• Nie Znaleziono Wyników

Problem ewangelizacji anonimowego chrześcijanina

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Problem ewangelizacji anonimowego chrześcijanina"

Copied!
27
0
0

Pełen tekst

(1)

Julian Bednarz

Problem ewangelizacji anonimowego

chrześcijanina

Studia Theologica Varsaviensia 25/2, 65-90

(2)

Studäia Theol. Vars. 25 (1987) nr 2

JU LIA N BEDNARZ

PROBLEM EW A N G EL IZA C JI ANONIM OW EGO C H R ZE ŚC IJA N IN A

T r e ś ć : Wstęp; I, Anonim owe chrześcijaństw o à m isyjne głoszenie Ewangelii; II. M otyw .i cel działalności m isyjnej; III. Metoda i środki; IV. Każdy chrześcijanin apostołem; Zakończenie.

WSTĘP

!

M yśl teologiczna ro zw ija się pod w p ły w e m rzeczyw istości przeżyw an ej p rzez Kościół. W ciągu sw ojej dw u tysiąołetniej h isto rii Kościół solidnie zakorzenił się w św iecie g recko-rzym - skdm. Lecz w o becnym stu leciu p ro cesy d ech ry stia n ie a c ji i se ­ k u lary z ac ji sta w ia ją pod zn ak iem z a p y ta n ia .-wyrażenie „chrze­ ścijańsk i Z achód”. Rów nocześnie m ilia rd y n iech rześcijan żyją poza zasięgiem dostrzegalnego oddziały w an ia chrześcijań stw a. Rosną też szeregi ateistów . Co- przy niesie Kościołowi p rz y ­ szłość?

.Niemiecki teolog K a rl R ah n er już k ilk a la t te m u pisał, że w przyszłości ch rześcijan ie stanow ić b ę d ą zdecydow aną m n ie j­ szość n a ziem skim globie, b ęd ą żyć i działać w „d iasp orze” 1. T aka s y tu a c ja może stanow ić pew ien pro b lem dla chrześci­ jan in a i w ia ry katolickiej.

P rz e d e w szy stk im trz e b a w y strzeg ać się po k u sy .ilndyferen- tyzm u, k tó ry u w aża w szystkie ireligde i sy stem y u siłu jące w y ­ jaśniać św ia t aa b ęd ące jed n ako w ej w artości. Typuczasem ch rześcijanin w ierzy przecież mocno·, że je s t tylkoi jedno Imię, przez k tó re lu d zie o trz y m u ją zbaw ienie: Jezu s C h ry stu s1. Dla chrześcijan in a w ia ra w Jezu sa C h ry stu sa nie- je st jed n ą z dróg prow adzących do życia w iecznego1, lecz a b so lu tn y m w a ru n ­ kiem zbaw ienia. Co w ięc m a o n m yśleć o losie

ndechr-ześei-1 Zob. K. R a h n e r . Konzüiare Lehre der Kirche und künftige Wir­

klichkeit christlichen Leben, w: Schriften zur Theologie, Einsiedeln

1956— 1083, t. 6, s. 481.

(3)

66 J U L I A N B E D N A R Z

'■[2]

jam lub miewieiriząeyełi żyjących często obok miiego na co dzień?

K. R ah n er p róbow ał rozw iązać item problem opracow ując teo rię ,„anonim owego c h rz e śc ijań stw a ” . W yjaśnia, w niej s tr u k ­ tu rę p rocesu zbaw ienia człow ieka, k tó ry o ficjalnie n ie p rzy- nałeży do re lig ijn e j w sp ó ln o ty c h rz e ś c ija ń s k ie j.2

W p u n k c ie w yjściow ym zn ajd u ją się dwie p raw d y objaw io­ ne: pow szechna izbawcza w ola Boga i Jeg o d a r laiski o fero­ w a n y k ażd em u człowiekowi. Teoria K. Rahinera w yjaśnia, w jak,-i sposób człow iek rea liz u jąc sw oją n a tu ra ln ą in d y w id u ­

alność, to znaczy postęp u jąc w edług sw ego su m ie n ia i w y trw a ­ le szu k ając p raw d y , m oże osiągnąć zbaw ienie, w C h ry stu sie i przez C h ry stu sa, n a w e t jeśli n ie poisiada żad n ej zew n ętrzn ej i św iadom ej w ięzi -z urzęd o w y m chrześcijaństw em .

P rz y ję c ie te o rii ^anonimowego ch rześcijań stw a p rzez teolo­ gów w ym agało dłuższego c z a s u .3 N a jtru d n ie j przyszło to u ­

2 N ajw ięcej m iejsca poświęca K. R a h n e r swojej teorii w nastę­ pujących artykułach (porządek chronologiczny): Paulus, Apostel heute, w: K. R a h n e r , Sendung und Gnade. Pastoraltheologische Beiträge, Innsbruck 4959, s. 399—413; Grundzüge einer katholisch-dogmatischen

Interpretation der nichtchristlichen Religionen, w: Pluralismus, Toleranz und Christenheit. Veröffentlichungen der Abendländischen Akademie e. V., Nürnberg 1961, s. 55—74. (Autor w ydał go ponow nie pod zmie­

nionym tytułem Das Christentum und die nichtchristlichen Religionen, w : Schriften zur Theologie, E insiedeln 1062, t. 5, s. 136—1*58); Über die

Möglichkeit des Glaubens- heute, w: Schriften... dz. cyt., t. 5, s. 11—32; Die anonymen Christen, w: Schriften... dz. cyt., t. 6, s. 545—654; Über den Dialog in der pluralistischen Gesellschaft, w: Schriften... dz. cyt.,

t. 6, s. 4:6—58; Das neue Bild der Kirche, w: „Geist und L eben” 39 (196:6), s. 4—24 (ponownie w ydan e w: Schriften... dz. cyt., t. 8, s. 329— 354); A theismus und im plizites Christentum, w: Schriften... dz. cyt., t. 8, s. 187—2:12; Mitssion und „implizite Christlichkeit’’, w; Sacramen­

tum, Mundi, Freiburg i. Br. 1969, t. 3, kol. 547—551; A nonym es Chri­ stentum und Missionsauftrag der Kirche, w: Schriften... dz. cyt., t. 9,

s. 498—515; B emerkungen zu m Problem des „anonymen Christen”, w:

Schriften... dz. cyt., t. 10, s. 53:1—546; A n onym er Christ, w: F. K l o s -

t e r m a n - K . R a h n e r - H . S c h i l d , Lexikon der Pastoraltheologie, Verlag Herder 1972, s. 19—20; Der eine Jesus Christus- und die Uni­

versalität des Heils, w: A. В s t e h (Hrsg.). Universales Christentum angesichts einer pluralen Welt, M ödling 1976, s. 57—85; Observation sur la situation de la foi aujourd’hui, w: R. L a t o u r e 11 e - G'. O’C o l -

1 i n s (Red.), Problèmes et perspectives de théologie fondamentale, Pa­ ris 1882, s. 365—3.85.

3 Spośród tych, którzy dyskutow ali z K. Rahnerem, przyjmując lub odrzucając jego teorię, na szczególną uwagę zasługują następu­ jący autorzy: J. B r o s s e d e r , Die anonym en Christen, w: H. F r i e s (Hrsg.), Heil in den Religionen und im Christentum, St. Ottilien 1982, s. 243—270; L. E i d e r s , Die Taufe der Weltreligionen. Bemerkungen

(4)

[3] E W A N G E L I Z A C J A A N O N I M O W E G O C H R Z E Ś C I J A N I N A 67

czynić m isjołogom i m isjonarzom . O ni też jako p ierw si za­ niepokoili się n e g a ty w n y m i kon sek w en cjam i tej te o rii d!la. działalności m is y jn e j.4 Je śli bow iem n iech rześcijan ie m ogą się zbawić beiz w id zialn ej łączności z Kościołem , to czy m isy jn a diziałailność je s t jeszcze konieczna? Lecz w (rzeczywistości p y ­ tan ie n ie jest now e i w ie lu teologów od d aw n a p ro p o n u je liczne ro zw iązan ia p ro b lem u zbaw ienia ty ch , k tó rz y n ie p rz y ­ należą o ficjaln ie do Kościoła. 5

(1,965), s. 1,24—131; E. K l i n g e r (Hrsg.), Christentum innerhalb und,

ausserhalb der Kirche, Herder 1976, 234 s. (Seria Quaestiones Dispu­ tatae 73); H. K r u s e , Die „anonymen Christen” exegetisch gesehen,

w: „Münchener theologische Zeitschrift” 18 (1967), s. 2—29; H. d e- L a V a l e t t e , Chrétiens sans le savoir, w: „Études” 325 (1966), s.

1151,19; h . P i s s a r e k - H u d e l i s t , Universaler Heilsoptimis- mus —■ Denkenstoss für der Religionsunterricht? w: E. K ł d n g f f r - K . W i t t s t a d t (Hrsg.), Glaube im Prozess. Christsein nach d em II. Va­

tikanum, Herder 1984, s. 713—740; W. P r z e m y s ł a w s k i , Anonimowi chrześcijanie, w: H. B o g a c k i , S. M o y s a (red.), Kościół w św ietle Soboru, Poznań 1968, s. 467—488; K. R i e s e n h u b e r , Der anonyme Christ, nach Karl Rahner, w: „Zeitschrift für katholische T heologie”

86 (1964), s. 286—303; A. E ö p e r , Die anonymen Christen, M a in z '1963, 154 s.; N. S c h w e r d t f e ge r, Gnade und Welt. Zum Grundgefüge

von Karl Rahners Theorie der „anonymen Christen”, Herder 1.982 (Se­

ria Freiburger theologische Studien, 12,3); B. S e s b o ü é , Karl Rahner

et les „chrétiens anonymes”, w: „Études”, novembre 1984, s. 524—535;

H. W a l d e n f e i s , Die neure Diskussion u m die „anonymen Christen”

als Beitrag zur Religionstheologie, w: „Zeitschrift für M issionsw issen­

schaft und R eligionsw issenschaft” 60 (1976), s. 161—.180; K. - H. W e g er,

Das „anonyme” Christentum in der heutigen Theologie, w: „Stimmen

der Zeit” 194 (1976), s. 3|19—3;32; T e n ż e , Karl Rahner. Eine Einführung

in sein theologisches Denken, Herderbücherei 1978, 176 s.

