• Nie Znaleziono Wyników

"Rodzina szlachecka w Polsce późnego średniowiecza", Maria Koczerska, Warszawa 1975 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Rodzina szlachecka w Polsce późnego średniowiecza", Maria Koczerska, Warszawa 1975 : [recenzja]"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

M a ria K o c z e r s k a , Rodzina szlachecka w Polsce późnego średniowiecza, I n s ty tu t H isto rii PA N , PW N , W a rsza w a 1975, s. 197.

M onografia za m y k a się w chronologicznych g ran ic ac h X IV —X V stuleci.

O g raniczenie się do jed n eg o odcinka chronologicznego pozw oliło n a ujęcie s tru k tu ra ln e b ad a n eg o pro b lem u . A u to rk a nie u n ik a i podejścia genetycznego cofając się, ilekroć w id zi potrzeb ę, w stecz celem w y ja ś n ie n ia pochodzenia lu b p rze m ian któ reg o ś z b ad a n y ch zjaw isk. Z dru g iej stro n y n ie re z y g n u je z m e to ­ dy reg re sy w n e j ta m , gdzie m oże okazać się ona p rz y d a tn a . R e zu ltate m je s t ujęcie b lis k ie m y śli F. B r a u d e l a, k tó ry m ów ił o b u d o w ie s tr u k tu r dynam icz­

nych ja k o n ajw łaściw szej fo rm ie naukow ego b a d a n ia h isto rii społecznej.

A u to rk a o p a rła się n a w ynik ach k w eren d y , k tó ra o bjęła w szystkie w y d a w ­ nictw a źródłow e d otyczące b ad a n ej epoki. W jej w y n ik u zestaw iła b ogaty m a ­ te ria ł, głów nie zap isek sądow ych, k tó ry k o n fro n tu je z p rzep isam i sta tu tó w K azim ierza W ielkiego i s ta tu tu w arec k ieg o (1423) a czasem — cofając się w cza­

sie — i „K sięgi e lb lą s k ie j”.

O graniczenie do rod zin y szlacheckiej je s t u zasad n io n e z te g o choćby w zględu, że w społeczeństw ie stan o w y m sto s u n k i rodzinne w łonie szlachty ta k dalece ró żn iły się od p a n u jąc y ch w śró d m ieszczan, a je d n e i d ru g ie od d o ­ m in u jąc y ch w śro d o w isk u chłopskim , że w y m a g a ją osobnego b ad a n ia . Nie za p rzec za ją te m u f a k ty m a łże ń stw poza obrębem sta n u , n a jb a rd z ie j zn an e m ię ­ dzy sz lac h tą a c ó rk a m i bogatych m ieszczan, ale ilościowo częstsze w śród u b o ­ giej sz lac h ty za w ie ra ją c e j n ie ra z m a łże ń stw a z chłopam i. W m ia rę za m y k a n ia się s ta n u szlacheckiego sta w a ły się one zresztą coraz rzadsze, sp o ty k a ją c się z re p ro b a tą u p rzy w ile jo w an e g o środow iska. W każd y m za k resie b ad a cz m a do czynienia z innym zasobem źródeł z ty m , że ro d z in a chłopska daje się b ard z iej szczegółowo b ad a ć od połow y X V stu lecia. Od tego czasu bow iem rozp o rząd za­

m y ed y c ja m i w iejsk ic h k sią g sądow ych siln ie pom nożonych w ciągu o sta tn ic h dziesięcioleci, a sta n o w iąc y ch znakom ite, w ciąż n ied o ce n ian e źródło, zarów no dla b ad aczy k u ltu ry , ja k h isto ry k ó w dziejów społecznych i gospodarczych.

