Listy Zofii Węgierskiej do Seweryna
Goszczyńskiego
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 65/2, 209-241
LIST Y Z O FII W Ę G IE R SK IE J DO SEW ERYNA GOSZCZYŃSKIEGO
O pracow ała IZ A BE L A KLESZCZOW A
S p ośród o b fitej, choć w znacznej m ierze zagin ion ej, k o resp on d en cji Z ofii W ę g iersk iej, jed n ej z n a jw y b itn iejszy ch fe lie to n iste k polsk ich , za ch o w a ły się w zb io rach B ib lio te k i N arod ow ej (rkps 2959, k. 1—84) jej 43 listy do S e w ery n a G oszczyń sk iego. L isty te, poch od zące z la t 1862— 1869, p rzed sta w ia ją dla badacza i historyk a lite r a tu r y n ieb a g a teln ą w artość, zarów n o ze w zg lęd u na ich w a lo ry sty listy c z n e jak i n a treść, p oszerzającą w ied zę o p o lsk im litera ck im środ ow isk u p a ry sk im w latach sześćd ziesią ty ch u b ieg łeg o stu lecia oraz o życiu i tw órczości G oszczyńskiego.
Z ofia z K a m iń sk ich 2° v o t o W ęgiersk a, op u ściw szy K rak ów po śm ierci sw eg o m ęża, F e lik sa W ęgiersk iego, d zien n ik arza i w sp ó łp ra co w n ik a „C zasu”, osiadła w P aryżu. N ie d a n e jej już b yło p ow rócić do kraju. R esztę sto su n k o w o k rótk iego życia (zm arła m ając za led w ie 47 lat) sp ęd ziła na em igracji, utrzym u jąc się z pracy d zien n ik a rsk iej. Przez k ilk a n a ście la t za p ełn ia ła szp alty k rajow ych czasop ism („G a ze ty P o lsk ie j”, „C zasu”, „ B ib lio tek i W a rsza w sk iej”, „B lu szczu ” i innych) ob szern ym i i d o sk o n a ły m i k ron ik am i p arysk im i, zd rad zającym i n ie ty lk o n iep rzec iętn y um ysł, w szech stro n n e w y k sz ta łc e n ie , w y so k ą k u ltu rę, a le i w ie lk i ta len t litera ck i. B yła n ie z w y k le p ra co w ita i skrom na (w sz y stk ie fe lie to n y p u b lik o w a ła anonim ow o). C e n iła so b ie sw o ją sam od zieln ość i n ieza leżn o ść fin an sow ą. Jej zaradność i żyw otn ość b u d ziły n ie k ła m a n y podziw . Ta „m ężna robotnica z ta le n te m ”, jak ją k ied y ś n azw ał K r a s z e w s k i u w a ż n i e śled ząca a k tu a ln o ści życia P aryża i o jczystego k raju n iem a l w e w sz y stk ic h dziedzinach, zn a jd o w a ła jeszcze czas na bardzo o ży w io n e k on tak ty to w a rzy sk ie i lite r a c k ie z całą p lejad ą em ig ra cy jn y ch p isarzy oraz artystów . P r z e su w a li się w ię c przez jej sk rom n y sa lo n ik przy ru e de L a v a l 25 lu d z ie tacy, jak C yprian N o rw id , S ew ery n G oszczyń sk i, B ro n isła w Z alesk i, W ła d y sła w Ż eleń sk i, T ytu s M a leszew sk i, M arceli G uyski. Z w ielo m a także p row ad ziła oży w io n ą k o resp on d en cję. Ta w ła śn ie ocalała k oresp on d en cja pozw ala nam d zisiaj, po stu z górą la ta ch od śm ierci jej autorki, n ie ty lk o lep iej poznać lite r a c k ie i a rty sty czn e środ ow isk o p a ry sk iej em igracji, a le p rzed e w szy stk im rolę, jaką w nim p ełn iła ta n ie z w y k ła kobieta.
P u b lik o w a n e tutaj listy do G oszczyń sk iego ukazu ją nam ją jako in sp iratork ę w ie lu p oczyn ań o ch arak terze k u ltu ra ln y m , jako ży czliw ą dorad czyn ię w spraw ach w y d a w n iczy ch , jak o recen zen tk ę p r z y g o to w y w a n y ch do druku u tw o ró w , oraz ich red ak tork ę, k orek tork ę i a d iu statork ę, jako b ezin tereso w n ą , sp raw n ą pośredniczkę
1 J. I. K r a s z e w s k i , T. L e n a r t o w i c z , K o r e s p o n d e n c j a . D o druku p rzy g o to w a ł i k o m en tarzem op atrzył W. D a n e k . W rocław 1963, s. 143.
m ięd zy au toram i a w y d a w ca m i, w reszcie jako g o to w eg o do u słu g p rzyjaciela, za b iegającego ró w n ież i o sp ra w y b y to w e em ig ra cy jn y ch pisarzy. T ę ży cio w ą zarad ność, ru ch liw ość, w y c z u le n ie na potrzeby drugich i u m iejętn o ść organ izow an ia w ła śc iw e j i sk u teczn ej pom ocy łączyła W ęgierska z dużym k o b iecy m w d zięk iem , n ie p ozb aw ion ym n a w et sw o istej k ok ieterii. P o św ia d cza to ch a ra k tery sty czn a dla sty lis ty k i rom an tyczn ej frazeologia jej listów .
P rzed w czesn a, n ieo czek iw a n a śm ierć W ęgiersk iej p ogrążyła jej litera ck ich p rzy ja ció ł w n iek ła m a n y m sm utku. D a w a li tem u w y ra z w a rty k u ła ch p o św ięco n y ch jej p a m ię c i2 i w p r y w a tn y ch li s t a c h 3. G oszczyń sk i tak p isa ł o tej b o lesn ej stra cie do S tefa n a B u szczyń sk iego: „Co do śm ierci p. Z ofii, cios ten b o le sn y b y ł i jest dotąd dla m n ie szczególn iej. S tra ciłem w n iej p raw d ziw ą p rzy ja ció łk ę, która m ię p ojm o w a ła i w sp iera ła sw o im spółczuciem . A taka pom oc n ie jest dziś p osp olita i m oże się u w ażać za p ra w d ziw y dar boży. U spokajam się tą w iarą, że czysty stosu n ek w c iele na tej ziem i p rzeciąga się za grobem i w sp iera ducha naszego. P ogrzeb liśm y ją na cm entarzu M ontm artre, ale z czasem m y ślim y o p rzen iesien iu jej zw ło k do M on tm oren cy” 4
Szkoda, że sio strzen iec W ęgiersk iej, K azim ierz G aw roń sk i, zn iszczy ł po jej śm ierci listy , jak ie o trzy m y w a ła od sw oich przyjaciół. Szkoda ró w n ież listó w W ę g iersk iej, które przepadły w raz ze zbioram i r a p ersw ilsk im i. T ym cen n iejsze są za tem te, które ocalały. W arto je chyba w y d o b y ć jako d ok u m en t ep ok i i środ ow isk a a zarazem jako św ia d ectw o za let ch arakteru oraz ta len tu p isa rsk ieg o ich autorki.
W p u b lik acji n in iejszej zm od ern izow an o ortografię oraz in terp u n k cję. N a to m ia st zach ow an o układ g raficzn y n ag łó w k ó w i dat, hon oru jąc też p o d k reślen ia r ę k op isu (także w ted y , gdy d otyczą one ty tu łó w czasop ism lu b u tw orów , choć w n ie których w y p a d k a ch m ogły to b yć w y ró żn ien ia za stęp u ją ce cu d zysłów , gd y ż W ęg ier sk a u ży w a go n iek o n sek w en tn ie). W kom entarzu p rzew ażn ie p o m in ięto in form acje od n o to w u ją ce b rak b liższych d an ych na tem at osób, k tórych n ie u d ało się z id e n ty fik o w a ć. Z rezygn ow an o też z każd orazow ego zaznaczania, że n ie d och ow ał się list in n ej osoby dołączony przez W ęgiersk ą do jej w ła sn eg o : żad n ego z o w y ch listó w ' n ie m a w zbiorze, z k tórego pochodzą o g ła sza n e tu m ateriały.
1
W torek 8 lipca [1862] Szanow ny Panie.
Racz m i zwrócić (jeżeli już niepotrzebne) n u m era „C zasu” z m iesiąca lipca. — K toś z p r o w in c ji*, p rag n ąc wiedzieć, co się w k r a ju dzieje, p ro si m nie o udzielanie „C zasu” przez l i p i e c i s i e r p i e ń . D latego P a n
2 Zob. m. in.: L. K a p l i ń s k i , Z ofia W ę g ie rsk a . S t u d i u m lite r a c k ie . „R ocznik T o w a rzy stw a H isto ry czn o -L itera ck ieg o w P a ry żu ”. R ok 1869. P aryż 1870, s. 228— 236. — Sz. [A. S z u k i e w i c z ] , W s p o m n ie n i a o a u to r c e „ T y g o d n ik a p a r y s k i e g o ”. „C zas” 1869, nr 263.
3 S zczeg ó ln ie p rzejm ująco o stra cie W ęgiersk iej pisał, w liśc ie do B ro n isła w a Z alesk iego, C. K. N o r w i d (P is m a w s z y s t k i e . Z ebrał, te k s t u sta lił, w stęp em i u w a g a m i k ry ty czn y m i op atrzył J. W. G o m u l i c k i . T. 9. W arszaw a 1971, s. 431).
