• Nie Znaleziono Wyników

Listy rodzinne Zygmunta Padlewskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Listy rodzinne Zygmunta Padlewskiego"

Copied!
25
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

M A T E R I A Ł Y

STEFAN KIENIEWICZ

Listy rodzinne Zygmunta Padlewskiego

Podniszczona koperta dużego formatu nosi następujący napis: „Listy ś.p. Zygmunta Padlewskiego, rozstrzelanego w Płocku za udział w pow­

staniu 1863 roku. Po mojej śmierci proszę, aby któremu z moich dzieci te listy się dostały, przechowywane były jak relikwie. Antonina Pad- lewska Podhorska, siostra Zygmunta”.

Antonina Podhorska była najmłodszym z sześciorga dzieci Władysława Padlewskiego i Judyty z Potockich. Żyła aż do 1918 roku; pamiątki ro­

dzinne dostały się po niej w spadku do rąk córki Konstancji, urodzonej dopiero w 1883 roku, zamężnej za Henrykiem Uziembłą. Małżeństwo to było bezdzietne; ona zmarła w 1945, on w 1949 roku. Konstancja Uziembło przekazała testamentem listy rodzinne Padlewskich najmłodszej siostrze swego męża (ur. 1891), Zofii z Uziembłów Suffczyńskiej. Żyjąca po dziś dzień właścicielka tych dokumentów reprezentuje tym samym następne pokolenie po bohaterze powstania styczniowego ...

Listów Zygmunta mamy w tej kolekcji 1 8 i. Większość ich, miano­

wicie 15 (w tym jeden uszkodzony) pisanych jest do rodziców w latach 1856— 1860, gdy autor służył wojskowo w Petersburgu, rodzice zaś prze­

bywali w majątku swym na Ukrainie. Jedyny wcześniejszy liścik, dato­

wany 13 czerwca 1852, jest wierszowaną laurką imieninową, przeznaczoną dla ciotki Antoniny z Potockich Łagowskiej. Pomijamy w tym wydaw­

nictwie ów żartobliwy utwór 17-letniego poety-amatora. Dwa listy są późniejsze, z 1862 roku: jeden adresowany do brata, Romana Padlewskie­

go, drugi do wujenki, Klementyny z Krajewskich Potockiej. Ponadto ko­

perta zawiera dwa odnoszące się do Zygmunta listy jego ojca: jeden pi- tsany do żony w 1855 r., drugi do wzmiankowanego już Romana Padlèw-

skiego w 1862 r. Oba te pisma uwzględniamy w komentarzu.

Przeznaczony przez rodziców do zawodowej służby w wojsku carskim, jak tylu innych przedstawicieli ziemiańskiej młodzieży na kresach, Zyg­

munt Padlewski w 1855 r. został oddany do Konstantynowskiego Korpusu Kadetów w Petersburgu. Po ukończeniu go w czerwcu 1858 r. wstąpił na służbę w randze praporszczyka do gatczyńskiego pułku strzelców gwardii, zdając równocześnie egzamin do Akademii Artyleryjskiej w Petersburgu.

Ukończył ją po dwu latach, po czym został przeniesiony do 8 baterii arty­

lerii konnej gwardii, konsystującej w Nowogrodzie. Wziął urlop zagra­

niczny latem 1861 r. aby poświęcić' się przygotowaniom powstańczym emigracji polskiej w Paryżu. O sześcioletnim jego pobycie w Petersburgu

1 W te jż e k o le k c ji ro d z in n e j z n a jd u ją się lis ty W ład y sław a P ad lew sk ieg o do żony, p isa n e w la ta c h 1833— 1863, w 'tym listy к C y ta d e li k ijo w sk ie j, w k tó re j ojciec Z ygm unta b y ł w ięziony z a udział w p o w sta n iu i gdzie zo stał ro zstrz ela n y , w 6 m ie ­ sięcy po synu. K o re sp o n d en c ja ta będzie p rze d m io te m osobnej p u b lik a cji.

P R Z E G L Ą D H IS T O R Y C Z N Y , TO M L X V II, 197«, z e s z . 2.

(3)

wiadomo było dotąd bardzo m ało2. Wiedzieliśmy, że Padlewski należał do tajnej organizacji oficerskiej, której przewodniczyli Z. Sierakowski i J. Dąbrowski, ale o charakterze owego udziału właściwie po dziś dzień niewiele umiemy powiedzieć3. Korespondencja publikowana poniżej nic też nie wnosi do tego tematu. Rzecz zrozumiała, że w listach nadawanych na pocztę Zygmunt nie dotykał spraw politycznych. Głuchą aluzję do możliwości zaangażowania się w ruchu narodowym odnajdujemy dopiero w liście nr 15, z 14 kwietnia 1860. Jest to odpowiedź na bezpośrednie za­

pytanie ojca — nie da się więc wykluczyć, że już przed tą datą młody Pa­

dlewski nawiązał kontakt z konspiracją.

Ostatnie dwa listy Zygmunta Padlewskiego datowane są z sierpnia i września 1862 r., a więc z okresu, gdy jako agent Komitetu Centralnego Narodowego prowadził za granicą ważne negocjacje z przywódcami ruchu rewolucyjnego rosyjskiego i włoskiego. I o tych sprawach nie ma w na­

szych listach ani słowa; ale uzupełniają nam one luki w ówczesnym iti­

nerarium Zygmunta Padlewskiego oraz rzucają światło na jego nastrój

i postawę. .

Korespondencja ta, jakkolwiek ściśle prywatna, interesuje historyka z dwojakiego względu. Po pierwsze uzupełnia życiorys naszego bohatera, dane o przebiegu jego studiów i środowisku, w jakim się obracał. Po drugie naświetla ona charakter przyszłego działacza KCN, ułatwia zrozumienie późniejszych jego tragicznych losów. Rysuje się w tych listach Zygmunt jako dusza szlachetna, uczuciowa, głęboko przejęta poczuciem obowiązku w stosunku do rodziny i ojczyzny — ale zarazem też jako charakter mięk­

ki, mało zdecydowany, ulegający zmiennym wpływom i nastrojom. Czło­

wiek gotów na ofiarę życia i na bohaterską postawę w obliczu śmierci — chyba jednak niezdolny do podejmowania ważkich decyzji, jakie rozstrzy­

gać musi działacz polityczny.

Piętnaście pism z okresu pięciu lat — to oczywiście tylko drobna część tych listów, które Zygmunt wysyłał do domu znad Newy. W listach do­

chowanych mówi się wielokrotnie o innych, które się nie dochowały. Nie posiadamy również odpowiedzi rodziców, wysyłanych do Petersburga z Czerniawki w pow. berdyczowskim. Mamy jedynie list Władysława Padlewskiego do żony Judyty, pisany z Czerniawki 4 grudnia 1855 r., bez­

pośrednio po wyjeździe żony z Ukrainy do Petersburga. Wyjazd ten, jak się zdaje, spowodowało długie milczenie Zygmunta — matka puszczała się w daleką drogę chcąc dowiedzieć się, co się stało z synem oddanym pół roku temu do korpusu kadetów. W związku z tym ojciec pisał, co następuje:

„Napisz mi drobnostkowo o Zygmuncie, jakeś go zastała, jakie wra­

żenie zrobił na tobie, co było powodem jego milczenia, jeżeliś zastała co niepomyślnego, czego uchowaj Boże, napisz mi dokładnie.--- Zygmun­

towi powiedz, że sąd mój o nim, serce dla niego, nadzieje i postępowanie moje nadal, zależy od twojej decyzji, jakeś go zastała, kto on jest, jakie

2 J . S 4 e 11 a -S a w i с к i, Ludzie i w yp a d ki z 1861— 1865 r. t. I, L w ów 1894, s. 72, tw ierdza, iż „żyjąc w P e te rs b u rg u P a d le w sk i dość z d a le k a trz y m a ł się o d to ­ w a rz y stw a polskiego”.

* S to su n k o w o n a jw ię c e j szczegółów z a w ie ra ją z e z n a n ia W. K ossow skiego, o r o ­ szone przez W. A. D j a k o w a w p ra c y zbiorow ej: Rewolucionnaja Rossija i rewo- lucionnaja Polsza, M oskw a 1967. P o r. te ż w y d aw n ic tw o : Współpraca rewolucyjna polsko-rosyjska t . I, M<fs-kwa 1963, s. 284—5, 499. M o n ografia W. K a r b o w s k i e g o Z yg m u n t P adlew ski, W a rsza w a 1969, p o d a je d alszą lite r a tu r ę , sa m a je d n a k p eters­

b u rsk i o k re s ż y d a b o h a te ra o m a w ia skrótow o.

(4)

L IS T Y Z Y G M U N T A P A D L E W S K IE G O

£47

jego dotąd postępowanie, czego się mam nadal po nim spodziewać, boleści lub pociechy. Wtedy do niego napiszę stosownie do okoliczności. Nigdy mu tylko nie zapomnę, że tyle miesięcy, jeżeli bez ważnego powodu, nie pisał”.

I my też dzisiaj nie znamy powodu owego milczenia Zygmunta, gdyż pierwszy dochowany list jego do ojca, powierzony zapewne powracającej do domu matce, w ogóle tej sprawy nie porusza.

P e te rsb u rg 3 stycznia 1856 1 N ajdroższy O jcze D obrodzieju!