W sie d m iu rozd ziałach p ra c y oraz w w y d ru k o w a n e j osobno a m e ry to ry c zn ie ita n o w ią c e j je j część ro z p ra w ie „Z aw arcie m a łż e ń stw a w śró d szlachty w P olsce późnego śred n io w ie cz a” (PH LX V I, 1975, z. 1, s. 1—24) M a ria K o c z e r s k a zw e ry fik o w ała u sta le n ia z n a n e ju ż lite ra tu rz e , a o p a rte n a ogół n a m n iejszy m m a te ria le źródłow ym oraz d o k o n ała szereg u k o r e k tu r i uściśleń. W n ie k tó ry c h (w ypadkach za k w estio n o w ała też za sa d n ie p a n u ją c e poglądy. I ta k od rzuciła te o rię o p ie rw o tn e j sw obodzie se k su aln e j S łow ian, k tó re j b ro n ił w je d n e j ze swoich pie rw sz y ch p ra c J. A d a m u s , oraz po d w aży ła k o ncepcję o m ożliw ości z a w ie ra n ia p rzez sz lac h tę m a łże ń stw przez w sp ó ln e zam ieszkanie, p o d k re śla ją c znaczenie um ow y fo rm a ln e j, choć niekoniecznie uzupełnionej ślu b em k ościel­

nym . Z a k w e stio n o w ała te ż słu szn ie pogląd Wł. A b r a h a m a , k tó ry w zw ycza­

jach ślu b n y ch w id ział n a ogół odbicie obyczajów p rze d ch rześcijań sk ic h . N a p rz y ­ kład zie in s ty tu c ji dziew osłęba w y k az ała ona (tam że, s. 16), że b r a k p o d sta w do tego ro d z a ju uogólnień. Z pow odzeniem n a to m ia st bro n i M. K oczerska tezy o sto sunkow o w y sokiej pozycji społecznej ko b iet w daw n ej Polsce, zw łaszcza w górnych w a rs tw a c h społecznych, choć p rz y z a w a rc iu m a łże ń stw a decydow ała nie sa m a p a n n a m łoda, ale jej ojciec i bracia. C y to w an e niegdyś przeze m n ie daw ne ro sy jsk ie przysłow ia: Nie w Polsze żena, nie bolsze m ienia oraz U nas nie w Polsze, m u ż żeny b o lsze1 o d d ają w sposób n a d e r p la sty c zn y różnice zacho­

dzące w te j m a te rii m iędzy są siad u jąc y m i k ra ja m i. Z tego ja k o ceniają n as inni,

i j . B a r d a c h , s t u d i a z u s t r o j u i p r a w a W i e l k i e g o K s i ę s t w a L i t e w s k i e g o X I V —>

'-'X V I I w i e k u , W a r sz a w a —B i a ł y s t o k 1970, s . 292 p r z y p . 153.

■i o

(3)

478 R E C E N Z J E

w y p ły w ają — ja k w idać — in te re su ją c e w n io sk i dla c h a ra k te ry sty k i stosunków społecznych czy k u ltu ro w y ch .

A u to rk a zw rac a uw agę n a rolę posagu i w ia n a w u k sz ta łto w a n iu się sto­

su n k ó w w ew n ątrz ro d z in n y ch . P ozycję k o b ie ty w zm acniało to, że posag w edług p ra w a ziem skiego p o zo staw ał w łasnością żony, a mąż m u siał odw zajem nić się n a rzecz żony w ian e m w w ysokości alterum, tantum posagu. Ś w iadczone w pie­

n iąd zach — co było fo rm ą n ajczęstszą — posag i w iano zapisyw ano n a dobrach w iennych, k tó re nie odp o w iad ały za d ługi m ęża, co zapew niało kobiecie nie­

zależność m a te ria ln ą n a w y p a d e k w dow ień stw a. W brew ' poglądow i, pow tórzo­

n em u za Wł. A b ra h am em , że w iano było śla d em m a łże ń stw a p rzez k u p n o (s. 34, 5 6 \ sta ra łe m się w ykazać, że ja k o od zw a jem n ien ie się za posag stan o w iło ono od p o czątk u rodzaj d aro w iz n y w zajem n ej — podstaw ow ego ele m e n tu ówczes­