4 Por. A. B o u c h a r d , Un élan missionnaire moins intense? w: „Spiritus” 21 (1964), s. 420—427; L. G u t h e i n z , „Offener Brief” auß

Taiwan, w: „Orientierung” 40 (1,976), s. 6—7; E. H i l l m a n , „Anony­ mous Christianity” and the Missions, w: „Downside R eview ” 85 (1966),

s. 361—379; F. K ö s t e r , Die Begründung der Mission am Beispiel der

Theologie Karl Rahner, w: „Zeitschrift für M issionsw issenschaft und

R eligionsw issenschaft” 58 (1,974), s. 241—2(57; F. L e g r a n d , Une con­

ception moderne du salut des infidèles qui fait obstacle a l’élan apo­ stolique d ’après le Père Karl Rahner. Des missionnaires exprim ent leur inquiétude, w: „Le Christ au Monde” 5 (1963), s. 457—465. (Wymiana

opinii na tem at artykułu w: „Le Christ au Monde” 6 (1963), s. 580— 587; 1 (1964), s. 89—9,1; 2 (1964), s. 178—180; 3 (1964), s. 286; 4 (1964), s. 383—384); R. P e r i Ć, Smisao evangelizaeije и p er sp ek tivi animnog

krscanstva, Sarajevo 197,6; H. W a l d e n f e i s , „... omnets homines v u lt salvas fieri...” (1 T m 2, 4), De sententia P. Car oli Rahner SI circa v o ­ lu ntatem salvificam Dei universalem, w: „Shingaku K enkyu” (Tokyo),

n. 12 (1962).

5 Zob. H. N y s, Le salut sans l’Evangile. Étude historique et critique

du problè m e du „salut des infidèles” dane la littérature récente (1912— 1964), Paris 1966, 29:6 s.

(5)

68 J U L I A N B E D N A R Z [4]

T ym czasem uiważne stu d iu m anonimowego· ch rześcijań stw a K. R ah n era i zadania m isy jn eg o Kościoła, k tó re jego· zdaniem jest a k tu a ln ie jsz e niż kiedykolw iek, pozw ała w skazać k ilk a punktów,, gdzie teologia· anonim ow ego ch rześcijan in a Oddaje w spaniałą p rzy słu g ę teologii ew ang elizacji m is y jn e j.6 Można n a w e t powiedzieć, że te pünfoty ro zp a try w a n e całościow o s ta ­ now ią jak iś z a ry s teologii ew angelizacji, (kftóry pozostaje w bliskiej zależności od w spom nianej (teorii K. R aknera,

W m iarę analizy iraihineirowskich te k stó w pośw ięconych a n o ­ nim ow em u ch rześcijaninow i i zadaniu głoszenia E w angelii s ta ­ ło się jasne, że, po pierw sze, istn ien ie anonim ow ego chrześci­ jań stw a jest w a ru n k ie m w stę p n y m teigoż głoszenia; ipo drugie, chrześcijaństw o im plikow ane prow adzi do· rew iz ji m o tyw u

i ce lu działalności m isy jn ej; p o trzecie, sam a działalność m i­

sy jn a zak ład ając istn ien ie anonim ow ego ch rześcijań stw a n a ­ rzuca w y b ó r m eto d y i środków , k tó re n a le ż y zastosow ać; po czw arte, ów fa k t n ak ład a ta k ż e n a każdego chrześcijan in a zadanie m isy jn e w łaściw e dla jego m iejsca, k tó re z a jm u je w e w spólnocie Kościoła w idzialnego.

I. ANONIMOWE CHRZEŚCIJAŃSTWO A MISYJNE GŁOSZENIE EWANGELII

W iele raz y K. Rahneir odpow iadał n a z a rz u ty dotyczące jego teorii, że n ie sta w ia o n a żad n ej przeszkody gorliw ości m is y j­ nej,, lecz, przeciw nie, stan o w i w a ru n e k nieodłączny, a b y ów zapał b y ł ow ocny. Jeśli rozum ie się należycie isto tę w ia ry chrześcijań sk iej, to jest oczyw iste, że głoszenie E w angelii jest m ożliwe ty lk o wówczas, g d y poprzedza je łaska w iary , k tó rą Bóg zaw sze 'daje człow iekowi.

Z atem z teologicznego p u n k tu w id zenia przepo w iadan ie m i­ s y jn e pow inno zakładać, że p o ten c jaln y słuchacz je s t już ja ­

6 Dalsza część niniejszego artykułu jest skróconym tłum aczeniem ostatniego^ rozdziału pracy doktorskiej Chrétiens anonymes et évangé­

lisation. Étude du „christianisme anonym e” de K. Rahner en vue de construire une théologie de la mission, Paryż 198:5 (maszynopis), 305 s.

W pierwszej części autor przedstawia podstaw y filozoficzne i teologicz­ ne teorii K. Rahnera. W drugiej zreferowana jest dyskusja z udziałem filozofów, teologów i m isjonarzy. W trzeciej konfrontuje się teologię anonim owego chrześcijaństw a (w w ydaniu K. Rahnera) z teologią m i­ sji. Porównanie przeprowadzone jest w dwóch etapach: I — analiza w ypow iedzi K. Rahnera o anonim owym chrześcijaństw ie w kontekście obowiązku m isyjnego Kościoła (rozdział II) i ■— II — w nioski uogól­ niające (rozdział 12). W łaśnie ten ostatni rozdział jest tutaj, przetłu­ maczony.

(6)

[5] E W A N G E L I Z A C J A A N O N I M O W E G O C H R Z E Ś C I J A N I N A 69

k im ś .„.anonimowym ch rz e śc ijan in e m ”. .M isjonarz n ie głosi nic innego jiak to, co· słucacz już czci, chociaż tego jeszcze nie zna ф о т. Dz 17, 23). W zyw a o n człow ieka, któreg o Bóg od w ieków przeznaczył d la siebie, a którem u, b yć może już się o b jaw ił przez sw oją łaskę w ta k im stopniu, iż zo stał przez niego p rzy ję ty . Łaska, k tó ra nie p rz e s ta je -uprzedzać m isjo n arza przy go to w uj ąc e w en tu aln eg o słuchacza n a w ezw anie do n a ­ w rócenia, do ko n u je rów nież w n im w ew n ętrzn eg o p rz e o b ra ­ żenia. M ożna n a w e t pow iedzieć, że Bóg przez sw oją łaskę objaw ia się człow iekow i. D latego też ta łaska, k tó ra jest łask ą w iary, sp raw ia, że m isy jn e głoszenie Słow a może b y ć u s ły ­ szane i p rz y ję te jak o słowo Boga.

Św iatło E w angelii mioże być zauw ażone i p rz y ję te jed y n ie w św ietle łaski w iary , k tó ra je s t w a ru n k ie m w stę p n y m do pozn ania w ia ry w Chrystusa·. T eoria B a h o e ra d em o n stru je, że ta łaska b y ła obecna od zawsze u p o tencjalneg o słuchacza i że stan o w i jed en z „elem en tó w ” sta ły c h n a tu ry ludzk iej, chociaż pospada c h a ra k te r nadprzyro d zo n y . W ydaje się bow iem z b y t niepraw dopodobne, że ow a łask a w ia ry zostaje· d an a w m om encie, g d y m isy jn e głoszenie E w angelii osiąga słuch a­ cza. W ty m m om encie o n a s ta je się ty lk o a k tu a ln a, a k ty w n a i skłan iająca po d ob n ie jak m aturalne zdolności człow ieka, k tó ­ re posiada o n o d zawsze, a k tó re n ie s ta ją się czynne zanim nie n a p o tk a ją o b iek tu zew n ętrzneg o im odpow iadającego. J a k m ożna sobie p rzed staw ić tę łaskę?

Nie pow inno się jej rozum ieć jako· jak ą ś pom oc psycholo­ giczną, k tó rą Bóg d a w a łb y dla przezw yciężenia przeszkód n a ­ tu ry in te le k tu a ln e j czy afe k ty w n e j w łaściw ych d an em u słu c h a ­ czowi, jego k u ltu rz e i h isto rii osobistej, itd. Nie trz e b a ró w ­ nież w yobrażać jej sobie jako jakiś czynnik „o b ie k ty w n y ” i p rze k ra cz a ją c y świadom ość, jako coś o trzy m an eg o lu b p rz y ­ n a jm n ie j zaofiarow anego' przez Boga.

W edług K. R a h n era ta łask a jest i p o w in n a by ć ro zpoznana jak o p ew n a rzeczyw istość św iadom a, duchow a i osobista. O- k reśla ją słow em „ h o ry zo n t”, w e w n ą trz k tó reg o k a ż d y nie p rze staje n ig d y żyć, czuć i uśw iad am iać to sobie. Pozostaje to p raw d ą n a w e t jeśli d a n y człow iek n ie p o jm u je tego. „ho­ ry z o n tu ” w te n sposób i n ie uzn aje go ‘fo rm alnie za łaskę całkow icie niezasłużoną. Za p o śred n ictw em te j łaski lu b p rz y ­ n a jm n ie j jak iejś o fe rty uspraiwiedlilwienia przez łaskę, sam Bóg d aje się człow iekowi dobrow olnie w Jpłiskości abso lutn ej i dla całkow itego przebaczenia.

