• Nie Znaleziono Wyników

Dyskrecja

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dyskrecja"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Anna Czabanowska-Wróbel

Dyskrecja

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 1/2 (73/74), 189-195

(2)

Discretio - to po ła c i n i e r o z d z i e le n i e , ro z s tr z y g n i ę c ie , r o z e z n a n i e , s ą d i wybór.

To oczyw iście t a k ż e d y s k r e c ja , u m i e j ę t n o ś ć d o c h o w a n i a t a j e m n i c y , p o w ś c ią g l i­ wość. To r ó w n ie ż n ie o b e c n o ś ć i o d d a l e n i e , ale te ż o s t r o ż n o ś ć i r o z t r o p n o ś ć . D y s ­ k r e c j a - ta k i e w ła ś n i e słowo w całej jego b o g a te j e ty m o lo g i i n a s u w a m i się p r z y l e k ­ t u r z e now ej k s i ą ż k i M a r i a n a S ta l i Trzy nieskończoności z p o d t y t u ł e m O poezji A d a m a

M ickiew icza, B olesław a Leśm iana i C zesława M iłosza Г

T y tu ł t o m u i k o n s t r u k c j a k s i ą ż k i z a k ł a d a j ą tr z y k o n s t e l a c j e , ale d y p t y k M i c k i e ­ w icz - M i ł o s z z a j m u j e n a jw ię c e j m i ejs ca i n a js il n ie j p r z y c i ą g a uw agę. A u t o r jest te go ś w ia d o m y i p o d k r e ś l a n a w stę p ie : „ty l k o L e ś m i a n p o z o s t a j e n i e p o r ó w n y w a l ­ n y ” (s. 6). M i c k ie w ic z i M i ł o s z w po e z ji p o ls k ie j X I X i X X w i e k u m o g ą być t e m a ­ t e m ła tw y ch p o w i e r z c h o w n y c h a n a lo g i i, w ty m b io g r a f ic z n y c h . K i e d y w y c z e r p u j ą się s c h e m a t y „ży w o tó w p a r a l e l n y c h ”, o k a z u j e się, że w n a j g ł ę b s z y c h w a r s t w a c h ję­ z y k a (z p r e d y l e k c j ą d o r e g i o n a l i z m ó w w łą c z n i e ), d y k c ji p o e ty c k i e j, z ł o ż o n e g o s to ­ s u n k u d o k la s y c y z m u i r o m a n t y z m u , w re sz c ie p y t a ń s t a w i a n y c h so b i e i ś w ia t u - a n a lo g i a p o w raca.

K sią ż k a M a r i a n a Sta li m a c h a r a k t e r otw arty, ż a d n e g o z t e m a t ó w tu p o d ję t y c h n ie uw a ż a a u t o r za o s t a t e c z n i e z ak o ń czo n y . J e s t M i ło s z ja k św iat (z d o s k o n a ł e g o t y t u ł u k s i ą ż k i J a n a B ło ń s k i e g o ), c a ły m ś w ia t e m był i jest b e z w ą t p i e n i a M i c k i e ­ w ic z, jest św iat p o e z ji L e ś m i a n a , w k tó rej ca ły czas „coś się m o c u j e , k r z ą t a i s z e l e ­ ś c i” . K s ią ż k a S ta l i jest w c ią ż o tw a r t a n a d o p o w i e d z e n i a ta k ż e d la t e g o , że je d n y m z jej b o h a t e r ó w jest p o e ta , k tó r y n a d a l tworzy. O s t a t n i e w a ż n e d z ie ł o M i ł o s z a to

Traktat teologiczny, d o k tó r e g o k o m e n t a r z ju ż b a d a c z n a p i s a ł . P r z e d e w s z y s t k im

j e d n a k s a m e i n t e r p r e t a c j e Stali n ie są z a k o ń c z o n e i o s t a te c z n e .

S tała jest p r z e k o n a n y , że i s tn i e ją ta k i e utw ory , k t ó r y m w a r t o „ p o ś w ię c i ć nie c h w ile , lecz l a t a ” . Są w ie rs z e , d o k t ó r y c h w ciąż w r a c a , a sw oje i n t e r p r e t a c j e zm ie

-1 M. Stała Trzy nieskończoności. O poezji Adama Mickiewicza, Bolesława Leśmiana i Czesława

(3)

