• Nie Znaleziono Wyników

Typy parków etnograficznych

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Typy parków etnograficznych"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Ksawery Piwocki

Typy parków etnograficznych

Ochrona Zabytków 21/1 (80), 3-10

(2)

Bliznę, pow. Brzozów, zespół chałup zabytkow ych (jot. L. Sm oczkiewicz) Bliznę, district Brzozów, ensemble d’anciennes maisons paysannes historiques

N um er poświęcony nowoczesnym m etodom konserw a­ cji drewna w obiektach zabytkow ych. W dziale a rty­ kułów publikujem y niektóre rejeraty, w ygłoszone na konferencji poświęconej tym zagadnieniom, która od­ była się w M yczkowcach w dniach 15— 18 m aja 1967 r. Pozostałe referaty, kom unikaty i głosy w d y ­ sku sji publikujem y w streszczeniu w dziale k o m u ­ nikatów.

R edakcja KSAWERY PIWOCKI

TYPY PARKÓW ETNOGRAFICZNYCH

PRÓBA USTALENIA POJĘÓ

N a w stęp ie pozwolę sobie dokonać p ró by u sta ­ len ia szeregu pojęć zw iązanych z zagadnieniem ochro n y zabytków k u ltu ry ludow ej, a ściślej m ów iąc — k u ltu ry tra d y c y jn e j z epoki przed rew o lu c ją przem ysłow ą. Istn ieje bow iem w ty m w zględzie dość sporo nieporozum ień: m ów i się np. o kościele-m uzeum w Boguszycach, n azy ­ w a się „sk ansenem ” chatę K onopków ny w T a­ ta ra c h n a K u rp iach lub schronisko tu ry sty cz n e w Z u b rzy cy G órnej.

W ydaje m i się, że należy odróżnić w y raźn ie ta k ie pojęcia jak : zabytek, rez e rw a t i m uzeum w plenerze. Z ajm iem y się kolejno definiow a­ niem ty ch nazw. Co je s t zab y tk iem — określa u staw a sejm ow a z 15.11.1962 r. K ażdy p rz e d ­ m iot ru ch o m y lub n ieru ch o m y albo ich ze­ społy, uzn ane za zabytek p rzez k o n serw ato ra, są chro nio n e z m ocy u sta w y w zasadzie in situ. O biek t u ży tk o w y może p ełnić fu n k cje społecz­ nie u żytk ow e i do tych celów może być za zgo­ dą k o n se rw ato ra ad aptow any. Może być p rzy

ty m dostępn y dla zw iedzających, ale m oże być rów nież izolow any, z am k n ięty i m im o to nie tra c i c h a ra k te ru zaby tk u i jest n a d a l c h ro ­ niony jako część spuścizny k u ltu ry naro d o w ej. Pojęcie więc „ z ab y te k ” je st najszersze i w szel­ kie inne są pochodne i węższe.

R ezerw atem p rop on uję nazw ać te o b ie k ty za­ bytkow e nieruchom e, k tó re z n a jd u ją się in situ, nie p ełn ią już żadnych fu n k cji u ż y tk o ­ w ych, a rów nocześnie są dostępne d la p u b lic z ­ ności. Ich przeznaczeniem jest, oczyw iście pod w aru n k iem ochrony ich stan u, u d o stęp n ien ie ich w artości społeczeństw u. M uszą w ięc m ieć zapew nione udogodnienia k o m u n ik acy jn e oraz choćby n ajsk ro m n iejszy personel d o zoru jący i oprow adzający.

Z aby tkiem je s t k a te d ra w aw elska, u d o stę p n io ­ n a w ta k szerokiej m ierze zw iedzającym , pod k ieru n k iem m niej w ięcej fachow ych p rzew o d ­ ników , bo pełn i p rzed e w szystkim fu n k c je użytkow e, w ty m w y p ad k u sak raln e. Z a b y t­ kiem je st jak iś zagubiony w te re n ie w zgórek,

(3)

k ry ją c y grodzisko lub ru in y zam ku (np. w K rzyżtoporze), choć dostępne i zwiedzane, ale nie posiadające perso n elu dozorującego i oprow adzającego.

R ezerw atem typow ym je s t np. A rkad ia pod Łowiczem , m ająca tak i personel i pełniąca je ­ d ynie fu n k c je upow szechniania w artości, ja k ie te n ogród zaw iera. R ezerw atem b y ła ch ata M oniaków w Z ubrzycy G órnej n a O raw ie. R ezerw atem też, przy n ajm n iej częściowo, są ru in y zam k u m alborskiego. Z abytkiem , ale nie rezerw atem , są dla m nie np. piec g arn carski i chata Pastu szk iew icza w Iłży, bo są u ży tko­ w ane p rzez w łaściciela, p ełn ią więc jeszcze in n e fu n k c je poza tu ry sty cz n y m i i n au k o ­ w ym i.

Zespołam i zabytkow ym i są sły nn e ren esan so­ w e m iasteczka czeskie ja k Telc albo u nas K a ­ zim ierz n ad W isłą, Zam ość czy Biecz. R ezer­ w atem natom iast, klasycznym w m oim ro zu ­ m ieniu, je s t zespół zabytków biskupińskich, k tó ry służy ty lko celom naukow ym ’ i tu r y ­ stycznym .

M uzeum w p len erze — w edle definicji u stalo ­ nej n a zjeździe specjalistów w K openhadze i S ztokholm ie w ro k u 1957, zw ołanym przez ICOM i UNESCO — je s t zbiór zabytków b u ­ dow nictw a, któ ry :

1. jest stale d ostęp n y dla publiczności;

2. składa się z elem entów a rc h ite k tu ry lud o­ wej i przedprzem ysłow ej (p reindustrielle), a więc z dom ów m ieszkalnych, szałasów p a ­ stersk ich , dom ów rzem ieślniczych, kupieckich, robotniczych — w raz z ich otoczeniem , tak im ja k budow le służące eksploatacji, np. stajnie, stodoły, spichrze, w a rszta ty rzem ieślnicze, m ły ­ ny, k arczm y itp. — gen eraln ie w szelkie ele­ m en ty a rc h ite k tu ry w iejskiej lu b m iejskiej, św ieckiej lub sak raln ej, p ry w a tn e j lub publicz­ nej tego ro d zaju;

3. m oże się składać ew en tu aln ie także:

a. z elem en tó w a rc h ite k tu ry „uczonej” (kapli­ ce, kościoły, o b iekty historyczne), p am iątek (do­ m y a rty s tó w lu b poetów itp.), o ile ich k o n se r­ w acja in s itu stała się z jak ich ś w zględów n ie ­ m ożliw a;

b. z w szelkich elem entów a rc h ite k tu ry , pocho­ dzących z epoki przedprzem ysłow ej.