(7)

70 J U L I A N B E D N A R Z

w s y tu a c ji jemiu w łaściw ej.. M im o to nie jest mozlliwe orzec, k to n a n ie odpow iedział, poniew aż 'ludzka odpow iedź w te j dziedzinie posiada c h a ra k te r ściśle osobisty. Co w ięcej, może się w yrażać w farm ac h p arad o k saln y ch . M isjonarz n ie dyspo­ n u je żadnym kiryteriuim obiektyw n y m , aby odróżnić tych, k tó ­ rzy odpow iedzieli negatyw nie, od ty ch , k tó rz y dali odpowiedź pozytyw ną. Inaczej m ów iąc n ie m oże on rozpoznać ty ch , k tó ­ rzy już z n a jd u ją się n a drodze do. zbaw ienia, and tych, k tó rz y tę drogę św iadom ie odrzucili. Lecz m isjo n arz p ow inien zakła­ dać, że ludzie, k tó ry c h spo ty ka w d anych okolicznościach, m o­ gą już żyć jako anonim ow i chrześcijan ie, poniew aż w każdym człowieku! dążącym do p e łn e j realizacji swego· człow ieczeństw a jest coś chrześcijańskiego.

•Misjonarz może słu szn ie sądzić,, że łaska· C h ry stu sa działa w ty m człow ieku, k tó ry je s t d ob ry i pozostaje w ie m y sw em u sum ieniu, je śli n a w e t nie n a z y w a tego wyraźni© łaską. C zyn­ n a obecność te j łask i w y ra ż a .się n a p rz y k ła d w gorącym p rag n ien iu szczęścia, w miłości, k tó ra n ie z ra ż a się (rozczaro­ w aniam i, w jak iejś głębokiej dążności do szukania radości raczej w w ierności p raw d zie niż w kłam stw ie.

:Ze w szystkich fo rm odpow iedzi n a w ezw anie łaski do p rz e ­ k rac z a n ia sam ego siebie· b ezw arunkow a m iłość bliźniego zaj­ m u je m iejsce najuważniejsze. Można ją u w ażać .za w y p e łn ie ­ nie chrześcijiaństw a. Je śli ta m iłość ro z w ija się aż doi sw ej isto ty w łaściw ej 'i pełnej, i jeśli człow iek poprzez n ią p rz y j­ m u je jej fu n d a m e n t i jej tajem niczego w sp ó łp a rtn e ra , to zn a­ czy Boga samego·, to ta k a m iłość bliźniego· jest rów nież m iło ­ ścią Boga. Mdłość bliźniego nosząca cechy w ierności ab so lu t­ n e j oznacza jak ieś dopełnienie w y m ia ru duchow ego ludzkiej egzystencji w m iarę jak p o d d aje się działaniu łaski, dzięki k tó re j dokonuje się p rzek raczanie ograniczeń czasow o-prze- strzenmyoh w łaściw ych m iędzyludzkim spotkaniom .

D latego te ż tak a m iłość bliźniego·, m iłość k tó ra pośrednio jest m iłością Boga, o k azuje (się związana, z N im w jedności o statecznej i n iero zerw aln ej i może odnosić się do Jezu sa C hrystusa. Z ra c ji taje m n ic y Boga-Człowieka, ta m iłość s ta je się n a w e t absolutem miłości, w k tó ry m m iłość bliźniego· i m i­ łość Boga o d n a jd u ją sw o ją jedność w n a jb a rd zie j ra d y k a ln y s p o só b .7

M ożna więc p o zy ty w n ie stw ierdzić, że człowiek, k tó ry nie

7 Por. K. R a h n e r , Über die Einheit von Höchsten- und Gotteeliebe, w: „Geist und Leben” 38 (1965), s. 168—185.

(8)

E W A N G E L I Z A C J A A N O N I M O W E G O C H R Z E Ś C I J A N I N A

sp o tk ał jeszcze C h ry stu sa poprzez świadectwo· h isto ry cz n e i w yraźne, może Go (przynajm niej znaleźć, spotkać w osobie .sw ego b ra ta przez mdłość, k tó rą go· obdarza. W nim Jezus C hry stu s pozw ala się „anonimowo·” odnaleźć, poniew aż On sam pow iedział: „W szystko, co· uczyniliście jed n em u z ty ch braci m oich n ajm n iejszy ch , M nieście uczy n ili” (Mt 2;5, 40). Jezus żyje ,w osobach ubogich, ‘głodujących, w ięzionych i u - m ierających.

Z daniem K. R a h n era jest więc oczyw iste, że w te n sposób w ielu ludzi spotkało, Jezu sa nie wiedząc, że stan ęli wobec Tego, którego· ch rześcijan ie n a z y w a ją Jezusem z N azaretu. M ówi „ ta k ” C h ry stu so w i ten, k to realizu je sw oją egzystencję, a więc sw o je człowieczeństwo· poprzez wiairę, nadzieję, a p rze­ de w szy stk im miłość, k tó ra prow adzi go k u taje m n ic y miłości

wieeanej. Ten, k to p o d ejm u je całkow icie sw oje człow ieczeń­

stw o, a ty m b ardziej człow ieczeństw o swego bliźniego, ów p rz y ją ł S y n a Człowieczego, poniew aż w N im Bóg p rz y ją ł człow ieka i s ta ł się naszym bliźnim . W ten sposób w k ażdy m bliźnim sam Bóg jest rów nocześnie p rzy jm o w an y i k o cha­ ny.

D la ty ch w szystkich pow odów K. R a h n e r nie w aha się m ówić o anonim ow ym ch rześcijaninie, to' znaczy człow ieku u spraw iedliw ionym , k tó ry ży je łaską Bożą i k tó ry posiada nie tylko nad p rzyrodzone sam oobjaw ienie się Boga j a t o jakąś propozycję, lecz takżę już ją zaakceptow ał zachow ując pełną wolność ja k o człow iek.

T aki „ch rześcijan in ” p osiada w ięc istotę tego·, co m isjo narz chce m u przekazać ■— zbaw ienie m ające sw e źródło w łasce, k tó ra o b iek ty w n ie je s t łask ą Jezu sa C hry stu sa, n a w e t jeśli ów „ch rześcijan in ” sam tego n ie w ie. To zaś jest m u dane jako coś, do czego p ow inien sam m ozolnie dochodzić i co m a w sobie doprow adzić przez zaangażow anie całej sw ojej egzystencji, w szystkich w y m iaró w sw ego życia aż do ra d y k a l­ n ego spełnienia.

K . R a h n e r zdaje sobie jed n ak spraw ę, że nie każd y czło­ w iek dochodzi do w ia ry do jrzałej i w pełni chrześcijańskiej. Z pow odu zepsucia ludzkiej n a tu r y przez grzech n ik t nie kocha w sposób doskonały. Licizni są więc ci, k tó rz y m ogą pozostać n a zawsze n a poziom ie jakiegoś ledw o zarysow anego chrześcijań stw a. M imo to, n ik t n ie zdoła całkow icie zaitralcić k ie ru n k u , k tó ry w głębi jego jeste stw a w ytycza łaska. Boża o rie n tu ją c a człow ieka k u życiu chrześcijańskiem u.

(9)

się „ludźm i d o b rej w ia ry ” lub „d o bry m i” niechrześcijanam i, lecz także u tych, k tó rz y u w ażają się za niew ierzących, a któ­ rzy c ie rp ią z pow odu w łasn ej niem ożności uw ierzen ia w Bo­ ga lub są zbici z tro p u , a n aw et głęboko w strząśnięci, przez jakiś d sp e k t n a u k i chrześcijań sk iej allbo przez sposób w jak i ją przeży w ają sam i .chrześcijanie. M imo to pow inni k o n ty n u o ­ w ać drogę i postępow ać w św ietle łaski płonącym w głębi ich serca. Inaczej m ówiąc anonim ow y chrześcijanin, k tó ry rea liz u je n a codzień w ierność głosow i swego· sum ienia i w szy­ stk im jego: w ym aganiom , m a obow iązek w stąpić do w spólno­ ty Kościoła, o ile to w jego s y tu a c ji będzie m ożliw e dzięki w y raźn em u głoszeniu Ew angelii.

Słow em , istn ieje jakieś anonim ow e chrześcijaństw o, k tó re nie ty lk o n ie czyni w y siłk u m isyjnego bezużytecznym , lecz, przeciw nie, czyni go m ożliw ym . To w łaśnie d zięk i te j u p rze ­ dzającej obecności Palna w k ażd ym człow ieku i w k ażdym ludzie Kościół może i pow inien głosić Ew angelię.

B yłoby próżną rzeczą usiłow ać to czynić bez tej up rzed za­ jącej obecności C h ry stu sa już działającego w całej ludzkości. Je d n ak ż e może ona p rzy b ie ra ć czasam i zniekształcone fo rm y relig ijn e i społeczne. M im o ty ch d efo rm acji będących dzie­ łem grzesznych ludzi łask a ju ż obecna w człow ieku dąży do s ta n ia się uśw iadom ioną, do zaktualizow ania się i zjednocze­ n ia ludzi w Kościele. Dlatego· anonim ow e chrześcijaństw o· nie ty lk o jest w a ru n k ie m um ożliw iającym głoszenie Ew angelii, lecz także czyni działalność m isy jn ą Kościoła ko nieczną i zaw­ sze piln ą ze· w zględu n a ow ą up rzed zającą obecność C h ry ­ stusa.

M ożem y zatem zapytać, jalk trzeb a zdefiniow ać m o ty w i cel ew angelizacji b azującej n a teologii anonim ow ego chrześci­ jań stw a? Czy jest tu coś now ego w p o ró w n an iu do koncepcji tra d y c y jn e j?

II. MOTYW I CEL DZIAŁALNOŚCI MISYJNEJ

P y ta n ie dotyczące m o ty w u i celu działalności ew an geliza­ cy jn ej n ie jest niczym in n y m jak pytalniem o konieczność m isji. P ow yżej pow iedziano, że istnien ie jakiegoś anonim ow e­ go ch rześcijaństw a dom aga się (wyraźnego głoszenia D obrej N ow iny, po p ro stu działalności m isy jn ej, dzięki k tó re j an o n i­ m ow y ch rześcijan in znajdzie form ę zew n ętrzn ą i w p ełn i chrześcijań sk ą sw ego u k ry te g o i często· nieśw iadom ego c h rz e ­ ścijaństwa'.

