• Nie Znaleziono Wyników

Gospodarz, 1903, R. 1, nr 20

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Gospodarz, 1903, R. 1, nr 20"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Hi8. 20. Gliwice dnia 16-go lanca 1903. Rok I.

aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa#

j Sto z doświadczeniem kłączy pouczanie, f 5 Bobpym rolnikiem łatwo się stanie £

|TTmTTTTmVTTm?TmTTTTT|

T R E S (l

— Uwagi z praktyki o nawożeniu osuszonego gruntu nizinnego. — Następstwo orek. — O przy­

rządzaniu kompostu. — Niektóre zgubne nałogi dro­

biu, i środki zwalczania takowych. — Rozmaitości.

—- Od Redakcyi. — Sprawozdanie z handlu nasion.

- Ogłoszenia.

Uwagi z praktyki

0 nawożenia osuszonego gruntu nizinnego.

Pewien gospodarz w Meklemburgii przy­

tacza z własnego doświadczenia sposób za­

pobiegania wylęganiu zboża w osuszonych nizinach.

Na mojej posiadłości, są jego słowa, znajdują się niektóre, niskie, czarne, przed tern bagniste grunta, na "których przedtem żyto zawsze wylęgało i zkąd zbierałem za­

wsze wątłą, kruchą słomę, ale wcale nic ziarna. Nawet rośliny nieskłonne do wylę­

gania, jak rzepik i bobik, nie dawłay nigdy na tych gruntach dobrego plonu, lecz tylko trochę lekkiego, nikłego ziarna. Przed siedm- nastu blisko laty zacząłem te miejsca, przy gnojeniu pól obornikiem, omijać, ale za ka­

żdym razem, gdy przypadało nawożenie okolicznych pól, nawoziłem te miejsca, nad- fosforanem bez dodatku azotu, w stosunku dwóch funtów na pręt kwadratowy.

Skłoniła mnie do tego uwaga, że w grun­

cie przeważnie próchniczym znajduje się za­

wsze dostateczna ilość azotu, lecz brakuje mu kwasu fósfornego. Skutek w zupełno­

ści to zapatrywanie się potwierdził. Pole to już od lat siedmnastu nie otrzymuje in­

nego nawozu, prócz nadfosforanu, a wszy­

stkie rośliny, z wyjątkiem pszenicy, której nie siewam, ponieważ mam grunta żytnie, dają ogromne plony i wylęganie prawie się nie przytrafia, a ziarno jest pełne i dobrze wykształcone. Obecnie nawożę te grunta od czasu do czasu wapnem i kainitem.

Na podstawie tych spostrzeżeń, zaczą­

łem i inne grunta, nie tak nisko położone 1 nie tak obfitujące w próchnicę, lecz na których wylęganie zboża często się przytra­

fiało, nawozić wyłącznie nadfosforanem

1 przekonałem się, iż posiadam znaczne prze*

strzenie mogące zupełnie obejść się bez nawo­

żenia obornikiem, byle im tylko dodać kwa­

su fosfornego. Do takich przede wszy stkiem należą niziny osuszone za pomocą drenowa­

nia. Oszczędzony tym sposobem obornik idzie na pożytek innych, wyżej położonych gruntów, a większe ujednostajenie plonów i uniknięcie wylęgania jest bezpośrednim ta­

kiego postępowania skutkiem. W dalszym ciągu wyrobił się u mnie właściwy system nawożenia obornikiem, stosownie do natury i potrzeby gruntu, od najsilniejszego, aż do najsłabszego, nawet z zupełnem pominięciem obornika. Robotnicy z początku z trudno­

ścią dają się nakłonić do takiego sposobu postępowania, w przekonaniu, że gdzie gno­

ju nie dano, tam nic rosnąć nie może, dopie­

ro skutek może ich przekonać. Gnój stajen­

ny jest materyałem kosztownym, marnować go zatem nie należy, ale tam go tylko i w takiej ilości używać, gdzie może i powinien przynieść rzeczywistą korzyść. Jak lekarz każdego ze swoich chorych inaczej leczy, stósownie do jego indywidualności, tak i z zasilaniem gruntu trzeba się stósować do rzeczywistej jego potrzeby i nie przełado­

wywać go niestrawnym dla niego pokormem.

