• Nie Znaleziono Wyników

Geneza "liberum veto"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Geneza "liberum veto""

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Geneza „liberum veto.“

i.

Sto lat upłynęło od chwili, gdy najpopularniejsza z pam iątek naszej przeszłości dziejowej natchnęła Szyllera do nieśm iertelnej acz niewykończonej kreacyi dramatycznej — sceny sejmowej w „Dy­ m itrze“. Stulecie artystycznej twórczości, przedm iotowi temu po­ święconej, zbiega się z pięćdziesiątą rocznicą pierwszej próby jego naukowego opracow ania w rozprawie J. K. Plebańskiego o pro­ jekcie elekcyi za życia króla Jana K azim ierza1). W spom inam y

o owem stuleciu, aby zaznaczyć rozgłos, jakim „liberum v e to “ od da­ wien daw na cieszy się u swoich i u obcych! O książce Plebańskiego zrobiliśmy wzmiankę, chcąc oddać hołd należny zasłudze autora^ pierwszego badacza tej instytucyi i natychm iast zastrzedz się, iż na pow tarzaniu w zględnie nowych za czasów H offm ana poglądów nie może już dzisiaj poprzestać nauka, stojąca na poziomie badań Pa- wińskiego, Rem bowskiego, Balzera i innych spółczesnych history­ ków praw a polskiego. „Liberum v eto “ ma swoją historyę, ale do­ tychczas czeka na historyka. Bez luźnych wzmianek, notatek przyczynkowych, bez mniej lub więcej trafnych spostrzeżeń nad niem nie obejdzie się żaden dziejopis nowoczesnej Polski. Ale też żaden nie usiłuje badać go wszechstronnie a wyczerpująco.

Tem śm ielej rozpraw iają o „wolnym głosie“ niespecyaliści moraliści, filozofowie, publicyści, a za nimi dyletanci wszelkich od­ cieni. Pow ołani i niepowołani mówią i piszą nietylko o tem, na

ń C om m entatio historica de successoris d esignandi consilio vivo Joanne C asim iro P olonorum re g e , B erlin, 1855.

(3)

1 4 6 G E N E Z A „ L I B E R U M V E T O . '

czem polega „liberum v e to “ i skąd się wzięło, ale w yrokują także o jego wartości, zasadniczej słuszności lub niesłuszności. Szersze kola, karmione wiedzą historyczną ze starych podręczników, uw a­ żają „źrenicę w olności“ szlacheckiej za prosty i konieczny wynik obowiązującej na sejmach zasady jednom yślności. Nieliczni zaś czy­

telnicy nowszej literatury polskiego parlam entaryzm u widzą w „li­ berum v e to “ niemniej konieczny w ypływ samoistności sejmików, której w yrazem była instrukcya „nakazeza“ lub limitacyjna. Sejmy zryw a nie pojedynczy poseł, lecz pojedynczy sejmik, nie uznający nad sobą w ładzy pozostałych województw. W dzięczny tem at w ar­ tości etycznej praw a zryw ania o brad wypada i nadal pozostawić m oralistom i politykom. P opularna teza spotkała się ze stanowczą antytezą książkowej teoryi. Otóż założenia tej ostatniej budzą, zdaniem naszem , niejedną wątpliwość. Czyż m andat „nakazczy“ sam przez się, t. j. bez względu na sw ą treść, mógł powstrzym ać cały bieg obrad sejmowych? Czyż pod p retekstem jednom yślności nie zryw ano w XVIII w ieku sejmików, albo nie rugow ano posłów, obranych „pod kontradykcyą“ — aby ocalić sejm? I czyż konse­ kw entne przeprow adzenie zasady m andatu nie wyłączało z góry odosobnionych protestów , każąc jednozgodnie działać we wszystkiem całej dełegacyi wojew ództw a? Jeżeli zaś odpowiedź na takie i tym podobne pytania odstąpi od utartych formuł książkowych, to tem samem w ystąpi na jaw ich abstrakcyjność, t. j. niedokładność w od­ tw arzaniu rzeczywistej ewolucyi poglądów praw nych.

Okaże się w tedy, że d o tj’chczas niedoceniano lub zapozna­ wano niejeden splot zależności przyczynowej, w arunkujący kieru­ nek rozwoju prawnej świadomości społeczeństw a polskiego. Okaże się zarazem, że poruszane niekiedy pytania: „czy przed Sicińskim byli Sicińscy?“ i „czy «liberum veto» istniało przed r. 1652?“ z punktu widzenia historyi praw a polegają tylko na nieporozumieniu co do terminologii. W ykazać, że „liberum v e to “ nie mogłoby powstać, gdyby nie było instrukcją sejmikowych, to dopiero pierw szy szcze­ bel indukcyjnego dociekania, którego zamknięciem i koroną byłoby w jąaśnienie w szystkich tych czynników, bez k tó rjrch konieczność instytucyj „wolnego g ło su “ nie daje się historycznie pomyśleć. W sprawie bardziej w jrczerpującego badania tych czynników w aru­ jem y sobie głos n a innem miejscu; zadaniem zaś niniejszej rozpra­ w y będzie uw ydatnienie tych tylko węzłów' przyczynowych i sta- dyów przejściow ych w rozw oju naszych pojęć politycznych, jakie pomijać lub przeoczać zwykli obecnie dziejopisowie ustroju pań­ stw owego Polski.

(4)

P arlam entaryzm nasz na wielką zakrojony miarę, ogarnął szybko takie przestrzenie, jakich granicy nie mógł król ani mie­ czem, ani okiem duszy dosięgnąć. W ojew ództw a, rozleglejsze niż przeciętne państew ko stanowo-monarchiczne E uropy środkowej, tw o­ rzyły jego podłoże terytoryalne. Stuletnia działalność sejmików roz­ winęła w społecznościach ziemskich tak silne skłonności autonomiczne, dala im możność tak w szechstronnego rozwinięcia samorządu na tle tradycyjnej odrębności, że nagiąć i skierować ów samorząd na dro­ gę bezpiecznego rozw oju konstytucyjnego, potrafiłby chyba m onar­ cha o pierw szorzędnej energii, inteligencyi i doświadczeniu, opar- tem na obserw acyi długoletniej praktyki parlam entarnej. Pierwszych dw óch zalet Jagiellonow ie XV wieku nie posiadali; ostatniej nie mogli mieć ani oni, ani nikt w ówczesnej Europie. T o też samo- wiednej, wytrzymanej polityki sejmowej nie prow adziła władza kró­ lew ska u nas aż do początku XVI wieku. Zarów no ziemski samo­ rząd, ja k i centralny, w braku świadomego kierow nictw a dw orskie­ go, sam z siebie w ysnuw ał wskazówki życiowe na przyszłość; p osuw ał się naprzód poomacku, nie widząc takich wzorów do na­ śladow ania, jakich nie zbrakło później dumnej z cudzego konsty- tucyonalizm u Europie. A gdy u rozstajnych dróg pobłądził, gdy m ądrość dom ow a okazała się zawodną, nie mógł wydobyć się z dantejskiego boru, nie sprzeniewierzając się całej przeszłości, całej „ideologii“, w którą dotąd wierzył i chciał wierzyć.

Tym czasem w społeczeństwie, wzrastającem bez władzy wy­ chowawczej, narodziny niezbędnej dla każdej demokracyi zasady większości głosów m ogły nastąpić przy wyjątkowym, najszczęśliw­ szym jedynie zbiegu warunków. Już Edm und Burkę zauważył, że ta, „najgwałtowniejsza fikcya praw a obow iązującego“, nie uświę­ cona żadną rzeczywistą „umową pierw otną“, musiała być rezulta­ tem jakiejś szczególnej, specjalnej ugody, której punktam i były „ciągła uległość, pew ien stopień karności w społeczeństwie, tudzież w ładza nieustająca, w potężnej złożona p raw icy 1).“ T o rzecz jasna. W ielu dziesiątków lat i długiego pasma gwałtów trzeba było, za­ nim w pewnej grupie ludzkiej stan faktycznej przewagi liczniejsze­ go stronnictw a nad mniej licznem nabierał w oczach ogółu cech norm alnego porządku. Niemniej ważną okolicznością musiała być w takich razach k o n i e c z n o ś ć owej przewagi, jaka ma miejsce w tedy, gdy mniejszość nie może iść za radą V attela, t. j. emigro­ wać z kraju,-—gdy uchw ały są z natury swej treści jednolite i nie G E N E Z A „ L IB E R U M V E T O . “ 1 4 7

(5)

1 4 8 G E N E Z A „ L I B E R U M V E T O .

rozdrabniają się n a cząstki w stadyum wykonawczem; je s t to wa­ runek, którego gw arancyą i surrogatem byw a jedność władzy wy­ konawczej, czuwającej nad spełnieniem uchwały. Dalej, zew nętrz­ n a presya, obaw a przed w rogim sąsiadem uśmierzająco działa n a opór mniejszości, każe jej godzić się z losem; w ew nątrz zaś spo­ łeczeństw a silne parcie ekonomiczne, socyalne, czy też przekona­ niowe, pozw ala urobić się i stw ardnieć nowej formie uchw ał zbio­ rowych. Należy wreszcie zaznaczyć, że w szystkie powyższe czyn­ niki nie na wiele się zdadzą, jeżeli w świadom ości ogółu zaciera się granica między dyskusyą, głosowaniem i w ykonyw aniem w ła­ dzy, w skutek czego ten ogół nie może zdać sobie sprawy, czy w istocie większość przeparla, czyli też tylko w chwili ostatniej opozycya odstąpiła od swych zdań dla miłej zgody.

