S T R O N 8 Dzisiaj: Krupp staje się aktywnym Wiadomości . 2
} 4 0 9z okupowanych „ _
Niemiec E E HI A 7 , — z i
ILUSTROWANY TYGODNIK DLA WSZYSTKICH
ROK II P O Z N A Ń , D N I A 25 S I E R P N I A 7946 R. NR 34( 56)
Ziemie Odzyskane na drogach awansu
In te n s y w n y n u r t ży c ia w s p ó łc z e snego, o g a rn ia ją c y c a łe ppołeczeń- s tw o ja k i każdego z nas w ie lk ą p ły n ą c ą fa lą w y d a rz e ń , n ie p o z w a la ła tw o u św ia d o m ić sobie procesu ro z w o ju naszego życia . B ra k c z y n n ik a p o ró w n a w cze g o . T rz e b a w ię c z a trz y m a ć się p o p ro s tu w ż y c iu i p ra c y , b y móc spojrzeć o b ie k ty w n ie n a m in io n y okres.
W a g ę i w ie lk o ś ć naszych osiąg
n ię ć na Z ie m ia ch O dzyska n ych ła t w ie j oceniać nam, m ie szka ją cym n a d W a rtą c zy W is łą . D ystans p rz e s trz e n i i dystans czasu p o z w a la w id z ie ć Z ie m ie O dzyskane w w y ra ź n y c h fazach ic h ro z w o ju .
J e s t rzeczą n ie w ą tp liw ą , że p o m im o ogro m n ych tru d n o ś c i życie Z ie m O d zyska n ych z a ró w n o P ań
s tw o P o lskie , ja k i całe społeczeń
s tw o p c h n ę ło stanow czo na d ro g i pow ażnego i w ie lk ie g o awansu.
G d y zw a żym y, ja k ie b y ły p o c z ą tk i p ra c y n a d Z ie m ia m i O d z y ska n ym i, g d y zw a żym y, w ja k ic h w a ru n k a c h z b ie ra ł N a ró d i P a ń stw o P o ls k ie s iły k u m o b iliz a c ji w y s iłk u n a d odbu d o w ą Z ie m O dzyskanych, w re s z c ie g d y u w z g lę d n im y w s z y s t
k ie jeszcze o p o ry w p o ls k im s p o łe cze ń stw ie , m am y w ła ś c iw ą m ia rę w spólnego nam w s z y s tk im sukcesu.
R o zp o częło się w s z y s tk o od smu
tnego s tw ie rd z a n ia , że Z iem ie O dzyskane są s tra s z liw ie z n i
szczone. N a stę p n ie p rz e ż y liś m y okres zupełnego bezikołow ia: g d y b o w ie m re szta k r a ju o rg a n izo w a ła się po b ły s k a w ic z n e j z w y c ię s k ie j o fe n s y w ie A r m ii C ze rw o n e j i W o js k a P olskiego, na Z ie m ia c h O d zys k a n y c h tr w a ły w a lk i.
D a le j, w z g lę d y b ezpieczeństw a w y m a g a ły o k u p o w a n ia w o js k a m i Z ie m Odzysikanych. U tru d n ia ło to a d m in is tra c ji pracę. P o te m p rz y s z e d ł o kre s szabru, p ra w d z iw e nieszczęście i p rz e k le ń s tw o Z ie m O dzyskanych. R ów nocześnie ro z w in ę ła się ogrom na a k c ja re p a tr ia c ji, P rzez Z ie m ie O dzyskane za czę ły p rz e w a la ć się s z e ro k im i fa la m i rzesze p o w ra c a ją c y c h z N ie m ie c. N ie sposób b y ło ująć ru c h y e m ig ra cyjn e i im ig ra c y jn e w k a rb y . N a d w s z y s tk im g ó ro w a ła jakaś bez- k s z ta łtn o ś ć i b ra k p o rz ą d k u .
W re s z c ie ro z p o c z ą ł się proces p o rz ą d k o w a n ia . N a d zw ycza j s k ro m na a d m in is tra c ja z w ą tłą h ie ra r
c h ią ro z w in ę ła a kcję organizacyjną.
P ro b le m y b e zp iecze ń stw a d o m in o w a ły nad w s z y s tk im i za g adnienia
m i Z ie m O dzyskanych. P oradzono m a n ie d o cią g n ię cia itp . D ziś te n ra j: k o m u n ik a c ja i a d m in is tra c ja ,—
sobie i z tern, o kre s m am y ju ż na ogół poza sobą. dziś m ó w i się: p ro d u k c ja . A ju tro ! A le c ią g le aw ansujące się a m b i- D a le j s p ra w y o sa d n ictw a , lu d n o ś c i A le n ie w y p rz e d z a jm y w y p a d k ó w , cje c z y n n ik a p a ń stw o w e g o i spo- a u to ch to n iczn e j, tru d n e a w ie lk ie Ju ż sama n a tu ra ży c ia będzie nam
łecznego na Z ie m ia ch O d zyska nych, coraz to now sze za czę ły w i
d zie ć p rz e d sobą zadania: p rz y szedł tz w , o kre s s p ra w k o m u n ik a c ji. I te s p ra w y ro zw ią za n o , W m ia rę n a ra s ta n ia p ro b le m ó w i u św ia d am iania sobie p o w a g i zadań, ja k ie sto ją p rz e d n am i zaczęto coraz w ię cej k o n k re ty z o w a ć p ra cę i życie.
W y p ły n ę ły p o te m p ro b le m y a d m i
n is tra c ji: że n ie o g a rn ia życia, że
s p ra w y gospodarcze, p ro b le m y
w ła sn o ści, '
W y s ta rc z y dziś choć k r ó tk o z w ie dzić szereg c e n tra ln y c h o śro d k ó w ży c ia na Z ie m ia ch O dzyskanych, aby z e tk n ą ć się z je d n ym , p o w szechnie a b so rb u ją cym dziś w s z y s tk ic h p ro b le m e m , m ia n o w ic ie spraw ą p ro d u k c ji. Z w a żm y ty lk o : jeszcze p rz e d w c z o ra j m ó w iło się:
b ezpieczeństw o i szaber, — w c z o -
n a jle p szym i n a jw ie rn ie js z y m p rz y ja c ie le m w dalszym a w a nsow aniu p ro b le m ó w Z ie m O dzyskanych,
Rzecz n a jis to tn ie js z a w ty m a- w ansie: o g a rn ę liśm y w re szcie p rz e ogrom ną b e zkszta łtn o ść, w y tw o rz o n ych na Z ie m ia ch O d zyska n ych s to sunków . N astępnie s k o o rd y n o w a no ju ż ta k p ro b le m y poszczegól
n ych d zie d zin ży c ia ja k i ic h prace.