4 L i s t y S e w e r y n a G o szczyń s k ieg o . (1823— 1875). Z ebrał i do druku p rzy g o to w a ł S. P i g o ń . K rak ów 1937, s. 436.
łaskaw y zechce odsyłać p rzeczy tan e „C zasy” choć dw a razy w tydzień, albo do C o u r t o i s , albo do m nie — gdzie w ygodniej. P rzy k ro mi, że P a n a tak im i drobiazgam i tru d n ię, ale przez m iłość bliźniego m usisz pono sić te n kłopot przez dw a miesiące.
Miło m i przesłać P a n u przy tej sposobności serdeczne pozdrow ienie. Z. W ęgierska
1 N ie u d ało się u sta lić, o kogo chodzi. W iadom o jed yn ie, że w la ta ch p óźn iej szych W ęgiersk a p rzesy ła ła n u m ery „C zasu” B ro n isła w o w i Z alesk iem u i K arolow i B a liń sk iem u . Zob. Z. W ę g i e r s k a do A. S zu k iew icza , list z 31 V III 1867, rkps Bibl. O ssoliń sk ich 6531, k. 527—528.
2
P oniedziałek [sierpień? 1862] Obiecałeś, łaskaw y Panie, odsyłać p rzeczy tan e „ C z a s y ” . D otąd ani jednego n u m eru nie odebrałam . D om yślając się, że to w ina albo poczty, albo niedokładnego adresu, zaw iadam iam o ty m kochanego P ana, pew na, że m i chęci usłużenia bliźniem u za złe nie weźmiesz.
Zostaję ze szczerym szacunkiem
Z. W ęgierska Rue de L aval 25
3
P aryż, 15 listopada [1862] Szanow ny Panie.
Jeżeli to P a n u nie naro b i kłopotu, prosiłabym znow u o zw racanie mi po p rzeczy tan iu num eró w „ C z a s u ”, albow iem jest znow u ktoś głodny n o w in k rajow y ch, k tó ry woła, żeby m u dziennika aż do końca tego ro ku użyczać. P rz y rz e k ła m w arunkow o, to jest w razie, jeżeli P a n u te odsyłki nie b ęd ą uciążliwe.
D ziękuję ślicznie za po k arm duchow y. B roszura pana D zw onkow skie- go 1 zaw iera głębokie p raw dy , które, daj Boże, żeby ja k n ajpręd zej zro zum iano.
Łączę w yraz w ysokiego szacunku
Zofia W ęgierska 1 M ow a zap ew n e o broszurze W. D z w o n k o w s k i e g o U w a g i w k w e s t i i w ło ś c i a ń s k i e j , ru s k ie j i ż y d o w s k i e j z p o w o d u o b e c n y c h w y p a d k ó w (P aryż 1862).
W p ew n y ch kręgach em ig ra cji uznano ją za szk od liw ą, o czym św ia d czy m. in. fr a g m e n t listu G o s z c z y ń s k i e g o z 8 X II 1862 do to w ia ń czy k a , K arola R
ó-ż y ck ieg o (L i s t y S e w e r y n a G o s z c z y ń s k ie g o , s. 399). G oszczyń sk i p isał: „Twój akt, m ia n u ją cy brata D zw o n k o w sk ieg o J u d a szem z pow odu jego d ziełk a, jest n iesp ra w ie d liw y , n ie je s t w duchu C h ry stu so w y m , istotą bardziej n iż form ą, a szk o d liw szy sp ra w ie K ościoła i P o lsk i n iż d ziełk o b rata D zw on k ow sk iego. D la teg o w tym p u n k c ie rozdzielam się i z tobą, B racie, i z tym i w szy stk im i, którzy go za słu szn y u zn a li”.
4
W torek [koniec g ru d nia 1862] Niech się łaskaw y P a n nie tru d z i odsyłaniem m nie „ C z a s u ”, bo już jego dalsze podróże się skończyły; niechaj zostaje u P ana, jak daw niej. Miło m i p rzy te j sposobności złożyć P a n u najszczersze i n ajlepsze życze nia na p ro g u Nowego Roku.
Z ostaję z głębokim uszanow aniem
Zofia W ęgierska
5
Sobota [październik— listopad 1864?] Szanow ny Panie! O d b ieram w te j chw ili załączony t u list z W arszaw y od pan i Janiszew skiej 1, 'której p ro publico bono poleciłam w y sta ra n ie się w W arszaw ie w ydaw cy dla R oberta 2. Przeczy taj P a n i powiedz, co m am odpowiedzieć?
C zekając na rozkazy Jego, pozostaję najżyczliw szą
Zofia W ęgierska
Nie wiem , czy ju tro księżyc będzie św iecił wieczór, ale może b y i tak drogi P an tra fił na Laval.
1 K ornelia J a n i s z o w s k a v e l J a n i s z e w s k a , o k tórej brak bliższych
in form acji. W ed y cji L i s t ó w S e w e r y n a G o s z c z y ń s k ie g o w y stę p u je k o n sek w en tn ie ta druga form a n azw isk a.
2 G oszczyń sk i p rzełożył na ję z y k p o lsk i d ram at E rnsta R a u p a c h a R o b e r t
D ia beł. W ęgiersk a zab iegała o o g ło sz e n ie przekładu drukiem i o w y sta w ie n ie sztuki
na scen ie w a rsza w sk iej. W W arszaw ie staran ia te za sp raw ą W ęgiersk iej p od ejm o w a ła Jan iszow sk a. (O w y d a n iu p rzek ład u zob. lis t 24.)
6
P oniedziałek [październik—listopad 1864] Ł askaw y Panie.
0 odpowiedź. D otąd jej nie o trzy m ałam — w ięc przypom inam P a n u ten in teres, gdyż p an i Janiszow skiej odpisać m uszę.
Z ostaję z uszanow aniem
Zofia W ęgierska
7
W to rek [październik—listopad 1864] Szanow ny Panie.
W te j chw ili odbieram odpowiedź W ó jc ick ie g o 1 i p rzesyłam ją Jem u. Ś link a idzie nieborakow i, ale tak i ubogi, że k upić nie może. W ielka szko da! W spom inałam R e tlo w i2, żeś się P a n zdecydow ał drukow ać R o b e r t a
D i a b ł a . Nie um iem w yrazić, jak się z tego cieszył, z pow odu s t o s o w -
n o ś c i p o r y , oraz jak m i w y ch w alał te n d ram a t.
D rogi P anie, m usisz go koniecznie gdzie kazać ogłosić. R etel mówi, że to w te j chw ili u d e rz y całą publiczność polską. T akich rzeczy w tece tr z y
m ać się nie godzi, bo to „św iatło pod k o rcem ” . Może „B iblioteka O ssoliń skich” bogatsza od „W arszaw skiej”? A le zawsze to by łob y najw łaściw iej 1 n a ju ż y tec z n iej w W arszaw ie. N iech P a n da żądane w a ru n k i — możeć się zdobędą. N am ów im y z R etlem K ro n en b erg a 3, żeby „B ibliotece” p rz y szedł w pomoc.
Zaw iadom m nie, łaskaw y Panie, o sw ojej decyzji, a stan ie się w edle tego, co postanow isz. T ylko zaklinam y i b łagam y: drukuj!!
Ściskam dłoń szanow ną
Z. W ęgierska
O zw rot listu W ójcickiego proszę.
1 K azim ierz W ła d y sła w W ó j c i c k i (1807— 1879) — u czestn ik p ow stan ia lis to p ad ow ego, zbieracz i w y d a w c a m a teria łó w h isto ry czn y ch i litera ck ich , bib liotek arz i a r ch iw ista , w sp ółred ak tor w ie lu w y d a w n ic tw i pism , m. in. „B ib liotek i W ar sz a w sk ie j” i „ K ło só w ”. W ęgierska zw róciła się do n ieg o p raw dopodobnie z propo zycją druku R o b e r ta Diabła.
2 L eonard R e t t e l (1811— 1885) — jed en z b elw ed erczy k ó w , po upadku p o
w sta n ia listo p a d o w eg o p rzeb y w a ł w e F ran cji. B y ł h isto ry k iem , p u b licystą, tłu m a czem , m. in. tak że k oresp on d en tem „G azety W a rsza w sk iej”. (W p u b lik ow an ych tu lista ch n a zw isk o jego w y stę p u je k o n se k w e n tn ie w n ied ok ład n ej p isow n i: przez jedno „t”.)
3 L eop old K r o n e n b e r g (1812— 1878) — fin a n sis ta i p rzem y sło w iec, w ła ś c i c ie l i w y d a w c a „G azety C odziennej”; p o p iera ł p racę organiczną ziem ia ń stw a w K ró lestw ie.
8
P ią te k [październik—listopad 1864] Nie tracąc czasu posyłam P a n u d ru g ą odezwę W ó j c i c k i e g o 1, nie lepszą od pierw szej, i pow tarzam słow a przez P a n a u m nie w yrzeczone: „żal m i ich!”
Miło m i p rzy te j okazji ponow ić w yraz czci i uw ielbienia.
Zofia W ęgierska 1 T reść tej „od ezw y” — raczej od m ow n ej od p ow ied zi W ójcick iego w sp ra w ie druku R o b e r ta D ia b ła — n ie jest znana.
9
N iedziela [listopad—gru dzień 1864] Posyłam k ochanem u P a n u list p an i K o r n e l i i , z którego dowiesz się o załatw ieniu swego in te resu 1.