Z zestawienia tych uw ag w stępnych z praktyką polskiego samorządu państw ow ego, w ypływ a niechybny wniosek, że w XV wieku wszystkie dane sprzjtsięgły się na to, aby zahamować u nas i spaczyć naturalny rozwój parlamentaryzmu. Zachód przestał gro­ zić zmorą krzyżactwa, jedność staw ała się mniej konieczną. W schód stał otw orem dla w ychodztw a i kolonizacyi m alkontentów . Monar- chizm traci jedną po drugiej najcenniejsze swe prerogatyw y. Myśl stanu rycerskiego pochłonięta przez zadania gospodarczo-cywiliza- cyjne, zaostrzające może jego antagonizm względem obcych potęg— króla, kościoła, mieszczan, chłopów, ale niedopuszczające rozłamów wewnętrznych; dw ór—zajęty polityką zagraniczną. A zdała od rzą­ dowych w7pływów, niepostrzeżenie dla bacznego dziejopisa, kieł­ kuje, urasta w bujne drzew a ziemski samorząd sejmikowy. Księgi ziemskie, grodzkie notują ju ż szeregi uchwał, przysw aja je sobie pamięć pokoleń, każda zaś uchwała, jak zwykle w grupie niezróż- niczkowanej,—bratersko-jednom yślnaJ. Jednom yślność obradujący podkreślają w aryngach swych protokółów nietyle dla zaznaczenia, że inne postanow ienia nie były ważne — (prałaci, stołecznicy mu­ sieli już chyba coś słyszeć o scholastycznej teoryi m ajor et sanior pars, a przynajmniej o głosowaniu w Rzymie na kornicyach i w se­ nacie) — ile raczej dla nadania uchwale większej pow agi wobec tych, których ona obowiązuje, oraz tych, co radziby ją naruszyć

') P aw iński. S e j m i k i z i e m s k i e . A nalecta jY» X X IX , X X X V II X L, X LI, XCIX, CXI, CXLV, CXV , CLV , C L X X X IV i in.; Lew icki: C odex e p i s t o l a r i s s a e c u l i XV, t. II n°. 170, III n°. 1 i in. D ługosz X I, 472, XII, 17 i t. d. — P o r. A. P ro c h ask a , G e n e z a i r o z w ó j p a r l a m e n t a ­ r y z m u z a p i e r w s z y c h J a g i e l l o n ó w . (R ozpr. w ydz. hist. fil. A kad. Um. X X X V III) str. 39 ods.

(6)

G E N E Z A „ L I B E R U M V E T O . “ 1 4 9

króla i duchow ieństw a. W arstw a nä w arstw ie układają się na dnie dusz szlacheckich precedensa, które później przy pierwszem starciu z odmiennym poglądem narzucą im apodyktycznie słynną unanimitas, już jako praw ną regułę obowiązującą 1).

Nadchodzą chwile energicznego czynu — trzynastoletnia walka o Bałtyk, siedm ioletnia — o dzierżawy czeskie, węgierskie. Chwilę tę spotyka Polska nie w skupieniu, lecz w rozbiciu na prowincye, których rozbieżne, polityczne i handlowe interesy przez całe wieki jeszcze paraliżow ać będą akcyę sejmów. W takich to warunkach młodociany parlam entaryzm przeżywa pierw sze potężne wzrusze­ nia, jakie pono n a całem dalszem życiu zwykły wytłaczać nieza­ tarte piętno. Niemal rokrocznie pow tarzają się uchwały poboro­ we, rzadziej nieco w otuje szlachta za pospolitem ruszeniem; w obu w ypadkach sam a n atu ra uchwalonego aktu daje ujście separaty­ stycznym skłonnościom ziem. Sejmy w alne niejednokrotnie biorą pobory do b ra c i2). Król w krytycznem położeniu, zagrożony bun­ tem w łasnych żołnierzy robi co może, w yzyskuje dualizm dla ce­ lów akcyi w ojennej i dyplom atycznej, żebrze n a sejmikach o za­ siłki, gotów przyjąć chociażby ofiarę partykularną, byle postawić na swojem.

W śród tych przetargów szlachta dość wcześnie zrozumiała potrzebę solidarnych w ystąpień przeciw żądaniom królewskim. Sejm y prow incyonalne już od r. 1464 uzależniały sw ą zgodę na podatki od przyzw olenia drugiej prowincyi. Z nadzwyczajną też stopniowością, a rów nolegle z rozbudzeniem w narodzie szlachec­ kim poczucia jedności klasowej, dokonyw a się pod koniec

pano-ł) P rzy p o m in ać z pow odu sp raw y g łosow ania n a sejm ie jednom yślność u c h w a ł na w iecach starosłow iańskich (u L utyków , N ow ogrodzian, Kijow ian) je st rze c z ą ró w n ie zbyteczną, ja k cytow ać p rz y te j sposobności opow iadanie M orga­ n a (Ancient Society. N ew -Y ork 1877, 140) o jed n o m y śln o ści, przy jętej za norm ę u irokezów . G dyby n a w e t jak ieś w spom nienia z epo k i p rzed p iasto w sk iej bu­ dziły echa w sp o łeczeń stw ie X V i XVI w., m iałyby one znaczenie dla sejm u tylk o p rzez to, czego m u dać nie mogły, t. j. p rz e z b rak jakichkolw iek p ra ­

w n y ch w y o b ra ż e ń o k o n stru k cy i w oli zbio ro w ej. W żadnym zaś raz ie nie m o­ ż n a uw ażać g w ałc en ia m niejszości za dow ód u znania dla zasady jednom yślności. N ieuznaw anie p ra w w iększości nie dow odzi jeszcze, aby za sa d ą p ra w n ą była p o w sze ch n a zgoda. W y p a d k i, za n o to w an e p rz e z D y tm a ra i p rzy ta cz an e p rz e z S ie rg ie j ew icza (Wiecze i kniaź, 63—69,), podo b n ie ja k nieliczne p rz y k ła d y uchw ał w iększością gło só w w X V w ieku (Paw iński, j. w. 3) za D ługoszem IV, 548; por. też K onarskiego O s k u t e c z n y m r a d s p o s o b i e t. 11, § 2 ) , stoją jeszcze p o za p ra w e m i b ez p raw iem .

P io trkow ski 1455 r., P io trk o w sk i 1457, K orczyński g e n e ra ł 1457, sej­ m y 1472 i 1478, ob. P aw iński, j. w. 83, 86, 138-9.

(7)

1 3 0 G E N E Z A „ L I B E R U M V E T O . "

wania Kazimierza Jagiellończyka wielkie ulepszenie techniczne ma­ chiny parlam entarnej. D la osiągnięcia pożądanej solidarności rze­ sze, sejmikujące w Korczynie i w Kole, zaczynają się porozumiewać ze sobą przez posły: osobisty udział staje się coraz uciążliwszym dla ubogiej braci. Już nietylko prow incye (jak w r. 1439, 1465, 1468, 1469), ale i w ojew ództw a (kaliskie w roku 1485) posłu­ gują się wysłannikam i. W r. 1489 zjazd kolski znosi się z kor- czyńskim za pośrednictw em 14 p o s łó w 1). O dkiedy ukonstytuow ał się ostatecznie piotrkow ski „model parliam ent“ 1493 r., złożony z króla, senatu i zastępców ziemskich, odtąd też sfery rządzące m usiały rozstrzygnąć niezwłocznie cały szereg now ych zagad­ nień, niezmiernie trudnych dla sam okształcącego się społeczeństw a. Jedno z nich, najgłówniejsze, zbył wieloznaczną, jak głos w yrocz­ ni, formułą statut radomski 1505 roku: „O dtąd na potom ne czasy nic nowego stanow ionem być nie ma przez nas i naszych na­ stępców bez w spólnego zezwolenia senatorów i posłów ziem­ skich“...

T en tekst ustawodawczy, tylokrotnie kom entow any przez mów­ ców sejmowych, dziejopisów dawnych i now oczesnych, tekst ga­ niony za niedokładność i brak przew idyw ania kolizyj, sławiony za roztropną dyskrecyę w pomijaniu drażliwych p y ta ń 2), ze swem la- konicznem „wspólnem zezwoleniem “ — je st dla nas przedewszyst- kiem w iernem odbiciem praw nopaństw ow ej świadomości ow ego pokolenia. Nadto je st on zapowiedzią całej dalszej historyi pol­ skiego parlam entaryzm u, w której wszystko stanow iły składające się na życie polityczne siły żywiołowe, najróżnorodniejsze konkre­ tne potrzeby, jednem słowem—praktyka, a nic nie znaczyła samo- wiedna, przew idująca twórczość, krystalizująca się w teoryi, w za­ sadach i instytucyach.

Sejm A leksandra był białą kartą, tabula rasa odnośnie do wielu, może naw et wszystkich zagadnień parlam entaryzm u, a prze- dewszystkiem odnośnie do tych, które streszczały w sobie proble­ mat suw erenitetu i władzy naczelnej 3), polityczne i> -/.-/• -äv.

ń P aw iński, j. w., str. 98, 106, 111, 147, 153. — D ow odów P aw ińskiego p rzeciw uznaw aniu sejm u 1468 r. za pie rw sz y , złożony z posłó w w ojew ó d zk ich , nie obaliły ani arg u m e n tac y a p. P rochaski, G e n e z a i r o z w ó j p a r l a ­ m e n t a r y z m u , j. w. str. 170—6, ani m ilczący p o w ró t do d aw n e g o poglądu, prof. Piekosińskiego, W i e c e , s e j m i k i , s e j m y i p r z y w i l e j e z i e m ­ s k i e w P o l s c e w i e k ó w ś r e d n i c h . R o z p r. hist. fil. A kad. X X X IX .

B obrzyński. S e j m y p o l s k i e z a J. O l b r a c h t a i A l e k s a n ­ d r a , A teneum , 1876, 11, 347.

a) W o d różnianiu p o ję ć Souveränität i Staatsgewalt idziem y za Jellin k iem , Das Recht des modernen Staates, 1900 r. XIV: Die E ig en sch aften d e r S ta a tsg e w a lt.

