech jedzie do Rzeczycy — bo takimi słowami pożegnał mnie młody milicjant.

Rzeczyca czeka na ludzi, ale moc­

nych ludzi. I dla nich kryje w swo­

ich zielonych polach bogactwo i dobrobyt.

Leszek GolińskL

(3)

Nr 34 P O L S K A Z A C H O D N I A str. y.

CL4£Ł s ic *

Na łamach czasopisma „T y ­ dzień“ Jerzy Wyszomirski w ar­

tykule pt. „Stosunek do Niemców“

rozczula się nad losem dzieci nie­

mieckich w Gdańsku. Na widok zaniedbanych, pozbawionych o- pieki i żebrzących niedorostków niemieckich, autor artykułu zała­

mał się nerwowo i proponuje, aby przytulić dzieciątka niemieckie do serca polskiego i przyjąć je za swoje. Sądzimy, że p. Wyszomir­

ski, kierując się fałszywym sen­

tymentalizmem, wyrosłym z sło­

wiańskiej miękkości, zapomina o jednym, że m o ż n a mieć gorące serca ale t r z e b a mieć chłodną głowę. „Biologiczne wzmocnie­

nie“ narodu polskiego drogą za­

adoptowania dzieci zupełnie nie­

mieckich — a nie zniemczonych — to hodowanie gadziny na własnym łonie. Z psychiki niemieckiej, nawet u dzieci, nie da się niestety usu­

nąć złych cech charakteru, które przede wszystkim ześrodkowują się w patologicznej nienawiści do wszystkiego, co polskie. Pozwoli­

my sobie przypomnieć p. Wyszo- mirskiemu, że właśnie w Gdańsku dzieci niemieckie, przyodziane w mundurki hitlerowskiego „Jung- volk“ pluły w twarz sędziwym Polkom, zdzierały sztandary pol­

skie, obrzucały kamieniami auto­

bus polski, kursujący między Gdynią a Sopotem, demolowały kioski z polskimi gazetami na dworcu gdańskim, napadały na dziatwę polską na ulicach Wrzesz­

cza, Brzezin i Gdańska, wybijały szyby w gmachu „Gazety Gdań­

skiej“ i Komisariatu Generalnego.

Piszący te słowa był w lipcu 1939 roku świadkiem olbrzymiej mani­

festacji tych dzieci niemieckich w Gdańsku, kiedy to te ledwie od ziemi odrosłe gadziny maszero­

w ały «licami miasta, śpiewając z krzykiem i piskiem „dziś do nas należą Niemcy a jutro cały świat“.

P. Wyszomirski! M y zajmijmy się wychowaniem dzieci polskich, szczególnie legionu sierot po ofia­

rach bandyckiego okrucieństwa niemieckiego, zamęczonych w o- bozach, kaźniach lub poległych w obronie naszej świętej ziemi pol­

skiej a dzieci niemieckie odeślij­

my jak najprędzej do ojczyzny.

Niech ich tam przerabiają na wzo rowych „demokratów“, którzy za parę lat będą pragnęli dla siebie znowu „całego świata“. A nerwy, nawet w dzisiejszym Gdańsku, trzeba mieć silne i zdrowe, panie Wyszomirski.

Wychodzący w Gdańsku

„Dziennik Bałtycki“ alarmuje o- pinię publiczną wiadomością, że

„konkretne i mnożące się ostat­

nimi czasy fakty wykazują ponad wszelką wątpliwości, iż na tere­

nie województwa gdańskiego działa piąta kolumna hitleryzmu.

Agenci piątej kolumny niemiec­

kiej pisali „dreimal nein“ na kart­

kach głosowania ludowego, a w dniu Święta Morza wylepili szy­

by sklepowych wystaw fotogra­

fiami Hitlera i napisami „Heil Hi­

tler“. Na murach gdańskiej W y ­ stawy Dorobku Gospodarczego już dwukrotnie odkryto prowo­

kacyjne napisy w języku niemiec­

kim. Mieszkańcy Gdyni i Gdań­

ska zauważyli, że j a k a ś t a ­ j e m n i c z a r ę k a k r e ś l i n a 1 b r u k a c h u l i c z n a k i s w a s ­ t y k i .

Wszystkie te objawy, same w sobie jeszcze nie niebezpieczne, sygnalizują narastanie na naszym terenie groźnego i niepokojącego zjawiska, które z czasem może się przyrodzie w otwartą akcję sabo­

tażową i dywersyjną“.

Te same objawy mnożą się rów­

nież na Śląsku Dolnym. Ostatnio w Wrocławiu wykryto bombę ze­

garową, umieszczoną pod mostem

Niemcy z naszego punktu obserwacyjnego

Krupp znów staje się aktyw ny

Pod takim tytułem gazeta

„Neues Deutschland“ wydruko­

wała artykuł, w którym pisze, że osoby winne rozpętania wojny i odpowiedzialni za istniejący obecnie chaos gospodarczy w Niemczech, znowu zaczynają przygotowywać sobie stanowiska.

