• Nie Znaleziono Wyników

Rajd pośród min

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Rajd pośród min"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

Kurier Lubelski, 1992 nr 72, s. 4

Z A kiEROWNicĄ p o Ś W I E C I E ( I )

TO działo się dosyć dawno, kilkanaście lal temu. Byłem wtedy na Wzgórzach Golan. w polskiej jednostce sił rozjemczych ONZ. Nie jako żołnierz, j a k o dziennikarz, który własnym s a m o c h o d e m z notesem i a- paratem fotograficznym tłukł się po Bliskim Wschodzie. Od Libanu po Kuwejt i Iran.

I właśnie w Libanie gdy zwiedzałem sta- rożytny Ballbeck i gdy zachwycony monu- mentalnymi kolumnami wzniesionymi ku czci boga Słońca oganiałem się - niczym od n a t r ę t n y c h m u c h - od a r a b s k i c h dzieci c i ą g n ą c y c h m n i e w c i ą ż z a r ę k a w i szepczących: haszysz, haszysz, haszysz, zobaczyłem w y s y p u j ą c y c h sie z ciężarówki żołnierzy w błękitnych beretach. Oni nato- miast zauważyli mój s a m o c h ó d z nalepką PL i zaczęli się rozglądać za właścicielem.

Nie miałem wątpliwości, że m a m do czynie- nia z Polakami (na Wzgórzach Golan stac- j o n o w a l i w t e d y r ó w n i e ż K a n a d y j c z y c y i Persowie).

No i tak się zaczęło. Najpierw opowia- dałem co słychać w kraju, a potem zostałem zaproszony do odwiedzenia polskiej jednos- tki. Jednak okazało się to nie takie proste.

P o l s k a a m b a s a d a w D a m a s z k u g d z i e właśnie mieszkałem, przez d w a dni wyłaziła wprost ze skóry by załatwić mi zezwolenie.

Wreszcie udało się. Dostałem coś w rodzaju dziennikarskiej akredytacji. Na tydzień.

WZ G Ó R Z A G o l a n p r z y p o m i n a j ą Bieszczady, tylko bez drzew. Polski obóz znajdował się u ich stóp. W towarzy- s t w i e ż o ł n i e r z y m o g ł e m s i ę p o r u s z a ć wszędzie tam. gdzie i oni. Strefa b u f o r o w a czy li szeroki pas ziemi niczyjej ciągnący się przez wzgórza naszpikowany był minami.

Po obu stronach tego pasa. o szerokości od kilkuset metrów do kilku kilometrów, na granicy izraelskiej były bunkry a na syryjs- kiej posterunki wartownicze wojsk O N Z . Zadaniem Polaków był transport, M P S (ma- teriały pędne, smary) i służba saperska.

I właśnie któregoś dnia wybrałem się z ka- pitanem i jego saperską drużyną na kolejne r o z m i n o w y w a m e strefy buforowej. Praca

żołnierzy przebiegała spokojnie, nawet mo- notonnie.

Ja z kapitanem z nudów penetrowaliśmy przez lornetkę okoliczne tereny Widoki były wręcz szokujące. Dokąd sięgała grani- ca syryjska, ziemia były pustynna, same ka- mienie. żwir. suche chwasty i pył, który wdzierał się człowiekowi do nosa, gardła, uszu. N a t o m i a s t p o s t r o n i e i z r a e l s k i e j

d o s ł o w n i e zaraz za linią graniczną - jak nożem obciął. Już nie pustynia a bezkresne falujące łany pszenicy. N a w a d n i a n e obra- c a j ą c y m i się bez przerwy s i k a w k a m i . Obra- zek niczym z p r o p a g a n d o w y c h radzieckich f i l m ó w .

WP E W N E J chwili któryś z żołnierzy krzyknął: - Kapitanie! Jakaś bardzo n i e t y p o w a m i n a , nie m o g ę j e j rozbroić.

P r z e r w a l i ś m y o b s e r w a c j ę . K a p i t a n pod- s z e d ł d o ż o ł n i e r z a . D ł u g o m a n i p u l o w a ł wreszcie wrócili o b a j . - N i c z tego - powie- dział - to j a k a ś n o w a a m e r y k a ń s k a cholera, której nie z n a m . C o robić? Zastanawiał się głośno. W p e w n e j oliwili w p a d ł na szatański p o m y s ł . - D a j c i e k a n i s t e r z b e n z y n ą - krzyknął! Pobiegł do miny i r o z l e w a j ą c ben- zynę w kierunku naszego łazika robił c o ś

i zacząłem się modlić... Kapitan pędził na- dal. C u d e m wymijał niebezpieczne miejsca i wreszcie po kilku kilometrach szaleńczej j a z d y zatrzymał się przed pierwszym napot- k a n y m izraelskim bunkrem.