(8)

G E N E Z A „ L I B E R U M V E T O . “ 1 5 1

Skoro w ym agana je st zgoda trzech pierw iastków , to w jaki sposób ma ona pow staw ać w łonie zbiorowych ciał senatu i izby poselskiej? Na zasadach jednom yślności, czy większości głosów?

I czy posłowie ziemscy wchłoną w siebie wolę wyborców, czyli też dadzą się skrępow ać ich nakazem?Czy będą prz edstawicie- lami w istotnem znaczeniu tego wyrazu, czy też niemymi w ysłań­ cami, odnoszącymi instrukc3^e ziemskie na sejm—i z sejmu do ziem z powrotem?

Od rozstrzygnięcia tej ostatniej alternatyw y w znacznej mie­ rze zależało rozw iązanie pierwszej. Bo w społeczeństwie, które jeszcze ze zbiorow ych uchw ał w zwykłych grom adach nie zdążyło wysnuć jedynie praktycznej zasady większości, a weszło już w skom­ plikowane stadyum życia reprezentancyjnego, w ielokrotnie mno­ żyły się trudności pow stania tej zasady. Ż adna jej nie uspraw ie­ dliwiała logika, więc tylko praktyka życiowa mogła ją zlegalizo- wać. Jeżeli też nie zawsze praw dopodobna była uległość mniej­ szości uczestników zjazdu ziemskiego, zależnych od siebie samych, to o ileż trudniej było pogodzić się z uchw ałą przeciw nego stron­ nictwa posłowi, mającemu za sobą poparcie tysiąca szabel—i czu­ jącego je może na swym karku w razie złamania wierności!

Przeszłość otw ierała widoki niepomyślne dla postępów idei reprezentacyi. Głęboko zakorzeniony partykularyzm ziemski za dni Kazimierzowych rozpływ ał się w prow incyonałnym dualizmie. Ale ziemski sejmik starszym był od prow incyonalnego „generała“; zie­ mię (terra) sprzęgały silniejsze i liczniejsze ogniwa, niż prowincyę.

Tkwity bowiem w ziemiach K orony polskiej tak żywotne zarody samoistnego, indyw idualnego bytu, że tylko czasowa rozbieżność interesów W ielkiej i Małej Polski podczas wojny pruskiej, oraz rozkwitu kolonizacyi Rusi i Podola, stanow iła skuteczną przeciw­ wagę dążności decentralizacyjnych. P rąd dualistyczny musiał osła­ bnąć, gdy kolonizacya staw ała się faktem dokonanym, a opano­ wanie Krymu, Kilii i Białogrodu przez O sm anów przecięło han­ del czarnomorski i skierowało ruch gospodarczy Małopolski wy­ łącznie ku Bałtykowi. D rugą przeciwwagą ziemskiego indyw idua­ lizmu było poczucie łączności stanowej w śród szlachty, które na rów ni z potrzebą szybkiego porozum iew ania się z monarchą doprowadziło do zjednoczenia prow incyonalnych zebrań w jedno walne zgromadzenie. Mniemamy, iż to poczucie po wielkiem p rze­ sileniu za O lbrachta i A leksandra znalazło się w odpływie. Przez lat kilkanaście nie słychać, aby cały stan szlachecki zgodne sta­ wia! koronie postulaty i zdobywał je za cenę zgodnie uchw alo­ nych podatków.

(9)

1 5 2 G E N E Z A „ L I B E R U M V E T O . “

Przeciwnie, spotykam y objawy odwrotnej tendencyi. Tem sa- mem brały górę kierunki odśrodkow e — i kształtow ały na swoją modłę stosunek posłów poszczególnych ziem do całości królestwa. P odstaw ą udziału w sejmie reprezentow anej grupy je st ziemia, historycznie zrośnięta, całość odrębna; z tej to żywotnej gleby m andat poselski czerpie niespożyte siły i w obliczu państw a ener­ giczniej przejaw ia sw ą pow agę, niż odpowiedni w yraz woli w y­ borczej w angielskim hrabstw ie, lub francuskiem baiłłage.

Za Jan a O lbrachta stan szlachecki, świadom swej siły i so­ lidarności, uw ażał snać za zbyteczne krępow ać wolę pełnomocni­ ków i przeszkadzać im w wyzyskaniu skutków ubóstw a skarbu. Posłom na sejm 1496 r. udzielił zupełnej mocy stano w ienia1). Sejm A leksandra jeszcze szczyci się przedstaw icielstw em rzeczypospo- litej, ale ju ż w tedy w idoczna w śród szlachty chęć ograniczania w ładzy poselskiej stać m usiała przed oczyma króla, jak widmo, grożące pom yślnem u przebiegow i obrad: nie „na wszelki w ypa­ d ek “, a chyba nauczony doświadczeniem, żądał A leksander w uni­ w ersałach zwołujących sejm 1503 r. przysyłania posłów z zupeł­ ną sw obodą d ecy zy i2). Niebawem ujaw nia się i w zrasta duch od­ rębności terytoryałnej. W ielkopolska już na radom skim sejmie 1505 r. z pow odu w niosku podatkow ego w ystąpiła opornie prze­ ciwko królowi i M ałopolsce3). W następnym roku, nie dbając o grożący Rusi najazd tatarski, W ielkopolanie uchylają się zupeł­ nie od udziału w sejmie lubelskim 4). A gdy Zygmunt, nie po-

pzrestając na środkach doraźnych, przełożył narodow i w uniw er­ sałach (grudniowych) 1511 r., potrzebę zwiększonego podatku na system atyczną obronę kresów zaciężnym żołnierzem, sejm krako­ w ski dla braku posłów kaliskich, poznańskich i sieradzkich, nie może nic postanow ić. Król musi znowu kołatać do sejmików wielkopolskich, wyznacza im zjazd generalny w Kole i tam dopie­ ro przeprow adza uchwałę, nie dotyczącą zupełnie Małopolski. Na listopadow y sejm Piotrkow ski 1512 r., pomimo napom inań kró­ lewskich, W ielkopolska przysyła m andataryuszów z ograniczoną władzą. Zygm unt apeluje ponow nie do sejmów prow incyonalnych (poznańskiego i korczyńskiego), które uchw alają osobno znaną usta­ wę o obronie państw a kosztem 5, kolejno po sobie następujących

1) Vol. legum. I, 2bb.

2) P aw iń sk i, j. w . A nalecta, n°. 192, 193.

?) W a p o w sk i, K ronika w Sci'iptores reruvispolonicarum t. II. str. 38. *) P aw iński, j. w . 223 fw edług M iechowity).

(10)

G E N E Z A „ L I B E R U M V E T O . “ 1 5 3

dzielnic. Na dom iar złego, szlachta krakow ska, na którą pierwsza kolej w ypadła, gromadzi się na sejmik proszow ski i protestuje prze­ ciw zgodnej uchw ale obu prowincyi. W następnym roku (1514) na sejmie piotrkow skim spraw a szczegółowego uregulow ania obro­ ny wzbudza w śród obradujących pew ną niezgodę, ale ostatecznie wszyscy zdobyw ają się na uchwałę jednom yślną. Tym czasem zjeż­ dżającą się do K rakow a na popis szlachtę wichrzyciele jacyś od­ wodzą od posłuszeństw a i wysyłają do króla, na Litwę, Taszyc- kiego, z protestem przeciw decyzyi sejmowej, jako zapadłej w brew woli w ojew ództw a k rak o w sk ieg o 1).

Pierw szy w ybryk samowoli spotkał Zygm unt oburzeniem, groźbami i obietnicą pobłażliwości dla tych winowajców, którzy wrócą do obowiązku. Że poza zwykłą, jagiellońską łagodnością (solita clementia nostra) kryły się tu i inne, głębsze pobudki, widać to z orędzia, jakiem król odpowiedział krakow ianom na poselstw o Taszyckiego. W szak opozycya całej połow y królestw a (jak w la­ tach 1505 — 6), a choćby paru lub jednego w ojew ództw a, nie je st już zwykłą bezkarnością, ani bezrządem, lecz zdradza łamanie się niezgodnych praw nopolitycznych przekonań. O rędzie liczy się z tym faktem i w ykłada obałamuconemu pospólstw u przewodnie zasady konstytucyjne z taką dokładnością i pow agą, jak ą niekażda ustaw a sejmowa mogła się poszczycić2). W szakże, godząc się z niezaprzeczonym faktem, monarcha przyznaje, że spraw a obrony została na w alnym sejmie tylko „nam ówiona“, a dopiero na zjaz­ dach poznańskim i nowomiejskim „zam kniona“: nagłość potrzeby

kazała raz jeszcze wrócić do dwoistej formy sejmowania, ale to tylko techniczna szata jednej w zasadzie władzy prawodawczej której przekorny sejmik nie ma praw a się opierać.

S fery kierujące, zgrupow ane przy królu, mają tedy gotow ą odpowiedź na pytania: jaki je st organ władzy naczelnej, kto go może wprawiać w ruch, z jakich pierw iastków składa się ten or­ gan i wreszcie, ja k zapadają w nim uchw ały ostateczne. A utory­ tet słów m onarszych uznaje urzędow nie jednom yślność w stanowie­ niu uchwał, która też odzwierciedla się w pream bułach i tekście wielu spółczesnych konstytucyj 3). Atoli cały szereg wypadków

■) O w y p ad k ach 1512—14 r. A cta T om iciana t. I I , 7, 40—1, 120, 143—7 151—2, 174—5, 209 i nast; 111, 14, 47, 50, 52, 130 i in . P or. Blum enstock A. P l a n y r e f o r m s k a r b o w o - w o j s k o w y c h , P rz e w . nauk. lit., 1888.

ä) Acta. Tom . II, 132 i nast.