Jedno sobie m u sim y je d n a k p o -
PZZ solq w oku Niemców
Zdecydowana rezolucja Pol
skiego Związku Zachodniego, wzywająca całe społeczeństwo do wzmożenia czujności wobec wzrastającego na nowo niebezpie
czeństwa niemieckiego (podawa
liśmy ją na łamach „Polski Za
chodniej“ w nr 32 dn. 11 sierpnia br.) zwróciła na siebie uwagą w Niemczech. Berliński „Der Ku
rier“ zamieścił w nr. 146 stresz
czenie rezolucji, podkreślając zło
śliwie na wstępie, że Polski Zwią
zek Zachodni (Der Polnische Westmarken-Verein) stanowił da
wniej przeciwstawienie Ostmar- ken-Vereinu. Wobec akcji repolo- nizacji na Ziemiach Odzyskanych,
„Der Kurier“ stwierdza, że obec
nie panuje tendencja, aby pozosta
łą ludność autochtoniczną w Pru
sach Wschodnich, na Pomorzu i na Śląsku w jak najszerszym za
kresie uznać za polską na podsta
wie jej pochodzenia. Pismo berliń
skie przytacza również oświad
czenie wice-premiera Gomółki, że Rząd Polski nie będzie tolerował żadnego prześladowania autoch
tonów.
Z całego artykułu wspomnia
nego dziennika berlińskiego wyni
ka, że Niemcy pilnie śledzą dzia
łalność PZZ, uważając go za in
stytucję dla siebie niebezpieczną, która nieustannie nawołuje naród polski do czujności wobec granic zachodnich (dosłownie: „Der Westmarken-Verein ermahnt die öffentliche Meinung ununterbro
chen zur Wachsamkeit gegenüber denjenigen, die gegen die West
grenzen auftreten“).
Jest rzeczą jasną, że jedynie o- bawa przed ewentualnymi re
strykcjami ze strony władz oku
pacyjnych nakazuje Niemcom po
wstrzymać się od dyktowanych nienawiścią komentarzy. Niemniej
jednak sam fakt opublikowania re
zolucji PZZ w prasie niemieckiej, świadczy o tem, że Niemcy z nie
pokojem i źle tłumioną złością obserwują Polski Związek Za
chodni. „Milion Polaków pisze
„Der Kurier“ — którzy, odpowia
dając podczas głosowania ludo
wego przecząco na pytanie, doty
czące polskich granic zachodnich stali się faktycznie sprzymie
rzeńcami Niemców (Bundesge
nossen der Deutschen) popełnili zdaniem Polskiego Związku Za
chodniego zdradę wobec narodu polskiego“.
Możemy zapewnić Niemców i ich sprzymierzeńców w Polsce, że nie przestaniemy piętnować zdraj
ców i w pracy naszej, uświada
miającej cały naród, że odwiecz
ny wróg nasz czyha tylko na spo
sobną chwilę do rewanżu i zem
sty — nie ustaniemy. Walka trwa.
w ie d z ie ć w y ra ź n ie : Z ie m ie O d zy
skane, znajdujące się n a drogach w ie lk ie g o awansu co ra z g łę b ie j
i
szerzej w ch o d zą w życie . C oraz p o w a żn ie jszych w y m a g a ją p ra ci
w y s iłk ó w , coraz w ię k s z e j w ym a g a ją p o m o c y m a te ria ln e j. J e ś li bow ie m d o tych cza so w e s p ra w y Z iem O dzyskanych, to b y ły m in im a , g w a ra n tu ją c e u k s z ta łto w a n ie ja k ie g o k o lw ie k p o rz ą d k u
i
z a sp o ko je n ie n a jp ro stszych p o trz e b , to obecnie m am y ju ż do c z y n ie n ia z zagadnien ia m i, k tó r e bezpośrednio, w isto cie sw ej d o tyczą c a łe j s fe ry p e łn e j sa m odzielności i nie za le żn o ści ż y c ia gospodarczego Z ie m O d zyska n ych . D ziś d la ty c h zagadnień n ie sta rczą m e chanicznie tra k to w a n e zarządzenia czy ro zp o rzą d ze n ia .
Z ie m ie O dzyskane, z n a la złszy się te ra z na drogach p ra w d z iw e g o a- w ansu, będą zarazem w y m a g a ły co ra z to ro z tro p n ie js z y c h poczynań.
C h o d zi o to , aby n ie p o stę p o w a ć w e d łu g sm u tn ych s k u tk ó w w c z o ra jszych z ły c h dośw iadczeń, ale m yślą w y p rz e d z a ć proces in te n syw nego ro z w o ju ż y c ia Z ie m O d zyska n ych i a k ta m i p ra w n y m i wy-, prze d za ć n a ra sta ją ce p o trz e b y . Ł a tw o b y ło w czo ra j, wczas p ry m i
ty w u , z m ie n ia ć k o n ce p cje jedna po d ru g ie j. D z iś k a żd a no w o ść w d zie d z in ie p ra w n e j zniszczyć może w cz o ra js z y d o ro b e k .
Z ie m ie O dzyskane s ta n o w ią je dną w ie lk ą całość i ze sw ej specy
fic z n e j n a tu ry w ym a g a ją d e c y z ji o c h a ra k te rz e ogólnym , c a ło s tk o w y m . O grom ne u słu g i oddać tu może au- to p sia . W n ie ko ń czą cych się ro z m ow ach, p rz e p ro w a d z a n y c h bezpo
średnio w S zczecinie czy W ro c ła w iu , . u w id a c z n ia ją się aw ansujące się p ro b le m y d n ia jutrzejszego. W y ra s ta ją one o rg a n iczn ie z p o trz e b d n ia w czorajszego i n ie ty lk o d la tego Szczecin czy W ro c ła w p rz y b liż y ć trz e b a W a rs z a w ie i całem u k ra jo w i, ale s to licę i k r a j p r z y b li
żyć n a le ż y jeszcze m o cn ie j k u B a ł
ty k o w i, O drze i N isie.