nych sto su n k ó w m ię d z y lu d z k ic h 2. D y sk u sy jn a w y d a je się też teza, że wzrost w arto śc i p o sag u w późniejszym średniow ieczu m iał spow odow ać roztoczenie n a d k o b ie tą w śro d o w isk u szlach eck im ściślejszej k o n tro li rodziny, ograniczając jej sw obodę w w y b o rze m ęża (s. 36—7). N ie u p a try w a łb y m iunctim pomiędzy u m ocnieniem p r a w m a ją tk o w y c h k o b ie ty w y ra ża jąc y ch si<; ,ve w zroście masy (sum y) posagow ej a ograniczeniem istn iejące g o h ipotetycznie w czasach daw ­ niejszych p ra w a sw obodnego w y b o ru m ęża.

C z y te ln ik a z a in te re s u ją fa k ty dotyczące w p ro w a d ze n ia — stopniow o i z du­

żym i op o ram i — c e lib a tu w śró d k le ru polskiego oraz a k c e p ta c ji społecznej, już po zw ycięstw ie za sa d y ce lib a tu , k o n k u b in a tu księży. M ocniej d ałab y się zakw e­

stionow ać te z a J. F l o r c z a k a , że b isk u p i zaw sze p ozostaw ali w sta n ie bez- żennym , gdy sto su n k o w o liczne ź ró d ła św iadczą o czym ś p rzeciw n y m (s. 154).

C iekaw e są u sta le n ia a u to rk i dotyczące w ięzi łączących duchow nych z rodzi­

nam i, z k tó ry c h się w yw odzili, a z n a jd u ją c y c h w y ra z w częstych stosunkow o n iedziałach b r a te rs k ic h lu b n a w e t szerszych. N ależy to p o d k reślić ty m bardziej, że a u to rk a sto i n a stan o w isk u , że n ie d zia ł szlach eck i w X IV —X V stu lec iu był z jaw isk iem n ie trw a ły m i raczej m a rg in aln y m . P rz e c iw sta w ia się ona poglądo­

w i o pow szechności tej fo rm y dzierżen ia ziem i. W ydaje się, że p ra w d a leży bliżej śro d k a, b o w sp ó ln o ty niedzielne, n ie n a próżno zw ane w średniow iecznej F ra n c ji com m unautés tacites, zn ajd o w ały w y ra z w a k ta c h n ajczęściej wtedy, gdy dochodziło do działów lu b w ybuchł sp ó r m iędzy u cz estn ik am i niedziału.

O dm iennie niż B. W a l d o , a u to rk a k sią żk i o nied ziale szlacheckim w polskim śred n io w ieczu (1967), w edług k tó re j n iedział p o w sta w a ł z chw ilą u ro d ze n ia syna, M. K oczerska o g ran ic za n ie d zia ł ojcow ski do ojca pozostającego w w spólnocie m a ją tk o w e j z dorosłym i synam i. U jęcie ta k ie w y d aje się m e ry to ry c zn ie słuszne.

T ru d n o je d n a k zgodzić się z au to rk ą , g d y p ro b le m negatyw nego sto su n k u sta­

tu tó w K az im ie rz a W ielkiego do n ie d zia łu sp ro w ad za do tego, że ustaw odaw cy chodziło o in d y w id u a liz ac ję odpow iedzialności, k tó ra w n iedziale ro z k ła d a ła się na w szy stk ich członków w spólnoty. P ro b le m b ył szerszy i w ęzłow ą w nim rolę o d g ry w ała s p r a w a in d y w id u a liz ac ji w łasności, zgodna z p rocesem rozwoju gospodarki to w aro w o -p ien ię żn e j. Z nalazło to m .in. w yraz w u m ocnieniu indyw i­

d u aln ej w łasności ojca, rów nież kosztem dorosłych synów . G dy o w spółodpow ie­

dzialności m ow a, nie w y d aje m i się n ajszczęśliw sze rozróżnienie, że „współod­

pow iedzialność w y n ik a ła nie ty le z fa k tu n ie d zia łu m a jątk o w eg o i w łasności w spólnej ręk i, ile z m ieszk an ia pod w sp ó ln y m dachem , na je d n y m Chlebie i p ro w a d ze n ia w spólnej g o sp o d a rk i” (s. 108). T ak ie p rze ciw sta w ien ie wspólnego g o sp o d aro w an ia i z a m ieszk an ia od w łasności pospólnej rę k i w y d a je się — zw łaszcza w w a ru n k a c h ów czesnych — d alek o idącym fo rm alizm em ro z ry w a ją ­ cym n a tu ra ln ą w spólnotę gospodarow ania, k o n su m p c ji i w ład a n ia w spólnoty

__________ T

S Tamże, s. 185—7.