N ie m ia łb y m p o trz e b y d ziś p isa ć d o drogiego P a p y , bo M u M am a zapewn®

w szystko o m n ie ja k n a jd o k ła d n ie j rozpow ie, a le są okoliczności, k tó re tru d n o sp a­

m iętać n ie b ęd ą c z ty m osw ojonym , a zatem lepiej to n a p ap ierze w ytłum aczyć.

Rzecz idzie o to, że ja m ogę zostać o ficerem w tym roku, albo jeszcze n a ro k zostać w korp u sie. Z ap e w n e im p ręd z ej, tym lep iej, a le chodzi o to, że ja w olę jeszcze k ilk a l a t zostać w P e te rsb u rg u , niżeli b y ć p o słan y m do Krym iu lu b w głąb Rosji, co m n ie ża d n ą m ia r ą n ie m inie, jeżeli n ie zo stan ę w 3 sp e c ja ln e j k la sie , z k tó re j d alek o m i ła tw ie j będzie w stą p ić do A k ad em ii A rty lerzy sk iej a, niżeli teraz,.

00 w tedy to w stą p ien ie ju ż n ie będzie zależyć od R esw ega [?], ale po p ro etu od tego, jak zdam p ubliczny egzam en, po w tó re że w stąp iw szy do A kadem ii z 3 k la sy m a m praw o liczyć się w g w ard ii, za co bio rę p ó łto ra r a z a w yższą p en sję i -wygrywam 1 ra n g i, co w iele znaczy. N iech się Paipa g w a rd ią n ie p rz e stra sz a , to te p u łk i, do k tó ry ch ja m y ślę w stą p ić b ęd ą c w A k ad em ii, niedrogie, ta k że p rzy m ie rn y ch in te - iresa ch i z p e n s ji m o ż n a się u trz y m a ć ja k o ta k o , a le to ty lk o p ó k i ja b ę d ę w A k a - Idem ii, a za raz po w y jśc iu do g w ard y j[sk ie j] a rty le rii w stąpię, jeżeli m i się u d a , a jeżeli nie, to zaw sze b ęd ę się s ta r a ł m ieć m ie jsc e w P e te rsb u rg u , bo 'tu n a oczach to się zaw sze i w ięcej p ieniędzy bierze, i p ręd z ej w górę idzie. M ógłbym jeszcze Iw stąpić do A kad[em ii] In ż y n ie m e j, lu b G eneraln eg o S ztab u , ale to p ra w ie w sz y stk o

jedno, ró żn ic a je s t ty lk o w n a u k a c h w o jen n y ch i m a tem aty c zn y c h , a zatem n ie w iem jeszcze dobrze, k tó rą z nich w yb io rę. W k o ń cu zaś ro k u d o k ła d n ie o ty m napiszę.

P roszę md sw o je zdanie o ty m n ap isać, to ju ż się do niego b ęd ę stosow ać.

T eraz jeszcze o A le k s a n d ry jsk im L ic e u m 2 — to je s t za k ła d p ro w ad zący do cy ­ w iln e j służby w m in is te rs tw a c h ] i a m b a sa d a c h zagranicznych, a p rz y ty m o d b ie ra się b ard z o d o b re w y ch o w an ie i w yszedłszy s ta m tą d b a rd z o ła tw o na kazienny k o s z t pojech ać za gran icę. Co n a jw a ż n ie jsz a to to, że w yszedłszy s ta m tą d zaw sze się o d b ie ra d e b rę m iejsce, a po w tó re, że stu d e n ci tego za k ła d u m ieszka[ją] ta m i zaw sze są n a oku, a zatem p rz y w y k a ją do p o rzą d k u i re g u la rn e g o życia, co stanow i w aż­

n y w a ru n e k d la człow ieka potrzeb u jąceg o całe życie pracow ać. P rz y jm u ją od 12 do- 15 la t i trz y m a ją w zakładzie od 6 do 3 lat.

C a łu ję rąc zk i drogiego P a p y D obrodzieja, n ajp rz y w iąz ań sz y sy n Z y g m u n t Padlewiski

1 B ifO liu m , 20 X 27 c m . W p u b l i k a c j i z m o d e r n i z o w a n o p i s o w n i ą i z n a k i p r z e s t a n k o w e . a D o p is e k u d o łu s t r o n y ; t a k s i ę te r a z n a z y w a j ą o f ic e r s k i e k la s y s z k o ł y a r t y l e r y j s k i e j ] , , a s a m ą s z k o łą s t o p n i o w o k a s u j ą .

* L i c e u m t o m i e ś c iło s i ę w C a r s k im S io le . R o d z i c e Z . P . z a s t a n a w i a l i s ię c z y b y n i e o d d a ć ta m m ł o d s z e g o s y n a R o m a n a . P a r . l i s t y n a s tę p n e .

(5)
(6)
(7)

się zapom nieć mogła, a zatem w sobotę za p ew n e skończę z tym i p a n a m i i oddam ic h 5 do Iw anow a za 600 r. s.

5 octobra. Z atrz y m a łe m się z w y słan iem tego lis tu żeby dać ju ż p e w n ą w iado­

m ość o um ieszczeniu paniczów i dziś dopiero kończę, bo byłem u R um ela i R om ana ju ż w ydobyłem od niego i p o ju trz e, tj. w p o n ied ziałek w iozę do Iw a n o w a i ostatecz­

n ie go ta m o d d aję do 3 k lasy za 600 rs. P o sy łam ra z e m z tym ra c h u n e k Rum ela, k tó ry się zu p ełn ie zgadza z listam i, k tó re on do P a p y pisał, tylk o n ie odciągnięto s ta m tą d tych 30 r u b li, k tó re były posłane raz em z pien ięd zm i n a m oje obm u n d u ro - w anie, bo te były o d d an e paniczom i przez nich strac o n e w czasie m o je j niebytności, nie w iem na ja k i użytek, bo się [nie m ożna] do p y tać ra c h u n k u z tych p ien ięd zy ani od R om ana, an i od E d w a rd a . O prócz tego R u m el za czas o d eg zam en u do dziś zdarł z R om ana 40 rs. ja k to w id ać z ra c h u n k u i z a p ew n e toż sam o uczyni z E dw ardem , k tórego jeszcze nie o d eb ra łem dla przyczyn w y m ie n io n y ch przeze m n ie w poprzedza­

jącym liście, a tym b a rd z ie j że t u je s t p an L e o n a rd S zaszk ie w icz · i te n m i pew nie w skaże, co m a m ro b ić ; z a p ew n e że pom im o jego n iech ęci ta k że będzie za Iw anow em , bo R um elow i płacić 750 ru b li n ie m a d obrej ra c ji.

R a ch u n e k R u m ela posyłam pod stra c h u [s] 7 jednocześnie z ty m listem , dlatego osobno, żeby te n list doszedł pręd zej, bo strac h o w y zapew ne o cały ty d z ień dłużej idzie.

O sobie pow iem tylko, że le k cje za sta łem ju ż zaczęte i stą d m iałem dużo kłopotu.

N adgrody za skończenie k o rp u su nie o d eb ra łem an i ja, an i ta m te n je g o m o ść 8. P ensji ani grosza m i n ie dali za to, że byłem n a u rlo p ie i dopiero w decem brze odbiorę 189 r u b li za Septem ber, o k to b er, now em ber, i deoem ber, a do tego czasu m uszę się ob­

chodzić tym , co m a m z dom u, d ta k m o je p e c e 9 za ja k ic h p a rę tygodni zaczną się ju ż ekspenslować. W szystko źle idzie dotąd, ale n a d z ie ja w Bogu, n ic się n ie m artw ię i proszę ty lk o o z d ro w ie i pom yślność Rodziców, bo m łodzi jesteśm y, n a życie nam w ystarcza, a ja k n a zab aw y n ie m a , to m a ła rzecz, bo n ie n a ty m zależy cel życia.

C a łu ję rąc zk i i nóżk i drogiego P a p y D obro d zieja

n ajp rz y w iąz ań sz y syn Z. P ad le w sk i P roszę m i n a p isa ć ja k n a jd o k ła d n ie j o zd ro w iu M am y, bo b ardzo je ste m o nią niespokojny.

Tychon 10 m ó j ch o ro w ał ta k , że m u siałem go o d d aw a ć do szp itala, ale te ra z już zdrów . Zle jeść robi, ale słucha, to i to ch w a ła Bogu.

Cioci A n to s i11 rą c z k i ca łu ję n ajczu lej. R odzeństw o d o serca przyciskam .

4

[P etersb u rg ] 6 listo p ad a 18561 N ajdrożsi Rodzice D obrodzieje!

T ak o k ro p n ie je ste m za ję ty i służbą, i ro zrac h u n k am i, i o d d aw a n iem w izyt naczelnikom i znajom ym , że w żaden sposób n ie m ogę dziś się ze b rać n a n ap isa­

5 W r a z 2 R o m a n e m P . p r z y b y ł n a s tu d ia d o P e te r s b u r g a m ło d y E d w a r d S z a s z k ie u ń c z .

• L e o n a r d S z a s z k i e w i c z , z i e m i a n i n z U k r a i n y , s t r y j E d w a r d a . P o r . o n im T . B o b r o w - s k i , o p . c i t . t . I , s. 160.

? L i s t e m p o l e c o n y m .

* S p r a w a n ie z n a n a — m o w a j e s t o K o n s t a n t y n o w s k i m K o r p u s i e K a d e t ó w .