Tu mała dygresja. Żołnierzom U N (czyli pełniącym służbę w ramach kontyngentu O N Z ) wszelkie kontakty ze stroną izraelską były s u r o w o zabronione. Ponadto językiem u r z ę d o w y m był tu angielski.

M ó j kapitan w y s k o c z y ł z łazika, podbiegł do b u n k r o w e g o okienka, z którego wysta- wała lufa karabinu m a s z y n o w e g o i wrzasnął po polsku: Halo! Jest tam ktoś! Sekunda ciszy, a potem z głębi bunkra ktoś odkrzyk- nął... najczystszą polszczyzną: Idź ty do cholery! Aleś narozrabiał!!!

Zatkało mnie, kapitana również. Po chwili o t w o r z y ł y s i ę t y l n e d r z w i c z k i b u n k r a i w y s z ł o kilku izraelskich żołnierzy. Wszys- cy mówili po polsku! Ich dowódca zwra- c a j ą c się d o kapitana spytał: - Ty Polak?

sąsiednie bunkry i swych zwierzchników, że to tylko „wypadek przy pracy" polskich saperów, a więc wszystko jest w porządku.

Jednocześnie wybuchy min były coraz rzad- sze.

G d y w r a c a l i ś m y p o t e m d o p o l s k i c h żołnierzy, kapitan powiedział: - Słuchaj, tej rozmowy nie było. Chyba że chcesz zeby nami zainteresowała się Informacja Wojs- kowa. Nie chciałem. Milczeliśmy obaj soli- darnie, chociaż byliśmy przesłuchiwani.

Przede wszystkim przez polskiego (nieofic-

W3) oficera politycznego.

Y P A D E K , jak to się m ó w i , rozszedl się po kościach. Szczegóły znali tyl ko polski dowódca i kanadyjski generał.

I na naszą cześć kanadyjski generał w^dał potem w swej rezydencji na stokach pięknej góry (nie pamiętam jej nazwy) na przed m i e ś c i a c h D a m a s z k u - m ę s k i o b i a d W y t r ą b i l i ś m y w t e d y m o r z e w h i s k y . Późnym wieczorem musiałem jednak wra-

Rajd pośród min

w rodzaju p a l i w o w e j ścieżki. W y s a d z ę tego pioruna w powietrze, będzie spokój - zawy- rokował p r z y k ł a d a j ą c zapałkę do końca ben- z y n o w e g o strumyka.

Szybki w działaniu kapitan nie przewi- dział nieobliczalnych s k u t k ó w s w e j decyzji.

W y b u c h nastąpił niemal natychmiast. Ale wtedy zaczęła się reakcja ł a ń c u s z k o w a . Jed- na za drugą w y b u c h a ł y kolejne miny. N a j - pierw kilka p o t e m kilkanaście a następnie dziesiątki. Detonacja była okropna. Strefa b u f o r o w a na n a s z y m odcinku zmieniła się w piekło. D y m w y m i e s z a n y ze s p a d a j ą c y m i k a m i e n i a m i s p o w o d o w a ł , że ż o ł n i e r z e zaczęli uciekać w kierunku granicy syryjs- kiej.

Kapitan zbladł jak ściana. O ku...ale naro- biłem! K r z y k n ą ł c h w y t a j ą c się za hełm na głowie. Żydki pomyślą, że to atak A r a b ó w . Jeszcze trochę a w y w o ł a m trzecią w o j n ę światową! Szlag by to trafił!

SI E D Z I A Ł E M wtedy w łaziku. Kapitan niczym tygrys skoczył za kierownicę.

Nie bacząc na morze ognia, słupy dymu i kolejne w y b u c h y , pognał przez p o m i n o w e kratery w kierunku Izraela. Ze mną, mimo- wolnym pasażerem zresztą. T o już koniec - pomyślałem. Ten desperat wywiezie mnie na t a m t e n ś w i a t . Z a m k n ą ł e m o c z y

A m o ż e ty jeszcze z Lublina?

- Nie - o d p o w i e d z i a ł u s p o k o j o n y j u ż niecc kapitan, ale jest ze mną polski dziennikarz On pochodzi z tego miasta.