Roztrząsania i rozbiory

n ia i p o p ra w ia . T a k jest z lir y k i e m N a d w odą w ielką i czystą - szkic o n i m rozw ijał się od r o k u 1978 do 2001. T a k a p o s t a w a m o ż e z a d z i w i a ć w d z is ie j s z y c h cz a sa c h „ szybkiego c z y t a n i a ” , p rz y k tó r y m „ c z y t a n ie p ę d e m ” z e p o k i N o r w i d a w y d a je się pow oln e. P ó ź n e w iers ze M i c k ie w ic z a to d la ich k o m e n t a t o r a p r z e d m i o t (do) m e d y ­ tacji. Z a c h ę c a c z y te ln ik a do takiej p ostaw y, w s k a z u ją c u tw ory, w k t ó r y c h m o ż n a , c h o ć b y na chw ilę, zam ie sz k a ć :

Uciec z duszą na listek i jak motyl szukać Tam dom ku i gniazdeczka

-M i c k ie w ic z z p e rs p e k ty w y poezji X X to p r z e d e w s z y s t k im a u t o r liry k ó w l o z a ń ­ skich. M a r i a n Sta ła zestaw ił d o s k o n a l ą , ale z gó ry s k a z a n ą na n i e k o m p l e t n o ś ć , bo w cią ż p i s a n ą dalej p rz e z po ls k ic h poetów, a n to l o g ię „w ie rs zy i n s p i r o w a n y c h liry k ą l o z a ń s k ą ” p o d t y t u ł e m Strona Lem anu (1998). S a m M i ło s z od c zasu w y d a n ia a n t o ­ logii d o p is a ł w t o m ie To no w e ro z d z i a ły d o swojej „ s t r o n y L e m a n u ”. Sta ła w s k a z u ­ je na M ic k ie w ic z o w s k i ton Jasności prom ienistych.

B a d a c z t r a k t u j e li ry k i lo z a ń s k ie „ja k o d o ś w ia d c z e n i e d u c h o w e ” . C z y m jest „ s t r o n a L e m a n u ” w poezji pols kie j X X w ie k u ? P o d o b n i e ja k „rzecz c z a r n o l e s k a ” , nie ty lko k r ę g i e m in s p i r a c j i i w z o r e m d o s k o n a ł o ś c i, ale tak że p o s t u l a t e m , m a r z e ­ n ie m o w ie lk iej p ro s to c ie i w ie lk iej głę bi, o n a jc z y s ts z y m to n i e i u c z u c i a c h o d a r ­ ty ch już ze w szystkie go, co z e w n ę tr z n e , o t a k i m oczy sz c z e n iu , k tó r e po zw ala, by - m ów ią c ję z y k ie m poezji M i c k ie w ic z a - „ z ia r n o d u s z y n ag ie p o z o s t a ło ” .

„ O g o ło c e n ie ” poezji ze w szystkiego p ró cz poezji, r a d y k a l n a , o s t a te c z n a kenoza M ic k ie w ic z a po n a p i s a n i u w ie lk i c h i b o g a ty c h w słow a d ziel z a p r o w a d z ił a do c ałk o w iteg o m ilc z e n ia . B a d a c z nie m o ż e m ilczeć, ale wie, że nie w o ln o ta k a b s o l u t ­ nej p o k o rz e po ezji prz e c iw s ta w ić p y c h y i b u d o w a ć g m a c h ó w w ła s n y c h s a m o l u b ­ ny ch o d c z y ta ń . I tu M a r i a n Stała - p o d o b n i e ja k w sw oich w c z e ś n ie j s z y c h szkicach - de c y d u je się na g est p o d o b n e g o o d a r c i a z tego, co z b ę d n e , oczyszczenia w yw o d u b a d a c z a z n a d m i a r u ko n tek s tó w , p o p is ó w e ru d y c j i. C z y t e l n i k wie , że jest to r e z y ­ gn a c ja z n i e p o t r z e b n e g o b a la s tu ja k p rz y w yso k o g ó rsk iej w s p in aczce.

A rty s tą , k tó r y nie życzył sobie, by k ry t y k b u d o w a ł swoje p a ń s t w a k o s z t e m p o ­ ety, byl L e ś m i a n . W ł a ś n i e jego tw órczość o b ra s ta te r a z la w inow o w b a r d z o r ó ż n o ­ r o d n e k o m e n t a r z e i in t e r p r e t a c j e (m ów ię to ze s m u t k i e m w łasnej w in y i w d o d a t k u nie o b ie c u j ę po p raw y ). W ż a rt o b li w y c h w ie rs z o w a n y c h w sk a z ó w k a c h dla r e c e n ­ z e n tó w L e ś m i a n p r z e d s ta w ia ł s t ra te g i ę b u d o w a n i a p rz e z k ry t y k a m u r u w łasn ej k o n s t r u k c j i za cen ę z n ik n i ę c i a sam ej poezji:

M uruj się i basta!

N iechaj zginie na ziem i poezja w ciornasta, byle twoja zagroda była - m urowana!