(10)

[9] E W A N G E L I Z A C J A A N O N I M O W E G O C H R Z E Ś C I J A N I N A 73 O d pew nego czasu m isjo n arze są zm uszeni odpow iadać na liczne z a rz u ty dotyczące dalszej konieczności ich w ysiłków i całej działalności. N iek tó re z ty c h zarzu tó w b y ły fo rm u ło w a­ n e w o p a rc iu o teo rię anonimowego· ch rz e śc ijań stw a K. R ah­ n e ra in te rp re to w a n ą w sposób uproszczony i pospieszny. W y­ d aje się w ięc rzeczą u żyteczną zebrać najipierw z a rz u ty w o ­ bec konieczności działalności m isyjinej, p o tem zastanow ić się nad ich doniosłością, ab y w końcu o kreślić cel i m o ty w ew an ­ gelizacji m isy jn ej uw zględniając ra h n e ro w sk ą ko ncep cję ano­ nim ow ego ch rześcijań stw a.

W sła w n y m alrtykule Ś w ię ty P aw eł i apostolstw o dzisiaj R a h n e r pisał: „Ludzie .m ogą osiągnąć zbaw ienie bez p rz y n a ­ leżności do K ościoła w isposób w idzialny, a n a w e t bez p rz y ­ należności do ch rześcijań stw a...” . 8 Stąd· w ysunięto, za rz u t n a ­ stęp u jący : ludzie, a maiwe-t całe n aro d y , są d o b rej w iary . Bóg n ie opuszcza tego, kto· jest dobrej wiatry. Dlaczego więc poz­ dejm ow ać w y siłek działalności m isy jn ej?

Z a rz u t te n pochodzi z pospiesznego· u to żsam ien ia d obrej w ia ­ ry z w ia rą praw dziw ą. Bóg z pew nością nie opuszcza tego·, kto jest d o b rej w iary, lecz liczy ma nas, b y takiego człow ieka oświecić. N iektórzy n ie p o zn ają w sposób ja s n y G hrystusa, P ełn ię P ra w d y , inaczej,, jak tylko- przez p o śred n ictw o m isjo­ narzy. Bóg liczy ma nich w sp raw ie w ażnej, a m ianow icie, że w ezm ą odpow iedzialność za ludzi d obrej wiatry i pom ogą im todkryć p e łn ię w iary. Osoba dobrej w iary, anonim ow y chrze­ ścijanin, jest zresztą o tw a rta nai pirawdę i jej poszukiw anie. Odmówić jej św iatła E w angelii pod p retek stem , że jest do­ b rej w iary, byłoby odm ów ieniem jej w łaśnie tego· czego- sam a szuka, a co m ogłoby ją uszczęśliwić.

N a podstaw ie w ypow iedzi zaw a rty c h w Das C h riste n tu m

und die n ich tch ristlich en R eligionen {C hrześcijaństw o a reli- gie n iec h rze śc ija ń sk ie )9 sform u ło w an o d ru g i zarzut: Religie

niechrześcijańskie za w iera ją p raw d ziw e w artości, k tó re z b li­ żają ludzi do- Boga. Po co więc ew angelizacja?

P ozostając w iern y m m y śli ΚΓ R a h n era m ożna odpowiedzieć, że w społeczeństw ie w spółczesnym istn ieje p lu ralizm relig ij­ ny. D latego k atolicyzm o tw a rty domalga się, ab y Kościół pro­ w adził dialog ze w szystkim i religiam i św iata. N ie pow inien ich uw ażać za siły w rogie, zd egenerow ane fo rm y uczucia·

reli-8’K. R a h n e r , Saint Paul et l’apostolat d ’aujourd’hui, w: Mission

et Grâce, Pa-ris 19-62, t. 1, s. 211.

9 Zob. K. R a h n e r , Das Christentum und die nichtchristlichen Reli­

(11)

74 J U L I A N B E D N A R Z [10]

gijinego·, lecz z a dragi, k tó re , m im o pew n ych d ew iacji luib b łę ­ dów, prow adzą k u p e łn i P ra w d y . C h ry stu s bow iem u k a z u je się nie jak o ktoś zupełnie obcy, lecz jak o ten , k u k tó re m u n iech rześcijan ie zdążają w jakiś m n iej lub b ard ziej n ie ­ św iadom y sposób. M isjonarz n ie s ta r tu je więc z p u n k tu ze­ rowego'. J e s t rzeczą w ażną w jego p ra c y o dkryć au ten ty czn e w artości zbaw cze ty ch relig ii i doprow adzić je do ich dopeł­ n ien ia w C hrystusie.

■Sformułowano rów nież trzeci zarzut. Jeśli n a w e t nie jest on zakotw iczony w jak im ś o k reślo n ym a rty k u le K. R ahnera, ty m niem n iej o dw ołuje się on do jego teorii, k tó ra często podkreśla wolność osobistą każdego człow ieka w spraw ach relig ijn ych. Słyszy się — tw ierd zą przeciw nicy działalności m isyjnej — że p rzek o n an ia ludzi n ie p ow inny być niepoko jo­ ne, że ak:t re lig ijn y jest ak tem w sw ej istocie wolnym·. Czy zatem ew an gelizacja nie je st pogw ałceniem wolności relig ijn ej człowieka?

J e s t rzeczą pew ną, p o w tarza niezm ordowanie· K. Raihiner, że sum ienie ludzkie nie pow inno być n ig d y gw ałcone i że po­ winno· się u n ik ać każdego kroku, k tó ry w y w ierałb y n a nie jak ąś p re sję m o raln ą czy społeczną, gdyż m ogłoby to skłaniać ludzi do opow iadania się za C h ry stu sem z in n y ch m otyw ów niż p raw d ziw a w iara. A le jest rzeczą rów nie słuszną pow ie­ dzieć, że oświecać n ie znaczy przym uszać, a inform ow ać nie znaczy ganić. P roponow ać su m ien iu praw d ę ew angeliczną i zbaw ienie Jezu sa C h rystusa, p rz y zachow aniu pełnego· szacun­ k u dla wolnego· w yboru, jest dąlekie od zam ach u na wolność

relig ijn ą. Co w ięcej, to raczej w y raz ho łdu dla tej wolności proponow ać jej w y b ó r drogi, k tó rą niew ierzący u an ają za szla­ ch etn ą i wzniosłą.

Taki sposób głoszenia C h ry stu sa je s t nie ty lk o praw em , lecz tak że i obow iązkiem m isjo n arza i każdego· chrześcijanina. J e s t to rów nież piralwo· niechrześcijan, naszych b rac i w w ierze w Jezu sa C hrystusa, Otrzym ać przez pośrednictw o ch rześcijani­ na w pełni przynależącego do ^Kościoła słow a D obrej N ow iny o z b a w ie n iu .10

•Odpowiedziawszy na z a rz u ty dotyczące konieczności dzieła m isy jn eg o K ościoła i m ając wciąż n a uw adze teorię anonim o­ w ego chrzęścijaiństw a, m ożna te ra z uściślić, czym m isja nie jest, a potem , czyrti m oże i pow inna być.

10 Por. H. G o n d r e a u l t , La question missionnaire aujourd’hui, w: „Kerygm a” 1976, n. 26, s. 5—17.

(12)

[ i l l E W A N G E L I Z A C J A A N O N I M O W E G O C H R Z E Ś C I J A N I N A 75

Po pierw sze, nie je s t zadaniem m isji lu(b m isjo n arzy p rz y ­ nieść łaskę i zbaw ienie tym , k tó ry m b y nie było to- już w cześniej zaoferow ane. K. R a h n e r u w y p u k la w sw ej teorii fak t, że Bóg chce zbaw ien ia w szystkich lludzi i że Cihirystiuis u m a rł za w szystkich. Sitąd w nioskuje, że· łaska zbalwcza rz e ­ czyw iście d an a jest w szystkim . D ar .ten realizu je się nie ty lk b w ew n ętrzn ie, lecz także zew n ętrzn ie, chociaż często w sposób niead ek w atn y .

■Po d ru g ie, m isjo n arz n ie przy n osi w iary. Może ona istnieć n a długo przed początkiem m isji na m ocy osobistej odpow ie­ dzi n a zaproszenie Boga. Jeśli bow iem łaska je s t ofiaro w an a człow iekow i w sposób, k tó ry jest odpow iedni -do jego sytu acji, to być może odpow iedział on już jej w sw ojej k o n k retn e j sy tu a c ji osobistej. D o k try n a o anonim ow ym -chrześcijaństw ie pok azu je jasno, w ja k i sposób ludzie, w m iarę jak sta ją się w p ełn i sam ym i sobą, zajimiują osobiste stanow isko w odpo­ w iedzi n a w ezw anie łaiski, opo w iad ają się za łu b przeciw ko Bogu i s ta ją się „wietrzącym i” lub „n iew ierzący m i”.

Po trzecie, misja- nie otwiera· b ra m y zb aw ien ia w ty m se n ­ sie, że bez działalności m isy jn ej pozostałaby ona zam knięta. W św ietle teo rii K. Rahinera stało się jatsne, że każda o fe rta łaski, a n a w e t każda odpow iedź n a łaskę, posiada jakiś w y- m ia r kościelny. W fe n sposób k a żd y człow iek osiąga zbaw ie­ nie nad p rzyrodzone przez Kościół i w nim . M a to m iejsce n a w e t w tedy, gdy w żaden sposób n ie podejrzew a, istn ien ia Kościoła jako w spólnoty, gdzie realizu je się zbaw ienie żyjąc św iadom ie po- ch rześcijańsku. Możliwość ja k ie jś w ięzi z Koś­ ciołem, k tó ry zaw sze jest konieczny do zbawienia,, nie zależy od akty w n ości m isy jn ej Kościoła, lecz od łaiski, k tó ra m a sw o­ je źródło w Jezusie C hrystusie.