Jako przykład, gazeta cytuje działalność firm y Kruppa. Ta fir­

ma — mówi się w artykule — miała nie tylko ogromne przedsię­

biorstwa, ale także duże posia­

dłości. Myśmy się spodziewali, że te posiadłości należące do przestępców wojennych będą na­

tychmiast skonfiskowane i oddane organom samorządowym. Fakty jednak dowodzą, że w niektórych częściach Niemiec interesy prze­

stępców wojennych są jeszcze Ciągle świetne.

Według gazety, firmie „F rie­

drich Krupp Tow. A.G.“ w 1942 r.

przy pomocy Hitlera udało się cał­

kowicie zawładnąć dużymi torfo­

wiskami w Ostgaudufen. Po ka­

pitulacji Niemiec Krupp zniknął bez śladu, a zarząd nad torfowis­

kami przejął burmistrz rejonowy.

Potem, kiedy roboty b y ły zorga­

nizowane i dawały duży dochód, landrat okręgu Leher zawiadomił burmistrza, że może on w ykony­

wać obowiązki zarządzającego torfowiskami tylko do 1-go paź­

dziernika, po czym zarząd znowu przechodzi w ręce firm y Krupp.

W ten sposób — pisze gazeta — za pomocą zarządu okręgowego taki przestępca wojenny jak Krupp, dostaje spowrotem część swoich posiadłości, aby za pomocą eks­

ploatacji ludności znowu bogacić się. Tak się to i zaczyna. Dzisiaj — torfowisko, jutro — fabryka, a po­

jutrze ci panowie będą znowu

„mistrzami zbrojeń“ , jeśli anty- faszystowsko-demokratyczne siły drogą ogólnego w ysiłku nie rozbi­

ją ich planów.

50000 H ITLE R O W C Ó W WŚRÓD KO LEJARZY.

Zarząd centralny dla komunika­

cji w strefie okupacyjnej sowiec­

kiej obchodził rocznicę swego ist­

nienia, W uroczystościach z tej okazji wziął udział przedstawiciel administracji sowieckiej płk. Malo- wicki. Prezydent Zarządu dr Fitz-

rzy trzeba było zwolnić ze służby 50 tysięcy wykwalifikowanych pra­

cowników, ponieważ byli oni ak­

tywnymi członkami partii hitlerow­

skiej. Elementy reakcyjne, zdaniem dra Fitznera, usiłują w dalszym cią­

gu sabotować zarządzenia władz.

T Y S IĄ C SAM OCHODÓW M IES IĘC ZN IE.

Fabryka samochodów osobowych Wolfsburg kolo Hanoweru, która w

ność i w odpowiednim czasie za­

bierze głos w tej kwestii“.

BUSINESS IS BUSINESS.

Prezydent amerykańskiej „Gene­

ral Electric Company“ Philipp Reed zwiedził z grupą przemysłow­

ców amerykańskich ośrodki prze­

mysłowe Niemiec zachodnich. Na konferencji prasowej Reed w iście amerykańską szczerością powie­

dział: „Kto dzisiaj traci czas na

B. kierownik „O sthilfe" ministrem aprowizacji w strefie brytyjskiej.

D r Schlange-Schóningen, hakatysta i polakożerca, zajmuje stanowisko mi- nistra wyżywienia w brytyjskiej strefie okupacyjnej Niemiec. Na zdjęciu od lewej burmistrz Hamburga Petersen, gen. Clay, dowódca wojsk angiel-

skich, dr Schlange-Schóningen i gen. Robertson.

styczniu br, wyprodukowała 75 aut, w lutym już 873 — produkuje obec­

nie 1000 samochodów miesięcznie.

„ŚRODKOWE N IEM C Y".

Według doniesienia pisma berliń­

skiego „Der Tagesspiegel“, Sakso­

nia nazwana będzie od 1 paździer­

nika „prowincją środkowo-niemiec- ką“ (Provinz Mittel-Deutschland),

W O D P O W IE D N IM CZASIE...

W alter Ulbricht i M ax Fechner, przedstawiciele niemieckiej socjali­

stycznej partii jedności SED, prze­

mawiali w Monachium. Na pytanie, dlaczego SED protestuje przeciw oderwaniu od Niemiec Zagłębia Saary, Nadrenii i Zagłębia Ruhry a nie podnosi sprawy terenów

,Kurfürstendamm*

Zbombardowane kina, teatrzyki i kawiarnie zostały odbudowane w pierw­

szej kolejności, nawet przed domami mieszkalnymi. Na „ Kuamie“ roi się dzisiaj od czułych i zakochanych parek angłosasko-niemieckich. Z prawej

tablica na granicy sektoru brytyjskiego.

ner wskazał na duży postęp w od­

budowie kolejnictwa niemieckiego i podziękował władzy sowieckiej za pomoc. Najciekawszym momen­

tem sprawozdania było stwierdze­

nie, że spośród 240 tysięcy koleja-

wschodnich, odpowiedział Ulbricht, że partia skierowała całą swą uwa­

gę na zachód, ponieważ tam grozi w tej chwili największe niebezpie­

czeństwo. W sprawie terenów wschodnich SED „zachowuje czuj-

kolejowym.

zapobiegła fie.