D z iś , k ie d y na g r u z a c h d a w n y c h s o l id n y c h g m a c h ó w całościow ych te o rii ( n i e ­ k tó r e z n ic h p r z y p o m i n a ł y w a ro w n i e , i n n e - w ię z ie n ia ), p o ja w ia j ą się i z n i k a j ą

(4)

no-m a d y c z n e n a no-m i o t y no-m a j ą c e o s i o n ić k r u c h e „ j a ” p is z ą c y c h , d o b r z e jest, że k to ś no-m a o d w a g ę w y s tą p i ć bez tej osiony. N i e sy t u u je sieb ie w c e n t r u m , ale d o s ł o w n i e „na m a r g i n e s i e ” , „ n a m a r g i n e s a c h ” , ja k w ty t u l e n ie j e d n e g o szk icu . Z a p i s u j e swoje u w a g i na o b r z e ż u p o ezji, t a k jak by ły p i s a n e d a w n e k o m e n t a r z e do ś w ię t y c h t e k ­ stów, k tó r e o ta c z a ły go d o o k o ła , ale nie z a jm o w a ły n i g d y c e n t r a l n e g o m i e js c a na st ro n ie . I n t e r p r e t a t o r , w y b i e r a j ą c p r a w d z iw ą d ro g ę „c ie rp li w o ś c i i p o k o r y ” , n a r a ż a się na d r w i n ę lu b n i e d o w i e r z a n i e , bo p r z e c i e ż „ s z t u k a i n t e r p r e t a c j i ” z n a te ż gesty fałszywej p o k o ry , to p i k ę s k r o m n o ś c i z jej s t a r y m r e t o r y c z n y m r o d o w o d e m .

M a r i a n Sta ła d e c y d u j e się n a s p o t k a n i e z a r c y d z i e łe m ja k o „z c z y m ś , co jest n i e ­ s k o ń c z e n i e b o g a t e ” (s. 6). U j a w n i a ty m s a m y m p r z e k o n a n i e , że o b ie k t y w n a h i e r a r ­ c h ia is tn ie je , p r z y n a j m n i e j w d z i e d z i n i e poezji.

Na m ojej w łasnej p o trzeb ie uw ielbienia

O pieram p rzek o n an ie o co d zień odnaw ianej h ierarch ii

- m ó g ł b y p o w tó rz y ć za M i ł o s z e m z jego w ie r s z a O nierówności ludzi. W y b i e r a p r o ­ st otę a rc y d z i e ł, bo „rz e c z y « n a jp r o sts z e » są n a j b a r d z i e j z ł o ż o n e ” - te słowa N i e ­ tz s c h e g o c y tu j e w je d n y m ze szkiców.

S ta ła nie boi się u ż y w a ć słowa „ p r a w d a ” , c h o c ia ż p o d o b n i e ja k M i ło s z , b o h a t e r jego s z k i c u o „ j e d n y m ze s ł ó w . . . ” , n ig d y nie u w a ż a się za „ p o s i a d a c z a p r a w d y ” . P o ­ s z u k i w a n i e p r a w d y i p o s z u k i w a n i e s e n s u n ie jest t o t a l i t a r n e , w b r e w t e m u co m ó w ią p r z e c i w n i c y C a ło śc i. P rz e c i w n i e . C i, k tó r z y g o rą c o w ie r z ą w jej i s t n i e n i e (a d o ty c z y to z a r ó w n o s a m y c h po etó w , ja k i b a d a c z y ) , n i g d y n ie p r ó b u j ą p r z e k o n y ­ w ać do sw oic h o d k r y ć w ie d z ą c , że to w ła ś n i e b y ło b y z d r a d ą praw dy. W t o m i e Stali nie m a p e w n o śc i - są tylko „ c h w ile p e w n o ś c i ” (to z n a m i e n n y t y t u ł i n n e j jego k s i ą ż k i ), t a k ja k b y w a ją c h w ile o l ś n ie ń i ch w ile „ d o s k o n a l e c z y s t e ” .

T en sp o s ó b k o n s t r u o w a n i a w łasn ej w y p o w i e d z i nie jest „ z a b i e r a n i e m g ł o s u ” w sen s ie d o s ł o w n y m - o d b i e r a n i a go k o m u k o l w i e k , lecz jest p r z e d e w s z y s t k i m o d ­ d a w a n i e m gło s u sa m e j po e z ji (ta k z a p o w i a d a na p r z y k ł a d sw oją p r e z e n t a c j ę poezji M i ło s z a w sz k i c u E k sta za o w schodzie słońca) i d o p u s z c z e n i e m d o gło s u i n n y c h , t a ­ kże p o p r z e d n i k ó w w b a d a n i a c h - n a jl e p ie j w id o c z n e jest to p rz y li r y k a c h lo z a ­ ń s k i c h , g d y S tała u w z g l ę d n i a cały s ta n b a d a ń n a d n i m i i m a p ra w o d o k o n y w a ć jego p o d s u m o w a ń .