W szystkie te budow le m uszą być eksponow a­ ne w raz ze sw ym w yposażeniem . M uszą być obsługiw ane przez odpow iedni personel n a u k o ­ w y i a d m in istra c y jn y oraz w yposażone — o ile m ożliw ości pozw olą — w u rządzenia służące nauczaniu i dydakty ce, np. w b u dy n ek czy sale w p ro w ad zające w p ro g ram m uzeum i jego p ro ­ b lem aty k ę n auko w ą i te ry to rialn ą , np. w sce­ nę p len e ro w ą dla sp ek tak li folklorystycznych. M uzea w p len erze m ogą być i b y w ają bazow a­

do k tó ry ch dodano in ne zespoły, przeniesione n a now e m iejsce. Sam e budow le tw orzące m u ­ zeum pow inny być oryginałam i; kopie i re k o n ­ stru k c je dozwolone są je d y n ie w yjątkow o, gdy w ażny w pro g ram ie m uzeum obiekt je s t nie do nabycia, i to tylko wówczas, gdy re k o n ­ s tru k c ja je s t w yk o nana p rzy zastosow aniu n a j­ bardziej sk ru p u la tn y c h m etod naukow ych. U chw ała ICOM p recy zu je ponadto zagadnienie w yposażenia w nętrz. Z w raca uw agę, że ideałem je s t przeniesien ie b u d y n k u do m uzeum w raz z całym in w en tarzem ruchom ym i n ieru c h o ­ m ym , pochodzącym z epoki p rzedprzem ysłow ej. W w y p adk ach koniecznych m ożna zastąpić eler m en ty b rak u ją ce przede w szystkim elem en tam i au ten tyczn y m i, w ziętym i skądinąd, lub w y ją t­ kowo i w razie koniecznej p o trzeb y rek o n stru k -. cjam i, w y k onan y m i ściśle w edle m etod n a u k o ­ w ych i przez m iejscow ych rzem ieślników , p a ­ m iętający ch w a rszta t przedprzem ysłow y.

Z podanej tu definicji w ynika, że m uzeum w p len erze m usi spełnić szereg w arunków , by m ogło otrzym ać to m iano, m usi więc:

m ieć zapew niony odpow iedni personel n au k o - w o -ad m in istracy jn y ,

posiadać w yposażenie w n ę trz budynków , być zbudow ane czy założone w edle p rzyjęteg o p ro g ra m u naukow ego.

Nie je st zatem dotychczas m uzeum w p len erze zbiór budyn k ów au ten tyczn y ch i rek o n stru k c ji w O lsztynku. J e s t to tym czasem tylko rodzaj rezerw atu . Nie je s t m uzeum zbiór bu dynków w W oli Ju stow skiej pod K rakow em , k tó re p e ł­ nią fu n k cję niem uzealną. Nie je st też m uzeum zbiór bud ynk ó w w Z ubrzycy G órnej, b ra k u je tu bow iem personelu i program u, a część ob iek­ tów je s t uży tkow ana na cele niem uzealne. Założeniem podstaw ow ym m uzeów w plen erze je s t ochrona i u dostępnienie w artości całości k u ltu ry tra d y c y jn e j epoki przedprzem ysłow ej, a nie tylko sam ych budynków . Chodzi o p rz e ­ k azanie następ n y m pokoleniom w iernego o b ra ­ zu k u ltu ry daw nej w pow iązaniu z przyrodą, a rc h ite k tu rą i przedm iotam i z życia codzien­ nego. S tąd p ły n ie dbałość o stw orzenie k ażde­ m u budy nk ow i i każdem u in nem u obiektow i m ożliw ie ty ch sam ych w arun kó w , w jak ich „ży ły ” one in situ. Stąd pły nie dalej dla tw ó r­ ców tak ich m uzeów — w yrażony w e w spom ­ nian y ch uchw ałach — obow iązek dokładnego u staw ien ia budow li i ich zespołów w sy tu acji ja k n ajściślej p rzypom inającej sy tu ację o ryg i­ naln ą w raz z paraw an em zieleni, ogródkam i i płotam i, studn ią, z u trzy m an iem c h a ra k te ru n aw ierzch ni np. dziedzińca itd. S tąd w y su w a­ ne są niekiedy p o stu laty ożyw ienia eksponatów przez w staw ien ie np. b y dła do stajen , a n aw et ludzi w stro jac h z epoki do w n ę trz m ieszkal­

(4)

O czyw iście naszkicow any tu p ro g ram m uzeów w p len erze (taka n azw a odpow iada m i n a jb a r­ dziej, jak o zbliżona do określeń: m usée des p le in air, open a ir m useum , F reilich tm u seum , m u z e u in a ir lib e r itp.) b y ł i je s t realizow any n a różne sposoby i w edle ró żnych założeń teo ­ rety c zn y c h . Nie od rzeczy w ięc będzie chw ilę się zatrzym ać n a d c h a ra k te ry sty k ą obcych osiągnięć i dośw iadczeń w tej dziedzinie.

MUZEA W PLENERZE ZA GRANICĄ

M yśl u tw o rzen ia m uzeów pod gołym niebem u ro d ziła się w S kand y naw ii. W praw dzie n a j­ sław n iejsze stało się M uzeum w Skansenie (szańcu) w Sztokholm ie, ale pierw sze było n o r­ w esk ie w L illeham m er, założone n a 30 h a w r. 1887 i po siadające obecnie 100 obiektów arch itek to n iczn y ch . A rtu r H azelius, założy­ ciel w roku 1873 N ordiska M useet w Sztok­ holm ie, stw orzył p rzy nim swój „sk an sen ” do­ piero w 1891 r. Ów sk ansen stał się p ro to ty ­ pem w ielu innych w S k an d y n aw ii oraz w sze­ re g u k ra jó w eu rop ejskich i am ery k ań sk ich . D la zorien to w an ia się w szerokiej fali ru c h u tw o ­ rzen ia m uzeów w p len erze podam tu p rz y k ła ­ dowo liczby: w Szw ecji obok trzech w ielkich m uzeów w Sztokholm ie, L u n d i L ulea istn ieje 14 m niejszych oraz k ilk ad ziesiąt rezerw atów , tj. pojedynczych b udow li in situ chronionych. W N orw egii utw orzono trz y w ielkie m uzea: w spo m nian e już w L illeh am m er oraz w B yg- dy i w E lverum . P o n ad to k ilk ad ziesiąt m u ­ zeów reg io naln ych m ieści się w zabytkow ych ch atach i budow lach, obok k tó ry c h często gro­ m adzone są dalsze obiekty.

W D anii z n a jd u jem y 6 m uzeów w plenerze, w śród nich w zorow e w S o rg en fri pod K open­ hagą (F ridlandm useet) oraz słyn n e m uzeum m iejsk ie w A arhus.

W F in land ii, w S eu rasaari, m ieści się c e n tra l­ ne m uzeum , n ato m iast zn ana dzielnica rze ­ m ieślnicza w T u rk u nie stanow i m uzeum w ścisłym tego słow a znaczeniu, bo je s t u ży tk o ­ w an a przez m ieszkańców m iasta, jego rzem ieśl­ ników , k tórzy lo k u ją się w sta ry c h dom ach, zobow iązują się je chronić i używ ać w swej p racy tra d y c y jn y c h w a rszta tó w i m etod.