Teraz, co do p rzesyłki, m oja rada, że n ajlep iej kazać przepisać na cieniu tkim papierze, w yraźnie, to jest tak , żeby w iersz d ru g iej stro n y m iędzy linie pierw szej p rzy p ad ał i posyłać częściowo w k o p e rta ch pod adresem p an i Janiszow skiej. N apisana ściśle rzecz zm ieści się zupełnie w pięciu k opertach. W ięc w ty d zień m oże m ieć całość. L isty pow inny być nie frankow ane.
O kazja w y daje m i się najgorsza. Bo m a n u sk ry p t znaleziony przy oso bie n a granicy to zbrodnia stan u , chociażby to b y ł rac h u n e k od praczki.
D roga k sięgarska długa i bardzo niepew na.
Jeśli ko ch an y P a n się zgadza, to niech niezw łocznie każe przepisyw ać, żeby to ju ż prędzej poszło 2. Bóg wie, co w ypaść może.
W każdym razie o słowo odpow iedzi proszę, żebym panią Janiszow ską uprzedziła o stanow czym dobiciu targ u .
Zofia W ęgierska 1 D o tyczy starań K. J a n iszo w sk iej o druk R o b e r t a D iabła. R ezu lta ty m u sia ły ty m razem b yć p om yśln e, skoro w dalszym ciągu listu m ow a o sposobie p rzek aza n ia ręk op isu do W arszaw y.
2 1 I 1865 G o s z c z y ń s k i (L i s t y S e w e r y n a G o s z c z y ń s k ie g o , s. 409) p isa ł do J a n iszo w sk iej :
S zan ow n a P ani! P rzesy ła m jej część n iem a l czw artą m ojej p racy z n a jszczer szym d zięk o w a n iem za jej ła s k a w e p ośred n ictw o w ty m in teresie. D la rozm aitych p ow od ów teraz dopiero m ogę tę p rzesy łk ę u sk u teczn ić; odtąd pójdzie szybko, w szy stk o ju ż p ra w ie g o to w e i za dni k ilk a w sz y stk o b ęd zie w yp raw ion e.
P ra g n ą łb y m w ied zieć n a zw isk o w y d a w cy . Zda m i się n ajlep szym , ab yś P an i ła sk a w a sta n ęła w tym in te r e sie jak o w ła śc ic ie lk a ręk op isu , do czego zu p ełn ie ją upow ażniam .
B ędę bardzo w d zięczn y, je ś li otrzym am od P a n i w iad om ość o d ojściu tej p o sy łk i na ręce p an i Z ofii [W ęgierskiej].
M iło m i w tym p ierw szy m dniu N o w eg o R oku przesłać szan ow n ej P a n i m oje życzen ia, trudne do w y p o w ied zen ia , a le ła tw e do odgadnienia.
Z ostaję, ch ociaż n iezn a jo m y , z rzeteln y m szacu n k iem i u czu ciem głęb ok iej w d zięczn o ści. Jej słu ga
S. G o s z c z y ń s k i
10
Poniedziałek .13 m arca 1856 [! 1865] Ł askaw y Panie. P a n i Janiszow ska poleca m i uścisnąć dłoń P an a i za pytać, czy pozw alasz, ażeby d ram a t Twój był p rzedstaw iony na scenie w W ielkim T eatrze W arszaw skim ? 1
Proszę m i na to p y tan ie odpowiedzieć. P a n i Janiszow ska dodaje, że by z tego P a n u p rzy b y ło grosza.
D alej donosi, że p a n i H ersylia Skąpska 2 nie m ieszka już w W arszaw ie, ale w K ałuszynie, gdzie się zajm u je n a u k ą dzieci.
List, z któ reg o powyższe w iadom ości w yjm u ję, przyniósł m i w czoraj pan W aga 3. Nieszczęściem, nie zastał m n ie w dom u i nie zostaw ił adresu, przeto ani sam a w iem , gdzie go znaleźć, ani, jak m i to poleca pani K or nelia, zapoznać go z P an em i Retlem , k tó ry w czoraj w pięć m in u t po jego
odejściu do m n ie zaw itał i nie mógł się uspokoić, że m u fa tu m nie dało spotkać jego ulubionego profesora.
K orzystając z okazji, ponaw iam w yraz uszanow ania, z jak im dla P an a pozostaję.
Zofia W ęgierska
W tej chw ili się dow iaduję, że pan W aga m ieszka ru e de 1’Arcade, hotel „B ed fo rt”.
1 Z abiegi J a n iszo w sk iej o w y sta w ie n ie R o b e r ta D ia bła w W arszaw ie n ie zostały u w ień czo n e p o m y śln y m rezu ltatem .
2 H ersylia S k ą p s k a — znajom a G oszczyńskiego.
3 A n ton i W a g a (1799— 1890) — uczon y, zoolog i podróżnik, d łu g o letn i n a u czy cie l szk ół w a rsza w sk ich , m. in. G im nazjum W arszaw sk iego przy ul. L eszno, w k tó rym u czn iem jego b y ł C. K. N orw id.
11
Sobota 18 m arca [1865] Ł askaw y Panie. Życzyłeś poznać sędziwego pro fesora W agę — jeżeli zechcesz przy jść do m nie ju tro wieczorem , to jest w niedzielę, zapew ne go zastaniesz.
M ając nadzieję, że kochany P a n zechce m n ie sw o ją obecnością zasz czycić, zostaję z uszanow aniem
Zofia W ęgierska
12
30 m aja [1865] P osyłam łask aw em u P a n u w iersz L en arto w icza n ap isan y z okazji w zniesienia D anta posągu 1. A u to r pisze do m n ie te słowa:
S ew ery n , B o h d a n 2 b y lib y się n iesk o ń czen ie lep iej w y w ią z a li; zaproszony przez K om isją m ia łem p isać do nich, a le czasu n ie było. Stali n ad k arkiem le ż ą cem u w łóżku, w ię c tru d n a rada. P rzy sp a d a n iu zasłon y z p om n ik a D anta m y śla łem o A dam ie, o S e w e r y n ie i w sz y stk ic h n a szy ch w ieszcza ch i bohatyrach, czyż i oni 600 la t czek ać m ają, żeb y dla n ich w ojczyźn ie ta k ie z a św ie c iło słońce?
W yw iązując się dalej z m iłego obow iązku zakom unikow ania P a n u słów, Jego dotyczących w m oich listach, przesyłam jeszcze pozdrow ienie od p an i Janiszow skiej.
Donosi m nie, że p o m alu tk u ro b i się in te re s i zapew ne się uda 3. T rze ba, żeby się pierw ej w ydrukow ało, co już d aw no zaczęte.
O becnie ręk op is rozpatruje areop ag d ram atyczn ej zw ierzch n ości. P racu ję nad tym , ażeby uznano jako dobry i za p ła co n o w ię c e j, jak te p r i x fi x e , która przeznacza po zł 50 za ak t tłom aczen ia, a 100 za ak t o ry g in a ln y . (Czy od k a ż dego p rzed staw ien ia, czy raz na za w sze? T eg o n ie pow iad a — a le pew no to raz na zaw sze.) P an u B o g u sła w sk ie m u 4 w r ę c z y ła m lis t m i p rzysłan y; przyszła po niego jego żona, bo on b y ł chory, i o b ieca ła , że się też zajm ą, ty lk o że on już dziś nic n ie m oże. — L ist do pani H e r s y li i5 od esłałam : przyzn aję, że d o p iero w parę dni; ażem się zerw a ła z w y k r z y k n ik ie m , ż e m am złe serce, k ie dym sob ie o tym parod n iow ym p rzetrzym an iu p rzyp om n iała.
Ot, i w szystko, co poleceń kochanego P a n a dotyczę. Ja k zdrowie W asze?
P ozdraw iam z duszy serca, prosząc, żebyś m i raczył zwrócić tu załą czony w iersz L enartow icza, bo go jeszcze m am kom uś udzielić, a drugi raz przepisyw ać m i się nie chce. P o słałam to do „C zasu” . W ro tn o w sk i6 i p an A leksan d er Chodźko, kied y m im te n w iersz czytała zeszłej niedzieli, osądzili, że to jest n ajlep szy z płodów L enartow icza. Czy potw ierdzicie to zdanie?
Zofia W ęgierska 1 O obchodach 600-lecia urodzin D a n teg o p isa ła W ęgiersk a w „C zasie” (1865,
nr 112), zacytow ała też w sw ej k ro n ice (jw ., nr 129) p e łn y te k s t L e n a r to w ic z o w sk ie - go w iersza N a posą g Danta.
2 G oszczyński i Z aleski.
4 S ta n isła w B o g u s ł a w s k i (1805— 1870) — k om ediopisarz, w latach 1867— 1868 red ak tor „K uriera W a rsza w sk ieg o ”.
5 M ow a o H e r sy lii S k ąp sk iej.
6 F e lik s W r o t n o w s k i (1805— 1871) — pisarz, tłu m acz, k artograf. P o r. 1831 p rzeb y w a ł w e F ran cji. W latach 1842— 1847 red a g o w a ł p arysk i „D ziennik N a ro d o w y ”.
13
27 m arca [1866] Szanow ny Panie!