J a k o k ry t y k Sta ła m a p o p rz e d n i k ó w , k tó r z y są d la nie go w a ż n i jako n a u c z y c ie le c z y ta n ia poezji. Jest w ś ró d n ic h na p e w n o J e r z y K w i a tk o w s k i, k tó r y - c z e r p i ą c z p o k ła d ó w swej w ra żliw ości i e ru d y c j i - rów n o c z e śn ie ją o d s ł a n ia ł i osła n ia ł. O d nie go Stała m ógł p rz e j ą ć to, co nazw ał w szk icach o K w i a tk o w s k im : „ b e z i n t e r e ­ so w ną m iłoś cią p o e z ji” i „ p o c z u c i e m wagi słowa”2. To o s t a t n i e u Stali n a s i lo n e jest aż do z a t r z y m a n i a się n a g ra n i c y słowa i m ilc z e n ia . J e d n ą z u l u b i o n y c h fi g u r r e t o ­ ry czn y ch Stali jest fig u ra z a m i lk n i ę c ia . Częściej n i ż praeteritio - z a p o w ie d ź p r z e m i l ­ cz enia, któ r a m a zw rócić uw agę odb io rcy , w y b ie ra on aposiopesis - p r z e r w a n i e w y p o ­

(5)

Roztrząsania i rozbiory

w iedzi, u z a s a d n i o n e ró żn y m i, zw ykle nie w y slo w io n y m i u c z u c ia m i. W a r t o p o d ty m k ą te m sp ojrz eć na z a k o ń c z e n i a sz kiców i ich f r a g m e n t ó w jak: „R e sz ta nale ży do czy­ t e l n i k ó w . . . ” (s. 152). B ardzo wiele tekstów k ończy figura st o p n io w o c ic h n ą c e g o gło su, z m n i e js z a n ie gło śności w yp o w ied zi, swoiste decrescendo. W i e l o k r o p k i to u l u ­ b io n e z n a k i in t e r p u n k c y j n e Stali. N a d r u g i m m ie js c u są chyba z n a k i z a p y ta n ia .

P il n o w a n i e wyso kiej ra n g i słowa w cz a sa c h K w i a tk o w s k ie g o n a p o t y k a ł o na z u p e ł n i e i n n e t r u d n o ś c i n iż te, z k t ó r y m m u s i się z m i e rz y ć w s p ó łc z e s n y krytyk. Słowo p r a w d z iw e p rz e c i w s ta w ia ł o się m a r tw e j i fałszywej n o w o m o w ie , ale w ag a słowa nie była k w e s ti o n o w a n a ( n a w e t c e n z u r a była p a r a d o k s a l n y m d o w o d e m na jego potęgę). W s p ó ł c z e s n a sy tu a c ja to n a d m i a r słów i jego n a s t ę p s tw o , j a k i m jest in fla cja zn aczeń . To tak że i r o n ic z n a s y t u a c ja m ó w ie n i a w obec ( z e w n ę tr z n e g o ) n is zcząceg o ś m i e c h u i (w e w n ę trz n e g o ) z w ą tp ie n ia . To p ra w d z iw y „czas, k t ó r y n a ­ stał po cz asie m a r n y m ” , jak to o k re ś lił Sta ła w eseju o R ó żew iczu z to m u D ruga stro-

łia. J u ż na w e t nie „czas m a r n y ” z frazy, k tó r ą , w la ta c h 80., nie z w in y k ry t y k a , ta k

często p o w ta r z a n o , że aż s traciła swą p ie r w o t n ą moc.