(4)

rodzinnej. W arto tu zw rócić uw agą, że o bow iązek służby w ojskow ej sp rzy ja ł, gdy chodzi o ubogą szlachtę, u trz y m y w a n iu się niedziału. T ak np. w odpo­

wiedzi n a p ro śb y szlach ty p odlaskiej n a se jm ie w ile ń sk im z 1566 r. Z y g m u n t August stw ie rd z a, że „m ając tę w iadom ość, iż sz lac h ta uboga tych trze ch p o w ia­

tów [m ielnickiego, bielskiego i drohickiego] po trzy d zieści i. po czterdzieści w je d n y m im ien iu sk ła d a ją c się n a je d e n koń m iędzy sobą, w y p ra w u ją c je d e n z dziesięci w łók; n a co m u w y p ra w ę d aw a ją pieniężną, te d y on szlachcic, n a którego kolej p rzy jd z ie, b ęd ą c n ied o stateczn y m , z a oną w y p ra w ę m u si sobie kupić klacze, siodło, su k n ie etc ” 3.

R ozrodzona sz la c h ta n a P o d lasiu sk olonizow anym przez M azurów tw o rzy ­ ła — ja k w id ać — rozrodzone niedziały, skoro odnosił się do nich przep is I S ta tu tu L itew skiego z 1529 r., k tó ry n ak a z y w a ł w szy stk iej szlachcie, n a w e t nie m ającej po ddanych, sta w a ć osobiście, czyniąc w y ją te k . ty lk o dla b ra c i n ie ­ dzielnej, gdzie ty lk o hodniejszyj z im ienia ich sum iestnoho odin m ajet w ojnu służiti (rozdz. I I, a rt. w stępny). P o d o b n ie b yło n a M azow szu, a m oże i w części ziem ru sk ic h K orony.

M a ra c ję a u to rk a , że n a jb a rd z ie j rozpow szechnioną fo rm ą w polskim ś ro ­ dow isku szlacheckim późnego średniow iecza b y ła m a ła rodzina, a w ielo letn ie trw a n ie niedziału, czasem w ciągu k ilk u pokoleń było rzadszą — choć n ie m arginesow ą (tak n a s. 109) — fo rm ą życia rodzinnego. Dużo bard ziej rozp o w ­ szechniony był tr w a ły niedział w W. Ks. L itew skim . Je d n ą z przyczyn ty c h różnic był — sąd zę — w p ły w p ra w a niem ieckiego odpow iadającego ro zw in ię te j gospodarce to w aro w o -p ien ię żn e j. Ich w y ra ze m b y ł m odel o rg an izacji w iejsk ie j z so łty sem n a czele sta n o w iąc ej zg ru p o w an ie m ałych ro d zin gospo d aru jący cn indyw idualnie, a p o d p o rząd k o w an ej rów n ież m a łej ro dzinie p a n a feu d a ln eg o — szlachcica. N a te re n ie, gdzie p raw o niem ieck ie docierało słabo nie w p ły w ają c na u k ła d sto su n k ó w n a wsi, ro zro d zo n a d ro b n a sz la c h ta — ja k na M azow szu czy P o d lasiu — zachow yw ała n a d a l d aw n e fo rm y o rg a n iz a c ji g o spodarczej i społecznej p re fe ru ją c e j niedziały, w ięc i u trz y m y w a n ie się w ielkich rodzin oraz pochodnych w sto s u n k u do nich p a tro n im ii (rodów gniazdow ych). J a k stą d w ynika nie sa m a p rzy n ależn o ść stanow a, ale ró w n ież różnice w arstw o w e i r e ­ gionalne o d g ry w a ły isto tn ą, czasem d ec y d u ją cą ro lę w u k sz ta łto w a n iu o k reślo ­ nego m odelu ro dziny.