C zytam w n u m erze „B iblioteki W arszaw skiej” 1 za m iesiąc lu ty :
O trzym u jem y w iad om ość, że znany nasz kom ediopisarz S ta n isła w B o g u sła w sk i m a w p osiad an iu sw oim ręk op is w ła sn o ręczn y n iezn an ych p oezji S ew ery n a G oszczyń sk iego, autora Z a m k u k a n io w s k i e g o . U ży czy ł go red ak cji „K ł o s ó w ” 2 i w ty m p iś m ie w k ró tce czytać b ęd ziem y szczegółow ą w iad om ość o tym r ęk o p isie w raz z ob szern ym i w y ją tk a m i i u stęp a m i z sam ych że poezji. S ą tu d rob n ie jsz e u tw o ry i w ię k sz y c h rozm iarów ; w sz y stk ie poprzedzają okres Z a m k u k a
n io w s k i e g o . N iek tó re są ró w n o cześn ie z ty m p oem atem pisane. P o zo sta w ił je
jed y n ie w ty m ręk op isie, a w n astęp n ych w y d a n ia ch p oezji sw o ich k ilk a ty lk o d rob n iejszych d rukow ał.
W spom niaw szy, żeś P a n kied y ś m nie m ów ił o ty ch m an u sk ry p tach i uw ażał je za zgubione, a nie wiedząc, czy Cię zaw iadom iono o ich w y j ściu ry ch ły m spod prasy, n a w szelki p rzy p ad ek uw iadam iam o ty m łas- kawego Pana, pisząc się zawsze Jego życzliwą
Zofia W ęgierska
1 N otk a u k a za ła się w d zia le W i a d o m o ś c i lite r a c k ie , s. 295— 296.
2 N ie zn a n e p o e z j e S e w e r y n a G o s z c z y ń s k ie g o op u b lik o w a ł K. W. W ó j c i c k i
na łam ach „ K ło só w ” (1866, nr 35, 36), opatrując je w stę p e m i objaśnieniam i.
14
Sobota [16 czerw ca 1866] Mój złoty P anie.
M am chleb z Podola, p raw dziw y, a u t e n t y c z n y . Może zechcesz p rzy jść w niedzielę w ieczór i przełam ać się n im z Podolankam i? 1
Serdeczne pozdrow ienie
Zofia W ęgierska 1 N ie udało się u sta lić, o k im m ow a.
15
Sobota [28 lipca 1866] Panoczku kochany!
Nasze P odolanki pow róciły i n ajczu lej m nie o Ciebie dopytują. Czy- byś nie mógł nam się pokazać w niedzielę w ieczór? Uszczęśliw iłbyś nas.
Zofia W ęgierska
Ach! Cóż za o p łak an y wypadek!! 1
1 A luzja niejasna.
16
Sobota Deszcz niem iłosierny pozbaw ił n as radości w idzenia P a n a kochanego zeszłej niedzieli. — W rotnow ski m ianow icie doznał zawodu, bo z daleka przybył, żeby się z Tobą widzieć. J u tr o było b y jeszcze w ięcej zawiedzio nych, bo i P o dolanki już pow róciły. Ufam, że drogi P a n nasz nie zechce zasm ucić ty le serc koch ający ch Go — i zajdzie n a L aval ju tro w ieczorem , jeżeli co lepszego nie będzie m iał do roboty.
S erdeczne pozdrow ienie!
Zofia W ęgierska
4 sierpn ia 1866 P a ry ż
17
Sobota [sierpień 1866J K ochany Panie. P a n n a P rzeciszew ska 1 p o d ejm uje się w yrobić P a n u u rzą d u francuskiego n ad zw y czajny jednorazow y zasiłek. G dybyś p o trze bow ał tego, to napisz w p a ru słow ach żądanie do m in istra i przyszłej m nie, a ja ju ż dalej pokieruję.
N ajczulej dłoń kochanego P a n a ściskam i czekam jego odpowiedzi.
Zofia W ęgierska
G dybyś p rzy p ad k iem w m oje stro n y ju tro zaszedł, to donoszę dro g ie m u P an u , że nie p rędzej ja k około d ziew iątej w dom u będę.
1 Józefa P r z e c i s z e w s k a — zn ajom a G oszczyń sk iego i N orw id a, znana z dobroczynności, prow ad ziła w P aryżu sa lo n literack i.
18
P ią te k 26 paźdz. 1866 D laczego mój P a n k o chany nie p rzy sy ła po piec? Czy Mu jeszcze za gorąco? P y ta m co dzień siebie, p a trz ąc n a ten sp rzęt ciepło-dajny. Pozo sta ją c b ez odpow iedzi w śró d m g ły cz arn e j, p y tam kochanego P ana, czemu nie zabierasz? P y ta m tak że o zdrow ie. N a to o statnie p y ta n ie odpowiesz n a m n a jle p ie j u stnie. W sobotę nie śm iałam prosić o odw iedzenie nas w niedzielę — bojąc się nadużyć sił — ale dziś tę serdeczną prośbę do P a n a posyłam : jeżeliś zdrów , a n ieb a b ęd ą łaskaw e, to pokaż nam się w niedzielę. Znajdziesz grom adkę sw oich szczerych przyjaciół i w ielbi cieli.
Zofia W ęgierska
P a n R u d k o w sk i1 był i pozaw racał głow y kobietom .
1 Z a p ew n e T eodor E. R u t k o w s k i — em igrant, to w ia ń czy k , p rzyjaciel G oszczyń sk iego.
19
P ią te k [wiosna 1867] P a n koch an y zupełnie o n as zapom niał — ale m y nie zapom nieli. Nie m inie dzień, żebym n ie pom yślała, ja k ta m zdrow ie P a n a m ojego? Czy te w iosenne zaw ieruchy nie dodają m u cierpień? Daw no bardzo nikogo z blisk ich znajom ych P a n a n ie w idziałam — w ięc nic o nim dowiedzieć się n ie mogę. P rz ery w a m p rze to zbyt długie m ilczenie i proszę o w iado m ość. Jeżeli ko ch any P a n zdrów , a n ieb a będą łaskaw sze, to może byś n a m się sam pokazał w niedzielę. K azałam , w edle objaw ionego życzenia P an a, n astro ić fo rte p ia n — to może Ci k to co zagra albo zaśpiewa... J e żeli nie m asz co lepszego do ro b o ty — to przyjdź. W szyscy jesteśm y stęsknieni.
Zofia W ęgierska
M iałam ukłony d la P a n a od p an i Janiszow skiej. Ale o Robercie [Dia
ble] ani słowa.
20
Ś roda [22 m aja 1867] P an eczku kochany! M yśm y w iele stracili, ale i T yś w iele stracił, żeś nie b y ł w czoraj w M ontm orency. Po prześlicznej m ow ie Tw ojej, k tó ra, śpiżow ym głosem w ypow iedziana г, jak grzm ot rozległa się po cm entarzu,
zabierało głos jeszcze siedm iu mówców: m in iste r C arnot, Ire n ii W ęgier, Lévy, B attay ard , k tó ry czytał głos Q u in eta i M ichel eta — potem Serb Piotrow icz, potem Czech F ritz, potem znow u Lévy odczytał list W iktora Hugo i d e p u ta ta włoskiego M ordini 2 — słow em , m ów iono około dw óch godzin. — Ale jak? C zuw ający, cierpiący, jasnow idzący duch całego św ia ta skupił się n a chw ilę p rz y ty m grobow cu, a raczej p rz y te j k ry n ic y n ie śm iertelnego życia i w y sn u ł z niej tęczę n adziei błyszczącą w górze a obiecującą radość w yższą ty m , co n a ziem i ani w styd u, ani py chy nie zaznali. D ziw ny, p raw dziw ie cudow ny b y ł n astró j ró żno ro dn ych głosów, k tó re w jed n ą w ielką zlały się h arm o n ią pod k ieru n k iem m istrza, k tó ry z w ysokości d aw ał im ton.
Mowę P an a m iałam ju ż w kieszeni, ale m i ją zab rał W ładysław M ickie wicz, gdyż ją chce p ierw um ieścić w „S ieclu ”. Ja, w edle udzielonego mi przez a u to ra pozw olenia, posyłam ją do „ C z a s u ” ju tro.
A te ra z ręce A u to ra całuję i zabieram się do redag ow an ia d la roda ków w rażeń przecudnych, do k tó ry c h w czoraj hasło dałeś n a cm en tarzu w M ontm orency.
J a k zdrow ie kochanego Pana? Czy o debrałeś książkę K ra sz e w sk ie g o ? 3
Zofia W ęgierska 1 W dniu 21 V 1867 odbyło się na cm entarzu w M ontm oren cy u roczyste o d sło n ię c ie pom nika A. M ick iew icza. M ow ę G oszczyń sk iego, k tóry z p ow od u choroby nie w z ią ł udziału w tej u roczystości, w y g ło sił S. B u szczy ń sk i (in form ację o n im zob. w p rzy p isie 1 do listu 23).
2 M ow y w y g ło szo n e na cm entarzu w M ontm oren cy, o k tórych w sp o m in a w li ś cie W ęgiersk a, op u b lik o w a ł W. M i c k i e w i c z w o k o liczn o ścio w ej b roszu rze pt.
P o m n i k A d a m a M i c k ie w ic z a w M o n tm o r e n c y . P o g l ą d y i m o w y . Z tłu m a czen ie m na
język fran cu sk i. P aris 1867 (na ok ład ce ty tu ł fra n cu sk i: M o n u m e n t d ’A d a m M i c k i e
w i c z à M o n t m o r e n c y . N o tice e t discours. T ex te fra n ça is et polonais. A v e c v ig n e tte
et e a u -fo r te de B. Z a l e s k i . P aris 1867). S zczeg ó ło w e sp raw ozd an ie z p rzeb iegu u roczystości, za w iera ją ce i fragm en t n in iejszeg o listu , za m ieściła W ęgiersk a w k o le jn e j k ron ice p a ry sk iej („Czas” 1867, nr 123).
