• Nie Znaleziono Wyników

"Katalog gazet pisanych z XVIII wieku w zbiorach Biblioteki Zakładu Narodowego im. Ossolińskich", Armela Bułówna, Wrocław 1969 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Katalog gazet pisanych z XVIII wieku w zbiorach Biblioteki Zakładu Narodowego im. Ossolińskich", Armela Bułówna, Wrocław 1969 : [recenzja]"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Łojek, Jerzy

"Katalog gazet pisanych z XVIII

wieku w zbiorach Biblioteki Zakładu

Narodowego im. Ossolińskich",

Armela Bułówna, Wrocław 1969 :

[recenzja]

Rocznik Historii Czasopiśmiennictwa Polskiego 9/4, 595-600

(2)

R ocznik H isto rii C z a so p iśm ien n ictw a P o lsk ieg o I X 4

I

A rm ela В u ł ó w n a, K a t a l o g g a z e t p i s a n y c h z X V I I I w i e k u w zb i o r a c h B i b l i o ­

t e k i Z a k ł a d u N a r o d o w e g o im . O ssoliń skich. W stęp napiąali A rm ela B u łó w n a i Jó­

z e f S zczep a n iec, W y d a w n ictw o Z akładu N arod ow ego im . O ssoliń sk ich , W rocław 1969, ss. 478, ilu str. 32.

A czkolw iek w y d a n y w nakład zie ty lk o 300 + 120 egzem plarzy, om aw ia­ n y K atalog im p o n u je ro zm iaram i i szatą graficzną: pon ad 30 ark . w y ­ daw niczych, p a p ie r III klasy, liczne w k ła d k i ilu stra c y jn e n a im po rtow a­ n y m p ap ierze kredow ym . D aw no n ie w idzieliśm y p u b lik a c ji naukow ej z zak resu in w e n ta ry sty k i a rch iw aln ej, p rzygotow anej z ró w n ą s ta ra n ­ nością ed y to rsk ą i podobnie luksusow o w y d an ej. H isto ry k bierze w ięc do rę k i te n okazały tom z ty m w iększą n adzieją, iż o trzym ał użyteczną i należycie p rzy go tow an ą pracę in w e n ta ry za c y jn ą, k tó ra w badan iach n auko w y ch n a d w iekiem X V III będzie m u znaczną pomocą.

T ru d n o co p raw d a sądzić o w arto ści dzieła z zew n ętrzn ej okazałości w ydaw niczej, trz e b a jed n ak że m niem ać, iż ja k a ś p ro p o rc ja szaty g ra ­ ficznej p u b lik a c ji i jej w artości m ery to ry czn ej je s t z re g u ły w naszych w a ru n k a ch zachow yw ana. Skoro zaś nie doczekały się odpow iednich in ­ w e n ta rz y d ru k o w an y ch (nie ty lko ta k okazałych, ale w ogóle żadnych) n aw et najw iększej w agi naukow ej zespoły A rch iw u m Głównego A k t D aw ­ n y ch (choćby Z biór Popielów czy A rch iw u m K ró lestw a Polskiego), skoro nie m a ją nowoczesnego drukow anego in w e n ta rza w ielkie Z b io ry C zarto­ ryskich, m ożna b y żywić przekonanie, iż odpow iednie in sta n c je w y d a w n i­ cze u z n a ły K atalog gazet p isa n ych za p o trzeb ę nauk ow ą w yższej ran g i niż postu lo w ane od daw na in w e n ta rze w ym ienio ny ch pow yżej zbiorów. W każdym razie tru d n o nie sądzić, że w y d an ie przed w szelkim i in n y m i in w e n ta rza m i w łaśnie K atalogu gazet p isa nych ze zbiorów O ssolineum zostało spow odow ane fak tem , iż po w stała oto p rac a bezw zględnie do­ skonała, stanow iąca w swoim zakresie sui generis m odel m etodologicznej doskonałości.