3) T am że. „Na k tó ry m (sejm ie) p racow nie, pilnie, w ażnie, obacznie i roz­ m yślnie, a z je d n o sta jn ą w szystkich w olą b y w a radzono, a cokolw iek by w a na nim uchw alono, to zaw żdy m ocnie a n ie p o ru sz en ie się za eh o w y w a“. —

(11)

154 G E N E Z A „ L I B E R U M V E T O . “

dowodzi, że aprobow anej przez koła dw orskie teoryi sejmowej odległe ziemie bądź nie uznają, bądź też przyjmują ją mniej lub więcej opornie. W r. 1521 izba nie chce przystąpić do obrad, czekając, aż W ielkopolanie po niedoszłym sejmiku w ykłócą się z Łukaszem G órką i na ponow nym sejmiku obiorą nareszcie posłów; w r. 1522 w ielkopolscy delegaci G ostyński i Iweński zasłaniają się na sejmie brakiem pełnomocnictw, i Zygm unt rad nierad odwołuje się do w yborów. W rok potem na burzliwym sejmie piotrkow skim pro- wincye w ystępują wobec siebie, jak dw a w rogie obozy, Wielkopo­ lanie znów upierają się przy instrukcyach, otrzym anych od braci. „D ekreta“ sejmu 1526 r. dopiero po zatw ierdzeniu przez szlachtę poznańską zyskują moc pow szechnie obowiązującą. W r. 1528 król namawiać znów będzie mazurów, Wielkopolan (dwa w ojewódz­ twa), sandom ierzan i kujawian do przyjęcia gotow ych już postano­ wień sejmowych....1).

Był to niebezpieczny, rozkładowy prąd decentralizacyjny. Roz­ strzygała się kwestya: kto przew aży—sejm, czy sejmiki? Znaczenie jej Zygm unt zrozumiał lepiej, niż w szyscy poprzednicy i niejeden z następców . W polityce sejmowej, niezbyt zresztą bogatej w po­ m ysły twórcze, zdobył się na myśl konsekw entną, ale w śród na­ w ału zew nętrznych trudności i wobec braku poparcia senatu, za­ brakło mu konsekw encyi woli. Od samego początku panow ania zwalczał, ja k mógł, m andat nakazczy. K ażdy niemal wolumin To- micianów zaczyna się od listów zwoławczych, w których Zygm unt domaga się od szlachtj^ przysyłania posłów z zupełną (plena), jak- najzupełniejszą (plenissima), nieograniczoną (non limitata) mocą sta­ now ienia 2). A by dopiąć tego celu, ze szczególnym naciskiem za­ leca większym i mniejszym senatorom uczestniczyć w sejmikach i kierow ać nimi, strofuje i karze za absentyzm. Po każdym sej­ mie, skażonym przez pro test w ojew ództw a, albo brak pełnomoc­

Jedn o m y śln o ść w ustaw ach, ob. P aw iński, j . w. str. 182; Vol. leg. I, 292, 294, 360, 503, b 11, 541 i in.; Tom iciana, I I I , n ° X L V IIt; IX, 6, XI, 7 i in . Ż e osobiście u znaw ał Z ygm unt p o trz e b ę stanow ienia w iększością, dow odem chociażby słow a legacyj na sejm iki p o se jm o w e 1328 i 1538 r.: „D ecrev isse M tem S uam cum u n iv erso senatu et m ajori p a rte nun tio ru m te rre s triu m nonnullas contributio­ n e s “ Tom ic. X, 107; XVIII, 31 (Ms. Bibl. O rd. K rasińskich).

‘) T o m ic ia n a VI, 7, 10, 15, 16, 341—3; VIII, 19, 33; X, 100—2, 106, 7. 3j Np. 1510—1, 108 i dalsze: II, 5, 7, 40. 1, 131; III, 18; IV, 250, 252 i t . d. Z późn iejszy ch uniw ersałó w ; 1530 r. T e k a N aruszew icza X L V , T o m ic, X III, XIV, XV; T eka N arusz. L III i t. d. (Mss. A rch. C zart. 45, 53, 270, 272, 273, 277, 280, 283, 286, 287.

(12)

G E. SE ZA „ L I B E R U M V E T O . “ 133 nictw, przekłada szlachcie, że ze skrępow anych instrukcyam i po­ słów Rzplta żadnej nie ma korzyści w potrzebie, że lim itata potes­ tas zakłóca porządek, kompromituje przed sąsiadam i w ew nętrzną niemoc państw a, sprow adza klęski wojenne i dyplomatyczne. W y­ syłanie na sejm przedstaw icieli z nieograniczoną w ładzą stara się przedstawić, jako akt winnego względem króla posłuszeństw a, akt, uświęcony już starym zw yczajem 1), w spom ina o srogim gniewie, jakim uparta opozycya napełnia nietylko J. K. Mość, ale wszystkie stany Rzpltej... Bezsilny to gniew, i król wiedział o tem aż na­ zbyt dobrze: toż od samego początku panow ania skarżył się na bezwzględną swobodę szlachty, na skrępow anie w ładzy monarszej „bezrozumnemi ustawami i plebiscytam i“ 2). Pojm ow ał, że społecz­ ność ziemska w kraju, rządzącym się zwyczajowem praw em publi- cznem je st we w łasnem przekonaniu jedyną autoryzow aną tłumaczką tego prawa, że instrukcye sejmikowe mają zupełną pow agę obo­ wiązującą przez to samo, iż rycerstw o za takie je uważa. Żadna władza nie może ich uchylić; najwyżej—złamać. Zmiażdżyć orężem opozycyę ziemską, przeprow adzić zamach stanu, a może i wojnę domową—to byłoby nie po jagiellońsku i przedsięwzięciu takiemu naród odmówiłby poparcia. Ale można było uczynić m andat na- kazczy przestarzałym , nie używając go. W ięc król w moralnej sile przekonania złożył całą swą nadzieję; m anifesty i orędzia uczynił środkiem wychowawczego wpływu na naród. Nakłaniając posej- mowe zjazdy do przyjęcia wziętych ad referen d u m postanow ień, starał się system atycznie przekonać w ojew ództw a, że uchw ała za­ pada „w Piotrkow ie, a nie w K ole“, bo rzeczą sejmu walnego je st reformować praw odaw stw o, i sama naturalna siła rzeczy z m u s z a niewczesną opozycyę do aprobow ania tego, co już zostało „namó­ w ione“ i „zam knięte“.

W szelako, działając, ja k o polityk praktyczny, jako pasterz, wciąż odpowiedzialny za bezpieczeństwo strzeżonego stada, nie­ jednokrotnie musiał odstępow ać od wcielania w czyn zasad gło­ szonych. W r. 1313 poprzestał na uzyskaniu zgody sejmów

pro-') Tomic. X, 107; X V III, 31.

2) Tomiciana II, 70 Z ygm unt do J. L askiego: 15/IV 1512 r. „V idem us iam om nium n ostrum malo, quidnam com m odi absoluta hec, lib e rtas reg n o afferat, p revidim us p red ix im u sq u e longe an te m alum hoc, sed fides nobis liabita no n est... U nde m e re m u r e s se excusati apud D eum et hom ines, c u m l e g i b u s e t p l e b i s c i t i s i n s a n i s alligati nihil ex usuet dignitate reg n i facere p os- sem us“.—Z. do Firleja: (17 kw ietnia) „...Im perandi m odum nobis p resc rip tu m tran sg re d i non datur, cum legibus R eipublice noxiis m an u s alligatas h ab e m u s“.

(13)

1 5 6 G E N E Z A „ L I B E R U M V E T O . "

w incyonalnych, w 1523 1) i 1538 2) postrachem wici zwalczał opór poszczególnych sejmików. A kta polityki zewnętrznej w Tomicia- nacli przewyższają o wiele liczbą zabytki rządów domowych; po­ dobnież w myśli króla i lepszej części jego otoczenia cele poli­ tyczne leżały głównie na kresach i zagranicą; kraj miał dawać środ­ ki. K iedy zaś Jagiellończyk troskał się o rozwielmożnienie spo­ łeczności szlacheckich 3), o groźny, nieprzeparty ich pochód przeciw kmieciom, łyczkom, a naw et przeciw władzy centralnej, to nie wielu, zdaje się, liczył w spółpracow ników , taż samą troską opanowanych. W ytraw ni i w ytw orni dyplomaci, Tomiccy i Szyidłowieccy, że nie wspom nę o różnych „gam ratach“—w rozumieniu i umiłowaniu w e­ w nętrznych potrzeb państw a nie dorastali m iary praojców, ustaw o­ daw ców wiślickich. Po radach koronnych spodziewał się król do­ broczynnego w pływ u na naród, rozumnej i jednodusznej pomocy, i z goryczą musiał wyznać z biegiem czasu, że one to wzajemną w aśnią i inttygam i doprow adziły gmin szlachecki do niebywałej przedtem , a szkodliwej potęgi. S enator maczał ręce w kampanii w yborczej, ale częstokroć nie dla opatryw ania potrzeb państw a, ani tem mniej dla szerzenia idei konstytucyjnych, lecz tylko w tym celu, aby za pomocą posłusznych, układnych (ducibiles, tractabiles)

posłów kopać dołki pod kolegą—biskupem lub kanclerzem.

W m iarę wzmagania się sw arów możnowładczych, mieszają­ cych się w jeden rozdźwięczny zgiełk z lialaśliwem początkowa­ niem gminu, coraz częściej przypominać musi Zygm unt szlachcie, aby przysyłała nie intrygantów , jeno posłów poważnych, gorliwych i szlachetnych. W reszcie, w roku 1523 wycaźnie zaczyna się chwiać w zaufaniu do senatu: żąda w uniwersałach, aby sejmiki, przysy­ łając posłów z nieograniczoną władzą, daw ały im spisane i zapie­ czętow ane wskazówki co do postępow ania na sejmie i w ten spo­ sób chronity ich przed korupcyią i zgorszeniem 4). W ięc obrońca niezawisłej reprezentacyi, je st poniekąd wynalazcą instrukcyj piś­ m iennych, szuka w nich w yjścia z zamętu i kabały, bo sama su­ mienność posłów nie wystarcza... W rozumieniu króla, instrukcya tak a nie wyłącza możności nieograniczonego pełnomocnictwa; po­ gląd zasadniczo arcysłuszny, ale nie przewidział Zygmunt, że

in-l) Tomic. V I, I I .