--- -=sś§#bs=---

Następstwo orek. ,

Na uprawie roli składa się zwykle kilka orek, które wykonujemy do rozmaitej głębo­

kości, by uzyskać wydobrzenie różnych warstw i nie ugniatać zanadto tej samej po­

deszwy skiby.

1. Pokład (podorywka) jestto płytka or­

ka przygotowawcza, wykonana na głęboko­

ść mniej więcej 1Ó cm. Znajduje zastoso­

wanie przy niszczeniu ściernisk, koniczysk, chwastów, służy do przyorania obornika, na­

wozów zielonych, rozbicia skorupy powsta­

łej skutkiem zlania się gleby, ^pokładaniem odcinamy korzenie roślin, a szczątki nad-

(2)

ziemne przykrywamy cienką warstwą, która je chroni przed wyschnięciem, a zapewnia równocześnie dostęp powietrzu, wskutek czego nastąpi szybszy ich rozkład. Aby po­

zostałości roślinne uległy jeszcze prędszemu rozkładowi można pokład przy walcować. Po­

kładaniem zmuszamy nasiona chwastów do kiełkowania, a następnie wyciągamy je bro­

ną lub innem narzędziem. Obornik, pogno- je zielone, również przykrywamy płytką warstwą gleby, gdyż przykryte głęboko ule­

gają zawsze storfieniu, przez co stają się nieprzyswajalnymi dla roślin.

Dla szybszego spokładania używamy wieloskibowców. Podobnie działają radia, ekstyrpartory; pozostawiają jednak ścierń nieprzykrytą, gdyż wzruszają jeno glebę, a nie odwracają jej. Substancja organiczna pozostawiona na powietrzu, wysecha i roz­

kłada się — robotę wymienionymi narzę­

dziami uważamy w tym wypadku za gorszą od wykonanej pługiem.

2. Następna orka po pokładaniu zowie się odwrótką. Jeżeli nią orzemy całą skibę właściwą, wtedy zowie się orką do pełnej głębokości. W jednych okolicach orzą ją płytko (15 cm.), w innych średnio (20 cm.) albo średnio-głęboko do 25 cm. Orki głębsze nad 25 cm. zwią się głębokie.

Odwrótką wykonana w poprzek orki poprzedniej zwie się hakówką. Ma ona na celu lepsze wymieszanie gleby, wydobycie i wyniszczenie chwastów. Jeśli dajemy jednę orkę np. po okopowych, nazywamy ją ra­

zów ką. Ostatnia orka przed siewem zwie się odsypką (siewną lub wysypką).

Każda orka wykonana pod zimę zwie się orką przedzimową. Po skończonym sie­

wie objeżdżamy rolę wokoło pługiem i zwa­

lamy ziemię ku wewnątrz pola. Czynność tę nazywamy oboraniem roli.

W glebach wilgotnych, nachylonych itp.

odorujemy przysypane bruzdy, co nazywamy wybrużdżaniem. Na koniec ciągniemy w kie­

runku mniejszego spadku bruzdy zw. prze­

gony (wodnice) mające na celu odprowadze­

nie nadmiaru wilgoci. Bruzdy konieczne o- czyszcza się szuflą lub łopatą, a wyrzuconą ziemię rozrzuca się po polu. Wybrużdżone bruzdy łączy się z wodnicami. Siewów wio­

sennych zwykle nie zaopatrujemy we wo­

dnicę, gdyż ną wiosnę mniej gromadzi się opadów atmosferycznych niż w jesieni.

(Głos Rolniczy.)

--- C®—---

0 przyrządzaniu kompostu.

Prawie każdy gospodarz, pisze pewna saska gazeta rolnicza, wie, iż tern lepsze żni­

wo, im więcej nawozu, a przecież widać jesz­

cze w gospodarstwach mnóstwo materyi na­

wozowych, zupełnie niezużytkowanych. Nie mówimy już o niedbałych i marnotrawnych gospodarzach, którym deszcz wypłukuje gnój, a gnojówka wycieka swobodnie na zewnątrz, ale o gospodarzach dbałych z resztą i zapo­

biegliwych. Gdy dochodzimy przyczyny nie- zważenia na tyle różnych niezużytkowanych materyi nawozowych, tedy najczęściej sły­

szymy zdanie, że się nie opłaci zbierać róż nych tych odpadków gospodarczych, i że to jest potoczone z kłopotem. Jeżeli zaś są tu i owdzie kupy kompostowe, to rzadko ob­

chodzą się z niemi jak należy. Dla tego zwracamy na tę rzecz uwagęerólników, wy­

liczymy najprzód najróżniejsze materye zda­

tne do kompostu, i pomówimy w końcu, jak z kompostem trzeba robić.