P o zy ty w n a in te rp re ta c ja sy tu a c ji zbaw czej ludzi jeszcze nie ew angelizow anych pociąga za sobą ró w n ie pozyty w ną d efi­ n icję celu m isji. Iinaeizej m ów iąc, pom aga sprecyzow ać, czym ewangelizacja, m isy jn a może i p o w in n a być.

J a k to ju ż pow iedziano w yżej, m isja ndie p rzy n o si łaski, lecz przypom ina ludziom jej obecność ju ż jak o o fe rty i nieustan n eg o zaproszenia, k tó re Bóg dio n ic h k ieru je. To przy p om n ien ie obec­ ności Bożej łaski stah ow i cenną pomoc m isji dla jeszcze nie ew angelizow anych. Może ono pobudzać uśw iadom ienie sobie ch rześcijań sk ich w y m iaró w siwego su m ienia, jego głosu, u tej osoby, k tó ra ju ż odpow iedziała p o zytyw nie n a d a r łasiki. Może ono tak że zakw estionow ać egoistyczną p o staw ę tego, k tó ry od­ m aw ia zaangażow ania swego życia dla doibra drugich, ab y m ógł

(13)

je rozw ażyć i zdecydow ać się n a dobro w te n sposób, iż w ra w a - tniiie łask i Bożej sp o tk a się w n/im z pozytyw ną odpow iedzią.

M isja p o w inn a Więc, p o pierw sze, pom agać człow iekow i ro z ­ poznać i ro zw inąć ch rześcijań sk i sens jego p o zy ty w n ej odpo- iwuiedzi n a Bożą łaskę, ailibo te ż przeo riento w ać jego życie po­ m agając m u w yjść z egoistycznej izolacji, aiby b ył w reszcie zd olny św iadom ie i pozytyw nie zareagow ać ma jej w ezw anie. P o d ru g ie, m isjo n arz n ie p rzynosi w ia ry jak o ta k ie j, lecz głosi au te n ty cz n ą form ę wiairy ch rześcijań sk iej, k tó ra m oże ju ż być obecna w ja k ie jś fo rm ie „nieteimiatyeznej”, anonim ow ej. Mi­ sjo n a rz p ow in ien ukazać, jak Bóg, k tó ry w zyw a w szystkich lu ­ dzi do zbaw ienia, o b jaw ił się h isto ry czn ie w Jezu sie C h ry stu ­ sie.

C el działalności m isy jn ej m oże w ięc być ty lk o n astęp u jący : p rzed staw iać i w y ja śn ia ć ta je m n ic e Boże i chrześcijańskie u ka­ zując ch rześcijań sk i w y m ia r d a ru łaski. M isjonarz w inien za­ proponow ać w łaściw ą foirmę, p e łn y k sz ta łt anonim ow em u c h rz e śc ijań stw u i pop ierać łepsze, ow ocniejsze p rzy jęcie łaski Bożej ju ż obecnej i działającej. Słowem , chodzi o danie d ostę­ p u do życia w p e łn i chrześcijańskiego ty m w szystkim , k tó rz y / d o tą d mie b y li w s ta n ie odpow iedzieć p o staw ą w y ra ź n ie ch rześ­ c ija ń sk ą p rzy n a g lają c am u w ezw an iu łask i Bożej.

Z tego p u n k tu w id zenia m ożna zdefiniow ać m isję jako w y ­ p ełn ian ie obow iązku odpow iedzialności K ościoła w idzialnego i „św iadom ego” w obec te j jego części, k tó ra je s t n iew id zialn a i nieśw iad o m a sw ego anonim ow ego ch rześcijań stw a. Po/zostaje n a m jeszcze zapytać, ja k i p o w in ien by ć p raw d z iw y m o ty w dzia­ łalności m isy jn ej?

T rzeba tu zn ow u p o d k reślić to, co K. R a b n e r n iezm ordow a­ nie p o w tarzał n a k ażdym etapie ro zw o ju teologii anonim ow e­ go chrześcijan in a, a m ianow icie, że d a r łask i Bożej jest d a r ­ m ow ą i b ezw aru nk o w ą in ic ja ty w ą Boga. Je j źródłem jest m i­ łość Boża. „Bóg je st m iłością”, pisze św ię ty J a n . O bjaw ił On sw oją m iłość ’posyłając sw ego Jed y neg o S y n a’, „abyśm y życie m ieli dzięki N iem u”. JeśM Bóg „taik n a s um iłow ał, to i m y w in n iśm y /się w z a jem n ie m iłow ać” (por. 1 J 4, 8— 11). U m iło­ w a n y Syn, Zbaw iciel, w y sy ła z kolei Apostołów , ab y głosili

E w angelię „w szelkiem u stw o rz e n iu ” (Mk 16, 15). D la Kościoła, k tó ry k o n ty n u u je tę m isję apostolską, n ie jest ona jak ąś p a ń ­ szczyzną, lecz ra c ją b y tu . Ż aden chrzęścij'aniin nie m a praw a tra k to w a ć z 'pogardą, ja k próżne słowo, rozk azu m isyjnego C h ry stu sa, poniew aż aposto lat ’m isy jn y rz u c a n a szalę jego w łasne zbaw ienie — p o w in ien bow iem pew neg o ’dnia zdać ra

(14)

[13] E W A N G E L I Z A C J A A N O N I M O W E G O C H R Z E Ś C I J A N I N A 77

ch u n ek z ew entualnego· b ra k u m iłości w zględem sw oich hrar- ci w C hrystusie.

W te n sposób mdłość p o w in n a być p raw d ziw y m i d ecydu­ jący m m oty w em ew angelizacji. M isja s ta je się służbą m iłości gdyż, z jed n ej stro n y , duch m iłości w ew n ętrzn ie skłan ia m isjo ­ narza do niesienia w szystkim .ludziom niezm ierzonych bogactw C hrystu so w y ch , a z d ru g ie j sterany, sk łan ia go do tego bez­ w aru n k o w e posłuszeństw o — w d u c h u te jż e .mdłości — p rzy ­ k azan iu C hrystusa, Jego; w y raźn ej w oli niesienia E w angelii w szelk iem u stw orzeniu.

Misjia w p isu je się więc k o n sek w en tn ie w linię stw órczej „ro zrzutn ości” Boiga· i Jego. zaiufainiia ludzkiej wolności, gdyż je s t słu ż b ą m iłości, inicjatewyą zrodzoną z m iłości, k tó re j n ik t w yraźn ie n ie oczekuje. C hcem y przez to pow iedzieć, że chodzi o służbę, posługę, k tó re j się nie domagano:. Początkow o Jylko ch rześcijanie w p e łn i p rzy należący do Kościoła u z n a ją koniecz­ ność i użyteczność te j posługi. Z tego pow odu działalność m i­ sy jn a m oże się jaw ić jako in g eren cja, a n a w e t zam ach p rze ­ ciwko· w olności koniecznej do p rzy jęcia D obrej Now iny. J e s t ty lk o je d e n sposób, aby u n ikn ąć tego n iebezpieczeństw a — nie m ieć innego m o ty w u w całej działalności m'iteyjmej ja k ty lk o m iłość i n ie pojm ow ać sam ej m isji czy jej m eto d y inaczej ja k ty lk o jako· posługę m iłości z całym szacunkiem w in n y m in n y m ludziom . W te n sposób m isja s ta je się dia każdego ch rześcijan in a m iejscem , gdzie Się re a liz u je rów nocześnie m i­ łość Boga i bliźniego.

W iedząc, że to zawsze B ogu zaw dzięcza człow iek sw oje zba­ w ienie, m isjo n arz m oże u n ik nąć n iebezpieczeństw a p opadnię- cia w jak iś lęk w p rz y p a d k u n iepow odzenia lu b w radość peł­ n ą d u m y z pow odu suk cesu sw ej działalności m isy jn ej w zglę- ietm tych, k tó rz y sz u k ają P ra w d y . Podobnie po staw y zaw sze są k a ry k a tu rą p raw dziw ej m iłości chrześcijańskiej.

J a k ą zatem m etodę i środkii trz e b a zastosow ać, a b y dzieło m isy jn e miogło się rozw ijać jako p osług a m iłości i a b y nie p rzekreślić ani m o ty w u ani celu w yżej opisanego?

i i i. m e t o d a i Śr o d k i

Teologia anonim ow ego ch rześcijań stw a m oże m ieć pew ne konsek w en cje w p ły w a ją ce n a w y b ó r m eto d y i środków e w an g e­ lizacji misyjinej, jeśli chce się uszanow ać zbawcze dzieło C h ry ­ stusow ej łaski w św iecie. „Rzeczywiście·, pisze Y. Congar, je ­ śli sp ra w y m a ją się ta k ja k to w yżej przedstaw iliśm y, m isja

(15)

78 J U L I A N B E D N A R Z [14]

posiadła isto tn ie ipewiiien a s p e k t spotkania· i w zajem neg o o b d a ­ row ania się, dialogu i w ym iany. P o w in n a odkryć, uznać i usza­ now ać w szystko to , co pochodzi z ośw iecenia i łask i u tych, do k tó ry c h k ie ru je sw o je w ezw an ie” n . Inaczej m ów iąc, dzia­ łalność m isy jn a p o w in n a w y b ra ć dialog i próbow ać skierow ać łaskę już obecną i p rze ż y w a n ą w form ach, zew n ętrznie n ie ­ ch rześcijań sk ich k u tak im form om , k tó re będą au te n ty cz n ie i św iadom ie chrześcijańskie. T ylko w ów czas anonim ow i chrześ­ cijanie otw o rzą się w całej pełn i n a Bożą łaskę, k tó rą ży ją nie w iedząc o ty m . R ozpoznają sw oją w ła sn ą tożsam ość.

Aiby osiągnąć /taki re z u lta t m isjo n arze m uszą w całej roz­ ciągłości uszanow ać tr z y e le m e n ty dialo g u m isyjnego: 1. dzie­ ło łaski Bożej w k ażd y m człow ieku poprzez w artości re lig ij­ n e z a w a rte w religia/oh n iechrześcijań sk ich; 2. w arto ści k u l­ tu r y tub y lcó w , n a ro d u , a n a w e t cyw ilizacji, -do k tó re j k ie ru ją m isy jn e w ezw an ie 3. całość p o słan ia ewangelicznego', k tó re

pow inni głosić.