Z ie m ie O dzyskane, d z ię k i ogrom nem u w y s iłk o w i N a ro d u i P a ń stw a P olskiego, odbudow ujące się w n o w e j s tru k tu rz e społecznej i gospo
darczej, zn a la złszy się' na drogach w ie lk ie g o awansu, są jednym z n a j- k a p ita ln ie js z y c h d o w o d ó w naszej ż y w o tn o ś c i i ś w ia d e c tw e m naszej p o lity c z n e j k u ltu ry . Id ź m y w ju tro Z ie m O d zyska n ych dalszym w k ła dem p ra c y k u naszej i ca łe j P o ls k i pom yślności,
Edward Serwański
Str. r> P O L S K A Z A C H O D N I A Nr 34
Rejony kształcenia nauczycieli — li kursów pedagogicznych—O liceum rybackie i szkoły stolarskie
C h o d zi obecnie o to , b y m ło
dzież p o ś w ię c iła się szczytnem u uczęszcza W ś ró d w ie lu spraw , k tó re na
P om orzu Z a ch o d n im n a le ż a ło b y ja k n a jp rę d ze j ro zw ią za ć, p o w ażne m iejsce zajm uje zagadnienie s z k o l
n ic tw a . O ile chcem y na P om orzu Z a ch o d n im s tw o rz y ć no w e s p o łe czeństw o, k tó re b y b y ło zw iązane z te re n e m i k tó r e b y ro z u m ia ło go w ła ś n ie re jo n u g o to w e b y ło s p ra w y te j ziem i, i d la s p ra w te - tw ó rc z o i o fia rn ie p ra c o w a ć , to m u sim y s tw o rz y ć k a d ry n a u czy
c ie ls k ie , k tó re b y ta k ie w ła ś n ie sp o łe czeń stw o w y c h o w a ły .
W s io m i m ia sto m P om orza Za
chodniego n a le ż y dać w n o w y m ro k u sz k o ln y m ta k ą ilo ść n a u czy
c ie li, b y żadne d zie cko p o ls k ie na te f kre so w e j zie m i nie pozo sta ło poza szkołą, D ążenie do n a u k i i o ś w ia ty w ś ró d społeczeństw a je s t ogrom ne. R odzice zdają sobie spraw ę, że d zie ci, k tó re w czasie o k u p a c ji ty le la t s tra c iły , muszą te ra z s tra ty te n a d ro b ić. N a jle p ie j s p ra w y te znają n a u czyciele , k t ó rz y stale mają k ło p o ty z n a d m ia re m zgłaszających swe d zie ci r o d zicó w , R odzice pragną, b y k a ż d y dzie ń zo sta ł p rze z m ło d zie ż w y k o rz y s ta n y , b y ju ż nie tra c ić ani c h w ili czasu, lecz c a łk o w ic ie w y k o rz y s ta ć go na naukę.
N ie s te ty w ła d z e szko ln e n ie m o gą zadośćuczynić dążeniom spo
łe c z e ń s tw a i to z p o w o d u b ra k u n a u c z y c ie li. Już te ra z nie rz a d k ie są w y p a d k i, że na n a u czyciela p rz y p a d a do 80 d zie ci. J a k w ta k ic h w a ru n k a c h w y g lą d a nauka, k a ż d y z nas sobie zdaje spraw ę.
A m im o to nadal tysią ce dzieci są poza s zko łą i dla ty c h dzieci trz e b a będzie w n o w y m ro k u s z k o ln y m o tw o rz y ć o k o ło 400 s z k ó ł pow szechnych, nie m ó w ią c ju ż o szko ła ch średnich, z a w o d o w y c h i in n ych .
C zyn n ych je s t na te re n ie w o je w ó d z tw a szczecińskiego obecnie 500 s z k ó ł.. Z o s ta ły one założone w ciągu jednego ro k u . T rz e b a szczerze p rzyzn a ć, że je st to zna
k o m ity sukces naszych w ła d z szko ln ych , D o s z k ó ł ty c h uczęsz
cza p rz e s z ło 35 000 d zie ci. A le poza szko łą b y ło do n ie d a w n a o k o ło 10000 d zie ci, a obecnie w z w ią z k u z lic z n y m i tra n s p o rta m i re p a tria n tó w , lic z b a ta osiągnęła ju ż n ie w ą tp liw ie p rz e s z ło 15000,
W ła d z e szko ln e zdają sobie spraw ę z ogro m n ych zadań. T o też, p o n ie w a ż n a u c z y c ie li w y k w a
lifik o w a n y c h je st b ra k , p o s ta n o w iły w y s z k o lić sobie p e w n ą ilo ść e lem entu, k tó r y b y d o pom ógł w ro z w ią z a n iu zagadnienia. W ty m celu s tw o rz o n o c z te ry re jo n y k s z ta łc e n ia n a u c z y c ie li, a m ia n o w ic ie w S zczecinie, K o sz a lin ie , M y ś lib o rz u i Ś w id w in ie (p o w ia t B ia ło g ró d ). P rz y k a ż d y m re jo n ie
k s z ta łc e n ia n a u c z y c ie li is tn ie ć bę
dzie in te rn a t, o p a rty o w ła sn e go
s p o d a rstw o ro ln e , ta k że będzie on sa m o w ysta rcza ln y. W y c h o w a n k o w ie re jo n u znajdą w n im bez
p ła tn e pom ieszczenie, w o ln e u tr z y m anie i tr o s k liw ą op ie kę. W o śro d ka ch ty c h tw o rz y się d w u le tn ie gim nazja pedagogiczne. D o ta k ie g o gim nazjum p rz y jm u je się k a n d y d a ta , od k tó re g o żąda się, b y m ia ł ty lk o uko ń czo n ą szkołę powszechną. Z gim nazjum p eda
gogicznego k a n d y d a t p rz e k a z a n y będzie do lic e u m pedagogicznego.
M ło d z ie ż , k tó r a posiada już 2 k la sy gim nazjum , p rz e c h o d z i od razu do lic e u m pedagogicznego. T u też p rz y jm u je się m ło d zie ż p o sia d a ją cą tz w . m ałą m a tu rę . Po d w u le tn im s tu d iu m w lic e u m pedagogicz
n ym uczeń o trz y m u je d y p lo m na
u c z y c ie la s z k o ły pow szechnej.
D la a b s o lw e n tó w g im n a zjó w lu b lic e ó w o g ó ln o kszta łcą cych u ru c h o m ione zostaną 3 i 6-m iesięczne k u rs y przyspieszone.
D nia 14 sie rpn ia o d była się w sali P ia sto w skiej S tarostw a w G orzow ie n /W . uroczystość w ręczenia a k tó w o b yw a te lstw a polskiego, lu dn ości au
toch to niczn ej p o w ia tu gorzow skiego.