» Z ł o t e m o n e t y . io O r d y n a n s .

u A n to n i n a z P o t o c k i c h Ł a g o w s k a . i B if o liu m 13,5 X 20JS c m .

(8)

L IS T Y Z Y G M U N T A P A D L E W S K IE G O

251

nie dużego obszernego lis tu ja k b y to zrobić n ależ ało po p rzyjeździe d o P e te rsb u rg a , bo te ż 'dużo m am d o pow iedzenia, ale żeby czasam i ty m drogich Rodziców n ie w p ra w ić w niesp o k o jn o ść piszę ty lk o re z u lta ty w szystkiego, com zastał.

D ojechałem szczęśliw ie, chociaż długo n ie w y g o d n ie i drogo jechałem . Z astałe m paniczów zdrow ych, R o m an a b ard z o d obrą n o tę m ając eg o w zakładzie, bo się dobrze i uczy, i s p ra w u je , ty lk o dużo p ieniędzy stra c ił w czasie m o je j nieb y tn o ści. M oi naczelnicy n ie b ard z o n a m n ie n a d ą sa n i za m o je spóźnienie się, P ła to n 2 tro c h ę się krzy w i, ale m n ie jsz a o to. L ekcji stra c iłe m ty lk o 3 tygodnie, dopędzać n ie w iele mi p o trzeb a będzie, bo dotąd w szyscy p ró żn o w ali ta k sam o, ja k ja, ty lk o ty le że w P e te rsb u rg u , a ja w dom u, ale te ra z n a serio w szyscy bierzem y się do p racy , a ja k Bóg pozwoli, to dobrze nam pójdzie. R om an ju ż na pew no w m a ju będzie m iał u rlo p do dom u, bo poczciw y d októr ich za k ła d u n a pro śb y Iw a n o w a w y ro b ił mu to u g e n e ra ła u trz y m u ją c , że p rzy jego piersiow ym usposobieniu koniecznie la ­ tem p o trzeb a w olniejszego pow ietrza.

W e śro d ę o b szernie całą m o ją podróż i różne in n e rzeczy opiszę a te n lis t niech służy ty lk o ja k o le k a rstw o u sp o k a jające .

C a łu ję nóżki, rąc zk i je d n e j i d ru g ie j [s] n ajd ro ż szy c h R odziców

n ajp rz y w iąz ań sz y sy n Z y g m u n t P a d le w sk i C ioteczki ręc e ca łu ję n ajcz u lej, ro d zeń stw o do serca przyciskam . Co i ja k ta m L unia? 3

5

[P e te rsb u rg , styczeń 1857] * N ajdroższy O jcze D obrodzieju!

Nie w iem , ja k sobie d a m ra d y z d ziennikiem , o k tó ry m m i P a p a p isa ł z K ijo ­ wa. M yślałem n a d ty m dosyć d łu g o i zd a je m i się, że to rzecz b ard z o tru d n a , ra z - dlatego że na to p o trze b a dużo czasu, a tego te ra z n ie w ie le m i zostaje, po w tó re że

w ielu rzeczy n a p ap ierze oddać n ie m ożna, bo jed en ty lk o J a n J a k ó b 2 sp o w ia d ał się publicznie, a ja b y m n ie m ia ł te j śm iałości. N ie dlatego, żebym m ia ł co u ta ić p rze d Tobą, drogi Ojcze, nie, w szy stk o bym p o w iedział u stn ie i m oże b y m i p o te m lżej było, bo z kim że w ięc ej podzielić się m ogę m oim i m yślam i, a le napisać, zo staw ić na k a w a łk u p a p ie ru i posłać n a pocztę c a łe serce sw o je z n a jb ru d n ie jsz y m i jego kom órkam i, tego bym zrobić n ie m ógł. Z a n a d to m ało m a m n a to c h a ra k te ru . P roszę się tem u nie dziwić, bo choć zbro d n i an i nieuczciw ości n ie popełniłem , je d n ak ż e ulegając w spólnej n a m w szystkim słabości n ie je d n ą p la m k ę n a se rc u zrobiłem . Zresztą to zależy od sposobu w idzenia rzeczy. K to ży je w śród sw oich, życzliw ych sobie osób i p rz y w y k ł z n im i podzielać w szystko z n a jd u ją c w tym ulgę i pociechę, czyjego se rc a k ażde bicie w innych sercach h a rm o n ijn y odgłos z n a jd u je , n a fa ł­

szywą n a w e t n u tę, te n tego n ie pojm ie. O, i ja chciałem m y ślam i się dzielić, i źle na tym w yszedłem , i m o je serce m ocno n ie ra z uderzyło... A le gdzież odgłos, ch y b a ściany m i odpow iedzą. D latego te ż przyzw yczaiłem się żyć w sam y m sobie, n a pozór zim no i sucho, i ta k się do tej fo rm y życia przyzw yczaiłem , że czuję, że gd y ­ bym w ziął pióro do rę k i dlatego żeby się całk iem odsłonić, to bym n ie n a p isa ł

2 C z y n ie P ła u tin ? P o r . n r 15, p r z y p i s 11.

3 s io s t r a Z y g m u n t a L u d w i k a .

i B if o liu m 21 X 27 c m . L i s t , j a k w y n i k a z t r e ś c i , p i s a n y p o n r 4 o r a z p o e g z a m i n a c h p ó l - r o c z n y c h , k t ó r e o d b y w a ł y s i ę w p o c z ą t k u s t y c z n i a ( n r 9).

* R o u s s e a u .

(9)

ani słow a p raw d y , sk ła m a łb y m i potem m u siałb y m się w stydzić p rze d sobą sa­

m ym . C zuję jednakże, że gdybym uczuł tu ż p rz y sobie serce, co by m n ie rozgrzało i w skrzesiło z m ego le ta rg u sercow ego, to m oże bym nie został jtakim . N a ro k to odkładam , potem m oże lep iej będzie. B ędę się s ta ra ł je d n ak ż e w części dopełnić tw ego życzenia, drogi Ojcze, i o ile m i czas i usposobienie pozw oli, o ty le obszernie pisać będę.

Ł atw o zrozum ieć ja k i był m ój stosunek do kolegów w ostatnim ro k u m ego po­

b y tu w korp u sie: z lepszych uczniów w szyscy byli m i nieżyczliw i, a gorsi zupełnie o b o ję tn ie p a trz a li n a to, co się w około n ich działo, a n ie m a ją c co lepszego robić b aw ili się plo tk am i, ta k że ja w iedziałem o w szystkim , co się gadało i robiło. J e d ­ n y m słow em ze czterech, co liczyli n a pierw szeństw o, je d en ty lk o nic nie m ia ł p rze­

ciw m nie, żem m u przeszkodził, a le za to trzech in n y c h ennem is à la mort. Pom im o to w szystkie pozory życzliw ości były ja k n ajściślej zachow ane, ta k że tru d n o było się czegoś dom yślać. Z n ajo m y ch w ca le p ra w ie nie m iałem , byli ty lk o Piotrow scy 1 Szem iotow a 3, ta k że tru d n o było się spodziew ać w ielkich przy jem n o ści n a pierw szy ro k po w yjściu. J e d n a k wyobrażania za w szystko m i stoi. U roiłem sobie ja k ą ś b a ­ jeczn ą eg zystencję (k tó ra dopiero te ra z ta k ą m i się w ydaje) i w róciw szy z u rlopu jeszcze m yślałem , że m i w szystko ja k z p ła tk a pójść pow inno. B yłem w te n m om ent u g en e rała i te n m i obiecał, że p en sję całkiem za czas u rlo p u odbiorę. N a drugi dzień zjaw iłem się w A kadem ii, gdzie się już le k c je od ty g o d n ia były zaczęły i gdzie m nie bardzo czule p rz y w ita li ciesząc się nie z tego, żem p rzy je ch a ł, ale z tego żem się spóźnił i że m oże n ie b ę d ę m ia ł czasu ich dopędzić i w yprzedzić.

R ozpatrzyw szy się w m oich przyszłych p ra c a c h zauw ażyłem , że w istocie dużo przeszli i tru d n o będzie się sp raw ić. N ie tra c ą c je d n a k n ad z ie i w róciłem do dom u żeby się ja k n a jp rę d z e j urząd zić i w ziąć się do pracy . K azałem w szystko pow ym y- w ać, pow yczyszczać i rozpakow ać, a sam poszedłem do R um ela żeby się dow iedzieć co się z p an iczam i dzieje, i tu zastałem w szystko ja k n a jg o rz e j, ja k to ju ż w iadom o, n ie m iałem w ięc czasu w ziąć się do pracy , bo m u siałem ja k n a jp rę d z e j z n im i coś zrobić. Z ty d z ień przeszedł, n im em się do w ied ział, że do k o rp u su nigdzie ich um ieścić nie m ożna i że p o trze b a ich n a d a l zostaw ić w pensjonie, druigi ty d z ie ń na ta rg i z R um elem , trzeci n a ulokow anie u I w a n o w a itd . P o tem T ychon m i zacho­

ro w a ł i leżał ty d zień w dom u i 2 ty g o d n ie w szp italu , przez co m u siałem w łóczyć się po tra k tie ra e h , p ro ch y śc ierać i o nim m yśleć, a z p an iczam i h isto ria tym czasem znow u się rozpoczęła z pow odu listów p. R u m ela do p. Szaszikiew icza4, ta k ż e cale 2 m iesiące do 'Półrocznych egzam enów przeszły ta k im sposobem bez żad n y ch innych w a ria c ji aż dopiero p rzed sam ym i egzam enam i m ogłem się ja k należy od d ać a k a - dem icznym zajęciom . E gzam en półroczny je d n ak ż e poszedł m i dobrze i m oże w in ­ nym raz ie by łb y m k o n te n t i z takiego egizamenu, ale p rz y ciąg ły ch n iepow odze­

n ia ch zdało m i się, że i to ja k n a złość. D ałem w ięc pokój książce n a czas jakiś i postan o w iłem w czasie św ią t się zabaw ić żeby się rozerw ać, bo sta n , w ja k im by łem po ty m pierw szy m półroczu, o k ro p n ie m i dokuczał.