1. W pierwszym rzędzie stoją odpadki zwierzęce. Te mają największą wartość, ja­

ko bogate w azot i kwas fosforowy i przy­

czyniające się do rozkładu ciał ciężko gni­

jących. Należą tutaj: mięso, skóra, żyły, trze w a, krew, zawierające 70—80% wody i 3-5% azotu, oprócz tego kwas fosfory wy i. t. d.), obrzynki z rogu, kopyta, włosy, pie­

rze, łuski i ości z ryb (zawierające 6—10%

azotu), krówki, pędraki, ślimaki, gąsienice (pierwsze zawierają 3—4% ostatnie 1—2%

azotu), pomyje kuchenne, rosół i mydliny (zawierające sole natronowe i kali), ludzkie odchody i mocz (bogaty w azot, kwas fosfo­

rowy, i kali).

2. Rośiinnne odpadki są: grzyby, zep­

suta, kwaszona, surowa lub gotowana pasza dla bydła (zawierająca azot i różne związki mineralne), sadze węglanne, torf i drzewo, liście, szpilki, mech, najróżniejsze odpadki roślin, rzaz (trociny), paździerze, bagno, proch węglanny, popiół drzewny, węglanny i torfowy, rumowisko, glina z pod bydła w stajniach, wapno z murów, proch (kurz) z dróg zmieszany z odchodami zwierzęcemi, śmiecie z izb, stajni i podwórzy, glon ze sta­

wów, różne odpadki z zakładów techni- czych i. t. d.

Widzimy jak obfitym jest w gospodar­

stwie materyał do kompostowania. Jednego materyału jest więcej, drugiego mniej, ale kto pilnie i starannie zbiera, uzbiera nieza­

wodnie i większe ilości. Rumowisko z przy­

kop koło dróg i nałąkach" różne wzniesie­

nia ziemne, niepotrzebne a nieraz nawet szkodliwe, stanowią naturalnie główny ma­

teryał.

Im różniejszy jest materyał, tern pogat- szy w najróżniejsze części składowe będzie kompost, i tern większy skutek z pognoju takim kompostem. W prawdzie wyrobienie dobrego kompostu wymaga dużo roboty, ale można ją za to wykonać w dnie dżdży­

ste i wolniejsze od innej roboty, ponieważ

(3)

nie zależy tutaj tyle na jednym dniu. Ogól­

ne reguły przy robocie tej są następujące:

Najodpowiedniejsze»! miejscem na kupę kompostową jest miejsce położone najbliżej przy materyałach, które się do kompostu mają używać, albo też tuż obok łąk i pól, które kompostem mają być nawiezione. Naj­

lepiej koło samej gnojowni by można gno­

jówkę z gnojowni rynną wprost puszczać na kompost. Tu bowiem można też najłat- twiej doglądać robót.j

Kupa kompostowa powinna być o ile można największa, żeby mogła zatrzymać w sobie rozwijające się ciepło. Na spodek naj­

lepiej dać kruchą ziemię, trawnik, suchy plon, rumowisko z przykop; w to wpakuje się odpadki zwierzęce (przemieszane zgaszo- nem wapnem) i odchody ludzkie, potem wszelakie inne odpadki, a potem przykrywa się całe ziemią. Na wierzchu w około naj­

lepiej zrobić przykopkę, żeby gnojówka, mocz i inne płyny na tę kupę wylewane nie ściekały bokami ale dostawały się do wnę­

trza. Po ułożeniu kupy polewa się takową tak długo, aż płyn od spodku znowu wycieka.

Później polewa się cała kupa ustawicznie najróżniejszemu płynami, mianowicie krwią, rosołem, rosołem, mydlinami itd., skoro i o ile takowe w gospodarstwie się znajdują.

