• Nie Znaleziono Wyników

Francuski dla dzieci. Farminkowo. L'invité. - Barbara Celińska - pdf – Ibuk.pl

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Francuski dla dzieci. Farminkowo. L'invité. - Barbara Celińska - pdf – Ibuk.pl"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

6

zdarzenie z brzegu stawu. Gdy tylko przybysz poturlał się w pobliże wody, rak chwycił muszlę w swe szczypce i jednym silnym uszczypnięciem wyciągnął kulkę ze środka.

– Kuuuuuuuaks!!! – rozległ się pełen boleści krzyk uszczypniętego w tylną część stworzenia.

Rak natychmiast je puścił, ale jego zamaszysty ruch szczypcami sprawił, że gość wpadł do stawu. Jak się okazało, w stawie nie był w stanie się turlać, zatem dryfował bezradnie od jednego liścia nenufaru do drugiego. Rak i inne istoty żyjące w wodzie mogły go teraz obserwować i wypytywać o wszystko, gdyż przybysz nie mógł im się wymknąć.

– Est-ce que tu es un escargot ? – zapytały go ryby.

– Kuuuaks! – padła odpowiedź.

Nie był zatem, jak już wiemy, ślimakiem.

– Es-tu un poisson ?

(2)

7

– Kuuuaks!

Nie był więc rybą.

– Êtes-vous un canard ? – Kuuuaks!

Chyba nie był zatem również kaczką.

Zadawano mu jeszcze wiele pytań, ale zawsze udało się usłyszeć jedynie „kuuuaks”

lub wielokrotność tego zwrotu. Przybyszowi dano więc na imię właśnie Kuaks.

Kuaks unosił się na wodzie przez dwa dni. Zachowywał się tak, jakby mu to odpowiadało. Pływał sobie spokojnie, noszony przez delikatne fale, które wiatr tworzył na powierzchni stawu. Żaden jego ruch nie wskazywał na to, by chciał się stamtąd wydostać.

Jego skóra, delikatnie teraz obmywana, połyskiwała na zielono. Można było oglądać

przybysza w całej okazałości. Czysty Kuaks był po prostu zieloną, zupełnie niekształtną kulką

z dwojgiem dużych oczu. Nie przypominał żadnego z żywych stworzeń. W stawie było mu

dobrze, ale zadowolenie kulki nie trwało długo. Zmieniła się pogoda i bardzo silny wiatr

wyrzucił Kuaksa ze stawu z powrotem na trawę. Kuaks nie potrafił tego zmienić i nawet nie

próbował. Wysokie trzciny zagrodziły mu drogę do wody. Turlał się więc dalej bez żadnego

konkretnego celu.

(3)

8

Kulając swe ciało z jednego miejsca w drugie, poczuł wewnątrz nieprzyjemne ssanie, po czym usłyszał głośne „brrr” wydobywające się z jego środka – z żołądka. Wiedział doskonale, że owo „brrr” będzie się nasilać i nie da mu spokoju. Wiedział także, że jedynym sposobem na jego uciszenie jest zjedzenie czegoś. By zjeść, trzeba najpierw jedzenie znaleźć, a by je znaleźć, trzeba dużo się turlać. On zaś ruchów wykonywać nie lubił. Wygodniej było po prostu tkwić w jednej pozycji. Nieprzyjemne ssanie przybierało jednak na sile i Kuaks – czy tego chciał, czy nie – musiał zacząć się turlać bardziej ochoczo. W swoim życiu próbował już jeść to, co znajdowało się najbliżej w jego zasięgu i czego zdobycie nie wymagało żadnego zachodu. Kończyło się to jednak bólem miejsca wydającego dźwięk „brrr”. Najlepiej służył mu pokarm ruchliwy, a dokładniej latający. Mimo że wolą kulki było pozostawanie w stanie bezruchu, mocne ssanie w żołądku zdolne było skłonić ją do wykonywania czynności bardzo dla niej męczących – podskakiwania. Od czasu do czasu dawało to efekty na tyle dobre, że pokarm latający trafiał do jej żołądka.

Kuaks miał odrobinę szczęścia, gdyż ujrzał w pewnym miejscu krążącą chmarę komarów. Poturlał się tam ochoczo i ze zdziwieniem spostrzegł, że tym czymś, blisko czego krąży pokarm latający, jest… druga kulka. Nie ruszała się jednak i nie otwierała oczu. Kuaks nie wiedział jeszcze, kim, a raczej czym ona była. Nie zwróciła najmniejszej uwagi na Kuaksa, więc on także ją zignorował i skupił całą uwagę na unoszącym się w pobliżu pożywieniu.

Wysilił się nieco i –choć bardzo nie lubił tego robić – wykonał mały podskok, po czym upadł na ziemię. Komary spojrzały na niego i nadal bzyczały w najlepsze. Burczenie w brzuchu było nie do wytrzymania, Kuaks powtórzył zatem podskok i próbował złapać jedzenie raz, drugi i trzeci. Komary wybuchnęły śmiechem.