3 T rudno u sta lić, o którą k siążk ę K ra szew sk ieg o chodzi.
21
P oniedziałek 3 czerw ca 1867 r. Mój ko chany Panie. W raz z ty m listem w y p ra w ia m do Ciebie n u m e r „ C z a s u ” , gdzie um ieszczona Tw oja prześliczna m owa h Chociaż p ro siłam o um ieszczenie w całości, o rtodóksja R edakcji opuściła w ażn y u stęp o religijności A dam a i z m ojego w stępu, co się odnosiło do tego ustępu .
Mimo ty ch w szystkich p o p r a w e k złego ducha, m owa T w oja, d ro gi nasz P anie, nie p rzestała być ś w i ę t y m p r z y k a z a n i e m P o l a
-к ó w i, ja k o tak a , dobrze że choć w części do wiadomości powszechności polskiej doszła... A ja k do serc d ochodzi,'to ja wiem, bo oto ju ż trzeciego człow ieka spotykam , co ją czy tając płacze...
W ydobyw asz łzy ze skał... To cud — cud p raw dziw y w ty c h czasach. Pilno m i Tw oje ręce ucałow ać.
Zofia W ęgierska
Po p rze c z y ta n iu racz p o s ł a ć te n n u m er „ C z a s u ” p a n u B ronisła w ow i Z a le s k ie m u 2, bo m n ie o to prosi, a biedak ledw ie się w y m kn ął śmierci! A d res jego: Rue S a in t-Jac q u e s 241.
1 Zob. T y g o d n i k p a r y s k i. „C zas” 1867, nr 123.
2 B ro n isła w Z a l e s k i (1820— 1880) — w y b itn y em ig ra cy jn y d ziałacz sp ołeczn o- -p o lity c z n y , n a u k o w iec i pisarz. P e łn ił ró w n ież fu n k cje sek retarza i b ib liotek arza T o w a rzy stw a H isto ry cz n o -L itera ck ieg o w P aryżu oraz red ak tora jego roczników . B y ł n iesp o ży ty w d ziałan iu m im o sła b eg o zdrow ia (ch orow ał na gruźlicę).
22
W torek 11 czerwca 1867 K om u n ik u ję 1 k o chanem u P an u , com n apisała do „ C z a s u ” z okazji w ydania M ów 2 i recenzji „W o l n e g o G ł o s u ” 3.
... Oba w y d a n ia m ia ły w y jść razem , a le p o lsk ie opóźniła choroba sekretarza T o w a rzy stw a H istorycznego, B ro n isła w a Z alesk iego, k tóry przysposabia w iz e ru n ek A d am a na p ierw szą k a rtę zbioru.
W izerun ek b ęd zie p o śm iertn y : g ło w a A dam a, szty ch o w a n a w e d le n agrob k o w eg o m ed alu P r é a u lt a 4, sp o czy w a na cyp rysach (w sp o m n ien ie S tam b u łu , gdzie um arł); nad czołem w ieszcza u ś m i e c h a j ą c e g o s i ę d o ś m i e r c i św ieci gw ia zd a nadziei...
B ęd zie to droga p a m ią tk a obrzędu, k tóry w ie c z n ie p ozostan ie w p am ięci tych , co m u b y li obecni. D la ty ch , co w d n iu 21 m aja n ie zn a jd o w a li się na cm en tarzu w M ontm orency, u p o m in ek tym droższy, że w n im znajdą c a ł ą m o w ę S ew e r y n a G oszczyń sk iego. Sk rócon a przez jed n ych , przez drugich n ie słyszan a, b y ła b y zn an ą je d y n ie z recen zji „W o l n e g o G ł o s u ”. D zien n ik ten cierpk o w y rzu ca G o szczyń sk iem u , iż żąda w ią za n ia p om ięd zy starą i m łodą P o lsk ą : zd an iem „ G ł o s u ” ono is tn ie ć n ie p ow in n o. Jak oż zam ach 6-go czerw ca 5 aż nadto d ow iód ł, że teg o zw ią zk u n ie m a. T eraz P o la cy , co n ie chcą m ieć a n i ojca, an i m atki, m ogą śm ia ło d ow odzić, ż e s ą p o k o l e n i e m s a m o r o d n y m (g é n é r a t io n spon tan ée), k tóre n a tu ra liści w ostatn im szeregu je ste stw o rgan iczn ych u m ieścili.
A teraz ręce kochanego P an a całuję. Jego w iern a
Zofia W ęgierska
Czyby P a n kochany nie mógł m nie podarow ać rękopisu swej mowy? B yłby to dla m nie drogi dar!
1 L isty n iem a l tej sam ej treści W ęgiersk a p rzesłała B. Z a lesk iem u (zob. B ib l. C zartoryskich, rkps E w. XVII/1625) i S. B u szczy ń sk iem u (zob. L i s t y N a r c y z y Z m i -
c h o w s k i e j i Z o fii W ę g i e r s k i e j. P rzy g o to w a ł do druku i w stę p e m zaop atrzył J. M i-
k o ł a j t i s. C zęstoch ow a 1934, s. 17— 18).
2 Chodzi tu o m o w y o k o liczn o ścio w e w y g ło szo n e na cm en tarzu w M ontm orency (zob. przypis 2 do lis tu 20). W k o lejn y m T y g o d n i k u p a r y s k i m („C zas” 1867, nr 139) zn ajd u je się zd an ie, k tórego brak w cy to w a n y m tu przez W ęgiersk ą fragm en cie. B rzm i ono n astęp u jąco: „M ow a ta [tj. G oszczyń sk iego], n ie bez dość w y b itn eg o od cien ia to w ia n izm u , sk r y ty k o w a n a została w »W olnym G łosie«, lecz m a się ro zu m ieć, nie ze sta n o w isk a w ia ry k a to lic k ie j”. B y ć m oże, zd an ie to jest w tr ę te m r e dakcyjnym .
3 „W olny G łos”, w ła śc iw ie : „Głos W oln y” — k o n ty n u a cja „D em okraty P o l sk ieg o ” (P oitiers, P aryż, B ru k sela, L on d yn 1837— 1863) — u k a z y w a ł się w L on d yn ie w latach 1863— 1870. W spom niana przez W ęgiersk ą an o n im o w a rela cja pt. O t w a r c i e
p o m n i k a M i c k i e w i c z a w M o n t m o r e n c y op u b lik ow an a zo sta ła w n rze 139 z 22 V
1867. O kreślono w n iej m o w ę G oszczyń sk iego jako „ r elig ijn o -m isty czn ą ro zp ra w ę”, nad ającą się raczej n a o k o liczn o ścio w e p rzem ó w ien ie z o k a zji pogrzebu k tóregoś z to w ia ń czy k ó w n iż na uroczystość o d słon ięcia p om nika M ick iew icza.
4 A u gu st P r é a u l t (1809— 1879) — w y b itn y rzeźbiarz fra n cu sk i, u czeń D avida.
5 A lu zja do n ieu d a n eg o zam achu A n ton iego B erezo w sk ieg o na cara A le k sa n dra II.
23
P ią te k [w rzesień? 1867] K ochany m ój Panie! B u sz c z y ń sk i1 Tw oją propozycją p isa n ia do „K r o- n i k i R o d z i n n e j ” 2 O dyńca z w dzięcznością p rzy jm u je. B yłby po szedł sam sp y tać Ciebie o w a ru n k i tego w spółpracow nictw a, gd yby go
doktór nagle i koniecznie nie w y p ra w ił do kąpiel m orskich, gdzie w łaśnie obecnie przebyw a i pozostanie d n i dziesięć.
K iedym m u przedłożyła propozycją P ana, prosił, żeby go w ytłum aczyć, że sam nie przychodzi, oraz o objaśnienie- w ty m przedm iocie prosić, je żeli to b y ć może.
Co odpowiesz, jem u zakom unikuję, gdyż m niem am , że w ydaw nictw o n ie cierpi zw łoki i należałoby O dyńca z B uszczyńskim ja k n a jry c h le j skom unikow ać pro publico bono, bo o korespondentów d obrych nie ta k łatw o, jak się zdaje.
Czekam odpow iedzi drogiego i najlepszego P a n a m ojego — zostając zawsze z jedn akim uw ielbieniem
Zofia W ęgierska
K ło b u k o w sk i3 m iał sobie za obow iązek ucałow ać ręce P an a. Czy zastał?
1 S tefa n B u s z c z y ń s k i (1821— 1892) — u czestn ik p o w sta n ia sty czn io w eg o , p u b licysta i h isto ry k , w latach 1864— 1878 p rzeb y w a ją cy w P aryżu. Z W ęgiersk ą
łą czy ła go szczeg ó ln ie in tym n a przyjaźń. — L ist W ęg iersk iej do B u szczyń sk iego d otyczący propozycji p isyw an ia do „K roniki R o d zin n ej” o p u b lik o w a ł J. M iko- ła jtis (L i s t y N a r c y z y Z m i c h o w s k i e j i Z ofii W ę g i e r s k i e j, s. 29— 30).
2 „K ronika R odzinna. P ism o d w u tygod n iow e, red a g o w a n e i w y d a w a n e przez A lek san d rę z C h om ętow sk ich B ork ow sk ą”. A. E. O d yn iec b y ł od początk u głów n ym w sp ó łp ra co w n ik iem „K roniki” i na jej łam ach o g ła sza ł sw o je utw ory. — G oszczyń sk i liste m z 30 X 1867 in fo rm o w a ł B u szczyń sk iego o w y m a g a n ia c h red ak cji odnośnie do rozm iarów k oresp on d en cji, ja k ie m iał p rzesy ła ć do „K ron ik i” (zob. L i s t y S e
w e r y n a G o s z c z y ń s k ie g o , s. 415— 416).