3) Bielski, K r o n ik a , str. 1072.

3> Tomic. V I, 201: „Nobis ea re s v isa e s t se m p e r perniciosissim a, quod n o stri consiliarii suis m utuis sim ultatibus e t re b u s p riv atis p ro sp icien tes m aio­ r e m in dies auctoritatem com m unitatis in consilium R eipublicae in v e x e ru n t“ etc.

(14)

G E N E Z A „ L I B E R U M V E T O . 1 5 7

strukcyę, form ułującą artykuły żądań wojewódzkich, szlachta utoż­ sami z m andatem nakazczym, którym zamknie sejmowi drogę do dalszego rozwoju !

Takie działanie z góry musiało chybić celu. Zdecydow ały sprawę prądy, idące z dołu. Sejm w alny od pierwszych lat rządów Zygm unta zdradza postępow y rozkład w ew nętrzny. W ięcej ducha korporacyjnego, jedności psychicznej w kierujących kołach, a spoi. łyby się silniej prow incyonalne kolłegia w ybrańców . Cóż, kiedy ta jedna, główna, w szechnarodow a jaźń, zlokalizowana w otoczeniu króla, nie umie ogarnąć różnorodnych potrzeb i właściwości orga­ nizmu społecznego! O politycznym program ie parlam entarnym nie może być mowy. W zrok kierow ników narodu w ytężony bądź na spraw y zagraniczne, bądź na najogólniejsze potrzeby codzienne Rzpltej, w zakątki życia ziemskiego nie sięga. Raz jeszcze stwierdzić tu wypada, że w starciu z prądem odśrodkowym, centralizm mial u n as wszystkie dane przeciw sobie. W momencie przesilenia, w dobie ustaw y radomskiej, staje z nim do boju nie ziemia—atom, lecz molekuła—prow incya. I w net potem parlam entaryzm prowincyo- nalny, zwycięski nad walnym sejmem, spełniwszy swe fatalne po­ słannictwo dziejowe, chyli się do upadku. Egoizm ziemski pod tarczą wielkopolskiej opozycyi uniknął bezpośredniego zetknięcia się z walnym sejmem narodu, — i w net rozbijać zaczyna jedność prowincyonalną. Na co w r. 1505 i 6 pozwoliła sobie prowincya, to w r. 1512 uczynią trzy osobne ziemie; w 1513 poduszczony przez „szatana, siewcę kąkolu“, sejmik proszowski, w r . 1526 odosobnio­ na szlachta poznańska; w 1528 opozycya w ybucha w kilku naraz punktach Korony.

Na sejm styczniowy piotrkowski 1533 r., dwa w ojew ództw a wielkopolskie zupełnie nie przysłały posłów, a posłow ie sandom ier­ scy, łęczyccy, kujawscy, lubelscy i płoccy przybyli z mandatem, aby nic nie stanowić w nieobecności poznańczyków i kaliszan. Pozostałe ziemie (krakowska, sieradzka, bełzka, raw ska, Ruś, P o ­ dole i Mazowsze) zgodziły się na żądany podatek pod w arunkiem , że zatwierdzą go: sejmik opatowski i generał kolski. Z trudnością udało się senatorom wymódz na sejmikach „zadośćuczynienie woli J. K. Mci i uchwale sejmu w alnego“; „co złym przykładem na po­ tomne czasy zostało, t. j. aby takie sejmiki sejmu popraw ow ać m iały“ — pisze B ie lsk ix). W rok potem, na sejmie piotrkow skim

') W ap o w sk i, j. w. str. 243- 4 i za nim Bielski, j . w. str. 1058—9 p r z e d ­ staw iają w ypadki te niedokładnie. P or. Tomiciana XIV (A rch. Czart. 270).

(15)

158 G E N E Z A „ L I B E R U M V E T O . “

„nie można było o niczem traktow ać ani decydować zgodnie z ży­ czeniem króla, bo posłow ie niektórych ziem nie mieli zleceń co do tego, jak w jakich spraw ach p o stęp o w ać1)“. W r. 1535 Wielkopo­ lanie zasłaniają się znowu brakiem instrukcyj, małopolanie przyj­ mują go pod w arunkiem zatwierdzenia przez zjazdy g en era ln e2). Na sejm krakow ski 1536—7 r. poznańczycy przyw ożą instrukcyę, przeciw ną wszelkim ofiarom na potrzeby publiczne, tchnące, po­ mimo wycieczek antyklerykałnych, zaślepionym konserwatyzm em szlacheckim 3); sejm rozbija się o spraw ę rozdaw nictw a urzędów. Na burzliwym sejmie piotrkowskim 1538 r. (18 stycz. do 12 marca) król „uchwalił z całym senatem i- większą częścią posłów pew ne pobory pieniężne“, ale dla ziem: poznańskiej, sandomierskiej, łęczyc­ kiej, brzeskiej i płockiej m usiał z pow odu zamierzonej mocy ich delegatów złożyć sejmiki posejmowe. W uniw ersale do opozycyi pow tarzał dosłow nie też same, co w r. 1528 nauki polityczne i jed n o­ cześnie wyznaw ał, że gdyby nie jego łagodność oraz m ądre per- swazye panów Rad, ów w alny sejm w ypadłoby zaraz rozwiązać i rozejść się z P iotrkow a, nic nie sp raw iw szy 4). Do tak w ym ow ­ nych faktów jed en tylko dodam y komentarz: opozycya sejmików pod koniec rządów Zygm unta S tarego pow oduje się już nietylko konkretnem i dążeniami życiowemi; szlachta ma już swoją teoryę

') T o m ic ia n a X V (A rch. Czart. 272). s) Szujski, D z ie je P o ls k i, 11, 221.

3) A rtykuł p ie rw sz y tej n ajd aw n ie jsze j znanej nam instrukcyi op iew a „A by k o rre k tu ry p raw , k tó re są w olnościom pospolitym bardzo szkodliw e, tak ja k o są na se jm ie P io trk o w sk im skazane i w niw ecz o brócone, aby żadna da­ lej o nich w zm ianka nie była, a gdyż w po selstw ie KJM. o n ich w zm ianka uczyniona, ja k o b y p ra w a skończone nie były, czego obaw iać się trze b a, aby ich w znaw iać nie chciano, ku niezezw o len iu szlachty pospolitej i p ra w a p o spo­ litego, ku k tó rem u n iezezw oleniu iżeśm y p rzy w ie d zen i byli. P rz e to aby po sło ­ w ie w żadną rze cz nie w stępow ali, ani w stę p o w a ć śmieli, aż KJM. potw ierdzi skazanie tych to k o rre k tu r, p o d łu g listów n a tym to sejm ie P io trk o w sk im p rzez P a n y Ichm ć dane. Bo m am y p ra w a s ta re i w olności, p rz y k tó ry ch stoim y i stać chcem y, i te, a nie in n e KJM m łody pow inien p oprzysiądz. A tak P P . P o ­ sło w ie nie raczcie inaczej działać, ani w żadną inną rze cz w stępow ać, lecz to odzierżaw szy, bo n a tym w szystka rze c z pospolita zależy“. Tom ic. X V II (Arch. C zart. 275). D uchem zbliża się on już do instrukcyj z drugiej połow y XVII i p ie rw sz ej X V III w ieku, ale pod w zg lę d em form y nie m oże iść w parag o n z klasycznym arty k u łem dob rzy ń sk im 4 cz erw ca 1699 ro k u : „T akże obligujem y Ichm ciów p an ó w p o słó w naszych, aby su p e r n o vitates ullas, k tó reb y sprzeciw - n e b y ły p ra w u pospolitem u, nie pozw alali, w czem fide e t h o n o re obstringim us Ichm . pp. posłów , gdyż w szelkie n o v itates zaw sze quod novum p rzynoszą R ze­ czypospolitej “. K luczycki, L a u d a ziem i d o b rz y ń s k ie j, str. 184.

(16)

G E N E Z A ,,L I B E R U M V E T O . 11 1 5 9

jednomyślności i w ystrzega się procedensów, któreby mogły nad­ szarpnąć jej pow agę. K onstytucye 1540 r. zapadły bez jednostaj­ nej zgody izby poselskiej w w arunkach, których bliżej nie znamy; szlachta przez szereg lat zapomnieć o tem nie może, żąda ich ska­ sowania jeszcze na sejmach 1546 i 1547/8 r . 1).

Instrukcya ziemska stopniow o przestaje się przystosow ywać do ogólnych postulatów prowincyi. Sejm -generał traci grunt pod sobą; udzielne zwierzchnictwo zmierza do rozlania się odrazu na kilkanaście tłumnie sejmikujących społeczności. Charakterystycznym procesu tego objaw em je st żądanie posłów na sejmach 1533 i 34 r., aby generały zawsze poprzedzały sejm walny. T ak uderzająco sprzeczne żądanie z praktyką najbliższej zaraz przyszłości! Toż na zjazd główny kolski d. 19 października 15 36 r. stawili się: jeden poseł łęczycki i jed en brzesko-kujaw ski2). Prowincyonalizm długo szko­ dził jedności państw ow ej; teraz upada on, zwyciężony nie przez siły dośrodkowe, lecz przez destrukcyjną indywiduałizacyę sejmi­ ków. Po upływie następnego pokolenia destrukcyą zarażą się same województwa, znow u bez żadnej korzyści dla w ładzy ogólno pań­ stwowej .