– Leniuch! – naigrawały się.– Nigdy nas nie złapiesz, więc przynajmniej nie przeszkadzaj w zabawie.

Komary miały rację co do tego, że Kuaks bardzo nie lubił się ruszać. Musiał jednak złapać choćby jednego komara, by nie umrzeć z głodu. Po wielu podskokach udało mu się w końcu najeść i uciszyć donośne „brrr”. Nie zauważył, że podczas podskoków potrącił leżącą tam drugą kulkę i ta potoczyła się w gęstwinę. Zadowolony z siebie Kuaks przycupnął wreszcie w bezruchu, za którym bardzo się stęsknił, i chciał odpocząć, lecz nagle poczuł, że ktoś zaczyna go popychać i toczyć. Był to żuk gnojowy, który najwyraźniej pomylił go z leżącą tu przed chwilą kulką. Czarne, małe stworzenie zamierzało poturlać kulkę do swego gniazda.

Niespeszone głośnym okrzykiem, który wydawał z siebie pozostawiony na chwilę Kuaks,

(4)

9

toczyło go teraz w stronę swych domowych pieleszy. Krzyczenie nic nie dało, żuk był bowiem bardzo zdeterminowany. Zawodzenie Kuaksa zagłuszał przy tym śpiew ciężko pracującego malutkiego stworzenia:

Je retourne

à

ma maison, J'ai toujours les compagnons, Je retourne à ma maison, T'es lourd comme un éléphan !

Żuk czuł, że jego kulka zrobiła się dziwnie ciężka, a na dodatek zaczęła stawiać opór.

Turlała się w tył tuż po tym, jak jemu udało się popchnąć ją trochę do przodu. Żuk i jego nowa kulka wykonywali tego rodzaju taniec, wędrując ścieżką wzdłuż ogrodzenia, przez trawę i zarośla, koło stawu i po polanie. Kilka kroków w przód, kilka w tył i od czasu do czasu jeszcze na boki, gdy Kuaks próbował kolejnych sposobów ucieczki przed swym nowym właścicielem. Żuk gnojowy nie miał bowiem żadnych wątpliwości co do tego, że kulka, którą turla, jest tą samą, którą tego ranka pozostawił, gdy spragniony poszedł napić się wody z kałuży. Zarówno ta, jak i tamta były oblepione wszystkim, co napotkały po drodze. Pomysł, że była to jedna i ta sama kulka, nie powinien zatem nikogo dziwić.

Kuaksowi wcale się to nie podobało, że ktoś chce za niego sterować jego ruchami, nadaje kierunek jego krokom, a raczej turlnięciom. Ograniczał się jednak do wymawiania jedynie takich słów, z których nikt nie mógł wywnioskować, kim on naprawdę jest i czego chce. Wydawało się, że nigdy nie próbował nawet nauczyć się innego słowa poza „kuuuaks”

ani innego ruchu czy gestu poza turlaniem, które i tak wykonywał od niechcenia. Nawet w tej sytuacji nie podejmował wysiłków, by nauczyć się czegoś, co pomogłoby mu wydostać się z tarapatów. Pozwalał sobie na to, by być dla żuka popychadłem tak długo, jak długo żuk będzie tego chciał. To, co umiał, nie wystarczyło, by nowy właściciel Kuaksa przestał popychać go w wybranym przez siebie kierunku. Tak się jednak dzieje, gdy nie robimy zupełnie nic – inni turlają nas tam, gdzie im się podoba.

Je retourne

à

ma maison,

J'ai toujours les compagnons,

Je retourne à ma maison,

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ze względu na duże rozmiary Księżyca, jego układ z Ziemią można traktować jako planetę podwójną, choć jest to określenie nieoficjalne, stosowane

Odpowiednie nastawienie pomaga Ci przezwyciężać codzienne problemy, poprawia zdrowie i samopoczucie.. Warto pracować nad tym, by optymizm i radość życia były Twoim

Gdy mieszkańcy Farminkowa przychodzili złożyć Mami Vogel gratulacje z powodu wyklucia się piskląt, natychmiast się orientowali, które z dzieci nosi jakie

Pan Sosna był bardzo kulturalny i wiedział, że zanim zacznie się kogoś wypytywać o cokolwiek, dobrze jest się najpierw przedstawić i powiedzieć kilka

Gdy mieszkańcy Farminkowa przychodzili złożyć Maman Oiseau gratulacje z powodu wyklucia się piskląt, natychmiast się orientowali, które z dzieci nosi jakie imię.. Belle,

Trawa zieleniła się i dawała wytchnienie zmęczonym oczom, kwiaty kwitły, rozsiewając przy tym subtelny zapach, tylko gospodarz zdawał się nie odczuwać

–I’m Tiny – odpowiedział maluch, który natychmiast zrozumiał, że Szyszek właśnie pyta go o jego imię i sam również się przedstawia..

Teraz załóżmy, że wykorzystujemy nasz smartfon, który rozgłasza w sieci lokalnej pytanie o pobliskie restauracje i odbiera odpowiedzi nadawane przez usłużne urządzenia