3 A n to n i K ł o b u k o w s k i (1813— 1892) — d zien n ik arz, od r. 1845 redaktor o d p o w ied zia ln y k rak ow sk iego „C zasu”.
24
4 g ru d n ia [1867] K ochany Panie. Będąc u m nie o sta tn ią razą, w spom inałeś pochlebnie o D é c a d e n c e d e V E u r o p e 1. T eraz tę książkę pod jęły francuskie pism a: „Siècle” 2, „Revue C ontem poraine”, „La S o lid a rité ” um ieściły o niej bardzo przy ch y ln e a rty k u ły 3. J a napisałam do „ C z a s u ” 4. K siążka ob szernej w iedzy i gorącej m iłości bliźniego. Czy nie uznałbyś za stosow ne napisać o niej k ró tk iej w zm ianki do „G azety N arod ow ej” lw o w s k ie j5 albo do poznańskiej? 6 A uto r gorąco tego p ragnie, a nie śm ie prosić. P rz e cież nie o niego tu chodzi, bo nie m ożna nazw isk a jeg o w ym ieniać ze w zględu na dzieci — ale jed y n ie o triu m f lepszych, spraw iedliw szych pojęć, k u stłu m ie n iu k tó ry c h w n et ruszą się jezuici. T yle la t poczciwej p racy w a rta p a ru poczciwych słów Twoich. Toż b y ła b y jed y n a m oralna n ag roda A utora.
Rozważ to w dobroci i spraw iedliw ości serca Tw ojego. Serdeczne pozdrow ienie i uściśnienie ręki załączam
Zo fia W ęgierska
A czy księgarz przysłał egzem plarze R oberta 7? D w a razy już o nie szturm ow ałam .
1 D zieło S. B u s z c z y ń s k i e g o : L a D é c a d e n c e d e l’E urope. P h ilosoph ie a p p l i
q u ée à la p o li ti q u e (P aris 1867) — w y d a n e zostało anonim ow o.
2 N a łam ach „ S iècle” (nr z 29 X I 1867) o m ó w ił p racę B u szczy ń sk ieg o V i 1 b o r t (zob. M. D y n o w s k a , B u s z c z y ń s k i Stefan. W : P o l s k i s ł o w n i k b io g r a ficz n y, t. 3 (1937), s. 148).
3 D zieło B u szczyń sk iego zostało rzeczy w iście ż y c z liw ie p rzy jęte przez k rytyk ę n iem ieck ą i fran cu sk ą. V. H ugo o k reślił n a w et autora jako „un r e m u e u r d ’id é e s ”. Zob. D y n o w s k a , op. cit.
4 Zob. T y g o d n i k p a r y s k i. „Czas” 1867, nr 285.
5 O m ów ien ie — raczej obszerne streszczen ie — pracy B u szczy ń sk ieg o , p od p isa n e kryp ton im em S., uk azało się w lw o w sk iej „G azecie N a r o d o w e j” w nrze 9, z 12 I 1868, pt. U p a d e k E uropy.
6 W ęgierska m iała za p ew n e na m y śli „D ziennik P o zn a ń sk i”.
7 R o b e r t D ia beł, dram at w p rzek ład zie G o s z c z y ń s k i e g o , w y d a n y zo sta ł w W arszaw ie w r. 1867 przez J. K aufm anna.
25
Sobota [1867] K ochany Panie. Dzisiaj od Obrałam z M in isteriu m S p raw W ew n ętrz nych nad esłan e z W arszaw y pod. m oim ad resem dla P a n a dziesięć egzem p larz y R o b e r t a D i a b ł a . J a n ic k i1, k tó ry m nie to przesyła, dołączył dw ie recenzje tego przekładu, k tó re w yszły w pism ach w a rs z a w sk ic h 2. (Boże, zm iłuj się!)
Nie odsyłam tego w szystkiego kochanem u P an u , w sam o lub ny m w id o ku zw abienia Go do siebie. Proszę m i w ybaczyć w yspow iadany grzech i p rzy ją ć najczulsze pozdrow ienie.
Z ofia W ęgierska
1 Ign acy J a n i c k i (1823— 1886) — b ib liotek arz, ed ytor, fizyk . Od r. 1856 w y ch o w a w ca sy n ó w Z ygm u n ta K rasiń sk iego. O p u b lik ow ał w ie le m a te r ia łó w h isto ry cz n ych w serii „ B ib liotek a O rdynacji K ra siń sk ich ”. B y ł zn ajom ym W ęgiersk iej.
2 R o b e r ta D ia bła w p rzekładzie G o s z c z y ń s k i e g o rec e n z o w a li m. in. F. F [a 1 e ń s к i] („B iblioteka W arszaw sk a” 1867, t. 4, s. 502—503), J. K. K o t a r b i ń s k i („Przegląd T y g o d n io w y ” 1867, nry 50— 52), E. L u b o w s k i („ B lu szcz” 1867, nry 37—38).
26
Sobota [1867] K ochany Panie! Nie jest to po chrześcijańsku, żeby ta k zapom inać o swoich przyjaciołach — żeby im an i pisaniem , ani żyw ym słow em nie dać znaku życia.
Jeżeli drogi P a n niedom aga, niech rnhie uwiadom i, to pośpieszę ku niem u, jeżeli zdrów, to niech nas obecnością sw oją urad u je.
Tym czasem m ilion serdecznych uścisków!
Zofia W ęgierska
27
P oniedziałek [1867] Mój drogi Panie! W ładysław M ickiewicz dał m i polecenie, żebym uzyskała od P an a pozw olenie d ru k o w a n ia Z a m k u k a n i o w s k i e g o w jego now ym w ydaw nictw ie „ B i b l i o t e k a L u d o w a ” 1. Poniew aż im pilno, zatem kochany P a n raczy m nie odpow iedzieć niezw łocznie, czy
d aje sw oje przyzw olenie, czy nie. Jeżeli pozwalasz, to k tó re w ydanie przedrukow ać? Minie się zdaje, że lw ow skie, nak ładem P illera, z 1838 ro ku 2. To m nie się zdaje n ajp o p raw niejsze. Z daje m i się, żem P a n u poka zyw ała to w ydaw nictw o M ickiewicza, m alu tk ie tom iki po 5 sous, a b a r dzo sta ra n n ie dru k ow ane — rzecz dobra.
Czekam odpowiedzi i przesyłam serdeczne pozdrow ienie
Z. W ęgierska
1 W latach 1867— 1868 u kazało się p ięć w yd ań Z a m k u k a n io w s k i e g o jako to m ik u 17 „B ib liotek i L udow ej P o lsk ie j”.
2 M ow a o lw o w sk im w y d a n iu P i s m (t. 1— 3) z r. 1838, gd zie w t. 1 dru k ow an y b y ł Z a m e k k a n io w s k i , poprzedzony w stę p e m au torsk im pt. K i l k a s ł ó w o U krain ie
i r z e z i hu m a ń s k iej.
28
P ią te k [1868] D rogi i kochany Panie!
Z upełnie o m nie zapom niałeś. Od d aw na ju ż m am ochotę przypom nić Ci się, ale nie śm iem . Teraz, z dwóch stro n przybyw ające do m nie, n a j serdeczniejsze dla P an a pozdrow ienia u sp raw ied liw iają m oje n atręctw o. P ani Janiszow ska, obecnie osiadła w B rukseli, poleca m i usilnie, żebym by ła tłom aczem najżyczliw szych jej uczuć dla p ana Sew eryna. Z drugiej stro n y S tefan Buszczyński toż samo m i poleca i przysyła w ierszyki sw oje na n i e p r z y j a z d C e s a r z a do K rakow a к W ierszyki te, w dobrym duch u napisane, m am y przeczytać razem . Nie posyłam ich kochanem u P a n u um yślnie, bo m nie serdecznie za Tobą tęskno. P om nij, żeś daw no nie przyniósł błogosław ieństw a do m ojej celi. G dybyś m ógł przybyć w niedzielę wieczór, nie tylko m nie sam ą b y ś uszczęśliwił.
Serdeczne uściskanie do widzenia!
Z. W ęgierska
1 B u szczyń sk i b y ł autorem w ie lu drobnych w ierszy o charak terze sa ty ry czn o -p o - lity czn y m . W spom nianych tu u tw o ró w n ie udało się odnaleźć. B yć m oże w ierszyk i, 0 k tórych pisze W ęgierska, zw ią za n e b y ły tem a ty czn ie z p lan ow an ą przez N ap oleon a III podróżą do G alicji, o k tórej p arysk i k oresp on d en t lw o w sk ie j „G azety N arod o w e j”, p od p isu jący się k ry p to n im em (Z), p isa ł m. in. (1868, nr 115 z 17 V): „Czy już w iad om o w kraju, że ks. N ap oleon [III] m a n ieza w o d n y zam iar o d w ied zić tak że 1 G alicję? J a k ie k o lw ie k p lan y u k ry w a ć się m ogą za podobną w y cieczk ą , przekonani jesteśm y , że G alicja g orącym p rzy jęciem sw y m złoży dow ód o d w ieczn ej sw ej s y m p atii, jaka istn ieje i istn ieć p ow in n a m ięd zy P o lsk ą a F ra n cją ”. N ie jest też w y k lu czon e, że w ią za ły się one treścio w o z projek tow an ą, p rzy g o to w y w a n ą w e w r z e śniu 1868 i w o statn iej c h w ili od w ołan ą podróżą F ranciszka Józefa do G alicji (zob. „C zas” 1868, nry 206— 223).