Ł atw iej w sk azać m i s t r z ó w Stali (zw łaszcza ty ch k r a k o w s k i c h , o k tó r y c h w ie się, że ich z n a l i s ł u c h a ł, o k tó r y c h s a m pis ał) n iż w y tłu m a c z y ć , na cz y m polega o d r ę b ­ na i s u w e r e n n a d ro g a , k tó r ą idzie od d a w n a sa m o tn i e . Z e s ta w ie n ie z J e r z y m K w i a tk o w s k im p o w in n o zw ró cić uw agę n ie na p o d o b ie ń s tw o (w a ż n e w g e n e r a l ­ ny ch z a ło ż e n ia c h , w s t o s u n k u do poezji i w ła s n y c h w y p o w ie d z i), ale na to, j a k b a r ­ dzo ró ż n i ą się od siebie te dw ie osobow ości kry ty czn e. U w aga Stali o „ ja s n o ś c i” K w ia tk o w sk ie g o , r e p r e z e n to w a n e j p r z e z e ń S tr o n ie D n i a nie Pasji Nocy, p o zw ala dostrz e c , że w y p o w ie d z i Stali u t r z y m a n e są w z n a c z n i e cie m n ie j s z e j to n acji. O c z y ­ w iście p o g o d a K w i a tk o w s k ie g o n ie jest a b s o l u t n a , bez „ c i e m n o ś c i ” alb o c h o cia ż z r o z u m i e n i a dla c ie m n o ś c i , n ie m ó g ł b y i n t e r p r e t o w a ć c h o c ia ż b y Iw asz k ie w ic z a , p o e ty ta k K sięgi D n i a , ja k Księgi Nocy. J e d n a k w p o sta w ie K w i a tk o w s k ie g o u d e r z a pogodny, c hoć nie naiw ny, o p t y m i z m , k tó r y u Sta li r z a d k o d o c h o d z i do głosu.

S posób p is a n ia Stali jest z d e c y d o w a n ie in tro w e rty c z n y , a z a r a z e m z u p e ł n i e nie- egocentryczny. P o d m i o t jest tu t a k d y s k r e tn y , że c z a s a m i n ieobec ny. „ D y s k r e c j a ” to w p i s a n i u Stali ro dzaj p ow ścią gliw ości i w y co fan ia, co sp r a w i a , że n a jw a ż n i e js z e te m a t y p o z o sta ją u k ry t e , nie m a ich na p o w ie r z c h n i , nie są p o d a n e w p r o s t w t y t u ła c h szkiców a n i w ś r ó d t y t u ł a c h - tych pra w ie n ig d y nie używ a. „ G ł ę b i n o w e ” te m a t y cze k a ją na u w a ż n e g o cz y te ln ik a . P o m a g a j ą do n ic h d o tr z e ć , ale nie są n i m i , o b ra z y o d n a jd y w a n e p rz e z b a d a c z a w poezji. U M iło sz a są to: rz e k a i o g ró d , d r z e ­ wo, p t a k i obłok.

M a r i a n o w i Stali bliżsi są „poeci c h m u r ” n iż „poeci ś m i e t n i k ó w ” . D l a te g o , jak są dzę, w swych w y p o w i e d z ia c h k ry t y k a poezji najn o w szej n i e j e d n o k r o t n i e d z ia ł a ł

contra naturam s ta ra ją c się, by to R ó żew iczo w s k ie p rz e c i w s ta w ie n i e nie k ie r o w a ł o

jego d e c y z j a m i k ry t y c z n y m i . „U n a s dość głowę p o d n i e ś ć . . . ” - p o w ie d z ia łb y M i c ­ kiewicz. „Rzecz w ty m , co się w ow ych c h m u r a c h z o b a c z y ” - s t w i e rd z a Sta ła (s. 220) „Poeci c h m u r ” nie są o d e r w a n i od tego, co zie m sk ie . M i c k ie w ic z i M iło sz to n a jb a r d z ie j s e n s u a l n i z p o ls k ic h poetów. O cielesn o śc i i „ z m y s ło w o ś c i” L e ś m i a ­ na nie tr z e b a przek o n y w ać.

(6)

N a j k r ó t s z a , śr o d k o w a część k s i ą ż k i p o ś w ię c o n a jest L e ś m i a n o w i . Z n a j d u j e m y t u je d y n i e d w a s zk ice o a u t o r z e N apoju cienistego - m a t y esej o L e ś m i a n o w s k i c h a n i o ł a c h i d u ż e , s y n t e ty c z n e s t u d i u m p o ś w ię c o n e (od d a w n a z a j m u j ą c y m Sta lę) z a g a d n i e n i o m d u c h a , d u s z y i c ia t a w tej poezji. Szk ic p o d t y t u ł e m J a m jest miejsce

sp o tka n ia ... m a w iele w s p ó ln e g o z i n n ą k s i ą ż k ą Sta li - P ejza ż człow ieka (1994). S t a ­

now i u z u p e ł n i e n i e ta m t e j c ało ści, n a k t ó r ą s k ł a d a ły się cz ęści o c h a r a k t e r z e a n t r o ­ p o lo g i c z n y m i dw a r o z d z i a ły p o ś w ię c o n e k w estii d u c h a , d u s z y i c ia ł a w p o e z ji T e t­ m a j e r a i L an g eg o .