W sali p ię k n ie ud ekorow anej ,,R o
dłem " — godłem Z w ią zku P olaków w N iem czech — w zastępstwie nieobec
nego starosty w ice-starosta ob. Ras- mus zagaił uroczystość w obecności p rz e d s ta w ic ie li w ładz i urzędów oraz w ó jtó w w s z y s tk ic h gm in i z w e ry fik o w a n y c h P olaków -autochtonów . Po za
g a je n iu obecni od śpiew a li hym n n a ro dow y. N astępnie prezes Polskiego Z w ią z k u Zachodniego w G orzow ie m gr Edm und G ru d ziń ski w y g ło s ił re
fe ra t h is to ry c z n y o Z ie m i L u b u s k ie j i w alce na ty c h ziem iach lu dności p o l
s k ie j z zalewem germ ańskim , oraz r o li Z w ią z k u P olaków w Niem czech. W końca swego przem ów ienia m gr G ru
d z iń s k i p o in fo rm o w a ł zebranych au
to c h to n ó w o re je s tra c ji ty c h au to
chtonów , k tó rz y z n a jd u ją się w obo
zach je ń c ó w celem u m o ż liw ie n ia im p o w ro tu na Z iem ię Lubuską.
N astępnie prze dstaw icie l In sp e kto ra tu Szkolnego pro f. Szajder o m ó w ił sprawę kształcenia dzieci autochtonów w szkole p o ls k ie j ja k o na jw a żniejszy problem usunięcia śladów w ie lo w ie k o w e j ge rm an izacji lu d n o ści au tochto
nicznej.
Z k o le i k ie ro w n ik In fo rm a c ji i Pro
pagandy ob. Drzazga z w ró c ił się do au tochtonów , aby c i zapom nieli o p rzykro ściach , na ja k ie b y li narażeni
za w o d o w i n a u czycielskie m u . I tu je st duża ro la ro d z ic ó w .
R odzice p o w in n i zachęcać m ło dzież do w s tę p o w a n ia w szeregi n a u c z y c ie ls k ie , W Polsce c e n tra l
nej na p e w n o zn a la zła b y się duża ilo ść m ło d z ie ż y , k tó r a b y się p o - Z ś w ię c iła z a w o d o w i n a u c z y c ie ls k ie mu. W y b ra n ie tego zaw odu ma i tę d obrą stronę, że syn czy c ó rk a zostają w y c h o w a n i i w y k s z ta łc e n i za darm o i to w ła ś n ie te ra z, gdy k o s z ty n a u k i są ta k w y s o k ie , a d o ch o d y ro d z ic ó w n is k ie .
N ie za le żn ie od w y ż e j w y m ie n io nych z a k ła d ó w k s z ta łc e n ia na
u c z y c ie li, u ru c h o m io n o już na P o
m orzu Z achodnim 11 k u rs ó w p e dagogicznych. K u rs y te m ają za sp o ko ić n a jp iln ie js z e p o trz e b y te re n u .
O m a w ia ją c s p ra w y s z k o ln ic tw a na P om orzu Z a ch o d n im trz e b a też w sp o m n ie ć o p ra ca ch w ś ró d do ro s ły c h . D la d o ro s ły c h u ru c h o m io -
dotychczas, a k tó re b y ły uzasadnione straszliw ą m a rty ro lo g ią narodu p o l
skiego w okresie o k u p a c ji h itle ro w -
JHiltfHat
o d (fo lo fid w * W ę g i e r
Od ob. Pawła Kowalińskiego otrzymaliśmy z miejscowości Nogradveróce na Węgrzech poniższe pismo:
Do P. T.
Redakcji „Polski Zachodniej“.
Z wielkim zachwytem i uzna
niem czytamy, przygodnemi dro
gami docierające do nas dosyć rzadko, Wasze pismo „Polska Za
chodnia“, które stoi na wysokim poziomie, co niewątpliwie przypi
sać należy jego siłom fachowym Redakcji.
Prosimy bardzo, żeby kilka na
wet starych numerów przysłać na wyżej podany adres dla tutejszej Polonii.
Z góry dziękujemy za przysył- kę, życząc wszystkiego najle
pszego.
Pozostajemy w imieniu tutej
szej Polonii
(—) Kowalińskl.
Prośbę naszych rodaków, spragnio
nych dobrego drukowanego słowa pol
skiego, spełniamy z milą satysfakcją, że „Polska Zachodnia“ jest należycie doceniana nawet na obczyźnie. Każde słowo uznania jest dla nas bodźcem do dalszego ulepszania pisma, które winno się znaleźć w ręku każdego Polaka.
n ych z o sta ło 133 k u rs y , na k tó re 2500 u czn ió w . C z y n n ych je st 14 s z k ó ł średnich z 850 u czn ia m i, 8 s z k ó ł pow szechnych z 330 u czn ia m i i 11 k u rs ó w re p o - lo n iz a c y jn y c h .
Na ogrom ne tru d n o ś c i n a p o ty k a s z k o ln ic tw o zaw odow e. Z n o w y m ro k ie m s z k o ln y m p rz e w id u je się m im o .to o tw a rc ie lic e u m ry b a c kie g o . S z k o ła ma p o w s ta ć w K o ło b rz e g u lu b w S zczecinie. W Ś w inoujściu p ro je k tu je się o tw a r
cie s z k o ły lu b k u rs ó w dla d o ro słych, zm ie rza ją cych p o ś w ię c ić się ry b o łó w s tw u m orskiem u. W p la n ie je s t ró w n ie ż u tw o rz e n ie d w óch s z k ó ł s to la rs k ic h w S zczecinie i B e rlin k u , I tu n a jw ię k s z ą tru d n o ścią je st znale zie n ie fachow ego e le m e n tu n a u czycielskie g o , k tó r y b y s z k o ły te p o p ro w a d z ił.
P rze d w ła d z a m i s z k o ln y m i P o
m o rza Z achodniego stają w ię c w ie lk ie zadania. D o tych cza so w e osiągnięcia p o zw a la ją ufać, że za
m ie rze n ia zostaną w y k o n a n e . C zesław P is k o rs k i.
s k ie j i n a w o ły w a ł w szy s tk ic h autoch
to n ó w do w s tą p ie n ia w szeregi P. Z.
Ż., k tó r y weźm ie ic h w opiekę.
T rz e j m aturzyści w y g ło s ili re c y ta c je aktualne: w iersz J. Jaczew skiej „ H i
storia o W o jc ie c h u K ę trz y ń s k im ", pięć pra w d Polaków , stan ow iących k a te chizm Z w ią zku P olaków w Niem czech, w iersz Z w ią zku P olaków w Niem czech na rocznicę niepodległości.