J a k św ię ta p rze p ęd ziłem i com później ro b ił, o ty m n ap iszę obszernie, bo to co d otąd pisałem , w szy stk o ju ż zdaje m i się po ra z d ru g i w m oich listac h się znajduje.

P o w tó rzy łem to ty lk o dlatego, żeby [w] m oich lista c h od dzisiejszej d a ty pisanych zaw rzeć w szystko, co się działo z m o ją osobą.

3 T. B o b r o w s k i , o p . c it. t. X, s. 382, w y m i e n i a w śró d , k o lo n i i p o l s k i e j w P e t e r s b u r g a a d w o k a t a P i o t r o w s k i e g o o r a z u r z ę d n i k a M in i s t e r s t w a F in a n s ó w S z e m io ta .

* A n to n i S z a s z k i e w i c z , z i e m i a n i n z U k r a i n y , g ło ś n y w sto o im c z a s ie „ k r ó l b a ł a g u t ó w ' \ W . L a s o c k i , W s p o m n ie n iA z m o je g o t y c i a t. I, K r a k ó w 1933, s. 52, m ó w i o n im , ź e „ w lS6ł p r z y b y ł d o o b o z u R ó ż y c k i e g o o d d a ł m u s w o ic h t r z e c h s y n ó w i p r a g n ą ł s a m s ta n ą ć w s z e r e g u ” · B y ć m o ż e w ś r ó d o w y c h s y n ó w b y l i E d w a r d S ., k o le g a R o m a n a P a d l e w s k ie g o .

(10)

L IS T Y Z Y G M U N T A P A D L E W S K IE G O 2 5 3

J a k ta m d rogiem u P a p ie poszły k o n tra k ty 5, bo te ra z to podobno ciężko ta k ie rzeczy idą, kry zy s d la o b y w ate li, coś w szyscy sie sk a rż ą i n a rz e k a ją , i podobno n ie p ręd k o m ożna się czegoś lepszego spodziew ać.

Iw a n o w u 200 rs. za R om ana i 150 za E d w ard a, a ro zp isk i odsyłam je d n ą P apie, a d ru g ą p a n u A nto n iem u Szaszkiew iczow i.

R ach u n ek z pieniędzy, k tó re od R um ela odebrałem , taki:

z 578 ru b li, k tó re R um el m i oddał, 470 Iw an o w u

10 za buty, k tó re były robione jeszcze u R um ela, ale przez niego nie zapłacone (po 5 za każdego z paniczów )

10 n a p o d a ru n e k n a im ien in y pand Iw a n o w (po 5 n a każdego z panicz^ów]) 7 za b u ty dla R om ana (robione już z m ego rozkazu)

30 za k u rtec zk i, bo się panicze po o b d zierali okropnie. W szystko 527,, zatem zostaje jeszcze 51 rs., k tó re n a p o trze b y paniczów m ogą zostać, żeby n ie m ieć z Iw a n o ­ w em żad n y ch ra c h u n k ó w , ja k sobie P a p a tego życzy, lu b jeżeli P a p a każe, to m ogę je odesłać.

T ym czasem kończę m ój list, bo ju ż m i p ręd k o p a p ie ru n ie sta n ie i p rzy tym m uszę jeszcze d o S zaszkiew icza dziś pisać a b y m u o d esłać ro zp isk ę Iw anow a.

C a łu ję rąc zk i najdroższego P ap y D obrodzieja, n a jp rz y w ią z a ń sz y syn Z ygm unt P ad le w sk i M ojej n a jd ro ż sze j M ateczki rąc zk i i nóżki ca łu ję . C iotki rąc zk i cału ję. L u n ię serdecznie ściskam , H an ię i Tońcię · także. W szystkim dom ow ym ukłony.

6

[P e tersb u rg , k w iecień 1857]1 N ajdroższy O jcze D obrodzieju!

Ja k k o lw ie k p rę d k o zacz y n ają się m o je egzam ena, m a m je d n a k jeszcze dosyć czasu, żeby n a lis t T w ój, drogi O jcze, odpow iedzieć ja k n a jd o k ła d n ie j, ty m b a r ­ dziej że czuję tego konieczną, n ie o d b itą p otrzebę. N ie czekam n a lis t zapow iedziany mi przez P apę, lecz p ie rw sz y zaczynam bliższą znajom ość i choć kró tk o , ale w ie r­

nie się z a p reze n tu ję . P om im o że te o ria p o stę p o w an ia grun to w n eg o człow ieka dobrze m i w iad o m a n ie u m iem je d n a k ż e w edług n ie j postępow ać, b r a k u je m i w oli i c h a­

r a k te ru , i to je st głów ną w a d ą w e m nie, stą d w szystkie in n e pochodzą, tu zaw sze, zastanow iw szy się n a d sobą, z n a jd u ję źródło w szy stk ich m oich przykrości, a co gorsza w szystkich złych czynności.

N ie tłu m ac zę się t u niczym i ra d b y m się po p raw ić, a le cóż kiedy sam o złe do p o p raw y p rzeszk ad za, bo często nie m am siły pow iedzieć sobie, że będzie tak , a nie inaczej. Bóg m i d a ł zdolności i in n y n a m oim m iejscu w iele by z nich m ó g ł zrobić, a m n ie one słu żą ty lk o do p o k ry cia w rodzonego le n istw a . J a ciągłej, n ie u sta n n ej p rac y n ie ro zu m iem — p ra c u ję zapew ne i ja , bo in aczej cóżbym ro b ił, p ra c u ję dużo naw et, ale nad zw y czaj lek k o i o 'tyle lek k o , o ile ła tw o m i w szy stk o przychodzi,

5 H u c z n e z j a z d y o d b y w a j ą c e s ię w m ie s ią c u s t y c z n i u w K i j o w i e , n a k t ó r y c h z i e m i a û - stu>o o k o l i c z n y c h g u b e r n i z a ł a t w i a ł o s w o j e i n t e r e s y „

e M ło d s z e s i o s t r y Z y g m u n t a : A n n a , p ó ź n i e j z a A u g u s te m R a k o w s k i m , i A n to n i n a , p ó ź n i e j za M ic h a łe m P o d h o r s k im .

i B i f o l i u m 21 X 27 c m . T r e ś ć xuiąźe się z l is t e m p o p r z e d n im w z m i a n k ą o ,,d z i e n n i k u ” , k t ó r e g o p r o w a d z e n i e z a l e c a ł o j c i e c Z y g m u n t o w i . W i e l k a n o c s t a r e g o s t y l u w 1857 r. p r z y p a ­ d a ła 7, n o w e g o 12 k w i e t n i a .

(11)

nigdy nie je ste m ta k za ję ty , żeby m nie n ic od p rac y o d erw ać n ie m ogło, każda n ajm n ie jsza okoliczność ta k m nie rozryw a, i e się n ią uw odzę i nie p am iętam dla­

tego, żebym kied y zro b ił w p rzeciągu pew nego czasu to, oom sobie zam ierzał. Przy ty m w szystkim m am m nóstw o m iłości w łasn ej i przez n ią ludzi sobie narażam . Nie m ów ię o stratn o ści, bo ta od niem ocy c h a ra k te ru pochodzi i za k aż d ą ra z ą czuć m i się d aje ta k , że z niej ła tw iej w y b rn ą ć m ożna, i in n e pom niejsze słabości, bez k tó ry ch nie m a człow ieka n a św iecie i k tó re ty lk o czas lu b dośw iadczenie zniszczyć może. Nie zrozum iałem w ezw an ia P ap y do d zien n ik a , k tó ry pisać m iałem , ale chyba b y m n ie k to u przedził, b o ta k ieg o ro d z a ju pism a, z k tó ry c h się m a czytać n ie to, co w nich n ap isan o , a le tego co je pisał, k oniecznie p ra w d y p o trze b u ją, i p rzy tym całej p raw d y , n ie w fo rm ie opow iad an ia obleczonej, a le goło p o w iedzianej, bez w zględu n a w rażen ie, ja k ie zrobić może. Może j a się i m ylę, a le ta k ie je s t m oje 0 tym rozum ienie.

Co się tyczy m oich z a ję ć akadem icznych, to te n ie są jeszcze w złym stanie 1 m a m nadzieję, że w szystko, co się d a sta m tą d w yciągnąć, m n ie n ie m inie, w yje­

chać zaś za g ra n ic ę n a kazdemny k o sz t m ógłbym ty lk o zostaw szy p rzy A kadem ii profesorem , ale ta k i u rz ą d niew iele n a przyszłość obiecu je i dlatego ja o nim nie chciałbym m yśleć. W olałbym p rzejść jeszcze przez A k ad em ię G eneralnego S ztabu i na tym podobno się skończy. F u ndusze m oje zu pełnie m nie w y sta rc z a ją na moje konieczne potrzeby. N ie będę kłam ał, że zaw sze ta k jest, bo często gołym siaduję i te ra z n aw e t ta k jest, ale to z m o je j w łasn ej w in y i n a to się n ie usk arżam . Jak ty lk o w ięcej stracę, ja k potrzeb a, to potem n ie m am , to ta k a n a tu ra ln a rzecz i ta k od siebie zależy, że n ie m a co nad tym się rozw odzić.