T aki dialog jesit zu p ełn ie m ożliw y, a n a w e t konieczny, m im o absolutnego c h a ra k te ru ch rześcijań stw a i chociaż, w p ew n y m sensie, m isja m a c h a ra k te r jed n ok ieru n k ow y. Istn ie je kilk a przesłanek, z k tó ry c h p ierw szą i nie n ajm n iejszą jest to w szy­ stko', co K. R a h n e r naeywia ,,anonim ow ym chrześcijań stw em ” u k ry ty m w h isto rii i życiu duchow ym lu d ó w ew angelizow a­ nych, ab y ów dialog m isy jn y s ta ł się rzeczyw istym dialo­ giem i w zajem n y m ubogaceniem .

M isja n ie tro szczy się ty lk o o zbaw ienie p o jęte in d y w id u ­ alnie, lecz zw raca się w p ierw szym rzędzie do ludów i do k u l­ tu r. W ostateczn ej analizie okazuje się, że to oczywiście po­ szczególni ludzie są p rzed m io tem działalności m isyjn ej, po­ niew aż k a ż d y człow iek z osobna pow inien u rzeczyw istniać sw o­ je zbaw ienie. Je d n ak ż e słow o „(przedmiot” n ie je s t tu ta j w cale w łaściw e, gdyż, po pierw sze, człow iek je s t w ezw an y do w o l­ nego w y b o ru w ia ry w Boga, a b y ć m oże, po d ru gie, ju ż jest uspraw iedliw ion y n a poziom ie swego su m ienia zan im p rzy ją ł słow o głoszące m u E w angelię (por. DM 7). D latego m a o n swój a k ty w n y udział w dialogu m isyjnym . D uch Ś w ięty może się ukazyw ać ró w n ie d o b rze w czy n ach n iech rześcijan in a ja k i sa­ m ego m isjonarza. Dzięki dialogow i jako m etodzie ew angeliza­ c ji m isy jn ej, ad resaci n ie będą ju ż w ięcej „obiek tem ”, lecz raczej w sp ó łd ziałająey m i w /przekazie i po/słudze m isy jn ej.

W k ażd y m razie (misja k ie ru je /swoje w ysiłki ty lk o pośrednio

11 C ette Eglise que j ’aime, Paris 196β, s. 58—59 (Seria Foi v iv a n ­

(16)

n a poszczególne osoby, bow iem zasadniczo zwraca. się do lu ­ d u ja k o takiego, a b y u czynić z nieg o lu d now y, lu d chrześci­ jański. Do osiągnięcia tego ce lu mlie jiest koniecznie, b y w c a ­ łości lu b w p rzew ażającej w iększości b y ł on już ochrzczony i w iódł życie chrześcijańskie. T aka s y tu a c ja je s t osiąg n ięta od chw ili, g d y K ościół sltał się w łonie dan ego n a ro d u elem en tem sta ły m i zau w ażaln y m i gdy je s t w nlirn obecny w spotsób w y ­ starczający , aiby staw iać ludziom p y tan ia o w łasne zbaw ienie i daw ać iim propozycję, szansę urzeczy w istn ienia go.

M etoda dialogu m isy jn eg o sp raw ia, że zakładanie Kościoła w narodzie dotąd· n iech rześcijań sk im sta je się w zajem n y m ubo­ gaceniem . Nie chodzi bow iem ty lk o o jak iś w z ro st ilościow y dzięk i pozyskaniu 'nowych .członków K ościoła lu b rozszerzenie w łasn ej 'przestrzeni ich pozyskiw ania. In te g ru ją c się z h isto ­ rią , osobowością i p ow ołaniem h isto ry cz n y m ew angelizow anego lu du, to znaczy d op row adzając 'do pełni w szystkie w arto ści k u ltu ro w e i relig ijn e dające się pogodzić z głoszoną E w an ­

gelią, m isjo narze d a ją życie no w ej :i o ry g in aln ej form ie chrześ­ cijań stw a, k tó rą Kościół pow szechny uzna za. a u ten ty czn ą.

W ty m .p ro c e sie jiest rzeczą doniosłej wagi, ab y misjonarz® o d k ry w a li praw d ziw e w a rto śc i re lig ii niech rześcijań sk ich i b r a ­ li je p o d uw agę w ich opraw ie k u ltu ro w e j. Będzie to sp rz y ­ jać pow staniu rodzim ej k atechezy, litu rg ii, d u szp asterstw a i teo ­ logii. Z an iedbanie tego przyczyniłoby się do n ieustan neg o p o ­ głębiania przepaści m iędzy Kościołem , k tó ry być m oże żyłby w edług n o rm obcych, a k u ltu rą danego n a ro d u pozostającą n a d a l świecką, jeśli n ie antycbrześclijiańską.

Z w yczaje i o b rzęd y ew angelizow anego lu d u będą p raw d o­ podobnie potrzebow ać oczyszczenia, lecz nie trzeb a ic h nisz­ czyć, odrzucać dla sam ej zasady. Przeciw nie, p ow inny być uszlachetnione i dopełnione w m ia rę m ożliw ości tak, a b y s ta ­ ły się in stru m e n ta m i p raw dziw ego k u ltu Boga i C hrystu sa. P rz ez to będzie o n b ardziej zakorzeniony w duszach now p- naw róconycłi i p rzy czy n i się to tak ż e do ubogacenia całego Kościoła·. Dzięki te j „matumłlzacjii” w e w szy stkich w y m iara ch sw ego u rzeczy w istn iania się K ościół znajd zie w ięcej p u n k tó w styczn ych z g eniuszem ew angelizow anego ludu, jeśli, n a w e t za­ chodzić będzie p otrzeba prze,kształcenia go przez nadprzyro^ dzony d a r łaski. W te n sposób n o w y K ościół lo k aln y niie b ę ­ dzie ty lk o istroną otrzy m ującą, lecz w niesie rów nież w życie K ościoła Pow szechnego w ła sn y w k ła d ilościow y i jakościow y.

Chociaż jest p raw d ą, że rozw ój w y m ian y doprow adza' w ja ­ k iejś m ierze do usunięcia różnić m iędzy ludam i, t e 1 jed n a k

(17)

80 J U L I A N B E D N A R Z

gadają omie, podobnie ja k pojedynczy ludzie, sw o ją osobowość o tyle, o ille poltriaiią otw orzyć się n a innych. M isja pow inna się przystosow ać za pom ocą dialogu m isy jn eg o w talki spo­ sób, a b y u ra to w a ć cechy ty p o w e c h a ra k te ru ew angelizow anych ludów w zjednoczonej ludzkości ju tra .

Wymoigi d ialo g u m isy jn eg o n a rz u c a ją in ną jeszcze cechę szczególną działalności m isy jnej Kościoła. N ie 'w ystarczy b rać pod u w ag ę sam e ty lk o w a rto śc i re lig ijn e i k u ltu ro w e p rz e ż y ­ w an e p rze z osoby ew angelizow ane. M isja, k tó ra zawsze jest zw iązana w sposób n ieu n ik n io n y z s y tu a c ją Kościoła w św ie­ cie w osobach sw oich członków, d a je cechę pilności i koniecz­ ności n ieu sta n n y m w y siłk o m m ający m ma celu odnow ę i p rz y ­ stosow anie sam ego Kościoła do wciąż zm ieniającego się św ia ­ ta. P a rtn e rz y diailogu m isyjnego z d ają się być m ało gotowi do dalszego znoszenia „zaw odow ej” łatw ości, z jak ą chrześ­ cijanie m ów ią o Bogu, poniew aż często p o słu g u ją się przy ty m o brazam i i porów n an iam i, k tó re całkow icie fałszu ją rze­ czyw istość o k reśla n ą słow em „Bóg” . C hrześcijanie zatrosk ani o sp ro stanie te m u usp raw ied liw io n em u żąd an iu pow inni czy ­ nić n ie u sta n n e w ysiłki, a b y n a d a ć isto tn ej treści orędzia w ia ry form ę jasn ą i m ocną, n ie osłabioną ozy zaciem nioną przez fo rm y lu b tra d y c je sk łan iające współczesnego człow ieka do szuk ania życiow ej p ra w d y g d zie, in d z ie j.

Z pew nością n ie je s t to zadanie łatw e d la Kościoła m a ją c e ­ go d łu g ą historię, liczne zbiory p raw i przepisów , a także zw yczaje, k tó re sta ły się ju ż niezrozu m iałe dla znacznych g ru p ludzi w n aszy ch czasach.

W sam y m św iecie dokonały się tak że głębokie przeo braże­ n ia m ające znaczny w p ły w n a rea liz a c ję zadań apostolskich Kościoła. I tak działalność m isy jn a b y ła od X V I w. u łatw io n a przez ek sp an sję e u ro p ejsk ieg o kolonializm u. K ościół k r y ty k u ­ jąc często ipewne p o staw y w ład z k o lo n ialn y eh miilmo w szystko w spółpracow ał z nim i. Jego przedsięw zięcia pom im o swoich słabości i o graniczeń były, ogólnie rzecz biorąc, doceniane przez dane lu d y i w ładze ad m in istracy jn e. Tym czasem w cią­ gu trz y d z ie stu m inionych la t większość k ra jó w kolonialnych o dzyskała niepodległość polityczną. Ten fa k t głęboko zm odyfi­ kow ał k lim a t .i k o n te k s t p ra c y m isy jn ej.