W różnych g ru p a c h społecznych ro z m a ite czynniki w pływ ały n a trw a ło ść niedziału. A u to rk a p o d n o si istn ie n ie częstych nied ziałó w w śro d o w isk u m a g ­ nackim , k tó re u ła tw ia ły „zachow anie zdobytej p otęgi m a ją tk o w e j i znaczenia politycznego” sp e łn ia ją c fu n k c ję p óźniejszych o rd y n ac ji (s. 103). N ajd a le j w ięc w k ie ru n k u in d y w id u a liz a c ji w łasności p o su n ę ła się n a jb a rd z ie j d y n am icz n a gospodarczo i społecznie ś re d n ia szlachta. J a k w y n ik a z u sta le ń M. K oczerskiej tzw. trze ciz n a b yła znacznie bard ziej rozpow szechniona niżby to w y n ik ało ze stu d iu m Z. R y m a s z e w s k i e g o , w edług k tó reg o b y ła ona w P olsce XV w . zjaw iskiem raczej s p o ra d y c z n y m 4.

D użą uw agę p ośw ięciła M. K o czersk a sta n o w isk u p ra w n e m u w dow y. P rz y ­ znam y je j ra c ję , gdy w b re w B. L e s i ń s k i e m u tw ie rd z i, że ch rz eśc ija ń stw o przyniosło p olepszenie pozycji społecznej w dow y i — do d ajm y — ko b iety w ogó­

le. W sp ra w ie tzw . sto lc a w dow iego a u to rk a p o d k re śla , że choć s ta tu ty m iały ten d en c ję o g ran ic ze n ia s ta n u p o sia d an ia w dow y do dó b r o p raw nych, w p r a k ­ tyce u trz y m a ła się zasada, że w dow a p o zo staw a ła w d zierżeniu całości d ó b r m ężow skich aż do ponow nego zam ążpójścia. Z n a n y te n pog ląd a u to rk a w s p a rła

3 R u s s k a ja I s t o r ic z e s k a j a B ib lio t e k a t. X X V , P ie t r o g r a d 1917, s . 191.

4 z . R y m a s z e w s k i, T r z e c i z n a w ś w i e t l e ź r ó d e ł p o l s k i c h X I V i X V I w i e k u , ,,Z e s z y t y N a u k o w e U L ” , N a u k i h u m .- s p o ł., s e r ia I, z e s z . 47, 1966, s. 123—138.

(5)

480

R E C E N Z JE

now ym obfity m m a te ria łe m dow odow ym . Z ak w e stio n o w ała jednocześnie nader w ątpliw ą tezę St. R om ana o rzekom o w iększych u p raw n ie n ia c h m ajątkow ych w dow y niż w dow ca, co — do d ajm y — p ozostaw ało w sprzeczności z całokształ­

tem sy stem u p raw n eg o uprzyw ilejo w u jąceg o m ężczyznę.

G dy chodzi o dzieci n ie ślu b n e to zb ad an e p rzez a u to rk ę źródła nie pozw alają stw ie rd z ić sto so w a n ia w p ra k ty c e XV w iek u zanalizow anego przez J. M a t u ­ s z e w s k i e g o p rze p isu uznającego za n ie p ra w e dzieci zrodzone z byłą na­

łożnicą po ślubie. Z asa d a ta sfo rm u ło w an a w u sta w ac h drugiej połow y XVI—