Poza S k an d y n aw ią najw ięcej m uzeów posia­ d a ją A nglia ze Szkocją i W alią: 7 i 3 w o rg an i­ zacji, S ta n y Zjednoczone A m ery k i Północnej rów nież 7, w ty m p ięk n y M ystic S eap o rt w Con­ necticut, o dtw arzający p o rt z czasów pierw szych kolonii angielskich n a now ym lądzie.

Z k rajó w cen traln ej E u ro p y p rzo d u je R u m u n ia z dw om a m uzeam i: w B ukareszcie M uzeum S atu lu i i w Cluj. Czesi p o siad ają m uzeum w Rożnowie, Słow acy o rg an iz u ją je w M artinie. Na Ł otw ie (ZSRR) istn ieje założone w okresie

m iędzy w ojenn ym m uzeum w Rydze. Belgia b u d u je obecnie w ielki p a rk etn o g raficzn y w B okrijk , H olendrzy posiadają już sw ój „sk an ­ se n ” w A rnh em pod M aastrichtem . W N iem ­ czech Z achodnich w O ld enbu rgu z n a jd u jem y M useum s D orf Cloppenburg, ponadto w orga­ n izacji są trz y dalsze; trz y zapoczątkow ano w N iem czech D em okratycznych. W sta d iu m o rga­ nizacji je s t w reszcie m uzeum w p len erze w A ustrii, w K lagenfurcie.

W E uropie południow ej jed y n ą organizację te ­ go ty p u posiada w B arcelonie H iszpania. J e d ­ nakże „Pueblo espaniol” jest zbiorem jed y n ie kopii pozostałych po w ystaw ie k rajo w ej w B a r­ celonie.

W sum ie obecnie czynnych jest 58 m uzeów w plenerze, łącznie z polskim i; 14 dalszych jest w stad iu m organizacji. R uch ten o b e jm u je po­ w oli inne k raje : Turcję, F ran cję, G recję, R e­ p u b lik ę Indonezyjską, m yśli się o zak ład an iu m uzeów w Szw ajcarii, P ortu g alii, Izra e lu . Nie mogę oczywiście om aw iać w szystkich w spom ­ nian y ch tu m uzeów, najw ażniejszą rzeczą je st zo rientow anie się w ich pro g ram ach i ty p ach organizacji.

J e s t rzeczą jasną, że przypadkow e n a g ro m a ­ dzenie obiektów arch itek ton iczn ych n ie może być celem m uzeów , k tó re mieć m uszą zawsze zadania dydaktyczne. W ty m w zględzie w iel­ kie m uzeum rum u ń sk ie S atu lu i nie m oże być w zorem . U kład obiektów w edle p la n u zw ie­ dzania, tw orzenie sensow ne ich zespołów — oto zagadnienia, k tó re należy postaw ić sobie p rzy organizow aniu m uzeów w plenerze. S kansen sztokholm ski m a u k ład dość chaotycz­ ny, m yślą przew odnią było p row adzenie w idza geograficznie od połud nia ku dalekiej północy Szwecji. U w stęp u ustaw iono uliczkę z m iesz­ czańskim i dom am i, k ry ją c y m i w a rsz ta ty rze­ m ieślnicze, n a stęp n ie z n a jd u ją się tam zagrody ze Skanii oraz dw ór pański z całym otoczeniem , kościół d rew n ia n y ze środkow ej Szw ecji, za­ grody z D alarne, Ost i W est-G ocji, n a koniec — region północny z g ru pą zabytków lapońskich. Na północnym zachodzie p a rk u w zdłuż stru m y ­ ka pom ieszczono cały ciąg a rc h ite k tu ry p rze ­ m ysłow ej, k tó rej siłą napędow ą b y ła w oda, oraz dzw onnicę z X V I w. Sam skraj północny skansen u z ajm u je interesu jąco urządzone ZOO, ze zw ierzętam i szwedzkim i. P ołu dnie „szańca” zabudow ane je s t urządzeniam i pom ocniczym i, są tam : resta u ra c ja , stadion dla tań có w w raz z m uszlą o rk ie stry itd. Sam szczyt w zgórza obok w ieży w idokow ej zabudow any je s t p a w i­ lonam i gospodarczym i z h alam i dla k o n serw acji d rew na, kotłam i im p regn acy jny m i itd. P a rk sztokholm ski, tw orzony w ciągu kilkudziesięciu lat, nie stanow i więc jasnego układu : uliczki w iodą w idza tu i tam , obok budow li z różnych regionów i o różnym ongiś przeznaczeniu fu n k ­ cjonalnym . Obok zabytków bu d ow nictw a lu ­

(5)

dowego z n a jd u jem y tam nie ty lk o dw ór w iej­ ski, ale i dom ek jednego z reg io n aln ych poe­ tów szwedzkich.

Zasadą p rz y ję tą przez organizatorów m uzeum w S o rg en fri pod K openhagą było pokazanie bu dynków w izolacji jed n y c h od drugich. K aż­ dy z nich je s t otoczony p a ra w an e m zieleni, ta k by przeciąć jak iek o lw iek złudzenie w spół­ g ran ia elem entó w a rc h ite k tu ry , przeniesionej przecież z ró żnych okolic k ra ju . N atom iast n ie­ zm iernie sta ra n n ie zadbano ta m o a u ten ty cz­ ność zab ytk ów — p rzy przenoszeniu obiektu szanu je się n a w e t zniszczenia dokonane przez czas, np. w y burzo n e ściany, u rw a n e gzym sy itp. W zorow e je s t stw orzenie m ik ro k lim atu dla każdego o b iek tu w ram ach zielonych p a ra w a ­ nów. Przen osi się w raz z b u d y n k am i k rzew y i d rzew a otoczenia, a n a w e t a u ten ty czn y b ru k dziedzińców w raz z falisty m ich układem . P o­ m ia r o b ejm u je więc nie tylko a rc h ite k tu rę , ale d okładnie całe otoczenie, zieleń, n um erow ane sk ru p u la tn ie głazy dziedzińców itd. D roga zw ie­ dzania m uzeum je st — w przeciw ieństw ie do skansen u — sk ru p u la tn ie w yznaczona i w iedzie od b u d yn kó w z ląd u stałego poprzez w szystkie w yspy duńskie. W yłączone są z p ro g ram u b u ­ dowle sa k ra ln e i dw ory, z przem ysłow ych u s ta ­ w iono trz y różn e ty p y w iatraków . P odobnie jak w Szwecji, gdzie S k ansen je st oddziałem N or- diska M useet i n a w e t te ry to ria ln ie z nim po­ łączony — w K openhadze F rid la n d m u se e t je st oddziałem M uzeum Narodow ego, a n a m iejscu w S o rg en fri m a w prow ad zający w problem y etn o g rafii du ńskiej h a ll w ystaw ow y oraz po d rug iej stro n ie szosy k o penhaskiej w ielkie M u­ zeum R olnictw a ze w spaniałą w y staw ą sp rzętu w iejskiego.