P rzeszłe św ię ta 2 p rzepędziłem n ad m oje środki, za to te ra z p o k u tu ję i na W iel­

kanoc oprócz w izy t z pow ięszow aniem ś[w ią]t u naczeln ik ó w znajom ych i u Dworu (z obow iązku) nigdzie nie byłem i do m a ja rów n ież sk ro m n ie żyć m uszę. Z Tycho- n em żyjem y sobie po p rzy ja cie lsk u i podobno żem go b ard z o rozpuścił, ale za to szacu n ek jego p ozyskałem i choć czasam i po 3 dni p ro ch ó w nie ściera, za to cza­

sem ja k m u p rzy jd z ie koncept, to żeby m i 2 złote oszczędzić sam m y je podłogę m ów iąc, że ja „czort w ie za co p ła cę” .

P anicze są w te j chw ili u m nie, św ię tu ją sobie, chociaż n iezb y t wesoło, bo ja do n a u k i pędzę, dobrze się uczą. T eraz Iw a n o w z n ic h b ard z o k o n te n t, a ja i z nich, i z niego, bo dop raw d y że znacznie sk o rzy stali. E d w a rd je d n ak ż e b ardzo m n ie nie cieszy, o ile R om an dobre, słodkie ii sym patyczne dziecko, o tyle 'tam ten nieznośny, nie m a chw ili, żeby czegoś n ie sk łam ał, zaw sze m a coś do pow iedzenia, udaje su fiza n ta , g órne i bez sensu listy pisze d o rodziców , m a p a sję do w łóczenia się po m ieście, ale ja nigdzie bez siebie n ie puszczam , u d a je p rzed e m ną, że dobrze żyje z R om anem , a "w p en sjo n ie k o rzy sta ją c z jego d elik atn o ści w szystko ro b i i gada, co tylko m u m oże zrobić p rzykrość. W iele ra z y m ów iłem m u, że ta k ie kłam liw e ży­

cie do niczego nie doprow adzi, ale o n z a m ia st u słu c h a n ia ra d y n a d y m a się, lub p o w ia d a m i, że je m u się zd a je , że tru d n o być lepszym od niego i że m n ie się tylko zdaje, że to źle, i przy ty m bardzo niepoczciw y, o k aż d y m m a coś złego do pow ie­

dzenia itd .

P roszę p rzy p o m n ieć p a n u A nto n iem u , że 'term in w y p ła ty za E d w a rd a je s t 1 m a­

ja i że p o trze b a n a 2 ty godnie p rz y n a jm n ie j p rz e d te m o ty m pom yśleć, t j. w ysłać, bo przeszłą ra z ą o 3 d n i się spóźnił, a ja m u sia łe m z a to przed Iw anow em poczer­

w ienić. Na 26' k w ie tn ia p rzy n a jm n ie j p ie n iąd z e po w in n y być tu , bo ja -nie zawsze w ten m o m en t m am czas odebrać.

C a łu ję nó żk i T w oje, drogi m ój Ojcze, i listu cz ek a m niecierpliw ie. Tw ój nad życie k o ch a ją cy syn

, Z y g m u n t P ad le w sk i

2 B o ż e g o N a r o d z e n ia .

(12)

L IS T Y Z Y G M U N T A P A D L E W S K IE G O

255

N ajdroższej M atki nóżki cału ję. C ałą ro d zin ą do serca przyciskam . C iotki rąc zk i całuję.

17

[P etersb u rg , lipiec 1857] 1 N ajdroższy O jcze D obrodzieju!

N iedaw no pisałem do dom u dość obszernie, a te ra z nie m am czasu, bo n a ty c h ­ m ia st w yjeżdżam n a 2 dni n a O chtę do p ro ch o w n i n a p a r ę dni [s]. Śpieszę p o k o ń ­ czyć co p ręd zej m o je le tn ie zajęcia, żeby n a ja k i m iesiąc do dom u zajechać, bo b a r ­ dzo bym chciał być n a w eselu L u n i 2. Je d n o co m n ie te ra z w strzy m u je, to egzam en paniczów , k tó ry 4 a u g u s ta się zaczyna, a 14 się kończy. N ie m ogę za te m w y jec h ać nie będąc pew ny, że d o b rze to im poszło. I ta k , jeżeli pan icze dobrze zdad zą eg - zam en, jeżeli m i fin a n só w sta n ie i jeżeli n a k o n iec w yzdrow ieję od czyraków , co m nie nielitOŚciwie cd m iesiąca ju ż p rz e śla d u ją , ta k że z n im i n a p e r e k ła d n e j3 jech ać bym nie m ógł, to 15 a u g u s ta w y ru szam stą d , a n a 22 lu b 23 b ęd ę w C zerniaw oe. D aj Boże, żeby to m i się udało, a je s t w szelkie podobieństw o, bo te 3 w a ru n k i, k tó re w yżej pom ieniłem , łatw o m ogą być urzeczyw istnione, tym b a rd z iej że le k cje n a 2 k u rsie A kadem ii za czy n ają się d o p ie ro 1 o k to b ra, a zatem m am cały m iesiąc cza­

su, eo ja m ów ię! 6 tygodni.

P rz y ty m , g d ybym się n ie b ał, żeby C iotka d o p raw d y , ja k to sa m a pow iada, z rozum em się nie pożegnała, to b y m pow iedział, że m a m m a l u s i e ń k ą n a d z i e - j ę, raczej c i e ń n a d z i e i 3, że R om an jeżeli dobrze, ale dobrze zd a egzam en, tc go Ł a w n o w s k i4 ta k ż e n a m ie sią c zw olni, bo u nich w ty m ro k u egzam en w czesny, a k u rs zacznie się późno, ta k że b ęd ą m ieli ze 3 ty g o d n ie w ak a cji, a tydzień g en e rał m oże m u i sfolguje, a m n ie to p r a w i e 1» n a pew no m ożna się spodziew ać.

B ardzo a b ard z o d zięk u ję P ap ie i M am ie za p rze słan e m i pieniądze, bo nig d y m ich w ięcej ja k w tej chw ili nie p o trzeb o w ał po różnych w y p ad k a ch , co m n ie spotkały.

To stra ta , to choroby, to n ie w iem ju ż oo takiego.

O fu trz e d la L u n i pom im o całych chęci odpow iedzieć nic n ie m ogę w te j chw ili, bo chociaż byłem w ró żn y c h m ag azy n ach i w idziałem w iele f u te r, ale ta k się nic n a tym n ie znam , że n ie śm iem dać stałej odpow iedzi, ale za p a rę dni zobaczę się z p an ią Szem iot, k tó ra się m u si znać n a tym , to odpow iem n aty ch m iast. T eraz m ogę ty lk o upew nić, bo w szyscy m i to m ów ią, że za 300 ru b li p ara d n eg o i bogatego f u tra być nie może, a le ła tw o się znajdzie ła d n e i b ardzo przyzw oite.

C a łu ję rą c z k i i nóżk i n ajd ro ż szy c h R odziców D obrodziei,

n a jp rz y w iąz ań sz y syn Z. P ad le w sk i P ien ią d ze w szy stk ie o d eb ra łem i m oje, i R om ana, i Iw anow a, a ty to n iu jeszcze n ie m a, ale n ie cie rp liw ie go czek am y z Iw anow em , k tó re m u fu n t m u siałem obiecać.

a p o d k r e ś le n ia u? te k ś c ie . b p o d k r e ś l e n i a w t e k ś c i e .

1 B if o liu m 21 X 26,5 c m . L i s t p o w i ą z a n y t r e ś c i ą z p o p r z e d n i m i f p i s a n y z a ś p r z e d s i e r p ­ n ie m .

2 L u d w ik a P a d le w s k a w y c h o d z iła z a O k ta w ia n a P o d h o r s k ie g o z M ik o ła jo w a . 3 R o z s t a w n y m i k o ń m i .

4 P i s o w n i a n i e w y r a ź n a . D o g r o n a p r o f e s o r ó w A k a d e m i i A r t y l e r y j s k i e j , d o k t ó r e j m iu l z d a w a ć R o m a n P n a l e ż a ł p ł k . P i o t r Ł a w r o w , u c z e s t n i k j e d n e g o z o f i c e r s k i c h k ó ł r e w o l u c y j ­ n y c h w P e t e r s b u r g u , a p ó ź n i e j n a e m i g r a c j i z n a n y t e o r e t y k n a r o d n i c t w a (1823—1900). P o r . W . A . D j а к o w , D e j a t e l i r u s s k o g o i p o ls k o g o o s w o b o d i t e l n o g o d w i ź e n i j a w c a r s k o j a r m i i , M O $ k w a 1967, s . 95.

(13)

E gzam en p e n sjo n a rski pan icze przy m n ie zd aw ali i u d a ł się im b ardzo dobrze.

Aż m iło było słuchać, szczególniej z m a te m a ty k i R om an bard zo ro zsą d n ie odpo­

w iadał, a z h isto rii i geografii znośnie.