29
26 listop ad a [1868] D rogi i kochany Panie!
W dzień Tw ojego Ś w ięta ślę Tobie z głębi serca gorące życzenia w szel kiego dobra, jak ie n a te j ziem i mieć m ożna, i proszę Boga N ajw yższego, żeby Ciebie tu ja k najd łużej pozostaw ił d la p rzy k ła d u i zbudow ania, ja kie d ajesz Polakom .
B ra k m i słów do w y rażen ia uczuć m oich, ale je znasz, m ój k o ch any P anie, bo um iesz czytać w m oim sercu. C hciałam pojechać dziś ucałow ać Ci ręce, ale nieu b łag an a praca obow iązkow a trzy m a m nie p rz y k u tą do stolika.
Więc chociaż n a piśm ie w y sy łam te słów parę, pew na, że je mój drogi P a n p rzyjm ie z tak im uczuciem , z jak im z głębi duszy na p a p ie r upadły.
Zofia W ęgierska
30
W torek 1 g ru d n ia [1868] N ajdroższy Panie! P o s ł a n i e d o P o l s k i m usi jej być posłane na Boże N arodzenie к Tego w ym aga treść tej odezwy, k tó ra przeznaczona jest do w strząśn ien ia do głębi dusz i serc polskich. A żeby b y ła posłana, trz e b a drukow ać niezw łocznie. Pro publico bono śm iem k och an em u P a n u się n ap rzy krzać o m an u sk ry p t. Daj m nie go P an. P r z e d m o w a 2 dołączy się później — a te ra z trzeb a się zająć, żęby w y d an ie odpow iadało cudow n e j treści. Ju ż tę stron ę zdaj na m nie. P o jm uję, ja k to w yglądać pow inno, i o tak ie w ydanie się postaram .
T ylko ręk o p is d aj ! Ręce kochanego P a n a całuję i czekam jego rozkazów.
Zofia W ęgierska M odlitw ę 3 R utkow ski m nie w ręczył.
1 W ęgiersk a bardzo in te n sy w n ie zab ieg a ła o w y d a n ie Posła n ia d o P o lsk i. Siad jej zab iegów i pracy nad p op raw ian iem te k stu oraz p rzysp ieszan iem druku za ch o w a ł się w jej lista ch do B. Z alesk iego (Bibl. C zartorysk ich , rkps Ew. X V II/1625). P o s ł a
nie d o P o ls k i n ap isał G oszczyń sk i w r. 1856. F ra g m en ty zo sta ły ogłoszon e w „D zien
n ik u L itera ck im ” (1861, nr 59; 1869, nr 13), a ca ło ść w yd a n a przez W ła d y sła w a M i ck ie w ic z a w P aryżu w r. 1869.
2 P r z e d m o w a , którą G oszczyń sk i p op rzed ził Posłanie, opatrzona je st notk ą: „P i
sa łem w P aryżu, dnia 25 grudnia 1868 rok u ”.
3 P osłan ie do P o ls k i sk ład a się, prócz P r z e d m o w y , z sied m iu p o em a tó w , z k tó
31
W torek [grudzień 1868] W tej chw ili odbieram od K raszew skiego 50 ru b li t u załączonych, a p rzy słan y ch n a jego ręce z R usi ,,dla kochanego p ana S ew ery na Go szczyńskiego” h Prosi, żeby te grosze oddać P a n u nie w spom inając jego nazw iska, gdyż w tej sp raw ie jest ty lk o p ro sty m posłańcem . Uiszczam się z polecenia bezzwłocznie, ciesząc się z duszy, że poczciwa U kraina w przeczuciu Gw iazdki, jak ą jej dasz 2, p rzy sy ła Ci, drogi Wieszczu, opła tek, n a jak i ją stać.
Niech drogi P a n przez k o m isjo n era, k tó ry Je m u w ręczy te n list, da m nie pokw itow anie, jakoś odebrał te pięćdziesiąt rubli.
Ręce drogiego P an a całuję
Z. W ęgierska
1 T rudno u sta lić, kto b y ł o w y m a n o n im o w y m ofiarodaw cą. W ęgierska w ie lo
k rotn ie i w różny sposób p om agała lu b o rgan izow ała pom oc dla sw oich litera ck ich p rzyjaciół.
2 A lu zja dotyczy p r z y g o to w y w a n eg o do druku Posła nia do Polski.
32
N iedziela w ieczór [między 6 a 20 g ru d n ia 1868] K ochany Panie. M ickiewicz b y ł u P a n a po resztę obiecanego rękopi su *, a nie zastaw szy P an a w dom u, znow u do m nie się u d aje z usilną prośbą, żebym w yprosiła u P a n a oddanie tego, co b rak u je, gdyż rozpoczy nać d ru k u nie może, nie m ając w rę k u całości. O statni te rm in dw a dni czasu, jeżeli rzecz m a w yjść n a G w iazdkę, jak byłoby najstosow niej. Dwa dni! po czym już ż a d n ą m i a r ą w ydążyć nie będzie m ożna z powodu n aw ału p racy now orocznej. P rzek ład am więc Panu, co m nie polecono, będąc pew na, że uw zględnisz tę prośbę i zrobisz, co możesz. Toż i trzej K rólow ie m usieli w cześnie z dom u w yruszyć, żeby w p orę stanąć przy betlejem sk im żłóbku.
S erdecznie dłoń P an a ściskam
W ęgierska
1 L ist, jak poprzedni, d o ty czy druku Posła n ia do P olski, w y d a n eg o w K sięgarn i L u k sem b u rsk iej w r. 1869.
33
Środa [1868?] Z m artw iła m nie wiadomość o chorobie kochanego P ana. Chciałam Cię odwiedzić, ale d la słabego to kłopot. W ięc ty lk o p y tam , czybym w ty m razie drogiem u P a n u nie mogła być w czym użyteczną?
Nie odpisuj ani n ie dziękuj, bo to pom iędzy nam i rzecz zbyteczna. Tylko jeżeli czego potrzebujesz, skiń — a ja się znajdę. Spodziew am się, że m nie w poczet sług swoich policzysz.
Zofia W ęgierska
O dpow iedź P an a M ickiewiczowi przesłałam 1.
1 K o n ta k t z W. M ick iew iczem d otyczył p raw dopodobnie sp raw w yd aw n iczych .
34
Poniedziałek wieczór [15 lutego 1869] Mój najdroższy Panie. Po odejściu Tw oim w niedzielę 1 w yraziłam żal z tego pow odu, że nie m a Twojego popiersia dotąd, że ry sy T w oje nie są d o tąd uplastycznione, ta k żeby m ogły p rzejść do potom ności.
Na to N orw id jął w yłuszczać przyczyny, dla jak ich się to dzieje, a dziś p rzy słał m i tę k a rtk ę , k tó rą kochanem u P a n u kom u nik uję, bo są ta m uw agi w edle m nie tra fn e : n aró d w y stęp n y ty m , że zszedł z p raw ej
drogi, nie śm ie p atrzy ć w oczy swoim prorokom i pogrom com 2. Serdeczne uściśnienie
Z. W . Dziś zapow iedziałam B uszczyńskiem u list Pana.
1 N a w ieczo rze w n ied zielę 14 II 1869 obecni b yli: N orw id , G oszczyński, rzeź biarz M. G uyski, m u zyk W. Ż eleń sk i i p ortrecista T. M aleszew sk i.
2 Zob. C. K. N o r w i d , K w e s t i a p o p ie r sia G o szc zy ń s k ie g o . W: W s z y s t k i e p is m a
po d z i ś w całości lub f r a g m e n ta c h odszu kan e. W yd an ie i n akład Z. P r z e s m y c
k i e g o . T. 6. W arszaw a 1937, s. 212.
35
P aryż, 1 m aja [1869] Posyłam kochanem u P a n u otrzy m an y w tej chw ili list Janickiego, k tó ry n a m oje ręce pisze, nie m ając ad resu Pana.
o d eb ran y m „Czasie” z 27 k w ie tn ia doniesienie, iż W in centy Pol m ieć bę dzie prelek cją n a rzecz M uzeum T echniczno-Przem ysłow ego k rak ow skie go w d n iu 4 m aja. O b rał sobie za przedm iot: Ż y w o t S e w e r y n a G o s z c z y ń s k i e g o i n a j n o w s z ą j e g o p r a c ę P o s ł a n i e d o P o l s k i 1.
G dyby n ajdro ższy P an , co nie lubi pisać listów , zaszedł w niedzielę w ieczór do swej służebnicy, zam iast listow nie, rozm ów iłby się ustn ie z Janickim .
S erdeczne pozdrow ienie p rzesy łam
Zofia W ęgierska
T ym czasem dziękuję za przysłane dzienniki — w ielka pomoc!
1 Z a w ia d o m ien ie o od czycie P o la w y d ru k o w a ł „Czas” 1869, n r 95, w d ziale
K r o n i k a m i e j s c o w a i zagranic zna.
36
P ią te k 4 czerw ca 1869 r. Tęskno mi, żem ta k daw no m ojego kochanego P an a nie w idziała. Mó w ią mi jedni, że jedziesz do G a l i c j i d r u d z y , żeś zapracow any — trzeci, żeś chory. Co z teg o w szystkiego p raw dą jest? Czy w szystko troje?