Kupę taką sypie się aż do wysokości lł/2 do 2 metrów. Im więcej dolewa się gnojówki, tern większa wartość kompostu i tern lepiej spożytkowana jest sama gnojówka. Po czte­

rech tygodniach przekopuje się całą kupę, przemięsza się dobrze i przesypie wa­

pnem. Przekopanie takie trzeba co 3 — 4 ty­

godni powtarzać tak długo, aż nie można rozróżnić od siebie różnych składowych części kompostu. Przy przekopaniu polewa się znowu gnojówką. Przy gospodarstwie treba mieć przynajmniej dwie kupy kompo­

stowe, jednę gotową, drugą napoczętą.

Przy nawożeniu trzeba uważać, żeby kompost był suchy, sproszkowany, miałki, żeby go nawozić w czasie nic zbyt suchym, a na łąki i koniczyny dopiero w późnej je­

sieni.

--- ---

Niektóre zgubne nałogi drobiu,

i środki zwalczania takowych.

Wypijanie jaj u kur — ten tak zgu­

bny nałóg, a tak trudny do odzwyczajenia, powstaje po większej części skutkiem rzuca­

nia na śmietniki zgniecionych skorup z jaj, zwłaszcza z resztkami płynnego białka. Dla tego dobrze jest po spożytkowaniu jaj w kuchni, wrzucać skorupy w gotującą się wo­

dę, ażeby białko się ścięło, lub też wysuszać je w piecach od pieczenia chleba, a nastę­

pnie potłuc na drobne kawałeczki w moź­

dzierzu i zadawać kurom w karmie do zje­

dzenia. udstępując od tej metody i paląc skorupy, powinniśmy w inny sposób dostar­

czać ptactwu domowemu wapna do paszy, co zwykle następuje przez rozsypywanie drobnego rzecznego piasku — w kurnikach, z którego kury wyszukują małe muszelki, składające się jak wiadomo przeważnie z wapna ; lub też dawać im kości śrótowane, kredę albo odpadki z muru, gruz itp.

Wyskiiby wanie wzajemne pierza u drobin, jest również bardzo zgubnem przy- zw} czajeniem. Powstaje ono z powodu za- długiego zamykania kur w czasie zimy w kurnikach, a objawia się przez nagie, czer­

wone wyskubane miejsca, które kury nieu­

stannie dziobią, aż do krwi, rozszerzając co­

raz to większą ranę. W takim razie, należy ptaka odłączyć od gromadki i postarać się o jego wyleczenie, gdyż w przeciwnym ra­

zie, może się zmarnować podczas zimnej po­

ry roku.

Ażeby wyleczyć kury od tego nałogu, i zająć je czemśkolwiek, należy pokłaść liście kapuściane w korytka albo poprzekrawać buraki na 4 kawałki i przymocować poje­

dyncze kawałki na wiszącej nitce; kury za­

jęte dziubaniem odzwyczają się od wysku- bywania pierza jedna drugiej.

Nie jedna z pań gospodyń doświadczyła, że niektóre kury z trudnośeią przy­

zwyczajają się do sw ego gniazda, szuka­

jąc miejsca do zniesienia jaj, przez co gubią je bardzo często. Przyzwyczaiwszy drób do czystych gniazd, z dobrą podkładką sło­

my lub wełny, zamykając je na pewien czas do kurników, ażeby się przyzwyczajały do ich widoku, nauczymy kury składać jaja w przygotowanych dla nich gniazdach.

Równie często się zdarza, iż w stadku knr znajdują się zazdrosne o paszę, dziobiąee się. Kury mające ten zły zwy­

czaj, mogą stać się przyczyną strat w hodo­

wli. Należy łapać takie złośnice, które po największej części z kurcząt się rekrutują i przytrzymując je, pozwolić, by kurczęta po­

krzywdzone zemściły się na nich w podo­

bny sposób. Zemsta taka zwykle wywiera pożądany skutek.

Rozmaitości.

— Nocne tupanie koni zadniemi no­

gami jest zwykle skutkiem swędzenia w w dolnych częściach nóg, spowodowanego przez pewien rodzaj robaczków (pasożytów) sadowiących się tam czasami pod skórą. Po-

(4)

dpbne swędzenie powstaje przecież także skutkiem osadzającego się na nogach brudu, zwłaszcza gdy konie zmuszone są chodzić wiele po drogach kałuźystych lub błotach.