—X V II w. de illegitim a prole (w śla d za „Z w ierciad łem sa sk im ”) stopniowo ty lk o to ro w a ła sobie drogę w szlacheckiej św iadom ości p ra w n e j. M. Koczerska w yp o w iad a pogląd, że n e g a ty w n y sto su n e k do dzieci n ie p ra w y ch w y n ik a ł nie ty lk o z fa k tu , że pochodziły one ze zw iązków p rze k ra cza ją cy c h najczęściej b a rie ry sta n o w e i — szerzej — społeczne, z a g ra ż a ją c le g aln y m dzieciom , ale rów nież z n a g a n n e j oceny sto su n k ó w pozam ałżeńskich, n a jsiln ie jsz e j wśród

zaw sze n a jb a rd z ie j p rzy w iązan y ch do p a n u ją c y c h w zorców m o ra ln y c h i obycza­

jow ych w a rs tw śred n ich , w ięc te ż i śre d n ie j szlach ty . U dołu d ra b in y społecz­

nej pro b lem tra c ił n a ostrości, a g ru p y sto jąc e n a górnych je j szczeblach uważały się za u p ra w n io n e do sp ecjaln y ch — i w za k re sie w ym ogów m o raln o ści społecz­

nej — w zględów .

W a rto t u dodać, że szczególnie u p rz y w ile jo w a n e m iejsce — n ie ty lk o w Pol­

sce — za jm o w ały dzieci p o zam ałżeń sk ie w ładców . W ystarczy p rzypom nieć synów K az im ie rz a W ielkiego, k tó ry c h sz lac h ec tw a n ie podw ażano, choć zakw estiono­

w ano posiadłości za p isa n e im p rze z zm arłego k ró la . P ozam ałżeń sk i sy n Zygm un­

ta I S tareg o , ty tu łu ją c y się „ J a n z k sią ż ą t lite w sk ic h ”, o siągnął w młodym w ie k u godność b isk u p a w ileńskiego a ry ch ło i arc y b isk u p a gnieźnieńskiegc, m im o że p ra w o kano n iczn e w zb ran iało dzieciom z n iepraw ego łoża d ostępu do s ta n u duchow nego. R ów nież pozam ałżeński syn m a g n a ta , k o rz y sta ją c y z pro­

te k c ji rodzica, z n a jd o w ał — ja k pośw iadcza choćby N ek a n d a T re p k a — n a ogół m iejsce w sta n ie szlacheckim , co p ra w d a z re g u ły n a niższym niż ojciec szcze­

b lu społecznym .

Nie w szystkie tezy a u to rk i są je d n ak o w o m ocno podbudow ane. T ak pogląd je j, że w średniow ieczu có rk i dziedziczyły n a ró w n i z sy n a m i w dob rach ojczys­

ty c h a w p ro w ad zen ie tzw. czw arcizny (X V II—X V III w.) oznaczało pogorszenie sta n o w isk a p raw n eg o k obiet, idzie n az b y t daleko, bo p rz y p a d k i nieustalonej i rozbieżnej n ie ra z p r a k ty k i nie d ają p o d sta w do tego ro d z a ju g en e raliz ac ji.

P o w ażn e w ątpliw ości budzą u ję cia dotyczące opieki nad n ie letn im i po śm ie rc i ojca. A u to rk a ak c en tu je, że k re w n i m ęscy w chodząc w p ra w a o pieku­

nów o d b ie ra li dzieci m atce, p o zb a w iając ją w p ły w u na ich w ychow anie (s. 125, 191 n.). Ź ró d ła b y n a jm n ie j nie p o tw ie rd z a ją pow szechności tej p ra k ty k i. Były to w y p ad k i sporadyczne, p ow odujące sp o ry , po k tó ry c h pozostały zap isk i w księ­

gach sądow ych. N ato m iast re g u łą było, że dzieci p ozostaw ały p rzy m atce-w dow ie, a fu n k c je o p ie k u n a p rzy b ran e g o spośród k rew n y ch m ęskich ogran iczały się do asy sty w dow ie w dokon y w an iu ak tó w p ra w n y c h lu b o b ro n y je j i dzieci w razie potrzeby. A u to rk a pośw ięca w iele m ie jsc a om ów ieniu sam odzielnej pozycji wdo­

wy, n iedziałow i m a tk i z sy n am i, in s ty tu c ji tzw . sto lca w dow iego, zapew niającego w dow ie dożyw otnie u ży tk o w a n ie całości dóbr. W szystko to p o zo staje w sprzecz­

ności v. te z ą o o d b ie ra n iu opieki n a d dziećm i — w ięc i ich m a ją tk ie m — m atce po śm ierci m ęża.