P y ta m i n ie o trzy m u ję odpowiedzi.
W „Czasie” czytam , że Ż upański w P oznaniu w y daje p relek cje o l i t e r a t u r z e p o l s k i e j w 19. w i e k u , m iane przez profesora C y b u l
skiego w e W rocław iu 2. M owa tam o Pan u , podobno obszerna.
W idzisz, złoty Paneczku, że m yślą za Tobą wciąż gonię. W artam , że byś — jeśli siły pozw alają — odw iedził m nie w niedzielę. P ogadam y o w ielu rzeczach. M ianowicie, m am P a n u podziękow ać za Jego życzenia, a inaczej nie mogę, jak serdecznym uściśnieniem . Przyjdź! złoty P a neczku!
Zofia W ęgierska
M am do P an a w ażną m isją od N abielaka 3. (Tajem nica.)
1 D o G alicji p o jech a ł dopiero w r. 1872.
2 Z apow iedź w y d a n ia p relek cy j C yb u lsk iego u kazała się w 120 nrze „C zasu”, w d ziale K r o n i k a m i e j s c o w a i za granic zna. W ydano je n ak ład em K sięgarn i K. J. Ż u - p a ń sk ieg o w drukarni J. I. K ra szew sk ieg o , pt. O d c z y t y o p o e z j i p o ls k ie j w p i e r w
s z e j p o ło w i e X I X w i e k u . (P rzekład z n iem ieck ieg o F. D o b r o w o l s k i e g o .
Cz. 1—2. Poznań 1870). Ż upański w y d a ł je rów n ież w język u n iem ieck im pt. G e
s c h ich te d e r poln isch en D ic h tk u n s t in d e r e r s te n H ä lfte d e s la u f e n d e n J a h rh u n d e rts.
(Bd. 1— 2. Ü b ersetzt v o n L. K u r t z m a n n . P o sen 1880). P r e le k c je te b y ły przez C y b u lsk iego w y g ła sza n e na u n iw e r sy te c ie b erliń sk im w latach akad. 1842/43 i 1844/45.
3 L u d w ik N a b i e l a k (1805— 1884) — u czestn ik p o w sta n ia listo p a d o w eg o , d z ia łacz em igracyjn y, p u b licy sta i historyk , p r z y ja c ie l N orw id a, za b ieg a ją cy m. in. 0 w y d a n ie jego R z e c z y o w o ln o ś c i sło w a . P e r y p e tie zw ią za n e z za g u b ien iem części rękopisu R z e c z y om aw ia G o m u l i c k i w: N o r w i d , P i s m a w s z y s t k i e , t. 9,
s. 630—632.
37
Środa 23 czerwca 1869 Nie wiem, czy kochanem u P a n u ju ż wiadom o o w ażnym w ypadku, jaki zdarzył się w K rakow ie; znaleziono p r z y p a d k i e m zwłoki K a zim ierza W ielkiego, k tó re nie w iedziano, gdzie b yły pochow ane. Z nale ziono tę głowę w koronie w łaśnie w p ięćsetn ą rocznicę ogłoszenia sta tu tu wiślickiego i założenia A kadem ii K rak ow sk iej. M alarz M atejko m alu je pozostałe szczątki i ozdoby w grobow cu znalezione i. Opis tego w szystkiego w „Czasie” p o d a n y 2 przeszlę k ochanem u P a n u m ojem u, a tym czasem pośpieszam zaw iadom ić go o w ypadku, k tó ry m nie w zruszył do głębi, tak w reszcie, jak każdego Polaka.
C ałuję ręce P a n a
__________ Z. W.
1 „C zas” w n rze z 19 VI w K r o n i c e m i e j s c o w e j i z a g r a n ic z n e j n otow ał, że M atejko w y k o n u je „rysunki: korony, berła, ostróg i d esen ió w m a terii”; ponadto (nr 151) zn alezion o w grob ow cu jab łk o k ró lew sk ie, p ierścień i guziki.
2 W nrze 109 „C zasu” z 15 V in fo rm o w a n o o rozp oczęciu prac przy n a p ra w ie sarkofagu K azim ierza W ielk iego. W nrze 135 z 17 VI w obszernej n ocie przytoczono protokół o od k ryciu zw ło k króla sp isa n y w* k a ted rze w a w e lsk ie j, w n astęp n ych nrach (137, 139, 140, 141) zam ieszczon o d alsze in fo rm a cje w tej k w estii.
38
Sobota 10 lipca 1869 r. P aneczku złoty! J u tro p an a B ro n isław a Zaleskiego urodziny. Obiecał m i się n a wieczór. G dyby mój drogi P a n progi m oje zaszczycić raczył, uczciłabym godnie poczciwego S olenizanta.
-Więc jeżeli nie będzie co lepszego do roboty, to może kochany P a n n a Laval w ieczorem zaw ita.
Do najm ilszego w idzenia!
W ęgierska
A czy wiesz, iż Ledóchow ski arcy b isk u p zakazał w Poznańskiem ob chodów żałobnych za K azim ierza W ielkiego! 1
1 M iec zy sła w H alka L e d ó c h o w s k i (1822— 1902) — arcyb isk u p g n ieźn ień sk i 1 poznański, p oczątk ow o w sp ó łp ra co w a ł z rządem pruskim . W ok resie k u ltu r- kam pfu b y ł w ielo k ro tn ie karan y i w ię z io n y za obronę p ra w polsk ich . — W iado m ość o ty m zak azie podał „C zas” (nr 151) w d zia le K o r e s p o n d e n c j a .
39
C zw artek [po 22 sierpn ia 1869] W ielką radość m i spraw ił bilecik, w k tó ry m mój P a n kochany donosi mi, że m oje spraw ozdanie z N ocy listopadow ej u łatw ia czytelnikow i zro zum ienie m yśli P an a к Takie też było m oje zadanie. Żem się doń wzięła z m iłością, Bóg pobłogosławił m ej pracy , a nagrodę przesyła mi w Tw oim uznaniu, k tó re jest m oją radością i chlu b ą w ty m życiu, a w przyszłym będzie okolicznością łagodzącą sąd m o id i grzechów.
Ż ałow aliśm y bardzo, że k o ch an y P a n nie był w niedzielę. W rotnow ski, świeżo przeczytaw szy Noc belw ed erską , m iał nadzieję, że tu P a n u rękę uściśnie i w y razi jednozgodność z a p atry w a n ia się na ów w ypadek dzie jow y i jego n astępstw a. G adał w iele o ty m i dobrze, jak to on, k iedy chce gadać o rzeczy pow ażnej.
P oniew aż zdrow ie nie jest pow odem naszego niew idzenia, a pogoda śliczna — m am nadzieję, że m nie P a n kochany odw iedzi m oże przyszłej niedzieli. P a n n ę Przeciszew ską now e spotkało nieszczęście: u m arł jej stry j, m arszałek P rz ec isze w sk i2, bardzo niepospolity szlachcic, którego zdaje się P a n u przed staw iałam . To dla niej w ielki cios, bo to b y ł opiekun i dobrodziej.
Nasz g raje k Żeliński [!] się żeni z b aro n ó w n ą L arys 3. Pisze, iż m oje spraw ozdanie z k o n c e rtu 4 do p rzy jęcia go w ielce się przyczyniło. P a trz cie, bogacze św iata, jak m ało człeku trzeba!!
O braz M atejki U n i a l u b e l s k a teraz w ystaw iony w K rakow ie. Ma być bardzo piękny. Poszlę P a n u ten n u m er „ C z a s u ”, gdzie jest opis 5.
A teraz kończę, sto k ro tn ie cału jąc ręce m ojego kochanego Pana, k tó ry ilekroć osobiście czy p iśm iennie w dom u m oim się jaw i, przynosi mi dw a najw iększe d a ry Boże: chęć do p rac y i w ypogodzenie ducha.
Zofia W ęgierska
1 C hodzi tu o Noc b e l w e d e r s k ą S. G o s z c z y ń s k i e g o . S w o je sp raw ozd an ie za m ieściła W ęgiersk a w T y g o d n i k u p a r y s k i m w 181 nrze „C zasu” z 11 V III 1869.
2 H ieron im P r z e c i s z e w s k i — m arszałek szlach ty pow . rosieńskiego. 3 W ła d y sła w Ż e l e ń s k i (1837— 1921) — m u zyk i kom pozytor, ożeniony b y ł z W andą z G rabow skich. P la n y m a łżeń sk ie, o k tórych p isze W ęgierska, n ie są z n a n e jego biografom . On sam w sp o m in a ł jed n ak sw o je k o n ta k ty z L arisch am i, notu jąc m. in.: „Osobą ob d arzającą m nie serd eczn ą p rzyjaźnią była p. J a n u sz-k ie w ic z o w a , urodzona b a ron ów n a L arisch w O siesz-ku, ró w ien n iczsz-k a w ie sz-k ie m i p r z y jaciółk a m ojej m atki. [...] W r. 1861 w czasie w a k a cy jn y m w y p ra w iła m n ie m atka z m oją siostrą do O sieka. W ted y dopiero zaszła b liższa nasza zn ajom ość” (zob. W. Ż e l e ń s k i , M oje p a m i ę t n i k i . „W iadom ości L itera c k ie” 1937, nr 30). B yć m oże, tam w ła śn ie p oznał Ż eleń sk i o w ą „pannę L a ry s”, k u zyn k ę p. J a n u szk iew iczo w ej.