Krystyna Wilczewska
O czasowniku "mieć" w XVI wieku i
dziś
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 71/4, 305-319
1980
P a m i ę t n i k L i t e r a c k i L X X I, 1980, z. 4 P L IS S N 0031-0514
K R Y ST Y N A W ILCZEW SKA
O CZASOWNIKU „MIEC” W XVI WIEKU I DZlS
Słow nik polszczyzny X V I w ieku, jego kartoteka i indeks centralny stanow ią źródło do badań historycznojęzykowych, jakim nauka polska nigdy przedtem nie dysponowała. Przekonały się o tym dziesiątki b a
daczy, którzy korzystając z tych m ateriałów znaleźli rozwiązanie pro
blemów, na które nigdy nie uzyskaliby precyzyjnej odpowiedzi, gdyby byli skazani na samodzielne w ertow anie dziesiątek tysięcy k art tekstów staropolskich. Nie jest przesadą twierdzenie, że wiele prac z historii języka polskiego w ogóle nie zostałoby napisanych. Ale przypominać o tym — to już pow tarzać rzeczy oczywiste. Mniej oczywiste natom iast jest stwierdzenie, że m ateriały te m ają swoją wartość również dla lep
szego poznania zjawisk współczesnej nam polszczyzny — oczywiście drogą pośrednią. Żadna z dotychczas przedsiębranych imprez badaw czych w zakresie polszczyzny nie posiada tak obfitego zaplecza m ateria
łowego. M ateriał Słow nika polszczyzny X V I w ieku został bowiem zgro
madzony według zasady stuprocentow ej ekscerpcji, tzn. że „rozpisa
liśm y” wraz z najszerszym kontekstem każde bez w yjątku użycie każ
dego bez w y jątku w yrazu (chciałoby się powiedzieć: naw et najm niej
szego), który znajduje się w tekstach uznanych za tzw. kanon źródeł (a jest tych tekstów ponad 200). Otrzym aliśm y w ten .sposób m. in. setki, tysiące i dziesiątki tysięcy przykładów na w yrazy najczęściej używane, zwłaszcza w yrazy formalne, takie jak spójniki, zaimki i przyim ki, oraz czasowniki takie jak być i mieć. A są to w yrazy, które na pierw szy rzut niepodejrzliwego oka, w swych najprostszych kontekstach, nie przedstaw iają nic osobliwego. Stąd też przy ekscerpcji dokonywanej w oparciu o to, co w danym tekście zostało uznane za godne uwagi, w y
razy te najczęściej pozostają nie odnotowane. I tak gdy przychodzi do opisu zjawisk, które przecież stanow ią najliczniejszy zespół, ów szkielet, na którym dopiero „rozpięte” są w yrazy znaczące, po prostu brak jest m ateriału mogącego służyć za podstawę syntezy.
Z perspektyw y wieloletniego doświadczenia w pracy leksykograficz- nej twierdzę, że dopiero dotarcie do rzeczywistego znaczenia wyrazów form alnych pozwala .na właściwe zrozumienie sensu całego zdania. Moż-
20 — P a m i ę t n i k L i t e r a c k i 1980, z. 4
na doskonale określić znaczenie poszczególnych np. rzeczowników czy przymiotników w zdaniu, ale jak długo nie zostanie rozgryzione do głębi jakieś nie oczekiwane w tym kontekście użycie np. przyim ka, n ajisto t
niejsze jądro zaw artej tam myśli wym yka się spójnem u ujęciu.
Opisanego wyżej niedostatku nie doświadczają redaktorzy naszego Słow nika, przeciwnie, zdawać by się mogło, że są przytłoczeni, zalani powodzią tysięcy kontekstów pozornie tak niewiele między sobą się róż
niących, że można by je nazwać zbędnym balastem . Nic niesłuszniej- szego niż takie powierzchowne wrażenie. T raktując z jednakową uwagą każde użycie, nie ulegając pokusie zlekceważenia nieistotnych — z po
zoru — niuansów, a przede wszystkim podchodząc do m ateriału bez żad
nych z góry przyjętych założeń, odkrywamy, mozolnie rozszyfrow ujem y zarysy spoistej, a w ew nętrznie osobliwie zróżnicowanej budowy kon
strukcji językowych, nierzadko po raz pierw szy dostrzeżonych. N iety
powy pojedynczy egzemplarz przy skąpym m ateriale uchodzi uwadze lub w ydaje się indyw idualnym odchyleniem, to samo zaś zjawisko w y
stępujące w serii okazuje się regułą. L ektura haseł form alnych w na
szym Słow niku, tych właśnie, które pod względem frekw encji przew yż
szają zwykle dziesiątki razy tzw. hasła znaczące, dostarczy na to licz
nych dowodów.
Ale jakiż tego w alor dla badacza języka współczesnego? Wyrazy, o których mowa, te, które znajdują się na naczelnych miejscach listy w słownikach frekw encyjnych, ulegają oczywiście ewolucji diachronicz- nej, jak każde inne zjawisko językowe, jednakże w swej olbrzymiej masie niezmiennie zachowują zasadnicze funkcje, różnicując się raczej w drugorzędnych szczegółach niż w podstawowej strukturze. Przekona
liśmy się o tym po kilkunastu latach obcowania z językiem XVI w. i po zredagowaniu mniej więcej jednej trzeciej całości.
Takim właśnie w yrazem traktow anym w dotychczasowych opraco
waniach w sposób zdecydowanie niepełny jest czasownik mieć. Wśród użytkowników języka polskiego, naw et tych, którzy zajm ują się nim profesjonalnie, panuje przekonanie, że czasownik ten ma znaczenie ‘po
siadać’, a poza tym tylko funkcje frazeologiczne i gram atyczne (po
tw ierdziła to moja p ryw atna m ała ankieta). Słow nik języka polskiego pod redakcją Witolda Doroszewskiego prezentuje oczywiście o wiele wię- cej typów użyć tego czasownika, ale arty k u ł hasła „Mieć” nosi znamiona w yraźnej fragm entaryczności spostrzeżeń, w ynikłej z braków w pod
stawie m ateriałow ej.
W Słow niku polszczyzny X V I w ieku hasło to będzie nosiło liczbę frekw encyjną ponad 62 tys. M ateriał ten dzieli się mniej więcej równo na dwa jakby zupełnie ze sobą nie związane zespoły: połączeń z dopeł
nieniem imiennym i połączeń z bezokolicznikiem (te ostatnie można na
zwać form antam i gram atycznym i czasowo-modalnymi). W zespole po-
O C Z A S O W N I K U „ M I E C ” W X V I W I E K U I D Z l S 307 nad 30 tys. użyć sem antycznych (nazwijmy je tak roboczo, choć niepre
cyzyjnie) znaczenie ‘posiadać’ nie stanow i naw et jednej dziesiątej. Ogól
ną funkcją czasownika mieć jest bowiem wyrażanie wielorakich powią
zań między ludźmi, rzeczami, pojęciami i sytuacjam i, jakie istnieją w rzeczywistości obiektyw nej. Może to być — że wymienię kilka przy
kładowo — stosunek nosiciela do cechy, całości do części, obiektu do działania zewnętrznego, w ykonawcy do czynności, przyczyny do skutku;
pełny obraz możliwości tego fantastycznie produktywnego (na jednej stronicy tekstu znajduje się zwykle kilkanaście jego użyć) elem entu ję
zykowego zostanie system atycznie przedstaw iony w tomie 13 Słownika polszczyzny X V I wieku.
Najliczniejszą zaś grupę znaczeniową, bo zawierającą ponad 10 tys.
przykładów, stanow ią użycia, których sens sprowadza się wyłącznie do tego, że są transform acją składniową zdań z czasownikiem być w orze
czeniu. Sens 'być’ tkw i jako składnik elem entarny u podstawy również w szystkich innych znaczeń czasownika mieć w jego łączliwości z dopeł
nieniem im iennym (z w yjątkiem zwrotów idiomatycznych ty p u „mieć ra c ję ”, „mieć nadzieję”), jest on w nich jednak wkomponowany wraz, z całym szeregiem dodatkowych elementów współtworzących. We w spom nianej zaś grupie (która będzie stanowić tem at tego artykułu) owo ‘być’ jest ostatecznym, najw ażniejszym i zwykle jedynym odpo
w iednikiem znaczeniowym. Istnienie tego typu użyć we współczesnej polszczyźnie nie zostało przeoczone przez autorów Słownika języka pol
skiego, ilustrują je tam jednak zaledwie 3 przykłady z literatu ry i 2 po
chodzące od redakcji. W dalszych partiach tego hasła znajdują się też sporadyczne przykłady tej właśnie funkcji, ale objaśnienie ich w ska
zuje, że elem entu ‘być’ w nich nie dostrzeżono.
Nie mogę tu przeprowadzić system atycznej paraleli między stanem XVI-wiecznym a współczesnym, gdyż do tego potrzebna byłaby taka sam a wielotysięczna kartoteka, której nie jestem oczywiście w stanie zgromadzić. Będę więc jedynie, posługując się własnym osądem i pa
mięcią faktów językowych, orzekać każdorazowo o istnieniu lub braku danej stru k tu ry w dzisiejszej polszczyźnie.
Użycia mieć w znaczeniu ‘być’ układają się w system konstrukcji składniowych o określonej budowie, dających się ująć w pewną ilość wzorów parafrazow ania. Dzielą się one na dwie przeciwstawne grupy, w ykazujące odmienny stosunek rzeczywistości prezentow anej w zdaniu do osoby lub rzeczy będącej desygnatem podmiotu gramatycznego.
W grupie pierwszej (trzykrotnie liczniejszej) zachodzi faktyczny związek sytuacyjny, w drugiej — związku tego brak, podmiot ma ch arak ter czysto gram atyczny i żadnego udziału w sytuacji brać nie może. W obu w ypadkach znajduje to odzwierciedlenie w kształcie parafrazy zdanio
wej, jakiej możemy dokonać m anipulując podmiotem i dopełnieniem,
zmieniając ich wzajemne pozycje. W zdaniach grupy pierwszej w yraz stanowiący podmiot przy orzeczeniu ma (będę używać tej form y w za
stępstwie wszystkich możliwych form osób, czasów i trybów ) po doko
naniu transform acji staje się jednym z członów składniowych zdania z orzeczeniem w postaci jest.
Niżej przytoczone przykłady wykażą, że zabiegi takie nie w prow a
dzają najm niejszej choćby zmiany istotnego sensu zdania, przekształce
nie dokonuje się tylko „na pow ierzchni”, tj. w układzie składników syn- taktycznych. Drugi typ zawiera zdania, których podmiot w procesie p a
rafrazow ania zanika, nie przechodzi do s tru k tu r z jest pow stałych na ich bazie.
1. Grupa pierwsza dzieli się z kolei na kilka typów w zależności od tego, jak zachowuje się podmiot stru k tu ry wyjściowej w transform acji na zdanie z jest.
1.1. Typ przekształcający podmiot na przydaw kę dzierżawczą w e
dług wzoru:
kto a. co (X) m a kogo a. co (Y) ja k ieg o a. jaki, g d zie itp.
= kto a. co (Y) czyj(e) (X) jest jaki(e), gd zie itp.
— operując nazwam i części zdania w yrazić to można następująco:
podm iot (X) - f m a + d o p ełn ien ie (Y) + ok reślen ie d a lsze = podm iot (Y) + p rzyd aw k a d zierżaw cza (X ) + je s t + o k reślen ie dalsze.
1.1.1. Jeżeli określeniem dalszym jest przydaw ka jakościowa, sens zdania dotyczy orzekania o cesze jakościowej kogoś lub czegoś, co ma z podmiotem rzeczywisty związek. Oto przykłady:
C aesariatus — K tóry d łu g ie w ło sy m a [ = k tó reg o w ło s y są d łu gie]. [Mącz 3 0 b ]1;
Barzo tej rzeczy [paw] żałow ał: M ając pierze tak w y b o rn e, Iż m a p ienie tak p o tw orn e [ = choć pierze jego jest p ięk n e, głos je s t potw orn y] [B ierEz N4v]; P o tra w y m ają tak p lu g a w e [ = p o tra w y ich są tak p lu gaw e], iż poruszą drugiem u zgagę [BielKron. 450v]; Ta figu ra k ied y m a rów n e k ąty, n ie m oże b yć, ab y n ie m iała m ieć stron rów n ych [ = je ż e li k ą ty jej są rów ne, to i b ok i m u szą b yć rów ne]. [G rzepG eom D3]; która [w ojna] ab y b yła słu szn a i szczęśliw a , m a m ieć sp r a w ie d liw ą przyczyn ę [ = przyczyna jej p o w in n a b yć sp ra w ied liw a ] [M odrzBaz 104v].
Przykłady pokazują, że naw et tam, gdzie pozornie m am y do czynie
nia z jednym ze znaczeń „czysto leksykalnych” czasownika mieć, tyle że w bardziej rozbudowanym zdaniu, rzeczywista treść orzekająca nie odnosi się do podmiotu gramatycznego, lecz do jego dopełnienia. O ile można ostatecznie rozłożyć zdanie „on ma ładną żonę” na „on ma żonę” + „ta żona jest ładna”, o tyle analogiczny zabieg dokonany na zdaniach typu „on ma duże uszy” , „on ma nadw ątlone zdrowie”, „miał wzrok w bity w ziemię” 4iałby rezu ltat raczej hum orystyczny.
1 P o słu g u ję się sk rótam i lo k a liza cy jn y m i sto so w a n y m i w S ł o w n i k u p o l s z c z y z n y X V I w ie k u .
O C Z A S O W N I K U „ M I E Ć ” W X V I W I E K U I D Z l S 309 W języku współczesnym możliwość tw orzenia zdań według tego wzo
ru w ydaje się nieograniczona.
1.1.2. Jeżeli określeniem dalszym jest okolicznik miejsca, zdanie od
nosi się do lokalizacji czegoś związanego w jakiś sposób z podmiotem.
Zdania o budowie „kto ma co gdzie” realizują jednak dwie różne możli
wości parafrazow ania, a tym samym reprezentują dwa różne ty p y od
niesienia do rzeczywistości.
1.1.2.1.
kto а. со (X) m a kogo a. co (Y) w czym , na czym itp.
= kto а. со (X) czyj(e) (X) jest gdzie
— czyli
p od m iot (X) - f m a + d o p ełn ien ie (Y) - f ok oliczn ik m iejsca = podm iot (Y) + p rzyd aw k a dzierżaw cza (Y) - f je st - f ok oliczn ik m iejsca:
w ie lb łą d y n asze, k tó re w A lek sa n d ry jej m a m y [ = k tóre są w A lek san d rii], aż do rzek i E u fraten p o ślicie [H istA l E7]; O sta w ie, który m a groblą m ied zy góram i [ = k tó reg o grobla je s t m ięd zy góram i] [Strùm H3v]; S am arytan ie [...] m ie li k o ścio ł h e r e ty c k i n a górze G aryzym [ = św ią ty n ia ich b y ła na górze G aryzym ] [W ujNT 233];
B y n ie rzek li n iew iern i: G dzież ci B oga m ają [ = gdzie jest ich Bóg]? [L ubPs S2v];
n ie m am m ęża dom a [ = m ęża m ego n ie m a w dom u] [B ielK ron 420v].
Przypom inam , że w polszczyźnie nie ma + dopełniacz funkcjonuje jako zaprzeczenie od jest; dotyczy to tylko czasu teraźniejszego.
1.1.2.2.
kto а. со (X) m a kogo a. co (Y) w czym , na czym itp.
= kto a. co (Y) jest w czym , na czym itp. czyim (X)
— czyli
pod m iot (X) + + d o p ełn ien ie (Y) + ok oliczn ik m iejsca = p od m iot (Y) + jest -f- o k o liczn ik m iejsca + p rzyd aw k a dzierżaw cza (X):
B o w iem k u ry i drudzy p ta cy m ają w szy i ży ły ciasn e [ = w szy i p ta k ó w są cia sn e ży ły ] [G labG ad D2]; Sroka [...] gniazdo sw o je [...] ostrem cirn iem za k ry w a , w k to rem d w ie dziurze m a [ = w gn ieźd zie sroki są d w ie dziury] [FalZ iol IV 26a] ; W iem , że m ia ł w m ieszk u k ad zid ło [ = w jego m ieszk u b yło k adzidło] [R ejK up n6] ; J u żem tak je s t w y cią g n io n , iż n ie m am całego m iejsca na ciele [ = n a m oim cie le n ie m a ca łeg o m iejsca] [B ielK ron 257]; T urka m ając w gran icy [ = T u rek jest w n a szy ch granicach] już sie teraz czujm y [M ycPrz I C]; N a p alcu m asz d y ja m en t, w sercu tw a rd y k rzem ień [ = na tw o im p alcu jest d ia m en t, w sercu k rzem ień ] [K ochFr 70].
Oba ty p y są równie produktyw ne we współczesnej polszczyźnie, por.
„m am siostrę w W arszaw ie”, „mam myszy w piw nicy”.
1.1.3. Jeżeli określeniem dalszym jest tzw. dopełnienie dalsze, całość zdania określa, kim w stosunku do podm iotu jest osoba (gdyż chodzi tu głównie o dopełnienia osobowe) określona dopełnieniem bliższym.
Język XVI w. dostarcza tu kilku form alnych wzorów wyjściowych, które w szystkie sprowadzają się w parafrazie do tego samego schem atu kon
strukcji: „kto jest kim czyim”. Polszczyzna współczesna jest pod tym względem uboższa tylko o jedną odmiankę.
1.1.3.1.
kto (X) m a kogo a. co (Y) kogo a. co (Z)
= k to (Y) jest k im (Z) czyim (X)
— czyli
podm iot (X) + m a -j- d o p ełn ien ie b liższe (Y) + d o p ełn ien ie d a lsze (Z) = podm iot (Y) + jest + orzeczn ik (Z) -f- p rzyd aw k a d zierż a w cza d o o rzecz
n ika (X):
[M ulica m ów i:] W szakom konia ojca m iała [ = o jcem m oim b y ł koń] [B ierE z K2v]; m am obrońcę B oga [ = B óg je s t m oim obrońcą] [K ochPs 138]; T en E neas pirw szą żonę m iał P ry ja m u so w ę corę im ien iem K reu sa [ = p ierw szą żoną E neasza b yła K reusa] [B ielK ron 60v] ; S ta ro sto w ie, ci m ogą m ieć p isarze kogo chcą [ = p is a rzam i sta ro stó w m ogą być ci, których oni zechcą] [U stP raw В].
Schemat wyjściowy zawiera składnię tzw. accusativus d u p lex; ilość przykładów i ch arakter źródeł w naszej kartotece skłaniają do przypusz
czenia, że nie musi to być w polszczyźnie konstrukcja zapożyczona.
S tru k tu ra ta w języku dzisiejszym w ydaje się norm alna i pospolita, np.
„ma żonę Francuzkę”, „ma syna kalekę”, „ma sąsiada lekarza”.
1.1.3.2.
k to (X) m a kogo (Y) k im (Z)
= k to (Y) jest kim (Z) czyim (X):
przetoż [Syn Boży] ch ciał m ieć m atk ą czło w ie k a [ = aby m atk ą jego b ył człow iek]
[PatK az II 45v]; E ak ow ego syn a św iek rem b ęd ziesz m iała [ = sy n Eaka b ędzie tw oim św iek rem ] [G órnTroas 58]; N iep rzy ja cielem C ię m ają, K tórzy fałszem n a - rabiają [ = je ste ś n iep rzy ja cielem tych , k tórzy ...] [K ochPs 7].
W języku dzisiejszym ten typ składni nie w ystępuje.
1.1.3.3.
kto (X) m a kogo a. co (Y) za kogo a. za co (Z)
= kto a. co (Y) je s t kim a. czym (Z) czyim (X):
w szy tk o ch cesz otrzym ać, a stąd cie w szy tk i rzeczy m a ją za słu g ę [ = jesteś słu gą w szy stk ich rzeczy] [H istA l 18v] ; N iech cię sam ego za h etm a n a m a m y [ = bądź n a szym h etm an em ] [R ejŁas w . 71]; J e śli złoto, sreb ro abo b og a ctw o ch cia łb y ć m ieć za pociechę [ = ab y złoto itd. b yło tw o ją pociechą] [R ejP os 138v].
Ta stru k tu ra do dziś zachowała ograniczoną żywotność — np. w u ta r
tych zw rotach „mieć kogo za męża lub za żonę”, „miałam go za prze
wodnika, za tow arzysza”, a także „... za wzór, za przykład” [ = był moim wzorem, przykładem ]; „praca ma za tem at ...” [ = tem atem pracy jest ...].
Być może jednak nie są to stru k tu ry języka potocznego.
1.1.3.4.
k to (X) m a kogo a. co (Y) z kogo a. z czego (Z)
= kto a. co (Z) jest k im a. czym (Y) czyim (X)
O C Z A S O W N I K U „ M I E Ć ” W X V I W I E K U I D Z l S 311 Zw racam tu uwagę na inną niż poprzednio rolę obu dopełnień w pa
rafrazie, tj. elementów Y i Z; tu podmiotem staje się dopełnienie dalsze, poprzednio — bliższe:
gd yb y R zy m ia n ie ze m nie k róla m ie li [ = gd yb ym b y ł k rólem R zym ian] [R ejZ w ierz 25v] ; Z y g m u n t A u gu st m iał z n ie g o m arszałk a sła w n eg o [ = b y ł sła w n y m m a rsza ł
k iem Z ygm u n ta A ugusta] [PaprPan A4]; n iech gorczyca m a ła n z ciała m ego [ = niech m oje ciało b ędzie ’sta n ie s ię ’ łan em gorczycy] [G rabow Set 02].
S tru k tu ra ta, choć rzadka, jest dziś równie poprawna.
1.1.3.5.
kto (X) m a kogo (Y) w kim (Z)
= kto (Z) jest kim (Y) czyim (X):
m a m -li ja tu w tob ie gdzie n iep rzy ja ciela [ = jeżeli jesteś m oim n iep rzyjacielem ] [C zahTr I2v].
Przykładów takich hasło „Mieć” notuje tylko 3. Była to więc praw dopodobnie stru k tu ra dopiero w stępująca, skoro istnieje do dziś wcale nie w yjątkowo, np. „mam w nim przyjaciela, powiernika, opiekuna, drugiego ojca” itp., „mam w nim zaciekłego wroga”.
1.1.3.6. Okazuje się, że stru k tu ry omówione w punkcie 1.1.3. roz
ciągnęły swoją produktyw ność poza czasownik mieć, tworząc pewną osobliwość, która nie utrw aliła się zresztą na dłużej w języku polskim.
Mieć, jak wiadomo, nie tw orzy form acji przedrostkow ych, a tym samym nie wchodzi w system opozycji współrdzennych jednostek werbalnych z pogranicza leksyki i gram atyki, jakim i są pary aspektowe, formacje inicjalne, kauzatyw ne itp. (por. pary takie, jak „usiąść” — „siedzieć”,
„powiesić” — „wisieć” itp.). Te funkcje spełniają względem mieć inne czasowniki, np. „dostać” (por. „mam to od Zosi” — „dostałam to od Zosi”, „mam k a ta r” — „dostałam k a ta ru ”, „mieć żonę” — daw niej też:
„dostać żony”, „mieć m ądrość” — dawniej też: „dostać mądrości”). Otóż znalazłam kilkanaście przykładów na to, że odpowiedniość ta przekro
czyła granice „znaczeń podstawowych” i stworzyła zaczątki paralelnej opozycji również dla znaczenia ‘być’. Tak więc na wzór „mieć kogo kogo” znajdujem y:
T e rzeczy ociec k ażdy je ślib y p am iętał, d ostan ie syn a uczonego [ = syn jego sta n ie się uczony] [G liczK siąż Mv]
— odpowiednią bowiem parę aspektową do być stanow i zostać i stać się·, na wzór składni „mieć kogo kim ” :
jed w a b n ik iem go [syna] potym a n ik czem n ym czło w iek iem d o sta n iesz [ = syn tw ój sta n ie się jed w a b n ik iem 'człow iek iem z n ie w ie ś c ia ły m ’] [G liczK siąż E4v]
na wzór składni „mieć kogo za kogo” :
G d y d o sta ła [Polska] za króla Z ygm unta zacnego [ = gdy Z ygm u n t został jej królem ] [PaprPan Ee2v]
na wzór „mieć kogo z kogo” :
c h c ą -li z nich [synów ] lu d zi dostać, a n ie p od lu d k ow [ = aby sy n o w ie ich zo sta li lu dźm i] [G liczK siąż N3].
1.2. Drugi typ stru k tu r zdaniowych zachowuje się w parafrazie w ten sposób, że podmiot przy ma stajé się okolicznikiem przy jest, dopełnienie zaś — podmiotem: 1. . (
k to a. co (X) m a kogo a. co (Y) ,
= kto a. co (Y) jest gdzie, tj. w czym , na czym itp. (X)
— czyli
podm iot (X) -f- n ia + doipełnienie (Y) = pod m iot (Y) + je st + ok oliczn ik (X).
W ybór przyim ka przy ta k przekształconym w okolicznik podmiocie zależy od treści zdania, czyli od realnych stosunków mogących łączyć w danym w ypadku desygnaty podm iotu i dopełnienia.
1.2.1. Najliczniej w ystępuje typ odpowiadający okolicznikowi o sche
macie „w czym” :
N ie cudnych sęd o w ['naczyń’] p atrzają. A le ja k ie w in o m ają [ = ja k ie w nich je st w in o] [BierEz E4v]; Co m a ten ży w o t, na co by b ezp ieczn ie C złow iek m ógł kazać [ = co jest w życiu , czem u czło w iek m ó g łb y ufać]? [K ochPieś 48].
Chętnie była w ykorzystyw ana ta składnia przez daw nych autorów dla charakterystyki jednostek terytorialnych pod różnymi względami (geograficznym, społecznym, politycznym i kulturalnym ):
Ma to m ia sto w ie ż ę taką, której ani F ran cyja, a n i n iem ieck a z ie m ia n ie m a [ = w tym m ieście jest taka w ieża , jak iej n ie m a w e F ra n cji an i w N iem czech ] [B ielK ron 284]; L ak on ija S partę m ia sto m a [ = w L ak on ii je s t m ia sto Sparta]
[B ielK ron 271 v]; P o lsk a żad n ego n ie m a złota, n ie m a srzeb ra an i w in o h ra d o w żad n y ch [ = w P o lsce n ie m a złota ...] [OrzRozm C4v]; tak te d y b ied n a L itw a, n a ten czas n ie m ając p o tężn ych a m ąd rych sen a to ro w [ = w L itw ie n ie b y ło ... s e n a torów ], w n iew o li p ra w ie u w ich ła n a b yła [StryjK ron 512]; to je s t p o w in n a rzecz, ab y k ażdy p ow iat m ia ł zaw żd y sw eg o u rzęd n ik a p rzytom n ego [ = aby w każdym p o w ie c ie b y ł za w sze ob ecn y urzędnik] [M odrzBaz 75].
Ten typ zdań nie jest obcy językowi współczesnemu, zdaje się jed
nak, że w nieco ograniczonej łączliwości. Tak np. dzisiejsza polszczyzna nie dopuszcza zdań takich jak oba cy taty z BielKron.
Ten sam schemat stru k tu ra ln y w ykryw am y w użyciach, które mogli
byśm y tłumaczyć jako ‘składać się, liczyć, dzielić się n a’, tj. zawierać jednostki niższego rzędu tak zapełniające całość, że nie zostaje w niej
„wolne m iejsce”. Nic tu nie zmienia fakt, że w języku dla w yrażenia takich stosunków istnieją osobne synonim y leksykalne. Znaczenie wszystkich tych wyrazów sprowadza się przecież do najprostszego za
pisu ‘w czymś jest coś’:
Piszą, iż w ojsko T am erlan ow e m ia ło lu d u w sz y tk ie g o jako d w a n a ścieset t y się c y [ = b yło w nim m ilio n d w ie śc ie tys. ludzi] [B ielK ron 240v]; S ty czeń [...] m a
O C Z A S O W N I K U „ M I E Ć ” W X V I W I E K U I D Z l S 313
d n i trzy d zieści i jed en [LatH ar + + 1 ] ; N o w y T estam en t m a 4 g łó w n e części: E w an - jelije , D zieje A p o sto lsk ie, O b jaw ien ie Jana św ., L isty A p o sto lsk ie [W ujNT przedm 31 m arg]; C zem u w sz y tk ie p a lce m ają po trzech członkach [G labG ad D3v]; B o sta rzy ['sta ro ży tn i’] na czterzy straże, z k tórej każda m ia ła trzy godziny, noc d zielili.
[W ujN T 102 m arg]; M órg ted y m a trzy d zieści prętów , a w łó k a zasię m a trzy
d zieści m orgów . [G rzepG eom I4v].
Zdania takie nie są rzadkością i w dzisiejszym języku.
1.2.2. Zdania z ma w orzeczeniu mogły w yrażać też inne realizacje wzajemnego ustosunkow ania dwóch elementów, poza taką jak powyżej, prostą lokalizacją jednego w ew nątrz czy w obrębie drugiego. Ponieważ właściwe rozszyfrowanie sensu jest możliwe tylko przy jednoznacznym, nie dopuszczającym innej interpretacji kontekście, przykładów takich jest stosunkowo niewiele, np.:
M arch ołt zliczy ł, iż [sroka] ty le m iała pierza b iałego, ile czarnego [ = na niej b y ło ...] [M a r c h 8 D3v]; U k ażcie m i grosz. Czyj m a obraz i napis ( = czyj obraz i n a p is je s t na nim ]? [W ujNT Luc 20/24]; p rosim y je ś li m acie jak ie czarow niki [ = czy są w śród w a s czarow n icy], co b y to [złoto] zasię z w o d y nam w y b ra li [B ielK ron 453]; k tóry na każdy d zień m iał trzy sto ły ubogich [ = b y ły u niego], k tórym sam słu ż y ł [H istR zym 123].
Mniej jasne są już użycia np.:
T ak ow eż m ia ł och ęd ostw o i p rzyp raw y drugi słup [ = takież ozdoby b y ły na d ru gim słupie] [Leop 4.Reg 25/17]; D arm oć się o Sam ['m iasto S a m o s’] pokuszać.
N ie b ęd ziesz go m ógł otrzym ać, P oki oni Ezopa m ają [ = póki Ezop jest u nich]
[B ierE z F v]; N ie b ęd ziesz już [Jeruzalem ] w ięcej m ieć słoń ca [ = n ie b ęd zie nad tobą słońca] ku d n iow ej św ia tło śc i [CzechRozm 120]; B o M elchised ek tego n ie m a w P iśm ie , co C h rystu s m a [ = o M elchised ek u n ie m a tego w P iśm ie, co o C hry
stu sie] [C zechR ozm 35] ; B o by i T rójca m u sia ła miieć kogoś czw artego [ = m u siałb y b y ć oprócz T ró jcy ktoś czw arty] [CzechEp 276]; p o w o d o w a strona m a m ieć dw u szla ch cicu przy w o źn y m [ = ze stron y p ow od ow ej m a być ...] [SarnStat 576].
A zupełnie mylące bez znajomości konsytuacji jest np. zdanie:
T en rycerz p an n ę m ia ł barzo p iękną [ = b yła z nim ] [H istR zym 84v].
1.2.3. Język w ytw orzył prosty sposób unikania niejednoznaczności w tym typie. Polega on na uzupełnieniu zdania form ą zaimka zwrotnego z odpowiednim przyim kiem . Dzięki tem u zdania z orzeczeniem „m a”
mogą obsłużyć w szystkie sytuacje, w których stosunki między uczest
niczącymi w nich elem entam i odpowiadają znaczeniu jakiegokolwiek przyim ka przestrzennego. Najliczniej zostały zanotowane użycia z „na sobie”, inne znacznie rzadziej:
a czk o lw iek [ziem ia] m a n a sob ie gory w ie lk ie , tak ież d oły albo sk a ły [ = są na niej]
[B ielK ron 263]; Snadź i stron sp ełn a zdrow ych [lutnia] na so b ie n ie m ia ła [ = n ie b y ło na niej ca ły ch strun] [W itosłLut A2]; iżeb y i m n iszy, i m n iszk i [...] do je d nego k ościoła ch od zili, ty lk o aby p rzegrodzenie m ied zy sobą m ie li [KrowO br 136v];
w ie lk a ich w ie lk o ś ć [...] w N id zie rzece, którą za sobą m ieli, p oton ęło [StryjK ron 587].
Dziś można wyrazić w ten sposób każdy rodzaj wzajemnego usytuo
w ania, np. (pod względem treści mało prawdopodobne, ale pod względem językowym najpoprawniejsze) „Miałam przed sobą Basię, za sobą Zosię, obok siebie Jadzię, nad sobą Marysię, pod sobą Hanię, n a sobie Krysię, naprzeciw siebie H alę”.
Szczególnie produktyw ny był (i jest) ten typ w zakresie przedsta
w iania kontaktów międzyludzkich o charakterze — nazw ijm y to tak — społeczno-miejscowym:
W iem , że cię barzo rad b ędzie u sieb ie m iał [R ejJóz Q] ; D obrze też w ilc z e m ię so jeść, albo m ieć teg o podia sieb ie, k to je jadł. [Sien L ek 114]; T en te d y ta k i bisk u p , S okrates drugi, m ia ł zaw żd y około sieb ie zacne, u czon e i d zieln e lu d zi [G órnD w orz B7v]; zstąp ił D aw id d o jego w o jsk a m ając z sobą siestrzeń ca A b issai [B ielK ron 67v]; iżb y sm y sie n ie u k a zo w a li przedeń, je s lib y c h m y brata n ie m ie li z sobą. [BibR adz G en 43/3]; aby żad en kapłan m szej m ieć n ie śm iał, a ib y przy so b ie m iał p rzynam niej d w u , k tórzy by m szej słu c h a li i od p ow iad ali jem u.
[W ujJud 225v]; Coż ['ilu’] m ied zy sobą m a cie tych ło tro w ła k om ych . [R ejZ w ierz 18v].
Również stosunki czasowe reprezentow ane są niew ielką ilością przy
kładów:
C hociaż [D aw id] w ie le braeiej i krolow przed sobą m ia ł [ = b yło przed nim (w p rzeszłości)]. [C zechEp 211]; A czci m am p ilną drogę przed sobą [ = w p rzy
szłości, tj. m uszę jechać] [OrzRozm Bv].
Nie tylko zresztą stosunki przestrzenno-czasowe wchodzą w takie konstrukcje:
p osła żad n ego do sieb ie n ie m iał [ = n ie b yło do n iego żad n ego posła] [B ielK ron 407]; gd y sie tra fi którem u z onych braeiej [...] m ieć p rzeciw k o sobie d ekret [ = że dek ret b ędzie p rzeciw niem u] [SarnStat 592]; k to reg o có rk ę m iał za sobą M ojzesz [ = b yła za nim , tj. b yła jego żoną] [BudBid I 134c m arg],
1.2.4. Specyficzną i dość obficie zaświadczoną odmianką typu 1.2.2 są zdania, w których podmiot w liczbie mnogiej (często zresztą elip
tyczny) wskazuje n a określoną społeczność, np. mieszkańców jakiegoś kraju. Tłumaczą się one przez „u nich je st” i służą do opisu stosunków w ew nętrznych tam panujących. Pod względem treściowym odpowiadają więc przykładom omówionym w 1.2.2 (z wyłączeniem inform acji geogra
ficznych), form alnie różnią się postacią podm iotu: tam jest nim kraj, tu — jego mieszkańcy:
jak ob y b yd ło po p olach m ieszk a ją cy i p o lesiech , żad n ego m ia sta ani w s i n ie m ają. [M iechG lab 74]; D zw on ow żad n ych n ie m ają, a le na k ażd y d zień w ołają sw y m języ k iem „lai illo illo lo c h ” [M iechG lab 20]; ow ocow m a ją rozm aitych dosyć, których u nas n ie b y w a [B ielK ron 450v]; jako inne n arod y sw o im język iem praw a boże i lu d zk ie n ap isan e m ają [G roicPorz A3v]; Żadnej sp r a w ie d liw o śc i u praw a n ie m am y [ = nie m a jej u nas, tj. w P o lsce] [B ielS at [14]].
O C Z A S O W N I K U „ M I E C ” W X V I W I E K U I D Z I S 315 1.2.5.
kto (autor) m a co (określony zapis)
= u kogo jest co
— to także wzór zdań omawiających zawartość tekstu:
T ym p odobne sło w a m a i A u g u sty n św . [W ujNT 15]; K alw in m a „istn ość” tam , gdzie jej o jco w ie n ie m ie li [G rzegR óżn 13].
Nieobce to i dzisiejszej polszczyźnie.
1.2.6. W arto wspomnieć o zdaniach, których parafraza ma postać zależną od użycia w nich przysłówków i w yrażeń przysłówkowych:
B lisk o m ają P a n a lu d zie u trap ien i [ = P an jest b lisk o utrapionych] [K ochPs 47];
F e n ic y ja [...] od p ołu d n ia m a G a lileę {B ielK ron 264v]; który (S m oleń sk ] le ż y nad rzeką D n iep rem z jed n ę stronę, z drugą stron ę jeziora n iep rzeb yte m a [B ielK ron 410v].
Podobnie możemy w yrażać się i dziś bez żadnych ograniczeń.
1.3. Istniały też zdania w yjaśniające się w parafrazie w ym ianą pod
m iotu na okolicznik czasu według wzoru:
со (X) m a kogo a. co (Y)
= kto a. co (Y) jest k ied y, tj. w czym (X):
P ie r w sz e sto la t po C h rystu sie m ia ło apostoły i ich u cznie, w tóre m iało św ię te m ęczen n ik i [ = w p ierw szy m stu leciu b y li ap o sto ło w ie, w d rugim m ęczen n icy]
[SkarK az 418b]; bo la to m a k ażdą godzinę potrzebną [G ostG osp 66].
W dzisiejszym języku możliwe jest tworzenie zdań zbliżonych sen
sem do przykładu ze Skargi.
1.4. Nie należy pominąć niewielkiej, lecz charakterystycznej grupy przykładów , w parafrazie sprowadzających się do w ym iany podmiotu na dopełnienie dalsze typu „dla kogo”, „kom u”, „wobec kogo” itp.:
pod lo d em będą m ia ły ryby w o d y d w a łok cia [ = b ęd zie d la ryb d w a łok cie w ody]
[Strum N4]; k tóry [złoczyńca] d o złoczyn ien ia m a w ie lk ą w P olszczę ła tw o ść i pogodę [ = w P o lsce d la zło czy ń có w je s t w ie lk a ła tw o ść czy n ien ia zła] [G órnRozm C] ; liczą p o ty m g ło sy z onych k artek; k tóry ich będ zie w ięcej m iał [ = za k tórym b ęd zie w ięcej], tego w y b io rą p ap ieżem [B ielK ron 234v].
R ekonstrukcja form y dopełnienia „dla kogo”, „wobec kogo” (uży
wam dzisiejszych odpowiedników, w XVI w. mogły być inne, to samo znaczące) narzuca się w sposób oczywisty, jeżeli w parafrazie bierze udział przym iotnik:
Przed k tó ry m n ie m am m ilszeg o czło w ie k a [ = żaden czło w ie k nie je s t m i m ilszy] [K ochFrag 24]; Już sob ie n ie m a n igd y nic straszn ego [ = nic nie je st mu straszne] [R ejZ w ierc [213]]; S z c z ę śliw y R a d ziw ille, m ia łeś ch ętn e bogi [ = b ogow ie b y li ci chętni] [K ochJez A 4v]; K tóry gd y b y ł m łod ym , n ie m iał sobie row n ego szerm ierza [M ącz 169b]; W czora m ia ł p rzy ja ciele i n iep rzy ja ciele, a dziś m a w szy tk i jed n a k ie [ = w sz y sc y są w ob ec n iego ta c y sam i] [H istA l N 5v].
Nie jestem pewna, czy obecnie takie zdania uchodziłyby za popraw ne, oprócz „nie mieć równego sobie”.
1.5. Jeszcze bardziej złożone stosunki ujaw niają się w dochodzeniu drogą parafrazow ania do sensu zdań względnych, takich jak np.:
K ro i m ia ł m ied zy fra u cy m erem A n n ę B o len ią , którą rad w id z ia ł [ = b y ła w e fra u cy m erze A n n a B o ley n , którą król kochał] [B ielK ron 212]; G dyż On m a jed n y lu d zi, co je zow ie n aczyn iem gn iew u sw eg o [ = są lu d zie, k tó ry ch B óg n a zy w a n a rzęd ziem gn iew u ] [R ejPos 74]; Tam p o gań stw o m ie li sm ok a jak iegoś, k torego k a r m ili [ = tam b y ł sm ok, k tórego pogan ie karm ili] (S k arŻ yw 385].
W obu członach wyjściowego zdania złożonego m am y tu ten sam podmiot.
Druga odmianka to:
Ju ż b ąd źm y w lep szej nadziei, G dy m am y, k to się nas b oi [ = jest ktoś, k to s ię n as boi] [BierEz L2v]; iż w L itw ie m ia ł n iek tó re pany, co jeg o stron ę d zierżeli
[ = b y li w L itw ie p an ow ie, co trzy m a li jego stronę] [B ielK ron 405v].
Podm iot zdania głównego w podstawie jest tożsam y z dopełnieniem zdania podrzędnego.
Schem at transform acyjny charakteryzuje się w obu typach zani
kiem podm iotu w zdaniu głównym.
W zorując się na powyższych przykładach dochodzimy do rozszyfro
w ania również takich zdań:
C zło w iek [...] n ie m a na ziem i żadnej p ew n ej ścian y [ = n ie istn ieje ścian a p e w n a (o którą m ógłb y się oprzeć)] [K ochTarn 78]; m ów ią: M iał d zień b ia ły
[ = b y ł b ia ły dzień (w k tórym m ógł dobrze w id zieć)], czem u n ie oglądał? [K lonW or 66] ; B oć duch zły m a dosyć lu d zi w ob łu d n ości p ok orn ych [ = istn ie je w ie lu ludzi o b łu d n ie p okornych (którzy służą złem u duchow i)] [K row O br С4].
M usimy tu w domyślnym zdaniu podrzędnym dokonać uzupełnienia u k ry te j treści. Być może w dzisiejszym języku potocznym znaleźlibyśmy podobne zdania, ale w d ru k u nie można się ich spodziewać.
1.6. Wymienione uprzednio użycia tworzą pewien system sformalizo
w anych wzorów składniowych. Nie na tym jednak kończyła się podat
ność m ieć na wymienialność z być. W tekstach XVI-wiecznych znajdu
jem y też pewną ilość (procentowo zupełnie znikomą) przykładów o nie
pow tarzalnej, jednostkowej budowie:
żą d n y [...] św ięty m n ie został, aż m ia ł w a n ien k ę sreb rn ą [ = b y ła przy jeigo k a n o n iza cji ...], co b y w niej k ości op łok an o [R ejA p 114]; bo cierp liw o ść uczynek d o sk o n a ły m a [ = cierp liw o ść jest u czyn k iem dosk on ałym ] [PatK az III 143v] ; M ęka P a n a n a szeg o czem u tak i obyczaj od kupienia m ia ła [ = b y ła sp osob em odkupienia]
[S k arK az Oooo2v]; tam m ia sto L abak i gora A d ry ju s śrzodek ziem ie m a [ = m iasto i góra są w środku tej ziem i] [B ielK ron 274v]; b ęd zie m ia ł ociec ubogi gotow ą słu żb ę sy n o w i sw em u [ = b ęd zie gotow a służba d la sy n a u bogiego ojca] [OrzRozm V3]; w G a lilejej od sw eg o p rzezw isk a T yb eryją m ia ł [ = w G a lilei b y ła T y b eria od jego im ien ia ] [B ielK ron 287v]; L ice b ielić i zm arsk ow gładzić ten sposob m a [ = ten je st sp osób b ielen ia lica ...] [SienL ek 80].
W tekstach współczesnych nam nie znajdziem y takich dowolnych konstrukcji, a w każdym razie — sform ułujm y to ostrożniej — nie
O C Z A S O W N I K U „ M I E Ć ” W X V I W I E K U I D Z l S 317 przedostają się one do druku; kto wie bowiem, czy w nie kontrolow a
nych ustnych wypowiedziach nie trafia się czasem coś podobnego.
2. Zajm iem y się teraz drugim typem użyć z ma ‘je st’, które — in a
czej niż poprzednie — nie w ykazują żadnego realnego związku m iędzy podmiotem a przedstaw ioną sytuacją. Sam zresztą podmiot gram atyczny rzadko w ystępuje w nich w postaci słownej i jest zazwyczaj do odtw o
rzenia wyłącznie poprzez formę osobową czasownika; a form y n a j
częściej tu stosowane to masz, m am y, macie. Form y liczby mnogiej nie zdziwią tu współczesnego Polaka, natom iast masz (bezwzględnie p rzew a
żające ilościowo) tłum aczy się pewnym obyczajem pisarskim autorów XVI-wiecznych: lubili oni formułować tekst w drugiej osobie, jak gdyby naw iązując w ten sposób bezpośredni kontakt z czytelnikiem. Od stro n y wymienności stru k tu raln ej specyfika tych tekstów polega na tym , że zabieg transform acyjny po prostu elim inuje ów nie istniejący de facto podmiot i zmienia funkcję poprzedniego dopełnienia na podm iot (tj. form ę biernika na mianownik) według takiego najogólniejszego wzoru:
m asz a. m a m y a. m acie kogo а. со (X) + o k reślen ie d alsze
= kto а. со (X) -f- jest + o k reślen ie dalsze:
N a to m asz lek a rzstw o barzo dobre [ = dobrym lek a rstw em jest]: w eźm i soku w y ciśn io n eg o z b an ie [...] [FalZ ioł V 40vJ; m am y [ = jest] b o w iem z ła sk i bożej P o la k ó w dobrych dosyć i w y m o w c ó w w ielk ich [JanN K ar D 2v]; m asz w y o b ra żen ie śm ierci se n [ = sen jest w y o b ra żen iem śm ierci] [Mącz 169b]; In terregn u m po śm ie r ci króla A u g u sta m ie liśm y [ = było] spokojne [PaprU p D2] ; G dyż go [Turka] teraz m am y [ = T urek jest] w W ołoszech, w W ęgrzech [M ycPrz II B4v] ; W szak dziś m am y [ = jest] ju b ileu sz [SeklK at A 4v].
Najliczniej w ykorzystyw any był ten rodzaj zdań w wypowiedziach odnoszących się do tekstów pisanych, tj. przy omawianiu treści, powo
ływ aniu się n a źródła, odsyłaniu do miejsc i fragmentów. Jak gdyby autor dopowiadał w podtekście „możesz, czytelniku, przekonać się, sprawdzić, odnaleźć”. Np.:
M am y to w k sięgach , iż P itagoras su b ty ln y m d ow cip em teg o d o szed ł [...]
[G órnD w orz V4]; Jako to w stą p ie n ie do nieba, o którym m asz u Jana w trzecim [C zechRozm 28]; także m asz w księgach G enezis: gdy Jakub b ło g o sła w ił sy n o m J o zefo w y m [...]. [B iałK at 78v]; k ied y b y g łow a n azięb ła, m asz lek a rstw o w p ie r w szych k sięg a ch ['w p ierw szy m rozd ziale’] [SienL ek 40]; Tak ted y już m asz, c z y teln ik u m iły , w y w ó d narodu lite w sk ie g o [StryjK ron 110]; W tym tu p sa lm ie to m am y [...]. [LubPs L2v m arg].
Zdań opisanych w tym podrozdziale polszczyzna współczesna nie unika, choć posługuje się nimi mniej obficie. ,,Mamy dziś czw artek, dw unastego stycznia” — często rozpoczynają w ten sposób swój dzień przed m ikrofonem spikerzy Polskiego Radia; nierzadko mówi się też
„mieliśmy wczoraj piękną pogodę”, „m amy w tym roku ciężką zim ę”
itd. Znajdziemy również, naw et w języku pisanym, podobny sposób ko
mentow ania tekstu. Nie potrafię jednak przypomnieć sobie przykładu wykraczającego poza te dwie sfery treściowe. Jedyną dopuszczalną dziś form ą gram atyczną orzeczenia jest tu pierwsza osoba liczby mnogiej.
2.1. W obrębie mieć 'być’ mieści się też kilkadziesiąt użyć, które znaczą 'spowodować, aby ktoś a. coś był(o) jaki(e), gdzie itp.:
starał się Jan papież, jak ob y L od w iga syn a K a rło w eg o m ia ł [ = aby L u d w ik b ył]
na stolcu cesarsk im [B ielK ron 172]; jak ą obronę a n jołow sw o ich m a P a n Bog [ = sp ra w ił, że jest] nad słu g a m i sw em i [S k arŻ yw 194]; D w ak roć cię w ię ź n ie m tw a fortuna m iała [ = sp ra w iła , że d w a razy b y łe ś w ięźn iem ] [G órnTroas 14].
2.2. Osobliwością języka w. XVI, zupełnie obcą dzisiejszemu P o la
kowi, są konstrukcje typu chcieć mieć + dopełnienie, w których mieć jest niekiedy z punktu widzenia zawartości inform acyjnej elem entem zbędnym. Zdanie takie tłum aczy się przez 'chcieć, aby (było)’, 'tw ie r
dzić, że (jest)’ itp.
L ecz gdy tak ch cecie m ieć, że g o stracić m am y [ = ch cecie, ab y śm y go s tr a cili] [R ejJóz A 7v]; iż W asza M iłość n ie ch ce teg o sejm u m ieć [ = n ie chce, aby sejm się odbył] [LibLeg ll/1 5 2 v ]; naszy k o n fe s sy jo n isto w ie żadnych m szy m ieć n ie chcą [ = uw ażają, że n ie p o w in n y być] [WujJucl 227v]; że P o lsk a k róla sw eg o b ogatego n ie chce m ieć pien iąd zm i, ale lu d źm i [OrzRozm N 2v]; który ch ciał w n u c z k ę sw o ję [...] za k rólem Z ygm u n tem m ieć. [B ielK ron 408]; Toć też Q u in tilian us ch cia ł m ieć po n au czycielach , aby b y li dobrze o b yczajn em i [ = p o stu lo w a ł, ab y b yli]
[G liczK siąż L8].
Przykładów takich jest w kartotece kilkaset, była to zatem kon
strukcja dość rozpowszechniona, i to w różnych typach źródeł. Zna
m ienne jest, że większość łacińskich podstaw polsikiego przekładu ma w tym m iejscu samo veile, desiderare, requirere, czasem naw et veile esse; veile habere znajdujem y znacznie rzadziej.
Proszę zwrócić uwagę, że w poprzednim zdaniu m i e l i ś m y przy kład tego właśnie zjawiska, które niniejszy arty k u ł m a za przedm iot.
Anna W ierzbicka wyjaśnia podstawowe znaczenie czasownika mieć (lub za takie powszechnie uznawane), tj. ‘posiadać’, sprowadzając je do form uły eksplikacyjnej zawierającej czasownik b y ć 2. Émile Benveniste w ykazuje podstawową współfunkcyjność kopuli być z połączeniami z mieć o typie przynależnościow ym 3. Przykłady omawiane w niniej
szym artykule świadczą, że owa zbieżność dwóch czasowników rozciąga się znacznie dalej. Różnica między zdaniami z orzeczeniem jest i z orze
czeniem ma sprowadza się w bardzo licznych w ypadkach jedynie do stosunków syntaktycznych. Niejako „poza tem atem ” dodam, że również jedno z dalszych znaczeń czasownika mieć, pozornie bardzo odległe od znaczenia podstawowego, mianowicie ‘uważać, traktow ać’, również eks-
2 A. W i e r z b i c k a , D ocie kania s e m a n ty c z n e . W rocław 1969, s. 71.
3 É. B e n v e n i s t e , Ê tre e t a v o ir d a n s l e u r fo nctio ns lin gu istique s. „B u lletin d e la S o ciété de lin g u istiq u e de P a r is” 1955, s. 125.
O C Z A S O W N I K U „ M I E Ć ” W X V I W I E K U I D Z l S 319 plikuje się za pomocą 'być’ (np. „miałam go za Francuza” czy też „mia
łam go za m ądrego” ‘uważałam, że jest ...’, „m iałam go za własnego syna” ‘traktow ałam , jakby był ...’).
Sądzę, że w odniesieniu do zdań takich jak powyżej omawiane współ
zależność tę można ująć jeszcze skrajniej: stosunek między w yrazam i w zdaniach z orzeczeniem jest i z orzeczeniem ma to nic innego jak syntaktyczna odwrotność.