N i e z n a c z y to, że L e ś m i a n „ n ie p a s u j e ” do now ego t o m u , ale u d e r z a jego z u p e ł n a o d r ę b n o ś ć , o s o b n o ś ć na tle M i c k ie w ic z a i M i ło s z a . M i c k ie w ic z o w s k i e n a w i ą z a n i a u s a m e g o L e ś m i a n a są oczyw iście w a ż n e (jesz cze w ię cej jest w jego w ie rs z a c h z w ią z k ó w z p o e z ją J u l i u s z a S łow ackie go). S a m S ta ł a w s k a z a ł w a n to l o g ii

S tro n a L em a n u M i c k ie w ic z o w s k i w ie rs z K lęska. M o ż n a d o d a ć i n n e , c h o ć b y te z ele ­

g i j n y m „ p ł a c z e m ” czy ty lko z p r a g n i e n i e m p ła c z u n a d s o b ą i m i n i o n y m d z i e c i ń ­ stw em . J e d n a k n a w i ą z a n i a te n ie d e c y d u j ą w ż a d n e j m i e r z e o sp e c y f ic e tej poezji, n ie p o m a g a j ą te ż jej z r o z u m i e ć . G d y d r o g ę r o z u m i e n i a M i ło s z a p o p r z e z M i c k i e w i ­ cza m o ż n a sobie w y o b ra z ić , do L e ś m i a n a ta k i e g o k lu c z a n ie ma.

A n t r o p o l o g i a L e ś m i a n a to - w e d ł u g Stali - t r a k t o w a n i e c z ło w ie k a ja k o p o t e n ­ c ja l n e g o , n ie g o to w e g o p r o j e k t u i s t n i e n i a i ja ko „ m i e js c a s p o t k a n i a ” ró ż n y c h w y­ m i a r ó w b y tu . T y tu ł o w a f o r m u ł a s z k i c u z a s ł u g u j e na u w a g ę ze w z g l ę d u n a swe p o ­ w in o w a c tw a z B o sk ą a u t o d e f i n i c j ą „ J e s t e m , k tó r y je s t” , ja k i ze w z g lę d u n a o r z e c z ­ n i k - „ m i e j s c e s p o t k a n i a ” - n i e j a k o p u n k t p rz e c i ę c ia d w ó c h rzec z y w is to śc i, dw ó c h w ym ia rów . W w ie r s z u z Z ielonej godziny frazę tę p o p r z e d z a ł y : p y t a n i e („C zy lim ś w ia tó w t a j e m n y c h z j a w io n y m p r z e d m u r z e m ”) i s t w i e r d z e n i e („ C iało m o j e - na b r z e g u , res zta - w m r o k u d e n ”). R zec z y w iśc ie czło w ie k L e ś m i a n a to n ie ty lko cia ło, ale i t r u d n i e j s z a do w y s ło w ie n i a „ r e s z t a ” . Po la t a c h w N ap o ju cienistym w iers z

Z m ierzch bezpow rotny p rz y n i e s i e i t a k i e słowa:

R eszta Boga - w niebiosach! Z achód tlejąc zru d zial O, uw ierzyć w tę R esztę i potrw ać w tym błędzie!

C z ło w ie k L e ś m i a n a n ig d y n ie jest j e d y n i e c ia ł e m . P r z e k o n a n i u t e m u p o e ta d aje w y ra z r ó w n ie ż w e s e ja c h , m ó w ią c w y r a ź n ie „człow iek się s k ł a d a n ie ty lk o z m a t e ­ r i i ” (s. 86). Bóg L e ś m i a n a n a t o m i a s t n ie d a je się s p r o w a d z i ć - n a w e t do p is a n e j d u ż ą l i t e r ą - „ R e s z t y w n i e b i o s a c h ” . N a d o w ó d tr a fn o ś c i p r o p o n o w a n e j p r z e z Sta lę w iz ji a n t r o p o l o g i i L e ś m i a n a z a c y t u j m y o s t a t n i ą stro fę w ie r s z a Trzy róże·.

A jeśli jeszcze, prócz du szy i ciała, Jest w tym ogrodzie jakaś róża trzecia, K tórej p u rp u ra p rzetrw a snów stulecia To w szakże ona też nam w duszy pala, Ta róża trzecia, prócz d uszy i ciała!

(7)

Roztrząsania i rozbiory

Z tego s a m e g o w iersza m o ż n a też w y b ra ć p ie r w s z ą strofę, b y u d o w o d n ić , że L e ­ ś m i a n to po e ta p o g a r d z a n y c h p r z e d n i m m a i y c h rzeczy, u lo t n y c h z ja w is k bez n a ­ zwy, „ z w ie w n o śc i” :

W sąsiedniej stu d n i rdzaw i się szczęk w iadra. W ogrodzie cisza, N a kw iatach śpią skwary, Spoza zieleni szarzeje plot stary,

Skrzy się ku słońcu sęk w plocie i zadra, O wodę z pluskiem uderzył spód w iadra.