W im ie n iu P o w ia to w e j Rady N a ro- do w e j podniosłe przem ów ienie, w ita jące w naszych szeregach P olaków — autochton ów w y g ło s ił przew odniczący P. R. N . ob. E dw ard P ila rski, po czym w ice-starosta ob. Rasmus w rę c z y ł a k t y nadania o b y w a te ls tw a po lskiego o ko ło stu autochtonom . Na zakończe
nie w szyscy zebrani od śpiew ali
„R o tę ".
W n ie d łu g im czasie podobna u ro czystość odbędzie się w Zarządzie M ia s ta G orzow a dla autochtonów , z w e ry fik o w a n y c h przez k o m is ję z te renu m iasta Gorzowa.
Zasłużony działacz kaszubski
Tomasz Rogala, p o w ró c ił do sw e j ro dzinn ej K ościerzyn y. Zbrodniarze n ie m ieccy zam o rdo w ali m u syna, jego zaś w y rz u c ili do tzw. G ubernatorstw a.
Rogala znany je s t z czasów p o d p isy
w a nia T ra k ta tu W ersalskieg o w r.1919 gd y w raz z A n to n im A braham em uda
l i się do Paryża i tam r o b ili starania, aby K aszubi zna le źli się w granicach Polski. Z abieg i ic h z ałatw io ne zostały
pom yślnie. . ..
a k tó w o b y w a te ls tw a p o ls k ie g o a u to c h to n o m z p o w . g o rz o w s k ie g o
Straty wśród działaczy polskich
na Pomorzu Wschodnim
Jeszcze na dług o przed w o jn ą N ie m c y u s iło w a li działa czy p o ls k ic h zup ełnie w y e lim in o w a ć z życia. C h w ytan o się różn ych sposobów, do s k ry to b ó j
czych- m ord erstw łącznie. S pecjalne b o jó w k i n ie m ie ckie ro z b ija ły zebrania polskie. Urządzane po gro m y k o ń c z y ły się zawsze k rw a w o i w ięzie niem dla...
P olaków . To też do czasu w y b u c h u d ru g ie j w o jn y ś w ia to w e j w ie lu zasłu
żonych P olakó w zginęło w ta je m n ic z y sposób z rą k ba rba rzyńców niem ie c
kich .
Z c h w ilą w y b u c h u d ru g ie j w o jn y gestapo do kon ało na tych m ia st are
sztow ań w s z y s tk ic h działaczy p o ls k ic h i część spośród n ic h w ym ordow ano.
I ta k z g in ę li:
1) ks. W a c ła w O siński, prezes Z w ią zku P olakó w w b. Prusach W schod nich i prezes Rady N adzorczej B anku Lu
dowego w O ls z ty n ie ;
2) S ew eryn Pieniężny, re d a k to r l w yd a w ca „G a ze ty O ls z ty ń s k ie j" zo
stał rozstrzelan y w dniu 24. II. 1940 r.
y<r obozie k o n c e n tra c y jn y m H ohe n
brach pod K rólew ce m ;
3) Ryszard Knosała, k ie ro w n ik szko
ły p o ls k ie j w O lsztynie, zg in ą ł w obo
zie w Dachau;
4) Jan Maza, na uczyciel s z k o ły p o l
s k ie j w Szafałdzie, rozstrzelan y w d n iu 24. II. 1940 w obozie w H ch en bruch ;
5) Leon W ło d a rc z y k , k ie ro w n ik
„R o ln ik a " w O lsztynie , rozstrzelan y w obozie H ohenbruch;
6) Jan L u b o m irs k i ze S tanislew a pow. Reszel, k ie ro w n ik polskie go ży
cia m łodzieżow ego w O lsztynie , zgir ną ł w obozie k o n c e ritra c y jn y m w O ro- nie n b u rg u ;
7) A lo jz y S krzypski z Szafalda, la t 23, w s p ó łp ra c o w n ik Banku Ludow ego w O lsztynie , z g in ą ł zam ordow any w obozie w O ranien burg u,
8) K o n s ta n ty P ieniężny, syn reda
k to ra „G a ze ty O ls z ty ń s k ie j', zm arł na skute k n a b y te j g ru ź lic y w w ię z ie n iu nie m ie ckim ;
9) Franciszek W e ro w s k i, w s p ó łp ra c o w n ik Banku Ludowego w O lsztynie , zg in ą ł ś c ię ty toporem w r. 1942 za rzekom e szpiegostwo na korzyść P olski;
10) A lfo n s Ż uraw ski, student p o li
te c h n ik i w K ró le w c u , zg in ą ł ś cię ty to porem w r. 1943 za rzekom e szpiego
stw o na korzyść Państwa P olskiego;
11) B olesław Cfśiński, r o ln ik ze Sztu
mu, prezes Z w ią zku P olaków na zie
m i M a lb o rs k ie j, zg in ą ł zam ordow any w r. 1940 w S tu tth o fie ;
12) A lb in Patser, ro ln ik z p o w ia tu sztum skiego, działacz p o ls k i, zg in ą ł w obozie k o n c e n tra c y jn y m w S ztuthofie;
13) Jan Fiszer, k ie ro w n ik B anku L u dowego w K w id z y n iu , z g in ą ł zam ordo
w a n y w obozie w S ztuthofie;
14) R e inhold Barcz ze Szczytna, re d a k to r „G łosu E w a ng elijne go ", zm arł zam ęczony w w ięzie niu.
Lista ta je s t nieko m ple tn a, gdyż tru d n o u s ta lić w obecnej c h w ili do
k ła dn ą ilo ś ć p o m o r d o w a n y c h d z i a ł a c z y p o lskich . Jest rzeczą pewną, że s tra ty sięgają znacznie w y ż szych c y fr R ów nież w ie lu w y b itn y c h dzia ła czy zginę ło na fro n ta c h (w cie
le n i przym usow o do a rm ii n ie m ie c k ie j, w k tó re j zmuszeni b y li w a lc z y ć pod n ie n a w is tn y m sztandarem).
Spora ga rstka z n a jd u je się jeszcze poza g ra n ic a m i Państwa i is tn ie je na
dzieja, że w ró cą i obejm ą stare p la ców ki. O g ó ln ie biorąc, s tra ty po n ie sione przez lu d p o ls k i na Pomorzu W sch o d n im są bardzo w y s o k ie i są dalszym łańcuchem m orderstw , d o k o n a nych przez h itle ro w c ó w na P ola
kach.