N ajb ard ziej logiczny w y d aje m i się u k ład m u ­ zeum w A rnhem , w H olandii. Z asadą je st tam u kład regionalny. B udynki danego regionu, od­ dzielone od innych, w chodzą ze sobą w pew ne zw iązki p rze strz e n n e i fu n kcy jn e. W idz p ro ­ w adzony je s t (jakkolw iek i w A rn h em zd arza­ ją się nieco szokujące w y jątk i) k onsekw entnie poprzez b u d y n k i m ieszkalne (chaty i zagrody) oraz b u d y n k i przem ysłow e — ta k liczne i róż­ norod n e w daw nej H olandii — prow incji: D rente, F ry z ja, G eldria, O verijssel, Płn. Ho­ landia, B ra b a n cja i L im burg. B udow le danej okolicy tw o rzą pew n e zespoły — nie n a ślad u ­ jące jed n a k u k ład u osiedla. O lbrzym i sta w po­ środku p a rk u służy za tło dla szeregu czynnych n ad m orsk ich w ia tra k ó w holenderskich. Te, k tó ­ re in situ sta ły na lądzie, z n a jd u ją się w śród innych bud ow li w sw oich regionach. W m u ­ zeum a rc h ite k tu ry w n ę trz połączone są (eks­ ponow ane w now oczesnych b u d y n k ach m uzeal­ nych) pokazy stro jó w ludow ych, narzędzi ro l­ niczych, wozów i w reszcie h e rb a riu m w u k ła ­ dzie rek o n stru o w a n y m z daw n y ch słynnych h e rb a rió w X V I-w iecznych. B yły to słynne i ekspo rto w ane na cały ów czesny św iat hodo­

D w a m uzea u siłu ją w sw ym pro g ram ie p rz e d ­ staw ić sztuczną wieś, a w ięc w now ych, m u ­ zealnych w a ru n k ach w izję stareg o u k ład u p rz e ­ strzennego wsi. To C loppenburg, gdzie w m i­ kro sk o p ijn y m w ym iarze sta ra n o się dać nie t y l­ ko ty po w y dolnosaski u k ład p rze strz e n n y wsi, ale n ad to pokazać podział g runtów , u k ład ogro­ dów i w spólnych p astw isk gm innych. Obok p a rk u w ybudow ano m uzeum etn o g rafii O lden­ b u rg a i D olnej Saksonii. B udynki, któ re obec­ nie u kład a się w je d n ą całość „w iejsk ą” , po ­ chodzą oczywiście z różnych stron, i to w łaś­ nie budzi w iele zastrzeżeń.

P odobne założenia m a tw orzone obecnie m u ­ zeum belgijskie w B okrijk, w sercu flam an d z­ kiej części k ra ju . O środek kom pozycji tw orzy p lac sztucznej wsi z okolic K em pen z karczm ą i szkołą. P rz y uliczkach tej w ioski sto ją b u ­ d y n k i ściągane z północno-w schodnich regio­ nów Belgii, obok nich nieodzow ne w iatrak i. D om y z innych okolic k ra ju są odsunięte od c e n tru m m uzeum . M uzeum belgijskie połączo­ ne je s t znów z w ielk im i w sp an iały m ogrodem botanicznym , nie m niej a tra k cy jn y m niż a rc h i­ te k tu ra .

Do tego samego ty p u kom pozycyjnego zaliczyć w ypada z n a jb a rd zie j znanych m uzeów przede w szystkim D en G am ie B y w A arhus, w D anii. J e s t to w ybudow ane w p a rk u m iejskim całe sztuczne m iasteczko z placam i, ulicam i, pocztą z X V III w., dom em b u rm istrza, zakładam i p rze­ m ysłow ym i z X V II do początków X IX w. Z d u ­ m iew ające, au ten ty czn e w yposażenie w n ę trz ty ch w szystkich budynków , od strychów do piw nic, k tóre tak że m ożna zwiedzać — czyni to m uzeum w A arh us jed n y m z najb ard ziej pou­ czających w Europie. Cała k u ltu ra i całe życie m iejskie przed erą przem ysłow ą s ta ją przed oczym a zw iedzającego. M eble, narzędzia, sta re m aszyny, w arsztaty , obrazy, ośw ietlenie, n a ­ czynia stołow e i kuchenne, biblioteczki m iesz­ czańskie — w szystko n a swoim m iejscu i w szystko dostępne zw iedzającym (notabene p raw ie bez nadzoru). Całość je st bardzo ro m an ­ tyczna, ale logicznie uzasadniona tym , że w szystkie te obiekty pochodzą z sam ego A a r­ hus, a więc z jednego m iejsca, i jakkolw iek obecnie na nowo skom ponow ane i pochodzące z różnych czasów — to jed n a k tw o rzą całość, k tó ra w y daje się m niej sztuczna niż Cloppen­ burg. M uzeum pow stało w lata ch 1909— 1914, gdy R ada M iasta p ostanow iła całkow icie zmo­ dernizow ać sta re c e n tru m A arh us i na m iejsce daw nych budow li postaw ić ta m współczesne. S tąd zapew ne p ły n ie jednolitość koncepcji i szczęśliwe om inięcie trudności, ja k ą zazw y­ czaj nasuw a tego ro d zaju program .

Z innych, podobnych założeń, w arto wspom nieć o M ystic S eap ort w C onnecticut (USA). Je st to zachow any — podobno a u ten ty czn y p o rt

(6)

m i, w k tó ry m zakotw iczono au ten ty czn e ża­ glow ce sp rzed 200 i 100 lat.

W nieco odm ienny sposób pow staw ały m uzea b ry ty jsk ie . N ajczęściej bazow ane są n a je d ­ n y m lub k ilk u bu d y n k ach zn ajd u jący ch się in situ, do k tó ry ch dostosow ano inne, p rzen iesio­ n e z najbliższych okolic. Są to m ueza m ałe, o b ejm u jące swoim zaintereso w aniem n iew ie l­ kie regiony. Tak np. w C regneash, n a w yspie M an, gdzie większość dom ów ry b ack ich pozo­ staw iono in situ, albo w C astlem useum pod Y orkiem , którego ośrodkiem są daw n e w a rsz ta ­ ty w ięzienia kobiecego, albo St. F agans C astle w W alii, gdzie budow le usytuow ano w pobliżu istniejącego pałacu m agnackiego, a m uzeum m a n a celu pokazanie zarów no k u ltu ry m ie j­ scowego lu d u w iejskiego, ja k i k u ltu ry szla­ checkiej. P ow ażną część obiektów szw edzkiego m uzeum w L u nd tw o rzą rów nież budow le p o ­ zostaw ione in situ, k om ponujące się w m iesz­ czańską część pokazu m uzealnego.

Tak więc zasadniczo m ożna w ydzielić trz y t y ­ p y program ów : pokaz regionam i, kom ponow a­ n y m i w pew ne całościow e zespoły budynków , pokaz w form ie sztucznych osiedli, n iek iedy zgrom adzonych p rzy b u d y n k ach stojących in s itu i w reszcie ty p kopenhaski, k tó ry ekspo nu­ je budow le w izolacji od sąsiadów , ja k b y rzeź­ b y w ogrom nej gliptotece.