M ojej dro g iej M ateczce na J e j lis t ła sk a w y z p rzy szłą pocztą odpow iem , a teraz nóżki całuję. Ciocię w rą c z k ę ca łu ję , ro d ze ń stw o ściskam .

PS. Ł u n iw sk i 5 zaw sze się u pom ina o u k ło n dla P ap y w m oim liście a ja zawsze zapom inam . W tym m om encie jeszcze m ęczy m n ie ja k w o le ju , a zatem je d e n ogrom ­ n y ukłon za w szystkie czasy od niego p rzesy łam i p rze p ra sz a m , żem często o tym

zapom inał.

8

P e te rsb u rg 17 octobre 1857 N ajdroższa M atk o D obrodziejko!

Od p rz y ja z d u m ojego do P e te rsb u rg a a n i ra z u jeszcze n ie pisałem do n ajd ro ż­

szej M am y, bo ta k m ia łe m głowę n a p e łn io n ą k ło p o ta m i, do k tó ry c h n ie je ste m jeszcze p rzyzw yczajony, że m yśli z e b ra ć n ie m ogłem i le d w ie n ie le d w ie skończyłem z p an i­

czam i, ja k tu ju ż eg zam en tu ż <tuż n a d nosem w isi, a ja d o tą d jeszcze b ard z o mało do niego p rzygotow any jestem . N ie w iem , ja k d alej będzie, a le p ierw szy ro k mego sam oistnego życia bardzo m i jak o ś n ie g ła d k o schodzi — zresztą nie w iem , może to ta k zaw sze być pow inno, bo inaczej n a cóż by lu d z ie w iecznie n a rz e k a ć mieli?

P óki n a s k a rm ią , p o ją i m y ślą za nas, że ta k pow iem , w y o b raźn ia nasza, nie zaw iedziona rzeczyw istym zetknięciem ze w szy stk im i przygodam i życia, z k tórym i m in ąć się n ie pod o b n a, m a lu je n am c z a ru ją c e o b ra z y niezależności, ta k ponętnej n a pozór, a ta k g o rzk ie j w rzeczyw istości, m a m i n a s n ad z ie ja m i n ig d y się uistnieć n ie m ogącym i, p rz e d sta w ia życie w ja sk ra w y c h k olorach, a gdy m n ie m a n a nieza­

leżność s ta n ie się sto k ro ć p rzy k rz e jsz ą zależnością, bo n ie od lu d z i życzliwych, lu b p rz y n a jm n ie j ta k im i być po w innych, a le od obow iązków , k tó ry ch n ie słu c h ać nie je s t ju ż dziecinnym nieposłuszeństw em , a le n ieuczciw ością — gdy n ajp ięk n iejsz e n a d z ie je o n a jlic h sze ro z b iją się w y p ad k i, gdy o d ja sk ra w y c h kolorów życia oczy zabolą, — w tedy sta je m y ja k w ryci n a p ierw szy m k ro k u w esoło skoczonym , a w i­

dząc że ju ż się cofnąć nie m ożna, spuszczam y głow y i ju ż po m a łu i sm u tn o idzie­

m y dalej g u b iąc za sobą szczątki ro zb ity ch nadziei.

T akich w ra że ń i ja doznałem , i po m a łu o sw a ja ć się z n im i zaczynam m ając je d n ak ż e n ad zieję, że kiedyś le p iej być m oże, a to w te d y k ie d y Bóg znow u m i pozw oli znaleźć się n a ło n ie ro d zin y , gdzie p ra w e serca rz ą d z ą czynnościam i.

T ychon m ój posłuszny i usłużny, a le źle n a s k a rm i, co zre sztą n a jm n ie jsz ą jest p rzy k ro ścią. Ż ycie w P e te rsb u rg u d ro g ie i zim ne. O b iad w d o m u ro b io n y zawsze w ięc ej od 1V2 r u b la n a n a s 4 k o sz tu je , 'h e rb a ta i cu k ie r 18 r u b li n a m iesiąc, praczka 1 4 t r u b la n a jednego, w o d a n a w e t ru b la , m y cie podłogi ru b la , d rw a 60 z g ó rą ru bli na zimę, a książki, u b ra n ia i ró żn e in n e rzeczy — ta k że n a przy jem n o ści m ało zo­

stanie.

O trze w ik ac h M am y zapom niałem przy jech aw szy , a le m ia ra je s t i w k ró tce będą zrobione.

C a łu ję n&żki i rą c z k i n ajd ro ż sze j, n a jm ils z e j, n a ju k o c h a ń sz e j M am y D obro­

dziejki. N ajprzy[w dązańszy] syn

Z y g m u n t

5 O s o b a b l i ż e j n ie z n a n a . 1 B ifo liu m 13,5 X 20 om .

(14)

L IS T Y Z Y G M U N T A P A D L E W S K IE G O

25T

9

P e te rsb u rg 22 sty c zn ia 1858 1 N ajdroższa, n a jm ils z a M atko D obrodziejko!

N ie u m ia łb y m się w ytłum aczyć, gdyby m nie k to zap y tał, dlaczego ta k dawno*

do dom u n ie pisałem , bo egzam ena ju ż od k ilk u ty g o d n i skończyłem i żadnego z a ję ­ cia nie m am , pró cz n a tu ra ln ie codziennych le k c ji, k tó re od T rzech K ró li znow u się rozpoczęły. N ie u m ia łb y m odpow iedzieć w p ro st n a zap y tan ie, ale 'tak jak o ś po ­ s ta ra m się to objaśnić.

P isałem już, zdaj® m i się, że egzam ena m o je dobrze m i poszły, a le nie tak,, ja k em sobie tego życzył, a że w ięcej niż k ie d y p o trze b o w ałe m koniecznie być p ie rw ­ szym, r a z dla R om ana, n a -którego w ięcej p o trze b a d ziała ć przy k ład em , niżeli i n ­ n y m i śro d k am i, k tó re n ie są w m ojej m ocy (faute de manque d’éloquence), a po w tó re że m oi 'koledzy p rz y całej dla m n ie p rzy ch y ln o ści chcieli m i w y d rz eć p ie rw ­ szeństw o, bo k aż d y go szukał dla siebie itd . D otknęło m n ie to tro szk ę i ch c ia łem się rozerw ać, a że ta k ie j tu 'długo szu k ać n ie 'trzeba, w ięc do te a tru , a potem na.

w ieczór do P io tro w sk ich '(był to 3 tygodnie 'tem u je d en z 3 domów, w k tó ry c h b y ­ wałem). W padłem w b ard z o liczn e tow arzystw o, tań czy łem ja k sz alo n y do 6 z r a n a i byłem proszony tegoż w ieczoru jeszcze n a 4 b ale do osób md p ra w ie n ie znanych i gdzie za raz n a d ru g i dzień m u siałe m się r a d nie r a d p rez en to w ać i ta m ta ń c z y łe m , i jeszcze byłem proszony, i znow u tańczyłem , m u siałe m tow arzyszyć ró żn y m p an io m na bale m askow e, stra c iłe m (j ’ai perdu le com pte) 25 rs., zd arłem tuzin rę k a w ic z e k , 3 ty g o d n ie chodziłem n ie w y sp an y i do k o ń ca k a rn a w a łu m uszę ju ż ta k ie życie p ę ­ dzić, Ъо cofnąć się ta k p rę d k o n ie podobna, a do p o stu ju ż m ało czasu z o s ta je 2, a za te m b ęd ę móigł pow rócić do m oich z a tru d n ie ń . K to zedrze tu zin ręk a w icze k , w y - p e rfu m u je buteleczk ę p erfu m , zbrucze Bóg w ie ile chu steczek do n o sa d w y w o sk u je podeszw y od b utów , te n tu w P e te rs b u rg u uchodzi za b a rd z o m iłego człow ieka, a sam z siebie k o n te n t i pew ien, że się dobrze b a w i (w m oim r e je s trz e zap o m n iałem 0 fry zu rze). J a je d n a k ż e tego n ie pow iem , p ra w d a , że czas leci pręd k o , ale w sercu 1 w głow ie pusto, ja k b y ło w kieszeni p rze d ty m , nim p e n s ją o d eb ra łem . Z resztą m u siałem i tego ro d z a ju p rzyjem ności siprobować, bo n a to, ja k p o w ia d a P io tro w s k a , [jest] dw ud ziesty p ierw szy ro k 3 i w głow ie ja k w tr y b u n a le . Cóż dziw nego, że k ilk a dni dłużej ja k zw ykle n ie pisałem . I te ra z ta k m i się sp a ć chce, że led w ie pióro w rę k u trzy m am .

M ateczko dro g a, ależ ja te ra z rzad ziej listy z dom u o d b ie ra m niż p ierw ej, a czasam i to ta k i [s] p o trze b a, że to stra c h . M alcy zdrow i, nie m ogę je d n a k ż e p o ­ chw alić, żeby n a d e r p raco w ali, ro b ią ty lk o to, co koniecznie potrzeb a, a z w łasn ej chęci nic, p a m ię ta ją , że w przeszły m ro k u źle się spisali, ale nie w id ać w y siłk u energii n a n a p ra w ę w in m inionych. C a łu ję rą c z k i M ateczki D obrodziejki, p o le ca m się je j sercu , p am ięci i m odlitw om ,

n a d życie k o ch a ją cy syn Z y g m u n t

Do P a p y n ie piszę, b o m usi ju ż być w K ijo w ie 4. C iotki rąc zk i ca łu ję i lis t z s - p o w i a d a m (jest 'to zre sztą zapow iedź p i e r w s z a 3).

i B if o liu m 13,5 X 20,5 c m .

i P o s t z a c z y n a ł s ię w 1858 r. 5117 lu t e g o .