Zw rócić te ż w y p ad a uw agę n a sprzeczność m iędzy te zą „o u trzy m y w a­

n iu się społecznego zw yczaju pozo staw ien ia w dow y w całych d o b rach m ężow­

skich lu b części przew y ższającej o p ra w ę ” (s. 177) i sfo rm u ło w an y m nieco dalej tw ierd zen iem , że [u ż p rze d s ta tu te m w a re c k im (1423) „zw yczaj p ozostaw iania w dow y w całym m a ją tk u m ężow skim n ie b y ł p ow szechny”, co p otw ierd zają

(6)

sądow e w y ro k i o g ran ic z a ją c e u p ra w n ie n ia m a ją tk o w e w dow y (s. 179). I tu ta j a u to rk a z n a jd u je się w rozterce, k tó ra p ro w a d zi do sprzecznych uogólnień.

W ynikają one — ja k ro zu m iem — z chw iejności p ra k ty k i, je j różnic re g io n a l­

nych. M yślę, że g d y b y a u to rk a w te n sposób p o d ję ła an a liz ę zapisek i sp ró b o ­ w ała w szczególności p rześledzić ja k i n u r t w p ra k ty c e je s t — lu b s ta je się — dom inujący w d a n y m czasie i regionie, u n ik n ę ła b y d ez o rien tu jący ch cz y teln ik a sform ułow ań.

W tra k c ie p ra c y M. K o czersk a p o zo staw ała s ta le pod nacisk iem źró d eł p ro ­ w eniencji p raw n ic zej, stan o w iący ch ogrom ną w iększość ro zporządzalnego m a ­ teriału, a ta k ż e lite r a tu r y , k tó r a w te j dziedzinie pochodzi głów nie spod p ió ra h istoryków p ra w a . M im o to p o d ję ła św iadom y w y siłe k w y jśc ia 'p o za s fe rę h is to - ry czn o -p raw n ą. W g ran ic ac h zd ete rm in o w a n y ch przez s ta n b a d a ń a u to rk a s ta r a się w yeksponow ać a s p e k ty k ulturo w o -so cjo lo g iczn e b ad a n e j p ro b lem aty k i. W ty m celu w y k o rz y sta ła p o d sta w o w ą lite r a tu r ę socjologiczną, u w zględniła te ż d o ro b ek antropologii k u ltu r a ln e j (w szczególności C la u d e L é v y -S t r a u s s a), sięgnęła do m a te ria łó w e tn o g raficzn y ch , s ta ra ją c się przezw yciężyć je d n o stro n n o ści j u r y - dyzmu. Z a ry so w ała w ięc zag ad n ien ia obyczajow ości, s tr u k tu r społecznych w ich odniesieniu do m a łż e ń stw a i rodziny, w reszcie sp o ro s p ra w dotyczących ideologii rodziny. W szystkie te a s p e k ty p o z a p ra w n e w n ie w ielk im ty lk o sto p n iu b y ły dotąd p rze d m io te m b ad a ń . J e s t zasługą a u to rk i, że je dostrzegła i je ś li n a w e t nie zaw sze m ogła zaproponow ać odpow iedź n a p o sta w io n e przez siebie p y ta n ia , to zrobiła w iele d la sfo rm u ło w an ia ich k w estio n ariu sz a.