Jeszcze in n y aniafc czasu, k tó ry ud erza dzisiejszego ob serw a­ to ra to fak t, że .liczne w spólno ty chrześcijańskie, niegdyś do­ sta rc za jąc e m isjo n arzy , dziś sam e p o trz e b u ją ak cji ew an geliza­ cy jn ej. G ranice dialogu m isy jn eg o nie isą już więciej zaw ężone do danego m iejsca czy k u ltu ry . W jak ie jś m ierze m a on m ie

(18)

j-[17} E W A N G E L I Z A C J A A N O N I M O W E G O C H R Z E Ś C I J A N I N A 81

see w szędzie tern, gdzie w ia ra w C h ry stu sa je s t zaniedbana lu b nie d y n am izu je już więoej życia lu d zi w w idoczny spo­ sób.

Jeszicize pow ażniejsze p ro b le m y są zw iązane z ek sp an sją n o ­ woczesnego ateizm u. W ym ag ają one pilnie skutecznego p rz y ­ stosow ania ze s tro n y Kościoła, a!by m ógł z pow odzeniem od­ pow iedzieć te m u w yzw aniu. W iąże się z ty m w yraźn e p rz e j­ ście od sta ty c zn e j ko n cep cji św ia ta do pojm ow ania go w spo­ sób d y n am iczn y i ew o łu ty w ny . W pdlerwsizej ak cen t kładzie się n a tym , co istn ieje i n a to, co, żeby ta k powiedzieć, o b ja ­ w ia wodę Boga. S tą d w niosek, że trz e b a pozostaw ić w stan ie n ien aru szo n y m w szystko to, co jest. W końcu dochodzi się n a w e t do przek on an ia, że d o b ry Bóg (posługuje się ludźm i, aby zachow ać istn iejące sta tu s quo. Czyni się Go stró żem u sta lo ­ nego p o rząd k u . W te n sposób m ożna p osunąć się aż do Wiąza­ n ia Jego a u to ry te tu z sy tu acjam i niespraw iedliiw ym i, k tó ry c h nie chce się przek ształcić. Je d n a k ż e koncepcja dyniamiczno- -ew oilucyjna św ia ta nie zaprzecza tej części p raw d y , k tó ra z n a jd u je się w kon cep cji staty czn ej, lecz ją uzu p ełnia u w y ­ p u k lając potrzeb ę w łączenia się w dzieło stw o rzen ia przez ludz­ k ą pracę i zaangażow anie. T ym razem ak cen t kładzie się n a to, oo je s t do zrobienia i n a środki dane przez Boga po to, b y człow iek sw oim w ysiłkiem dopełniał dzieło stw orzenia. W te n sposób zn ik a p o k u sa ozyniić z Boga jakaś „D eus e x m ach in a” . Człow iek w spółczesny jest p rzekonany, że w szechśw iat rządzi się p raw am i, k tó re S tw órca m u n ad ał i je szanuje.

ś w ia t p rzeżyw a w ięc o k res desakralizacjd i sekulary zacji, k tó ry odbija się n a ludzkim zachow aniu, sposobie pojm ow ania Boga, sto su n k u do otaczającego św iata, itd. M isjonarze s tw ie r­ d zają, że niowona w ró cen i w iern i, podobnie ja k ro dacy w ich ro d zinn y ch k raja ch , p rzechodzą często od se k u la ry za c ji do se- kulairyzmiu i dochodzą n a w e t d o p rzeko nan ia, że Bóg s ta ł się w ich życiu czymś zbytecznym i zaw adzającym . W ielu chrześ­ cija n m yśli, że proces sek u lary zacji u czynił większość ludzi ob o jętn y m i lu b agn o sty kam i vis-à-vis· re lig ii i w y m ia ru d u ­ chowego, k tó ry Kościół p ro p o nu je człowiekowi.

Je d n ak ż e K. Rahne-r zachow uje sw ój opty m izm i zgadza się z opinią C u ttata, że „w szystkie k u ltu r y i cyw ilizacje, ja ­ kikolw iek byłb y stopień ich sek u lary zacji, wciąż pozostają

zakorzenione w sw ej przeszłości re lig ijn e j” i że „nie m>a dzi­ siaj a te isty lu b agnostyka, k tó ry n ie by łb y pod psychologicz­ n y m lu b duchow ym w pływ em religii, niezależnie o d siły p rz e ­ k o nania z jak ą zarzuca jej zabobonne i przeb rzm iałe p r a k ty ­

(19)

82 J U L I A N B E D N A R Z 118]

k i” 12. W całej serii a rty k u łó w K. Ra-hiner -ukazuje, że w ia ra zachow uje n ad al, n a Zachodzie d gdzie indziej, p e w n ą żyw ot­ ność i że ch rześcijań stw o zn a jd u je ślę w sercu ab so lu tn ej p rz y ­ szłości całej lu d z k o śc i.13

P ozo staje n a m jeszcze p rzed staw ić trzeci elem en t dialogu m isyjnego, a m ianow icie: orędzie ewangelicznie, k tó re m isjo ­ n a rz e w in n i głosić.

D otychczasow e nasze rozw ażania m ogły spraw iać w rażenie, że działalność m isy jn a polegać b y mdlała n a zw y czajn ym w y­ do b yw an iu w a rto śc i ch rześcijańskich obecnych w każd ej re li­ gii c:zy k u ltu rz e, w każd y m n arod zie czy człow ieku. O czyw iś­ cie m isja je s t tak że ta k ą ek sp licy tacją i po to w y b iera m e to ­ dę -dialogu m isyjnego, alby te w arto ści uszanow ać i dopełnić. Je d n a k ż e nie doty czy o n a w yłącznie w arto ści n a tu ra ln y c h w człow ieku czy jego k u ltu rz e relig ijn ej, lecz zm ierza przede w szystkim do u k a z an ia w arto ści n ad p rzy ro dzo ny ch zaw a rty c h w głębi ludzkiego serca po to, ab y je uśw iadom ić człow iekowi, k tó ry być m oże uw aża się n a w e t z a niew ierzącego. A by to osiągnąć -misjonarz w in ien posłużyć się śro d k am i w łaściw y­ m i dla jego działalności, to znaczy głoszeniem E w angelii i św ia­ dectw em życia.

Ś rod ki te m a ją sw oje odpow iedniki w p o w ołaniu n a d p rz y ro ­ dzonym i łaskach, k tó re Bóg -daje k ażd em u człow iekow i, i p rz y ­ noszą n iechrześcijan in o w i czy niew ierzącem u elem en ty rz e ­ czyw iście now e, k tó ry c h d o tąd nie posiadał. D latego a k t n a ­ w rócenia n ie znika, chociaż n ie rozpoczyna śię od zera. W -rze­ czyw istości są bow iem dWa m o m en ty w zajem nie się uzupeł­ n iające w k ażd y m naw rócen iu : uśw iadom ienie sobie n a d p rz y ro ­ dzonego pow ołania i ekspilłcytacjia k o n c e p tu a ln a Bożego słow a. Poniew aż człow iek stan ow i jedność w e w n ętrzn ą i zew n ę trz ­ ną, orędzie ewangelicznie, а-by było przy jęte, -powinno znaleźć się w p u nk cie sp o tk an ia w ew n ętrznej -łaski z jasnym i d o b it­ n y m głoszeniem Bożego słow a zakorzen io n y m w rzeczyw istości zew nętrzn ej danego człow ieka.

12 Por. J. - А. C u 1 1 a t. Hemwphären des Geistes, Stuttgart 1965, s. 10.

13 Na ten tem at K. R a h n e r pisał, na przykład, w następujących artykułach: Über die Möglichkeit des Glaubens heute, w: Schriften. d z. с y t., t. 5, s. 11—32; Der Mensch von heute und die Religionen, w: Schriften... dz. cyt., t. 6, s. 13—33; Marxistische Utopie und christ­

liche Zukunft des Menschen, w: Schriften... dz. cyt., t. 6, s. 77—-89; Über die theologische Problem atik der „Neuen Erde”, w: Schriften... dz. cyt., t. 8, s. 580—592; Theologische Reflexionen zur Säkularwation,

(20)

W ynika s tą d ta k ż e konieczność spraw dzania, czy nadszedł m om en t w y b ra n y przez Boga i(kairos), aby wobec dom nie­ m anego anonim ow ego -chrześcijanina rozpocząć przepo w iad anie m isyjne. Są bowiem czasy lub k ra je , k tó re rzeczyw iście m e o k azu ją znaków um ożliw iających rozpoczęcie p rzep o w iad ania m isyjnego. P o p rzez sw oich p rzed staw icieli Kościół ogranicza się tam ty lk o do cichego daw ania św iadectw a w ierze życiem lu b działalnością c h a ry taty w n ą . N ik t nie m oże być zresztą ab so lu tn ie pew ny, że ta k i moimemt nadszedł, a to z tego p ro ­ stego -powodu, iż je st n iem ożliw e powd-e-dizdieć, k to je s t a n o ­ n im o w y m cbrześdijąninem , -a -kto n im n ie jest.