Antoni Kwiatkowski.
(Rzeczyca, rniaóte iedattem
Rzeczyca leży zapomniana i zagubiona na bezkresnych szla
kach Pomorza Zachodniego. Aby się do niej dostać, trzeba długo jechać gładkimi jak stół szosami, dwuszeregiem zielonych dębów, trzeba.minąć głębokie lasy i płach
ty szumiących pól. W nagłym za
kręcie ukazuje oczom swoje piękno i swoją pustkę — Rzeczyca
—- miasto bocianów.
Może mało jest takich zagubio
nych i w takim stopniu zniszczo
nych miasteczek na Ziemiach Od
zyskanych. Wojna obeszła się z Rzeczycą specjalnie bezlitośnie.
W całym, rozległym miasteczku, gdzie niegdyś kipiało życie, na palcach można zliczyć te domy, które jako tako ocalały. Obszerny rynek z szeregiem starych kamie
niczek dumnie dźwiga swoją wie
żę ratuszową, pokiereszowaną przez kule armatnie.
Echo niesie odgłos czyichś kro
ków: to patrol milicji. Pełnią oni straż na tych pustkach, wypełnia
jąc najniewdzięczniejszą może służbę. W całym mieście, które przed wojną liczyło około dwu
dziestu tysięcy mieszkańców, dzi
siaj gnieździ się zaledwie parę ro
dzin polskich, cudem jakimś we
getując w spalonych i kompletnie zniszczonych domach.
Z zamyślenia budzi mnie kle
kot bociani. Wysoko, na samym szczycie wieży ratusza, na pobli
skiej wieży kościoła, na szczerba
tych dachach domów ogromne ko
ła bocianich gniazd. Nagle spo
strzegam, że jest tu ich mnóstwo:
krążą w powietrzu, siadają na mit
rach, stoją na zamarłych ulicz
kach. Na ziemi — zdziczałe koty.
To najliczniejsi i najwierniejsi mieszkańcy Rzeczycy.
W jedynej restauracji wdaję się w rozmowę z tutejszym repatrian
tem. Dla tego człowieka nasze przybycie jest prawdziwym p-ze- życiem. Kto dzisiaj odwiedza Rzeczycę? Do stacji jest kilka
dziesiąt kilometrów, na szosach w tej stronie ruch minimalny. Oko
lica tak ucierpiała od działań wo
jennych, że lat trzfeba, aby ją choć w drobnej części zaludnić i za
gospodarować. Na szczęście to wyjątek: i dlatego tym dziwniej
szym się wydaje, że tutaj żyją lu
dzie, którzy jak te biało-czarne bociany uw ili gniazda w ruinach i dzielnie pełnią straż.
Jeszcze parę miesięcy temu niebezpiecznie było w Rzeczycy.
Z przybyciem jednak posterunku m ilicji życie odrazu się ustabili
zowało. Riedyś przeszła tędy wielka fala szabru. To byl drugi
żywioł, po ogniu 1 śmierci, który dotknął Rzećzycę. Teraz ucichły szosy od turkotu kół, a lasy od wystrzałów. Powoli, jedna za dru
gą zjeżdżają rodziny repatrian
tów. Zostają jednak tylko najbar
dziej uparci i najmocniejsi. Ale właśnie takich ludzi potrzebuje Rzeczyca. Wcźorajsza pustka za
pełnia się z dnia na dzień nawo
ływaniem pastuchów, krzykiem dzieci, wesołem dzwonieniem ko
wala.
Zegar ratuszowy stoi: wska
zówki na godzinie 3-ciej. To go
dzina śmierci Rzeczycy. Godzina newego życia jest cicha i nieuch
wytna, ale w ybiła już dawno. Ży
cie jest tutaj mocniejsze od mar
tw o ty: trzepotem skrzydeł zwia
stują je bociany — pierwsi osad
nicy.
W arkot motoru głuszy słowa pożegnania. Wielkie ptaki zrywają się z dachów i wież i krążą nad nami: przerwaliśmy ich sen? Nie,
bo tu niema czasu na spanie: pra
ca Rzeczycy jest cicha, nieznana, ale stokroć mocniejsza od papie
rowych słów. Może najlepiej ro
zumiem tych ludzi, którzy w ma
łej grupce żegnają nas bielą chu
stek: to są pionierzy z prawdzi
wego zdarzenia.
Popatrz za siebie. I zanim cię nie ogarną lasy, poraź ostatni po
zdrów Rzeczycę, miasto, którego nikt nie zna i nie doceni. Miasto, które czeka na silne ręce i silne charaktery.
A jeżeli kogoś nie odstraszają trudności, jeśli kto w sobie czuje siłę wytrwania, nie boi się pierw
szych zawodów, niech jedzie do Rzeczycy — bo takimi słowami pożegnał mnie młody milicjant.
Rzeczyca czeka na ludzi, ale moc
nych ludzi. I dla nich kryje w swo
ich zielonych polach bogactwo i dobrobyt.
Leszek GolińskL
Nr 34 P O L S K A Z A C H O D N I A str. y.
CL4£Ł s ic *
Na łamach czasopisma „T y dzień“ Jerzy Wyszomirski w ar
tykule pt. „Stosunek do Niemców“
rozczula się nad losem dzieci nie
mieckich w Gdańsku. Na widok zaniedbanych, pozbawionych o- pieki i żebrzących niedorostków niemieckich, autor artykułu zała
mał się nerwowo i proponuje, aby przytulić dzieciątka niemieckie do serca polskiego i przyjąć je za swoje. Sądzimy, że p. Wyszomir
ski, kierując się fałszywym sen
tymentalizmem, wyrosłym z sło
wiańskiej miękkości, zapomina o jednym, że m o ż n a mieć gorące serca ale t r z e b a mieć chłodną głowę. „Biologiczne wzmocnie
nie“ narodu polskiego drogą za
adoptowania dzieci zupełnie nie
mieckich — a nie zniemczonych — to hodowanie gadziny na własnym łonie. Z psychiki niemieckiej, nawet u dzieci, nie da się niestety usu
nąć złych cech charakteru, które przede wszystkim ześrodkowują się w patologicznej nienawiści do wszystkiego, co polskie. Pozwoli
my sobie przypomnieć p. Wyszo- mirskiemu, że właśnie w Gdańsku dzieci niemieckie, przyodziane w mundurki hitlerowskiego „Jung- volk“ pluły w twarz sędziwym Polkom, zdzierały sztandary pol
skie, obrzucały kamieniami auto
bus polski, kursujący między Gdynią a Sopotem, demolowały kioski z polskimi gazetami na dworcu gdańskim, napadały na dziatwę polską na ulicach Wrzesz
cza, Brzezin i Gdańska, wybijały szyby w gmachu „Gazety Gdań
skiej“ i Komisariatu Generalnego.