Z n ik liw o ść , p rz y g o d n o ś ć L e ś m i a n o w s k ie g o czło w ie ka m o c n o a k c e n t u j e R y­ s z a r d N y c z w s z k i c u o p u b l i k o w a n y m w to m ie p o ś w ię c o n y m n o w o c z e s n y m e p i f a ­ n i o m 3. C z y t a m o b ie w y d a n e w ty m s a m y m czasie k s ią ż k i, ja k b y to były dw ie ró żn e d ro g i do tego sa m e g o celu - o d n a l e z i e n i a w p o e z ji śl a d ó w te go, co is tn ieje. S tr o n a R y szard a N y cza i s t r o n a M a r i a n a Sta li nie są dla m n i e p r z e c i w i e ń s t w a m i, t a k jak nie sposób w y b ra ć je dnej strofy L e ś m i a n a p r z e c i w d ru g i e j. H i s t o r y k li te r a tu ry , k tó r y jest z a r a z e m k r y t y k i e m li t e r a c k i m , sp o t y k a się z te o r e t y k i e m l i t e r a t u r y i a n ­ tr o p o lo g i e m p rzy w ie rs z a c h L e ś m i a n a i M iło sza. N i e k ie r u ją c się p r a g n i e n i e m zb y t łatw ego z a c i e r a n ia ró żn ic m i ę d z y d w o m a n i e p o d o b n y m i d o siebie b a d a c z a m i re p r e z e n t u j ą c y m i to s a m o p o k o le n i e , m u s z ę zau w aży ć, że na d w a s p o s o b y m ó w ią oni o ty m s a m y m n iezw y k le w a ż n y m z ja w is k u X X -w ieczn ej poezji - o d k r y w a n i u „tego, co jest R z e c z y w iste ” . M i ę d z y p r z y g o d n o ś c ią a n ie s k o ń c z o n o ś c i ą są n ie o c z e ­ kiw a n e p rzejścia, „ m i e js c a s p o t k a n i a ” . P r z e k o n u j e o ty m s a m a poezja L e ś m i a n a i M iło sza. Z r e s z t ą dla c z e g o m ia ły b y być ty lko dw ie strony? Z a m i a s t d w u s t r o n n e g o g o b e li n u m o ż n a w y o b ra z ić sobie w stęgę M o e b i u s a . W e w s tę p i e Sta ła d e k la r u je :

M oja k siążk a, o św ietlając w ybrane tery to ria tw órczości M ickiew icza, L eśm ia n a i M iłosza, jest zarazem p ytaniem o sposób czytania poezji i jej m iejsce w budow aniu d z i­ siejszej duchow ości. M oże znajdą się tacy, którzy zechcą to pytanie dosłyszeć, (s. 6) P y ta n i a o k s z t a łt w sp ó łczes n ej d u c h o w o ś c i t r a k t u j e Sta ła ró w n ie p o w a ż n ie , co o f o r m u łę w s p ó łczes n ej poezji. P rzy cz y m a n i w ie rs z e n ie s t a n o w i ą d la nie go je d y n i e m a t e r i a ł u , k tó r y p o zw ala b a d a ć kw estie d u c h o w o ś c i, a n i a n tr o p o l o g i a nie jest je ­ d y n ie k o n t e k s t e m sł u ż ą c y m do in t e r p r e t a c j i p oezji. T a k czyta H o l d e r l i n a , G e o r g e ­ go czy C e l a n a - H a n s G e o rg G a d a m e r . Poeci, k t ó r y c h w y b ie ra Sta ła, są d la k u l t u r y polskie j rów nie n i e z b ę d n i , ja k ta m c i - d la n ie m ie c k i e j.

Z a d a n i e m , k tó r e g o się tu nie p o d e j m u j ę , jest w y d o b y cie z k s i ą ż k i Sta li n a j w a ż ­ n iejszy ch dla n ie g o p rz e ś w i a d c z e ń a n t r o p o lo g i c z n y c h . W y b i e r a m w ię c tylko j e d e n cytat:

Człow iek w spółczesny naznaczony jest n ied o p e łn ien iem i pozbaw ieniem , (s. 232)

' R. Nycz Literatura jako trop rzeczywistości. Poetyka epifanii w nowoczesnej literaturze polskiej, Kraków 2001.