Czujność strażników straszliwej katastro-

W przepełnionych kinach lon­

dyńskich wyświetla się obecnie najnowszy tygodnik filmowy, któ­

ry podaje m. in. szereg zdięć z Nie­

miec. Oto np. taka scena: samo­

chody angielskie przewożą do szpitali dziesiątki Niemców zgłod­

niałych, wychudzonych jak szkie­

lety. Scenę tę poprzedza krótkie

przemówienie marsz. Douglasa, szefa brytyjskich wojsk okupacyj­

nych, podkreślające „tragizm i nieszczęście narodu niemieckie­

go“. Wystawę, ilustrującą marty­

rologię stolicy Polski „Warszawa oskarża“ — obejrzało zaledwie 14) tysięcy mieszkańców Londynu.

Ruiny i nędza Polski nie wzrusza­

ją Anglików. Na widok dziesięciu czy dwudziestu niedożywianych Niemców cała Anglia załamuje rę­

ce i wysyła setki tysięcy ton żywności

rozważania, czy Niemcy przekro­

czyły granice swych możliwości przemysłowych lub czy doszły już do odpowiedniej stopy życiowej, ten hołduje sprawom czysto aka­

demickim. Rzeczą najważniejszą jest kwestia odbudowy Niemiec a nie dalszego obniżania ich zdolno­

ści produkcyjnych. Gdyby ekspor­

ter niemiecki mógł zerknąć się bez­

pośrednio z importerem amerykań­

skim, wtedy moglibyśmy zrobić dobry interes“.

N IE M IE C K IE B IA ŁE PATROLE.

Szef wydziału policyjnego władz amerykańskich w Berlinie mjr. W il­

liams oświadczył, że w sektorze amerykańskim funkcje kontroli ru­

chu ulicznego objęły zmotoryzowa­

ne oddziały policji niemieckiej tzw.

białe patrole. M jr, Williams wyra­

z ił swoje zadowolenie z dotychcza­

sowej działalności policji niemiec­

kiej.

N IE M K I U C Z Ą M ŁO DZIEŻ A M E R YK A Ń S K Ą .

W Berlinie otwarta została pier­

wsza w Europie szkoła dla dzieci amerykańskich. Mieści się ona w dzielnicy willowej Zehlendorf. Ze względu na brak w ykw alifikowa­

nych sił nauczycielskich, władze amerykańskie zaangażowały 10 na­

uczycielek niemieckich.

JA K ZA GOEBBELSA D r Schumacher, przywódca so­

cjaldemokracji w Niemczech zacho­

dnich i przewodniczący Rady Do­

radczej (Zonenbeirat) w strefie bry­

tyjskiej, żąda na łamach hambur- skiego pisma „Die W e lt“ jak naj­

szybszego scalenia politycznego i gospodarczego Niemiec, Socjalde­

mokracja niemiecka — pisze Schu­

macher — nie ustanie w walce o całkowite Niemcy (G e s a m t- d e u ts c h la n d ).

„A LEJA MAŁŻEŃSKA".

Pryncypalna ulica Berlina w sek­

torze brytyjskim „Kurfürstendamm“

nazwana została przez żołnierzy angielskich „Aleją Małżeńską“. Na wiadomość o zniesieniu zakazu małżeństw między Anglikami a Niemkami, na Kurfürstendammie doszło do scen publicznych. Czułe parki angielsko-niemieckie — we­

dług doniesienia gazety „Nacht-

Express“ — „ze szczęścia obejmo­

wały się i całowały na ulicy“.

- Amerykanie jednak pod tym względem mają nadal twarde serca.

Przedstawiciel władz okupacyjnych oświadczył, że Stany Zjednoczone nie zamierzają znosić zakazu mał­

żeństwa z Niemkami, ponieważ

„kobiety niemieckie pozbawione są wszelkich skrupułów i bezwstydnie polują na żołnierzy amerykań­

skich“.

LEK A R ZE H IT L E R O W S C Y N A S TA N O W ISK A C H .