W ostatnim razie wystarcza już przeciw złe­

mu, czyszczenie koniom codzienie wieczo­

rem nóg dobrą szczotką; gorzej przecież, gdy powodem swędzenia takiego, są wspo­

mniane wyżej pasożyty, pochodzące z rodza­

ju tych, które powodują grudę u koni i by­

dła. Zagnieżdżają się one zwykle blisko zgięcia w pęeinach oraz na powierzchni za­

dnich i przednich goleni, aż do zgięcia sko­

kowego na zadzie, a kolanowego u nóg przednich. Skóra wtedy pęka, grubieje, tworzą się pryszcze, a koń, broniąc się niby przeciw swędzeniu, tupie i wyrzuca nogami a nawet ogryza sobie i kaleczy pęeiny.

Na dolegliwość tę, podaje znany już z kilku podobnych artykułów w pismach

»Schiller-Tietz«, kierownik stacyi do­

świadczalnej w Kl. Flottbeck w Holsztynie, następujący bardzo prosty środek. Otóż ra­

dzi on przedewszystkiem poobcinać dobrze pęeiny z długiej sierci pęcinowej, następnie szczotkować dokładnie codziennie wieczorem miejsca dotknięte szczotką i napuścić je po­

tem, względnie wykąpać a raczej odmoczyć ciepłym 2 proc. rozczynem >Lysolu<, lub też natrzeć je kilkakrotnie mięszaniną lysolu z gliceryną (1 : 10). Wszakże pierwszy spo­

sób, tj. kąpanie w 2 proc. rozczynie lysolu, jest najpraktyczniejsze, gdyż usuwa cierpie­

nia pewne i gruntownie w krótkim czasie, najczęściej już w kilku dniach.

Odpowiedzi Redakcji.

— D. J. w B. W kalendarzu roln. »Gospo­

darz« na rok bieżący mieści się obszerny artykuł z hodowli ptactwa domowego, który pouczy Pana w wszelkich punktach racyonalnego obchodzenia się z ptactwem. — Na życzenie przyślemy kalendarz, pro­

simy atoli załączyć 30 fen.

Zaznaczamy na tern miejscu, iż od samego zapro­

wadzenia użytecznej rasy nie można się spodziewać powodzenia w hodowli. To samo wcale nie wystar­

cza. Jedną z największych wad bywa hodowla w pokrewieństwie, także utrzymywanie za starych pta­

ków, które (zwykle po 4-tym roku), nie opłacają na­

wet paszy. Ptaki trzeba koniecznie znaczyć, np. o- brączkami z celulozy, jakie wyrabia firma Preuss w Olsztynie (Allenstein Opr.) Odpowiednie żywienie jest naturalnie także pierworzędnej wagi lecz — za­

wsze dążyć trzeba, aby ptactwo najmniej kosztowało, niech ono zątem wide przebywa na swobodzie, gdzie znajdzie du£o odpowiedniego pożywienia, które go­

spodarza nic nie kosztuje.

Sprawozdanie z handln nasion.

B. Hozakowski, Toruń.

Toruń, dnia 8-go lipca 1903.

Placoępzą 50 Kgr. marek: Koniczyna czerwqna

<30—7(b KojUczyna czerwona II 00—88. Koni?-" """

zjterwöofl III. —.---- . Koniczyna biała I.

%»oi6*yna biała II60—6£. Konicgyim bjałg III.

KtijedoSfna szwedzka 4o—6d. Koniczyna chmie!ow_

żółta 22—25. Koniczyna wiśniowa, (inkarnatka) 20—2>

Koniczyna bokharyjska 50—55. Koniczyna przelot pospolity 36—45, Seradela 10—11. Rajgras angielski (życica) 20—23. Rajgras włoski 24—25. Rajgras fran­

cuski 20—23. Trawa kupkowa 55—70. Kostrzewa owcze 32—38. Tymoteusz 26-30. Sporek olbrzymi —12.

sporek mały 10. Kukurydza węgierska 9. Gor­

czyca żółta 10—12. Łubin żółty 7,50. Łubin niebie­

ski 6,25. Rzepik letni 12—14. Rzepak holenderski, letni 00—00. Biernie lniane 14—16. Tatarka bruntni 0,0—0,0. Tatarka srebr. 0,0—0,0. Bobik koński 00—00. Rzepa angielska Turnips 00—00. Rzeps angielska okrągła 00—00. Rzepa bawarska długa 00—00. Rzepa bawarska okrągła 00— 00 Msrchev biała, olbrzymia, zielona 00—32. Marchew biak otarta poprawn. 48—00. Buraki oberndorfskie 26—00 Buraki ekendorfskie 22—00. Buraki marnoty olbrzy­

mie 22—00.