Szczęściem w ypadków , poprzedzających W ojnę Kokoszą i na­ stępujących po niej, które tak czarną a bliską przyszłość zdają się rokować parlam entaryzm ow i, nie można przypisywać w głównej części rozpow szechnieniu obłędnych zasad politycznych. Zbjrt wiele tam jeszcze namiętnej nienawiści chwili, miazmatów przejściowego bezrządu aby po w yzw oleniu się szlachty z pod w pływ ów lichego możnowładztwa, nie miały zaświtać dla sejmu pomyślniejsze lata. Z rozłamów sejmikowych, podw ójnych w yborów, z niedopuszcza­ nia senatorów do głosu na w yborach i z wrogich w ystąpień prze­ ciw klerow i w yłoni się ożywczy p rąd dem okratyczny i reforma- cyjny. Niesforne krzyki zespolą się w harm onijny chór, zastępy poselskie z Krakowa^ Poznania i Rusi, to dotychczas „chwiejne pospólstw o“ — (jak je nazyw ał Górski), zszeregują się pod sztan­ darem wspólnym, na którym w ypisane będzie hasło: egzekucya.

‘I Tomiciana X X I11 i XXIV ("Arch. C zart. 286—7). P o r. P late ra, Zbiór pa­ miętników t. J, str. 168, oraz Pamiętnik warszawski 1819, X II1, ‘294.

2) Tomiciana XIV i XV (A rch Czart. 270 i 272) o zjeźd zie kolskim 1536 r. Tomic. XVI (A rch. Czart. 275). S en ato ro w ie zgrom adzeni w Kole 3 lutego 1547 r. p ro szą listow nie króla „ut eum conventum com m unem T e rra ru m M aioris Polo- niae colensem qui quasi id e am et form am gen eralis re p re s e n ta b a t in pristinam au th o ritatem et v e te re m m o re m re d u c e re d ig n e tu r“. P later, j. w I, 155, 7.

(17)

Żyw iołow y indywidualizm ziem zetknie się i zetrze z prądem cen­ tralistycznym, reprezentow anym przez dojrzałe, świadome swych celów stronnictw o.

II.

Przesilenie reform acyjne poraź pierw szy zaszczepiło na pol­ skim gruncie sejmowym w łaściw ą p a r t y j n o ś ć . N iezbędna w każdej szerszej, program owej akcyi politycznej, dla Polski mogła ona z dwóch przyczyn stać się zbawienną. W iększości daw ała możność skupienia się, zahartow ania już nie na konflikt jednorazow y, lecz na długotrw ałą walkę, absorbującą całe pokolenia. W pajać mu­ siała ona przeświadczenie, że stałego rozbratu stronniczego nie usuną chwilowe kompromisy, zaw ierane dla konwencyonalnej jedno­ myślności. W takim ogniu naw et zaskrzepły ustrój państw ow y dałby się przetopić w inne, lepiej do w ytężonego życia przystoso­ wane, formy. W iększości parlam entarne, zwłaszcza w chwilach krytycznych, po jednem zwycięstwie śmielej kroczą do drugiego, po drugiem do trzeciego; dążąc do w ytkniętego celu, nie liczą się z regułami, ani z przesądam i konstytucyjnym i, a biada takim prze­ sądom, jeżeli w ich imię odezwie się opozycya! — Z drugiej stro­ ny, praw dziw y żywioł partyjny, t. j. dążenie do ogólno-państwo wych celów za pomocą pew nych określonych środków, dezorgani­ zowało opozycyę, rozszczepiając spoiste, obronne w swej w yłącz­ ności ziemie i pow iaty na cząstki, które swej odrębności nie mo­ gły upozorować żadnym przywilejem, ani tradycyą. W ięc i poseł, obrany przez większość, niezależnie od tego, czy mniejszość po­ przestanie na manifeście, czy obierze posłów od siebie, nabierał w oczach ludzi, nie obytych z zasadą większości, charakteru posła od jednostek, a instrukcya jego traciła swój udzielny, w ładny cha­ rakter. Co więcej, można się było spodziewać w znow ienia solidar­ ności pomiędzy posłem i wyborcami, większej ufności tych osta­ tnich w stałość przekonań pierwszjmh: m andat mógł się stać bez­ użytecznym, a naw et szkodliwjim dla korzystania z chwilowych konjunktur.

A by jednakże w szystkie te błogie następstw a ziściły się w sejmie walnym, potrzeba było na to korzystnego układu sił w al­ czących, których ustosunkow ania nie jesteśm y w s ta n ie odtworzyć. Potrzeba było zwłaszcza przytom nego i stanow czego zachow ania się dworu. Zygm unt A ugust nie wyzwolił ukrytych in potentia w społeczeństwie skłonności politycznych. Nie złączył swej spraw y

(18)

ze spraw ą przeważnego stronnictwa, nie w yzyskał przesilenia na korzyść konstytucyonalizmu. Że cofnął się przed zerwaniem z Rzy­ mem i majoryzacyą katolików, bynajmniej nie chcemy go za to sądzić, ani też zastanaw iać się nad nieliistorycznem pytaniem : jak powinien był uczynić. W szak sąd m oralny nad pracownikami dzie- jowymi pow inien być jednolity, a w yczerpujący wszystkie ich pragnienia, myśli i czyny. Doszukując się atoli przyczynowych wiązań ewolucyi zasad państw ow ych, niepodobna nie stwierdzić, że na tem polu ostatni Jagiellończyk nie zrobił tego, co mógł był zrobić. Przysw oiw szy sobie rozumny pogląd now oczesny ojca na rolę reprezentanta, uw ażał za konieczne godzić praw ną jego nieza­ leżność z polityczną odpowiedzialnością przed wyborami. Z nie- mniejszą też, jak ojciec, w ytrw ałością, dom agał się Zygm unt A ugust w uniw ersałach i w listach na sejmiki, udzielania postom sejmowym pełnomocnictw nieograniczonych 1). M otywował naw et żądanie to w sposób podobny, nietylko polityczną szkodliwością m andatów , ale i utartym zwyczajem (juxta morem receptum... cum plena et non limitata potestate).

W szelako traktując sejmowanie jako narzędzie, a nie jako cel polityki, dopuszczał się i on także niekiedy zboczeń z obranej drogi. T en „biegły, a włoskiej szkoły polityk“, subtelnem sprow a­ dzeniem instrukcyi do niedorzeczności w manifeście posejm ow ym 1549 r. nie trafił do przekonania szlachcie, natom iast w prost mijał się z zadaniem, gdy po sejmie 1 5 5 5 r. oskarżał posłów przed sej­ mikami o działanie na w łasną rękę w brew otrzym anym zleceniom, czem w dodatku w cale niepożądany w yw ołał sk u te k 2); gdy ku wielkiemu rozdrażnieniu sejmików próbow ał w uniw ersałach 1565 r. ograniczyć inicyatyw ę izby poselskiej, zam iast pracować nad jej zdrowym, norm alnym rozw ojem 3). Jeszcze ważniejszym był negatyw ny w ynik ogólnego kierunku, jego polityki. W ię­ kszość nie doznawała ani podbudzającej zachęty od króla, an

*) P or. uniw ersały n a sejm .1548 r., Szujski. D y a ry u sze sejm ow e (Script, re r. Pol. I) str. 283; 1553, tam że, 303 — 4: ce rtaq u e m andata dent nuntiis... et luculen­ tam atq u e non lim itatam potestatem ; 1554 i 58 (w n ie w y d a n y ch te k ac h A. P a - Wińskiego); 1562, Ź r ó d ło p is m a do dziejó w U nii, II, 161; 1563. M encken, S igism un- di Aug. E pistolae, str. 370 -380; 1568, Z ró d ło p ism a III, 2; K ojałow icz. D n ie w n ik lu b lin - skago sejm a, 639; — 1572, A k ta p o d k a n c l. Fr, K ra siń skie g o t. 111,445 — 67. K rytyka „zam ierzonej w ład z y “ w m anifeście, w ydanym po sejm ie 1548 r. S c rip t, reru m Pol. I, 267. P or. też C zackiego O p o ls k ic h i lite w sk ic h p ra w a c h , str. 252—3.

*) L ubom irscy. D z ie n n ik i sejmów w a ln ych k o io n n y c h 1555 i 1558 r., str. 94.

%) D y a ry u sz sejm u p io tr k o w s kie g o 1565 r., str. 19, 21.

P rzegląd H istoryczn y. II

(19)

1 6 2 G E N E Z A ,,L I B E R U M V E T O .

poparcia z jego wykonawczego ramienia. A taką zachętą byłoby nie­ wątpliw ie dem onstracyjne uwzględnianie żądań większości w tych w ypadkach, gdy izba, nie mogąc się zgodzić na jedno orzeczenie, ko­ munikowała królowi dw a przeciwne sobie wnioski, bądź zdając nań decyzyę, bądź prosząc o pozwolenie w ysłuchania głosów senator­ skich. Znikąd też izba nie otrzymywała, światłych, poważnych w skazówek co do praw przyrodzonych większości. Senat, złożony w znacznej części z biskupów7 i katolików świeckich, rzecz prosta, nie popierał dla idei konstytucyjnej stronnictw a, które zwalczało mniej oderw ane i ważniejsze jego interesy. Energiczniej przem a­ wiać będą przeciw jednom yślności senatorow ie za Batorego i Zyg­ m unta III — gdy już będzie zapóźno, ponieważ ster polityki przej­ dzie do obozu katolickiego, którem u po okresie egzekucyjnym co- najmniej niezręcznie byłoby bronić praw większości.

Po tych uw agach zrozumialszemi stają się dzieje ówczesne dwóch idei praw nych, streszczających w sobie problem at władzy naczelnej—zasady reprezentacyi i zasady większości.