3 U r o d z o n y 20 g r u d n ia 1835 ( s ta r e g o s t y l u ) Z . P a d l e w s k i m ia l j u ź s k o ń c z o n e 22 l a t a . 4 M o w a o w y j e ź d z i e n a k o n t r a k t y .

a p o d k r e ś l e n i a w t e k ś c i e .

(15)

10

{P etersburg] 3 m a rc a 1858 1 N ajdroższa M atko D obrodziejko!

W czora o d eb ra łem listy z p ieniędzm i n a k sią ż k i i d la R om ana, i n a ty c h m ia st k u p iłe m żądanego W e r th e r e la 2, je d n a k ż e w czora w ysłać n ie m ogłem , bo to b y ła niedziela, a w n iedzielę n a pocztę nie p rz y jm u ją . Dziś zaś w y sy łam osobno książki, a osobno te n liścik, d la teg o to robię, że lis t osobno p o słan y p ręd zej k ilk o m a dniam i dojdzie i uspokoi na k onto odpow iedzi. P roszę m i donieść, czy k siążk i się n ie p o ­ psuły przez złe u p ak o w a n ie. G dybym ra c h o w a ł p rze sy łk ę i zw o sz c z y k a 3 naw et, z k tó ry m jeździłem po książki, to i to by jeszcze tro ch ę pieniędzy zostało, a le p o ­ niew aż nie w iem ja k brzęczącą m o n etę na pocztę przesłać, w ięc zostaw iam je do p ierw szej o k a z ji u siebie. M am ty lk o p a rę godzin jeszcze na po jech an ie n a pocztę, w ięc dłużej pisać n ie m ogę, bo by k siążki do ju tr a zostać m usiały. T ychon zrobił się ta k leniw y, że r a d y sobie z nim dać nie mogę. P a r ę ra z y n a w e t ju ż m nie w nieczyszczonych b u ta c h z dom u w ypuszczał i z m o je j niegdyś czyściutkiej k w ate ry zrobił coś ta k brudnego, że to w yob rażen ie przechodzi. Nie m ogę się zebrać żeby go u k a ra ć , a le zd a je się, że ja k jeszcze raz sp ró b u je m ojej cierpliw ości, to będzie klęczał, bo stosow niejszej n a d to k a ry dla niego n ie znam .

Z d aje się, że o badw aj z R om anem ta k e śm y się sp isali, żeśm y zapom nieli n a j­

d roższej M ateczce podziękow ać za p rzy sła n e n am p ieniądze. W stydzim y się bardzo obydw a, ale ja to ta k m ia łe m n a uw adze, że m i się zdało, żem ju ż d a w n o o ty m n a ­ p isał i podziękow ał. Je ż e li nie, to pew nie m i tego M ateczk a za złe n ie w eźm ie i nie przypisze tego m em u le k ce w a że n iu J e j d rogiej o m n ie pam ięci, bo by m ię to bardzo bolało. Do P ap y po o d e b ra n iu pien ięd zy z K ijo w a jeszcze n ie pisałem , ale w tych d niach koniecznie p isa ć będ ę i dalszy ciąg m ego quasi d zie n n ik a przyszlę. C hciałbym jeszcze coś pow iedzieć, a'le poczta n ie czeka, a rozum iem , że p rze słan ie k siążek ta k w ażne, że zw lek ać n ie m ożna. Z atem c a łu ję nóżki i rączk i n ajd ro ż sze j M am eczki D obrodziejki.

N ajp rz y w iąza ń szy syn Z .P ad lew sk i J a z P e te rsb u rg a w y ja d ę w o sta tn ic h dn iach czerw ca, a n a 1 a u g u s ta tj. n a egzam ena pan iczó w ju ż b ę d ę na m iejscu w P e te rs b u rg u znowu.

N ajdroższego O jca nóżki całuję. C iotcine ła p k i do se rc a p rzyciskam . L unię, H an ię i Tońcię śOiskam ja k n ajserd ec zn iej. D om ow ym ukłony.

Moich listó w za dni k ilk a proszę się n a pew no spodziew ać, bo ja tego za list nie ra c h u ję . Z Ciocią A ntosią będę się kłócić.

U

P e te rsb u rg 22 k w ie tn ia 1858 1 N ajdroższa M atk o D obrodziejko!

N iegdyśm y jeszcze nie doznaw ali ta k ie j o k ro p n ej niespokojności, ja k ie j od ty ­ godnia doznajem y; z g ó rą już m iesiąc ja k a n i pół słow a z dom u n ie odbieram y i przez niko’go n ie w iem y, co się ltam dzieje. S ta ra liśm y się to sobie ró żn y m i spo­

sobam i tłu m ac zy ć z p oczątku, r a z tym , że m oże n a si św ięto w ali w W iszn o p o lu 2,

1 B if o liu m 13 X 27 c m .

% A u to r a te g o n ie u d a ło m i s ię o b ja ś n ić .

* D o r o ż k a z a .

1 B if o liu m 13,5 X 21 c m .

2 M a j ą t e k w u j a , A le k s a n d r a P o t o c k ie g o (h e r b u L u b ic z ), w p c w . n o w o g r ó d -w o ł y ń s k im .

(16)

L IS T Y Z Y G M U N T A F A D L B W S K IE G O

259

potem że list m ógł nie dojść, później co ch w ilaśm y się ja k ie jś w iadom ości spodzie­

w ali, a te ra z to ju ż fo rm a ln ie głow y tra c im y i nie w iem y, czem u to p rzy p isa ć m am y, nie m oże to być z pow odu naszego m ilczenia, bo ja i n a p o sła n e k siążki 3 i n a 3 listy, jeden p rze d tem , a 2 po tem pisan e odpow iedzi nie o d eb ra łem ; jedno ty lk o d o m yślę- nia m i pozo staje, że m oże czyja choroba, lu b in n e ja k ie n iep rz ew id z ian e z m a rtw ie ­ n ia albo k ło p o t ta k w szy stk ich zajm u je, że nie m a ją czasu lu b n a m y śl im n ie p rz y ­ chodzi, lu b z m a rtw ie ń sw oich z n a m i podzielić n ie ch cą i dlatego n ie piszą. B ardzo a b ard z o n a m sm u tn o i ciężko z tego pow odu, i n a m iłość B oga p ro sim y n a s choć jednym słów kiem uspokoić. O sta tn ie 2 listy m o je były bard zo k ró tk ie i ten też podobno n iew iele dłuższy będzie, nie je st to przez lenistw o, ale dlatego, że czas egzam enów n ad sze d ł i ta k m am m yśli ciągle za ję te, że ja k sią d ę do listu , to ledw ie parę słów sk le ić m ogę, a co w ięcej, że p ra c u ją c w sp ó ln ie z kolegam i k ażę czekać na siebie, ja k do lis tu zasiądę, ta k że m uszę zaw sze śpieszyć się, żeby im dużo cza­

su n ie zabrać. J a zaipewne w y ja d ę z P e te rsb u rg a 7 czerw ca, a zatem żeby listy z do­

m u p isa n e m n ie dochodziły w te n m o m en t p o p rzy w ie zie n iu ich tu, p o trzeb a będzie adresow ać n ie ta k ja k te ra z ale do A k ad em ii ta k im sposobem : Его Благородию Си- гизм. Влад. Падлевскому, прапорщику Лейб-гвардии Гатчинского полка в Михайловской Арт. Академии, i nic w ięcej. Na tydzień p rz e d egzam enam i paniczów już będ ę z u ­ pełnie w o ln y i re g u la rn ie p o k aż d y m egzam enie o w sz y stk im donosić będę, żeby an i chw ili w n iespokojności drogich R odziców n ie zostaw ić. Co się tycze m nie sam ego, to w m oim sta n ie nic się [nie] zm ieniło, m a m tylk o te ra z w ięcej z a tru d n ie n ia niż w ciągu ro k u , tę sk n ię za W am i, n ajd ro ż si Rodzice, od n ie jak ieg o ś czasu m ało z dom u w ychodzę, bo czasu n ie m am , z T ychonem o p ro ch y n ie pościeran e i b u ty nie oczysz­

czone się kłócę, dosyć goły jestem , ico zre sztą p rzy zajęciach n ie b ard z o czuć się d aje;

ale oo n a jg o rsz a, że listó w z dom u ja k nie m a, ta k n ie m a, i to m n ie okropnie, o k ro p ­ nie m a rtw i, ta k n aw e t an i n a chw ilkę z m y śli m i to nie w ychodzi. P io tro w sk i w tych czasach w yjeżdża w n a sz e Sitrony, to św ieże o n as w iadom ości zaw iezie, a ja b ęd ę się s ta ra ł ohoć k ró tk ie , a le częste daw a ć o sobie w iadom ości, bo m o je egzam ena p ew n ie intereso w ać będą.

W uj Leon ta k ż e się w czerw cu w ybiera' n a U k ra in ę , szkoda że sercem tylko i m o d litw ą b ęd ę m u tow arzyszyć, a ciało m o je b ęd ą c w zupełnej zależności jeszcze dalej n a północ na ja k iś czas się przeniesie. Z a ro k je d en ty lk o za to raz em z Ro­

m anem spodziew am się W as po w itać .i c a łe 4 m iesiące w esoło z W am i przepędzić, będziem y w szyscy w ted y , nikogo n a m b ra k o w a ć nie będzie, daj ty lk o Boże żeby z d ro ­ wo tego doczekać, a z re sz tą w szystkie przy k ro ści n asze się zapom ną.