Piszący te słowa był w lipcu 1939 roku świadkiem olbrzymiej mani
festacji tych dzieci niemieckich w Gdańsku, kiedy to te ledwie od ziemi odrosłe gadziny maszero
w ały «licami miasta, śpiewając z krzykiem i piskiem „dziś do nas należą Niemcy a jutro cały świat“.
P. Wyszomirski! M y zajmijmy się wychowaniem dzieci polskich, szczególnie legionu sierot po ofia
rach bandyckiego okrucieństwa niemieckiego, zamęczonych w o- bozach, kaźniach lub poległych w obronie naszej świętej ziemi pol
skiej a dzieci niemieckie odeślij
my jak najprędzej do ojczyzny.
Niech ich tam przerabiają na wzo rowych „demokratów“, którzy za parę lat będą pragnęli dla siebie znowu „całego świata“. A nerwy, nawet w dzisiejszym Gdańsku, trzeba mieć silne i zdrowe, panie Wyszomirski.
Wychodzący w Gdańsku
„Dziennik Bałtycki“ alarmuje o- pinię publiczną wiadomością, że
„konkretne i mnożące się ostat
nimi czasy fakty wykazują ponad wszelką wątpliwości, iż na tere
nie województwa gdańskiego działa piąta kolumna hitleryzmu.
Agenci piątej kolumny niemiec
kiej pisali „dreimal nein“ na kart
kach głosowania ludowego, a w dniu Święta Morza wylepili szy
by sklepowych wystaw fotogra
fiami Hitlera i napisami „Heil Hi
tler“. Na murach gdańskiej W y stawy Dorobku Gospodarczego już dwukrotnie odkryto prowo
kacyjne napisy w języku niemiec
kim. Mieszkańcy Gdyni i Gdań
ska zauważyli, że j a k a ś t a j e m n i c z a r ę k a k r e ś l i n a 1 b r u k a c h u l i c z n a k i s w a s t y k i .
Wszystkie te objawy, same w sobie jeszcze nie niebezpieczne, sygnalizują narastanie na naszym terenie groźnego i niepokojącego zjawiska, które z czasem może się przyrodzie w otwartą akcję sabo
tażową i dywersyjną“.
Te same objawy mnożą się rów
nież na Śląsku Dolnym. Ostatnio w Wrocławiu wykryto bombę ze
garową, umieszczoną pod mostem
Niemcy z naszego punktu obserwacyjnego
Krupp znów staje się aktyw ny
Pod takim tytułem gazeta
„Neues Deutschland“ wydruko
wała artykuł, w którym pisze, że osoby winne rozpętania wojny i odpowiedzialni za istniejący obecnie chaos gospodarczy w Niemczech, znowu zaczynają przygotowywać sobie stanowiska.
Jako przykład, gazeta cytuje działalność firm y Kruppa. Ta fir
ma — mówi się w artykule — miała nie tylko ogromne przedsię
biorstwa, ale także duże posia
dłości. Myśmy się spodziewali, że te posiadłości należące do przestępców wojennych będą na
tychmiast skonfiskowane i oddane organom samorządowym. Fakty jednak dowodzą, że w niektórych częściach Niemiec interesy prze
stępców wojennych są jeszcze Ciągle świetne.
Według gazety, firmie „F rie
drich Krupp Tow. A.G.“ w 1942 r.
przy pomocy Hitlera udało się cał
kowicie zawładnąć dużymi torfo
wiskami w Ostgaudufen. Po ka
pitulacji Niemiec Krupp zniknął bez śladu, a zarząd nad torfowis
kami przejął burmistrz rejonowy.
Potem, kiedy roboty b y ły zorga
nizowane i dawały duży dochód, landrat okręgu Leher zawiadomił burmistrza, że może on w ykony
wać obowiązki zarządzającego torfowiskami tylko do 1-go paź
dziernika, po czym zarząd znowu przechodzi w ręce firm y Krupp.
W ten sposób — pisze gazeta — za pomocą zarządu okręgowego taki przestępca wojenny jak Krupp, dostaje spowrotem część swoich posiadłości, aby za pomocą eks
ploatacji ludności znowu bogacić się. Tak się to i zaczyna. Dzisiaj — torfowisko, jutro — fabryka, a po
jutrze ci panowie będą znowu
„mistrzami zbrojeń“ , jeśli anty- faszystowsko-demokratyczne siły drogą ogólnego w ysiłku nie rozbi
ją ich planów.
♦
50000 H ITLE R O W C Ó W WŚRÓD KO LEJARZY.
Zarząd centralny dla komunika
cji w strefie okupacyjnej sowiec
kiej obchodził rocznicę swego ist
nienia, W uroczystościach z tej okazji wziął udział przedstawiciel administracji sowieckiej płk. Malo- wicki. Prezydent Zarządu dr Fitz-
rzy trzeba było zwolnić ze służby 50 tysięcy wykwalifikowanych pra
cowników, ponieważ byli oni ak
tywnymi członkami partii hitlerow
skiej. Elementy reakcyjne, zdaniem dra Fitznera, usiłują w dalszym cią
gu sabotować zarządzenia władz.
T Y S IĄ C SAM OCHODÓW M IES IĘC ZN IE.
Fabryka samochodów osobowych Wolfsburg kolo Hanoweru, która w
ność i w odpowiednim czasie za
bierze głos w tej kwestii“.
BUSINESS IS BUSINESS.
Prezydent amerykańskiej „Gene
ral Electric Company“ Philipp Reed zwiedził z grupą przemysłow
ców amerykańskich ośrodki prze
mysłowe Niemiec zachodnich. Na konferencji prasowej Reed w iście amerykańską szczerością powie
dział: „Kto dzisiaj traci czas na
B. kierownik „O sthilfe" ministrem aprowizacji w strefie brytyjskiej.
D r Schlange-Schóningen, hakatysta i polakożerca, zajmuje stanowisko mi- nistra wyżywienia w brytyjskiej strefie okupacyjnej Niemiec. Na zdjęciu od lewej burmistrz Hamburga Petersen, gen. Clay, dowódca wojsk angiel-
skich, dr Schlange-Schóningen i gen. Robertson.
styczniu br, wyprodukowała 75 aut, w lutym już 873 — produkuje obec
nie 1000 samochodów miesięcznie.