- Panie - zwrócił się do mnie ubrany w pan- terkę a uzbrojony p o zęby izraelski oficer - ja urodziłem się w Lublinie, w y c h o w a ł e m na L u b a r t o w s k i e j . J a k o d z i e c k o p r z e - szedłem getto, uciekłem, byłem w niewoli u Ruskich, z armią A n d e r s a doszedłem do Palestyny i tu zostałem. Jestem Ż y d e m , ale ojczyzną mą pozostanie na zawsze Polska.

- Czy w Lublinie stoi jeszcze młyn Krau- s e g o ? A B r o w a r na B e r n a r d y ń s k i e j ? A w Al. Racławickich przy Długosza jest j e s z c z e k o p i e c z figurą Matki B o s k i e j ? A jak w y g l ą d a dziś Lubartowska, dzielnica P o d z a m c z e ? P y t a n i o m nie b y ł o k o ń c a . A ja... m y ś l a ł e m , że się rozpłaczę. N a - prawdę. Dziś nie wstydzę się d o tego przyz- n a ć . O p o w i a d a ł e m b a r d z o c h a o t y c z n i e i szybko, bo czas naglił. Gdy j u ż żegnaliśmy się z porucznikiem M u n i s z e m Apfelbau- m e m (tak się przedstawił, p a m i ę t a m to d o dziś) on jeszcze zapytał: - Słuchaj Leszek, a nie masz przypadkiem jakiejś polskiej bu- telczyny? Niestety nie miałem. Przy sobie.

Tu dla wyjaśnienia, w tzw. międzyczasie i z r a e l s k i r a d i o t e l e g r a f i s t a p o w i a d o m i ł

cać do ambasady. Wprawdzie byłem w sta- nie jako tako prowadzić swego fiata 127, ale nie wiedziałem którędy jechać. Kapitan za- ofiarował się, że będzie moim przewodni- kiem. Gdy ruszyliśmy było po północy. U- lice Damaszku rozbrzmiewały jeszcze gwa- rem przekupniów, błyszczały orgią świateł.

Jadąc za łazikiem z wymalowanymi na mas- ce i bokach wielkimi literami UN, przymy- k a j ą c w c i ą ż j e d n o oko (bo na oba widziałem podwójnie) w pewnej chwili zorientowałem się, że A r a b o w i e strasznie wrzeszczą, wyg- rażają nam pięściami, rzucają w nas poma- rańczami. Łazik jednak parł do przodu ni- czym czołg, a za nim mój fiat.

Gdy wreszcie zatrzymaliśmy się przed polską ambasadą „ m ó j " kapitan zapytał:

- Czy wiesz dlaczego tak zdenerwowaliśmy Arabów? - Nie m a m pojęcia - odparłem.

- Bo jechaliśmy cały czas ulicą jednokie- runkową pod prąd. Ale, stary, o tej jeździe :eż nikomu ani słowa...

* * *

Była to jedna z mych licznych reporters- tich przygód - za kierownicą p o świecie.

3 następnych innym razem,

LESZEK MAZUREK

Opracowanie komputerowe: Leszek Szymczyk

Cytaty

Powiązane dokumenty

słowa: Ewa Chotomska i Andrzej Marek Grabowski muzyka: Krzysztof Marzec wykonanie: Fasolki... Na początku wakacji rodzice powiedzieli nam, że czeka nas

Przeprowadzono doświadczenie polegające na zmierzeniu długości ciała poczwarek pewnego gatunku motyla w dwóch populacjach: pierwsza była hodowana w temperaturze otoczenia

Zdawaliśmy sobie świetnie sprawę z tego, że temat jest niezwykle obszerny, ale - po pierwsze - wybraliśmy osoby, które szerokich i zasadniczych zagadnień się nie boją, a -

Temat form i typów kapliczek przydrożnych podejmowali też, głównie na łamach „Polskiej Sztuki Ludowej”, między innymi tacy autorzy jak A.. Kapliczki i krzyże

wadzenie języka rosyjskiego z wyjątkiem parafii Lepel i Nieżyn, gdzie już się po rosyjsku odprawia39.. Argumentacja proboszczów, styl

ogromnie ożywił oddziaływanie duszpasterskie parafii, zw łaszcza poprzez organizacje katolickie, pamiętał także o ubogich, chociaż nie udało mu się zbudować dla

wszystkich spraw zgłaszanych do ubezpieczyciela, ale mają dramatyczny wpływ na życie pacjentki, noworodka, ich rodziny i personelu medycznego, a także zarządzających

Gdy w 1938 roku rozpoczęto wydobycie ropy w Krasnodarskim Kraju, główny odcinek rurociągu zaczęto wykorzystywać do przesyłu produktów naftowych, a końcowy do