(8)

N i e jest p r z y p a d k i e m , że w s z k i c u o M i i o s z u t a k w ie le m i e js c a z a j m u j e t e m a t w y g n a n ia . „ P o e ta jest n a w y g n a n i u ” w ep o c e , w k tó r e j „B óg jest na w y g n a n i u ” . J u ż nie „ u m a r ł ”, ja k sto k il k a d z i e s i ą t la t t e m u i n a w e t się nie „ u k r y ł ” , ale p r z e b y w a na w y g n a n i u , w ła ś n i e t a k ja k w y g n a n y i w y d z i e d z i c z o n y jest sam czło w ie k. A le ju ż M i c k ie w ic z ro z s z e r z a ł r o z u m i e n i e w y g n a n i a , gd y pis ał w w i e r s z u D o samotności·.

I bez odd ech u w górze, bez ciepła na dole, Rów nie jestem w ygnańcem w oboim żywiole.

T rzy n i e s k o ń c z o n o ś c i , tr z y o t c h ł a n i e to, n a jp r o ś c ie j m ó w ią c , p o e ty c k i e św iaty M ic k ie w ic z a , L e ś m i a n a i M iło sz a . M o ż l iw e są ta k ż e in n e o d c z y t a n i a t y t u łu . T r a d y ­ cja m i s t y c z n a p o d p o w i a d a , że są d w ie n i e s k o ń c z o n o ś c i - w n ie s k o ń c z o n y m Bogu i n ie s k o ń c z o n o ś c i l u d z k i e j duszy.

D u ch z bezd en i swej wola; Bóg ze swej b ezdeni O dpow iada: obydwaj rów nie n iezglębieni.

To A n g e lu s S ile siu s A d a m a M ic k ie w ic z a . W o r y g i n a l e jest słowo A bgrund - o t c h ł a ń n ie s k o ń c z o n o ś c i . J a n A n d r z e j K ło c z o w sk i p r z y p o m i n a b i b l i j n e ź r ó d ł o „ o t c h ł a n - n e j ” m etafory. Abyssus abyssum invocat „ p r z e p a ś ć w zyw a p r z e p a ś c i h u k i e m sw oich w o d o s p a d ó w ” . To P s a l m 4 1 /4 2 w p r z e k ł a d z i e M i ł o s z a 4.

L e ś m i a n t a k ż e m a swoją o t c h ł a ń - w c y to w a n y m p rz e z S talę w i e r s z u O tchłań jest o n a b e z d o m n a , p e ł n a ro zpaczy, b a r d z o X X-w ie czna:

I nie w ie, do jakiego snu m a się ułożyć, I szuka, węsząc bólem , parow u lub jaru, Aby go dopasow ać do swego bezm iaru I zam ieszkać na chw ile i w ciszę się w drożyć.

Trzecia n i e s k o ń c z o n o ś ć z t y t u ł u k s i ą ż k i n ie p o k o i . C z y jest n ią poezja ? I czy tr z e b a to d o p o w ia d a ć ? „Trzecia n ie s k o ń c z o n o ś ć ” jest ja k „róża tr z e c i a ” z w ie r s z a L e ś m i a n a - n i e n a z w a n a , s k ł a n i a j ą c a d o cią g ły c h p o s z u k i w a ń . Z a p i s e m ty c h p o ­ s z u k i w a ń jest k s i ą ż k a m ó w ią c a o po e z ji cum discretione - d y s k r e t n i e i w sp o s ó b p r z e m y śla n y .

A n n a C Z A B A N O W S K A -W R Ó B E L

Cytaty

Powiązane dokumenty

W ielogodzinna dyskusja sporej grupy lekarzy, prawników, etyków i polityków mnie przywodzi na myśl wniosek, że choć transplantacje to w znacznej części problem

Można więc wnioskować, że z jednej strony należy odrzucić hipotezę H3, ale jednocześnie wskazać, że głównym źródłem innowacji organizacyjnych w małych

Pawle, która by zajęła się dokładniej jego nawróceniem i działalnością apostolską po nawróceniu i powołaniu go na Apostoła Narodów” (Przedmowa datowana w

Społeczny Komitet Praw Człowieka w Polsce wydał oświadczenie na temat warunków życia politycznego, społecznego i gospodarczego w Polsce mają­ cych bezpośredni związek

Het substitutiebeleid maakt het mogelijk dat meer ouderen met een ernstige zorg­ behoefte zelfstandig kunnen blijven wonen. De plek waar de zorg wordt aangebo­ den verschuift

to be a solid protection thanks to which generations of Sardinian composers have been able to promote their music collaborating with specialist musicians (fi rst of all the

W kwestiach nie unormowanych odmiennie w ustawie o przedsiębior­ stwach do czynności powołania i odwołania zastępców dyrektora i głów­ nego księgowego