Wydawnictwa Bolesława Sardzkiego:

Gospodarz

przez Ignacego Łyakowskiego nieoceniona książka gospodarcza dla śre­

dnich i pomniejszych gospodarzy. — Wy­

danie dziesiąte poprawne, powiększone i do wymagań tegoczesnych zastosowane opra­

cował Bolesław Bardzki; Cena w oprawie 2 nn-k.

Cztery nauki gospodarskie.

Treść: O uprawie roli i łąk. — O płodozmra- nie czyli wielopolowem gospodarstwie. — O nawozach stajennych, sztucznych i zielonych.

Cena 75 fen.

Poradnik gospodarski.

Treść: Hodowla i leczenie koni, bydła, owiec, trzody chlewnej i drobiu w połączeniu z praktycznem zastosowaniem nauki żywienia inwentarzy, z dodatkiem o mleczarstwie. — Cena 2 mrk.

Do nabycia w każdej większej polskiej księgarni, w Poznania u J. Leitgebra, A. Cybulskiego itd; w Toruniu u K.

Zabłockiego, w Pelplinie w księgarni E. Michałowskiego.

W tutejszych stronach nabyć można od niero- daka

piękny majątek ziemski

obejmujący obszaru 2950 mórg przeważnie pszen­

nej ziemi w wysokiej kulturze z dobrymi budyn­

kami gospodarczymi (ładny dwór mieszkalny o 17 pokojach). Inwentarz żywy i martwy w nadkomple­

cie w bardzo dobrym stanie (40 koni, 100 sztuk wy­

rosłego bydła; 100 owiec, 60 świń itd.) — Położenie dogodne, 3 kim do staęyi kolejowej a ł/2 mili do znaczniejszego miasta. Taksa landszaftowa wynosi 57^,000 mk. Hipoteka tylko land szaf ta. Do naby­

cia tylko w całości za cenę umiarkowaną przy zaliczce 150 do 200,000 mk. Złgłoszenia przyjm.

wprost od refiektantów pod lit. JL R. ekspedycya pisma naszego.

Cytaty

Powiązane dokumenty

tkiem siostry Eglantyny, odpasały juź sznur podwójny, opasujący ich biodra. Wkraczają do kaplicy, której dzwi zamykają się za niemi; ksiądz, który został sam, rzuca

gnięty na katafalku, a z pod całuna chude jógo kó- laba wysteroziiją, jak dwie ściśnięte pięści. A życie, co w młodej kobiecie długo burzyło się i

czy tyle, oo „pierwszorzędny&#34; i jest przeoiwieństwem pojęcia „klasyoystyczny&#34;, którem obejmuje się dzieła sztuki opierające się na naśladownictwie

suna zaś nigdy nie można przewidzieć, oo się znajdzie w jego dziele, stąd pewnego rodzaju ucżuoie obrazy, jak kiedy kogoś wywiodą w pole.. Każda nowa praca

Lecz jeśli to prawda, źe najniższy z nas nie może uczynid najmniejszego ruchu bez porozumienia się z duszą i duohowem królestwem, w którem ona panuje, to

Nieszczęśliwa żona Kleszcza, zupełnie pocieszona zapewnieniem o lepszej przyszłości, zaczyna nawet łudzić się nadzieją, źe wyzdrowieje — radaby źyć jeszcze.. to

łał młody król, odsunął się ozemprędzej od biskupa i wszedł na stopnie ołtarza, zatrzymując się przed obrazem Chrystusa.. Przed obrazem Chrystusa

Bez wielkiej obawy omyłki, sądzę, źe na scenie te wrodzone właściwości jej temperamentu rozwinęłyby się szybko i bujnie, źe potrafiłaby tworzyć kreacyę z