Z ak res p ra c y M. K oczerskiej je s t b ard z o szero k i. K ażd y rozdział o b e jm u je tem atykę je d n e j lu b n aw e t p a r u m onografii, z k tó ry c h n ie k tó re s ta n o w ią ju ż od la t f u n d a m e n ta ln ą lite r a tu r ę p rze d m io tu . T a k o b sz ern y te m a t u zasad n io n y jest dążeniem do u k a z a n ia elem en tó w ro d zin y sz lacheckiej w ich w zajem n y m pow iązaniu, u w y d a tn ia ją c y m jedno cześn ie cechy fu n k c jo n a ln e rodziny. T em ate m do osobnej p ra c y b y ły b y re la c je pom iędzy m a łą ro d z in ą a rodem szlach eck im i to zarów no rodem h era ld y cz n y m , ja k i ro d em gniazdow ym dro b n ej szlachty.

Z różnicow anie w e w n ą trz sta n u szlacheckiego zn a jd z ie tu odbicie w sto p n iu ży­

wotności s tr u k tu r k rew n ia czy c h czy q u a si-k re w n ia c z y c h . N ieprzypadkow o ś r e d ­ nia sz lac h ta, n a jb a rd z ie j w y em an cy p o w an a z w ięzów krew n iaczy ch , o d g ry w a ła najw iększą rolę w k sz ta łto w a n iu się w ięzi te ry to ria ln e j, gdzie „ p a n a m i-b ra ć m i”

byli uczestnicy se jm ik u ziem skiego. A u to rk a tr a f n ie p o d k reśla rozszerzan ie się pojęć p o k re w ie ń stw a n a w spó ln o tę sta n o w ą. N iem ało ta k ic h spostrzeżeń św ia d ­ czących o b y stro śc i o b se rw ac ji zw iększa w arto ść książki, stan o w iącej p ró b ę całościowego sp o jrz e n ia n a p ro b le m a ty k ę , k tó rą a u to rk a odw ażnie podjęła.

Juliusz Bardach

J a ro s la v K a s p a r , Üvod do novovëké latinské paleografie se zvlâStnim zfetelem к ćeskym zem im , S tâ tn i P edag o g ick é N a k la d a te lstv i, P ra h a [1975], s. 348.

A u to r p re z e n to w a n e j p ra c y je s t zn a n y n a g ru n cie h isto rio g ra fii czeskiej i p o d ejm o w an ia od la t p ro b le m a ty k i d ziejów p ism a now ożytnego. Jeg o stu d iu m Poświęcone n o m e n k la tu rz e o k re śla ją c e j ró żn o ro d n e g a tu n k i p ism a, c h a ra k te ry ­ zujące się p ro s to tą propozycji, w zbudziło żyw ą d y sk u sję, k tó re j e c h a d o cierały i do naszy ch czasopism . H isto rio g ra fia czeska, obok an g ielsk iej, m a sw ój o rygi­

nalny d o ro b ek w z a k re sie b a d a ń n a d d zie ja m i pism now ożytnych. N ie s ą one

Cytaty

Powiązane dokumenty

Studia na Uniwersytecie Kopenhaskim w instytucie profesora Hjemsleva i Diderichsena pozwoliły mu poznać nie tylko język duński i szwedzki, lecz również norweski, islandzki,

We wszystkich epokach działałności Kołłątaja spotykały go potwarz i oszczerstwo, ucisk i prześladowanie. Raz tylko, gdy zwyciężyła spraw a dobra, gdy

Ksiądz profesor doktor habilitowany Marian Pastuszko, kierow- nik Katedry Prawa o Sakramentach urodził się w dniu 1 sierpnia 1928 roku w Janaszowie koło Kielc.. Po

− For articles in journals: surname and initials of the author(s), year of publication in parenthesis, title of the work in italics, full-stop, place of publication, comma,

The Baltic Institute of Logistic headquartered in Słupsk (when established) will provide the necessary scientific expertise (think tank) and will play the coordinating role

The germs of national identity professional music naturally and organically grown on the grounds of the aesthetic needs of the people of the so-called third state, the

Two kinds of fluid systems have been used: elastic model fluids with a constant viscosity dispersed in a Newtonian matrix are described in section VI.4.1 and in section VI.4.2

Students were struggling with the complexity of many layers of and many types of stories and how to turn these into spatial designs.&#34;' I n general, two different