M ów im y o now ym in w e n ta rz u arch iw alny m , a je d n a k a u to rz y w stę ­ p u w y raźn ie su g eru ją, iż p rzed staw io n a p u b lik a c ja zbliżona je s t swoim

(3)

596 R E C E N Z J E

ty p em raczej do bib lio grafii czasopism lu b k a ta lo g u druk ó w ulo tnych , a z in w e n ta rze m arch iw aln y m łączy ją ty lk o najod leglejsze podobień­ stw o. W yn ik a to w y ra ź n ie z ich założenia, iż tzw . gazety p isan e należą całkow icie do dziedziny m asow ych środków rozpow szechniania in fo rm a ­ cji, a w ięc p o w in n y b y ć p rzed m io tem zain tereso w an ia p rzed e w szyst­ k im h isto rii p rasy . A u to rzy w stęp u pow ołują się w sw oich rozw ażaniach m etodologicznych n a „p rasoznaw stw o”, odcinają się od in w e n ta ry sty k i arch iw aln ej: „M ożna było zaoszczędzić sobie tr u d u opracow yw ania no ­ wego sch em atu opisu gazet pisanych, tra k tu ją c gazetę p isan ą jak o list i opisując ją w edług zasad katalogow ych czy in w e n ta ry z a c y jn y c h ,. sto ­ sow anych do op racow yw ania zbiorów k o respo nd encji — stw ie rd z ają z cały m naciskiem m g r B ułów na i d r Szczepaniec. — R ozw iązanie tak ie w y d a je się je d n a k z m etodologicznego p u n k tu w idzenia całkow icie nie do przyjęcia. G azeta pisana posiada c h a ra k te r listu jed y n ie pod w zglę­ dem fo rm aln y m , n a to m ia st różni się od niego elem en tam i m e ry to ry c z n y ­ m i: treścią, s tr u k tu rą w e w n ętrzn ą czy fu n k cją społeczną, k tó re pow o­ dują, że je s t ona zbieżna ze w spółczesną g azetą d ru k o w a n ą ” (s. 55).

Z ta k nieoczekiw anym stw ierd zeniem zgodzić się nie podobna, gdyż w łaśn ie fu n k cja społeczna tzw . gazety pisanej odróżnia ją całkow icie od w szelkich zjaw isk, w chodzących w sk ład p rasy ja k najszerzej p ojętej i w ogóle w szelkich środków m asow ego p rzek azy w an ia inform acji. G a­ zety p isan e przyłączone zostały do przed m io tu b a d ań h isto rii p ra s y ze w zględów całkow icie form alny ch : z pow odu nazw y. G dyby n a o k reśle­ nie zjaw isk tego ty p u u ta r ła się swego czasu nazw a np. „listów cu m co m m u n ica tio n s now in o sta tn ic h ” czy jak a ś p odobna — nik om u spo­ śród pow ażnych badaczy nie przyszłoby zapew ne n a m yśl, że gazety p isan e należy klasyfikow ać w edług zasad p rz y ję ty c h w h isto rii czasopiś­ m ien nictw a. B y ły by in w en tąry zo w an e w edług zasad opisy w ania i k a ta ­ logow ania arch iw aln ej ko respondencji. Jed n ak że w sk u te k sw ojej n iefo r­ tu n n e j nazw y tzw . gazety pisane w łączone zostały do dziedziny z a in te re ­ sow ań h isto rii p rasy , co pow oduje w iele nieporozum ień w zakresie m eto­ dologii badaw czej tej d yscypliny.

T ru d n o w ty m m iejscu w y k ład ać podstaw ow e zasady m etodologicz­ n e h isto rii p rasy , n a p a rę faktów trz e b a je d n a k zw rócić uw agę. H istoria p ra sy zajm u je się ró żn y m i fo rm am i upow szechniania in fo rm a c ji m aso­ w ych, niezależnie od technicznego śro dk a ich przekazu, ale b y n ajm n iej n ie w szelkim i w ogóle śro dk am i i sposobam i p rzek azy w an ia jak ic h k o l­ w iek in fo rm acji.

J e d n ą z n ajpow szechniejszych i n ajd aw n iejszy ch fo rm p rzek azyw a­ nia u trw alo n y c h technicznie in fo rm acji je s t p isan y lis t p ry w a tn y ; ko­ resp o n d en cja p ry w a tn a je d n a k do p ra sy się nie zalicza i będąc skąd inąd d la każdego badacza przeszłości źródłem h isto ry czn y m najw yższej w agi,