N ie znam m uzeum , k tó re próbow ałoby u k ład u funkcjonalnego, tj. zestaw ienia bud y nk ó w w e ­ dle ich funkcji, np. typów w iatrakó w , kuźni, szałasów itp. w układzie chronologicznym lub typologicznym . W ro zp a try w a n y ch p rzez zespół pracow ników w arszaw skiego M uzeum E tn o g ra ­ ficznego p rogram ach pro jek to w an eg o m uzeum w plenerze n a te re n ie Puszczy K am pinoskiej, rozw ażano m ożliwość uk ład u , k tó ry by p o łą­ czył ekspozycję regionam i z ekspozycją u za­ leżnioną od fu n k cji obiektu. M ożna sobie w yo ­ brazić u k ład prom ienisty, n a półkolu, w k tó ­ ry m by — idąc w zdłuż pro m ieni ■— uzyskiw ało się pokaz regionam i, a idąc po łu k ach półkola — układ porządkow y funkcjo n aln ie.

DODATKOWE ZAGADNIENIE PROGRAMU MUZEÓW W PLENERZE

O pisując szkicowo n iek tó re z w ażniejszych m uzeów zagranicznych, w spom niałem o szere­ gu dodatkow ych pu n k tó w w p ro g ram ach p o ­ szczególnych in sty tu cji.

U chw ała zjazdu ICOM, k tó rą przytoczyłem n a w stępie, zaleca łączenie z m uzeum w p len erze osobnego b u d y n k u , w edle m ożności now o­ czesnego, w k tó ry m n ależy pom ieścić oczywiście zarząd m uzeum , ale także sta łą ekspozycję e t­ nograficzną. Ma ona przez sy stem aty czn y u k ład sw ych zbiorów uzup ełniać d y d a k ty k ę całości pokazu, a więc rozw ój narzędzi, m oże stosunek

do sąsiednich regionów, chronologię form b u ­ do w lanych i technicznych etc. N aw iasem do­ dam , iż tu oczywiście pow inny się m ieścić m a­ gazyny, bez k tó ry ch nie w olno p ro jektow ać żadnego m uzeum . Szereg m uzeów w plenerze z n a jd u je oparcie po p ro stu w in sty tu c ja c h m a­ cierzystych. Skansen — w sąsiednim N ordiska M useet, F rid la n d m u se e t — M uzeum N arodo­ w ym w K openhadze i sąsiadu jącym w sam ym S o rg en fri oddziale rolny m tegoż m uzeum . W A rn h em zbudow ano na te re n ie p a rk u e tn o g ra ­ ficznego osobne trz y gm achy m uzealne, m iesz­ czące specjalne ekspozycje: strojów , narzędzi rolniczych oraz pojazdów . W ydaje się nie u le ­ gać w ątpliw ości, że u zu p ełn ienie m uzeu m w p len erze odpow iednią ekspozycją w sp ecjal­ n y m gm achu m uzealny m je s t rzeczą ze wszech m ia r w skazaną, jeśli m uzeum m a pełnić po­ w ażnie swe fu n k cje ośw iatow e, a w ięc społecz­ nie najw ażniejsze.

W k ilk u m uzeach łączy się z p ark iem e tn o g ra­ ficznym pokazy przyrodnicze. S kansen uzupeł­ nia ZOO, w m uzeach h olend erskich istn ieją ogrody botaniczne, organicznie splecione z p ro ­ gram em m uzeów . P odobną propozycję w ysu­ n ięto na kieleckim zjeździe n aszej R ady O chrony P rzy ro d y , gdzie pow zięto uchw ałę zalecającą łączenie p ro jek to w an y ch p arków etnograficzn ych tery to ria ln ie (jeśli nie organi­ zacyjnie) z p ark a m i i rez e rw a ta m i p rzyrody. Idea ta nie jest obca kierow n ictw u P a rk u P ie­ nińskiego, a lokalizacja w arszaw skiego m uzeum pod gołym niebem na s k ra ju P uszczy K am pi­ noskiej, w Lipkow ie, m iała dojść do sk u tk u p rzy w spółpracy z w łaściw ą radą narodow ą. ICOM zaleca rów nież budow anie w obrębie p ark ó w etnograficznych odpow iednich stadio­ nów czy am fiteatró w dla pokazów tea tra ln y ch , śpiew u, m uzyki i tań ca ludowego.

T en dział p opu lary zacji w iedzy o k u ltu rz e lu ­ dowej je s t najszerzej rozbudow any w S kanse­ nie sztokholm skim . Z n a jd u je się n a jego te re ­ nie kilk a m iejsc, w k tó ry c h odbyw ają się n a j­ różniejsze im prezy, co p raw d a nie w szystkie zw iązane z program em m uzeum : ta ń c e i p rzed ­ staw ienia, festy n y ludow e, uroczystości s tu ­ denckie etc. T akie a m fite a try po siad ają też m uzea norw eskie i n iek tó re duńskie. Celem ty ch urząd zeń je s t p róba pokazu nie tylk o k u l­ tu ry m a te ria ln e j, ale także duchow ej w całej jej rozciągłości. Jak k o lw iek w p ra k ty c e różne m ożna żywić zastrzeżenia co do realizacji tego ro d zaju program ów — m yśl zasadnicza w y d a­ je się słuszna, i także w p ro gram ie naszych tego rod zaju in sty tu cji należałoby ch yba wziąć ją pod uw agę.

I jeszcze jedno zagadnienie dodatkow e. W S kansenie sztokholm skim i w szeregu innych m uzeów tego ty p u u siłu je się w prow adzić po­ kaz stro jó w ludow ych n a żywo, to je st na

(7)

g rzb ie ta c h dozorców i dozorczyń m uzealnych. W n ie k tó ry c h ch atach dozór ta k i u d a je zajęcia gospodarcze, a najczęściej przędzenie nici. W L u n d trz y m a się w n iek tó ry ch obiektach bydło i owce. Celem je s t stw orzenie m ożliw ie dok ład­ nego złud zenia rzeczyw istości. M uszę pow ie­ dzieć, że usiłow an ia te m oim zdaniem są nie­ ud an e. K iepski te a tr nie d a je żadnych złudzeń, o d w ro tn ie odb iera realność au ten ty czn em u oto­ czeniu, pseudoaktorom , pseudoakcji i niszczy u w id za w ia rę w p raw d ę tego, co ogląda. S tro ­ je w iszą n a gw oździach i w ieszakach, p raw d zi­ w e i d o ty k aln ie realne, n ato m iast ry tu a ln y b rz ę k kołow rotków w chacie pozbaw ionej a u ten ty czn eg o życia odbiera jej w agę doku­ m en tu .