Instrukcya poselska („m andatum “, „zwierzenie", „poruczenie“, „poruczeństw o“, a najczęściej „rozkazanie“) je st przez całe ćwierć­ wiecze rządów A ugustow ych bezwzględnie szanowanym nakazem, który sejmik daje posłowi niemal ju r e publico, z tytułu swej w ła­ dzy. Nakazowi temu rozkaz królew ski uchybić nie może i zazwy­ czaj żadne persw azye, groźby ani prośby nie są w stanie odwieść posła od jego wykonywania. T ak apodyktycznie brzmi „rozkaza­ nie" w ustach mów ców pierw szego zaraz sejmu piotrkowskiego. G dy król, broniąc swego m ałżeństw a z Barbarą, zasłania się nie- możebnością złamania ślubów kościelnych, posłow ie odpowiadają: „tak też u nas impossibile co innego czynić, aniż co nam bracia nasi poruczyli“.— „Pan uczynić nie chce,—posłom się nie godzi od­ stąpić od tego, co im rozkazano“, — przytakuje w senacie M. Zbo­ rowski 1). Zresztą sankcya zleceń wojewódzkich w słowach posłów przebrzm iew a dość niewyraźnie. Niekiedy słychać w niej groźbę: „Natośmy przyjechali, abyśm y już w skutku samą rzecz do braciej swej odnieśli, bo nas poto posłali, a w nic innego w stępow ać mi­ mo to zagrozili" — mówi R. Leszczyński na sejmie 1562 r . 2). „Ja­ koż na pow iatow ych sejmiech posłow ie obrani być mają, gdyż żądny na swoją szkodę przyjąć tego na się nie będzie chciał“? — py ta jed en z mówców sejmu 15 5 5 r . s). A le niemiłe następstw a,

') D y a ry u sz e sejm ow e j. w., str. U33. ł ) Ź ró d to p ism a t. 11, G.

(20)

jakiemi w yborcy grożą swym delegatom, nigdy, zdaje się, nie przy­ bierały postaci odpowiedzialności karnej, ani naw et pieniężnej. Za naruszenie takich zleceń, nikt nie myślał pociągać w innego posła przed sąd; i sama pow aga instrukcyj płynie jakgdyby z innego prawa, niż to, na którego straży stoją sędzia i podsędek. Była to więc w istocie polityczna tylko odpowiedzialność, a nie sądowa. T o też obowiązek pilnow ania instrukcyj funduje się przeważnie na ho­

norze szlacheckim i uczciwości, a nie na jakim ś przepisie p raw n y m 1) Litwini np., w ysyłając ze zjazdu W ileńskiego pełnomocników na sejm 1562— 3 r. „mianowitemi słow y“, dali im „poruczenie, prosząc ich i przez wiarę i pow inną ku ojczyźnie miłość, poprzysięgając, aby wedle tego poruczenia się sprawowali i z niego nie w ystępo­ w ali“ 2).

P od względem formy przejawu woli wyborczej, można za Zygm unta A ugusta, ja k i później, rozróżniać cztery zasadnicze ty­ py pełnomocnictw. 1) Pełnomocnictwo, udzielające n i e o g r a n i ­ c z o n e j w ł a d z y s t a n o w i e n i a — zjawisko znacznie rzadsze już, niż w poprzedzającym okresie. Takiej w ładzy użyczają za sta­ raniem biskupa Zebrzydowskiego sejmiki kujawskie swym posłom na sejmy 1547 i 1548 r. 3); zupełną władzę przypisuje sobie wieko­ pomny sejm lubelski 1568—9 r . 4). Ziemia Zakroczymska z chwa­ lebną uległością stale dogadzała w tym względzie życzeniom kró­ lewskim 5). 2) W y r a ź n y n a k a z w yjednania u króla lub sejmu pewnych ustępstw , żądanych przez społeczność powiatową, albo wojewódzką—dość często spotykana forma, której przykładami są instrukcye z 1548 r., żądające unieważnienia ślubu z Radziwiłłówną

*) Tomiciana XIV (A rch. C zart. 270): n a sejm ie r. 1533 posłow ie proszą, aby p p . Rad}r nie zm uszali ich do tego, czego „ s a l v o h o n o r e p ra e sta re non p o sse n t“.

*') Źródłopisma, II, 172. P o r. też tamie str. 280; L ubom irscy, Dzienniki str. 71.

3) Listy Andrzeja Zebrzydowskiego (A cta historica t. I) n° 165, 402.

P Vol. leg. 11, 745, 754, 759, 768 78(1 W iadom ość o nieograniczonej w ła­ dzy posłó w n a tym sejm ie, ja k i na dw óch pow yższych należałoby przyjąć z do­ b ro d ziejstw em in w entarza. Może tu zachodzić coraz częstsze w późniejszych czasach nieporozum ienie. Ju ż o posłach w ielkopolskich 1536 r. donosił em isa- ryusz królew ski O palenicki Z ygm untow i, że dana im je s t „plena facultas (A rch. Czart. 275). In stru k cy e p ru sk a i krakow ska n a sejm lubelski w cale nie nadają posłom z u p e łn e j w ładzy: n ieporozum ienie p o leg a n a tem , że frazes plena p o ­ testas, podnoszący urok delegata n ieraz pojm ow ano z prezu m p cy ą: do w ykona­ nia za w arty ch w instrukcyi zleceń.

5) Ob. lauda te jże ziem i (z lat 1558, 62, 2, 4, 7, 70, 6) o o b iorze posłów („Electio nu n cio ru m “) w niew 'y danych tekach P aw ińskiego.

(21)

1 6 4 G E N E Z A „ L IB E R U M V E T O .'

i potw ierdzenia przywilejów, instrukcye oświęcimskie na sejm 1562 r., instrukcya krakow ska na sejm U n ii1). 3) W y r a ź n y z a k a z przyzw alania na pew ne wnioski lub naw et w daw ania się w ich dyskusyę,—dotyczący najczęściej m ateryi podatkowej. Ziemie ru s­ kie i podolskie posłom swym na sejm warszawski 1563 r. kazały „nie pozw alać“ naw et na konstytucye przeszłego sejm u 2); prusacy w r. 1568 bezw arunkow o zabraniają posłom w daw ać się w jakie­ kolwiek rozprawy: wszystkie kw estye każą odnosić do siebie z po­ w rotem 3). 4) Najczęściej wszakże typ trzeci łączy się z drugim , tworząc instrukcyę w a r u n k o w o -l i m i t a c y j n ą. Na sejmie piotr­ kowskim r. 1565 krakow ianie zapowiadają, że naw et na egzekucyę nie pozwolą, dopóki unia nie weźmie sk u tk u 4). Na sejmie r. 15 52 posłowie o niczem gadać nie chcieli, bo mieli w instrukcyach po­ wiedziane, aby nie przystępow ali do żadnej m ateryi, póki sejm są­ dów biskupich nie uch y li5). I tak dalej.

Zakres sw obody działania każdego posła zależał oczywiście od ścisłości i dokładności granic, jakie mu szlachta w yznaczyła w instrukcyi. Jakoż liczne przykłady dowodzą, że w ważnych chwi­ lach posłom nie zbywało na chęci pozbycia się uciążliwych zobo­ wiązań. Instrukcye łamano i wymijano za pomocą w ykrętnej inter- pretacyi zarów no dla celów państw ow ych, jak i dla pokątnych celów partykularnych. Niedarmo snać radził Andrzej Zebrzydowski kró­ lowej Bonie zapytać w uniw ersałach szlachtę, czy z jej woli posło­ wie czynili królowej wielkie przykrości na sejmie 1546 r . 6). Na sej­ mie piotrkowskim 1562 r. posłowie chełmińscy, jak utrzym yw ał w o­ jew oda tejże ziemi Dzialyński „mimo poruczenia swe, w co innego

się wdają... i pokazać tego nie mogą, żeby im to było poruczono“r)„ Podobnież posłowie ruscy i podolscy na sejmie piotrkow skim 1558/9 r. pomimo, że „sie im roskazali bracia ich w niwecz nie wdawać, ażby była pierwej obrona namówiona, ale oni iolgując spra­ wom pospolitym i obietnicy posłów drugich, opuścili to aż do tego

‘) K ojałowicz, j. w . 6i5; Scriptores r. pol. I, 253; Zródłopisma 11, 31. N a zasadzie w zm ianek w dyaryuszach niep o d o b n a tw ierd zić z całą p ew nością, czy ow e instrukcye nie za w ierały p rze p isó w lim itacyjnych, sta w ian y c h w aru n k o w o albo k ategorycznie.

s) Zródłopisma, 11, 212,

5) K ojałow icz, j. w., 213 i nast.

ł) Dyaryusz sejmu piotrkowskiego 1565 r., (58. s) Szujski, Dzieje Polski, 11, 264.

6) Listy Andrzeja Zebrzydowskiego, n°. 101. 7) Zródłopisma, 11, 86.