(4)

do p rzed m io tu b ad ań h isto rii p rasy w łączona być nie może. F ak t, że ja ­ kieś listy zaw ierające in fo rm acje w y sy łane b y ły przez a u to ra periodycz­ nie, w stały ch odstępach czasow ych, że b y ły n a w e t w y sy łane w podobnej lu b niem al identycznej treści do p a ru ad resató w — nie zm ienia b y n a j­ m niej isto ty tego zjaw iska. N ależy ono n ad al do dziedziny k orespon­ den cji p ry w a tn e j. A lbow iem ta k a piśm ien na rela cja przeznaczona jest dla w iadom ego z góry odbiorcy i pod k ą te m jego potrzeb i jego zain te­ resow ań jej treść je s t przez a u to ra d obierana i m odelow ana. F akt, że a d re ­ sa t m oże u zyskane tą drogą w iadom ości pow ielać dalej u stnie, że w pew ­ nych sy tu acjach m ogą one w y w ierać n a w e t znaczny w pływ na opinię p u ­ bliczną — nie m a dla u sta le n ia społecznej ro li tzw . gazet pisanych żad­ nego znaczenia. J e s t bow iem oczywiste, że w te n sam sposób fu n k cjo ­ now ać m ogą in fo rm acje zaczerpnięte przez a d re sa ta ze zw yczajnego, nieperiodycznego listu . M iędzy tzw. gazetą p isan ą a zw yczajnym listem p ry w a tn y m czy n aw et u rzędow ą k o resp on d encją dyp lom atyczn ą nie m a żadnej istotnej różnicy — i dlatego tru d n o w ydzielać tzw . gazety pisane w osobną k ateg o rię i przyłączać je do zupełnie różniącego się społeczną sw oją rolą zjaw iska p rasy , do m asow ych środków upow szechniania in fo r­ m ac ji w ogóle.

Isto tą m asow ego upow szechniania in form acji, k tó ra decyd uje o za­ liczeniu danego zjaw iska do h isto rii p rasy, je s t n ie ty lk o i nie p rze ­ de w szystkim m asow ość — choć o dgryw a ona zasadniczą rolę. Isto ta tego zjaw iska polega p rzed e w szy stk im n a tym , że chodzi tu o p rzek azy w a­ nie in form acji dla niew iadom ego z góry odbiorcy. F ra n cu z i o k reślają to znakom icie słow am i d iffu sio n des in fo rm a tio n s — rozsiew aniem lub roz­ p raszan iem wiadom ości. G azeta d ru k o w an a lub in fo rm a c y jn y d ru k u lo t­ n y, sprzed aw an e z w olnej rę k i lu b w przedp łacie ogólnie d o stęp n ej, n a ­ leżą bez w ątp ie n ia do dziedziny m asow ych środków p rzek azy w an ia in ­ form acji; k rąg ich odbiorców nie je s t bow iem z góry określony. Do ty ch środków należą oczywiście w X X w ieku: film , radio i telew izja — cho­ ciaż odbiorca in fo rm acji u zy sk u je jej przekaz w postaci u lo tnej, m ate ­ ria ln ie nie u trw alo n e j. W epokach m inionych do „ p ra sy ” w n ajo g óln iej­ szym znaczeniu m ożna by n aw et zaliczyć słowo głoszone z kościelnej am ­ bony, k tó re usłyszeć m ógł każdy z jaw iający się w św iątyni. Nie b ę­ dzie n a to m ia st n ależał do p rasy n a w e t p erio dy czny i d ru k o w an y b iu le­ ty n in fo rm acy jn y , jeżeli przeznaczeniem jego b yła w y sy łk a do z góry w iadom ej i ograniczonej liczby odbiorców, bez dopuszczenia takiego d ru ­ k u do w olnej cy rk u la cji n a ry n k u . P ró b a zakw alifikow ania do p rasy w szystkiego, co w y d aw an e je s t periodycznie d ru k ie m czy in n ą techniką, w y n ik a z p rzy p isyw an ia d ecydującej ro li k ry te riu m fo rm aln em u i zupeł­ nie drugorzęd n em u , z pom inięciem rzeczyw istej ro li społecznej danego zjaw iska.

(5)

598 R E C E N Z J E

Ze znaczenia k ry te riu m m asow ości a u to rz y w stę p u do om aw ianego K atalogu z d ają sobie zresztą św ietn ie spraw ę. S tą d ich p ró b y p rzeko na­ nia czytelnika, że tzw . gazety p isan e b y ły w rzeczy sam ej środkiem u po ­ w szechniania in fo rm a c ji p raw ie m asow ym ; że „na zachodzie E u ro p y ga­ zety pisane rozw in ęły się w m asow y środek w y m ian y in fo rm acji w X V I i X V II w .” ; że w Polsce w w iek u X V III n iek tó rzy a u to rz y tak ic h „ga­ z e t” „ u trz y m y w ali rozb u d o w ane b iu ra, z a tru d n ia jąc po k ilk a osób do re ­ dagow ania, kopiow ania i k o lp ortażu g azet pisan y ch ” (s. 4); że redagow ali sw oje gazety „w w ielu egzem plarzach, przeznaczonych dla kilku, a m oże n a w e t k ilk u n a stu odbiorców ” (s. 32). W szystko to n ie zostało z w ery fi­ k o w ane żadnym św iadectw em źródłow ym , a o p arte je s t w yłącznie n a do­ m n iem an iu autorów , i co najgorsze, n a dom niem aniu fałszyw ym .