C a łu ję rą c z k i i nó żk i n ajd ro ż sze j, n aju k o c h a ń sz e j i n a jm ilsz e j M ateczki D o­

brodziejki,

n a jp rz y w ią z a ń sz y syn Z. P ad le w sk i O jca m ego najdroższego nóżki ca łu ję i spodziew am się w k ró tce listu od niego.

C iotki rą c z k i ściskam , ta k ż e o m n ie zapom ina, a ją ta k kocham !

12

P e te rsb u rg 3 lutego [?] 185θ 1 N ajd ro ższy O jcze D obrodzieju!

C hociaż b ard z o n ie d a w n o pisałem do do m u , a le ju ż znow u w y b iera łem się p i­

sać za dni k ilk a , lecz lis t drogiego P ap y zn iew ala m n ie do p isa n ia w te n m om ent,

3 РОГ. n r 10.

(17)

a to z 2 pow odów : ra z dlatego, aż eb y p o d zięk o w ać d ro g ie m u P a p ie za p rz y s ła n e m i pieniądze, k tó re w czo ra o d eb ra łem , a p o w tó re żeby się w y tłu m a c z y ć ze zrobio­

nego m i z a rz u tu , a ra z e m odpow iedzieć n a n ie k tó r e p y ta n ia z o sta tn ie g o lis tu d ro ­ giego Papy.

W czasie k o n tra k tó w pisałem ze 3 ra z y do dom u, a m ia n o w icie do M am y, ja sn o się tłum acząc z tego, co m yślę zrobić z sobą n a ro k p rzyszły. W y p a d ło z tego w szystkiego, że p rzy te ra źn ie jsz y ch o kolicznościach (w edług m ego zd a n ia ) p o trz e b a zostać p rz y n a jm n ie j do czasu n a m ie jsc u z p rzy c zy n , k tó ry c h p o m im o w o li o b ja ś­

n iać m i tu n ie n ależy — zre sztą zd a ją c m ój p ogląd n a k o n firm a c ję n a jd ro ż sz y c h Rodziców, bez k tó re j a n i d o tą d , an i te ra z, a n i n a przy szło ść n a jm n ie jsz e g o kroku, n ie zrobię. Je że li te listy nie o d eb ran e, to je m ogę p o w tó rzy ć w n a s tę p n y c h . O eg- zam enach R om ana pisałem , a o sw oich nie, bo ta k o w y c h n ie było, a że n ie m ia ło być, tom w iedział ju ż b ęd ą c w dom u i dlateg o m s ie d z ia ł ta k długo, bo in a c z e j m u ­ siałbym w cześniej w ra ca ć. Na koniec o d p o w ia d a m n a p y ta n ia z ro b io n e m i w liście z 10 lutego:

1. Do re d a k c ji S łow a nie należ ałe m , ch c ia łem p o m ieścić w p rz y sz ły m d o d a tk u m ałe pisem ko jakieś, ale te ju ż sp a lo n e zostało, g dyż S łow o ja k w id a ć cia łe m sta ć się n ie mogło, a do 2 tygo d n i ju ż i słow em być p rz e sta ło 2. Co się zaś 'tyczy ow ych pam iętn ik ó w , to te m u sz ą ju ż b y ć w y d ru k o w a n e w P a ry ż u , a g d y b y m s ię m y lił, to m am n ad z ie ję tu je posunąć, gdyż tu o n ich w ie d z ą w w o je n n e j a k a d e m ii i ch cieli n a w e t na siebie w ziąć koszta w y d ru k o w a n ia , gd y b y je d o sta ć m o ż n a było. Z re sz tą ja się o tym d o k ła d n iej m ogę dow iedzieć 3.

2. P ien ią d ze na p odróż p rzed 1 czerw ca c h c ia łb y m m ie ć w P e te rs b u rg u , g dyż 28 m a ja kończę egzam ena. R om an będzie m ia ł u rlo p n a 2 m ie sią ce , a ja n a 4. O aw a n sie nic n ie w iem , gdyż te z m u n d u re m ra z e m o trz y m u je m y , a to p o w p ra w ie ­ n iu się w k o n n ą ja zd ę dopiero.

3. O m oich p ro je k ta c h p isa łe m u p rzed n io .

4. W ózek p a n u A dam ow i o biecałem w ta k im ty lk o ra z ie , gd y b y b y ła spo so b n o ść go dostaw ić. L iczyłem n a W ilam ow skiego, a te n d o tą d tu siedzi. Je ż e li o to chodzi, to dziś jeszcze do n iego n ap isz ę {do p a n a A d a m a 4). Z w u jo stw e m J ó z e fo stw e m 5 k o ­ resp o n d u ję , ja k m i czas pozw ala, i w ą tp ię , żeby tego n ie p rz y z n a li. R o m a n a nie bard zo n ap ę d za m bo on w ięcej ode m n ie p ra c u je .

L ek c je alg eb ry R om anow i sa m d a ję co n ie d z ie la (p o w tó rz en ie z całego ty g o d ­ nia). Po fra n c u sk u sa m i m ów im y, a na n a u c z y c ie la szk o d a pien ięd zy , k ie d y ja i w ty m m ogę m u pom óc. G im n a sty k ę e x officio R o m an r o b i w k o rp u sie , a ta ń c z y ć n ie lu b i, bo gdym go r a z w z ią ł n a w ieczór i p ro sił, żeb y ta ń cz y ł, to ta k w rz esz cz ał, ja k to daw n iej z C iotką b y w a ło (zresztą n a ty m ty lk o p u n k c ie je s t u p a rty ), bo oprócz pochw ał nic o nim p ow iedzieć n ie m ogę. T y m to d ziw n iejsza, że to w a rz y stw o E d­

w a rd a nie m a żadnego w p ły w u n a niego, c h w a ła Bogu!

5. O u rlo p S zaszkiew icza będę s ię szczerze s ta ra ł, ale n ie ręczę, g d y ż to p o d o b n o tru d n o będzie, z re sztą n a d z ie ja jest.

6. Z E d w ard em Z a lu ty ń sk im p an icz e się n ie w d a ją in a cz ej, ja k p r z y m n ie , a ja zerw ać n ie mogę, r a z d la teg o że O leś H u la n ic k i u n ie g o n ie d z ie lę przesiaduje® , a dla R om ana to je d y n a ro zry w k a , a po w tó re że Z a lu ty ń s k i p ie rw sz y b y ł u m n ie

> B if o liu m 27 X 21 c m . D a ta w ą t p l i w a , j e s t t o o d p o w i e d ź n a l i s t o j c a z 10 l u t e g o .

2 „ S ł o w o ” — p is m o w j ę z y k u p o l s k i m w y c h o d z ą c e 2 r a z y w t y g o d n i u w P e t e r s b u r g u o d p o c z ą t k u 1859 r. p o d r e d a k c j ą J o z a f a t a O h r y z łci. Z o s t a ł o z a w i e s z o n e p r z e z w ł a d z e j u t 23 l u ­ t e g o (s t. s t .) n a s k u t e k z a m i e s z c z e n i a f r a g m e n t u u > yp oioie d z i J . L e l e w e l a . J a k w i d a ć Z . P a d l e - . w s k i z a m i e ś c i ł w n a g ł ó w k u o m y ł k o w ą d a t ę '3 l u t y z a m i a s t 3 m a r c a .

* S p r a w a n ie z n a n a .

* W i l a m o w s k t i A d a m ' y i e z n a m .

5 Z a p e w n e j e s z c z e j e d e n b r a t J u d y t y z P o t o c k i c h P a d l e w s k i e j ( b y ł o t a m 24 r o d z e ń s t w a ) ·

* Z a lu t i/ ń s k i i H u l a n i c k i b ił t e j n ie z n a n i.

Cytaty

Powiązane dokumenty

His scientific work was of a fundamental and original character, and often illustrated by beautiful figures. His first important work, performed in California, was the modelling

Kompozytor nowator i odkrywca z początków naszego wieku świadom jest wyczerpania się możliwości formotwórczych dotychczas stosowanych technik i systemów uniwersalnych: harmonii

Na razie była to nieco zastrachana, czarniawa, przystojna dziewczyna z zagubionej w lasach wioski. Traktowano ją jak równego sobie, dobrego kolegę, choć wkrótce okazało się,

Natomiast nie zgadzam się z opinią, że rzeczy trzeba ocalać za wszelką cenę – cała idea tej architektury jest taka, że powinna być ona organiczna – jeśli coś się nie

pokoloruj brązowym kolorem, narysuj ładną ramkę wokół krzyża i jasno

Warto dodać, że zarówno nauczyciele (48,7%), jak i część uczniów (34,1%) bardzo często lub często czują się niewyspani z powodu używania internetu,. komputera czy smartfona;

Zapowiedziane kontrole ministra, marszałków i woje- wodów zapewne się odbyły, prokuratura przypuszczalnie też zebrała już stosowne materiały.. Pierwsze wnioski jak zawsze:

osób na terenie Żoliborza, Bielan i Łomianek, jest dowo- dem na to, że właściwa organizacja pracy i sprawny zespół osiągający dobre efekty może skutecznie działać w modelu