N a m arg in esie dodam , że te a tra liz a cja grozi m uzeom tego ty p u także p rzy urząd zaniu w n ę trz . J a k w spom niałem , zasadą pow inno tu b yć przenoszenie n a te re n m uzeum w plenerze a u te n ty cz n e g o w yposażenia. Id eał ten je s t je d ­ n a k p ra w ie nie do osiągnięcia. W ypełnia się w ięc w n ę trz a przedm iotam i ściągniętym i sk ąd ­ in ą d i tu ta j rodzi się bardzo często pokusa p rz e sa d y w w y razie pozbaw ionym n a tu ra ln o ś­ ci. G rom adzi się więc często w szystkie p rze d ­ m ioty , ja k ie m ogłyby się znaleźć w chacie, w y ­ posaża ją w m alow idła, snycerkę, narzędzia ciesielskie, k raw ieck ie — słow em w e w szystko, cokolw iek da się tam zmieścić. W rezu ltacie p o w sta je k o nglom erat nie odpow iadający żad­ nej rzeczyw istości, a nie d ający siłą rzeczy p rze jrz y sto śc i ekspozycyjnej, do jak ie j p rzy ­ w y k liśm y w w ystaw ach m uzealnych. P o w staje fałsz y w y obraz u zw iedzającego, jak a ś b a jk o ­ w a w iz ja bogactw a. Od tego grzechu w cale nie je s t w o ln y Skansen, szczególnie tam , gdzie fol­ k lo r reg io n u b y ł rzeczyw iście różnorodny i bo­ g a ty , np. w dziale z D alarne.

NIEKTÓRE ZAGADNIENIA BUDOWY MUZEÓW W PLENERZE W POLSCE

N a jp ie rw p rag n ę zatrzym ać się nad pytaniem , czy lep ie j budow ać jedn o w ielkie m uzeum cen ­ tra ln e , ja k to zam ierza się np. zrobić w e F ra n ­ cji, czy raczej zalecać tw orzenie m niejszych m u zeó w reg io naln ych i w jak iej liczbie. W yda­ je sie, że za b udow ą m uzeum centralnego p rze ­ m aw ia ły b y koszty o rg an izacy jn o -ad m in istra­ cy jne, zw iazane z u trz y m an ie m i konserw acją tego ro d z a ju in sty tu cji. Nie należy jed n a k za­ pom inać, że budow a np. w W arszaw ie takiego kolosa pociąg n ęłaby za sobą ogrom ne w y d atki n a tra n s p o rt obiektów, trud n o ść ich w yboru w sk ali ogólnokrajow ej i w reszcie — co u w a ­ żam za szczególnie w ażne — tru d n ość angażo­ w a n ia p rz y budow ie przenoszonych obiektów rzem ieśln ik ó w m iejscow ych, znających dokład­ n ie lo k aln e p ro ced ery techniczne. P rzeciw ta ­ k iem u w ielk iem u m uzeum p rzem aw iają jesz­ cze in n e w zględy: zagadnienie terenu , k tó ry by

m ógł odpow iadać topologii w szystkich obiek­ tów przenoszonych z całego k ra ju , a po d ru g ie n ieu n ik n io n y w tak im w y p a d k u ogrom p a rk u etnograficznego. D ośw iadczenie zag ranicznych p ark ó w uczy, że m aksym alne w y m iary nie po­ w in n y przek raczać 30 ha. D alsza rozbudow a i dalsze w y dłu żenie drogi zw iedzającego stało się zb y t nużące dla turystó w , któ rzy p rz e sta ją zupełnie reagow ać na oglądane p rzedm ioty. Jeśli chodzi o stw orzenie w aru n k ó w topologicz­ ny ch dla przenoszonych n a jedno m iejsce obiektów , to sztuczne stw orzenie różnic te re n o ­ w ych m a oczywiście sw oje granice i — ja k są­ dzę — w y klucza w dobrze i praw idłow o p la ­ n o w any m m uzeum objęcie regionów zb yt róż­ nych geograficznie. Stw orzenie na ró w n in ie podw arszaw skiej np. m ik ro k lim a tu dla szała­ sów tatrza ń sk ic h , a n a w e t ch aty beskidzkiej — n asu w ało b y ogrom ne i nieprzezw yciężone tr u d ­ ności. To sam o dotyczy szaty roślinnej i oto­ czenia zab ytku . W rezu ltacie jestem zdania, że w k r a ju ta k zróżnicow anym ja k nasz — m yśl tw o rzen ia centralneg o m uzeum nie b y łab y słuszna.

A w ięc m uzeum regionalne. Ale jakie? J a k w iadom o, k ra j ta k o tw a rty ja k Polska, nie m ógł i nie w y tw o rzy ł tak iej rozm aitości typów k u l­ tu ry ludow ej ja k Szw ajcaria, F ran cja, a n a w e t N iem cy. U rozm aicona rzeźba te re n u i rozlicz­ n e n a w a rstw ie n ie k u ltu ra ln e i etniczne — zro­ dziły w w ielu k ra ja c h isto tne różnice reg io n al­ ne. U nas te granice są pły n n e (poza pasm am i gór), w y n ik a ją c e nie ty le z w aru n k ó w n a tu ra l­ n ych czy n a w e t etnicznych, ile z pew nych po­ działów historycznych, a w ięc rów nież zm ien­ nych. N aw et w b udow nictw ie prób y u stalen ia pew n y ch typ ó w reg ion alny ch n a tra fia ją n a d u ­ że tru d no ści, a ich sens je st niejed n o k ro tn ie w ogóle negow any. A to przecież je st dział n ajw ażn iejszy przy p lano w an iu m uzeum pod gołym niebem . W rezu ltacie w yróżn iane u nas g ru p y regio naln e są tw orzone n a podstaw ie najrozm aitszych, n iejed n o lity ch k ry terió w , ale przecież zadom ow iły się nie tylko w św iado­ m ości pow szechnej, lecz także w naszej e tn o ­ grafii. M am y dość jasn e pojęcie o szeregu r e ­ gionów: kurpiow skim , łow ickim , sieradzkim , podlaskim etc., nie m ów iąc o b ardziej u c h w y t­ n ych góralskich. Sądzę, że m im o nie dość w y ­ raźn y ch p o d staw teo rety czny ch trzeba, m ożna i m usi się oprzeć p rz y plan ow aniu sieci m u ­ zeów w p len erze na tak po jęty ch regionach, k tó re np. podał n a swej znanej m apie prof. B ystroń . Tam , gdzie podział te n je st zbyt dro b ­ ny, należałoby pom yśleć o łączeniu k ilk u grup, ta k ja k to zaplanow aliśm y dla m uzeum w Sa­ noku. Z abieg ta k i w y d aje się konieczny, by nie w paść w biegunow ą w sto sun ku do idei cen traln ego p a rk u etnograficznego — ew en­ tualn ość tw o rzen ia zb yt licznej sieci m uzeów naszego ty pu . D ośw iadczenia szw edzkie w ty m w zględzie są raczej odstraszające. M ałe i m a­ leń k ie sku p isk a zabytkow ych dom ków,

(8)

rozsy-pan e po m ało d ostępnych i tu ry sty cz n ie często n ie a tra k c y jn y c h p u n k ta c h — p ow odują tylko dalsze niszczenie opuszczonych obiektów . N ikt bow iem ani finansow o, ani fachow o n ie je s t i nie będzie w stan ie obsłużyć zb y t w ielkiej liczby tak ic h m ik ro sk o pijn y ch parków .