P rz y w zględnej „m asow ości” tzw . gazet p isan ych m ożna b y jeszcze jakoś się u pierać, g dyby a u to rz y pow ołali się n a X V III-w ieczne p rzy k ła ­ dy niepolskie, p rzed e w szy stk im n a zjaw iska tego ty p u w y stę p u ją c e w e F ran cji. N iestety, stw ie rd z ają oni kategorycznie, a n ajzu p ełn iej m ylnie, iż w X V III w iek u n a zachodzie E u ro p y tzw . gazety p isane zostały „cał­ kow icie w y p a rte z obiegu” (s. 4). G dyby d la swoich rozw ażań spróbo­ w a li n ak reślić szersze, ogólnoeuropejskie tło porów naw cze, uśw iadom ili­ b y m oże sobie i czytelnikom , że w X V III w ieku istn iały w łaśn ie n a za­ chodzie E u ro p y całe b iu ra k o respondencyjne, zajm u jące się zbieraniem , redagow aniem i rozsyłaniem w rękopiśm ien ny ch b iu le ty n a c h rozm ai­ ty c h skan d aliczn ych now in, o c h a ra k te rz e zarów no politycznym , ja k 1 obyczajow ym ; in sty tu c je te k w itły aż do w y b u ch u W ielkiej R ew olucji F ran cu sk iej. S ław n e b y ły przecież b iu ra k o resp o nd ency jne — ag encje skandalicznych w iadom ości — prow adzone w P a ry ż u w drugiej połow ie X V III stu lecia przez p a n ią D oublet, p an ią d ’A rg ental, niejakiego G ileta, później przez niejakiego Foulhioux; w N adrenii przez M anzona, w y d aw ­ cę „C ourier du B as-R h in ”, i w ielu in n y ch 1. B iu ra tak ie w y sy ła ły sw oje rękopiśm ienne, p eriodyczne b iu le ty n y czasem i kilkudziesięciu sta ły m odbiorcom . N iestety, b y ły to in sty tu c je fu n k cjo n u jące n a zachodzie E u ro ­ py, w Polsce w łaśnie zupełnie nie znane. W X V III-w iecznej Rzeczypos­ politej zjaw iskiem ty pow ym b y ł k o resp o n d en t w y n ajm o w an y przez m a­ g n ata i w y sy łający sw oje doniesienia je d n e m u ty lk o odbiorcy. F ak t, że zdarzali się tacy, k tó rz y spisyw ali po kilka kopii sw oich re la c ji dla róż­ n y ch odbiorców (autorom nie udało się co p raw d a odnaleźć w ięcej niż 2 jed n o brzm iący ch egzem plarzy danej rela cji — por. s. 32), je s t w y ją t­

1 P. M a n u e l , La P o lice de P a r is d é v o il é e , P a ris 1790, t. 1, s. 201—228: „De la p o lice sur le s n o u v e lle s à la m a in ” ; v ic o m te d e G r o u c h y , N o u v e l l e s à la m a i n

d e la fi n du X V I I I I e siècle, P a ris 1898; M. B o e h n, R o k o k o — F ra n c ja w X V I I I - t y m stu le c iu , W arszaw a b.d., s. 385— 390; F. F u n c k - B r e n t a n o , L e s N o u v e lli s t e s ,

(6)

kiem p o tw ierd zającym regułę. Z resztą n aw et w e F ra n c ji owe kilkad zie­ sią t egzem plarzy ręko p iśm ien n ych b iu lety n ó w było przeznaczone dla w ia ­ dom ych z góry adresatów , pod k ą te m ich potrzeb i zam ów ień m odelo­ w ano treść tak ich doniesień ■— a więc owe no u velles à la m a in do p rasy zaliczone rów nież być nie mogą.