„ŚRODKOWE N IEM C Y".
Według doniesienia pisma berliń
skiego „Der Tagesspiegel“, Sakso
nia nazwana będzie od 1 paździer
nika „prowincją środkowo-niemiec- ką“ (Provinz Mittel-Deutschland),
W O D P O W IE D N IM CZASIE...
W alter Ulbricht i M ax Fechner, przedstawiciele niemieckiej socjali
stycznej partii jedności SED, prze
mawiali w Monachium. Na pytanie, dlaczego SED protestuje przeciw oderwaniu od Niemiec Zagłębia Saary, Nadrenii i Zagłębia Ruhry a nie podnosi sprawy terenów
,Kurfürstendamm*
Zbombardowane kina, teatrzyki i kawiarnie zostały odbudowane w pierw
szej kolejności, nawet przed domami mieszkalnymi. Na „ Kuamie“ roi się dzisiaj od czułych i zakochanych parek angłosasko-niemieckich. Z prawej
tablica na granicy sektoru brytyjskiego.
ner wskazał na duży postęp w od
budowie kolejnictwa niemieckiego i podziękował władzy sowieckiej za pomoc. Najciekawszym momen
tem sprawozdania było stwierdze
nie, że spośród 240 tysięcy koleja-
wschodnich, odpowiedział Ulbricht, że partia skierowała całą swą uwa
gę na zachód, ponieważ tam grozi w tej chwili największe niebezpie
czeństwo. W sprawie terenów wschodnich SED „zachowuje czuj-
kolejowym.
zapobiegła fie.
Czujność strażników straszliwej katastro-
W przepełnionych kinach lon
dyńskich wyświetla się obecnie najnowszy tygodnik filmowy, któ
ry podaje m. in. szereg zdięć z Nie
miec. Oto np. taka scena: samo
chody angielskie przewożą do szpitali dziesiątki Niemców zgłod
niałych, wychudzonych jak szkie
lety. Scenę tę poprzedza krótkie
przemówienie marsz. Douglasa, szefa brytyjskich wojsk okupacyj
nych, podkreślające „tragizm i nieszczęście narodu niemieckie
go“. Wystawę, ilustrującą marty
rologię stolicy Polski „Warszawa oskarża“ — obejrzało zaledwie 14) tysięcy mieszkańców Londynu.
Ruiny i nędza Polski nie wzrusza
ją Anglików. Na widok dziesięciu czy dwudziestu niedożywianych Niemców cała Anglia załamuje rę
ce i wysyła setki tysięcy ton żywności
rozważania, czy Niemcy przekro
czyły granice swych możliwości przemysłowych lub czy doszły już do odpowiedniej stopy życiowej, ten hołduje sprawom czysto aka
demickim. Rzeczą najważniejszą jest kwestia odbudowy Niemiec a nie dalszego obniżania ich zdolno
ści produkcyjnych. Gdyby ekspor
ter niemiecki mógł zerknąć się bez
pośrednio z importerem amerykań
skim, wtedy moglibyśmy zrobić dobry interes“.
N IE M IE C K IE B IA ŁE PATROLE.
Szef wydziału policyjnego władz amerykańskich w Berlinie mjr. W il
liams oświadczył, że w sektorze amerykańskim funkcje kontroli ru
chu ulicznego objęły zmotoryzowa
ne oddziały policji niemieckiej tzw.
białe patrole. M jr, Williams wyra
z ił swoje zadowolenie z dotychcza
sowej działalności policji niemiec
kiej.
N IE M K I U C Z Ą M ŁO DZIEŻ A M E R YK A Ń S K Ą .
W Berlinie otwarta została pier
wsza w Europie szkoła dla dzieci amerykańskich. Mieści się ona w dzielnicy willowej Zehlendorf. Ze względu na brak w ykw alifikowa
nych sił nauczycielskich, władze amerykańskie zaangażowały 10 na
uczycielek niemieckich.
JA K ZA GOEBBELSA D r Schumacher, przywódca so
cjaldemokracji w Niemczech zacho
dnich i przewodniczący Rady Do
radczej (Zonenbeirat) w strefie bry
tyjskiej, żąda na łamach hambur- skiego pisma „Die W e lt“ jak naj
szybszego scalenia politycznego i gospodarczego Niemiec, Socjalde
mokracja niemiecka — pisze Schu
macher — nie ustanie w walce o całkowite Niemcy (G e s a m t- d e u ts c h la n d ).
„A LEJA MAŁŻEŃSKA".
Pryncypalna ulica Berlina w sek
torze brytyjskim „Kurfürstendamm“
nazwana została przez żołnierzy angielskich „Aleją Małżeńską“. Na wiadomość o zniesieniu zakazu małżeństw między Anglikami a Niemkami, na Kurfürstendammie doszło do scen publicznych. Czułe parki angielsko-niemieckie — we
dług doniesienia gazety „Nacht-
Express“ — „ze szczęścia obejmo
wały się i całowały na ulicy“.
- Amerykanie jednak pod tym względem mają nadal twarde serca.
Przedstawiciel władz okupacyjnych oświadczył, że Stany Zjednoczone nie zamierzają znosić zakazu mał
żeństwa z Niemkami, ponieważ
„kobiety niemieckie pozbawione są wszelkich skrupułów i bezwstydnie polują na żołnierzy amerykań
skich“.
LEK A R ZE H IT L E R O W S C Y N A S TA N O W ISK A C H .
Dochodzenia amerykańskich władz wojskowych w Bawarii wy
kazały, że polityka personalna ba
warskiej Izby Lekarskiej wymaga gruntownej rewizji. Na odpowie
dzialnych stanowiskach pozostają do tej pory lekarze, którzy byli ak
tywnymi członkami partii hitlerow
skiej i całym swoim postępowa
niem skompromitowali się całkowi
cie. Ostatnio jednak zniesiono a- reszt domowy, zarządzony wobec Prezydenta Bawarskiej Izby Lekar
skiej dra Kallenbergera i jego współpracowników, mimo że stoi on pod ciężkim zarzutem zniszcze
nia kartoteki 40000 lekarzy i sióstr, którzy będąc członkami partii na- rodowo-socjalistycznej, popełnili cały szereg czynów niezgodnych z etyką lekarską.
E F E K T A M E R Y K A Ń S K IE J R EEDU K A CJI.