N ato m iast m ożliw e je s t uściślenie zaw artości treścio w ej p rzepo w iad an ia m isyjnego po -to, ab y orędzie chrześcijań skie stało się 'bardziej zrozum iałe w spółczesnem u człowiekowi. Są­ dząc, że o pracow anie jakiegoś „streszczenia” w-iary ch-rześ- śoijańskiej jest zadaniem poln y m i bardzo a k tu a ln ą potrzebą, K. Rabn-er p o zo staw ił mam zarys propozycji m ożliw ej do za­ a k c ep to w an ia. U w zględnia w niej sw o ją teologię anonim ow ego ch rześcijań stw a i isto tn ą cechę przep ow iad ania m isyjnego, to znaczy jedność św iadectw a C h ry stu sa i Kościoła. Bez w cho­ dzenia w szczegóły możnia streścić jego ,,now oczesne” w yzn a­ n ie w ia ry w n a stę p u ją c y c h p u n k tach : istn ieje fu n d am e n ta ln e ludzkie dośw iadczenie sacrum , k tó re n azy w am y Bogiem. Bóg je s t m iłością, k tó ra daje się człowiekowi. D ar te j m iłości m a sw o ją h istorię. Jezu s C hrystus, Bóg-Człowiek, jest k u lm in a ­ c y jn y m p u n k te m -tej h istorii. W Jezu sie C hry stu sie Kościół j-est sa k ra m en te m ' m iłości Boga. Życie Kościoła w yraża się w celeb ro w an iu sakram entów , gdzie eg zy sten cja cb rześcijań - siŁa ro zw ija się aż -do ostatecznego s p e łn ie n ia .14

Z darza śię, iż o tw a rte przep o w iad an ie orędzia ew angeliczne­ go by w a odłożone n a później przez sam ych m isjo n arzy da­ jący ch -posłuch pokusie u p rzy w ilejo w an ia działalności n a rzecz ro zw oju społecznego czy ekonom icznego. Oczywiście E w angelia pow inna być głoszona nie ty lk o słow am i, lecz ta k ż e k o n k re t­ n y m i czynam i. Je ślib y działalność m isy jn a n ie b ra ła pod u w a­ gę k o n k re tn y c h zw iązków zachodzących m iędzy E w angelią a życiem osobistym czy społecznym człow ieka, to ew angelizacja nie b y łab y k om p letn a. Nie m ożna rów nież nie doceniać w aż­ n ej roli, k tó rą cteieło n a rzecz ro zw o ju może i pow inno o d g ry ­ w ać, a b y um ożliw ić człow iekow i -pełny -rozkwit jego ludzkich -przymiotów.

14 Por. Die Forderung nach einer „Kurzform el” des christlichen Glau­

bens, w: Schriften... dz. cyt., t. 8, s. 153— 164.

(21)

84 J U L I A N B E D N A R Z [2 0 ]

Je d n ak ż e o rędzie ew angeliczne zachow uje zawsze absolutny p rio ry te t, poniew aż zaw iera w a rto śc i nieodzow ne w każdym rozw oju, kitóry m a p rete n sje do integralności, chociażby to b y ­ ło ty lk o obalenie fałszyw ych „bogów ” i fałszyw ego sacrum , k tó re czynią człow ieka niew olnikiem . A u tentyczn ie głoszona Ew angelia iprzymosi owoce D ucha, a m ianow icie: m iłość, r a ­ dość, po/kój, cierpliw ość, ’dobroć, dobroczynność, w iarę, łagod­ ność, opanow anie siebie. C hoćby ty lk o p rze z to

samo

um ożli­ w ia d łu g o trw a ły i udamy rozw ój.

P rzy czy n ić się do tak iego czy innego dzieła n a rzecz rozw o­ ju jako śro d ka działalności m isy jn ej n a b ie ra szczególnie w aż­ nego znaczenia w życiu każdego chraeśeijatndn® świeckiego, k tó ­ r y chce p o d jąć p rzy p ad ającą m u część odpow iedzialności za dzieło m isy jn e Kościoła.

IV. KAŻDY CHRZEŚCIJANIN APOSTOŁEM

W ielkie 'przykazanie m isy jn e :(Mt 28, 19—20) d a ł C h rystu s całem u Kościołowi. Jego rea liz a c ja p rzy p a d a w udziale w szy- stk im członkom Kościoła, a n ie ty lk o jego zw ierzchnikom . Lecz n a m ocy p orządk u hierarch iczn ego zad an ia apostolskie są po­ dzielone i 'zróżnicowane.

N ajw yższa odpow iedzialność p rzy p a d a papieżow i i biskupom pozostającym z mim w jedności. P o w in n i oinii czuw ać n a d w y ­ p ełn ian iem zad an ia .misyjnego w każdej w spólnocie lokalnej Kościoła. K. R a h n e r odw ołując się do tek stó w Soboru W a ty ­ kań sk ieg o II n ie w idzi żadnej tru d n o śc i w fakcie, że obow ią­ zek m isy jn y je s t raz n a k ła d y na w szystkich w iernych, a in ­ n y m razem p rzy p o m in an y tylko duszpasterzom . Z resztą, praw ie w cale inie z a jm u je igłę zagadnieniem , w ja k i sposób biskupi, kapłan i, zako n n icy i zakonnice p o w in n i w ypełnić ich zadania w dziele ew angelizacji. Chociaż bow iem dobrze zdaje sobie spraw ę, że to p rze d e ’w szystkim orni najczęściej fak ty czn ie po­ d e jm u ją i w y p ełn iają zadania, m isy jn e w K ościele, to jed n a k kładzie o n w y ją tk o w y a k c e n t n a ap osto lat m isy jn y każdego chrześcijan in a. M ożna tu w idzieć jak iś w p ły w teologii anoni­ m ow ego chrześcijaństw a.

W p o ró w n a n iu d o ch rześcijan anonim ow ych .Kościół jest form ą zorganizow aną, w w ym iarze społecznym i historycznym , Bożej rzeczyw istości zbaw ienia, k tó rą uobecnia i k tó rą głosi k aż d em u p o k o len iu aż do skończenia czasów. To zadan ie może być zrealizow ane jedy n ie wówczas, jeśli w szyscy chrześcijanie podejm ow ać je będą z ca ły m pośw ięceniem i oddaniem .

(22)

[21] E W A N G E L I Z A C J A A N O N I M O W E G O C H R Z E Ś C I J A N I N A 8 5

K . R a h n e r w skazuj o n a dw ie p rzy c z y n y tego w a ru n k u . P o pierw sze, k a ż d y ch rześcijan in je s t apositaiem n a m ocy c h rz tu i in ny o h sak ram en tó w , a b y uczynić łaskę Bożą olbecną w św ie­ cie w sposób „dostrzeg aln y ” i przeko n y w ający. P o drugie, s y tu a c ja diaspory, to znaczy fak t, ż*e chrześcijanie są m n ie j­ szością „rozproszoną” iw św iecie, k tó ry nie rozpoznał jeszcze sw ego anonim ow ego chrześcijaństw a, zamierza w kdieirunfcu p rz y ­ b ran ia w n aszych czasach c h a ra k te ru uniw ersalnego. P rz eto w szyscy rozproszeni w św iecie chrześcijan ie są zobowiązani być powiszechmie zn a n y m i posiadaczam i Słow a Bożego, św iad­ kam i p raw d y, przed staw icielam i łaski G hrystusa. Inaczej m ó­ wiąc, k a ż d y chrześcijanin, jako członek Kościoła, m a za zada­ nie czynić a k tu a ln y m zw ycięstw o łaski, m iłości i w iary; św iad­ czyć, że K ró lestw a Boże już oastato; być w oczach św iata znakiem g w a ra n tu ją c y m realizację wiecznego zbaw ienia.

C hrześcijanin pow inien sp ełniać sw ój ap o sto lat m isy jn y w m iejscu, k tó re zajm u je w św iecie. K. R a h n e r sądzi, że każda sy tu a c ja m oże służyć za podstaw ę do ro zk w itu gorliw ości apostolskiej: zawód, m ałżeństw o, rodzina, życie społeczne, c h o ­ roba itd . K ró tk o m ówiąc, w szystkie ram y ludzkiego życia m o ­ gą sta n o w ić jak ąś szansę apostolską i zobow iązyw ać do dźw i­ g a n ia odpow iedzialności za n aszy ch b ra c i i sio stry jeszcze n ie zn ający ch C hrystusa.

O czyw iste jest także, że n ig d y sto su n k i m iędzyludzkie nie re d u k u ją isię do zw yczajnej k oegzystencji' b iern e j, lecz im pli­ k u ją całą sieć re la c ji m iędzyosobow ych n a tu r y in te le k tu a ln e j i m o ra ln ej. C hrześcijanin, jeśli je s t n ap ra w d ę św iadom y darów o trz y m an y c h o d C hrystusa, n ie proże się zaskorupiać w sobie i m ilczeć. P ow inien, czując się w e w n ętrzn ie sk łan ian y m do dzielenia się sw oim szczęściem z in ny m i, ukazy w ać słow am i i czynam i życie n adp rzyrodzone — być au te n ty cz n y m św ia d ­ kiem C h ry stu sa Zbaw iciela.

A;by św iadectw o życia chrześcijańskiego oisdągnęło sw ój w y ­ m ia r m isy jn y , życie tak ie m i s i spełniać określone w a ru n k i. K. R a h n e r w sk azu je w ięc, że n a jp ie rw ch rześcijan in pow i­ n ie n — jiakio człow iek —■ żyć praw d ziw ie, w; p e łn i po lu dzk u, to znaczy , ;kochać, m iłow ać m uzy, nie uciekać m yślam i od najw yższy ch taje m n ic sw ojej egzystencji, k tó ry m i są sbończo- ność, strach , rad o ści estety czne, śm ierć i w szystkie proce m o­ żliw e i w yobrażalne, obecne w każd y m ludzkim życiu” 1S. W

szy-15 K. R a h n e r , L ’homme m oderne d ev an t la religion, w: Est-il pos­ sible aujourd’hui de croire? Paris 1966, s. 62.

Cytaty

Powiązane dokumenty

SUBJECT TERMS Berm Bulkhead Dynamic revetment 17.. SECURITY CLASSIFICATION OF THIS PAGE UNCLASSIFIED

Stosując powyższe kryteria można zauważyć, że wysoką zdolnością przewozową charakteryzują się szynowe środki transportu, w tym także interesująca nas kolej miejska.. Jest

Warto jednak podkreślić, iż niezależnie od podstaw teoretycznych danej typo- logii za najbardziej efektywne nowoczesna dydaktyka językowa uznaje inter- akcje, podczas których

Coraz większym uznaniem cieszą się punkty z tanimi książkami, w formie kiermaszów lub stacjonarnych stoisk. Są to miejsca, w których można trafić na pozycje będące

(Cyfry rzymskie oznaczają serie, cyfry arabskie strony)..

the focussed booms from r eaching the ground. A geometrie argument is developed which relates the minimum turn radius for focus cutoff to the cutoff width of

kolejny ukaz carski zm uszał do szybkiej sprzedaży (w ciągu 2 lat) majątku wszystkich uczestników i sympatyków ruchu 1863 r., a w pra­ ktyce wszystkich tych,