R easum ując pow yższe rozw ażania, należy stw ierdzić — w b re w po d sta­ w ow em u założeniu au to ró w w stęp u i a u to rk i K atalogu — iż tzw . gazety pisane nie m ają żadnych isto tn y ch cech w spólnych z p ra s ą sensu stricto, w szystkie n ato m iast cechy isto tn e łączą je z k oresp o n d en cją p ry w a tn ą . P o w in n y być więc opisyw ane i in w en tary zo w an e w łaśn ie n a zasadach p rz y ję ty c h dla listów p ry w a tn y c h , co um ożliw iłoby n ależy te w yzyskanie przez histo ry kó w tego n iew ątpliw ie cennego źródła. Z niew iadom ych po­ w odów p rzy ję to w K atalogu nonsensow ne założenie, że tzw . gazety p i­ sane w in n y być tra k to w a n e jako prasa, co doprow adziło do pow ażnego pom ieszania pojęć, a co gorsza — do p rzy jęcia zasad in w e n ta ry za c y jn y ch , czyniących całe przedsięw zięcie w ydaw nicze zupełnie dla h isto ry k a bez­ użytecznym .

Nie je s t tu zresztą sp raw ą n ajw ażn iejszą fakt, że a u to rk a K atalogu u p a rła się p rzy tra k to w a n iu tzw . gazet p isan y ch jak o p rasy , a w sp ółau tor w stę p u i recen zen t nau k ow y tej p u b lik acji n a jw y raźn iej ją w ty m p rzeko­ n a n iu um ocnili. W ychodząc n a w e t z tak ich założeń, m ożna było dać k a ­ talog w m iarę dla badaczy użyteczny. A u to rk a w y b ra ła je d n a k rozw ią­ zanie połow iczne — n iew ątpliw ie najg o rsze ze w szy stkich m ożliw ych. K onsekw en tn e tra k to w a n ie gazet pisan y ch jako p rasy m usiałoby prow adzić do rozw iązania n astępującego: trz e b a b y było uznać „zespół” korespondencji, pochodzących od jednego a u to ra — za jed n o stk ę analo­ giczną do jednego ty tu łu prasow ego; u grupow ać w szystkie zebrane „ga­ zety p isan e” w kilk anaście czy m oże k ilk ad ziesiąt tak ich jedno stek, okreś­ lić d a ty g raniczne każdej z nich (datę pierw szej i o statn iej k o resp o n d e n ­ cji), ew e n tu aln ie spisać d a ty w szystkich k o lejn y ch „ n u m eró w ” . N ależa­ łoby poza ty m ustalić logiczną zasadę w y ró żn ien ia tytu łow eg o (np. „G a­ zeta pisana J a n a Ik sińskiego”, „G azeta pisana księdza Z etow icza” —■ od nazw isk autorów ), dać zw ięzły opis fo rm aln y — i koniec. T ylko że p rz y ta k im założeniu nie trz e b a b y było dla p u b lik acji k atalo g u aż 30 a rk . w yd. — w y sta rc z y łb y jed n oarku szow y a rty k u ł, np. w zeszycie „Ze sk a rb ­ ca k u ltu r y ”. A u to rk a K atalogu p rzy ję ła in ną zasadę: 1987 poszczególnych listów z w iadom ościam i, pió ra rozm aity ch autorów , uporządk ow ała ch ro ­ nologicznie. A by zaś zindyw idualizow ać każdy z tak ic h listów , w b ra k u in nych m ożliw ości w y ró żn iła każdą z 1987 k o resp on den cji przez incipit i exp licit, p u b lik u jąc fra g m e n t pierw szego i fra g m en t ostatniego zdania tek stu , o brzm ien iu oczywiście ja k n ajb ard ziej przyp adk ow y m . P ow stał w te n sposób m o n stru a ln y zbiór bezsensow nych zapisów, z k tó ry c h żad en

(7)

600 R E C E N Z J E

nie in fo rm u je ew en tu aln eg o badacza, pragnącego skorzystać z tego ty p u „gazet p isa n y c h ”, w ogóle o niczym istotnym .