W spom niałem już, że m uzea w p len erze po­ w in n y być z reg u ły zw iązane z o dpow iednią in ­ s ty tu c ją m uzealną ju ż istn iejącą, a jeśli to nie je s t m ożliwe, to należy powołać do życia jesz­ cze przed ich budow ą odpow iednią placów kę. T ylko wówczas unik n ęło b y się takiego sk an ­ dalu, ja k „sk an sen ” w p a rk u K ościuszki w K a ­ tow icach lu b n ieu d a n y e k sp ery m en t w Woli Ju sto w sk iej. Z ty ch w zględów sądzę, że n ależy bazow ać w p ro je k to w a n iu m uzeów n a w ięk ­ szych in sty tu cja ch m uzealnych z działam i e t­ nograficznym i, a w ięc n a K rakow ie, W arsza­ wie, W rocław iu, Łodzi, T oruniu, G dańsku, B y­ tom iu, P oznaniu, Zakopanem , O lsztynie, R ze­ szowie, L ublinie. Tam istn ieją zarodki p rz y ­ szłych k a d r obsługi naukow ej i technicznej p ro jek to w an y ch p a rk ó w etnograficznych. To w yznacza w jak iś sposób liczbę m uzeów (przy­ puszczalnie około 12), k tó ry ch lokalizacja oczy­ w iście w każdym w y p ad k u je s t do p rze d y sk u ­ tow an ia w szczegółach. M yślę, że m uzea tak ie b y ły b y kilkuregionow e, np. m azow iecko^pod- laskie z w szystkim i podregionam i — w W a r­ szawie, p odhalańsko-spisko-oraw skie — w Z a­ kopanem , śląskie z w ielu p odregionam i — w B ytom iu czy w in n y m m iejscu itd.

W ostatnich czasach pow stało now e n ieb ezpie­ czeństwo, k tó re m oim zdaniem m oże ideę m u ­ zeów w p len erze zupełn ie w ypaczyć. M am tu na m yśli am bicje teren o w y ch w ładz ad m in i­ s tra c y jn y c h i k o n serw ato ró w zabytków . Podział a d m in istra c y jn y dzisiejszej Polski nie m a w łaś­ ciw ie żadnego zw iązku z tra d y c y jn y m podzia­ łem regionalnym , od w ro tn ie — przecin a d aw ­ ne ziem ie w zdłuż i w poprzek. In n e oczywiście istn ieją dziś przy czy n y dla u sta la n ia g ran ic ad­ m in istrac y jn y c h niż przed w iekam i czy n aw et d ziesiątkam i lat. Ale m uzea, k tó ry c h zadaniem je st zachow ać i pokazać tra d y c y jn ą k u ltu rę sprzed rew olu cji przem ysłow ej, nie m ogą — ja k sądzę — ulegać sugestiom p ły n ący m od dzisiejszego podziału. M ożna łączyć k ilk a ze­ społów reg io nalny ch w jed n y m organizm ie p a rk u etnograficznego, ko rzystającego z pom o­ cy w iększych ośrodków m uzealnych, ale uleg a­ nie sugestiom dzisiejszego podziału a d m in istra ­ cyjnego pociągnęłoby za sobą zbędne w zasa­ dzie p o w tarzan ie tych sam ych zagadnień w k il­ ku m uzeach, jeśli — ja k to często b y w a — strzęp y regionów z n a jd u ją się na te re n ie k ilk u w ojew ództw . Np. P odlasie — w trzech w o je­ w ództw ach, n aw et M azowsze — w dwóch, P o ­ m orze — w trzech itd. P rzy w iązan ie in ic ja ty ­ w y tw orzenia m uzeów do w ładz a d m in istra ­ cyjnych m a dalsze k o nsekw encje p rakty czne. Zadaniem k o n serw ato ra je s t u rato w a n ie z a b y t­

ku, a więc w razie konieczności jego p rz e n ie ­ sienia — obojętne pow inno m u być, n a te re n ie jakiego w ojew ództw a znajdzie się ów zab y tek . Tym czasem tak a o p eracja okazuje się n iem o ­ żliw a do przeprow adzenia, w łaśnie z pow odu m iejscow ych am bicji (chyba fałszyw ych) oraz naw yków schem atycznego m yślenia b iu ro k ra ­ cji finansow ej. G dyby zdecydow ano się np. b u ­ dować p a rk etnograficzny na te re n ie m ia sta W arszaw y, nie udałoby się zaangażow ać do te ­ go celu k red y tó w w ojew ództw a w arszaw skiego. Z tych w aru n k ó w i grożących nieb ezpieczeństw w yciągam w niosek, że organizacja m uzeów w plenerze pow inna przejść całkow icie w ręce m uzeów etnograficznych w raz z p rzezn aczo n y ­ m i na te n cel k red y tam i. Oczywiście w sp ó łp ra ­ ca z k o n serw atoram i m u siałaby być ja k n a j­ ściślejsza. Do arg um entów ju ż przy to czo n y ch dochodzi jeszcze jed e n w ielkiej w agi. K o n se r­ w atorzy obecnie zdani są p rzy p rac a c h p rzez siebie finansow anych całkow icie n a P ra co w n ie K onserw acji Z abytków lub inne p rz e d się b io r­ stw a budow lane. Tym czasem trw a ją c a la ta m i budow a m uzeum w p lenerze m usi b yć sk o n ­ cen trow ana całkow icie (lub niem al całkow icie) w jed n ej pracow ni k on serw ato rsk o -b u d o w lan ej, oddanej w yłącznie p racy dla tego m u ze u m i w niej w yspecjalizow anej. Taki u k ład m u si być oczywiście o p a rty n a w łaściw ej o rg an izacji s a ­ mego m uzeum i na jego stałym budżecie. T ak zorganizow ane są p race w F rid la n d m u se e t w S orgenfri pod K openhagą, prow adzone n a jb a r ­ dziej wzorowo w edle zgodnej opinii w sz y st­ kich specjalistów . W łasnych a rc h ite k tó w i w ła ­ sne pracow nie posiad ają m uzea n orw esk ie i fiń ­ skie.

I jeszcze jedno zagadnienie. Z n a tu ry rzeczy m uzeum w plenerze, p a rk etn og raficzny — m a i m usi obrazow ać k u ltu rę ludow ą w z am ierzo ­ nych gran icach na elem entach ty p o w y c h dla tejże k u ltu ry , a więc także dla jej b u d o w n ic ­ tw a. Oczywiście m ogą zajść w yp ad k i o d stę p ­ stw a od tej zasady, gdy jak iś w y jątk o w o u n i­ k atow y obiekt nie może być inaczej u ra to w a ­ ny, jak tylko przez przeniesienie go do m u zeu m pod gołym niebem . O cena przyd atno ści o b iek ­ tu dla celów m uzealnych m oże być je d n a k róż­ n a od oceny konserw ato ra, którego u w a g a siłą rzeczy zw raca się raczej k u elem entom w y ją t­ kow ym , a ochrona ty p u przeciętnego leży n a uboczu jego zainteresow ań. I słusznie. A le n a ty m w łaśnie tle zary so w u je się znow u k on iecz­ ność przebudow y system u organizacji m uzeó w w plenerze, jeśli m ają spełniać zadan ia n a szk i­ cow ane na w stępie w m yśl u chw ały ICOM. Z atrzy m ałem się nieco dłużej na z ag ad n ien iach prak ty czn y ch organizacji p ra c y p rzy p o w o ły ­ w an iu do życia m uzeów om aw ianego ty p u . W y­ daw ało m i się to jed n a k konieczne, jeśli m am y ruszyć z m artw eg o p u n k tu i un ik n ąć b łęd ó w czy chaosu, jak ie grożą n am w obecnym sta n ie rzeczy.