(22)

G E N E Z A „ L IB E R U M V E T O .“ 1 6 3

czasu“ 4). Posłów krakowskich na sejmie 1565 r. izba ośmiela do odstępstw a od litery mandatu, cytując przykład poprzedniego (par- czowskiego) sejmu, kiedy to posłowie, „mimo opisanie swe, w da­ wali się w spraw y im nie należące, bo i okazowanie odłożyli i na sław ę królowi dozwolili, aby trzech kroć sto tysięcy złotych na dobra królew skie zastawą n ab y ł“ 2). — Nieraz wszakże zdarzało się, że izba w śród trudnej, naprężonej pracy nad reformą, napotykała na swej drodze fatalną zawadę, odosobnioną instrukcyę jakiejś zie­ mi i pojm ując, że opozycya ma zupełną m oralną słuszność, że na jej miejscu każdy inny poseł tak samo pow inienby postąpić — opuszczała bezradnie ręce i w kłopocie udaw ała się na „górę“ po radę. „Co dalej czynić, prussow ie iż nie zasiedli? zapytuje izba 21 m arca 1369 r. 3). A gdy litwini na sejmie 1370 r. odmawiali udziału w obradach, póki stany nie uradzą obrony, koło poselskie znowu śle do senatu prośbę „żebyście WM. radzić raczjdi a ten pień z drogi zw alili“ 4). I pień sterczał nietknięty, bo korzenie jego głębiej w ryły się już w praw ną św iadom ość ogółu, niż żeby go wyrwać m ogła najlepsza naw et a sam otna w ola królewska. Jeżeli czyjej winie, to brakow i poparcia z góry przypisać musimy tę nie­ moc po słó w w łam aniu przyniesionych z sejmików przesądów. Ociescy, H o zy u sze5), którzy rozumieli racyonalność nowoczesnej idei reprezentacyi, a nie starali się oświecić w tej spraw ie najlep­ szej części społeczeństwa, podobnie jak Zygm unt A ugust, nie zro­ bili dla uratow ania polskiego parlam entaryzm u tego, co mogli byli zrobić. N iepoparty znikąd w przełom ow ej chwili, umysł parlamen- taryusza brnął dalej, grzązł coraz głębiej w błędnych zasadach, uważał instrukcyę za swą broń przed królem i opinią ogółu. Nawet w spraw ach, w yraźnie przez sejmik nie zakazanych, chę­ tnie interpretow ał milczenie w yborców w sposób restrykcyjny, jako zakaz w daw ania się w rzeczy nieprzewidziane. T u zresztą ważną g rał ro lę charakter stającej na porządku dziennym materyi: poseł byw ał bardziej skorym do kroków samodzielnych, gdy w y­ nik ich szlachcie rokow ał korzyści, a jem u samemu wdzięczność pozostałej braci, niźli wtedy, gdy chodziło o ofiarę na rzecz rządu królewskiego. Nieznany polemista - kom entator manifestu

posej-Ó D z ie n n ik i sejmów w a ln yc h 1555 i 58 r., s tr 293. *) D y a r y u s z sejm u p io tr k o w s k ie g o, str. 83.

l) K ojałow icz, j. w., 227.

Szujski. D ya ryu sze sejm ow e, 119.

(23)

1 6 6 G E N E Z A ,,L IB E R U M V E T O .'

mowego 1548 r. twierdzi: „haec es: nuntii cuiuslibet natura, ne quicquam aliud potius curet praeter id, quod is, a quo m ittitur, m andavit“ 1). Podobnież na sejmie 1565 r. Fr. Rusocki, kaszt, nakielski tak m otyw ow ał swój odosobniony protest: „bo mu o tem

mówić nie poruczono“ 2).

Z takiego stosunku posłów do instrukcyj w ypływ ają ważne wnioski, dotyczące sposobu stanow ienia uchwał. M andat nakazczy potężnie musiał oddziaływać na porządek i zasady głosowania, ale nie przesądzał o nich całkowicie. Przedew szystkiem w tych mate- ryach natury praw odaw czej, które sejmiki pozostaw iały do uznania posłów, lub których formalnie nie w yjęły z pod ich kompetencyi, izba poselska mogła decydować w brew pojedynczym głosom lub mniejszości, a na ich opozycyę mogła replikow ać słow y Działyń- skiego, „iż pokazać tego nie mogą, aby im to było poruczone“. 0 stanowisku, z którego w takich razach spoglądano na milczenie instrukcyj, decydow ał duch inicyatyw y i przedsiębiorczości, panu­ jący w przeważnem stronnictw ie. P ow tóre, przy rozwiązywaniu tak złożonych zadań, jak egzekucya królew szczyzn, reform a sądow a 1 kościelna, a zwłaszcza unia z Litwą, żaden sejmik nie mógł p rze­ widzieć i podyktow ać posłom całej taktyki parlam entarnej. Otóż w tych technicznych raczej, niż praw odaw czych m ateryach, mo­ gła izba decydować i niejednogłośnie. Mogła—w tem znaczeniu, że nie sprzeciwiał się jej sposobow i głosow ania nakaz ziemski. O biór marszałka, wyznaczanie komisyj, redagow anie przy rokow aniach memoryałów, przedw stępnych ceduł, regulow anie różnych szcze­ gółów okolicznościowych, należą do tej kategoryi.

P o tr z e c ie — tutaj musimy sprostow ać dość u tarte nieporozu­ mienie,—najsurow szy naw et m andat limitacyjny sam przez się nie wyłącza rządów chociażby nieabsolutnej większości. W y b o r c y k r ę p u j ą s w y m i n a k a z a m i w o l ę p o s ł ó w g ł o s u j ą c y c h , l e c z ż a d n e j n i e m a j ą w ł a d z y n a d i z b ą o b r a d u j ą c ą . Jeżeli tylko w ystarczająca liczba m andataryuszów upow ażniona jest, albo ma dość odwagi, aby powziąć pew ną uchw ałę i potrafi w pro­ wadzić ją w czyn, to opozycya może upomnieć się o praw a mniej­ szości, ale nie o pogw ałcenie instrukcyj, tw orzących ją województw. Z drugiej zaś strony, jeżeli w gronie obradujących delegatów mniej­ szość w brew odebranym zleceniom uzna za w ażną decyzyę

więk-ł) Scrip to res re r p o l. I, 268.

(24)

G E N E Z A „ L IB E R U M V E T O . 1 6 7

szóści, to takie sprzeniewierzenie się nie osłabia powagi uchwały zbiorowej. O sejmikach można powiedzieć językiem znanej bro­ szury z r. 1573, że wcale nie „preskrybow ały“ bezpośrednio sej­ mowi, „reprezentującem u ciało R zpltej“ 1). Ze pogląd taki tkwił na dnie całego system atu rządów sejmowych, dowodem w łaśnie owe prośby, pogróżki, zaklęcia, obietnice i przysięgi, zobowiązujące posłów do wierności; dowodem sam rozpaczliw y opór uczciwych, lecz niewyrobionych politycznie posłów, i bezowocność wszelkich spóźnionych protestów . Pocóż tyle zachodu i obaw, jeżeli pose- ma być tylko „karteluszem “, na którym w ypisane są życzenia jego mocodawców? T oż wystarczało udowodnić złamanie instrukcyj i odmówić w ykonania uchwały. — P raw ny punkt ciężkości aktu poselskiego leży w jego votum sejmowem, w iście przedstawiciel­

skim akcie przyzwolenia na pewien wniosek, lub odmowy,

w imieniu w yborców (totius N obilitatis vice, (por. L isty Zebrzy­ dowskiego n° 165). D latego to prusacy na sejmie piotrkowskim 1562/3 r. tak uporczywie obstają przy swem poruczeństwie, a pro- testacyę swoją motywują: „ut saltem apud omnes illarum terrarum ordines et incolas constare possit, nos a finibus instructionis et m andatorum nostrorum , quem adm odum fidei ac honoris sui tenaci hominis decet, in nullo recessisse“ 2). D latego szlachta ruska każe svyym posłom na sejm w arszaw ski 1563 r. zaprotestow ać przeciw konstytucyom piotrkowskim nie na zasadzie ówczesnej instrukcyi, lecz „allegując to, iż posłowie ich przeszłego sejmu... nie zezwalali na tę konstytucyę około danin i o ś w i a-d c z a 1 i się, że na nie nie- zezw alali3). I anarchiczny zjazd środzki z dnia 3 lipca 1590 r. (przed kolskim, odbytym d. 10 sierpnia), uchylając konstytucyę o pogłó- wnem, nie może się obejść bez przypomnienia, że przeciw niej pro­ testow ano na samym sejmie 4).

D opiero w skojarzeniu z dominującą zasadą jednomyślności, opartą na swoistej polskiej koncepcyi równości, staw ała się

instruk-1 ) N a p r a w a R zp U ej do elekcyi noweyo kró la, K raków (Turow ski) 18’>9, str. '22. -) Ź r ó d lo p is m a , t. 11, Str. 80.

:’) T o m ie, str. 2 12.

■*) Z daniem Wielkopolan, u chw ała o p o g łó w n em z a p ad ła „nad w olą i p o ­ zw olenie n a s z e “, p rzy te m „po ekspirow aniu czasu sejm ow ego, konstytucyą opi­ san eg o “... „niem idej się p rzy p a trz y w szy p ro testac y o m p o słó w ziem skich tak sw vch, jako i inszych w o jew ó d ztw p rzeciw tem u pogłów nem u i konstytucyom sejm ow ym , a chcąc, aby co za niespólnym i niezgodnym zezw oleniem je s t uczy­ niono, effektu sw ego niebrało, by za p raw o jakie rozum iane nie b y ło “, konfe- d era cy a w y g łasza niew ażność sejm ow ych uchw ał, zobow iązuje się zbro jn o w y ­ stąpić p rz e c iw starostom , su rro g a to ro m ich, eg zekw ującym pogłów ne i pozyw

Cytaty

Powiązane dokumenty

Goniący słońca promień, nim się w skry rozstrzępi Nim się skryje w toń chłodną przed skrzydeł pogonią..... To dusze dziwnie smutne, bo nie mają mocy, By się

patrzę na ciebie patrzę na świat myślę sobie to nie może to nie może to nie może dłużej tak dłużej trwać coś się stanie. coś

Gotowa książka wraz z graficzną oprawą na warsztat bierze operator DTP, który układa elementy książki do publikacji.. Kolejnym etapem jest drukarnia

Przykryj słoik kawałkiem ręcznika papierowego lub gazy, zwiąż gumką lub sznurkiem. Odstaw w ciepłe miejsce, bez przeciągów. Przez kolejne 5 dni, codziennie o tej samej porze

Nie ukrywa, że właśnie od tego profesora nauczył się wiele, a może nawet najwięcej.. Przede wszystkim poznał metodę twórczego

Marian w czasie wykonywania remontu zorientował się po skuciu kafelek, że rury są przerdzewiałe i w krótkim czasie nie będą nadawały się do użytku.. Marian zakupił nowe

Such a clear separation of beauty and truth indicates either that the wonderful shape conceals infinite layers of mindless cruelty [footnote 10] or that Nature’s beauty is

Instead he gave them dignity – through justice, respect, participation, dialogue and reflection – justice through the children’s courts, respect by taking children seriously