A by tego ro d za ju katalog m iał dla h isto ry k a ja k ą ś w artość, poszcze­ gólne zapisy w in n y inform ow ać — w form ie zwięzłego reg e stu — o w szystkich w ażniejszych sp raw ach poruszonych w danej k o respond en­ cji, z w ym ienieniem nazw isk postaci, k tó ry c h ta k o respo ndencja w te n czy in n y sposób dotyczy. Oczywiście, że tak a postać k atalo g u w y m aga­ łab y od a u to rk i dodatkow ej p racy , a obj ętość k atalo g u z zapisam i regesto - w an ym i m u siałab y w ynieść nie 30, ale 60 lub 80 arkuszy.. E fek t n a u k o ­ w y b y łb y do tej im ponującej objętości dzieła zupełnie d ysp ro p o rcjo n al- ny, ale wr końcu k atalo g tego ro d za ju n a coś m ógłby się przydać. Pozo­ staw ało by rozw ażyć, czy lepiej w ydać katalog 80-arkuszow y o niew iel­ kiej przydatności, ale jed n a k jak ieś in form acje dla badacza przek azu ­ jący, czy też k atalo g „zaledw ie” 30-arkuszow y, ale za to do niczego w ogóle nie p rzy d a tn y . Z najw ięk szą przyk rością trz e b a bow iem stw ie r­ dzić, że m rów cza p ra c a a u to rk i i w ielki w ysiłek w y d a w n ic tw a poszły zupełnie n a m arn e. N ajbard ziej sk ru p u la tn y n aw et badacz X V III w ie­ k u m oże te n im p o nu jący z pozoru katalog z czystym sum ieniem pom inąć; nie dow ie się zeń w ogóle niczego, co stanow iłoby isto tn e uzupełnienie info rm acji, d ostępnych dzięki daw ny m in w en tarzo m rękopisów Ossoli­ neum .

P o zo staje jeszcze w niosek ogólny: w szelkie katalogi, in w e n ta rze i bi­ bliografie nie są dziełam i o sam oistnej w arto ści naukow ej. Są to p u b li­ k acje pom ocnicze, m ające n a celu ułatw ić pracę badaczom , usp raw nić ich d o tarcie do p o trzeb n y ch źródeł, zagw arantow ać im w yczerpanie w szystkich istn iejący ch a niezb ęd n ych dla danego te m a tu m ateriałó w . D latego też a u to rz y tego ro d za ju p u b lik acji pow inni bezw zględnie b rać pod uw agę in te res badacza, k o n struo w ać u k ład i poszczególne zapisy in ­ w e n ta rz a czy k atalo g u w ta k i sposób, aby dostarczyć h isto ry k o w i w szyst­ kich inform acji, k tó re w tak im w y daw nictw ie chciałby on znaleźć, gdyż w przeciw n ym razie w ysiłek au to rsk i in w e n ta ry z a to ra archiw alnego idzie n a m arne.

J e rz y Ł o je k

II

H isto ire gé n é ra le de la p r e s s e française. P u b liée sou s la d irection de C laude

B e i l a n g e r , Jacq u es G o d e c h o t , P ierre G u i r a 1 et F ern an d T e r r o u, t. 2 :

1815— 1871, P a ris 1969, P U F , ss. 465.

W końcu 1969 r. d o tarła n a półki k sięgarskie d ru g a część w ielkiej histo rii p ra sy fran cu sk iej, najpow ażniejszego, od czasu słynnego opraco­ w an ia E ugène H a tin a sprzed stulecia, zam ierzenia naukow ego w tej

Cytaty

Powiązane dokumenty

Narracja jako kreacja rzeczywistości przedstawionej w

Celem artykułu jest zbadanie wycinka dyskursu prasowego w Polsce na temat dochodu podstawowego oraz sposobu jego recepcji przez czytelników.. Poniższa analiza skupiać się będzie

gehenden Überschneidungen zwischen ihren und Bachmanns Frage- stellungen und Erkenntnis sollte man sich keinesw egs w undern: es ist schon faist ein Gemeiiiiplatz,

The detailed econometric analysis of the function of losses for different variants of the system operation provided a lot of practical conclusions, which make

 QDXND R NRPSXWHUDFK L ]DU]ąG]DQLH V\VWHPDPL LQIRUPDF\MQ\PL ± WHFKQRORJLH

Adresatami polityki gospodarczej staŽy siC w pierwszym rz Cdzie podmioty globalnego otoczenia – wielkie korporacje oraz enigmatyczne rynki finansowe, a zakres oddzia Žywania

Postulu- je się, by holding uznać zasadniczo za podatnika podatku VAT (abstrahując od wypraco- wanych przez ETS formalnych kryteriów), gdyż holding podejmuje działalność

Jeżeli więc wieczysty użytkownik uprawniony jest korzystać z terenu z wyłączeniem innych osób, to nikomu nie wolno nie tylko- pozbawiać go władania terenem,