(9)

Sw oje rozw ażan ia dotyczące Polski ograniczam więc w re z u lta c ie do następ u jący ch tez:

1. Z rezygnow ać należy z idei m uzeum c e n tra l­ nego, gdyż stw orzenie go byłoby z w ielu w zglę­ dów niew skazane.

2. O graniczyć trzeb a liczbę p ro jek to w an y ch m uzeów n a te re n ie Polski do 12 lu b 13 oraz zw iązać je z w iększym i cen tram i m uzeów e tn o ­ graficznych.

3. M uzea ta k ie pow inny obejm ow ać po k ilka regionów etnograficznych, p rzy czym za po d­ staw ę p o d z ia łu p ropo n uję p rzy jąć m apę prof. B y stro nia, m im o p ew nych jej niedostatków . 4. L ok alizacja m uzeów je s t zależna od ty lu okoliczności, że tru d n o byłoby obecnie szcze­ gółowo je rozp atryw ać.

5. P rzed p rzy stąp ien iem do budow y p a rk u e t­ nograficznego należy ustalić zasady jego o rg a­ nizacji i stosunek do m acierzysty ch m uzeów odpow iedzialnych za plan i p ro g ram przyszłej placów ki.

6. N ależy utw orzyć przy m uzeum odpow ied­ nie p racow nie k onserw atorsko-budow lane, k tó ­ re by przez lata budow y m uzeum specjalizo­ w ały się w tej pracy.

7. M uzeum w p len erze pow inno posiadać w łas­ ne k re d y ty na cele budow y i podejm ow anych przez siebie inw estycji.

,prof. dr K saw ery Piwocki dyrektor Państwowego Muzeum Etnograficznego

W arszawa

LES DIFFÉRENTS TYPES DES PARCS ETHNOGRAPHIQUES

Au début de son article, l’aulteur cherche à différencier 'les notions telles que: m onum ent historique, réserve, musée en plein air. Le m onum ent historique constitue une notion générale, tandis que l’on peut dénommer „réserve” un objectif, soit laissé dans ses fonctions prem ières ou qui en a été p riv é (comme p ar ex. la ru in e d’un château-fort) qui, p a r un am énagem ent et une surveillance convenables, ainsi que par l’a rra n ­ gem ent de son entourage et de ses voies d ’accès, a été ren d u accessible aux visiteurs de façon perm a­ nente. On qualifie de musée, par contre, ce genre

d’objectifs ou de leurs ensembles, qui est soumis non seulem ent à une surveillance, m ais qui est basé sur une organisation institutionnelle convenable, possède un program m e didactique de présentation et une expo­ sition réalisée selon les règles de ce program m e. L'expérience nous dit que les objectifs dépourvus d’une base institutionnelle — m algré des conditions d ’em placem ent théoriquem ent favorables — succom ­ bent en peu de temps à une destruction totale. Après une description concise des musées en plein air les p lu s Im portants de l’Europe et des Etats-U nis, l’au teu r cherche à étab lir las types principaux de ce genre d ’institution. Il oppose l ’am énagem ent du Musée „Skansen” de ,Stockholm à celui du Musée Sorgenfri près de Copenhague où chaque ensemble des enclos paysans est séparé des autres p a r une bande de v er­ dure et form e ainsi un objet d ’exposition à part, tandis que dans le Skansen sus-m entionné, la dispo­ sition, en principe „géographique”, a été oblitérée du fait d’une certaine étroitesse des lieux, de la pro x i­ m ité parfois même directe de bâtim ents et p ar l’in ­ troduction d’objectifs de la culture populaire. L’amé­ nagem ent du Musée hollandais de Arnhem se base

opportuném ent su r le principe d’une présentation régionale tandis que celui de Bokrijk en Belgique, soit encore plus celui de Cloppenburg en ft.F.A. cons­ titu en t pour ainsi dire des „villages artificiels” com­ posés de m aisons transportées de diverses localités. L’objection ne serait pas de mise en ce qui concerne Garnie By de A arhus au D anem ark dont le musée tout entier constitue une petite ville formée de b âti­ m ents „in situ”. Les m usées de la G rande-B retagne et le très beau musée de Lund en Suède sont conçus selon un principe quelque peu différent: ils se basent principalem ent sur les m onum ents historiques con­ servés „in situ”, auxquels on a odjoint des construc­ tions transportées d’ailleurs.

L’auteur envisage la possibilité de l'arrangem ent d’un parc ethnographique qui serait une combinaison de la disposition régionale qui domine dans les program ­ mes de la maljorité des m usées en plein air avec la disposition des bâtim ents selon leurs fonctions res­ pectives notam m ent: habitat, bâtim ents sacraux, in ­ dustriels, etc. Une telle conception serait possible à réaliser dans le cadre d’un système rayonnant qui p e rm ettrait de voir une présentation régionale en suivant les rayons de l’am énagem ent spatial, tandis q u ’en su iv an t les courbes des arcs ainsi form és l’on a u rait sous les yeux l’exposition des différents b âti­ m ents selon leurs fonctions dans les différentes ré ­ gions.

Vers la fin de l’article l’auteur exam ine la possibilité de réaliser en Pologne un program m e d ’aménagement complexe de musées en plein air, se prononçant plutôt pour la création de plusieurs musées régionaux que pour l’institution d ’un musée central de ce caractère.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dans la sequence didactique, l’enseignement élémentaire des langues va de pair avec la traduction pédagogique qui doit dans l’idéal préparer les apprenants à

Zarówno historycy zawodowi badający przeszłość województwa lubelskiego, a zwłaszcza wsi lubelskiej w okresie feudalizmu, jak również i historycy amatorzy

W artykule podane są pewne warunki konieczne oraz pewne warunki dostatecz­ ne na to, by zbiór był zbiorem wszystkich punktów symetrycznej ciągłości funk­ cji f: R -*•

— la question de la polysémie, en lien avec le degré de figement syntaxique : les différentes acceptions d’une formule et leur contexte d’emploi sont à distin- guer

A challenging signal processing problem is the blind joint space- time equalization of multiple digital signals transmitted over mul- tipath channels.. This problem is an abstraction

Wyszomirski spotykał się z Marianem Podkowińskim, z którym jadał obiady w „Czytelniku” przy ulicy Piotrkowskiej. Po pół

1952.. LES ORIGINES DE LA CONCEPTION DE LA „SANATIO IN RADICE“ DANS LA DOCTRINE CANONIQUE On peut dire qu’à certains égards, la sanatio in radice du mariage

Both anticipatory and reflexive activities should be repeated throughout research and innovation processes (Owen, Bessant, and Heintz 2013 ; Schuurbiers 2011 ; Wickson and Carew 2014