Dochodzenia amerykańskich władz wojskowych w Bawarii wy­

kazały, że polityka personalna ba­

warskiej Izby Lekarskiej wymaga gruntownej rewizji. Na odpowie­

dzialnych stanowiskach pozostają do tej pory lekarze, którzy byli ak­

tywnymi członkami partii hitlerow­

skiej i całym swoim postępowa­

niem skompromitowali się całkowi­

cie. Ostatnio jednak zniesiono a- reszt domowy, zarządzony wobec Prezydenta Bawarskiej Izby Lekar­

skiej dra Kallenbergera i jego współpracowników, mimo że stoi on pod ciężkim zarzutem zniszcze­

nia kartoteki 40000 lekarzy i sióstr, którzy będąc członkami partii na- rodowo-socjalistycznej, popełnili cały szereg czynów niezgodnych z etyką lekarską.

E F E K T A M E R Y K A Ń S K IE J R EEDU K A CJI.

Biuletyn amyerykańskiego De­

partamentu Wojny podaje, że około trzy czwarte z 378.000 nie­

mieckich jeńców wojennych zo­

stało przynajmniej częściowo

„przeszkolonych“ w czasie nie­

w oli i powróciło do Europy „z u- znaniem dla wartości demokracji i przyjazną postawą względem Ameryki“ .

Konkluzja ta oparta jest na an­

kiecie, przeprowadzonej wśród około 22.000 jeńców niemieckich, z obozów rozsianych po całym kraju. Ankieta ta wykazała, że około 33% jeńców jest obecnie nastawionych antyhitlerowsko i prodemokratycznie, w porów na-.

niu z szacunkową cyfra 13%

przed rozpoczęciem reedukacji.

Dalszych 41 % jest przychylnie u- stosunkowanych do demokracji, 10% tkw i nadal w m ilitarystycz- nym hitleryzmie, 16% nie będąc

— ściśle biorąc — hitlerowcami nadal nie jest przychylnie nasta­

wionych względem Ameryki czy demokracji.-

Na pytanie, jaki rodzaj rządów chcieliby mieć w przyszłości w Niemczech.

62% opowiedziało się za demo­

kracją,'

7% za komunizmem,

5% za monarchią konstytu­

cyjną,

5% za narodowym socjaliz­

mem.

6% wierzy nadal, że Niemcy są nadludżmi, S0/» wierzy, że czło­

wiek istnieje dla państwa. Na py­

tanie: „C zy wierzysz, że żydzi byli przyczyną nieszczęść Nie­

miec?“ , 33°ń> odpowiedziało „nie“ , 49 % — „częściowo“ , 8°?» — „cał­

kowicie“ , 10% odmówiło odpo­

wiedzi. Na pytanie, czy myślą, że film y ukazujące niemieckie obozy koncentracyjne, które wszyscy jeńcy musieli oglądać, są fałszywą propagandą — 36% uznało je za prawdziwe, 32°'/° — za fałszywe, 32% nie dało odpowiedzi.

Ankieta wykazała, że starsi jeń­

cy są bardziej prodemokratyczni i mniej hitlerowsko nastawieni, niż młodzi. Jeńcy w wieku między 26—36 dali największy procent niepożądanych odpowiedzi, na­

stępnie poniżej 21, dalej grupa

21—25, wreszcie grupy powyżej

31 lat.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Niemcy w okopach nawet nie zdążyli złożyć się do strzelania, tylko akurat, jak na froncie stukali się manierkami z wódką, jak idzie się do szturmu.. Niemcy poddali się

WOKÓŁ LITERATURY DAWNEJ I WSPÓŁCZESNEJ – ANALIZY, INTERPRETACJE, SZKICE stro (...) i powiedzieć: »nie skurwiłeś się ani na cal«” 1.. Tak więc mamy do czy- nienia

Uczeń, tworząc na Facebooku dziennik (blog) znanych posta- ci historycznych, może nauczyć się kreatywnie korzystać z ma- teriałów źródłowych, szukać, redagować i

Przykładem, w którym użyto keyloggera programowego i przestrogą, gdzie powinniśmy za- bezpieczać się przed keyloggerami jest przypadek Joe Lopeza, który został okradziony z

Tak, rozszerzenie oferty TUW PZUW o produkt D&amp;O jest elementem ekspansji towarzystwa na rynku podmiotów medycznych, zwłaszcza szpitali.. Ten pro- dukt okazał

Zapowiedziane kontrole ministra, marszałków i woje- wodów zapewne się odbyły, prokuratura przypuszczalnie też zebrała już stosowne materiały.. Pierwsze wnioski jak zawsze:

Konsekwencje upadków postrzegane poprzez pryzmat (i) wyłącznie symptomów: złama- nia bioder, bliższego końca kości udowej oraz inne złamania i urazy; (ii) symptomów i interakcji

J.W.: Nie obawia się pani, że w związku z tym, że mówi się o oddłużaniu, szpitale przetrenowanym już sposobem zaczną się teraz zadłużać.. E.K.: Nie, bo jest graniczna data: