• Nie Znaleziono Wyników

Europejska ekspansja i Imperium : (w związku z książką Andrzeja Lubbe, Imperium europejskie? Ekspansja Europy a powstanie gospodarki światowej, Warszawa 1982)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Europejska ekspansja i Imperium : (w związku z książką Andrzeja Lubbe, Imperium europejskie? Ekspansja Europy a powstanie gospodarki światowej, Warszawa 1982)"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Kieniewicz, Jan

Europejska ekspansja i Imperium : (w

związku z książką Andrzeja Lubbe,

Imperium europejskie? Ekspansja

Europy a powstanie gospodarki

światowe], Warszawa 1982)

Przegląd Historyczny 74/4, 749-757

1983

Artykuł umieszczony jest w kolekcji cyfrowej bazhum.muzhp.pl,

gromadzącej zawartość polskich czasopism humanistycznych

i społecznych, tworzonej przez Muzeum Historii Polski w Warszawie

w ramach prac podejmowanych na rzecz zapewnienia otwartego,

powszechnego i trwałego dostępu do polskiego dorobku naukowego

i kulturalnego.

Artykuł został opracowany do udostępnienia w Internecie dzięki

wsparciu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach

dofinansowania działalności upowszechniającej naukę.

(2)

JA N K IENIEW ICZ

Europejska ekspansja i Imperium

(w związku z książką Andrzeja L u b b e, Im perium europejskie? Ekspansja Europy

a powstanie gospodarki św iatow ej, PWN, W arszawa 1982, s. 312)

i

Autor rozpoczyna od stw ierdzenia, Które tylko 'częściowo odpowiada zaw artości

|sią ż k i i nie w pełni oddaje am bicje zaznaczone w tytule: „W jakim zakresie da- tuijąca się od końca X3V wieku ekspansja Europy przyczyniła się do jej obecnego rozwoju gospodarczego oraz do ukształtow ania obecnego międzynarodowego podzia­ łu pracy” (s. 5). Stąd koncentracja uwagi na pytaniu o zyski i straty stron związa­ nych z procesem ekspansji. S tąd zapewne dom inanta problem atyki ekspansji, nie tylko ilościowa, nad zagadnieniem sensu dominacji a także nad pytaniam i o ch arak ­ ter „gospodarki światowej”. Założenie, że gospodarka światowa w jej obecnym kształcie, została stworzona przez ekspansję Eurcipy, otwarło nie często spotykaną wśród ekonomistów perspektyw ę historyczną. Pytanie tytułow e nie doczekało się w książce jednoznacznej odpowiedzi. Autor w konkluzji jakby utożsam ił gospo­ darkę światową z im perium europejskim , ale w form ie dosyć m glistej. W samym postawieniu spraw y znajdujem y liczne znaki zapytania. Przede wszystkim trzeba ustalić jak i jest stosunek koncepcji i metodologii autora w stosunku do innych, podobnych ujęć. Jest to istotne, jeżeli zważyć, że u stale przywoływanego I. W a 1- l e r s t e i n a mam y wyraźne rozróżnienie W orld-Economy od W orld-Empire. Bę­ dzie o tym mowa dalej.

W książce L u b b e g o można w yodrębnić trzy problemy, które stały się osiami dla kolejnych rozdziałów. Pierwszym jest pytanie o genezę, ch arak ter i konsekwen­ cje ekspansji dla pow stania „systemu gospodarki europejskiej” a w konsekwencji dla utw orzenia się rynku światowego. W ątek drugi to ujaw nienie się nowego cha­ rakteru ekspansji (imperializm) związanej z istniejącym już systemem światowym i jej konsekwencje dla pow staw ania m iędzynarodowego podziału pracy. Wreszcie uwagę autora zwraca rola „nowego międzynarodowego podziału pracy” w kreow a­ niu systemu światowego. Autor przyjął, że ekspansja to dążenie do narzucenia oto­ czeniu lub wymuszenie na nim procesu adaptacji biorącego pod uwagę interesy tylko jednej ze stron. Następstwemi ekspansji jest dominacja, która w pewnym za­ kresie jest zaprzeczeniem współzależności. Ta ostatnia w rozum ieniu autora spełnia istotną rolę i jest definiowana jako „wrażliwość jednego podmiotu na zachowanie partnera jak i możliwość w yw ierania na niego pewnego nacisku”. W przedstaw ia­ niu procesu rozwoju gospodarczego autor posługuje się pojęciami absorbcji i adap­ tacji rozum ianych jako aspekty dyfuzji wzorców rozwojowych. Tych założeń nie dyskutuję. Za konieczne natom iast uw ażam przedyskutowanie przyjętego przez a u ­ tora pojęcia gospodarki światowej.

We w stępie autor zaznaczył, że pojęcie system gospodarczy i gospodarka św ia­ towa będą używane zgodnie z ustaleniam i K a m i ń s k i e g o i O k ó l s k i e g o („System gospodarki światowej. Problem y rozwoju”, W arszawa 1978). Nie jest to W pełni ścisłe. Ujęcie gospodarki światowej u Lubbego nie jest tak „systemowe”,

(3)

7 5 0 - J A N K IE N I E W IC Z

ściślej natom iast związane z historycznym traktow aniem procesu dziejowego. Rów­ nocześnie Lubbe wprowadza elem enty właściwe pracom takich autorów jak S. A m i n , A. E m m a n u e l , R. P r e b i s h a przede wszystkim I. W allerstein, co moim zdaniem zdecydowanie odróżnia jego ujęcie od powoływanej pracy.

Pierw szą więc spraw ą będzie zastanowienie się nad w ersją procesu pow staw a­ nia „systemu gospodarki europejskiej” i jego przekształcaniem się w „system gos­ podarki światow ej”. A. Lubbe nie pretenduje do budowania samodzielnej konstruk­ cji teoretycznej i reinterpretacji m ateriału historycznego. Trzeba jednak podkreślić, że nie idzie dokładnie za żadną cudzą teorią. Jego ujęcie, choć może eklektyczne, jest oryginalne. Nie zostało to jednak nigdzie do końca dopowiedziane. Zmusza to do dłuższego wywodu celem usytuow ania tej książki w stosunku do powoływanych tendencji czy koncepcji.

Autor zaraz na początku sygnalizuje, że w XVI w. „powstał system gospodarki europejskiej lub, używając określenia F. B r a u d e l a, „europejska gospodarka św iatow a” (s. 16). W dalszym rozum owaniu na tem at „współzależności” Wschód-Za­ chód i ekspansji idzie au to r za M. M a ł o w i s t e m , używając ap aratu ry pojęcio­ wej podobnej do zastosowanej w analogicznym przypadku przez I. Wallersteina. Lubbe w wielu miejscach odbiega od swych inspiratorów i chyba niesłusznie nie

zostało to wyakcentowane w siposób jednoanacziny. '

Należy przede wszystkim ustalić stosunek ujęcia Lubbego do koncepcji Brau- dela i do jej w ersji w ujęciu I. W allersteina. F. Braudel postawił problem w sposób następujący: „Pour engager le débat, il faut s’expliquer sur deux expressions qui

prêtent à confusion: économie mondiale, économie-monde. L ’économie mondiale s’étend à la terre entière; elle répresente, comme disait Sismondi, »le m arche de tout l'Univers» — Ľ économie-monde (expression inattendue et mal venue dans notre langue, que j ’ai forgée autrefois, faute de m ieux et sans trop de logique, pour traduir un emploi particulier du m ot allemand de „W eltw irtschaft’’) ne m et en cause qu’un fragm ent de l’univers, un morceau de la planète économ iquem ent au­ tonome, capable pour l’essentiel de se suffire à lui-m êm e et auquel ses liaisons et ses -échanges intérieurs confèrent une certaine unite organique" („Civilisation

m atérielle, économie et capitalism e, XV e—XVIIIe siècle” t. III, Paris 1979, s. 1(2). Dopełniając tę myśl stwierdza, że określenie W eltw irtschaft w takim w łaśnie ogra­ niczonym sensie znalazł u F. R ö r i g a w „M ittelalterliche W eltw irtschaft, Blüte und Ende eine W eltw irtschaftperiode”, 1933 dodając: „Les considérations qui sui­

vent dans ce chapitre rejoignent les thèses d’I. Wallerstein, bien que je ne sois pas toujours d’accord avec lui’’ (s. 549). A kceptując ten tok rozum owania należałoby

zacząć od wprowadzenia odpowiadających rozróżnień, do czego język polski nie jest lepiej przystosowany od francuskiego. W allerstein jak wiadomo ujął to w for­ mie European World-Economy. Stosownie do tego obiektem badania staje się u nie­ go Modern W orld-System , który form ował się od XVI wieku jako europejski 'by w w ieku XIX przekształcić się w globalny. W przekładach polskich ta dwoistość ulega zatraceniu. L ubbe idzie tu, świadomie lub nie, drogą w ybraną, znów trudno powiedzieć na ile świadomie, w omówieniu pierwszego tomu W allersteina przez J. K o c h a n o w i c z a i M. K u l ę („Feudalizm, kapitalizm , zacofanie”, P.H. t. LXVIII, 1977, z. 4, s. 743, 744). O kreślenia typu: nowoczesny lub europejski „sys­ tem św iatow y” oraz „europejska gospodarka św iatow a” pom ijają rozróżnienia czy­ nione przez Braudela i nie oddają chyba trafnie myśli W allersteina. W ydaje mi się, że zakładają globalność (światowość) wtedy, gdy o tym nie mogło być mowy· Problem ten w ystępuje nie tylko w Polsce. Przekład hiszpański W allersteina po­ sługuje się wyłącznie określeniam i sistem a mundial, aczkolwiek wprowadza zgodne

í odczuciem językowym economia-mundo i imperio-mundo. Próbą wyjścia, aczkol­

wiek nie w pełni udaną może być rozróżnienie gospodarki międzynarodowej

(4)

f

E U R O P E J S K A E K S P A N S J A I I M P E R I U M 7 5I

nomia internazionale) odpowiadającej l’économie monde, od gospodarki światowej (Il’economia mondiale) oddającej dokładnie l’économie mondiale tak, jak to robi A. F i 1 i p p i („Teoria e storia deľsottosviluppo latinoam ericano”, t. I, Cam erino 1981, s. 143). N ietrafne jest tu jednak położenie nacisku na zasięg raczej niż na od­ mienność stru k tu ry systemów. Niezależinie od zgody lub zastrzeżeń -wobec koncepcji W allersteina należałoby przyjąć zaproponowane rozróżnienia. Osobiście byłbym za zbudowaniem nowotworów „św iat-system ” oraz „gospodarka-św iat” i „im perium - -świat”. Pominięcie tej kw estii w ydaje się być następstw em założeń teoretycznych, lctóre w praw dzie nie wypowiedziane do końca są moim zdaniem zupełnie czytelne. Jest nią jedność św iata i linearność zachodzących w nim procesów rozwojowych. W rezultacie Lubbe jest bliższy rozum ow aniu M. M ałowista niż W allersteina, gdy dzieli „system św iatow y” w epoce nowożytnej na kapitalistyczne centrum i „typo­ wo feudalne, relatyw nie zacofane gospodarczo państw a należące do peryferii” (s. 19). Nie chodzi, powtarzam , o spraw dzanie zgodności lub rozbieżności sform ułow ań Lubbego z koncepcjam i W allersteina lub kogokolwiek innego. Powyższe uwagi są uzasadnione przyjęciem, choćby częściowym, nom enklatury, zew nętrznej formy, jeśli nie treści pewnej koncepcji.

Odmienności terminologiczne jednak sam e w sobie niewiele w yjaśniają. Trze­ ba się· zorientować czy „europejska gospodarka św iatow a” ma być i rzeczywiście jest tożsama z rozumieniem europejskiej gospodarki-św iata u W allersteina. Lubbe dzieli europejską „gospodarkę św iatow ą” na centrum i peryferie, zaliczając do tych ostatnich w w ieku XVI—XVII tak k raje bałtyckie jak i pirenejskie. Dla pe­ ryferii kontakty z centrum nie miały jego zdaniem większego znaczenia, nie prow a­ dziły bowiem do wymuszenia procesów adaptacyjnych. N atom iast między krajam i należącymi do sem iperyferii a centrum w ystąpił stosunek współzależności.

Już teraz można zauważyć zasadnicze odmienności podejścia. Lubbe trak tu je badany system z perspektyw y rynkow ej określając pozycję uczestników perspek­ tywą zmian spowodowanych przez k ontakt z centrum . U W allersteina podstawo­ we znaczenie ma określenie kapitalistycznego charakteru sposobu produkcji w skali gospodarki-świata. W jego rozum ieniu kapitalizm nie był sposobem produkcji w skali jakiegoś kraju. Stąd w europejskiej gospodarce-świecie mieści się logicznie i Anglia i Meksyk („Rise and fu tu re demise of the world capitalist system: .con­ cepts for com parative analysis” w: „The C apitalist W orld-Economy”, Cam bridge 1980, s. 10). A także Polska z Hiszpanią, aczkolwiek na odmiennych pozycjach niż u Lubbego.

Lubbe przede wszystkim mówi na początku o centrum i peryferiach Europy uważając, że te ostatnie, np. Polska, pozostają feudalne, a w centrum rozw ija się kapitalizm. Następnie jednak rozw ijając tem at ekspansji „nowego centrum euro­ pejskiego” tra k tu je peryferie Europy jako „układ zew nętrzny” w stosunku do systemu (s. 35). Peryferie, reagując na zm iany w centrum przesunęły się następnie na pozycję „sem iperyferii”, a więc układu „związanego organicznie z gospodarką centrum ” i w rezultacie zmian w nim zachodzących (s. 36). Om awiając z kolei ewo­ lucję położenia Włoch w XVI i XVII w ieku stwierdza, że pow stanie nowego cen­ trum „związanego początkowo przede wszystkim z gospodarką bałtycką, a n astęp­ nie gospodarką atlantycką” zepchnęło k ra je leżące nad Morzem Śródziemnym na peryferie (s. 52). Rozbieżności w ystępują także dalej dowodząc odmiennego rozu­ m ienia tych samych pojęć. Tak np. stwierdza: „Czarna Afryka ciągle jeszcze nale­ żała do peryferii, chociaż wyłom w jej izolacji został już zrobiony” (s. 189). Kon­ sekwentnie dochodzi do przekonania, że „obecnie nie ma już w zasadzie typowych peryferii” (s. 230). Tylko na s. 19 znajdujem y bez kom entarza stwierdzenie, że W al­ lerstein uważa k ra je pirenejskie za semiiperyferie. Ta różnica w rozum ieniu pe­ ryferii nie została w książce w yraźnie wyłożona. Podobnie z kluczowym pojęciem

(5)

1

Г Ј ^ 2 J A N K IE N I E W IC Z

półperyferii. U W allersteina są to społeczeństwa czy państw a, które spełniają rolę pośrednią w podstawowej opozycji centrum -peryferie a nie etap przejściowy. Tak więc Rosja jest najpierw im perium -św iatem i znajduje się poza europejską gospo- darką-św iatem , wchodzi zaś do niej zapewne w połowie XVII w ieku jako semi- peryferia. Jasne jest również, dlaczego rolę sem iperyferii przyznaje Wallerstein zdegradow anej w XVII w ieku Hiszpanii, a odmawia jej konsekw entnie posiadło­ ściom am erykańskim . Słowem, zastosowanie podziału trójdzielnego wiąże się u W allersteina z szerszą koncepcją systemową, która niezależnie od naszych o niej opinii, stw arza pewien porządek globalny. Lubbe nie usiłuje się jej przeciwstawiać, ale też w sposób w yraźny nie przyjm uje jej w całości. S tw arza to moim zdaniem ryzyko nieporozumień dla czytelnika, który nie od razu zorientuje się w zasięgu odrębności. Jest to tylko stw ierdzeniem faktu. W ydaje się, że mimo podobnego punktu wyjścia (inspiracja Braudela i Małowista) Lubbe pozostał pod wpływem ujęć D o b b a , podczas gdy W allerstein poszedł drogą wytyczoną przez F r a n k a . W tej sytuacji uważam za konieczne przedstaw ienie argum entacji autora prow a­ dzącej do rozwiązania postawionego problemu. Nie jest natom iast moim zamiarem zastanaw ianie się, czy wybrane, zostały trafn e przykłady.

Lubbe prowadzi rozumowanie w kierunku ustalenia genezy pow stania centrum, a nie fenomenu trw ałości gospodarki-św iata stworzonej przez kapitalizm . Stąd w I rozdziale koncentruje się na elim inacji różnych bodźców. Przyznaje, że ekspansja iberyjska m iała ch arak ter w znacznym stopniu tradycyjny (s. 27), a ekspansja Holandii i Anglii, choć jakościowo różna, nie w pływała decydująco na zmiany w centrum (s. 35). Odrzuca też pogląd o decydującym zmaczaniu napływ u kruszców dla przeobrażeń w gospodarce Europy. Następnie przechodzi do omówienia gospo­ darki atlantyckiej jako związanej z rozwojem handlu „kolonialnego” w XVII i XVIII wieku. Przy okazji kw alifikuje Amerykę Pn. jako sem iperyferię (s. 68) pozostawiając Azję poza obrębem tej gospodarki. O piera się tu na b raku m echa­ nizmów przystosowujących Azję do „wejścia” Europy (s. 82).

Lubbe w yjaśnia, że na początku XjVIH wieku trudno mówić o dominacji Eu­ ropy (s. 84), ale „rzeczywisty okres dom inacji Anglii datuje się dopiero od podboju Bengálu” (s. 85). Jest to niew ątpliw ie praw da, ale dom inacje te m iały inny sens i zakres. Przebieg tej zmiany nie został nakreślony. Ma to istotne następstw a, bo zaraz stwierdza: „W rezultacie przedstaw ionych poprzednio procesów mniej w ię­ cej na przełomie XVII i X V III w ieku pow staje rynek św iatow y” (s. 86), poza któ­ rym pozostały tylko kraje w ybierające izolację (Chiny i Japonia). Zdaniem Lubbego rynek światowy powstał „w w yniku ekspansji europejskiej, ale ekspansja ta m ia­ ła głównie charakter handlow y” (s. 113), natom iast „systemy pozaeuropejskie m ia­ ły jeszcze możliwość stopniowego zaadaptow ania się do nowych w arunków ” (s. 88). Pozostaje pytanie, dlaczego inne regiony i całe cywilizacje nie przyjęły „wyzwania Europy” (s. 90). „Podział na k raje »niedorozwinięte gospodarczo« i »rozwinięte« z tego p u n k tu widzenia |[tj. pow stania kapitalizm u — J. Κ.] jest wcześniejszy od pow stania międzynarodowego podziału pracy” (s. 90—91). Pierw sza konkluzja rysu­ je się więc następująco: Europa w XVI w. osiągnęła już przewagę gospodarczą i w jej północno-zachodniej części sformował się „nowy ośrodek w zrostu”, czyli „nowe centrum ” w ykazujące skłonność do ekspansji. „K ulturow a i geograficzna

otw artość regionu centrum E uropejskiego była jednym z podstawowych p r z y c z y n

pow stania i rozwoju kapitalizm u w Europie” (s. 92). Lubbe przyjm uje, że o sukce­

sie zdecydowały kierunki rozwoju cywilizacji europejskiej i w arunki n a t u r a l n e

północno-zachodniej Europy. Stąd przypuszczenie, że procesy absorbcji i adaptacji m usiały być łatwiejsze dla krajów Europy Wschodniej niż dla A fryki. Naturalna ekspansywność „nowego centrum ” w XVII wieku zagrażała innym systemom spo­ łeczno-gospodarczym, ale zarazem stw arzała im możliwości w łaśnie absorbcji i adap­

(6)

E U R O P E J S K A E K S P A N S J A I IM P E R IU M 7 5 3

tacji. Z tej szansy, z przyczyn obiektywnych (stopień rozwoju, sytuacja polityczna kultura) korzystano w nierównym stopniu.

Ja k widać, autor м е wnosi nic arowego do rozum ienia dziejów ekspansji euro­ pejskiej XVI—-XVII w., a jego wizja pow stającego św iata-system u w ydaje się mniej spójna od dotąd istniejących. Istotną cechą pierwszego rozdziału jest obfite korzy­ stanie z prac historycznych, w tym także z opracowań polskich. W ykorzystanie literatury przedm iotu nie jest oczywiście pełne, ale zważywszy zamierzenie można je uważać za poprawne. Nie można tego powiedzieć o rozdziale drugim poświę­ conym ekspansji „państw centrum w okresie im perializm u”. W ydaje mi się, że

Lubbe stosunkowo dużo zawdzięcza tu F i e 1 d h o u s e’ o w i. Jest to bardziej

tniuansow ana w ersja im perializm u usiłująca znaleźć równowagę między „zyska­ mi i stratam i obu stro n ”. Tak więc na początku stwierdza, że „Niesymetryczność korzyści w ynikała też z niedostatecznej lub nieum iejętnej absorpcji i adaptacji Miejscowej ludności do nowych w arunków . Ani zakres, aini siposób tej adaptacji nie były jednak' przez Eurojpę, poza kilkoma regionami, w ym uszone” ■(s . 114). To pozostałe, to specyfika Eiuropy pozw alająca jej na ilepaze spożytkowanie korzyści jakie można było osiągnąć dzięki pow staniu rynku światowego^

P ytanie zostało chyba postawione trafnie: „Jakie były przyczyny tego nagłego naw rotu gorączki kolonialnej [od lat osiemdziesiątych XIX, w ieku — J. Κ.] i jakie to w prowadziło zmiany do międzynarodowego podziału pracy?” (s. 115). Odpo­ wiedź składa się z k ilk u elementów. N ajpierw otrzym ujem y przegląd dyskusji na temat imperializmu, k tó ry w praw dzie nie je st kompletny, ale służy bardzo w aż­ nej z perspektyw y całości kw estii charakteru powstałego· system u światowego·. Znów można stwierdzić, że dyskusja n ad sposobem przedstaw ienia tego zagadnie­ nia jest możliwa, ale mało istotna. A utor referu je z dużą znajomością rzeczy i w Sposób obiektywny. Pominięcie niektórych stanow isk tłumaczy eiię, ja k sądzę, użyt­ kowym charakterem tego fragm entu. A utor chce dowieść właściwie jednego, że istniało wiele typów dominacji i rów nie dużo możliwości reakcji. Nie można więc w sposób uproszczony przypuszczać, że tak a lub inna definicja im perializm u poz­ woli n a rozwiązanie problem u. Oddzielenie własnego poglądu autora w kw estii imperializmu nie jest zresztą łatw e. W ydaje mi się, że można go sprowadzić do jednego stwierdzenia: „Im perializm oznacza istnienie dominacji, ale ma ona wiele jw arzy” (s. 139).

N astępuje teraz obszerne (40 stron) zreferowanie procesu, który nazyw a się nowym imperializmem. Lubbe zwraca uwagę przede wszystkim na m otywy ekspan­ sji im perialistycznej. W części omówionej wyżej w ydaw ał się podzielać raczej ro ­ zumowanie lewicy szukającej sposobu na pogodzenie tez Lenina z koncepcjam i Ró­ ży Luksemburg. Teraz to się uw ydatnia, gdy autor referuje prace w ykazujące, że kolonie miie były wcale uprzyw ilejow anym miejscem dla lokat kapitału. „Ekono- rniczne znaczenie nowych kaloinii, zajm ow anych sukcesywnie od połowy X IX w ie­ ku, toyło niew ielkie” (s. 149). A utor re fe ru je tu rezultaty wielu prac szczegółowych dotyczących gospodarki wieku XIX, aczkolw iek w znakomitej większości, przejm uje je z opracow ania „Colonialism in Africa 1870—il960”, wysdahego przez L. H. G a n n i P. D u i g n a n a. S ła b ie j'je s t więc przedstaw iona Azja i Am eryka Łacińska, co bardzo osłabia rozumowanie. Można tu w trącić uwagę na tem at literatury. Jest ona obszerna, zaw iera nie tylko syntezy, ale także monografie. Najogólniej rzecz bio­ rąc wykorzystanie m onografii dostępnych przed rokiem 1978 jest najlepsze w roz­ dziale I. Brak K u l i i T o p o l s k i e g o da się wytłumaczyć. W rozdziale II nie­ obecność prac P. B a i r о с h a, K. E. B o u l d i n g a , A. G. F r a n к a i praw ie ca­ łej „szkoły latynoam erykańskiej” wzibudza niepokój. Przy tak obszernym omówie­ niu kw estii wolnego handlu i nowego im perializm u byłaby właściwe sięgnięcie do lałości dorobku dyskusji rozpoczętej przez R o b i n s o n a i G a l l a g h e r a w 1953

(7)

7 5 4 J A N K IE N I E W IC Z

roku. Wśród różnych pozycji wskazać można na swoiste podsum owanie w zbiorze „Im perialism : the Roibmson and G allagher C ontroversy”, w ydanym przez W. R

L u i s a w 1976 roku. Omawiane tu zagadnienia są obiektem badań i interpretacji, Lubbe chyba niepotrzebnie zużywaj wiele miejsca na pośrednie lub w prost polemiki z poglądam i już zdecydowanie przestarzałym i, czasem wręcz nie naukowymi. Wikła się w rezultacie w omaw'ianiie ogromnej ilości zdarzeń, praw ie swego rodzaju his­ torii wydarzeniowej. Robi to w praw dzie w sposób zręczny, ale w rezultacie zamy. ka się w ram ach właściwych raczej dla podręcznika niż syntezy. Wnioski bowiem (s. 184), nie są nowe, autor nie dochodzi do własnych rozwiązań. Ważne, że poddaje analizie zwiiązki w ew nętrzne ekspansji zw racając uwagę na rolę elim inowania lub neutralizacji lokalnych ośrodków władzy politycznej jako gw arancji realizowania polityki ekonomicznego im perializm u. Trzeba jednak podkreślić, że użycie siły i elim inacja ośrodków władzy były stałym elementem ekispansji także dużo wcześ­ niej. Istota rzeczy tkwi jak sądzę w różnicy potencjałów. Równocześnie gmatwają się nam motywacje, jest ich tak wiele, że się w zajem nie elim inują.

O drzucając wyłącznie ekonomiczine wyjaśnienia ekspansji lat siedem dziesiąt yeh- osiemdziesiątych Lubbe sugeruje, że w końcu XIX w ieku znaczenie gospodarcze „peryferii” rosło. W gruncie rzeczy jednak omawiane procesy w ystąpiły dopiero po zam knięciu podziału świata. Przytoczone przykłady w yraźnie to potwierdzają. Z atrzym ać się chcę na m oment przy omówieniu Indii. Polem ika z tezą o „odprze- m ysłow ieniu” Indii w ydaje mi się spóźniona po argum entacji D. T h o r n e r a . Lubbe utrzym uje, że Brytyjczykom nie udało się powstrzym ać industrializacji, a więc ich działanie było nieskuteczne. Tymczasem cios w produkcję „nie rolniczą” nastąpił o wiele wcześniej. Istotne znaczenie miał fakt, że działania brytyjskie od końca w ieku X VIII spowodowały wzmożone lokowanie zasobów finansowych w ziemi. Stało się to początkiem katastrofalnych zmian w strukturze agrarnej. In­ w estycje przemysłowe pozostawały marginesem. Pytanie, czy Indie m iały szansę uprzem ysłowienia wydaje się mało istotne. Dokonało się ono w form ie analogicznej jak w innych krajach uzależnionych. Odzyskanie niepodległości nie zmieniło ten­ dencji. Istotne były w tym w ypadku nie zamierzenia, ale efek t w postaci sparali­ żowania dotąd funkcjonującego system u gospodarczego. W ydaje mi się, że Indie są znakom itym przykładem w łaśnie skuteczności kontroli politycznej w procesie, k tó ry nazw ałbym powstawaniem zacofania. Tego zacofania, zależności od centrum, kapitalizm w Indiach nie podważył. Pow staw anie przymysłu, burżuazji, klasy ro­ botniczej itp. to przecież składowe elem enty zależności. Podobne zastrzeżenia miał­ bym również do referow ania tych spraw w Ameryce Łacińskiej. W ynika to prawdo­ podobnie z odmienności przyjętej optyki. Autor skłania się w yraźnie do przekona­ nia o jednotorowości procesów rozwoju. Stąd mówi o wypaczonym rozwoju w wy­ . niku uzależnienia politycznego i uw arunkow ań w ew nętrznych, o niewykorzystaniu

szansy. Nie zwraca chyba dostatecznej uwagi na kwestię źródeł owych o d m ie n n y c h

reakcji, które poza Japonią były stale wchodzeniem w zależność. · «

Rozdział II jest właściwie pozbawiony konkluzji. Można uznać jednak, że au­ tor chciał wykazać, że „system istniejący w przededniu pierwszej wojny świato­ wej trzeba uznać za system tradycyjny, stanowiący kontynuację procesów zapo­ czątkow anych czterysta la t wcześniej w Europie” (s. 216). Je st to pogląd dość powszechny, różnice występ'ują jedynie w szczegółach opisu lub form ie interpre­ tacji. Będąc zgoła odmiennego zdania w tej kwestii, to znaczy zaprzeczając ciągło­ ści procesu, nie mogę wchodzić w 'zasadniczą polemikę. A rgum entacja autora mnie jednak nie przekonała. W ydaje mi się zresztą, że nie jest w ew nętrznie dostateczni spójna. Pozostaje w kręgu tendencji podkreślającej rolę m odernizacji a w i^ przyjm ującej możliwość adaptacji zgodnej ze wzorem dominującego centrum .

(8)

ч E U R O P E J S K A E K S P A N S J A I IM P E R I U M

7 5 5

W rozdziale III autor przeskakuje od okresu pa II wojnie światowej, rozpadu jmperiów kolonialnych i form owania się nowych współzależności gospodarczych i politycznych. Wynika to z przekonania, że pierwsza faza ekspansji w okresie ,-nowego” imperializm u nie doprowadziła do nowego międzynarodowego podziału pracy. Był to, jak definiuje autor, końcowy etap przełam yw ania przez k ap itali­ styczny system gospodarki atlantyckiej izolacji peryferii. Zw rot rozciągał się na dłuższy okres. Już jednak w początku X X wieku autor tra k tu je ekspansję jako prowadzoną przez centrum przebudowę stru k tu r gospodarczych regionów „do nie­ dawna należących do typowych peryferii” (s. 217). Różnice w rozum ieniu ostatniej fazy ekspansji w ynikają z odmienności koncepcji rozwoju. U bubbego następują one po sobie tak, jak kolejne form acje: feudaliiam, kapitalizm , im perializm (por. s. 278). Zgadzam się w pełni z tezą, że już przed pierwszą wojną św iatow ą ekspansja Europy stała się ekspansją centrum . Rozumiemy to jednak inaczej. Lubbe podsu­ mowuje, że zmiany, jakie zaszły w ostatnich dziesięcioleciach, a k tóre „przygo­ towane” były przez kilkusetletnią ekspansję centrum , doprowadziły do pow stania systemu, k tó ry można określić jako stan globalnej współzależności. A utor zazna­ cza, że współzależność nie jest sym etryczna i że w tym system ie nie ma już w za­ sadzie typowych peryferii (s. 230). Należy to chyba rozumieć w te n sposób, że iikład centrum -półperyferie-peryferie rozpada się z uzyskaniem niepodległości sko- 4ro pisze (s. 263) o „krajach należących do byłych peryferii i sem iperyferii”. Autor przywiązuje w ielką wagę do nieskuteczności polityki pow strzym yw ania rozwoju gospodarczego (s. 263) i kładzie nacisk na w ew nętrzne uw arunkow ania reakcji (s. 267). U w arunkow ania te pozostają jednak nieokreślone, tak jakby systemy społecz­ no-gospodarcze stające się obiektem ekspansji „reagowały” według stałego, nie­ zmiennego schematu.

Om awiając kwestię powstania współzależności w skali globalnej autor dotyka (wielu kw estii spornych. Skrótowo i niezbyt klarow nie określa współzależności pi­

sząc, że jej cechą podstawową jest swoiste sprzężenie zwrotne, w ystępujące zarów ­ no w relacjach między systemami jak i w ew nątrz systemów. Chodzi m u o to, że |>becnie centrum z różnych powodów nadal nie ma pełnej swobody w użyciu pod­

stawowych dźwigni nacisków na kształtow anie się międzynarodowego podziału pracy. W skazuje tu na istnienie krajów socjalistycznych jako swego rodzaju al­ ternatyw ę. Było to do pewnego stopnia słuszne, zwłaszcza w aspekcie politycznym, obecnie tak a teza w ydaje się nieco ryzykow na Dalej podkreśla znaczenie tzw. nowych państw przemysłowych sugerując, że idą one drogą wytyczoną przez J a ­ ponię. Może Korea Południowy, może Taiwan, ale w moim odczuciu nie Brazylia, Meksyk i A rgentyna. I nie Indie, jakkolw iek duża byłoby ich produkcja prze­ mysłowa.

A utor poświęcił w iele uwagi roli siły w kształtow aniu m iędzynarodowego po­ działu pracy (III, 2). Te trzydzieści parę stron, choć miejscam i rozchodzące się w dygresjach, zaw ierają duży ładunek przem yśleń w ym agających uwagi. W yda­ je mi się, że z ogromną większością stw ierdzeń i tez mógłbym się zgodzić, np. gdy autor pisze, że „centrum stworzyło nową stru k tu rę zasadniczo tylko w regionach nowego osadnictw a”. Na tejże jednak stronie 234 przedstaw ia okoliczności otw ar­ cia społeczeństw w sposób, który w ydaje mi się błędny. Autor pisze: „Bardzo częs­ to opór przed kontaktam i z Europą lub niechęć do zaadaptow ania przynoszonych przez nią wzorów (co jeszcze u tru d n ia i tak tru d n y proces przystosow ania się do nowych w arunków ) nie m iał racjonalnego uzasadnienia z punktu widzenia długo­ okresowych korzyści. Był to opór nieracjonalny, ponieważ naw et w tych w ypad­ kach, gdy »otwarcie« m iało c h arak ter wymuszony przez Europę, korzyści mogły być obustronne. ^Nieracjonalność oporu nie oznacza oczywiście, że można go było Uniknąć”. Nie chodzi m i tu o określenie racjonalności, bo i autor stw ierdza

(9)

nie-7 5 6 J A N K IE N I E W IC Z

jednoznaczność tego pojęcia. Mój sprzeciw kieruje się przeciwko sugestii o jednym kierunku rozwoju społeczeństw, tak przed jak i po ek&pansji.

Lubbe dosyć obszernie polemizuje z różnymi tezam i na tem at relacji między m etropoliam i a koloniami, zgodnie zresztą z bardzo popularną tendencją historio­ grafii lat siedemdziesiątych. Staw ia tezę, że centrum w niewielkim tylko stopniu mogło regulować rynek i ustanaw iać monopol, a nastąpiło to dopiero .po I wojnie światowej. Dalsze rozumowanie rozprasza się n a wiele w ątków i polemik. Jego słabością jest usiłowanie pogodzenia rozumowania w kategoriach ekonomicznych i politycznych. Inaczej mówiąc, w koncepcji Lubbego nie bardzo mieści się za­ równo współczesny kapitalizm „ponadnarodow y'’ jak i układ relacji między pań­ stw am i, tak w obozach, jak i między nimi. Nie jest to przytyk. W skazuję tylko na źródło niekonsekwencji w wywodach, w których au to r mówiąc o centrum co­ raz to argum entuje kategoriam i państw dominujących. W ydaje m i się też, że kolejne polemiki i dyskusje z różnym i poglądami czy stanowiskam i, czasem już historycznymi, bardzo utru d n iają skupienie uwagi na argum entacji autora. Tak np. polemizując z tezą o roli Wielkiej B rytanii w ukształtow aniu obecnego między­ narodowego podziału pracy przechodzi do sporu o rolę systemu walutowego, kwestii lokat kapitału, relacji między potencjałam i gospodarczymi. Cały czas natomiast chodzi o to żeby wykazać, że w ew nętrzne podziały polityczne skutecznie ograni­ czają dominację centrum.

Z tem atów poruszonych w tym fragm encie zasługiwałaby na dyskusję teza o form owaniu się gospodarek dualnych. Ma ona istotne znaczenie dla konkluzji, w której autor stwierdza, że „motywem ekspansji k raju w stosunku do regio­ nów peryferii była chęć popraw ienia swej konkurencyjnej pozycji w centrum oraz że rekacja w regionach pozaeuropejskich zachodziła w w arunkach znacznej autonomii politycznej”. W skazuje to na kierunek konkluzji, które znajdujemy w rozdziale III. 3. Autor zaczyna od wskazania na trudności zbilansowania skutków ekspansji i na relatywność stosowanych ocen. Samo „otw arcie”, złam anie trady­ cyjnych stru k tu r i włączenie do gospodarki światowej nie może być jego zdaniem ocenione negatywnie. To „reakcje” były właściwe lub nie. Pozytywną reakcją było uruchom ienie właściwych procesów absorpcyjnych i adaptacyjnych, czyli zmiana stru k tu raln a w arunkująca rozwój. A więc czynniki w ew nętrzne decydowały, acz­ kolwiek ekspansja utrudniała ten proces przez skłonność do podtrzymywania stru k tu r, które powinny być rozsadzone. Jest to rozumowanie (zwłaszcza na s. 278) zbliżone w znacznej mierze do reprezentow anego przez D. K. Fieldhouse („Colo­ nialism 1870—1945. An Introduction”, New York 1981, s. 104 n.).

Dyskusja z tymi poglądam i m usiałaby być bardzo obszerna i nie wiem czy przekonałbym autora. Moje zastrzeżenia skupiają się nie tylko na koncepcji jedno­

, kierunkowego rozwoju. Odrzucam zdecydowanie tezę o Utrwaleniu przez ekspan­

sję stru k tu ry systemów przedkolonialnych (np. w Indiach, s. 271). Uważam bo­ wiem, że efekt zachowawczy, wzmocniony w w arunkach kolonialnych, utrwala! stru k tu ry już zasadniczo przeobrażone. Lubbe stwierdza wprawdzie, że dominacja n ajpierw rozbija stru k tu ry tradycyjne, a potem działa zachowawczo (s. 277), ale odnosi to się do epoki „nowego” imperializmu. Moim zdaniem o dom inacji można mówić dopiero po zasadniczej zmianie strukturalnej, k tóra jest wejściem w ro­ lę peryferii kapitalistycznej gospodarki światowej. Odnoszę wrażenie, że autor u p atru je zasadnicze źródło zależności w różnie uw arunkow anej niemożności „właś­ ciw ej” reakcji na wyzwanie stworzone przez ekspansję. W ydaje mi się, że istota problem u tkw i właśnie w tej ocenie, tak jakby pod wpływem centrum mogły w ystąpić jakieś zmiany inne niż w łaśnie u tra ta tożsamości i zależność. Obecne k ra je zacofane naw et na pewno nie rozw ijały się ku formom właściwym współ­ czesnej Europie. Z tego oczywiście nie wyraika, że były skazane n a zacofanie.

(10)

ь

E U R O P E J S K A E K S P A N S J A I IM P E R IU M 7 5 7 ^lymi słowy, opis procesu obserwowanego od zewnątrz jesit niepełny, naw et wtedy, igdy podkreśla rolę czynników w ew nętrznych.

Trudno uważać za konkluzję zdanie kończące, w którym wyrażono pogląd, że każda form a im perium kosztuje. Autor nie dążył do przedstaw ienia koncepcji sys­ temu światowego, a jedynie do przedstaw ienia funkcji spełnianej w jego pow sta­ niu przez ekspansję. W procesie tym przyznał krajom podporządkowanym rolę (izynną ograniczając jednak pole zainteresow ania do ich pozytywnej lub negatyw ­

nej reakcji. Zarówno podstawy wyjściowe jak i przyjęte założenia o współczesnym systemie światowym, a także przyjęta koncepcja rozwoju, określiły tok “rozważań o ekspansji. Mimo uchwycenia zmienności form uznał ją autor za proces ciągły, podlegający wpływowi wchodzących w k ontakt partnerów . Mnie się wydaje, że tej ciągłości nie było, ale też inaczej rozumiem relacje zachodzące między Sw iata- m i-System am i i w obrębie systemu światowego. Nie zmienia to rzecz jasna faktu, że książka Lubbego, cokolwiek na jej m arginesie można powiedzieć krytyczne­ go, jest ewenem entem nowym.

Ocena ta wynika nie tylko z fak tu szerokiego wykorzystania dorobku histo­ riografii w rozprawie poświęconej problemowi ekonomicznemu. Nie jest to> novum, choć w stosunkach polskich rzecz nie częsta. Zakres i sposób w ykorzystania w zbu­ dziły u mnie pewne zastrzeżenia, które mogłyby być poszerzone. Istotna w ydaje mi się próba zbudowania w łasnej koncepcji gospodarki światowej jako procesu eks­ pansji. Widzę w tym odejście od postaw ahistorycznych, spotykanych często przy konstruow aniu modeli globalnych.

W ydaje mi się, że tytułow e pytanie zostało postawione na wyrost. Autor sku­ pił się na wykazaniu, że im perium kolonialne, przede wszystkim Wielkiej Brytanii, nie przyniosło nadzwyczajnych korzyści, a okazało się nadzwyczaj obciążające. Następowało swego rodzaju „przystosowanie się” metropolii do im perium . S tw ier­ dzając, że „bardziej racjonalne okazało się postępowanie tych k rajów centrum , które świadomie lub przez brak możliwości nie angażowały się bezpośrednio w im perialistyczną ekspansję”, autor w ydaje się sugerować, że ew entualnie Im pe­ rium europejskie to w łaśnie ten świat zdominowany. W ten sposób problem atyka globalna oderw ałaby się od ściśle ekonomicznej perspektyw y. Takie odczytanie sensu książki Lubbego może być sporne, ale suma wzbudzonych w ątpliwości poz­ wala ją ocenić pozytywnie.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Język potoczny jest obecnie uznawany za odmianę języka, której przyp suje się najszerszy uzus1.. Mimo akcentowania jego powszechności, codzienności i naturalności

W obrębie każdego z tych znaczeń poprzez możliwe jest tylko wycinkowo, w bardzo niewielkiej części kontekstów, poza tym zupełnie wyjątkowo wkracza w zakres funkcji

Ponieważ brakowało funduszy, aby utrzymać silną armię na całym terytorium imperium, Konstantyn wprowadził zasadę, aby każde ważne strategicznie miejsce, w którym nie

Bardziej prawdopodobna wydaje się integracja pod postacią federacji 17 państw strefy euro i luźnej strefy wolnego handlu obejmującej pozostałe kraje Unii 18 niż pod

zdominowana jest przez przedsiębiorstwa wywodzące się z krajów wysoko rozwi- niętych, a ich działalność koncentruje się głównie na przemyśle motoryzacyjnym,

Świadectwo jako element nowej ewangelizacji, także zbiorowe świadectwo katolickich elit, ma więc nie tyle towarzyszyć głoszonej Ewangelii, ile raczej stanowić

Podstawowym elementem prądnicy prądu zmiennego jest przewo- dząca ramka, obracająca się w zewnętrz- nym polu magnetycznym.. W praktyce zmienna SEM indukowana w cewce składającej

But the omissions of the theory (i.e. such as which portfolio to choose, what risk measure to use, and what investment horizon to use) as well as its limitations (all investments